GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Studia - łatwiejsze niż liceum?

15.04.2007
23:31
[1]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

Studia - łatwiejsze niż liceum?

j/w

Czy tak jest? Bo mi się wydaje że tak - ja mam zamiar iść na studia związane z matematyką (dokładnie to matematyka finansowa), dlatego że ten przedmiot lubię, najbardziej mi odpowiada i najłatwiej mi wchodzi do głowy. Jak wiadomo przedmioty na studiach są mniej więcej o tym samym. Poza tym ogólnie jest chyba mniejsza "atmosfera sraczki", nie trzeba uczyć się codziennie, odrabiać prac domowych, nie ma kartkówek itd.

A liceum? Kompletnie przeciwieństwo. Trzeba sie uczyć tego, czego się nie chce, prace domowe, pytania, kartkówki, klasówki, wredni nauczyciele.

I tu się pytam studentów - czy dla was jest łatwiej niż w liceum? Pytałem się swojego brata (który z resztą też poszedł na matematykę finansową) i mówił że tak, jakie jest wasze zdanie?

15.04.2007
23:32
[2]

pecet007 [ Talk to the claw ]

I tu się pytam studentów - czy dla was jest łatwiej niż w liceum?
Nie, ale zapewne zależy od kierunku studiów.

15.04.2007
23:33
[3]

Sonny Silooy [ Elegant Gypsy ]

o 23:30 w niedziele się nagle przyszli studenci obudzili

15.04.2007
23:34
[4]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Nie tyle łatwiej, co inaczej. Tu musisz się sprężyć w jednym okresie, w liceum systematycznie sprawdzana jest Twoja wiedza. Dlatego z jednej strony studia wydają się łatwiejsze, z drugiej jednak tu był koniec końcem większy odsiew, niż z mojej klasy liceum.

15.04.2007
23:34
[5]

Gandalf [ Wizard ]

nie trzeba uczyć się codziennie

Może i nie trzeba, ale jak przyjdzie pora egzaminów, to albo będziesz rył w książkach jak kret dniami i nocami, albo pójdziesz na pałę ze ściągami w rękawie.

Ogólnie zależy od kierunku, ale na pewno nie jest łatwo.

15.04.2007
23:37
[6]

Minas Morgul [ Adenosine triphosphate ]

Powiem tak - uczę się ZNACZNIE więcej, niż w liceum, ale w przeciwieństwie do liceum KOMPLETNIE mnie to nie męczy, a wręcz lubię to i w zasadzie to się nawet wysypiam.
Czasami wydaje mi się, że popadam wręcz w pracoholizm...

15.04.2007
23:37
smile
[7]

wich3r [ Sprzedam nerkę ]

Przeżyjesz pierwsza sesje to zrozumiesz co to znaczy studiować :] Jak dla mnie szkoła średnia to była bajka studia tez nie są aż tak trudne. Wyobraź sobie ze masz maturę dwa razy do roku z większości przedmiotów może to Ci rozjaśni sytuacje.


15.04.2007
23:38
smile
[8]

gofer [ tifoso ]

To samo co przedmówcy. Przez praktycznie cały semestr z wyjątkiem kilku kolosików mam wakacje, ale niestety już za półtora miesiąca moje kontakty ze światem zewnętrznym dość mocno się ograniczą ;))

15.04.2007
23:38
[9]

pecet007 [ Talk to the claw ]

No ale nie wiem jak u was na studiach, ale u mnie oprócz egzaminów są też kolosy ;] i to nawet dość często...

15.04.2007
23:40
smile
[10]

Aceofbase [ El Mariachi ]

<-- Studia - łatwiejsze niż liceum?


tzn. szczerze? zalezy jaki rodzaj uczelni (politechnika, uniwerek, akadamia med itepe) i kierunek, ja ze swojego punktu widzenia moge powiedziec jedynie, ze kazdy egzamin podczas sesji to taka oddzielna matura, a ilosc godzin snu ile mialem w ciagu niecalych 2 tygodni, przed i w trakcie jej, moglbym policzyc na palcach obu dloni

15.04.2007
23:41
[11]

Deepdelver [ Legend ]

Kilka uwag:
- jeśli sam nie narzucisz sobie rygoru systematycznej nauki, to przy okazji sesji poznasz dopiero co to sraka i zarywanie nocek
- 3/4 przedmiotów nie będzie Cię zapewne w ogóle interesować
- pracownicy naukowi i baby w sekretariacie to bogowie, jak trafisz na gnidę to zrobi z Tobą co tylko zechce
- nikt Cię za rączkę nie będzie prowadzał, załatwiał materiałów i formalności, jak o czymś zapomnisz to najwyżej wylecisz ze studiów

Moje wrażenia na studiach były takie: prawie każdy egzamin był wielokrotnie trudniejszy niż cała matura. Zresztą trudno to porównywać, bo to zupełnie inny etap życia. Ale nie ma strachu, dostosujesz się.

15.04.2007
23:44
[12]

pecet007 [ Talk to the claw ]

- pracownicy naukowi i baby w sekretariacie to bogowie, jak trafisz na gnidę to zrobi z Tobą co tylko zechce
nie wiem czemu ludzie studiujący właśnie na te baby narzekają, u nas na kierunku wszyscy sobie chwalą i ja także, miła obsługa w sekretariacie i w ogóle :]

15.04.2007
23:44
[13]

frer [ God of Death ]

Wszystko zależy od kierunku studiów. Na jednych można studiować dziennie, pracować przy okazji i imprezować kilka razy w tygodniu do rana i można to wszystko bez większych problemów pogodzić, a na innych po prostu większość wolnego czasu trzeba spędzać na nauce.

Oczywiście studia są nieporównywalnie trudniejsze od liceum, ale ostatecznie jak ma się przedmioty stricte związane z danym kierunkiem studiów to jednak bardziej motywuje. Inną sprawą jest też to jak przedmioty są rozłożone. Sam właśnie w tym roku mam sytuację taką, że w poprzednim semestrze mieliśmy totalny luz i do sesji prawie nic nie robiliśmy, a w tym jesteśmy zawaleni nauką, projektami, sprawozdaniami, a do tego zaczął się okres poświątecznych kolosów.

- nikt Cię za rączkę nie będzie prowadzał, załatwiał materiałów i formalności, jak o czymś zapomnisz to najwyżej wylecisz ze studiów

Święta prawda. Na dodatek jak się trafi ćwiczeniowiec który tylko wydaje projekty z komentarzem "a teraz radźcie sobie sami" to dopiero zaczyna się masakra. Choć w pewnym stopniu takie podejście właśnie uczy samodzielności. Jak ktoś sobie sam nie załatwi czegoś to nikt za nim nie będzie biegał i prowadził go za rączkę.

15.04.2007
23:48
[14]

Grabixon1987 [ Pretorianin ]

Witam

to zależy gdzie masz zamiar studiować ten przedmiot, czy prywatnie czy panstwowo (choc nie zawsze prywatna szkola jest zła), ja studiuje taki kierunek wlasnie na uniwersytecie, zaprasza, sam sobie wyrobisz zdanie, niby finansowa w nazwie a robisz to co ci na matmie ogolnej, na drugim semestrze pojawil sie jeden zawodowy przedmiot, reszta to klasyki typu analiza, algebra liniowa, kombinatoryka itd nauki z tych dwóch pierwszych jest co nie miara, zreszta matematyka jest takim kierunkiem na ktorym musisz byc systematycznym, praktycznie nie da sie tego nauczyc przed sama sesja czy kolokwium, nie wspominam juz od cotygodniowych kartkowkach z prawie kazdego przedmiotu

liceum to były czasy.. na wszystko przychodzilo sie na farta i sie łapało dobre oceny, teraz tak juz nie ma

15.04.2007
23:51
[15]

Vader [ Legend ]

Łatwiejsze? Nigdy w życiu. Ale mają pewne zalety:

- uczysz się kiedy chcesz
- żaden debil nie sprawdza Ci zeszytu i nie opierdziela że nie rysujesz w nim szlaczków pod tematem
- możesz w ogole nie chodzić i każdy ma to w dupie, nikt nie dzwoni do Twojej mamy z płaczem, że nie przyszedłeś na labolatorium z fizyki :)
- generalnie uczysz się tego co lubisz (zakladajac ze poszedłeś na studia z zainteresowania, a nie dlatego że "dobrze jest coś studiować" ;]

15.04.2007
23:52
[16]

cioruss [ oko cyklopa ]

lol, gdy nadszedl czas pierwszej sesji to przypomniala mi sie matura. przy kazdym egzamie wydawala sie byc jak kartkoweczka ;) ale to byla polibuda. na medycznej jest jeszcze trudniej.

a co do matematyki jako kierunku - spoko, dorzuca fizyke obowiazkowo (zakladam, ze to uniwerek albo poli) i kilka innych smieci. jeszcze nie raz wspomnisz liceum, niczym Frodo swoj hobbiton u podnoza mordoru ;)

15.04.2007
23:56
[17]

bekas86 [ Blaugranczyk ]

frer
Sam właśnie w tym roku mam sytuację taką, że w poprzednim semestrze mieliśmy totalny luz i do sesji prawie nic nie robiliśmy, a w tym jesteśmy zawaleni nauką, projektami, sprawozdaniami, a do tego zaczął się okres poświątecznych kolosów.

Tez tak teraz mam :/ Za kilka minut zacznie sie nowy tydzien, ciezki tydzien... :p

15.04.2007
23:58
[18]

radosh [ Major Enterprise Edition ]

Dokladnie, wszystko zalezy od kierunku i uczelni. Zastrzegam na wstepie, ze wszystko co pisze ponizej oparte jest na moich obserwacjach i licznych rozmawach ze znajomymi z roznych kierunkow i uczelni ;)

Na uniwerku uczysz sie wylacznie w czasie sesji lub na krotko przed, ewentualnie na nieliczne kolokwia w czasie semestru (rzadkosc). Sesja jest trudna jak zawsze i wszedzie, trzeba porzadnie przylozyc sie do nauki po nocach. W sumie wiekszosc semestru masz wolne, tylko jezdzic na zajecia (czytaj na wybiorcze).

Politechnika to zupelnie inna bajka. Moze nie uczysz sie codziennie, ale samo bycie na uczelni nie wystarczy. Istnieje cos takiego jak "labolatorium" - starasz zrozumiec sie cos niepojetego dla zwyklego smiertelnika, a sprawozdania piszesz zawsze na podobny temat "co robiles i dlaczego ci to nie wyszlo" ;) Oczywiscie poza labolatoriami, wykladami i cwiczeniami dochodza jeszcze projekty, ktorych realizacja trwa z reguly 1/2 semetru, a druga polowe chodzisz na konsultacje, co tydzien donoszac aktualna wersje.
Cala sztuka studiowania na politechnice polega na zgraniu i zorganizowaniu sie nad praca na uczelni polaczona z robieniem swojej czesci projektu w domu i spotkaniach w grupach by wszystko dopiescic. Doloz jeszcze do tego goracy okres kolokwiow polowkowych (po polowie semestru) i picie w akademiku:).
Jesli wszystkie sprawka i niezaliczone kola (z nastawieniem "przeciez bedzie poprawa") zostawiles sobie na ostatnie 2 tygodnie semestru to nie znajdziesz czasu na nauke do sesji i wtedy zostaje juz tylko sesja poprawkowa w lutym badz wrzesniu.

Moze studiowanie na polibudzie to ciezka praca, ale mi daje to ogromna satysfakcje i poczucie spelnienia. W koncu ma sie za cos "inż." miedzy mgr a nazwiskiem :)

EDIT:
W tym semestrze mam przedmiot z dr. Dońcem, zalamalem sie slyszac od pani w dziekanacie taki tekst: "Doniec - studiow koniec". W piatek mialem z jego przedmiot kolo, bedzie ciekawie ;)

16.04.2007
00:15
[19]

Hansvonb [ Konsul ]

Przyłączam się do przedmówców - na studiach cała odpowiedzialność spada na Ciebie (studenta):
nie zdążyłeś,
nie zakułeś,
nie było asystenta,
oblałeś wejściówkę,
nie obroniłeś sprawozdania z laborki,

wszystko zawdzięczasz jedynie sobie (no i kolegom :)).

A poza tym oczywiście prawie całkowita swoboda obyczajowa, kulturowa, alkoholowa etc.

16.04.2007
00:23
smile
[20]

emii [ Generaďż˝ ]

Studia są o tyle łatwiejsze niż liceum, bo wybierasz sobie taki kierunek jaki ciebie interesuje i jak jesteś np typowym humanistą nikt na siłę nie będzie kazła ci sie uczyć całek z matmy:) No , a w daleszej części jeżeli naprawdę się interesujesz tym na co pójdziesz, to studia są tylko przyjemnością i dobrą zabawą.

16.04.2007
00:40
[21]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

- możesz w ogole nie chodzić i każdy ma to w dupie, nikt nie dzwoni do Twojej mamy z płaczem, że nie przyszedłeś na labolatorium z fizyki :)

Pewnie, że nie dzwoni, najwyżej po 3 nieobecnościach masz po prostu od ręki niezaliczone laborki/ćwiczenia, tudzież piszesz dodatkowe kolokwia zaliczające, które "gruntownie" sprawdzą Twoją wiedzę.

Nawet niektóre wykłady są prowadzone w ten sposób, więc nie wprowadzajcie chłopaka w bład, że tu każdemu wszystkie (nie)obecności równo zwisają.

16.04.2007
00:56
[22]

Yoghurt [ Legend ]

Nie są. I to niezaleznie od tego, gdzie się uczysz, a jak trafiasz na nie z przypadku, masz przejebane.

16.04.2007
04:43
[23]

Belert [ Generaďż˝ ]

haha ale naiwny.

16.04.2007
06:34
smile
[24]

frer [ God of Death ]

<- Yoghurt

Paudyn --> po 3 nieobecnościach masz po prostu od ręki niezaliczone laborki/ćwiczenia, tudzież piszesz dodatkowe kolokwia zaliczające, które "gruntownie" sprawdzą Twoją wiedzę
Czasami bywa tak, że już jakiekolwiek niezaliczone ćwiczenia powodują ich niezaliczenie (choć zwykle można odrobić z innymi grupami), a wręcz kuriozalne są sytuację gdy trzeba powtarzać semestr wf'u, bo ma się 3 nieusprawiedliwione nieobecności, gdy można mieć jedną.

Nawet niektóre wykłady są prowadzone w ten sposób, więc nie wprowadzajcie chłopaka w bład, że tu każdemu wszystkie (nie)obecności równo zwisają.
No u niektórych wykładowców nieobowiązkowość wykładów to po prostu fikcja. Albo dlatego, żeby mieć jakiekolwiek pojęcie o co chodzi trzeba regularnie chodzić, albo co wykład są puszczane listy obecności. Choć bywają przedmioty na których w ogóle nie trzeba się pojawić i można zaliczyć na 4.0 luzem, jeśli wykładowca jest autorem skryptu.

radosh --> Nieźle opisałeś naukę na polibudzie, ale zapomniałeś też napisać o chyba najgorszej rzeczy, czyli przedmiotach które śmiało można nazwać legendarnymi pogromcami studentów na danym kierunku. Bywa z nimi tak, że po dwóch terminach zaliczenia ma mniej niż 10% studentów. W sumie nic dziwnego, bo niektóre przedmioty techniczne czysto teoretyczne to totalna masakra. :)

16.04.2007
08:03
[25]

zbm [ Atlantis Crusader ]

Eee tam pogromcy studentów to nic:)

najgorsze na polibudzie sa odchamiacze!:)

Ty spokojnie uczysz się technologii pomiarowych, geodezji satelitarnej itd, a to nagle
przychodzi jakiś ghey i mówi, że zajmiemy się socjologią. nie było by w tym nic złego, ale
każdy musi czytać książki i przygotować referaty a na koniec jeszcze robi koło.
i nijak nie jest to interesujące. zawsze wybierają nam przedmioty (odgórnie) które chyba nie mają
wzięcia na kolegium nauk społecznych i administracji.

Teraz na ostatnim semestrze mam fajnego kolesia od prawa.
chodzi kto chce, on na siłę nie będzie namawiał. powiedział ze oceny będą od 3.5 w górę.
co dziwne, chodzi 80% grupy. Widać do studiowania trzeba dojrzeć;)

swoją droga potwierdzam co mówi deep, jak nie masz rygoru nauczania wyniesionego z młodych kujońskich lat to sesja jest wyjątkowym okresem w Twoim życiu:)
A i tak nie mam najgorzej, koleżanki na inżynierii produkcji miały coś ok 6 egzaminów i zaliczenie 10 innych przedmiotów.
ja miewam średnio 3-4 egzamy plus sporo projektów.

a wspomniałem o generalnej wadzie politechniki?

dziewczyny mają wąsy:D
a na serio to jest ich zdecydowanie za mało(powiedzmy, ze na wydziale nie moge narzekać, ale inne wydziały to żal.pl)
do tego stopnia, ze rożne imprezy organizuje się z jakimiś socjologiami, politologiami polonistykami z Uniwerku:) bo tam to z kolei same baby

16.04.2007
08:13
[26]

Dycu [ zbanowany QQuel ]

dziewczyny mają wąsy:D

Umarłem. O dziwo na medycznej mają nawet brody : )

16.04.2007
08:17
[27]

frer [ God of Death ]

zbm --> Dziewczyn może i za dużo nie ma (choć i tak zawyżają nam średnią i psują opinie, bo oddają projekty w terminach), ale na ich urodę nie ma co narzekać. Na niektórych kierunkach czy wydziałach naprawdę jest sporo fajnych i ładnych dziewczyn.
Co do odchamiaczy to sam bym chciał w końcu jakiegoś mieć. Byłoby to o wiele lepsze niż np. mechanika budowli na której połowa roku zdycha, bo nie umieją podstawowych rzeczy, które teoretycznie powinniśmy mieć od 2 semestrów w małym palcu.

16.04.2007
08:36
smile
[28]

zbm [ Atlantis Crusader ]

frer -->
ale na ich urodę nie ma co narzekać.

no tu bym się kłócił:)

jestem na geodezji, a tutaj mam w zasadzie pól na pól lasek i kolesi na roku/wydziale i naprawdę, niektóre są niezłe, ale tych jest na placach jednej ręki.

Większość to żeńska wersja troglodyty plus okulary denka. i nie żartuję:)
ew potwory, którym się wydaje, że są niezłe laski.
(te są gorsze, bo sie wymalują i wyglądają jeszcze gorzej:)

jest taki bardzo stary dowcip potwierdzający regułe.

Idą trzy dziewczyny.
Pierwsza brzydka.
Druga brzydka.
I trzecia tez z Politechniki.

16.04.2007
08:37
[29]

Chupacabra [ Senator ]

jap, Politechnika to sa dopiero prawdziwe studia, nei tam jakies filologie itp :P TU sie pracuje, robi itp. Generalnie jest duzo trudniej niz w liceum, tylko tego sie tak nie zauwaza, bo czlowiek jest juz inteligentniejszy i madrzejszy (hmm, noo sa tez wyjatki) niz w liceum. No i uczysz sie w jakies dziedzinie, a nie 20 nie zwiazanych ze soba rzeczy.
I na mojej polibudzie to akurat trzeba sie uczyc prawie codziennie, doszkalac sie w domu, mozna tez nie, ale potem jest naprawde ciezko.

16.04.2007
08:43
[30]

eJay [ Gladiator ]

To chyba zalezy od kierunku, ktory sie obierze. U mnie (geografia) pierwszy semestr był ekstremalny i nie dlatego, ze miałem jkies problemy z przystosowaniem sie do nowych zajęc, ale glownie ze wzgledu na wymuszony przesiew studentów. 2 semestr był o niebo łatwiejszy, ale uczyłem sie systematycznie (systematyka na studiach działa cuda, bo gdy rozchlejesz sie na dobre obudzisz sie z reką w nocniku i bedziesz zarywał nocki aby wkuć pewne rzeczy). Jestem obecnie na czwartym semestrze i najtrudniejszy jest dojazd. Moje zajecia wygladaja tak: jedziesz na 14, wchodzisz do sali, drapiesz sie po jajkach i wychodzisz z sali bo cwiczenie, ktore nakazal asystent profesora mozna zrobic w domu w godzinke. I tak w kolko. Wlasciwie od srody mam juz weekend bo zostaja tylko jakies wf'y i jezyki obce:)

Tak wiec, z poczatku warto sie uczyc (jesli zalezy ci na studiach i rozwoju), a pozniej w zaleznosci od charakteru profesorkow mozesz miec albo kompletna labe albo posrednio wakacje:)

16.04.2007
09:21
smile
[31]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

frer :: Pół biedy, gdy owe listy są źródłem ułatwień dla chodządzych na nie. Czasami bywa jednak tak, że trafi się naprawdę złośliwa gnida i listy stanowią spis tych, którym wykładowca będzie rzucał kłody po nogi.

O ile jednak w przypadku wykładów jest to zjawisko znikome, o tyle obecność na ćwiczeniach/laborkach jest już powszechnie ścigana.

16.04.2007
09:27
smile
[32]

Vaisefoder [ Konsul ]

Tak, łatwiejsze. Ale najtrudniej było oczywiście w gimnazjum...

16.04.2007
09:29
[33]

kocher [ Konsul ]

Napewno nie są łatwiejsze od LO. Ale bardziej interesujące gdy studiujesz to co Ciebie pasjonuje.
Studiowanie wymaga samodzielności i większej samodyscypliny. To już nie szkoła. Sam sobie jesteś sterem i żaglem.

16.04.2007
09:46
[34]

frer [ God of Death ]

eJay --> To, że nie ma się za dużo zajęć nie zawsze oznacza, że ma się spokój. Ja osobiście mam tak, że praktycznie poniedziałek do środy zawalony od rana do wieczora, w czwartek tylko jeden luzacki wykład (akurat jedyny na który chętnie chodzę) i 3 dniowy weekend. Niestety tyle mam nauki i projektów, że i tak ledwo z tym wyrabiam.

Paudyn --> Najgorzej, że w sumie nigdy nie wiadomo do czego te listy będą później użyte i raczej pasuje chodzić na wszystko nawet jeśli i tak nic się z tych wykładów nie wyniesie (na takich wykładach połowa osób czyta gazetki, albo robi projekty). Btw obecności to chamskie też jest co u nas jeden wykładowca robi, bo nie lubi jak mu się studenci spóźniają. Po prostu zamyka drzwi na zamek zaraz po wejściu do sali. ;)

16.04.2007
09:53
[35]

eJay [ Gladiator ]

frer-->Dlatego podkreslam niezmiernie istotną rolę jaką pełnią w zyciu studenta profesorowie oraz konkreny kierunek. Ja swoje wycierpiałem w pierwszych dwóch semestrach (zero zycia prywatnego):) Z rozmow ze starszymi rocznikami wynika, ze czeka mnie jeszcze troche wysilku:)

16.04.2007
10:11
[36]

@$D@F [ Generaďż˝ ]

nie chytam wszystkiego :P
latwiej niz w LO ? i jeszcze matma ? hahahahah dobre :D
bedziesz mial po 5h dziennie samej matmy i to na roznych przedmiotach to bedziesz zygal matma
a material jest nieporownywalnie trudniejszy

16.04.2007
14:34
[37]

cioruss [ oko cyklopa ]

ej, nie rozumiem, dlaczego czepiacie sie dziewczyn na polibudzie. przeciez kazdy wie, ze 99% z nich wybralo te uczelnie liczac na znalezenie meza w oparciu o zasade 'na bezrybiu i rak: ryba'.
a o aktach desperacji w trakcie 4-5 roku to mozna byloby napisac nie jedna ksiazke ;)

16.04.2007
15:44
[38]

coolerek89 [ Mówcie mi cool ]

Ej no nie straszcie mnie ludzie :)
Chcialem iść na Poli Szczecinska, na budowlankę, ale widze ze czeka mnie niezły zapier**l.
I lasek nie ma??!! To co ja bede robił ? :(

16.04.2007
15:51
[39]

alpha_omega [ Senator ]

Czy łatwiejsze? Zależy od kierunku (matma np. na uniwerku to kosmos - wiem, bo mam kumpla na matematyce; prawdę mówiąc mało kto w liceum zdaje sobie sprawę z tego czym jest matematyka wyższa - czysta matematyka, a nie zdolność rozwiązywania konkretnych zadań, matematyka uniwersytecka). Czy ciekawsze - zależy czy utrafiłeś w swój kierunek. Jeśli ciekawe, to choćby naprawdę trudne, o ile jesteś w stanie temu sprostać, jest z pewnością przyjemniejsze, niż nauka w liceum; no chyba, że miałeś zamiar uczyć się tylko na sesje. Na trudnych kierunkach mało jest to sensowne. U mnie norma (ławy kierunek - FP) - choć też źle się kończy, gdyż nie przeczyta się 3 stron podaniowych spisu lektur przed samym egzaminem i na jeden przedmiot.

Ale np. wspomniany kumpel ma po prostu matematyczny talent i jemu ten cały matematyczny kosmos wchodzi do głowy niepostrzeżenie, więc czasami naprawdę trudne nie oznacza wymagające więcej pracy, bo jeśli się rozumie, a jest tego mniej, niż np. u mnie, to i mniej się ma roboty (choć u mnie jest coś zazwyczaj łatwe to wymagające dużo czasu).

Na medycynie natomiast, na akademiach medycznych, jest i trudniej i więcej trują, niż w liceum. Wejściówki w każdym tygodniu, więcej godzin, niż na innych uczelniach, mnóstwo zakuwania etc.

16.04.2007
15:54
smile
[40]

Regis [ ]

A liceum? Kompletnie przeciwieństwo. Trzeba sie uczyć tego, czego się nie chce, prace domowe, pytania, kartkówki, klasówki, wredni nauczyciele.

A studia? Tez trzeba sie uczyc tego, czego sie nie chce, bo nie kazdy przedmiot jest scisle zwiazany z kierunkiem studiow i tym co byc chcial robic, na laborkach/cwiczeniach/projektach tez masz prace domowe i pytanie, zwykle tez kartkowki, do tego kolokwia, egzaminy, sesja. A jesli o wykladowcow chodzi, to mozna trafic na wiekszych sk***wieli niz gdziekolwiek indziej.


Oczywiscie jesli studiujesz to co chcesz i lubisz, to bedzie Ci latwiej niz innym, ale nie licz ze bedzie lzej niz w liceum, szczegolnie na pierwszych latach.

16.04.2007
16:08
[41]

-Rena- [ Pretorianin ]

To może pozwólcie mi się wypowiedzieć:
wypraszam sobie!!!!! [zła aż płomień bucha:p]
ja jestem z politechniki i w imieniu moich koleżanek mówię: jesteśmy ok.
..... obiektywnie patrząc naprawdę... przynajmniej na moim wydziale:)
i na pewno dziewczyny nie przychodzą na polibudę szukać męża, choć pewnie są takie przypadki..... czyli co?? mam rozumieć, ze faceci na Uniwerkach też szukają żon??
wracając do dziewczyn szukających męża.... myślę, że kobiety są na tyle mądre, że mogą znaleźć łatwiejsze sposoby, a nie męczyć się robiąc różne projekty albo niszczyć sobie paznokcie w laboratorium:p Zresztą myślę, że "osobniczki" szukające w ten sposób szybko wylatują z miejsca swoich poszukiwań:p

..... wracając do sedna sprawy: moi znajomi z uniwerku do sesji mają lajcik, politechnika zawsze męczy projektami, wejściówkami itp. tu już nie ma co liczyć na wakacje. Nie wiem jak w reszcie wypadków.

17.04.2007
00:03
smile
[42]

radosh [ Major Enterprise Edition ]

Propo dziewczyn na Politechnice, to przed hala sportowa w Łodzi przy mojej Politechnice stoi MIG-21M. Legenda głosi, ze owy MIG odleci kiedy pierwsza dziewica skonczy PŁ

EDIT: zdjecie sie nie dolaczylo -->

17.04.2007
00:15
smile
[43]

volve16 [ Manager ]

coolerek89-->> Na budownictwie na PS nie będzie Ci aż tak bardzo źle ;) Mam co piatek ćwiczenia z matmy na BMW(Budynek Miedzywydziałowy), które graniczy właśnie w wydziałem Budownictwa i czasem można zauważyć ładne panienki ;) Jedynie mogę Ci poradzić, że jeśli będziesz chciał mieć na roku parę ładnych dziewczyn to nie wybieraj się nigdy na Wydział elektryczny :D U mnie na całym roku na AIR są 4 dziewczyny :( A z tego co wiem, to na pozostałych kierunkach ciężko znaleźć takowe w ogóle.

radosh-->> Jak bywałem w tamtych rejonach to często widziałem tego MIG'a, ale o tej legendzie to jeszcze nie słyszałem :D

17.04.2007
00:18
smile
[44]

Bajt [ Ariakan ]

radosh --> No prosze, tez studiuje na PŁ, a o tej legendzie nie slyszalem :) No, ale jestem dopiero na pierwszym roku :)

17.04.2007
00:19
[45]

Hansvonb [ Konsul ]

Właśnie mi się przypomniało - tak naprawdę największą różnicą
(przynajmniej za czasów kiedy ja pobierałem nauki), było to że
w ogólniaku wszystkim zależało abyś zdał i skończył szkołę,
natomiast na studiach jedyną osobą której na tym zależy jesteś Ty


PS
A co do legend to o ile wiem w Gdańsku obowiązuje taka,
że w podobnym przypadku T-34 wystrzeli.

17.04.2007
01:16
[46]

Luremaster [ Pierwszy Sekretarz ]

poziom trudnosci na studiach jest rozny od ekstremalnie ciezkich do calkiem latwych :) Na podstawie swoich doswiadczen rozmow itd ranking trudnosci wyobrazam sobie tak:

1. Medycyna
2. Budownictwo Ladowe/ matematyka
3. Prawo
4. Psychologia
...
...
n. zarzadzanie i marketing

:)

17.04.2007
07:57
[47]

frer [ God of Death ]

Luremaster --> Medycyna i prawo to się zgodzę, ale kłóciłbym się co do budownictwa lądowego i pominięcia wielu innych kierunków technicznych. Nawet fizyka teoretyczna jest chyba gorsza niż budowlanka, nie mówiąc już o jakiś mechanicznych kierunkach.

17.04.2007
07:59
[48]

Azazell3 [ C.O.P ]

Zależy gdzie pójdziesz :) jeśli na jakiś wydział Akademii Rolniczej czy czegoś podobnego to jest o niebo łatwiej ;)

17.04.2007
08:08
smile
[49]

.BobiQ [ Pretorianin ]

A jak jest na kierunkach geograficznych mocno obleganych jak np. gospodarka przestrzenna czy turystyka i rekreacja?

17.04.2007
08:22
smile
[50]

Aen [ MatiZ ]

Taaa, łatwiej....

(Student Medycyny Weterynaryjnej)

17.04.2007
08:55
[51]

Azzie [ bonobo ]

Te legendy to chyba jakas bzdura... patrzac po dziewczynach z politechnik to wiele musi konczyc jako dziewice... Zaden facet by ich nie ruszyl :>

Chociaz to w sumie politechnika... Czym dluzej tam studiujesz tym masz mniejsze wymagania co do dziewczyn ;) Na piatym roku to pewnie juz nawet dziewczyna nie musi byc ;)

17.04.2007
09:04
[52]

Cartoons [ Generaďż˝ ]

Cóż, matematyka to pewna fizyka. Fizykę na studiach zlecił sam Lucyfer, więc jeżeli teraz nie jesteś z niej dobry, to powodzenia :) Mój fizyk jest szatanem. Pewnie ludzie z łódzkiej Polibudy albo z WSHE znają Janka N.

A co do trudności. Na poprzednich studiach z których zrezygnowałem (wypadek pod koniec pierwszego roku, żeby nie było) każde koło to była taka matura z przedmiotu. Dlatego nigdy nie powiem, że liceum było trudne. Po prostu, tak jak ktoś wyżej wspomniał, tutaj tylko Ty decydujesz od tego, czy skończysz studia czy nie.

17.04.2007
09:24
smile
[53]

eJay [ Gladiator ]

Azazell3--->Nie pisz bzdur. Na Akademiach Rolniczych bez fizyki, chemii i bilogii w paluszku konczysz studia na 1 semestrze. Wiem, bo mam tam znajomego i wiem ile osob w jednym roku odleciało...

Azzie---->LOL:) "Kazda potwora znajdzie swego amatora".

17.04.2007
09:28
smile
[54]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

1. Medycyna
2. Budownictwo Ladowe/ matematyka
3. Prawo
4. Psychologia
...
...
n. zarzadzanie i marketing


Muszę to pokazać swoim koleżankom z psycho. Będą miały ubaw :o))))

17.04.2007
11:29
[55]

anen [ #24 1KFA Fireballs - FB ]

1. Medycyna
2. Budownictwo Ladowe/ matematyka
3. Prawo
4. Akademia Rolnicza :)
...
...
n. zarzadzanie i marketing

Powiem ze staje w obronie swojej uczelni gdyz wiem co to znaczy , miec fizyke - laborki gdzie konsultacja staja sie godzinami obowiazkowymi a matematyka wcale nie odbiega od tego czego ucza na polibudzie. Wiem , bo studjuje w Poznaniu i zadania ktora ja mam sa czasami bardziej matematyczne niz ci z Poli. Zawsze powtarzam moim kolegą , że jak chcą mieć 2 warunki na początek to niech idą na AR.

Ogolnie nie wiem dlaczego , ale jak sie mowi ze jestes po rolniczej to zaraz smiech bierze - kolega na leśnictwie operuje łaciną tyle co medycyna :) A do tego dochodą te wszystkie kwiatki, drzewka ...... :)

Najlepiej jak się gada z profesorami , skąd są - no z Politechniki - za dużo osób oblewałem i tu jestem. Jak narazie jedyna osoba która jest guru na AR to PROfesor Kala - na 5 roku wiara jeszcze prosi o warunek :) z I

17.04.2007
11:41
[56]

Vader [ Legend ]

Paudyn -> Chodziło o coś innego. Jak nie będziesz chodził to Cię wywalą. Ale nikt nie będzie za tobą chodzi i Ci smęcił, ani wzywał matki do szkoły. Sam odpowiadasz za siebie, za swoje wyniki w nauce za to czy zdasz czy nie zdasz. Czyli - normalne i zdrowe relacje uczelnia-student.

Do reszty -->

Takie wartościowanie kierunków na podstawie domniemanej "trudności" przypomina mi dyskusję dzieciaków, czyj tata jest silniejszy, albo kto ma większego członka. Dajcie spokój. Przecież, jeżeli ktoś wprost kocha prawo, wchodzi mu to do głowy łatwo, ma z tym duży kontakt, to dla niego będzie to łatwiejszy kierunek niż dla kogoś, kto nie znosi wkuwać na pamięc. Analogicznie, ktoś kto kocha matematyke, pójdzie na matme - zda ją spokojnie i powie że jest prosta. Takie wartościowanie można o kant dupy roztrzaść, nie mówiąc już o tym, że wiele zalezy od szkoły, a częsciej od tego, jaki prowadzący prowadzi jaki przedmiot. Szkoda tracić czasu na jakieś klasyfikacje, chyba że w ramach żartów ;]

17.04.2007
12:59
[57]

Luremaster [ Pierwszy Sekretarz ]

Paudyn: z czego ubaw? tyle rycia na pamiec nieraz beznadziejnych tekstow co na psychologi nie ma chyba na zadnym kierunku :)

17.04.2007
13:20
smile
[58]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Vader :: Po sprostowaniu jest już jasne, natomias w poprzedniej wiadomości mozna odnieść wrażnie, że skoro studia to Twoja sprawa, to nikt się nie interesuje na co i kiedy chodzisz, byleś zdał egzamin, a tak przecież nie jest :o)

Luremaster :: Moje psycholożki to chyba jedne z bardziej nudzących się osób. Rycie swoją drogą, ale nie ma tego absolutnie tyle, żeby sprawiało to problem w zaliczeniu, tudzież przekreślało życie towarzyskie.

anen :: Po części się zgodzę, sam jestem po ekonomii na SGGW i miałem tam znacznie bardziej rozszerzone to, co moi koledzy na SGH/UW o przedmioty techniczno ekonomiczne (to samo, tylko że dodatkowo w praktyce) oraz dodatkowe przedmioty czysto techniczne, także złego słowa na uczelnie rolnicze nie powiem, bo i poziom był wysoki i dało mi to także sporo umiejętności praktycznych :o) Z drugiej strony, jak juz zauważyłeś, było tu troszkę więcej pracy.

17.04.2007
13:27
[59]

frer [ God of Death ]

Co do Akademii Rolniczej to panuje taka opinia, że tam lekko i nic się nie robi, ale z tego co słyszałem od znajomych to wcale tam tak lekko nie jest, przynajmniej w Krakowie. Jak ktoś nie chce się uczyć to może iść na Ekonomiczną, bo tam poza imprezowaniem do sesji chyba nic nie robią. :P

17.04.2007
14:09
[60]

Artur20 [ Generaďż˝ ]

frer--> czy ja wiem? Mam paru kolegow jeszcze z liceum, sa wlasnie na Rolniczej w Krakowie. Oni mowia ze to taka smieszna uczelnia, w pozytywnym znaczeniu tego slowa. Nawet pare dni temu jeden sie smial bo po 4 latach studiow mu przyslali pismo ze go wyrzucaja (od 3 lat on sie pojawia w szkole niemal wylacznie na egzaminach, a na zajeciach jak akurat ma czas i checi). Troche zaluje ze sam nie poszedlem na Rolnicza, ale jednak zwyciezyla we mnie sympatia do ekonomii, a nie rolnictwa. Moze na Rolniczej by bylo ciekawiej, kto wie.
A co do A. Ekonomicznej, to chodzilem tam przez 1 rok. Jakas paranoja jak dla mnie. Program chyba jeszcze im zostal z glebokiej komuny, o stosunku do studentow nie bede sie rozpisywal- stanie po 5 godzin przez 4 dni w kolejce do dziekanatu i tego typu rzeczy. Ot taki wielki niepsrawny i przestarzaly moloch. Owszem zapierniczac tam czasem trzeba ostro, tyle ze w 90% uczysz sie bzdur ktore sa zupelnie zbedne.

17.04.2007
16:43
[61]

anen [ #24 1KFA Fireballs - FB ]

Co do Rolniczych uczelni :) Panuje tam swego rodzaju chaos :)
Wszystko bo np. w Poznaniu bedzie sie nazywac Uniwersytetem Nauk Przyrodniczych :)

17.04.2007
16:47
[62]

Loczek [ El Loco Boracho ]

"Co do Akademii Rolniczej to panuje taka opinia, że tam lekko i nic się nie robi, ale z tego co słyszałem od znajomych to wcale tam tak lekko nie jest, przynajmniej w Krakowie. Jak ktoś nie chce się uczyć to może iść na Ekonomiczną, bo tam poza imprezowaniem do sesji chyba nic nie robią. :P"

A wszystko to wiem od kolegi kolegi kolegi jego kolegi, tak?

17.04.2007
17:06
smile
[63]

Vaisefoder [ Konsul ]

Wypowiedzi niektórych wymiataczy z tego wątku po prostu mnie słabią. Dzieci, kiedy już pójdziecie na studia (inne niż Prywatna Wyższa Szkoła Biznesu w Pcimiu Dolnym) to zrozumiecie na czym polega prawdziwa nauka. Na studiach w przeciwieństwie do liceum nikt się z Tobą nie pieprzy, nikt nie przepuszcza na następny semestr "za ładny uśmiech", tak naprawde nikogo nie obchodzi czy ukończysz studia czy nie. Że nie trzeba się uczyć codziennie? Ożfuck, co to jest za argument wogóle? Może i nie trzeba, ale biorąc po uwagę ilość materiału jaką trzeba opanować do sesji brak systematycznej nauki powoduje najczęściej skreślenie z listy studentów. :) Przykładowo - do egzaminu z Prawa Rzymskiego muszę nauczyć się 150 zagadnień, opracowanie jednego zajmuje mi nawet godzinę... A to tylko jeden egzamin (a będę miał ich w czerwcu 8) - takiego materiału nie da się opanować w dwa tygodnie, albo w miesiąc...

Z perspektywy czasu matura jest miłym wspomnieniem. :)

17.04.2007
17:09
smile
[64]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Wszystko bo np. w Poznaniu bedzie sie nazywac Uniwersytetem Nauk Przyrodniczych :)
- SGGW mieli przemianować na Uniwersytet Południowy. Nie ma jak odstąpienie od (u)znanej marki i zrobienie z tego na jakiegoś dziwoląga.

17.04.2007
17:12
smile
[65]

Regis [ ]

anen --> To taki trik ktory ma sciagnac studentow - bardzo popularny ostatnio. Wroclawska AR juz zostala przemianowana na Uniwersytet Przyrodniczy, a chodza nawet sluchy o tym, ze Politechniki chca przemianowywac na Uniwersytety Techniczne/Technologiczne (University of Technology) :P

17.04.2007
17:13
[66]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

Dzięki za te wypowiedzi, pisze posta bo niektórzy coś mówią, że jak ide na matematykę, to i fizykę będe miał - to nieprawda... Na matematyce finansowej nie ma czegos takiego :)

17.04.2007
17:18
[67]

Jam Jest Pawian [ Busted In The Hood ]

Dzięki za te wypowiedzi, pisze posta bo niektórzy coś mówią, że jak ide na matematykę, to i fizykę będe miał - to nieprawda... Na matematyce finansowej nie ma czegos takiego :)

Wiesz... idac na Automatyke i Zarzadzanie nie spodziewalem sie ze bede mial Filozofie albo Podstawy Psychologii Spolecznej...

17.04.2007
17:30
smile
[68]

promilus1 [ Człowiek z Księżyca ]

A studiuje ktoś na kierunku "Turystyka i rekreacja"??

17.04.2007
18:52
[69]

radosh [ Major Enterprise Edition ]

MaZZeo --> Nigdy nie wiadomo jakie przedmioty bedziesz mial

Ja np. idac na Zarzadzanie i Inzynierie Produkcji na PŁ przebrnalem juz przez filozofie i socjologie.
Poszukaj na stronie internetowej swojej wybranej uczelni wykazu przedmiotow przez wszystkie lata studiowania, lub poprostu zerknij na plany lekcji kazdego roku.

17.04.2007
18:54
[70]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

To nie jest tak, że ja jedynei słyzsałem, mój brat jest na takich studiach i wiem dokładnie - nie było i nie będzie fizyki :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.