GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Zagadywanie ludzi na ulicy, w sklepach-czyli dlaczego Polacy są tacy zimni?

04.12.2007
19:33
[1]

Bragiel [ Centurion ]

Zagadywanie ludzi na ulicy, w sklepach-czyli dlaczego Polacy są tacy zimni?

Od razu napiszę, że moim celem nie jest atak na Polaków czy Polskę, a kieruję mną ciekawość.
Otóż dlaczego w Polsce, gdy ktoś zagada inne osoby w kolejce w sklepie, na dworcu, na przystanku, gdy zainicjuje rozmowę, jest brany za wariata?
Dlaczego nie jest czymś normalnym zagadanie o pogodzie ekspedientki w sklepie, powiedzenie jakiegoś kawału, zapytanie co słychać?
Czemu, gdy w pociągu zagaduje ludzi, z reguły ludzie patrzą na mnie jak na idiotę?
Skąd wynika ta przepaść cywilizacyjna, dotycząca stosunków międzyludzkich, między Polską a tzw. Zachodem?

W zimnej Skandynawii każdy każdego zagaduje. Gdy wyjdę do sklepu to od razu jeden pyta mnie co słychać, drugi co kupuje, trzeci powie jakiś kawał, ekspedientka zapyta się co słychać. Każdy, każdego zagadauje.
Tak samo jest w pociągach-wystarzy usiąść a już facet zaczyna opowiadać historię swojego małżeństwa itp.
Ulica ,sklep, autobus,jest czymś w rodzaju miejsca wymiany poglądów, serdecznośći zmniejszania samotnośći.

Tak samo jest w Anglii, Irlandii, Niemczech, ogólnie całym tzw. Zachodzie.

W Polsce jest inaczej. Gdy zapytam ekspedientkę w sklepie ,,Jak tam w pracy?", będzie naburmuszona i raczej nie spojrzy na takie pytanie przychylnie.
Gdy podejdę do jakiś dziewczyn siedzących na ławce w Polsce, to z reguły są one w szoku i odchodzą, tymczasem w Szwecja od razu sobie siadamy i nawiązuje się rozmowa, flirt.


Jak Polacy w Polsce poznają ludzi? Dlaczego nie zagadują się na ulicach? Dlaczego Polacy, tak jakby bali się innych Polaków, bali się rozmowy, poznania. A może są jakieś inne przyczyny?

Bardzo ciekawi mnie ta kwestia i proszę o wasze opinie.

04.12.2007
19:36
smile
[2]

Kompo [ Legend ]

04.12.2007
19:37
[3]

mos_def [ Generaďż˝ ]

Za komuny trzeba bylo trzymac gebe na kłodke i uwazac co i do kogo sie mowi ;)

04.12.2007
19:40
[4]

Bragiel [ Centurion ]

>>>>>>>>>>>>

Ta piosenka idealnie pasuje do tematu, właśnie o to mi chodzi.

04.12.2007
19:41
[5]

garrett [ realny nie realny ]

no nie wiem jak z tym "zachodem"

przez pol roku w finlandii nikt mnie nie zagadal, nigdzie, nigdy, ani w sklepie ani na ulicy, moze brzydki jestem, ale nie ... w knajpie zagadywali

przesadzasz

04.12.2007
19:44
smile
[6]

bikero [ -bitpie- ]

Kompo idealnie podpowiedzial :)

04.12.2007
19:46
smile
[7]

Mortan [ ]

W zimnej Skandynawii każdy każdego zagaduje. Gdy wyjdę do sklepu to od razu jeden pyta mnie co słychać, drugi co kupuje, trzeci powie jakiś kawał, ekspedientka zapyta się co słychać. Każdy, każdego zagadauje.

a ch*j ich to obchodzi co kupuje ?

04.12.2007
19:50
[8]

Bragiel [ Centurion ]

>>>>a ch*j ich to obchodzi co kupuje ? >>>
Na poczatku pobytu w Skandyanawii myślałem dokładnie tak samo, taki pierwszy szok-co kogo obchodzi dlaczego kupuje takie a nie inne piwo i czy mam jakąś imprezę.
Chyba większość Polaków ma coś takiego, bo to jest szok, zupełnie inny świat kontaktów międzyludzkich.
Dopiero po jakimś czasie docenia się jak wielkie ma to znaczenie, że wychodzisz ze sklepu w ciemny ponury dzień, po pracy i możesz sobie z każdym pogadać, a w Polsce nawet ekspedinetka jest niechętna do rozmowy.

04.12.2007
19:51
[9]

Vidos [ Legend ]

Bragiel - nie wiem gdzie w Polsce się obracasz ale u mnie to co napisałeś jest na porządku dziennym i nikogo to nie dziwi, wydaje mi się że z twoim miastem jest coś nie tak a raczej z mieszkańcami.
Kiedy bym nie zagadał czy jest to kolejka w sklepie czy przystanek pkp, pks, zawsze słyszę życzliwe odpowiedzi.

04.12.2007
19:53
[10]

pecet007 [ - ]


Poranne chodniki
Gdy idę, nie rozmawiam z nikim


Nie wiem, nie byłem nigdy w krajach skandynawskich, ale generalnie, to nie wiedziałbym co odpowiedzieć, więc myślę że lepiej gdy nikt się do nikogo nie odzywa na ulicy.
a ch*j ich to obchodzi co kupuje ?
otóż to

04.12.2007
19:55
[11]

Van Gray [ Tengu ]

Hm, odnoszę wrażenie, że żyję w innej Polsce. Z taką 'oschłością' się nie spotykam - często zdarza się, że sprzedawca zagai, zdarza się, że jadąc autobusem wspólnie ponarzekam z innymi na pogodę etc. ;) Ba, czasami (chociaż rzadko; gdy się spieszę, nie mam humoru itd.) denerwuje mnie to, że ludzie "dążą do zwarcia", gdy ja akurat na to nie mam ochoty czy czasu. Nigdy bym nie powiedział, że Polacy to mruki czy coś w ten deseń. Co więcej - jeśli Polacy z czegoś słyną w Europie, to właśnie z gościnności i przyjazności, sam nieraz doświadczyłem tego ze strony ludzi mi całkiem nieznajomych. Ciekawe, skąd takie rozbieżności pomiędzy moim a Twoim postrzeganiem rzeczywistości. Chyba za dużo czasu spędziłeś na zagranicznych wojażach, a tych musiałeś odbyć niemało, żeby móc wypowiadać się o relacjach społecznych w tylu różnych krajach. Skandynawia, Wyspy Brytyjskie, Niemcy - aż dziw, że życia Ci starczyło, globtroterze.

