GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Dla fanów Archiwum X i zjawisk paranormalnych (duchów:)

23.08.2002
18:57
smile
[1]

Requiem [ has aides ]

Dla fanów Archiwum X i zjawisk paranormalnych (duchów:)

Z Archiwum X
Xx03 Hotel
autor: Requiem
wszelkie prawa ZASTRZEZONE!
--------------------------


GDZIEŚ W STANIE GEORGIA

Jest noc. Gdzieś poza terenami zaludnionymi, ciemną szosą, jedzie jedyny samochód tej porze samochód. Jego reflektory niezbyt dobrze oświetlają szosę, a wycieraczki co jakiś czas przecierają przednią szybę samochodu, o którą rozbijają się krople małego deszczu. 30 letniemu kierowcy samochodu wyraźnie chce się spać. Co chwila przeciera oczy. Na siedzeniu pasażera siedzi jego żona. Kobieta już śpi. Wycieńczona jest siedzeniem w samochodzie przez cały dzień. Tak samo dzieci małżeństwa, które oparte o siebie, na tylnym siedzeniu wzięły przykład z mamy i zasnęły. Ojciec, starając się nie zasnąć, włączył radio samochodowe tak, aby nie przeszkadzało pasażerom. Leciały właśnie wiadomości z kraju.
Dziennikarz: ...koszt usunięcia ruin World Trade Center szacowany jest na miliardy dolarów. Strażacy i służby, które usuwają szczątki, coraz częściej znajdują nowe ciała. Cała akcja potrwa prawdopodobnie pół roku. Na miejscu dawnego WTC powstanie park, gdzie amerykanie będą mogli uczęszczać w niedziele i weekendy.
Prowadzący radio: To były najważniejsze wiadomości. Zapraszamy teraz na pogodę.
Spiker: Dobry wieczór państwu. Dzisiaj w nocy zapowiada się ostra ulewa, a nawet burze. Front atmosferyczny odpowiedzialny za to przyszedł znad oceanu i prawdopodobnie zagości u nas na parę dni. Czas przygotować parasole i kurtki przeciwdeszczowe. Co do temperatury, to będzie się wahała między 7 a 14 stopni Celsjusza.
- zatrzymajmy się gdzieś – zaproponowała żona, która właśnie się obudziła.
- Jak widziałem na mapie, za jakieś 2 kilometry będzie hotel. Możemy wynająć pokój na noc.
Żona odetchnęła z ulgą – obudzę dzieci – dodała, odwracając się do tyłu.
Samochód dosyć szybko jechał drogą. Deszcz zaczynał padać coraz mocniej. W końcu po prawej stronie drogi ukazała się oświetlona tabliczka z nazwą. „THE PEST HOTEL” - głosił napis na szyldzie. Samochód podjechał pod same schody. Rodzina wysiadła z niego, a kierowca ruszył, aby odstawić go na mały parking. Hotel nie był jednym z tych najlepszych. Kwalifikował się, z wyglądu zewnętrznego, na jedno-gwiazdkowy. Ze słabo oświetlonych schodów, widać było przy wejściu jakieś pajęczyny.
- no to wreszcie spędzimy noc w hotelu - powiedział mężczyzna idący do rodziny.
Wszyscy razem weszli do środka. Wewnątrz panowała specyficzna atmosfera. Światła na wpół przygaszone, jakby przepalone. Brudne tapety, czerwony dywan, bardzo stara recepcja. Żona z dziećmi usiadły na skórzanej kanapie, która przy rogach rwała się. Ojciec podszedł do recepcji i zadzwonił dzwoneczkiem, który stał tam. Naprzeciwko niego były brązowe, dębowe drzwi, które nagle otworzyły się. Wyszła z nich kobieta, z wyglądu 45 lat, niezbyt ładnie ubrana, można by nawet powiedzieć, że była wyglądała tak jak na wsi.
- czym mogę służyć? - zapytała
- witam, chciałem wynająć pokój dla czterech osób - powiedział wskazując ręką na rodzinę - jestem z rodziną
Kobieta wzięła dziennik i otworzyła go w połowie. Wyjęła również długopis i wpisała nim numer 24.
- pokój numer 24, proszę się wpisać - powiedziała podając zeszyt - 10 dolarów - dodała.
Mężczyzna podpisał się jako Mike Barboe, a następnie wyjął z portfela 10 dolarów i podał je dla recepcjonistki. Kobieta odeszła od lady i po chwili wróciła z kluczem ‘24’.
Rodzina ruszyła na górę, schodami, które układały się w łuk.
- tato, dziwnie się tu czuje... - powiedział chłopiec.
- to nic, to tylko jedna noc. Jutro ruszamy dalej - odpowiedział ojciec.
Kiedy drzwi do pokoju zostały otwarte, dzieci natychmiast rzuciły się do łóżek. Mike spojrzał na żonę, Catherine, uśmiechając się.

GODZINA 23:50

Z zewnątrz hotel wydaje się opustoszały. Pali się jedynie kilka świateł. Rodzina, która tu niedawno przyjechała, wykończona, już śpi. Zegar znajdujący się na piętrze, w holu, bardzo głośno tyka. Słaby jego dźwięk słychać w pokoju. Nagle dźwięk rozbijającego się wazonu wyrywa mężczyznę ze snu. Mike spogląda na żonę i dzieci - śpią jak zabici. Sam wstaje i rozgląda się po pokoju, szukając na ziemi szkła, które przed chwilą się rozbiło. Jego noga weszła w jakiś płyn. Pewnie wazon spadł i wdepnąłem w wodę z niego - pomyślał. Nagle uderzenie pioruna rozświetliło pokój. Mężczyzna ujrzał na podłodze dużą plamę krwi, prowadzącą do drzwi wyjściowych. Po jego reakcji, można było się domyśleć, że jest człowiekiem odważnym. Natychmiast cofnął się do łóżka, nałożył buty i wybiegł na korytarz. Cienka linia krwi ciągnęła się wzdłuż dywanu. Mike zaczął biec wzdłuż niej, co zaprowadziło go, po schodach, na ostatnie piętro. Na środku korytarza, w miejscu dużej ilości krwi, „ścieżka” kończyła się. Krew kapała z sufitu. Barboe zobaczył, że jest tam wejście na strych. Nagle, nad nim, rozbrzmiały dziwne dźwięki, jakby ktoś walił w podłogę. Słychać było też niewyraźnie mówione słowo POMOCY. Mężczyzna zaczynał się bać, jednak postanowił zaryzykować. Otworzył właz na strych i rozłożył drabinę. Niestety brak latarki zaczął mu dokuczać. Na strychu nic nie było widać. Jedynie przy błysku z burzy, rozświetlało się całe pomieszczenie. Mike wszedł na strych. Chwilę później, samo zamknęło się wejście tutaj. Mike zaczął panikować. Najwyraźniej dał się zapędzić w pułapkę. Lecz w kogo czy czego pułapkę. Wiedział, że zaraz pozna odpowiedź. W dalekim końcu strychu słychać było zbliżające się kroki. Słychać było oddech... jakby sapanie. Ciemność niestety nie pozwalała zobaczyć kto to. Z drugiej strony również pojawiły się odgłosy stóp. Coś lub ktoś zmierzał w stronę Mike’a. Zdesperowany mężczyzna zaczął walić z całych sił w klapę od wejścia. Bez skutecznie. Kroki były coraz bliżej... coraz bardziej Mike się bał... W końcu zaczął krzyczeć. Jego krzyk rozbrzmiewał w całym hotelu. Nikt nic nie słyszał. Rodzina Barboe też spała jakby nigdy nic. Nagle głos się urwał...


