GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Kobiet nigdy nie zrozumiem.

04.01.2008
20:11
smile
[1]

Jake Brahm [ Junior ]

Kobiet nigdy nie zrozumiem.

A ta jedna jest dla mnie megazagadką i za cholerę nie potrafię dojść o co jej chodzi. Historia jest dosyć długa, więc postaram się możliwie streścić. Z góry powiem, że to nie jest jeden z setki wątków w stylu "Jak do niej zagadać?" czy "Ona mnie nie kocha, jak to zmienić?".

Standardy: oboje jesteśmy pełnoletni (19), znamy się coś około trzech lat, jest ładna. Dla ułatwienia nazwijmy ją np. Ania (nie, nie wiem, czemu to zawsze jest Ania albo Ewa). Leciała na mnie od kiedy się poznaliśmy, ja byłem wtedy z inną dziewczyną. Anię lubiłem, ale z oczywistych powodów myślałem o niej w kategoriach koleżanki, ewentualnie przyjaciółki - nie wyobrażałem sobie, że mógłbym skończyć związek z ówczesną dziewczyną. Niestety, jak to w życiu bywa, po dwóch latach od poznania Ani mój związek się skończył, a ona po półtorarocznych staraniach o mnie (subtelnych, nie mogę powiedzieć, że sie narzucała czy coś) znalazła sobie innego chłopaka. No i przez ostatnie kilka miesięcy oni sobie byli razem, ja sobie byłem singlem i jakoś to się toczyło. Aż do początku grudnia - nasze kontakty znaczne się poprawiły, tu jakieś piwko twarzą w twarz, tutaj rozmowy dłuższe na GG etc.

A ostatnio przyszedł sylwester. Robiłem imprezę u siebie w domu, ona była tu razem ze swoim chłopakiem. Chłopak cienki zawodnik, skończył się około pierwszej w nocy, zarzygał kibel i poszedł spać, no i wtedy się zaczęło - ona zaczęła się przystawiać, wypiliśmy całkiem sporo, mnie przestały działać zasady i wylądowaliśmy w łóżku.

Następnego dnia oczywiście "nic się nie stało", "on sie nie dowie", "ok". Ale jakiś tam nastrój pozostał. Rozmawialiśmy wczoraj i zadała mi "czysto hipotetyczne pytanie" czy gdyby była wolna, to czy mógłbym z nią być, odpowiedziałem, że raczej tak. Dzisiaj mieliśmy pójść na piwo pogadać, a ona wyskakuje z tekstem, że przed sylwestrem by ze mną poszła, a teraz wie, że nie potrzebowałaby nawet alkoholu, żeby przestać myśleć przy mnie o swoim chłopaku, więc nie pójdzie. I teraz już nic nie wiem. Z jednej strony mi się podoba, generalnie w sylwestra było pomijając lekkiego moralniaka później bardzo fajnie, z drugiej nie chcę jej do niczego namawiać, z trzeciej ona na mnie mimo wszystko leci, z czwartej nie chce się ze mną spotkać.

Ktoś jest w stanie powiedzieć, o co tutaj chodzi?

04.01.2008
20:15
[2]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Sprawa jest akurat bardzo prosta - dałeś dupy, na całej linii. Zrobiłeś coś, czego się nie robi i robić nie powinno. Wina leży po twojej stronie, bo to Ty waszą znajomość widziałeś jako czysto koleżeńską i to Ty powinieneś dbać by taką pozostała.

Nie zadbałeś, skorzystałeś z okazji i nie zdajesz sobie jeszcze sprawy że to nie dziewczyny nie możesz zrozumieć, a tego co zrobiłeś.

04.01.2008
20:19
[3]

Axl2000 [ Hohner ]

jedno słowo: puszczalska :)

a ty nie lepszy skoro do tego doprowadziles...

04.01.2008
20:20
[4]

jewbacca [ Generaďż˝ ]

2/10

04.01.2008
20:22
smile
[5]

Tirane [ Konsul ]

<-- Chłopak cienki zawodnik, skończył się około pierwszej w nocy, zarzygał kibel i poszedł spać

sorki ale nie moglem sie powstrzymac

04.01.2008
20:23
[6]

martusi_a [ Celestial ]

Chodzi tutaj o to, że dałeś jej nadzieję o dużym procencie prawdopodobieństwa spełnienia, ale sama z sobą czuje się nie w porządku, bo musiałaby rzucić chłopaka dla Ciebie.

Dycu ma rację o tyle, że nie wyglądasz na naprawdę zaangażowanego, a takie wrażenie mogłeś na dziewczynie sprawić.

Hohner --> uważaj na słowa, proszę Cię ładnie. :)

04.01.2008
20:25
[7]

N|NJA [ Senator ]

Hohner-> Not so easy



Dwie zasadnicze kwestie:

1.Jestes rozdarty, bo masz wyrzuty sumienia (normalne), ale jednoczesnie przepełnia cię męska duma, że panna sama do ciebie lgnie. Naturalna sprawa.
2.Sam jesteś winien, ze jeszcze za czasów bycia zajętym nie dałes jej prosto i jasno do zrozumienia, że nie jesteś zainteresowany, przez co dziewczyna się nadziei nie wyzbyła i tylko czekała na okazję (choć znając evil plot układający się w kobiecych umysłach, pewnie i tak by nie zapomniała tylko odczekała na odpowiedni moment)


No i zadajmy sobie jeszcze jedno pytanie- jakie relacje masz z tym rogaczem? Po prostu ktoś z ulicy, czy jakis blizszy znajomy?

04.01.2008
20:25
[8]

MMaaZZii1155 [ - - Kocham Szwedki - - - ]

moim zdaniem to po prostu jej zagrywka aby sprawdzic co zrobisz z wlasnej inicjatywy dla niej. przedstaw jej sytuacje (cos jak w ostatnim zdaniu przedostatniego akapitu).

04.01.2008
20:28
[9]

TajemniczyDonPedro [ Generaďż˝ ]

Po prostu nie chce złamać swojemu chłopakowi serca, a jak będziecie się tak często widywać to napewno się wydarzy.

04.01.2008
20:29
smile
[10]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

martusi_a - Może jeszcze ją pochwalisz? Wczoraj założyłaś taki "piękny" wątek, że by nam pokazać, co z nas za świnie. Dzisiaj natomiast zostałaś uswiadomiona, że obie strony grają nieczysto.

edit:
I nawet ktoś podbił, jak na zawołanie ;)

04.01.2008
20:34
[11]

Jake Brahm [ Junior ]

Dycu ----> Przepraszam, jestem tylko młodym, (wtedy) pijanym facetem. Tak, miałem potem moralniaka, nic więcej nie mogłem zrobić. Poza tym generalnie to ona zainicjowała akcję "łóżko".

martusi_a ----> Generalnie za dużo o niej teraz myślę, przez co mimowolnie angażuję się coraz bardziej. Nie podoba mi się to, ale nie mogę nic z tym zrobić.

Ninja ----> Z chłopakiem jest dziwna sytuacja, znamy się długo, ale przez bardzo długi czas się nie lubiliśmy - gówniarski konflikt o laskę, skaza na wieki wieków. Potem on zaczął z nią chodzić, przeprosił mnie (mówiłem, że cienki), i generalnie jesteśmy dla siebie mili. Ale nic ponadto.

04.01.2008
20:36
[12]

NyyKo [ Generaďż˝ ]

Kwas tlenowy (oksokwasy) - to kwas nieorganiczny, który zawiera przynajmniej jeden atom tlenu połączony z atomem centralnym kwasu. Przykładem tego rodzaju kwasu jest kwas siarkowy(VI) H2SO4.

Moc kwasów tlenowych rośnie wraz ze wzrostem elektroujemności pierwiastka centralnego. Np. moc kwasów tlenowych z atomem centralnym pochodzącym z trzeciego okresu układu okresowego wzrasta następująco:

H2SiO3 < H3PO3 < H2SO4 < HClO4

Przy tym samym atomie centralnym moc kwasów tlenowych rośnie wraz ze wzrostem stopnia utlenienia atomu centralnego np.:

HClO < HClO2 < HClO3 < HClO4

Do mocnych kwasów tlenowych zalicza się:

* HNO3 kwas azotowy(V)
* HClO4 kwas chlorowy(VII)
* H2SO4 kwas siarkowy(VI)

Sposoby otrzymywania

Kwasy tlenowe można otrzymać przez rozpuszczenie odpowiednich tlenków w wodzie.

Tlenek kwasowy + woda &#8594; kwas tlenowy

Np.:

SO2 + H2O &#8594; H2SO3 kwas siarkowy(IV)

N2O5 + H2O &#8594; 2HNO3 kwas azotowy
P4O10 + 6H2O &#8594; 4H3PO4 kwas ortofosforowy
Cl2O7 + H2O &#8594; 2HClO4 kwas chlorowy(VII)


04.01.2008
20:37
[13]

martusi_a [ Celestial ]

eLJot --> żeby Ci się jeszcze chciało cały mój wątek przeczytać dokładnie - byłabym naprawdę bardzo usatysfakcjonowana.
Wtedy byś się dowiedział, że nie krytykuję ludzi, tylko zachowania /które o ludziach świadczą, ale staram się bardzo na tej podstawie nie wydawać jednoznacznych i pochopnych sądów/, a także, że świnie czy nie - bardzo was wszystkich lubię, gatunkowo :)

Co do tematu - nie pochwalę, skrytykuję i obrzucę błotem, o! Ponieważ zdecydowała się na związek z kimś innym, cały czas mając w głowie naszego autora. Co jest bezczelne i karygodne. :P

04.01.2008
20:37
[14]

pasterka [ Paranoid Android ]

Jake Brahm --> ale ten chlopak mial odwage przeprosic. skoro Ty nazywasz go z tego powodu cieniasem, to mentalnie jeszcze nie dojrzales do jakiegokolwiek zwiazku.

04.01.2008
20:55
smile
[15]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

martusi_a - Tylko, że tu mamy jednoznaczna sytuację. To ona zdradziła (nie użyję już określenia z postu [3]) swojego chłopaka. Ja nie twierdzę, że Jake jest aniołkiem, bo nie jest - ja bym sobie nie pozwolił na taki numer mimo,iż kiedyś koleżanka nazwała mnie "męską szowinistyczną świnią" (i trochę racji miała).
Wracając do tematu, bo się rozpisałem :) Chodziło mi tylko o to, żebyś tu nie zaczęła kolejnej wojny ;)

żeby Ci się jeszcze chciało cały mój wątek przeczytać dokładnie - byłabym naprawdę bardzo usatysfakcjonowana Możesz czuć się usatysfakcjonowana ;) Od jakiegos czasu z uwagą czytam wszystkie Twoje posty, bo wcześniej wydawało mi się, że nie masz więcej jak 12 lat :P (chyba pomyliłem Cię z kimś innym)

edit: Z tego wszystkiego bym zapomniał ;)
Jake Aby być szczęśliwym z mężczyzną, trzeba go bardzo dobrze rozumieć i trochę kochać. Aby być szczęśliwym z kobietą, trzeba ją bardzo kochać i w ogóle nie próbować zrozumieć. - autor nieznany

P.S. Ja też was lubie gatunko, chociaż wiem, że wszystkie "złe kobiety" jesteście :P

|
|
|
V

04.01.2008
21:00
smile
[16]

Hugunumana [ Konsul ]

DZIWKA z niej jest i tyle:/ ja mialem podobna sytuacje tylko ze to panna mnie odstawila na imprezie poszla do kabiny prysznicowej z innym synkiem ale oboje tego zalowali:) Takze nie wiem co sobie myslales dupczac sie z nia ale postapiles podle tak jak ta suka

04.01.2008
21:00
[17]

mikmac [ Senator ]

jake -->
spokojnie, laska sie zdeczka wystraszyla, ze leci na ciebie a ma przeciez jescze faceta. Musisz odczekac - odezwie sie "pelna para" jak tylko z nim skonczy.
A co do pukania dziewczyn co maja faceta/meza to jest takie brzydkie przyslowie. Jak suka nie da to pies nie ruszy.
Chocby jake na glowie stawal i mial kulfona do kolana to jak by tamta laska nie chciala pojsc z nim do lozka to by w tym lozku nie wyladowali.
Daltego zarywanie do dziewczyn, ktore sa w zwiazkach nie jest zadnym "grzechem" - tylko trzeba wiedziec kiedy spasowac jak dziewcze daje delikatnie znac, ze nie jest zainteresowane.

04.01.2008
21:01
smile
[18]

Apocaliptiq [ Mr Everything ]

Zapamietaj sobie ze tam gdzie kończy sie logika zaczynają sie kobiety. Pewnie sama nie wie co robi i dlaczego. I odpowiedzi na Twoje pytanie rowniez nie zna albo nie potrafi udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi.

04.01.2008
21:05
[19]

N|NJA [ Senator ]

Hugun-> Za dużo pasikowskiego (co się w sumie chwali, bo tez mnie uczył życia za gówniarza ;)), ale za mało ogłady :)


Z chłopakiem jest dziwna sytuacja, znamy się długo, ale przez bardzo długi czas się nie lubiliśmy - gówniarski konflikt o laskę, skaza na wieki wieków. Potem on zaczął z nią chodzić, przeprosił mnie (mówiłem, że cienki), i generalnie jesteśmy dla siebie mili. Ale nic ponadto.


Ubawiła mnie tak kwestia z "cienkością" gościa bo przeprosił.

Dwa dni temu dowiaduje się, że jestem ciota i daje sie dymać w dupala pannom, bo dam im raz na dekade kwiatka.
Dziś dowiaduje się, ze jestem tez cienias i cipa, bo czasami zdarza mi się kogoś przeprosić.

Oh, so fucking emo, ide się ciąc. :)

04.01.2008
21:07
[20]

martusi_a [ Celestial ]

eLJot --> ona zdradziła, jest winna popełnionego czynu /i niech ktoś bez grzechu pierwszy rzuci w nią kamieniem/ - nie będę tego kwestionować

off:
zaczęłam wojnę? Niee, tylko ciekawą wymianę poglądów, wydaje mi się, że całkiem na poziomie się udało to przeprowadzić; nawet Attyla się rozpisał, o. Czekałam jeszcze na Yogha, ale pogardził, cóż. ;)

wcześniej wydawało mi się, że nie masz więcej jak 12 lat :P
To przez jakość moich wcześniejszych wypowiedzi, ksywkę, czy co? ;)
koniec offu.

Daltego zarywanie do dziewczyn, ktore sa w zwiazkach nie jest zadnym "grzechem" - tylko trzeba wiedziec kiedy spasowac jak dziewcze daje delikatnie znac, ze nie jest zainteresowane.
Właściwie to racja. Mam wrażenie, że działa to także vice versa w pewien sposób.

04.01.2008
21:14
[21]

N|NJA [ Senator ]

Martuś-> Czekałam jeszcze na Yogha, ale pogardził, cóż. ;)

Wybacz, wczoraj robote miałem, dzisiaj zresztą też, czasu brak na powazniejsze wywody.