04.12.2007
19:57
smile
[12]

boskijaro [ Senator ]

Van Gray --> to żyjesz w jakimś wyjątkowym zakątku Polski:)

Ja szczerze mówiąc chciałbym czegoś takiego doświadczyć, a że mam w planach przyszły wyjazd do Skandynawii to raczej się to zdarzy ;)

04.12.2007
19:59
[13]

pecet007 [ - ]

Hm, odnoszę wrażenie, że żyję w innej Polsce. Z taką 'oschłością' się nie spotykam - często zdarza się, że sprzedawca zagai, zdarza się, że jadąc autobusem wspólnie ponarzekam z innymi na pogodę etc. ;)

Narzekanie to co innego akurat, z tym się też spotkałem. Generalnie Polacy uwielbiają narzekać. Ostatnio czekałem w kolejce do lekarza w przychodni i jakaś osoba się wcisła w kolejkę, oczywiście tłum złożony głównie z osób starszych gorąco to komentował... Innym razem stałem na przystanku czekając na busa i zagadał do mnie pan, lekko podchmielony narzekając na swoje istnienie. Ale szczerze mowiąc wolałbym tych narzekań jednak nie słuchać.., i raczej z rozmowami innymi niż narzekanie w przypadku losowych osób, rzadko się spotykam.

04.12.2007
20:01
[14]

Bragiel [ Centurion ]

>>>>Bragiel - nie wiem gdzie w Polsce się obracasz ale u mnie to co napisałeś jest na porządku dziennym i nikogo to nie dziwi, wydaje mi się że z twoim miastem jest coś nie tak a raczej z mieszkańcami.
Kiedy bym nie zagadał czy jest to kolejka w sklepie czy przystanek pkp, pks, zawsze słyszę życzliwe odpowiedzi.
>>>
To raczej Twoje maisto jest wyjątkowe, jeżeli jest tak jak mówisz.
Ja byłem w wielu maistach w Polsce i (poza jakimiś wyjątkami), zawsze zagadanie obcych osób, powiedzenie jakiegoś kawału, miłego słowa, spotykało się z szokiem, zdziwieniem. Tak jaby ludzie chcieli tego, ale jakby uważali, że jest jakaś zasada, która nakazuje unikać takich kontaktów, bo co sobie ludzie pomyślą.

04.12.2007
20:07
[15]

Mephistopheles [ Hellseeker ]

Wolę, żeby zostało tak jak jest, niż żebym miał się natykać na takich natrętów.

04.12.2007
20:08
[16]

Van Gray [ Tengu ]

Pisząc "wspólnie ponarzekam z innymi na pogodę etc. ;)" nie miałem na myśli narzekania w stricte tego słowa znaczeniu, emotikonka miała to podkreślić. To bardziej żartobliwa konwersacja na tematy okołopogodowa niż takie zwykłe zrzędzenie. A że zdarzają się tacy, co tylko marudzą i najzwyczajniej w świecie dupę zawracają - true, ale to nie tylko w Polsce.

04.12.2007
20:08
smile
[17]

twostupiddogs [ Senator ]

"...Otóż dlaczego w Polsce, gdy ktoś zagada inne osoby w kolejce w sklepie, na dworcu, na przystanku, gdy zainicjuje rozmowę, jest brany za wariata?..."

Ja mam takie odczucia gdy się uśmiecham do innych na ulicy i bynajmniej nie sztucznym i wyuczonym korpo-uśmiechem.

04.12.2007
20:12
smile
[18]

olivierpack [ Generaďż˝ ]

Nic tak u nas nie przełamuje lodów jak wspólne narzekanie.

04.12.2007
20:23
[19]

Boroova [ Jožin z bažin ]

Bo Polacy to taki ciekawy narod...

04.12.2007
20:26
[20]

provos [ Generaďż˝ ]

A po jaką cholerę rozmawiać z nieznajomym np. w pociągu? Lepiej coś poczytać albo muzyki posłuchać. To samo w sklepie. Idę tam coś kupić, a nie udzielać się towarzysko jak moherowe babcie.

04.12.2007
20:31
[21]

Mortan [ ]

Skandynawia skandynawia, ja mialem doswiadczenie za wielka woda z takim zachowaniem i w 99% przypadkow takie gadki na ulicy to wyuczona kurtuazja i nawyk kulturowy, po prostu bo tak jest a i tak wszyscy maja to w dupie i leją na to :)

A i nie polecam generlanie pojscia np do fryzjera, ktorym jest jakas murzynka, pierdolca mozna dostac od jej gadania :-)

04.12.2007
20:36
[22]

klimson_ [ Konsul ]

no nieźla musisz zagadywać jak taki Alvaro z ciebie

04.12.2007
20:38
smile
[23]

Igierr [ Isilven ]

Jak ja sobie zacznę rozmowę z jakimś nieznajomym to rozmawiam z nim jak byśmy się znali kope lat i nie patrzy na mnie jak na wariata.

04.12.2007
20:47
[24]

Belert [ Senator ]

bo my tacy jestesmy.Wstydliwi i zamknieci w sobie.Masz sporo racji w tym oc piszesz.Ale niestety tutaj normalne.Ale z drugiej strony kazdy woli siedziec cicho bo moze byc proszony o danie kasy czy podobne.

04.12.2007
20:49
smile
[25]

promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]

A mnie wielu ludzi zagaduje:

1. Ej stary masz szluga?
2. Da Pan na bułeczke?
3. Ma Pan pare groszy na spirytus, mam delirke i już nie mogę wytrzymać.
4. Była już siedemnastka?
5. Przepraszam, czy mogę zadać kilka pytań?
6. Tutaj jest zakaz spożywania piwa, poproszę o dokumenty, musimy Panu wypisać mandat.

Jak widać, i my Polaki swoją kulturę mamy;P

04.12.2007
20:52
[26]

Lolter [ Totally ]

Nie lubie gadac z obcymi ludzmi i juz.Nigdy nie zagaduje i dobrze mi z tym.Nie znioslbym napie*dalania jakies babki jadac autobusem po kilku godzinach w szkole.

04.12.2007
20:57
[27]

junior42 [ Generaďż˝ ]

Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia dlaczego Polacy są tacy oschli. Oczywiście nie mówię to o każdym z osobna polaku, tylko ogólnie. Sam mieszkając w Anglii także doznałem szoku, gdy nieznajomi ludzie zagadywali mnie o przeróżne pierdołki. Dzięki temu świat wydaje się lepszy a także wstając każdego dnia jestem szczęśliwszy.
Polski naród jest taki jaki jest i nikt tego nie zmieni. Może jest to spowodowane schematami etc. Np. nikt nie zagada do babci, gdyż myśli, że to jeden z "moherowych beretów". Nikt nie podejdzie do ładnej dziewczyny, gdyż boi się, że zostanie wyśmiany czy zneutralizowany. Tak samo jeśli chodzi o chłopców rówieśników...

04.12.2007
20:57
smile
[28]

CHESTER80 [ old snake ]

Mnie często zaczepiają żule, daj pan na bułkę, poczęstuj szlugiem, pożycz piątaka, ale kilka dni temu byłem w szoku gdy jakiś buc poprosił o pożyczenie stu złotych. Więc już wolę żeby ludzie się do siebie nie odzywali na ulicach. Flirt i kontakty z ludźmi zapewnia internet.

Jest jednak fajna rzecz, a mianowicie czasem laski się do mnie uśmiechają i to jest zajebiście sympatyczne :) Ot tak po prostu.