Z ARCHIWUM X
występują:
Robert Patrick jako Agent John Doggett

PÓŁNOC

Samochód marki Ford jedzie tą samą drogą, którą jechali nowi goście hotelu. Rozpętała się wielka burza, pioruny, co parę sekund, uderzają niedaleko. W samochodzie rozbrzmiewa piosenka „Hotel California”. Na siedzeniu pasażera leżą akta w biało-czerwonej teczce, z napisem „X-File - file numer 8945571”. Kierujący autem to agent John Doggett. Ubrany jest w czarny garnitur z białą koszulą i krawatem. Spogląda na zegarek w tablicy rozdzielczej. Niebieskie numerki na wyświetlaczu LCD ukazują godzinę 0:02. Agent przeciera oczy, które są zmęczone jazdą. Dostał nową sprawę. Wprawdzie jeszcze nie wie, czy to jest sprawa do Archiwum X, ale Mulder i Scully wzięli dłuższy urlop, po stracie syna, więc teraz on wszystkim się zajmuje. Akta mówią, że w Atlancie, stan Georgia, wybuchła jakaś epidemia i szef kazał mu się tym zająć. Nagle zaczyna padać bardzo mocny deszcz. Krople mocno uderzają w przednią szybę. John zauważa w oddali światła, gdy podjeżdża bliżej, jego oczom ukazuje się szyld „THE PEST HOTEL”.
- wreszcie - powiedział zmęczony
Doggett postanowił się przespać, z uwagi na to, że jechał prawie cały dzień. Samochód wjechał na teren hotelu i agent zaparkował go na parkingu, obok samochodu rodziny Barboe. Zgasił silnik i szybko wybiegł z auta do hotelu, aby nie zmoknąć.
- jest tu ktoś? - zapytał, gdy już wszedł do środka.
Światła były częściowo przygaszone. Doggett podszedł do rejestracji i zadzwonił dzwoneczkiem. Po chwili, z drzwi w głębi, wyszła kobieta.
- Witam, chciałbym wynająć pokój na tą noc. Nie chce jechać w taką ulewę, sama pani chyba wie...
- Proszę się wpisać - odpowiedziała zimnym głosem
Kobieta podała zeszyt
- pokój 25 - dodała
- proszę - powiedział Doggett, kiedy po podpisaniu, podał 10 dolarów, po spojrzeniu na cennik.
Kobieta podała klucz i wyszła zza lady.
- Zaprowadzę pana - odparła.
- Strasznie tu u was... - zauważył Doggett, idąc po schodach
- niestety nie mamy środków na jakąś rozbudowę tego hotelu. Jesteśmy jedynym hotelem na 50 kilometrów.
- wytrzymam jedną noc - uśmiechnął się John, dochodząc do drzwi pokoju - dziękuję za pomoc - dodał
Kobieta wróciła na dół. Tymczasem Doggett wszedł do pokoju. Ktoś zapomniał zamknąć okna i na drewnianej podłodze zebrała się kałuża.
- wspaniale - powiedział
Agent położył akta i torbę podróżną na łóżko i w pewnym momencie usłyszał głośny wrzask kobiety. Był to głos gospodyni. Doggett wyjął broń i natychmiast wybiegł z pokoju. Na dole, w recepcji kobieta, przerażona, zakrywała usta. John wbiegł za ladę i w pokoiku kobiety ujrzał powieszone, za szyję, zwłoki mężczyzny.
Nie tylko Doggett usłyszał wrzask. Po schodach zbiegło jeszcze kilku innych ludzi.
- co tu się dzieje??? - krzyknął jeden z nich
- co to za krzyki? - dodał inny
- proszę się uspokoić! - krzyknął Doggett
- a kim pan jest?! - zapytał jeszcze inny mężczyzna, stojący z tyłu
- agent John Doggett, FBI. - odpowiedział
- skoro tak, to co się tu stało? - zapytał ten sam mężczyzna
- właśnie - dodała jedna z kobiet
Doggett odwrócił się do pokoiku.
- a więc... ktoś powiesił jakiegoś mężczyznę w recepcji
- nie żyje - zapytała kobieta
- tak, jak on sam tego nie zrobił, a sądząc po stanie zwłok - nie, to mamy tu mordercę.
- ale... ale jeszcze 3 minuty temu go nie było! - odparła gospodyni hotelu - chyba w 3 minuty nie da się powiesić tak ciężkiego faceta!
Doggett podszedł bliżej trupa. Wyglądał, jakby wisiał tu trzy dni.
- wygląda, jakby wisiał tu od dłuższego czasu - powiedział John
Agent odwrócił się do gospodyni
- Poznaje go pani ? - zapytał
- tak, to jest Bill Holley, przyjechał tu 3 dni temu - odpowiedziała
- czy nic nam nie grozi? - zapytała kobieta, ubrana w białą koszulę nocną, która podeszła bliżej lady
- jeżeli będziemy trzymać się na baczności, to sądzę że nic. Przed chwilą przyjechałem i nie mam pojęcia o co tu chodzi.
- rozumiem... - odpowiedziała - pójdę się przebrać
- najlepiej, abyście państwo dzisiaj nie spali, ponieważ jeżeli naprawdę jest tu morderca, musimy uważać
- nie może pan sprowadzić swoich kolegów z FBI? Czy nawet z policji? - zapytał mężczyzna o czarnych włosach
- przy takiej pogodzie zjawią się dopiero rano. Rozważyłem też ucieczkę, ale proszę wyjrzeć przez okno - daleko nie zajedziemy - odparł
Zebrani na dole, wrócili na wyższe piętra, aby się ubrać
- jeżeli to nie wszyscy zebrani, proszę obudzić resztę gości!!! - krzyknął
- czy mogę jakoś pomóc - zapytała kobieta z recepcji
Doggett odwrócił się do niej
- Proszę pomóc mi go zdjąć - odpowiedział, pokazując ręka na wisielca.
Na górze, mężczyzna ubrany w zielono-czarną koszulę flanelową, budził gości.
- Proszę wstawać, mamy kłopoty! - mówił, uderzając głośno w drzwi
- co się dzieje - zapytał nastolatek, który otworzył drzwi w jednym z poprzednich pokoi, do których stukał mężczyzna.
Pukający odwrócił się i podszedł do chłopca ubranego w ciemne bokserki.
- mamy kłopot, poważny - odparł
- jak poważny?
- ubieraj się i schodź na dół - powiedział - jesteś z rodzicami? - dodał
- tak, z mamą, wyszła do ubikacji
- dobrze, zejdźcie na dół za parę minut - odpowiedział
Chłopak zamknął drzwi. Mężczyzna poszedł dalej.
- Proszę wstawać, mamy poważne kłopoty!
W niektórych pokojach nikogo nie było, ale z zamieszkałych, po chwili wychodzili goście, z pytaniami, o co chodzi.
W pokoju, chłopak ubierał się, a w tle słyszał głos z korytarza - mamy zebranie za chwilkę na dole, proszę wstawać. Lecz niestety niestety łazienki od dłuższego czasu nie dochodziły żadne głosy. Jerrego, bo tak miał nastolatek na imię, to zaniepokoiło. Odłożył torebkę i podszedł do drzwi łazienki.
- mamo? - zapytał pukając - jesteś tam?!
Niestety brak odpowiedzi bardziej zaniepokoił chłopca.
- mamo! Odpowiedz! - krzyknął
Znów cisza. Jerry wolał sam nie ryzykować. Szybko wybiegł na korytarz, gdzie już było trochę osób.
- proszę pana!!! - niech pan tu szybko przyjdzie!!! - dodał krzycząc
Mężczyzna szybko podbiegł do chłopaka.
- co się stało?
- moja mama jest w łazience ale nie odpowiada! - powiedział wskazując na łazienkę
Gość hotelu wszedł do pokoju i zaczął pukać do łazienki. Chłopak również wszedł, a za nim jeszcze parę osób.
- proszę pani!!! - pukał - proszę otworzyć!!!
- nie odzywa się - powiedział piętnastolatek
Mężczyzna zaczął walić pięścią. W tym czasie, do chłopca podeszła znajoma mu dziewczyna w tym samym wieku.
- cześć, byliśmy razem na kolonii
- cześć, tak, pamiętam - powiedział odwracając głowę do niej
- co się stało? - zapytała z ciekawości - i co tu się dzieje?
- właśnie obudził mnie ten pan, bo ogłosił jakieś zebranie. Chciałem o tym powiedzieć mamie, ale nie odpowiada. Martwię się o nią.
W tym momencie mężczyzna wykopał drzwi. Wbiegł do łazienki... Matka chłopca leżała w wannie, cała we krwi. Ubrana w koszulę nocną.
- co się stało?! - zapytał, krzycząc chłopak
Mężczyzna wyszedł z łazienki i przymknął drzwi...
- chłopcze... mam przykrą wiadomość... twoja mama...
- nie żyje? - dokończył
- ... tak.
Jerry zdołowany usiadł na łóżko i schylił głowę.
- Proszę państwa!! Proszę stąd wyjść! - powiedział mężczyzna, a następnie zbiegł na dół, do Agenta Doggetta.
- Znaleźliśmy drugie ciało... - powiedział
- gdzie? - zapytał Doggett
- na górze, w jednym z pokoi - odpowiedział - a tak poza tym, nazywam się Shiban. Alex Shiban z Atlanta City Police Departament - dodał, podając rękę dla Doggetta
- chodźmy na górę - odpowiedział John.
Po chwili obaj byli już na górze.
- Gdzie znalazł pan zwłoki? - zapytał Doggett na korytarzu
- proszę trochę ciszej. To matka chłopca, który jest teraz w pokoju.
John i Shiban weszli do pokoju. Chłopak siedział na łóżku i rozmyślał. Chyba nie mógł pojąć tej tragedii. W końcu ma 15 lat.
- Jak się czujesz - zapytał John, siadając obok chłopca.
- d... dobrze - odpowiedział
- przykro mi z powodu twojej mamy
- ona nie była moją mamą. Moja mama zmarła parę lat temu... ona się mną tylko opiekowała, ale polubiłem ją. - zwierzył się - Czemu to się tak skończyło?! - spojrzał w twarz Doggetta z żalem.
- nie wiem, naprawdę nie wiem - powiedział
Doggett spojrzał na policjanta, którzy stał przy drzwiach do łazienki.
- a twój ojciec? - zapytał
- również zmarł, ale tuż po moim urodzeniu
- przykro mi... pewnie chciałbyś zostać teraz sam... - powiedział i wstał z łóżka
John wszedł do łazienki. W wannie pełnej krwi leżała kobieta z poderżniętym gardłem.
- kolejne morderstwo - powiedział Doggett
- zapytam chłopaka, czy nie widział czegoś.
- dobra.
Doggett zaczął oglądać łazienkę. Kafelki były zabrudzone, podłoga tak samo. Wszędzie był kurz. Chyba dawno tu nie było sprzątane. W szafkach leżały kubeczki i kosmetyki. Na półkach obok to samo. Lustra były trochę za ciemne do dokładnego przejrzenia się. W okolicach wanny ani kropli krwi. Na kafelkach przy wannie tak samo. Gdyby została zamordowana na ziemi, to byłyby widoczne ślady krwi. Gdyby w wannie, to krew tryskała by na kafelki, jednak one są czyste. Dziwna sprawa. Po chwili wszedł ponownie Shiban.
- oto czego się dowiedziałem: matka chłopaka weszła do łazienki jakieś dwie godziny temu. W pokoju były zamknięte drzwi, tak samo okna. On sam nic nie słyszał. Matka zamknęła się od środka. Chłopca można wykluczyć, widać w jakim jest stanie, on nie mógł tego zrobić. Może matka sama to zrobiła?
- jeżeli tak, to czym? Nie znalazłem żadnego noża. Wyczyścić kafelków też nie mogłaby, a poza tym na nich jest cały czas kurz.
- ta sprawa mi śmierdzi - powiedział policjant
- Musimy zrobić zebranie. Poinformowałeś wszystkich?
- tak, wszyscy schodzą na dół. Niewiele było osób w pokojach, ale wszyscy się obudzili - powiedział
- dzieci nie będziemy ciągać na to zebranie. Może zostawimy ich w jednym z pokojów - zasugerował Doggett
Obaj wyszli z łazienki W drzwiach wejściowych stała koleżanka Jerrego i przyglądała mu się ze współczuciem.
- wszyscy poniżej 18 lat zostaną tutaj. Najlepiej w jednym z pokojów, oby nie tym - powiedział Doggett
Chłopak wstał z łóżka. Wziął swoje rzeczy, które miał w torbie.
- może u mnie - zasugerowała dziewczyna
- też jesteś z rodzicami? - zapytał policjant
- tak, ale oni idą na zebranie, a u mnie jest najwięcej łóżek - dla każdego wystarczy.
- ile razem jest dzieci? - zapytał Doggett policjanta
- czworo
- wszyscy się zmieszczą - odpowiedziała dziewczyna - chodź, nie martw się - powiedziała do chłopaka
Oboje poszli do pokoju. Policjant poszedł na drugie piętro, gdzie budził inny człowiek, aby zwołać dzieci. Chłopak wszedł do pokoju koleżanki i położył się na łóżko, rzucając torbę pod nie. Doggett zszedł na dół, zapakować wisielca do jakiejś torby, czy dużej lodówki, aby nie śmierdział. Na miejscu jednak, nie znalazł żadnego wisielca. Ani gospodyni.
- gdzie się podziała gospodyni?! - zapytał jednego ze zgromadzonych już ludzi
- dosłownie 10 sekund temu tu była, obejrzałem się i już jej nie było...
- tak po prostu? - zapytał niedowierzając
- w ciągu 10 sekund, taka kobieta, jak gospodyni tego budynku, nie mogła by zwiać! - odpowiedział - tu dzieje się coś dziwnego - dodał
Doggett popatrzył na mężczyznę, po czym odwrócił się i wszedł do pokoiku gospodyni. W końcu bardzo wąskiego pokoju stało łóżko. Naprzeciw niego mały telewizor oraz regalik z książkami. Po lewej stronie była mała lodówka i zlew. Nic niepokojącego. Rura przebiegająca nad jego głową, w środku pokoju, była zaczepieniem dla drutu, na którym wisiało ciało. Doggett wziął krzesło, które stało przy łóżku i stanął na nie, aby przyjrzeć się rurze. Na niej był jakby ślad po metalowym drucie. Tymczasem w pokoju nastolatek leżał na łóżku, na plecach, z rękoma pod głową i zamkniętymi oczami, a dziewczyna siedziała na sąsiednim łóżku. Do pomieszczenia wbiegły pozostałe dzieci. Wszystkie młodsze o parę lat. Alex schodząc po schodach, został zaczepiony przez jakaś kobietę.
- widział pan mojego męża Mike’a Barboe? - zapytała - szczupły, krótkie blond włosy - dodała
- niestety nie - odpowiedział
- nie mogę go nigdzie znaleźć - powiedziała przestraszona kobieta
- na pewno nic mu nie jest. Chodźmy na dół, na zebranie - powiedział
Na dole, w holu, wszyscy siedzieli na ustawionych przez siebie krzesłach i głośno rozmawiali między sobą. Nie dużo było gości - 15 osób, pomijając dzieci. Doggett podszedł do Shibana
- wisielec zniknął, razem z gospodynią, w niewyjaśnionych okolicznościach... - powiedział
- mąż tej kobiety również przepadł - powiedział policjant, wskazując kobietę, którą przyprowadził
- dzieci są w pokoju? - zapytał na zakończenie
- tak
- no to zaczynamy zebranie - powiedział głośno Doggett
Nastała cisza
- powiem wam wszystko co wiem, później będzie czas na pytania. A więc, nie przyjechałem tu prowadzić śledztwo, chciałem się tylko przespać, ale widzę, że przydam się tutaj. Na początku gospodyni znalazła wisielca w swoim pokoiku. Był martwy od co najmniej 3 dni. Kolejne zwłoki znaleźliśmy w jednym z pokojów. Kobieta została znaleziona w wannie z poderżniętym gardłem. Jej syn nic nie widział, ani nie słyszał. Nie wykluczamy samobójstwa. Następnie wisielec zniknął w bardzo dziwnych okolicznościach.
- jak to dziwnych? - zapytała kobieta z końca holu
- zniknął w ciągu paru sekund, razem z kobietą z recepcji
- mogła go przecież sama ukryć, zawsze zachowywała się dziwnie, może to jej sprawka? - zapytał mężczyzna z przodu
- Ona w ciągu mniej więcej 10 sekund nie zdążyłaby - wyjaśnił Doggett
- a ta kobieta z jednego z pokojów? Może syn ją zabił? - zapytał ten sam mężczyzna
- chłopak ma dopiero 15 lat, poza tym, jak widziałem, załamał się po stracie matki.
- a co pana zdaniem się tu dzieje? - zapytał mężczyzna w garniturze
- szczerze? Nie mam pojęcia - odparł Doggett
W pokoju, gdzie są dzieci, dziewczyna siedzi na łóżku i rozmawia z chłopakiem, który z zamkniętymi oczami leży cały czas. Pozostałe dzieci grają w grę planszowa na dwóch zestawionych łóżkach.
- Jak tu w ogóle trafiłeś? - zapytała dziewczyna
- Jestem tu od prawie tygodnia. Z mamą chcieliśmy gdzieś wyjechać i akurat wypadło, że zatrzymaliśmy się w tym hotelu, pechowym jak widać.
- ja podobnie, tylko że z ojcem - odpowiedziała
- ale ponure miejsce - powiedział Jerry
Akcja przenosi się powrotem na dół.
- podsumowując - czy jesteśmy tu bezpieczni? - zapytała kobieta
- Jeżeli będziemy trzymać się razem to sądzę, że nic nam nie grozi.
Nagle zgasło światło i zapanował prawie zupełny mrok, rozświetlany co chwila przez pioruny.
- Dzieci! - krzyknęła kobieta
Parę osób wstało i pobiegło na schody. Prawie nie było ich widać. Wszyscy biegli, uważając, aby się nie potknąć. Doggett oświetlał drogę latarką. Kiedy goście dobiegli do pokoju, John wszedł pierwszy i oświetlił pokój, szukając dzieci - wszystkie trzymały się razem przy jednym łóżku.
- ma ktoś latarki? - zapytał John
- ja mam - odrzekł 15-latek.
Podszedł do łóżka i wyjął ze swojej torby dwie duże latarki.
- zostańcie wszyscy tu w pokoju, a ja potrzebuję dwie osoby, które zeszłyby ze mną do piwnicy, bo zakładam, że w tym budynku właśnie tam znajdują się bezpieczniki.
Na ochotnika zgłosił się Alex i jeden z mężczyzn.
- jak się pan nazywa? - zapytał John
- Chris - odpowiedział mężczyzna
- więc ruszajmy...
Doggett miał latarkę, więc prowadził. Zejście do piwnicy było po drugiej stronie holu. Drogę, poza latarką, oświetlały pioruny. Wszystko miało złowrogi klimat. Gdy trójka wreszcie dotarła na schody prowadzące do piwnicy, drzwi na ich końcu zastali otwarte. Doggett wyjął broń.
- po co ci teraz broń - zapytał Chris
- ciiiii - zaszeptał Doggett - musimy być cicho
Doggett stanął przy drzwiach i zaświecił do środka latarką. Za drzwiami był krótki korytarz, a następnie schody prowadzące jeszcze niżej. John machnął ręką do pozostałych, aby szli za nim. Schody w środku były krótkie. Prowadziły parę metrów pod ziemię, a tam zaczynał się długi korytarz. Bez latarki mężczyźni nie poradzili by sobie. Doggett świecąc w kierunku końca korytarza, zauważył na ścianie „puszkę” z elektrycznością. Agent i policjant ruszyli w tamtym kierunku, a Chris na chwilkę zatrzymał się. Obrócił głowę i w ścianie ukazały się jakieś drzwi. Coś popchnęło Chris do nich. Doggett otworzył skrzynkę i zobaczył, że wszystkie przewody zostały stopione. Nic nie poradzą. Alex spostrzegł się, że nie ma z nimi Chrisa.
- Agencie Doggett, Chris gdzieś zniknął - powiedział
Doggett rozejrzał się wokoło. Rzeczywiście nigdzie nie było trzeciego mężczyzny.
- może wrócił na górę - zasugerował - my też to zróbmy
Obaj zawrócili. Nagle coś kapnęło Doggettowi na twarz. Zatrzymał się i skierował światło latarki nad siebie. Do sufitu przymurowane były kogoś zwłoki. Ręce i nogi wtopione zostały w cement. Światło latarki oświetliło miejsca, w których nogi i ręce „siedziały” w suficie – nie było śladów, aby ktokolwiek go przymurował. Tak jakby istniał tu od początku... To Mike Barboe... z poderżniętym gardłem.
- whoa - powiedział głośno Doggett
Coś niepokojącego działo się w tym hotelu.
- podsadź mnie - dodał Agent
- po jakiego... ? - zapytał Alex
- chce sprawdzić, czy ma jakieś dokumenty, bo ciała sami nie wydobędziemy.
Policjant podsadził Doggetta, a ten jedną ręką przeszukał spodnie. Znalazł portfel.
- mam, opuszczaj!
W czarnym skórzanym portfelu znajdowało się kilkanaście dolarów, wizytówki firm takich jak „ROUSH TECHNOLOGIES” oraz dowód osobisty. Na nim widniało nazwisko MIKE BARBOE.

GODZINA 1:30

Doggett i Alex wracają po schodach na piętro. Po wejściu obojga do pokoju, Catherine Barboe wstaje
- znaleźliście mojego męża?! - pyta zdenerwowana
- a kim jest pani mąż - Doggett pyta o jakieś informacje
- Barboe, Mike Barboe.
Doggett wymienia się spojrzeniami z policjantem
- znaleźliśmy pani męża... nie żyje - odpowiada
- nie... nie... to nie może być prawda!!! - kobieta dostaje szału - niee!!! On żyje!!!!
- proszę się uspokoić... wszystko będzie dobrze! - krzyczy Doggett
- zostawcie mnie!!! - krzyczy kobieta
- przynieś coś na uspokojenie! - John zwraca się do Alexa
Inny mężczyzna z tyłu pyta głośno:
- a gdzie jest Chris?
Doggett odwraca się przestraszony
- nie wrócił do was?
- nie było go tu - odpowiedział
W tej chwili wbiegł Alex z tabletkami na uspokojenie. Doggett wziął je od niego i podał dla kobiety, razem ze szklanka wody, którą mężczyzna również przyniósł. Doggett odwrócił się do wszystkich zebranych w pokoiku.
- niestety nie udało się naprawić elektryczności, więc mam prośbę do was. Niech każdy poszuka jakiś świec, lamp naftowych, czy czegoś, czym można oświetlić pokoje. Ludzie w jednym momencie opuścili pokój, w poszukiwaniu wymienionych przez Johna przedmiotów. Po kilkunastu minutach w pokoju zjawiło się wiele świec i parę lamp naftowych. Goście hotelu zabrali się za rozstawianie i zapalanie ich. Dla Alexa, przy wieszaniu lampy naftowej na ścianę, pomagał Jerry. Na piętrze po chwili był bardzo klimatyczny widok. Ładne żółto-pomarańczowe światło rozświetlało całe pomieszczenie. Na wyższych piętrach mieszkańcy nie rozłożyli świec, bo wszyscy przenieśli się na 1 piętro, aby być w grupie. Doggett, w holu, sprawdzał czy okna i drzwi wejściowe są dobrze zamknięte. Po chwili wrócił na górę.
- to wszystko co mogliśmy zrobić - powiedział Alex
- wspaniale... ale ja muszę się przewietrzyć - odparł
W pokoju nr. 20, w którym większość teraz siedziała, były drzwi z wyjściem na taras, które właśnie przekroczył Doggett. Burza chwilowo jakby ucichła, lecz deszcz nadal ulewnie padał. Cały taras zakrywał dach zrobiony jakby plastiku, trzymający się na metalowych nóżkach. Obok drzwi stało krzesło. Doggett usiadł na nie i zakrył dłońmi twarz. Był bardzo zmęczony, ponieważ nie spał od paru dni, a jeszcze na dodatek morderstwa w hotelu. Gdy spuścił ręce, przecierając twarz, ujrzał w oddali, coś dziwnego. Między drzewami kołyszącymi się na wietrze, w ulewie, stąpała kobieta. Była odziana w 15-wieczne, białe szaty. Jej ubiór niemal świecił swym blaskiem. Kobieta miała spuszczoną głowę i powoli szła w kierunku drzew. Doggett wstał z krzesła i z przerażeniem obserwował ją przez chwilę, po czym odwrócił się do drzwi balkonowych, chcąc komuś powiedzieć. Jednak zerknął jeszcze raz w tamto miejsce - kobiety już nie było... Agent podwinął rękaw i zerknął na zegarek. Wskazywał on równo godzinę drugą. Do wschodu słońca pozostało jeszcze trochę czasu.
- szybko!!! On się dusi!!! – wrzasnęła jakaś kobieta
Doggett natychmiast wbiegł do pokoju. Przy jednym z łóżek zebrała się garstka ludzi.
- proszę się odsunąć ! – krzyknął agent
Na łóżku leżał 15 latek i dusił się. Jego gardło wyglądało tak, jakby ściskały je niewidzialne ręce. Nagle stracił przytomność. Doggett podjął próbę reanimacji, naciskając rękoma na klatkę piersiową... bezskutecznie.
- nie żyje – odparł
Na podwórzu ponownie rozpętała się burza.
- zginęły już 3 osoby, a zaginęły dwie. Co my tu jeszcze robimy?! – powiedziała głośno jedna z kobiet w pokoju.
- wynośmy się stąd! – dodał jej mąż
Doggett odwrócił się do pary.
- na zewnątrz szaleje burza, nawet jeżeli się wydostaniemy, to wątpię, abyśmy gdziekolwiek dojechali. Poza tym na dworze, jak widziałem, stoją tylko 3 auta, w tym mój. Wszyscy nie wydostaniemy się stąd. Musimy zaczekać do rana, pozostało już niewiele czasu.
- więc zagłosujmy – odezwał się jeden z mężczyzn
- nie – zaprotestował Doggett – nie będzie żadnego głosowania.
Koleżanka Jerrego podeszła do jego ciała i wzięła go za rękę. Alex, który stał obok Doggetta, wziął prześcieradło i przykrył zwłoki.
- przykro mi... – powiedział do dziewczyny
John podszedł do drzwi balkonowych i ponownie spojrzał w miejsce, gdzie zobaczył kobietę.
- zobaczyłeś coś? – John usłyszał głos policjanta za sobą
- tak mi się zdawało – odpowiedział, odwracając się
- co zobaczyłeś?
- kobietę – odparł
- jak to kobietę? Na zewnątrz?
- tak, była jakieś 300 metrów stąd... tam przy drzewach – powiedział, wskazując palcem
- może ci się zdawało? – zapytał Alex
- nie, jestem pewien. Przejdę się sprawdzić to – odpowiedział
- oszalałeś?! Na dworze szaleje potężna burza, w każdej chwili może cię walnąć piorun!!! – prawie wykrzyczał policjant
- mimo wszystko idę
- dobrze... ale ja pójdę z Tobą. Jeżeli naprawdę widziałeś kobietę, i jeżeli morderstwa to jej sprawka, lepiej, aby było nas dwóch – powiedział

