GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Smutek, dół i tego coraz wiecej

12.09.2002
22:43
smile
[1]

spooke [ Optymista ]

Smutek, dół i tego coraz wiecej

Ostatnio zauwazylem, ze wiekszosc moich znajomych jest coraz czesciej smutnych. Wpadaja w dolki. Najgorsze jest to, ze bardzo trudno jest potem ich z tego wyciagnac. Dlaczego tak sie dzieje ?? Czy jest to taki wiek?? Czy moze zna ktos na to odpowiedz??

12.09.2002
22:45
[2]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

spooke---->Ja pomimo iż zwykle jestem optymistką, teżostatnio często mam chandrę i popadam w melancholię - to wina pogody, rozpoczęcia szkoły, skoków ciśnienia i przede wszystkim małej ilości słońca, wyzwalającej w nas radość życia.

12.09.2002
22:45
[3]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

spooke---->Ja pomimo iż zwykle jestem optymistką, teżostatnio często mam chandrę i popadam w melancholię - to wina pogody, rozpoczęcia szkoły, skoków ciśnienia i przede wszystkim małej ilości słońca, wyzwalającej w nas radość życia.

12.09.2002
22:47
[4]

spooke [ Optymista ]

Wiesz tez mogłbym tak pomyslec gdyby nie to, ze zauwazylem to już w czasie wakacji kiedy slonce jeszcze na m dopisywalo

12.09.2002
22:52
smile
[5]

MOD [ Generaďż˝ ]

A u mnie juz caly miesiac slonce swieci non stop.

12.09.2002
22:54
[6]

spooke [ Optymista ]

Ciesze sie bardzo. Ja sam musze powiedziec ze jestem niepoprawnym optymista i dlatego wlasnie nie rozumiem tej fali smutku krtora przechodzi tak po moich znajomych.

12.09.2002
22:56
[7]

Kade [ Senator ]

A w jakim wieku są twoi znajomi?

12.09.2002
22:58
[8]

AnQ [ Pretorianin ]

hm, ja mialam dola teraz przez tydzien, bo musialam sie do poprawki uczyc, to dopiero bylo dolujace, tak po 2 mies 40 stron...ehhh.. ale juz mi przeszlo :)

12.09.2002
23:00
[9]

spooke [ Optymista ]

Tak od 14 do 17 lat.

12.09.2002
23:02
[10]

MOD [ Generaďż˝ ]

W tym wieku to normalne.W 8 klasie to bardzo czeto mialem dola.

12.09.2002
23:03
[11]

spooke [ Optymista ]

Czyli mowisz ze poprostu w wieku dorastania to normalne??

12.09.2002
23:04
[12]

Kade [ Senator ]

Tak też to miałem koniec szkoły czas wybrać nową.To za duży stres.

12.09.2002
23:05
[13]

spooke [ Optymista ]

Wiecie jednak nie do konca jestem przekonany czy to o to chodzi.

12.09.2002
23:08
[14]

spooke [ Optymista ]

Szkola moze jest jednym z powodow, ale zdarza sie to ludziom ktorzy raczej maja przed soba swietlana przyszlosc.

12.09.2002
23:12
[15]

Benedict [ Generaďż˝ ]

"Everething seemed hopeless ... and then - it got worse " Benedict of Amber

12.09.2002
23:14
[16]

spooke [ Optymista ]

Nie zly cytat. Moze tu ma racje.

12.09.2002
23:14
smile
[17]

Quetzalcoatl [ Konsul ]

chmm.. (takie hmm tyle ze z bledem ort) W kazdym badz razie jak to chlopacy to na 80% beda lecieli głową na dół, a potem nagle przemieni sie ich nastroj we furię o mocy równej ich poprzedniemu dolowi, potem sie troche uspokoja wyszaleja i im przejdzie w tzw. zespół histerycznej radosci ogłupiająco-zobojętniającej. A to z kolei zanika przy pierwszym lepszym spotkaniu z nieznaną dotąd fajną dziewczyną :)) wiem coś o tym :))) jak to sie ma u dziewczyn - nie wiem - nie jestem :)))) przyczyny dola? : 0) szkola 1) koniec wakacji 2) zespol "jutro tez trzeba rano wstac" 3) ew. nie widzenie z wakacyjna "Przyjaźnią" 4) ew. szkolna odstawka od procentów/halucynków 5) tzw. HAŁAS czyli okresowy dół muzyczny 6) tzw. WIDOK czyli okresowy dół wizualny - po wakacjach ludzie dziwnie wyglądają w swoich lustrach 7) tzw. ŻYCIE czyli okresowy dół egzystencjalny - "mam 17 lat i nic więcej" dot. głównie kasy/pracy/miłości/sensu życia 8) tzw. SWIAT czyli dół ze sprzężeniem zwrotnym - każdego dołuje że inni są zdołowani 9) przeanalizuj co CIEBIE czasem dołuje i tu dopisz, bo twoje doły często są tym samym wywołane co te 'ichnie' #

12.09.2002
23:18
[18]

spooke [ Optymista ]

O dzieki musze sobie to przepisac, moze sie przydac w przyszlosci.

