GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Moi idole z dzieciństwa... Scottie Pippen [część 2]

07.11.2007
15:17
[1]

The LasT Child [ MPO GoorkA ]

Moi idole z dzieciństwa... Scottie Pippen [część 2]

Półtora roku temu stworzyłem wątek o moim ulubionym piłkarzu - Roberto Baggio. Dziś oglądałem na youtube jego bramki i przypomniało mi się jak bardzo go kiedyś ceniłem. Był dla mnie bohaterem. Po tym jak sobie to uzmysłowiłem zacząłem myśleć kogo jeszcze ceniłem te 10 i więcej lat temu. Pierwszą osobą która przyszła mi na myśl był Scottie Pippen.
Był koniec roku 1994. Po mistrzostwach świata w piłce nożnej (BTW: tam zobaczyłem po raz pierwszy Baggio w akcji) zacząłem się interesować sportami. W piątkowe popołudnia, koło godziny 15 na dwójce leciały mecz NBA. Tam po raz pierwszy zetknąłem się z NBA i tam po raz pierwszy zobaczyłem Pippena. Zacząłem kibicować Bykom. Pół roku później do gry wrócił Micheal Jordan. Byki awansowali do play off, ale w drugiej rundzie odpadli z Knicksami. W przerwie letniej z San Antonio przyszedł Dennis Rodman i tak w następnym sezonie Jordan, Pippen, Rodman, Harper, Kukoc, Kerr i Longley (specjalnie na końcu) stworzyli jeden z dwóch najlepszych zespołów w historii NBA (drugim byli Boston Celtics 56-66).
Scottie Pippen to koszykarz kompletny. Świetnie atakował, bronił, zawsze grał zespołowo, był szybki, zwinny, potrafił rzucić kosza z trudnej pozycji i wsadzić piłkę do kosza nad o wiele wyższym przeciwnikiem. Jedyną jego wadą było to, że nie potrafił stać się liderem. Po odejściu Jordana po zdobyciu trzeciego tytułu przez Byki był co prawda najlepszym graczem drużyny, lecz sam nie potrafił wyciągnąć jej ponad przeciętność. Wiadome było, że Pippen zdobędzie określoną liczbę punktów, będzie miał tyle zbiórek, przechwytów, asyst, lecz rzadko kiedy robił coś ponad to. Co ciekawe w sezonie 94/95 był najlepszym graczem Byków jeśli chodzi o punkty, zbiórki, asysty, przechwyty i bloki! W 1998 odszedl do Houston, skad po sezonie przeniosl sie do Portland. Jednak na zakonczenie kariery powrocil do wietrznego miasta.

Trochę o jego osiągnięciach:
- 6 krotny mistrz NBA
- dwukrotny mistrz olimpijski
- Na 50 lecie NBA został wybrany jednym z 50 najlepszych graczy.
- Kilka krotnie wybierany do najlepszej 5 sezonu, najlepszej defensywnej 5 sezonu

Na liście wszech czasów jest:
40. - liczba wszystkich zdobytych punktów (18,940)
4. - przechwyty (2,307)
16. - przechwyty na mecz (1.96)
23. - asysty (6,135)
13. - minuty (41,069)
16. - minuty na mecz (34.9)
32. - rzuty za trzy punkty (978)

Najwięcej w karierze:
Punktów: 47 vs. Denver Nuggets 19 lutego 1997
Trafione rzuty: 19 vs. Denver Nuggets 19 lutego 1997
Oddane rzuty: 34 vs. New York Knicks 12 lutego 1993
Trafione rzuty za trzy punkty: 6 (5 razy)
Oddane rzuty za trzy punkty: 13 @ Toronto Raptors 8 grudnia 1996
Trafione rzuty wolne: 13 @ Los Angeles Clippers 23 kwietnia1999
Oddane rzuty wolne: 21 @ Charlotte Hornets 5 listopada 1993
Zbiórki w ataku: 8 (2 razy)
Zbiórki w obronie: 16 vs. New York Knicks 25 grudnia 1994
Zbiórki ogółem: 18 @ New York Knicks 31 marca 1992
Asysty: 15 (2 razy)
Przechwyty: 9 vs. Atlanta Hawks 8 marca 1994
Bloki: 5 (5 razy)

Linki




Scottie na youtube





Link do pierwszej czesci
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=4900278


Moi idole z dzieciństwa... Scottie Pippen [część 2] - The LasT Child
07.11.2007
15:20
[2]

alpha_omega [ Senator ]

Piękne to były czasy. Gdzie jest koszykówka w stylu Chicago Bulls z Pippenem, Jordanem, Rodmanem i innymi. To był team.

