GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Nine Inch Nails - With Teeth

09.01.2008
23:42
[1]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

Nine Inch Nails - With Teeth

Jest Pretty Hate Machine. Jest The Downward Spiral. Jest The Fragile.

(the stars are all the fire in the sky)

(Pomijam ep i pozostałe halo). To są porządne, industrialowe albumy z rockową duszą. Kto się spotkał przy słuchaniu muzyki z Trentem Reznorem powinien je przynajmniej kojarzyć, ale jest także taki album co się zowie With Teeth wydany w czerwcu 2005 roku i odnoszę wrażenie, że ów album jest zajebiście niedoceniony.

(Can you get up off your knees?
Are you brave enough to see?
Do you want to change it?)


Przyznam się, że w ostatnim czasie bardzo często go słucham. Znacznie częściej niż wtedy gdy go kupiłem, a było to w dniu premiery. Wtedy przesłuchałem kilkanaście razy, pomyślałem: "Ok, może być". Dzisiaj myślę, że to był błąd, bo ten album to coś więcej niż "ok, może być". Takie kawałki jak choćby podany na wstępie All The Love In The World, kolejny z wyje*aną perkusją na wstępie czyli You Know What You Are?, The Collector, Every Day Is Exactly The Same, singlowy Only albo w szczególności Sunspots to prawdziwe perły. W ogóle album utrzymany jest w dosyć dobrym, nie nużącym klimacie. Nie wiem czy to długi okres nie słuchania tej płyty czy po prostu sam świetny materiał (widać nie od razu słyszalny) tak mocno na mnie wpływa, ale rzeczywiście w tym roku słucham With Teeth najczęściej i co ciekawe nie jest w stanie mi się znudzić. Urósł w moich oczach do bardzo wysokiej oceny. Tak po prostu, bo jest zajebisty, bo wpada mi w ucho, bo zacząłem lubić go słuchać.

(I believe I can see the future)

By się nie rozpływać dodam, że z tracklisty wyrzuciłbym Love Is Not Enough i na pewno The Line Begins To Blur, a więc ma też i swoje wady. Tak czy inaczej - po dwóch latach i pół roku od premiery stwierdzam, że With Teeth to jak najbardziej udany, wciągający album, który choćby przez kilka kawałków powinien być pamiętany w pozytywnym świetle przez każdego fana i nie fana.

(Now I just stare into the sun
And I see everything I've done)



Tacklista:

1. All The Love In The World
2. You Know Who You Are?
3. The Collector
4. The Hand That Feeds
5. Love Is Not Enough
6. Every Day Is Exactly The Same
7. With Teeth
8. Only
9. Getting Smaller
10. Sunspots
11. The Line Begins To Blur
12. Beside You In Time
13. Right Where It Belongs
14. Home


Jaka jest wasza opinia o With Teeth? Inna niż smętna-mętna?

Piszcie, bo mnie ciekawość zżera czy rzeczywiście tylko ja dostrzegam siłę tego albumu czy może są jeszcze jakieś osoby. A może komuś With Teeth od razu wydał się porządnym albumem? Zapraszam do dyskusji.

(Is it all you wanted to be?)


Nine Inch Nails - With Teeth - Blazkovitch
09.01.2008
23:46
smile
[2]

sekret_mnicha [ the_collector ]

Hehe. Nie ma jak tajming. Zapraszam do archiwum, poczytaj sobie :)

W_T cz. 1 http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=3375904
W_T cz.2 http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=3670011

:)

Ale jeśli wywiąże się dyskusja - się wypowiem bardzo chętnie.

09.01.2008
23:49
[3]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

Na pewno poczytam, ale na tym to polega, że dla mnie ten album dopiero teraz naprawdę zaistniał. Już go kiedyś słuchałem, ale bez emocji.


