GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Proste sztuczki wydające się nie możliwe do zrobienia,a jednak. czyli OSTY DYZUR II :)

05.08.2002
10:28
smile
[1]

Morbus [ - TRAKER - ]

Proste sztuczki wydające się nie możliwe do zrobienia,a jednak. czyli OSTY DYZUR II :)

Oto Link do poprzedniego: https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=643321

No wiec w wieku 4-5 lat (?) rodzice przywiezli szybe jeszcze nie oszlifowana po bokach...no i polozyli ja na lawie na ktorej miala lezec.. ja w tym czasie zajadalem paluszki i ogladalem dobranocke lezac oczywiscie pod ta lawa.. po paru minutach skoczylem do wc a paluszki zostawielm tam gdzie wczesniej lezalem ;) pech chcial ze gdy wrocilem chcialem siegnac po paluszki chwycilem reka a raczej podparlem sie o szybe ktora w tym momecie malo co nie amputowala mi palca.. krew zaczela zabojczo sikac wiem ze prosto na pogotowie mnie zawiezli gdzie zrobili mi zastzyk w ten palec to pamietam najdokladniej.. ale bolalo... do tej pory mam spora blizne w ksztalcie usmieszku na 4 palcu prawej reki

05.08.2002
10:52
[2]

bartek [ ]

Nigdy nie bylem w szpitalu (nie liczac narodzin), ani razu niczego nie zlamalem/skrecilem, mam wszystkie konczyny i wszystkie palce. Ktos mnie pobije?

05.08.2002
11:04
[3]

Bullzeye_NEO [ Boodnock Saint ]

bartek --> Ja też nigdy nie byłem w szpitalu, też nigdy sobie nic nie złamałem/ skręciłem i też mam wszystkie kikuty. Zdarzyły mi się tylo te dwa wypadki. I co ? :)

05.08.2002
11:05
smile
[4]

Jeckyl [ Pretorianin ]

Do tej pory leżałem około 20 razy w szpitalu a nie jestem na nic przewlekle chory i za każdym razem leżałem z czymś innym. P.S. Nigdy nic nie złamałem :-)

05.08.2002
11:11
[5]

Regis [ ]

Ja w szpitalu bylem tylko raz (procz narodzin) jak mi 3 migdala wycinali :) Prawie na zywca mnie wzieli, bo znieczulenie powoli przestawalo dzialac jak mi go rzneli :)

05.08.2002
11:12
[6]

AK [ Senator ]

Cóż, wam obu (Bartek i Bullzeye neo) przydałoby się pobawić nieco w LARP lub zapisać się do bractwa rycerskiego. W tym drugim przypadku próbowalem tam tylko strzelać z łuku (i raz udało mi się podpalić, ale bez obrażeń), ale zważywszy na to jak inni się okładali (są nawet tacy co to wyzywają się na topr&tarcza, a'a "Krzyżacy"), to można szybko nadrobić zaległości. Wtedy opowieści weteranów z WWII o podchodach partyzanckich będą się jawić niczym relacja z wesela, a kolekcja blizn postawiłaby w cieniu nawet Mela z "Zabójczej broni". Jest to tym dziwniejsze, że ilość interwencji szpitalno-chirurgicznych można by policzyć na palcach obu (kompletnych) rąk :)

05.08.2002
11:14
smile
[7]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

Hahahaha spróbujcie mnie pobić... 2000 czerwiec jadę ze znajomymi na rowerachnad jezioro, po wioskach blisko Wrocławia, miała być imprezka na maksa, jedziemy dalej jakieś 40km\h ostro poginaliśmy na jednym odcinku i koleś wjechał mi tylnym kołem zahaczając o moją oponę. Efekt? Wstaję, nic mnie nie boli, wszytsko spoko, patrzę na swoją lewą rękę i... :O na wymioty mi się zebrało. Zdarta skóa, i połamane dwie kości z poważnymi przemieszczeniami. To wyglądało tak jakbym miał trzy stawy w przedramieniu :D No nic, pochodziłem troszkę w gipsie. Już miałem lecieć po wypłatę odszkodowania (w dwóch firmach ubezpieczony byłem) i wpadł mi pomysł, że we wrześniu jest rajd Cypru. A jak wiadomo bilet na samolot troszkę kosztuje :)) Wiecie co zrobiłem??? Hahahaha specjalnie drugi raz złamałem łapę!!! :D Qrde ale głupi byłem. Warto jednak było, na wakacje p[oleciałem, rajdzian zobaczyłem. Cud miód! Po przyjeździe jak ściągnęli mi gips, to wolałem, żeby mi amputowali rękę, tak wyglądała. Teraz jest już ok, ale na komisji wojskowej i tak poznali, że jest z nią coś nie tak :))

05.08.2002
11:23
[8]

Regis [ ]

Voytas WRC -> WARIAT ! Moj kumpel sobie co prawda zlamal raz specjalnie palca, jak chcial sobie gre kupic, ale zeby cala reke i to tak ! Brak mi slow :)

05.08.2002
11:28
smile
[9]

Styks [ Konsul ]

Heehheh ja w szpitalu bylem nie raz zwykle urazy glowy 3 razy wsztrzas mozgu (w tym jeden wyjatkowy -- spadlem z wodospadu w klodzku), oraz 6 razy rozcieta lepetyna .... lubie sporty ekstremalne typu wspinaczka skalkowa bez asekuracji na 15m scianke ... i w zyciu sobie nic nie zlamalem :)))))

05.08.2002
11:52
[10]

Michal_ [ Legionista ]

Styks---> he, he a gdzie ty w Klodzku wodospad znalazles ;-) ps. z Polanicy jestem :)

05.08.2002
11:53
[11]

Emsi [ Generaďż˝ ]

jakies dziesięć lat temu, kiedy jeszcze las niedaleko m,ojego osiedla (kabaty dla zorientowanych) był mniej uczęszczny niż jest teraz, jechaem sobie na motorynce, nie wiedząc jak się hamuje, i zamiast hamowania przyspieszałem, wpadłem na szlaban - drewniany, razem z motorynką przejechałem dołem, rozwaliłem sobie brodę i dolna wargę, nie poszedłem do szpitala, ani nawet rodzicom nie powiedziałem , a od wewnętrznej strony nadal mam ślad

05.08.2002
11:55
smile
[12]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

Regis===> trzeba tylko mocno zacisnąć zęby i potem jest już ok. Nauczyć Cię? :D

05.08.2002
12:01
[13]

Regis [ ]

Voytas --> Nie... Dzieki :) Raz sobie reke zlamalem, ale nie chcial bym tego powtorzyc :)

05.08.2002
12:07
smile
[14]

Styks [ Konsul ]

Michal_ <----- wodospad jest przy tamie ... wiesz to takie pochyle z kamieni po czym splywa woda... tuz przy ulicy Morcinka kawalek dalej jest most a za nim po prawej dworzec PKS i PKP klodzko -miasto kojarzysz? niagara to nie jest ale potluc sie mozna ...