Ostatnio oglądałem pierwszy raz po wielu latach mecz NBA. Już nawet same parkiety straciły klimat.
Ostra kreska, jakieś nieskomplikowane, pozbawione klimatu loga, dziwna jaskrawość, nowoczesność jednym słowem. To już nie to samo.

07.11.2007
15:26
[3]

PaulPierce [ Konsul ]

Alpha_omega -----> Wszystko idzie do przodu . Tak jak Ty teraz mówisz , za 10 , 15 lat dzieciaki będą mówić o współczesnych gwiazdach typu LeBron James , Dwyane Wade , Dwight Howard . Tak samo jest z piłką , tylko wydaje mi się że tutaj nie ma takiego szybkiego przeskoku , wspomina sie teraz Maradone , Pelego itp. ;) Co było nie wróci .

Zastanawiało mnie kiedyś , kto by wygrał mecz . Chicago Bulls z Jordanem na czele , czy na przykład dzisiejsze San Antonio Spurs , Phoenix Suns , Detroit ...

07.11.2007
15:28
[4]

musio3 [ Konsul ]

to były czasy...

07.11.2007
16:54
[5]

The LasT Child [ MPO GoorkA ]

Wszystko idzie do przodu . Tak jak Ty teraz mówisz , za 10 , 15 lat dzieciaki będą mówić o współczesnych gwiazdach typu LeBron James , Dwyane Wade , Dwight Howard . Tak samo jest z piłką , tylko wydaje mi się że tutaj nie ma takiego szybkiego przeskoku , wspomina sie teraz Maradone , Pelego itp. ;) Co było nie wróci

Podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami.

07.11.2007
16:55
[6]

|kszaq| [ Senator ]

trio Pippen - Jordan - Rodman to było trio nie do zatrzymania

łezka się kręci w oku

07.11.2007
17:01
smile
[7]

stanson [ Szeryf ]

Heh, do dziś pamiętam (NBA zacząłem oglądać w 1992-3 roku, pamiętam relacje z TVP Szaranowicza :) "wielki powrót Jordana" i 3 tytuły mistrzowskie z rzędku Byków (chociaz z roku na rok było coraz ciężej). Wstawanie w nocy o północy na finały z Seattle, potem z Utah... I ostatnie punkty Jordana przed (teoretycznie) sportową emeryturą dające Bykom 3 mistrzostwo.

A Pippen?
No tak, każdy pamięta Jordana. Pippen zaś zawsze był "tym drugim". Ale był "tym drugim", bez którego Bulls nie zdobyliby tylu mistrzostw. Był świetnym uzupełnieniem Mike'a.

Fakt - to były czasy :) Miło powspominać, dzięki TLC, dzis wieczorkiem z sentymentu chyba sobie zapuszczę jakiś mecz (odtwarzany z poczciwej kasety VHS) o mistrzostwo Byków :) Kolekcję mam bowiem pokaźną (ze 30 kg kaset VHS :)



P.S. Scottie przed obecnym sezonem kombinował jakby tu wrócić do NBA - niestety - lata już nie te...

07.11.2007
19:37
[8]

The LasT Child [ MPO GoorkA ]

Kolekcję mam bowiem pokaźną (ze 30 kg kaset VHS :)

Pozazdrościć.
Też pamiętam to wstawanie o 2, 3 w nocy by oblądać mecze, które kończyły się o 6 rano. Dopiero co wprowadziłem się wtedy do nowego mieszkania, nie było tam jeszcze żadnej wersalki, na podłodze rozłożyłem koc i na nim sobie leżałem. Wygodnie nie było, ale za to bardzo mile to wspominam. 3 meczu ze Seattle nie mogłem oglądać (szkoła następnego dnia czy coś takiego) i sobie go chciałem nagrać. Niestety nie wiem czy coś z magnetowidem się stało, czy trasmisja była taka, ale mecz nagrał mi się w okropnej jakości. Mimo to zdołałem go dzień później obejrzeć, mogąc na parkiecie jedynie rozróżnić Longleya (choć czasem myliłem go z Kukocem, Kerrem, Wellingtonem i chyba Butlerem (jakoś tak się nazywał).

