GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Fotografia rodzinna

15.08.2002
15:45
smile
[1]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

Fotografia rodzinna

Ile rodzin tyle spojrzeń na świat, tyle upadków i wzlotów ludzkich, tyle radości i smutku. Każdy z nas ma jakąś swoją historię rodzinną, jakieś wspomnienia, które z rozrzewnieniem na twarzy przywołuje w swoim umyśle. Zawsze gdy nadchodzi czas spotkań rodzinnych- wowczas wiemy że to czas kiedy możemy oddać się kontemplacji wszelakiej w gronie życzliwych osób.
Jak spostrzegacie role rodziny w swym własnym życiu- i ile ona znaczy?

W mym przypadku rodzina znaczy najwięcej ile tylko człowiek ( w tym przypadku ludzie) znaczyć mogą. To osoby za które oddam zycie i zawsze liczyć mogę na ich dobro i wsparcie.
Ktos powie - przecież to normalne, ale różnie bywa na tym świecie.
Zmienia się komórka rodzinna wraz ze zmaina naszego świata- czy to ma jakiś wpływ na naszą ludzkość?

A co z rodzinami majacymi swe korzenie w dalekiej przeszlosci- majacymi swe historie rodzinne? Na ile warto je pielegnowac? Czy zdarza sie ta pielegnacja w owczesnym swiecie?
Moja rodzina ma wiele tradycji- ktore staram sie wiernie przechowywac w swym sercu i pamieci
Mam wiele straych pamiatek ktore znacza dla mnie wszystko- bo tyle tez znaczy ma rodzina

A jak wyglada to u Was?

15.08.2002
15:46
smile
[2]

Jeckyl [ Pretorianin ]

Z rodziną dobrze wychodzi się dobrze tylko na zdjęciu. Takie jest moje zdanie i chyba go nie zmienię.

15.08.2002
15:49
[3]

Mr_Baggins [ Senator ]

Jak dla mnie liczy się najbliższa rodzina, tzn. rodzice. Cała masa wszelkiej maści kuzynów, pociotków i innej "dziesiątej wody po kisielu" nie odgrywa w mym życiu żadnej roli.

15.08.2002
15:51
smile
[4]

KaPuhY [ Bury Osioł ]

Ja zamykam sie przed rodzina . Nie rozmawiam z nimi o problemach , bolach... od tego mam przyjaciol. Potrafia mi pomoc bardziej niz rodzina z ktora czesto jestem na wojennej sciezce. Mam wlasny swiat, wlasne poglady, wlasne zycie i nie lubie jak rodzice z wlasnymi racjami wtargna w moje problemy. Po prostu nie rozumiem ich pogladu na swiat a oni mojego.Roznica pokolen. Jednak szanuje ich , ich prace , trud wlozony w to bym mogl sie uczyc i rozwijac. Mowie swoje , mysle swoje... Ale za malo daje im do zrozumienia ze cenie ich i szanuje....

15.08.2002
15:56
[5]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

ja cenie swoja rodzine- mam od nich wsparcie i pomoc- jestem czlowiekiem kochajacym dobro tylko dzieki wlasciwemu wychowaniu moich rodzicow- w naszej rodzinie na porzadku dziennym jest ze pomagamy sobie wszyscy- mowie tu tez o siostrach moich rodzicow- to wielki dar dla mnie. Owszem sa tez i czarne owce ale jak zwykle wyjatek potwierdza regule- w naszym przypadku. W trudnych chwilach bardzo mi pomogli a i ode mnie moga liczyc na wszelaka pomoc. Moja mam jest tez moja najlepsza przyjaciolka- a to daje mi wielka sile.

15.08.2002
16:09
[6]

yosiaczek [ Generaďż˝ ]

Mogłabym sie podpisać pod wszystkim co napisał KaPuhY. Nie rozmawiam z rodzicami o problemach, a oni sami ich nie zauważają, mamy znaczne różnice w poglądach, oni wiedzą swoje ja swoje, co często jest źródłem konfliktów, bo psuje mi plany. Wiedzą o mnie bardzo mało, bo wcale im się nie zwierzam, bo wiem, że i tak by tego nie zrozumieli, ojca i tak mało co obchodzi, a matka żyje chyba jeszcze w średniowieczu.

