_ramadan_ [ Jagiellonia Białystok ]
Na czym polega "być" współczesnego człowieka?
j.w. - dawajcie swoje pomysły, poglądy i idee na ten temat (skrzętnie wykorzystam je w mojej pracy z języka polskiego ;))
elfik [ z wired ]
frer [ God of Death ]
Mam kasę, więc jestem...
reksio [ Q u e e r ]
"Być" współczesnego człowieka co raz częściej przypomina "nie być."
Cholera, nawet nie wiesz ile bym dał, żeby móc jeszcze pisać takie proste prace :)
Conath [ Generaďż˝ ]
konsumpcji.
_ramadan_ [ Jagiellonia Białystok ]
a gdy do tematu głównego dodamy "młodego"?
alpha_omega [ Senator ]
Być współczesnego człowieka polega na zapomniniu. Zapomnieć o istocie istnienia, zapomnieć o śmiertelności, odrzucić niepokój metafizyczny (tutaj poszukałbym w necie informacji o Nienasyceniu Witkacego), nie myśleć o rzeczach głębokich i ostatecznych, znaleźć fetysza (pieniądz, władza, idol popkultury, płasko pojmowana nauka i postęp etc.) i śnić, śnić, śnić, ażeby - bardzo często - przebudzić się na chwilę przed śmiercią w rozpaczliwym przerażeniu i zasnąć na zawsze.
Mazio [ Mr Offtopic ]
na odnalezieniu swojej własnej drogi do szczęścia w tym smutnym świecie
wydaje mi się, że moją są góry...
alpha_omega [ Senator ]
A młodego? To samo tylko podwojone - masowość, popkultura, niedocenienie wynikające z uproszczania sobie życia sztuki wysokiej i naprawdę głębokiej (np. słuchania klasyki, czyli właśnie czystej muzyki, może nauczyć się niemal każdy, ale wszystcy się zasklepiają w swoich preferencjach, bo oni nie słuchają muzyki, oni znajdują w tym prosty i niewymagający styl życia dostarczany przez subkulturę, myślowe klisze do powielania, znajdują wrogów i przyjaciół definiowanych nie przez głębokie różnice głębokich myśli, lecz przez płytką identyfikacją z rynkowym towarem), nastawienie na pieniądz, zabawową swobodę, zapomnienie (historii, metafizycznych niepokojów, własnej kultury) nieprzemyślane samodzielnie idee podchwytywane z mediów, a najczęściej płaskie jak płaszczyzna w układzie kartezjańskim, jednym słowem mętność bez wyrazu i ślizganie się po powierzchni życia, czasami okraszona młodzieńczym buntem, teraz już nie niosącym nowych, głębokich nurtów myślowych, lecz kierowanym przeciwko rzeczom naprawdę istotnym, a przez młodych całkowicie niezrozumianych (stąd sprzeciw - sprzeciw ignoranta wobec czegoś co go przerasta i mu dobrze z tym, że go przerasta [dlatego go przerasta, bo się zamknął poznawczo, bo nie poszukuje, nie eksperymentuje, sam hamuje swój rozwój ideologią ogłupienia] np. właśnie deprecjonowanie klasyki).
Zielona Żabka [ Let's rock! ]
Aby przetrwać w tej betonowej dżungli.
wilqu [ Konsul ]
Obecnie? zazwyczaj aby przeżyć do pierwszego
Gotman [ Senator ]
Devastator - popadłeś w patos, jak to powiedział niedawno pewien redaktor w pewnej telewizji :)
Ale masz wiele racji w tym co piszesz.
Vanitas Vanitatum et omnia Vanitas.
alpha_omega [ Senator ]
Gotman ---------------> Patos, to często skrótowość myśli, kiedy trzeba używać mocnych słów, aby wydobyć wagę problemu, a nie ma się czasu, czy ochoty, rozpisywać się w temacie szerzej. Zresztą to właśnie m.in. dlatego, że mam sporo racji, brzmi tak patetycznie - jak patetycznie, a czasami żałośnie, brzmi dziś dla wielu młodych: historia, kultura, tradycja, pamięć, klasyka, metafizyka, śmiertelność, filozofia.
Kompo [ Legend ]
Na dobrym melanżu.
