CHESTER80 [ Idioteque ]
INLAND EMPIRE czyli nowe schizy Lyncha
Ktoś oglądał? Mam nadzieję że tak i że wspólnie dojdziemy o co tym razem chodziło :) Film jest niezłą psychodeliczną jazdą bez trzymanki, Lynch tym razem przeszedł samego siebie. Jak zwykle widzowie albo psioczą albo się zachwycają. Ja jeszcze nie wyrobiłem sobie zdania o tym filmie, ale nie uważam tych trzech godzin seansu za stracone. Dużym plusem filmu jest Karolina Gruszka, a dużym minusem Peter J. Lucas którego wolę jak tańczy i nie gada. No i na pewno poszczególne sceny i motywy zapadają w pamięci. Warto było obejrzeć.
No to kto mi powie o czym był film? :)
CHESTER80 [ Idioteque ]
A może dzisiaj ktoś obejrzał i chciałby pogadać? :)
sparrhawk [ Mówca Umarłych ]
Ja się w tygodniu wybiorę, może coś zrozumiem, wtedy dam znać. ;)
Radziu_1990 [ demo mnie samego ]
Yoghurt i emii oglądali ;) pisali coś o tym w wątku ze zdjęciami.
Yoghurt [ Legend ]
Emi jeszcze nie oglądała.
Moje własne przemyslenia?
Jako, ze Lynch, mimo, ze nieprzewidywalny, przyzwyczaił juz swoich fanów do tego, ze jego filmów nie nalez ogladac od początku do końca, ale sklejać fragmenty w jedną całość i ustalac chronologię, siedziałem i kombinowałem, kombinowałem, kombinowałem i zapewne nawet połowa meterii filmu nie została przeze mnie rozpracowana. Jedno oglądnięcie to za mało, bo mindfuck, jaki nam się tu funduje za pierwszym razem, totalny mózgojeb, jakim się tu częstuje, nie pozwala do końca rozpracować całości za pierwszym, a pewnie i nie za drugim czy trzecim podejściem.
Wypaliwszy paczkę papierosów, siedząc na googlu i szukając, oto co wychwyciłem z filmu.
Kto nie widział, może nie czytać dalej.
-Sam tytuł "Inland Empire", poza tym, ze odnosi sie do takowego regionu w US, gdzie znajdue się także hollywood, może także odnosić się do samego "Imperium" Lyncha- do jego całej filmografii. Film jest przesycony na każdym kroku nawiązaniami do jego wcześniejszej twórczości, zarówno w rozwiązaniach scenariuszowych (Mullholland Drive) jak i dosłownych, fizycznych (drwal z Twin peaks, Małpka z Fire Walk with Me, sukienka z Blue Velvet). Stąd też, imho, tytułowe "Wewnętrzne Imperium".
-O czym był film? Dla mnie jest to opowieść o szukaniu własnego ja, o zatraceniu obrazu rzeczywistości i odnalezieniu sensu poprzez zmierzenie się z własnymi demonami.
Postać Laury Dern, która powoli zatraca świadomość tego, co rzeczywiste, a tego, co filmowe, jest tą szukająca własnego ja.
Widac to doskonale podczas sceny dialogu ze swym filmowym (i życiowym chwilę później) kochankiem, gdzie dialog filmowy miesza się jej z rzeczywistością. Demonem, z którym musi się zmierzyć, jest Fantom, który wydaje się być nie tyle rzeczywistą osobą, co odbiciem lęków i wyobrażeń- podczas gdy Laura "zabija" fantoma, jego twarz to jej wykrzywiony uśmiech, widoczny kikla scen wczesniej. Usmiech ten przypomina maskę klauna, bo mąż, po dowiedzeniu się o zdradzie, uciekł wraz z cyrkowcami.
Symbole nad drzwiami, widoczne wielokrotnie (Axxon N) oznaczają przejścia do "króliczego" wymiaru, gdzie siedzą trzy długouche postacie. Króiliki i przejścia do nich to dość czytelne nawiązania do "Alicji w krainie czarów". Podobnie ma się sprawa z dziurą w jedwabiu- patrząc przez nią bohaterka przechodzi do innego wymiaru.
