wickerman [ Pretorianin ]
Reżyserska, nie-reżyserska...
Mógłby któś uświadomić mi, czym różniła się wersja reżyserska "Blade Runnera" od wersji normalnej (którą np. w tv puszczali...). Wiem wiem, glupi temat na topic, ale nie znalazlem zadnego innego w ktorym moglbym sie o to zapytac...
merkav [ Aguś ]
Wiecie tez nie wiem:) i tez sie dolaczam do pytania.
Dagger [ Legend ]
Jako ze własnie sciagam "directors cut" - tez chetnie sie dowiem Hehe powinni patcha wypuscic coby obu nie sciagać ;)))))))))))))
Irenikus [ Pretorianin ]
Idac logicznym tokiem myslenia wersja rezyserska jest albo obcieta z niektórych scen albo wzbogacona o jakies nowe elementy.
wich3r [ Sprzedam nerkę ]
wersja rezyserska to ta z wieksza iloscia scen (tak mi sie wydaje)
wickerman [ Pretorianin ]
Heh, tyle to i ja wiem :-PPPP Pytanie tylko - CO zostalo dodane, ew. zmienione i w jaki sposob
wickerman [ Pretorianin ]
Errr... poprzedni post byl do odpowiedzi Irenikusa
Roko [ Generaďż˝ ]
Oglądałem wersję reżyserską Blade Runnera dosyć dawno temu i główną różnicą z wersją tzw normalną był brak sceny końcowej gdzie Harrison Ford jedzie z dziewczyną samochodem i z offu opowiada jak to im jest wspaniale. Były też spore różnice w tłumaczeniach obu wersji ale to chyba zasługa polskich tłumaczy.
wickerman [ Pretorianin ]
^UP^ OK, to troche juz wiem. Ale w pismach wypowiadano sie, ze wersja rezyserska jest mroczniejsza, byla lepiej oceniana przez krytykow. Jezeli glowna roznica jest obcieta koncowka, to chyba raczej nie oplaca mi sie sciagac director's cut...
chrzaszcz [ Pretorianin ]
Wersja reżyserska BRunnera różni się od tej zwykłej poza rzeczywiście lepszą końcówką filmu (nie ma debilnego happy endu) przede wszystkim brakiem wewnętrznych monologów głównego bohatera. Gdy zrobiono film producenci uznali, ze może być niezrozumiały dla widza, więc wbrew intencji R.Scotta postanowili, ze sceny tłumaczyć będzie głowny bohater, jak przystało na typowego dedektywa, swym wewnętrznym głosem. Co było nieznośne. Ostatnia scena w deszczu, gdy umiera ostatni replikant jest kiczowata. Na szczęście, w wersji reżyserskiej Ridley Scott oszczędził nam tych dziecinnych, trywialnych tekstów i można spokojnie oglądać film. Poza tym jest rzeczywiście pare scen dodanych. Więcej miasta.
Requiem [ has aides ]
a ogolnie wersja reżyserska (director's cut) różni się od zwykłej kinowej tym, że posiada zwykle pare wyciętych scen, a co za tym idzie jest dłuższa. Przykład: Aliens... wersja director's cut ma 170 minut, a wersja kinowa coś około 130 minut.
Mastyl [ Legend ]
chrzaszcz- nie zgadzam sie- ostatnia scena z Rutgerem Hauerem jest rewelacyjna... a happy end wcale nie jest debilny. Tyle. A co do glosu Deckarda- to fakt, tego akurat mogloby nie być.
chrzaszcz [ Pretorianin ]
Mastyl -> nie bede wdawał sie w szczegóły, w końcu gusta są różne. Jeśliś nie widział wersji reżyserskiej, to sobie zobacz i dopiero potem swe opinie przedstawiaj. Ja, gdy bodajże na Polsacie zobaczyłem ponownie wersję producencką, tą z monologami, z jednej strony pękałem ze śmiechu, a z drugiej brał mnie niesmak. Producent sprowadzil film do komiksu, gdzie nie ma miejsca na niedomówienia. Wszystko musi być wyjaśnione. Wrażenie po śmierci replikanta ("Time to die") jest zagłuszane przez bzdury mówione przez Deckarta. Boże, tak zniszczyć końcówkę! No bo fiinał jest niesamowity. A co do happy endu? Scott zostawia furtkę otwartą, a producenci przyczepiają puszki do samochodu, którym pędzi główny bohater. Zeby nie bylo niedomówien. Wole Scotta. Jest bliższy w tym co zrobił twórczości Philipa K. Dicka.
wickerman [ Pretorianin ]
chrzaszcz ---> Thx za wyjaśnienie!:))) Ja dotychczas widziałem tylko wersję producencką, teraz wiem ile straciłem...