Gotman [ Senator ]
Devastator:
"jak patetycznie, a czasami żałośnie, brzmi dziś dla wielu młodych: historia, kultura, tradycja, pamięć, klasyka, metafizyka, śmiertelność, filozofia."
Brzmi tak dlatego, że tak właśnie zostali ukształtowani: na popkulturę, na "łatwość życia", na płytkość. Ale przyczyn tego może należy szukać w wychowaniu, ale to już osobny temat.
Mazio [ Mr Offtopic ]
w życiu piękne są tylko chwile
trzeba je łowić. Być to być szczęśliwym, to znaczy nie myśleć o sensie życia.
Gotman [ Senator ]
Być - to myśleć!
A żeby łowić piękne chwile trzeba je jakoś rozróżniać od innych, a to już są zalążki myślenia. Więc być = myśleć.
alpha_omega [ Senator ]
Mazio ----------------> Nie zgadzam się. Własnie trzeba myśleć o sensie, ale się tym nie zamyślać w stylu pieśni łąbędziej (w tonach wyłącznie minorowych i nostalgicznych). Piękno - to prawdziwe - tak naprawdę wynika z głębi myśli, to życie świadome i pełne jest piękne, choć nie każdy takiemu życiu jest w stanie sprostać; inne piękno - to proteza, zastępczy fetysz, samooszustwo.
Czym jest np. piękno gór - kształtem, wielkością, surowością? Nie - jest metafizycznym ogromem, czymś dzikim i nas przerastającym, odwiecznym, groźnym i fascynującym zarazem, budzącym poczucie małości, małości człowieka, ale i ludzkich problemów, czymś co było tu przed nami i będzie po nas, czymś trwałym w mknącym na złamanie karku życiu, góry są metafizyczne, góry ze swej istoty pytają o sens i zaraz wchłaniają te pytanie ogromem przestrzeni, przynoszą ukojenie, zatapiają nas w kontemplacji. Jak organowa muzyka Bacha.
Mazio [ Mr Offtopic ]
myślenie o sensie życia towarzyszy chwilom, w których go szukasz. Kiedy jesteś na prawdę szczęśliwy brakuje ci ochoty by się nad tym zastanawiasz. Życie przychodzi wtedy wszystkimi porami twojej skóry pełne bodźców i kolorów, a ty marzysz jedynie o tym by ten czas się nigdy nie skończył. Ja tak mam przynajmniej. Szczególnie gdy wejdę na szczyt góry, a u moich nóg leży świat... Jestem wtedy szczęśliwy. I na tym polega moje "być". Którego wszystkim wam życzę.
alpha_omega [ Senator ]
Mazio -------------> A ja właśnie w tym dostrzegam czasami takie piękno i jedność świata, że docieram wręcz od myśli o jakimś bycie metafizycznym, o czymś co spaja całą tę harmonię, czasami może o nietzscheańskiej woli mocy, czasami o Bogu, czasami staje mi przed oczami Dionizos, czasami Apollo - zależy od głownego komponentu uczucia, od nastroju.
Słuchając muzyki organowej Bacha z kolei, mam poczucie narastającej w nieskończoność przestrzeni, zapadania się się rzeczywistości w bezmiar, i samotnego geniusza, który gdzieś w opuszczonym zamczysku, czy katedrze, wyciosuje z organ formy Wszechświata, wyrażając czy to swoją absolutną samotność genialnego umysłu, czy zdolnego opisać świat, czy wręcz go tą muzyką stworzyć.
darek_dragon [ 42 ]
Odpowiedź na tak wielkie egzystencjonalne pytanie w wypracowaniu z polskiego? :) Zapewne wyśmiałbym polonistę, który by zadał taki temat (na szczęście mnie nikt taki nie uczył). Próba wyjaśnienia sensu egzystencji to jak opisanie życia na Ziemi stwierdzeniem "interesujące reakcje chemiczne zachodzące na powierzchni". Sprawa ta jest tak bardzo indywidualna, że jakiekolwiek generalizowanie jest bez sensu i zawsze okaże się w ostatecznym rozrachunku błędne.
Istnienie, egzystencja, życie... Jak można wypowiadać się rzeczowo na ten temat, skoro żaden z nas nie ma nawet nikłego pojęcia o tym, jak wygląda rzeczywistość z perspektywy innego człowieka?
