GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Pomocy...

17.08.2007
13:12
[1]

Wrocławianin [ Pretorianin ]

Pomocy...

Pomóżcie mi ludzie...właśnie posłuchałem Kaczmarskiego,Gintrowskiego i Grechuty i ogarnęła mnie przygnębiający płacz...płaczę....pomożecie mi się uspokoić?
Pomyślałem że każdy umiera,ja,rodzina,że ludzię beda płakali za mną...pomóżcie mi.....I proszę,nie śmiejcie się ze mnie...Jak nie macie nic do powiedzenia to się wstrzymajcie...

17.08.2007
13:14
smile
[2]

Lolter [ Konsul ]

17.08.2007
13:15
[3]

alpha_omega [ Senator ]

To posłuchaj sobie soundtracka z Blues Brothers, albo Chicago :)

17.08.2007
13:16
[4]

Devil_Son [ Sponge! ]

Posłuchaj tego od tyłu i szukaj słowa szatan.

17.08.2007
13:19
smile
[5]

Tomcio_666 [ Konsul ]

Posluchaj sobie Hunter - Pomiędzy niebem a piekłem

17.08.2007
13:20
[6]

chickenom [ ]

Wejdż do malucha i puśc na maxa Kanikuły.

17.08.2007
13:21
[7]

Wrocławianin [ Pretorianin ]

Proszę,nie śmiejcie się ze mnie...

17.08.2007
13:22
smile
[8]

Gibon91 [ Jestem Zajebisty ]

Słuchaj tego jak najwięcej może popełnisz samobójstwo.
I tak śmierdzisz jagodami :)

17.08.2007
13:24
[9]

..::Geralt::.. [ MOTÓR ]

Gibon91 --> popieram

17.08.2007
13:28
[10]

chickenom [ ]

Straszysz nas, że sę zabijesz? To po co piszesz na tym forum takie głupoty, skoro wiedziałeś, że Cię wyśmieją?

17.08.2007
13:28
[11]

alpha_omega [ Senator ]

Taaa, każdy w życiu przeżywa takie chwile - Witkacy nawet uważał, że ów niepokój metafizyczny, owo przerażenie jest konieczne do tego, ażeby człowiek pozostał człowiekiem i nie dał się wciągnąć w automatyzm cywilizacji współczesnej w jej konsumcyjnym, bezrefleksyjnym, tępym samozadowoleniu, które tak naprawdę jest - według niego - oznaką tego, że ludzie stają się automatami w machinie państwowej. Sam wiele razy miałem takie myśli - mam bardziej nawet przerażające kiedy widzę innych ludzi i siebie jako zdeterminowane maszyny, które tak naprawdę nie mają żadnego wpływu na bieg zdarzeń. Ale jakoś trzeba żyć, Einstein mówił - choć sam wierzył w zdeterminowanie - że człowiek bez poczucia sensu nie nadaje się do egzystencji i na tej podstawie bronił zasadności religii. Trzeba mieć mocnego ducha - jeśli Einstein był w stanie żyć wierząc w determinizm, o ileż łatwiejsza jest Twoja akceptacja śmiertelności bliskich; mówię o bliskich, bo to nas zawsze bardziej przeraża i dotyka, niż własna śmiertelność. Weź pod uwagę, że oni w głębi duszy również bardziej przejmują się śmiercią innych, niż swoją.

17.08.2007
13:45
[12]

alpha_omega [ Senator ]

Po prostu - muszę to dodać - obudziło się w Tobie rozumienie życia takim jakim ono jest. Nie można jednak dać się ponieść tragiczności - życie jako teatr, jako gra, jako tragikomedia, tak to można np. traktować.

Czasami potrzeba smutnej refleksji, ale nie można z tego robić zasady. Masz jedno życie i powinieneś je przeżyć w całej pełni, a rozpaczanie paraliżuje wolę. Jak to powiedział poeta starożytnego Rzymu: ten kto martwi się za wcześnie, martwi się zbyt wiele. Epikur natomiast stwierdzał, że nie ma co obawiać się śmierci, bo póki jesteśmy my - nie ma śmierci; gdy jest śmierć - nie ma nas. Także zasadę carpe diem tempus fugit (co znaczy: łap dzień, czas ucieka) należy właśnie tak rozumieć - nie jako folgowanie wszelkim namiętnościom, ale jako wskazanie, że należy żyć tu i teraz, nie zamartwiać się przyszłością, ani nie rozpamiętywać bólu przeszłości, tylko tu - w tym moemencie, realizować swe życie, wykorzystywać każdą chwilę, tu i teraz zaczynasz nowy plan, u i teraz jest Twoja szansa, żyj, raduj się, realizuj swoje plany i marzenia, właśnie teraz.

17.08.2007
13:52
[13]

alpha_omega [ Senator ]

A wracając do tematu śmierci. To prawda, że ludzie bardziej przejmują się śmiercią bliskich, niż swoją. Ale co z tego wynika. Wynika z tego, że za bardzo zamartwiamy się śmiertelnością, gdyż przejmująć się śmiercią bliskiej Ci osoby, przejmujesz się bardziej, niż ona sama i tak samo ona bardziej przejmuje się Twoją śmiertelnością, niż swoją. Gdyby zatem każdy uwzględniał przede wszystkim swoją śmierć (i brał śmiertelność innych tak jak Ci inni sami ją postrzegają, sami się nią przejmują), ludzie zamartwiali by się w znacznie mniejszym stopniu.
W gruncie rzeczy cóż w tym strasznego. Najwyżej ból, a ten niekoniecznie musi śmierci towarzyszyć.