04.12.2007
20:58
smile
[29]

Doom III [ Pretorianin ]

Też tego nie rozumiem. Skoro ktoś jest dla mnie NIEZNAJOMYM niezależ nie w jakim miejscu jestem i jesli oboje nie mamy ochoty rozmawiać o czymkolwiek to po co na sile jakiekolwiek gadki typu "co slychać", ładna pogoda, prawda?".

Zagaduje tylko do osób które mam ochotę poznać więc nie sa to przypadkowe osoby na ulicy, w sklepie czy w autobusie, tylko np. ludzie na imprezie, na którą świadomie przyszedłem.

04.12.2007
21:01
[30]

Mortan [ ]

Ta kilka przykladow gadek ludzkich :

- wracam sobie z pracy, godzina 8 rano, jakis koles mniezaczepia i zaczyna gadac, ze ameryka to popieprzony kraj, i on wyjezdza z niej gdziekolwiek, niewazne gdzie, bylby wyjechac z ameryki

- drugi ziom w autobusie pokazywal wszystkim swoje szramy po kulach na calym ciele ( z 5 czy 6 miał )

- plus cale grono swirów gadajacych do siebie


Dziekuje bardzo za takie gadki, a powtarzanie wszystkim jak sie masz, ze nawet sobie w spokoju papierosa nie mozna wypalic tez jest bardzo irytujace.

04.12.2007
21:07
smile
[31]

Loon [ Panicz ]

Wybacz stary, ale taka jest nasza kultura, że obcy ludzie z obcymi się nie zapoznają w przypadkowych miejscach i jest to jak najbardziej ok. Szału można dostać jak dowali się do Ciebie jakaś babcia/dziadek (jak osoba młoda to pół biedy, bo można jednym zdaniem odesłać do diabła) i zaczyna snuć swoje refleksje na temat życia i śmierci, chociaż nikogo to nie obchodzi.

04.12.2007
21:31
[32]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

Co mnie obchodzi co słychać u pani ekspedientki w pracy? Pewnie tyra za 3.5 za godzine i zagryza zęby ze złości...

Co mnie obchodzi historia małżeństwa jakiegoś kolesia w pociągu??!! Japitole, mam mase własnych zmartwień niż słuchanie jakiegoś gościa, co go żona kocha/nie kocha/zdradza/uwodzi/daje/nie daje....

O pogodzie rozmawiają mohery albo ci, którym brakuje tematów do rozmów...

Laski na ławce mogą czekać na swoich dresów i nie chcą z Tobą gadać.

Opowiadać kawały ludziom nieznajomym? a co jak jego uczucia homoseksualne/religijne/rasistowskie/jakiekolwiek inne zostaną urażone tymże kawałem? dostaniesz jeszcze wpitolo.

Do obcych trzeba podchodzić z konkretną sprawą, tematem, którko i szybko, bo wszystkim sie spieszy (w stylu: jak dojść do kolejki, która godzina, nie chce pani zmienić TPSA na Dialog? itp...)

Tak po prostu jest.
Get used to it.

04.12.2007
21:37
smile
[33]

hopkins [ Zaczarowany ]

Pracowalem jako akwizytor i powiem, ze ludzi to trzeba umiec zagadac :) Praca dala mi tyle, ze teraz potrafie sie uprzejmie wprosic na obiad ;)

04.12.2007
21:39
smile
[34]

Volk [ Senator ]

Do konca tak nie jest ale bardzo sobie cenie taki spokoj w Polsce.

04.12.2007
21:43
[35]

Slow Motion [ Konsul ]

KaM1kAzE® - głupie i smutne podejście do życia.

04.12.2007
21:49
smile
[36]

Williams [ Generaďż˝ ]

W Anglii naprawdę wszyscy są tak uprzejmi ostatnio w Sklepie pan sie pytał czy tam mecz oglądamy itp sytuacje jest to bardzo miłe ale na początku również byłem zdziwiony:)
A że w Polsce tak jest to sie zgodzę u mnie czegoś takiego nie było.:)

04.12.2007
22:01
[37]

ribald [ Generaďż˝ ]

Jest tak jak pisze Mortan, na zachodzie powiedzieć "jak się masz?" to tak jak u nas "cześć". Nikt tak na prawdę nie czeka na inną odpowiedź niż "fine, thx".
Nie bardzo na początku wiedziałem o co tym ludziom chodzi, że tak się mną interesują. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że kładą lachę na to co odpowiem.

Osobiście wkurza mnie takie zagadywanie gdzieś w pracy, komunikacji miejskiej czy sklepie. Chociaż już w takim pociągu czy przy dłuższej podróży dobrze czasem z kimś pogadać :)
Kiedyś na przykład jechałem busem do mojej rodzinnej mieściny i obok siadł jakiś dziadek. Pierwsze co pomyślałem "Żeby tylko nie zebrało mu się na gadkę..." No i oczywiście zaczął nawijać. Dość szybko okazało się jednak, że jedzie na na pogrzeb znajomego kombatanta i że podczas drugiej wojny walczyli w okolicy. Czego to ja się wtedy nasłuchałem o moich stronach i jak to wtedy było. Skończyło się na tym, że pomogłem dziadkowi zajść na pksa i czekając na jego autobus dalej go słuchałem.
Tyle tylko, że to pojedyńczy przypadek i ogólnie nadal nie lubię gadania z nieznajomymi :]

04.12.2007
22:04
[38]

frer [ God of Death ]

Ja wolę wprost olewać innych ludzi niż jak jakiś hipokryta pytać "jak się masz?" jak mam to totalnie w pupie. Z drugiej strony nie cierpię jak mnie ktoś o to pyta, bo z jednej strony wiem, że taki ktoś nie oczekuje relacji z moich życiowych tragedii, a na pewno nie odpowiem "dzięki, świetnie" gdy mi np. umrze babcia, wujek, kot, czy dowiem się, że mam raka i pół roku życia przed sobą. :P

04.12.2007
22:12
[39]

_SebuL_ [ Pretorianin ]

mnie czesto ktos zaczepia ,czy to na ulicy,czy to na przystnaku ,czy to w sklepie

jesli dla kogos to nie jest normalne , to stad to zaskoczenie czy chec unikniecia takiego czegos

04.12.2007
22:19
[40]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Ja tam lubię angielską uprzejmość, czyli na chłodno. Nikt się nikomu nie narzuca, ale zagajony o pomoc, zazwyczaj nie odmawia. Przynajmniej ja tak miałem, kiedy mieszkałem i pracowałem w UK.

Natomiast wszelakie zagadywanie i nawiązywanie konwersacji wpienia mnie niemiłosiernie. Dlatego tak cenię sobie mieszkanie w dużym mieście. Tutaj generalnie każdy jest zajęty swoimi sprawami i nie wisi na kimś innym.

W dupie mam, kto jak się ma (poza znajomymi) i tego samego oczekuję po reszcie, w stosunku do mnie.

