GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czym jest zdrada? (3)

14.09.2002
20:10
smile
[1]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Czym jest zdrada? (3)

Hmmmmm....... Atylla - > Ostatnie Twoje wypowiedzi zmienily ton. Zaimponowales mi bardzo, oj bardzo! Napisales wszystko krotko i zwiezle. Po czesci zazdroszcze Ci takiego sposobu zycia jaki prowadzisz. Mam male pytanie jezeli mozna - Ile masz lat? Takie spojzenie na swiat wymaga pewnego doswiadczenia! Niestety - przyznaje sie bez bicia - jeszcze wiele przede mna, zeby stwierdzic i przewidziec co warto, a co nie. Masz na pewno racje, ale jak ciezko jest sluchac innych, kiedy sie nie ma doswiadczenia! Lub zbyt male, by przyznac innym racje. Nic tak nie przekonuje, jak przezycia wlasne. Tlumacze sie troche, bo pojmuje o co Ci chodzi i widze, ze pewne rzeczy funkcjonuja inaczej, niz mi sie wydawalo. Kazdy wiek ma swoje prawa, a pewnych rzeczy nie da sie ominac, bo powstaje uczucie zalu, ze czegos sie nie dokonalo. Nie musi to byc odrazu zdrada, pisze raczej ogolnie. Masz racje z tym docenianiem i byciem zadowolonym z tego co sie ma i tego trzeba sie nauczyc inaczej bedzie sie gdzies gonic przez cale zycie nieosiagajac nic. Mysle, ze kazdy to mial lub ma: Chec doswiadczen i chorobliwa pogon za nimi. Ech, zycie nie jest latwe.....

Misio Jedi - > Przepraszam, faktychnie nie zrozumialam Twojego wczesniejszego pytania co do kierunku rozwoju ludzkosci. Tak, to prawda, niezaleznie co sie dzieje, zycie toczy sie dalej wedlug pewnych schematow, ktorych zmienianie powoduje tylko dodatkowe utrudnienia. Niestety juz taka nasza natura, ze probujemy sobie szukac problemow gdy ich nie ma. Ich brak burzy caly porzadek zycia, nie potrafimy uwierzyc, ze zycie bez poszukiwan nowych drog zycia jest prostsze i latwiejsze. Z jednej strony marzymy o zyciu lekkim, latwym i przyjemnym, z drugiej jednak nie potrafimy tak zyc. Kolo sie zamyka.

14.09.2002
20:12
smile
[2]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

wrrrrrrrrrrr! zapomnialam podac linka do cz2! Oto on:

14.09.2002
21:56
[3]

jez [ Pretorianin ]

najlepiej to po prostu nie mieć czasu na zdradę :) ja tam spędzam na uczelni 24 dni w miesiącu to kiedy mógłbym mysleć o jakichś ekscesach ! Nawet dla swojej kobiety nie mam czasu co dopiero dla innej :)

14.09.2002
23:09
[4]

dingo_dor [ Konsul ]

mi poprostu tak odwaliło na punkcie mojego Kociaczka, jesteśmy ze sobą 1,5 roku, jest super i nawet nie zauważam innych facetów. a poza tym mam dla niego szacunek. a co najważniejsze - facet jest bardzo opiekuńczy i niesamowicie mi imponuje. to wystarczy, żeby nie brykała i nie potrzebowała innych facetów!

14.09.2002
23:30
[5]

Bzyk [ Offensive ]

kurcze, ja sobie nie wyobrażam zdrady, tzn. wiem, że bym niewybaczył. Jeśli moja ukochana przespała by się z innym facetem, to kurcze gdzie tu miłość między nami ? To tak, jakbym był w SLD a ukradkiem chodził na spotkania Ligi PL Rodzin - Miller by mi nie popuścił :) A tak bardziej serio: ze zdradą nie miałem jak narazie do czynienia, więc... sam nie wiem.

14.09.2002
23:35
[6]

Kade [ Senator ]

Ja też nie miałem jeszcze do czynienia ze zdradą ,za młody jestem. Ale już dawno sobie obiecałem że jak będę mial żonę i choć by niewiem jak mi się znudziła (w co wątpię) to nigdy jej nie zdradzę.

14.09.2002
23:39
[7]

Bzyk [ Offensive ]

dokończę jeszcze moją kwestię: hmm... jeśli kocham drugą osobę ponad wszystko, jestem z nią nie ważne czy rok czy 10 lat, no to kurcze po co mam się puszczać po kątach ? Kiedyś miałem problem z tzw. "instynktem zwierzęcym", teraz nie postrzegam już kobiet w kategoriach sexu, szukam dziewczyny, z którą poczyłbym się jak z siostrą, matką... mam na myśli uczucia, pełne zaufanie. Poza tym jestem romantykiem, nie potrafiłbym zdradzić a jeśli .... zapewne nie byłoby mnie już na tym padole.

15.09.2002
00:14
[8]

dingo_dor [ Konsul ]

nie widze sensu zdrady! po co? jeżeli czułabym , że mam ochotę zdradzić to byłby znak, że czas najwyzszy zmienić faceta.a w bardziej zaawansowanej sytuacji - rozwieźć!

15.09.2002
00:16
smile
[9]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Wielu ludzi dokonuje zdrady mimo przekonania, ze tego nie zrobia. Podstawowym warunkiem jest ukladnosc w zwiazku. Jezeli nie bedzie spelniony......... Dlaczego zdrada jest tak kontrowersyjna, dlaczego dla wielu ludzi wiernosc jest tak bardzo wazna? Jak dla mnie, jezeli partner idzie z inna kobieta tylko z powodow seksu, to mam wiele do przemyslenia, dlaczego i co jest ze mna nie tak. A potem rozmowa, szczera i bez nerw, czego brak w pozyciu. Najwazniejsze, na co stawiam nacisk jest zabezpieczanie sie przed chorobami i niechciana ciaza. Jezeli moj partner musial, to juz Jego sprawa. Nie musze tez wiedziec kiedy to zrobil i z kim. Malo mnie to interesuje. O wiele wazniejsze jest z jakich powodow. Naturalnie, gdyby powodem bylo znudzenie do mnie a ja niepotrafilabym sobie zycia wyobrazic bez Niego, bylby problem. Moze tez dlatego staram sie zachowac pewien odstep w partnerstwie, by nie uzalezniac sie, a prowadzic partnerski styl zycia. Razem jest super, ale jak przyjdzie zyc samemu, to swiat sie jeszcze nie konczy. Przyznaje, ze nie jest latwo.

15.09.2002
00:23
[10]

Bzyk [ Offensive ]

arthemide >> ja chyba jestem inny ;) No bo jak czytam Twojego posta to po prostu oczom nie wierzę. Ja np. nigdy nie będę z kobietą mojego życia dlatego, że fajnie się sexuje itd. Uważasz, że Twoj facet moze Cie zdradzic, bo juz mu nie wystarczasz w łózku ? To co to za facet ? Zwierzę, nie człowiek. Postawmy pytanie inaczej: jestes w stalym zwiazku, nagle los sprawia, ze zostajesz iwalida, przykuta do wózka... jesli facet odejdzie od Ciebie.. to kurcze gdzie tu milosc???? Reasumujac: tam gdzie prawdziwa milosc, nie ma miejsca na zdrade. Jesli jest zdrada, to nie ma milosci - jest tylko zludzenie.