Łącza do singli:

The Hand That Feeds


Every Day Is Exactly The Same


Only

09.01.2008
23:52
[4]

sekret_mnicha [ the_collector ]

To ja może wkleję wypowiedź z forum kraina.nin :) Pisana w tym roku, więc też jakieś dwa lata po pramierze. Enjoy :)

U mnie W_T bylo na specjalnej jakby pozycji, bo NINem zainteresowalem sie na poczatku 1999 roku, wiec mialem troche do nadrobienia przed premiera Fragile, a potem bylo 6 chudych (nie liczac aaaatchbcbctchb :) ) lat, wiec Łyt Tyt bylo niczym wybawienie. I sluchalem namietnie i zachwycalem sie mimo oczywistych mankamentow. Teraz jest to po prostu kawal dobrej rockowej plyty, ktora w dorobku NIN pozostaje jakos na srodku. Podoba mi sie, ale bez zachwytow, jakie mam przy Fragile'u... Aczkolwiek kombo - ATLITW i YKWKA tak jak zabijalo na poczatku, tak zabija nadal :) I uwazam, ze LINE jest super-fajny :) (podobniez jak EDIETS czy Only... ech, wszystko ma cos w sobie i o kilka dlugosci wyprzedza inne rockowe albumy z tego czasu).

09.01.2008
23:59
[5]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

Czytam wątki i widzę, że opinie różne, ale ogólnie z przewagą pozytywnych, bo taki ten album chyba ogólnie jest... pozytywny? Na pewno dziwnie się do niego podchodzi, ale do którego albumu NIN podchodzi się normalnie? :P

Myślę, że to zdanie tego co pisał tą mini recenzję w pełni oddaje oblicze tego albumu:
ech, wszystko ma cos w sobie i o kilka dlugosci wyprzedza inne rockowe albumy z tego czasu).


serket_mnicha ==> Widzę "the_collector" w stopniu... hm, z czego to może być? :>
O albumie wypowiadałeś się wtedy dobrze - co o nim myślisz teraz z perspektywy czasu?

10.01.2008
00:16
[6]

sekret_mnicha [ the_collector ]

Nie dodałem - wypowiedź w moim poście wyżej jest moja własna osobista, tyle że z innego forum. To chyba odpowiada na Twoje pytanie, hm? :)

10.01.2008
01:21
[7]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Świetny album z "jajem", który od razu wpadł mi w ucho, aczkolwiek IMO poziomu równego nie trzyma, bo pod koniec nieco wyhamowuje. Drażni mnie ten fakt i nie chodzi nawet o to, że końcowe kompozycje są słabe, wręcz przeciwnie. Po prostu nieco senniejsze tempo dalszych utworów kłóci się z moim osobistym odbiorem tego krążka i tym, co mnie w nim urzekło :o)

10.01.2008
02:21
smile
[8]

ZgReDeK [ Wredne Sepiszcze ]

To będzie negatywna recenzja, i ktoś zaprotestuje pewnie nawet, że niepotrzebna, ale myślę, że okazja nadarza się znakomita, by objaśnić przyczyny częstych nieporozumień wynikających z naszych sądów na temat płyt. Otóż znaczna część krytykowanej przez nas muzyki jest po prostu słaba artystycznie – nie realizująca założonego konceptu, mało odkrywcza stylistycznie i formalnie, kulejąca kompozytorsko. Ale istnieje wąska grupa wykonawców, którzy tworzą coś absolutnie swojego, absolutnie udanie rozwijając własne zamysły i produkując przy okazji sporo solidnej materiałowo muzyki. I wciąż dostają im się bęcki. Dlaczego? Są bowiem tacy mistrzowie w świecie rocka, którzy dysponują wrażliwością na bardzo niskim poziomie i umieją spieprzyć estetycznie każdy element misternie zaplanowanej układanki. Trent Reznor, mastermind NIN, to jedna z takich sztandarowych postaci.

Popatrz tylko. Trent jako jedyny jeszcze coś daje zagubionym. Corgan odnalazł boga. Nagrał optymistyczną plytę Zwan. Z resztą zawsze mu brakowało. Dość wesoły chłopak to był. A na Trencie można polegać! Ma mroczną duszę jak ja i ty. I jak on dopracowuje te płyty! Industrialowy Brian Wilson przecież. A biorąc pod uwagę liczne uzdolnienia, to i Prince. Jego muzyka otwiera wielkie czarne dziury w twoim pokoju. Stawia przed tobą lustro i każe stanąć przed osobistymi demonami.

