GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Chcecie mature na religii?

10.12.2007
21:34
[1]

niczyj [ Pretorianin ]

Chcecie mature na religii?

:DDDDDDDDDDDDDDDDD - to mój cały komentarz do tego:)

10.12.2007
21:35
[2]

Mistrz Matii [ Pretorianin ]

Chyba religie na maturze

10.12.2007
21:35
[3]

hccoin [ Chor��y ]

Eee, religia w szkole ma tylko 45. Matura powinna trwac przynajmniej 2 godziny, wiec nie bardzo zebysmy chcieli mature podczas lekcji religii././

10.12.2007
21:35
[4]

ddza [ WasabiHubert ]

Jeśli będzie nieobowiązkowa to co to za problem? Ktoś chce iść np na teologię lub coś z tym związanego, więc co komu będzie to przeszkadzało, że będzie sobie religię zdawał?

10.12.2007
21:35
smile
[5]

Nornidian [ Pretorianin ]

A co na to PZA (Polski Związek Ateistów)?

10.12.2007
21:37
[6]

Gonsiur [ Giga Drill Breaker!! ]

Dopoki nie bedzie obowiazkowa, to jebie mnie to centralnie w suty, czy matura z religii bedzie, czy tez nie :).

10.12.2007
21:37
[7]

Korgan [ Kakało na ciepło ]

jak dla mnie to nie jest zły pomysł, bo są osoby które się tym interesują i mogą się wykazać jak osoby które zdają wiedzę o tańcu. Tyle, że ja bym tego nie nazwał religią jeśli będą tam pytania w 95% z chrześcijaństwa.

10.12.2007
21:41
[8]

Orl@ndo [ Reservoir Dog ]

jeśli będą tam pytania w 95% z chrześcijaństwa.

Wlasnie o tym chcialem napisac... :P

10.12.2007
21:45
[9]

kamyk_samuraj [ Senator ]

Jezeli bedzie to nie religia a religioznawstwo - moze byc...
W innym wypadku - nie ma sensu...

10.12.2007
21:47
[10]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

A ile procent ma być? Pewnie należy zaprosić Żydów, Arabów i negocjować?
Argumentacja, że skoro "będą tam pytania w 95% z chrześcijaństwa", więc egzamin taki nie powinien się nazywać religią jest na podobnym poziomie co stwierdzenie, że historia na maturze nie powinna się nazywać historią, bo w 50% jest to historia Polski.

10.12.2007
21:56
smile
[11]

Kuba_3 [ Pretorianin ]

Osobiście uważam że uczenie religii w obecnym kształcie w szkole jest bezsensownym rozwiązaniem, te lekcje oprócz kościelnej propagandy (a i to nie zawsze, niestety nauczyciele religii niezwykle rzadko są przygotowani do zajęć) nie wnoszą nic pozytecznego do szkół.
Zupełnie inna sytuacja byłaby w przypadku religioznawstwa lub filozofii z elementami religioznawstwa - zdecydowanie popieram wprowadzenie takich przedmiotów do polskich szkół na miejsce religii.

IMHO taka sama sytuacja jest z maturą - zdawanie religii w obecnym kształcie jest pozbawione celu (jak można sprawdzić czyjąś wiarę, to jest bardzo indywidualna kwestia), ale matura z religioznawstwa bylaby bardzo dobrym pomyslem (pod warunkiem braku przymusu zdawania jej oczywiście).

10.12.2007
22:25
[12]

Corragio [ Centurion ]

Matura z religii powinna być obowiązkowa i mam nadzieje, że Kościół będzie o nią energicznie walczył. Tylko dzięki niej jesteśmy w stanie pobudzić patriotyzm w młodych umysłach zewsząd atakowanych takim ścierwem jak serwisy pokroju racjonalista czy apostazja. Kraj zyskałby na tym bardzo dużo.

10.12.2007
22:28
smile
[13]

SirGoldi [ Gladiator ]

Corragio ---> Hm?

10.12.2007
22:30
[14]

Nornidian [ Pretorianin ]

Bez obrazy, ale czy czasem xtepaciupaga to nie jest Twój drugi nick na tym forum?:)

10.12.2007
22:30
smile
[15]

Harrvan [ Lucky Strike ]

Hajle

Problem w tym, że w wymaganiach edukacyjnych o ile się nie mylę masz zarówno historię Polski jak i świata

Jeśli w podstawie programowej, zawarte byłyby wymagania z zakresu różnych religii to czemu nie ?
A że na arkuszu pojawiło się 60 % pytań z chrześcijaństwa to już inna sprawa. Ważne żeby to było określone w podstawie.


Corragio to chyba Gladius

10.12.2007
22:32
[16]

Łysack [ Przyjaciel ]

Goldi -> nie przejmuj się nim:) to jeden z tych krzykaczy pokroju ciupagi i innych nighmarków:)

10.12.2007
22:33
smile
[17]

Conroy [ Dwie Szopy ]

Jestem za. Jeśli ktoś chce zdawać religię to nie widzę problemu.

Można zdawać maturę z historii muzyki, historii sztuki czy tak przydatnego przedmiotu jak wiedza o tańcu, więc czemu nie z religii, jeśli z tym ktoś chce związać swoją przyszłość?

Co innego gdyby była obowiązkowa, ale bez przesady, to póki co nierealne.

10.12.2007
22:36
smile
[18]

SirGoldi [ Gladiator ]

Łysack ---> A gdzie tam bym się przejmował takimi bzdetami. ;) Jest tylko jeden problem - nie wiem, czy Corragio bardziej mnie rozbawił, czy też zaskoczył. Chyba jednak to drugie. Nawet jeśli to prowokacja, niezła. ;-)

10.12.2007
22:43
[19]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

Zacznijmy od tego, że religia powinna zniknąć ze szkół. Nie byłoby problemu z jakąś pseudomaturą z pseudowiedzy.

11.12.2007
00:00
[20]

Slow Motion [ Konsul ]

Zacznijmy od tego że religie powinny zniknąć. Nie byłoby problemu z żadną z nich.

11.12.2007
00:03
smile
[21]

Volk [ Senator ]

Tez tak sadze. Wyznawcy, do gazu!

11.12.2007
01:54
smile
[22]

Caine [ Książę Amberu ]

A po co taki trudny przedmiot? Większość Polaków grówno wie o religii, własnej czy cudzej.

11.12.2007
08:10
[23]

alpha_omega [ Senator ]

Religia nie powinna być ani włączana do średniej, ani stanowić przedmiotu maturalnego. Jeśli już coś wliczać do średniej, to ewentualnie wykładaną na wysokim poziomie etykę. Ale na to nie ma co liczyć. Natomiast jako przedmiot maturalny powiązany w pewnej mierze z religią jak najbardziej do przyjęcia byłoby religioznawstwo.

Religia mogłaby być przedmiotem maturalnym i być wliczaną do średniej jako jeden z przedmiotów z puli zajęć dodatkowych (do wyboru), gdyby miała zupełnie inny charakter - bliższy teologii, egzegezie biblijnej itd. Niestety jest to niewykonalne.

11.12.2007
08:25
[24]

stanson [ Szeryf ]

Jeśli miałby to być przedmiot do wyboru, to dlaczego nie? Skoro ktoś się tym interesuje, proszę bardzo. Oczywiście pod warunkiem, że decyzją zdającego będzie wybór pomiędzy babizmem, buddyzmem, chrześcijaństwem, hinduizmem, islamem, jazdyzmem, dźinizmem, chondogyo, judaizmem, kaodaizmem, taoizmem czy nowymi ruchami religijnymi, itd.

11.12.2007
08:33
smile
[25]

Belert [ Senator ]

Stanson:--> o te inne wyznania i religie taz na pewno bedą.Katolicyzm jest bardzo otwarty na inne religie i chetny do dyskusji.

11.12.2007
08:35
[26]

FunMen [ Call of Duty 4ever ]

Religia, moim zdaniem powinna być przedmiotem dodatkowym dla kogos co chce.

11.12.2007
09:45
smile
[27]

Harrvan [ Lucky Strike ]

Jak już wcześniej wspominałem : zamiast religii - filozofia. Religia wraca do kościoła - każdy deklaruje, czy chce na nią chodzić czy nie i wszyscy są zadowoleni

11.12.2007
09:46
[28]

albz74 [ Legend ]

skoro jest nauka o tańcu, to dlaczego nie religia - czy raczej religioznawstwo ? Oczywiście dobrowolnie.

11.12.2007
10:05
[29]

dudka [ Legend ]

stanson dobrze powiada
ale to jest mało realne, mówiąc o maturze z religii politycy mają na myśli tylko jedną wiarę. Szkoda że zapomnieli o pewnym artykule w Konstytucji, mówiącym że Polska gwarantuje wolność wyznania. Już samo to że religia jest liczona do średniej na świadectwach to pomyłka. Zapomniano że do polskich szkół uczęszcza spora grupa uczniów innycch wyznań. (A tak marginesie, jaki prcoent ludzi w Polsce to katolicy?)