Pippena właśnie bardzo lubiłem za to, że ciągle był w cieniu Jordana. Był numerem 2. Gdy wszyscy zachwycali się Michealem to ja wolałem Scottiego.

07.11.2007
19:41
[9]

kufcik [ Chor��y ]

Jerzy Dudek ale teraz Artur Boruc

07.11.2007
20:14
[10]

The LasT Child [ MPO GoorkA ]

Tak.. ta wypowiedź ma sens i ma wiele wspólnego z bohaterem tego wątka

07.11.2007
20:19
[11]

N|NJA [ Senator ]

Przypomina mi się wyjazd do US w zeszłe wakacje i pytanie jednego znajomego czarnucha:
"-Whatya know bout basketball, Skywalker? Any best playas ya know?"
-Eeeerrrmmm.... Scottie Pippen?
-Pippen? Maaaan, twas hundred years ago"

NBA za gówniarza śledziłem głównie dla ówczesnego dream teamu Chicago Bulls Jordan-Pippen-Rodman.
Skończyłem oglądac w 1997, teraz żadnych nazwisk poza Yao Mingiem i Howardem nie kojarze :)

08.11.2007
18:07
[12]

PaulPierce [ Konsul ]

Polecam książke " Grać i wygrywać " głównie o Jordanie , lecz jest też jeden rozdział o Pippenie . Aż się zdziwiłem co on przeżył :)

08.11.2007
18:16
[13]

tomazzi [ Episode: 3 ]

Pamiętam jak kiedyś oglądałem finał Chicago - Utah bo chciałem obejrzeć jak mój ulubiony gracz, Karl Malone, zdobywa tytuł. Niestety moje oczy ujrzały co innego:P

08.12.2007
17:41
[14]

alpha_omega [ Senator ]

Wystarczy przez chwilę obejrzeć mecz z tamtych czasów, ażeby wiedzieć, że jeśli chodzi o poziom to mamy krok wstecz i team z Chicago zmiótłby obecnych liderów z powierzchni ziemi.

To nie jest to samo NBA, bo to obecne - obejrzałem kilka meczy ostatnio - jest nudne jak flaki z olejem. Można dyskutować o stylistyce, bo tutaj rzeczywiście olbrzymie znaczenie mają sentymenty (i może zrzędzę, że teraz parkiety nie mają klimatu), ale jeśli chodzi o grę to nie są to sentymenty, lecz smutna prawda. Obecnie poziom NBA jest znacznie niższy.

Co do tego, że wszystko idzie do przodu. I co - mam przyklaskiwać zmianom na gorsze? Muzyka nam tak poszła do przodu, że 90% współczesnych produkcji (bo tak to teraz powinno się nazywać) mało ma wspólnego z muzyką. Tzn. że mam się z tego cieszyć, czy uważać, że jest to normalne zjawisko? Nie jest normalne, o ile ludzie mają wolną wolę. Bo jeśli ją mają to jest to tylko i wyłącznie ich "zasługą", że teraz słucha się Tatu, a nie np. Mozarta.

Czy młode pokolenia będą w przyszłości tęsknić za obecnym NBA? Bardzo możliwe - tylko to znają, a trudno jest z zaangażowaniem oglądać dawne mecze kiedy się zna ich wyniki (ale z chęcią bym obejrzał, gdyby leciało w TV jakieś spotkanie z czasów np. królowania Boston Celtics).
I tylko mogę tym pokoleniom współczuć, że będą z taką czułością wspominać coś, co w porównaniu z dokonaniami sprzed dekady, okazuje się być nudną szarpaniną i wymęczaniem akcji.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.