GODZINA 2:20

Doggett i Alex biegli przez małe pole za hotelem. Ulewa zdążyła ich zmoczyć do suchej nitki.
- gdzie ją widziałeś?! – wykrzyczał policjant
- tam, już niedaleko! – odpowiedział
Obaj dobiegli do drzewa, zza którego wyłoniła się wcześniej kobieta. Doggett wszedł głębiej w lasek. Latarką rozświetlił pobliskie drzewa. Nic tu nie było. Żadnej kryjówki, czy czegoś podobnego, skąd mogła by ona wyjść.
- i co? Znalazłeś coś?! – zapytał mężczyzna
- pusto! – odrzekł
- mówiłem, nic tu nie ma. Wracajmy.
W tym momencie strumień światła z latarki padł na kamień wyglądający jak tablica grobowa. Doggett schylił się i obejrzał to z bliska. Na nagrobku widać było zarysy liter, ale nic nie można było przeczytać. Ten nagrobek wyglądał na jakieś 400 - 500 lat.
- to chyba grób! Krzyknął do Alexa
Policjant podszedł do Doggetta i zerknął na tablicę.
- pewnie masz rację, lecz teraz nic nam to nie da! Wracajmy!
- zgoda – powiedział Doggett
Doggett odwrócił się i zaczął biec, jednocześnie patrząc na hotel. Nagle budynek zamienił się w ruinę. John zatrzymał się, przerażony tym, co zobaczył. Hotel był teraz bez okien i drzwi. Ściany były spleśniałe i rozkruszone, co świadczyło, że hotel opuszczony był od parunastu lat. Dodatkowo nad budynkiem zebrały się ciemno-zielone chmury. Widok przyprawiał o dreszcze. Po chwili wszystko wróciło do normy.
- John, no chodź!!! – wrzasnął Alex
Doggett spojrzał na niego i zaczął biec. Obaj przemoczeni wrócili do hotelu.

GODZINA 2:30

Na zewnątrz nadal leje deszcz. Błyskawice co chwile rozświetlają niebo. Duży wiatr kołysze drzewami przy drodze, po której właśnie jedzie jakiś samochód. Skręca w stronę budynku i nagle jego światła gasną, a same auto nabiera dużej prędkości. Po chwili uderza w samochód Doggetta. W środku nieznajomego pojazdu nikogo nie ma... John, który przy recepcji zdejmował mokrą marynarkę, usłyszał huk, spowodowany przez uderzający pojazd.
- Co to było? – zapytał Alex
- Chyba coś uderzyło w samochody – odrzekł John
Obaj wyszli na zewnątrz budynku. Samochód Doggetta był bardzo zniszczony z prawej strony. Uderz także w inne auta, stojące za nim. Nie było jednak widać sprawcy uderzenia... ani śladu innego samochodu. Doggett podszedł do swojego pojazdu i przyjrzał się wgnieceniu.
- Co tu się stało? – zapytał inny gość hotelu, który również wyszedł przed drzwi
- Cos uderzyło w samochody... jednak nie wiemy co – odrzekł
- To uderzenie mogło być spowodowane tylko przez inne auto – powiedział John – jednak nie ma śladów lakieru ani innych pozostałości, mogących świadczyć o tym wypadku – dokończył
- coś sugerujesz? – zapytał Alex
- nie jestem pewien... – odparł
Doggett podniósł wzrok na niebo, a po chwili spojrzał na hotel. Na samej górze, na strychu, paliło się światło...
- strych – powiedział, jednocześnie wskazując ręką i dziwiąc się, bo przecież w całym budynku nie ma prądu – chyba ktoś tam jest.
Doggett odruchowo wyjął małą latarkę z marynarki i włączył... lecz się nie zaświeciła.
- Niech to szlag! – pomyślał, spoglądając na kawałek muru przed hotelem, a następnie uderzył w niego latarką, która się zapaliła – ha! – pomyślał zadowolony, po czym ruszył do środka budynku.
W drzwiach odwrócił się i zobaczył, ze goście podążają za nim.
- Nie! – zaprotestował John – zostańcie przed budynkiem, dla waszego bezpieczeństwa – zakomunikował agent – Alex, dopilnuj tego, dobrze?
Policjant przytaknął. Doggett wszedł do hotelu. Skierował się na schody i ruszył na górę. Na piętrze usłyszał jakieś głosy. Zboczył z pierwotnie przemyślanej trasy, której celem był strych i udał się wzdłuż korytarza, aby zlokalizować głosy. Podczas przemierzania kolejnych metrów, głos stawał się coraz silniejszy, tak, że można było usłyszeć słowa: „...na dziewiątym miejscu, po 4 tygodniach na naszej liście i awansie z miejsca 14, singiel You Rock My World, autorstwa Michaela Jacksona. Głosy jak zwykle przyjmujemy poprzez głosowanie telefoniczne. Jeżeli podoba ci się ta piosenka i chciałbyś, aby została hitem – zadzwoń: 1-900-24-YRMW” – Doggett zrozumiał o co chodziło. Ktoś zostawił włączone radio. John wszedł do pokoju, przy którym głos był najsilniejszy. Po otwarciu drzwi od razu spostrzegł małe, turystyczne radio na baterie, które leżało na łóżku. Wyłączył je i korzystając z okazji, ze był to pokój od strony parkingu, wyjrzał na zewnątrz. Wszyscy stali tak, jak kazał. Agent wyszedł z pokoju i wrócił na schody. Jego latarka znów zaczęła się dziwnie zachowywać. Co chwile świeciła nieregularnym, żółtawym światłem. Agent, nie zważając na to, dalej szedł w górę, a był już blisko swojego celu. Po wejściu na kolejne kilkanaście schodów zauważył wreszcie właz na strych. Drabina, umożliwiająca wejście tam, była cały czas rozłożona. Doggett wyciągnął swojego Smith&Wessona i wszedł na drabinę. Wejście było otwarte. John jedną ręką otworzył kawałek drewna, robiący za pokrywę, a drugą ręką trzymał pistolet i latarkę. Wychylił ostrożnie głowę i wycelowany pistolet. Nie zauważył nikogo. Strych był oświetlony przez dwie żarówki, umiejscowione w niedużej odległości od siebie. Meble, ustawione pod ścianami, niezbyt dokładnie oświetlone, były całe w pajęczynach. Całe pomieszczenie wydawało się wielkim „magazynem” pajęczyn. Doggett niechętnie wszedł na strych, następnie podszedł do jednej z żarówek i zerknął na kabel, który musiał je łączyć ze źródłem prądu. Prowadził wzdłuż sufitu, do gniazdka na ścianie. Doggett podszedł do niego i nacisnął na przycisk. Nagle żarówki wybuchły, rozsypując po całym pomieszczeniu odrobinki szkła, a po chwili, z głośnym uderzeniem, zamknęła się klapa wejściowa. Od strony schodów wszystko wyglądało spokojnie... pogrążone w ciemności.

GODZINA 3:00

- musimy się stąd wynosić! – krzyczała żona Mike’a Barboe, która stała wraz z innymi osobami na schodach hotelu, ponieważ były położone pod daszkiem, dzięki któremu krople deszczu nikogo nie moczyły.
- jak masz zamiar prowadzić samochód w taką ulewę?! – krzyczała inna kobieta.
- Cisza! – przerwał kłótnię Alex – nigdzie się stąd nie ruszymy! Przeczekamy burzę i rano odjedziemy. Do świtu zostało raptem 3 godziny!
- Oglądałeś wiadomości?! Padamy jak muchy! Nikt do rana nie przeżyje! – krzyknęła do Alexa kobieta w zielonej bluzie.
Lecz mężczyzna jej nie słuchał. Jego umysł był zajęty czym innym. Alex wpatrywał się cały czas w okno, na parterze. Wyraźnie coś tam dostrzegł. Coś, czego nie zauważyli inni goście. Za zaparowaną szybą stała jakaś postać. Nie widać było dokładnie jej twarzy, ponieważ oczy i usta były nieco rozmazane. Tajemnicza osoba stała bez ruchu i wpatrywała się zimnym wzrokiem w Alexa. Nagle poruszyła się i znikła pozostawiając po sobie krótkotrwałą mgiełkę z chwilę jeszcze widocznym wyrazem twarzy...
- słyszałeś PANIE WŁADZO??? – powiedziała ironicznie jedna z kobiet
- pewnie nie słyszał... jak to miło być pod ochroną takich ludzi – odpowiedziała inna
Alex wypadł jakby z transu i zerknął na gości.
- Widzieliście to? – zapytał
- niby co? – odchrząknęła kobieta
- nieważne – odparł Alex, spoglądając jeszcze raz na okiennice.
Policjant popatrzył się na zegarek... mała wskazówka stała na cyferce „3” a duża na cyfrze „2”... Następnie mężczyzna zerknął ponownie na gości.
- hej... było tu małżeństwo rosyjskiego pochodzenia – zaczął zaniepokojony Alex
- aa... państwo Robinsko... – powiedziała pani Barboe – mąż gdzieś znikł, a Irina poszła go szukać, podczas, gdy ty gapiłeś się w okna
- cholera! – wykrzyknął Alex i wbiegł do budynku.
Tymczasem Irina Robinsko przemierzała kolejne metry korytarza na pierwszym piętrze w poszukiwaniu męża. Zachodząc do każdego pokoju, sprawdzała, czy nie ma tam przypadkiem jej ukochanego. Kolej przyszła na drzwi o numerze kolejnym – 14. Po ich otworzeniu kobieta stanęła jak wryta. To co zobaczyła przekroczyło jej wyobraźnie... W pomieszczeniu, w powietrzu wisiał jej mąż, Dimitri. Nic go nie podtrzymywało... żaden sznur, czy drut. W pewnej chwili jego koszula zrobiła się czerwona od krwi. Trzask łamanych kości rozbrzmiał z echem w pokoju... żebra mężczyzny otworzyły, rozrywając bluzkę i odsłaniając wnętrzności... Kobieta zakrywała usta, aby nie zwrócić kolacji, którą zjadła poprzedniego wieczora... Wreszcie nie wytrzymała i na widok rozrywanych płuc i bijącego serca zaczęła krzyczeć. Alex, który szukał jej na parterze, natychmiast skierował się na schody, po zlokalizowaniu źródła krzyku. Gdy dotarł na piętro, ujrzał Irinę kulącą się w kącie. W chwili, gdy podszedł do niej – ciało pana Robinsko upadło, rozlewając krew aż na korytarz...
- spokojnie, już wszystko dobrze... – próbował jakoś uspokoić kobietę policjant, patrząc się jednocześnie na pokój ze zmasakrowanym ciałem na środku.
Alex wziął kobietę pod rękę i razem zaczęli szybko wracać na zewnątrz. Gdy wreszcie wyszli z hotelu, mężczyzna spostrzegł się, ze nikogo przed nim nie ma. Pozostali goście gdzieś znikli. Nie mogli nigdzie odjechać, bo samochody nadal stoją – pomyślał. Panią Robinsko posadził na schodach, a sam wyszedł na deszcz i wzrok skierował w kierunku strychu, który teraz był ciemny.
- agencie Doggett!!! – począł krzyczeć policjant

Deszcz niezmordowanie uderzał w okna na poddaszu. Z kąta strychu widać było słabą wiązkę światła, która oświetlała mężczyznę, próbującego otworzyć właz na strych. Agent Doggett wziął w rękę długi, cienki drut, który leżał w przy ścianie a następnie próbował podważyć wieko. Niestety – wszystkie wysiłki poszły na marne. Pokrywa nie chciała drgnąć. Agent wziął z ziemi latarkę i zaczął się rozglądać po poddaszu, w celu znalezienia alternatywnego wyjścia. W pewnej chwili światło latarki trafiło na tablicę zrobiona z korka, a pokrytą zielonkawym materiałem, tak, aby można było do niej przyczepiać różne rzeczy za pomocą pinesek – właśnie w ten sposób były zamocowane wycinki z przeróżnych gazet, z miast z pobliża. Były tu także różne, stare fragmenty listów. Doggett podszedł bliżej i latarka oświetlił je dokładniej. Pierwszy wycinek, na jaki zwrócił uwagę John, pochodził z gazety „Welcome to Altanta”, z roku 1980. Wielki nagłówek głosił: „FERALNY HOTEL”. Tuż pod nim zdjęcie hotelu w stanie, który Doggett zobaczył podczas powrotu z pola, kiedy był razem z Alexem, oraz krótka informacja: „To już kolejny przypadek, jaki zdarzył się w tym samym miejscu. Policja znalazła 10 zmasakrowanych ciał. Prawdopodobnie ci ludzie zatrzymali się w tych pozostałościach po hotelu, z początku tego wieku, a następnie zostali napadnięci. Policja jeszcze nie zajęła oficjalnego stanowiska w tej sprawie...”. Doggett uważnie przeglądał kolejne artykuły... Znów ta sama gazeta, ale artykuł o wiele wcześniejszy, rok 1910: „MASAKRA W HOTELU”, a treść tego artykułu brzmiała: „Wczoraj w nocy, podczas nawałnicy, jaka przeszła nad stanem Georgia, lokalna policja znalazła zbiegów z zakładu karnego w Atlancie. Władze dostały cynk od anonimowej osoby, że w Hotelu, jakieś 100 kilometrów od Atlanty, ukrywają się zbiegowie, wraz z zakładnikami, którymi zostali matka z dzieckiem. Po przybyciu funkcjonariuszy na miejsce, rozpętała się strzelanina, w której śmierć ponieśli wszyscy skazańcy oraz zakładnicy. Dwóch policjantów zostało rannych, jeden zaginął...”. Doggett podwinął kartkę na tablicy, która przykrywała kolejne materiały. Wsród takich artykułów jak „Kolejne ofiary w zniszczonym Hotelu” czy „Plany zburzenia Hotelu” był jeden, który się wyróżniał: „NAWIEDZONY HOTEL?”. Doggetta to o dziwo zainteresowało. Fragment pochodził z jakiegoś brukowca z miasta Greenwood, niestety tytuł był zdarty, została tylko informacja o mieście i data: 1950. A treść brzmiała: „Czyżby ostatnie morderstwa w Hotelu przy drodze stanowej z Greenwood do Atlanty były wynikiem klątwy?” W dalszej części artykułu Doggett czyta: „Naukowcy, którzy zajęli się badaniem sprawy, połączyli ze sobą wszystkie wydarzenia, jakie rozegrały się w zniszczonym Hotelu, w okresie ostatnich 40 lat. We wszystkich przypadkach schemat jest identyczny: Nie wiadomo z jakich przyczyn przejezdni zatrzymują się w tym opuszczonym budynku, zawsze podczas dużej burzy, a następnie, w kolejnych dniach, ktoś odnajduje zmasakrowane ich ciała. Nasza ekipa, która wybrała się na miejsce, niczego podejrzanego nie znalazła...”. Doggett cofnął się odrobinę i zawadził noga o karton, który stał nieopodal tablicy. Otworzył go... w środku było mnóstwo zdjęć, albumów i kolejnych artykułów na temat tego Hotelu. Wszystko wskazywało na to, ze historia tego miejsca zaczęła się w roku 1910. W tej chwili Doggett usłyszał płacz dziecka. Natychmiast odwrócił się, ale nikogo nie było. Głos rozbrzmiewał na całym strychu, jakby dochodził ze wszystkich stron na raz. Dziecko płakało coraz mocniej, aż płacz przerodził się w krzyk, taki, jakby ktoś robił jemu krzywdę. Doggett przerażony nie wiedział co się dzieje. Nagle krzyk ustał, a za Agentem coś się poruszyło. Doggett wyjął broń i odwrócił się. Latarka zgasła.