15.09.2002
00:25
[11]

Kade [ Senator ]

Ja też niewidzę sensu zdrady. Ale mam kolesia który kręci z panienką ponad trzy lata (mają już plany na najbliższą przyszłość) i zdradza ją bo lubi ,jak on to mówi ,odmianę w łóżku. Wcale go nierozumiem jego panienka zrobi wszysto co tylko on zapragnie a on taki głupi. Czasami jak wraca od tej drugiej to aż mnie skręca. I chciałbym wszystko powiedzieć jego narzeczonej ale mam pewną zasadę. Nigdy niemieszać się w czyjeś prywatne życie.

15.09.2002
11:29
smile
[12]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

arthemide===> ty chyba nie zdajesz sobie sprawy o czym cały czas piszesz! Twoje wypowiedzi są na poziomie (nie obraź się teraz będzie ostre słowo) prostytutki! Według mnie ten kto zdradza jest największą świnią, która bawi się ludźmi! Qrwa tutaj mówi, że wszystko fajnie, a za 5 minut wychodzi do innego dać d... prostackie! Jak zwierzęta. Polegać tylko na instynkcie. Ja nawet jakbym bardzo kochał swoją partnerkę i dowiedziałbym się o zdradzie, to strzałka, nikt nie będzie bawił się moim kosztem.

15.09.2002
11:31
smile
[13]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

Jeszcze jedno... co do wypowiedzi Bzyk`a zgadzam się z Tobą w 100%!!!

15.09.2002
22:02
[14]

Bzyk [ Offensive ]

Voytas >> "Według mnie ten kto zdradza jest największą świnią, która bawi się ludźmi!" - nic dodać, nic ująć. Najwyraźniej brachu podobnie myślimy :) Tak trzymaj(my) ;) Arthemide & others >> PONAWIAM PYTANIE: co zrobiłabyś w przypadku, kiedy Twoja najbliższa osoba, miłość Twojego zycia (jeśli znasz takie pojęcie...) staje się nagle inwalidą... zostaje przykuta do wózka...... poza tym: czym dla Ciebie jest zdrada tak naprawdę ? (jednym zdaniem...)

15.09.2002
23:14
[15]

Kade [ Senator ]

Bzyk-->Został bym z nią do końca życia.Czy to że ona była by nwalidą znaczyło by że do niczego się nie nadaje?? Ten kto tak tak myśli niezasługuje na prawdziwą miłość i nigdy jej nie dozna. Zdrada to dlamnie najgorsza rzecz w związku dwojga ludzi i mam nadzieję że nigdy tego nie doświadczę.

15.09.2002
23:39
[16]

Bzyk [ Offensive ]

Kade >> ja również - chociaż do końca nigdy niczego nie można być pewnym.. - zostałbym ze swoją ukochaną. Oczywiście to musiałaby być TA PRAWDZIWA miłość, bo tylko takie związkie potrafią przetrwać wszystko. Btw. śmieszą mnie tak popularne ostatnio małżeństwa tworzone "dla dobra dziecka", gdzie matką jest jakaś "nastka" - już na trzech przykładach z własnego otoczenia widzę, że po ślubie taki związek rozbija się o brutalną prozę życia...

15.09.2002
23:45
smile
[17]

Kade [ Senator ]

Tak wpadli z dzieckiem i są ze sobą dla jego dobra.Ciągle się kłucąc albo wogóle ze sobą nie rozmawiając. Jak widzę takie rodziny to mnie skręca.

15.09.2002
23:50
smile
[18]

massca [ ]

hmmm. ciekawa dyskusja :)) mlodzi idealisci kontra starsi praktycy :)))

15.09.2002
23:56
[19]

Bzyk [ Offensive ]

massca >> zawsze można tak powiedzieć: "jesteś młody, nie odzywaj się"... może pisze jak idealista, mam 22 lata, nie poznałem jeszcze TEJ PRAWDZIWEJ miłosci, wciaz jej szukam. Ale mam juz swoje zdanie, znam siebie i wiem, ze sie nie zmienie akurat w kwesti poruszonej w tym wątku. Tyle.

16.09.2002
00:03
[20]

massca [ ]

bzyku, czemu wsadzasz mi w usta slowa ktorych nie powiedzialem? traktujesz od razu wyrazenie "mlodzi idealisci" jako krytyke ? mysle ze dobrze ze masz takie zdanie jakie masz i mam nadzieje ze nigdy nie zdradzisz nikogo i sam tego nie doswiadczysz. problem tylko w tym ze zycie czesto weryfikuje nasze idealy z mlodych lat... wtracilem sie do dyskusji bo chyba za ostro pojechales z voytasem po arthemide, ktorej opinie na tym forum wyjatkowo szanuje.

16.09.2002
00:06
[21]

Bzyk [ Offensive ]

massca >> moze dokonalem nadinterpretacji Twojej wypowiedzi... ale ten usmieszek odebrałem jako ironiczny uśmiech etc. :) Stąd moje domysły. Odnośnie arthemide, ja ją nadal szanuję ale nie rozumiem jej w niektórych kwestiach, po prostu wyraziłem swoją opinię, na pewno jej nie obraziłem.

16.09.2002
00:09
[22]

massca [ ]

bzyk - usmieszek mial charakter filozoficzno-refleksyjny a nie ironiczny :) w sumie to voytasa chyba troche poniosly emocje...

16.09.2002
00:24
smile
[23]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

massca===> przyznam Ci się szczerze, że ja już zdrady ze strony ukochanej osoby doświadczyłem i od tamtej pory jestem strasznie cięty na te sprawy, nie dziw się więc :/ Starałem się, żeby wszystko było ok itd, tu słyszę, że jest wspaniale itp, a potem dowiaduję się od znajomych rewelcji na jej temat, rewelacji jak się okazało prawdziwych :(Ogólnie mówiąc mam od tamtej pory pewien uraz do kobiet. Troszkę straciły w moich oczach. Wiem, że nie powinienem tak myśleć, ale narazie tak mam i nic nikt na to nie poradzi :/

16.09.2002
00:26
smile
[24]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

I qrwa znowu zaczynam się denerwować, muszę walnąć jakieś piwko bo nie wyrobię :/

16.09.2002
00:39
[25]

Jeckyl [ Pretorianin ]

Ja też doświadczyłem już zdrady. Chodziłem z jadną panienką 2 miechy a ona na jakimś weselu puściła się z drużbą. Od tamtej pory zawsze twierdziłem, że kończę z konbietami ale minęło mi kiedy spotkałem miją obecną dziewczynę niecały rok temu. Jest naprawdę wspaniała i nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niej. Jednak pewien jestem, że gdyby i ta wpuściła mnie w kanał to długo bym nie rozpaczał.