11.12.2007
10:27
[30]

alpha_omega [ Senator ]

Stanson wygaduje bzdury, a nie dobrze powiada. W ten sposób rozumując można twierdzić, że jest się dyskryminowanym, bo na wychowaniu seksualnym przedstawia się podstawowe informacje na temat naturalnych stosunków płciowych, a nie uczy się np. technik bondage'u. Typowa płytka logika.

Co do filozofii, to nie powinna ona zastępować religii lecz być przedmiotem obowiązkowym, wliczanym do średniej, maturalnym i realizowanym przez cały program licealny, a może nawet - w uproszczonej wersji - gimnazjalny. Jest to po prostu przedmiot, który uczy otwarcia poznawczego i fascynacji myśleniem, pogłębia spojrzenie na inne nauki, rozbudza zmysł badawczy itd.

11.12.2007
10:46
[31]

dudka [ Legend ]

A czy nie można nazwać tego zjawiska dyskryminacją? Skoro katolicy mogliby zdawać religię na maturze, to dlaczego nie dać tej szansy wyznawcom innych religii?
A tak wogóel, wg mnie powinno wprowadzićź się religioznawstwo i wszyscy byliby zadowoleni (no może za wyjątkiem polskiego kościoła)

11.12.2007
10:58
smile
[32]

twostupiddogs [ Senator ]

Najgorszy jest i tak morał płynący z tej sytuacji dla ludzi młodych - można bez żadnych konsekwencji nie przestrzegać prawa (przypominam, że w wielu szkołach wciąż nie ma etyki, a państwo nie wywiązuje się z nałożonych na niego obowiązków względem części obywateli - co będzie z maturą z religii orzeknie TK). Czy zatem dziwne jest, że potem młodzież w dorosłym życiu jest nieufna i cyniczna, a zarazem skłonna do akceptacji przez polityków i siebie łamania prawa skoro na takich wzorach wzrasta?

11.12.2007
10:59
[33]

kamyk_samuraj [ Senator ]

Po pierwsze - nie istnieje podstawa programowa dla przedmiotu takiego, jakim jest religia - czyli na lekcji religii w obecnym stanie mozna zarazem opowiadac, jakie to z komunistow swinie sa i nawolywac do krucjaty w imie czystosci krwi narodu polskiego.
Po drugie - katecheci nie odpowiadaja przed wladzami ministerstwa edukacji a przed wladzami koscielnymi.
Czemu z przedmiotu, na ktorego nauke panstwo ma minimalny wplyw, toz samo panstwo ma wydawac pieniadze na mature? W obecnej formie panstwo nie ma mozliwosci ingerowania w zasady przyznawania ocen z religii - jakim prawem ma wiec opiniowac, czy delikwent 'zaliczyl' religie, czy nie?

11.12.2007
11:01
[34]

Sayyadina Av'Lee [ Konsul ]

alpha_omega napisal:
Co do filozofii, to nie powinna ona zastępować religii lecz być przedmiotem obowiązkowym, wliczanym do średniej, maturalnym i realizowanym przez cały program licealny, a może nawet - w uproszczonej wersji - gimnazjalny. Jest to po prostu przedmiot, który uczy otwarcia poznawczego i fascynacji myśleniem, pogłębia spojrzenie na inne nauki, rozbudza zmysł badawczy itd.

pierwszy raz musze sie z Toba zgodzic. Zdecydowanie filozofia powinna trafic do szkol i byc przedmiotem obowiazkowym.
Mnie tylko obawialaby jedna rzecz - niestety wiekszosc uczniow LO z trudem przyswaja wiedze nie mowiac juz o samodzielnym mysleniu. Gdyby matura z filozofii byla obowiazkowa... daje sobie reke uciac ze zdawalnosc matury spadlaby o kilkanascie/kilkadziesiat %.

Natomiast co do religii w szkolach i na maturze... Obiecalam sobie ze nie bede sie tym denerwowac i sie o to klocic bo juz mnie to nie dotyczy. Ja na szczescie trafilam do LO w ktorym moglam wybrac czy wole chodzic na religie czy na etyke. Oczywiscie wybralam etyke i w moim przypadku zajecia te byly prowadzone fantastycznie - przez nasza polonistke ktora mila ukonczone rowniez studia filozoficzne. Wiec nic dziwnego ze pokrywalismy nie tylko zagadnienia z religioznawstwa ale ogolnie filozoficzne. I cos takiego w pelni popieram.
Dlatego gdy wprowadzono poroniony pomysl zeby zaliczac CHRZESCIJANSTWO (tak powinien nazywac sie ten przedmiot... nie religia) do sredniej na swiadectwie pomyslalam sobie ze ludzie myslacy w ten sam sposob co ja rowniez wybiora tzw etyke i nie bedzie problemu. Natomiast jak to wyglada w rzeczywistosci? Owszem - niektore szkoly daja swoim uczniom wybor. Natomiast nie dosc ze wiekszosc szkol nadal udostepnia JEDYNIE Chrzescijanstwo to jeszcze teraz na dodatej ZMUSZA swoich uczniow zeby sie tego uczyli. A wiem co mowie bo znam dziewczyne w LO ktora jest zdeklarowana ateistka i ktorej dyrekcja wyraznie dala do zrozumienia ze jesli nie bedzie chodzila na religie to dostanie z niej 1 i zwyczajnie obleje rok z tego powodu. i to JEST paranoja.
Wprowadzanie zdawania Chrzescijanstwa na maturze tylko by poglebialo takie chore sytuacje (bo najpierw niby do wyboru a po paru latach by chcieli zeby obowiazkowa byla).
Ludzie! Niech w koncu do co poniektorych dotrze ze sa w tym kraju (tak wlasnie, w Uswieconej Polsce tez) ludzie ktorzy nie uwarzaja sie za Katolikow i Chrzescijan i ktorzy nie powinni byc w ZADEN sposob zmuszani zeby sie o tym uczyc a co dopiero jeszcze zeby ich z tego oceniano.
Wiec albo wprowadzamy przedmiot ktory bedzie prowadzony przez odpowiednio wykwalifikowanego nauczyciela i pokrywal bedzie wiedze ogolna o religiach i filozofii albo zapominamy o wszystkim...
Na zakonczenie jeszcze chce dodac ze kiedys religia byla nauczana w kosciolach... lekcjach w szkole... jakos nie widze powodu zeby do tego nie wrocic

11.12.2007
11:04
[35]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

Sama obecność religii w szkole jest pomyłką, a już sytuacja kiedy te zajęcia nie są realizowane na ostatniej godzinie lekcyjnej jest skandalem.
Jeśli kościół chce nauczać religii to proszę bardzo, niech tworzy katolickie szkoły wyznaniowe i w takich szkołach organizuje sobie wszystko co mu tylko przyjdzie do głowy, nawet egzaminy z okultyzmu i wypędzania szatana

Przecież religia w państwowej szkole to prosty a w zasadzie prostacki sposób na utrzymywanie i pozyskiwanie nowych współwyznawców pod groźbą społecznego ostracyzmu.
Kto ma dzieci lub chociaż trochę orientuje się w psychologii lub socjologii doskonale zdaje sobie sprawę jakiej presji społecznej podlegają dzieci z rodzin niekatolickich, kiedy w czasie zajęć nie uczestniczą we wspólnych zajęciach ze swoimi kolegami albo uczestniczą ale są tymi "innymi" - gorszymi.
Dla dziecka akceptacja otoczenia i grupy rówieśników jest wszystkim.
I proszę nie bredzić o ponad 90% katolicyzmie w Polsce. Upór z jakim kościół i liczni fanatycy forsują religię w szkołach świadczy tylko o jej słabości. O realnym poziomie wierzących moglibyśmy zacząć dyskutować dopiero po kilku latach od chwili wycofania religii ze szkół i to nie na podstawie statystyk kościelnych ale deklaracji dorosłych, dojrzałych ludzi.

11.12.2007
11:07
[36]

Heretyk [ Konsul ]

Jestem za religią na maturze. Dopóki kościół opłaca koszty, zapędza księży do sprawdzania matur to niech ma. Najprawdopodobniej efektem będzie wywalenie religii ze szkół do kościołów i zorganizowanie tego przedmiotu już po pierwszej maturze.

11.12.2007
11:12
[37]

Sayyadina Av'Lee [ Konsul ]

sajlentbob --> Wszystko zalezy od szkoly - nauczycieli, uczniow i ogolnego klimatu. Mozna trafic do takiej klasy jak ja gdzie wiekszosc wybrala etyke i tylko garstka ludzi chodzila na Chrzescijanstwo. Mozna trafic do takiej szkoly do jakiej trafila moja kolezanka opisywana w poprzednim poscie. I niestety "tych drugich" jest wiecej...

Heretyk --> mysle ze dla kosciola nie bedzie to zaden wydatek. Pamietaj ze to co zyskaja na calej sytuacji to rzesze zaprogramowanych wyznawcow ktorzy w przyszlosci beda na tace $ rzucac.. nie mowiac juz ze beda glosowac zgodnie z widzimisie KK. Za to KK zaplaci kazda sume....