GODZINA 3:30

- jestem agentem Federalnym! Mam broń! – krzyczał Doggett, kierując pistolet przed siebie, jednocześnie starając się włączyć ponownie latarkę. Dźwięk szeleszczących gazet i jakby materiału słychać było tylko z jednej strony, w przeciwieństwie to wcześniejszego płaczu dziecka. Gdy wreszcie udało się agentowi włączyć latarkę – skierował smugę światła na źródło hałasu. Była nim... noga. Doggett zdziwiony natychmiast podszedł do niej i oświetlił to miejsce. Wśród sterty brudów i pajęczyn leżał starszy człowiek. Na oko miał ponad grubo ponad 90 lat. Był bardzo chudy – jego twarz i ręce wydawały się nie mieć mięśni – sama skóra i kości. Ubrany był w stary, zniszczony sweter, koloru ciemnej pomarańczy oraz w czarne spodnie... John pochylił się nad nim.
- proszę pana? – odezwał się – słyszy mnie pan?
Starzec podniósł głowę i spojrzał na agenta, po czym znowu spuścił głowę.
- pomogę panu, zabiorę pana stąd – mówił Doggett
- nie... – odezwał się starzec – nie zabierzecie mnie stąd
- dlaczego nie? – zapytał
- nie zabierzecie mnie stąd, bo oni na to nie pozwolą... – kontynuował – jestem tu z ich powodu...
- o kim pan mówi? Kto nie pozwala panu odejść? – zapytał Agent
- nie zrozumiesz...
- chodzi o Hotel prawda? Te morderstwa... Czy Hotel jest nawiedzony? – Doggett powiedział to tonem, z którego można było wywnioskować, że sam nie wierzy w to, co mówi – To pan zbierał te wszystkie materiały? - dodał
- zawsze o niego chodziło. Wszystko zaczęło się od ej masakry w 10 roku... Tkwię tu już z nimi 90 lat... - proszę powiedzieć o kim pan mówi – domagał się odpowiedzi Doggett
- kiedy wysłali nas z rozkazem ujęcia zbiegów, nie spodziewaliśmy się tego, co się stało później... oni byli gotowi... gotowi na to, by nas zabić. To byli najgorsi zwyrodnialcy z tego więzienia... Mordowali na coraz to nowsze sposoby, dlatego wysłano nas w prawie 20 osobowej grupie. Jednak oni się nie przestraszyli. Bronili się, jak tylko mogli. Dwóch z naszych postrzelili, z zamiarem zabicia. Na szczęście ich odratowano. Ja chciałem ich podejść od tyłu. Gdy wyważałem drzwi... nie wiedziałem, że jeden z nich stoi za nimi. Wystawił dubeltówkę i pociągnął za spust. Dostałem prosto w twarz – opowiadał starzec
- to znaczy... – rozpoczął nieco zszokowany Doggett
- to znaczy, że umarłem. Zginąłem w 1910 – w tym Hotelu. Później dość długo krążyłem po budynku. Patrzyłem jak giną zbiegowie. Patrzyłem jak odchodzi z nich życie... jedno po drugim. Wtedy otworzył się czarny tunel... więźniowie nie chcieli wyraźnie tam wchodzić. Cofali się. I w tej chwili stało się coś dziwnego, coś co spowodowało, że nasze dusze zostały w tym hotelu na zawsze.
Doggett przez chwile wpatrywał się w dziadka przerażony.
- Hotel został przeklęty... – kontynuował starzec - ...wszyscy, którzy tu zamieszkiwali, zginęli. Śmierć ludzi właśnie w tym miejscu powoduje to, że dusze tych przestępców stają się coraz silniejsze. Aż w końcu nauczyli się zwabiać podstępami
- Podstępami? – zapytał Doggett
- tak, na przykład zmieniając całe otoczenie tak, że normalny człowiek myśli, ze naprawdę jest w hotelu, nieprawdaż?
Doggett podniósł się i rozejrzał wokoło. Wszystko wyglądało normalnie.
- widzisz? – dodał dziadek
- musze się stąd wydostać! – powiedział John
- nie uda ci się... nikomu się nie uda – oznajmił starzec
W tej chwili zza okna słychać było krzyk kobiety. Doggett zwrócił się w stronę okna i wyjrzał przez nie. Kobieta cofała się, patrząc na cos przerażona. Cały czas krzycząc upadła na ziemie. Krzyk się urwał.
- nie! – krzyknął agent, zwracając się w stronę staruszka, jednak jego już tam nie było.
Doggett rzucił się do klapy od wejścia na strych – była nadal zamknięta. Nagle za agentem znów coś się poruszyło. Wyraźnie słychać było kogoś kroki... paru osób, zaś z drugiej strony oddech kogoś innego... Doggett rozświetlił te miejsca latarką – nikogo nie było. Podłoga zaczęła drżeć od kroków. Doggett był przerażony... odbezpieczył pistolet i zaczął strzelać przed siebie.

Tymczasem na dole, leżała już martwa pani Irina Robinsko. Miała rozerwaną głowę, a swój mózg trzymała w ręce... Natomiast Alex leżał na schodach i cały się trząsł. Dostał coś w stylu drgawek, epilepsji. Jego żyły stawały się coraz grubsze, jakby płynęło przez nie kilkakrotnie więcej krwi, niż normalnie. W tle słychać było strzały, jakie oddawał Doggett na strychu. W pewnym momencie Alex zaczął krzyczeć, a jego żyły nie wytrzymały. Dosłownie wybuchł jak krwista bomba, a wszystko wokół zalewając. Doggett oddawał kolejne strzały, aż w końcu skończył mu się magazynek. Nagle cisze przerwał odgłos zbitej szyby i krzyk mężczyzny. Doggett nie miał wyboru... mógł zostać i czekać na śmierć, która była kilka stóp przed nim, lub wyskoczyć w nadziei że się uratuje. Agent z krzykiem wyskoczył z okna i wylądował na jednym z samochodów na parkingu. Traf chciał, że tym samochodem stał się kabriolet z zamkniętym, skórzanym dachem. Nastała cisza... przestał padać deszcz. Zegarek w samochodzie, na który spadł Doggett, pokazywał godzinę 4:00. Hotel znów został bez życia...

Po jakimś czasie godzina w samochodzie zmieniła się na 10:13. Doggett nadal leżał w samochodzie, na tylnych siedzeniach. Agent otworzył oczy, podniósł głowę i ujrzał, gdzie się znalazł. Natychmiast przypomniał sobie wydarzenia zeszłej nocy. Wstał i wyszedł z samochodu – o dziwo nie miał ani zadraśnięcia. Odwrócił się i spojrzał na hotel... Był taki, jakiego widział podczas „wizji” w nocy. Tynk odpadał, mech i pleśń powoli go zarastała. Okna były powybijane lub zabite deskami... Na ziemi, ani na schodach nie było nikogo. Doggett wszedł do środka. Wszystko było w pajęczynach, zniszczone. Meble porozbijane, recepcja zniszczona... Schody wyglądały na nie nadające się do użytku... Doggett jeszcze trochę przestraszony, wycofał się z Hotelu i wszedł na parking w celu odszukania swojego samochodu. O dziwo, stało tu parę samochodów, tak jak noc wcześniej. Gdy go zlokalizował, natychmiast wsiadł i odpalił silnik. Zegarek pokazał 10:16. Doggett nacisnął gaz i czym prędzej chciał odjechał... Hotel znów pozostał samotny... czekający na kolejną nawałnicę...

EXECUTIVE PRODUCER
CHRIS CARTER



pare słów: Agent Doggett dołączył do Archiwum w 8 serii (w polsce bedzie to w 2003 roku:)
pozatym nie bijcie za błędy gramatyczne:P

23.08.2002
19:15
smile
[2]

Luremaster [ Siewca Zagłady ]

nie chce mi sie tego czytac...nie masz wersji obrazkowej?:P

23.08.2002
19:28
[3]

Hebron [ _)V(_CaRboN ]

WoW - jeśli ty to t napiałeś a nie skopiowałeś to cie podziwiam :) Za jednym razem tego nie przeczytam - ale do miesiąca powinienm sie wyrobić :P

23.08.2002
19:32
[4]

Regis [ ]

Ty to napisales... Ze Ci sie chcialo :) Podziwiam - a co do czytania, to moze za jakis czas ;)

23.08.2002
19:37
[5]

GyLo [ Pretorianin ]

LOL... co to się porobiło z ludźmi, że nawet im się czytać nie chce... Tylko by obrazki chcieli :PP W każdym razie przeczytałem całość - jest całkiem niezłe, choć może w pewnych momentach zbyt drastyczne, więc jak wyślesz to do telewizji to nie zrobią z tego kolejnego odcinka ;-) Gratuluję inwencji i chęci do napisania czegoś takiego.

23.08.2002
19:54
smile
[6]

Sir_Kenny [ Centurion ]

Trochę to długie... Nie masz tego w wersji komixu? ;P

23.08.2002
19:58
[7]

GyLo [ Pretorianin ]

Następny :P

23.08.2002
20:02
smile
[8]

Minas Morgul [ Senator ]

No... niezle niezle... to jest nawet lepsze od niektorych odcinkow X FILES. hmm... zaraz ja cos napisze.. powinienem skonczyc za godzinke-dwie ;]

23.08.2002
20:17
[9]

Marcio:next generation [ Konsul ]

nie dalo by sie zrobic maxymalniej komreskji zeby to byly jakies 2-3 linijki ?? ;-)

23.08.2002
20:19
smile
[10]

Minas Morgul [ Senator ]

Boze! dziekuje Ci, ze dales mi umiejetnosc szybkiego czytania i nie mam takich problemow, jak niektorzy ...

23.08.2002
20:20
[11]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

taa... Marcio, obejrzyj dzisiaj na Polsat Archiwum o 22, a potem spróbuj opowiedzieć treść tego odcinka tak, by zmieściło się w sms... to jest wyzwanie!

23.08.2002
20:38
smile
[12]

Paradox [ Pretorianin ]

To moze ja co innego: "Pewnego dnia poszlismy do piwnicy jak zwykle wywolywac duchy, zapalilismy swiece zeby byl prawdziwy nastroj i zaczelismy wedlug ksiazki kolegi wywolywac duchy i zjawy. Nagle dwum z nas zaczeła leciec z nosa krew... trzeci sie spocil i zemdlal... uslyszelismy placz niwmowlecie ucieklismy z kolegą ... Za 2 miesiące mieszkancy bloku doniesli proboszczowi gdy chodzil po kolendzie o tym, ze zawsze o 24.00 z piwnicy dobiega krzyk dziecka i placz.. Ksiądz zszedł do piwnicy...Wrocil po 15 minutach byl strasznie spocony i posiniaczony...Na nastepnym kazaniu mowil o glupiej zabawie dzieci w wywolywanie duchow...placz ustal..."

23.08.2002
20:46
smile
[13]

Marcio:next generation [ Konsul ]

Vilya-----> zeczywiscie to dopiero wyzwanie a archiwumX oglandalem prawie wszytkie odcinki jak byl na 2 :) a teraz ja : oto (maximum skompresowana moja opowiesc moze pozije napisze dluzsza) weszlismy do pwnicy i sie skonczyl odcinek

23.08.2002
21:25
smile
[14]

Requiem [ has aides ]

Hebron: tak, całą historie wymyśliłem sam i wszystko sam napisałem:) Regis : czasem lubie popisać sobie takie historyjki... sprawia mi to przyjemnosc:) a pozatym dobrze zabija czas GyLo: hehe, tego raczej nikt z tv nie ujrzy:)) no chyba, ze wjedzie na moja strone, bo wszystkie opowiadanka zamieszczam tylko tam:) (tu zamiescilem, bo zostałem o to poproszony:) Minas Morgul: hyh, thx, zaczalem to pisac jakies pol roku temu, dzisiaj wreszcie skonczylem. Chcialem zaby bylo dlugie i ciekawe:) a co wyszło - to juz nalezy do was:) ja jestem z tego opowiadania zadowolony:) btw: rzeczywiscie z czytaniem u polaków jest zleee.... :)))

23.08.2002
21:37
smile
[15]

Minas Morgul [ Senator ]

Requiem --> wyszlo Ci to na prawde pieknie i jestem pelen podziwu. hmm zgadzam sie tez w pelni, ze Polacy troche za malo czytaja. Troche dobrych checi i mozna na prawde bardzo szybko czytac Ja tez cos tam juz pisze... Na razie rzecz sie dzieje w ruskim laboratorium... juz chyba wiem, o czym bede pisal jak dobrze pojdzie, to jutro to zamieszcze.

23.08.2002
21:39
smile
[16]

mateusz2 [ Senator ]

Podziwaiam za wene twórcza:)!

23.08.2002
21:53
smile
[17]

Requiem [ has aides ]

Minas Morgul: powodzenia z ruskami:)))

23.08.2002
21:54
smile
[18]

Requiem [ has aides ]

btw: to opowiadanko to narazie jeszcze wersja "BETA" :) troche podopisuje do niego:)

23.08.2002
22:09
smile
[19]

Minas Morgul [ Senator ]

hmm. . . jednak zmienilem to swoje na amerykanskie. <sciema>Latwiej bedzie mi napisac anthrax niz Sybirska ja jazwa</sciema>. W kazdym razie mam juz tego troche i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Juz kilka horrorow napisalem, ale po poleceniu w dosie format c: wszytsko poszlo sie ... :(((

24.08.2002
00:51
smile
[20]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

na szczęście umiem szybko czytac:)) Req, Twoje najlepsze opowiadanie!!:) aż kipi klimatem i dobrą fabułą!!Tak trzymać!:)

24.08.2002
01:07
smile
[21]

Requiem [ has aides ]

:)))) dzieki:) z Doggettem zawsze wyjdzie klimatyczne, bo jakbym dał takich Muldera i Scully.. to zaraz by ślina była:P

24.08.2002
01:41
smile
[22]

GROM Giwera [ Sołdat ]

WOOW STARY!! aż się nieidzie oderwać :)) niestety ide kimać <ziew> jutro dokończe napewno!! zrób wątek i części w kazdej z nich zamieszczaj 1-2 opowiadan!! :D niepatrz nato aby doszedł do 100 ;P jak ludzie przestaną komentować wal następny!! już niemoge się doczekać :) lubie S/F itp. Minas wypsztrykaj coś fajnego

24.08.2002
01:58
smile
[23]