16.09.2002
00:39
[26]

massca [ ]

voytas - rozumiem cie dobrze, bo tez doswiadczylem tego o czym tu dyskutujemy i to - bez przesady - w najgorszy z mozliwych sposobow. tez mam uraz i tez jestem przewrazliwiony w pewnych czulych punktach na mojej psychice. ale to nie powod zeby czyjas wypowiedz tak nadinterpretowac i sugerowac pewne zachowania jak to zrobiles w poscie o 11:29.

16.09.2002
01:09
[27]

Bzyk [ Offensive ]

a ja zastanawiam się, czy przeżyłbym zdradę... jestem jak by nie patrzeć romantykiem. Czasami "Werteryzm" mi się udziela. Dlatego nie lecę na byle "nastkę" umalowaną, nie wyznaję zasady "łap każdą chwilę" , ale ostrożnie weryfikuję każdą osobę, każde zjawisko, które napotkam na kartach życia....... make love - not war.

16.09.2002
01:17
[28]

massca [ ]

bzyk - ostroznie to mozesz weryfikowac makijaz i ubranie, a nie to czy cie nie spotka kiedys zdrada...

16.09.2002
01:17
smile
[29]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

normalnie jestescie takimi idealistami ze to az szok i az nie wiem jak mam wam wytlumaczyc co sie naprawde dzieje wokol was :-)

16.09.2002
01:19
[30]

Bzyk [ Offensive ]

massca - twoja opinia. myślę, że gdy człowiek od razu nie idzie z pierwszą lepszą do łóżka, ceni sobie szczerosc ponad wszystko, nie oswiadcza sie na pierwszej czy drugiej randce, to jest mniejsze prawdopodobienstwo, ze zostanie zrobiony "w balona". Ale ryzyko jest zawsze, temu nie zaprzeczam.

16.09.2002
01:19
[31]

Bzyk [ Offensive ]

massca - twoja opinia. myślę, że gdy człowiek od razu nie idzie z pierwszą lepszą do łóżka, ceni sobie szczerosc ponad wszystko, nie oswiadcza sie na pierwszej czy drugiej randce, to jest mniejsze prawdopodobienstwo, ze zostanie zrobiony "w balona". Ale ryzyko jest zawsze, temu nie zaprzeczam.

16.09.2002
01:25
smile
[32]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Bzyk ---> ale nie da sie nic tak zweryfikowac... mozesz pojsc z kims do lozka na 1 randce i to bedzie OK, a mozesz pojsc dopiero po 100 i to bedzie potem kanal... bo widzisz, kobieta moze pojsc z toba do lozka na 1 randce nie dlatego ze jest dziwka, tylko ze cos nagle zaiskrzylo, z drugiej strony niektore zeby zdobyc faceta udaja kogos innego :-) wiec mozesz sie przejechac i tak

16.09.2002
01:28
smile
[33]

Bzyk [ Offensive ]

wibrator >> z konsutantem ds. kobiet nie będę polemizował ;)

16.09.2002
01:37
smile
[34]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

w ogole bylem kiedys bardzo romantyczny jak co niektorzy... ale zycie nauczylo mnie ze sex jest tak wazny ze przeslania czasami inne rzeczy... widizlem juz wiele drastycznych rzeczy: - kolesia, ktory po 4 mies. uciekl od mojej kumpeli, bo nie wytrzymal tempa (nie mowie od razu ze ja wytrzymalem, bo w ogole nie probowalem), - kiedys inna kumpela chciala, zebym ja stlukl (!!! - kurde uciekalem stamtad az sie kurzylo :-))) ) - inna kumpela marzy o dwoch facetach (nie zgodzilem sie jakby co), - a jeszcze inna o drugiej kobiecie, choc nie jest lesbijka - ... i wcale nie nazywam ich dziwkami, bo niby dlaczego?!?

16.09.2002
01:39
smile
[35]

Bzyk [ Offensive ]

wibrator >> ja jak się zakocham po uszy, to prawie w ogóle nie myślę o sexie. Dziwne, co nie ? ;) O sexie myślę wówczas, gdy widzę sobie piękne kobiety na ulicy, w parku etc. - ale przy bliższym poznaniu, sex schodzi na dalszy plan. Cóż, taki jestem i dobrze mi z tym :)

16.09.2002
01:46
smile
[36]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Bzyk ---> no wlasnie!!! i to moze byc potem ten problem!!! musisz w koncu pojac, ze kobiety tez potrzebuja sexu!!! moja kolezanka ma chlopaka - jak sama mowi super fajny gosc, ale... jednoczesnie zali mi sie, ze czasami przychodzi do niej i wyciaga ja a to do parku, a to do kina, albo gdzies indziej, natomiast ona miala by ochote pojsc do lozka w tym czasie... i nie wie jak mu to powiedziec!!! to moze wydawac sie straszne dla niektorych, wiem, ale taka jest prawda... jedna z najwazniejszych rzeczy jest stety albo niestety wlasciwe dopasowanie seksualne - ja niestety jeszcze nie znalazlem wlasciwej kobiety - bo to albo chca za czesto :-))), albo za malo :-(((

16.09.2002
01:48
smile
[37]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

w ogole arthemide probuje wam cos powiedziec, wiec posluchajcie jej uwaznie, moze czegos sie dowiecie, na nauke nigdy za pozno :-)

16.09.2002
01:53
[38]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Widze, ze straszne kontrowersje wzbudzilam. Jezeli jestescie tacy jak piszecie - chwala Wam. Wedlug Was kobieta taka jak ja to prostytutka i kurwa. Ciekawam, czy na prawde jestescie tacy jak Wam sie wydaje? Zastanowcie sie najpierw nad slowami. Jezeli jestescie tacy wierni, na pewno tez gleboko wierzacy, wiec przypomnijcie sobie slowa Chrystusa: "Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem". Zasady i zycie. Ciekawe ilu ludziom to sie udalo. Najlatwiej jest naskoczyc na kogos, nie starajac sie nawet sprobowac go zrozumiec. Czym dla mnie jest zdrada? Niewywiazywanie sie z obietnic i klamstwo. Potrafie zaakceptowac, ze ktos zdradza, nie potrafie tylko zcierpiec klamstwa, ze tego nie robi. Knucie za plecami..... Zycie kopie czasem jak mlody zrebak. Jest twarde i nie wiem, co bym zrobila, gdyby moj partner zostal inwalida. Nie potrafie odpowiedziec na to pytanie. To zalezy co by mnie laczylo z tym partnerem. Nie wierze w wielka milosc, bo to uczucie ulotne w zetknieciu sie z realiami czesto jest zabite. Istnieje partnerstwo, przyjazn. Moze mam za soba pare przykrych doswiadczen i dlatego tak sadze. Nie uzalam sie, jednak prosze o wyrozumienie. Nie wszystkim zycie uklada sie tak jak tego by sobie zyczyli. Czym jest w ogole zdrada partnerska? Spojzcie na to inaczej. Sposob myslenia i metalnosc nabywa sie w miejscu, w ktorym sie wychowujemy.W Europie panuje monogamia. Znacie przeciez kraje, w ktorych poligamia jest normalnoscia. Rozbija sie tylko o finanse. Dziwi mnie tylko, ze takie prawo maja tylko mezczyzni..... Tak, tu znowu wylazi na wierzch - kobiety nigdy nie byly brane na powaznie. Moze same sobie winne, ale z wiatrakami walka to bezsens. Mezczyzna zawsze dazyl do dominacji. Prawo buszu. Badzcie ludzcy i nie traktujcie kobiet jak przedmiotow, to nie beda zdradzac. Ja tez postawie Wam pytanie: Jak myslicie, co jest powodem zdrad? Czy staje sie to tak z widzimisie, czy moze sa inne, powazniejsze powody? Co zrobilibyscie w przypadku, w ktorym partner/ka sa chorzy i namawia Was do korzystania z zycia? Choroba wyklucza wspolzycie na zawsze. Przyposcmy jest to AIDS. Ryzykujecie zarazeniem? Czy zyjecie w dozywotnim celibacie?