05.08.2002
12:10
[15]

DKAY [ Generaďż˝ ]

Ja jedyne złamanie kończyny zaliczyłem... bijąc siostrę. Tak niefartownie ją walnąłem że złamałem sobie łapę:( I wakacje miałem wówczas w gipsie:(

05.08.2002
12:31
[16]

Youmak [ Konsul ]

Ja też sobie jeszcze nic nie złamałem tylko miałem pewien przypadek o coś sie tam z kumplem pokłuciłem i chciałem go walnąc z piąchy w łeb ale on odsunął łeb i trafiłem w szybe (w drzwiach wejściowych do klatki (blok mieszkalny)) za dużo nie poczułem ale wiem ża zaraz tato tego kumpla mnie podrzucił do szpitala, do tej pory mam 3 blizny na ręce jak sobię ją rozciąłem. :)

05.08.2002
12:44
smile
[17]

Styks [ Konsul ]

Mialem podobny wypadek tyle ze ja trafilem, niestety on robil unik i troche krzywo mu w czerep przylozylem efektem byl wybity kciuk i do tej pory prawy kciuk jest deczko wiekszy od lewego.....

05.08.2002
13:05
[18]

trustno1 [ Born Again ]

maly pikus - jak bylem na II roku studiow, to nam na chama hurtem zrobili zdjecia rentgenowskie pluc i pani nie spodobalo sie, ze na moim widzi jakas plamke czy cos. to i dostalem skierowanie na torakochirurgie (ch. klatki piersiowej), zeby sobie mnie tam dokladniej obejrzeli. zeby bylo smieszniej - wtedy (89 rok) najlepszy oddzial tego typu byl w tuszynku k. lodzi, wiec troche daleko od w-wy. ale pojechalem. pan doktor zdecydowal, ze natniemy sobie troche i takie-cos-co-im-sie-nie-podobalo po prostu wyjmiemy. minioperacja. ja -idiota - zgodzilem sie. budze sie na pooperacyjnej, patrze i oczom nie wierze - rozj.... caly bok, jakies dreny, szrama od klaty na plecach sie konczy. na dodatek im sie taki-cos-co-sie-bardzo-nie-podobalo nie podobalo tak bardzo, ze wyrzneli mi cale prawe pluco. w zyciu takiego szoku nie przezylem. a zeby bylo zabawniej - zajaralem jeszcze w nocy na pooperacyjnej i dym mi wychadzil przez szpary w zaszytej ranie p

05.08.2002
13:12
smile
[19]

Styks [ Konsul ]

ladnie ja ostatnio robilem sobie rentgen bo ksiazeczke sobie wyrabialem (druga zreszta) i tez mialem rentgen tyle ze moje pluca wygladaja jak mozaika dzieki paleniu fajek i mysle ze nie dal bym sie pokroic zeby sprawdzili co to jest to czarnawe...

05.08.2002
13:12
smile
[20]

Jeckyl [ Pretorianin ]

AK--> W jakim bułeś bractwie może się znamy. Ja nalezałem do To Dragene Hird z Kraśnika. Alias Kompania najemna dwa smoki, lub po przechrzczeniu kampania tajemna dwa ćwoki.

05.08.2002
13:16
[21]

Michal_ [ Legionista ]

Styks<----- Ty faktycznie az mi glupio :) zapominialem o tym bo tam ostatnio glownie kamienie a nie woda :)

05.08.2002
13:20
[22]

Adamss [ -betting addiction- ]

trustno1 --> no to ladnie cie musieli "wyrzezbic" zes tak wygladal jak jakies straszydlo :P ja na szczescie nic se "jeszcze" nie zlamalem...

05.08.2002
13:21
[23]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Ja móglbym napisac kilka stron o jednym moim koledze z liceum, ale przytocże tylko kilka faktów - na imprezie wypadł przez balkon z pierwszego piętra, przywalił z czachy w szybę wyjęta z dzrwi, na matmie specjalnie walnął sie w noc by mu krew leciała i nie był pytany. A to tylko niektóre z jego wyczynow. A ja miałem jeszcze tamie przpadki: Był taki jeden feralny rok(chyba 7 mojego zycia), ze maieł 3 razy głowę szytą. Najpierw u kolegi na urodzinach biegaliśmy jak szaleni po mieszkani no i najlpesza zabawa była jak obaj znajdowaliśmy się jednoczesnie w drzwiach - no to fru jeden wpada na drugiego i spycha na framugę. Jemu nic sie nie stała, a ja rozciąłerm głowę. Byłem tak 5 minut i juz musiałem do szpitala. następnym razem poslizgnałem sie na dywanie, zrobiłem przewrót w tył i wyrżnąłem w kant dechy na końcu tapczanu. Koleja wizyta w szpitalu naszycie. Potem tylko zamiast otworzyć drzwi przeszedłem przez szybę w nich. i po raz kolejny szpital. Miałem jeszcze szytą warge, jak jeżdziłem na sankach i wpadłem na latarnię. Udalo mi sie też parę razy uszkodzić siostrę. raz bawiliśmy sie tak jak na westernach kowboje strzelali pod stopy przeciwnika i kazali im tańczyć. No to ja rzycałem strzałkami siodtrze pod nogi. Jedna trafiła w stopę... A innym razem podwędziliśmy babci takie urządzenie do gotowania na parze(to jest taka sitkowana blaszka z ruchomymi blaszkami dookoła) i rzucaliśmy tym jak freezbee. Siostra nie złapała, a blaszki przecięły jej skórę tuż pod okiem. Niexle krwawiła.

05.08.2002
13:21
smile
[24]

tomirek [ ]

We wczesnych latach studenckich wybralem sie na imprezke :) Byla gandzia, alkohol... Gdy rano sie obudzilem mialem w uszach kolczyki - takie male srebrne kropeczki (jak sie okazalo pozyczone od kolezanki). Podobno to ja domagalem sie dziurki w uchu wiec zrobili mi dwie :)

05.08.2002
13:29
smile
[25]

Jeckyl [ Pretorianin ]

Mój kumpel pojechał kiedyś z dziewczyną na Słowację jak się któregoś dnia obudzili w chotelu to kolo miał przy sobie nie swój portfel i kolczyk w nosie i pępku, a dzewoja tatuaż na pośladku, jakąś tam różyczkę. Do tej pory nie wiedzą w jaki sposób znaleźli się w swoim pokoju chotelowym bo ostatnie co pamiętają to jakaś impreza, że o kolczykach i dziarze to już nie wspomnę......:-)

05.08.2002
13:38
smile
[26]

tomirek [ ]

Tuz po moich pierwszych studiach pracowalem w osrodku wczasowym jako masazysta. Mieszkałem sam w trzyosobowym pokoiku i generalnie milo spedzalem wakacje (pracy bylo niewiele). Pewnego wieczoru wyladowalem w pokoju z piękną dziewoją (mazażysci w ośrodkach wczasowych wiodą naprawdę interesujący żywot). Jak w wiekszosci osrodkach i w moim były pojedyńcze tapczaniki. Połączyliśmy więc dwa ze sobą i zaczęliśmy doooskonale na nich sie bawić. W pewnym momencie poczułem jak tapczany rozjeżdzają się i po chwili moja noga zniknęła między nimi wygięta prawie do granic możliwości. Poderwałem się z krzykiem, i probowałem wydostać się z pułapki, krzycząc i przeklinając. Wreszcie noga pusciła a ja poleciałem na plecy między rozsunięte tapczany. Po chwili oboje tak się chichotalismy, ze o dalszej zabawie nie moglo byc mowy.... Następnego dnia połączyłem ze sobą wszystkie trzy tapczany - miesciły się idealnie na całą szerokość pokoju. Teraz miałem lotnisko, na ktorym nie czekały na mnie żadne pułapki :)))

