awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Kącik zagubionych uczuć (cz.148)
"Nie wiem od czego zacząć. Pisać jakieś moralesy czy rzucić przypowiastkę? I tak źle i tak nie jest najlepiej... Jest wrzesień i lato czuć każdą częścią ciała. Ten nastrój odrodzenia opanował także serca części forumowiczów - a może Oni zawsze tu byli, tylko czekali aż ktoś uczyni ten pierwszy krok? Faktem jednak jest mnogość wątków osób „rozżalonych uczuciowo”. Dlaczego tak się dzieje, że w dobie „cyfrowych fantazji” ciągle istnieją ludzie, którzy odczuwają potrzebę kontaktu z innym człowiekiem?...
Ponieważ uczucia są cechą charakterystyczną każdej żywej istoty. Towarzyszą nam od narodzin do śmierci. W każdym rodzi się w pewnym momencie potrzeba bliskości z kimś innym. Bycia dla tego kogoś kimś ważnym. Nawet jeśliby to miało być chwilowe zauroczenie, istnieje jego potrzeba i podświadome do niego dążenie. Dlaczego mamy się bać tych najstarszych emocji? Dlaczego mamy uważać je za coś wstydliwego?
Nie boję się mówić o uczuciach. Nie potępiam ludzi przeżywających problemy sercowe. NIE WIERZĘ, że istnieje chociaż jedna osoba która nic nie czuję (nie wliczam w to grono chorych na autyzm). Nie bójmy się o tym pisać. Ktoś kto przeżywa spełnienie swoich wewnętrznych westchnień potrzebuje często o tym głośno krzyczeć. Ci, których spotkało niepowodzenie popadają w stan przygnębienia, czasami w stan totalnej porażki życiowej. Nie muszą Oni tłamsić w sobie tego co przeżywają. Mają prawo by podzielić z innymi swą radością lub szukać pocieszenia.
Dlatego tworzę ten wątek z myślą o takich ludziach. Mam nadzieję, że spotka się z aprobacją i zjedna sobie kilku sympatyków (a i pozwoli na redukcje wątków tego typu na samym forum). Wiem, że spotka wielu prześmiewców i złośliwców ale jakoś się nimi nie przejmuję. I tak kiedyś zawitają tu ze skruchą szukając pocieszenia, porady lub słuchaczy którzy ich nie wyśmieją. "
Poprzedni:
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Pierwszy tym razem chyba bez wpdy --- stary długo mi się ładował a nie mam najwolniejszego łącza.
pezz [ >> ExtraPezz << ]
2>>
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Wszystkim forumowiczom wielki CMOK:) Uciekły już nam dni wielkiego forumowego karnawału. Ale co ucieka, trzeba gonić i dogonimy... ja to wiem. majeczko ---> ech...;) Eciu ---> trzymam kciuki i de facto już gratuluję:) Ech... fajnie było, choć tak krótko, ale taki life ;) Dominiko ---> sorki za ten alkohol hie hie ;) Saurusie ---> ech... ;) A tak w ogóle: nadzieja ? nie umie pływać, a skacze do wody, by ratować samotny żal obietnica ? oświetla duszą ciemne korytarze, niespełnionej pełni radość ? pojawia się w znikającym oknie na chwilę tęsknota ? rwie zabiera powraca jest Kobietą ? być może
pezz [ >> ExtraPezz << ]
Czyzby ludzie mieli zastuj w uczuciach ? :)
majka [ Dea di Arcano ]
Minął czas odwiedzin w rajskich ogrodach:( Czas reaktywować kącik bo wyludnił się okropnie:)) Angelord>> hehe ech... :)) pezz>> albo zastój albo nie bardzo chca o tym mówić -- ale na wszelki wypadek trzymamy kącik w pogotowiu:)))) neXus>> hehe no wielce ciekawa jestem opisu w przewodnikach postaci białej damy :)) Saurus>> nie wiem czym zastąpić pustkę:( wydaje się że nie posiada ona dna. przesyłam choc kilka buziaków na dzień dobry i stęskniony uśmiech :)))
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Witam !!! Kurnia ------- jak zlot siem udał------- ja i tak bym nie przyjechal tak mnie połamało ze ledwo łaże. <grypa>
Saurus [ Immort-e-l Rider ]
Witam wszystkich radośnie... choć duszy nie dane się usmiechać... choć serce zastygło i krwawi... majka ->> Zeschły liść przysiadł na parapecie okna. Drżał przez chwile na wietrze, wreszcie poderwał się do lotu. Uleciał ku niebu.... ciężkim od chmur granatu. Pierwsze krople deszczu uderzyły w szybę. Rozprysły się na miliony wilgotnych drobinek. Każda jak łza słona. Każda jak łza bolesna... spadły następne. Są tak zimne i obce. Wypełniają wgłębienia, tworzą rwące potoki. Skryły świat pod wodospadem swej wilgoci. Jak pejcz smagają po twarzy. Odbierają ciepło ciału. Ranią swym kąśliwym, lodowym pocałunkiem. Zaprzestały wreszcie swego obłędnego tańca. Zmyły nieczystości i odeszły... Nie dały rady wypełnić pustki. Nie ukoiły bólu rozłąki... Angelo ->>> ech... i raz za razem, dymne tworzą się obłoki... ;)) awsze ->>> Jak grypka Cię zmogła to kładź sie do łóżeczka zamiast "ledwo łazić"... ;)) neXus ->>> Musisz kiedyś opublikować pełny przewodnik po błekitnym zamku... ;)))))))))))))))
Dominika [ Centurion ]
Dzień dobry wszystkim! Dołączam do tej pustelni choć jedną nogą jeszcze w zaświatach. pezz---> wiesz, w końcu jesień...ale z pewnością ta deszczowa pora wcześniej (lub później) w refleksyjne nasze struny uderzy. majeczko---> buziaki Twoje (w lusterku przypadkiem dostrzeżone) przejechały ze mną 170 kilometrów nim zniknęły z policzków.:))) Mały mail do Ciebie leci z zawracaniem głowy. Saurus---> a za oknem ucieka świat, by kiedyś inny umykał. Zarezerwowałam miejsca z widokiem na neon o treści: "niebo coraz bliżej" - oczywiście dla palących. Rezerwacje trzeba potwierdzic na dwa dni przed odlotem. ;) Angelo---> szkoda klikać :(( myśli o świcie spisane: "niech zasnę" treserzy życia miłości tyrani we wspomnieniach bolesnych pochowani zbyt płytko po grobach ich stąpam, depczę i tratuję a krwawiące stopy kroków swoich niepewne czekają przyjdź, zabierz mnie do miasta odwiecznej radości pajęczyną rany zaklej niech nigdy nie bolą oddechem ciało rozpal niech je ciepło ukoi namiętności językiem uszy pieść niech usłyszą słowa nieznane kołysankę na plecach wygłaszcz niech zasnę w tobie spokojna i drobny deszcz przywołaj by mych łez stęsknionych świat dzisiaj nie oglądał
Saurus [ Immort-e-l Rider ]
Dominika ->>> Odliczanie rozpoczęte. Raz poruszonego wahadła nie sposób zatrzymać. Wypatruję neonów... twarz w ich poświatę gotów zanurzyć. Błękitny dymek otulił mą postać... będzie czekać jak upór mgłą spowity... będzie czekać by potwierdzić rezerwację. Magiczne dwa dni. Tylko tyle trzeba, aby w radości skąpać mą duszę... ;)))
KaPuhY [ Bury Osioł ]
hehe Bry na dzien :-) Angelo--> tosmy sobie w sobote pogadali .... z kilka slow :-( a szkoda . Ale pociesza mnie mysl ze bedzie jeszcze okazja :-)
Saurus [ Immort-e-l Rider ]
KaPuhY ->>> Witka. Jak tam samopoczucie po spotkaniu? ;))))))))))))))))))))
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Czołem Siostry i Bracia w tym okrągłym kącie;) majeczko ---> a gdzie Ty ???:( Saurus ---> "Magiczne dwa dni. Tylko tyle trzeba, aby w radości skąpać mą duszę..." Mhm... Stary, dobry, hiszpański dzwon bije, sercem pośród wzgórz. I nie pytaj komu.... Lecz we mgle kalendarz jest zawsze jednaki, czas zbyt krótki, aby przetrwać siebie. Zatem, nie dwa dni, lecz wieczność w melodii dzwonu słyszę. Bo Ona tylko w pełni swej będzie realna. Dzwon bije, czas podeptać okruchy wskazówek. uwolnić duszę, przekląć wieki wieków. bo "vidi librum signatum sigillis septem" - i można przełamać ;) Kapuszku ---> no ba... ale zawsze coś, a już niedługo na pewno długo sobie pogadamy:) Dominiko ---> klik, klik, tak, tak i w ogóle;): bez serc bez ducha to szkieletów ludy machnij dłonią z kości proch zostanie gdy w słowach zazgrzyta wypluj go z odrazą już w sadzie nowe życie rośnie świeżość słońca głaszcze smak owoców stań na palcach spójrz w górę i zerwij ustami chłodny nektar wiatru przy brzegu gdzie skaczą delfiny w błękicie kryształu to, co było nie wróci bo przepadło w dali każdy cmentarz umrze w obliczu Istnienia ono nie przemija zasypia czasami lecz budzi je delfin bryzą rześkiej wody a słońce przytula nawet gdy deszcz pada w kropelkach pulsuje i nie trzeba wierzyć wystarczy zobaczyć głęboko odetchnąć i przeżyć:)
majka [ Dea di Arcano ]
Witam wieczorkiem. Angelord>> a ja dopiero co z pracy - poniedziałki to jakies przekleństwo.:)) nic a nic wyrozumiałości w pracy , że wraca się z rajskich podróży:)) Dominika>> poczta dotarła -- wieczorkiem dotrze odpowiedź:)) a te buziaki to pewnie tłustawe były , skoro tak długo wytrzymały hehe :))))) Jak troche dojde do siebie - to zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami przekopiuje wszystko to , co wydarzyło sie w błękitnym zamku w poprzednim wątku:)))
majka [ Dea di Arcano ]