16.09.2002
01:55
smile
[39]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

arthemide ---> mnie nie wrzucaj do jednego worka z nimi :-)))

16.09.2002
02:05
[40]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

wibra - > piszac ten post nie widziala wypowiedzi ani Twoich ani massca. Przepraszam. Dotyczylo to glownie Voytas_WRC i Bzyka.

16.09.2002
02:11
[41]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

massca i wibra - > szczerze mowiac odetchnelam troche, bo myslalam juz, ze wszyscy sa do mnie anty. W wypowiedziach Voytas_WRC i Bzyka widze, ze jeszcze malodoswiadczeni sa. Nie biore tego za ujme, to jest tylko moje skromne zdanie.

16.09.2002
02:48
smile
[42]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

arthemide ---> oni sa chyba jeszcze mlodzi :-)) jestem na gadu jakbys chciala pogadac

16.09.2002
02:50
[43]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

numer 1435862

16.09.2002
04:18
smile
[44]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

arthemide ---> wrocilem na chwile jakby co :-)

16.09.2002
09:37
[45]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

arthemide===> mówiłem Ci, żebyś się nie obrażała. Wyraziłem tylko swoją opinię o ludziach, którzy zdradę przyjmują jako coś normalnego. Pamiętam, że kiedyś ktoś tam przytoczył odpowiedź jednego z poetów(?) że gdy kobieta zdradza mężczyznę, to zawsze będzie miała żal do niego, że nie zrobiła tego wcześniej... czy jakos tak. Napisałaś wtedy o ile pamiętam... święta racja! Takie oczy wtedy zrobiłem -> 8O Z kolei dziś napisałaś... "Badzcie ludzcy i nie traktujcie kobiet jak przedmiotow, to nie beda zdradzac."---> i tu możesz być pewna, że nie traktowałem swojej "ukochanej" jako przedmiotu. A to wysyłałem kwiaty kurierem, a to kupowałem kolczyki bez okazji a to czekoladka a to cukiereczek... nigdy nie zdarzyło mi się na nią złego słowa powiedzieć. Była dla mnie po prostu wszystkim i co......? :/ Bynajmniej teraz nie użalam się nad sobą, tylko po prostu przytaczam fakty. wibrator[hehehe]===> zgadłeś, jestem młody i niedoświadczony (19 lat), ale czy to oznacza, że mam się pogodzić z tym, że w dzisiejszych czasach zdrada to coś normalnego??? Bzdura!!! Fakt, nie jestem święty, arthemida zaraz coś próbowała nawiązać do katolicyzmu :PPP Po kiego grzyba mi to? Jestem po prostu zwykłym człowiekiem, którego mentalność nie pozwala na takie zachowanie! Tyle z mojej strony. PS. Arthemide jeszcze raz... nie napisałem, że jesteś prostytutką, tylko napisałem, że Twoja WYPOWIEDŹ mi się kojarzy z taką osobą! Jesteśmy ludźmi dorosłymi i nie ma co się obrażać.

16.09.2002
10:48
[46]

Attyla [ Legend ]

