
Aen [ MatiZ ]
Eeech, skąd się takie coś bierze?
Miałem dzisiaj taką sytuację- Mieszkam w Elblągu, no więc z nowymi kolegami i koleżankami poszliśmy do Bażantarnii na wiaty- park krajobrazowy. Na miejscu okazało się, że inni ludzie też się bawią, więc udzieliła się nam atmosferka. Ale gdzieś tak w połowie zabawy podjechały z piskiem opon 3 BMW. Wysiadło z nich ok.25 dresów z pałami i pobiegli w kierunku jednej z wiat. Wszyscy się zmyli, w tym my, jednak mój koelga chwilę przedtem poszedł w tyamtą stronę. No i jak wróciliśmy go szukać, ktoś powiedział ,że dostał....Wtedy, jak już szliśmy, podjechały te same BMW i małpy z paskami zaczęły nas gonić samochodami....uuuf, z gitarami i plecakami na plecach uciekaliśmy przez krzaki, dziewczyny pobiegły w innym kierunku..a wszystko chyba za to, że słuchamy metalu i rocka.....udało nam się, ale to żałosne. Dresy przyjechały pobić jakeigoś skate, a że zobaczyły też nas, to huzia....skąd się takie małpiszony biorą? Czy już nie można wyjść do lasu z przyjaciółmi, by się integrować?Czy te skurwysyny muszą wszystko psuć?Skąd ta mentalność -30 kafarów na grupkę chłopaków i dziewczyn?
Pik [ No Bass No Fun ]
Aen ===> Mysle ze za duzo srodkow halucynoggenych w dniu dzisiejszym.

yautja [ Generaďż˝ ]
też nie wiem skąd się bierze takie bydło...... nie wiem co o tym myślec
Pik [ No Bass No Fun ]
Aen ===> A zeby nie bylo, ze moj argument jest bezpodstawny to ciekawe jak 25 chlopa jeszcze w dodatku kafarow jak ich opisujesz zmiescilo sie wraz ze swoimi zabawkami sportowymi do 3 BMW?
Aen [ MatiZ ]
Co takiego? Ciebie chyba zdrowo zmulilo, to sie zdarzylo dzisiaj, jakies 2 godziny temu...

Templar^ [ Konsul ]
To ja może zacytuje w związku z tematem conieco z relacji z pewnej imprezy na której byłem... Na miejsce dotarliśmy ok. godziny 21:30, po czym leniwym krokiem ruszyliśmy w stronę skarpy na której miała się odbyć impreza pod gołym niebem. Z daleka w półmroku ujrzeliśmy zagęszczający się lasek, który rozświetlowny był kilkunastoma świeczkami dając wrażenie ciekawej poświaty. Słychać było pogrywające z wolna wstępne utwory... Szybka wymiana waluty z bramką, zaobrączkowanie, po czym weszliśmy krętą dróżką na polankę. Pierwsze wrażenia: miejscówka jest bardzo ładna, jest klimatycznie, ale... dekoracji jak na lekarstwo, wszystko bardzo skromnie. 3 wiszące dekoracje plus 2 zdobiące DJ'kę - wszystko autorstwa Neili z Togi, kilka fluoro-grzybków (uff, zawsze robią na mnie pozytywne wrażenie) marki Stropharia i... i to wszystko! Hm, a gdzie chociażby zapowiadanie deco Tri-Stana? Tyle o dekoracjach... Dokoła jakieś 50 osób. Muzyka trochę niesmaczna... jakieś jazzy (sic), później pseudo-house'y itp... a zbliżała się godz. 23. Z wymienianych wcześniej 50ciu osób liczba ta szybko przerodziła się w 300-400, przez co polana zaczynała pękać w szwach, ale na szczęście każdy znalazł swoje miejsce. Z braku chill-outu każdy posiłkował się chill-outem własnego pomysłu czyli zaleganiem na trawie. W końcu dotarła reszta ekipy, a i mniej więcej w tym samym czasie zaczęły nieśmiało pogrywać pierwsze transy (jednak niezbyt dobrej klasy). W tym wypadku postanowiłem opuścić na jakiś czas opuścić miejsce imprezy i udać się na plażę pospijać w miłej atmosferze browary... Po jakimś czasie z