15.08.2002
16:55
[7]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

ja mam dobre stosunki z rodzicielami- wiadomo niekiedy nasze zdania sie roznia (to chyba slynny konflikt pokolen) ale ogolnie jest dobrze. Nie zawsze robie cos po ich mysli- ale wiedza ze majac do mnie zaufanie nie zrobie rzeczy ktorej beda pozniej musieli sie wstydzic, nie zawsze mamy podobne opinie ale znaja mnie na tyle ze cokolwiek by sie dzialo bede dziala wobec zasad jakie mi wpojono- bo skoro powtarzam jakies zachowania to tylko dlatego ze mi sie to spodobalo. Moja mama zawsze mi powtarzala- jak sobie poscielisz tak sie wyspisz, dlatego spia spokojnie nie martwiac sie zbytnio bo wiedza ze dam sobie rade w roznych sytuacjach- ja zreszta jestem osoba ktora zmartwien nie dostarcza :)

15.08.2002
17:17
[8]

Wiener [ Konsul ]

Hlip,hlip... :( Rodzice daleko: mama 500 km od Wawy (Wrocław), ojciec jeszcze dalej (Wiedeń), a na dodatek dziewczyna wyjechała do Londynu. Buuu... Od kiedy mieszkam w Wawie, to z rodzicami układa mi się super. Tylko czasami smutno, kiedy jest się samemu z dale od najblizszych :(

15.08.2002
17:24
[9]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

Wiener---> i calkowicie Cie rozumiem- tez jestem daleko od najblizszych i od rodziny i od milosci dziela nas kilometry- ale tesknota to pozytywne uczucie- pozwala docenic to co mamy- pozwala zatesknic i zdac sobie sprawe z uczucia jakie czujemy. Przez to tez jest zauwazalny brak konfliktow bo jak sie ma tylko kilkanascie dni do spedzenia nie w glowie nikomu konflikty, tylko pozostaje cieszyc sie soba i kochac jeszcze bardziej :)

15.08.2002
17:30
[10]

Wiener [ Konsul ]

Etka ---> całkowicie zgadzam się z Tobą. Najpierw trzeba kogoś "stracić", aby go pokochać. Głupie, ale prawdziwe.

15.08.2002
17:46
[11]

almost... [ Centurion ]

Ja tam nie mam swojej rodzince nic do zarzucenia pomijając fakt że wszyscy mamy diametralnie inne charakterki:) a wszyscy mogą się domyślec do czego to prowadzi.... najgorzej jest z moim straszym braciszkiem szczegolnie dawniej kiedy on mial lat 18 a ja 10 jednak z czasem rozumiemy sie coraz lepiej:) zwłaszcza że jest teraz ponad kilka tysiecy kilomerow:)

15.08.2002
18:05
[12]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

almost---> coz z charakterami jest tak: ile ludzio tyle pomyslow, tyle opini i tyle upodoban- kazdy jest inny i bardzo dobrze bo nudno by bylo na tym swiecie :) z kolei u mnie ja mam taki sam energiczny charakter co moja mam i niekiedy dochaodzilo do scierania sie- ale coz to byly za tworcze starcia :)

15.08.2002
19:14
[13]

Kokser [ Chor��y ]

Jeckyl ma racje o np mój brat wisi mi kase i wypiera się tego faktu a jak by mi oddał to kupiłbym lepszy modem

15.08.2002
19:25
[14]

m7m [ Centurion ]

z rodzizą dobrze ale tylko na zdieciu

15.08.2002
19:54
[15]

Youmak [ Konsul ]

Ja sie zgadzam z kapuhym - ja tez za dużo o sobie nie mówie, bo wiem że jak coś powiem to bede musiał słuchać kilku godzinnego wykładu co i tak sie skończy klótnią z mamą, czasami cos powiem ale nie dotyczącego mnie, bo te czasami człowiek optrzebuje pogadać z rodzinką. Mam tez siostre o rok starszą przez większośc roku sie do niej nie odzywam (tak jej nie lubie) ale czasami to ona sama nawet do mnie przyjdzie pogadać, a wtedy gadam to jest to coś czego potrzebuje człowiek. Teraz od Wrześnie spadam z mojego domu do Wrocławia do LO i nie bedzie mnie juz tak często w domu i przypuszczam że zmieni sie mój stosunek do siostry, bo bede ją widział tylko może raz na miesiąc a nawet rzadziej. A co do rodziców to mam większe zaufanie do mamy (ale tez częsciej się z nią kłuce) ale i tak w głębi serca czuje po prostu że kocham swoją rodzinę, ale tego raczej nie pokazuje. I myśle że większość z was też to samo czuje. Ale to jest tylko rozmyślanie a jak jest naprawde to najlepiej wiecie WY SAMI

15.08.2002
20:07
smile
[16]

elfik [ mesmerized by the sirens ]

Hym... No tak. Rodzina :) Nawet mam z nimi zdjecie.. Zreszta sami popatrzcie :) Ja jestem ten po srodku ;-)

15.08.2002
20:08
smile
[17]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

elfik-----> po pierwsze milo mi Ciebie znow widziec :))))) az sama mi sie buzka usmiecha po drugie- niezla ta Twoja rodzinka :))))))))))))))

15.08.2002
22:26
[18]

grzech [ Generaďż˝ ]

"rodzina slowem silna" :)

15.08.2002
22:41
[19]

FEMALE.BODY.iNSPECTOR [ Konsul ]

Hmm rodzina. Moja jest troche skłócona między sobą i podzielona - sam staram zachować w tym wszystkim jakąś neutralność. Dlatego po prostu staram się unikać takich sytuacji. Nigdy też nie zwierzałem się ze swoich 'prawdziwych' problemów nikomu z rodziny - mimo że ich kocham i cenię - uważam że od tego są przyjaciele.