Gość pełni rolę anty-Midasa – wszystko czego się dotknie, obraca się w syf. Chcecie ostrych, masakrujących, metalowych gitar? Otrzymacie je w najgorszej dostępnej postaci. A może trochę ambientowych teł z keyboardu? Nigdy wcześniej i później nie brzmiały równie płytko, nawet na albumach gotyckich królów. How about some elektronicznie wygenerowane bity w roli podstawy rytmicznej? Cóż, uhm, DFA he ain't. Zaraz, ktoś prosi o szepczące, skradające się melodeklamacje przechodzące (nie)spodziewanie w ryk? To powinien poszukać gdzie indziej, o ile nie zamierza ryzykować całodniowego wkurwienia. And so on, and so on. W tej sytuacji fakt, że opener With Teeth, "All The Love In The World" – przypuszczalnie jedna z najlepszych rzeczy jakie Reznor kiedykolwiek sygnował – ma interesującą melodię przepada w kałuży obskurnych aranżacji. Aha, plus jeszcze, koleżka dosłownie "zaprojektował" Marylina Mansona. Potrzebuję mówić więcej?

"I wear this crown of shit" – tekst wszechczasów.

Ach racja, są jeszcze teksty. Osobiście w zdecydowanej większości nie przywiązuję specjalnej wagi do tekstów – i sądzę, że to muzyka je uwiarygadnia – ale gdy są inwazyjnie złe, można dostać cholery. Moim faworytem na With Teeth jest "There is no fucking YOU / There is only ME". Spuśćmy zasłonę milczenia lepiej.

With Teeth pewnie nabiera wartości kiedy uprawiasz do niej s&m seks z lezbijskim wampirem. Przyda się też kiedy twoja dominatrix znów przywiąże cię do kaloryfera...

I tu jest pies pogrzebany (cóż za akuratna do przedmiotu konstrukcja). W sensie, jak można w ogóle traktować serio te "dopracowane w szczegółach" krążki autorstwa "perfekcjonisty" Reznora? Po co mieć je na półce? Spójrzmy. Pretty Hate Machine było "industrialnym" (osobna dyskusja to definicja nurtu którym często wątpliwie etykietowano Nails) debiutem na bazie klawiszowo-gitarowej, z przewagą elektroniki. Downward Spiral było "industrialnym" sofomorem na bazie klawiszowo-gitarowej z przewagą gitar. The Fragile było natomiast podwójnym trzecim longplayem, którego nikt nigdy nie przesłuchał w całości, stąd każda recka tego dziełka jest niekompetentna. W sumie nic dziwnego – kto by wytrzymał ponad 100 minut regularnej męczarni. I nic nowego tam naturalnie nie było. With Teeth = wszystkie płyty NIN w jednej. Bez jednego nowego pierwiastka. Na etapie With Teeth, podczas pisania tej recenzji, zorientowałem się, że nie robi mi żadnej różnicy jakiego dokonania NIN słucham – wszystkie brzmią tak samo. Ostatecznie, żeby orientować się co gra NIN, wystarczy znać więc jedną płytę. A skoro każdy kawałek prezentuje się identycznie, wystarczy usłyszeć jeden track. That's all you need from NIN. Ta puenta wyczerpuje wątek.

E tam co ty wiesz o NIN. Nie odczuwałeś nigdy BÓLU. Nie spijałeś swojej krwi z pociętych żył w mroku sypialni. I nie próbowałeś połączyć The Wall z Closer.

W tym miejscu konieczne jest objaśnienie i sprostowanie, dotyczące także innych "zjebek" z naszego archiwum. Ludzie często zarzucają nam gardzenie artystami, brak fundamentalnego do nich szacunku i podobne dyrdymały. Protestuję! Martwi mnie ciężka podobno biografia Trenta, jego przejścia z dzieciństwa i tak dalej. Problem w tym, że jeśli artyście nie udaje się przenieść tych lęków, traum i frustracji do swojej sztuki Z WYCZUCIEM, to narażony będzie na ostre słowa pod jej adresem. Kto wie – może gdyby usiąść z Reznorem przy piwie, to okazałby się niezwykle inteligentnym, czułym facetem o bogatej wyobraźni. Takiemu wydarzeniu poświęciłbym osobny felieton. Niestety, do spotkania nigdy nie doszło, a jedyny materiał źródłowy jaki mam, to dorobek płytowy oraz fani NIN z mojego liceum. Z prywatnych obserwacji zauważyłem, iż sympatycy NIN odznaczali się najmniej wyrobionym słuchem, gustem i wyczuciem z całej szkoły, ich horyzonty muzyczne porażały zacofaniem, a byli też ograniczeni w innych kwestiach. Ja nic nie sugeruję, ale człowiek uczy się na doświadczeniach i trudno mi nastawić się pozytywnie, bo chcąc polubić NIN nie mam, obrazując to literalnie, czego się chwycić. Wygląda więc na to, że Reznor jest większym pechowcem, niż przedstawia to w swoich piosenkach. Too bad.