Wszystko zaczęło się od „majaka”. Nieświadomy niczego awszerszen, wypowiedział to magiczne słowo zupełnie przypadkowo, przekręcając imię jednego z bywalców kącika. I stało się !!!! Skrywana przez wieki tajemna kraina została przywołana i oczom wszystkich ukazało się „błękitne zamczysko” ze zrujnowaną wieżą i mrocznymi murami groźnie mierzącymi w niebo. Jego wnętrza zaś , stanowią schronienie dla swych dziwacznych lokatorów a przekleństwo dla zbłąkanych. Sala tronowa, pogrążona jest zwykle w mroku... Jedynie w dzień wąskie smugi światła rozpraszają mrok pozwalając w swym blasku tańczyć drobinkom kurzu. Lecz wtedy sala jest pusta... Po murach i prześwitach przemyka postać odziana w białe szaty, strasząc rządnych przygód i wrażeń młodzieńców. Gdzieś z oddali towarzyszy jej dzwonienie łańcuchów. Ta zjawa zwana majakiem, w ciągu dnia skrywa się w ciepłej komnatce, wyłożonej miękkimi futrami i gobelinami, z wielkim kominkiem, w którym buzuje ogień, grający przyćmionym światłem na okolicznych ścianach. Natomiast na olbrzymim łożu z baldachimem, składa swe strudzone ciało aby nocą powrócić do swej wędrówki. W na wpół zrujnowanej wieży, zamieszkuje mag neXus , przeprowadzając swe szalone i tajemnicze eksperymenty a w ramach hobby dzwoni łańcuchami których dźwięk rozchodzi się po wszystkich zakamarkach zamczyska. Po korytarzach, co noc snuje się rycerz Saurus. Mija drzwi do komnat (do niektórych czasami zagląda), gobeliny i obrazy na ścianach. Ciągle wypatruje i szuka... Każdemu stąpnięciu towarzyszy chrzęst starej zbroi, miecz z głuchym brzdękiem obija się o nagolenniki, a tarcza od czasu do czasu odbija się z łoskotem od kamiennych murów. Prześmiewcze echo znaczy ścieżki jego wędrówki , a w gardle rodzą się jęki. Brzmią jakby docierały z mrocznych głębin. Są grobowo zimne i przesączone mrożącą krew w żyłach nutą. Czasami z tych upiornych dźwięków rodzi się okrzyk, przeciągany w nieskończoność echem wśród korytarzy. Wibruje i co chwila powraca... GDZIE JESTEŚ BARBARO!!!! Po zmroku ogromny kominek sali tronowej wypełnia się migocącym ogniem, a wnętrze zapełnia się ściągając do swych ścian i białą damę snującą się po blankach zamczyska, i szalonego maga ze wpół zrujnowanej wieży, i mrocznego rycerza szukającego swej zaginionej wybranki. Siadają oni w blasku płomieni przy dębowym stole, którego historia zaginęła w odmętach dziejów i snują dziwne opowieści... Grube gobeliny, ukryte w mroku na ścianach, skutecznie tłumią dźwięki zewnętrznego świata ... Biada temu, kto odważy zakraść się do tych komnat gdy słonce się schowa za widnokrąg... Ucieknie z obłędem w oczach szepcząc zapomniane imiona... Awszerszen jako pierwszy usłyszał dobiegające upiorne dźwięki i ujrzał snujące się postacie. Widok był tak przejmujący, że od tej pory biega po salach zamku z obłędem w oczach wypełniając mury śmiechem szaleńca. Dzisiejszej nocy cicho strzelają drwa w kominku, we władanie płomienia oddane. Stół dębowy ugina się pod jadła i napitku ogromem. Obłąkany mag chichocze, co chwila nowych eksperymentów obmyślając plany. Widmowa dama z lupą w dłoni, najnowsze nabytki dla swego klasera podziwia, a upiorny rycerz, z miną posła stara się, aby przy stole nie zasnąć . Przy stole są jeszcze wolne krzesła. Czyżby w błękitnym zamczysku zamieszkiwali jeszcze inni lokatorzy? Mała, szara myszka opuściła swą niewiele większą od niej samej norkę... Jak każdego wieczora wystawiła ostrożnie pyszczek, zastrzygła uszkami i powolutku rozejrzała się dookoła... Trawa na rozległej łące kołysała się delikatnie muskana podmuchami wiatru... Zachodzące słońce zabarwiało horyzont głęboką purpurą... Spojrzała ku odległej linii drzew... Po raz nie wiadomo już który zamruczała z zadowoleniem... Norka na środku łąki... Ciepła i bezpieczna... Z dala od drzew, gdzie mieszkały niebezpieczne i wiecznie głodne sowy... Na samą myśl o podniebnych drapieżcach myszce zjeżyło się futerko... Uznała jednak, że jest bezpiecznie... Nie zauważyła na niebie budzącego grozę kształtu... "Jedzonko" przemknęło jej przez myśl i niemalże natychmiast zaburczało w brzuszku... "Czas ruszać" pomyślała i lawirując pomiędzy kępami trawy pobiegła przez łąkę... "Jeżyny!" pisnęła radośnie zbliżając się do krzaków... Już miała w łapkach pierwszy owoc, kiedy nagle... Powietrzem wstrząsnął grzmot, który przetaczając się nad łąką odbił się od ściany drzew i powrócił ze zdwojona siłą... Chwilę później w kaskadach błękitnego światła coś zaczęło się materializować na środku łąki... Dokładnie tam, gdzie myszka miała swoją norkę... "Moja norka!" zapiszczała przerażona myszka i wbrew instynktowi zaczęła co sił w łapkach biec w kierunku światła... Dziwny twór, który pojawił się w tak dramatyczny sposób rósł z każdym susem stworzenia... i to nie tylko dlatego, iż myszka zbliżała się do niego coraz bardziej... On się po prostu rozrastał... Myszka stanęła jak wryta... Na jej oczach strumienie światła spływały ku ziemi ukazując ostateczny kształt tajemniczego tworu... A był to... Zamek... Cały błękitny... Emanujący lekko pulsującym światłem... I dziwnym wewnętrznym ciepłem... "Czary?" szepnęła z niedowierzaniem myszka, nie zdając sobie sprawy jak blisko prawdy była wypowiadając te słowa... "Moja norka!" przypomniało jej się po chwili... "A może w tych ruinach znajdę lepszą? Tyle zakamarków, dziur, szczelin..." Wahała się przez chwilę, po czym podjęła najodważniejszą w swoim zyciu decyzję... "Wchodzę... Raz myszy śmierć..." Zamknęła oczy i przebiegła przez bramę... Wtedy stała się rzecz niesamowita... Magiczna energia, którą wypełniony był zamek uderzyła w myszkę... Uniosła ją nad ziemię... Zaczęła obracać ciałkiem stworzenia z coraz większą szybkością... Po chwili kształty zaczęły się zacierać... Jedynym co docierało do mózgu przerażonego stworzenia był błękit... Wszechobecny błękit wypełniający oczy, mózg, ciało i duszę myszki... ...Myszka ocknęła się na twardej, brukowej kostce, którą pokryty był dziedziniec zamku... Powoli zaczęła przypominać sobie co się stało... Przyjrzała się swoim dłoniom... Dłoniom!!? Przecież myszki nie mają...!!! Powoli, czując jak zimny pot spływa po czole, myszka spojrzała na swoje ciało... "Nieee !!!" wykrzyknęła "To niemozliwe !!!"... ...a jednak... to było prawdą... nie była już myszką... stała się Myszakiem... kolejną ofiarą magii błękitnego zamku... a zarazem nowym dziwadłem zamieszkującym jego niekończące się korytarze. Wibracje powoli ustawały. Białe tumany kurzu jeszcze snuły się nad podłogą, ale wszystko wracało do normy. Upiorny rycerz jeszcze przywierał do ściany. Drżał, a raczej dygotały jego kości obijając się o płyty pancerza i dudniąc jak katedra dzwonami na msze świąteczną. Gdyby był cielesnym "ciałem" zapewne pokryłby się zimnym potem... teraz tylko woń siarczanów od niego się rozchodziła. Zawarczał i już miał ryknąć piekielnym głosem, lecz nagle opadająca przyłbica jego okrzyk w zarodku zdusiła. Skulił się pod ściana nerwowo rozglądając się na boki. "Uff..." odsapnął... "to tylko ma przyłbica..." a po chwili wysyczał z wściekłością w głosie... "NeXus, ty chory wariacie, albo ty albo ja za chwilę skończę z tymi twoim nieodpowiedzialnymi eksperymentami. Kto to słyszał! Zamczyskiem trzęsie jakby czkawki dostało, a po oczach daje tym głupim błękitnym światełkiem... wrrrrrrr..." Poderwał się i ruszył prawie biegiem wzdłuż korytarza. To znaczy miał taki zamiar, ale noga która pod wpływem wstrząsów dostała luzów w stawach, z łoskotem odpadła od ciał i potoczyła się pod przeciwległą ścianę. Rycerz przez chwile tańczył niczym baletnica na tej drugiej, która się ostała i wprawnym susem (miał nadzieję, że tak to przynajmniej wygląda, bo w rzeczywistości wyrżnął jak długi) rzucił się ku swej zgubie. Przeklinając piekielnie mocować ją począł tam gdzie było jej miejsce. W myślach już planować rozpoczął jak neXusa uśmierci, powoli będzie go po dziedzińcu na haku ciągnąć, udusi własnoręcznie, na pal nadzieje, żarem przypali, toporem głowę utnie (tępiąc wcześniej jego ostrze), napluje płynną siarką w szyję i uśmiercanie zacznie powtarzać od nowa. Truchtem rzucił się w głąb korytarza, lekko zgrzytając w stawie (postanowił go świeżym łojem naoliwić, gdy już z magiem skończy). Już miał wybiec na dziedziniec, miecz oburącz chwytając... już do ryku śmiertelnego zbierał siły. Nagle stanął jak wryty. Broń z brzdękiem na bruku zgrała, wysuwając się ze zdrętwiałych kościanych palców. Przed nim powoli wstawała na nogi niby mysz, niby jaka bestia. Maszkara ryczeć nagle bojowo zaczęła (po prawdzie tylko żałośnie pojękiwała "Nie!!... To niemożliwe !!!", lecz dla przerażonego upiora zdawało się to być rykiem bojowy). Zbroja zaczęła brzęczeć niczym struny gitary (oczywistym jest, że to podmuchy wiatru w ten bezwietrzny wieczór w takie wibracje