Requiem [ has aides ]

hehe:)) to walne jeszcze 2 częsciowy "DeadInstinct", ale ostrzegam, ze jest troche gorszy od opowiadanka z pierwszego postu:) Zreszta, to jedno z moich pierwszych i ma sporo bledow. Coz... zamieszczam:) Z Archiwum X 10ABx05 Dead Instinct Cz. 1 autor: Requiem wszelkie prawa ZASTRZEZONE! -------------------------------- GDZIEŚ W STANIE OKLAHOMA GODZINA 2:30 W NOCY Jest noc. Ciemność ogarnia całe pustkowie, gdzieś za miastem. Na niebie widnieje pełno małych gwiazd. Na tym ogromnym polu stoi jeden jedyny na obszarze 20 kilometrów dom. Dom wydaje się bardzo zniszczony. Nie ma okien i są tam jedne drzwi, tylko jakieś deski. Za nim można dostrzec jakby mini elektrownie - na benzynę, z której zasilany jest ów domek. Widok obejmuje pole wokół domku. Kilkadziesiąt metrów od domu siedzi człowiek. Nie siedzi on na ziemi, ale na starym zniszczonym krześle. Jest tam również biurko z komputerem zasilanym z mini elektrowni. Człowiek jest w wieku 30 lat. Jest niewysoki i ubrany w brudny płaszcz. Komputer wygląda na zadbany. Mężczyzna sprawdza coś w komputerze. Podpiął się nielegalnie to kabla T3, który daje szybkie połączenie i transfer danych z Internetu. Za człowiekiem rozciąga się spory obszar pola, na którym widać mgłę. Niedaleko domku znajduje się mini cmentarz, na którym jest 5 krzyży. W jakimś punkcie tego cmentarzyku, pod jednym z krzyży, można zauważyć lekkie jakby poruszanie się ziemi - w dol. i gore. Na miejscu ruszania się trawy ziemia wydaje się być miękka. W pewnym momencie podnosi się i pęka. Rozrywają ja palce kogoś. Są ludzkie. Rozszezaja dziurę w ziemi i wynurza się głowa. To martwy człowiek. Głowa jest cala zgniła, odpadają od niej kawałki skory. Trup wychodzi powoli i bezszelestnie. Stoi odwrócony tyłem do człowieka z domku. Schyla się ponownie do dziury i wyciąga z niej wielką siekierę. Siekiera jest cała brudna, zardzewiała i bardzo naostrzona. Trup odwraca się do człowieka. Zaczyna grać bardzo ponura muzyka. Mężczyzna siedzi i sprawdza ważne informacje w internecie. Nie ukazuje uczuć. Nie wie, że w kierunku niego ktoś idzie. Trup zmierza w jego strone. Ciągnie za sobą wielką siekierę. Ona zostawia wgłębienie w ziemi. Tajemniczą muzykę wzbogaca odgłos oddychania - sapania trupa. Wszystko jest spowiłe ciemnością. Umarły idzie wolnym krokiem, zupełnie bezszelestnie. Jest już tuż tuż mężczyzny. Gdy już znajduje się blisko niego bierze siekierę w obie ręce i ją unosi. Unosi na dużą wysokość. Po chwili zamachuje sie... GODZINA 4:10 W NOCY Niedaleko domku ciągnie się droga asfaltowa. Jedyna droga w pobliżu tej posiadłości. Jedzie nią właśnie policjant z pobliskiego miasteczka. Wraca do domu, ponieważ musiał wyjechać do Washingtonu w sprawach służbowych. Licznik pokazuje, że jedzie on ponad 80 km/h, ale policjant nie przejmuje sie tym. W pewniej chwili zwraca głowę w bok i zauważa zapalone światła. Postanawia tam podejść. Zatrzymuje samochód na poboczu i bierze ze sobą broń i latarkę. Przechodzi przez część pola i widzie, że źródłem światła jest domek. Policjant jest zdziwiony tym, że o tej porze jeszcze ktoś nie śpi. Podchodzi do drzwi i puka, ale nikt nie odpowiada. Zagląda przez szczelinę w desce, ale widzi tylko pusty pokój. Schodzi ze schodków i obchodzi dom wokół. Jakieś 20 metrów od siebie w mgle ledwo zauważa, że stoi przed domem komputer. Podchodzi tam i nagle zaczyna biec w stronę auta. Biegnie szybko jak tylko może. Pod stołem policjant ujrzał mężczyznę z obciętą głową. Z Archiwum X GODZINA 10:13, MIEJSCE ZBRODNI - czy możliwe, że ktoś mógłby zjechać z drogi, aby go zabić? – zapytała Agentka Dana Scully, która właśnie oglądała ciało mężczyzny z obciętą głową. W białych, gumowych rękawiczkach odchyliła głowę. Tuż za nią stał jej partner Agent Fox Mulder, który przygląda się zwłokom z daleka, razem z miejscowym szeryfem. Na miejscu zdarzenia są 4 wozy policyjne, przeszukują teren. - Dopuszczamy taką możliwość, tylko, że nie było żadnych śladów opon na miejscu zdarzenia, gdy zjechałem z drogi, zobaczyć dlaczego tak wcześnie się pali światło. Wtedy również zobaczyłem go... Szeryf widocznie był zdenerwowany. Pierwszy raz w jego pracy natknął się na taką zbrodnię. Tymczasem Mulder odszedł na bok. Zaczął rozglądać się po terenie. - to przecież zupełne pustkowie – rozpoczął Mulder - Co pan ma na myśli? – zapytał odwracając się szeryf - Nie ma tu ani jednego domu, prócz tego – powiedział, wskazując przed siebie - Z nielegalnym dostępem do Internetu – dodała Scully Mulder odwrócił się i zaczął iść w kierunku słupa z podpiętym kablem. Scully wraz z policjantem podążyli za nim. - właśnie i że nikt z operatorów tego nie zauważył – mówił podnosząc wzrok na kabel i patrząc gdzie się ciągnie – ciekawe czy ściągał jakieś ciekawe rzeczy – uśmiechną się. - prawdopodobnie gdy ktoś go zaatakował, korzystał właśnie z Internetu i nie zauważył sprawcy – powiedziała Scully - to chyba najlepsze wytłumaczenie... – odezwał się szeryf - ktoś albo cos – dodał Mulder, zmierzając w stronę domu Szeryf popatrzył się dziwnie na Scully, a następnie zwrócił wzrok na Muldera - co pan ma na myśli ? - w ostatnich miesiącach w 6 różnych stanach coś zaatakowało ludzi mieszkających samotnie, i wszystkim odrąbano głowy lub inne części ciała, za pomocą siekiery, dlatego zajęliśmy się ta sprawą. - Ale właściwie czego tu szukacie ? tego co go zabiło ? - Dlatego powiedziałem, że coś, bo mógł być to duch, który został przywołany przez tego gościa, lub po kilkuset latach wrócił w swoje dawne strony i broni tego domu, być może ten duch tu zginął – powiedział Mulder - Nie mówi pan tego poważnie? – zapytał z powagą szeryf – pani też tak myśli ? – zwrócił się do Scully - Oczywiście, że nie – odpowiedziała sceptycznie Dana - Może mam racje – powiedział Mulder patrząc na kilka krzyży niedaleko domu – a może nie... - Co to miało znaczyć ? – zapytał zdziwiony szeryf Mulder nie odpowiedział, zaczął iść w kierunku krzyży. Po chwili już był przy nich. Obszedł je dookoła i dokładnie obejrzał. Krzyże wydawały się nienaruszone, ale ziemia była dziwnie miękka. - spójrz, Scully, jakby cos wyszło z tej ziemi – popatrzył na Scully - coś ? Chyba już nie myślisz o duchu, bo podobno duchy nie zostawiają śladów – jęknęła - widać szeryf ma dość moich teorii – popatrzył za Scully A następnie założył rękawiczki i zaczą rozkopywać ziemie. Natrafił ręka na jakiś pręt. Po chwili odkopywania, ukazała mu się siekiera... - chyba mamy narzędzie zbrodni – powiedział do Scully - to na pewno nie duch – powiedziała patrząc na siekierę, a następnie nałożyła rękawiczki. Oboje zaczęli kopać aż trafili na kogoś głowę. Pokazała się głowa jakiegoś gościa, cała zgniła z odpadająca skórą. - ten gość leży tu z 3 tygodnie – określiła po stanie zwłok Scully - myślisz, że to on go zabił ? Scully nie odpowiedziała, tylko dziwnie się popatrzyła na Muldera, a następnie zwróciła się w stronę szeryfa i zawołała - szeryfie! KOSTNICA MIEJSCA W OKLAHOMA CITY, 14:46 Scully wyciąga ciało trupa zakopanego niedaleko domu z lodówki. Kładzie je razem z jednym z lekarzy pracujących w kostnicy na metalowy, błyszczący w sztucznym świetle stół. - Dzięki – powiedziała Scully do lekarza - Nie ma sprawy – uśmiechnął się i odszedł Scully przesunęła stół na cichych kółeczkach zamontowanych w nogach oraz zablokowała go. Przysunęła wcześniej przygotowany stolik z narzędziami oraz nastawiła dyktafon. - SPRAWA NUMER X 7091993. Denat: niezidentyfikowany mężczyzna, lat około 40. Brak śladów które wskazywałyby na morderstwo. Jednak pochowany na pustkowiu sugeruje cos wręcz przeciwnego. Denat leżał w ziemi prawdopodobnie około 2 – 3 tygodni, co sugeruje duży rozkład ciała... – w tej chwili przerwała, bo wszedł Mulder - I jak tam nasz trupek ? – zażartował Mulder - Niedawno zaczęłam – odpowiedziała Scully - Ok. poczekam, nie znalazłem nic interesującego, byłem u szeryfa, dowiedzieć się kto tam mieszkał, i dowiedziałem się, że to niejaki Simon Judge. Scully popatrzyła z podziękowaniem dla Muldera, a następnie zaczęła dalej przeprowadzać sekcje. - dodatek do danych: nazwisko denata to Simon Judge. Przystępuję do sekcji. Zaczynam od otwarcia czaszki – powiedziała biorąc do ręki mała piłę specjalną do tego celu i włączyła. Ostrze zaczęło się obracać bardzo szybko. Scully przysunęła je do głowy i zaczęła przecinać od lewego ucha. Mulder na dzwięk przecinającej kości odwrócił się i odszedł dalej. Scully kontynuowała. Miała szczęście, bo krew nie chlapała już, pewnie zastygła w środku. Po skończeniu cięcia, ostrożnie zdjęła górną cześć głowy. Ostrożnie włożyła rękę do czaszki i wyciągnęła mózg, przecinając druga ręka, w której miała skalpel rdzeń odchodzący od tego organu. Mózg położyła na stole i odeszła zmienić rękawiczki. W tym czasie Mulder podszedł do stołu, ale starał się nie patrzeć na głowę trupa. - i co z nim się stało ? – zapytał Fox - mam nadzieje, to wyjaśnić – powiedziała zerkając na górna część czaszki, lezącą na stole. Wyraźnie było widać dziurkę. Scully wzięła do ręki kość i pokazała Mulderowi. Następnie ponownie włączyła nagrywanie. - na górnej części czaszki widnieje mały otworek, nie jest to dziurka po pistolecie, czy wiertarce, raczej cos mu wstrzyknięto i dziurkę zrobiono z chirurgiczną precyzją. - Ale co mu wstrzyknięto ? – zapytał zaskoczony Mulder - Zaraz sprawdzimy – zacznę badać mózg - Ok. Ty skończ sekcje, a ja pojadę jeszcze w jedno miejsce, spotkamy się w motelu – dodał Mulder FBI FIELD OFFICE, GODZINA 17:52 Mulder wszedł do budynku I zaczął szukać agenta Daversa, z którym był umówiony. Zauważył go przy jednym z biurek. - Hi, byliśmy umówieni, Fox Mulder – przedstawił się - A tak, chodzi o tą sprawę na polu, zapraszam do mojego biura, odpowiedział agent Weszli do małego biura, obwieszonego różnymi plakatami. Ogólnie mówiąc, panował tu wielki bałagan. - zupełnie jak u mnie – zażartował Mulder - znalazłem akta sprawy o która pan prosił – powiedział podając akta dla Fox’a Mulder zaczął kartkować stronice, oglądać zdjęcia, na których były ostro zmasakrowane zwłoki. Znalazł raport opisujący zeznanie światka, który przysięga, że zaatakowało gościa cos co wyglądało na trupa, pisze że widział go z daleka, ale zeznał pod przysięgą. - mogę pożyczyć ten raport ? – zapytał Mulder - niestety nie, ale mogę go panu zkserować – odpowiedział agent Davers MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY Scully uzupełniała na łóżku raport sekcji, gdy wszedł Mulder. - Cześć, i co ? dowiedziałeś się czegoś ? – zapytała Scully - Tak, a mianowicie takie zdarzenie miało już miejsce w Oklahomie, świadek twierdził, że jakiegoś gościa zaatakował trup - Trup ? – spytała niedowierzając - Tak, zeznał pod przysięga - Ja również cos znalazłam – podając malutką torebkę z napisem „EVIDENCE” – to znalazłam w jego mózgu, prawdopodobnie wszczepione przez dziurkę na głowie. - Co to jest ? – zapytał Mulder, oglądając dowód - Obejrzałam go pod mikroskopem, to mikroprocesor, a raczej setki mikroprocesorów w jednym - ale do czego miał służyć ? - nie mam pojęcia – odpowiedziała Scully Mulder wstał i rozejrzał się po pokoju, włączył TV, a Scully dalej pisała swój raport. W TV leciał jakiś western, przełączył na inny kanał i tak zwiedził wszystkie, ale zawiedziony, że nie znalazł filmu porno, wyłączył TV. W tej samej chwili wbiegł do motelu agent FBI - Agent Mulder i Agenta Scully ? - Tak – odpowiedział Mulder - Dał pan adres tego motelu dla Daversa, żeby informować w razie jak cos się stanie - A co się stało ? – podniosła się Scully - Davers nie żyje – odpowiedział agent CMENTARZ MIEJSKI W OKLAHOMA CITY Samochód z agentami podjechał na miejsce zbrodni. Ciało Daversa leżało przykryte prześcieradłem. Mulder wyszedł pierwszy. Miejsce to otaczał tajemniczy półmrok. Tylko światła latarek oświetlały to miejsce. Scully wysiadła następna a ostatni agent. Pokazał im miejsce zbrodni. Scully odkryła prześcieradło. Mulder z obrzydzeniem odszedł. Ciało było w fatalnym stanie, w głowie był widoczny poprzeczny ślad od uderzenia siekierą, że z czoła wystawał fragment mózgu. Jedna ręka z 1/3 klatki piersiowej była obcięta i leżała około metr od ciała. Scully bez słów zakryła zwłoki. Mulder tymczasem zauważył na drodze ślad krwi prowadzący w kierunku bramy cmentarza. - Scully widzisz ten ślad ? Prowadzi na cmentarz - Właśnie, ale co tu się do cholery stało ?!?! - Nikt nie wie – odpowiedział agent – nie mogłem się do niego dodzwonić, więc pojechałem w poszukiwaniu jego i natrafiłem na jego... – powiedział załamany Mulder podszedł do bramy cmentarza i rozejrzał się. Zobaczył odciski stóp. Wrócił do ciała i porównał je. Były identyczne. - on poszedł na cmentarz, bo pewnie zauważył coś nienaturalnego, albo jakieś zdarzenie i oto co z niego zostało – powiedział Mulder - pewnie tak, ale co pan ma na myśli ? - jeszcze nie wiem – odparł Fox Jest środek nocy, ale Mulder sam wchodzi na cmentarz. Ma jedynie latarkę, ale i tak niewiele widać. Wszystko okrywa słaba mgiełka. Idzie po śladach krwi. Dochodzi do miejsca, w którym jest przesunięta płyta nagrobkowa. Mulder