05.08.2002
13:43
[27]

Regis [ ]

tomirek --> Chyba zostane masazysta :)

05.08.2002
13:50
[28]

tomirek [ ]

Regis-------> Pracowałem w Jastrzebiej Gorze przez 3 lata i jest to najlepszy okres mojego 31 letniego zycia. Tyle, tylko, ze taka praca niesie duze zagrozenie - alkoholizm. Mowie zupelnie powaznie. Codzienne imprezy z wczasowiczkami stawiajacymi drinki itp. Mi sie udalo, ale koledze nie... W koncu go wywalili (za pijanstwo). Ale generalnie to naprawde super sprawa - imprezy, panienki, zachody i wschody slonca na plazy... Ale to se ne wroti.... Teraz zona, biurko, komputer, 8 godzin w biurze.... Czasami mi teskno do tych kawalerskich lat :(((((((((((

05.08.2002
13:58
[29]

Styks [ Konsul ]

przypomniala mi sie akcja jak konczylem podstawowke na poczatku lat 90, kumpel z klasy biegl cos zalatwic i nabil sie na klamke drzwi od kibla ktore ktos akurat zyczliwie mu otwieral klamka ta byla typowa dla komunistycznego budownicwa wiec przebila mu ladnie sweterek i gladko wbila mu sie pod prawy obojczyk na jakies 4cm mial niezle szczescie ze sobie ta klamka pluc nie podziurawil, po dwoch miesziacach mogl juzprawa reke podniesc do podbrudka.... widzialem go niedawno teraz moze ja poniesc do gory az o 45 stopni bo lekarze jak go skladali schrzanili mu jakies sciegno .... to jest szczescie...

05.08.2002
15:47
[30]

rotfl [ Konsul ]

heh pamietam jeszcze jak kiedys kumpel, w zartach chcial objac mnie rekoma w pasie (tak jak czesto robia wrestlingowcy) i pchnac mnie na sciane (fajnie to wyglada;). Zle wymierzylismy i zamiast na scianie wyladowalem na drzwiach, a konkretniej roz****lem szybe plecami - nie wiem jakim cudem, ale nie mialem nawet zadrasnietych plecow! :)

05.08.2002
15:57
[31]

AK [ Senator ]

---> Jeckyl To bractwo to w Lublinie - Bractwo rycerskie ziemi lubelskiej. Byłem tam przez parę latek, jeszcze przed tym jak się rozpadli, ale ideologia mi si nie podobała. Za dużo piwa (jestem abstynentem), za dużo okresu XVII - wiecznego (wolę czasy od Karola Wielkiego do krucjat) i tak dalej... Dużo gadania o rycerskości, a w bractwie była jedna markietanka (bynajmniej nie chodzi mi o przebranie) i 2 rycerzy na krzyż (ale częściej na topory) plus knecht - reszta wolałaby ganiać z szabelkami. No i jeszcze zrobili sobie baterię hakownic. Nijak to do średniowiecza. Niestety, teraz to już zupełnie się zeszlachcili i skozacczyli.

05.08.2002
17:04
[32]

diabelek1 [ szczęśliwy ]

Hmmm, moj wypadek to nic w porownaniu z wiekszoscia tu opisywanych, ale co tam... Od 2 (moze 3 lat) jezdze na nartach, postatnowilem nauczyc sie smigac na desce... na poczatku probowalem, bez wyciagu, na malej gorce, po jakis 3 godzinach gdy cos wychodzilo przesiadlem sie na wieksza gorke z wyciagiem, nim dojechalem na gore to spadlem z 10-15 razy. Nastepnie poszedlem na jeszcze inna gorke, wjechalem wyciagiem raz, bylo super, no to postanowilem wjechac 2 raz. Podchodze do orczyka, wkladam pod dupe, ruszam... na samym poczatku byl dosc stromy, swiezowyratrakowany podjazd, prawie na gorze tego podjazdu deska mi sie przekrecila i sie wylozylem... zeby bylo ciekawiej, zaczolem zjezdzac po tym podjezdzie (a raczej zjezdzie :D) w dol, w tym momencie uswiadomilem sobie, ze start wyciagu jest na mostku, a pod nim rzeczka... no i oczywiscie zamiast w mostek trafilem do rzeczki, sila rozpedu jaka nabralem na gorce byla tak duza, ze przelecialem przez caly strumyk i wbilem sie w sciane naprzecie... Gdy juz sie z tamtad wygrzebalem to jedyna rzecza jaka zaobserwowalem to cholerny bol prawej reki... Stwierdzilem, ze mi przejdzie, wjechalem na gorke i jezdzilem caly dzien (lapa cholernie bolala, ale dalo sie jezdzic). Nastepnego dnia, gdy bol nie ustepowal zadzwonilem po Horska Sluzbe (cos takiego jak GOPR), przetransportowali mnie do szpitala, tam zrobili mi fotke i okazalo sie, ze lapa zlamana przy samym nadgarstku... zamurowalo mnie (a zwlaszcza lape) na miesiac.

05.08.2002
17:10
[33]

The Dragon [ Eternal ]

a tak.. jesli o zlamaniach mowa, to mialem takie drabinki kiedys jak bylem maly i skakalem z samej gory na materacyk. i raz tak skoczylem ze zamiast podeszwa to jakos tak mialem zawinieta stopne, ze wyladowalem na gornej czesci stopy - zlamanie srodstopia :) pozniej jak ojciec gral z kumplami w siatke, to uzyli mnie (a w zasadzie mojego gipsu) do malowania pola na asfalcie :)) no i na desce sobie polamalem reke - myslalem, ze skrecona, to sobie spokojnie posiedzialem przy wyciagu, patrze, ze tak jakby kosc jest nie w tym miejscu, co powinna, co tylko uswiadomilo mnie w tym przekonaniu. moglem w dodatku nawet troche ruszac palcami. no ale sie okazalo, ze w dwoch miejscach z przemieszczeniem :)) w sumie nadal mnie boli czasami, a to juz chyba z 6, czy 7 lat temu :)

05.08.2002
18:05
smile
[34]

DarkStar [ PowerUser ]

Moj kolega karateka chcial sie pochwalic swoim polobrotem, postawil na mojej glowie puszke, ktora mial skopac i tak mi przypierdolil w facjate ze mi nos zlamal;)

05.08.2002
20:03
smile
[35]

^quqoch^ [ Paweł Romanowicz ]