04.12.2007
22:40
[41]

Artur20 [ Generaďż˝ ]

W Polsce też się to zdarza, tylko jaki w tym sens? Gadać żeby tylko gadać? Bez sensu. Nie raz pogadałem z kimś o pogodzie, o samochodach, nawet kiedyś o Rydzyku, ale nic z tego nie wynika bo więcej już tej osoby pewnie nie zobaczę, więc szczerze mówiąc wali mnie co myśli na dany temat. Jak ktoś do mnie zagaduje to z grzeczności odpowiadam, ale sam raczej nie zagaduję nikogo. Owszem zdarzyło się że jakiegoś Rosyjskiego policjanta oprowadzałem w nocy po Krakowie, ale przynajmniej mam zaproszenie do Moskwy. A w takim pierniczeniu o dupie Maryny sensu nie widzę.

04.12.2007
22:54
smile
[42]

Kozi89 [ Senator ]

Ciesz sie, że nikt cię jeszcze nie postrzelił

04.12.2007
22:57
[43]

You tube my space. [ Konsul ]

To jest piękne.

Nie ten polski "indywidualizm" a to, jak ludzie potrafią usprawiedliwiać swoją ułomność ;) Zupełnie jakby wszystko miało być w życiu sensowne i przynoszące jakieś profity.

Krótko - jak byłem w najbogatszym regionie Europy (ówcześnie, nie wiem jak dziś, ale pewnie podobnie) to wielu przechodniów mówiło do mnie "Hallo" z uśmiechem na mordzie. W Polsce jak ktoś mówi "ej" a mam akurat laptopa w plecaku to zastanawiam się czy spyta o godzinę czy może od razu zacząć spierdalać?

Nie jest to wcale głupie - kiedyś oglądałem program o tym jak Polacy napadli na jubilera w mniejszym mieście niemieckim i zwyczajni ludzie z ulicy zaczęli ich gonić (i łapać!), finalnie wszystkich dorwano z małą pomocą polizeiów.

Na olsztyńskiej starówce, jeszcze zanim był tu monitoring, syna mojego znajomego katowano przez dwie godziny w środku nocy, jak ludzie przechodzili z boku a on prosił o pomoc to nawet nikt na policję nie zadzownił, z 30 minut przeleżał w kałuży krwi z łydką wiszącą pod udem na samej skórze aż któraś laska z rzędu zainteresowała się jego losem i wezwała karetkę. Wiele godzin go składali na OIOM-ie...

Jesteśmy najzwyczajniej w świecie społecznie upośledzeni.

Kilka lat temu próbowałem w miejscu o dużym zagęszczeniu tzw. ludzia (TESCO) chodzić i uśmiechać się do ludzi. Żebyście to widzieli. 90% miało minę "Czego on kurwa chce?".

O czymś takim jak patrzenie komuś w oczy podczas mijania nie wspominam - od typa można dostać w mordę a laski myślą, że jesteś zboczeńcem. Jak po dłuższym kontakcie wzrokowym nikt nie patrzy w chodnik, nie odwraca wzroku, nie przyspiesza kroku, nie mówi "czego?" tzn. że akurat mija się dwóch niewidomych. Już nawet srał pies kontakt wzrokowy - popróbujcie patrzeć na mijane laseczki (twarze!). Ich reakcje bywają zwykle przezabawne. Od razu dostają zeza.

04.12.2007
23:04
[44]

Jałokim [ Siewca ]

Ja jakos nie miewam takch problemów, owszem, bywają ludzie wyjątkowo oporni, ale to da sie już z daleka wyczuć i trza mieć wówczas albo lodołamacz, albo dać se spokój. W pociagu nigdy nie siedziałem z zamkniętą japą. No.. chyba że zziachany melanżem spałem w najlepsze, ale i wówczas zapewne gadałem przez sen. Czasem nie idzie sie dogadać w autobusie, bo tam każdy chce siedzieć osobno. Za to w pociagu wręcz przeciwnie, prawie wszyscy siadają do przedziałów gdzie ktos już siedzi. Są tacy co manifestują chęć odizolowania się zapychajac słuchawkami uszy, ale i tych można pociągnać za język jeśli uda sie ich czymś zainteresować. Jak się pipeprzy od rzeczy to nic dziwnego że ludzie nie chcą kontynuacji. To że na zachodzie są jełopy co gadają aby gadać wcale moim zdaniem im nie pochlebia.
W skepie na ogół nie ma czasu na pogawędkę, ale czasem coś się stanie przy kasie, coś się skomentuje, kogoś poratuje drobniakiem, czy pomoże się spakować i już rodzi się jakaś krótka, acz przyjemna dyskusja. Dyskusja musi zrodzić się w jakiejś sytuacji. Ja też spojrzałbym się jak na debila na kogos kto stoi obok mnie na przystanku, czy w kolejce i zaczyna pieprzyc o pogodzie. Co innego jak zobaczy sie wypadek samochodowy i zagada ktoś do przechodnia "Widziała pani jak malowniczo krew bryzła na chodnik kiedy czaszka trzasnęła mielona przez piastę koła?". I to juz zaczątek interesujacej rozmowy :)
A najlepiej to załatw se strój św. Mikołaja, a wtedy nieznajome panny będą ci siadać na kolana i opowiadać o sprośnych niespodziankach jakie chciałby dostać pod choinkę. Jeśli ty nie zagadasz, to zawsze znajdzie się ktoś kto zagada do ciebie i w tej sytuacji będziesz oblegany ludźmi rozmownymi.
Mówie ci, świat zza brody jest piękny. Od 6 lat poddaje próbie co roku tą teze i zawsze się wybrania.

04.12.2007
23:16
[45]

Jałokim [ Siewca ]

a no fuckt... z tymi spojrzeniami to można sie przeliczyć. Jeśli o dziewczyny chodzi to albo się peszą, albo odwracaja pogardliwie wzrok, albo odwzajemniaja uśmiech i spojrzenie. Proporcje tego chyba wychodzą po równo 1/3 na kazde. Ale z kolesiami... Jeśli jest sam, to albo odwraca wzrok, albo bierze na przetrzymanie, co często może znaczyć "jeszcze się spotkamy gdy będę z kolegami" :) frajerstwo. Jeśli jest ich conajmniej 2, a ja sam to moge lczyć na to że zawrócą za mną gdy mnie miną.
Fakt, z facetami (stosunkowo) rzadko nawiżauje rozmowę gdy ich nie znam, a to fucktycznie wynika z naszej mentalności

04.12.2007
23:31
[46]

Mortan [ ]

You tube my space --> Jedz do NYC i powiedz na ulicy ludzim Hey how are you, pomysla ze jestes debilem, albo ze przyjechales z jakies totalnej wioski :)

04.12.2007
23:33
[47]

bikero [ -bitpie- ]

Mortan - byles kiedys w NYC ? ? po twojej wypowiedzi niesadze.wiec nie pisz bzdur
znalazl sie malutki polaczek co nie wie nic o niczym i sie wypowiada

04.12.2007
23:35
smile
[48]

wysiak [ Generaďż˝ ]

Mortan --> Wyobrazilem to sobie, i od razu przyszly mi na mysl dwa filmy - Krokodyl Dunee oraz Borat.