11.12.2007
11:17
[38]

martusi_a [ Celestial ]

Co do filozofii, to nie powinna ona zastępować religii lecz być przedmiotem obowiązkowym, wliczanym do średniej, maturalnym i realizowanym przez cały program licealny, a może nawet - w uproszczonej wersji - gimnazjalny. Jest to po prostu przedmiot, który uczy otwarcia poznawczego i fascynacji myśleniem, pogłębia spojrzenie na inne nauki, rozbudza zmysł badawczy itd.

To byłby poważny błąd. Filozofia wymaga myślenia, nie oszukujmy się - trzeba być inteligentnym i mieć wszechstronne zainteresowania, by się tym interesować i to rozumieć. A tego wymagania nie spełnia znaczny procent obecnej młodzieży w szkołach średnich. Filozofia byłaby dla nich niczym więcej, jak kolejnym znienawidzonym przedmiotem, totalne bez znaczenia, na dodatek.
Uduchowienie na siłę? To nie przejdzie.
Zresztą, skoro nawet dorośli ludzie na studiach /i to na kierunku, który zbiera intelektualną śmietankę/ pogardzają przedmiotem, chodzą nań w bólach i z musu, co boli mnie osobiście - to nie widzę najmniejszego powodu, by katować wszystkich filozofią, bo wszyscy się do tego po prostu nie nadają.

11.12.2007
11:26
[39]

Sayyadina Av'Lee [ Konsul ]

martusi_a --> przeczytaj mojego wczesniejszego posta. Wszystko zalezy od nauczyciela. Jesli material bedzie wprowadzany z glowa i w malych ilosciach to kazdy go przyswoi. Natomiast + tych zajec sa dyskusje ktore sie tam odbywaja. Nie ma jednej prawdy ktora trzeba wyglaszac. Nie trzeba mowic tego "co nauczyciel chcialby uslyszec". Przedstawiamy zagadnienie i rozpoczynamy dyskusje - jazdy wyraza swoja opinie itd. Takie zajecia ucza wlasnie samodzielnego myslenia.
Ale tak jak tez wczesniej napisalam. Trzeba by sie liczyc (w przypadku wprowadzenia obowiazkowej matury z filozofii) ze % zdawalnosci znacznie spadnie. Bo jednak lekcje lekcjami a matura matura...

11.12.2007
11:30
[40]

martusi_a [ Celestial ]

Sayyadina Av'Lee --> jeśli ktoś nie chce, to nawet najlepszy nauczyciel nie pomoże. A obawiam się, że taką postawę prezentowałaby znaczna większość.

11.12.2007
11:32
[41]

sebekg [ Brzusio Pepusiowaty ]

byloby ja dostyc ciezko zdac

11.12.2007
11:32
[42]

Chacal [ Senator ]

Z religii - nie, z religioznastwa - tak, byle nieobowiązkowa.

Obecny kształt tego przedmiotu to jakaś żałosna pomyłka. Lekcję powinna prowadzić osoba świecka, całkowicie bezstronna. Nie powinno być żadnych żadnych elementów którejkolwiek wiary, takich jak modlitwa na początku zajęć, już nie mówiąć o przekonywaniu, że katolicyzm to jedyna słuszna wiara i koniec. Jeżeli religia z obecnego festynu indoktrynacji zmieniłaby się w przedmiot taki jak historia czy wiedza o kulturze, to spokojnie może być nawet przemiotem obowiązkowym z którego chętni mogliby zrobić maturę.

11.12.2007
11:37
[43]

Heretyk [ Konsul ]

Sayyadina Av'Lee --> A w historyjki o Żydach i Masonach też wierzysz?

11.12.2007
11:46
[44]

Sayyadina Av'Lee [ Konsul ]

Heretyk --> wyobraz sobie ze nie wierze w zadne historyjki... jesli cos mowie to dlatego ze takie jest moje zdanie badz moje obserwacje. Co do KK mozesz sie nie zgadzac... ale powiedzmy ze mozesz miec inne ode mnie doswiadczenia zwiazane z ta organizacja :-)

11.12.2007
11:49
[45]

Heretyk [ Konsul ]

Sayyadina Av'Lee -> Ale serio mówiąc, wytłumacz mi jak wprowadzenie matury z religii miało by przerobić katolików na lód wierny jak islamscy Hassasyni.
Skoro lekcja religii tego nie spowodowała, to jak matura ma to zrobić?

11.12.2007
11:57
[46]

Sayyadina Av'Lee [ Konsul ]

Heretyk --> w tym poscie do ktorego ciagle wracasz celowo uzylam paraboli zeby zwrocic na cos uwage. Mianowicie na to ze oczywiscie nie powstana zastepy wiernych gotowych oddac swoje zycie w imie kosciola. Ale.. kiedy nie bylo (teoretycznego) wyboru miedzy religia a etyka i wiekszosc ludzi chodzila na religie (z roznych powodow.. wiara, presja, nuda itp) spora czesc z nich miala w nosie to co sie na tych lekcjach dzieje... bo co z tego ze sa oceny skoro i tak nikt na nie nie patrzy. Obowiazkowa matura z Chrzescijanstwa sprawi ze ludzie beda musieli sie do tego przylozyc zeby zdac. Uwazasz ze nie bedzie mialo to zadnego wplywu na tych ludzi?

11.12.2007
12:00
[47]

stanson [ Szeryf ]

alpha_omega --> a możesz nam jeszcze powiedzieć, że skoro przedmiot nazywa się religia to czemu ma dotyczyć tylko chrześcijaństwa?

"bo na wychowaniu seksualnym przedstawia się podstawowe informacje na temat naturalnych stosunków płciowych"
A w której szkole?

11.12.2007
12:25
[48]

Indoctrine [ Her Miserable Servant ]

Stanson--> Przedmiot nazywa się Religia a nie Religioznawstwo. Dlatego nie musi nauczać o wszystkich religiach, ale o jednej, najbardziej związanej historycznie z Polską (a także Europą).
Do tego nie jest to przedmiot obowiązkowy, i jak ktoś nie jest chrześcijaninem nie musi tego ani się uczyć ani zdawać. A jak jest chrześcijaninem, to co mu szkodzić ma niby nauka o jego własnej religii??

W przypadku innych wyznań, powinno być to też jakoś umożliwione, ale tak jak KRK zapewnia katechetów, tak też muzułmanie albo żydzi powinni zapewnić swoich i opracować programy..

11.12.2007
12:26
[49]

Heretyk [ Konsul ]

Sayyadina Av'Lee -> A kto mówił o obowiązkowej maturze z religii?
A nawet jeśli to co ze zjawiskiem buntu wobec zmuszania, charakterystycznego zresztą dla ludzi młodych. Obowiązkowa matura z religii zmniejszyła by wpływy kościoła katolickiego na społeczeństwo.

11.12.2007
12:49
[50]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

Indoctrine---> bo w Polsce w szkole nie ma religii tylko katolicyzm. Przedmiot nie jest obowiązkowy ale wytłumacz mi proszę jak czuje się siedmioletnie dziecko ateistów, agnostyków czy wyznawców innej wiary, kiedy nie uczestniczy we wszystkich szkolnych zajęciach ze swoimi rówieśnikami, a jeśli uczestniczy to słyszy, że jego rodzice będą się smażyć w piekle i tym podobne pierdoły.
Jestem za udostępnianiem (nawet nieodpłatnym) sal szkolnych dla katechetów (katolickich czy innych) celem nauczania o swojej wierze ale nie w ramach oficjalnych zajęć lekcyjnych, tylko poza nimi, tak żeby nie przeszkadzało to ludziom myślącym inaczej.

11.12.2007
15:51
[51]

alpha_omega [ Senator ]

dudka ------------->

Nie, nie można nazwać tego zjawiska dyskryminacją. Na wszelkie określenia dyskryminacji jako niezapewniania czegoś co nie przynależy do niezbywalnych praw jednostki ludzkiej należy uważać. Rozumując w Twój sposób można uznać za dyskryminację to, że obcokrajowiec pracujący w Polsce nie ma zapewnionego ustawowo dnia wolnego od pracy w dniu swojego święta narodowego, albo, że rastafarianie nie mogą legalnie popalać marihuany. Jest to rozumowanie naznaczone spaczonym, utopijnym, lewackim pojmowaniem tolerancji.

martusi_a ------------>

Wszystko zależy od prowadzącego. U mnie np. w klasie na zajęcia z etyki chodziło sporo osób i wszyscy to sobie chwalili. Właśnie dobrze prowadzony kurs filozofii może zmienić nastawienie młodych osób do nauki.