Pewnego ciepłego, letniego dnia, gdy słońce powoli zalewało różem poblikie sielskie krajobrazy, niczym wielka rzadziocha siedziałem w pobliżu kamienia powitalnego (taki krwisto czerwony, z nazwą wsi, teraz już opanowany przez wulgaryzmy). Wpatrywałem się w drużkę, taką małą, cichą, która niesmiało wiła się w moja stronę tylko czasem zagłuszając błogą ciszę i spokój atakiem samochodów (sprawiając wrażenia, jakby sama cierpiała pod ich mechanicznym ciężarem), niedaleko, po obu stronach nasza drużka dzielnie broniła się po obu bokach przed zalewem złocistych fal pszenicy czy żyta. Małe robaczki, bojowe ważki, żólte motylki panowały w powietrzu, grając dla mnie istny balet, grę pozorów natury zupełnej. Tu i ówdzie dziarsko zaszeleściły nieduże drzewka, niektóre owocowe (jak ta jabłoń, która tak bardzo chciała mi zaimponować małymi i kwaśnymi owocami, które wręcz przeistaczały się w mych dłoniach w pozywienie królów, same nie znające wartości swej, nieobecne zupełnie, zaklętę w tej jabłońce, której częścią dalej się czuły) i radośnie uśmiechały sie do mnie, witając też z szacunkiem nadchodzącą czern nocy, tej letniej nocy, kiedy to sny fantazji zawsze są jak najbardziej realne. Podziwiając ten piękny krajobraz, czasem wiercąc się, a to znów siedziąc zaklęty tym obrazem Bożym, zasypywany małymi kamyczkami piasku platynowo-rudego, jakby wiatr chciał mnie wypędzić, a może chciał mnie wziąć w swe objęcia, coś mnie wtedy ruszyło, znane mi uczucie. Wstałem, starając się nie naruszać tego doskonałego życia płonącego już pomaranczem promieni słonecznych, które niczym ogniste języki lizały, spragnione, tą słodycz krajobrazu, i poszedłem zjeść, no bo głodny byłem :-). Pozdro :-)

05.08.2002
20:04
[36]

^quqoch^ [ Paweł Romanowicz ]

oczywiście drÓżkę, sorry za błąd.

05.08.2002
20:10
smile
[37]

boYek [ Konsul ]

Hm, za wiele sobie nie zrobilem (pare blizn tu i owdzie), zadnych zlaman. Ale udalo mi sie zrobic (przypadkiem) krzywde kilku osobom. Najciekawsze... 8podstawowa... tuz przed koncem roku nauczyciel wymyslil sobie zapasy... nie dalo sie samemu wybrac sobie przeciwnika, przydzielal wg uznania i trafilem na wyzszego, ciezszego, niestety nie majacego pojecia o chwytaniu... no i wchodze w nogi, ustawiam zeby walnol bokiem co by sie dalo szybko przejsc i usiasc etc... jebs, nie wyrywa sie, no to jedziem wozek, 3x zrobilem zanim go uslyszalem i zaczailem ze cos nie tak... patrze, cos kolo szyi mu wystaje... obojczyk, fajnie mial, 4miechy lapa zgieta w lokciu na wysokosci brody... tego dnia az mi sie ciemno przed oczami zrobilo jak pomyslalem co by bylo gdyby upadl na glowe (polamal sie przez materac...) i poszedlem 10m dalej usiasc (wokolo niego spora zadyma sie zrobila). :)

06.08.2002
00:36
smile
[38]

Edyl [ Centurion ]

Kiedys jak bylem maly bawilem sie w chowanego i wybieglem zza murku a tu rozpedzony Warburg :) Przelecialem kawalek. Skonczylo sie to jedynie skreceniem kostki i kilkoma siniakami:) Ale co za zaszczyt :)

06.08.2002
09:03
[39]

griz636 [ Jimmi ]

Nie umiem jeździć na nartach. Ale chciałem być twardy i jak kumple w ogólniaku się spytali czy jade, to dziarsko odpowiedziałem "Jasne, że jade, w życiu nie opuszcze okazji do jazdy na nartach!!". Pojechaliśmy. Kumple zaczęli coś podejżewać jak z dzikim wyciem (ze strachu) zjechałem po linii prostej ze stoku i zapaliłem centralnie w taką drewnianą budkę, w której ktoś sprzedawał bilety na te piekielną maszyne, która wywozi stracen..., wróć, narciarzy. Troche mnie bolał ryj od ciosu, ale ogólnie byłem szczęśliwy, bo na pierwszy rzut oka wszysko co miałem na stałe na wyposażeniu, czyli rączki, nóżki itp. było na swoim miejscu. Za chwile przyjechali koledzy. Ty napewno umiesz jeździć?? Zapytali - Jasne kurwa, zawsze pierwszy zjazd robie taki ostry - odpowiedzialem, ale po cichu postanowilem już nie jeździć wiecej na nartach. Niestety, rzeczywistość postawiła przed Griz'em jeszcze jedną przeszkode, wyciąg! Nie było bola, żebym w tych butach (chyba są wypelniane cementem) z nartami i kijkami wskoczył na siodełko i pojechał, wiec sciemniłem, że costam mnie boli i zapytalem czy kumpel może wwieźć moje narty a ja wezmę jego snowboarda. Zgodził sie, a ja się ucieszyłem. Do dziś nie wiem dlaczego. No w każdym razie trzymajac deske przed sobą (za jej górną część) wskoczyłem na siodełko i pojechałem....nie daleko, bo deczko nie dopracowałęm planu i spód deski "chwycił" podnoszacy sie grunt...piękna dźwignia. Wyciągnęło mnie z tego siodełka i zapaliłem ryjem o glebe, zszokowany i obolały chcialem jaknajszybciej wstać i sie wydostać z pod wyciągu, wstałem i dostałem nastepnym siodełkiem w łeb. Obsługa wyciągu odciągnęla mnie i kazała spierdalać. Kumple już wiecej nie mowili mi nic o nartach. Było w pyte. Niecierpie nart.

06.08.2002
09:33
smile
[40]

GROM Giwera [ Sołdat ]

Griz ruulz :))) a tak pozatym tez niecierpie nart;) podobny przypadek choc mniej drastyczny :)))) ale nie ostym chiałem mówić... mianowicie kiedyś wybraliśmy się z kumplami na wycieczke rowerkami do innego miasta na... Skeate Park :)) (niejezdzilismy tylko sobie popatrzeć) w drzodze powrotnej zachciało się nam głupiej zabawy (ktos o tym mowił) wjeżdzaliśmy kołem w koło no ale nic się niedziało troche zatrzęsło rowerkiem o wszystko :))) az nagle kumpel mi wjeżdza w tylne koło zatrzęsło mirowerkiem :)) siedziałm na siodełku a tu nagle pplumk siodełko spadło ja poleciałem zaraz na tylne koło objechało mi po dupie (wyglądąłem ponioć jak na harleu :))) przewrrruciłem ssię od wstrząsów kolega wjechał na mój rower przewrócil się także rower poleciałna mnie :)) no ale jakimś cudem nieodniosłem poważnych obrażen tylko poobijany byłem... no i.... T-shirt do kosza poszedł :)) (jakiś taki łaciaty był :P) Więcej tej zabawy nie pubowaliśmy......