A jednak nie umarl! Wiecie - zadziwiacie mnie! :-)))) Trzecia czesc!:-)))) Artemide - nie pisz takich rzeczy, bo mnie czerwony rumieniec oblewa! Bogowie swiadkami, ze nie robienie wrazenia bylo przyczyna takich a nie innych moich postow. Wiem, ze taki co sie zarzeka, falszywy jest i obludny, ale ja nie twierdze, ze niemilo mi, gdy slysze takie rzeczy:-)))) Co do wieku i doswiadczenia to chyba nie jest to, o co Ci chodzi. Mysle, ze to raczej kwestia swiadomosci celu. Czlowiek, ktory pamieta o celu, jaki chce osiagnac, nie zaprzata sobie poprostu glowy bzdetami. Takze statystyki nie maja tu chyba wielkiego znaczenia. W kazdym razie mam 35 lat, z czego 14 przezylem w towazystwie pani mojego zycia, ktory od jakiegos czasu wspiera jeszcze jedna mala dziewczynka:-)))))) zeby bylo weselej, to ta kobieta byla jedyna. Z tego punktu widzenia jestem mooooocno niedoswiadczony. Tylko zastanawiam sie po diabla mi to doswiadczenie? Dajmy nawet na to, ze spotkalbym wczesniej lub pozniej kogos innego. To i coz z tego?Czy zyskalbym na tym? Co to zreszta znaczy "zyskalbym"? Przeciez nie w sensie finansowym, bo sexbiznesem sie nie zajmuje:-)))) W sensie doswiadczenia? Choroba! Zycie to nie RPG, gdzie ilosc exp odgrywa wielka role! A w sensie zyciowym? Coz moglbym miec z tego, poza rozczarowaniami swoimi, lub partnerki? Sadze, ze z tym jest jak z jedzeniem. czlowiek lubi jesc. Ba! Sa tacy, ktorzy to uwielbiaja! A co sie stanie, gdy nie zachowaja umiaru? Nie mowie juz o czyms takim jak waga, zdrowie i inne takie. Ale jest wycoce prawdopodobne, ze straca smak. Nie w sensie faktycznym. poprostu ich wymagania wzrosna tak bardzo, ze nadejdzie dzien, w ktorym nie znajda juz nic smacznego! Czy beda uwazac, ze z tego powodu ich zycie stalo sie nic niewarte? Nie sadze. Moze raczej przestana sie nim rozkoszowac. A stad droga krotka do stetryczalej zgryzliwosci.-)))) Sadze zatem, ze lepiej dozowac sobie przyjemnosci, by starczylo ich na cale zycie. To oczywiscie tylko kwestia gustu. Sa przeciez tacy, ktorzy uwazaja, ze trzeba zyc szybko i umtzec mlodo. Czy ktoras z tych drog jest lepsza? Nie! W koncu zycie kazdego z nas jest nasza prywatna sprawa i to, co z nim zrobimy jest takze nasza prywatna sprawa. Tak naprawde problem polega na tym, zeby zwiazac swoje losy z osoba, ktora chce tego samego. Czym zatem jest zdrada? Coz - zapewne jest tylko proba poszukiwania innej drogi. Sek w tym, ze prawie nikt z tych, ktorzy szukaja nie wiedza tak naprawde czego. Wielkiem milosci? Takiej przez wielki M? Takiej, w ktora nie poddaje sie codziennosci i zmienia kazdy dzien w niebianskie rozkosze? Hmmmm... Jakos jest tak dziwnie, ze ludzie ludzie szukaja po calym swiecie tego co jest bardzo blisko. Bo tak naprawde nie istnieje cos takiego jak "dobranie idealne" Kazdy jest inny i w tej innosci tkwi klucz do sukcesu. Chodzi poprostu tylko o to, by nie szukac czego sie nie zgubilo, ale byc zadowolonym z tego co sie ma. Coz. Zapewne jest tak, ze spotkam kiedys kobiete bardziej atrakcyjna fizyczne niz moja zona. Ha! Pewnie zdazylo sie to ju znie raz. Moze nawet spotykam takie podczas codziennej drogi do pracy? Pewnie tez zdazylo by mi sie przezyc cos niesamowitego. Cos co pamietalbym jeszcze przez 15 minut, godzin a moze i lat? Tylko, ze przychodzi czas, kiedy zaczynamy dostrzegac, ta "jedyna" nie jest taka doskonala. Co wiecej, zaczynamy dostrzegac nawet rzeczy, ktore nas w niej irytuja. I mniejsza z tym, czy jest to brak uwielbienia dla Shakespeare, dziwny odcien wlosow, duszne perfumy, czy nawet lekcewaenie dla filozofii. Cos tam bedzie napewno. A wtedy czlowiek dostrzeze, ze to co zostawil wcale nie bylo gorsze. Ba! Wcale nie bylo inne! A byc moze nawet lepsze. Tyle, ze wtedy za pozno juz na refleksje. Sadze zatem, ze lepiej uznac, ze ludzie sa zawsze tylko ludzmi. Maja swoje zalety, maja i przywary. Sa dni, w ktorych czuja sie swietnie, i caly swiat sie smieje ale tez sa dni, kiedy chormony szaleja, temperatura nei ta, a stres w robocie przygniata. Co wtedy? przeskakiwac na kolejny kwiatek? przeciez i my sami mamy lepsze i gorsze dni. I my mamy zalety i przywary. I my zatem nie jestesmy tym najlepszym wyjsciem. Jezeli zatem sami zaczniemy sie rozgladac, nie dziwmy sie, ze zacznie robic to rowniez nasz partner. Oczywiscie mozna nei widziec nic poza czobkiem wlasnego nosa i nie przejmowac sie tym. Ale to tez cecha, ktora trzeba miec. Sa ludzie, ktorzy niekoniecznie musza chciec odmiany. Dla ktorych jedynym szczesciem jest spokoj kochanej i kochajacej rodziny. Jak to spiewali w Kabarecie starszych panow? "rodzina nei cieszy, nei cieszy, gdy jest, lecz kiedy jej nie ma samotnys jak pies":-)))) Mysle, ze problem tak naprawde tkwi w nas samych. W kazdym razie ja to tak postrzegam. kiedy zaczyna cos isc zle, to staram sie to poprawic. Zwykle nawet tego nie trzeba, bo to tylko kwestia czasu. Kiedy przechodza emocje - przychodz refleksja. A ta lagodzi wybujale emocje i tonuje postawy. Rzeczy przestaja byc biale albo czarne. I nagle widac, ze to co wczoraj budzilo takie emocje - dzisiaj jest wrecz smieszne. Bo tak naprawde nei chodzi o nas. Chodzi o to, ze nieustannie stykajac sie z kims, nieustannie dochodzi do drobnych tarc i nieporozumien. Te drobnostki kumuluja sie i przychodzi czas na wybuch. Wtedy jedna z tychdrobnostek urasta do gigantycznych rozmiarow a my jestesmy pewni, ze kolor zaslon w lazience jest kwestia zycia lub smierci, i ze uznanie ich przez malzonka, jest podstawowym warunkiem dalszego wspolnego zycia. Tymczasem TO JEST BZDURA! A chodzi tylko o utrzymanie rownowagi emocjonalnej. klutnia to tylko zawor bezpieczenstwa, dzieki ktoremu nie fixujemy po dwoch tygodniach wspolnego zycia:-))))) Jesli ktos tego nie zrozumie, to jest to pierwszy krok do zdrady. Ta zas Procz tych pryncypiow, o ktorych pisalem w pierwszej czesci nie przyniesie nic nowego. Podsumowujac: Kazde z nas ma prawo do wlasnej drogi. Pozostaje tylko miec nadzieje, ze priorytet wlasnej drogi nie zlamie komus innemu zycia. Mozna sie tym nei przejmowac. Ale jesli ktos ma na uwadze nie tylko wlasne zycie, to powinien wiedziec, ze ta "wlasna droga" nie musi byc najwazniejsza. Ze wazniejsza i lepsza jest droga wspolna.

16.09.2002
10:48
smile
[47]

Attyla [ Legend ]

Sory za dubel

16.09.2002
11:31
[48]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Voytas_WRC ---> a jesli nie pasowales jej w lozku?!? tak sie zdaza, to niczyja wina...

16.09.2002
11:34
[49]

Bzyk [ Offensive ]

Attyla >> piękne słowa, nic dodać nic ująć. arthemide >> to, że mam odmienne zdanie od Twojego nie znaczy, że na Ciebie naskakuję, a taką opinię (chociaż może "nie wprost") mi wystawiłaś. Ale nie ważne. "W wypowiedziach Voytas_WRC i Bzyka widze, ze jeszcze malodoswiadczeni sa. Nie biore tego za ujme, to jest tylko moje skromne zdanie." - zaraz, zaraz, jestem młody (22 lata), ale z tym "niedoświadczeniem" to bym polemizował. Zresztą, co Ty wiesz tak naprawdę o mnie ? Oceniasz mnie jedynie po idealistycznych, nie zkażonych brutalnością codzienności wypowiedziach ? Wiele osób już dawno temu wmawiało mi: "stary, Ty się zmienisz, będziesz taki jak my...". ONI przestali wierzyć w cokolwiek, ONI namiętnie krytykują wiarę w Boga, ONI śmieją się że ja nadal szukam PRAWDZIWEJ miłości, ONI próbują dać mi do zrozumienia, że jestem dziwakiem, bo nie "korzystam z chwili".... no i ? Nie zmienię się, choćbym musiał.... jestem jaki jestem i wierzę, że znajdę któregoś dnia ten "wspaniały owoc", którego będę z przyjemnością konsumował na wielu płaszczyznach ;-))) Arthemide, proszę, nie obrażaj się na mnie, bo ja Ciebie lubię, darzę sympatią (słuchamy podobnej muzyki no nie ? ;) i nie przekreślam Ciebie tylko dlatego, że w kwestii zdrady masz inne podejście do życia... Odpowiedając na pytania: -"Jak myslicie, co jest powodem zdrad? " - IMHO brak prawdziwej MIŁOŚCI między obojgiem partnerów, przewaga instynktu zwierzęcego nad prawdziwym, "ludzkim" postrzeganiem świata. To straszne, że niektórzy chcą się jedynie DOPASOWAĆ_SEKSUALNIE, wszystko inne schodzi na daaaalszy plan. -"Co zrobilibyscie w przypadku, w ktorym partner/ka sa chorzy i namawia Was do korzystania z zycia? " - już na samym początku nie wiązałbym się z chorą osobą. Jeśli na AIDS moja partnerka zachorowałaby bezwiednie, np. podczas wizyty u lekarza... sam nie wiem, modlił bym się o to, by przeżyła jak najwięcej dni... kto w takich momentach myśli o sexie ????????