Zmieniam zdanie - należy filozofię, w bardzo uproszczonej formie swoistych paneli dyskusyjnych, wprowadzić już w podstawówce. Jak prowadziłem zajęcia w szkole nim jeszcze zrezygnowałem ze specjalizacji nauczycielskiej, zauważyłem, że właśnie kiedy zaczyna się ujmować temat filozoficznie, zadawać pytania i dyskutować z uczniami, pokazywać pewne fakty w ich codziennym życiu, jakich nie zauważyli, rodzi to ich zainteresowanie. Stąd wnoszę, że dobrze poprowadzony kurs zajęć filozofujących w podstawówce mógłby odnieść piorunujący skutek.

stanson -------------->

Nikt nie broni wprowadzenia do szkół zajęć z innych religii (i nazwa też wtedy uległaby doprecyzowaniu), tylko państwo nie ma obowiązku tego zapewniać. Jeśli np. muzułmanie chcą wprowadzić zajęcia z Koranu - droga wolna, niech w tym kierunku działają. Mówienie o tym, że jeśli istnieje taki przedmiot jak religia poświęcony religii chrześcijańskiej, to należy też uczyć voodoo, bo inaczej będzie zachodzić dyskryminacja jest śmieszne.

Co do wychowania seksualnego - nie wiem jak aktualnie sprawa z tym wygląda. Ale nawet hipotetycznie załóżmy, że mamy zajęcia na których omawia się ogólnie praktykę seksualną, higienę z tym związaną itp. Wtedy zawsze może się pojawić ktoś, kto będzie sobie życzył z pozycji osoby uciśnionej omawiania wspomnianych technik. I co - uznasz go za dyskryminowanego?

11.12.2007
15:55
smile
[52]

Kompo [ Legend ]

[42] Chacal

11.12.2007
16:04
[53]

Fett [ Avatar ]

Filozofia w podstawówce ? :| Alpha_Omega Ty jesteś świadomy swoich słów, czy Ci się w dupie poprzewracało? Który dzieciak zrozumiałby o co chodzi z jaskinią Platona, nie mówiąc już o wszelakich Demiurgach, Logosach i Eonach, po których dzieciaki by sie spać bały po nocach :| W ogóle to proponuje zajęcia zacząć od Nietschego. Mi się wydaje, czy Ty srasz wyżej niż masz dupę i za wszelką cenę próbujesz udowodnić wszystkim, jakim jesteś ekspertem i specjalistą we wszystkich możliwych dziedzinach ? No offence

Chacal - popieram, ale przede wszystkim to trzeba by zrobić porządny system nauczania i program tego przedmiotu bo nie jest tajemnica, że na każdej religii w szkołach gra się w piłkę na boisku, albo chodzi na spacery.

11.12.2007
16:09
[54]

alpha_omega [ Senator ]

sajlentbob ------------> Kończ Waść wstydu sobie oszczędź.

Kto ma dzieci lub chociaż trochę orientuje się w psychologii lub socjologii doskonale zdaje sobie sprawę jakiej presji społecznej podlegają dzieci z rodzin niekatolickich, kiedy w czasie zajęć nie uczestniczą we wspólnych zajęciach ze swoimi kolegami albo uczestniczą ale są tymi "innymi" - gorszymi.

Co za zupełne bzdury wyssane z palca. Gdy tylko wprowadzono u mnie w liceum etykę, a było to niemal dziesięć lat temu, od razu się wypisałem z religii i uczęszczałem na zajęcia z etyki. Nie spotkała mnie, ani żadnej z osób które na te zajęcia chodziły, najmniejsza przykrość z tego tytułu. Mówienie tutaj o jakiejś presji społecznej wśród uczniów etc. tonie w oparach absurdu. Jeśli istnieje jakaś presja społeczna we współczesnych społecznościach uczniowskich to jest ona dokładnie odwrotna - wyśmiewa się tych, którzy są naprawdę przejęci swoja wiarą. Żałosna praktyka. W każdym razie zdaje się, że nie masz absolutnie żadnej wiedzy i wyczucia współczesnej mentalności.

11.12.2007
16:14
[55]

alpha_omega [ Senator ]

Fett -------------> A teraz z łaski swojej. Nawrót i czytanie ze zrozumieniem:


Należy filozofię, w bardzo uproszczonej formie swoistych paneli dyskusyjnych, wprowadzić już w podstawówce. Jak prowadziłem zajęcia w szkole nim jeszcze zrezygnowałem ze specjalizacji nauczycielskiej, zauważyłem, że właśnie kiedy zaczyna się ujmować temat filozoficznie, zadawać pytania i dyskutować z uczniami, pokazywać pewne fakty w ich codziennym życiu, jakich nie zauważyli, rodzi to ich zainteresowanie. Stąd wnoszę, że dobrze poprowadzony kurs zajęć filozofujących w podstawówce mógłby odnieść piorunujący skutek.


EDIT: BTW. Czytałeś może Świat Zofii? Nie? To przeczytaj (eBooka znajdziesz na każdym p2p), przemyśl konstrukcję tej książki, a później się wypowiadaj czy przy odpowiednim podejściu pewne idee filozoficzne i ciekawość poznawczą, pewną skłonność do głębszego widzenia rzeczywistości można zaszczepić dzieciom w podstawówce, czy też jest to awykonalne.

11.12.2007
16:16
[56]

Fett [ Avatar ]

A masz pomysł kto by tego uczył i jakby to wyglądało ? I po co robić okrojoną wersję, żeby po 5 latach uczyli się jeszcze raz tego samego ?

A co do presji spoleczeństwa - zalezy jaka, szkola, jakie miasto, jacy ludzie

11.12.2007
16:32
[57]

alpha_omega [ Senator ]

Fett -------------->

Kto by tego uczył? Można w prosty sposób zrobić pewne kursy, które dawałyby kwalifikacje do prowadzenia takich zajęć, a selekcjonowałyby bardziej ze względu na podejście, umiejętność obrazowego przekazywania wiedzy, upraszczania trudnych problemów i otwartość poznawczą, niż jakąś głęboką filozoficzną wiedzę akademicką. Łatwo sobie wyobrazić taki kurs.

Jak by to wyglądało? O Świecie Zofii już mówiłem, ale może dam przykład jak można element takiego filozofującego podejścia podpiąć pod zajęcia z innego przedmiotu np. jęz. polskiego.

Otóż możesz np. prowadzić zajęcia o definicji, pokazać prosto czym jest definicja na paru przykładach, ale na tym nie skończyć. Pokazać, że w umyśle za definicją stoi pojęcie, to jakie wyobrażenia przywołuje dla nas dane słowo. Np. zdefiniować śnieg, a później zapytać czy dla każdego śnieg jest zwykłym śniegiem. Dla każdego jest tym samym? Czy tym samym jest śnieg dla Eskimosa, a tym samym dla mieszkańca Afryki? Dlaczego ich wyobrażenie na temat śniegu się różni? Czym się różni? Przejść do pojęć wrażeń, które są bardzo subiektywne. A następnie np. przejść do matematyki i zdefiniować kwadrat (lub żeby się trzymać przykładu śniegu zdefiniować go "naukowo" mówiąc o wodzie, temperaturze, krystalicznej strukturzer w prostych słowach). Pokazać, że pojęcie kwadratu jest intersubiektywne. Dlaczego jest intersubiektywne? A jednak mimo, że jest intersubiektywne może być źle wykształcone i prowadzić do wyciągania błędnych wniosków (zobrazować to przekonującym przykładem). A ileż tutaj można porobić odniesień do Platona? Ileż w prosty sposób mówić o powszechnikach i rzeczach jednostkowych? Ileż mówić o Sokratesie poszukującym definicji. Temat rzeka.

Zapewniam, że jeśli dobrze opracować taki temat to będzie materiału na kilka niezwykle owocnych poznawczo zajęć. Tak właśnie uczy się ciekawości poznawczej. Trzeba nadać życie tym sztywnym regułom i pojęciom z przedmiotów szkolnych, pokazać że tajemnica jest wszędzie, nauczyć dziecko z nią obcować i patrzyć głęboko.

11.12.2007
16:56
[58]

alpha_omega [ Senator ]

Może jeszcze odnośnie tego po co robić okrojoną wersję. Po pierwsze nie musi być to okrojona wersja kursu filozofii, a pewien wstęp, pewno podłoże widzenia w rodzaju tego o czym pisałem. Ja jednak skłaniałbym się, ażeby pewien okrojony kurs wybranych idei filozoficznych się w tym zawierał. A po co? Odpowiem pytaniem na pytanie:

Dlaczego osoby mające wczesny kontakt z instrumentem mają znacznie częściej słuch absolutny, niż osoby owego kontaktu pozbawione?

11.12.2007
17:17
[59]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

alpha--->
ja nie mówię tu o zadufanych w sobie kilkunastoletnich wyrostkach dla których stawianie się często jest celem samym w sobie, tylko o dzieciach w wieku 6-10 lat (tzw. wieku komunijnym), które bunt i trend do bycia anty- mają dopiero przed sobą.
Zjawisko to może jest mniej nasilone w większych miastach ale i tak istnieje. Jeśli twierdzisz, że takich dzieciaków nie rusza to, że są w pewnym sensie wykluczeni z grupy to jesteś jedyną osobą która powinna zamilknąć.