06.08.2002
11:13
[41]

White Raven [ Pretorianin ]

Kurde, a ja myślałem, że to ja mam fajne przypadki, ale jak w piątek na urodzinach u kolegi będe opowiadał co Wam się stało, to już wiem, co się będzie działo =D No ale co to ja miałem.. Ah tak! Pierwszy dzień wakacji, wszyscy się cieszą, ja też. Tym bardziej, że postawili nam drewniane domki na podwórku.. Zebraliśmy sie w kilka twarzy i skakaliśmy z takiego jednego domku, na taki drąg, do którego była przymocowana huśtawka, łapaliśmy się go, tak jakbyśmy "pakowali" do kosza i puszczaliśmy się. Za którymś razem z dzikim okrzykiem "Joooordaaaan" skoczyłem, złapałem się i zapomniałem, że trze się puścić, więc troche mnie "wygło" i spadłem na ziemie rękami w dół.. Karol! Nic ci nie jest? ; No co ty, skacz! ; ale czemu masz taką dziwną reke? ; co? oo.. w morde!... Ze względu na to, że byłem wtedy dosyć młody, zacząłem płakać, chociaż wcale mnie nie bolało.. Zresztą koledzy utrzymują, że to z płaczem niewiele miało wspólnego, raczej jakiś taki jęk zombiech albo coś =) No ale w każdym razie ręka (prawa) wyglądała w miarę normalnie.. Gdyby nei fakt, że nadgarstek wystawał przynajmniej dwa centymetry w góre =) a z dołu z centymetr brakowało =) Co potem sie działo to już standard, szpital, bandaż, szpital, gips.. Nie licząc tego, że straciłem cały pieprzony miesiąc wakacji nic się nie stało =) Normalnie przeglądając ten wątek czuje sie jakbym oglądał "World's Most Amazing Videos" or smthng =D

06.08.2002
11:56
[42]

Youmak [ Konsul ]

No to ja też kiedys tam sobie z kumplem jeździełm na rowerach i tak sie nudziliśmy objechalismy całe misato kilka razy i sie dalej nudzilismy, no i tak sobie jechalismy i zobaczyliśmy usypaną górke z piachu, no to tacy zadowoleni odrazu wpadliśmy na pomysł aby se poskakać, skaczemy to coraz dalej bo coraz większa pewnośc (ja mam troche wprawy w skakaniu) no i juz chciałem wracać do domu a ten kolego mówi mi abym poczekał on sobie jeszcze raz skoczy no dobra pojechał na koniec drogi i sie rozpędził na chama i skoczył ale troche za wcześnie podniósł przednie kółko i jak wjechał to wygięło go do tyłu i zrobił koziołka i przywalil centranie głową w aswalt a kasku nie miał. NO i leżałe rozłożony na aswalcie z rozwaloną głową, ale jakoś wstał i przy mojej pomocy doszedł do domu skąd go zawieźli do szpitala, a tam się dowiedział żę o mały włos by nie zginął, i miał ok 1,5 miesiąca wolnego od szkoly, zeszyli mu głowe, ogolili na łyso, ale przynajmniej był fajny ubaw przed wypadkiem, a po wypadku sie przestawił na jeżdżenie z kaskiem. No to teraz moja historyjka skakania, jechałem se do szkoły na kółko turystyczne i geograficzne no i juz miałem troche mało czasu więc zajechałem po tego kumpla co wyżej i gaz do dechy i tak se jechaliśmy 40 KM/h no i podstawa jedziemy i skaczemy se po krawężnikach, a akórat jechaliśmy chodnikiem a krawężnik był wysoki w porównaniu do innych no i na sam widok juz jestem ucieszony kolega skoczył i jedzie dalej, a ja za nim tylko w momencie podrywania przedniego koła urwałem kierownice, i wylądowałem ok 10 m od skoku a co najlepsze kierownica mi sie połamała w momencie kiedy zobaczyłem moją nauczycielkę od fizyki wchodzącą do skelpu (na serio). Mi się nic akurat nie stało tylko moja bluza się trochę :) obdarła.

06.08.2002
12:20
[43]

Gambit [ le Diable Blanc ]

porządkowo do góry

06.08.2002
12:25
smile
[44]

Styks [ Konsul ]

Pewnego pieknego wieczoru (okolo 2.00 am) wracalem po paru bardzo glebszych do chaty na rowerze przez park a jak wiadomo pod wplywem alku czlowiek robi sie odwazny i "madry" ... ciemno jak w dupie u murzyna (wyrazenie to nie ma podtekstu rasistowskiego!!!) ... wiec sciezek nie widac ... ale co trzeba byc twardym a nie miekkim wiec wykombinowalem ze za parkiem jest swiatlo osiedla wiec te cienie co widze przed soba to drzewa i trzeba je mijac by dotrzec do celu (wtedy wydawal mi sie tem pomysl genialny i logiczny) ... wiec depnalem po pedalach i jazda ... jedno drzewo drugie drzewo trzecie ..... i nagle wstrzas swiat zawirowal niebo gleba swiatlo gdzies z przodu tak przyjeb... o glebe ze powietrze ze mnie uszlo dobrze ze bylem na znieczuleniu (alk. przyp. autora :) ) ale to nie wszystko bo jeszcze mnie cos dobilo z gory po blirzszych ogledzinach stwierdzilem ze lezy na mnie rower .... po chwili odzyskalem oorientacje tzn skumalem ze to pod nogami to ziemia a to u gory to niebo. nastepnego dnai czulem sie jakby transporter opancerzony po mnie przejechal... a wniosek z historii jest taki: "Dzieci drogie planowanie po pijaku jest zle bo czlek nie bierze pod uwage wszystkich mozliwosci ja nie pomyslalem o tym ze w parq procz drzew sa jeszcze pienki ...." Dobrze ze nie wpieprzylem sie na jakas lawke <----ale to dotarlo do mnie dopiero nastepnego dnia....

06.08.2002
12:34
[45]

White Raven [ Pretorianin ]

Ja może przytocze historie, jaka zdarzyła się mojemu bratu.. i poniekąd siostrze =) mają teraz 29 i 31 lat, ale wtedy mieli jakoś 13 i 15 albo w każdym razie te granice =) Brat z kolegami zrobili sobie łuki. Takie zwykłe łuki. Strzały były z kijków i gwoździ przymocowanych do tychże. Nie wiem dokładnie jak, ale siostra go wkurzyła i zaczęła uciekać, to on se pomyślał "a poczekaj ty cholero, myślisz że będe za tobą ganiał?" I świiiiist poszła strzała.. Patrzy.. A ona leeci i leeeeci i sru! Siostra przykucnęła i sie złapała za głowe.. On szybko podbiegł sprawdzić czy nic sie nie stało =) Oczywiście trafił, ale szczęściem w nieszczęściu było to, że w ucho, w to miesjce w którym najczęściej się kolczyki nosi i gdyby nie to, że strzała pod wpływem prędkości je raczej rozerwała niż przekłuła, to miałaby już dziurkę na kolczyk =) Brrr, jak mi to opowiadał to aż mi ciarki przeszły =)

06.08.2002
12:41
smile
[46]

Aen [ MatiZ ]

Heh, ja łapę sobie złamałem raz, na snowboardzie A raz mnie osa dziabnęła w język- SERIO. Siedziałem na jachcie i liczyłem coś, chyba forsę. Chciałem nawilżyć palec językiem. A nie zauważyłem, że na palcu siedzi mi osa...