04.01.2008
21:19
smile
[22]

Tlaocetl [ cel uświęca środki ]

a tam... laski to "złe kobiety" są i już, przykład:

podrywa mnie laska - zaprasza na imprę, wszystko opłacone, hotel itp - odmawiam stanowczo, bo wiem, że skończyłoby się w łóżku i o to jej chodzi, a nie jest (delikatnie mówiąc) w moim typie...

koleżankę zaprosił kumpel - to samo, hotel niby 2 łóżka ale wiadomo o co chłopakowi idzie - koleżanka od razu wszystkim wokoło melduje jaki to frajer i że jedyne na co może liczyć to buziak na dobranoc - ale oczywiście korzysta w wyjazdu, imprezy, hotelu - wszystko na jego koszt, po czym robi mu awanturę kiedy zaczyna się do niej przystawiać - dla mnie świństwo i brak honoru

04.01.2008
21:19
[23]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

martusi_a - nie mam pojęcia skąd to moje głupie skojarzenia co do twego wieku :(

zaczęłam wojnę? Tak, wojnę ;P Jednakże na odpowiednim poziomie i sensownymi opiniami.
Tu chciałem uniknąć "licytacji" co, kto i komu zrobił oraz takich postów, jak ten Hugucośtam ;)

Yogh - człowiek się uczy całe życie :D

04.01.2008
21:22
smile
[24]

Gilmar [ Easy Rider ]

Hehehehe... No, super gospodarz!
Zrobił impreze, spoił kumpla do nieprzytomnosci, laske mu wyobracał a teraz ma dylemat.
Jeszcze pare takich imprez i nikt do Ciebie nie przyjdzie. :-))

04.01.2008
21:26
[25]

Hugunumana [ Konsul ]

eLJoT---> nie hugocostam tylko Hugunumana nie widzisz ?? to tak jabym powiedzial Elcostammadalejnapisane

04.01.2008
21:28
[26]

N|NJA [ Senator ]

koleżankę zaprosił kumpel - to samo, hotel niby 2 łóżka ale wiadomo o co chłopakowi idzie - koleżanka od razu wszystkim wokoło melduje jaki to frajer i że jedyne na co może liczyć to buziak na dobranoc - ale oczywiście korzysta w wyjazdu, imprezy, hotelu - wszystko na jego koszt, po czym robi mu awanturę kiedy zaczyna się do niej przystawiać - dla mnie świństwo i brak honoru



Jakby ktoś fundował mi hotel, wyjazd, wikt i opierunek w jakims fajnym miejscu, skorzystałbym. Skoro ktoś mi oferuje bez wyraźnego postawienia rządań, biorę, bo darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda. Prosta sprawa.
I nie znaczy to automatycznie, ze daję się kupic, bo poza moim towarzystwem, zapraszający nic innego nie osiągnie. :P



LJ (zgodnie z prośba ;))-> Ciekawe, czego jeszcze się dowiemy. Dziś dopiero 4 sytycznia, a juz z 10 tematów o pierdołach damsko-męskich naliczyłem.

04.01.2008
21:34
smile
[27]

Coy2K [ Veteran ]

mnie zawsze bawi, ze przy tego typu wątkach userzy zakladają nową ksywkę, bo choć sie do tego otwarcie nie przyznają to doskonale wiedzą, że to co zrobili nie jest powodem do dumy :)

04.01.2008
21:36
smile
[28]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

Hugunumana - Twój uniżony sługa Elcostammadalejnapisane przeprasza bardzo, że nie chciało mu się tak łatwego nicka zapamiętać i przepisać -->

Yogh - na następnym pikniku masz za to u mnie piwo :D
Czytałeś horoskopy? Może 2008 to rok miłości i romansów? Bo tych wątków ostatnio jak grzybów po deszczu.


Kobiet nigdy nie zrozumiem. - eLJot
04.01.2008
21:42
smile
[29]

martusi_a [ Celestial ]

eLJot --> nie mam pojęcia skąd to moje głupie skojarzenia co do twego wieku :( - mało wiarygodne :>

Yogh -->
Jakby ktoś fundował mi hotel, wyjazd, wikt i opierunek w jakims fajnym miejscu, skorzystałbym. Skoro ktoś mi oferuje bez wyraźnego postawienia rządań, biorę, bo darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda. Prosta sprawa.
Ale panna mogła sobie darować rozpowiadanie wszem i wobec, że frajer i błazen, bo wyszła w tym momencie na hipokrytkę, z przerostem wartości na dodatek.

I nie narzekać na miłości i romanse, bo a) każdy kiedyś był młody ;), b) przynajmniej jest kolorowo.

04.01.2008
21:51
[30]

Jake Brahm [ Junior ]

pasterka, Ninja ----> Z tym przepraszaniem jest dłuższa historia, w każdym razie wtedy naprawdę wyszedł na konkretną ciotę. Chodziło o sposób w jaki to zrobił przede wszystkim. Ale nie o to tu chodzi. :)

mikmac ----> Generalnie też tak to widziałem, ale mam mimo wszystko dużo wątpliwości. Poza tym mimo wszystko nie chcę wpływać na jej decyzję - jak jest z facetem szczęśliwa to niech sobie z nim będzie. Zachowałem się jak dupek, co wcale nie znaczy, że nim jestem.

Gilmar -----> Sam się chłopak spił, to jedno, pierwszy raz w życiu zdażyło mi się takie zachowanie, to drugie. Nikt nigdy na moje imprezy nie narzekał. :)

Coy ----> Przyznaję się do tego, że zachowałem się chujowo, bo jak zawzięcie by mi nie wsadzała rąk w spodnie, to zawsze mogłem wstać i wyjść. A tego nie zrobiłem. Więc jestem winny po części przynajmniej i nie jestem z tego dumny.

04.01.2008
21:51
[31]

DeVitoo [ AWF Poznań ]

Eh mam podobną sytuacje tylko, że "ona" ma chłopaka od 2 lat mojego dobrego kumpla zresztą, a wcześniej mogłem śmiało "uderzać" do niej. Jakoś ostatnio się ocknąłem, że "coś" w nas jest i, że chciałbym "tego".... No ale nie wylądowałem z nią w łóżku na sylwka ;)

04.01.2008
21:57
smile
[32]

matejjj [ Centurion ]

nie martw sie, ojcostwo to swietna sprawa.

04.01.2008
22:09
[33]

mikmac [ Senator ]

jake -->
nie, nie zachowales sie jak zlamas. Naprawde - laska chce to pukasz jezeli i ty masz na nia ochote. Nie ma w tym nic dziwnego i niemoralnego. Niewazne czy ma jednego meza 2 czy 3. Chce to sie bawisz.
A co do wplywania na jej decyzje to po ptakach - puknales wiec wplynales. Ewidentnie dziewcze wolaloby chadzac z toba, tylko musisz jej dac troche czasu na wyplatanie sie z tego.

04.01.2008
23:36
smile
[34]

EspenLund [ Live For Speed ]

Facet to facet, jak laska Ci wkłada rękę w spodnie to instynktom się nie odmawia :-)
Nie przejmuj się

05.01.2008
16:36
[35]

deTorquemada [ I Worship His Shadow ]

Tiaaa ... jak mi pijana laska wsadza ręce w spodnie, to jej zdecydowanie odmawiam. Cholera, trzeba zacząć się leczyć ;)

05.01.2008
16:41
smile
[36]

pao13(grecja) [ Silkroad Fan ]

krotko i na temat :... dupodajka

06.01.2008
00:02
[37]

Garbizaur [ Legend ]

Stary... weź na wstrzymanie... jak rzeczywiście jest taka napalona na Ciebie, to rzuci tego frajera (bo jak nazwać kogoś, kto nie nie potrafi obchodzić się z alkoholem) i będzie Cię błagała, żebyś z nią był. Jeśli ma teraz kaca moralnego, ale wie że jej się podobasz - to i tak wcześniej czy później będzie Twoja.

Inna sprawa, że nie wiem czy chciałbym mieć dziewczynę która puszcza się z innymi facetami. Bo co będzie jeśli za jakiś czas się jej znudzisz i znajdzie sobie nową sympatię? :-/

Tiaaa ... jak mi pijana laska wsadza ręce w spodnie, to jej zdecydowanie odmawiam. Cholera, trzeba zacząć się leczyć ;)
Ciężka sprawa... :->

06.01.2008
00:07
[38]

Mazio [ Mr Offtopic ]

życie
a dziewczyna przecież też musi wybierać i się waha. Kto z was jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem. Szkoda mi tego typa ale przecież nie bywa się w związkach z litości.

06.01.2008
00:13
[39]

Tomuslaw [ Superbia ]

deTorquemada - jak mi pijana laska wsadza ręce w spodnie, to jej zdecydowanie odmawiam. Cholera, trzeba zacząć się leczyć ;)

Nie trzeba się leczyć, tak każdy powinien się zachować. Pomijając etycznę stronę wykorzystania kobiety dochodzi jeszcze fakt, iż można być posądzonym o gwałt.

06.01.2008
00:20
[40]

COREnick [ LaNuit AppartientANous ]

Hmmm... Nie mieszkasz przypadkiem w miejscowości Kadłub, na Dolnym Śląsku? Twoja historyjka z kimś mi się kojarzy... Chociaż... W Sylwestra duuużo takich "przygód" się zdarza... :)
Wiecie - alkohol lejący się litrami... A jak to mówią: "Laska pijana - #$%@ sprzedana...". Co nie usprawiedliwia wykorzystywania takich sytuacji. Jak pisali poprzednicy - to jest nieetyczne i niebezpieczne (dziecko, posądzenie o gwałt...).

06.01.2008
09:41
smile
[41]

Tlaocetl [ cel uświęca środki ]

po pijaku puszczają hamulce także laskom, więc trzeba korzystać :)))

||
V

Skacowany facet budzi się w wyrku, rozgląda... obok niego na łóżku leży jakaś kobitka. Przygląda się jej i nic z wczorajszego wieczoru nie pamięta.
Zagaduje:
- My się chyba znamy?
Ona do niego:
- No myślę... w końcu jesteśmy już 15 lat po ślubie!

14.01.2008
23:26
[42]

Jake Brahm [ Junior ]

Muszę znowu do was napisać, bo sytuacja nie tylko się nie wyjaśniła, a nawet bardziej się skomplikowała.

No więc Ania przyszła do mnie w tym tygodniu, sama od siebie, bo chciała. Siedzieliśmy, oglądaliśmy film, całowaliśmy się. Następnego dnia poszedłem do niej, no i padło z jej strony to magiczne "Kocham cię." Ja z starwarsowym zacięciem odpowiedziałem tylko "Wiem." Siedzieliśmy u niej, słuchaliśmy "Heroes" Bowiego, przytulaliśmy się etc.. True love. A potem zadzwonił do niej jej chłopak. Ja wyszedłem, on przyszedł. Rozmawiała z nim o mnie, niby bez konkretów, ale facet zaczął (słusznie) być zazdrosny.

Wczoraj zadzwoniła do mnie, że dla niej ta sytuacja jest zbyt trudna, że ona nie da rady nic zrobić, że myśli o tym, żeby się zabić, bo wtedy nie skrzywdzi ani mnie, ani jego, bo nikt nie "wygra". Rozmawiałem z nią przez godzinę przez telefon, niby na koniec się trochę uspokoiła, ale jako, że z natury nie ufam ludziom rozhisteryzowanym, a i z samobójcami miałem kontakt wcześniej, pobiegłem na dworzec PKP (życiówka), i siedziałem tam przez godzinę. No i przyszła. Zaczęło się uspokajanie, jedna z najtrudniejszych rozmów w moim życiu, i generalnie ją stamtąd ściągnąłem. Odprowadziłem ją do domu, ona mnie pocałowała. Poszedłem, i stanąłem niedaleko jej domu, na wszelki wypadek chciałem się jeszcze upewnić, że na pewno z niego nie wyjdzie już dzisiaj. I wtedy przyjechał jej chłopak.

Daliśmy sobie po szlagu na dzień dobry, potem powiedzieliśmy "cześć" i zaczęliśmy rozmawiać. On zaproponował, żeby postawić sytuację jasno - idziemy do niej w tej chwili i zadajemy proste pytanie: ja czy on. Poszliśmy, zapytaliśmy. Wybrała jego. Odwróciłem się, poszedłem, bolało, pewnie, ale uznałem, ze nic nie powiem, nie będę zakończonych problemów zaczynał na nowo. Poboli, poboli (bo się mimo wszystko zaangażowałem), ale kiedyś przestanie. A tu nagle niespodzianka - telefon. Od niej. I wyjaśnienia, że ona była pod ścianą, że nie miała odwagi nic innego powiedzieć, że ze mnie nie zrezygnuje i nie chce, żebym znikał z jej życia, że czuje się jak szmata. Pogadałem, pouspokajałem, że rozumiem, i że nie jest szmatą, że jest okej i żeby po prostu poszła teraz spać. Rozmowę skończyła znowu "Kocham cię." Tym razem odpowiedziałem.

Dzisiaj rano dostałem smsa o treści takiej, jak koniec ostatniej rozmowy. Potem rozmawialiśmy na gg (nie lubię tego sposobu komunikacji, ale ma to do siebie, że jest w miarę bezpieczny), i znowu zaczęły się jazdy, że ona dalej nie wie co zrobić, że znowu będzie płakać całą noc, że mnie kocha, ale nie chce skrzywdzić tamtego.

I co teraz powinienem zrobić? Teraz jest jej źle, co mnie martwi, bo mi na niej zależy. Mógłbym zniknąć z jej życia - ale ta opcja będzie trudna dla mnie. Mógłbym skłamać, jakoś ją zranić, zjechać od szmat i suk, powiedzieć, że się tylko bawiłem, czym "trochę" ułatwiłbym jej wybór, ale to byłoby bolesne dla niej (przez jakiś czas) i dla mnie. Naprawdę jestem w kropce, mam wrażenie, że teraz jesteśmy w martwym punkcie.

Co wy na to, Fantastyczna Czwórko? Jesteście mi w stanie pomóc?

14.01.2008
23:29
smile
[43]

sebul__ [ Chor��y ]

trzeba umiec conajmniej 3 razy i zeby nie bolalo podbrzusze

14.01.2008
23:31
[44]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

Jake Brahm - jesli moge dorzucic swoje 3 grosze - zniknij z jej zycia - ten typ dziewczyn ma to do siebie, ze stale bedzie tak miedzy wami dwoma wedrowala, historia bedzie sie ciagnela miesiace i zadnego sensownego wyjscia i tak nie znajdziecie, bo kazdy bedzie sie bal zrobic ten 1 krok... jesli ona nie potrafi zecydowac z kim chce byc, zrob to za nia, to najmniej bolesna opcja i wszyscy wyjda z niej z jaka-taka godnoscia

14.01.2008
23:38
[45]

Garbizaur [ Legend ]

Chyba zgodzę się z przedmówcą. Ona przecież nie potrafi zdecydować czy chce z Tobą być. Na nic jej zapewnienia, że Cię kocha - przecież wybrała swojego chłopaka, a nie Ciebie.

Jeżeli Cię kocha, ale nie potrafi się zdecydować - możesz czekać, może kiedyś się odważy i wybierze Ciebie (pytanie tylko czy w ogóle to kiedyś nastąpi). Czy warto czekać? Imho nie. :-/

Poza tym łatwiej Ci będzie odejść od niej samemu niż czekać jak ona Ci powie - sorry, jednak nie dam rady - zostaję z nim.

Szkoda życia, szkoda życia...

14.01.2008
23:38
[46]

Yo5H [ ziefff ]

Jedna rzecz. Widac, ze oboje jako faceci macie poukladane w glowach, anie ze sie zabijacie o ta panienke czy cos. To kobieta jest niezdecydowana (jak zwykle). Z tego co opowiadasz, wydaje mi sie, iz ona po prostu chce skonczyc z tamtym i zaczac z Toba, tylko po prostu wystraszyla sie az tak bezposredniej konfrontacji. Mysle, ze jezeli tamten facet zrozumie, ze jego czas przeminal, da spokoj.

Pytanie, czy babka nie dzwoni przypadkiem do niego tak samo jak do Ciebie, i bawi sie Waszym kosztem (laski kochaja jak najbardziej popierdolone sytuacje milosne, maja wtedy czym sie podniecac przy swoich siksach). BTW. Gosciowa niezle zeschizowana, chce sie zabic bo podoba jej sie wiecej niz 1 men. Great. Rada: imho jest to moment w ktorym ona testuje Twoje podejscie do niej. Jezeli ja chcesz, dzialaj, nie - nie.

Garbi:

Chyba zgodzę się z przedmówcą. Ona przecież nie potrafi zdecydować czy chce z Tobą być. Na nic jej zapewnienia, że Cię kocha - przecież wybrała swojego chłopaka, a nie Ciebie.

Postaw sie w jej sytuacji. Byla pod sciana, miedzy nowo-zakochanym kolesiem a facetem z ktorym jest juz dluzej. Co miala powiedziec? Nawet, jesli myslala inaczej (a prawdopodobnie tak jest), musiala wstawic sie za "swoim" facetem.

Jak to zwykle bywa, faceci musza zadecydowac za kobiete :P

Poza tym łatwiej Ci będzie odejść od niej samemu niż czekać jak ona Ci powie - sorry, jednak nie dam rady - zostaję z nim.

Shit happens. Kto nie ryzykuje, ten nie je.

Szkoda życia, szkoda życia...

Cytujac z Death Proof: Nigga PLEEEEEAAAASEEEEEEEEE!
To jest wlasnie w zyciu najpiekniejsze, czlowieku moj!