17.08.2007
17:45
smile
[14]

Czaruśgajor [ Pretorianin ]

Ale Beksa łeeeeeeeeee

17.08.2007
19:00
[15]

Wrocławianin [ Pretorianin ]

Kurde,znowu........jezuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
POMOCY!!!!!!!!!!!!!!

17.08.2007
19:23
smile
[16]

beowulff [ X ]

Cieniutko 2/10 za checi...

17.08.2007
19:29
smile
[17]

Wrocławianin [ Pretorianin ]

TO SOBIE PRZESŁUCHAJ CAŁĄ PŁYTĘ KACZMARSKIEGO,GINTROWSKIEGO I GRECHUTY TO TEŻ SiĘ PORYCZYSZ MAŁY KRETYNIE!!!!!!!!!!!!!!!

17.08.2007
19:32
smile
[18]

beowulff [ X ]

:*

17.08.2007
19:46
[19]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

Jak jesteś nieszczęśliwie zakochany, to popłaczesz się przy płycie Jamesa Blunta nawet.

A teraz tak serio. Przecież wszyscy kiedyś umrzemy, nie? Jeśli wierzysz w życie po życiu, to pół biedy. Ale jeśli wierzysz, że po śmierci nic nie ma, koniec, ciemność i takie bajery, to lepiej zacznij wierzyć w życie po życiu, ponieważ bojąc się śmierci i tego jak znikniesz stąd bez śladu, co się stanie wtedy z twoją świadomością i tym podobnych po prostu wpędzisz się w ciężką depresję, a nawet nerwicę. A uwierz mi na słowo, że nie jest to nic przyjemnego. Póki co żyj pełnią życia, spędzaj czas, by być jak najbardziej zadowolonym, poświęcaj dużo czasu ludziom, którzy dla ciebie wiele znaczą i tyle. A jeli chcesz płakać sobie nad muzyką, to to jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe, ale rób to raczej z powodów melancholijnych, nie z powodu poczucia beznadziejności. Melancholijny nastrój od czasu do czasu nikomu nie zaszkodził, a nawet pomógł.

17.08.2007
19:51
[20]

ReMo18 [ Konsul ]

Ten wątek jest jak LOKATA.

17.08.2007
19:59
smile
[21]

Wrocławianin [ Pretorianin ]

Z tym że ja mam 10 lat i wieżę w życie po życiu ale w tym drugim życiu nikt Cię nie pozna,nie wiadomo kim będziesz,gdzie będziesz,nie będziesz nic pamiętał...:(:(:(:(:(:(:(:(:(:

17.08.2007
20:03
[22]

endrju771 [ Teleinformatyk ]

Ja miałem coś podobnego, przy piosence Mins Zelmerlow - Cara mia koleżanka powiedziała, że się wyprowadza i nigdy już się nie zobaczymy. Od tamtej pory przez jakieś 3 tygodnie nie mogłem znieść tej piosenki jak gdzieś leciała.

17.08.2007
20:08
[23]

BBlacKK102 [ Konsul ]

Ja tam nie wierze w zycie po zyciu, poprostu nic nie bedzie i jakos nie przeszkadza mi to. Co do tematu - Nie ruszaja mnie te piosenki, moze zbyt krotko je odsluchiwalem.

17.08.2007
20:09
[24]

Devil_Son [ Sponge! ]

Życie zaczyna przypominać klimatyczny serwer MMORPG. Każda osoba musi mieć jakoś spaczone dzieciństow przez co życie układa się trochę mniej normalnie.
TO PO CO ŻEŚ SŁUCHAŁ???

17.08.2007
20:10
[25]

cienki bolo [ Demokratyczny Republikanin ]

A skąd niby o tym wiesz? Jeśli wierzysz w niebo, to często myślałem nad tym, czy będziemy mogli się tam rozpoznać, są wnioski za i są przeciw, ale raczej jednak można się tam poznać. Jeśli wierzysz w reinkarnację, to rzeczywiście raczej nic nie będziesz pamiętał. Ale o ile teraz cię to przeraża, o tyle po fakcie, nic nie pamiętając, poprzednie życie nie wiele będzie cię obchodzić, będziesz miał wszystko nowe, rodzinę, przyjaciół, dom, i tak samo będzie to dla ciebie ważne, jak teraz obecne życie. Ale ja osobiście nie wierzę w bajery typu reinkarnacji, więc wierzę, że się wszyscy poznamy w niebie, a śmierć jest tylko swego rodzaju przejściem. Jeśli ktoś zapyta mnie czemu wierzę w takie "herezje", to odpowiadam mu: a czemu nie, lepiej w nic nie wierzyć, jedynie w to, że przepadniesz, jakby cię nigdy nie było? A ty Wrocławianinie nie bądź takim pesymistą.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.