16.09.2002
11:36
smile
[50]

Bzyk [ Offensive ]

errata: skażonych, nie zkażonych.. ehhhhh

16.09.2002
11:40
[51]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Bzyk ---> chcesz z kims byc 50 lat to musisz myslec o DOPASOWANIU SEKSUALNYM, bo to predzej czy pozniej skonczy sie to zdrada... sex to po prostu ludzka rzecz, nie ma co tego demonizowac

16.09.2002
11:45
smile
[52]

Bzyk [ Offensive ]

wibrator >> dopasowanie... hmmmm.... dla niektórych to słowo jest tak ważne, że nawet jak miło się kocha z największą miłością życia, to skok na bok i "numerek" z jakąś pania zza Wschodu ma wyższy priorytet, bo jest PEŁNE DOPASOWANIE.... no comment.

16.09.2002
11:46
[53]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

oprocz DOPASOWANIA jest jeszcze kilka innych rzeczy, to fakt, ktore tez trzeba spelnic oczywiscie Bzyk ---> kobiety okolo 26-28 lat naprawde sie zmieniaja, poczekaj to sam zobaczysz :-)))) a w ogole to dlaczego nie dostrzegacie, ze kobiety tez sa ludzmi i tez maja swoje potrzeby?!?

16.09.2002
11:48
[54]

Attyla [ Legend ]

Wibrator - prawda jest, ze sex jest wazny. Nie demonizuj jednak jego znaczenia. W kazdym razie osobiscie uwazam, ze zwiazek, w ktory sex stoi na 1 miejscu nie ma szans przetrwania.

16.09.2002
11:49
[55]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Bzyk ---> nie zrozumiales o co chodzi - jak sie WSPANIALE (milo to sie w kinie siedzi) uklada z lozku z najwieksza miloscia zycia to sie nie lazi nigdzie, a jak jest zle, to i milosc szybko wygasa tak to juz niestety jest

16.09.2002
11:50
[56]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Attyla ---> sex nie jest mniej wazny niz milosc, przyjazn czy szacunek itp. te wszystkie elementy sa rownowazne, jak ktorys szwankuje to wszystko sie rozwala szybko

16.09.2002
11:55
smile
[57]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

wprawdzie nie dla wszystkich sex jest rownie wazny, ale to oznacza ze i tak musiecie dopasowac sie z partnerka/partnerem o takich samych potrzebach

16.09.2002
11:57
[58]

Attyla [ Legend ]

To czy cos sie rozwala czy nie zalezy niemal wylacznie od Ciebie. Nie ma zatem tak, zeby "sie rozwalalo". Taka bezosobowosc jest wygodna ale nieprawdziwa. "Sie rozwala" tylko, gdy zechcesz rozwalac. Jezeli tego nie chcesz to wystarczy kilka drobnych zabiegow, by uspokoic emocje.

16.09.2002
12:02
[59]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

Attyla ---> masz racje!!! kilka drobnych zabiegow potrafi czynic cuda, np. sexowna bielizna dla jednych ewentualnie brom dla drugich :-))) ale Attyla, musisz w koncu zrozumiec, jesli dla ciebie i twojej wybranki sex nie ma takiego znaczenia to OK, znaczy ze jestescie dopasowani i jak postaracie sie na innych plaszczyznach to sie pewnie uda ale zrozumcie w koncu, ze niektorzy moga miec wieksze potrzeby, ktorych spelnienie tez bedzie dla nich bardzo wazne i to tez jest OK

16.09.2002
12:08
[60]

gereg [ zajebisty stopień ]

wibrator - ech... czy sex jest rownie wazny jak inne elemety zwiazku nie bede teraz dyskutowal, bo szczerze mowiac nie bardzo mam na to czas... przeczytalm jednak Twoje zdanie: wprawdzie nie dla wszystkich sex jest rownie wazny, ale to oznacza ze i tak musiecie dopasowac sie z partnerka/partnerem o takich samych potrzebach i powiem Ci cos, co moze ustrzec Cie przed popelnieniem wielu bledow... w seksie /partnerskim/ nie jest istota znalezeinie kogos takiego jak Ty, o takich samych potrzebach. istota jest zrozumienie potrzeb ukochanej osoby. zrozumienie i nauczenie sie ich spelniania... w sexie nie jest tak, ze ok. ja potrzebuje 3 x dzienie, Ty tez potrzebujesz 3 x = jestesmy swietna para....

16.09.2002
12:13
[61]

wibrator [hehehe] [ Pretorianin ]

gereg ---> zle sie moze wyrazilem, oczywiscie nie chodzilo o ilosc, tylko o to co napisales... masz racje :-) jednak moze tak byc, ze nie zechcesz zrozumiec i nauczyc sie spelniac potrzeby ukochanej osoby bo ci cos nie bedzie pasic lub jej, a wtedy jest klopot

16.09.2002
12:19
[62]

Bzyk [ Offensive ]

wibrator >> "jednak moze tak byc, ze nie zechcesz zrozumiec i nauczyc sie spelniac potrzeby ukochanej osoby bo ci cos nie bedzie pasic lub jej, a wtedy jest klopot"... chyba nie mówisz o MIŁOŚCI ?

16.09.2002
12:21
smile
[63]

Kade [ Senator ]

Jak myslicie, co jest powodem zdrad? Powodem jest niewłaściwe,nieumiejętne podejście do siebie któregoś z partnerów lub w niektórych przypadkach obojba.Wtedy pojawia się między nimi przepaść.Po pewnym czasie nie umieją już za sobą żyć a miłość pęka jak bańka mydlana. Co zrobilibyscie w przypadku, w ktorym partner/ka sa chorzy i namawia Was do korzystania z zycia? Korzystać z życia bez wybranki serca ,to wogóle nie wchodzi w grę.Jeśli zwiąże się z nią na stałe i ona zarazi się AIDS to cóż życie bywa okrótne .Napewno nic na to nie poradzę.Ale nasze życie (nawet seksualne)niezmieniło by się. Napewno bym jej nie zostawił.A jeśli by zmarła to nie wiem co bym zrobił. Życie bez niej niemiało by już sensu. PS.Nietraktuje żadnej kobiety jak przedmiotu.