14.01.2008
23:41
smile
[47]

SPMKSJ [ Konsul ]

matejjj ----> hehehe :-)

A co do rady...ja się na tym nie znam, na Twoim miejscu chyba postąpiłbym zgodnie z własnymi uczuciami.

14.01.2008
23:45
smile
[48]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

Yo5H -> "To jest wlasnie w zyciu najpiekniejsze, czlowieku moj!"

zalezy jak dla kogo, ja wole jasne sytuacje, niz zameczanie sie "wybierze mnie czy jego"?

14.01.2008
23:47
[49]

martusi_a [ Celestial ]

Ciężki materiał. :|

Nie znikaj z jej życia. Dlaczego macie cierpieć oboje? Daj jej jeszcze trochę czasu, przynajmniej trochę. Jeśli w ogóle kocha, to kocha Ciebie, tak to widzę patrząc na jej zachowanie. Musi się jedynie zebrać na odwagę.

Yoszi -->
laski kochaja jak najbardziej popierdolone sytuacje milosne, maja wtedy czym sie podniecac przy swoich siksach
Ty dzisiaj jakiś sfrustrowany jesteś chyba. ;)

Ja wiem, że faceci tak mają, "konkret, zaraz, już, natychmiast". Nie tak gorączkowo, panowie. Nie wszystko jest albo czarne, albo białe.

14.01.2008
23:53
[50]

N|NJA [ Senator ]

Ja z starwarsowym zacięciem odpowiedziałem tylko "Wiem."

Też tak zawsze odpowiadam. Moja krew.

Siedzieliśmy u niej, słuchaliśmy "Heroes" Bowiego,

Chwali się.

że ona nie da rady nic zrobić, że myśli o tym, żeby się zabić, bo wtedy nie skrzywdzi ani mnie, ani jego, bo nikt nie "wygra".

Skrzywdzi was obu, bo obaj coś do niej macie. Bzdurne gadanie, gówniarskie wręcz. Ja bym bił po łbie i patrzył, czy równo puchnie, ale to ja.
jest to wyraźne granie na twoich uczuciach i rozpaczliwe poszukiwanie twojego współczucia, żalu, w pewnym sensie też zapewne owijanie sobie ciebie wokół palca, byś zapewniał ja, że ją kochasz, zeby sie nie zabijała, że warto zyć, takie tam bzury i ccze gadanie, zeby ona (i tylko ona, bo ciebie jedynie dołuje) poczuła sie lepiej. Egoistyczne z jej strony.

A tu nagle niespodzianka - telefon. Od niej. I wyjaśnienia, że ona była pod ścianą, że nie miała odwagi nic innego powiedzieć, że ze mnie nie zrezygnuje i nie chce, żebym znikał z jej życia, że czuje się jak szmata. Pogadałem, pouspokajałem, że rozumiem, i że nie jest szmatą, że jest okej i żeby po prostu poszła teraz spać. Rozmowę skończyła znowu "Kocham cię." Tym razem odpowiedziałem.

Znowu- nielogiczne, histeryczne i niezrównowazone zachowanie. Brak konkretów.
Dziewczyna sama nie wie, czego chce, co znamionuje tylko i wyłącznie brak silnego charakteru i nie wróży ewentualnemu związkowi dobrze, z kim by nie została.

I co teraz powinienem zrobić? Teraz jest jej źle, co mnie martwi, bo mi na niej zależy.

Attention whoryzm z jej strony. Przykro mi, ale dziewczyna, poprzez płacz i żal, próbuje (przynajmniej z opowiesci się to mi tak rysuje, bo osobiście nie znam, wydaje sąd na podatawie znanych mi dowodów) wymusić na tobie uwagę, chce, bys sie martwił razem z nią, wciąga cię do swojego małego, zdołowanego i niezdecydowanego światka.

Mógłbym skłamać, jakoś ją zranić, zjechać od szmat i suk, powiedzieć, że się tylko bawiłem, czym "trochę" ułatwiłbym jej wybór, ale to byłoby bolesne dla niej (przez jakiś czas) i dla mnie.

Zły wybór, i mówie to z myslą o tobie, bo wydajesz sie konkretnym gościem.
Jesli jedno postawienie sprawy jasno nie zadziałało, nie wiem, czy drugie pomoże. Powiedz, czego od niej oczekujesz. Wprost, bez słodkich misiów pysiów i pocieszania, bo to zdaje się ja nakręcać i tworzyć spirale absurdu. Spytaj się, czego tak własciwie chce. masz 99% szans na to, ze odpowie "Nie wiem", a to, powtórzę, nie wrózy dobrze waszym przysżłym relacjom. pomyśl, jesli ma ci tak schizowac przez nastepnych pare miesięcy... ja bym dał sobie spokój.
Jesli jednak wymusisz na niej odpowiedź (okaż silniejszy, twardszy charakter, bo na razie dajesz sie jej bełtac jak jajko na kogel mogel i to ona, mimo pozornej słabości, jest stroną dominująca w konflikcie), bedziesz wiedział, co zrobic. Odczekaj, daj jej czas, ba, lepiej- możesz uzyc srogiej taktyki "nie odpowiadam na esemesy/gg/ telefony". Niech to ona zacznie się martwic o ciebie, a nie ty wiecznie będziesz martwił sie o nią, odwróc role, niech teraz ona się troche postara. Jesli jej naprawde na tobie zalezy, a nie tylko tak sobie cos pierdoli, bo ma problemy z okresleniem własnego zdania, to po pewnym czasie mozecie przeprowadzić powazniejsza, konkretniejszą wymianę poglądów.

Bądź twardy. Nie daj sie babom, ha! :)

14.01.2008
23:53
[51]

Katane [ Useful Idiot ]

Ty dzisiaj jakiś sfrustrowany jesteś chyba. ;)

Ale ma racje, chociaz ja bym podal inny powod.

Nie wszystko jest albo czarne, albo białe.

Co nie znaczy, ze trzeba przebywac "w szarej strefie" jak najdluzej.

14.01.2008
23:54
[52]

Yo5H [ ziefff ]

Sfrustrowany? Bo prawde mowie? : P
No dobra, zeby nie bylo zem taki cham jest - moze troche podkolorozyzowalem :P

Gosciowa jest schizowa, a z takimi trzeba stanowczo. Tak jak dziadzius yogh prawi.

14.01.2008
23:58
[53]

Jake Brahm [ Junior ]

Garbizaur -> Na nic jej zapewnienia, że Cię kocha - przecież wybrała swojego chłopaka, a nie Ciebie.

Tak jak pisze Yo5H, to nie "Co na to tato?" z MTV, gdzie stawia się obok siebie dłuższy związek i dwie pojedyncze randki, a ludzie wybierają nowych ludzi. Dlatego ten argument do mnie nie trafia.

Poza tym łatwiej Ci będzie odejść od niej samemu niż czekać jak ona Ci powie - sorry, jednak nie dam rady - zostaję z nim.


Z tym sobie akurat dam radę, bo mimo młodego wieku swoje już przeżyłem. Dlatego egoistycznie - wolałbym zaryzykować.

Ale trochę mnie rozwala fakt, że dziewczyna, którą dłuższy czas lubiłem, a teraz mi na niej zależy płacze po nocach i robią się jej rozjazdy psychiczne - i pod tym kątem myślałem o tym, żeby ułatwić jej wybór.

Yo5H -> Rada: imho jest to moment w ktorym ona testuje Twoje podejscie do niej. Jezeli ja chcesz, dzialaj, nie - nie.

To też na razie robię. Działam, jestem miły i w ogóle. Jutro się mamy spotkać.

martusia -> Czas jest. Tylko generalnie jak ona ma się męczyć tylko po to, żeby potem wybrać jego, to ja bym nie chciał się na to pisać. Chociaż teraz może być już za późno.

A o tym, że świat nie jest czarno-biały to wiemy. Dla mnie ma pełną paletę kolorów.

15.01.2008
00:09
[54]

martusi_a [ Celestial ]

Yoghusiu -->
że histeria, to racja, ale żeby od razu sądy o wątłym charakterze? Każdemu się może zdarzyć. Inaczej - każdEJ. :)

Odnośnie twardej postawy - słusznie. Teraz to dobry moment, by pokazać, że jest się Facetem.

Katane -->
my lubimy ciekawe historie, ale żeby od razu podniecać się nimi z siksami? Nie wiem, ja nie praktykuję.
Co do strefy szarości - lepsza taka, przez jakiś czas, niż błyskawiczne reakcje/najczęściej nierozsądne zresztą/

Jake -->
niestety na nic nie mogę dać gwarancji, ale że, jak zauważył Yogh, chyba konkretny facet jesteś, to powiem Ci coś z perspektywy takiej, co to niejedną dramę w życiu przeprowadzała /tak, z mojej własnej perspektywy ;)/: jeśli ona ma męczyć teraz i Ciebie, i siebie, a potem wybrać swojego aktualnego chłopaka, to it makes no sense. Cały misterny scenariusz upada przy takim zakończeniu "z dupy". A wydaje mi się, że nie tak ma to wyglądać.

A o tym, że świat nie jest czarno-biały to wiemy. Dla mnie ma pełną paletę kolorów.
Jak widać po powyższych, nie dla każdego ;)

15.01.2008
00:14
[55]

Jake Brahm [ Junior ]

Yoghurt -> Postawiłem dzisiaj sprawę w miarę jasno "sensownym pomysłem", co prawda via gg, więc niby niezobowiązująco, ale zawsze.

Moim pomysłem było, żeby powiedziała chłopakowi o wszystkim, co zrobiła ze mną do tej pory i niech on wtedy zdecyduje - jeżeli mimo wszystko by jej zaufał i powiedział, że wybacza, to wtedy dałbym sobie spokój, bo znaczyłoby to, że facetowi naprawdę zależy (a mimo wszystko jakaś minimalna solidarność plemników powinna być), a, że laska niezdecydowana, to by dostała dowód prawdziwej miłości i powinno jej to wystarczyć.

A z drugiej strony - gdyby on z nią zerwał, to nie miałaby problemu, bo koleś sam się wyeliminował.

Odpowiedziała: Nie dałabym rady mu tego powiedzieć, na to jestem za słaba, przepraszam.

"byś zapewniał ja, że ją kochasz, zeby sie nie zabijała, że warto zyć, takie tam bzury i ccze gadanie, zeby ona (i tylko ona, bo ciebie jedynie dołuje) poczuła sie lepiej."


Oj, żebyś wiedział, co ja się wczoraj tekstów z powtórek Oprah nagadałem, to aż straszne. :)

Może trzeba będzie spróbować z tą taktyką "na twardziela". Generalnie chyba nie ma wad - z jednej strony, ja się o niej odcinam (i siłą rzeczy ewentualne "do widzenia" będzie bolało mniej), a z drugiej może zadziałać tak jak piszesz.

martusia -> Pożyjemy, zobaczymy.

15.01.2008
00:15
[56]

Katane [ Useful Idiot ]

my lubimy ciekawe historie, ale żeby od razu podniecać się nimi z siksami? Nie wiem, ja nie praktykuję.

Wlasnie dlatego wspomnialem o innym powodzie. I nie tylko "Wy".

15.01.2008
00:23
[57]

mikmac [ Senator ]

Jake -->
przeczytaj posty 44 i 45, potem przeczytaj jeszcze raz a potem jeszcze raz. Wez do serca i zastosuj. Mozna sie nad tym rozwodzic godzinami, ale tamat jest stosunkowo prosty. Puknales? Swietnie, mozesz na scianie kolejna kreske zrobic, ale odpusc ja sobie i sie "odangazuj" ASAP.

15.01.2008
00:25
[58]

martusi_a [ Celestial ]

Odpowiedziała: Nie dałabym rady mu tego powiedzieć, na to jestem za słaba, przepraszam.

Oho, zaraz polecą kamienie.
Niemądrze postępuje to dziewczę, niemądrze. Za dużo chce od życia.

mikmac -->
śmiem twierdzić, że autor wątku ma inny temperament.

15.01.2008
00:49
[59]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

Skoro autor wątku prosi ;)


Czytając to musisz mieć świadomość, że ona wciąż zdradza swojego chłopaka - nie jest to pojedyńczy "wyskok" z jej strony, lecz ciągłe działanie.

"Są kobiety, które nie lubią zadawać cierpień kilku mężczyznom jednocześnie i wolą zajmować się jednym: to kobiety wierne."
Albert Camus

Moja rada: zostawić i zapomnieć :( Wygląda na to, że ona nie jest Ciebie warta, a prędzej czy później i tak zrobiła by coś, co zabolało by Cię jeszcze bardziej.
Jak dla mnie, to ona nieźle manipuluje obojgiem was :(

15.01.2008
00:57
[60]

martusi_a [ Celestial ]

Co jest straszne - większość tutaj ma tę dziewczynę za niewdzięczną lafiryndę.
Czego stwierdzić nie możemy. Ponieważ nie wiemy np, jak traktuje swojego chłopaka, czy jemu również obiecuje/przeprasza/łasi się.
A skoro nie możemy stwierdzić powyższego, to nie możemy też wykluczyć, że to akurat autor wątku jest tym, dla którego zostawiłaby każdego innego /później raczej, niż prędzej, ale może jednak?/

Nie wierzę w żadne połówki pomarańczy, ale wierzę, że są osoby, do których uczucie nie wygasa. Niezależnie od tego, ilu się ma "pobocznych" partnerów.

15.01.2008
01:00
[61]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

martusi_a -> jedno jest faktem - jest z jednym, lasi sie do drugiego (albo bawi sie oboma) - tak sie NIE robi, to jest ZŁE ;)

15.01.2008
01:02
[62]

NicK [ Smokus Multikillus ]

Na coś w końcu trzeba się zdecydować. Kobiety generalnie lubią wszelkiego rodzaju gry, testy, etc. Prawdopodobnie testuje Twoją determinację, a wyboru dokonała już dawno. Być może chce się upewnić, czy gdy zostawi już na lodzie swojego chłopaka, to nie zawiedzie się na Tobie i nie zostanie sama po jakimś czasie.

Kobiety lubią rozgrywki wielopłaszczyznowe, a mężczyźni są bardziej konkretni i wolą od razu wiedzieć na czym stoją. Jeśli jesteś przekonany, że chcesz z nią być, to daj jej to wyraźnie do zrozumienia i zapewnij ją o tym, ale jednocześnie daj sygnał, że taka przeciągająca się niepewność w jakiej się znajdujesz, nie podoba Ci się. Musisz sam dokonać wyboru i jasno jej to przedstawić, ale z kolei ona też musi się wyraźnie określić - albo Ty, albo on.

Wszystko zależy od Twojej determinacji i siły. Możesz wziąć ją na przeczekanie, aż samo się wszystko wykrystalizuje (z większą, lub mniejszą Twoją pomocą i zaangażowaniem) albo postawić sprawę jasno i na ostrzu noża.

Ja bym zrobił tak: Jeśli naprawdę Ci na niej zależy, to w każdej sytuacji kiedy ona się z Tobą kontaktuje, byłbym dla niej miły i zapewniał o swoim do niej uczuciu, ale jednocześnie pozostawiłbym ją w przekonaniu, że to od niej zależy los waszego związku. Sam bym nie próbował za często się z nią kontaktować, bo może wyjść na to, że jeśli zobaczy Twoje 'nadmierne' zaangażowanie, to będzie skłonna przeciągać tę grę w nieskończoność. Nic tak nie skłania ludzi do działania, jak stanięcie pod ścianą. Jeśli nie zdecyduje się w końcu na ostateczne rozwiązanie, to może Cię stracić - nie przez brak Twojego uczucia, ale przez jej niezdecydowanie. W skrócie - jeśli za długo będzie czekać i zwlekać, ryzykuje utratę Ciebie - tak to powinieneś rozegrać. Ty ją kochasz i dajesz jej to do zrozumienia, ale nie możesz trwać w ciągłej niepewności i napięciu. To powinno ją skłonić do ostatecznego działania. Pytanie tylko jak zawsze, gdzie postawić tę magiczną barierę, za którą nie da się wyjść. Bo jeśli już raz ustalisz swoje warunki gry, to gdy je zmienisz, przestaniesz być wiarygodny - zarówno dla niej, jak i dla samego siebie. A 'facetem' trzeba być i jak raz się coś powie, to nie może być inaczej.