15.08.2002
22:45
[20]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

a czy rodzina nie moze byc takze przyjaciolmi? ja mam tak ze do przyjaciol nalezy moja kuzynka ( corka siostry mamy) wspaniala osoba z ktora zawsze moge konie krasc- zawsze cenic bede jej trafne uwagi i rady

15.08.2002
22:50
smile
[21]

grzech [ Generaďż˝ ]

przyjaciele = rodzna :)

15.08.2002
22:53
[22]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

grzech---> tez prawda- i wszystko zostaje w rodzinie ;)

15.08.2002
23:49
[23]

Kłapouszek [ Legionista ]

Ja do niedawna mialam dosyc dobre kontakty z rodzicami, ale cos sie zmienia na niekorzysc i jeszcze sie wyprowadzam... Nie wiem jak bedzie. Z dalsza rodzina nie liczac babc, dziadkow kontaktuje sie raczej rzadko.

15.08.2002
23:59
[24]

Wiener [ Konsul ]

Kłapouszek ---> Jak juz wyżej wspomniała Etka rozłąka dobrze działa, ponieważ po pewnym czasie pojawia sie tęsknota za bliskimi. Na pewno w Twoim przypadku będzie podobnie

16.08.2002
00:27
[25]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Zgadzam sie calkowicie z KaPuhYm. Nie rozmawiam o problemach, rzadko sie odzywam do siebie, a starszy brat ciagle powtarza "jakie ty mozesz miec problemy" Ciesze sie ze mam przyjaciol...

16.08.2002
00:50
[26]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Eh... Podpisuje sie, a nie zgadzam mialo byc ;)

16.08.2002
00:52
[27]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

Przykro mi czytac ze dla niektorych rodzina nie jest wsparciem tak jak byc powinno- w koncu to jestesmy z jednej krwi i kosci

16.08.2002
01:15
[28]

Youmak [ Konsul ]

Etka -> masz rację że rodzina powinna być wsparciem, ale po co ja mam mówić o swoich problemach przyspażając ich jeszcze innym, a przy okazji sobie. Jak ja coś powiem to zaraz mam cały wykład na ten temat, a później moja mama sie martwi jak to rozwiązać, wiem że ma swoje problemy z którymi nie często sama sobie nie potrfi poradzić, więc po co ma mieć na głowie jeszcze moje problemy? To nie są problemy które można postawić na pograniuczu życia lub śmierci, to są osobiste problemy które każdy rozwiązuje na swój sposób, ja np nic nikomu nie mówie o swoich problemach (no chyba że czasami o tych mniej ważnych problemach to z przyjacielem pogadam) a zwłaszcza tych poważniejszych ja jestem optymistą wieć przeważnie jestem dobrej myśli że coś samo przejdzie albo sie ułoży jak na razie to tak jest a jak bede potrzebował pomocy to w każdej chwili sie do rodziców moge zwrócić tylko ża ja tego nie chem zrobić.

16.08.2002
05:54
smile
[29]

info [ Centurion ]

Ja nie mam rodziny i nie narzekam.

16.08.2002
06:41
[30]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

info---> bo ja wiem- tak samemu na swiecie byc to rzecz straszna- czlowiek to stadny osobnik- my musimy byc w grupie i nie lubimy sie alienowac- a rodzina zawze jaka jest taka jest ale jednak to bliscy na ktorych w jakims momencie zwrotnym zycia polegac mozna i nawet jesli sa niesnaski mysle ze jednak potrafia wesprzec. Byc samemu to nie zaszczyt ale raczej osamotnienie

16.08.2002
08:32
smile
[31]

KaPuhY [ Bury Osioł ]

kłapouszek??? Fan klub???? ;-P czy podrobka ???

16.08.2002
10:39
[32]

Kłapouszek [ Legionista ]

KaPuhY --> Ani jedno ani drugie..:)))

16.08.2002
12:04
[33]

Lechiander [ Wardancer ]

U mnie jest podobnie jak u Kapuhego. I twierdzę, że z rodzinka to jest dobrze, ale na zdjęciu. Całye życie się wpier... do nie swoich spraw i to nie tylko rodzice; jak Ci pomogą, to z kolei będzie wypominanie przy każdej najbliższej okazji... Nie mówię, że tak jest zawsze i u wszystkich, specjalnie generalizuję, bo te rzeczy wkurzają mnie najbardziej i nic dobrego tego nie zmieni. Przez całe życie trzeba użerać się z ciągłymi "dobrymi radami".

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.