GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Wiersz o milosci

10.04.2007
21:06
[1]

hrabia27 [ Centurion ]

Wiersz o milosci

Witam jakim waszym zdanie jest najpiekniejszy wiersz milosny wyznajacy milosc kobiecie taki ktory moze na niej zrobic wrazenie...

10.04.2007
21:10
smile
[2]

John_Kruger [ Internetowy eksplorator ]

Zgraj sobie program Wierszownik 4.4 (bezpłatny)


Zainstaluj i uruchom. Wyszukaj w nazwie wiersza slowo - "milość". Dostaniesz kilkadziesiat wierszy;). Wybierz sobie najciekawszy:)

10.04.2007
21:12
smile
[3]

Sir klesk [ ...ślady jak sanek płoza ]

Kazimierz Przerwa-Tetmajer - "Lubie kiedy kobieta..."


Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.

I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.

Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.

11.04.2007
19:45
[4]

hrabia27 [ Centurion ]

Ale mi to chodzi cos bardziej z takich klasycznych no i o milosci mezczyzny do swojej lubej... Postarajcie sie prosze...

11.04.2007
19:49
[5]

qweks [ Ignis Lentus ]

Polecam Edgara Allana Poe

Annabel Lee

przeł. Zenon Przesmycki

Wiele, o wiele już temu lat,
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi,
Żyła dziewczyna jak wonny kwiat,
Imię jej było Annabel Lee.
Jam w tym dziewczęciu miał cały świat,
A sam znów światem byłem jej.

Oboje dziećmi byliśmy tam
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi;
Lecz jak my się kochali, snadź nie kocha Bóg sam,
Ja i moja Annabel Lee.
Taką miłością, że z niebieskich bram
Seraf zazdrościł mnie i jej.

I to był powód, że, ach! dawno już,
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Wiatr zawiał z chmury i pęd wściekły burz
Uniósł piękną Annabel Lee,
Że jej niebieski krewny, anioł-stróż,
Przyszedł i zabrał ją mi,
Aby ją zamknąć w grób na wieki już –
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi.

Anioł, co w pół tak szczęśliwe wiódł dnie,
Zazdrościł szczęścia mnie i jej –
Tak! to był powód (jak każdy to wie)
Nad brzegiem, gdzie ocean grzmi
Że wiatr przeleciał w ciemnej nocy mgle,
Porywając, zabijając moją Annabel Lee.

Lecz uczuć naszych nie przemogło nic,
I wielu starszych ode mnie i jej,
Wielu mądrzejszych – kochało snadź mniej;
Ani niebieskie duchy jasnych lic,
Ani szatan pod morzem, co grzmi,
Nie oddalą śmierci falą mej duszy od jej –
Mojej pięknej Annabel Lee.

Księżyc błyśnie zza mgły – wnet oblegną mnie sny
O mojej pięknej Annabel Lee;
Gwiazd rozświecą się skry – z nich mi jasny wzrok lśni
Mojej pięknej Annabel Lee.
Co noc czuwam tak tam, przy jej boku wciąż trwam –
Mej błogiej, mej drogiej, którą jedną tu znam –
Na brzegu, gdzie ocean grzmi,
Na jej grobie nad morzem, co grzmi.


Wklejam przy każdej możliwej okazji, świetne wiersze, wielki poeta.

11.04.2007
23:19
[6]

Yassey [ Pretorianin ]

Bolesław Leśmian - "Dziewczyna"


Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust, po tym jak śpiew od żalu ginie.

Mówili o niej: "Łka więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili.

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć dziewczynę rdzą powlecze!"
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość i nigdy tak, jak tego pragnie ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój! - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było, oprócz głosu!

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz! I była próżnia w całym niebie!
A Ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z Ciebie?


Wierzę, że niektórym może się wydać mało romantyczny w klasycznym rozumieniu, ale dla mnie nie ma prawdziwszego wiersza o miłości.

12.04.2007
02:25
[7]

Yoghurt [ Legend ]

Roman Kostrzewski- Purpurowe Gody

Niewinność zmęczona rozwiera białe swe nogi.
Dotyka klejnotów spragniona grzechu - marzenia.
Dlaczego płomienie ukrywasz między palcami?
Dlaczego spełnienie jest tylko bladym odbiciem?

Dziwny szept, dzikie sny, ciemny las, czarna msza i bóg
- naga budzisz się w wielkich jajach.
Prącie trzy na metr czarne jak w habicie ksiądz,
chłoszcze brzuch, gwałci cię na krzyżu wszelkich wiar.

Spijam dziewczęca krew błony dziewiczej jak zagęszczony sok własnej czci.
Boli ten pierwszy raz ale nie płaczesz.
Ciałem wstrząsa skurcz, wypełniony krzykiem dreszcz.

Dziwny szept, dzikie sny, ciemny las, czarna msza i bóg.
Chowa się z zawstydzenia.

Wyciągam ostry nóż.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.