11.12.2007
17:22
[60]

Shadow_PL9 [ Konsul ]

U mnie w technikum na religi gadamy o sporcie i muzyce :), jak byśmy zdawali z tego to może być :D.

11.12.2007
17:23
[61]

NyyKo [ Generaďż˝ ]

nie wiem w jaki sposób można było się do tego uczyć :D wszystkie modlitwy znać ?!

11.12.2007
17:31
[62]

alpha_omega [ Senator ]

sajlentbob ------------>

Po pierwsze powinna być we wszystkich szkołach etyka i z tym się zgadzam. Mimo to w takim wieku nie zniosłoby to problemu. Problem bowiem nie istnieje w przestrzeni szkoły, lecz domu. Owszem - dzieci lubią dzielić świat na swoich i innych i często są w tym wyjątkowo okrutne i bezwzględne, ale to już jest sprawą rodziców, ażeby oduczać, a przede wszystkim nie wykształcać takich postaw. Bo to przede wszystkim rodzice uczą dzieci spoglądać spode łba na kolegów i koleżanki, które na religię nie chodzą. W drugim rzędzie mogą zawinić sami nauczający religii (znając poziom i formę nauczania tego przedmiotu w polskich szkołach).

Sama izolacja nie jest żadnym argumentem. Jako argument przeciwko nauczaniu religii jest czymś absurdalnym. Bo z tego samego powodu można żądać eliminacji lekcji WF-u z programu nauczania. Są przecież dzieci, które w tych lekcjach uczestniczyć z różnych względów nie mogą i również są w tym sensie napiętnowane.

11.12.2007
17:33
[63]

Roko [ Generaďż˝ ]

a w sumie czemu państwowa szkoła ma uczyć religii ?
Koscioł nie moze się tym zajmować ?

11.12.2007
17:41
[64]

alpha_omega [ Senator ]

Temu Roko, że pewnie z 80% rodziców chce tych zajęć i nie chce kłopotu z przewożeniem dzieci to tu to tam z jednych zajęć na drugie. Tyczy się to szkoły podstawowej.

11.12.2007
17:53
[65]

Roko [ Generaďż˝ ]

robiłeś jakieś badania wśród rodziców ? Czyli koscioł chciał uczyć dzieci religii, jednak na skutek masowego żądania rodziców musiał przekazac to zadanie panstwowym szkołom.

11.12.2007
17:57
[66]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

"Problem bowiem nie istnieje w przestrzeni szkoły, lecz domu."
-W przestrzeni szkoły problem nie POWINIEN istnieć, bo zgodnie z prawem szkoła jest świecka i mamy rozdzielność państwo/kościół. Nauczanie religii katolickiej jest niczym innym jak STWARZANIEM tego problemu w przestrzeni, która z założenia i zgodnie z prawem powinna być od niego wolna.

"W drugim rzędzie mogą zawinić sami nauczający religii (znając poziom i formę nauczania tego przedmiotu w polskich szkołach)."
-nie tylko mogą ale właśnie to robią. Tak się składa, że nauczanie religii to wpajanie pewnego światopoglądu i systemu wierzeń. Ciężko, żeby osoba nauczająca własnej wiary nie próbowała świadomie bądź nieświadomie deprecjonować myślących inaczej niż on.
Jak chciałbyś to kontrolować bądź zmienić? Laicki nadzór nad katolickimi kaznodziejami?
To chyba kolejny argument za wycofaniem jedynie słusznej religii ze szkół.

"z tego samego powodu można żądać eliminacji lekcji WF-u"
Trzeba ostrej dozy demagogii żeby przyrównywać nauczanie mitycznego systemu wierzeń, obrzędów i przesądów do zajęć mających realny (potwierdzony i bezdyskusyjny) wpływ na zdrowie i zdolności psychofizyczne każdego człowieka.

edit:
"Temu Roko, że pewnie z 80% rodziców chce tych zajęć i nie chce kłopotu z przewożeniem dzieci to tu to tam z jednych zajęć na drugie. Tyczy się to szkoły podstawowej."
więc nie mam nic przeciwko temu, żeby szkoła udostępniała bezpłatnie sale lekcyjne katolickim czy jakimkolwiek innym kaznodziejom, PO ZAJĘCIACH LEKCYJNYCH.

11.12.2007
17:58
[67]

pr0_gamer [ Konsul ]

Matury na Religii nie, ale co do matury z Religii nie mam żadnych zastrzeżeń. Uważam jednak, jak wiele osób powyżej, iż powinien to być test obejmujący zakres wszystkich najpopularniejszych wyznań, w dodatku z pewnymi elementami filozofii.

11.12.2007
18:39
[68]

alpha_omega [ Senator ]

W przestrzeni szkoły problem nie POWINIEN istnieć, bo zgodnie z prawem szkoła jest świecka i mamy rozdzielność państwo/kościół. Nauczanie religii katolickiej jest niczym innym jak STWARZANIEM tego problemu w przestrzeni, która z założenia i zgodnie z prawem powinna być od niego wolna.

W kontekście naszej wymiany zdań nie ma żadnej różnicy między udostępnianiem odpłatnie sal po zajęciach, a religią niewliczaną do średniej, dobrowolną (do wyboru, z alternatywą w postaci etyki), ale opłacaną ze środków publicznych. Zajęcia można przenieść tak, ażeby zawsze odbywały się jako ostatnia lub pierwsza lekcja. Szkoła przy tym pozostaje świecka, bo religia nie ingeruje w żaden sposób w system szkolny poza związkami czysto formalnymi (jak np. finansowanie). Jeśli przyczepisz się do tych związków formalnych, finansowania właśnie, to teraz zastanów się raz jeszcze i przemyśl jak się ten zarzut ma do jakichkolwiek zajęć dodatkowych, czy "do wyboru", które nie są powszechne (nie wszystkie dzieci w nich uczestniczą).


Nie tylko mogą ale właśnie to robią. Tak się składa, że nauczanie religii to wpajanie pewnego światopoglądu i systemu wierzeń. Ciężko, żeby osoba nauczająca własnej wiary nie próbowała świadomie bądź nieświadomie deprecjonować myślących inaczej niż on.
Jak chciałbyś to kontrolować bądź zmienić? Laicki nadzór nad katolickimi kaznodziejami?
To chyba kolejny argument za wycofaniem jedynie słusznej religii ze szkół.


Jedyny sens w tym argumencie to zarzut braku kontroli. Takiej samej kontroli nie masz jednak nad tym, czy fizyk, biolog, etyk lub wychowawca etc. nie wyśmiewa przypadkiem podejścia religijnego do pewnych kwestii. Nieświadomie każdy deprecjonuje inne myślenie niż własne.

Trzeba ostrej dozy demagogii żeby przyrównywać nauczanie mitycznego systemu wierzeń, obrzędów i przesądów do zajęć mających realny (potwierdzony i bezdyskusyjny) wpływ na zdrowie i zdolności psychofizyczne każdego człowieka.

Trzeba ostrej dozy demagogii, bądź poważnych problemów z czytaniem ze zrozumieniem, ażeby tak odpowiedzieć na to co napisałem. Ułatwię osąd:

Sama izolacja nie jest żadnym argumentem. Jako argument przeciwko nauczaniu religii jest czymś absurdalnym. Bo z tego samego powodu można żądać eliminacji lekcji WF-u z programu nauczania. Są przecież dzieci, które w tych lekcjach uczestniczyć z różnych względów nie mogą i również są w tym sensie napiętnowane.

11.12.2007
18:58
[69]

alpha_omega [ Senator ]

PS. Czym jest jakiekolwiek odmienne od kościelnego stanowisko wobec aborcji i jego przedstawianie jak nie indoktrynacją? Czym jest misja wychowawcza szkoły jako całość jak nie indoktrynacją? Czym jest wpajanie idei tolerancji jak nie indoktrynacją? Czym w ogóle jest wychowanie jak nie indoktrynacją? Czym zatem jest godzina wychowawcza? Czym zajęcia (o ile teraz są obecne w szkołach) z wychowania seksualnego, w tej części w której wychodzą poza warstwę faktów naukowych? Czym jest kultura? Czym stwierdzenie, że nie można zabijać, kraść i gwałcić, że nie można kłamać, że należy mówić "dzień dobry" i "do widzenia". To wszystko jest indoktrynacją, obudź się.

11.12.2007
19:19
[70]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

"W kontekście naszej wymiany zdań nie ma żadnej różnicy między udostępnianiem odpłatnie sal po zajęciach, a religią niewliczaną do średniej, dobrowolną (do wyboru, z alternatywą w postaci etyki), ale opłacaną ze środków publicznych. Zajęcia można przenieść tak, ażeby zawsze odbywały się jako ostatnia lub pierwsza lekcja. Szkoła przy tym pozostaje świecka, bo religia nie ingeruje w żaden sposób w system szkolny poza związkami czysto formalnymi"
-Jest, bo zajęcia często odbywają się w środku rozkładu zajęć i twoje czy moje chcenie nic tu nie da. Dodatkowo dla mnie nawet na początku zajęć są elementem burzącym porządek dnia.

