GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Co takiego jest w starych grach? Dlaczego tak mało jest ich kontynuacji?

16.02.2008
14:29
smile
[1]

Mad Meat PL [ Generaďż˝ ]

Co takiego jest w starych grach? Dlaczego tak mało jest ich kontynuacji?

Zanim przeczytacie resztę, weźcie proszę pod uwagę, iż nie mam tylu lat co niektórzy wyjadacze z was, więc mogę niektóre fakty postrzegać inaczej. Proszę też o poprawianie mnie, a nie - od razu mieszanie z błotem - jak to macie za zwyczaj. I czekam na murzynka ;)

A więc pewnego dnia schodzę znudzony do piwnicy po jakiegoś fanta, i co widzę? Moje pudło ze starymi grami. Ciekawość bierze górę i otwieram je na miejscu. Ucieszyłem się niezmiernie, widząc moją PIERWSZĄ grę komputerową - Earth Worm Jim 3D, i parę innych gier, o których istnieniu, a przynajmniej egzystowaniu w mojej piwnicy nie miałem pojęcia. Znalazł się Mesiash, jakiś Sacrifice i... (whoa) Starcraft... Biorę wszystkie cztery płytki do mieszkania, rzucam matce to, czego potrzebowała i siadam do laptopa.
Instalując EW3D otworzyły mi się w umyśle jakieś obrazy z dzieciństwa, te radosne po przejściu bossa, i te pełne frustracji i goryczy przy tych trudnych momentach. 100%, włączam grę, ustawiam rozdzielczość, klawisze i gram. Moim oczom ukazała się kancista grafika, a w samym jej epicentrum, przepełnionym eksplozjami i niepotrzebną (lecz jakże pociągającą) przemocą ukazał się kanciasty robak, ten sam, którego nagrywałem sobie na video (chyba na RTL7 lub na polsacie, wcześnie rano). Po wielu latach rozłąki uświadomiłem sobie trzy niezaprzeczalne fakty: (1) - Moje umięjętności grania w gry komputerowe uległy znacznej poprawie, poneważ zaszedłem dużo dalej, niż przedtem i pokonałem za pierwszym razem bossa, którego musiał mi przechodzić kuzyn (wożonko), (2) - Uświadomiłem sobie, jak z wiekiem zmienia się podejście do tematu - to już nie jest bohater przechodzący przez kolorowe poziomy. Gagi zaczęły mnie śmieszyć - wtedy jedynymi śmieszącymi mnie rzeczami były gacie marki Kalvin Kurczak i puszki fasolki, po których Jim miał bolesne obstrukcje - a teraz zrozumiałem, jak wszystko tutaj dopełnia się w całość! KGB - kurczakowe groźne biuro, Generał MuuSSolini, agencja krów-terrorystów w angielskiej wersji nazywa się BSE... Tak jak ze Shrekiem - głupie gagi typu pierdnij-zapal śmieszą wszystkich, ale tylko dorośli widzowie śmieją się z porównań dot. polskiej i zagranicznej polityki. (3) - i najważniejsze - stare gry mają w sobie to harcorowe 'coś' i są ORYGINALNE. Wtedy ludzie mieli pomysły (musieli je mieć), i robili coś z sensem. Ale jedziemy dalej, wrócę do tego później (a właściwie na końcu).
Instaluję Mesiasha. Tym razem żadnych obrazów - jednak kojarzyłem trochę tę grę - widziałem, jak kuzyn w nią grał. Ale ja osobiście - nigdy. 100%, włączam grę, ustawiam rozdzielczość, klawisze i gram. Strzelanka strzelanką, TPP jak TPP, ale niech ktoś mi pokaże drugą grę z takim systemem walki. Dla juniorów w nie-fabularnym skrócie - łazimy małym bezbronnym aniołkiem którego każdy chce postrzelić/skopać. Ale Bob (bo tak owy Mesiash ma na imię) potrafi opętać śmiertelnika. Czyli: włazimy w policjanta i robimy piekło (w imię Ojca Niebieskiego!). Nie-oryginalne? Doszedłem tak daleko, jak mogłem, gdyż ze względu na dziwny bug (pewnie spowodowanym złym stanem płytki) nie mogłem wejść do klubu KYD (chyba tak).