wraca do pozostałych. - żądam natychmiastowej ekshumacji zwłok pewnego grobu. Bez żadnych sprzeciwów zostało żądanie Muldera przyjęte i 15 minut później była na miejscu koparka. Fox zaprowadził wszystkich na miejsce. Zaczęli odkopywać piach ze środka grobu. Po chwili ich oczom ukazały się rozkładające się zwłoki. - Scully... - Ok. ale rano – Scully zrozumiała bez słów, że chodziło o sekcje - Wiec wracamy – zapytał agent - Wracajcie, ja jeszcze zostanę. Tu cos się wydarzyło i jestem prawie pewien, że to jeszcze nie koniec. Nie martwcie się o mnie – zerknął na Scully – wrócę Scully podała druga broń dla Muldera, dla bezpieczeństwa. Karetka, która również przyjechała, zabrała zwłoki do kostnicy. Scully z agentami odjechali. Mulder wszedł na cmentarz rozejrzał się i zauważył krzaki przy murze, niedaleko bramy. Po cichu podszedł tam i schował się. Okrył się kocem, który wziął z karetki chwile wcześniej i wyciągnął broń, odbezpieczając ją. GODZINA 3:53 W NOCY Mulder siedzi już od 3 godzin pod murem. Jest cały przemarznięty, okryty kocem i skulony w zaroślach. Jest zupełnie ciemno, latarnia niedaleko płotu się zepsuła i nie oświetla tego odcinka cmentarza. Unosi się tu również mała mgiełka, nadająca ponury klimat. Nagle podjeżdża samochód. Mulder lekko wstanie, nie wychodząc z ukrycia. Z jakiegoś czarnego samochodu wychodzą czterej mężczyźni w czarnych garniturach. - to chyba ktoś z rządu – pomyślał Mulder wyszedł z ukrycia i pomału podążał za nimi chowając się za nagrobkami. Agenci podchodzą do pewnego grobu, wyjmują urządzenie, które mieli w czarnej teczce ze sobą. Wbijają je w ziemie. Mulder chcąc bliżej podejść lekko przesuną nagrobek, tak, że agenci usłyszeli. Mulder wstrzymał oddech, adrenalina w jego żyłach popłynęła jak szalona. Agenci rozejrzeli się, popatrzyli na siebie i myśląc, że to może trupy zaczęli biec do samochodu. Mulder ruszył za nimi. Wsiedli do ‘czarniaka’ i ruszyli z piskiem opon. Mulder wsiadł do swojej bryki i ruszył za nimi nie włączając świateł. Kierujący czarnym pojazdem spostrzegli się, że ktoś ich śledzi i dodali gazu, Mulder tak samo. W tle pojawił się dawny wspaniały kawałek Marka Snowa, z płyty The Truth And The Light – Insequi. Akcja się toczyła szybko. Agenci nie zdejmując nogi z gazu jechali po pustej drodze, którą przecinały tory kolejowe. Szlaban właśnie się zamknął i widać było z daleka nadjeżdżającą lokomotywę, to pociąg towarowy. Agenci widząc pociąg dodali gazu i przebijając szlabany przemknęli szybko przed lokomotywą, Mulder dodał gazu, licznik ukazywał 180km/h. Lokomotywa zbliżała się bardzo szybko, może około 80mil/h. Mulder wjechał na tory, lokomotywa była z 2 metry przed nim. Mulder już ciesząc się, że przejedzie, nagle został mocno obrócony. Lokomotywa walnęła w tył samochodu, obrażając go kilka razy wokół własnej osi. Bagażnik, wraz z tylnymi siedzeniami oderwał się i zatrzymał się na torach, na których po krótkim czasie nastąpiła eksplozja. Samochód z Mulderem przekoziołkował i wpadł do rowu, gdzie przewrócił się na dach. W tym krótkim czasie lokomotywa wypadła z torów i rozbiła się, a jeden z wagonów przygniótł samochód, gdzie był Mulder. Agenci zatrzymali i cofnęli samochód. Wysiedli i zobaczyli miejsce wypadku. Samochód oraz wagon, w którym była benzyna, palił się. Faceci w czerni, pewni, że zaraz wybuchnie, odjechali. Nagle nastąpiła eksplozja. Samochód wraz z wagonem wyleciał w powietrze. Obraz oddalił się i powrócił na cmentarz, gdzie z grobu, przy którym agenci coś robili, wyszedł trup... SZPITAL IM. CHARLESA BLACKA W OKLAHOMA CITY, 12:36 Pojawia się obraz. Ukazuje sufit sali szpitalnej. Nad łóżkiem wisi wielka lampa, na ścianach są obrazki, a wszystko jest w kolorze białym. Obok łóżka siedzi Scully. Mulder odwraca głowę. Scully się uśmiecha. - gdzie jestem ? – pyta ledwo Mulder - w szpitalu w Oklahomie - co się stało ? Jak się tu znalazłem ? – dopytuje się zdezorientowany Mulder - miałeś wypadek... Twój samochód rozbiła lokomotywa, a potem było wielkie bum, gdybyś na czas nie wyczołgał się z samochodu, już bym z tobą nie rozmawiała - pamiętam, to było przerażające, goniłem jakiś agentów, wiem co oni robią ! chodzi o trupy ! – mówi Mulder - Przeprowadziłam sekcje zwłok, w mózgu znalazłam identyczny mikroprocesor jak w poprzednim ciele – informuje Scully - Kiedy mogę wyjść ? - Wypiszą cię dopiero jutro – wskazując na gips na ręce – masz złamaną lewą rękę - Pamiętam, że poczułem uderzenie... – wspomina Mulder - Teraz odpoczywaj, wrócę jutro MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY GODZINA 13:30 Scully porządkuje rzeczy w pokoju motelowym, gdy nagle dzwoni telefon. Scully podchodzi i odbiera. Zadzwonił do niej Agent John Doggett. - Scully - Agentko Scully, tu John Doggett - Skąd masz ten numer – zapytała z pretensją - Zadzwoniłem do naszego biura i podali mi, że zatrzymaliście się tutaj - W jakiej sprawie dzwonisz? – spytała - Wiem o sprawie z Oklahomy, tez trochę poszperałem i zdobyłem bardzo ważne dane dla Ciebie i Muldera. - Jak to ??? Skąd wiesz – zapytała zaskoczona - To już nieistotne, a pozatym czemu jesteś taka zła ? – również jest zaskoczony - Przepraszam, może nie powinnam, ale Mulder miał poważny wypadek, jestem zdenerwowana... – tłumaczy się Scully - Ok., to spotkajmy się przekaże wszystkie dane dla Was – może w centrum Oklahomy o 17 ? Jestem w pobliżu – proponuje - Dobra, będę o 17, do zobaczenia – odpowiedziała i odłożyła słuchawkę OKLAHOMA, GODZINA 17:10 Doggett stojący niedaleko wielkiej fontanny zauważa Scully. Scully szybkim krokiem podchodzi do Johna, który ma teczkę w ręce. - przepraszam za spóźnienie, cholerne korki – mówi zdenerwowana Scully - Co się stało dla Muldera ? - Ścigał jakiś agentów i lokomotywa omało go nie rozbiła – tłumaczy Scully - Aaa mówili o tym w wiadomościach na kanale FOX, niezły burdel się zrobił - Miałeś coś przekazać – przypomina Scully Doggett otwiera teczkę i wyjmuje z niej akta. - Tu są informacje jakie zdobyłem dla Ciebie o super tajnym projekcie stworzenia super żołnierzy, testowano najpierw różne wynalazki na żywych ludziach, obcokrajowcach, którzy nie wiedzieli o co chodzi. Potem doszli do wniosku, że oni nie mają prawa odczuwać bólu, więc wpadł im pomysł, żeby użyć trupów do stworzenia najnowszej i najlepszej broni, na która nie ma żadnej broni – martwe ciała ludzkie. Zaprogramowane aby zabijać. Do tego było potrzebne małe urządzono złożone z setki procesorów. Rząd wydał na ten projekt miliardy dolarów i wszystko w ścisłej tajemnicy przed ludźmi. Później zakopano ich w różnych częściach kraju. Ale najwięcej jest tu – w Oklahomie. Zakopali ich z narzędziami potrzebnymi do zabijania, skuteczność prawie 100%-towa: młotki, siekiery, kosy, bronie różnego rodzaju; w całym kraju, prawie w każdym mieście jest ponad 200 takich trupów. Wszystko dodatkowo spryskiwali malutkimi robocikami, nanotechnologia, które przedostawały się do czaszek uruchamiając procesor. Ale to wszystko nie zadziałało poprawnie. Ostatnie zabójstwa, ten dom na odludziu, morderstwa w Oklahomie to tylko test, oni przygotowują coś o wiele groźniejszego, chcą zapanować nad światem, a wszystko rozpocznie się na pustyni w Nevadzie, ponad 300 kilometrów od bazy 51, lecz może im to się nie udać, bo ktoś sabotuje projekt, nie wiadomo kto, ale przeprogramowano procesory na zabicie swoich stwórców. Ale jeśli sabotażysta też zginie ICH nic nie powstrzyma. - To przecież absurd ! takie coś nie może się zdarzyć – jak zwykle sceptycznie Scully - Wszystko jest w aktach, przeczytaj je dokładnie i pokaz dla Muldera. Ja sam nie mogę bezpośrednio w to się mieszać, ale wierze, że powstrzymacie to – dodaje John - Zamieszkam tu na parę dni, w jednym z moteli, zadzwoń do mnie jak czegoś się dowiesz, to mój numer – mówi Doggett. Scully odchodzi i wraca do motelu. PUSTYNIA W STANIE NEVADA 18:30 Jest jeszcze jasno, pustynie oświetla słońce. Prawie nie ma tu roślin, tylko malutkie roślinki upiększają widok. Nikt by się nie spodziewał, że pod ziemia jest wielka baza wojskowa – kilometry korytarzy i sal. Obraz przenosi się po sterylnych pomieszczeniach. Zatrzymuje się przy laboratorium gdzie leży człowiek rozebrany do majtek , ma podłączone różne urządzenia. Lekarz przykłada mu na głowę jakiś jakby mały kask, nagle cos strzela i kask zdejmuje. Odwiązuje pacjenta, ten wstaje, a lekarz strzela mu w serce – pacjent pada martwy. Przed laboratorium rozmawiają agenci rządowi. - to zaszło już za daleko ! – mówi pierwszy agent - zauważyłem, giną nasi przyjaciele, a my jesteśmy bezradni w przypadku tego zagrożenia – wyraża swoją opinie agent drugi - proponuje zniszczyć wszystkie zwłoki, którym wszczepiliśmy procesory w ciągu roku Trzeci agent popatrzył dziwnie na pierwszego - są ich setki rozsiane po całym kraju ! - na pewno mamy do czynienia z sabotażem, bo przecież nikt nie mógł przeprogramować przez pomyłkę... A za szybą lekarz włączył procesor, który również został przeprogramowany i trup ożył. Wstał i wziął do ręki piłę do rozcinania czaszki - ... a jakby był to któryś z nas, to byśmy wiedzieli – dokańcza agent I w tym momencie lekarz zaczyna wrzeszczeć, agenci natychmiast patrzą przez szybę. Zakrwawiony trup rozcina czaszkę dla lekarza przy szybie, całe szkło jest spryskane krwią. Agenci natychmiast reagują, wchodzą do sali i strzelają w trupa, ale ten nie reaguje na żaden strzał, nawet w głowę. Umarlak wyskakuje przez szybę. Podobnie zaczynają się zachowywać inni ‘testowani’. Wszystkie trupy mają dokładne informacje o wszystkim w procesorach. W bazie zaczyna się rzeź. Wkraczają inni agenci ale trupy nie powstrzymuj się. MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY GODZINA 14:00 Mulder wraca do motelu, bo już go wypisali, lecz ma nadal rękę w gipsie. - jak się czujesz Mulder ? – wita go Scully - dzięki, nieźle, masz coś nowego – odpowiada Mulder - Tak, zdobyłam pełno informacji. Wiem już co się dzieje. Scully wyciąga teczkę, którą dostała od Doggetta. - wszystko tu jest, powinieneś poczytać - skąd to masz? – pyta Mulder - Droga nieoficjalną – odpowiada Scully - Ten, kto przekazał ci te informacje może również być wmieszany w ten spisek. - Nie sądzę – odpowiada Scully – przeżyj te dane, a ja pojadę odebrać raport z sekcji zwłok tego gościa z cmentarza GODZINA 18:34 Scully wraca z raportem, ale Muldera nie zastaje. Po chwili wpada też Mulder - gdzie byłeś ? – pyta Scully - u szeryfa... kolejne morderstwo BIURO SZERYFA, GODZINA 18:50 - ciało znaleźliśmy bez rąk i nóg, kompletnie zmasakrowane, lecz głowa była na swoim miejscu. Chce pani przeprowadzić sekcje ? - Nie, niech ktoś inny tym się zajmie, mnie już od tego wszystkiego głowa pęka – skarży się Scully - Załatwione – mówi szeryf Scully i Mulder wychodzą z pomieszczenia na korytarz. - powiem Ci skąd mam serio te dane. Przekazał mi je Doggett, nie powiedział skąd ma, tylko je dał. - Wierzysz mu ? Scully się nie odzywa - wiedziałem, więc chce z nim o tym porozmawiać, on może być w to wplątany, pojadę do niego - możemy oboje jechać MOTEL DLA KIEROWCÓW W OKOLICY OKLAHOMY, GODZ 22:21 Doggett siedzi w fotelu i popijając piwo ogląda telewizje. W pokoju jest półmrok, jedyne źródło światła, to świecący ekran TV, na którym właśnie idzie teledysk Michaela Jacksona – Thriller. Kamera pokazuje jak przed motelem, w którym jest John porusza się ziemia. - co za bzdury... – mówi Doggett, który właśnie widzi na ekranie jak trupy wychodzą z trumien i ziemi na cmentarzu, w teledysku. Nagle dzwoni telefon. Doggett podrywa się, aby odebrać. Podnosi słuchawkę, naciska zielony przycisk i mówi: - John Doggett, słucham? Od razu poznaje głos rozmówcy. Ujęcie ze strony Scully, Jedzie ona razem z Mulderem do Doggetta - Tu Scully - O co chodzi Agentko Scully – pyta się zdziwiony telefonem o tak późnej porze Doggett - - Mulder chce z tobą porozmawiać, w sprawie tych danych, które nam przekazałeś. Nie powiedziałeś całej prawdy... – odpowiada Scully - Co masz na myśli ? – pyta zaskoczony Doggett - ... skąd je masz? Właśnie jedziemy z Mulderem do Ciebie - Ale to, skąd je mam jest naprawdę ... Rozmowa się urywa. Scully słyszy w słuchawce stuknięcie. - Agencie Doggett ?! – pyta zaniepokojona Scully Kolejny dźwięk, to prawdopodobnie zbicie szkła i pęknięcie drewna. Kamera jest po stronie Scully, słyszymy tylko głośne dźwięki w słuchawce. Nagle Doggett krzyczy: - aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! I telefon się urywa. Obraz przenosi się do pokoju, w którym był Doggett. Wszędzie pełno ziemi i trawy, oraz widać ciało Doggetta leżące bez ruchu na ziemi. Widać również obok niego trupa, który go zaatakował. Przewraca ofiarę go na plecy... łapie za rękę. Doggett otwiera oczy. Trup przygotowuje się do jej wyrwania, nagle kamera zmienia cel – widzimy telewizor, Jackson właśnie tańczy z trupami przed cmentarzem, śpiewając: 'Cause this is thriller, thriller night And no one's gonna save you from the beast about to strike You know it's thriller, thriller night(…)’ I w tej chwili słyszymy głośny wrzask Doggetta. CIĄG DALSZY NASTĄPI...

