ReMo18 [ Konsul ]
Koncert RHCP - Żenua.
Jedyny (!!!) koncert RHCP w Polsce był fatalny. Obolała morda Kiedisa i reszty wskazywała na to, że oni nie chcieli tam grać - "pójdzemy, odwalimy i będziemy mieć z głowy". Do tego, frontman "Red Hotów" opuścił scenę po ok.40 min koncertu i później nie pojawił się nawet na zakończenie. Po prostu - jak ostatni cham. Jakby tego było mało, zaprezentowali tylko ok.3 ich starych kawałków - mówione było, że koncert ma promować "Stadium Arcadium", ale ta płyta przecież im nie wyszła. Oglądając wczoraj nagranie w Pewnej Znanej Stacji :) aż się zdenerwowałem, gdy pokazali "tylko najlepszą część", która była strasznie mizerna. Dziękujemy wam.
Kurdt [ Legend ]
Red Hoci skończyli się po Kill'em All, nie wiedziałeś?
A serio - czego się spodziewałeś? Przyjeżdża kolejny "stadionowiec", zespół, który nagrał jedną dobrą płytę, a potem odcinał kupony coraz to gorszymi nagraniami, aż do gównianego Stadium Arcadium. Na ich koncert przyjeżdża 60 tysięcy ludzi, zapowiada się niezły festyn, pewnie będą baloniki, wata cukrowa, sztuczne ognie, zapalniczki z Red Hotami, długopisy z Red Hotami, wielkie makiety z Red Hotami, takie z wyciętymi głowami, żebyś mógł sobie z rodziną fotkę cyknąć do albumu i inne gadżety. Zespół przyjeżdża, gra to co trzeba, żeby promować słabo sprzedające się SA, odwala fuszerkę, zbawia świat, mówi: "Ciekuje Polska!" i jedzie na kolejny stadion. Następna płyta będzie jeszcze bardziej stadionowa, będą kawałki o ratowaniu wielorybów i głodzie w Afryce, zagrają je jeszcze szybciej i pojadą do domu. RHCP niestety, ale nie jest wartym 60 tys. ludzi zespołem, i nigdy nie zagrają już dobrego koncertu, bo nie mają materiału na taki koncert. Starość nie radość.
Anoneem [ Generaďż˝ ]
Wybrać się na koncert RHCP to w ogóle jest IMO z zasady gruba pomyłka :) Nawet jeżeli nie zagrają "na odpieprz się" kawałków z najnowszego albumu to zaserwują zestaw największych "hitów" z kilku nowszych spośród poprzednich płyt - na jedno wychodzi. To że mając za rzekome highlighty kariery "Otherside", "Californication" i tym podobne smęty można ściągać na koncerty po 60 tys. luda to jest zjawisko niewytłumaczalne. A przecież im się faktycznie parę utworów solidnych swego czasu udało nagrać, ja rozumiem że przypadkiem, ale możnaby teraz na stare, niedołężne lata zacząć te przypadki upychać do koncertowego repertuaru.
-=chudy=- [ ]
Ciesze się, że wybrałem Open'era.
Obejrzałem sobie wczora kawałek tego 'koncertu' i nie żałuje, że nie pojechałem.
Inverness [ Pretorianin ]
A ja na koncercie bawiłam sie świetnie. Co z tego, ze nie zagrali najlepszych hitów?! Zagrali genialne jamy, które po prostu hipnotyzowały! Eh...dla mnie koncert był niesamowity! W dodatku stałam tuż przy scenie... nic wiecej do szczescia! :)
domin12 [ JJuuNNiiOOrr ]
Ja tam lobię niektóre kawałki Red Hotów:)