GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

GMO zakazane we Francji + moje przemyślenia

09.02.2008
20:52
smile
[1]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

GMO zakazane we Francji + moje przemyślenia

Dziś Francja ogłosiła, że zakazuje na swoim terenie upraw GMO
Oto link


Cóż, mieli do tego prawo. Organizacje ekologiczne, które bynajmniej z jako taką ekologią mają zwykle niewiele wspólnego wygrały.

De facto nie ma się o co szczypać, bo na dzień dzisiejszy nie widzę aż tak naglącej potrzeby wprowadzania GMO na rynek.
Nie zdziwiła mnie też decyzja naszego ministra sprzed kilku miesięcy, który uspokoił społeczeństwo, że Polska pozostaje krajem wolnym od GMO.
Słowa te zabrzmiały mniej więcej jak: "spokojnie, za naszej kadencji nie wpuścimy Predatora do Waszych drzwi", jako że 70% obywateli na słowo mutant reaguje skojarzeniami z S-F. Nie wspominając o "modyfikowany genetycznie".

A i dobrze... Nasze pomidory i kukurydza są podobno zdrowe, więc chyba nawet nie ma co się z GMO szczypać.
Tak tylko się zastanawiałem... ilość ludności rośnie wykładniczo. Jeżeli nie wytłucze tego jakaś epidemia, to za x lat spora grupa osób może mieć ziaziu, a wtedy tak czy siak ratunkiem stanie się GMO.
Pocieszające jest to, że podczas gdy na górze zapadają tak poważne decyzje, naukowcy pracują nad nowymi odmianami roślin, które w razie czego będą mogły zostać użyte.

Ale raczej naszemu pokoleniu nie grozi apokaliptyczny głód... to jednak mimo wszystko wydaje się jeszcze dość obce.
Od kilku lat jednak problemy zaczęli mieć Murzyni w Afryce. Nie, chwila, od jakich kilku lat?
Oni tam ciągle głodują, bo oni już tak mają. Ale kilku z tych, co jeszcze mogli chodzić wpadło na pomysł, że sobie wyemigruje... i to nawet nie tak kilku, bo kilka miesięcy temu widziałem dość mocne statystyki - sporo z tych ludzi masowo wyjeżdża... a tak nie da się ich zakopać pod dywan i odegrać charytatywnego koncertu...
Z jednej strony dawanie tym ludziom roślin, które będą w stanie wykorzystać do upraw, bez uprzedniego zakazania im rozmnażania się w takim tempie, w jakim to robią, doprowadzi do jeszcze większej katastrofy, ale bagatelizowanie problemu może też się skończyć dość niefajnie, i to nawet nie dla nich.

Pozostaje jeszcze kwestia zdrowia...
Cóż, raz zasmucił mnie transparent pewnego pana, który "chciał żywności bez DNA". Hmm... po kilku minutach myślenia udało mi się wykombinować, jaka mogłaby to być żywność! Woda mineralna... ona zawiera śladowe ilości DNA, a czasami nawet w ogóle, więc ten pan nie był imbecylem, a był po prostu spragniony.

Owszem, dałoby się zrobić pewnie roślinkę, która eksprymuje gen jadu kiełbasianego, ale raczej nikt czegoś takiego nie zamierza uprawiać w celach spożywczych.
Tym czasem należy spojrzeć prawdzie w oczy: DNA jest nieszkodliwe, bo nie jesteśmy bakteriami, aby przechodzić transformację.. a nukleazy (które posiadają i bakterie) w naszym przewodzie pokarmowym niszczą całe DNA.
Problem jest co najwyżej w białkach wytwarzanych przez roślinkę. Istnieje tzw. toksyna BT, która rozpuszcza przewód pokarmowy owadów (potencjalnych szkodników) i pewnie dałoby się zmodyfikować genetycznie roślinkę tak, by produkowała jakieś białko toksyczne..ale i tego się nie robi...


Fakt... pozostaje kwestia środowiska. Bez pilnowania takich upraw, roślinki takie mogą sobie radzić lepiej niż inne i powiedzmy sobie - wypierać je.. dlatego warto by się ograniczyć raczej do takich roślinek, które w ciągu pół roku nie opanują półkuli ;)
Ale ten temat pozostawiam bez komentarza, bo kiepski jestem w modelowaniu dynamiki populacyjnej.