04.12.2007
23:37
[49]

Mortan [ ]

bikero --> A widzisz bylem, i widzialem jak ludzie mają to w dupie :)

A ty chyba dziecko masz kompleksy jakies :-)

wysiu - no pewnie mniej wiecej cos takiego by bylo.



xD

04.12.2007
23:43
[50]

BBlacKK102 [ Generaďż˝ ]

Uprzedzam, ze nie czytalem tematu poza glowna mysla. Takze, bylem milo zaskoczony gdy przyjechalem do USA. Nie znajac zabardzo jezyka, bardziej na poziomie podstawowym ludzie sami zagadywali tlumaczyli wszystko jak tylko umieli. Jakies rozmowy wlasnie w sklepie, usmiech, w metrze czy gdziekolwiek indziej to jak najbardziej normalne. Gorzej gdy sie tego nie odzwzajemnia, bo pewnie Cie beda mieli za jakiegos buraka :)

04.12.2007
23:52
smile
[51]

bikero [ -bitpie- ]

Mortan- ciekawe ile . .miesiac 2 3 hahahah

w sumie na twoje Hey how are you to ja sie nie dziwie czemu reagowali inaczej
bo wiesz . .wlasnie wszyscy imigranci dziwia sie zachowaniu w NY.kazdy kto przechodzi obok wita cie jak sie spojzysz albo przynajmniej kiwnie glowa z zapytany zawsze odpowie ze wszystko wporzadku i podziekuje.nie wiem gdzie ty byles i ile czasu ale na pewno za krotko zeby moc wogole o tym pisac.
tutaj ludzie sa otwarci do siebie i co najdziwniejsze optymistyczni . .chociaz ze wzgledu na to e mimo to ze niejest najlepiej dla niektorych . .odpowie ci z usmiechem ze wszystko ok a w polsce zanim wejdziesz do wundy bloku czy gdziekolwiek to juz uslyszysz jak kto ma przesrane-chociaz nikt sie nie pytal.swiadectwo wystawiamy sobie noszac tez czarne szare ubrania.jak wrocilem na pare dni do polski z usa i ubralem sie zupelnie normalnie jak tutaj(jasne ciuchy)to wszyscy co mnie mineli w autobusie tramwajach i piesi patrzyli sie na mnie jakby widzieli jakiegos rockefellera.natomiast jak sie ubierzesz jak lachmyta to nikt tutaj nie bedzie zwracal uwagi na to bo apewne albo idziesz do pracy albo tylko rano po bulki.wszysty wychodza w szlafrokach rano na sniadania do dinerow(co mi sie podoba).inna kwestia jest twoj wyglad.jak jestes cholernie gryby to nikt(jak we polsce)nie zwroci ci uwagi w szkole nie beda ci przesladowac itp)przynajmniej w taki sposob zeby ciebie to zabolalo.jezei masz problem z jezykiem angielskim(a wlasiwie amerykanskim)i strasznie kaleczysz to predzej ci pomoga i staraja sie ciebie zrozumiec niz beda cie wysmiewac ze nie umiesz mowic.wiec jak niewiesz nic na ten temat to albo sie zapytaj ale nie pisz bzdur o czym o czym nie masz pojecia.no tak pomylilem sie(moglem od razu zauwazyc-polaczek co byl w ameryce i zjadl wszystkie rozumy)

sory z abledy ale nie chce mi sie wszystkiego poprawiac

05.12.2007
00:03
[52]

Mortan [ ]

A ty co siedzisz na Greenpoincie cale zycie ?:)

Po pierwsze maly polaczku, to niezaleznie czy zgadadzasz sie z moja opinią czy nie, na jakiej podstawie nazywasz mnie malym polaczkiem ? bo co bo mieszkasz w stanach ?

Jak mieszkalem w dziurze gdzie nie bylo chodników w polnocnej karlonie, kazdy sie pytal jak leci itd, na Manhatanie nigdy mnie to na ulicy nie spotkalo, bo jest za duzo ludzi, kazdy sie spieszy i ma swoje sprawy, co innego jak sie samemu do nich zagada i prosi o pomoc to tak, sa mili uczynni wiadomo, ale nie na tyle zeby ce zaczepiac non stop na ulicy bez powodu,

tutaj ludzie sa otwarci do siebie i co najdziwniejsze optymistyczni . .chociaz ze wzgledu na to e mimo to ze niejest najlepiej dla niektorych . .odpowie ci z usmiechem ze wszystko ok a w polsce zanim wejdziesz do wundy bloku czy gdziekolwiek to juz uslyszysz jak kto ma przesrane-chociaz nikt sie nie pytal.swiadectwo wystawiamy sobie noszac tez czarne szare ubrania.jak wrocilem na pare dni do polski z usa i ubralem sie zupelnie normalnie jak tutaj(jasne ciuchy)to wszyscy co mnie mineli w autobusie tramwajach i piesi patrzyli sie na mnie jakby widzieli jakiegos rockefellera.natomiast jak sie ubierzesz jak lachmyta to nikt tutaj nie bedzie zwracal uwagi na to bo apewne albo idziesz do pracy albo tylko rano po bulki.wszysty wychodza w szlafrokach rano na sniadania do dinerow(co mi sie podoba).inna kwestia jest twoj wyglad.jak jestes cholernie gryby to nikt(jak we polsce)nie zwroci ci uwagi w szkole nie beda ci przesladowac itp)przynajmniej w taki sposob zeby ciebie to zabolalo.jezei masz problem z jezykiem angielskim(a wlasiwie amerykanskim)i strasznie kaleczysz to predzej ci pomoga i staraja sie ciebie zrozumiec niz beda cie wysmiewac ze nie umiesz mowic.wiec jak niewiesz nic na ten temat to albo sie zapytaj ale nie pisz bzdur o czym o czym nie masz pojecia.no tak pomylilem sie(moglem od razu zauwazyc-polaczek co byl w ameryce i zjadl wszystkie rozumy)

Mistrzu, teraz piszesz o czyms innym komletnie, to nie jest tematem rozmowy, ze w stanach mozna isc po ulicy ubrany w reklamowki z Wla martu i nikogo to nie obchodzi, chodzi o ciagle mowianie i'm doing good, i'm fine itd. Jak bylem pierwszy raz w stanach, to mnie to wkurzalo, za drugim razem odpowiadalem tak jak automat i mialem to w dupie tak jak oni.

Ale roznica pomiedzy zachowaniem ludzi na wsi, a wwielkich miastach jest bardzo duza, i to nie tylko w stanach ale i wszedzie, wiec co sie podniecasz jak gadasz glupoty albo nie na temat.

05.12.2007
00:04
smile
[53]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

.chociaz ze wzgledu na to e mimo to ze niejest najlepiej dla niektorych . .odpowie ci z usmiechem ze wszystko ok

Ano, słynna amerykańska maska "do not worry, be happy". Spadło Ci na głowę siedem nieszczęść, a Ty i tak przywołujesz na twarz sztuczny uśmiech, odpowiadając "Staaaary, no jak to jak? Zaaaaajeeeeeebiścieeeeee!!!" Po grzyba się zatem w ogóle pytać, skoro i tak wiadomo, że każdemu jest cacy?