ja wprawiły). Nogi same wykonały zwrot o 180 stopni, a reszta ciała wprawnie się temu ruchu poddała i pobrzękując koszmarnie biegiem się w mrok korytarza rzuciła. Nogi się chwile spóźniły i krokiem musiały mocno nadrabiać by korpus dogonić. W biegu mijać komnatę widmowej damy jeszcze wyryczał (miał taka nadzieję, ale bardziej to skomleniem było) "Bestia o Pani!! Bestia wielka jak smok! Z kłami jak stodoła! Ogniem z siedmiu głów pluje... ratuj się kto może!!!... " Widmowa dama siedziała w swej komnatce przed toaletką z wielkim lustrem. Doskonale zdawała sobie sprawę , ze nawet gdyby lustro nie było zakryte wielowiekową powłoką brudu i kurzu, to i tak nie ujrzałaby tam swego oblicza. *Hehehehe* zaśmiała się upiornie – to nawet lepiej , bo któż tam wie co mogłabym ujrzeć... ale pozory drobnych damskich przyjemności zachować trzeba, choćby po to aby utrzymać dobre samopoczucie. Przyjrzała się swej białej szacie i z namaszczeniem układała każdą fałdkę. Upiór czy zjawa wyglądać należy porządnie - pomyślała i powróciła do ćwiczeń nowej wersji jęków upiornych – bo poprzednie już nudnawe się stawały. Teraz kilka kropel wody pachnącej , która miast powalać swym zapachem, zamieniała się w biały obłoczek pary i niczym tren sunął w ślad za każdym krokiem „majaka”. Już prawie gotowa była aby wyruszyć na swą kolejną nocną wędrówkę... kiedy to... zamczyskiem zatrzęsło na moment . Ogromny stary żyrandol , zadźwięczał gwałtownie tysiącami pojedynczych łezkowych ozdóbek , kiedy opadł o kilka cali niżej a mocowane do niego świece przechyliły się pod niebezpiecznym kątem. Z sufitu opadła porcja gruzu i przykryła cienką warstewką pyłu ulubiony dywan widmowej damy. „ Ech to pewnie znowu ten szaleniec neXus -- pomyślała – ciekawe kiedy jego wieża rozsypie się do końca od tych wszystkich eksperymentów.” Chwile później, za wielkimi zdobionymi drzwiami oddzielającymi komnatkę od reszty zamczyska, dało się słyszeć przytłumione metaliczne dźwięki i gniewne krzyki: ......... chory wariacie......, ....... skończę ......., .........eksperymentami....... , ..... czkawki ........ ,..... po oczach.....,......... światełkiem. „na upiora , co tam się dzieje?” - już miała podejść i otworzyć drzwi kiedy przypomniała sobie , ze nie wpięła do swej szaty białego kwiatka , którego tak misternie szyła przez cały dzień ze skrawków delikatnego materiału. Znalazła go na komodzie i upinać zaczęła , gdy znowu z korytarza dobiegły pojedyncze dźwięki zabarwione rechotem i głośnym tupaniem : „Toż to kompletny dom wariatów a nie upiorne zamczysko – ani chwili spokoju – i jak tu produktywnie straszyć w takich warunkach ” - stwierdziła półgłosem otwierając gwałtownie drzwi. Nie zdążyła przekroczyć progu komnaty , kiedy tuz przed nią przetoczył się rycerz Saurus z krzykiem na ustach : „Bestia o Pani!! Bestia wielka jak smok! Z kłami jak stodoła! Ogniem z siedmiu głów pluje... ratuj się kto może!!!... " W pierwszej chwili zamarła w trwodze. Różne znane od wieków bestie wspominać zaczęła, szukając w pamięci tych, które zagrożenie przynieść mogły. Trwało to jednak moment i przybierając groźną minę krzyknęła : „ SAURUSIE !!!!! cóż ty wyprawiasz !!! dlaczego i dokąd mamy uciekać?! .... przecież to my jesteśmy upiorami, zjawami i bestiami !!! .. Przyjmij wreszcie do wiadomości , ze oprócz ciebie są jeszcze inni mieszkańcy w naszym zamczysku !!! ... To, ze nie widziałeś ich od wieków wcale nie oznacza że ich nie ma !!... A tak swoją drogą , gdzież twoja godność i odwaga rycerska – zachowujesz się jak białogłowa co mysz zobaczyła - heheheheheheheheheh - zaśmiała się diabolicznie i wyruszyła na kolejną wyprawę po murach zamczyska. Upiorny rycerz rozpoczął z pewną niechęcią, lecz uparcie przechodzić z galopu do umiarkowanego marszobiegu. Strach ma wielkie oczy, a raczej uczynił takie z jego ślepi. Były na tyle duże, że bez trudu wpadł w nie pająk, zwisający na swej cienkiej nici z sufitu. Nogi pokonały jeszcze kilka metrów zanim ścigająca je bestia na powrót stała się zwykłym cieniem (którym zresztą była od zawsze). Oczy zaczęły powracać do normalnych rozmiarów, a wraz z tym przedziwnym zjawiskiem znikła panika. Uczyniła to tak nagle, że stopy gwałtownie znieruchomiały, a korpus samodzielnie przemierzył jeszcze kilka metrów, zanim zorientował się w swym gapiostwie. Lekko zdziwiony pomachał w powietrzu rękoma i runął na posadzkę korytarza. Postukując ze zniecierpliwieniem palcami czekał na powoli podchodzące nogi, od których wyraźnie biło rozbawienie. Przeklinają pod nosem, upiór poskładał się do kupy. „Mysz, mysz... to była tylko mysz. Może trochę duża, ale mysz”. Zaczął gadać sam do siebie. „Chociaż z drugiej strony wuj Popiel, też myślał, że myszy nic mu zrobić nie mogą a jak skończył? Hę?... a tamte były zdecydowanie mniejszych gabarytów.” Jego nogi wykonały rundę kontrolną wzdłuż korytarza. Upewniwszy się, że tułów pamięta o tym, że ma na nich spoczywać, przyspieszyły kroku. Upiór zagłębił się w czeluście podzamkowych lochów. Zapach zgnilizny i wilgoci zdecydowanie kojąco wpływał na jego nadwątlone nerwy. Pewnie wkroczył w mrok piwnicy, zapchanej starymi bekami, wypełnionymi wysokooktanowym winem. Ze zgrzytem starej zbroi, przysiadł pomiędzy dwoma najbliższymi antałami, przechylił głowę i z wprawą odkręcił kranik. Tak sobie siedział i kontemplował, aż nagle usłyszał jakiś szelest w pobliżu. Poderwał się na równe nogi i ryknął „chodź tu wielka, włochata myszo! Zaraz zrobię z tobą porządek!” Wino było przedniej jakości, więc i odwagę mu mocarnie wzmocniło. Postąpił z chrzęstem kilka kroków... uniósł dłoń w górę (że miecza nie miał zupełnie zapomniał) i zobaczywszy niewyraźny cień, który próbował się koło niego prześliznąć, z perfekcyjna wprawą w niego nie trafił. „Już Ci, konserwo chodząca... Myszek ci się zachciewa, co?” usłyszał i poczuł jak podstępny kopniak posyła go kilka metrów naprzód. „Ktoś ty?” upiór grobowo wysyczał, roztaczając wokół siebie demoniczna mgłę powoli skrywającą, otaczającą go przestrzeń. „Jam jest Garrett Hood… straszący żywych a łupy rozdający martwym”... powiedziała z nieskrywaną dumą tajemnicza postać. Upiór już widział ją wyraźnie. Nosiła wystrzępiony kubrak z wielkim kapturem głowę mu skrywającym. Posępny rycerz podrapał się po hełmie i z nutka znawcy w głosie powiedział „znaczy się ten... no... rebeliant. Tak?” Awszerszen usłyszał tylko ciche "dąg" i jakąś okrutna siła pochwyciła mu nagle nogi, wyrzucając je daleko przed resztę ciała. Łupnął z jazgotem o posadzkę i zanim „wyłączono światło” dojrzał opadające kawałeczki tynku z krzywizny ściany, która dziwnym sposobem znalazła się teraz na wprost jego twarzy. "Jestem przestrzenią... jestem wszechświatem" zagadał sam do siebie widząc całe galaktyki gwiazd, niewiadomo dlaczego go otaczające. W głowie czuł narastający ból... "hmmm... to zapewne przez ten brak grawitacji" wydedukował odkrywczo i poderwał się do lotu, mocno machając rękami. Komnata wypełniła się szaleńczym rechotem wymieszanym z tupotem nóg, zaangażowanych do obłąkanego galopu po posadzce. "Ja latam!!!... Latam!!!" wyrwało się z jego gardło, by po chwili znów przerodzić się w śmiech. "O w mordę! Moja głowa. Co się stało? Gdzie my do diabła jesteśmy!?"... nagle dobiegł go czyjś głos. Zdziwiony, lecz nie przerywając lotu ku nowym i niezbadanym światom zapytał. "Kto to mówi?"... "Przecież to ja!!! Einstein!!!!"... "A kto to taki? Ten, Einstein?" ... "Bawisz się ze mną, czy coś się stało, kiedy byliśmy nieprzytomni?... Trzeba się stąd wydostać"... "Przecież lecimy" ... "Aaa... to dobrze"... odpowiedział Einstein i wygodnie zasnął wśród zwojów awszerowego mózgu (co prawda od jakiegoś czasu obłąkanego, ale dysponującym pełną mocą obliczeniową). "To, iż nie udało się teraz, wcale nie znaczy, że wszystko już zostało wynalezione..." tajemniczo jeszcze zagadał miedzy jednym a drugim ziewnięciem. Tymczasem awszer z nie niknącym szaleństwem w oczach, wciąż pokonywał nowe sektory zamkowych komnat, mocno łomotając rękami w powietrzu. (zapis zaczerpnięty krótko po uderzeniu ze zwojów awszerowego mózgu ):................ „JEEEEEEEEZZZZZUUUUUUUUU JJJJJJJAAAAAAAAA ŻŻŻŻŻŻŻYYYYYYYJJJJJJEEEEEEEE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Abstrahując od teorii względności to gdzie my właściwie jesteśmy, w, obok czy za................EINSTEIN ZAMKNIJ SIĘ MÓWIEM I NIE ZABIERAJ MI WŁADZY NAD RĘKAMI BO MASZ JAKIES NISKOORDYNOWANE RUCHY..........to nie żadne nieskoordynowane ruchy ja po prostu znajduje się w przestrzeni i latam........... TAK WOGÓLE TO WITAM PAŃSTWA - A TY EINSTAIN UWAZAJ BO ZARAZ CIE UZIEMIĘ I NIE OPOWIADAJ MI TO ZE JAK MUCHA LECI Z PREDKOŚCIĄ ŚWIATŁA I SIE ZESRA TO JEJ KUPA JEST CIĘŻSZA OD SŁONIA..............no właśnie bo jest cięższa bo E=ms2 Te Einstein e to chyba się równa mc2, cos mocno w tą głowę dostałeś........NIE CHCIAŁEŚ MI ZA BARDZO RĄK UŻYCZYĆ I SIĘ POMYLIŁEM A KUPA JEST CIĘŻSZA OD SŁONIA.............no dobra wierzę ci ale przestań......ALE ............nie ma ale mówiłem koniec ja tu muszę pracować........ALE........... Einstein pogadamy w nocy...........AL...........” ( koniec zapisu) Stłumiony łoskot rozległ się w wnętrzu wpół zrujnowanej wieży, szklane retorty wydały cichy dźwięk delikatnie zderzając się okrągłymi brzuszkami. Stojąca w rogu, na postumencie z czarnego marmuru, kryształowa kula rozjarzyła się delikatnym błękitnym blaskiem rozświetlając ta cześć komnaty zazwyczaj pogrążona w mroku. Dziwne cienie szybko odpłynęły w stronę ciemniejszych miejsc... "Interesujące, interesujące..." szalony mag cicho szeptał do siebie szybko schodząc po schodach kierując się w stronę zamkowego dziedzińca... Po drodze minął go rycerz mocno się śpiesząc, widocznie miał gdzieś jakieś ważne sprawy do załatwienia... Nawet przywitać się nie chciał, co ostatnim razem usiłował uczynić to dziwny sposób. Do tej pory miał wgniecenia w pancerzu po kuli na łańcuchu, którą wykonywał jakiś rytuał powitalny. Co prawda mag do tej pory nie był pewien czy owo zakończenie rytuału sfinalizowane zaplataniem się w łańcuch i bliski kontakt z kula (ach co za wspaniały dźwięk, może by znów zacząć eksperymenta z dzwonami? choć po ostatnich Biała Dama z wyrzutem pokazywała na uczcie jakąś kupkę szkła mówiąc cos o kieliszkach) było do końca zaplanowane. No cóż, jedni to robią kapeluszem, inni kula na łańcuchu - co kraj to obyczaj... Nad głową usłyszał łopot skrzydeł - znów stary Profesor z jakąś obłąkaną dusza zaczynał harce w przestworzach... A może to dusza z Profesorem? Hmmm, wszystko jest względne... Jak Profesor wróci trzeba to przedyskutować, jeszcze gdzieś zostały resztki eksperymentów z aparatura destylacyjna. Myślę iż dusza tez nic przeciwko nie będzie miała... Choć Biała Dama potem cos wspomina o melinach w Wieży - musze się spytać rycerza co to jest owa "melina". Oczywiście jak wróci ... Na podwórzu pyl już opadł, jedynie malutkie błyski wyzwolonej magii zamku lśniły w ciemności oświetlając wielka postać stojąca na środku. Wpatrywała się w siebie w zdumieniu nie mogąc zrozumieć co się stało. Cóż, zamek każdego swego gościa traktuje inaczej - jedni znajdują zapomnienie, inni odmianę... Zadumany mag ocenił wzrokiem sylwetkę przybysza "Cóż, piwniczka na długo nie wystarczy... Gdzie ja odłożyłem aparaturę destylacyjna?" Powoli się odwrócił i wolnym spacerowym krokiem zaczął się oddalać w stronę swego miejsca schronienia spoglądając w gwiazdy... "Podobnież każdy ma ta swoja jedyna" przemknęło mu przez głowę "gwiazdę dla której istnieje... Osiągalną czy nie - jednak dla tego można żyć... No, chyba ze to cala galaktyka..." po czym zaśmiał się cicho i zniknął w mroku... Powoli gasły iskry magicznego światła chowając postać na dziedzińcu w cieniu murów. Zbliżała się północ - interesujące zapachy zaczęły dochodzić od strony sali tronowej zmuszając postać do przerwania kontemplacji własnego zmienionego ciała. Tym bardziej, iż rozległy się odgłosy przypominające początek burzy (noo, może bez efektów wizualnych). Cóż, rośniecie jest nieco męczące i zabierające dużo energii, którą by wypadało od czasu do czasu uzupełnić... Widmowa dama spacerowała po załomach starych murów , raz po raz ukazując swą postać w prześwitach zewnętrznego muru obronnego. Od czasu do czasu wydawała z siebie upiorne chichoty co powodowało panikę i piski grozy na odległych wzgórzach. Jakaż to cudna melodia dla uszu – pomyślała – wzbudzać jeszcze czyjąś grozę. Zaczęła wirować swą białą świetlistą postacią niczym w tańcu radosnym, kierując się w stronę dziedzińca. Spojrzała w dół i stanęła wpół kroku. Na samym środku brukowego placu stała postać. Stała wpatrując się w siebie z niedowierzaniem . Postać była potężnym młodzieńcem z brodą niczym gęste futerko. Rozglądał się wokoło i marszcząc nos wdychał okoliczne zapachy nerwowo przy tym strzygąc wąsami . Hehe zachowuje się jak wystraszona myszka - pomyślała dama uśmiechając się z uczuciem. Taaaak wszystkie symptomy wskazują , iż to kolejne przeobrażenie nieświadomego niczego zwierzęcia. Zatem następne dziwadło zawitało w nasze mury, i to na zawsze, bo stąd już nie ma drogi powrotnej. Nagle na całym dziedzińcu powstało zamieszanie potworne. Ze swej wieży wyszedł neXus z rozwianym włosem i zagłębiony w swych myślach przemierzał przez dziedziniec . Rzucił przelotne spojrzenie w stronę Myszaka i skierował się w stronę zacienionej arkady , gdzie znajdowały się resztki wrót do lochów. W tym samym czasie z naprzeciwka pędził rycerz Saurus z uniesioną wysoko ręką trzymająca wielką żelazna kulę na długim łańcuchu. Wystawały z niej ostre kolce, nadając jej tym samym groźnego wyglądu. Z góry wydawało się że chce rzucić się w stronę neXusa ale księżyc zaszedł na moment za chmurę i widmowa dama nie ujrzała już co się wydarzyło. Usłyszała tylko głuchy metaliczny chrzęst zbroi. W narastających ciemnościach ujrzała jednak cos innego. Jej wzrok przykuły dwa światełka wydobywające się z cienia frontowego portyku. Wytężyła swój demoniczny wzrok i okazało się , ze to nie światełka a błyszczące w ciemności czerwonawą poświatą oczy. Trudno było rozpoznać resztę twarzy skutecznie przykrytą poszarpanym kapturem. Oczy wpatrywały się intensywnie w widmową damę, po czym jakby lekko się skłoniły wraz z całą postacią i znikły za odrapaną kolumną. „No tak wszyscy powoli wychodzą ze swoich kryjówek „ - wywnioskowała - czas najwyższy aby już niedługo rozpalić ogień w kominku sali tronowej i zebrać wszystkich na kolejną ucztę. Uch tyle lat przespać...pomyślała nocna Etkomara budząc się z długiego stuletniego snu. Sto lat to niebagatelka- odpoczynek na sto następnych wypełnionych ciężką i żmudną pracą- straszeniem...Przed wiekiem byłam tu najwspanialszym straszydłem- damy mdlały a ja bałamuciłam ich mężczyzn aby później skazać na wieczna udrękę - tak tak to były czasy- pomyślała Etkomara zasmucona- bo żeby dojść z powrotem do perfekcji trzeba czasu i chęci- a i lata już nie te- to nie to co młoda mara pełna werwy i energii- jednak sto lat zarysowało się na mym psychicznym kręgosłupie (bo ten fizyczny dziwnie się rozpływa jak para). Czas wyjść ze swojej przyciasnej krypty i zobaczyć co się zmieniło w zamczysku- pooglądam stare kąty, czas odkurzyć stare graty....ale ale- czy mi się tylko wydaje czy widać tu ślady bytności. Kto śmiał zakłócać mi spokój- kto się nie bal mitu o mnie... skąd dochodzą glosy? W sali balowej narada...biesiada widm...och nie jestem tu samotna! Teraz mały test czy nie wyszłam z wprawy – lekkie straszenie. Zawieje groza...najpierw powiew chłodu, atmosfera tajemniczości i dreszczu – tak to jest to! Teraz trochę potępieńczych jęków i zawodzeń, pewna doza okrucieństwa i obrazów z przeszłości...strach, płacz i zgrzytanie zębów...o tak już się rozglądają zdezorientowani- jeszcze mnie nie widza...ach jak dobrze moc być niekiedy niewidzialnym...a teraz para z przeszłości i oto jestem. Witam państwa- może postraszymy razem? - jestem Etkomara i zjawisko dość osobliwe, myślę ze się nadam!!! ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- "... a spod maski widać tylko oczy... Oczy te napawające niepokojem czy nawet lekiem, oczy poszukiwacza co nigdy nie poznał pytania nie mówiąc o odpowiedzi. Stary sfatygowany i postrzępiony płaszcz opina jego ramiona smętnie powiewając na nieistniejącym wietrze - przeciągi panujące na zamku jeszcze podrzucają go do góry. Jego ciemny ubiór skrytobójcy dni świetności miał już dawno za sobą, podobnież jak i ciżmy... Jednak poruszając się po zamku nie wydaje żadnego dźwięku, zauważasz tą postać dopiero gdy stanie ci za plecami intensywnie się wpatrując..." Z przewodnika Błękitnego Zamku "... Inna postacią jest Łowca, zwany także Rebeliantem albo Banita. Przemyka się w okolicach błękitnego zamku w zielonym kaftanie z kapturem narzuconym na głowę. Na plecach przewieszony ma kołczan strzał pełen i łuk cisowy na czarno barwiony. Porusza się on bezszelestnie śladów na ziemi nie zostawiając, niczym elf miedzy listowiem przemykając. Spod kaptura widać tylko oczy pałające błękitnym blaskiem -biada tym, co spojrzą w głąb tych oczu. Mężczyźni spokoju nie zaznają, w łowach na zwierza się coraz bardziej zapamiętując, by w końcu zniknąć w lesie, niewiasty zaś wzrokiem nieobecnym patrzeć będą, wciąż do lasu w nadziei spotkania ducha chodząc... " Legendy z okolic Błękitnego Zamku
mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]
o kurcze! ;)))
mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]
no, ale wcześniej powinienem był jeszcze rzec: Dobry wieczorek :) W kazdym razie widze, ze ostatnimi czasy kacik zmienil nieco formule, a jego nazwa powinna brzmiec raczej "Kacik zagubionych literatow" ;))
neXus [ Fallen Angel ]
... Dawno temu, gdy morow nie nadkrudzyl zab czasu a na wiezycach i basztach lopotaly barwne proporce zyla sobie wielka dama. Byla ona wielce urodziwa i powabna, a zwano ja Etka. Dama ta mimo swej urody szczescia zaznac nie mogla, znalesc swego przeznaczenia, choc wielu o jej reke sie staralo... Nikla ona w oczach niczym sopel lodu na wiosennym wietrze, az pewnego dnia nikt nie mogl ja znalesc. Welu ja szukalo na daremno... Pan zamczyska obiecal temu, co dame ta piekna znajdzie i przed jego oblicze przyprowadzi, mieszek pelen zlota, co na postument zostal rzucony by wszyscy chetni widziec go mogli, Jednakze lata mijaly i mijaly, a zloto kurzem sie pokrywalo... Jednak wielu latach tajemnicza postac zaczela snuc sie wieczorami po zamku. Jej piekno bylo nieziemskie - wielcy panowie zakochiwali sie bez pamieci, rzucajac swe malzonki i ukochane, damy natomiast ujzawszy postac zwiewna mdlaly i od sil odchodzily... Dama owa jednak uwiodlszy wielkich panow skazywala ich na wieczna udreke tesknoty... Podobniez i teraz czasami mozna ujzec ja snujaca sie korytazami, a wtedy biada kazdemu mezowi co ja ujzy - do konca swych dni bedzie ja szukal w zrujnowanych salach..." Opowiesc starego Barda
neXus [ Fallen Angel ]
"...Czasami przez zamek przemyka mala postac w brazowym futerku, dziwujac sie wielce tym co ujzal. Jego wielcy krewniacy po lesie miod zbieraja, on jednak nad to przeklada wedrowki po dziwnym swiecie, co go Pajeczyna zwa. I teraz tez zaglada przez szklane okienko do tego dziwnego swiata... A wszyscy mieszkancy Zamku w pas mu sie klaniaja na powitanie... " ;))))
neXus [ Fallen Angel ]
Hmm... A opowiesc juz sama zyc zaczela wciagajac jak bluszcz w swe ramiona wszelkie napotkane osoby... ;)))
neXus [ Fallen Angel ]
Tiaaa... Widze, ze o tej porze tylko szalony mag wloczy sie samotnie po opuszczonym zamku... Ogien w kominku powoli przygasa pograzajac sale tronowa w coraz wiekszym polmroku. Nawet lawy i wyscielane miekkim atlasem krzesla zapomnialy kto na nich siedzial... Slychac tylko wzmagajacy sie wiatr gwizdzqaqcy w szparze przy dzwiach niczym oblakany flecista... Nawet ksiezyc schowal gdzies swa pyzata twarz pograzajac swiat w absolutnej ciemnosci... Tylko ciemniejsze na tle mroku drzewa, wyciagajac w niebo bezlistne galezie niczym palce, dotrzymuja mi towarzystwa... Czas wrocic do mej wiezy, to juz ta pora... Tak pozno... Tak cicho... I tak zimno...
neXus [ Fallen Angel ]
...
garrett [ realny nie realny ]
majko, neXus--> wspaniale piszecie, naprawde wspaniale dawno nie widziałem w Kąciku starych bywalców, gdzie ich wywiało ? a wogóle to witajcie, jest jesień, jest zimno ale w moim sercu ponownie zawitała wiosna :)
majka [ Dea di Arcano ]
Witam wszystkich serdecznie :))) garrett>> aż boje się zapytać dlaczego w twoim sercu miałoby wogóle gościć coś innego niż wiosna :)) przecież plany były bardzo zaawansowane. Co do pisania to ja tylko zbieram w całość wszystkie fragmenty historyjek o Błękitnym zamku - wiem że w takich sytuacjach wygląda jakbym to ja pisała - ale nastepnym razem uprzedzę że jest inaczej :)) neXus>> hehe po przeczytaniu opowieści starego Barda zgłupiałam - czy to był opis Białej Damy? jeżeli tak to wyglada na to ze sa juz dwie hahaha :)))). Zreszta opisy urody zdecydowanie bardziej pasują do Etki:)))))) Na mój widok jeszcze nikt żony nie rzucił hahahaha -- no chyba że nabrałam blasku na urodzie po uzyskaniu postaci widmowej:))))) Chciałam wczoraj wieczorkiem pochodzić po murach zamku ale.........zasnęłam słodko i obudziłam się w tym samym miejscu (czyli na kanapie w sali tronowej) dziś rano.:))) misiu>> hehe jakich tam zagubionych literatów :))) tak tylko sobie brzdękamy w klawiaturkę - w ramach relaksu i w przerwach pomiędzy kolejnym zagubionym uczuciem :))) Saurus>> dziś samotne buziaki szukają swej drogi - mylą trasy i ścieżki swej wędrówki . Zagubione krążą gdzieś wokół miejsc znajomych i czekają ....:)) Zimno coraz bardziej ogarnia okolicę, zatem niech ciepłe uśmiechy, niczym tarcze słoneczne, rozgrzeją powietrze i zmarznięte dłonie...:)))
Saurus [ Immort-e-l Rider ]
Witam wszystkich gorąco i serdecznie... majka ->>> Uśmiech i buziak cieplutki pozostawiam Ci tutaj, aby rozpogodził wieczornych godzin chłody... ;))) PS. Opowieść starego Barda dotyczyła jednak Etki... nawet zapisane tam było jej imię. ;)))) garrett ->> Są, są... tylko czasami brakuje im czasu, aby na forum dać znać o swym istnieniu..
Saurus [ Immort-e-l Rider ]
Smok... bestia przeraźliwa. Gruba, zielona łuska niczym pancerz zbrojnego, skrywała jego cielsko. Skrzydła wielkie jak żagle królewskich statków, przysłaniały słońce i rzucały cień na ziemie. Ślepia krwią nabiegłe, swym przenikliwym wzrokiem paraliżowały członki zuchwalców, którzy mu w drogę wejść śmieli. Jego nadejście przyniosło śmierć i pożogę. Zamierały serca ludu, gdy skrywał ich cień lecącego potwora. Dymy i purpurowa łuna znaczyły miejsca gdzie lądował. Osiadł wreszcie w pobliżu miasta pewnego czyniąc wielkie czystki wśród bydła i upraw. Grasował tak bezkarnie przez sześć miesięcy, aż nadszedł dzień, w którym umęczeni mieszkańcy postanowili skończyć ze swym uciążliwym sąsiadem. Wysłali, więc posłańca z prośbą o pomoc do samego króla. Śmiałek jednak daleko nie ujechał. Zginął w szponach strasznego smoka. Wyruszył drugi, lecz i on podzielił los swego poprzednika. Grozą powiało wśród miejskich murów. Bestia zdawała się znać plany mieszkańców, zawczasu likwidując swego bytu zagrożenie. Do grodu w tym czasie przybyło trzech rycerzy, którzy postanowili odpocząć czas jakiś, zanim w dalszą drogę wyruszą. Mieszczanie udali się, więc po pomoc do jednego z nich. Wielkim był on wojem, a sławą zdawał się dorównywać antycznym herosom. Rycerz ów zadumał się. Wypił dzban wina i rzecze „Dajcie mi miesiąc, aby plan na pokonanie tej bestii mógł poczynić”. Zawiedzieni mieszczanie udali się do drugiego. Był on również wielkim wojem, choć sławą nie dorównywał temu pierwszemu. Rycerz długo rozmyślał. Wypił dzban wina i rzecze „Dajcie mi dwa miesiące, aby plan na pokonanie tej bestii mógł poczynić”. Jeszcze bardziej zniechęceni udali się do trzeciego. Nadziei po prawdzie wielkich nie mieli, bo nikomu nieznany był ów rycerz. Jakież było ich zaskoczenie, gdy ten prośby wysłuchawszy, chwycił miecz, tarczę, konia objuczać zaczął i po chwili gotów był do drogi wyruszyć. Mieszczanie pełni dla niego podziwu wołać poczeli „Jakże to czcigodny Rycerzu jest, że najsłynniejszy z wojów miesiąc chciał do namysłu, ten mniej znany dwóch żądał, a ty tak od razu wyruszasz?!!” Rycerz konia popędzając z dali już wykrzyczał „Bo tu nie ma co się zastanawiać!! Tu trza wiać!!!” ... i już gnał przez pola. Nagle cień go skrył wielki. To smok na żer wyruszył. Rycerz konia sprężył i do szybszego biegu przydusił. Pędził tak, aż koń padł pod nim. Gdy z ziemi się podniósł ujrzał przed sobą mury zamczyska. Poderwał się do biegu, by tam szukać schronienia. Nagle na jego drodze, bestia swe łapska zaryła w ziemi. Rycerz przyłbicę opuścił i biegiem rzucił się w pobliskie krzaki. Smok nie zwrócił na niego uwagi, tylko pożerać konia zaczął. Gdy apetyt swój zaspokoił, głośno beknął i wyryczał „Gdzie ten tchórzliwy rycerz, co? Z chęcią rozerwałabym się trochę. Jakiem Barbara Trytosaurosumtra dawno nikomu zbroi nie pogięłam ogonem!!” Rycerz był już przy fosie zamkowej, gdy ryk ten usłyszawszy podskoczył jak oparzony. Stracił równowagę i w dół runął ginąć w odmętach wody. Od tej pory, za swe tchórzostwo przeklęty, szuka po starym zamczysku smoczycy Barbary, by hańbę swą zmazać i spokoju wiekuistego zaznać. ...Znajdę Cię bestio i flaki wypruje... Przez Cię do mej luby żem nie dojechał... Gdzie jesteś Barbaro!!!!... - (Dopisek uczyniony przez nieznanego autora. Jeśli opierałby się na prawdzie nie bardzo wiadomym by było, kogo tak naprawdę przywołuje upiór). Legenda o Upiornym Rycerzy – ze zbiorów baśń i podań biblioteki Błękitnego Zamczyska.