Podsumowując wszelkie podsumowania i skróty ;) Jesteś dla niej fair i bardzo miły, zapewniasz o uczuciu (jeśli tak jest naprawdę), ale jednocześnie popychasz ją do podjęcia decyzji, stawiając określone warunki (np. czas na rozstanie z poprzednikiem). Warunki te nie mogą wynikać z jakichś nieracjonalnych pobudek, ale np. z Twojej dbałości o własne zdrowie psychiczne i chęć prowadzenia normalnego i poukładanego życia, a nie wiecznej nerwówki i niepewności. Pamiętaj tylko, że ustalając warunki (może być to zrobione wspólnie z nią, aby czuła się za to również odpowiedzialna i wiedziała, że sama w tym brała udział, a nie było to coś z góry narzuconego) nie możesz później dopuścić do ich zmiany. Przestaniesz być wtedy wiarygodny, przede wszystkim dla siebie samego.

To powinno zadziałać, a jeśli nie, to spokojnie (wiem, że to trudne) możesz sobie odpuścić bo szkoda zachodu i nerwów.

PS. Te wszystkie historie z zabijaniem się, etc. można sobie między bajki włożyć. Ma dziewczyna fantazję. A jeśli to na poważnie, to unikałbym jak ognia :) Z osobami tak rozchwianymi psychicznie lepiej nie mieć nic do czynienia.

15.01.2008
01:02
[63]

mikmac [ Senator ]

martusia -->
tak w skrocie, bo pozno dosc - nie pierdziel.
Laska zadna lafirynda nie jest (zapewne) tylko, jak to juz wyzej zostalo opisane, swietnie gra na uczuciach tych facetow. Gra bo tego potrzebuje, taka jej widac natura. Sa takie, spotkalem, obchodze szerokim lukiem.
Jake wyglada na porzadnego goscia, rzetelnie spisuje dzieje "przypadku", szkoda chlopa ale z tej maki chleba nie bedzie. Bzyknal laske w sylwestra? Super, chwali sie, zwlaszcza jak ladna. Pozostaje tylko pytanie: w ow sylwestra kto kogo tak naprawde wyruchal.

15.01.2008
01:11
[64]

Przewodnik Syriusza [ sygnowano JK ]

@Jake

Byłem w takiej samej sytuacji ok. czternaście miesięcy temu. Od jedenastu jesteśmy szczęśliwą parą. I tego również Tobie życzę.

Ale co się naczekałem i nacierpiałem przez te trzy miesiące pomiędzy, to moje... Chociaż z obecnej perspektywy, było warto.

15.01.2008
01:12
[65]

NicK [ Smokus Multikillus ]

martusi_a ---> "Nie wierzę w żadne połówki pomarańczy, ale wierzę, że są osoby, do których uczucie nie wygasa. Niezależnie od tego, ilu się ma "pobocznych" partnerów."

A to z jakiej bajki jest? ;) Czy to połówki pomarańczy, czy dwoje do tanga - to nieistotne. Muszą chcieć obydwoje. Inaczej zimna dupa. Uczucie nie wiem jak gorące, jeśli przez długi czas (lata) nie podsycane i olewane - przemija.

15.01.2008
01:27
[66]

martusi_a [ Celestial ]

NicK -->
Coelho dla ubogich. ;)
Jak się jest popapranym idealistą, to można się nawet 10 lat nie widzieć, a i tak odżyje. W innej formie, ale jednak. Dawno temu przeczytałam zdanie, które z perspektywy czasu wydaje mi się kiczowate, ale i prawdziwe: "Kocha się zawsze, z czasem jest to tylko pamięć o bezpowrotnie minionej przeszłości"

Emil -->
nie zaprzeczę :)

15.01.2008
01:59
[67]

volve16 [ Manager ]

Ja tylko tak krótko napiszę, bo zmęczony jestem ;) Według mnie teraz sam musisz rozważyć wszystkie rady Ci tutaj udzielone. W tym przypadku to obstawianie na panienkę to w sumie troszkę podobne do obstawiania lotka. Możesz trafić w 10 i być szczęśliwym ja Syriusz, a możesz niestety wtopić i stracić tylko kasę(w tym przypadku nerwy i czas).
Ja osobiście chyba jednak bym się skłaniał do pokazania tego, że jest się facetem i postawienia sprawy jasno. Niestety to my faceci mamy tak skonstruowaną psychikę, że oczekujemy zawsze konkretów. W tym przypadku jest to chyba jednak zaleta, bo ciągnąc w nieskończoność taki stan rzeczy nie można. Cała trójka cierpi(no chyba, że to jakiś misterny plan owej dziewczyny) niepotrzebnie.

Jest jeszcze jedno wyjście, ale akurat nie wiem czy dobre. Możesz też porozmawiać z tym chłopakiem. Powiedziałbyś jak sprawa stoi i może byście doszli do jakiś konkretnych wniosków. Ale tak jak pisałem, akurat nie wiem czy to będzie dobre wyjście, bo jeśli akurat dziewczyna sprawdza Twoją cierpliwość to możesz w sumie troszkę nabroić w jej planach ;)

Dobra idę spać ;)

PS. I prawie jak zawsze ostatni się wpisuję ;)

15.01.2008
02:08
[68]

NicK [ Smokus Multikillus ]

martusi_a ---> Chyba tylko o takiej przeszłości, która mogłaby być, gdybyśmy wcześniej się znali, a nie gdybyśmy coś wcześniej zrobili/nie zrobili. Bo w tym drugim przypadku, to jest masochizm na własne życzenie, a nie prawdziwe cierpienie wynikające z faktu, że nie dane nam było poznać się wcześniej i straciliśmy bezpowrotnie najpiękniejsze lata naszego życia. Chociaż to też jest dyskusyjne, bo ciężko cierpieć za coś, na co nie mieliśmy wpływu.

15.01.2008
05:12
[69]

Belert [ Senator ]

hmm skorzystac , skorzystales a potem sie nie zadeklarowales tylkomiales wyrzuty sumienia.Na dodatek pewnie zwlekales z telfonem albo cos takiego istad jej reakcja .Sprawa do odkrecenia tylkomusialbys szturmowac ze tak powiem jej opory ale czy warto.To juz sobie odpowiedz.Bo chyba jakos sie nie palisz do niej.I ona to czuje , wiec ....to takie zagranie zebys sie zdecydowal.

15.01.2008
07:25
[70]

Garbizaur [ Legend ]

Tak sobie czytam te wypowiedzi i brakuje mi odpowiedzi na jedno pytanie. Jake - czy Ty ją naprawdę kochasz? Czy masz siłę i ochotę o nią walczyć?

Ja powiem szczerze po takich akcjach jakie przeszedłeś - miałbym dosyć. Tym bardziej, że sytuacja nadal nie rozwiązana, a nie wiadomo czy kiedyś (jeśli już załóżmy będzie z Tobą) nie będzie powtórki z "rozrywki". :-/

I tak jak napisał volve - możesz jeszcze spróbować porozmawiać z tym chłopakiem, tyle tylko że:
1. możesz dostać (albo mu wklepiesz)
2. Ania może się wnerwić że działasz za jej plecami, a jeżeli Ci na niej zależy to może być smutno.

I chyba zgodzę się z mikmacem - Laska zadna lafirynda nie jest (zapewne) tylko, jak to juz wyzej zostalo opisane, swietnie gra na uczuciach tych facetow.

I z Nickiem - Te wszystkie historie z zabijaniem się, etc. można sobie między bajki włożyć. Ma dziewczyna fantazję. A jeśli to na poważnie, to unikałbym jak ognia :) Z osobami tak rozchwianymi psychicznie lepiej nie mieć nic do czynienia.


Jakąkolwiek decyzję podejmiesz - życzę powodzenia i 3mam kciuki.

Pozdr.

15.01.2008
09:07
[71]

KoSmIt [ Like No Other ]

Ja mam zasadę, że jeśli dziewczyna może zdradzić kogoś dla mnie to może i zdradzić mnie dla kogoś, a to znaczy, że lepiej się nie angażować w taki związki.

No i alkohol zrobił swoje... Powinieneś się pohamować.

15.01.2008
16:40
smile
[72]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

Co jest straszne - większość tutaj ma tę dziewczynę za niewdzięczną lafiryndę
Jakieś dowody?

Zważywszy na to, iż najpierw zdradziła swojego chłopaka w Sylwestra, później całuje się się z JB i wyznaje mu miłość, w bezpośredniej konfrontacji deklaruje uczucie swojemu chłopakowi, po czym znów za jego plecami wyznaje miłość do JB, nazwanie jej - chociaż takie słowa nie padły - "niewdzięczną lafiryndą" byłoby usprawiedliwione ;)

15.01.2008
18:55
[73]

martusi_a [ Celestial ]

eLJot -->
nie ma dowodów, jest wrażenie :> "olej ją, jakaś zeschizowana jest, Ciebie pewnie też zostawi dla kogoś innego, bo ten_typ_tak_ma" - zero wiary w jej szczere intencje :P
Może ona naprawdę sobie z samą sobą nie radzi? Ale nie, łatwiej powiedzieć, że lawiruje i stosuje przemyślne gierki :P

A Twój dalszy wywód, eL, jest jak najbardziej logiczny. Sprawdziłbyś się w wymiarze sprawiedliwości ;P Tyle że przypadków takiej niewierności, kiedy jest się z jednym, a kocha się drugiego, jest całe mrowie, i żadne sądzenie tutaj nie pomoże. Bo idzie o coś innego, niż czystą logikę, prawość i moralność :)

15.01.2008
23:01
[74]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

OK. Załóżmy, że lawiruje i stosuje przemyślne gierki. Tylko czy to lepiej? Jak my, faceci, mamy się zachować w takiej sytuacji? Robicie z nas króliki doświadczalne a my mamy to znosić? I do tego być miłym, wyrozumiałym, dyspozycyjnym etc. :P
Tylko mnie się wydaje, że w tym konkretnym przypadku gra nie jest warta świeczki.
Jednakże to tylko nic nie warta opinia "męskiej szowinistycznej świnii" (by Monika K., Łeba, ok. roku 1999 :D)

spoiler start
Szczerze mówiąc nienawidzę tych waszych "gierek" z całego serca!
spoiler stop

15.01.2008
23:05
[75]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

popieram przedmowce

spoiler start

szczegolnie w spojlerze :D

spoiler stop

15.01.2008
23:11
[76]

martusi_a [ Celestial ]

eL -->
Tylko czy to lepiej?
Nie.

Jak my, faceci, mamy się zachować w takiej sytuacji?
Macie okazać cierpliwość i twardość :)

Robicie z nas króliki doświadczalne a my mamy to znosić?
Ojoj. :> A macie inne wyjście? :D

'99? Och, już w tak młodym wieku wykazywałeś te brzydkie zapędy? :>

spoiler start

Szczerze mówiąc, to nienawidzę jak nic nie rozumiecie!
spoiler stop

15.01.2008
23:57
[77]

rt2 [ Pretorianin ]

Faktycznie ciezka sytuacja, nie zazdroszcze...

Jesli chcesz rady to ja dam taka - MYSL O SOBIE
Okrutne tak, ale sorry fakty sa takie, ze to ona zdradzila swojego faceta, to ona nie ma nawet odwagi sie do tego przyznac, to ona Cie zwodzi i obciaza. W tym momencie przestaje sie liczyc jak slodka jest, jak wielkiego ma dola i jak duze masz wyrzuty, ze przyczyniles sie do niego.

Ja szczerze mowiac bym sie zastanowil 100 razy zanim wszedlbym w ewentualny zwiazek z nia w tej sytuacji i nawet nie dlatego, ze bardzo by mi sie nie spodobalo tak bezczelne traktowanie tego kolesia przez nia (a to faceci sa gnojami podobno...), ale IMHO takie gowno bedzie wracac jak bumerang i jeszcze dlugo bys sie borykal z jej wyrzutami, zalamkami i niepewnoscia. Tak wiec zastanow sie czy warto zanim nie jest za pozno...

edit: doczytalem watek i zgadzam sie z Yoghurtem :)

16.01.2008
01:00
[78]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

martusi_a ---> Ale musisz przyznać, iż kobiety czasem oczekują od facetów by ci wiedzieli, co kobieta ma na myśli, a jeśli postąpią wbrew jej oczekiwaniom, zaczynają się pretensję typu "wcale mnie nie znasz", "może nie pasujemy do siebie", "może wcale nie chcesz mnie poznać. Oczywiście nie wszystkie takie jesteście, ale wiele tak. Przelewacie na faceta własną jego wizję, a gdy ten okaże się od wizji odstawać, zaczyna się robić mniej romantycznie. W tej chwili powinienem pozdrowić mojego najbliższego przyjaciela, który niestety uwiązał się w taki związek, ale on tu raczej nie zagląda.

Jake Brahm---> Widzę cztery wytłumaczenia.
Pierwsza możliwość, bardziej pewna, jest taka, iż ta domniemana Ania po zakochaniu i późniejszym odkochaniu (co jest nieuniknione) się w cienkim zawodniku nie zdecydowała się obdarzyć go prawdziwą miłością, co w tym wieku jest zrozumiałe i podświadomie szuka dalej partnera, a z cienkim zawodnikiem jest z powodu poczucia obowiązku i niechęci do krzywdzenia chłopaka, którego niegdyś tak "kochała". Ale to lepiej rokuje dla ciebie, gdyż pożądanie często bierze górę nad poczuciem obowiązku. Pozostaje tylko pytanie, czy historia nie zatoczy koła i nie powtórzy się raz jeszcze
Drugą możliwością jest jej chęć, byś o nią powalczył i udowodnił jej, iż ci wciąż naprawdę na niej zależy i nie znajdziesz po dwóch tygodniach następnej.
No, istnieje jeszcze możliwość, iż jest hipokrytką i po prostu bawi ją "walka samców" o nią, dostarczając jej dowartościowania, jako obiektu pożądania seksualnego.
Ostatnią możliwością, jest chęć odegrania się na tobie za odrzucenie jej wcześniejszych zalotów. Wtedy niezwłocznie po rozkochaniu cię w sobie, zostawiłaby cię na pastwę osamotnienia.
Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Moja rada jest taka, iż byś próbował ostrożnie zaangażować się w domniemany związek, ale nie inwestował w nią silnych uczuć, póki nie będziecie pewnikiem parą.
Choć teraz, gdy zobaczyłem datę wątku widzę, iż na rady pewnie za późno i decyzję już dawno podjąłeś, a może nawet wprowadziłeś ją w życie.

16.01.2008
01:08
[79]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

co do tego co napisal cienki bolo w 1 akapicie, to potwierdzam, sam dzisiaj bylem swiadkiem takiej sytuacji miedzy dobrym znajomym a jego panna.. to oczekiwanie przez kobiety, zebysmy sie sami zawsze wszystkiego domyslali, jest chyba jedna z bardziej denerwujacych rzeczy ;)

16.01.2008
01:10
[80]

GROM Giwera [ One Shot ]

[78] pierwszy akapit szczera smutna prawda...

moja kobiecina wie że tego już nie cierpie to mówi, że sobie coś pomyśli a ja mam zgadnąć a jak nie zgadne to i tak mi powie ale chce sprawdzić... oczywiście nie zgaduje : P

16.01.2008
03:38
[81]

Jake Brahm [ Junior ]

mikmac -> Banał, ale ktoś kiedyś powiedział, że znaleźć laskę do puknięcia jest łatwiej, niż dziurę w płatku Cheerios, a taką, z którą można pogadać i pobyć to już sztuka. Puknąłem. Ale co się okazuje - bardzo dobrze mi się z nią rozmawia i pomijając te wszystkie jazdy mamy dużo wspólnego. Ta sama muzyka, te same filmy, te same książki etc. No i dobrze się z nią milczy, a jak napisał kiedyś w scenariuszu mistrz Quentin, po tym najłatwiej rozpoznać, że znalazło się kogoś wyjątkowego. Dlatego nie chcę jej zapamiętać jako "kreskę na ścianie" bo mógłbym kiedyś tego żałować.