Wszystko, co piszę sprowadza się do pytania, dlaczego jestem skazany na rakotwórcze, nierzadko powodujące dodatkowe schorzenia pestycydy i insektycydy (może nieco przesadzam, bo sporo warzyw w okresie letnim pochodzi z mojego ogródka), podczas gdy mógłbym spożywać zdrowe jedzenie, hodowane bez nawozów sztucznych i chemii?
Zwłaszcza, że spora część produktów, które spożywamy w naszym pięknym kraju jest wzbogacana o takie ilości GMO, jakich nie zabrania ustawa... a więc prawie każdy z nas, kto lubi soję, jakiś kontakt z tymi produktami ma.

Chciałem się zapytać, czy macie jakieś refleksje na ten temat? Ja, jak widać, jestem umiarkowanym optymistą. Jak już mówiłem, na razie nie widzę naglącej potrzeby wprowadzania tego typu upraw, ale pogadać zawsze można ;]

09.02.2008
20:58
[2]

Asmodeusz [ Senator ]

Problemem w polsce nie jest zywnosc GMO ktora kazdy bedzie musial kupowac (bo do tego zmusic sie nie da). Problem u nas jest taki, ze nie mozna wogole roslinek GMO hodowac. I obojetne czy chcesz ulepszyc roslinke aby byla odporna na robale czy tez aby hodowac ja dla innych bialek... niet i tyle.

Ogolnie: wyjezdzam stad gdyz biotechnologia roslin nie ma tutaj szansy na rozwoj a tworzenie roslin transgenicznych jest dla mnie jedna z ciekawszych galezi inzynierii genetycznej.


EDIT:
a duze stezenie DNA jest szkodliwe :) Puryny metabolizowane sa do kwasu moczowego, a ten w wysokich stezeniach potrafi krystalizowac w nerkach i je uszkadzac. (mam nadzieje, ze nie popieprzylem czegos tutaj).

09.02.2008
21:04
[3]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Nie jest tak źle. Uczelnie wyższe mają pozwolenie na eksperymenty z roślinami transgenicznymi. Ale wszelkie masowe hodowle odpadają. Sam zresztą zamierzam się tym zajmować... lub pośrednio tym. Ale problem jest taki, że niestety te modyfikacje są prowadzone TYLKO I WYŁĄCZNIE w celach poznawczych... i nic więcej. Później te roślinki wedle prawa trzeba skasować.
Na zachodzie już jest pod tym względem nieco lepiej, bo tam te modyfikacje są już prowadzone na skalę przemysłową.
Ale trudno. To, że ciężej mi będzie znaleźć w kraju robotę, to jeszcze nie argument za GMO heheh. Choć nie ukrywam.. prywatnie.. bym się ucieszył.

Z purynami nie popieprzyłeś :]
Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną.

09.02.2008
21:05
[4]

Asmodeusz [ Senator ]

Ja wlasnie mowie o zastosowaniu praktycznym GMO. Teoria teoria ale fajnie byloby cos takiego wprowadzic do hodowli na wieksza skale (a w wielu wypadkach i byloby to oplacalne dla producenta oraz konsumenta - gdyz produkcja bialek jak np. insulina w roslinkach jest znacznie tansza niz w hodowlach komorkowych czy bakteriach).

09.02.2008
21:07
[5]

dudka [ Legend ]

Wszystko, co piszę sprowadza się do pytania, dlaczego jestem skazany na rakotwórcze, nierzadko powodujące dodatkowe schorzenia pestycydy i insektycydy (może nieco przesadzam, bo sporo warzyw w okresie letnim pochodzi z mojego ogródka), podczas gdy mógłbym spożywać zdrowe jedzenie, hodowane bez nawozów sztucznych i chemii?
To czy rośliny zmodyfikowane genetycznie są rakotwórcze nie jest jeszcze potwierdzone naukowo. Na razie to jedna z wielu opinni krążących na temat GMO. Poczekajmy jeszcze parę(naście) lat na wyniki badań i obserwacji i wtedy okaże się czy takie roślinki faktycznie wywołują choroby nowotworowe.