05.12.2007
00:14
[54]

bikero [ -bitpie- ]

Paudyn zle to zrozumiales ale . . .

w kazdym razie wole uslyszec od osoby ktora mija mnie 1 raz w zyciu ze u niego wszystko jest ok niz chodzic w polsce z opuszczona glowa zeby tylko nie popatrzec na nikogo i ciagle sluchac tego samego ze ciagle beznadzieje. w taki mswiecie to czlowiek ktory ma dobrze slychajac to i patrzac na tych ludzi sam popadnie w depresje
a co do "do not worry, be happy" to oni akurat maja prawo tego uzywac bo staraja sie robic wszystko zeby czlowiek nie wyladowal na ulicy. a jak cos takiego sie zdarzu to wielki skandal.

05.12.2007
00:21
[55]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

bikero :: Kwestia gustu. Ja wolę nie słuchać niczego. Wieczne narzekanie działa mi tak samo na nerwy, jak życie w obłudnym świecie "uprzejmej szczęśliwości".

Jeśli jest mi akurat dobrze, to uśmiecham się mimowolnie, jeśli zaś dopada mnie wkurw, to siedzę sobie z zaciśniętymi ustami i ponurą miną, a ostatnie czego mi trzeba to dopytywanie się o to, jak mi leci, i jeszcze "przymus" przywołania na twarz uśmiechu oraz wycedzenia przez zaciśnięte zęby "po prostu świetnie, lepiej być nie może" :)

05.12.2007
00:21
smile
[56]

Chupacabra [ Senator ]

dla mnie takim symbolem wyobcowania sie, jest noszenie przez wszystkich teraz sluchawek an uszach. Starzy, dzieciaki, dziewczeta, beznesmeni, itp, wszyscy zasowaja w sluchawkacvh patrzac prosto przed siebie.

Pociagiem jezdze duzo, regularnie, hmm, jakies 10 lat i sytuacje, ze ktos mnie zagadal i nawiazala sie jakas rozmowa to moge policzyc na placach jedenj reki.

Sam oczyiwscie nie znosze sie pierwszy odzywac do ludzi, czasem nawet, jak mam wolne, to przez dzien czy dwa sie calkowicie nie odzywam. Nawet w sklepie nie mowie dziekuje. Bardzo wyciszajace.

BTW nie wychodze na dwor bez sluchawke na uszach

05.12.2007
00:21
smile
[57]

MatteoDA [ Generaďż˝ ]

bikero: Wait a sec, man!
Obawiam się, że nie bardzo jesteś w stanie rozgraniczyć niektóre kwestie.
W wielu przypadkach się zgadzam, ale już uogólniać, że najlepiej iść ze spuszczoną
głową to spore nadużycie z Twojej strony... to nie jest tak jak Ci się wydaje, że jest.

W szybkich kontaktach Polacy są dosyć zamknięci, ale są mili.
Oczywiście, nie można się narzucać i generalnie trzeba żyć własnym życiem,
zawsze przyjemnie jest zamienić kilka zdań, ale bez presady...
I kończąc mój długi wywód - wszystko zależy nie od kraju w którym się żyje,
tylko od społeczności w której się żyje, od własnych poglądów, otwarcia na świat,
na innych ludzi i ogólnego sposobu bycia, sposobu życia :)
Poza tym jak już ktoś słusznie zauważył, inaczej się żyje w wielkich, a inaczej w małych miastach.

05.12.2007
00:21
[58]

Ktosik2 [ Pretorianin ]

Wiem dlaczego tak jest u nas w duzych miastach na wsi raczej kazdy kazdego zna i tam zapewne jest inaczej.W miescie jezeli obca osoba zaczepi cie na ulicy to kazdy mysli albo chce cie okrasc oszukac wyciagnac od ciebie papierosa pare zlotych lub w damskiej wersji chce cie zgwalcic poderwac itd itp.Niestety takie mamy spoleczenstwo i nic tego nie zmieni ciagla pogon za kasa kupa oszustow i kombinatorow kazdy na kazdym zeruje.Zreszta to nie nowosc wystarczy obejzec jakas uwage czy interwencje :).Z mojego doswiadczenia nigdy ktos obcy mnie nie zagadnal chyba ze chcial mnie okrasc wyciagnac papierosa pare groszy.

05.12.2007
00:47
smile
[59]

fu-gee-la [ WOLF Regrav. ]

You tube my space: poruszyles juz inny, skrajniejszy problem, ktory - choc ma pewien zwiazek - nie jest bezposrednio zwiazany z tematem. dlatego odnosze sie tylko do ostatniego akapitu - nie podales tozsamych przykladow, albo zle je opisales. czyms innym jest "patrzenie komuś w oczy (na twarz) podczas mijania" i nachalna proba utrzymania "dluzszego kontaktu wzrokowego", a czyms innym - usmiech do nieznajomej osoby.

pierwsza rzecz: do obu typow sytuacji oraz pokrewnie do wczesniejszych przykladow zagadywania w innych okolicznosciach odnosi sie nowoczesna regula tzw. "grzecznej nieuwagi". nowoczesna, poniewaz dobrze uzasadniona w dzisiejszym swiecie (w naszym swiecie, tj. w naszej, wezej lub szerzej rozumianej kulturze, w ktorej panuja takie, a nie inne zwyczaje na tym polu). sama nazwa te regule definiuje. uzasadniona jest m.in. poszanowaniem dla szeroko rozumianej prywatnosci (lacznie ze zwyczajami i usposobieniem) drugiego czlowieka; a szerzej, wlaczajac do definicji reguly inne formy kontaktu niz wzrokowy - rowniez czasu czlowieka.

druga rzecz: kazde dzialanie jest subiektywnie interpretowane przez innych. obiektywny jest ruch reka czy wpatrywanie sie w inna osobe, natomiast Ty nadajesz temu gestowi subiektywne znaczenie, ktore moze byc inaczej niz wg Twoich zamierzen interpretowane przez innych. stad wyraznie rozrozniam dwa typy wsrod przykladow, ktore podales. wpatrywanie sie w kogos moze byc zinterpretowane, zaleznie od sytuacji i innych czynnikow, jako zainteresowanie (nachalne, niechciane, bezczelne, albo wprost odwrotnie - intrygujace lub nawet kuszace do nawiazania kontaktu), prowokacja (ponownie: lagodna prowokacja do rozmowy, albo agresywna prowokacja do bojki), etc. usmiechem definiujesz gest bardziej precyzyjnie, tak, ze subiektywne znaczenie ktore nadales gestowi moze byc zinterpretowane przez inna osobe tak, jak "powinno" byc. wiec - pierwszy gest moze byc tak wieloznaczny, ze nie dowodzi niczego.