LJ (i ci, którzy wysunęli podobne wnioski) -> Nie uwzględniacie jednego. Przed rozpoczęciem aktualnego związku dziewczyna była we mnie zakochana straszliwie przez dłuższy czas, tylko w końcu (co było w miarę rozsądne wtedy) dała sobie spokój. Jest z innym facetem 11 miesięcy, na początku może go nawet nie kocha, potem się stabilizuje, normuje i przyzwyczaja. Następnie serią niefortunnych zdarzeń nasze kontakty ulegają znacznej poprawie, a mawia się, że stara miłość nie rdzewieje, nie? Nie przedłużając sobie wirtualnego penisa, nie dziwię się dziewczynie, że zdradza "stałego chłopaka" dla mnie w tym przypadku. Ach, i z tego co wiem, a wiem dość dużo (rozpuściło się te wici wszędzie wśród najlepszych koleżanek i przyjaciółki) nigdy wcześniej go nie zdradziła, ani nawet nie próbowała.

Emill -> Nie robi się i to trzeba głośno stwierdzić. Ale czego to zakochany facet nie przetrwa.

NicK -> Nie jestem w stanie powiedzieć, że zakochałem się naprawdę po dwóch tygodniach. Na razie wiem, że mi na niej bardzo zależy, że świetnie się z nią rozmawia, że czuję zazdrość o jej faceta, że jak ją widzę, to poprawia mi się humor. Nie wiem, czy to zakochanie, ale skoro jeszcze mi się chce, to chyba tak.

A co do zabijania się - dziewczyna wychowała się w prostym domu bez problemów, gdzie świat jest jasny i klarowny, a rodzice głosują na PiS. Przez dłuższy niż inni czas była pod kloszem i dopiero od jakiś dwóch lat poznaje świat nastolatków (który w późniejszych stadiach ma już sporo wspólnego ze światem dorosłych). Dla niej taka sytuacja faktycznie może być ponad siły. Chociaż osobiście też nie wierzyłem, że byłaby w stanie to zrobić. Z drugiej strony - po co by wtedy przyłaziła na ten przejazd kolejowy? Nie wiedziała, że tam będę.

Przewodnik Syriusza -> Zobaczymy. :)

volve -> Z chłopakiem rozmawiała moja przyjaciółka. Nic mu nie mówiąc, tylko wypytując o całą sprawę. Generalnie facet jest bardziej zdenerwowany na nią, niż na mnie, co zasadniczo trochę mi pomaga. Ale jak sam stwierdziłeś, nie do końca wiadomo, co ona planuje, więc na razie się powstrzymuję.

Belert -> ?

Garbizaur -> Patrz odpowiedź dla NicKa, patrz odpowiedź dla volve.

erton -> W sylwestra pomyślałem o sobie, jakie są konsekwencje widać w tej chwili. Jasne, byłoby mi łatwiej, ale generalnie nie zawsze najprostsza droga prowadzi do celu.

cienki bolo -> Wątek jest jak najbardziej na czasie, posta [42] napisałem 14.01. Co do zataczania koła - nie sądzę, patrz odpowiedź dla eLJota, chociaż może ją trochę usprawiedliwiam (bo kto by nie usprawiedliwiał?).

Co do grających hipokrytek - trochę ją znam, i mimo tego, że dziewczyna cały czas dojrzewa (jak napisałem wcześniej stosunkowo niedawno wywalczyła jakąś swobodę z rodzicami) i się zmienia, nie sądzę, żeby była w stanie uknuć taki plan. Chociaż kobiet się nigdy nie rozgryzie do końca.

16.01.2008
04:39
[82]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

Jake Brahm---> No, zauważyłem później, że wątek jednak jest aktualny, a nie tylko bezmyślnie podbity przez jakiegoś użytkownika
Twierdzisz, że dopiero od niedawna postanowiła uniezależnić się od swoich rodziców. Wykonała krok w dorosłość, podjęła ryzyko zmiany, puściła bezpieczną dłoń matki prowadzącą ją bezwolnie i spojrzała ku "nieznanemu". Po części takie zachowanie pociąga za sobą pewną zmianę świadomości oddziałującej na osobowość, więc nie możesz na pewno powiedzieć, iż nie jest taka, by chcieć zagrać na twych uczuciach, tylko iż taka nie była. Jednak taka zmiana jest mało prawdopodobna i dlatego uważam, że warto zaryzykować. Pokaż jej, że ci na niej zależy, na niej, nie na seksie z nią i spróbuj się zbliżać coraz bardziej, ale bądź ostrożny, ponieważ jeśli zaangażujesz się emocjonalnie, pozwolisz, by zawładnęło tobą uczucie typu: "nie widzę życia poza nią, ona jest dla mnie wszystkim" etc. itd. po ewentualnym sparzeniu się na niej będziesz jedynie niepotrzebnie cierpieć. Dopiero, gdy będziesz miał dowody na jej miłość, których nie obaliłby najlepszy prawnik, zaangażuj się emocjonalnie. To tylko rada, więc postąpisz, jak uważasz za słuszne.
I jeszcze jedno. Piszesz, że nie dziwi cię fakt, że "Ania" zdradza swojego faceta dla ciebie. Pewnie tak jest, ale mając na uwadze fakt, iż potrafił ją swego czasu zdobyć, nie lekceważ rywala.
Aha i piszesz, że czujesz się zazdrosny o nią, czy że czuję zazdrość o jej faceta :D

16.01.2008
06:40
smile
[83]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

Ja nadal uważam że w tej sytuacji to Ty dajesz dupy... I to - łał - nie raz, nie dwa, ale cały czas, na każdym kroku. Twój brak obejścia z kobietami jest wręcz powalający.

Rozumiem - zakochany - ale to nie znaczy że masz dać sobą pomiatać na lewo i prawo.

Pomijając fakt, że przyprawiacie gościowi z dziewczyną rogi, nie raz, nie dwa, a na okrągło, to i tak sytuacja nie jest dla Ciebie ok. Bo przecież nie jest tak że "popukasz sobie, jest ok". Chciałbyś czegoś więcej.

No i tu się zaczyna problem.

Myślę że rozwiązań było podanych milion - Ja się zgodzę (Znowu?! Nie!!!oneoneone : ) ) z Yoghurtem (Ninją : P), rzuć, zostaw, odejdź, uciekaj, run away, escape, flee i w ogóle apage. Tego kwiatu to pół światu, a nawet troszeńkę więcej, więc wiele nie stracisz.

Poza tym - Ty to widzisz jako "jej jazdy psychiczne", Ja to widzę jako "owijanie sobie Ciebie wokół palca" - I, ażeby swoje wspaniałe doświadczenia z kobietami potwierdzić - Znam dziewczynę która ażeby zatrzymać przy sobie faceta urodziła mu dzieciaka. Bez jego wiedzy. Łapiesz, czy mam mówić jaśniej?

Dobra, mówię jaśniej - jest pewna grupa kobiet z których z natury są straszne suki, cwane bestie, ale suki. Nic dobrego z kontaktów z nimi wyniknąć nie może i trzeba się ich wystrzegać jak tylko się da. Osobiście, na twoim miejscu poroznawiałbym z tym chłopakiem (Skoro z nim już gadałeś, żaden problem), wyjaśnił jak sytuacja wyglądała ze szczegółami, a następnie sobie zniknął - Niech Oni sobie problem załatwią sami.


Odgrywasz rolę boy'a do ruchanka kolego.

16.01.2008
16:21
[84]

draug_xiii [ Pretorianin ]

Jake Brahm

Panna niestabilna psychicznie a od takich trzeba sie trzymac jak najbardziej z daleka. Pozatym nie majaca szacunku ani do Ciebie ani do siebie (pomijam watek chlopaka).
Jak czytam te wasze historie to mi rece same z siebie opadaja, uciekaj od niej jak najdalej.
Czesc argumentow napisal juz Ninja i mimo iz niektore maja drobne luki w stosunku do moje ptk widzenia to jednak puenta pozostaje ta sama, kolejno pozostalych argumentow nie chce mi sie pisac bo pewnie i tak nie dotrze skoro nadal sie w cala sprawe angazujesz.

16.01.2008
16:29
smile
[85]

2k8 Black4 [ Pretorianin ]

Lubie te historie o zażyganych kiblach są takie Fuuj i Trendy ! A jak byliście w łóżku , to mieliście Condoma , jakoś nie moge uwierzyć w tą historie leci tak kłamstwem , że można sie pozygać !

16.01.2008
18:40
[86]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

Ja nadal twierdzę, iż powinieneś spróbować, bo kto wie, możesz żałować, jeśli nie spróbujesz, ale podchodź do sprawy bardzo sceptycznie i ostrożnie. Sam potraktuj to jako swego rodzaju grę, jeśli się uda, będziesz mógł przestać grać i zacząć się angażować, jeśli zaś się nie uda, cóż game over, koniec zabawy i nie będzie bolało, bynajmniej nie tak mocno.

16.01.2008
18:46
[87]

draug_xiii [ Pretorianin ]


cienki bolo

Jesli sie uda to skonczy w zwiazku z panna ktora (wnioskujac z opisu) jest totalnie niestabilna emocjonalnie, a zwiazek z taka kobieta to koszmar.

Jesli mu sie nie uda to zmarnuje tylko czas ktory w tym momencie moglby poswiecic na znalezienie jakiejs "wartosciowej" kobiety.

innymi slowy zadnych plusow nie widze w twoim rozwiazaniu.

16.01.2008
18:47
[88]

myszor_ [ Chor��y ]

ja mysle ze tu kolega chce sie pochawlic ze puknal :D

16.01.2008
19:02
[89]

Przewodnik Syriusza [ sygnowano JK ]

Ja powtórzę - zgodnie z tym, co pisałem wcześniej - próbuj. Próbuj, ale powoli, delikatnie proś o rozwiązanie. Odmawiaj konsekwentnie pocałunków i tej całej zakochanej otoczki, o której mówiłeś, tak długo jak ona nie podejmie decyzji o byciu z Tobą, z zastrzeżeniem, że nie chodzi tu o to, że nie chcesz, lecz moralny aspekt sytuacji. Powolutku namawiaj ją do podjęcia decyzji, próbuj obrazowo (nie wiem dlaczego, ale operowanie obrazami najlepiej działa na kobiety, znacznie bardziej niż takie blebleble) pokazywać również to, co się dzieje ze swojej perspektywy, mów jak Ty to widzisz. Jeśli nie zmieni zdania, odsuń się, nagle, tak, żeby to było dla niej zaskoczeniem i powiedz, że po prostu jest to ponad Twoje siły, lecz jeśli zdecyduje się Ciebie wybrać, to zna Twój numer telefonu etc.

Od czasu do czasu, ale rzadko, przypominaj się jednym smsem, króciutką rozmową, czymkolwiek. Nie za długo - żeby pozostawić niedosyt, żeby czuła, że chce tego więcej.

Jeżeli faktycznie jest w Tobie (była?) tak zakochana, zauroczona i poważnie myśli o związku z Tobą, taka sytuacja powinna jej dać do myślenia. Do akcji wracasz, kiedy widzisz, że ona się łamie, zastanawia i zapewniasz pełne wsparcie przy podjęciu korzystnej decyzji dla Ciebie, że pomożesz jej zapomnieć o tamtym związku etc.

Powodzenia ;-)

Warto próbować. Wyśmiewacie tak Coelho, ale jeden cytat mu się udał: "Klęski się zdarzają. Nikt ich nie uniknie. Dlatego czasem lepiej przegrać bitwę o swoje marzenia, niż zostać pokonanym, nie wiedząc, o co się walczyło.".

16.01.2008
21:05
[90]

martusi_a [ Celestial ]

cienki bolo -->
przyznaję, choć nie widzę nic złego w takich oczekiwaniach, złe są dopiero pretensje. Kobiety to w większości idealistki, wydaje im się, że co sobie ubzdurają, to tak będzie. ;)

Powracając do głównego wątku.
Cała sytuacja wydaje mi się coraz bardziej abstrakcyjna, jak wyjęta z jakiegoś amerykańskiego filmu /niekoniecznie klasy B; nie podważam też autentyczności/.
Jake, gratuluję postawy. Ponieważ jest zarówno zdroworozsądkowa, jak i nieco, hm, romantyczna? Unikalne połączenie. Ogromny plus dla Ciebie.

Nie chce mi się już polemizować z tą falą pragmatyzmu i "życiowości", oceną zysków i strat, posiłkowania się na ekonomii i biznesie. Rozsądek rozsądkiem, ale niektórzy sprawiają tutaj wrażenie, jakby wcale nie liczyli się z uczuciami/emocjami /a może potrafią je doskonale w sobie stłamsić/

Dycu -->
ha, wiedziałam, że w końcu się pojawisz z jakimś biegunowym punktem widzenia :]
Twój brak obejścia z kobietami jest wręcz powalający.
Nie wiem, jaki masz patent, ale póki co podejście Jake'a wzbudziło mój szacunek i myślę, że gro kobiet poparłoby moje zdanie.
jest pewna grupa kobiet z których z natury są straszne suki, cwane bestie, ale suki
Owszem, jest. Udowodnisz, że bohaterka historii należy do tej grupy? :)
Odgrywasz rolę boy'a do ruchanka kolego.
Co za bullshit. Aż mnie oczy zabolały.

Podpisuję się pod słowami Przewodnika /ze szczególnym uwzględnieniem aspektu moralnego i zachowania dystansu/

Przewodniku -->
Coelho ma w dorobku niejeden udany cytat :) Tyle że trochę się zdewaluował przez ten "boom" na jego twórczość.

16.01.2008
22:51
[91]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

draug_xiii ---> Człowiek traci jedna trzecią życia na sen, który go odłącza od rzeczywistości. Utrata jest niestety aspektem życia i bez ryzyka straty się nie obejdzie. Tak jak nie obejdzie się bez ryzyka samego w sobie. Jeśli się mu uda, to możliwe, iż zwiąże się z niestabilną emocjonalnie partnerką i bardzo możliwe, iż na dłuższą metę nic dobrego z tego nie wyjdzie, ale chłopak chyba zdaje sobie sprawę o kogo walczy, czym ryzykuje. Bez ryzyka nie osiągasz nic, co nie jest podane ci na srebrnej tacy. Nie ryzykując i tym samym nie osiągając niczego umierasz za życia.
A tak, twierdzisz, że może znaleźć sobie bardziej stabilny i lepszy w ogólnym rozrachunku obiekt miłości. Tylko skąd pewność, że następnym razem trafi na lepszą, przecież do końca nie zgłębisz kobiecej natury. Może na lepsza na dłuższą metę okaże się gorsza. W tym toku myślenia najlepiej byłoby w ogóle nie próbować, tylko czekać i czekać i czekać, najlepiej na tą jedyną ci przeznaczoną, wierząc w bajkę o połówkach duszy.

martusi_a---> Należy liczyć się z uczuciem, lecz z emocjami już niekoniecznie, gdyż te, krótkotrwałe, przysłaniają na pewien czas niemal zupełnie rozsądek. W życiu trzeba się kierować średnią ważoną uczuć i logiki. A i piszesz, iż to, że Jake jest boy'em od ruchanka to bullshit. Trudno stwierdzić, co czuje do Jake'a "Ania", gdyż nie udowodnisz tego, że nasza bohaterka należy do grupy cwanych dwulicowych bestii, ale nie udowodnisz też, że tak nie jest! Zakładam jednak, że to mało prawdopodobne, lecz jako, że możliwe zalecam póki co nagminną ostrożność, jak pisałem już wcześniej i jak napisał Przewodnik Syriusza.

Kobiety to w większości idealistki, wydaje im się, że co sobie ubzdurają, to tak będzie. ;)

Mam nadzieję, że chociaż ty taka nie jesteś ;)

16.01.2008
23:19
[92]

martusi_a [ Celestial ]

cienki bolo -->
gdyby rzeczona bohaterka miała być zimną suką, która bawi się facetami i zmienia ich jak rękawiczki, to myślę, że postawiłaby na bardziej wyrafinowane metody, niż udawanie zagubionej, przerażonej i słabej dziewczynki. Tak, jak piszesz - ostrożność jest wskazana, ale stanowczo przeciwna jestem wersji, by dziewczynę olać, bo jest nic nie warta.

Mam nadzieję, że chociaż ty taka nie jesteś ;)
Muszę Cię rozczarować - zdarza mi się. :)

Przewodniku -->
ja wiem. Piszę jak Szczuka, podobno. :D

16.01.2008
23:21
[93]

Przewodnik Syriusza [ sygnowano JK ]

Aż głupio się przyznać, ale w stylu wypowiedzi martusi jest coś przyciągającego uwagę. Ktoś wie co?