A co do sprawy polskiej. Polska podobno chce być wolna od GMO. Politycy nie chcą aby Polscy rolnicy chodowali takie roślinki. A co więcej, niektórzy chcą wprowadzić zakaz produkowania pasz pochodzących od zmodyfikowanych roślin. Według mnie jest to głupota. Jesli takie coś wejdzie w życie (miejmy nadzieje że nie) to stracą na tym Polscy hodowcy. Dlaczego? Nie wszystkie kraje wprowadzą taki zakaz i w związku z tym Polska dalej będzie importować mięso (bydło czy drób) które wcześniej było nafaszerowane paszami z roślin zmodyfikowanych. I jak to Polski rolnik może konkurować z importowanym towarem? Nawet eksport nam nic nie da, bo jak nasz wolny od GMO (czyli drogi) kurczak czy inny zwierzak może konkurować z zagranicznym towarem, który będzie dużo tańszy? Importerzy, eksporterzy będą mieli gdzieś że nasze hodowle są zdrowsze, najważniejsza będzie opłacalność prowadzenia interesu.

09.02.2008
21:12
[6]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Dobre z tym "chcę roślin bez DNA" :D

Jestem absolutnie pewien, że GMO stało się ofiarą debaty publicznej. A właściwie tego, że jest publiczna i mnóstwo osób, ktore mają olej w głowie przestraszyło się.

Dla odmiany, ludzie, którzy mają w głowach mózgi nie widzą potrzeby popierania GMO - to tak jakby popierać żarówki, lodówki czy samochody. One i tak będą.

dudka - Nie zrozumiałeś.
To zwykła trawa jest niezdrowa, bo gleba, powietrze i woda są zanieczyszczone. Minas Morgul chciałby spożywać zdrową żywność GMO - ponieważ jest wolna od zanieczyszczeń.

09.02.2008
21:24
[7]

Caine [ Książę Amberu ]

Minas Morgul: powielasz błąd Malthusa pisząc o dysproporcji tempa wzrostu populacji. Bądź dobrej myśli.

Same GMO wydają się jeszcze bezpieczne, ale ...Rzymianie pewnie to samo myśleli o ołowianych rurach. Z jakiichs przyczyn w USA mamy epidemie otyłości, nieprawdaż?

09.02.2008
21:25
smile
[8]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Znaczy co, produkujmy mniej jedzenia bo będziemy grubi? ;)
To chciałeś powiedzieć? :)

09.02.2008
21:51
[9]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

BIGos - hihi z tymi żarówkami ciekawie podsumowałeś.

Caine - Rzymianie jednak nie mieli zbytniego pojęcia o chemii. Teraz mamy tą przewagę, że przed wprowadzeniem danego związku chemicznego na rynek, prowadzone są badania podstawowe, kliniczne itd. itp.
Wkrótce powinno być to jeszcze sprawniejsze, w związku badaniami metabolomicznymi, interaktomicznymi, proteomicznymi, badaniu całych profili ekspresji genów w zależności od podawania składnika.. itd.
Ale żeby nie było, że jestem stronniczy, to podam jeden przykład, gdzie pewnej rzeczy nie przewidziano. Otóż lek Viox... niesamowicie bezpieczna pastylka. Przeszła przez fazy wszystkich możliwych badań ... i kuku: nagle okazało się, że u niektórych ludzi występuje specyficzna flora bakteryjna w jelitach, która przekształca jeden ze składników leku w izomer, który u tych osób powodował zawały serca.
Nie dało się tego przewidzieć nawet w trzecim okresie badań klinicznych.
Jest to jednak skrajny przypadek.