13.09.2002
16:53
[19]

sarenka [ Senator ]

nie raz dol jest tylko dla tego ze na mysl przychodza makabryczne wspomnienia, wspomnienia o ktorych chcialoby sie zapomniec. takze dla tego ze nie raz nie potrafi sie zyc tak jak dawniej,potrzebuje sie pomocy innych, ktorzy ja zadko jednak daja.czasem straszne wydarzenia ( takie jak smierc) odbiaja na czlowieku za duze pietno. czasami jest tez tak ze ludzie wymyslaja sobie drobne problemy(rodzce mnie nie puszcza na dyskoteke, albo nie kupia mi tej bluzki) ale tak naprawde nie spojrza na problemy innych ludzi ktore sa o wiele wieksze. spooke --> znasz mnie troche i powinienes wiedziec ze nienawiedze gdy ludzie robia z igly widly , nieraz tez specjalnie robia "szopke" po to zeby zwrocic na siebie uwage.przykre jest to ze tak nie wielu ludzi zwraca uwage na prawdziowe problemy

13.09.2002
16:58
[20]

spooke [ Optymista ]

sarenka ---> Tak wiem o co ci chodzi. Jak mowie ja dawno nie mialem dola. Choc ja wole to nazywac "chwilowa slaboscia dolowa" bo u mnie to nie trwa dłuzej niz 10 min

13.09.2002
17:00
[21]

Wisien [ Generaďż˝ ]

Sposób na doły jest tylko jeden - joint . ( ewentualnie plus JAM ELECTRIC ) , i piwo ....

13.09.2002
17:03
smile
[22]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Wisien ------>To się nazywa dopiero ucieczka i dorosłe podejście do sprawy...

13.09.2002
17:04
smile
[23]

Wisien [ Generaďż˝ ]

to sie nazywam wyluzować sięęęę :P świat jest tak popieprzony że ja nie mam zamiaru wariować razem z nim .

13.09.2002
17:11
[24]

sarenka [ Senator ]

magda --> popieram, to nie jest ucieczka

13.09.2002
17:14
[25]

spooke [ Optymista ]

wisien ---> przykro mi ale tez nie moge sie z toba zdodzic, joint to nie ucieczka, zreszta czy po tym nie lapie cie jeszcze mocniej. jesli nie to bys sie obyl bez jointow

13.09.2002
17:46
smile
[26]

-27fps- [ Konsul ]

ja mam na to radę mianowicie słucham Electro i mi zara przechodzi nie wiem dlaczego ale tak jest i jeszcze jedno w żadnym wypadku nie sięgać po narkotyki bo to prowadzi w jeszcze większy dół....... w takie pieprzone gówno z którego bardzo trudno wyjść aha i koledzy niech się przyzwyczają bo to są oznaki dojrzewania wiem bo przez to przechodziłem ale to im przejdzie

13.09.2002
23:44
[27]

spooke [ Optymista ]

27fps ---> jak to sie mowi, "czas leczy rany"

14.09.2002
01:51
[28]

FalconTm [ Generaďż˝ ]

Ludzie nie przesadzajcie !! W wieku 14 - 17 lat doly psychiczne??!! Dla mnie to byly zlote lata.Na wikcie rodzicow,pracowac nie trzeba bylo, w szkole sami swietni znajomi, extra imprezki, hulanka, swawola. Poczekajcie do momentu usamodzielniania sie, dopiero wtedy bedziecie mogli mowic o dolach.To teraz to jakies zludzenie umyslowe.Zalozcie rodziny, idzcie na swoje, popracujcie,pozbadzcie sie kilku problemow, to bedziecie z zalem tesknic za tymi szkolnymi latami. Pozdrawiam wszystkich "zdolowanych"

14.09.2002
02:11
smile
[29]

Chupacabra [ Senator ]

jak macie dola to posluchajcie sobie ballad Kata;)