"Takiej samej kontroli nie masz jednak nad tym, czy fizyk, biolog, etyk lub wychowawca etc. nie wyśmiewa przypadkiem podejścia religijnego do pewnych kwesti"
-Fizyka, biologia czy nawet etyka to ścisłe, definiowalne i naukowe przedmioty, w których przekazuje się wiedzę a nie światopogląd i wierzenia. Przynajmniej częściowa ŚWIECKA kontrola nad nimi jako taka jest możliwa, istnieje i co najważniejsze jako tako działa. Poza tym fizyk nie będzie straszył mojego dziecka, że będzie się smażyć w piekle jeśli katolicki szaman nie obleje go wodą i nie posmaruje oliwą. Katolickich wierzeń i przesądów kontrolować nie można bo u samych podstaw kłóci się to ze świecką naturą kontroli w świeckiej szkole. Nieprawdaż? To co mamy w tej chwili to państwo w państwie albo raczej szkoła w szkole.

"Sama izolacja nie jest żadnym argumentem"
Sama izolacja nie ale izolacja w państwowej placówce ze względu na wyznawaną religię w czasie
świeckich zajęć jest dyskryminacją.
I nieważne jest dlaczego tak się dzieje. Czy przez nieudolność przy wprowadzaniu do szkół czy ignorancję i niezrozumienie problemu przez dyrektorów czy wygodę katolickich kaznodziei. Jeśli coś działa źle to jako takie powinno być zmienione. Rozwiązanie które podaję jest po prostu i zwyczajnie najprostsze.
Ustawowe wymuszenie nauczania religijnych zabobonów po zajęciach szkolnych. W przeciwnym wypadku wypad ze szkół.

11.12.2007
19:25
[71]

Filevandrel [ czlowiek o trudnym nicku ]

Jeżeli mogę zdawać maturę z historii tańca to czemu nie z religii? Nie przeszkadza mi to, ale też zagorzałym bojownikiem tej sprawy się raczej nie stanę.

11.12.2007
19:29
[72]

alpha_omega [ Senator ]

sajlentbob -------------->

Jest, bo zajęcia często odbywają się w środku rozkładu zajęć i twoje czy moje chcenie nic tu nie da. Dodatkowo dla mnie nawet na początku zajęć są elementem burzącym porządek dnia.

Jest to zatem argument przeciwko religii w szkołach, czy za pewnymi doprecyzowaniami jej statusu?

Fizyka, biologia czy nawet etyka to ścisłe, definiowalne i naukowe przedmioty, w których przekazuje się wiedzę a nie światopogląd i wierzenia.

Etyka może być precyzyjna, ale zawsze dotyczy światopoglądu (kurs etyki powinien jednak obejmować różne stanowiska). Co do przedmiotów ścisłych to w kwestii faktów naukowych są one neutralne światopoglądowo, niestety inaczej jest z nastawieniem wielu wykładających.

Przynajmniej częściowa ŚWIECKA kontrola nad nimi jako taka jest możliwa. Poza tym fizyk nie będzie straszył mojego dziecka, że będzie się smażyć w piekle jeśli katolicki szaman nie obleje go wodą i nie posmaruje oliwą.

Ktoś Ci każe wysyłać własne dziecko na religię?

Katolickich wierzeń i przesądów kontrolować nie można bo u samych podstaw kłóci się to ze świecką naturą kontroli w świeckiej szkole. Nieprawdaż? To co mamy w tej chwili to państwo w państwie albo raczej szkoła w szkole.


Nie wiem czy wiesz, ale jedyna kontrola nauczania w szkole - poza oceną stopnia zrealizowania materiału - a więc kontrola tego jak nauczyciel postępuje na gruncie światopoglądowym i etycznym, jest kontrolą poprzez donos. Nie ma tutaj żadnej różnicy ze względu na przedmiot.

Sama izolacja nie ale izolacja w państwowej placówce ze względu na wyznawaną religię w czasie świeckich zajęć jest dyskryminacją.

Nie jest o ile organizowane są w tym czasie jakieś zajęcia dla pozostałych osób.

11.12.2007
19:37
[73]

alpha_omega [ Senator ]

PS.

Poza tym jeśli uważasz, że ewentualna kontrola kłóciłaby się ze świeckością kontroli, tzn. iż uważasz, iż chrześcijaństwo samo w sobie posiada elementy nienawiści, godne potępienia. Ciekaw jestem jakie to według Ciebie elementy. Cała świadomość etyczna europejskich społeczeństw wyrasta w swych podstawach z chrześcijaństwa i judaizmu (obok filozofii greckiej), chociaż trzeba by było trochę popracować, ażeby Ci to przynajmniej w niektórych aspektach rozświetlić.

11.12.2007
20:47
[74]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

"Jest to zatem argument przeciwko religii w szkołach, czy za pewnymi doprecyzowaniami jej statusu? "
-ale tak się składa że wszyscy milczą na temat takiego doprecyzowania. Zresztą wyraziłem się jasno i w tym punkcie jesteśmy raczej zgodni. Poza tym jest już chyba niejasny zapis, że religia w miarę możliwości powinna być realizowana na ostatnich lekcjach, tylko co z tego skoro wszyscy mają to w głębokim poważaniu (a najbardziej powinni stosować się do niego katoliccy szamani - wszak podstawowe wartości to pokora, ugodowość, miłość bliźniego - a więc i zrozumienie dla negatywnych skutków innego rozplanowania dziennego dla dzieci niewierzących i innowierców )

"Etyka może być precyzyjna, ale zawsze dotyczy światopoglądu (kurs etyki powinien jednak obejmować różne stanowiska)"
-i właśnie te "różne stanowiska" oraz brak innych guseł czy czarów są tym czym różni się etyka od zabobonu

"w kwestii faktów naukowych są one neutralne światopoglądowo, niestety inaczej jest z nastawieniem wielu wykładających"
-ale zajęcia te nie segregują uczniów ze względu na wyznanie, orientację seksualną czy kolor skóry. Odwrotnie niż w przypadku religii. Tutaj już na wstępie z zasady następuje segregacja.

"Ktoś Ci każe wysyłać własne dziecko na religię? "
-A czy ja ci każę katolikom swoich nie wysyłać? Mogą to robić po, a nie w trakcie zajęć lekcyjnych i wszyscy będą zadowoleni.
Presja otoczenia i poczucie izolacji zwłaszcza u młodszych dzieci nie jest pozytywnym czynnikiem. Ostracyzm również i nieważne, że to "tylko" skutek uboczny, a nie zamierzony (a może cynicznie stwierdzę, że nie do końca w to wierzę) . Ważne, że to jest fakt. Ja nie chcę i nie potrafię wyeliminować całkowicie takich czynników ale można je zminimalizować choćby przez przesunięcie zajęć religii na ostatnie godziny i zrobienie z nich zajęć nieobowiązkowych.

"ale jedyna kontrola nauczania w szkole - poza oceną stopnia zrealizowania materiału - a więc kontrola tego jak nauczyciel postępuje na gruncie światopoglądowym i etycznym, jest kontrolą poprzez donos. Nie ma tutaj żadnej różnicy ze względu na przedmiot. "
-nieprawda. Świecka szkołą ma świecki program, kontrolowany przez świeckich urzędników. Świeccy nauczyciele podlegają świeckiej ocenie swoich świeckich zwierzchników. Kontrolę na "programem" religii mają jedynie słuszni katoliccy szamani. Czy można zarzucić szamanowi, że straszy dzieci swoimi barbarzyńskimi obrzędami i bajkami, jeśli to integralna część jego systemu wartości i programu zatwierdzonego przez głównego guru. Świecka kontrola jest możliwa tylko nad świeckimi naukami bo wierzenia są z natury niemożliwe do kontrolowania przez świecką z zasady szkołę. Dla przykładu, gdyby biolog straszył siedmiolatki, że przyjdzie wilk i je zje to świecki nadzór może wyciągnąć w stosunku do niego konsekwencje. W stosunku do katolickiego kaznodziei jest bezsilny nawet gdy ten bredzi o różnych kulinarnych technikach stosowanych przez Lucyfera.

"Nie jest o ile organizowane są w tym czasie jakieś zajęcia dla pozostałych osób."
jednym słowem zajęcia na plantacji trzciny cukrowej dla murzynów i literatura dla białych albo gotowanie czy dzierganie dla dziewczynek i dyskusje filozoficzne dla chłopców nie byłyby dyskryminacją?
Religia w takim kształcie w jakim jest w polskich szkołach jest skandalem. Nieliczne wyjątki szkół którymi zarządzają dyrektorzy z jajami i wizją tylko potwierdzają regułę. Większości się nie chce i tym samym wprowadzają element dyskryminacji: brak zajęć,
religia w ciągu dnia, sugestie "że może by tak jednak..." itp. Jak dla mnie potencjalne korzyści z religii w szkole (o ile w ogóle istnieją) są niczym w porównaniu do złych rzeczy do jakich dochodzi (świadomie, nieświadomie przez zaniedbanie - nieważne) z powodu jej obecności.