Taikun. [ NINTENDO ]
Mam kasę, więc jestem...
alpha_omega [ Senator ]
darek_dragon ------------>
Dlatego to nie ma być zapewne mówienie o sensie życia, ale diagnozowanie problemu współczesności, jakim jest znajdowanie sensu np. w oddaniu idolom popkultury, a de facto zagadywanie rzeczywistych niepokojów metafizycznych, życie na powierzchni, bezrefleksyjne, narzucone społeczną rolą i bezmyślną rozrywką promowaną przez media. Że w to nie ma wglądu - wolne żarty. Właśnie w takie zatajanie wgląd jest bardzo łatwy, bo jest to żywot plastikowy.
alpha_omega [ Senator ]
Mazio ------------> W gruncie rzeczy i tak mówimy o tym samym, bo owi bogowie to symbole, określenia wrażeń, choć czasami nasuwa mi się i ich pojęcie, a szczególnie ten ostatni obraz, związany ze słuchaniem Bacha. Mówisz o poczuciu pełni i to - moim zdaniem - jest jedno z uczuć głęboko metafizycznych, ta pełnia bytu, wtedy przez chwilę żyje się naprawdę.
darek_dragon [ 42 ]
alpha_omega -->
Czy sprzeciwianie się temu ma sens? Na świecie żyje 6,5 miliarda ludzi. Ciężko, by każdy z nich wiódł oryginalne, nonkonformistyczne życie. Nie można winić ludzi za to, że podążają utartymi torami.
A pytanie jest jak najbardziej o sens życia: bo czyż sensem życia jest płynięcie z prądem, czy pod prąd? Jak nam, drobnym, ograniczonym własną percepcją pyłkom, rozsądzać nad tym? Możemy odpowiadać jedynie za samych siebie :)
alpha_omega [ Senator ]
darek_dragon ------------> Jest życie i jest życie. I życie rozumiesz, dotykasz choćby w małym stopniu jego istoty, jego sensu, nie siedząc całymi dniami przed komputerem w goglach pogrążony w virtual reality, ale przeciwnie - kiedy nieobca ci jest refleksja, doznania metafizyczne, kiedy żyjesz swiadomie (to chyba oczywiste - to właśnie oznacza życie świadome, życie zdające sobie sprawę z własnej natury, życie odczuwające pełnię, życie głębokie). I nie ma to nic wspólnego z nonkonformizmem tzn. ma, ale tylko wobec mentalności dominującej, mogłoby być i tak, że większość pędziłaby życie głebokie, że tak nie jest, to mówisz o jakimś nonkonformiźmie.
I płynięcie z prądem z pewnością nie dotyka sensu życia, bo sens życia (a właściwie życie świadome, bo sens życia - jeśli nie istnieje Bóg - nie istnieje; istnieją tylko błyskowe namiastki, sens przeżywania, i świadomość - głębia), to nie życie w dyskursie społecznym jaki wciąż się zmienia, nie życie zatopione w popkulturowych formach, nie życie zamknięte w tym sztucznym życiu cywilizacji, wytworze ludzkim, ale sięgające do istoty, do faktów pierwotnych, świadome metafizycznie (wejrzenie intelektualne), bądź czujące metafizycznie (wejrzenie w odczuciu pełni). Ty chciałbyś wziąć mrówkę z mrowiska, włożyć do plastikowego kubeczka i twierdzić, że istotą życia mrówki, jest chodzenie w tę i we w tę wzdłuż ścianek plastikowego kubka. A ja ten kubek następnie zgniotę i wyrzucę gdzieś na śmietnisko na szarych przedmieściach. I jaki zatem był sens życia (znowu ten sens, a to złe słowo) tej mrówki, cóż miała poza tym zajmowaniem się czymś co już nie istnieje, właśnie tę istotę, tę - gdyby miała - świadomosć, to że istniała, że istnieje jakiś Wszechświat, że była śmiertelna, że czasami czuła jedność z całym życiem Wszechświata, że usiłowała zrozumieć, że o coś walczyła, że była i wiedziała, że jest. Kto z nas jest świadomy, że jest, jeśli nie napotyka na forum o grach komputerowych tego pytania?
Kozi89 [ Senator ]
Być to być i tyle. Jestem i tyle. To słowo zawsze oznaczało to samo, chociaż nie zawsze bycie było takie fajne jak teraz :)