16.09.2002
12:33
[64]

gereg [ zajebisty stopień ]

wibro - no widzisz... czyli nie mamy mowy o milosci, partnerstwie... jezeli dwie osoby sie kochaja, to dzieki checi podarowania czegos szczegolnego partnerowi, zawsze uloza sobie zycie intymne... jezli nie zawsze, to prawie zawsze.... tego mnie nauczylo zycie... zrozumienie potrzeb to podstawa. mezczyzni i kobiety troche sie zazwyczaj roznia w swoich potrzebach i bardzo ciezko jest zrozumiec facetowi o co chodzi kobiecie... trzeba sie po prostu nauczyc rozmawiac.... sorry, ze tak chaotycznie, ale innej formy dzisiaj nie jestm w stanie spolodzic...

16.09.2002
12:43
smile
[65]

Bzyk [ Offensive ]

gereg >> co tam chaotycznie... dobrze mówisz!

16.09.2002
13:01
[66]

gereg [ zajebisty stopień ]

gereg - chaotycznie w sensie konstrukcji ;-) urywane zdania wypluwane przez konajacego ;-) m.in. z zimna ;-) ide chyba na maly obiad na rozgrzewke ;-)

16.09.2002
13:07
[67]

Attyla [ Legend ]

Wibrator nie gadaj glupstw. Nie ma tak, zeby zawsze "dwoje chcialo naraz":-)))) to jest bzdura. Tak naprawde chodzi wylacznie o to - o czym pisal Gereg - o partnerstwo. Jezeli bedziecie partnerami a nei kazde sobie bedzie rzepke skrobalo, to nie bedzie problemu. Wierz mi - sex nie jest problemem, jezeli nie wystepuja powazne problemy natury psychicznej lub fizycznej. To sie da zawsze dograc. Chodzi tylko o to, by nauczyc sie rozmawiac z partnerem. Tak naprawde kobieta i mezczyzna sa od siebie rozni biegunowo. Chodzi o to, by sprobowac mentalnie zblizyc sie do owego bieguna. jesli ty bedziesz probowal - partnerka to zauwazy i tez zacznie dazyc do porozumienia. Samego porozumienia nie osiagniecie raczej nigdy, ale tu najwazniejsze jest dazenie.

16.09.2002
14:03
[68]

massca [ ]

moze ustosunkuje sie do pytania z tematu. mysle ze dla faceta zdrada - czy tez skok w bok - to wlasnie taki skok w bok. z reguly. rach ciach i po sprawie. czemu to robia? z wiekszosci przypadkow czysty samczy poped. atrakcyjna panna, szybki flirt i szybki seks. co ciekawe , wielu facetow robi takie skoki w rozkwicie swego zwiazku z partnerka - jakby na potwierdzenie swojej dobrej passy. dziwne, ale czesto tak jest. dla kobiety romans na boku to wlasnie romans - podchodza do tego bardzo emocjonalnie. z moich obserwacji wynika ze z reguly taki skok w bok jest wynikiem kryzysu - nawet przejsciowego - w zwiazku, brakiem atencji ze strony partnera, szukaniem potwierdzenia dla swojej atrakcyjnosci.

16.09.2002
14:16
[69]

Sparky [ Pretorianin ]

Hm... w sumie bardzo ciekawa dyskusja Mowicie tutaj prawie wylacznie o zdradzie w sensie seksualnym. A co powiecie na taka historie: Moj znajomy jest ze swoja dziewczyna od mniej wiecej czterech lat. Prawda jest taka, ze nie widzieli dotychczas swiata poza soba. Zreszta mieszkaja razem i planuja slub za mniej wiecej poltora roku. Jednak pare miesiecy temu dziewczyna wyjechala na dwumiesieczny staz za granice. Chlopak w tym czasie byl na jakies imprezie rodzinnej (dokladnie nie wiem na jakiej, wiec nie chce plesc bzdur). Impreza byla raczej konkretna - wynajeta sala, tance itp. Poznal tam inna dziewczyne, ktora rowniez przyszla sama (nie byla czlonkiem jego rodziny). Zaczeli ze soba tanczyc, rozmawiac itp. Znajomek najnormalniej sie w niej zakochal. Opowiadal mi pozniej o tej pannie godzinami do znudzenia. A najbardziej byl przerazony faktem, ze majac tak wspaniala dziewczyne i bedac z nia tak dlugo potrafil poznac inna, z ktora tez "zaiskrzylo". Oczywiscie z ta nowo poznana sie nie przespal. Ale chyba bardziej bolal go fakt zdrady "psychicznej". Tego, ze sie potrafil zakochac w mgnieniu oka. Co o tym sadzicie?