24.08.2002
01:59
smile
[24]

Requiem [ has aides ]

i część 2: Z Archiwum X 10ABx06 Dead Instinct II cz. 2 autor: Requiem wszelkie prawa ZASTRZEZONE! --------------------------- W POPRZEDNIM OPOWIADANIU... - wpadł im pomysł, żeby użyć trupów do stworzenia najnowszej i najlepszej broni, na która nie ma żadnej broni – martwe ciała ludzkie. Zaprogramowane aby zabijać. Do tego było potrzebne małe urządzono złożone z setki procesorów. Rząd wydał na ten projekt miliardy dolarów i wszystko w ścisłej tajemnicy przed ludźmi. Później zakopano ich w różnych częściach kraju. Ale najwięcej jest tu – w Oklahomie – mówi w tle Doggett Widzimy jak trup wychodzi z ziemi i ciągnie za sobą siekierę, następnie scena gdy Mulder ucieka z cmentarza samochodem i zostaje rozbity przez lokomotywę, dochodzi do tragedii. Kolejnym obrazem jak lekarz wstrzykuje do głowy człowieka procesor a następnie zabija go, po czym ten ożywa i zabija lekarza. - - Mulder chce z tobą porozmawiać, w sprawie tych danych, które nam przekazałeś. Nie powiedziałeś całej prawdy... – odpowiada Scully - Co masz na myśli ? – pyta zaskoczony Doggett - ... skąd je masz? Właśnie jedziemy z Mulderem do Ciebie - Ale to, skąd je mam jest naprawdę ... Rozmowa się urywa. Scully słyszy w słuchawce stuknięcie. - Agencie Doggett ?! – pyta zaniepokojona Scully Kolejny dźwięk, to prawdopodobnie zbicie szkła i pęknięcie drewna. Kamera jest po stronie Scully, słyszymy tylko głośne dźwięki w słuchawce. Nagle Doggett krzyczy: - aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! ---- PUSTYNIA W STANIE NEVADA 12:10 Jest środek dnia. Pustynie oświetla ostre słońce. Niedaleko od małych pagórków rozciąga się podziemna baza wojskowa otoczona wysokim płotem z siatki. Drzwi wejściowe są w stylu windy, ale na szyfr. W środku jest pełno krwi. Na rurach lezą oderwane części ciała, jelita, wątroba, płuca a nawet mózgi. W pomieszczeniach z szybami jak i w korytarzu walają się trupy. W ciemnym pokoju widać małe źródło światła. To monitor komputera. Słychać stukanie palców o klawisze klawiatury. Na monitorze widnieje białe okno z małymi literkami. To język programowania. Palce wystukują o klawiaturę kolejne komendy. Ktoś pisze polecenia dla mikroprocesorów. Światło monitora oświetla twarz człowieka, który to robi. Jego twarz jest nieruchoma, wpatrzona w monitor w pełnym skupieniu. To Krycek... Z ARCHIWUM X - Agencie Doggett?!? Słyszysz mnie?!? – krzyczy do słuchawki Scully Mulder dodaje gazu. Oboje zbliżają się do motelu Doggetta. Widać rozbita szybę oraz kawałki organów na trawniku. Scully i Mulder szybko wbiegają do drzwi nr 10 oraz do pokoju gdzie był Doggett. Wszystko jest rozwalone. Szafy poprzewracane, stolik szklany pobity, tak samo obrazy. - Agencie Doggett... – mówi Scully zaniepokojonym głosem Doggett leży na ziemi nieprzytomny. Rękę ma wykręconą, jakby była lekko oderwana. Mulder rozgląda się po pokoju, wszędzie pełno krwi, ale trupa nie widać. Mulder wyjmuje telefon komórkowy i wystukuje numer 911 - Tu Agent Mulder z FBI, przyślijcie karetkę na ulice Smooths 14/51. Mamy tu poważnie rannego funkcjonariusza FBI. Mulder wychodzi przed Motel. Na trawniku leży kawałek mięśnia. Prawdopodobnie trup wyskakując przez okno rozwalił sobie rękę. Nagle słychać sygnału karetki. Bardzo szybko się zjawiła w takie odludne miejsce. - Dostaliśmy wezwanie, podobno jest tu ranny – powiedział funkcjonariusz z karetki - Tak – mówi Mulder, pokazując odznakę – proszę tędy Lekarze razem z Mulderem wchodzą do pokoju, gdzie Scully Doggetta opatruje. - proszę zrobić przejście – mówi jeden z lekarzy Scully odsunęła się. Mężczyźni wzięli Doggetta na nosze i zabrali do karetki. Scully pobiegła za nimi. Mulder wyją komórkę i wykręcił ponownie 911, tym razem zawiadomić policje. SZPITAL IM. CHARLESA BLACKA W OKLAHOMA CITY, 23:10 Drzwi od szpitala otworzyły się i uderzyły o ścianę po tym jak lekarze wjechali noszami do środka. Doggett leżał nieprzytomny, a z ramienia zaczęła cieknąć krew. - Doggett! Nie poddawaj się! – powiedziała Scully Nosze powieźli od razu na ostrą terapie. - Pani nie ma prawa tu wejść! – powiedział głośno jeden z lekarzy - Jestem lekarką, a ten pacjent to mój partner, musze wejść – odpowiedziała Scully Mężczyzna otworzył drzwi i Dana weszła do środka. Po obejrzeniu ramienia oraz zdjęć rentgenowskich stwierdziła: - on ma oberwane wszystkie ścięgna ramienia oraz nadłamaną kość ramienia. Konieczna natychmiastowa operacja. Lekarze przygotowali szybko stół i przenieśli na niego Doggetta. Uśpili go po przez podaniem dożylnego środka i zaczęli zabieg. MOTEL DLA KIEROWCÓW W OKOLICY OKLAHOMY, GODZ 10:13 Mulder parkuje samochód przed pokojem motelowym Doggetta. Wysiada i kieruje się do wejścia. Scyzorykiem przecina taśmę z informacją: MIEJSCE ZBRODNI, WSTĘP WZBRONIONY, a następnie wchodzi do środka. Wszystko leży tak samo, jak ostatniej nocy zostawili, policjanci spisali się naprawdę dobrze, bo prawie niczego nie rozwalili. Fox zaczął szukać śladów, które wskazywałyby na to, że Doggett miał jakiś udział w eksperymentach, bo przecież trupy atakowały ludzi powiązanych w jakiś sposób z tym. Agent podniósł zrzucony na ziemie wazon z kwiatami i zauważył na podłodze, pod stołem teczkę. Postawił wazon na miejsce i podniósł z ziemi akta. Rozejrzał się w około, a chwile potem usiadł na łóżko. Były to dokumenty mówiące o ostatnich zajściach w tym rejonie. Na pierwszej kartce była mapka Oklahomy i okolic z zaznaczonymi czerwonym cienkopisem punktami. Jeden z nich był właśnie tu – w pobliżu motelu, inne w dużej odległości od siebie, również był widoczny punkt na polu, po zabiciu, której Mulder i Scully zajęli się ta sprawą. Prawie w centrum mapki Oklahomy Mulder zauważył kilka kropeczek zakreślonych kółkiem – był to cmentarz, na którym zauważyli go agenci. Kolejna kartka to również mapka, ale pustkowia, jakiejś pustyni z wyraźnym „X”-em prawie w centrum. Niestety mapka ma ocenzurowaną nazwę, więc nie wiadomo, co ona przedstawia. Mulder przewraca na kolejna kartkę – calutka ocenzurowana na czarno, z pozostawionymi paroma słowami – „eksperyment nie powiódł się” oraz „sabotaż”. Na samym dole, ku zdziwienia Muldera, był własnoręczny podpis Doggetta. A na kolejnej kartce nieocenzurowane informacje o projekcje. Fox wyjął wszystkie kartki z teczki i ujrzał zdjęcia satelitarne, które pod nimi były – przedstawiały prawdopodobnie pustynie, która była ukazana na drugiej mapce z „X”-em. Agent złożył wszystkie dokumenty, wstał i wziął je ze sobą. Udał się do drzwi wyjściowych, zamknął je oraz poszedł w stronę samochodu. W aucie wyciągnął komórkę i w elektronicznej książce adresowej znalazł nazwisko Scully, wybrał je i telefon zaczął łączyć się ze Scully. Po 3 sygnałach w słuchawce zrobił się mały szelest i Fox usłyszał: - Scully - To ja, jak się czuje Doggett? – zapytał Mulder - Przeszedł bardzo ciężką operację, musieliśmy mu zszywać prawie wszystkie ścięgna w ramieniu, jeszcze trochę, a mógłby stracić cała rękę. Teraz jest nieprzytomny, ale sądzimy, że w ciągu 12 godzin odzyska przytomność. A co u Ciebie? - Chyba Doggett miał związek z tymi morderstwami... – powiedział - O czym mówisz – zapytała zdziwiona Scully - Przeszukałem pokój Doggetta i znalazłem dokumenty z jego podpisem, niestety całe ocenzurowane. Były tam także zdjęcia satelitarne jakiegoś pustkowia. Na jakiejś nieocenzurowanej kartce znalazłem informacje, że ten projekt trwał od lat 70-siątych. Spotkajmy się w motelu, to zapoznasz się z aktami, będę tam niedługo. NEVADA, GODZINA 10:40 W korytarzach bazy migają zepsute jarzeniówki. W oddali słychać jakieś dudnienie. Przenosimy się po salach do dużego pomieszczenia, gdzie są 2 pary drzwi. Ze strony jednych słychać dudnienie. Coś próbuje wywarzyć drzwi, niestety te są metalowe. Dudnienie nasila się. MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY Scully wkłada klucz do swojego pokoju, ale drzwi są otwarte. Zdziwiona wyjmuje broń. Otwiera zdecydowanym ruchem drzwi i rozgląda się po pomieszczeniu. Wchodzi dalej i zauważa osobę o blond włosach na fotelu odwróconym tyłem. - Mam broń, wstań powoli i odwróć się – Scully mierzy bronią do osoby na fotelu Kobieta, co widać po długości włosów, wstaje i odwraca się to... - Jestem Marita Covaroubias, zastępca sekretarza generalnego ONZ – odpowiada kobieta Scully chowa broń. I przechodzi obok kobiety, po czym siada na kanapie. - Co tu robisz? – pyta Scully? - Mam dla was bardzo cenne informacje dotyczące sprawy, która właśnie prowadzicie, sprawy, przez która Agent Doggett jest w szpitalu – oznajmia kobieta i zmierza w kierunku swojego płaszcza. - Zginęły już 3 osoby. Mógł zginąć Doggett, a wszystko przez projekt zaczęty już w latach 70-siątych. Chodziło o stworzenie super żołnierzy, odpornych na wszelkie bronie na ziemi. Te 3 osoby – kontynuuje Marita, wracając na fotel z teczką – to głównodowodzący projektem. Oni zapoczątkowali ten plan, to oni stworzyli pierwszych „żołnierzy”... W tym momencie wpada Mulder. - Marita... nie spodziewałem się Ciebie tutaj, co Cię sprowadza w te spokojne tereny? - Praca... – odpowiada Marita - Rządowe spiski? – żartuje Mulder - Ona ma dokładne informacje o sprawie, w której tu jesteśmy. Daj jej dokończyć – włącza się Scully. - Nie ma sprawy, ok., kontynuuj – odpowiada - Wiecie tylko o śmierci tych 3 osób, tu w Oklahomie. Lecz w tajnej bazie, w Nevadzie zginęło 10 razy tyle - 30 osób?!, żartujesz? – mówi Fox - Nie, nie żartuję. Głównodowodzących było sześciu, więc zginie jeszcze trzech. Wszyscy mieszkali w Oklahomie, lub okolicach. Stworzyli te potwory, a potem one zabiły swoich „panów” Scully wstaje z kanapy, i bierze z torebki kawałek metalu w szklanym słoiczku. Podaje to dla Marity - czy wiesz, co to jest? Zostało znalezione w mózgu jednego z „nich” - To procesor – przygląda się Marita – wszczepiono taki wszystkim trupom. To on kontroluje je, wysyła impulsy elektryczne, które pobudzają komórki do „życia” i każe zabijać – kobieta potwierdza wersje Doggetta - Czemu taki trup zaatakował Johna Doggetta? – pyta Scully Marita odkłada na stolik procesor i zerka na Muldera - On był jednym z szefów projektu, ale nie był głównodowodzącym. Zaczął pracować z nimi od 1990 roku, a skończył 4 lata temu. Mulder spogląda na Scully z wyrazem twarzy, który znaczy: wierzysz w to? BOGATA DZIELNICA OKLAHOMY, GODZINA 11:21 Dzieci szaleją przed domem. Grają w piłkę. Mężczyzna wyglądający na ojca przygląda się z uśmiechem na grę dzieci przez okno. Kobieta, prawdopodobnie matka gotuje obiad. Stół jest zastawiony przygotowanymi naczyniami do obiadu. - Mike! Pomóż mi to przenieść! – krzyczy żona z kuchni. Mężczyzna odchodzi od okna i idzie do kuchni. - co mam wziąć ? - Przenieś ziemniaki i sałatki na stół, już kończę robienie kurczaka, więc za chwile dołączę – odpowiada żona Maż bierze rzeczy wymienione przez żonę i wraca do pokoju. Po paru minutach rodzina zasiada do obiadu. - Naprawdę smaczna sałatka, mamo! – przyznaje jeden z synów - A ten kurczak jakby niedopieczony? – mówi ojciec - Niee, wydaje ci się, miał w piekarniku prawdziwe lato! Upiekł się jak trzeba – żartuje żona Przed domem, ładnie rosnąca trawa zaczyna się poruszać. - Wuj Albert przyjedzie do nas w tym tygodniu, jak obiecał? – zaczyna temat Mike - Przyjedzie, przyjedzie, razem z żoną i dziećmi, przecież są jego urodziny – mówi Joanne, żona Mike’a Nagle słychać pęknięcie szkła, jakby szyba się zbiła w sąsiednim pokoju. - Czekajcie, zaraz to sprawdzę. Pewnie jacyś gówniarze bawią się na ulicy – mówi troszkę zdenerwowany ojciec - Nie mów tak przy stole! – uprzedza go żona Mike idzie do pokoju obok. Mija 5 minut, a po nim ani śladu - jesteś tam tato? – woła syn Brak odpowiedzi - no nie rób sobie jaj! – woła starszy syn - nie mów tak przy stole! Ile razy mam powtarzać? Idź sam sprawdź! – mówi matka 18 letni syn idzie do pokoju obok. Staje jak wryty na widok tego co zobaczył. Ciało ojca leży na ziemi, a obok niego stoi trup, cały w ziemi, ma odpadająca skórę i trzyma w ręce głowę, z wyrwanym kręgosłupem wystającym z szyi, z ciała tryska krew. Syn zaczyna wrzeszczeć o pomoc. Wybija szybę, za sobą, w której jest naładowana strzelba. Trup rzuca głowę na ziemie i idzie w stronę syna. Ten wystrzela z niej dwa razy. Matka z młodszym synem zrywa się z miejsca i biegnie do pokoju, gdzie trup chwyta ja przy drzwiach i wyrywa klatkę piersiową masakrując ciało. Starszy syn wystrzeliwuje jeszcze 3 razy, niestety na trupa to nie działa. Trup dopada go i jego młodszego brata i chwyta za głowę... MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY - Skąd wzięły się trupy przy domach tych ludzi? – pyta Maritę Mulder, pokazując mapkę z kropkami – co ta mapka znaczy? - Niestety tego, w jaki sposób, nie mam pojęcia. A ta mapka to prawdopodobnie miejsca zakopania umarlaków. Niestety jak widzę jest niedokładna. – mówi Marita Nagle dzwoni komórka Muldera. - Mulder – odbiera Mulder - Tak... Kiedy? ... Już tam jedziemy – odpowiada Fox do komórki, po chwili wyłącza ją - Co się dzieje ? – pyta Scully - Kolejne morderstwo, pewna rodzina została zabita w ten sam sposób jak inni - Rodzina? – dopytuje się zdziwiona Marita – Jezu... BOGATA DZIELNICA OKLAHOMY, GODZINA 13:10 Mulder, kierujący samochodem służbowym, parkuje na chodniku przed domem. Agenci wysiadają z wozu i idąc do domu pokazują plakietki FBI dla policjanta, aby ich wpuścił. Po wejściu do środka zastają Skinnera. - Sir? – pyta zaskoczona Scully - Witam agentko Scully i agencie Mulder. Dziekuje, że tak szybko się zjawiliście - To wszystko rozegrało się tutaj – Skinner prowadzi Muldera i Scully do pokoju przy jadalni. Cały jest we krwi, na ziemi leża cztery zakryte ciała. W pobliżu nich jest trochę ziemi. Scully przechodzi do jadalni, gdzie obok jedzenia, leży coś zakryte folią. Scully odkrywa ją – to głowa z kręgosłupem. Mulder dołącza do Scully - no to mamy czwartą ofiarę – mówi Mulder - agentko Scully, można panią prosić na moment – mówi Skinner Mulder zostaje w pokoju i ogląda miejsce zbrodni. Skinner i Scully wychodzą przed dom. - Słyszałem co się stało z Doggettem, jak on się teraz czuje? – wypytuje Skinner - Był w stanie krytycznym, ale wyszedł z tego. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj się obudzi, ale jego stan jest ciężki. - Co się właściwie stało? – dodaje pytanie Skinner - Właściwie... to nie mam pojęcia, ale prawdopodobnie, gdybyśmy się zjawili później, to byśmy zastali sytuacje taka, jaką widzimy tutaj. Mulder wychodzi z domu. Dołącza do Skinnera i Scully. Rozgląda się po ogródku i zauważa dziurę pod oknem. - Agencie Mulder, wie pan co się tutaj stało? – pyta Skinner - Być może – odpowiada Mulder idąc do okna - To znaczy? – dodaje szef - Prawdopodobnie zaatakował tą rodzinę trup... - Trup?! – pyta niedowierzając Skinner i spogląda na Scully - Tak, wyszedł chyba stąd, a gość na stole, to prawdopodobnie czwarty głównodowodzący. - Jak ta sprawa się zakończy, zdasz mi dokładny raport o całym zajściu – mówi Skinner, do Muldera Skinner odchodzi do samochodu. Mulder i Scully zostają razem i obserwują odjeżdżającego szefa. Skinner jedzie do FBI Field Office (miejscowego biura FBI). MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY GODZINA 18:00 Mulder ogląda film porno z kasety, kiedy wpada Scully - Doggett odzyskał przytomność – Mówi Scully do Muldera wyłączającego TV – chce się z nami widzieć natychmiast SZPITAL IM. CHARLESA BLACKA W OKLAHOMA CITY, 18:20 Scully wchodzi pierwsza do sali Doggeta. On niestety ma usztywnioną szyję, ze względu na uszkodzenie jej, oraz rękę w gipsie. Wchodzi także Mulder. Doggett uśmiecha się. - Chciałeś z nami się widzieć? – mówi Mulder - Tak, mam dla was ważne informacje – odpowiada Doggett - Dotyczące projektu? - Tak – odpowiada John dla Muldera - Jak się czujesz w ogóle? – wtrąca się Scully - Jakby zaatakował mnie trup – uśmiecha się Doggett Mulder pokazuje mapkę pustkowia z zaznaczonym „X”-em - wiesz co to jest? - Właśnie w tej sprawie was wezwałem – zaczyna Doggett – ta mapka to część pustyni w stanie Nevada. Tam znajduje się główna baza projektu, centrum sterowania. To stamtąd można kontrolować wszystkie trupy, jak również je zniszczyć. Jednak jak ktoś przeprogramował od podstaw te procesory, to będzie to o wiele trudniejsze. Powinniście jak najszybciej udać się do Nevady, zakończyć to wszystko – mówi Doggett - To tam wszystko się zaczęło? – pyta Mulder - Tak – odpowiada John – i tam powinno się zakończyć Mulder wychodzi z sali. Na korytarzu wyjmuje telefon i rezerwuje dwa bilety do Nevady. RENO, godzina 9:10 Mulder i Scully są już w miasteczku Reno, po całej nocy lotu samolotem. Następnie wynajmują samochód i kierują się do miasteczka Elko, skąd będzie łatwy dojazd do bazy. ELKO, godzina 12:24 Samochód zatrzymuje się przy tablicy informacyjnej. Nie ma niestety nic o bazie. Scully wyjmuje mapkę - Doggett mówił, że będzie to mniej więcej 5 kilometrów od Elko. - No to ruszamy – mówi Mulder - Ale w którą stronę? – pyta Scully Mulder wysiada z samochodu i rozgląda się po pustkowiu. Na piasku zauważa wyjeżdżone ślady kół samochodowych. - jedźmy po tych śladach – mówi Mulder Agenci ruszają. Po około 15 minutach zauważają ogrodzenie z siatki i bramę wejściową. - No i jesteśmy – uśmiecha się Mulder Parkuje samochód obok bramy, oraz razem ze Scully wychodzi z auta. Idą w kierunku bramy. Jest zamknięta, więc trzeba przez nią przejść. Mulder wdrapuje się pierwszy, a Scully za nim. Gdy są po drugiej stronie, widza parę budyneczków w kolorze stali, w jednym z nich zauważają otwarte drzwi. - może ktoś tu jest? – pyta Scully - zobaczymy... – mówi Mulder, wyjmując broń, Scully robi to samo Po wejściu widzą klatkę schodowa prowadzącą w dół. Ściany są pokryte metalem, schody również. Światło jest zgaszone, więc Agenci włączają latarki. W środku panuje odór rozkładającego się mięsa oraz mała mgiełka. Po zejściu długimi schodami na dół Fox i Dana zauważają długi korytarz. W ciemności mrugają światła ciemnych jarzeniówek. Agenci zmierzają tym korytarzem. Na jego końcu wchodzą do laboratoriów. Wszędzie walają się ciała. FBI FIELD OFFICE Ze Skinnerem rozmawia agent Frank Malum, co widać przez okno, a pod nim zaczyna się poruszać ziemia, z której wysuwa się dłoń bez dwóch palców. Nagle okno rozbija się i wchodzi przez nie trup z siekiera w ręku, bez szczęki. Tak jak w innych przypadkach cały jest w ziemi. Skinner jest przerażony. Broń zostawił w innym pokoju, więc szybko biegnie do drzwi. Trup jest szybszy i uderza Skinnera po twarzy, a ten pada na ziemie. Umarlak podchodzi do Franka Maluma i gdy on w niego strzela, trup łapie go. Po chwili wbiegają inni agenci i zamierają z przerażenia. BAZA WOJSKOWA W NEVADZIE Mulder idąc korytarzem potyka się o nogę jakiegoś człowieka. Agenci idą dalej, lecz Scully zatrzymuje się przy jednej z wielkich szyb, za która jest inne laboratorium. Światło pali się jaskrawym, białym kolorem. Na ziemi leży ciało, z którego wypływa mózg. Mulder również podchodzi do szyby i obrzydza się. Nagle oboje słyszą głos zza siebie: - spóźniliście się, to się stało szybciej... – mówi głos z ciemnego pokoju za Mulderem i Scully Mulder wyjmuje broń i celuje w ciemność. Z pokoju wychodzi... Krycek. Jednak nie zginął 2 lata temu, żyje nadal. Mulder zdziwiony pyta: - to wszystko... te trupy, morderstwa, to twoja sprawka?! - Zrobiłem to aby chronić ludzi – odpowiada Alex - Chronić?! – pyta Scully – przecież giną ludzie! - Gdybym nie przeprogramował ich, zginęło by o wiele wiele więcej ludzi. Oni planowali potajemny armageddon. To wcale nie było na wypadek wybuchu 3 wojny światowej. – wyjaśnia Krycek - Czy to kolejne kłamstwo?! – dopytuje się Mulder – czy to naprawdę ty?! Przecież zostałeś zabity – podnosi głos - Znasz tylko mały fragment prawdy. Moja śmierć została spreparowana tak dokładnie, aby każdy w nią uwierzył, ale to inna historia. Nagle w oddali słychać stuki. Walenie, jakby wyważanie drzwi. - Co to do cholery?! – pyta Mulder - Zamknąłem tam część trupów. Tych, których nie da się powstrzymać - Chcesz wysadzić bazę? – pyta Scully pokazując na ładunek wybuchowy na jednej ze ścian - To jedyna szansa, trzeba wysadzić ta bazę, inaczej nie będzie ratunku. – odpowiada Alex Trupy wywarzają drzwi i idą wydając przerażające dźwięki w stronę Muldera i Scully. Trupy są bardzo zdeformowane, bez rak, z uszkodzonymi klatkami piersiowymi, istny horror. Mulder, Scully i Krycek rzucają się do ucieczki. Alex zabiera pilot zdalnego sterowania. FBI FIELD OFFICE Skinner, który stracił przytomność po upadku na ziemie, teraz ją odzyskuje. Widzi jak trup chwyta głowę agenta i jednym pociągnięciem wyrywa ją razem z kręgosłupem. Skinner prawie traci przytomność z przerażenia. Trup wyrzuca ciało i idzie w kierunku Skinnera, bo był bezpośrednim świadkiem. Inni agenci, również świadkowie, stoją i strzelają w trupa, jednak żaden strzał go nie zatrzyma. BAZA WOJSKOWA W NEVADZIE Cała trójka jest już na zewnątrz. Krycek zamyka drzwi wejściowe i wszyscy biegną do bramy. Po niej wskakują do samochodu i Mulder wciska pedał. - GO! GO! GO! – wrzeszczy Krycek Samochód rusza jak najszybciej może. Krycek naciska przycisk na pilocie i wszystko wylatuje w powietrze. Ogromny słup ognia pojawia się w centrum pustyni, po chwili przekształca się w dym. FBI FIELD OFFICE Trup podnosi Skinnera za głowę i już przygotowuje się do jej wyrwania, kiedy nagle traci siły i pada na ziemię. Nie rusza się. 20 GODZIN PÓŹNIEJ Scully, Mulder i Krycek, po całej nocy jazdy, przyjeżdżają do Oklahoma City. Gdy Fox i dana wysiadają, Krycek przesiada się w miejsce kierowcy i rusza z piskiem opon. Mulder i Scully tylko się przyglądają. Agenci wracają do motelu. - Jadę do FBI Field Office, podobno coś się tam wydarzyło. – mówi Scully – jedziesz? - Nie, jedź sama. Ja musze napisać raport dla Skinnera - Będę niedługo – odpowiada Scully - Najlepiej nie wspominaj o Kryceku dla Skinnera – dodaje Mulder FBI FIELD OFFICE Scully zastaje Skinnera w biurze, gdzie wydarzyła się „napaść”. Agenci oglądają i kończą fotografować miejsce zbrodni. - co się tu działo? – pyta Scully Skinnera - nawet nie jestem w stanie wytłumaczyć. Chyba Mulder miał racje co do tych trupów – mówi Skinner - Chyba miał... - dodaje Scully - Po zabiciu jednego z naszych agentów, chciał dorwać mnie, ale nagle padł - Chyba wiem dlaczego – mówi Scully – razem z Mulderem wysadziliśmy bazę wojskowa, która była centrum sterowania trupami. Prawdopodobnie dlatego pan żyje. MOTEL NA OBRZEŻACH OKLAHOMY GODZINA 10:00 Mulder pisze na laptopie swój raport, gdy dzwoni telefon. To pielęgniarka ze szpitala informuje Muldera, że Doggett chce z nim się spotkać. Mulder zapisuje raport i jedzie do Doggetta. SZPITAL IM. CHARLESA BLACKA W OKLAHOMA CITY Mulder wchodzi do sali Doggetta, już mu zdjęli usztywnienie na szyję. Mulder bierze krzesełko i siada przy łóżku. - wstyd mi... – przyznaje się Doggett - czemu? - Ponieważ trochę w tym wszystkim jest mojej winy. Brałem w tym udział, może niezbyt duży, ale brałem i powinienem był wam o tym wcześniej powiedzieć – wyznaje Doggett - Niestety na to już za późno. - Byliście w bazie, o której mówiłem? – dopytuje się Doggett - Tak, natknęliśmy się tam na pełno martwych ciał i zmasakrowanych lekarzy. Później byliśmy gonieni przez parę trupów, jednak udało nam się wysadzić bazę w powietrze i dlatego żyjemy. Trupy zabiły 5 z 6 głównodowodzących. Czyli uratowaliśmy życie dla jeszcze jednego. – opowiada Mulder - Gdyby oni zabili sześciu, to wszystko by się skończyło, ale skoro baza jest zniszczona, to dla szóstej osoby już nic nie zagraża... – dodaje Doggett W tej chwili komórka Muldera odzywa się. Mulder odchodzi od łóżka do okna, na którym stoją kwiaty i odbiera - Mulder. To dzwoni Scully, informuje, że mają kolejną ofiarę - gdzie?! – pyta zdziwiony - ok., dzięki, już tam jadę Mulder wyłącza telefon i chowa go do kieszeni marynarki. - kolejna ofiara... – informuje Doggetta - Co?! – pyta mocno zdziwiony KOŚCIÓŁ POD WEZWANIEM TRÓJCY ŚWIETEJ, CENTRUM OKLAHOMY - Co się stało? – pyta Mulder Scully i Skinnera - Podobno trup wszedł na msze, skierował się do jednego z ministrantów i na oczach wszystkich zebranych rozszarpał go, a potem po prostu wyszedł – mówi, to, co wie, Skinner - No to mamy szósta ofiarę... ostatnia – mówi Mulder KWATERA GŁÓWNA FBI W WASHINGTONIE, DZIEŃ PÓŹNIEJ Mulder przegląda raport na komputerze, czyta jednocześnie akta i sprawdza poprawność. Po chwili drukuje swój raport. MIESZKANIE SCULLY, GODZINA 22:30 Scully nalewa wody do wanny, wlewa tam również żel do kąpieli. Rozbiera się przed lustrem, kiedy dzwoni telefon. Scully nakłada szlafrok i odbiera telefon - słucham? - Agentko Scully, tu dyrektor Skinner. Właśnie przeglądam pani raport. Jest niezgodność w nim, to znaczy jak wybuchła ta baza i co się stało w środku. - Tak, wiem, musze uzupełnić braki – tłumaczy się Scully - Proszę to zrobić na jutro rano – chce widzieć pani raport jak najszybciej - Dobrze, Sir – odpowiada i odkłada słuchawkę Scully Wraca do łazienki OKLAHOMA CITY, GODZINA 23:50 W bloku mieszkalnym, na parterze Chris Walley wstaje z łóżka, gdzie oglądał TV przed snem i idzie do WC załatwić potrzebę. Gdy skończył otwiera drzwi i zatrzymuje się przerażony. Zaskoczył go trup, z którego rozwalonej szczeki i krtani wydobywają się przerażające głosy. Trup podnosi swoją wyrwana do ramienia rękę i z wystającej kości przebija Chrisowi głowę... To była siódma ofiara... sześć oficjalnych nazwisk i to jedno – Walley – nieoficjalne. EXECUTIVE PRODUCER CHRIS CARTER wiem, wiem, nieco krwawe, ale jakos mi sie podobają:)))