17.01.2008
00:58
[94]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

martusi_a---> Ja nie twierdzę, że chłopak ma ją olać, wręcz przeciwnie, radzę mu na każdym kroku, by wypróbował własne szczęście, a nóż się uda. A czy gdyby, czysto hipotetycznie, była taka dwulicowa i chciała zemsty za to, że ją wcześniej odrzucił, to jaki sposób jest lepszy i bardziej wyrafinowany, niżeli udawanie słabej i bezbronnej? Gdy wydajecie się być takimi smutnymi, bezbronnymi koteczkami, faceci podchodzą do was bliżej, a wtedy wystarczy tylko wystawić pazurki i ciach ;) Oczywiście SZCZERZE WĄTPIĘ, że tak jest w tym przypadku, w końcu życie to nie telenowela argentyńska (chyba), już prędzej bałbym się o to, że nasza bohaterka postanowiła Jake'a po prostu zdobyć na tą jedną noc dla własnej satysfakcji, by udowodnić sobie że jednak udało się jej to zrobić mimo wcześniejszego odtrącenia, po czym zapomnieć o sprawie. Jednak i w to wątpię, choć już mniej, dlatego i ja matusi_u jestem za tym, by chłopak próbował ostrożnie.

Muszę Cię rozczarować - zdarza mi się. :)
No, czasem to rozumiem, w końcu między innymi za to was kochamy, byle nie zaczęsto ;D

Przewodnik Syriusza---> Może to kobieca finezja?

17.01.2008
08:34
[95]

Belert [ Senator ]

Przewodnik Syriusza:-->Dezerterka z Krainy Snów i masz odpowiedz :)

17.01.2008
09:57
[96]

draug_xiii [ Pretorianin ]

ehhh...
W jaki sposob uknuliscie ze Jake powinien poswiecac swoj czas tej kobiecie to jest dla mnie totalnie nie do zrozumienia. Jak juz powiedzialem, jest ona niestabilna psychicznie/emocjonalnie.
Po drugie nie mniej wazne ale jak widze ignorowane przez wszystkich jest moje stwierdzenie o tym iz owa kobieta nie ma za grosz szacunku ani dla siebie ani dla autora watku,dajac na to dowody swoim zachowanie na kazdym kroku.
Pozatym relacja miedzy nimi nie ma absolutnie nic wspolnego z miloscia, ot zakochanie jedynie (odrobina chemii), co wiecej ani autor watku ani omawiana w nim kobieta jak widac pojecia nie maja o znaczeniu slowa milosc bo bardzo swobodnie owym slowem operuja, wiec pasowalo by aby najpierw pojeli co ono znaczy a tego nie osiagna bedac ze soba i takie jest moje skromne zdanie.
I nie chodzi tu o szukanie idealnego partnera przez cale zycie, bo idealow nie ma ale jak sytuacja wyglada w ten sposob juz na samym poczatku ich pseudo-zwiazku to az strach myslec co bedzie dalej. Cienki bolo napisales iz czlowiek traci 1/3 zycia na sen i ogolnie probowales nakreslic sens straty w zyciu jako doswiadczenia samego w sobie, ale na milosc boska nie Jake owo doswiadczenie zdobedzie(o ile wogole bedzie musial zdobywac) w sytuacji ktora nie jest z gory skazana na porazke, bo jednak wbrew temu co napisales wydaje mi sie iz jednak Jake nie ma pojecia o co walczy - gdyby spojzal na sprawe trzezwo juz dawno by te panne olal, wiem ze stan zakochania to utrudnia ale nie zmienia to faktu iz autor pakuje sie w sam srodek chorego zwiazku.

Co wiecej uwazam iz owej Ani czy jak jej tam bylo potrzebna jest pomoc profesjonalnego psychiatry/psychologa (np.grozby samobojcze etc.)

17.01.2008
10:12
[97]

martusi_a [ Celestial ]

cienki bolo -->
już prędzej bałbym się o to, że nasza bohaterka postanowiła Jake'a po prostu zdobyć na tą jedną noc dla własnej satysfakcji, by udowodnić sobie że jednak udało się jej to zrobić mimo wcześniejszego odtrącenia, po czym zapomnieć o sprawie
Tę wersję raczej wykluczamy; gdyby próbowała sobie coś udowodnić, to nie odstawiałaby teraz szopek, a zapomniała o Jake'u zaraz po "puknięciu" /nie znoszę tego określenia :)/

draug_xiii -->
W jaki sposob uknuliscie ze Jake powinien poswiecac swoj czas tej kobiecie to jest dla mnie totalnie nie do zrozumienia.
W banalny - ona jest w nim zakochana, a i on wobec niej nie jest obojętny. Z wszelkich przesłanek wynika, że on sam CHCE poświęcać jej czas.
owa kobieta nie ma za grosz szacunku ani dla siebie ani dla autora watku
Wspomniał o tym Przewodnik Syriusza - kobieta postępuje niemoralnie i wypada na to reagować. Acz nawet to jest dla mnie zrozumiałe /choć nie pochwalam/. Opisz więc dokładnie, na czym Twoim zdaniem polega brak szacunku, bo nie potrafię się odnieść do powyższego.
pojecia nie maja o znaczeniu slowa milosc
Mam nadzieję, że nie będziemy się od teraz bawić, po raz tysiąc pięćset siedemdziesiąty drugi, w definiowanie pojęcia "miłość".
gdyby spojzal na sprawe trzezwo juz dawno by te panne olal
I to jest to, nad czym się rozwodziłam gdzieś wyżej - pieprzony pragmatyzm.

Belert -->
och daruj sobie, ten stopień ma 5 lat i już złożyłam wniosek o zmianę :P

17.01.2008
10:25
[98]

Belert [ Senator ]


[97]
martusi_a :---> :))

draug_xiii:--> praktycznie kazdy wniosek jest bledny.Ona go kocha albo tak mysli ze go kocha.Wazne jest ze on nie zareagowal odpowiednio w pewnym momencie i stad ambaras.Dziewczyna sie boczy.Sprawa do odkrecenia bez problemu.

W koncu nie powiedziala mu ze jest w ciazy a on nie zapytal sie jej : z kim?Bo to baaardzo ciezkie do odkrecenia by bylo:)

17.01.2008
10:42
[99]

mikmac [ Senator ]

draug -->
nie uogolniaj prosze, bo nie wszyscu knuli, ze ktos tu kogos kocha, podejmowalem sprawe dosc jasno i trzezwo wyzej. ;)

martusia -->
Nie zaden pieprzony pragmatyzm tylko trzezwe myslenie. Nikt tu nikogo nie kocha, Jakowi sie tam moze wydaje a lasce to nawet sie nei wydaje, ze go kocha, tylko tak gada bo jej wygodnie i liczy, ze takie gadanie zaprocentuje.
Ot takiego glupiego gadania do chocby zakochania jest ogromna przepasc, do milosci lata swietlne.
Lasencja jest labilna jak elektron w stanie nieustalonym - pisalem juz wyzej - jak mozna bylo to wykorzystac i trzymac sie z daleka.

17.01.2008
10:52
[100]

draug_xiii [ Pretorianin ]

Martusia

Brak szacunku:
wypiliśmy całkiem sporo, mnie przestały działać zasady i wylądowaliśmy w łóżku.


alkochol nie powinien byc pod zadnym wzgledem wymowka, powinna owa kobieta na nastepny dzien skonczyc zwiazek z swoim bylym, a ze tego nie zrobila swiadczy o braku szacunku do siebie i bylego.

zadzwoniła do mnie, że dla niej ta sytuacja jest zbyt trudna, że ona nie da rady nic zrobić, że myśli o tym, żeby się zabić, bo wtedy nie skrzywdzi ani mnie, ani jego, bo nikt nie "wygra"

tu nawet komentaza nie potrzeba

znowu zaczęły się jazdy, że ona dalej nie wie co zrobić, że znowu będzie płakać całą noc, że mnie kocha, ale nie chce skrzywdzić tamtego.

Gdzie tu szacunek dla wszystkich zainteresowanych stron (o logice nie wspomne) jako iz w tym momencie KAZDY jest pokrzywdzony a strona krzywdzaca jest wlasnie owa "Ania".

mam nadzieje iz ci to wystarczy Martusiu a co do zakochania i milosci to rozwodzic nad tym tez mi sie nie chce i mam nadzieje ze sie zgodzimy w stwierdzeniu iz zakochanie i milosc maja ze soba jedynie tyle wspolnego iz czasami w wyniku pierwszego mozemy otrzymac drugie.

Micmac - po prostu razi mnie kiedy ktos uzywa tego slowa bez pokrycia bo wtedy traci ono calkowicie znaczenie, dlatego napisalem to co napisalem.

17.01.2008
10:55
smile
[101]

Eselerin [ Pretorianin ]

nie wiem w jakim stopniu jest to wszystko normalne...

Sama już tej dziewczyny nie rozumiem...

Ale widzę ze Ty sam wraz z upływem czasu zaczynasz sie angażować a to działa na niekorzyść w tej sytuacji.
Poza tym nie łatwo jest powiedzieć i zranić druga osobę szczególnie gdy wie sie ze tak naprawdę ta osoba nic nam złego nie zrobiła...
choć ja uważam ze takie oszukiwanie to jeszcze gorsze wyjście...

17.01.2008
11:18
[102]

martusi_a [ Celestial ]

mikmac -->
ale skąd ta pewność osądu? Twoja opinia jest kategoryczna, a bazuje przecież tylko na punkcie widzenia Jake'a. Co z innymi bohaterami historii? Wydawania pochopnych sądów unikam jak ognia.

draug_xiii -->
powinna owa kobieta na nastepny dzien skonczyc zwiazek z swoim bylym, a ze tego nie zrobila swiadczy o braku szacunku do siebie i bylego
To, że należy umieć ponosić konsekwencje swoich działań /i niezamierzonych błędów też/, nie ulega wątpliwości. Ale żeby na drugi dzień kończyć związek? Gdzie powodem jest przespanie się z innym? To nie jest dobry powód, nie ten tok przyczynowo-skutkowy. Moim zdaniem związek powinien się skończyć w momencie, kiedy dziewczyna dochodzi do wniosku, że kocha kogoś innego. Czyli dawno temu. Ale z autopsji wiem, że co innego tak sobie teoretyzować, a co innego doświadczyć.
Alkohol nie powinien być wymówką, ale też nie powinien decydować o skutkach.

w tym momencie KAZDY jest pokrzywdzony a strona krzywdzaca jest wlasnie owa "Ania"
Zgadzam się. Z zaznaczeniem, że strona krzywdząca wcale nie musiała działać z premedytacją, chłodno kalkulując i grając zimną sukę. I masochistkę, na dodatek.

zakochanie i milosc maja ze soba jedynie tyle wspolnego iz czasami w wyniku pierwszego mozemy otrzymac drugie
Zgadzamy się, co jednak nie oznacza, że możemy sobie problem Jake'a bagatelizować, pisząc "stary, wyluzuj, Ty jej nie kochasz więc nie ma problemu".

17.01.2008
11:42
[103]

draug_xiii [ Pretorianin ]

Martusia

Moim zdaniem związek powinien się skończyć w momencie, kiedy dziewczyna dochodzi do wniosku, że kocha kogoś innego.Czyli dawno temu.
Byc moze wczesniej zyla w swiecie wyobraznie ale ciezko o bardziej namacalny dowod niz przespanie sie z druga osoba aby dojsc do konkretnych wnioskow.

Ale żeby na drugi dzień kończyć związek? Gdzie powodem jest przespanie się z innym? To nie jest dobry powód, nie ten tok przyczynowo-skutkowy.
Martusiu, owszem dla mnie wystarczajaco dobrym powodem aby zakonczyc zwiazek na dzien nastepny jest zdrada, i to niezaleznie od przyczyn prowadzacych do owej zdrady bo w tym momencie jedne z podstawowych rzeczy w zwiazku za przeproszeniem "szlag trafia", mianowicie zaufanie, szczerosc wobec samego siebie oraz drugiej osoby oraz poddaje duzej watpliwosci uczucie ktore laczy dwoje ludzi, a ja sobie osobiscie nie wyobrazam szczesliwego zwiazku bez tych elementow.

Zgadzamy się, co jednak nie oznacza, że możemy sobie problem Jake'a bagatelizować, pisząc "stary, wyluzuj, Ty jej nie kochasz więc nie ma problemu".

Nikt nie mowi ze to latwe - zignorowac zakochanie, ale jak juz sie dana osoba uswiadomi iz jest to TYLKO zakochanie to o wiele latwiej jest z tym przejsc do porzadku dziennego, pocierpiec chwilke zachowujac honor i zajac sie nastepna piekna "sikoreczka"

17.01.2008
16:08
smile
[104]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

mratusia - Ustosunkuję sie do kilku twoich wypowiedzi na raz, mam nadzieję że się nie pomotam : )

ha, wiedziałam, że w końcu się pojawisz z jakimś biegunowym punktem widzenia :]

Nie chodzi tu tyle o biegunowy punkt widzenia, co po prostu o pewne zasady. Jedna z nich mówi - Nie dać się robić w... członka : )

Nie wiem, jaki masz patent, ale póki co podejście Jake'a wzbudziło mój szacunek i myślę, że gro kobiet poparłoby moje zdanie.

Owszem - wzbudziło twój szacunek, bo jesteś kobietą, ale moim zdaniem w życiu nie chodzi o to żeby wzbudzać czyiś szacunek, a żeby być szczęśliwym - Jake robi wszystko żeby nie być. Twój, mój, czy nawet Soul'a szacunek tutaj nie ma nic do rzeczy ; )

Owszem, jest. Udowodnisz, że bohaterka historii należy do tej grupy? :)

Niewiele mogę o niej powiedzieć - nie znam jej. Opieram się tylko na tym co pisze Jake. Z tego wyłaniają mi się dwa możliwe obrazy:
1) Kobiety wyjątkowo płaczliwej, histerycznej, nigdy nie wiedzącej czego chce, wszędzie widzącej ogrom "ale", oraz "dlaczego", nie mającej własnego zdania. Generalnie kobiety z którą spędzenie tygodnia grozić mogłoby spędzeniem reszty życia w Szpitalu.
2) Kobiety cwanej, która specjalnie robi z siebie ofiarę większą niż jest, ażeby przytrzymać przy sobie obu facetów - Dlaczego? A tu już jest dużo mozliwości. Od prostego dymanka zaczynając, kończąc na po prostu chęci poczucia się dowartościowaną.

Tak czy owak - gra nie warta świeczki, chyba że Jake też jest masochistą : )

Ale...

Z zaznaczeniem, że strona krzywdząca wcale nie musiała działać z premedytacją, chłodno kalkulując i grając zimną sukę. I masochistkę, na dodatek.

Oczywiście że nie - mogła działać podświadomie. Po prostu taka sytuacja pasuje jej osobowości. Może "lubi" mieć dużo problemów. Może "lubi" mieć wielu mężczyzn. Kto to wie?


A teraz kilka słów wyjaśnienia ode mnie - Miłość miłością, ale nie można dać sobą w imię miłości pomiatać. Zawsze moim zdaniem należy pamiętać iż w związku facet ma być facet (Z jajami, a jakże), a kobieta - kobieta. I w gestii faceta leży żeby nie dać sobą pomiatać na lewo i prawo, żeby nie znaleźć się pod pantoflem, lub ewentualnie owiniętym wokół palca.

I muszę przyznać jedno - niech będzie chwila szczerości - Tych jaj u Jake'a po prostu nie widzę.

No i rzecz ostatnia... Taka prosta zasada, którą również kieruję się w życiu, a która pomaga przy wielu, wielu wyborach. Nazywa się zasadą Pascala - Pan ten stwierdził kiedyś że przy dokonywaniu wyborów należy przemyśleć wszystkie "Co mogę zyskać" i zestawić z "Co mogę stracić" - Podstawiając tą zasadę po sytuację Jake'a wychodzi mi iż naprawdę najlepiej jak najszybciej o białogłowej zapomnieć : )
Zyskać można niewiele, bo wyraźnie kobieta jest "nie do życia", a stracić można bardzo dużo.

17.01.2008
16:18
[105]

bereszka [ Konsul ]

Jake

Nie wiem jak sie obecnie sytuacja ma ale korci mnie aby napisac.

jesli zaczynasz zwiazek z dziewczyna od wyladowania z nia w lozku ( i jej przy okazji zdradą) to ja tej relacji nie wroze nic dobrego.