05.10.2002
08:56
[30]

martusi_a [ Dezerterka z Krainy Snów ]

sarenka --> sadze, ze nie mozna mowic, ze czyjes problemy sa wieksze czy mniejsze. Ktos, kto uwaza swoj problem za najgorsza rzecz na swiecie, nie zrozumie, ze ktos ma problem powazniejszy. Bedzie trwal w takim egoistycznym podejsciu. A co do robienia 'szopek', to nie ma wyjatkow. Kazdy w swoim zyciu robil szopke. KAZDY. Niektorzy z problemow naprawde blahych, inni nawet z tych powaznych... Nie lubie, jak ktos sie nad soba rozczula, jak caly czas twierdzi, ze jest do niczego, ze ma straszny problem i jeszcze wszystkim to oznajmia. To jest bez sensu. Naprawde cierpi sie w ciszy. Jezeli ktos oznajmia calemu swiatu, jak to mu jest zle, jak bardzo go zycie doluje itd. to znaczy, ze nie cierpi naprawde. A powracajac do tematu: kazdy ma lepsze i gorsze dni. Takie jest kolo zycia, i nic juz tego nie zmieni. A dla mnie kazdy dolek jest kolejna nauka, i jeszcze bardziej mnie umacnia, buduje. Zycze wszystkim zdolowanym poprawy humorow, bo na pewno sa przy was ludzie, ktorzy wam pomoga. Ja takich mam, i nawet nie musze ich prosic, zeby mi pomogli. Robia to sami od siebie, za co jestem im bardzo wdzieczna.

05.10.2002
10:03
[31]

Aen [ MatiZ ]

A zauwazcie rowniez jak to sie ostatnio czesto objawia na forum:( Pelno dolujacych watkow o niespelnionej milosci, problemach....

05.10.2002
10:05
[32]

sarenka [ Senator ]

martusi_a--> chyba mnie nie zrozumialas, mam ptanie czy problem ,np. nie mam co jesc jest taki sam jak problem , nie kupie sobie tej kapitalne ksiazki. wybacz ale wydaje mi sie,ze dopoki czlowiek nie zauwazy problemow innych ludzi nie bedzie mogl byc szczesliwy. zeby byc szczesliwym trzeba docenic to co sie mam, trzeba pamietac o tym ze ktos inny walczy teraz o zycie z okropna choroba albo z glodem. ja wiem ze jak ktos ma problem to dla niego jest to nawiekszy jaki mial w zyciu, ale powinnien pamietac o ludziach ktorzy maja problemy takie z ktorymi nigdy sie nie borykali, nieszczescie jest w tym ze zdaja sobie sprawe z tych krzywd ktore dzieja sie innym dopiero wtedy gdy chociaz1/10 tego ich spotka

05.10.2002
10:25
[33]

yosiaczek [ Generaďż˝ ]

Sarenka ---> jednak wątpię w to żeby mój dół przeszedł dzięki temu, że wysłałam dzieciom w Afryce jedzenie... Rozwiążę czyjś problem ale nie rozwiążę swojego. Ja też miewam doły, które najczęściej są wynikiem myślenia o przyszłości, bo dzięki temu, że jestem pesymistką, widzę ją w bardzo ciemnych barwach, no i to mnie dołuje.Wiem, że mogłam się postarać pesymistycznie myśleć, ale się starałam i nic to nie daje... No ale pocieszam się faktem, że takie dołki to nic w porównaniu z tym co przeszłam i póki co zyje mi się całkiem szczęśliwie :)

06.10.2002
22:21
[34]

martusi_a [ Dezerterka z Krainy Snów ]

sarenka --> i tego niestety nikt nie jest w stanie zmienic. Nie wiem, jak czuja sie glodni, bo nigdy glodna nie bylam. I tak naprawde niczego, czego sami nie doznamy, nie zrozumiemy. Taki prosty przyklad: dopoki dziecko nie dotknie goracego czajnika i sie nie oparzy, to nie bedzie wiedzialo, jak to boli. Moze tylko przypuszczac. Zgadzam sie, ze to problem, ale nic tego nie zmieni. Wiadomo, ze kazdy jest w pewnym rodzaju pepkiem swiata, i kazdy swoj problem uwaza za katastrofe na skale swiatowa. Taka juz nasza mentalnosc. Pieknie by bylo, jakby kazdy byl milosierny i wspolczujacy, ale dopoki on nie pozna, co znaczy prawdziwy bol, to nigdy taki nie bedzie. Sarenka, wiem ze obie znamy pewna osobe, dla ktorej najpowazniejszym problemem sa znajomi, a raczej ich brak. Potrafi chodzic i pytac kazdego, czy ten ja lubi. Nawet jesli ktos odpowie ze tak, to ona nie wierzy. I jaki jest tego skutek? Przez to, ze stala sie cierpietnica, faktycznie, kazdy sie do niej zraza, i malo jest osob, ktore ja lubia. Wlasciwie to ona sama jest temu winna. Ale nikt nic na to nie poradzi, ze dla niej jej wymyslony problem jest najwazniejszy. I to, co sobie wmawiala, stalo sie prawda. Taka osoba nie zrozumie np., co to znaczy stracic kogos bliskiego, bo tego nie przezyla, i dlatego jej najwiekszym cierpieniem bedzie to, co przezyla sama. Tak juz ten swiat ulozony. Chore? Chyba tak. Chora prawda na temat ludzkosci.