06.08.2002
13:43
smile
[47]

diabelek1 [ szczęśliwy ]

Hehe, niedawno (chyba w sobote) wrocilem do domu gdy juz bylo pozno (troszke za pozno), rodzinka bawila sie na grilu na dworze, wiec, zeby nie zwracac na siebie uwagi postanowilem nie zapalac swiatla w domu, jak najszybciej se umy i isc spac. Zeby wziasc prysznic musialem zejsc na dol do kuchni (nie miwszkam w bloku tylko w domku wolnostojacym)i wlaczyc ciepla wode, po drodze sa drzwi od werandy (zwykle otwarte). No to zbiegam sobie po schodach, zeskakuje z dwoch oststnich stopni i nagle zapala mi sie w glowie czerwona lampka "Drzwi od werandy" no to wyciagnolem reke i pchnolem je, wpadlem do kuchni i bieglem spowrotem na pietro pod prysznic, znow zapalila sie czerwona lampka "Drzwi od werand" ale odrzau zgasla, przeciez je pchnolem i sa zamkniete... nage srut, jak przywalilem w cos twardego to az mnie zamroczylo, zatrzymalem sie i zdumiony macam rzecz ktora mnie tak brutalnie zaatakowala, ku swojemu zdziwieniu stwierdzilem, ze to te przeklete drzwi... Otuz ktos wlozyl miedzy nie a framuge but, zeby czasem sie nie zamknely (bylo cieplo i trzeba bylo robic przeciag, zeby jakos wytrzymac w domu) i gdy ja je pchnolem to po chwili one wrocily do swojej pierwotnej pozycji... Na szczescie procz bolu nic mi sie nie stalo.

06.08.2002
14:07
[48]

Styks [ Konsul ]

Jakies dwa lata temu mialem wypadek "rowerowy" doslownie, jechalem sobie na bajku i przejerzdzalem przez ulice nagle poczulem jak cos stuknelo w moje tylnie kolo... odwracam sie i widze ostatnia faze upadku jakiegos chudzielca na glebe... qrde gdybym to ja sie tak wywalil to bym sie pewnie nawet nie podrapal... a ten gosc ...... stracil przytomnosc dostal ataku epilepsi zatrzymalem jakiegos goscia w poldku ten zadzwonil po karetke .... razem z karetka przyjechali gliniarze ladnie mnie spisali i stwierdzili ze wypadek byl z mojej winy... jeden z nich byl w porzadku i powiedzial zebym przyszedl nastepnego dnia to dowie sie czegos wiecej o tej sprawie .... wiec pojechalem do drogowki na Hubska we wrocku ... wchodze do gliniarzy a ci na moj widok w brecht, i jeden mi mowi ze mialem pecha bo koles nie powinien jezdzic na rowerze tylko na wozku inwalidzkim okazalo sie ze gosc mial : - orazenie mozgowe (bedac dzieckiem); - stwardnienie rozsiane; - padaczke; - i costam z oponami mozgowymi, A wypadek: - uszkodzenie kregow szyjnych; - pekniecie podstawy czaszki; - wstrzasnienie mozgu; No i w ten piekny sposob majac nie ziemskiego pecha (bo nie dosc ze gosc kaleka to jeszcze na dokladke byl to jedyny dzien w sierpniu kiedy nie pilem bo obiecalem dziewczynie i takie sa efekty spowodowalem wypadek) pozniej skrocone postepowanie i osiem baniek w plecy kary.... I kto mowi ze od picia alkocholu jest tyle wypadkow....

06.08.2002
14:14
[49]

trustno1 [ Born Again ]

nigdy w zyciu nie kopcie zony. moja kiedys mnie kopnela. niby dla zartow. no to ja chcialem jej oddac. niby dla zartu. i jak nie przyp... w sciane - cale srodstopie poszlo sie j..., ale mialem przynajmniej 6 tyg. spokoju i gdyby nie internet, to w ogole zapomnialbym o pracy. p

06.08.2002
16:00
[50]

Osacz [ ony ]

gdy mialem 4 lata ciotka rozsmieszala mnie i gilgotala a siedzielismy na wersalce czy jakims narozniku i nagle taki nieszczesny wyglup ze wysliznalem sie ciotce z rak i upadlem zaledwie 40-50 cm nizej (na podloge)... wydawalo sie ze wszystko ok - ale do czasu - dwa dni pozniej w szpitalu okazalo sie ze mam polamany lewy obojczyk

06.08.2002
16:07
[51]

Piotr - Tolkien [ Konsul ]

a ja nigdy nie miałem być przyjemności szyty, łatany, opatrywany, nastawiany itd, a największa rana, jaką kiedykolwiek odniosłem to chyba po pobieraniu krwi (nigdy nawet nie miałem stłuczinego kolana, ani nic w tym stylu) :-))))))) a z kolei jeden mój kolega to chyba powinien dostać medal - spadł kiedyś ze schodów i dopiero po trzech dniach zorientował się że ma 2 żebra złamane ; )

06.08.2002
16:09
smile
[52]

alien102 [ Legionista ]

Witam! Kilka lat temu remontowaliśmy dach u mojej babki, w pewnym momencie baniak w którym gotowała się smoła zaczoł przeciekać i cała smoła zaczeła się palić, wtedy bezmyslnie wziołem wiadro wody i polałem smołe,wybuch był tak silny że odrzuciło mnie w powietrze na odległość 3 metrów,zatrzymałem się dopiero na ścianie pobliskiej komurki:).Nic mi się niestało oprucz kilku siniaków i opalonych brwi:). Innym przypadkiem było złamanie ręki z przemieszczenie(tak że obie kości prawie przebijały skure i nie były połaczone),pojechałem na pogotowie,lekarz zrobił zdięcie i niemógł uwieżyć w to złamanie ponieważ mogłem normalnie ruszać palcami i dłonią!W czasie nastawiania kości byłem pod narkozą,ale się obudziłem!Lekarz dziwiony tym szybko podał mi ponownie narkoze:). Pozdrawiam PS.Sorry za błedy(od urodzenai jestem dysortografikiem:)

06.08.2002
16:14
[53]

Madril [ I Want To Believe ]

ja mialem tylko raz lewa reke zlamana i raz szyta glowe... reka jak siedzialem na pochylym drzewie, ktorym hustal moj brat, a glowa jak dostalem kamieniem :) a moj jeden kolega mial 3 albo 4 razy ta sama reke zlamana :) 1 raz gral w pilke i obok boiska byla brama... biegnac jakos zachaczyl o brame... 2 raz przewrocil sie na lodzie/blocie juz nie pameitam :P 3 raz bil sie z kims, chcial go uderzyc, posliznal sie i juz mu sie odechcialo bic :) 4 raz gral ze mna w kosza i potknal sie o kamien :) - kolejnosc chyba nie taka, ale to niewazne w tym roku rozwalil sobie sciegno w dloni, jak sie bawil w karateke i piescia plytke glazury chcial rozwalic (jego kolega z kalsy zrobil to glowa i chcial sie popisac)