17.01.2008
16:59
[106]

mikmac [ Senator ]

bereszka -->
no nie sciemniaj ;)

17.01.2008
17:08
[107]

volve16 [ Manager ]

martusia:

Ale żeby na drugi dzień kończyć związek? Gdzie powodem jest przespanie się z innym?

Cóż, a według Ciebie zdrada nie jest odpowiednim powodem. Tutaj się zgodzę z draug, według mnie również człowiek powinien posiadać jakiś honor. Zresztą martusia zaufałabyś jakiemuś mężczyźnie, jeśliby Ciebie zdradził ?

Co do całej sprawy to ja cały czas zostaję przy swoim, że jednak ciężko będzie coś stworzyć z tą dziewczyną. Ale jak to mówia, do odważnych świat należy, więc jeśli czujesz się na siłach, to próbuj.

Zresztą nie musicie mnie słuchać, bo jak to dzisiaj Soul napisał, moje(bądź kogoś z naszej grupy) posty są żenujące w swojej naiwności.

17.01.2008
17:10
[108]

bereszka [ Konsul ]

mikmac

Kiedy ja pisze serio :-)

17.01.2008
18:00
[109]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

mam nadzieje iz ci to wystarczy Martusiu a co do zakochania i milosci to rozwodzic nad tym tez mi sie nie chce i mam nadzieje ze sie zgodzimy w stwierdzeniu iz zakochanie i milosc maja ze soba jedynie tyle wspolnego iz czasami w wyniku pierwszego mozemy otrzymac drugie.

Według Scotta Pecka miłość to chęć poszerzenia własnej i czyjejś jaźni poprzez dbanie o rozwój drugiej osoby, pomimo wiążącego się z tym trudu i ryzyka, a zakochanie jest to trick genów wykonany względem spostrzegawczego mózgu, który ma przysłonić nam chwilowo logikę i pomóc skojarzyć się w pary w celu przedłużenia gatunku. Proszę bardzo, malutka definicja.


draug_xiii--->Sam się przychylam do tej teorii, więc zgadzam się z twierdzeniem, iż zakochanie i miłość nie mają wiele wspólnego ze sobą, ale prawdą niestety jest fakt, że w zasadzie oba uczucia leżą na jednej linii ze sobą i droga do miłości niemal zawsze musi wieść przez ślepe zakochanie. Sam zresztą to stwierdziłeś, więc jak sam widzisz, nie możemy założyć, że z tej chorej sytuacji nie wyjdzie nic dobrego. Kobiety mają w naturze banalne myśli samobójcze i takie przykłady, jakie ty podałeś za argumenty są częste, naprawdę częste, jednak jednak najczęściej to tylko czcze gadanie, nie prawdziwe groźby. Nie znaczy to jednak przecież, że połowa dziewczyn w społeczeństwie to wariatki, które powinno zamykać się w Bedlam, a nie wiązać się z nimi. Nie mamy pojęcia, czy w tym przypadku diamentu nie da się oszlifować. Ba, jest możliwe, że chłopak tylko z tego powodu sie wycierpi, aby wycierpiał się jak najmniej, radzę mu by podchodził do sprawy z dystansem emocjonalnym i uczuciowym, ale PODCHODZIŁ, gdyż, skoro tak mu na tej dziewczynie zależy, będzie mógł, w przypadku, gdy nie spróbuje, kawał życia w przeświadczeniu, że może źle postąpił i domysłach w stylu co by było gdyby. A że dziewczyna nie ma szacunku do nikogo, to kwestia dyskusyjna, a Jake chyba widzi jak ona się zachowuje. Skoro mimo to decyduje się dalej trzymać ją w sercu, to chyba wie co robi, dzieckiem nie jest. Wie na co się decyduje. A i piszesz, że Jake nie wie co to jest prawdziwa miłość. Może wie, może nie, nasza bohaterka naprawdę nie wie, wiele osób w tym wieku nie wie, ja wiem, gdyż jej doświadczyłem, ty też najwidoczniej wiesz i tym mi imponujesz.

17.01.2008
19:39
[110]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

Zresztą nie musicie mnie słuchać, bo jak to dzisiaj Soul napisał, moje(bądź kogoś z naszej grupy) posty są żenujące w swojej naiwności.
Linka, dawaj linka :P

martusi_a - Przykro mi, ale draug_xiii ma niestety rację. I nieważne jak będziesz się starała, nie zmienisz tego :(
W jaki sposob uknuliscie ze Jake powinien poswiecac swoj czas tej kobiecie to jest dla mnie totalnie nie do zrozumienia
Wydaje mi się, że draugowi chodziło o to, że większość tu "radzących" sugerowała, iż powinien o nią walczyć. Natomiast ja wciąż uważam, że w tym konkretnym przypadku nie warto.

17.01.2008
20:04
[111]

volve16 [ Manager ]

LJ-->> Linka Ci nie dam, bo już wątek skasowany, ale dam Ci obrazek(chociaz po dzisiejszym to już nie wiadomo, czy można :P)

Sorki za offtop


Kobiet nigdy nie zrozumiem. - volve16
17.01.2008
20:10
smile
[112]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

volve16 - czyli mam rozumieć, że nasze logo zostało zakwalifikowane jako naruszenie regulaminu?

17.01.2008
20:18
[113]

volve16 [ Manager ]

O widzisz LJ, tak to jest jak się za późno wchodzi na forum :P Ja dzisiaj ledwo co zdążyłem przeczytać tamten wątek, bo Soul jak już dotarło do Yogha skasował ten wątek :( Tak w skrócie Ci powiem, że parę osób porównywało to z tymi "murzynkami" (chociaz Ci co tak pisali to pewnie nie przeczytali dokładnie o co chodziło w wątku) :/

17.01.2008
23:25
[114]

martusi_a [ Celestial ]

Dycu -->
Twój ostatni akapit obrazuje to, gdzie jest pies pogrzebany i czemu się zgodzić nie możemy - Ty robisz bilans zysków i strat, ja jestem zwolenniczką kierowania się sercem, nie rozumiem /nie w każdym wypadku oczywiście, ale w kwestiach damsko-męskich jak najbardziej/.
Jake, z tego co widzę, wydaje się słuchać uczuć, i bardzo dobrze. Byle podjął właściwą decyzję.

volve -->
Zresztą martusia zaufałabyś jakiemuś mężczyźnie, jeśliby Ciebie zdradził ?
Nie. I dla mnie to też oczywiste, że związek po zdradzie nie ma najmniejszego sensu bytu - tyle że, jak tak sobie teoretyzuję, dochodzę do wniosku, że powinien się on skończyć już wcześniej. Zanim w ogóle dziewczynie przez myśl przemknęło, by iść do łóżka z innym.

eL -->
warto/nie warto, co to jest, giełda jakaś? :P Jeszcze rachunku prawdopodobieństwa brakuje. Echh, faceci. :P

17.01.2008
23:41
[115]

volve16 [ Manager ]

martusia:
Twój ostatni akapit obrazuje to, gdzie jest pies pogrzebany i czemu się zgodzić nie możemy - Ty robisz bilans zysków i strat, ja jestem zwolenniczką kierowania się sercem, nie rozumiem /nie w każdym wypadku oczywiście, ale w kwestiach damsko-męskich jak najbardziej/.

Oj czasem jednak przydaje się troszkę zdrowego rozsądku w związku. Przywołam może troszkę makabryczny przykład: ile razy słyszałaś o kobietach które zostawały przy mężu, który je bił ? I najczęściej na pytanie dlaczego zostają odpowiadały, że po prostu go kochały. Wiem, że to nie dotyczy strice tego tematu, ale pokazuje, że jednak czasem warto kierować się rozumem ;)

PS. Ile czasu pisałaś tego posta ?? :P Z tego co mówiłaś, to zaczełaś koło 22.20 :P Ciekawe przez kogo tak długo to trwało :D

18.01.2008
00:18
[116]

martusi_a [ Celestial ]

volve -->
ale nie twierdzę, że rozum należy odrzucić - postuluję jedynie, by nie pozbywać się totalnie emocjonalności :) Dla mnie życie w związku z partnerem-pragmatykiem, który byłby ze mną nie z miłości, ale z opłacalności /bo tak mu wyszło z bilansu/, byłoby istną katorgą. I to dość reprezentatywna cecha większości kobiet, jak mi się wydaje.

PS. Posta pisałam z 3 minuty, proszę mnie nie rozliczać :>

18.01.2008
01:05
[117]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

ile razy słyszałaś o kobietach które zostawały przy mężu, który je bił ? I najczęściej na pytanie dlaczego zostają odpowiadały, że po prostu go kochały

Często takie kobiety zostają z mężami, odchodzą, potem znów wracają, ponieważ lubią być poniżane, a potem doznawać uczucia "zwycięstwa", gdy mąż przychodzi i prosi o kolejną szansę.
Jednak to tylko dla nich wydaje się być zwycięskie. Niektóre zaś mają skłonności sadomasochistyczne i po prostu lubią ból. Jeszcze inne cenią bardziej swój wizerunek, niż szczęście i wolą męczyć się z mężami-bestiami zamknięte w czterech ścianach, byleby nie pozwolić wyjść na jaw prawdzie. Wolą by sąsiadki postrzegały je jako szczęśliwe kobiety, żyjące w kochającej się rodzinie, niż zaryzykować plotkami, skandalem, uwolnić się i poszukać szczęścia jeszcze raz. Inne pozostają, gdyż są uzależnione od mężów, psychicznie związane do czegoś co już jest i jest pewne, boją się wprowadzić zmian, ponieważ boją się zmian samych w sobie. To choroba, smutna choroba, zapewniam cię jednak, że żadna nie pozostaje w takim związku z miłości.

Dycu takie robienie bilansu zysku i strat dla Jake'a absolutnie nic nie udowadnia i nic nie daje, gdyż zyski i straty w takim bilansie są czysto subiektywne. To, że nie opłaca się tobie, wcale nie musi nie opłacać się również jemu. Wszak nasza bohaterka dla was obu ma zupełnie inne cenę i wartość.

18.01.2008
09:18
[118]

draug_xiii [ Pretorianin ]

Martusia - gwoli wyjasnienia (chociaz nie znajac volve-a oraz Dyca jednak bede mowil jednak za siebie) Uczucie brane jest pod uwage w pierwszym wzgledzie, i jego sie nie kwestionuje. Bilans wad i zalet ewentualnego zwiazku robi sie juz zdajac sobie sprawe z zaistnialego uczucia (caly czas mowie o zakochaniu, tematu milosci nie bede w tym poscie wogole dotykal), i czasem (np. w watku autora) straty wady sa ogolnie nie do zaakceptowania o ile posiada sie chcoc odrobine wlasnej godnosci. Wybacz mi Martusiu ale uczucie (zakochanie) to zdecydowanie za malo aby jakikolwiek zwiazek budowac, czesc innych rownie istotne rzeczy wymienilem powyzej a tych jak widze w ich obecnej sytuacji brakuje, najgorsze z tego wszystkiego jest to iz zwiazek sie nawet jeszcze nie zaczol.

Jak juz mowilem autor nie jest jeszcze totalnie zakochany w "Ani" i jest to najlepszy moment aby uwolnic sie z tej patologicznej sytuacji. Napewno znajdzie o wiele bardziej warta dziewczyne dla siebie.

cienki bolo

Dycu takie robienie bilansu zysku i strat dla Jake'a absolutnie nic nie udowadnia i nic nie daje, gdyż zyski i straty w takim bilansie są czysto subiektywne. To, że nie opłaca się tobie, wcale nie musi nie opłacać się również jemu. Wszak nasza bohaterka dla was obu ma zupełnie inne cenę i wartość.

pozwole sobie na komentaz - bohaterka dla nas nie ma wogole znaczenia mimo to pewnie kazdy z obenie tu piszacych mial okazje byc zakochanym wiec dajac takie a nie inne osady poprostu stara sie postawic w sytuacji Jake-a.

18.01.2008
22:00
[119]

martusi_a [ Celestial ]

draug_xiii -->
uczucie (zakochanie) to zdecydowanie za malo aby jakikolwiek zwiazek budowac

A gdzie akceptacja, kompromisy itd? Wydaje mi się, że w przypadku naszego bohatera sprawa wciąż nie jest beznadziejna. Wymaga starań, wielkich starań - nie przeczę - ale może potencjalny efekt jest tego wart?
A wartościowa dziewczyna, choćby była gwiazdką z nieba, nie ma w chwili obecnej żadnego znaczenia, bo po prostu zostanie niezauważona, moim zdaniem.

19.01.2008
00:09
[120]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

draug_xiii--->Pewnie tak, ale nie znaczy to, że udaje mu się całkowicie postawić w sytuacji Jake,a, ponieważ ani Dycu, ani nikt inny nie myśli tak samo i nie czuje tego samego co Jake. To sprawa indywidualna. Takie bilansy nadal nie mają sensu. Przynajmniej ja tak uważam.

25.01.2008
00:34
[121]

Kurdt [ Legend ]

Ok, minęło trochę czasu, sprawa się wyjaśniła. Po kilku spotkaniach zerwała ze swoim chłopakiem, jesteśmy razem, and they lived happily ever after.

Teraz zobaczymy, czy było warto, żeby oceniać trzeba jeszcze trochę czasu. Na razie - Do I feel lucky? Yes, I do.

Dziękuję wszystkim za pomoc i rady takie czy inne. Wkleiłbym jakiś uroczy obrazek dziękczynny, ale się boję, że serwery GOLa mogą nie wytrzymać, więc się powstrzymam. Anyway - dzięki bardzo za zaangażowanie. :)

No i przy okazji z normalnego konta napiszę. :)

25.01.2008
01:25
[122]

N|NJA [ Senator ]

A sie cholera zastanawiałem, kto z /b/tardów przebywających na golu to mógł byc, bo jeno czanowcy kojarzą w tym kraju Jake'a Brahma :)


Pażywiom, uwidim, Elmo, czy coś z tego będzie. Życzę jak najlepiej, ale pamiętaj, przy pierwszych oznakach jej psychozy- bij i patrz, czy równo puchnie.

25.01.2008
03:15
[123]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

Gratuluję i pamiętaj, co ci mówiłem ;)

25.01.2008
06:39
[124]

Garbizaur [ Legend ]

No proszę... nice... :)

btw. GL

25.01.2008
12:08
[125]

Belert [ Senator ]

gratuluje . btw powodzenia bedziesz go potrzebowal .

25.01.2008
12:43
[126]

martusi_a [ Celestial ]

1. HA! Wiedziałam, że będzie happy end. I wiedziałam, że jej uczucia są szczere a lekkie zabarwienie psychozy ma dodać smaczku. Pełna satysfakcja, moje gratulacje, oby Wam się wiodło długo i pomyślnie :)

2. Kurdt?! W życiu bym się nie spodziewała. +5 do respektu ;)

25.01.2008
12:45
[127]

Eselerin [ Pretorianin ]

hmmm....

Mam mieszane uczucia ale zycze Wam jak najlepiej:)

10.02.2008
20:35
[128]

Kurdt [ Legend ]

My to sprzeczność/węszymy szwindle patrząc w oczy
dumne single/co chlipią w poduszkę w nocy.
Zajęty cennym sobą/każdy woli/legendę we własnym umyśle niż kompromis.
W ciepły kocyk nostalgii się wtulam/wygrywamy bitwy o nic
i zostają nam obrazki w albumach.

Frajer z tej strony, pozdrawiam swoich fanów. Kurwa mać.

10.02.2008
20:40
smile
[129]

martusi_a [ Celestial ]

Kurdt, wiesz, że zaraz posypią się posty z cyklu "a nie mówiłem?"..
Może nie wypada /zresztą jeśli nie zechcesz, to i tak nie powiesz/, ale zadam bezczelnie proste pytanie - co się stało?

10.02.2008
20:42
[130]

Kurdt [ Legend ]

Wróciła do niego. Nie wiem dlaczego, nie wiem czemu była ze mną, nie chciałem się dowiadywać.

Emo społeczności - nadchodzę. Przynajmniej na kilka dni.

10.02.2008
20:43
smile
[131]

Tlaocetl [ cel uświęca środki ]

znaczy zrobiła Cię w ciula? bo to zła kobieta była...