Gruszka gra rolę "zagubionej dziewczyny". U nikogo innego, tylko u Lyncha, imiona postaci nie są znane az do końca filmu. "Zagubienie" postaci gruszki może wynikac z faktu, że(co widac z przebitek kreconych w łodzi, które tocza sie w latach 20, patrząc po strojach i samochodach) zeszła na drogę prostytucji, za co została zamknięta w pokoju 47, a oczysczenie sumienia i wolność zyskała dopiero po spotkaniu z główną bohaterką, która także popełniła podobny grzech (kazane jest to w domysle, gdy Laura Dern przysłuchuje się konwersacji prostytutek spotkanych w "innym wymiarze" i gdy brana jest za jedną z nich po tym, jak zdradziła męża)
Szukając na wikipedii symboliki liczby 47, trafiłem na ciekawostkę- otóż kilku uczonych z uniwersytetu w Pomonie stwierdziło matematycznie, ze liczba ta wystepuje w naturze niezwykle często, częściej niż wskazywałby na to rachunek prawdopodobieństwa. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, ze to własnie o Pomonie opowiada azjatka z ulicy, spotkana pod koniec filmu.
Sam koniec, gdy Laura odnajduje się spowrotem we wlasnym domu, na samym początku opowieści, wskazywałby, ze słowa starej polki, ktora wpadła do niej w odwiedziny, mają tutaj zastosowanie- "nie wiesz, czy teraz to wczoraj, dziś, czy jutro". Moim zdaniem Laura widziała tylko jedną z możliwych wersji wydarzeń, jakie mogą się ziścić podczas kręcenia filmu. Potem, widzi siebie ubraną w białą suknię (uniwersalny symbol czystości i niewinności), co sugerowałoby, że do zdrady męża nie doszło, a ona sama ma czyste sumienie, być może po spotkaniu dziewczyny z pokoju 47, dzięki czemu czas cofnął się i Laura ma szansę na niepopełnienie swych błędów.
Wciąż nie mogę do końca rozpracować roli zony Devona- scena, w której laura wpada do niego by ogłosić mu, ze jest w nim zakochana i zastaje go z jego żoną i dziećmi, niemal na pewno toczy się na planie filmowym i jest reżyserowana, na co wsazywałaby późniejsza scena morderstwa Laury przez zonę za pomoca śrubokręta, a która, jak się chwile później okazuje, jest nakręcona w studiu, tyle, ze Laura, zagubiona pomiędzy światem rzeczywistym i fikcyjnym, nie zdaje sobie z tego sprawy.
Zapewne więcej rzeczy wykombinuje oglądając film wielokrotnie. Na razie tyle z przemyśleń.
Jak, być moze słusznie, zasugerował ktos na forum imdb, pozornie bezsensowne dialogi królików takze da się ułozyć w chronologiczna całość. Spróbuję, jesli dorwę się do skryptu badź łyknę film na DVD.
Marrovack [ Generaďż˝ ]
Widziałem w piątek.
Seriously dude, what the fuck?!
Gdybym nie widział wcześniejszych filmów miałbym dość i nie oglądałbym już niczego Lyncha, tak chore to było. Straszaków, tj momentów kiedy 'japierdolewybuchajejłeb' za dużo jak na 3h.
Dość męczące były pewne sceny, np rozmowa z nawiedzoną babcią na początku - bardzo niepokojące zbliżenie kamery przez cały czas. Btw Yogh to nie jest stara polka w zamierzeniu, choć też tak na początku myślałem przez twardy akcent i Łódź, przeczytałem gdzieśtam że ma ona akcent Indonezyjski bodaj. Nie pamiętam dokładnie, jeszcze poszukam.
Ciekawe jest to że film był kręcony bez scenariusza. To był nowy eksperyment Lyncha i widać że jest wiele pomysłów zaczerpniętych z jego starszych filmów, ale brak dokładnie rozpisanej fabuły odbił się na chaotyczności.
Nie doszukiwałbym się specjalnego znaczenia w samych rozmowach Krolików. Pochodzą z serialu Rabbits który kiedyś Lynch zrobił i umieścił na swojej stronie, przez wszystkie odcinki robiły to samo co w filmie - gadały bez sensu. To może być po prostu kolejna parodia amerykańkiego przemysłu filmowego tylko bardzo surrealistyczna.
Póki co nie będę wypisywał swoich przemyśleń bo na razie nic nie wiem.
Niech wskazówką będzie to co Lynch powiedział o INLAND EMPIRE: "It's about woman in trouble". Tak, tylko tyle.
a, to jest niezłe ;)
Szukając na wikipedii symboliki liczby 47, trafiłem na ciekawostkę- otóż kilku uczonych z uniwersytetu w Pomonie stwierdziło matematycznie, ze liczba ta wystepuje w naturze niezwykle często, częściej niż wskazywałby na to rachunek prawdopodobieństwa. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, ze to własnie o Pomonie opowiada azjatka z ulicy, spotkana pod koniec filmu.
Sam dialog między azjatką i murzynką był świetny, jedyny moment kiedy się uśmiechnąłem na seansie.