06.08.2002
16:17
[54]

Kuzi2 [ akaDoktor ]

Michal,Styks->Widze ze wy z moich stron :)- Domaszków

06.08.2002
16:22
smile
[55]

DarkStar [ PowerUser ]

Piotr - Tolkien --> moj kolega tez sie kiedys chwalil ze nigdy nic sobie nie zrobil, odpukal w niemalowane, wsiadl na rower, zachamowal przednim hamulcem i naderwal sobie ucho;)

06.08.2002
17:01
smile
[56]

Attyla [ Legend ]

A ja robilem raz za Rambo, bo sobie w gorach rane uda zaszylem zwykla igla i zwyklymi nicmi:-)))) Ale wylem! Bogom dziekowalem, ze nikogo w poblizu nie bylo, bo bylby obciach, ze chej. Zreszta i tak by - palcami mnie sobie pokazywali!:-D

06.08.2002
17:21
[57]

Eldoth [ Konsul ]

E tam nie macie sie czym chwalic mi raz z dupy cieklo i okazalo sie ze to miesiaczka:)))

06.08.2002
17:22
[58]

Osacz [ ony ]

a moj koles raz podczas gry w kosza chcial dunka zrobic i tak nieszczesliwie chwycil sie obreczy ze spadl jak kloda na ziemie (a nawierzchnia byla asfaltowa) i pierwszy miesiac wakacji mial z glowy (polamana kosc przedramienia) ;) moj maly kuzyn (w wieku ok 8 lat bodajze) postanowil ze swoim starszym bratem zrobic ognisko podczas gdy rodzicow nie bylo ;) i poszli rabac drewienka siekiera .. malenki tak nieszczesliwie uderzyl w jakas galazke ze siekiera sie odbila i rozcial sobie wargi - do dzis ma malenka zajecza warge ,choc mloda skora sie szybko i ladnie zregenerowala...

06.08.2002
17:23
smile
[59]

Elar [ Junior ]

A próbował któryś z was skoku na główke na asfalt. Ja próbowałem nic przyjemnego. Pewnego pięknego dnia wybrałem się z kumplami na kosza. Chciałem zrobić wsad i się udało. Skoczyłem z dwóch nóg, złapałem się - niepotrzebnie - obręczy, a nogi mi poleciały do góry, zrobiłem salto i z wysokości okolo 2,5 m spadłem na głowe. Naszczęście skończyło się guzem na czole i mocno stłuczoną ręką w nadgarstku. Zato mój kumpel, też podczas gry w kosza próbował zatrzymać dwumerkowego typa - a sam ma 170 cm. Skoczył do góry i spadł na plecy. Skończyło się na że stłukł łokcie i niemógł wyprostować rąk przez 2 tygodnie.

06.08.2002
17:24
[60]

Osacz [ ony ]

eldoth ---> bleh :P

06.08.2002
17:31
[61]

Eldoth [ Konsul ]

hehe:)) ok juz luz:) raz mi 5 letni synek kuzynki wyjechal z piesci w klejnoty :( lecial z wyciagnieta reka i akurat stanalem w drzwiach pociemnialo mi w oczach i musialem siasc sobie... ale i tak lubie dzieci:)

06.08.2002
17:43
[62]

Osacz [ ony ]

ouch ;) tak , tak - klejnoty moga zabolec :9 nie pamietam ile juz razy dostalem noga na treningach karate czy pilka nozna podczas meczykow ;) ouch :OO

06.08.2002
17:47
[63]

Piotr - Tolkien [ Konsul ]

DarkStar nie ma to jak usłyszeć od Ciebie pokrzepiające słowa ;-)

06.08.2002
23:47
[64]

Osacz [ ony ]

i last one (chyba) : na rozgrzewce gralismy jak zwykle w rugby-kosza...dostalem pilke z podania...nacieralem bokiem boiska (dzialo sie to na hali) i bylem bardzo blisko drabinek.. za bardzo ;) :) nagle ktos z tylu mnie dopadl i cisnal mna na te drabinki... wpadlem na nie tak ze pilke puscilem w pierwszym odruchu.. czuje ze boli noga... patrze a tam palec prawej stopy sobie swobodnie sterczy wygiety o -90 stopni :) nawet nie wiem jak buta zalozylem - chyba trener prowizorycznie mi nastawil go w kierunku na czubki butow w szpitalu sie okazalo ze oprocz tego niewinnego sterczenia caly jest polamany do dzis zostalo zgrubienie od zrostow - i w co niektorym obuwiu odcisk mi sie na tym palcu robi

07.08.2002
03:16
[65]

Requiem [ has aides ]

skoro to ostry dyzur, to opowiem, co przyttafiło mi się w szpitalu... kiedys... jak trafiłem na wycięcie wyrostka robaczkowego. Przed operacją zapewniali mnie na stole ze wszystko bedzie ok i takie tam... ale jak sie obudziłem, to pielęgniarka przyszła i powiedziała, ze nie udało im się wyciąc wyrostka, bo robaczki go schowały, a szukając go, hirurg otworzył mi całą klatke piersiową, wyjął serce, płuca, jelito cienkie i reszte co tam siedziało, a ze nie znalazł wyrostka, to wpakował wszystko byle jak, zaszywając mnie... i teraz czuje bicie serca... w tyłku :DDD

07.08.2002
07:17
[66]

Styks [ Konsul ]

Kuzi2 -----> ja jestem z wrocka :)

07.08.2002
08:47
[67]

Hellmaker [ Nadputkownik Bimbrojadek ]

Ja kiedyś radośnie postanowiłem przeskoczyć przez ławkę na Rynku Głównym. W połowie trajektorii lotu zawdziłem samym czubkiem buta o tą cholerną ławeczkę i wybiłem dziurę w asfalcie :)) Efekt - rozcięty łuk brwiowy, wybity nadgarstek i pęknięte trzy żebra. Przez ładnych parę dni miałem spore kłopoty z kaszlnięciem albo kichaniem :/

07.08.2002
09:03
[68]

Hebron [ _)V(_CaRboN ]

Pewnego pieknego dnia , siedzialem sobie w fotelu czekajac na domofon od kolegi . Mialem sobie do niego wpasc - nie mialem jeszcze wtedy kompa a u niego mozna byllo grac do woli . Siedze i... dryn , dryn - domofon - schodz juz na dol , juz jestem Wrescie - pomyslalem . Wybieglem z domu od razu ( buty juz mialem od dawna na nogach ) . W moim 11 pietrowym bloku we wrocku musialem jeszcze troche zbiec po schodach do windy . Bieglem jak na skrzydach posywajac sie z predkoscia 3 schodow na sekunde ... No i pac ..jeden schodek gdzies mi umknol ...sturlalem sie na dol , ten bol ...pamietam tylko ten bol ...potem tylko szpital , gips na kilka miechow ..... do kolegi poszedlem ( tym razem baardzo spokojnie ) 2 miechy pozniej.... jedno mnie to nauczylo - szacunek dla schodow - teraz juz nigdy po nich nie zbiegam :P