10.02.2008
20:46
[132]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

Kurdt - współczuję, ale post [59]...

10.02.2008
20:48
[133]

Belert [ Senator ]

bywa nie przejmuj sie

10.02.2008
20:52
[134]

martusi_a [ Celestial ]

Kurdt --> przykro mi. :(
Spodziewam się, że będzie próbowała wrócić, że zatęskni. I znowu wszystko będzie w Twoich rękach.

10.02.2008
21:02
[135]

Belert [ Senator ]

wiesz co , jak bedzie chcial wrocic to udaj glupiego i powiedz ze nie chcesz jej stawac na drodze szczesciu bo z takim nieudacznikiem to szkoda zeby sie meczyla.Wtedy zobaczysz jej prawdziwa twarz.Ale nie wiem czy ci sie spodoba.A jak nie chcesz experymentow toj a olej i nie wracaj nigdy do niej.Kto jest .... to nia zostanie sorry ale tak juz jest , przynajmiej z tego co przeszedlem w zyciu tak wynika.Poboli i przejdzie .Nie zadawaj sobie pytan dlaczego , tak juz jest .Po prostu :((

10.02.2008
21:08
[136]

volve16 [ Manager ]

Ehh....Kurdt z tego co widać to ta dziewczyna jest strasznie niestabilna emocjonalnie. Nie zazdroszczę ani Tobie, ani jej obecnemu chłopakowi. Teraz pozostaje Ci tylko parę dni pocierpieć(najlepiej jakbyś miał jakieś czasochłonne zajęcie, żeby o tym wszystkim nie mysleć) i nie zawracać sobie nią głowy.

10.02.2008
21:09
smile
[137]

Aen [ MatiZ ]

Hahaha, a potem, że to my, faceci, jesteśmy świnie i nie szanujemy kobiet.

10.02.2008
21:11
[138]

elfik [ z wired ]

tak młode dziewczyny maja zwykle niewiele ułożone w głowie ;)

10.02.2008
21:12
[139]

martusi_a [ Celestial ]

volviś --> przede wszystkim, to dziewczynie nie należy zazdrościć, ona jest najsmutniejszą postacią w tej całej historii, która zakrawa już o szopkę.

Jednego tylko ni w ząb nie potrafię zrozumieć - po co była ta drama, rozkochiwanie w sobie Kurdta /który przecież początkowo był zdystansowany/ i takie zakończenie, brzydko mówiąc, "z dupy".

Aen --> 50/50. Żeby było sprawiedliwie. :P

elfik --> nie generalizuj :P

10.02.2008
21:14
[140]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

Jednego tylko ni w ząb nie potrafię zrozumieć(...)
Wyobraź sobie, że my też nie. I nie ona pierwsza takie szopki odstawia.
edit:
Teraz już przynajmniej wiesz, skąd taki tytuł wątku ;)

10.02.2008
21:17
[141]

volve16 [ Manager ]

martuś -->> Wiesz, przyczyn może być wiele. Może chciała w swoim chłopaku wzbudzić zazdrość. Może lubi skakać z kwiatka na kwiatek. I jeszcze parę innych możliwości. Ale to nie ważne, teraz najważniejsze jest to, że przez jej działanie cierpią inni niestety. I to pokazuje, że nie tylko my, faceci, potrafimy być świniami łagodnie mówiać :P

emil-->> Hehe...stanę po stronie martusi i powiem, że niektórzy z nas też lubują się w bawieniu dziewczynami :P

10.02.2008
21:18
[142]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

martusi_a -> podejrzewam, ze to takie swoiste "polowanie na trofea", ewentualnie sposob na udowodnienie sobie, ze sie jeszcze "to cos" ma - kolejny chlopak zdobyty, odchaczony (tym bardziej, ze na poczatku byl zdystansowany, wiec stanowil jakies wyzwanie), teraz okazal sie byc malo interesujacy - brutalne, ale bardzo prawdziwe, lubujecie sie w takim bawieniu sie nami niestety ;)

10.02.2008
21:19
[143]

Roko [ Generaďż˝ ]

co się przejmujesz, wyobracałeś panienkę ( +1 ) i dobrze się zabawiłeś.
Ona jak widać jeszcze nie raz tak zrobi, więc współczuję jej chłopakowi
złoty z niego gość ze jej wybaczył zdradę

10.02.2008
21:22
[144]

N|NJA [ Senator ]

Hate to say I told you soooooooo



psychiczna huśtawka źle wróżyła od początku.


Mówiłem, ze bić trzeba.

10.02.2008
21:23
[145]

martusi_a [ Celestial ]

eL -->
Wyobraź sobie, że my też nie.
To normalne, jesteście facetami. :P Mnie powinno być łatwiej, przynajmniej teoretycznie. Wszystkie szopki, jakie znam, jakich byłam świadkiem czy jakie sama tworzyłam, zasadniczo miały cel. Tutaj tego celu nie widzę, poza krzywdzeniem wszystkich wokół łącznie z sobą.

Emill --> obawiam się, że masz rację :(
brutalne, ale bardzo prawdziwe, lubujecie sie w takim bawieniu sie nami niestety
Ale nie wszystkie z nas, nie wszystkie! :>

10.02.2008
21:26
[146]

volve16 [ Manager ]

martuś:

"....Wszystkie szopki, jakie znam, jakich byłam świadkiem czy jakie sama tworzyłam...."

"Ale nie wszystkie z nas, nie wszystkie! :>"

Hehe...czy ja Tu czasem nie widzę jakiejś sprzeczności, czy może jednak po prostu w wypowiedzi skierowanej do Emila nie mówiłaś o sobie ? :P:P

10.02.2008
21:28
[147]

Aen [ MatiZ ]

Kurdt, to teraz opowiem Ci moją historię, sprzed roku - Otóż była sobie pewna dziewczyna, która trwała w 4-letnim związku, oczywiście nie w miejscu studiowania. I tak się złożyło, że zostałem przez nią wyciągnięty za rękę z imprezy do swojego pokoju w akademiku, by "porozmawiać" Skończyło się podobnie jak u Ciebie, i dalej się pociągnęło - Zaczęliśmy być razem - Istotka ta, przy całym swoim uroku, była rozemocjonowana, i między innymi spowodowało to że się rozstaliśmy. Oczywiście....Wróciła do swojego faceta. Morałów z tej historii są dwa: Jak suka nie da, pies nie weźmie (stare przysłowie pszczół), oraz gdy nadstawi się innemu mając za plecami własnego, nie ma sensu w ogóle niczego zaczynać. Więc odpuść sobie to, stary, i zostaw ten bajzel innemu. Nie warto nawet myśleć o tym - Dziewczę zwyczajnie nie dorosło do czegokolwiek poważnego. Pójście z kimś do łóżka z własnej inicjatywy (Przypominam stare przysłowie pszczół) a potem robienie z siebie baranka bożego jest śmieszne i żałosne. I proszę, zwłaszcza Martusię, o odpuszczenie sobie jakichkolwiek komentarzy w stylu "Pewnie biedactwo nie mogło się odnaleźć", czy "Wina leży po obu stronach by tak było sprawiedliwie" :))))

10.02.2008
21:30
smile
[148]

Tenshay [ co znowu? ]

<przeczytał tylko temat> ja też nigdy nie zrozumiem kobiet, nie martw się, nie jesteś sam : P

czasem nawet one same sie nie rozumieją xD

10.02.2008
21:35
[149]

martusi_a [ Celestial ]

volviś -->
też się kiedyś było młodym i głupim, też się miało huśtawki i sporo dram na koncie, na szczęście z pewnych rzeczy się wyrasta /no, niektórzy wyrastają, mnie się akurat udało dołączyć do grona szczęśliwców/, i to bez szkoły Yoghurta :>
Ale bez obaw, teraz jestem już nieco bardziej opanowana i piłeczki Cię nie ominą. ;D

Aen -->
Jak suka nie da, pies nie weźmie
Widać, że weterynarz, mnie powtarzają to samo. :>
Nie mogę sobie odpuścić, wybacz:
oczywiście, że biedactwo nie mogło się odnaleźć, ponieważ ma poważne problemy emocjonalne - ale nie oznacza to bynajmniej, że będę ją tutaj usprawiedliwiać i głaskać po główce, nie nie. Przydałby się ktoś, kto sprawiłby jej terapię szokową. Tyle.
a z 50/50 miałam na myśli, że kobiety bawią się facetami z taką samą częstotliwością, jak faceci kobietami; broń Boże nie obwiniam tutaj Kurdta, w żadnym razie.

10.02.2008
21:47
[150]

volve16 [ Manager ]

martusia:

i to bez szkoły Yoghurta :>

O to Yogh ma jakąś szkołe ? :d To jeszcze niech się ujawni gdzie, to jak spotkam jakąś pacjentkę to nie omieszkam się mu podrzucić :D

Ale bez obaw, teraz jestem już nieco bardziej opanowana i piłeczki Cię nie ominą. ;D

<jupi> A już się bałem, że przemienisz basenik i piłeczki w pole bitewne :P

10.02.2008
21:52
[151]

martusi_a [ Celestial ]

volve -->
ta szkoła Yoghurta to tak w teorii, miałam na myśli. Bicie po gestapowsku etc ;>
Jakie tam pole bitewne, ja jestem silna tylko w gadce, poza tym daleka jestem od chęci robienia komukolwiek krzywdy, szczególnie miłym chłopcom o szczerych intencjach. ;P

10.02.2008
21:58
[152]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

martusia - szkoda, ze "mili chlopcy" trafiaja na wredne babsztyle i vice versa, mile dziewczynki na paskudnych facetow :P

10.02.2008
22:15
[153]

volve16 [ Manager ]

martusia:

ta szkoła Yoghurta to tak w teorii, miałam na myśli.

Szkoda :( A już myślałem, że uszczęśliwię Yogha i podeślę mu jakąś pacjentnkę ;) Ale skoro nic nie ma, no to Yogh musi obejść się ze smakiem :D :p

szczególnie miłym chłopcom o szczerych intencjach

hihi...jak to fajnie brzmi "miłym chłopcom" :D

Emil:

szkoda, ze "mili chlopcy" trafiaja na wredne babsztyle

Dokładnie(nie, w tym momencie nie piszę o martusi ;) )

10.02.2008
22:19
[154]

s1ntex [ Generaďż˝ ]

Może i nie na temat, ale co tam: :)

W pewnym mieście powstał sklep, w którym każda kobieta mogła sobie kupić męża.
Miał sześć pięter, a jakość facetów rosła wraz z każdym piętrem. Był tylko jeden haczyk: jak już kobieta weszła na wyższe piętro, nie mogła zejść niżej, chyba że prosto do wyjścia bez możliwości powrotu. Wchodzi więc tam pewna babka poważnie zainteresowana kupnem męża.
Na pierwszym piętrze wisi tabliczka:
"Mężczyźni tutaj mają pracę" - To już coś, mój były nawet roboty nie miał - pomyślała kobieta - ale zobaczę, co jest wyżej.
Na drugim piętrze był napis: "Mężczyźni tutaj mają pracę i kochają dzieci" - Miło, ale zobaczymy, co jest wyżej.
Na trzecim piętrze była tabliczka: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci i są niesamowicie przystojni" - No, coraz lepiej - pomyślała - ale wyżej, to musi być już zajebiście.
Na czwartym piętrze można było przeczytać: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni i pomagają przy pracach domowych" - Słodko, słodko... Ale chyba wejdę piętro wyżej.
Na piątym piętrze stało: "Mężczyźni tutaj mają pracę, kochają dzieci, są niesamowicie przystojni, pomagają przy pracach domowych i są diabelnie dobrzy w łóżku" - No niesamowite, wręcz cudownie - pomyślała kobieta - ale jak tu jest tak wspaniale, to co musi być piętro wyżej!?!
Na szóstym piętrze BARDZO zdziwiona kobieta przeczytała: "Na tym nie ma żadnych facetów. Zostało ono stworzone tylko po to, aby udowodnić, że wam, babom, za cholerę nie można dogodzić..."

10.02.2008
22:21
[155]

martusi_a [ Celestial ]

Emil --> czasem trafia swój na swego, a jeszcze kiedy indziej się mówi, że "oni to są siebie warci".. jak widać, kombinacji nie brakuje ;)

volve -->
Dokładnie(nie, w tym momencie nie piszę o martusi ;) )
Ależ ja jestem świadoma tego, że z perspektywy moich byłych, których bezczelnie rzuciłam na przykład, jestem wrednym babsztylem. ;)
Wszystko jest względne, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia przecież.

Inna sprawa, że "mili chłopcy" bywają często synonimem do "nudni chłopcy" :>

10.02.2008
22:25
[156]

Garbizaur [ Legend ]

Skoro odeszła, znaczy że nie była Ciebie warta. Mam nadzieję, że jak będzie chciała do Ciebie wrócić za jakiś czas, to kopniesz ją mocno.

A poza tym jak napisał Aen - jeżeli dziewczyna ma chłopaka i z Tobą kręci, to jak będzie z Tobą - też będzie kręcić z innym. :-/

Dobrze, że ja już jestem szczęśliwy prawie 2 lata i nie muszę przechodzić takich akcji...


Pozdrawiam i życzę szczęścia z inną dziewczyną. Głowa do góry!

10.02.2008
22:36
smile
[157]

volve16 [ Manager ]

martusia:

Inna sprawa, że "mili chłopcy" bywają często synonimem do "nudni chłopcy" :>

:(:(:(:(

10.02.2008
22:47
[158]

martusi_a [ Celestial ]

volviś -->
nie odbieraj tego personalnie :)
Wielokrotnie już podkreślałam, co sądzę o ciepłych kluseczkach i znam wiele kobiet, które uważają podobnie. Ale generalnie każda z nas ma inny zakres tolerancji - coś, co jedną fascynuje, drugą może zanudzać, wszystko w naturze się wyrównuje :)

10.02.2008
22:59
[159]

volve16 [ Manager ]

martusia-->> Nie tłumacz się :P:P

...co sądzę o ciepłych kluseczkach...

??!!! No ładnie mi się teraz dostaje :(

10.02.2008
23:18
[160]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

volve - nie tylko Tobie :(

Tłumaczą się winni!

10.02.2008
23:24
[161]

martusi_a [ Celestial ]

Och panowie, Wy jesteście wyjątkowi, bo jesteście milutcy a jednocześnie nie jesteście nudni. Czy tak jest lepiej? ;P

I nie nie, eLJotku, winni się nie tłumaczą, winni odmawiają składania wyjaśnień do czasu przybycia adwokata. Tak mi mówił znajomy prawnik. :>

10.02.2008
23:49
[162]

volve16 [ Manager ]

LJ -->> Chyba musimy założyć partię ciepłych kluseczek jak to określiła koleżanka martusia :P

PS. Dobrze, że martusia nie wpada do pewnego wątku w którym obaj się udzielamy, bo zapewne też by poszedł offtopic i chłopaki by się wkurzyli :D :P

10.02.2008
23:52
[163]

Emill_ver2 [ Pretorianin ]

volve16 - macie moj glos ;)

11.02.2008
02:28
[164]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

Kurdt, mówiłem byś się do niej nie przywiązywał emocjonalnie, a sprawę traktował na zasadzie uda się to świetnie, nie to trudno, idziemy dalej. Nie unikniesz ryzyka, szkoda, że nie chciałeś jednak zminimalizować ewentualnych strat związanych z ryzykiem. Nie mów, że nagle przez te parę tygodni przywiązałeś się do niej tak mocno, że będziesz rozpaczał dniem i nocą. Ja całą sytuację widziałbym pozytywnie. Jeśli była nieszczera, to dobrze, że odeszła teraz, nie później. Bardzo dobrze, że spróbowałeś, nie będziesz zastanawiać się potem nad tym, co mogłeś zrobić, ale zwyczajnie zabrakło na to odwagi. Nie jesteś tchórzem i zdobyłeś cenne doświadczenie. Nie będziesz się z nią kochał, ale po tym przeżyciu stałeś się silniejszy, odporniejszy duchowo, a przez to lepszy, bardziej wartościowy niż przedtem. Może na pierwszy rzut oka to co piszę wyda ci się pieprzeniem, ale wystarczy byś spojrzał na to głębiej, zastanowił się trochę dłużej, a zrozumiesz, że to co piszę jest prawdą.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.