nicolka [ Pretorianin ]
łoooj, witam wszystkich cieplutko!!!! Ciekawe czy mnie jeszcze pamiętacie? hihi Plasiam baaaaardzo, że tak długo do Was nie zaglądałam, ale miałam BIIIG awarię sieci! Całuję Was wszystkich i na początej mam prośbę: podajcie mi jakiś adres strony, z której możnaby wysyłać smsy za granicę! Dokładnie do Holandi!!! BARDZO PILNE!!! Etka -----> CMOK Saurus -----> CMOK Maja ---------> CMOK awsze -------> CMOK Angelord -------> CMOK no i oczywiście EMORG --------> NAJWIĘKSZE CMOK Tak na marginesie, to emorg też nie może się pojawiać ostatnio, ale bardzo Was pozdrawia! HEL ME z tą bramką!!!!
nicolka [ Pretorianin ]
łoooj, witam wszystkich cieplutko!!!! Ciekawe czy mnie jeszcze pamiętacie? hihi Plasiam baaaaardzo, że tak długo do Was nie zaglądałam, ale miałam BIIIG awarię sieci! Całuję Was wszystkich i na początej mam prośbę: podajcie mi jakiś adres strony, z której możnaby wysyłać smsy za granicę! Dokładnie do Holandi!!! BARDZO PILNE!!! Etka -----> CMOK Saurus -----> CMOK Maja ---------> CMOK awsze -------> CMOK Angelord -------> CMOK no i oczywiście EMORG --------> NAJWIĘKSZE CMOK Tak na marginesie, to emorg też nie może się pojawiać ostatnio, ale bardzo Was pozdrawia! HEL ME z tą bramką!!!!
nicolka [ Pretorianin ]
Czy ja się powtarzam? A może to echo? hihi
nicolka [ Pretorianin ]
No tak! Udało mi się nareszcie tu zawitać, ale widzę, że w złym momencie, bo chyba nikogo prócz mnie tu nie ma... łoj
majka [ Dea di Arcano ]
Brrrrrrrrrr alez zimny wieczór -- chyba juz niedługo czas rozpalić ogień w kominku sali tronowej:))))) nicolka>> cmok dla ciebie równiez i cieszymy sie bardzo ze kłopoty techniczne to juz przeszłość:)) ja niestety nie wiem gdzie znaleźć bramki smsowe za granicę. Pozdrowienia dla emorga:))
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
....fragment eposu z Błękitnego Zamku....... W ściemnionej twierdzy, przy krągłym stoliku skulona postać skrobie papier piórem. Srebrzystą smugą owiane oblicze w pajęczyn wietrze umysłu igranie To Mag zaklęty przekleństwem złej woli, co czyniąc cuda, rozsadziła fugi i czasu bezmiar pogrążyła w ciele, że śmierć zginęła, przynajmniej w tej celi. Jedno marzenie i jedna myśl lotna zmieniła kolej rzeczy ostatecznych i nikt już nie wie, że samotna postać człowiekiem będąc, stała się cierpieniem Tak w dzikiej twierdzy, zmęczony obliczem świata, co raniąc, przywołuje żądze Mag wciela piórem zaklęcia w granity srebrzystej rtęci kolor zmienia w ogień Zmienione dzieje, te zupełnie puste, wypełnia życiem i złotem pokrywa Magiczny metal zadrży i przebłyska przyjmując postać na przemian, zjawiska Historia, która się objawia, zwaliwszy umysł na ziemne kolana przejmuje prawdą w przedziwnej postaci i gubi niebo w piekielnym urwisku Gwiazdami sieje paloną namiętność Kto w nią uwierzy, tego nie ratować, kto zatem zginie, jeno wskrzesi wiarę ! By słowa ciemne nabrały jasności, Mag czyści papier z bieli nieskalanej. Powraca wicher, jego nie pojmujesz, przygasa świeca, jeszcze dwie zostały... „Zamczysko stare na czaszkach herosów wzniesione ręka jednego rycerza, przykrywa skałę nad morskim urwiskiem, tajemnie strzegąc tajemnicy losu. Nikt już nie mieszka w bliskiej okolicy tego ogromu z kamieni i wapna i nawet ptaki unikają lotu nad murem słono owianym przez fale. Siarczane dymy unoszą się w morze z wieży najwyższej, sięgającej gwiazdy, wołają nieba bogi nienazwane, straszliwe wycia poszukują kresu i straszą wilki w samym sercu lasu. Tak trwa przez wieki ta ziemia niczyja i tylko nocą, raz na tysiąclecia brama się zamku opuszcza z łoskotem ujawnia jeźdźca, zbroją srebrną skryty wjeżdża nad przepaść i kopię skłania w bezkresu horyzont, nieznane słowa wypowiada głucho, i gdy noc mija, wraca, a pustka zaklęta, wyciem na powrót ścina cudze ucho. Kto jest władyszem upiornej warowni ? Kogo Walkiria w boju pominęła, że teraz wzywa wszystkie mroczne siły do walki gotów, cały czas nieznany ? Dla kogo w ciemnych komnatach oszklone retorty kryją z siarki, węgla, soli postaci małe, nigdy nie spełnione ? To Abrac ! z matki Saxarby zrodzony, ojcem był Kadmon, nauczyciel świata. Abrac wspomina, krzykiem krusząc mury, swoje królestwo, które mu wydarto, czas, kiedy zamek odwiedzały tłumy pielgrzymów, kupców i mężnych rycerzy, gdy skrzydła statków zmieniały oblicze morza, co martwe dziś, jeno huczy, pieni. Gdy w lasach gęstych i na łąkach żyznych ziemia rodziła rozkoszne owoce. Teraz bezpłodna, nic mu nie uroni, daremnie woła i daremnie płonie. Chce zemsty krwawej ! Bo dobrze pamięta ! Młodości świetność, urwanej przed czasem. Śmierć ojca w ogniu i matkę w topieli, dziada miecz ścięty, dawnego herosa, co Ziemię wyrwał z gardzieli demonów i pokój wieczny, haniebnie Zdradzony ! Pamięta dzień ten, kiedy poszedł w knieje, samotnie jeno, gdyż kochał się w lasach. Nawet sokoła z sobą nie zabierał, by ten niechcący zwierzyny nie strachał. Rozmawiał z brzozą i z dębem się bratał, widział daniela i dzików gromadę. Podziwiał paproć, przeglądał strumienie. pozdrawiał ptactwo, z zajęcami skakał. Gdy zaś zmierzch pokrył krainę zieleni, wracając ścieżką do zamku ukrytą, Nagle posłyszał.... Co to ? Za dźwięki dziwne wieczorną ciszę zamieniają w ogień ? Dlaczego krzykiem ktoś oznajmia krwawo swej śmierci chwilę w ostrym brzęku stali ? Ten głos znajomy ! To Dawgird ! On ginie ! Szlachetny rycerz, rodzica przyjaciel ! Następne jęki, poznawał już biegnąc ! Gwilema, barda, śpiewaka przy winie, Tymona z łukiem, najcelniejsze oko, Dezmonda, Jana, Gniewa i Dalinę. Zobaczył zamek cały w czarnym dymie, i płomień wielki na północnej wieży, gdzie matka jego na morze spogląda. Co się z nią dzieje ? Czemu leci w otchłań ? Gdzie Kadmon, ojciec, obrońca zamczyska ? To On ! O Moce i Siły Niebieskie ! Tam ogień ! A ojciec leży i pierś miecz mu ściska ! Ten oręż znany ! Wykuty przez dziada, w czas wojny wielkiej, dawnej przed wiekami. Teraz złamany ! Gdzie jest Morderca, gdzie ręka okrutna ? Co śmiała krwią okaleczyć ziemię, której nieznany był klęski jęk próżny ? Co to za okręt odpływa w oddali ? Cały w czerwieni, kim jest ten podróżnik ? Wracaj tu !!! Stawaj ! Przeklęty Zbrodniarzu !!! Jam Cię rozpoznał ! Tyś Skrymir, mag z Huntii ! Cofnij się karle ! Ja Cię na pal wdzieję ! Czaszkę opróżnię, mózg w popiół przemienię ! Czemu uciekasz przed jednym młodzikiem, nikczemny stworze demonicznej kaźni ? Zbójco drapieżny ! Miesiące leżał bez zmysłów, otruty, w sczerniałym zamku Abrac pozostały. Zatruta ziemia pustoszała z czasem, on nic nie wiedział, że lud dawniej dumny, wymiera licznie, że królestwo ginie, a w lasach wilki już tylko zostały. Kiedy się ocknął, zrozumiał te czary, wolą Skrymira rzucone przekleństwo, prastarych formuł poznał tajemnicę, i nieśmiertelnej, krzywdzącej go kary. Że ma przez wieki, w zamku czekać końca świata, do kresu woli, bożego rozkazu, co zamknie księgę istnień wszelkich czasu w Dzień Niezrównany ...” Świeca przygasła Ciemność padła w celę, wzrok ogłuszając Mag zadrżał zwątpieniem. Skłonił się jednak i cicho szeptając, pierwszy z dwóch jeno zapalił ogarek, odetchnął smutno, przeniknął epoki myślą gwałtowną i czerń pojaśniała. „Wieki mijały......
Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]
Angelord ---> tobie się tak chce ?
neXus [ Fallen Angel ]
Hmmmm Angelord - jestem pod wrazeniem....
Raziel [ Action Boy ]
Witam Wpadlem na chwile bo dawno tu nie bylem, no więc nie odzywam sie bo żadnych problemów uczuciowych niema i ogólnie to jakos taki maly jestem w porównaniu do Was:) co tam slcyhac w wątku?
majka [ Dea di Arcano ]
Raziel>> witaj serdecznie - a cóz to za stwierdzenie że mały jesteś w stosunku do nas? No nie wygłupiaj się :))) hehe jak widzisz w wątku powstaje historia Błękitnego Zamczyska :))) cos nam ostatnio padło na pisarstwo hahaha :))) Angelord>> no prosze nie spodziewałam się że twoja historia aż taki miała okrutny przebieg. Ręka pewnie do dziś ci drży :)) Jednak w swym przekazie wspaniała:))) Piotrasq>> jemu nie musi sie nawet chcieć - on juz tak ma:)) śmiem twierdzić że już się z tym urodził :)
gofer [ ]
wita was znudzony szkołą gofer... wiecie co Kącikowcy? PRZESADZACIE! żeby 1 wątek 4 dni? :) ja rozumiem, zjazd itp ale to już przesada! żeby mi się więcej to nie powtórzyło!
majka [ Dea di Arcano ]
gofer>> tak jest szefie!!!!! to się wiecej nie powtórzy - obiecujemy :)) hehe no moze do następnego razu:)) No i jak tam - przeżyłes to zebranie w szkole ?