–Borys Dejnarowicz & Łukasz Konatowicz, listopad 2005

10.01.2008
10:36
[9]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

Aa.. to Twoja wypowiedź? Myślałem, że kogoś cytujesz. W takim razie to Ty sekrecie_mnicha trafiłeś z jej dobrym określeniem :>

ZgReDeK ==> Co to za bełkot?

10.01.2008
10:55
smile
[10]

Judith [ Legend ]

Zgredek - recenzja mocno polewkowa, ale gość się sam skompromitował jednym zdaniem: "Ach racja, są jeszcze teksty. Osobiście w zdecydowanej większości nie przywiązuję specjalnej wagi do tekstów". I ktoś taki w ogóle został dopuszczony do tego, żeby recenzje pisać? Abstrahuję tu od kontekstu czyli "With teeth" gdzie teksty nie są jakieś wybitne, po prostu z takim podejściem omija się co najmniej 50% "przekazu" w muzyce. No chyba, że gość przywykł do recenzowania Brytnij, to faktycznie niewiele traci. Z drugiej zaś strony żyjemy w czasach, gdy ludzie, którzy powinni mieć zakaz pisania gdziekolwiek, publikują na ogólnopolskich serwisach, więc nic mnie już nie zdziwi...

10.01.2008
18:10
[11]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

Upnę, bo ciekaw jestem opinii innych osób takich jak m.in. U.V. Impaler, Bili, Luzer, piokos, Yossarian czy pozostałych z tamtego wątku. Wtedy oceniali płytę przez emocje, a ciekawe jak to wygląda po dłuższym czasie?

sekret_mnicha raczej w swoich poglądach o WT jest stanowczy

10.01.2008
18:14
[12]

ZgReDeK [ Wredne Sepiszcze ]

Jak to nie znacie Porcys.com ?

Oczywiscie Dejnarowicza na powaznie brac nie nalezy. Bo o muzyce to on ma ograniczone pojęcie a jego recenzje maja raczej prowokowac niz przekazywac pewne wartosci na temat muzyki etc


10.01.2008
18:53
[13]

Taven [ Generaďż˝ ]

Haha, Zgredek w natarciu. Czy ów wątek był założony tylko po to, by grupa tró z naszego forum miała znowu dojebać Porcysowi?

W jakim stopniu redaktor Dejnarowicz ma mniejsze prawo do pisania recenzji i wyrażania w nich swoich opinii, niż dziesiątki innych gryzipiórków z Teraz Rocka? Jak przez skrajność i odmienność od poglądów mainstreamowych określa się 'powagę' danej recenzji? Co ma tekst do czysto abstrakcyjnej w odbiorze muzyki? I czy Zgredek jest botem Screenagers, którego dżihadem jest udupić Dejnarowicza?

Dowiemy się w następnym odcinku.

10.01.2008
19:02
[14]

Blazkovitch [ Generał pułkownik ]

Proponuję dyskusje o tym serwisie przełożyć do innego wątku i skupić się na jego treści.

10.01.2008
19:06
[15]

ZgReDeK [ Wredne Sepiszcze ]

Drogi Tavenie, (wnioskując z last.fm) wkrótce wyrosniesz z Dejnarowicza i znajdziesz sobie odpowiedniego mentora w kwestiach muzycznych o co modle sie z calego serca codziennie z rana.


Ja Borysowi pisać recenzji nie bronie. Inna sprawa, że bzdury w nich zawarte i grafomaństwo często jest trudne do przełknięcia. Momentami czyta się to jak "blog" niespełnionego artysty ...

Serwis sam w sobie nie ejst zly dopoki nie pojawiaja sie teksty o gatunkach muzycznych i zespolach o ktorych psizacy nie maja pojecia etc ...

Nie wiem co to Screenagers i chyba dobrze ...

10.01.2008
19:36
[16]

Pichtowy [ Generaďż˝ ]

"With teeth" bardzo fajna płyta. Zróżnicowana, trochę szybka (pierwsza połowa, bardziej mi się podoba) trochę wolna (druga połowa). Pomogła mi w wielu ciężkich chwilach. Dziękuje panu Reznorowi.