24.08.2002
02:01
smile
[25]

Requiem [ has aides ]

i jeszcze tylko starring, zeby skojarzyc postacie:) David Duchovny as Special Agent Fox Mulder Gillian Anderson as Special Agent Dana Scully Mitch Pileggi as Asistant Director Walter Skinner Nicholas Lea as Alex Krycek Robert Patrick as Special Agent John Doggett

24.08.2002
02:08
smile
[26]

Requiem [ has aides ]

uhhhh... macie troche czytania:) tymaczasem ja ide spać:) ps. jest jeszcze 3 czesc DeadInstinctu, ale nie jako kontynuacja dwóch pierwszych. Zaprezentuje ją nastepnym razem, bo watek juz rozciaaagnal sie:))) pozatym mam jeszcze "premiere" mojego wymyślonego sezonu. bedzie to odcinek 2-czesciowy o seryjnym mordercy. Pierwsza czesc juz mam, druga musze dopiero napisac:) dobranoc i dzieki za uwagę;)

24.08.2002
02:09
[27]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

Requiem ::: LOL, tytuł wątku "dla fanów Archiwum" i byśmy nie wiedzieli who's who? :)

24.08.2002
02:13
smile
[28]

Requiem [ has aides ]

Vilya: to tak dla pewnosci, bo moze tu zajrzec ktos, kto nie zna tego serialu, a zna np. aktorow. Chodzilo mi o to, aby wyobrazic sobie jak oni wygladaja:)

24.08.2002
02:17
smile
[29]

ainaval [ Konsul ]

HA - zaraz sobie wydrukuje i w lozeczku poczytam, skoro mowicie, ze dobre :)

24.08.2002
02:21
smile
[30]

Requiem [ has aides ]

moze i dobre, ale ma sporo błedów - zaczalem juz poprawiac i jestem w połowie. Troche bledow bylo np. pisania w terazniejszosci, a zaraz pozniej w przeszlosci, czy np. bledy gramatyczne - starałem sie poprawic:) Takze troche pozmieniałem niektore zdania:) ainaval: jezeli jestes ciekawy jak wypadło - mozesz wydrukowac:))) albo poczekac na finalna wersje, do jutra po południu:) (podam wtedy linka do pliku html odpowiednio obrobionego, bo nie bede drugi raz wklejał:)

24.08.2002
02:32
smile
[31]

ainaval [ Konsul ]

Requiem => w takim razie dzis poprzestane na wydrukowaniu Xx03 Hotel (to cale 9 stron - wklejone w notatnik czcionka verdana rozmiar 8!!!) Cholera trzeba bylo drukowac dwustronnie ;-))) 10ABx06 Dead Instinct zostawiam na poprawiona wersje :)

24.08.2002
02:57
smile
[32]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

wszyscy już śpią?mieeczaki!:P

24.08.2002
02:58
smile
[33]

Luremaster [ Siewca Zagłady ]

Ja nie spie :) do 5 gdzies :P

24.08.2002
03:02
[34]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

hyhy a ja juz sie zbieram;) dobranoc:)

24.08.2002
03:46
[35]

ShadowNET [ SNC WS1 ]

po pierwszej czesci juz mi oczy padaja ale bede twardy! zaczynam druga:P

24.08.2002
04:01
[36]

ShadowNET [ SNC WS1 ]

nie dam rady :) dojechalem do polowy 2 i juz dalej nie moge;0 ide lulu papa all

24.08.2002
09:41
[37]

sergi__ [ Underworld ]

LOL..... w pierszej czesci doszlem do polowy a dalej nie moge

24.08.2002
10:20
smile
[38]

Kade [ Senator ]

Dobre dobre powiem więcej zaje.... .Można prosić większą dawkę ?

24.08.2002
13:07
smile
[39]

Requiem [ has aides ]

hyy:) ainaval: DeadInstinctu raczej nie zamierzam poprawiać:) mówiłem wcześniej o "Hotelu" :))) szkoda ze nie sprecyzowałem:) ps. załoze zaraz drugą czesc, bo ta sie rozjechała i zaprezentuje "trzecią" czesc DeadInstinctu:) jesli kogos interesuje:)

24.08.2002
13:19
smile
[40]

Kade [ Senator ]

Czekam.

24.08.2002
13:25
smile
[41]

Requiem [ has aides ]

juz jest:) nowy:

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.