07.08.2002
09:28
[69]

Aen [ MatiZ ]

Co do treningow pamietam raz, jak na judo cwiczylismy przerzuty. No i podchodzi do mnie kolega, ale oczy mu sie blyszcza strasznie zlosliwie. Nic to, pomyslalem...on mni ezlapal i jak nie pierd***ął mną o ziemię. Zobaczylem gwiazdy i przez minute nie moglem zlapac oddechu...ufffff:(

08.08.2002
10:28
[70]

Hitmanio [ KG 21 ]

Ja potrafie stopy dac do glowy, ze sa przed glowa ;-) . Czekam na dalsze sztuczki , bo sa ciekawe ;-)

08.08.2002
11:45
[71]

Yaca Killer [ **** ]

Nie wiem dlaczego mój ojciec wykombinował, że wylot wody z pralki jest wprowadzony do wanny (może oszczędność). Kiedyś brałem sobie szybki prysznic (na stojaka polewanie się wodą, takie myk myk i miałem uciekać), no i z tego pośpiechu nie zauważyłem, że pralka pracuje (pech chciał, że było ustawione 90 stopni!!!). Ja się myję, chłodna woda (na dworze był upał), a tu nagle....., ta gorąca woda leci mi na stopy. Wyobraźcie sobie mój szok!!! W dodatku wanna jest środowiskiem, ktore uniemożliwia szybkie wydostanie się z niej w takim stanie. W końcu udało mi się stanąć okrakiem na burtach wanny :)) (nie chciałem wyskakiwać na zewnątrz, żeby nie narobić obory). Niestety wanna ociekająca wodą robi się niezmiernie ślizga, nogi mi się rozjechały i jeszcze raz gorąca woda, wpadając zachaczyłem jeszcze poparzoną stopą o kran, rozcinając sobie skórę. Tym razem kontakt był tak drastyczny, że nie zastanawiałem się nad tym gdzie uciekać...., jedyna droga, która mi została to na zewnątrz. Niestety poparzone stopy nie są już tak sprawne i wyskakując zahaczyłem stopą o burtę i ... poleciałem "na pysk" (na szczęście ten upadek nie był tragiczny w skutkach - tylko parę siniakow). Od tamtego czasu darzę wanny szczególnym respektem (woda z pralki cały czas przetacza się przez wannę, staremu nie dałem rady wytłumaczyć, że to niebezpieczne)

09.08.2002
10:49
[72]

Yaca Killer [ **** ]

/\ up/\ nie pozwolimy chyba, żeby ten wątek leżał gdzieś w odmętach forum :)))

09.08.2002
11:35
[73]

Rin [ Legionista ]

U mnie w podstawowce na zajeciach tachnicznych koles sobie siedzi drugi do niego podchodzi i bum go mlotkiem w glowe a taten zasnol hehehhe :).I czy to madre dawac dziecia mlotki w podstawuwce :)

09.08.2002
11:38
[74]

Rin [ Legionista ]

Sam jednak nie mialem jakis drastycznych wypadkow

09.08.2002
12:17
[75]

Adamss [ -betting addiction- ]

Rin --> jestes pewny ze on tylko zasnal a moze on sie jush nigdy nie obudzil :P

09.08.2002
12:44
smile
[76]

YogiYogi [ Pretorianin ]

Heh, znajomy mial nieco inny "wypadek" Otoz zachcialo mu sie podlaczyc drugi aparat telefoniczny do gniazdka w przedpokoju, tak by sam aparat mogl stac w sypialni. Rozkrecil gniazdko, wykrecil kabelki telefoniczne (czerwony i zielony :) ) i poniewaz nie chcial ich odkladac... wsunal do buzi i przytrzymal zebami. I... nic. Bo w kabelkach telefonicznych napiecie i natezenie nie jest zbyt wysokie (nie pamietam dokladnie ale chyba 12 V ?). Za to w momencie gdy ktos dzwoni, to z centrali biegnie do aparatu duuzo mocniejszy sygnal. Zganijcie co sie stalo, gdy w trakcie tego montazu, do znajomego zadzwonila zonaz pracy... ;))) Przez godzine nie mogl poruszac szczeka, a jeszcze dwa dni potem mial problemy z rozpoznawaniem smakow :)

09.08.2002
13:10
smile
[77]

tomirek [ ]

Osoby poniżej 18 rku zycia prosze o nie czytanie mojej wypowiedzi (tekst zawiera przepis na domowej roboty granat). Napiszę co przydażyło się w sylwestra mojemu koledze. Dzialo sie to kilka lat temu w czasach kiedy mozna bylo kupic korki do strzelania z korkowcow (aczkolwiek nie tylko). Z korkow i baterii R4 albo R6 (taka duza okragla do latarek) mozna zrobic domowej roboty granat. Kombinerkami wyciaga sie weglowy trzpien baterii, skraca sie go o jakies 80-90%. Bierze sie korki i obiera je (co juz grozi wystrzeleniem korka w rekach). Nastepnie wklada sie 3-4 obrane korki do baterii w dziure po trzpieniu i zatyka sie tym co z niego pozostalo po skroceniu (UWAGA!!! musi zostac troche luzu bo jak nie to wybucha w rekach i mozna stracic oczy). Potem wystarczy rzucic daleko baterie i ta po upadku na asfalt wybucha! No i zaczelismy produkcje granatow. Kolega mial pudelko po zapalkach pelne obranych korkow. Zrobilismy pierwszy granat i rzucilismy nim. Dziwnym trafem nie wybuchl. Wiec Sebek pobiegl po niego, zeby rzucic nim jeszcze raz. Schylil sie po niego i ..... SRRRU!!!!!!!! Cos strzelilo, zadymilo i sebek zaczal z krzykiem skakac dookoloa. Myslelismy ze wybuchl granat i niezle sie przestraszylismy. Ale okazalo sie, ze wybuchlo cos innego. Otoz Sebastian wlozyl pudelko pelne korkow do kieszeni dzinsow. I jak sie schylil to splaszczylo mu pudelko - co spowodowalo wybuch. Mial chlopak szczescie w nieszczesciu. Poparzylo mu kawal uda i pachwine ale "klejnoty" jakims cudem nie doznaly obrazen :))))))

09.08.2002
13:22
smile
[78]

gofer [ ]

no to ja wam też coś opowiem miałem wtedy 2 lata, mój brat 5 mieliśmy wtedy taki fajny magnetofon szpulowy na którym ojciec sobie puszczał muzyke puścił tego dnia Genesis (wiecie, te ich wielkie perkusje) i mojemu braciszkowi się spodobało wziął pufkę, 2 patyki i dawaj na perkusji...no a ja jakto ja usiadłem sobie wygodnicko na tej pufce brat woła "ZŁAŹŹ!!" ja nic nie słyszę oprócz muzyki, brat "ZŁAŹŹ!!", ja nic no i nagle JEBUDU!!!!!!! brat piznął mną do przodu, ja moją malutką wtedy łepetynką uderzyłem w segment, w samiutki kant... pogotowie i te sprawy. do dzisiaj mam bliznę...i wiecie co najgorsze? że on za to nawet lania nie dostał palant jednen!!

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.