Borys Dejnarowicz & Łukasz Konatowicz - czy ten duet pracuje w gazecie "nasz dziennik"? Jeśli tak to rozumiem.

10.01.2008
20:56
[17]

Taven [ Generaďż˝ ]

Zgredku, więc czemuż to nie przytoczysz cytatów z dziesiątek innych recenzji, w których With Teeth został doszczętnie zmielony, a ograniczasz się do lokalnego i maciupkiego Porcysa, z naciskiem na podkreślenie postaci Dejnarowicza (który tam bodajże od roku nic nie napisał), jako jakiegoś czołowego degenarata w gustach i kreowaniu trendów muzycznych. Ja mógłbym z miejsca wkleić dwadzieścia absurdalnych tekstów z rockmetal.pl, ale nie robię tego. Mógłbym wkleić prymitywne review-miniaturki z Bravo czy Popcornu, ale krucjaty pod ich adresem prowadzić nie będę.

Z Dejnarowicza wyrastać nie muszę, bo nigdy w niego nie wrosłem - z wieloma opiniami tego osobnika nie zgadzam się, lecz nie mogę się nadziwić najróżniejszym internetowym frontom krytykantów, którym skóra z pleców z łazi, że ktoś może pisać pozytywnie o nowej płycie Timberlake'a i nie robić błędów ortograficznych. Get a life.

Ja nadal nie rozumiem, dlaczego ta recenzja jest taka 'polewkowa'? Bo ocena niska? Bo styl odbiegający od szronowych epitetów z TR? Czym są bzdury w RECENZJI albumu muzycznego? Brakiem kalkulatora z Metacritics i ręki autoryzacji Marka Niedźwiedzkiego, Tomasza Stańki i Zdziśka, fana Maidenów, z Bydgoszczy? A może, Chryste uchroń, subiektywizmem?

10.01.2008
21:38
[18]

Lookash [ Senator ]

Hehe, pamiętam, jak dostałem link do Porcysa od kumpla. Z komentarzem "poczytaj, dowiesz się, że słuchasz samego gówna". I tak się stało, okazało się, że słucham największego gówna, jakie wydała muzyka. A obok pozytywna recenzja płyty Paris Hilton. Naprawdę, brzmi to jak absurd i grafomaństwo. W pełni zgadzam się też z tym, że mało to ma wspólnego z typowym recenzowaniem muzyki, a bardziej z jakimś blogiem gości, którzy swoje kompleksy leczą sobie obśmiewaniem tuzów i robieniem wszystkiego na odwrót.

10.01.2008
22:07
smile
[19]

Judith [ Legend ]

Taven - przede wszystkim forma, a ta mówi wiele więcej o autorze i jego burdelu stylistycznym, który ma we łbie, niż by się to mogło wydawać. "Teraz rocka" nie czytuję, przestałem czytać dawno temu, jeszcze za czasów "Tylko..", ale jeśli styl wypowiedzi autorów recenzji jest równie "wesoły" jak tych z Porcysa, to już nigdy tego pisma do ręki nie wezmę.

Abstrahując od oceny WT, która może być różna, o ile jest podparta merytorycznymi argumentami, gdyby ową recenzję pisał Niedźwiedzki lub ktokolwiek z wymienionych autorów, to zrobiłby to tak, że nawet w przypadku zjechania tej płyty nadal cieszyłby się moim szacunkiem. Tych dwóch tłuków się nim nie cieszy. Nie wiem czemu, ale dzisiejsi "młodzi gniewni recenzenci" zapominają o jednym drobnym fakcie: ów szumnie zwany "subiektywizm" w przypadku każdego człowieka można sobie o kant dupy potłuc, jeśli nie potrafi on tegoż subiektywizmu poprawnie wyartykułować, dostosowując swój styl do ram w miarę jasno określonej formy literackiej, jaką jest recenzja. Coraz mniej zwłaszcza młodszych redaktorów o tym pamięta, a już w przypadku publikacji internetowych kompletnie się to zlewa, co widać zarówno na golu, jak i na mniejszych czy większych portalach, gdzie "artykuły" są przyprawiającą o mdłości mieszanką stylu oficjalnego, potocznego i wulgarnego.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.