nad sytuacja z usmiechem mozna sie rozwodzic. rowniez wiele zalezy od sytuacji. kiedy chcemy z kims nawiazac kontakt, siedzac obok tej osoby w pociagu czy na lawce, usmiech wydaje sie definiowac zamiary w miare jednoznacznie. usmiech rzucony komus w biegu moze byc zinterpretowany na wiecej sposobow - moze byc uznany za drwine, wbrew naszym zamiarom.

ale wylaczajac juz wszelkie mozliwe bledne rozumienie naszego usmiechu, zakladajac jego najlagodniejsza forme i neutralne okolicznosci, faktycznie taki usmiech jest niespotykany. jakos nie mamy w zwyczaju, zabiegani albo zmeczeni po pracy, w rutynie codziennych dzialan, pamietac o gestach takich jak usmiech. rzucamy zdawkowe "dziekuje" ekspedientce i "przepraszam", kiedy na kogos wpadlismy i tyle. z jednej strony szkoda, bo przeciez szczery usmiech moze poprawic humor nam i drugiej osobie; szkoda rowniez, ze zaczynamy podejrzliwie patrzec na usmiech i doszukiwac sie innych niz pozytywnych znaczen, uznajac go za nienaturalny w codziennych, innych niz kulturowo "wymagajacych" usmiechu sytuacjach; z drugiej strony - tym bardziej humor mi sie poprawia, kiedy wymienie z kims szczere usmiechy, wlasnie dlatego ze to tak niespotykana sytuacja.

05.12.2007
00:47
[60]

bikero [ -bitpie- ]

MatteoDA - z tego co ja pamietam to wlasnie idac codziennie do szkoly pracy (jak i moi znajomi)to wlasnie idac kazdy mia lspuszczona glowe zeby tylko nie patrzec na twarze(bo zaraz ktos sie przyczepi "co sie gapisz"albo pijaczyna"daj 2zl.) podejzewam ze mowisz o zapoznawaniu sie z ludzmi.ok nawiazanie kotaktu zaprzyjaznienie sie jest latwa sprawa ale to inny temat.teraz patrze jak wszyscy ludzie wygladaja idac do pracy czy do szkoly i widze to czego nie widzialem bedac w tym(bedac w polsce) na to najlepiej patrzy sie z boku z reszta jak i na wszystko

05.12.2007
01:28
[61]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Należy jeszcze odróżnić dwie rzeczy - uprzejmą pogawędkę, np. w pociągu, u fryzjera, a silenie się na życzliwość np. w stosunku do przechodniów czy w sklepie. Nie żebym był jakimś wielkim fanem tych pierwszych, ale naprawdę irytujące są tylko te drugie sytuacje, bo siłą rzeczy bywają wymuszone i nieszczere.

A przede wszystkim zależy kto zagaduje, bo z piękną panią pogawędzić nie zaszkodzi, z osobą starszą wypada, a pijaczka to mogę co najwyżej w zad kopnąć :)

05.12.2007
20:01
smile
[62]

MatteoDA [ Generaďż˝ ]

bikero: Podsumowując to wszystko, tak jak pisałem, wiele sytuacji
jest zależnych od Naszego nastawienia i sposobu patrzenia na świat...
Jeśli chodzi o mnie to lubię mieć z ludzmi kontakt wzrokowy,
zarówno ze znajomymi jak i nieznajomymi mi osobami... tak po prostu :)

Zawsze patrze na otaczający mnie świat, rzadko spuszczam głowę,
obserwuję, analizuję, sprawdzam reakcje ludzi (ale nie natarczywie)
i dobrze mi z tym... tak jakoś fajniej się żyje.

05.12.2007
20:46
smile
[63]

Nornidian [ Pretorianin ]

Polacy zimni? Nie zagadują ludzi na ulicy? Niemożliwe! Ileż to razy idąc ulicą, szkolnym korytarzem, podchodzą do nas ludzie z zapytaniem "chcesz wpi**dol?!" albo "masz jakiś problem?!". Widać, że mają szczere chęci do tego, aby nam pomóc ;).

06.12.2007
02:03
[64]

doktorowaa [ Chor��y ]

Do mnie zawsze zagada taksówkarz, gdy jadę taksówką i nawet dobrze jest tak porozmawiać nie zwazajac na roznice wiekową. ;)

06.12.2007
03:28
[65]

Drackula [ Bloody Rider ]

Bragiel---> cos malo tego Zachodu widziales lub nieuwaznie patrzyles. Pierwszy z brzegu pzypadek - slynne londynskie metro, idzi sobie tam pogadaj z zyczliwymi ludzmi :p

06.12.2007
04:14
[66]

Pshemeck [ Dum Spiro Spero ]

Wszystko zalezy od ludzi :) Moja siostra nawet z najwiekszym smutasem potrafi porozmawiac :) Ja osobiscie wielokrotnie umiem usmiechnac sie czy wymienic kilka slow z zupelnie obcymi ludzmi.
Ciekawe dla mnie przypadki to rozmowa przez telefon w miejscu publicznym.
Gdy np stojac w kolejce w sklepie w Warszawie rozmawiam po angielsku to nie jest to nic ciekawego, natomiast kiedy w Stanach rozmawiam przez telefon po polsku to bardzo czesto po skonczonej rozmowie obcy ludzie zaczepiaja mnie i jakos dalej rozmowa sie toczy :) Czesto sa to Polacy albo ludzie ktorzy jakas stycznosc z naszym krajem mieli lub maja.
Nie wiem czemu w Polsce gdy usmiechniemy sie do dziewczyny/kobiety to jest to odbierane jako podryw lub zacheta do trzaskania sie :).To samo tyczy sie stwierdzenia "ladne buty" "fajny krawat" itp :)
Wiem ze to zabrzmi moze chamsko ale w Polsce 90% osob ktore zaczepiaja obcych na ulicy to zule ktorym brakuje 2 zl do jabola :)

06.12.2007
04:40
[67]

bikero [ -bitpie- ]

MatteoDA taka metoda tez jest dobra i przyznam ze byl czas ze i ja tak robilem(rzeczywiscie fajniej bylo bo pamietam jak czesto dziewczyny odzwierciedlaly moj wzrok pozniej usmiech- nie wiem czemu ale ja sie smialem nie dla tego zeby dac jej znac ale poprostu chcialo mi sie smiac/usmiechac)czesto bylo tak ze na spotkanie ze znajomymi na miescie szedlem z opuszczona glowa zamyslony(znajomy mowil ze pare razy mnie widzial takiego i wygladalem jakbym szedl kogos zabic)ale jak tylko zobaczylem tych znajomych w ustawionym miejscu wszyscy sie smiali mowili ze jestem czubem bo zawsze usmiechniety jestem.mimo wszystko czy byly odezwy proby nawiazania kontaktu wzrokowego z pieszymi mijajacymi mnie pierwszy raz w zyciu to i tak to wszystko bylo bardzo znikome(wlasciwie zadne)w porownaniu jak jest w usa

06.12.2007
05:42
[68]

Deadwatch [ Pretorianin ]

"MatteoDA taka metoda tez jest dobra i przyznam ze byl czas ze i ja tak robilem(rzeczywiscie fajniej bylo bo pamietam jak czesto dziewczyny odzwierciedlaly moj wzrok pozniej usmiech- nie wiem czemu ale ja sie smialem nie dla tego zeby dac jej znac ale poprostu chcialo mi sie smiac/usmiechac)czesto bylo tak ze na spotkanie ze znajomymi na miescie szedlem z opuszczona glowa zamyslony(znajomy mowil ze pare razy mnie widzial takiego i wygladalem jakbym szedl kogos zabic)ale jak tylko zobaczylem tych znajomych w ustawionym miejscu wszyscy sie smiali mowili ze jestem czubem bo zawsze usmiechniety jestem."