16.09.2002
16:17
smile
[70]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Atylla - > dziekuje za odpowiedz. Duzo racji masz. I nie gadaj, ze jestes malodoswiadczony. Widze, ze bardzo dobrze rozumiesz, co kobiecie potrzeba i znasz je na ogol. Dlatego tez zdrada dla Ciebie jest smieszna. To fakt, ze ta druga nie jest wcale lepsza od tej pierwszej. Tak samo jest z mezczyznami. Jak tu jest w porzadku, to znowu tam nie pasuje. Nie ma idealow. Wniosek, trzeba nauczyc sie akceptowac czlowieka takim jakim jest i nauczyc sie postzregac takze wlasne wady, zeby nie uprzykrzac zycia innym. Mysle, ze zdrada to pewien manifest, proba przywrocennia stanu w ktorym jest sie adorowanym, szczegolnie postrzeganym i uwielbianym. Zdrada moze miec zrodla w niskim poczuciu wartosci wlasnej. Nic nie daje lepszych dowodow na to, ze jest sie w porzadku jak zainteresowanie ze strony drugiej osoby. W zwiazkach dluzszych niz pol roku taka adoracja odchodzi na plan dalszy ustepujac miejsca zyciu codziennemu. Tesknota za tym uczuciem pcha do zdrady. W tej kwestii tesknote ta kobiety jak i mezczyzni odczuwaja tak samo. Adoracja mezczyzn czesto konczy sie na jakis prezentach, jakis oklepanych slowach typu kochanie, skarbie. Nie przecze, ze jest to niemile, ale czasem nudne. Czasem mezczyzni (doswiadczenie wlasne) po zdobyciu ukochanej "siadaja na laurach". Po co sie wysilac, zaskakiwac, mydlic oczy? Ona mnie przeciez kocha i nie oposci, chocby nie wiem co. Kobiety (tu znowu doswiadczenie wlasne) staraja sie dac znac, ze czegos im brak. Rozmawiaja, czasem sa ciete jak osy, uparte jak kozy, a to tylko dlatego, ze nie otrzymaly tego co chcialy. Czesto nie sa to rzeczy materialne, choc klotnie o nie sie rozbijaja. Chodzi tu o przejaw zainteresowania ze strony partnera. Nie wypowiadam sie jak i co czuje mezczyzai, bo nim nie jestem, dlatego tak jednostronna wypowiedz. Czesteo jest tak, ze mezczyzna nawet jak slucha kobiety, to nie pojmuje o co jej chodzi. Mimo szczerych checi nie rozumie w czym rzecz. A rzecz w tym, zeby czasem spontanicznie i bez jej wiedzy stal sie slodkim tyranem, albo udawal idiote, dla jej uciechy i nie bral tego powaznie. Zycie jest czasem zbyt na serio brane i stykamy sie z wieloma powaznymi problemami, wiec takie zarty, cos jak gra w RPG jest super odskocznia od szarosci zycia. A tego wielu ludzi nie potrafi. Wszystko musi byc na serio i poukladane, ustabilizowane. Jak juz sie wszystko o partnerze wie, co chcial przed nami odkryc, pozycie staje sie nudne. Jezeli probuje sie z nim rozmawiac i stara sie z Niego wydobyc cos wiecej, zamyka sie twierdzac, ze nas nie rozumie o co chodzi. Wielokrotne proby, nieudane proby odkrycia ciemnej strony ksiezyca powoduja, ze my tez sie zamykamy i przechodzi nam ochota na dalsze zycie z takim partnerem. Brak szczerosci, strach przed pokazaniem prawdziwej twarzy powoduje brak zaufania i poczucia, ze to jest ten wlasciwy partner. gereg - > popieram Twoje slowa - nie chodzi o quantitet tylko o qualitet zycia, takze seksualnego. Nie chodzi o to, by byc takim samym w lozku, chodzi o to, by postawic partnera u szczytu zadowolenia. Takie wzniosle akcje zblizaja i scalaja zwiazek. Budza wdziecznosc i poczucie zrozumienia. Kazdy kolejny nieudany, niespelniony akt oddala ludzi od siebie. massca - > dobrze to ujales i zgodnie z prawda. Voytas_WRC i Bzyk - > nie obrazilam sie, ani wzielam tego osobiscie. Przykro mi tylko, ze ktos o takich pogladach jak ja jest z miejsca nieakceptowany, uwazany za kogos kogo mozna nieszanowac. Swiadomosc o mojej wartosci wlasnej (przyznam sie, ze dlugo zylam z tym kompleksem, z ktorym teraz walcze) pozwala mi bez wiekszych emocji i podniecen wysluchiwac takich zarzutow. Kazdy ma prawo do tego co mysli i czuje. Reasumujac - udany seks jest BARDZO WAZNY i jezeli sie tego prawidlowo nie pojmie, bedzie sie ciagle w miejscu obracac. Z kobietami tak juz jest, ze po przekroczeniu pewnego okresu dojrzalosci az piszcza za dobrym seksem, a partner nieumiejacy tego spelnic schodzi na plan drugi, mimo ze jest nadal kochany i szanowany. Dlatego tez ciezko jest otwarcie powiedziec, ze ma sie ochote na kogos innego. Dlatego tez zdrady beda potajemne, bo czego oczy nie widza, to serce nie boli. Tak jak wazny jest udany seks, tak samo wazne jest zrozumienie partnera i spelnianie jego potrzeb. Jezeli zwiazek z zalozenia to dawanie, a nie egoizm, to powinno sie (a czesto tak nie jest) starac i dazyc do spelniania tych warunkow. Wszystko inne sie ulozy i zaoszczedzi sie wielu problemow. Jezeli partnerzy staraja sie, ale nieuwzgledniaja tej drugiej osoby, to zabiegi koncza sie niepowodzeniem. Wtedy nie ma mowy o niedopasowaniu, tylko o slepocie i niezrozumieniu. W tych slowach mowie tez o sobie, bo ogladajac sie wstecz, widze tez wiele wlasnych bledow.

16.09.2002
18:22
smile
[71]

Bzyk [ Offensive ]

arthemide >> PEACE :) nic więcej nie mam do dodania. Odebrało mi mowę :) [tutaj nie ma żadnej ironii!] pozdrawiam.

16.09.2002
18:28
[72]

massca [ ]

pokusze sie o podsumowanie - najwierniejsze paryto tacy, ktorzy dla ktorych pierwszy partner w lozku staje sie od razu partnerem do konca zycia i nie poznali smaku odmiany oraz - z drugiego bieguna - ci ktorzy wyszaleli sie na tyle zeby dojsc do wniosku ze w sumie seks ogranicza sie do tych samych czynnosci z tymi samym organami i tak naprawde szukaja czegos wiecej....

17.09.2002
08:58
[73]

Attyla [ Legend ]

Noe nie! Massca - teraz to mooooooocno przesadziles! Skad takie poronione "wnioski"? Za bogow nie znajduje do nich przeslanek w powyzszej dyskusji! Poza tym powiem ci tylko, ze ja jestem przykladem takiego wlasnie "swiezaka", ktorego pierwsza i jedyna kobieta jest jego zona. Jestesmy ze soba 17 lat. Malzenstwem jestesmy lat 14 i dobiegamy do 15 i jakos nigdy jak dotad nie dazylem do, jak ty to powiadasz, "poznania smaku odmiany". Zeby bylo weselej to znam jeszcze dwie takie pary. Nie jest to oczywiscie grupa znaczaca statystycznie, ale znam wiele par, w ktorych partnerza nie byli pierwszymi. I zdrady zdazaja sie raczej w tej drugiej grupie. My, o ile wiem, jestesmy czysci. Nie dosc wiec, ze "wniosek" nie wynika z przeslanek, to jeszcze gwizdze na fakty. Rownie dobrze o podsumowanie moge pokusic sie ja. Wedle mojego zdania jest dokladnie na odwrot. Jesli ktos zasmakowal innego chleba, to nigdy nie ucieknie od porownan. Porownania rodza zadze nowych doznan i poszerzenia materialu porownawczego. Ergo - jesli ktos skakal po kwiatkach to bedzie to robil nadal. Sadze jednak, ze nie jest ani tak jak pisal to Massca ani tak jak napidsalem ja. Wydaje mi sie, ze to raczej cecha osobista. Cos jak odcisk linii papilarnych. Jedni z nas maja wieksze sklonnosci do poligamii inni nie. I - jezeli juz gdzies leza glowne przyczyny to tam wlasnie. Oczywiscie moznaby tu zarzucic lombrozowski sposob postrzegania ludzi, ale osobiscie wydaje mi sie, ze Lombrozo cech wyrozniajacych szukal nie tam gdzie trzeba. Gdybyz tylko wiedzial wtedy o istnieniu genow...

17.09.2002
11:23
[74]

gereg [ zajebisty stopień ]

Attylla -> obawiam sie, ze znakomita wiekszosc z nas ma sklonnosci do poligamii, i tylko to, ze mamy cos waznego, powstrzymuje nas od niej. najlepiej cos tak waznego, zebysmy nawet nie zdawali sobie z prawy z tego, ze moglibysmy inaczej zyc...

17.09.2002
12:37
smile
[75]

Bzyk [ Offensive ]

gereg >> np. internet, co nie ? :)

17.09.2002
12:40
[76]

gereg [ zajebisty stopień ]

bzyk - niezle ;-)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.