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Dobry wieczór Wszystkim:) Ech... z tego wszystkego zapomniałem się przywitać wcześniej, ale życie goni, goni, goni... majeczko ---> cmok dla Ciebie słodki za dobre słowa.:) No i miało być optymistycznie później, ale qrcze, nie zdążyłem :( [znowu wychodzę na makabrycznego wampira, a przecież ja mam całkiem zwykłe zęby (przynajmniej czasami:) i wcale nie jest mi ostatnio smutno, chociaż jest;)] Eciu ---> jutro dzwonię:) nicolko ---> miło ujrzeć łłłłooojjj:) Piotrasq ---> kiedy Iskra w sercu, pióro w dłoni płonie;) neXus ---> ech... dziekuję, to bardzo miłe :) gofer ---> .... cóż... no tak...;)
majka [ Dea di Arcano ]
Pusta, zimna sala tronowa pokryła się powłoką nadchodzącego zmroku. Wiatr wdzierał się każdą szczeliną rozsypujących sie murów. W tej muzyce wiatrem tworzonej słychać tylko powolne kroki upiora starego sługi zamkowego Gofrusa. Przemieszcza się z dostojeństwem raz po raz znosząc wielkie naręcza drewna do kominka. Od wieków w tym samym miejscu dba o sale tronową z tą samą troskliwością. On wie, że zbliża się pora uczty mieszkańców zamku. Przygotowania czas zacząć !! Niewielki płomień w kominku roznieca się coraz bardziej pod wpływem wiatru i rozświetla coraz to nowe obszary sali tronowej.... Wielki dębowy stół zapisał w pamięci każdego słoju historie wręcz niewiarygodne, opowieści radosne i okrutne , szalone plany wojen, zbrodni i intryg miłosnych. Jako niemy świadek tych wydarzeń, wspomina czasami bezgłośnie lata swej świetności , kiedy był centralnym punktem zamkowego życia. Z nostalgią przywołuje biesiady, kiedy to wokoło siadywali najwięksi dostojnicy, wspomina wielkie bale oraz romantyczne kolacje przepełnione wyznaniami i zanurzone w blasku świec. Teraz stał się obserwatorem kolejnego etapu historii Błękitnego Zamku. Co noc niecierpliwością wyczekuje, kiedy ciepło z kominka rozgrzeje stare drewno, a mgliste postacie mieszkańców rozsiądą się wygodnie wokół niego.
DeV@sT@toR [ Senator ]
Witam wszystkich - nigdy tu nie zaglądałem ale teraz mam pewien powód - proszę wszystkich o zajrzenie do wątku "Samotnosc w zyciu, samotnosc w sieci. Jak dlugo jeszcze?" Nie wiem może to zwykła prowokacja ale jeśli nie to trzeba koledze pomóc.
garrett [ realny nie realny ]
no tak nicolka wpada na chwilę, rozdaje buziaki a o mnie zapomni :( Angelord--> wow ! imponujące :) majko--> będzie ok :)) wszystkie moje plany są na dobrej drodze i witam wszystkich serdecznie
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Hej Witam !!! Jestem jak nowo narodzony no i znacznie lepiej sie czuję.
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Nicol........---->>>> jak moglibyśmy zapomnieć, oczywiście -- CMOK dla Ciebia.
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Hej co tu tak pusto:(
majka [ Dea di Arcano ]
Hej wszystkim, awsze>> jak tam choroba -- hehe wygladasz znacznie lepiej:))))) Saurus>> buziaki w październikowym klimacie przesyłam - liscie znaczą droge wędrówki - jeszcze daleka i kręta - ale juz wyznaczona w swym biegu. Na kazdym zakręcie czeka też słodki uśmiech -- niczym magiczny kierunkowskaz:)))
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Majka------->>>>>>>>A bo w poniedziałek to było tak: zwolniłem sie z pracy spotkałem koleżankę no i zaszedłem do niej na cherbatę w pewnym momencie mówi że wychodzi po braciszka odebrać go z przedsdzkola no i nie będzie jej z 20 minua a ja........ czekałem połozyłem się na jej kanapie no i usnełem ........... była 15 ............ obydziła mnie o 20.30............ podobno tak ładnie spałem ze nie miała sumienia mnie budzić tylko przykryła mnie kocem i pozwoliła spać dalej.............kurnia tylko kumpel z pracy mnie szukał no i w domu meksyk bo dotarłem do niego na 23.00 :))
majka [ Dea di Arcano ]
awsze>> hehe nie ma się co przejmowac - dla słodkiego snu warto nawet przeżyć meksyk w domu :)) obic cie nie obili wiec wszystko jest na swoim miejscu. Zreszta wcale mnie nie dziwi ze działasz bardzo niestandardowo, bardziej byłabym zszokowana gdyby było odwrotnie:))
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Majka ------>>>>>> Troszkę nie rozumiem co oznacza nistandardowo :)
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
znowy sam :(((((((
Dominika [ Centurion ]
Witam wszystkich cieplutko :)) nicolka ---> witam. jesli Twoje pytanie wciaz aktualne, to wstawiam linkę https://www.maniasms.com/zagranice.php jesli nie bedzie działało spróbuj w wyszukiwarce www.google.com (wyszukiwanie zaawansowane) przeszukac hasła typu: sms international itp...) powinno znaleźć kilka stron. Pozdrawiam
nicolka [ Pretorianin ]
Witam, witam! GARRETT!!! Ciebie dziś najserdeczniej! (to w ramach przeprosin) Bardzo się cieszę, że nie zapomnieliście o nicolce, bo chiba umarłabym z rozpaczy! Dominika --------> bardzo Ci dziekuję za wskazówki, zaraz je przetestuję! A w ogóle, to mam dziś dobry humorek i cieszcie się razem ze mną!!! Ot tak sobie, bez specjalnego powodu!!! ;-)
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Witam Wszystkich:) nicolko ---> zazdroszczę dobrego nastroju... u mnie jesień ze smutkiem tańcuje... w bezowocnym ogrodzie dwa drzewa jeszcze stoją nie ścięte potęgą zwalonego mitu oszalały ogrodnik nożykiem najpierw wyrżnął serce potem coś na kształt krzyża teraz gdy żywica umarła obiera jedyne zgniłe jabłko a szatan -- ten, co wzgardził dwiema koronami przerzuciwszy przez ramię toporek wędruje w stronę pobliskiego lasu uporczywie wpatrując się w szyszkę...
nicolka [ Pretorianin ]
No i dobry nastrój diabli wzięli!!! Siedzę od ponad 2 godzin dziś (nie wspomnę o wczorajszych 3) i nie mogę znaleźć żadnej stronki, z której udałoby mi się wysłać smska na Holandię! To znaczy stron jest MNÓSTWO, ale jakoś z żadnej nie udało mi się nic wysłać! buuuuuuuu Cio teraz!!!??? P O M O C Y !!!!!!!!!!
nicolka [ Pretorianin ]
Czas zbierać się do domu! Oczęta mnie już bolą i łzawią! Sama nie wiem czy to ze zmęczenia czy ze złości! Macham wszystkim na dowidzenia! Jeszcze tylko moje "łoj", żeby zapisać się w Waszych główkach i na dziś znikam! emorg -----> Ty to chyba chcesz, żebym zwariowała! Kiedy Ty się tu pojawisz? Myślisz, że ja tak potrafię żyć bez powietrza...? KC :-* Papatki Milusińscy!!!!
Raziel [ Action Boy ]
Witam Wpadlem sie pożegnać, opuszcam forum i postanowilem o tym powiedzieć w moich 3 ulubionych wątkach. Wiem, możecie teraz zapytać: to jest twój ulubiony wątek? jakto? przecież prawie nigdy sie tu nie odzywasz! no więc: w tym watku bardzo mi pomogliście - głownie majka i Etka - kiedy bylem w potrzebie i zato pokochalem ten wątek. Odchodzę teraz z forum z kilku przyczyn - szkoly, nauki, dziewczyny i ogólnie - z braku czasu. Wiem ze wrócę, ale niewiem kiedy, napewno co jakis miesiąc będę to zaglądal a moze sie i wpisze. Więc żegnajcie i dziękuję za pomoc!
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
nicolko ---> prześlij na mój email - [email protected] - kilka słów więcej na temat tego, do jakiej sieci chcesz wysylac te smsy (polskiej, holenderskiej), trza najpierw sprawdzic, czy jest roaming itepe, itede. I główka do góry, emorg na pewno się odezwie:) emorg ---> wrrr..:P ;) Raziel ---> trzymaj się ciepło i zaglądaj do nas:)
neXus [ Fallen Angel ]
:))) Jestem a w zasadzie nie ma mnie jeszcze troche a zaczne chodzic wymarlymi ulicami swego miasta a z wszystkich okien tylko pokaslywanie bedzie dobiegac :))
majka [ Dea di Arcano ]
Raziel>> to smutne że odchodzisz:(( - pamiętaj o nas i dawaj znak życia od czasu do czasu:)) neXus>> no więc jesteś czy cie nie ma? :))) czyżby ciebie też dopadła grypka? to juz jakaś epidemia -- u mnie też wyludnienie :))
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Siem porobiło - smutno, jak diabli... a niech to licho...:P kiedy ze szczytu zobaczyłem ptaka który szybował pode mną ujrzałem Iskrę w przestrzeni we łzach i ona była ze mną płakało niebo bo żal mu było bo w oczach moich ciemność schodziłem w górę wprost do Księżyca i niech deszcz ciągle pada czuję psią wierność we własnym sercu i zew w duszy Nomada
Mysza [ ]
Raziel --> Nie kłam... stary, Ty nie opuszczasz tego forum... Ty po prostu w najbliższym czasie możesz nie mieć czasu, żeby się tu udzielać... ale nie uwierzę, że nie będziesz chociaż tych trzech wątków czytał... wrócisz... wszyscy tutaj wracamy... :)))))) ...wiem o tym, aż zbyt dobrze... :)))))
neXus [ Fallen Angel ]
A wydawalo mi sie ze tylko ja sie pojawiam tutaj o dziwnych porach, hihihihi Majka -> Jestem ale mnie nie ma, to co widzisz to tylko cien, uluda zwyklego czlowieka... Po prostu jeden z wielu Platon'owskich cieni, podobny a jakze rozny... Czytasz to co chce napisac, a nie to co wyplywa samo ze mnie... Tak naprawde dopoki mnie nie zobaczysz nie wiesz kim na prawde jestem... ;)) Co do grypy - nie jest ze mna zle - za sprawa moich rodzicow, a w zasadzie ich puli genowej, mam bardzo odporny organizm - takie rzeczy mnie nie lapia... Choc w takich przypadkach jak dzis, gdy sam na strazy stoje, a innych chorobsko do lozek wygnalo, troszeczke im zazdroszcze...