Nauczanie wierzeń i obrzędów powinno zniknąć ze szkół lub ew. dla wygody wyznawców zostać ale z ustawowym wymogiem ostatnich godzin w planie, jako zajęcia dodatkowe niewliczane do średniej.
A etyka i/lub elementy religioznawstwa powinna być nie zamiast nauczania religii ale oprócz (być może wplecione w jakiś inny przedmiot - whatever)

świeckość kontroli kłóci się nie z wartościami etycznymi religii katolickiej ale z pozostałymi gusłami, które są integralną częścią tych wierzeń.

11.12.2007
21:04
[75]

_SebuL_ [ Pretorianin ]

poroniony pomysl , religia to poryty i po chuj potrzebny przedmiot

11.12.2007
21:42
[76]

alpha_omega [ Senator ]

Ale zajęcia te nie segregują uczniów ze względu na wyznanie, orientację seksualną czy kolor skóry. Odwrotnie niż w przypadku religii. Tutaj już na wstępie z zasady następuje segregacja.

Masz kłopot ze zrozumieniem podstawowej kwestii, że zajęcia z religii nie dokonują selekcji negatywnej, a pozytywnej. Pozytywnej selekcji dokonują każde zajęcia z kategorii "do wyboru", dodatkowe, fakultatywne itp. W tej mierze nowoczesna szkoła dąży właśnie do selekcji. Zajęcia te
nikogo nie segregują, a są jedynie opcją. Czy to tak trudno pojąć?


A czy ja ci każę katolikom swoich nie wysyłać? Mogą to robić po, a nie w trakcie zajęć lekcyjnych i wszyscy będą zadowoleni.


Nie odwracaj kota ogonem. Skoro nie musisz swoich dzieci na religię wysyłać, więc nie ględź o czarnoksiężnikach i zabobonach bo popadasz w śmieszność.

Ostracyzm również i nieważne, że to "tylko" skutek uboczny, a nie zamierzony (a może cynicznie stwierdzę, że nie do końca w to wierzę). Ważne, że to jest fakt.

Mam nadzieję, że zachowujesz zasady logiki i masz spójną opinię na temat nauki. Jak wiemy bez nauki nie byłoby wielu nieszczęść i zbrodni na niespotykaną skalę, a ważne, że to jest fakt.


Ja nie chcę i nie potrafię wyeliminować całkowicie takich czynników ale można je zminimalizować choćby przez przesunięcie zajęć religii na ostatnie godziny i zrobienie z nich zajęć nieobowiązkowych.


Przesunięcie to dobry pomysł. Natomiast demonizowanie zjawiska jest dość infantylne. Dzieci zawsze znajdują ofiary - grubas, karzeł, okularnik, kujon, brudas, ciota itd. Zawsze będzie syndrom ofiary i prześladowcy, zawsze będą kompleksy i złamane psychiki i jak dotąd nie słyszałem i nie spotkałem się z przypadkiem prześladowań szkolnych w kontekście nieuczęszczania na religię, natomiast ze wszystkimi innymi rodzajami spotykałem się wiele razy i wciąż o takich słyszę i takowe widzę.

Świecka szkołą ma świecki program, kontrolowany przez świeckich urzędników. Świeccy nauczyciele podlegają świeckiej ocenie swoich świeckich zwierzchników.

Bzdura. Nikt nie kontroluje co nauczyciel na zajęciach mówi. Sprawdza się wyniki i sprawozdania z realizacji programu. Reszta, póki nie ma donosu, nikogo nie obchodzi. Najwięcej szkolnych nerwów w życiu straciłem przez nauczycielkę niemieckiego, która zachowywała się wręcz psychopatycznie i przez lata nie wyrzucono jej ze szkoły, nawet mimo skarg.

Kontrolę na "programem" religii mają jedynie słuszni katoliccy szamani. Czy można zarzucić szamanowi, że straszy dzieci swoimi barbarzyńskimi obrzędami i bajkami, jeśli to integralna część jego systemu wartości i programu zatwierdzonego przez głównego guru.

Jeśli nazywasz to barbarzyńskimi obrzędami i bajkami to widać mało na ten temat wiesz. I owszem - można zarzucić, a nawet odniesie to znacznie większy skutek, niż w innych przypadkach. Bo nikt nie zatwierdzał szerzenia atmosfery strachu etc.

W stosunku do katolickiego kaznodziei jest bezsilny nawet gdy ten bredzi o różnych kulinarnych technikach stosowanych przez Lucyfera.


Skąd bierzesz te bzdurne teorie?

jednym słowem zajęcia na plantacji trzciny cukrowej dla murzynów i literatura dla białych albo gotowanie czy dzierganie dla dziewczynek i dyskusje filozoficzne dla chłopców nie byłyby dyskryminacją?


Owszem, byłyby dyskryminacją, tylko tutaj nie zachodzi żadna analogia między zajęciami z religii, a lekcjami o jakich piszesz. Najmniejsza. To tylko Twoje urojenia.

świeckość kontroli kłóci się nie z wartościami etycznymi religii katolickiej ale z pozostałymi gusłami, które są integralną częścią tych wierzeń.

Nie są integralną częścia tych wierzeń. Jest przykładowo różnica między wykazaniem racji dla których Kościół jest przeciw aborcji, a pokazywaniem skrajnie makabrycznego filmu z operacji usunięcia płodu dzieciom w podstawówce. I to ostatnie jak najbardziej podlega kontroli. W przypadku natomiast klas starszych nie widzę powodu, ażeby takich filmów nie pokazywać. Hasła tolerancji, wolnej aborcji jako zasady emancypacji kobiet etc. to czysta indoktrynacja ideologiczna, a mówi się o tych rzeczach na różnych zajęciach.

PS. A więc chcesz rozdziału Kościoła od państwa, tak mocno go chcesz, że odczuwam w Twojej wypowiedzi skłonność do wypaczonego widzenia rzeczywistości. A wiesz skąd pochodzi ta idea? Z Nowego Testamentu.

11.12.2007
21:52
[77]

Exquisite [ Centurion ]

religioznawstwo lub filozofia religii OK
ale sama religia - po co?

11.12.2007
22:11
[78]

3w [ Generaďż˝ ]

Chcecie mature na religii?

nie bo po co

11.12.2007
23:54
[79]

sajlentbob [ Vetus Fungus ]

alpha--->
widzę, że się nie rozumiemy w ogóle więc ostatni raz bo nie ma to głębszego sensu. Można tak łapać się za słówka do u.... śmierci. Ty zaczynasz zrobić się niemiły a ja zaczynam mocno przerysowywać, żeby osiągnąć jakikolwiek efekt.

".Masz kłopot ze zrozumieniem podstawowej kwestii, że zajęcia z religii nie dokonują selekcji negatywnej, a pozytywnej. Pozytywnej selekcji dokonują każde zajęcia z kategorii "do wyboru", dodatkowe, fakultatywne itp. W tej mierze nowoczesna szkoła dąży właśnie do selekcji. Zajęcia te
nikogo nie segregują, a są jedynie opcją. Czy to tak trudno pojąć? ."
-Czy tak trudno pojąć, że tak byłoby gdyby te zajęcia nie kolidowały z planem dnia osób, które na religię chodzić nie chcą. Nie są to też studia wyższe, żeby kilku czy kilkunastolatkom robić "oczka". W wielu szkołach zajęcia zastępcze są czystą fikcją albo typową zapchajdziurą. Zresztą zgodnie z twoją ideą zajęć dodatkowych proponuję żeby przesunąć religię na koniec dnia i zrobić z niej przedmiot nieobowiązkowy, nieuwzględniany na świadectwie.

"Jak wiemy bez nauki nie byłoby wielu nieszczęść i zbrodni na niespotykaną skalę, a ważne, że to jest fakt. "
-tutaj ty z kolei odwracasz kota ogonem - zresztą jak można porównywać empiryczną i sprawdzalną wiedzę do jakiegokolwiek systemu wierzeń. Nie podważam ich historycznego wpływu na kształtowanie się systemów etycznych czy w ogóle współczesnego świata ale to nie zmienia faktu, że były, są i zawsze będą tylko i wyłącznie wierzeniami. Dlatego też religię należy przesunąć na koniec zajęć i zrobić z niej przedmiot nieobowiązkowy.

"demonizowanie zjawiska jest dość infantylne"
-ja nie demonizuje, tylko stwierdzam fakt, że religia w szkole w obecnym kształcie jest przyczyną (często pośrednią) większej ilości złego niż dobrego. Żeby to zmienić wystarczy przesunąć ją na koniec zajęć i zrobić z niej przedmiot nieobowiązkowy

"Nikt nie kontroluje co nauczyciel na zajęciach mówi."
-No to mamy niezły burdel
Dyrekcja, kuratorium, urzędnicy, ministerstwo, minister, premier - mało? Świecka szkoła jest pod kontrolą świeckich urzędników, jeśli gdzieś ta kontrola szwankuje to przez zaniedbanie jakiegoś człowieka a nie system.