Następnie wziąłem do ręki Sacrifice. Zupełnie nic mi ta gra nie mówiła. Nic, zero, null, pustka. Trochę niepewnie instaluję. 100%, włączam grę, ustawiam rozdzielczość, klawisze i gram. Muszę powiedzieć, że ze wszystkich gier w jakie kiedykolwiek grałem (no dobra, wspaniałe drugie miejsce za Portalem) ta gra wywarła na mnie największe wrażenie. Kierujemy magiem (specalistą ds. przyzywania demonów), który po zniszczeniu swojego świata postanawia odpokutować i przenosi się do innego. Tam nad światem piecze sprawuje piątka skrajnie stereotypowych bóstw o komicznym wyglądzie. Mamy bogini życia i miłości, Persefonę, boga ziemi Jamesa (wygląda jak dżdżownica, z pewnością nawiązanie do EarthWorm Jima), boga powietrza i niebios, tajemniczego Stratosa (który uważa, że jego twarz jest niegodna śmiertelników, w związku z tym zamiast głowy ma żółty, uśmiechnięty balonik), boga ognia, oratora postępu i przemysłu Pyro, i boga wojny i śmierci - Charnela. Każde bóstwo chce nas przyjąć pod opiekę, ale później, za sprawą wyborów, jakich dokonamy, tylko część znich wyciągnie do nas dłoń. Ale sama rozgrywka jest ciekawa: jedyne co możemy robić, to rzucać zaklęcia wspomagające/długo ładujące się czary ofensywne i... przywoływać stworzenia! To nie my walczymy (owszem, możemy czasem puścić mały piorunik), ale nasz oddział. Na początku mamy określoną ilość wiernych nam dusz, nastepne możemy nawracać na naszą stronę ze zwłok jednostek przeciwnika. Naszym wojskiem możemy dowodzić, i to nie gorzej, jak w grach strategicznych. Co prawda kamera zawsze ma na pierwszym planie naszego maga, ale jednostki możemy formować w grupy (quick-click 1-9) i rozkazać im atakować, bronić, iść w dane miejsce, utworzyć formację (np. falanga, luźny szyk, okrąg)... Jednostki tez się różnią: melee, range/anti-air, air, bomber, sniper, artillery, bug, tank itp. W zależności od Boga, jakiemu służymy, jednostki się różnią. Możemy też stosować kombinacje, np. część stworzeń mieć od Charnela, inne od Jamesa, i tak samo z czarami. Gra mnie po prostu zmiażdżyła. Znajdzie ktoś podobną?
No i wreszcie StarCraft + BroodWars - król strategii. Grałem w tę gre jeden jedyny raz - jako dziecko. Nie muszę chyba chwalić się moimi osiągnięciami - zresztą szybko się znudziłem, nie wiedząc o co chodzi. Teraz gra mi sie bardzo spodobała, a zwłaszcza edytor map - kocham budować mapki. Przy okazji, zwrócę też uwagę na inną starą grę: Giants: Obywatel Kabuto, a konkretnie na jej multiplayer (polecam też singleplayer, bardzo śmieszny i przemyślana fabuła). Weźmy pod uwagę tryb Meccs (tacy Marines z JetPackami i karabinami) vs. Kabuto (w którego wciela się jeden gracz, potężny, welki stwór - w pełni dojrzały prawie tak wielki jak baza meków). Mekowie budują sobie bazę, stanowiska obronne, a potem przychodzi olbrzymi Kabuto (przypominam - jeden gracz!) i niszczy wszystko w pył, pożera graczy, ucieka, składa jajka, i powtórka ;)
Wracając do punktu wyjścia - dzisiaj, patrząc na to, co dzieje się w "growym przemyśle", aż sie chce mi się płakać. Przyglądając się tytułom takim jak Crysis, Timeshift, Assasin's Creed, TF2, czy mój uwielbiony Portal, myślimy "o, fajnie, coś nowego". Ale analizując stare gry, to już nie to samo. Nie wiem, jak to określić... Klimat? Oryginalność? Naprawdę, chyba nie ma stosownego określenia. Ale kto po długiej przerwie wróci do korzeni elektronicznej rozrywki, zrozumie o co mi chodzi. Marzę też o kontynuacji klasyków - nie o ciągnącego się NFS'owego baboka, ale o starannie wykonaną, przemyślaną kontynuację. Chetnie zobaczyłbym nowe przygody EarthWorm Jima, surviwal mode w Mesiashu, nowy multiplayer Giants, czy Sacrifice, którego potencjał zostałby conjmniej trzykrotnie powiększony. Ale patrząc na powstające kontynuacje Fallouta i Starcratfa, mam nadzieję, że wszystko zmierza w tym kierunku. Szkoda mi też jednej fajnej gry - Metal Fatigue, jednak widać (słusznie) zaćmieni fani StarCrafta nie dostrzegli tej gry. A szkoda ;)

No cóż, wyszło trochę więcej, niż miało wyjść, ale mam nadzieję że choć jednej osobie się to jakkolwiek przyda. Stare gry można kupić za smieszne pieniądze na allegro. Grafika nie powala, ale na przykładzie Fallouta - ważny jest środek, powłoka to >tylko< dodatek.

16.02.2008
14:36
[2]

blazerx [ knowledge is free ]

Akapity, odstepy ukradli

:(

16.02.2008
14:42
[3]

Mad Meat PL [ Generaďż˝ ]

Przepraszam za akapity, ale musiałem pobiec do sklepu, a wtedy na edit zabrakło czasu. Mam nadzieję, że w miare czytelne to jest.

16.02.2008
14:50
[4]

Lotnik_jack [ Konsul ]

IMO kiedyś gry były tworzone z większą pasją. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze EA.
Teraz ino się Will Wright ze Spore, Michel Ancel i może Molyneux z takich bardziej pasjonatów.
Co nie znaczy że kiedyś było lepiej, a teraz same gówna.

16.02.2008
14:52
smile
[5]

_Puszczyk_ [ Generaďż˝ ]

Faktycznie, troche kiepsko to się czyta, ale fajnie. :-)

Wg mnie "młodego" będzie cięzko zainteresować starymi grami. Muszą być, dla niego, wodotryski i juz. Takie pokolenie.
osobiście zraziłem sie tylko do jednej gry z powodu gradiki - Tomb Raidera. Protoplasty.
Reszta to cudo. Jak dorwałem Prince of Persia, czy też Another World, to ... wymiękłem. Fear'y poszły w odstawkę.
Tak samo z Half Life'em, Starcraftem...
Te gry miały ów klimat, coś co jedno zapomniane czasopismo określiło mianem "miodności". I to robiło z tych gier GRY!
Chcę teraz wrócić do Fallouta, Planescape Tormenta, Prince'a, Starcrafta, Diablo... ehhh...

Generalnie wchodzimy w ogolną zakładkę: "kiedys to było lepiej"...
Są tylko dwa wyjścia - alebo dzisiejsze pokolenie będzie tak wspominać "swoje" gry, które my okreśłamy ogolnie przejśc-zapomnieć, albo ... świat sie skończy... ;-))

16.02.2008
14:54
smile
[6]

minimiwax [ Chor��y ]

Crysis rules gosciu men deal with it 111!!!

16.02.2008
15:09
[7]

Mad Meat PL [ Generaďż˝ ]

Zwykłem pisać krótsze wypowiedzi, bardziej przyłożyłem się więc do treści, nie do stylistyki.
Mimo że nadal jestem fajnem Portala, który jest - jak wiadomo - stosunkowo nową grą, te stare gry coś ze mną zrobiły. Uległem jakiejś przemianie, i zarazem smutno mi, że większość z tych gier prędzej czy później w niepamięć. Naprawdę, nie sposób mi tego wyrazić, ale wiem teraz, że świat gier nie zaczął się jak zacznie się Spore - od nieinteresujących komórek do cywilizacji. Napisałem to, bo chciałbym, żeby jakiś junior włączył jakąś starą grę i uświadomił sobie, co jest fundamentem tego, w co teraz gramy. Mówiąc o przemianie - nie jestem teraz jakimś super-muta-czymś w złotej broni i tępymi odzywkami, jestem cały czas tym samym słabym, chorym chłopakiem. Tylko może patrzę na to trochę inaczej ;)

16.02.2008
15:12
[8]

meryphillia [ Forever Psychedelic ]

Niestety większość obecnych nastolatków, a tym bardziej dzieciaków nie będzie nic widziało interesującego w grze, której grafika niewiele różni się od gry na telefonie komórkowym (w ich mniemaniu oczywiście, nie moim, by nie było ;) ).
Takie czasy i tyle.

16.02.2008
15:19
[9]

szarzasty [ rammsteinick ]

typowe, ograne pieprzenie starego zgreda pt.: "jak to kiedyś było lepiej"-bla bla bla... nic nowego nie przeczytałem w tym wątku- za niedługo dojdzie do sytuacji w której gracze podzielą się na dwie grupy- 13-latków spod znaku "Crysis !!!!!111oneone" i starców dla których dobra grafika= zła gra, zła grafika= dobra gra

16.02.2008
15:24
smile
[10]

simian-raticus [ Konsul ]

Tamte czasy przeminęły bezpowrotnie! W sumie wolałbym się urodzić 15 lat później i teraz zagrywać się w produkcje najnowsze biorąć z nich co najlepsze. A tak już człowiek znudzony całym tym graniem przez lata. Ale czas na szybki meczyk online w PESa zawsze musi się znaleźć! Wtedy były ciężkie czasy i grało się w co popadło ;) No nic trzeba grać w odgrzewane kotlety, które raz są lepsze, czasem gorsze ;)

16.02.2008
15:25
smile
[11]

_Puszczyk_ [ Generaďż˝ ]

Dokładnie, szarzasty, można o Twoim pieprzeniu to samo napisać. :-D

16.02.2008
15:28
smile
[12]

s1ntex [ Generaďż˝ ]


A więc pewnego dnia schodzę znudzony do piwnicy po jakiegoś fanta, i co widzę? Moje pudło ze starymi grami. Ciekawość bierze górę i otwieram je na miejscu.

Ucieszyłem się niezmiernie, widząc moją PIERWSZĄ grę komputerową - Earth Worm Jim 3D, i parę innych gier, o których istnieniu, a przynajmniej egzystowaniu w mojej piwnicy nie miałem pojęcia. Znalazł się Mesiash, jakiś Sacrifice i... (whoa) Starcraft... Biorę wszystkie cztery płytki do mieszkania, rzucam matce to, czego potrzebowała i siadam do laptopa.

Instalując EW3D otworzyły mi się w umyśle jakieś obrazy z dzieciństwa, te radosne po przejściu bossa, i te pełne frustracji i goryczy przy tych trudnych momentach. 100%, włączam grę, ustawiam rozdzielczość, klawisze i gram.

Moim oczom ukazała się kancista grafika, a w samym jej epicentrum, przepełnionym eksplozjami i niepotrzebną (lecz jakże pociągającą) przemocą ukazał się kanciasty robak, ten sam, którego nagrywałem sobie na video (chyba na RTL7 lub na polsacie, wcześnie rano).

Po wielu latach rozłąki uświadomiłem sobie trzy niezaprzeczalne fakty: (1) - Moje umięjętności grania w gry komputerowe uległy znacznej poprawie, poneważ zaszedłem dużo dalej, niż przedtem i pokonałem za pierwszym razem bossa, którego musiał mi przechodzić kuzyn (wożonko), (2) - Uświadomiłem sobie, jak z wiekiem zmienia się podejście do tematu - to już nie jest bohater przechodzący przez kolorowe poziomy.

Gagi zaczęły mnie śmieszyć - wtedy jedynymi śmieszącymi mnie rzeczami były gacie marki Kalvin Kurczak i puszki fasolki, po których Jim miał bolesne obstrukcje - a teraz zrozumiałem, jak wszystko tutaj dopełnia się w całość! KGB - kurczakowe groźne biuro, Generał MuuSSolini, agencja krów-terrorystów w angielskiej wersji nazywa się BSE... Tak jak ze Shrekiem - głupie gagi typu pierdnij-zapal śmieszą wszystkich, ale tylko dorośli widzowie śmieją się z porównań dot. polskiej i zagranicznej polityki.

(3) - i najważniejsze - stare gry mają w sobie to harcorowe 'coś' i są ORYGINALNE. Wtedy ludzie mieli pomysły (musieli je mieć), i robili coś z sensem. Ale jedziemy dalej, wrócę do tego później (a właściwie na końcu).

Instaluję Mesiasha. Tym razem żadnych obrazów - jednak kojarzyłem trochę tę grę - widziałem, jak kuzyn w nią grał. Ale ja osobiście - nigdy. 100%, włączam grę, ustawiam rozdzielczość, klawisze i gram. Strzelanka strzelanką, TPP jak TPP, ale niech ktoś mi pokaże drugą grę z takim systemem walki.

Dla juniorów w nie-fabularnym skrócie - łazimy małym bezbronnym aniołkiem którego każdy chce postrzelić/skopać. Ale Bob (bo tak owy Mesiash ma na imię) potrafi opętać śmiertelnika. Czyli: włazimy w policjanta i robimy piekło (w imię Ojca Niebieskiego!). Nie-oryginalne? Doszedłem tak daleko, jak mogłem, gdyż ze względu na dziwny bug (pewnie spowodowanym złym stanem płytki) nie mogłem wejść do klubu KYD (chyba tak).

Następnie wziąłem do ręki Sacrifice. Zupełnie nic mi ta gra nie mówiła. Nic, zero, null, pustka. Trochę niepewnie instaluję. 100%, włączam grę, ustawiam rozdzielczość, klawisze i gram. Muszę powiedzieć, że ze wszystkich gier w jakie kiedykolwiek grałem (no dobra, wspaniałe drugie miejsce za Portalem) ta gra wywarła na mnie największe wrażenie. Kierujemy magiem (specalistą ds. przyzywania demonów), który po zniszczeniu swojego świata postanawia odpokutować i przenosi się do innego.

Tam nad światem piecze sprawuje piątka skrajnie stereotypowych bóstw o komicznym wyglądzie. Mamy bogini życia i miłości, Persefonę, boga ziemi Jamesa (wygląda jak dżdżownica, z pewnością nawiązanie do EarthWorm Jima), boga powietrza i niebios, tajemniczego Stratosa (który uważa, że jego twarz jest niegodna śmiertelników, w związku z tym zamiast głowy ma żółty, uśmiechnięty balonik), boga ognia, oratora postępu i przemysłu Pyro, i boga wojny i śmierci - Charnela.

Każde bóstwo chce nas przyjąć pod opiekę, ale później, za sprawą wyborów, jakich dokonamy, tylko część znich wyciągnie do nas dłoń. Ale sama rozgrywka jest ciekawa: jedyne co możemy robić, to rzucać zaklęcia wspomagające/długo ładujące się czary ofensywne i... przywoływać stworzenia! To nie my walczymy (owszem, możemy czasem puścić mały piorunik), ale nasz oddział.

Na początku mamy określoną ilość wiernych nam dusz, nastepne możemy nawracać na naszą stronę ze zwłok jednostek przeciwnika. Naszym wojskiem możemy dowodzić, i to nie gorzej, jak w grach strategicznych. Co prawda kamera zawsze ma na pierwszym planie naszego maga, ale jednostki możemy formować w grupy (quick-click 1-9) i rozkazać im atakować, bronić, iść w dane miejsce, utworzyć formację (np. falanga, luźny szyk, okrąg)...

Jednostki tez się różnią: melee, range/anti-air, air, bomber, sniper, artillery, bug, tank itp. W zależności od Boga, jakiemu służymy, jednostki się różnią. Możemy też stosować kombinacje, np. część stworzeń mieć od Charnela, inne od Jamesa, i tak samo z czarami. Gra mnie po prostu zmiażdżyła. Znajdzie ktoś podobną?

No i wreszcie StarCraft + BroodWars - król strategii. Grałem w tę gre jeden jedyny raz - jako dziecko. Nie muszę chyba chwalić się moimi osiągnięciami - zresztą szybko się znudziłem, nie wiedząc o co chodzi. Teraz gra mi sie bardzo spodobała, a zwłaszcza edytor map - kocham budować mapki. Przy okazji, zwrócę też uwagę na inną starą grę: Giants: Obywatel Kabuto, a konkretnie na jej multiplayer (polecam też singleplayer, bardzo śmieszny i przemyślana fabuła).

Weźmy pod uwagę tryb Meccs (tacy Marines z JetPackami i karabinami) vs. Kabuto (w którego wciela się jeden gracz, potężny, welki stwór - w pełni dojrzały prawie tak wielki jak baza meków). Mekowie budują sobie bazę, stanowiska obronne, a potem przychodzi olbrzymi Kabuto (przypominam - jeden gracz!) i niszczy wszystko w pył, pożera graczy, ucieka, składa jajka, i powtórka ;)

Wracając do punktu wyjścia - dzisiaj, patrząc na to, co dzieje się w "growym przemyśle", aż sie chce mi się płakać. Przyglądając się tytułom takim jak Crysis, Timeshift, Assasin's Creed, TF2, czy mój uwielbiony Portal, myślimy "o, fajnie, coś nowego". Ale analizując stare gry, to już nie to samo.

Nie wiem, jak to określić... Klimat? Oryginalność? Naprawdę, chyba nie ma stosownego określenia. Ale kto po długiej przerwie wróci do korzeni elektronicznej rozrywki, zrozumie o co mi chodzi.

Marzę też o kontynuacji klasyków - nie o ciągnącego się NFS'owego baboka, ale o starannie wykonaną, przemyślaną kontynuację. Chetnie zobaczyłbym nowe przygody EarthWorm Jima, surviwal mode w Mesiashu, nowy multiplayer Giants, czy Sacrifice, którego potencjał zostałby conjmniej trzykrotnie powiększony.

Ale patrząc na powstające kontynuacje Fallouta i Starcratfa, mam nadzieję, że wszystko zmierza w tym kierunku. Szkoda mi też jednej fajnej gry - Metal Fatigue, jednak widać (słusznie) zaćmieni fani StarCrafta nie dostrzegli tej gry. A szkoda ;)

No cóż, wyszło trochę więcej, niż miało wyjść, ale mam nadzieję że choć jednej osobie się to jakkolwiek przyda. Stare gry można kupić za smieszne pieniądze na allegro. Grafika nie powala, ale na przykładzie Fallouta - ważny jest środek, powłoka to >tylko< dodatek.

16.02.2008
15:29
[13]

halfmaniac [ Dr. Freeman ]

Age of empires 1 i 2, Half life 1, Starcraft , Diablo 1 i 2 , kangurek kao ( heh) , Driver, Warcraft, co to były za czasy...

Też mnie juz męczą te odgrzewane komercyjne kotlety typu FIFA , PES, NFS

16.02.2008
15:43
[14]

Mad Meat PL [ Generaďż˝ ]

szarasty --> Chyba sie niezrozumieliśmy - nie jestem starcem spod znaku zła grafika = dobra gra, sam zaznaczałem wielokrotnie (nie tylko w tym wątku) że jestem fanem Portala. Poza tym, sam nie wiesz, w co aktualnie gram, i czy mi się to podoba/nie podoba. Po prostu, uważam, że warto wrócić do tych starych gier, ponieważ mimo wszystko są trochę inne od tych, w które gramy dzisiaj, i zobaczyć, czym sie wtedy zachwycano i kieruję to głownie do tych najmłodszych z naszej braci, którzy nie mieli styczności z klasykami. Są dobre gry ze złą grafiką, są złe gry z dobrą grafiką, są dobre gry z dobrą grafiką - i na odwrót. Stare pomysły z dzisiejszymi możliwościami z pewnością byłyby nielada hitem, a może i przełomem. Ale to tylko moje wywody ;)

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.