Trzy linijki tekstu i tylko jeden znak interpunkcyjny, szczerze gratuluje!

06.12.2007
06:19
[69]

bikero [ -bitpie- ]

no to mam wniosek-chociaz jeszcze pracuje-mlodziez nie patrzy na sens wypowiadajacego sie.mozliwe ze nie wiedza o czym mowi tylko skupia sie na poprawnej wymowie
zapisac ! :)
tak samo jak z muzyka.nikt nie rozumie o czym wykonawca spiewa.-zapisac

06.12.2007
06:29
smile
[70]

bikero [ -bitpie- ]

Tylko cholera w takim NY to wiele osób musiałbym pozdrawiać - Gardło sobie można zedrzeć.
otoz nie trzeba wcale nic mowic pozdrawiajac kogos.wystarczy kiwniecie glowa i delikatnu usmiech
a z reszte co napisales wyzej to sie zgodze sa optymistami tolerancyjni jak cholera i zeby byc oskubanym przez kogos to tutaj trzeba miec naprawde pecha

co do tego niekulturalnego zdania to "bluzganie nie podkreslaja autentycznosci twojej wypowiedzi.ba!wrecz przeciwnie.sprawia ze nie jestes wiarygodny"
jakos tak to bylo-zaczerpniete z ksiazki"plec mozgu" anne moir i david jessel

06.12.2007
06:31
smile
[71]

cslysy [ Pretorianin ]

bikero--- ale Dycu ma akurat racje !

06.12.2007
06:35
[72]

Pshemeck [ Dum Spiro Spero ]

Generalizowanie w jedna czy druga strone nie ma wiekszego sensu i pokrycia w faktach :) Oczywiscie mozna spotkach 10/10 grubowatych obywateli NY ale to niezbyt wiele zmienia :)
Oskubanym mozna byc zawsze i wszedzie :) Mnie np oskubali w centrum Chicago w samo poludnie a nocna pora w LA chodzilem nie jeden raz i bez wiekszych przygod :).
Jesli mam dobry humor to i usmiechne sie i pokiwam glowa wesolo, ale gdy jestem wnerwiony to jedynie odpowiadam na takowe gesty :).
Bikero - Zapraszam do Compton (, tam zostaniesz oskubany o kazdej porze dnia i nocy i masz na to wieksze prawdopodobniesntwo niz odgadniecie odpowiedzi w milionerach wybierajac 50 na 50 :)

06.12.2007
06:43
[73]

bikero [ -bitpie- ]

ppoki co mowa bylo o NY gdzie meszkam i mieszkam tu wlasnie miedzy innymi ze wzgledu na beznadziejne stosunki miedzyludzkie w polsce.brak szacunku dla 2giej osoby..ktos kto byl w ny dluzej niz pare dni miesiecy to wie o czym mowie.poprostu czujesz sie jak czlowiek a nie jak niewiadomo co.nie ma problemu z wakacjami na florydzie w zime(co wlasnie lanujemy z dziewczyna) normalna praca gdzie nawet jak sprzatasz gdzies u kogos w mieszkaniu to i tak ciebie szanuja a nie jak w polsce zaczna wysmiewac.to jest szacunek dla ludzi i wyrozumialosc.tylko nienawidze ameryk iza to ze mysla o sobie ze s najlepsi.wyp[owiadaja sie na temat panst o ktorych nie wiedza nawet gdzie one leza.
no to teraz slucham madrych co wywnioskowali ze ja sprzatam mieszkania.
no tak teraz wszyscy beda pisali ze byli w ny i wcale tak nie jest - zalosne

06.12.2007
16:43
smile
[74]

fu-gee-la [ WOLF Regrav. ]

interesujacym sprawdzianem ludzkiej sklonnosci do okazywania zyczliwosci obcym ludziom sa wciaz pojawiajace sie tematy z cyklu "mam urodziny".
polecam im sie przyjrzec, bo mimo ze wyslanie posta z najprostszymi zyczeniami urodzinowymi trwa duzo krocej niz znalezienie kolejnego obrazka "who fuckin cares", wciaz znajduja sie ludzie, ktorzy wola manifestowac swoja obojetnosc, niz sprawic komus przyjemnosc skladajac mu zyczenia. dlaczego?

06.12.2007
16:56
smile
[75]

ronn [ moralizator ]

bikero -->

Dawno nie czytałem postów tak ograniczonej osoby jak ty. Ale przecież wielki "nowojorczyk" z dziada pradziada, walczący z "małymi polaczkami", mimo że sam jest przedstawicielem tego typu człowieka, musi nauczyć nasz maluczkich jak się żyje w dobrobycie w wielkim świecie.

Byłem dobrych kilka miesięcy w USA, zarówno na zachodzie jak i na wschodzie i bzdury jakie wypisujesz mnie przerażają. Nawet nie widzę powodu w tym by je korygować, bo zrobił to wcześniej Mortan, a po tobie spłynęły jak po kaczce. Zresztą, wystarczy zobaczyć co w innych wątkach piszesz :

https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=7131320&N=1
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=7130666&N=1
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=7131169&N=1

06.12.2007
22:29
smile
[76]

MatteoDA [ Generaďż˝ ]

bikero Ahhh ten 'American Dream' ;)
Ja tam jestem jednak obserwatorem... i dobrze mi z tym.

Wszystko zależy od ludzi, od nastawienia - jak widać, każdy ma inne podejście do tematu.
I dobrze! :)

06.12.2007
22:34
[77]

bikero [ -bitpie- ]

ronn a ja zwiedzilem caly swiat na pieszo bylem wszedzie gdzie mapa moze pokazac
-tak gadac to i ja potrafie

06.12.2007
22:36
smile
[78]

Vaisefoder [ Konsul ]

To jak widać Polacy są zimni tylko w Polsce, bo pierwszą osobą która się do mnie odezwała po wylądowaniu na lotnisku w Sztokholmie był Polak, który chciał mi sprzedać pół litra wódki po promocyjnej cenie. :)

06.12.2007
22:37
smile
[79]

Stalker1 [ wkurzający typ ]

bikero- "Stany, stany, fajowa jazda..." znasz to?

spoiler start
T.Love- Stany
spoiler stop

06.12.2007
22:50
[80]

bikero [ -bitpie- ]

Stalker1 przykro mi ale nie znam

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.