Do czego odnosisz wzmiankę z epidemią otyłości? Możesz rozwinąć? Nie widzę za bardzo związku z tematem, ale jeśli o mnie chodzi, to uważam, że całe medialne halo wokół "epidemii otyłości" jest przesadzone. Poruszyłeś dość ciekawy temat...
Nie istnieje według mnie epidemia otyłości z prostego powodu - otyłość nie jest chorobą.
Przepraszam - otyłość jest chorobą, ale u jakiegoś 0,004% populacji ludzi otyłych. Opisano kilka takich przypadków u osób z zaburzeniami przekaźnictwa leptyny. Osoby te miały niedobór leptyny i w przypadku kilku osób, podanie tej leptyny powodowało spadek masy ciała (tylko u kilku, bo okazało się, że szlak przekaźnictwa, w którym uczestniczyła leptyna był tak skomplikowany, że mutacja w genach tych osób mogła dotyczyć jakiegokolwiek białka uczestniczącego w szlaku).

Tym czasem większość populacji ludzkiej ma tzw. oszczędny genotyp... Czyli genotyp, którego fenotyp objawia się większymi skłonnościami do magazynowania, niż do spalania i jest to naturalnie dość łatwo wytłumaczalne.

Otyłość jest "chorobą" tylko i wyłącznie społeczną... psychologiczną, a nie metaboliczną i najlepiej pokazuje to przykład Indian Pima, którzy rozdzielili się na dwa szczepy: jeden został tam, gdzie mieszkał, drugi przeniósł się w bogatsze miejsca i przeżył tzw. boom Mc Donaldsa... tzn. przeżył jak przeżył: ci Indianie, którzy zostali na miejscu, wpieprzają korzonki, są zdrowi, natomiast tamci: są najbardziej otyłą grupą etniczną na świecie, żyją 40-50 lat, umierają na powikłania cukrzycowe, są średnio 10 cm wyżsi.
To samo teraz dzieje się z Aborygenami... ale to wynika tylko i wyłącznie z braku wiedzy odnośnie tego, co może powodować otyłość, nie z nadmiaru pokarmu w danym rejonie, a już na pewno nie z powodu GMO na rynku.

Przeprowadzono badania wśród osób, które są piekielnie otyłe, większość z nich miała już wysoką insulinooporność. Dano im trenera, kazano regularnie ćwiczyć i odżywiać się zdrowo - większość schudła, a u 40% minęła insulinooporność (pierwsze objawy cukrzycy).
Tak więc śmiało uważam, że gdyby nie hamburgery i batoniki, żadnej epidemii otyłości by nie było, pomijając skrajne przypadki związane rzeczywiście - z zaburzeniami genetycznymi.

09.02.2008
21:57
[10]

graf_0 [ Nożownik ]

Kiedy przeczytałem tytuł wątku, pomyślałem - "Francuzi, na pewno nie chodzi o ekologię a o USA" i miałem rację.
Francuzi zakazali uprawy tej kukurydzy bo patent na nią ma firma amerykańska, podejrzewam że innych powodów brak :)

Właśnie, patenty - rośliny GMO są opatentowe i rolnik nie może sobie zostawić nasion ze jednego zbioru na drugi rok - musi je kupić od producenta.
Jeśli zaś chodzi o same modyfikacje - cóż, polegają one najczęściej na zwiększeniu odporności na środki chemiczne. Tym samym taka roślinka GMO dostaje więcej pestycydów niż zwykła.
Pozostaje jeszcze ocena długofalowego wpływu monolitycznych upraw roślin GMO na środowisko. Kto wie czy aktualny masowy pomór pszczół w Ameryce Północnej (co może okazać się katastrofą ekologiczną na tym terenie) nie ma przyczyn właśnie w uprawach GMO.

Minas - a co do Afryki, przyczyną głodu i nieszczęścia nie jest zbytni przyrost naturalny czy brak roślin, ale hipokryzja, zakłamanie i korupcja zachodnich firm, rządów i organizacji pomocy humanitarnej. Oraz rzecz jasna sama "pomoc humanitarna" która defacto spycha Afrykańczyków w jeszcze większą nędzę.

W kwestii Polski i GMO - myślę zablokowanie upraw po prostu będzie się nam opłacać - dzięki archaicznej strukturze naszej wsi jesteśmy w stanie zapewnić konsumentom w europie szeroki wachlarz żywności "ekologicznej", nieGMO i niezbyt pryskanej.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.