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
neXus ---> dlaczego ja jeszcze z Tobą nie wypiłem nigdy piwa ? To jest kuźwa błąd ;)
garrett [ realny nie realny ]
witajcie z ranka, piekna pogoda, kasztany uciekają spod nóg, liście wesoło tańczą na wietrze, życ nie mierać :)) nicolko--> dzieki za przemiłe powitanie, przesyłam uściski...smsy wysyłam codziennie do np Norwegi i Francji ze standardowych bramek operatorów nawet nie wiedziałem że muszą to być specjalne strony :)) I nicolko Emorg na pewno sie wkrótce odezwie, sam mam niezłą praktykę w tęsknocie moja ukochana od 110 dni jest w USA, ale yuppppi wraca za 35 dni :) Angelord--> świetne pytanie, i dlaczego ja z wami jeszcze piwa nie piłem, trza ten błąd wkrótce naprawić :)) rany neXus, angelo co wy o 3 w necie robicie :)) pozdrawiam was wszystkich serdecznie
Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
Witajcie! Tak dawno mnie tu nie było...aż mi wstyd:-) garrett--> na tych kasztanach można się przejechać i w szpitalu wylądowac:-)
garrett [ realny nie realny ]
aniołku--> o witaj serdecznie :)) dzisiaj pozbieralem pare kasztanów w parku Wilsona, mam zamiar po kryjomu w pracy zrobic konika , musze jeszcze tylko polecieć kupić zapałki :)))
Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
hihihi, takie zabawy z kasztanami pamiętam z podstawówki:-)))
garrett [ realny nie realny ]
aniołku--> :)))) jasne ale dopiero teraz mi coś fajnego wyjdzie, w podstawówce tylko kaleczyłem palce :))))))
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Witam W piękny czwartek !!!!!!!!!!
majka [ Dea di Arcano ]
Witam serdecznie -- jest zimno i wietrznie -- ja chcę ciepełka!!!! awsze>> a co ty takiego pięknego widzisz w tym dniu dzisiejszym ? a odpowiadając na twoje wczorajsze pytanie - to w twoim przypadku niestandardowo oznacza normalnie hehehe :)))) aniołku>> no witaj serdecznie :))) jak mozna było na tak długo zostawic nas bez blasku twych skrzydeł :)) nic a nic nie masz litości hehehe:))) pozdrawiam cię serdecznie neXus, garrett, Angelord>> najwyższy czas zorganizować spotkanie piwne :)))) buziaki dla was:)) Saurus>> strumień mocno świetlisty przepływa przede mną. Kryształowa woda zaprasza aby sie w niej zanurzyć. Nabieram ją w dłoń i smakować chciałam - ale słony smak tylko usta wykrzywił. Morska woda tutaj? nieee to strumień łez z dodatkiem goryczy tęsknoty :( uśmiechy i buziaki mkną do ciebie i zmieniają stertę papierzysk w lekkie migotliwe piórka :)))
garrett [ realny nie realny ]
hej majko, u mnie dziś jako tako ciepło, okienko otwarte, na zewnątrz chyba z 13 stopni z tym spotkaniem to świetny pomysł :)) awszerszen --> no jasne, dzisiaj jest piękny czwartek :))
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Majka ------>>>>>> nawet garet się ze mną zgadza a czwartek jest piękny bo wszystko zaczyna się powoli układać w spójną całość.
garrett [ realny nie realny ]
awszerszen u mnie dokladnie tak samo :)
Anioł z naderwanym skrzydłem [ realna nie realna ]
Majko, juz mam wyrzuty sumienia, postaram się to jakoś naprawić:-)..hmmm...może chociaz małym wierszykiem:-) jestem poetą? wierszokletą, bardem... artystą? chciałam dotknąć stóp anioła ucałować jego kryształową suknię poczuć zapach rozwianych włosów usłyszeć jego boski śpiew wybacz wybacz odrobinę próżności nie jestem poetą ja tylko ... poezji ukłonić się chciałam
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
TIA Cwartek z właszcza po wczorajszej środzie jest zajebisty
garrett [ realny nie realny ]
jeszcze jeden taki wiersz aniołku a pomyślę że wiosna nadchodzi :)..ciepło na duszy się robi
Dominika [ Centurion ]
Witam wszystkich w wielkim pośpiechu. nicolka---> sorki, że tamto nie działa :(( spróbuj jeszcze taki adres: https://www.sms.beep.pl/ (on później wywołuje stronę :https://sms.gt.com.ua/ (jest szansa) Nie gwarantuję sukcesu ale wyobrażam sobie Twoje zniecierpliwienie, wiec szukam (sama tez kiedys szukałam i znalazłam, ale juz kurczaki nie pamiętam źródła) Angelo---> Cmok Cmok Cmok :)) majeczko---> Wielkie dzięki!!! Ech...Ty wiesz... Cmokcmoki tłuste przesyłam :)) Saurus ---> Jak potrafisz, to proszę przyspiesz to cholerne wahadło! I niech się kiwa tylko w jedną stronę ;) Ecia---> Juz biję brawo, bo na podium Cię widzę:))) Gratulacje!!! Wieniec laurowy otrzymasz jak tylko skończymy wyplatać. Pozdrowionka!!
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
alee nuda już nie mogę doczekać się wieczoru
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Witam Wszystkich:) majeczko ---> wielki cmok dla Ciebie:) Jesteś Wspaniała... Eciu ---> "Juz biję brawo, bo na podium Cię widzę:))) Gratulacje!!! Wieniec laurowy otrzymasz jak tylko skończymy wyplatać." - to także moje słowa:) Aniołku ---> Poetyckim powitaniem przyfrunęłaś - pięknym zdaniem:) garrett ---> świetne pomysły nie lubią długo czekać. Trza koniecznie coś wykombinować w najbliższym czasie (może już przyszły tydzień ?:) Dominiko ---> i vice versa ;) z trzech pocałunków jak ze słów zwykłych życie nadzieję układa na inne dzieje na nowe czasy na powab starej piosenki w której szedł aktor jak ona stary refrenem ze słów udręki z trzech pocałunków nic nie zostało bo życie jest zbyt łapczywe przepadły w dziejach zginęły w czasach utknęły w starej piosence w której szedł aktor lecz już nie idzie nikt nie wyśpiewał udręki...
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
awsze ---> podskocz do mnie, jak się nudzisz, pomożesz mi ugotować obiado-kolację ;)
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Angel a gdzie mam niby podskoczyć i co gotujesz :)- zupkę chmilową
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
awsze ---> do mnie, do chaty (do Poznania). Gotuję filety z indyka w sosie meksykańskim, ziemniaki według własnego przepisu i sałatkę owocową na kwaśno.:)
awszerszen [ Arktus Szerszenikus ]
Za daleko :(
nicolka [ Pretorianin ]
Witam, witam! Ostatnio mi się poprzestawiał plan dnia i zaglądam tu z wieczorka i wsio byłoby OK, gdyby nie to, że o tej porze jest tu pusto i cicho... aż przygnębiająco... No i jeszcze Raziel z takimi wiadomościami wyskakuje... łza kręci się w oku... Dominisia ------> bardzo Ci dziękuję, że tak starasz mi się pomóc, zaraz sprawdzę tą kolejną stronkę! Wielkie buzi! Angelord -------> Jak to miło, że mogę Cię odwiedzić w Twojej skrzyneczce ;-) Zaraz tam brykam i wszystko dokładnie wyjaśniam! emorg ------> brak mi słów... chlip chlip chlip achaaa!!!! no i jeszcze ŁOJ! ;-))))
Etka [ Imprinterka Dusz ]
Jestem od dzis pani magister :))) yeah :))))))))))))))
Angelord [ sic me servavit Apollo ]
Eciu ---> specjalnie dla Ciebie:
nicolka [ Pretorianin ]
garrett ----------> czy te smsy, które wysyłasz ze zwykłych bramek idą na karty kupione w Polsce tyle, że z roamingiem, bo jeśli tak, to z pewnością nie ma problemu. Ja chcę wysłać na kartę holenderską w sieci KPN! No i tu pojawia się problem :-(
nicolka [ Pretorianin ]
Czy ten wątek ma już rekordową długość? Nie chodzi o posty ale o ... ilość literek ;-)
nicolka [ Pretorianin ]
No cóż... nicolka zbiera sie do domku, za oknem juz ciemno, trzeba isc sie spakowac, bo jutro zjazd w Bydgoszczy, fuj, ach te studia! Eciu, nie zamieniłabyś się? ;-) Przyszły tydzień będę miała zakręcony, ale postaram się wpaść od czasu do czasu, chociaż się przywitać i ... odebrać pocztę (to do Ciebie Angelordku hihi) Papatki Słonka milusie... ach, jak ja Was lubieć!!! :-*****
nicolka [ Pretorianin ]
No niech ktoś pomacha mi na dowidzenia! Aaaaa, juz wiem! Nie lubicie pożegnań! No dobrze, to was tłumaczy! Teraz już naprawde abra kadabra i znikam! ;-) Chyba mam tendencje do rozmawiania sama ze sobą... ;-))))
Etka [ Imprinterka Dusz ]
Angelo---> dziekuje za watek i Wam kochani za wpisy :)
Etka [ Imprinterka Dusz ]
kotki- co Wam tak ciezko pisanie idzie? ja tu nowy watek zakladac chce- dzis w koncu mam swieto :)
majka [ Dea di Arcano ]
No i pojawiła się nasza zguba - wielotygodniowy abstynent forumowy:))) Etka>> jeszcze raz wielkie gratulacje -- i pojawiłaś się w sam raz na założenie nowego wątku:))
Etka [ Imprinterka Dusz ]
tez wlasnie tak mysle za czas najwyzszy cos z tym watkiem zrobic :) zakladam :)
neXus [ Fallen Angel ]
Etka -> Wielkie gratulacje :)) Dzisiaj skladam juz je drugiej osobie :)) Angelord -> Hmmm... Nie wiem :) Ale wszystko jest do nadrobienia :) Garrett -> No coz, musze to ze wstydem przyznac - ja pracuje :((
Etka [ Imprinterka Dusz ]
nastepny: