GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Życiowe rozważania :/

04.05.2007
00:35
smile
[1]

_ramadan_ [ Jagiellonia Białystok ]

Życiowe rozważania :/

Czasami miewam wrażenie, że znajduję się w samym środku świata otoczonego ze wszystkich stron przez debili. W szkole, na ulicy, w kinie, na stadionie - 90% ludzi ma potrzeby i sposób bycia pasujący zwierzętom. Kiedy rozmawiam z jakąś kumpelą: co się działo w ostatnim odcinku Magdy M. to taka jedna z drugą wiedzą, ale jak spytasz o książkę jaką ostatnio przeczytała to spotykasz się ze zdziwieniem i jesteś sam skłonny uwierzyć w to, że jesteś nienormalny. Mało jest ludzi, których uważam za naprawdę wartościowych. Czy większość na prawdę nie ma innych potrzeb niż wypić, zarobić flotę, ewentualnie podupczyć? Gdzie się podziały jakieś wartości, ideały i zainteresowania?

...a może ze mną jest coś nie tak...?

04.05.2007
00:37
[2]

paściak [ carpe diem ]

Mysle, ze wiekszosc ludzi ktorzy sa chociaz troche ponad srednia ogolu tak ma.

04.05.2007
00:39
smile
[3]

alexej [ Piwny Mędrzec ]

Nie boj sie, poprostu stajesz sie prawicowcem. Staje sie to wtedy kiedy zauwazysz, ze otaczaja cie bezmozgie zombie.

A kiedy bedziesz chcial powiekszyc ich bezmozgowie, to znaczy ze stajesz sie lewicowcem ;]

04.05.2007
00:45
[4]

Yoghurt [ Legend ]

Alexej-> Człowiek z el komendante w awatarze prawicowcem? Missed :)



Ramadan->Gdzie się podziały jakieś wartości, ideały i zainteresowania?

Wymien jakies własne wartości, zainteresowania i ideały a ja chętnie je przedyskutuje i udowodnie, ze za duzo myslisz o pierdołach. I proszę bez wymieniania rodziny czy wiernych przyjaciół, bo to wszyscy wiemy.

ale jak spytasz o książkę jaką ostatnio przeczytała to spotykasz się ze zdziwieniem i jesteś sam skłonny uwierzyć w to, że jesteś nienormalny.

I tu nalezy zadac sobie pytanie: Jaką JA ostatnio książke przeczytałem i czy fakt, ze w ogóle ją przeczytałem, oznacza, że jestem mądrzejszy, jesli były w niej zawarte tylko jakies bzdety?

Czy większość na prawdę nie ma innych potrzeb niż wypić, zarobić flotę, ewentualnie podupczyć?

Dupczenie jest najwazniejszym procesem i potrzebą, bez którego gatunek ludzki nie byłby w stanie przetrwać.


Podobne wątki pojawiają się z regularnością comiesięczną: "Wszyscy są jacyś dziwni i głupi, tylko ja lubie poezje śpiewana i francuską literaturę z XVII wieku. Czy wszystko ze mną w porządku?"
'Czy założyłeś ten wątek, by pochwalic się, ze czytasz książki, nie oglądasz magdy M. i nie dupczysz?

04.05.2007
00:48
[5]

SuddenDeath [ Pretorianin ]

mialem to samo jak nie przeklinalem wszyscy mowili 'przeciez to nienormalnie nie przeklinac nie pic itd itp' na to jest 1 rada zmienic towarzystwo

04.05.2007
00:50
[6]

alexej [ Piwny Mędrzec ]

O Boze nie doczytalem.
Nie dupczysz?

[']

04.05.2007
00:51
[7]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Jak tak cie boli wszechogarniający debilizm to dlaczego za awatar masz twarz zbrodniarza wojennego - mordercy, tylko dlatego że stał sie ikoną pop-kultury?

EDIT
Yoghurt: mialem identyczne odczucia co Ty po odczytaniu jego postu

04.05.2007
00:53
smile
[8]

Maliniarz [ The Watcher ]

Yoghurt -> wszystko ok, tylko zapomniales nadmienic o stawianiu kloca.
Edit: Very wise, say I must.
E2: Choc wydaje Ci sie, ze watek sie dalej rozwinie?

04.05.2007
00:54
[9]

Yoghurt [ Legend ]

Maliniarz-> To zostawiłem sobie na dalszą częsc dysputy
EDIT: Najcięzsze, zakamuflowane działa odpala się nie na początku, a w srodku bitwy, gdy przeciwnik się tego nie spodziewa.

04.05.2007
01:01
[10]

Zrasz [ Pretorianin ]

"czy to ja nic nie rozumiem czy oni zwariowali,..."

04.05.2007
01:02
[11]

_ramadan_ [ Jagiellonia Białystok ]


Wymien jakies własne wartości, zainteresowania i ideały a ja chętnie je przedyskutuje i udowodnie, ze za duzo myslisz o pierdołach. I proszę bez wymieniania rodziny czy wiernych przyjaciół, bo to wszyscy wiemy.


Wartości: dla mnie przede wszystkim wiara (choć pewnie zabrzmi to fałszywie). Mało przykładów na fałszywą pobożność mamy dookoła?
Zainteresowania: Tu ch** mnie strzela w momencie, gdy słyszę litanię muzyka, film, sport. Brnąc w temat zazwyczaj okazuje się, że osoba ta ma niewiele do powiedzenia i to mam na myśli, gdyż spotykam się z tym dość często.
Ideały: chociażby obieranie sobie jakiś celów. Wyznaczenie życiowej drogi adekwatnej do swoich zdolności i predyspozycji. Myślę, że będę potrafił się realizować w tym czym jestem dobry i nie będę musiał w ostatnim momencie decydować czym chcę się zajmować (np. w niedalekiej idąc na studia).

I tu nalezy zadac sobie pytanie: Jaką JA ostatnio książke przeczytałem i czy fakt, ze w ogóle ją przeczytałem, oznacza, że jestem mądrzejszy, jesli były w niej zawarte tylko jakies bzdety?

Lepiej ograniczać się do lektur lub nie czytać w ogóle?

Dupczenie jest najwazniejszym procesem, bez którego gatunek ludzki nie byłby w stanie przetrwać.


Nie zaprzeczam, ale czy życie się do tego ogranicza?

04.05.2007
01:04
[12]

Maliniarz [ The Watcher ]

Ale szkoda zeby armata zardzewiala, gdy dojdzie do niezbyt dlugiego pojedynku. Zawsze to efektowniej wyglada, sprawiajac wrazenie, ze to dopiero przedsmak(przedzapach) naszej sily.

04.05.2007
01:06
[13]

Kharman [ ]

alexej --> taaaa... bo tylko prawicowiec wie co to książka, i nie dość że potrafi ją otworzyć to jeszcze poskłada sobie sam wyrazy bez powtarzania na głos i co więcej czyta dla przyjemności. Jakież to sprytne bestie. W końcu od dawna wiadomo że do szeroko rozumianego tworzenia (takie przeciwieństwo konsumpcji) są zdolne jedynie jednostki charakteryzujące sie poglądami prawicowymi. Taki Pablo Picasso dla przykładu był w oczywisty sposób kryptoprawicowcem, bo przecież żaden socjalista nie jest zdolny do czegokolwiek poza żarciem, dupczeniem i sraniem.

_ramadan_ --> tak, większość ma takie właśnie potrzeby, wynika to ze struktury społeczeństwa, tak było jest i będzie. Pójdziesz do elitarnej szkoły, spotkasz więcej ludzi zainteresowanych czymś więcej niż wymienionymi rozrywkami. Ba, może nawet znajdziesz takie dziewczyny które nie wiedzą kto to Magda M.
A ideały, wartości i zainteresowania wymagają czasu, którego w realiach kapitalistycznych szeroko rozumiane społeczeństwo za dużo nie ma. Od mania czasu na takie rzeczy jest klasa średnia i wyżej, a to jeszcze kwestia na przyszłość, w każdym razie w Polsce.

04.05.2007
01:06
smile
[14]

Gangsta_^ [ Latin Lover ]

To proste, jesteś boski. Keep up the good work!

04.05.2007
01:07
[15]

alpha_omega [ Senator ]

Nie no - gość ma sporo racji. To wkurzające jak np. zapuszczasz jakiś film i wszyscy narzekają, że głupi i chory i żeby wyłączyć - jednym słowem stroją fochy - kiedy sami często nie oglądając się na nikogo puszczają zwykłą siekę (bo fajny samochód w filmie, bo fajne efekty choć puste itp. i nic poza tym), a ten film po prostu wymaga skupienia i zastanowienia, lub zwyczajnie jest w niepopularnej konwencji kręcony.

Podobnie jak z muzyką klasyczną: ludzie nie rozumieją, że nikt - poza osobami wychowywanymi pośród tej muzyki - nie lubi co bardziej czystej (nastawionej na formę) klasyki, póki się nie zmusi i nie posłucha jej dostatecznie długo, ażeby nauczyć się odbierać czystą muzykę. Podnos się rwetes i żądania wyłączenia, a niby dlaczego ja mam słuchać tylko tego, czego chcą inni, a inni mają mi zabraniać puszczania tego, co mnie interesuje, szczególnie, że ja wiem, iż dany kawałek muzycznie jest niebo wyżej, niż ich haha czy insze rarytasy.

Ostatnio dwójka osób wymądrzała się, że science-fiction o niczym realnym mówić nie może i żadnych wniosków nie pozwala wyciągać, bo jest nierzeczywiste, dzieje się w fikcyjnym świecie. Nie potrafiły owe osoby pojąć, że właśnie poprzez wprowadzenie różnicy, można wydobyć na światło dzienne problemy, których patrząc przez pryzmat codzienności zwyczajnie się nie zauważa, lub w ogóle niemożliwe jest wtedy ich konkretne przedstawienie.

Można o tym książkę napisać - o takich głupawych zachowaniach, gdzie większość ma "rację" i równa innych w dół.

04.05.2007
01:12
smile
[16]

hen1o [ Konsul ]

Generalnie to moge ci powiedziec, ze cierpisz na przypadlosc na jaka ja cierpialem kilka lat temu. Uwazalem sie za lepszego, inteligentniejszego, madrzejszego, nie czytywalem "Faktu" i nie bawil mnie "Swiat wedlug kiepskich". Bo przeciez bylem intelektualista, to byla zbyt malo wyszukana rozrywka.

Z czasem sie zmienilo, zobaczylem ze tak naprawde prezentuje przecietny poziom zbaranialego konsumenta ogladajacego kretynskie reklamy i smiejacego sie z Simpsonow i Family Guy'a. Tez kiedys zrozumiesz, ze ta "pompa" ktora ciebie tak wyroznia od plebsu jest niczym a sam masz przecietne IQ, malego penisa i jak kazdy musisz co jakis czas postawic klocka.

Zycie.

04.05.2007
01:12
[17]

_ramadan_ [ Jagiellonia Białystok ]

Podobne wątki pojawiają się z regularnością comiesięczną: "Wszyscy są jacyś dziwni i głupi, tylko ja lubie poezje śpiewana i francuską literaturę z XVII wieku. Czy wszystko ze mną w porządku?"
'Czy założyłeś ten wątek, by pochwalic się, ze czytasz książki, nie oglądasz magdy M. i nie dupczysz?


Nie. Widać nie do końca zrozumiałeś moje intencje. Bądź co bądź sam zapewne zaliczam się do tego grona debili. W istocie wali mnie czy ktoś czyta książki, ogląda Klan, żre precle i uprawia seks 15 razy dziennie. Bardziej dla mnie liczy się to jakim jest człowiekiem. Tych na prawdę wartościowych znam mało, gdyż większość ogranicza się do codziennych konsumpcyjnych pierdół. Bardziej liczy się dla nich to żeby wypić, pobawić się niż zrobić coś rozwijającego. Co nie znaczy, że mi nie zdarza się wypić, palić etc. Jednak trzeba umieć zachować proporcje i nie ograniczać się do czegoś.

04.05.2007
01:12
[18]

Golem6 [ Gorilla The Sixth ]

Sam też to zauważyłem, że życie społeczeństwa dąży tylko do przyjemności przyziemnych i doczesnych. Ale cóż. Dużo czynników ma wpływ na taki stan rzeczy, moim zdaniem dużą rolę odgrywają tu media, które właśnie kreują taki wizerunek ''gangstera'' - ma być bogaty, robić zawsze na przekór i mieć laski na pół nocy (bo na całą to już nuda).

A' propos tego podupczenia.
Ostatnio bywałem na paru imprezach z rzędu. Zawsze jakiąś ładną panne się wyrwie w tańcu. A wiadomo, w klubach (czy jak kto woli dyskotekach) spotyka się różne osoby. Raz trafiłem na fajną dziewczyne, poznałem ją bliżej i trzymamy kontakt do dziś. Raz trafiłem na dziewczyne z którą wymieniliśmy płyny kilkukrotnie i to wszystko. Ostatnio trafiłem na dziewczynę, która miała jeden przekaz - ''przerżnij mnie''. No bo jak inaczej można nazwać to, że podczas tańca udaje ruchy frykcyjne, pociera sobie waginę moją nogą, wkłada mi ręce w majty, a po mojej krótkiej i treściwej odmowie ("Przepraszam, ale nie mogę." - przypomniało mi się, że troche godności trzeba zachować) poporstu odechodzi bez słowa? I to wszystko stało się na przestrzeni 30min.
Ale to już są przypadki krańcowe, wiec nie ma sobie co nimi głowy zawracać.

Krótko mówiac.
Trafiają sie ludzie w ogóle nie myślący już o rozrywkach na wyższym poziomie, typu poczytanie książki, wyjście do teatru, których jedynym celem jest "wypić, zarobić flotę i podupczyć". Ale takie grupy wystarczy ignorować, a zadawać się z tymi, na których poziomie sami jesteśmy.

04.05.2007
01:13
smile
[19]

bialy kot [ FLCL ]

Nawet mialem cos napisac, ale hen1o wyczerpal temat :)

04.05.2007
01:16
[20]

Kharman [ ]

hen1o --> można sie śmiać z tego że Simpson pierdnął, jak również z satyry na amerykański styl życia. Ten sam serial a rożne powody do śmiechu.

04.05.2007
01:18
smile
[21]

hen1o [ Konsul ]

A "Swiat wedlug kiepskich" to parodia postsocjalistycznego spoleczenstwa osadzonego w kapitalistycznej Polsce. Sorki, nie kupuje tego :) Ale na sile to glebi mozna sie doszukac nawet i w Magdzie M.

Prymityw ze mnie.

04.05.2007
01:19
[22]

alpha_omega [ Senator ]

bialy kot -----------> Napisał bzdurę, bo niekoniecznie tak musi być. Mnie np. naprawdę nudzą puste filmy (czasami zdarza się, że podziwiam piękno obrazu, choć film ogólnie nie jest jakiś przesadnie głęboki, ale - zauważmy - niektórzy i tego nie potrafią, bo np. w efektach czują bardziej power i czysto techniczną jakość, niż sztukę obrazu), kiepska muzyka i sztampowe książki.

Choć trochę prawdy w tym jest, z pewnych twierdzeń się zdarzało mi wycofać i nauczyłem się przymykać oko na niektóre niedociągnięcia (np. muzyka w haha), a zwracać uwagę na zalety (tekst w haha, ale mało tych tekstów doceniam i strasznie mnie brzydzi to widzenie w tym jakiegoś objawienia i geniuszu artystycznego).

04.05.2007
01:21
[23]

crac@ [ WBA ]

ja też tak mam ale chyba już się przyzwyczaiłem

04.05.2007
01:22
[24]

Yoghurt [ Legend ]

Ramadan-> Wartości: dla mnie przede wszystkim wiara (choć pewnie zabrzmi to fałszywie). Mało przykładów na fałszywą pobożność mamy dookoła?

Cała masę. A jak ma się twoja wiara i jej wartosć do tego, co mówił (a raczej powtarzał za myslicielami swojej ideologii) el commandante na jej temat?

Tu ch** mnie strzela w momencie, gdy słyszę litanię muzyka, film, sport. Brnąc w temat zazwyczaj okazuje się, że osoba ta ma niewiele do powiedzenia i to mam na myśli, gdyż spotykam się z tym dość często.

Moje zaiteresowani to muzyka, film i popkultura szeroko pojęta i mam w tej kwestii sporo do powiedzenia. Tez cie chuj strzela?

chociażby obieranie sobie jakiś celów. Wyznaczenie życiowej drogi adekwatnej do swoich zdolności i predyspozycji.

Wielu wyznacza sobie drogę, na której znajduja się dupy, wódka i samochody. To też pewnego rodzaju kształtowanie siebie poprzez wykorzystanie i znanie własnych mozliwości, nieprawdaż?

Myślę, że będę potrafił się realizować w tym czym jestem dobry i nie będę musiał w ostatnim momencie decydować czym chcę się zajmować (np. w niedalekiej idąc na studia).

W ciągu nawet krótkiego okresu zycia twoja sytuacja, umiejętnosci i cele mogą zmienić się pięćset trzydzieści osiem razy z powodu miliarda przyczyn.

Lepiej ograniczać się do lektur lub nie czytać w ogóle?

W nikogo nie wmusisz Hemingwaya, Hłaski czy Vonneguta. Czytać by wypadało, ale nie dla samego czytania, bo masa książek to pulpa i totalne pierdolenie o smokach, ksieżniczkach i czarodziejach w okularach. Wszystko fajnie, poszerza to chociaż wiedze na temat języka ojczystego, ale nie szkoda zycia na takie pierdoły, kiedy przy toalecie lezy stosik nieprzeczytanych kanonicznych kamieni milowych? Ano własnie życia mi szkoda.

Nie zaprzeczam, ale czy życie się do tego ogranicza?

Z biologicznego punktu widzenia, zycie ogranicza sie do oddychania, odzywiania i reprodukcji. I Przez całe generacje rzesze ludzi egzystują w ten sposób a cywilizacja jakoś nie upadła.

Bardziej dla mnie liczy się to jakim jest człowiekiem. Tych na prawdę wartościowych znam mało, gdyż większość ogranicza się do codziennych konsumpcyjnych pierdół. Bardziej liczy się dla nich to żeby wypić, pobawić się niż zrobić coś rozwijającego. Co nie znaczy, że mi nie zdarza się wypić, palić etc. Jednak trzeba umieć zachować proporcje i nie ograniczać się do czegoś.

Kazdy korzysta z dóbr konsumpcji na tyle, na ile mu status społeczny, materialny i własne sumienie pozwala. Nie unikniesz tego.

Odłóz czerwoną książeczkę, manifest komunistyczny i dzienniki motocyklowe na bok.


EDIT:
Alpha-> To wkurzające jak np. zapuszczasz jakiś film i wszyscy narzekają, że głupi i chory i żeby wyłączyć - jednym słowem stroją fochy - kiedy sami często nie oglądając się na nikogo puszczają zwykłą siekę (bo fajny samochód w filmie, bo fajne efekty choć puste itp. i nic poza tym), a ten film po prostu wymaga skupienia i zastanowienia, lub zwyczajnie jest w niepopularnej konwencji kręcony.

Filmów wymagających skupienia nie oglada sie na imprezach ani na spotkaniach towarzyskich. Je się ogląda w małym gronie albo samemu, bo, uwaga, newsflash- wymagaja skupienia. Musze sobie postawić w koncu tv w toalecie własnie w celu pełnego doznania przy filmach Tarkowskiego albo Greenawaya.

Podobnie jak z muzyką klasyczną: ludzie nie rozumieją, że nikt - poza osobami wychowywanymi pośród tej muzyki - nie lubi co bardziej czystej (nastawionej na formę) klasyki, póki się nie zmusi i nie posłucha jej dostatecznie długo, ażeby nauczyć się odbierać czystą muzykę. Podnos się rwetes i żądania wyłączenia, a niby dlaczego ja mam słuchać tylko tego, czego chcą inni, a inni mają mi zabraniać puszczania tego, co mnie interesuje, szczególnie, że ja wiem, iż dany kawałek muzycznie jest niebo wyżej, niż ich haha czy insze rarytasy.


To tak, jakbym ja wymagał od wszystkich, zeby jedli homara i kawior, bo to wykwintne, podczas gdy oni odsuwaja posiłek z obrzydzeniem i ida na kebaba. Po jaką cholere indoktrynować czyms, co i tak nie dotrze, a samemu mieć pretensje, że ciebie indoktrynują? Dwie strony medalu, pysiu.

04.05.2007
01:23
[25]

bialy kot [ FLCL ]

alpha_omega: W poscie hen1a widac wyrazne odniesienie do pewnego typu czlowieka, nie do ogolu spoleczenstwa.

04.05.2007
01:24
[26]

Kharman [ ]

hen1o --> nie jestem w stanie wypowiedzieć sie na temat "Świata według Kiepskich" bo nie obejrzałem w całości ani jednego odcinka, a próbowałem ze trzy czy cztery razy, jakoś za głęboko schowali tą satyrę.

04.05.2007
01:40
[27]

alpha_omega [ Senator ]

Yoghurt --------------->

Filmów wymagających skupienia nie oglada sie na imprezach ani na spotkaniach towarzyskich. Je się ogląda w małym gronie albo samemu, bo, uwaga, newsflash- wymagaja skupienia. Musze sobie postawić w koncu tv w toalecie własnie w celu pełnego doznania przy filmach Tarkowskiego albo Greenawaya.

Wybacz, ale jeśli ja bez strojenia fochów zgadzam się na oglądanie siekaniny, która mnie w ogóle nie interesuje, nudzi i irytuje, to kiedy raz na jakiś czas przyniosę coś swojego wypada to obejrzeć bez unoszenia się swoim brakiem smaku. Szczególnie jeśli nikt nie broni wyjść do innego pokoju i włączyć tv, czy też porobić coś innego - nie mówię o sytuacji jakiejś masowej imprezy, takie przygody miałem kiedy nudziliśmy się i nie było co robić, więc odpaliłem film - nikt nie kazał go oglądać, a chyba nie jestem tlenem, ażeby trzeba mnie było stale wdychać i inni mogli się zająć sobą miast mi przeszkadzać i stroić fochy. Ja nie płaczę jak ktoś dno puszcza, chyba, że ma jakąś manię i puszcza poraz n-ty tą samą chałturę - wtedy zdarza mi się zgłosić obiekcje (oglądać po raz 40 Top Guna to jednak dla mnie za wiele). I wybacz - dlaczego to ja mam ustępować, dlatego, że jestem w mniejszości? Ha! to by potwierdzało w całej rozciągłości tezę, że masa ciągnie w dół - większość mniejszość, odczucia się nie sumująm co najwyżej każdy z nich odczuje to co czuję ja oglądając Top Guna.

To tak, jakbym ja wymagał od wszystkich, zeby jedli homara i kawior, bo to wykwintne, podczas gdy oni odsuwaja posiłek z obrzydzeniem i ida na kebaba. Po jaką cholere indoktrynować czyms, co i tak nie dotrze, a samemu mieć pretensje, że ciebie indoktrynują? Dwie strony medalu, pysiu.

Nie ma tu żadnych dwóch stron medalu (tzn. są, ale nieco inna waluta, niż Ci się zdaje) - jeśli ja zgadzam się słuchać ich muzyki, oni powini się zgodzić - choćby z bólem - posłuchać mojej. Tymczasem nawet u mnie w domu niektórzy potrafią się rozporządzać co do playlisty. Zresztą na imprezach też klasyki nie puszczam, wyjątkowo jakiś jeden utwór, choć puszczam czasem jeśli siedzimy przy piwku i żadna zabawa się nie toczy, tylko wszyscy zamulają, tudzież konwersują. I wtedy to też jest dla niektórych wielki problem.

04.05.2007
02:05
[28]

Maliniarz [ The Watcher ]

alpha_omega -> czy mi sie zdaje, czy Twoje otoczenie nie akceptuje Twojego odmienneg gustu, czy tez filmowych preferencji? I czy przypadkiem nie jest tak, ze Ty nie akceptujesz odmiennego gustu otoczenia?
Zaraz pewnie powiesz, ze oczywiscie - tolerujesz to. Ale skrycie po prostu Cie to wkurza, ze ludzie nie potrafia sie cieszyc i podziwiac geniusz Mozarta, czy tez Chopina, tak jak Ty to robisz w domowym zaciszu. Czy mam wyciagnac z tego wnioski?

04.05.2007
02:09
[29]

alpha_omega [ Senator ]

I podkreślam główną tezę: uczucia się nie sumują. To jest oszustwo myśleć inaczej. Można się zgodzić, że każdy puszcza (muzykę) po kolei coś swojego, ale na pewno nie na to, że ja mam czegoś nie puszczać wcale.

Nie puszczę klasyki na imprezie z tańcami, gdzie każdy chodzi nabuzowany i chce czuć powtarzalny, prosty rytm. Ale już siedząc w pokoju i gadając przy piwku - wybaczcie, ale jakiekolwiek wątpliwości są słabością, bo nie widzę powodu, ażeby nie puścić w takim wypadku paru własnych kawałków.

Usiłowanie wmawiania to jest obrona przed atakiem, wykazywanie sensu i mówienie wsłuchaj się, a zobaczysz jest tylko i wyłącznie odpowiedzią na fochy i obiekcje. A najbardziej śmieszą stwierdzenia padające w odpowiedzi - doskonale wiem co w tym jest, ale nie będę tego słuchał. Są bzdurą. Człowiek, który rozumie - docenia, nawet jeśli się nie fascynuje, a jeśli docenia to nie odrzuca z szaleńczym uporem idioty. Poznanie tego co w tym jest jest wpadnięciem jak śliwka w kompot - akceptacją, a nierzadko fascynacją. Ich sprawa, ale niech nie lecą po ściemie.

Ostatecznie większość wygrywa z jednego powodu: ludziom się wydaje, że uczucia się sumują, a sumuje się tylko sprzeciw oparty o jednostkowe niechęci i on wygrywa (wygrywa, bo człowiek psychologicznie poddaje się wobec stanowiska większości). To, że masa ma obiekcje nie jest racją przemawiającą za podporządkowaniem się jej decyzjom: jeśli wiele razy sam się podporządkowuję, większość też (jeśli racje takie jak dyskoteka nie przemawiają przeciwko np. klasyce) czasami musi mi się podporządkować. Bo nie istnieje coś takiego jak krzywda tłumu (suma krzywd jednostkowych jest fikcją): każdy odczuwa osobiście i ja mam pełne prawo sprawić sobie od czasu do czasu przyjemność kosztem innych, tak jak oni robią to moim kosztem i to dużo częściej.

04.05.2007
02:15
[30]

alpha_omega [ Senator ]

Maliniarz ------------------> Wnioski są proste:

Każdego wkurza, ale tolerancja jest właśnie oswojeniem tego. Wkurza, bo człowiek czuje się sam, a nierzadko jest atakowany i wtedy właśnie wkurza najbardziej, a właściwie z tego wyłącznie powodu wkurza, bo najbardziej wkurza zarzut wynikający z niezrozumienia (tak jak piperzenie małolatów, że matematyka jest pozbawiona wartości, a książki niczego nie uczą - to ten sam poziom "argumentacji"). Wniosek główny - trzeba znaleźć sobie również inne towarzystwo. Ileż w końcu można słuchać wynurzeń, które czasem są wręcz usiłowaniem wyperswadowania mi, że jestem nienormalny skoro słucham klasyki czy czytam poezję. A później jeszcze wysłuchuje się tekstów w rodzaju, że zawsze się jest jak dziecko na przekór, kiedy się np. sprzeciwia opinii, że wśród budowlańców są sami tępi ludzie. Zgroza...

04.05.2007
02:33
[31]

alpha_omega [ Senator ]

Zauważ jeszcze jedno:

Zaraz pewnie powiesz, ze oczywiscie - tolerujesz to. Ale skrycie po prostu Cie to wkurza, ze ludzie nie potrafia sie cieszyc i podziwiac geniusz Mozarta, czy tez Chopina, tak jak Ty to robisz w domowym zaciszu.

A dlaczego tak jest? Wkurzasz się, że nie umieją się cieszyć, bo nie umiejąc się cieszyć cię ograniczają, a masz nadzieję - próżną zresztą - że możesz to zmienić. I w sumie mógłbyś - gdyby druga strona była otwarta na eksperymenty. Ale będąc zamkniętą tkwi w martwym punkcie i ciebie jak czarna dziura do tego punktu ciągnie, bo jest w większości i nie potrafi (w poczuciu swojej większości) zaakceptować wymiennych zainteresowań (raz coś oni, raz coś ja).

To jak ze sztampowym motywem filmowym: masz szansę na awans, ale masz kumpli na dotychczasowych stanowiskach. Oni mają obiekcje do twojego awansu. Sam niegdyś kpiłeś z nimi z wyższych stanowisk, ale coś ci się w głowie otworzyło. I teraz jeśli awans przyjmiesz będzie cię irytować ich naiwny śmiech z wyższych stanowisk, bo już widzisz, że był to objaw strachu, zawiści, niezrozumienia, infantylności itp. Zresztą nie będą cię już interesowały pewne kwestie, tak jak większość rts-ów nie jest interesująca po poznaniu starcrafta. Oni z kolei będą wyśmiewać twoje nowe życie i ucinać wszyskie tematy idące w tym kierunku. Co robić wtedy?

04.05.2007
02:38
[32]

Yoghurt [ Legend ]

Alpha-> Odpowiedź na podobne dylematy zawsze jest prosta: jesli nie dopowiada ci otoczenie- zmien otocznie. Ale po kolei.

Wybacz, ale jeśli ja bez strojenia fochów zgadzam się na oglądanie siekaniny, która mnie w ogóle nie interesuje, nudzi i irytuje, to kiedy raz na jakiś czas przyniosę coś swojego wypada to obejrzeć bez unoszenia się swoim brakiem smaku. Szczególnie jeśli nikt nie broni wyjść do innego pokoju i włączyć tv, czy też porobić coś innego - nie mówię o sytuacji jakiejś masowej imprezy, takie przygody miałem kiedy nudziliśmy się i nie było co robić, więc odpaliłem film - nikt nie kazał go oglądać, a chyba nie jestem tlenem, ażeby trzeba mnie było stale wdychać i inni mogli się zająć sobą miast mi przeszkadzać i stroić fochy. Ja nie płaczę jak ktoś dno puszcza, chyba, że ma jakąś manię i puszcza poraz n-ty tą samą chałturę - wtedy zdarza mi się zgłosić obiekcje (oglądać po raz 40 Top Guna to jednak dla mnie za wiele). I wybacz - dlaczego to ja mam ustępować, dlatego, że jestem w mniejszości? Ha! to by potwierdzało w całej rozciągłości tezę, że masa ciągnie w dół - większość mniejszość, odczucia się nie sumująm co najwyżej każdy z nich odczuje to co czuję ja oglądając Top Guna.

Cierpisz na to co ja- "Jestem zbyt fajny". I nie mógłbym sie nie zgodzić i nie przyznać, że większosc ludzi ogląda, słucha i jara się absolutnym gównem. Ale czy to znaczy, że muszę obcowac z takowymi ludźmi? Nie, znajduje takich, którzy podzielają czesc moich zainteresowań, a nawet jeśli ich cos nie fascynuje, to nie mają nic przeciwko. oczywiście, kazdy może sie pośmiac, bo ja lubie transformery, żółwie ninja i spajdermena, ktoś inny lubi star wars, których ja w ogóle nie łykam,, kolejny uwielbia opowieści z lat sześćdziesiątych o wielkich potworach z bagien a jeszcze kto inny uwielbia starą muzyke klasyczną i fizykę kwantową, która do mnie nie dociera. A jednak mogę z nimi pogadac przy okazji o filozofii Heidegera, komiksach Crumba, dokonaniach muzycznych Ozric Tentacles czy Kraftwerka, polityce w Izraelu i wschodnich doktrynach wiary, przeplatajac to jednocześnie pieprzeniem o Tarantino i Monty Pythonie, a na dokładkę dorzucając dyspute na temat tego, ze kobiety nigdy nie defekują. I wszyscy sobie żyjemy w zgodzie i harmonii.
To ty masz problem, że nie masz z kim pogadac, o tym, co cie interesuje, że nie masz z kim wymienic doświadczeń na tema tego czy tamtego nurtu. Ja sie takowego problemu pozbyłem dawno temu, bo zamiast sie wkurzać, że wokół mnie same nieodpowiednie towarzycho, po prostu odpowiednie znalazłem (albo ono znalazło mnie). Prostsze niż budowa cepa. Zamiast gadać o tym, ze najwyższa pora zmienić otoczenie, po prostu to zrób, bo takowe wynurzenia i żalenie sie na forum, ze nikt cie nie rozumie, kolegów ci nowych nie znajdzie, z którymi pójdziesz na piwo. No, może i znajdzie, jak kto z najbliższych ci okolic i preferuje to samo co ty. Zaprzestań tylko jeszcze bardziej podkreslac, jakim jest sie oryginalnym i umęczonym osobnikiem nie pasującym do ogółu, bo nikomu, a juz na pewno tobie to nie pomoże.

04.05.2007
02:49
[33]

alpha_omega [ Senator ]

Heh, masz rację, ale ja to wszystko tutaj piszę dlatego, że taki jest temat wątku i dla pokazania, że niekoniecznie pewne wrażenia muszą być wydumką (choć oczywiście istnieje na nie remedium o czym się często zapomina i psioczy na czym to świat stoi).

Prawdą jest jednak i to, że świat rzeczywiście stanął do góry nogami. Nie chodzi o to, że masy interesują się towarem masowym - tak było zawsze, a niegdyś - nie tak dawno - nawet jeszcze gorzej. Chodzi o to, że to właśnie masy teraz wyznaczają styl, masy stoją na górze, masy dobijają się drzwiami i oknami ;)

04.05.2007
02:54
[34]

Kharman [ ]

alpha_omega --> Szczerze powiedziawszy to jestem zdziwiony pomysłem puszczania klasyki na imprezie, nawet kiedy nie ma tańców. To nie jest muzyka do plumkania w tle, tego trzeba słuchać żeby docenić. Poza tym, to nigdy nie była muzyka biesiadna, wątpię aby w gospodzie "Pod Świńskim Ryjem" grajkowie wznosili sie ponad dupę Maryny co we młynie... Więc w zasadzie jakiekolwiek próby przemycenia klasyki na imprezie są stratą twojego czasu.

04.05.2007
02:59
[35]

Maliniarz [ The Watcher ]

alpha_omega -> Nie chcialem tego mowic, wprost, ale Yoghurt mnie wyreczyl. Nie win srodowiska, za to, ze nie jest takie, jakim go sobie wymazyles. Jesli nie potrafisz tego zaakceptowac zmien to. Srodowisko, czy samego siebie - wybor nalezy do Ciebie. Tym bardziej, jesli sie z tym meczysz, co bardzo widac w Twoich postach.

Chodzi o to, że to właśnie masy teraz wyznaczają styl, masy stoją na górze, masy dobijają się drzwiami i oknami ;)
Nie rozumiem, dlaczego Cie to martwi. Bo nie sadze, zebys postrzegal siebie, jako mase. A moze sie myle?
To, ze rzeka plynie w jedna strone, nie oznacza, ze nie mozemy wyjsc na brzeg i spokojnie isc swoja droga. A Ty sie martwisz, ze ludzie sa jacy sa i nie chca byc inni.
Niezaleznie od tego jaki jest swiat, waznym jest jak Ty go odbierasz. I jak to wplynie na Twoje zycie.

Wkurzasz się, że nie umieją się cieszyć, bo nie umiejąc się cieszyć cię ograniczają
Widze cos niepokojacego w Twoim rozumowaniu.
Jedyna osoba, jedynym tlumem, ktory Cie w tym momencie ogranicza jestes Ty sam. Walisz glowa w mur i z lzami w oczach stwierdzasz, ze glupi nie chce runac. I do tego nie wiadomo czemu glowa Ci puchnie.

04.05.2007
03:01
[36]

alpha_omega [ Senator ]

Kharman -------------> Powiem tak - niech oni sobie przez 20 minut nadal gadają, a ja tymczasem mógłbym sobie posłuchać klasyki i odpocząć od techno. Tymaczasem tak nie ma - będę zaraz wysłuchiwał komentarzy, utyskiwań i narzekań z trudem ratując playlistę. Zresztą żadne to imprezy tylko często siedzenie przy piwie i zamulanie. Mam chyba wtedy prawo włączyć sobie swój utwór - to chyba fizycznie nie boli? nie zaraża? nie powoduje torsji? Rozumiem, żeby przerwało jakieś uniesienie muzyką, ale gdzie tam - ot leci w tle haha (po raz setny słyszę już w życiu ten kawałek) i coś tam śpiewają jak to źle i szaro na świecie. Szarość śpiewa o szarości - jakie to ironiczne ;)

04.05.2007
03:05
[37]

Maliniarz [ The Watcher ]

alpha_omega -> powiem wprost: zmien towarzystwo, wyjdzie Ci to na zdrowie.

04.05.2007
03:06
smile
[38]

alpha_omega [ Senator ]

Może nie tyle zmienię co wreszcie się odmulę i pokręcę gdzieś indziej, niż zwykle. Zwyczajnie poznam nowych ludzi, bo nie muszę przecież zrywać znajomości :) Ale czy się odmulę to nie wiem - ja coś mam nie tak z psychą, jakieś otępienie umysłowe, brak energii. Może stąd te moje podirytowanie.

W kazdym razie dzięki za rady.

04.05.2007
03:14
[39]

alpha_omega [ Senator ]

PS. Widze cos niepokojacego w Twoim rozumowaniu.
Jedyna osoba, jedynym tlumem, ktory Cie w tym momencie ogranicza jestes Ty sam. Walisz glowa w mur i z lzami w oczach stwierdzasz, ze glupi nie chce runac. I do tego nie wiadomo czemu glowa Ci puchnie.


Wiesz - to są moim dobrzy i starzy znajomi (znamy się od dziecka), nie jest tak łatwo po prostu zmienić towarzystwo. O to tu chodzi. Ale chyba muszę coś z tym zrobić, bo moja narastająca irytacja powoduje, że zaczynam zachowywać się jak chory psychicznie, staję się podejrzliwy, drażliwy, odlatuję we własne myśli i ledwie czaję co się dokoła dzieje, wszędzie się doszukuję jakichś ukrytych złych zamiarów - normalnie paranoi dostaję, zamkną mnie w zakładzie :) Nie wiadomo jednak czy to jest wynik czy przyczyna problemu :) Za wynikiem przemawiałby fakt, że tak naprawdę wszelkie wspólne spotkania są puste - już właściwie o niczym sensownym się nie rozmawia, tylko pije, słucha muzy, gada właściwie o niczym (chyba, że o problemach, te są realne), sprzecza, heh, pustka... Ale ja w ogóle jakiś aemocjonalny się staje, w każdym razie tracę całkowicie poczucie humoru, bystrość i radość życia...

04.05.2007
03:30
[40]

Kharman [ ]

alpha_omega --> Prawdą jest jednak i to, że świat rzeczywiście stanął do góry nogami. Nie chodzi o to, że masy interesują się towarem masowym - tak było zawsze, a niegdyś - nie tak dawno - nawet jeszcze gorzej. Chodzi o to, że to właśnie masy teraz wyznaczają styl, masy stoją na górze, masy dobijają się drzwiami i oknami ;)

Bierzesz sie za to od złej strony, sztuka nazwijmy ją "wysoka" nigdy dla mas nie była przeznaczona. Weź te wszystkie pop-gwiazdy, to nie są artyści tylko produkty wykreowane przez wytwórnie, i śpiewają czy rymują właśnie o dupie Maryny, buncie przeciw temu co jest (to te wszystkie boysbandy wykreowane na potrzeby młodzieży w wieku dorastania). Masy dostosowują sie do stylu kreowanego dla nich przez media i producentów. Oczywiście nie jest to proces jednokierunkowy bo z kolei producenci stawiają na coraz bardziej rozrzedzoną srakowatą papkę, aby dotrzeć do jak największej liczby portfeli, a ponieważ się okazuje że największe portfele na ten cel mają nastolatki to promowane w mediach są dupy, bunt przeciw starym, miłosne zawody, szczęśliwa miłość, trudna miłość, wyrzeczenia dla miłości, rozstania i powroty, pierwszy raz i że rzucił zaraz po ale ona będzie silna, świat mnie nie rozumie jestem taki nieszczęśliwy, imprezy, dupy, dupy, towar, high, dupy, sex, dupy, sex. Sztuka dla tłumu zawsze taka była i zawsze taka będzie. Miała trochę inny wymiar ale była o tym samym.

Powiem tak - niech oni sobie przez 20 minut nadal gadają, a ja tymczasem mógłbym sobie posłuchać klasyki i odpocząć od techno. Tymaczasem tak nie ma - będę zaraz wysłuchiwał komentarzy, utyskiwań i narzekań z trudem ratując playlistę. Zresztą żadne to imprezy tylko często siedzenie przy piwie i zamulanie. Mam chyba wtedy prawo włączyć sobie swój utwór - to chyba fizycznie nie boli? nie zaraża? nie powoduje torsji? Rozumiem, żeby przerwało jakieś uniesienie muzyką, ale gdzie tam - ot leci w tle haha (po raz setny słyszę już w życiu ten kawałek) i coś tam śpiewają jak to źle i szaro na świecie. Szarość śpiewa o szarości - jakie to ironiczne ;)

Nie wiem, nie rozumiem twojego problemu, jeśli sie spotykam ze znajomymi to po to żeby sie z nimi spotkać a nie słuchać muzyki, i w zasadzie co by nie puścili jeśli ich najdzie ochota to dla mnie jest to wyłącznie jakieś plumkanie w tle na które nie zwracam żadnej uwagi.

04.05.2007
03:56
[41]

Yoghurt [ Legend ]

Alpha-> Wiesz - to są moim dobrzy i starzy znajomi (znamy się od dziecka), nie jest tak łatwo po prostu zmienić towarzystwo.

Albo miałeś strasznego pecha do srodowiska, albo doszukujesz sie prolemów na siłe. Ja ze starymi znajomymi, których znam jeszcze od przedszkola, utrzymuje kontakty, mimo, że w zainteresowaniach niewiele nas łączy. Ale nikt cie nie zmusza siedzieć z nimi i zamulać albo marudzić o tym, ze impreza jest beznadziejna, bo nie grają Czajkowskiego, tylko DJ Tiesto. Z wieloma kumplami z dawnych lat do dzis spotykam sie co niedziela na boisku i pykam sobie z nimi nogę- kontakt to trzyma, wyzyc sie jednoczesnie mozna, kupa rozrywki, a przy okazji nie musimy sie dzielić poglądami na temat muzyki czy filmów, bo lubimy zgoła inne rzeczy i pewnie bysmy sie nie dogadali.
Ostatnio wyszło mi się do dobrej kumpeli, co ja 10 lat znam, na imprezę do klubu. Nie moje klimaty, bo mimo, ze elektronike i rap dobry lubie, to prostackiego pitu pitu juz nie, ale wpadłem, bo urodziny jej były, a przy okazji pogadałem sobie przy piwku z ziomkiem, co go lat ze 2 nie widziałem. Muzyka łupie w tle, kumplowi sie podoba, mi nie. Ale nie przeszkadzało nam to zupełnie w konwersacji, wypilismy piwko, po drinku za zdrowie solenizantki, wypalilismy zieloną fajkę pokoju wspominając stare dobre czasy, pożegnalismy sie i tyle. Żadnego walenia głową o bar i załamywania się nad gówniarstwem w tłumie, które buja sie do jakichs wypierdów o ruchaniu czarnych biczów z getta. Zadnego narzekania na kondycję społeczenstwa. Powiedz mi, dlaczego?

Bo może mi się otoczenie nie podobac, okoliczności mogą nie odpowiadac, ale z socjalizacją ze znajomymi nie mam problemów, choć róznimy sie diametralnie. Po prostu znajduję jakiś filar, na którym mogę dalsza znajomośc oprzeć- a to pogram sobie z niektórymi w nogę, a to wyjde do pubu pooglądac meczyk z grupką kumpli... Jesli nie chce iść na jakiś event, bo nie czuje takowej potrzeby, to nie ide, bo po ki chuj? Jesli chce to ide. Nie musze na siłe wśród nich sie obracać, a oni to doskonale rozumieją, bo niektórzy na studiach, niektórzy ciągle w wyjazdach, inni w robocie i tak dalej. Z najbliższymi ludxmi, z którymi spotykam sie więcej, czesciej i z którymi mam najlepszy kontakt, prowadzam się częściej.
Naprawdę, nie widze twojego problemu. Nie musisz i nie chcesz- nie idziesz na piwo, szukasz innej możliwości podtrzymania kontaktu. Nie znajdujesz jej- nikt ci nie karze znajomości podtrzymywac. Co z tego, że znasz kogoś od dziecka- ja też wiele takich osób znam i pamiętam, jak jeszcze w podstawówce w jednej ławce siedzieliśmy i pstrykaliśmy zapieciami od staników laskom siedzacym przed nami, a od skonczenia szkoły ich nie widziałem i ani ja sie odezwałem do nich, ani oni do mnie, bo się jakos rozeszło. Bywa. Mówi sie trudno. Mam to w dupie.

04.05.2007
16:11
[42]

alpha_omega [ Senator ]

Yoghurt ----------------->

Nie siedzę i nie marudzę, że impreza jest beznadziejna, bo nie grają Czajkowskiego. Jak idę do pubu czy klubu nie płaczę nad muzyką, szczególnie, że ja naprawdę wielu gatunków słucham; a już tym bardziej nie rozglądam się dokoła i nie analizuję społeczności. Skoro jak piszesz - muzyka ma być tłem, to ja tu widzę sprzeczność. Bo skoro może być tłem do rozmowy techno czy haha, to chyba i inne gatunki również - czyż nie?

Kharman -------------->

Pukanie w tle. Już pisałem o tym do Yoghurta. W porządku, ale czyż nie może sobie popukać w tle i coś innego? Ja mam zresztą i ten problem, że mi muzyka wchodzi do głowy, ja ją zawsze słyszę dokładnie, ale mimo tego zgadzam się żeby leciały utworki, których nie trawię. W zamian czasami chciałbym zapuścić coś ze swojej kolekcji. Proste.

04.05.2007
16:18
[43]

Maliniarz [ The Watcher ]

alpha_omega -> na sile chcesz udowodnic sobie i nam, ze masz do czynienia z niewychowanymi bucami. A moze uznaj to jako fakt?

04.05.2007
16:19
smile
[44]

alpha_omega [ Senator ]

Malinarz --------------> Nie, chcę jedynie powiedzieć, że ludzie są dość egoistyczni, a bycie w większości jest dla nich usprawiedliwieniem własnego egoizmu... A ja się nie zgadzam z tym, że jest racjonalnym usprawiedliwieniem...

04.05.2007
16:22
[45]

Maliniarz [ The Watcher ]

alpha_omega -> chyba nie chcesz spedzic calego zycia, probujac wmowic komus, ze nie ma racji? Narzucajac mu Twoje normy, twierdzac, ze sa lepsze?

04.05.2007
16:23
[46]

Pshemeck [ Dum Spiro Spero ]

Rob swoje,nie patrz na innych i tyle :) Za bardzo komplikuje sobie zycie jeden z drugim.Ktos lubi zyc jak "zwierze"?Jego sprawa :) Ja czesto mam wrazenie ze 3/4 ludzi to jakies przychlasty ale w takich chwilach przypominam sobie wlasne wady i fakt iz najlatwiej oceniac innych, najtrudniej siebie.
Czlowiek byl jest i bedze egoista,nawet ten ktory mowi ze nie jest :)

04.05.2007
16:24
[47]

alpha_omega [ Senator ]

Maliniarz -----------> A czy nie widzisz, że ja niczego nie wmawiam chyba, że w obronie? Ja po prostu zmieniam tło, bo mam prawo posiedzieć czasem we własnym, tak jak inni mają prawo posiedzieć w swoim. Racjonalna wymiana.

04.05.2007
16:28
[48]

alpha_omega [ Senator ]

I ja nie mówię, że moje zachowanie nie jest egoistyczne, mówię tylko, że zachowanie innych również jest takim, ale inni szukają usprawiedliwienia w większości, bo są w danej sytuacji w większości. A to nie jest żadne usprawiedliwienie. Zatem ich zachowanie nie ma żadnej wyższości nad moim - egoizm to egoizm. Ergo - mam prawo zapuścić swój utwór, a nie tylko się podporządkowywać.

04.05.2007
16:37
[49]

Maliniarz [ The Watcher ]

alpha_omega -> wez, czlowieku - zdystansuj sie do tej sytuacji i do siebie. Wywal ten ladunek emocjonalny i postaraj sie swiezym okiem spojrzec na ta sytuacje jeszcze raz. Czemu?
Bo jak ja na to patrze, to tez by mnie to pewnie wkurzalo. Ale na poczatku, bo szybko zdalbym sobie sprawe, ze nie ma sensu sobie psuc humoru i nastroju tylko przez sam fakt, czyja muzyka leci w ->tle<-.

I zapamietaj sobie jedna rzecz.
Nie oczekuj od ludzi, ze beda dla Ciebie dobzi, tylko z samego faktu, ze Ty jestes dobry dla nich. Nie czekaj na przejaw altruizmu, tylko dlatego ze sam jestes altruista. Traktuj, to jako cos extra, z czego nalezy sie cieszyc, jesli dostaniesz kawalek, a pozostanie Ci obojetne, jesli nei bedzie tego wcale.

04.05.2007
16:40
[50]

alpha_omega [ Senator ]

Maliniarz --------------> To zależy też od tego jakie znaczenia ma dla kogoś muzyka i jak mocno lecąca muzyka na człowieka oddziaływuje. Ale masz rację - po co sobie nerwy niszczyć...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.