daleka usłyszałem utwór "Tegma - Werewolf (Beat Bizarre Remix)" z bezblędnymi samplami wilka. Stojący jak zwykle na wysokim poziomie set Rougha z numerami takimi jak "Psysex - L.S.Dance" (powiew jego gry na Moondalli) oraz "Talamasca - Time Simulation" zachęciły mnie do dancefloor'owej podróży. Po pewnym czasie zostałem sprowadzony do parteru za sprawą człowieka-kuli armatniej, który (zapewne uderzony przez kogoś) poleciał w moją stronę. Nie zrażony tym drobnym incydentem (au...), aczkolwiek zmęczony postanowiłem pozalegać na trawie obok jednego z backdropów. "Miłe złego początki, lecz koniec najgorszy". Grać zaczął Intact - słyszałem conieco o dość kiepskiej technice tego DJ'a, i faktycznie źle miksowany set upliftingów z dziwnym wyciszeniami nie porwał mnie (aczkolwiek podobno grał tym razem nieco lepiej niż ostatnio w Poznaniu). Nieopodal mojej prowizorycznej zalegowni sprowokowana została bójka, po czym obok mnie wylądował bity przez paru opryszków do nieprzytomności koleś. Pech że ja i mój kuzyn znaleźliśmy się na linii ognia - wszystko stało się momentalnie - cios z buta w głowę (przypominam że leżałem), przygwożdzenie do ziemi i szybka 'rewizja przymusowa' moich rzeczy (plecak, a w nim aparat fot. i parę browarów) - podobną procedurę zastosowano u mojego kuzyna, kradnąc mu dokumenty. Otrząsnąwszy się z szoku szybko dowiedzieliśmy się, że nie byliśmy jedynymi poszkodowanymi (choćby przypadek kolegi, którego najzwyczajniej w świecie zaciągnięto do lasku i siłą 'zrewidowano'). Pełni obaw i strachu wyczekiwaliśmy w znajomej nam grupce świtu. Dokoła nas imprezę zdominowały: ogólny brak jakichkolwiek zahamowan ze strony 'elementów', chamstwo (np. zero poszanowania dla dekoracji), liczne mordobicia i jeszcze liczniejsze kradzieże! Od łysych głów, zakazanych twarzy i pasków aż oczy bolały... Ogólnie rzecz biorąc prawdziwa masakra, jakiej nigdy bym się nie spodziewał. Prawdę mówiąc wszystko to nie powinno w żadnym wypadku zaistnieć na transowej imprezie. Klimat walk na trybunach podczas meczu (jak dla mnie bicie kogo popadnie, zwłaszcza kobiet to przejaw prymitywizmu) i wysypiska śmieci to dobre określenie na to co tam się działo. Zamiast Chill Outów na ludzi czyhały wszędzie Knock Outy. Mój znajomy skwitował kolejne mordobicie słowami: "I ja myślałem, że na takich bibach są w większości koneserzy tej muzyki...". Szkoda, że nijak nie mogłem delektować się setem Elfa (jak tu się bawić nawet przy tak dobrych numerach jak "GMS - Gladiator" i "Twisted Allstars - Blue Sky On Mars"), gdyż dokoła panował jeden wielki chaos, i to wszystko przez kilkudziesięciu bezmózgich idiotów. W tej niezwykle (NIE)miłej atmosferze, przepełnionej apelem Elfa oraz zakrwawionymi (!) kolesiami wyczekaliśmy godz. 6 po czym zniesmaczeni udaliśmy się na autobus. Słowo "dom" było jak zbawienie... Impreza trwała jeszcze kilka godzin, kiedy to zamieszki ucichły. Czy nie mogło być tak przez cały czas?
Aen [ MatiZ ]
To, jak sie tam zmiescili, gowno mnie obchodzi, zjebali nam cala impreze...
Winetou [ Konsul ]
Niestety zyjemy w takim kraju a nie innym... zastanawia mnie tylko od czego im tak odpier**la... przeciez zaden czlowiek nie rodzi sie az tak skonczonym kretynem...
arthemide [ Prawdziwa kobieta ]
To na prawde smutne......