06.10.2002
23:32
[35]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

sarenka, martusi_a - sugerowałbym wprowadzenie tutaj pewnej gradacji. Mieszanie w jednym kotle "problemu" głodującego afrykańczyka i "problemu" człowieka, którego w chwili obecnej nie stać na książkę kucharską to olbrzymie nieporozumienie, a porównywanie ze sobą sytuacji obu tych ludzi to wręcz nietakt. Fakt, że nie mogę spełnić swojego k a p r y s u to niedogodność. To, że nie mam nic do jedzenia to nieszczęście. Nie wiem jak mogłyście pomieszać takie sprawy ze sobą. Ktoś, kto ma kaprys może się - dajmy na to - dąsać przez pięć minut z powodu jego niespełnienia. Ale np. dobre słowo od przyjaciela i mała dawka pocieszenia załatwiają problem od ręki. A głodnego możesz pocieszać i głaskać do woli - i nic to nie da. To co go trapi to niemożliwość zaspokojenia p o d s t a w o w y ch potrzeb. Nieporozumieniem też jest twierdzenie, że problem wydaje się nam mniejszy, jeśli uświadomić sobie, iż gdzieś jest ktoś, kto cierpi bardziej. Bo my mamy problem, a kogoś spotkało nieszczęście. Problem nie znika jeśli się kogoś żałuje. Zwłaszcza, jeżeli istnieje sposób aby komuś pomóc w tym nieszczęściu. Może być nam co najwyżej głupio, że zamartwiamy się pierdołami w momencie gdy ktoś coś. Jeśli zaś cierpi się z jakiegoś powodu, i jeżeli to cieprienie tak jest w nas zakorzenione, że ciężko nas pocieszyć, to na pewno nie pomoże tutaj świadomość innego cierpienia. To nie jest chore. To jest - wzdrygam się przed tym słowem, bo nie do końca rozumiem co oznacza - normalne. Przejmujemy się problemem, błahostką lub nieszczęsciem. W zależności od stopnia tego co nas trapi można sobie pomóc bądź nie. Jeśli nie można sobie pomóc i nikt z naszego otoczenia tego nie potrafi to uważam, że mamy prawo się martwić z czystym sumieniem niezależnie od tego, czy komuś jest gorzej. Źle jest dopiero wtedy, gdy ma się problemy u r o j o n e. Ale na to może zaradzić np. psychiatra albo życzliwe nam otoczenie. Jeśli ktoś w m a w i a sobie, że ma problem, to jest to właśnie jego problem - to, że sobie wmawia. I trzeba mu jakoś pomóc.

08.10.2002
18:45
[36]

martusi_a [ Dezerterka z Krainy Snów ]

Te-bo-ma-te-maki -->sugerujesz, ze mam jasno i otwarcie powiedzieć tej osobie, że ten problem sobie wmawia tak? Rozwiązanie calkiem mądre, ale jest jedna przeszkoda - to, co sobie wmawiała, jest prawdą. I jak tu jej pomóc? Skłamać, że oczywiście każdy ją lubi? Bo to by bylo kłamstwo, wierz mi...

08.10.2002
19:12
[37]

Te-bo-ma-te-maki [ Chor��y ]

Nie podawałem przepisu na uzdrowienie owej osoby. Użyłem tylko jej przypadku jako takiego do uzupełnienia swojej wypowiedzi. A jeśli jej nikt nie lubi (i jest to dla niej problem) to niech nad sobą pracuje, ew. pokaże się z lepszej strony niż robiła to dotychczas. Powiedziałbym komuś takiemu, że nie jest lubiany bo, bo, bo itd. A co ten ktoś by z tym zrobił? Cóż... nie wiem.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.