"Skąd bierzesz te bzdurne teorie? "
To przerysowanie - piszę o tym od kilku godzin a do ciebie nie dociera. Jak świecki, z zasady bezwyznaniowy urzędnik (bo tak powinien sprawować urząd) może kontrolować coś co przekazuje mający autonomię i monopol w zakresie wiary Kościół Katolicki? To KK ustala program , zatwierdza katechetów i jest niemożliwy do skontrolowania przez świecką szkołę. Program religii nie jest wytworem świeckiej szkoły tylko Kościoła Katolickiego, a więc i nadzór nad tym co mówi katecheta jest niemożliwy bo on przekazuje program nadany z góry. Zgadnij przez kogo?
Program ten idzie z pominięciem szkoły, jest nienegocjowalny, oparty na niepodlegających dyskusji dogmatach. Szkoła jest tylko pośrednikiem i tym samym nie ma wpływu (albo ma bardzo mały) na to co robi, a zwłaszcza mówi katecheta.
Dlatego też religię należy przesunąć na koniec zajęć i zrobić z niej przedmiot nieobowiązkowy

"Jest przykładowo różnica między wykazaniem racji dla których Kościół jest przeciw aborc...."
czy ja w którymkolwiek miejscu kwestionuję tzw. wartości chrześcijańskie? W którym miejscu mówię o etyce kościoła? To ty cały czas wyskakujesz z etyką mimo, że w kwestii zasad moralnych propagowanych przez KK ani razu się nie zająknąłem.

Ja cały czas tylko stwierdzam, że religię należy USTAWOWO przesunąć na koniec zajęć i zrobić z niej przedmiot nieobowiązkowy. Jeśli dla KK taki kompromis to zbyt wiele to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć religii szybkiego wypadu ze szkół i powrotu tam gdzie moim zdaniem jest jej miejsce czyli do przykościelnych sal parafialnych.

Czego sobie i innym serdecznie życzę.
EOT - wypisała mi się klawiatura

12.12.2007
00:05
[80]

Kurdt [ Legend ]

alpha -> Nie wtrącając się do dyskusji, tylko jedna sprawa. Piszesz: "jak dotąd nie słyszałem i nie spotkałem się z przypadkiem prześladowań szkolnych w kontekście nieuczęszczania na religię".



I wybór cytatów:

"Ksiądz się zdenerwował, ochrzanił mnie, że nie wychowam dziecka w wierze katolickiej, więc nie ma mowy o chrzcie. Strasznie mi było przykro, zwłaszcza że trzymałam za rękę Janka i on tego wszystkiego musiał słuchać - opowiada Magda."

"- Ale skąd u dzieci wychowanych w ateistycznych rodzinach w ogóle pojawia się potrzeba chrztu? - pytam.
Dr Arska-Karyłowska odpowiada, że dzieci w wieku Janka bardzo chcą się upodobnić do rówieśników."

"Inny chłopiec nie chciał chodzić do szkoły, gdy katecheta nazwał jego niewierzącego dziadka "świntuszkiem". Dla chłopca to było straszne - opowiada Arska-Karyłowska."

tepaciupaga -> "ateistyczno-satanistyczna mniejszosc" Jednak jesteś idiotą.

12.12.2007
00:08
[81]

.tepaciupaga [ Legionista ]

Zdecydowanie chce matury z religii. Dlaczego wierzaca wiekszosc ma cierpiec przez ateistyczno-satanistyczna mniejszosc ? Pytam sie dlaczego ? Prawem demokracji sa rzady wiekszosci nad mniejszoscia wiec niech mniejszosc stanie sie wiekszoscia to wtedy bedzie mogla blokowac postulaty obecnej wiekszosci ktora stanie sie mniejszoscia.

12.12.2007
01:05
[82]

Chacal [ Senator ]

tepaciupaga -> brak nawet nieobowiązkowej matury z obecnej religii to wina tej własnie "wierzącej większości", która nie spłodziiła żadnej podstawy programowej, rygorów i założeń, już o pomyśle na kształt matury nie wspominając. Tej matury w gruncie rzeczy nie ma obecnie z czego zrobić i sataniści (lol..) nie są tu nic winni. Zresztą to dobrze, bo aż mi ciarki przechodzą na samą myśl o tym, że mogłyby się za to zabrać takie oszołomy jak ty.

12.12.2007
01:08
[83]

Kurdt [ Legend ]

Przypomniał mi się jeszcze komiks znajomego. Kreska nie taka, jak by się chciało, ale można wybaczyć. :)


Chcecie mature na religii? - Kurdt
12.12.2007
01:23
smile
[84]

Karl_o [ maniaC ]

Wg. mnie im więcej jest możliwych do wyboru przedmiotów na maturze tym lepiej. Poza tym religia nie jest obowiązkowa, więc będzie ją zdawał ten co chce. Moim zdaniem jest to dobre rozwiązanie, tym bardziej, że zdaje się z wiedzy, a nie z tego kto i ile razy chodziłdo kościoła. Jestem na TAK.

12.12.2007
01:49
[85]

alpha_omega [ Senator ]

sajlentbob -------------->

Otóż powinien to być przedmiot obowiązkowy, ale mający w każdej szkole alternatywę w postaci etyki. I tyle. Od pierwszego posta zajmuję takie stanowisko.

Nie odwracam kota ogonem. Nie rozumiesz tego co sam napisałeś. Napisałeś, że uważasz za nieistotne to, czy coś jest skutkiem zamierzonym czy ubocznym. Jeśli zatem chcesz zachować logiczną spójność swoich rozumowań, to musisz tak samo oceniać uboczne skutki rozwoju technicznego i samej nauki. A skutkami tymi są niespotykane w historii zbrodnie i zagrożenia. I nie ma tutaj nic do rzeczy natura nauki przeciwstawiona naturze religii. Logika rozumowania jest logiką rozumowania - jeśli winisz coś za uboczne skutki, to rób tak w każdej dziedzinie i w każdym bez wyjątku przypadku.

Nie, nikt nie kontroluje. Możesz sobie powoływać się na jakiekolwiek formalne rozwiązania, ale nikt Cię jako nauczyciela bez donosu nie sprawdzi, co najwyżej uraczy obecnością na zajęciach, a wtedy możesz rżnąć dowolnego głupa ze wszystkich głupców tego świata. Miną zajęcia i wracasz do niecnych praktyk. Dzień dobry.

Masz wpływ na to co mówi katecheta pod tym względem, że obowiązują go pewne prawa. Po to pisałem o aborcji, a Ty kolejny raz nie zrozumiałeś. Nie można się przyczepić do stanowiska Kościoła wobec aborcji, ale jeśli katecheta puści małym dzieciom drastyczny film pokazujący usunięcie płodu do ze szkoły - jeśli ktoś o tym doniesie - poleci szybciej, niż mrugniesz okiem. Podobnie jeśli będzie katechetą i będzie straszył dzieci piekłem w mocnych słowach, to przy zaangażowaniu rodziców ze szkoły wylecisz nie później, niż psychopatyczny nauczyciel innego przedmiotu. Rozumiesz istotę?

I na koniec. A to religia jest przedmiotem obowiązkowym? Jestem pewien, że nadal nie jest takim przedmiotem tam, gdzie nie zapewniono alternatywy. Tak jak to było za czasów mojego liceum.

12.12.2007
02:13
[86]

alpha_omega [ Senator ]

Kurdt ----------->

Tak, słynna gazeta wybiórcza. No, ale w porządku, nie ma co podważać tych informacji. Tylko jak to się ma do tego, ile osób np. odczuwa egzystencjalną pustkę z powodu wiary utraconej za sprawą działań wojującego ateizmu?

Jak to się ma do tego, że każdy nauczyciel może być jednostką chorobliwą i spaczyć dziecko (bo, że istnieje zalecenie mówienia o tym, że rodzice spalą się bez chrztu w piekle etc. to chyba nie zamierzasz sugerować, gdyż normalny człowiek takich rzeczy dzieciom nie będzie mówił)?

Jak to ma się do tego, że zwykła kampania antynikotynowa jest przyczyną wielu dziecięcych tragedii, bo rozbudza w dzieciach świadomość, że ich palący rodzice się trują i najprawdopodobniej umrą na straszne choroby (sam tego doświadczyłem - teraz sam palę)?

Jedno słowo - demonizowanie. Demonizuje się ten problem. Owszem, istnieje różnica między faktami naukowymi, a wiarą religijną, ale ja mogę - po własnym doświadczeniu - tak Wam zdemonizować problem kampanii antynikotynowej i jej wpływu na psychikę dziecka palących rodziców, że Wam oczy wyjdą z orbit, okrążą Marsa i powrócą na Ziemię.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.