GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Cehabezce Hasamo

30.03.2007
23:07
[1]

alpha_omega [ Senator ]

Cehabezce Hasamo

Fallen Art - tytuł, który jest częścią sztuki. Tylko dlatego, że jest dwuznaczny (sztuka spadania/upadła sztuka). Sztuka spadania już nie ma takiej siły wyrazu właśnie dlatego, że jest mniej dwuznaczna. A więc jednoznaczność zabija sztukę. Brak magii w dzisiejszym świecie (a magia jest wieloznaczna, to nas w niej fascynuje, nie jest jasna i określona), powoduje upadek sztuki. Czy jednak nie jest to dążenie człowieka do bycia czystą inteligencją? Czy nie jest to rozwój kulturowy?


Czymże jest muzyka techno jeśli nie wydobycie z muzyki klasycznej tego co działa podświadomie na umysł? Czegoś co nie jest ani strukturą, ani barwą (mogę się mylić do pewnego stopnia tzn. możliwe, że w pewnym stopniu odgrywa tu rolę barwa; a może barwa jest równoznaczna z częstotliwością - nie znam dostatecznie fizyki), ale częstotliwością, która po prostu działa na umysł, dostosowaniem pewnych prostych schematów wysokościowych, pewnych struktur następstwa określonych dźwięków). Może dlatego się przed tym bronbimy, to przyjemny odlot, ale nie rwozwijający. A może da się jednak rozwijać umysł podświadomie? Może to jest jednak rozwój?

A czymże jest filozofia jeśli nie próbą ujęcia skomplikowanej myśli z języka naturalnego i w języku naturalnym właśnie.

30.03.2007
23:11
[2]

gladius [ Subaru addict ]

Żubr - występuje w puszczy.

30.03.2007
23:13
smile
[3]

Glob3r [ Senator ]

gladius
<


Eee.... za mądre dla mnie o tej porze... :D Nic a nic z tego nie zrozumiałem, prócz jakiś bełkotów o tym że techno działa na nas podświadomie?

30.03.2007
23:13
[4]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Dobrze wiemy o tym jak dużo cholesterolu zawiera ser. Czy to znaczy, że jedząc ser stajemy się źli? W końcu powoli sie zabijamy...

30.03.2007
23:17
[5]

alpha_omega [ Senator ]

Loczek ------------> I właśnie o to chodzi. Zastanów się nad swoim problemem (który dotychczas był dla ciebie ironią stosowaną ) i wyciągnij wnioski. Pogłęb rozumienie własnej myśli zawartej w tym tekście.

30.03.2007
23:24
smile
[6]

ronn [ moralizator ]

<-- gladius

30.03.2007
23:29
[7]

ProteZ [ (= Suofnik Miszcz =) ]

alpha_omega ------> chyba rozumiem... chodzi ci o to że jesteś Iniemamocny ?

30.03.2007
23:32
[8]

alpha_omega [ Senator ]

Czy Deja Vu nie może się opierać na czasie? Przed chwilą wkręciłem kumplowi muzykę nie w rytm, trochę opóźnioną, i stwierdził, że miał deja vu, po prostu po sekundzie stwierdził, że ma deja vu nic o tym nie wiedząc, że nie wszedłem w rytm.

30.03.2007
23:35
[9]

eLJot [ a.k.a. księgowa ]

alpha_omega ---> Gdyby z Twoich wypowiedzi wyciąć powtarzające sie fragmenty, było by tego conajmniej o połowę mniej!

spoiler start
Nie pij już ;P
spoiler stop

30.03.2007
23:37
[10]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Nie wiem co znaczy stwierdzenie ze deja vu opiera sie na czasie, wiem ze opiera sie na nieprawidłowym działaniu neuronów... :P
Czyli w skrócie że coś sie tam w jakiejs synapsie blokuje i w efekcie mózg przetwarza jeszcze raz tą samą informacje.

31.03.2007
12:29
[11]

alpha_omega [ Senator ]

Loczek ------------> Też tak słyszałem - i to właśnie jest kwestia czasowa. Teraz mam na to dowód w postaci przeżytej sytuacji.


Co się tyczy techno - jest oczywiste, że działa ono na podświadomość. Tak jak dźwięki tam-tamów tak i techno jest mocno oparte na powtarzalnym rytmie, a to wprowadza człowieka w tzw. trans. Stwierdzone jest zresztą, że daje się stworzyć program, który szacuje prawdpodobieństwo spodobania się danego utworu, a to oznacza, że istnieją podświadome, wpólne wszystkim ludziom schematy muzyczne, które w szczególny sposób na nich oddziaływują. Jean Michel Jarre stwierdził, że Vivaldi tworzyłby dziś heavy metal, a Bach odkrył znaczenie sekwencji w muzyce - formy wykorzystywanej dziś właśnie w muzyce elektronicznej (w techno szczególnie). Sekwencja to właśnie jedna z rzeczy, które w szczególny sposób oddziaływują na człowieka. Techno to w dużej mierze właśnie to: schematy wyjęte z klasyki, podrasowane możliwościami elektroniki (np. tzw. efekt bramy), schematy szczególnie oddziaływujące na podświadomość. Dlatrego właśnie - w połączeniu np. z alkoholem - techno daje taki efekt odlotu.

31.03.2007
12:39
[12]

alpha_omega [ Senator ]

Szerzej o deja vu. Dlaczego to jest dowód? Skoro bowiem odczucie echa może sprawić wrażenie deja vu, to musimy szukać sytuacji w której to odczucie echa jest powodowane przez nasz mózg, a nie zachodzi w świecie obiektywnym. Taką sytuacją jest właśnie rodźwięk między kodowaniem w pamięci, a uświadomieniem sobie widzenia, co zachodzi właśnie - według teorii - w przypadku błędnego funkcjonowania neuronów.

31.03.2007
12:57
[13]

Flyby [ Outsider ]

..taaak ..bez wątpienia mamy do czynienia z transem oraz dawką wewnętrznego przeżywania usiłującą wydostać się na zewnątrz ..coś na kształt duchowej pary zbierającej się w egzystencjalnym kotle wrażeń i szukającej ujścia ..zanim trafi na gwizdek nalezy poddać ją wstępnej sublimacji..
..Mozna to też nazwać afirmacją zjawisk występujących przy odbiorze muzyki jako takiej ale przecież nie tylko ..Od afirmacji do pogłębiania naszych odczuć, powiązania ich w sensowne cykle ..ee ..rozeznanie przyczyn i rozumowa a jakże, akceptacja .. uff ..już się zmęczyłem

31.03.2007
15:06
[14]

alpha_omega [ Senator ]

Szkoda, że nie probujecie czasami czegoś zrozumieć (albo przynajmniej - kogoś), a obracacie wszystko w kpinę. Czy kłopoty z rozumieniem tekstu w naszym kraju nie wynikają właśnie z takiej mentalności? Znam wiele tekstów, których zrozumienie byłoby dla 99% osób na tym forum zbytnim wyzwaniem - właśnie dlatego, że nie usiłują oni nawet zrozumieć, lecz własne niezrozumienie biorą za oznakę głupoty tekstu. A czasami trzeba się zwyczjnie zastanowić, zobrazować tekst, wynaleźć kilka przykładów na sprawdzenie bądź odrzucenie tezy, zastanowić się jak dany problem rzeczywiście się nam przedstawia. Bo tak naprawdę często nawet nie zastanawialiśmy się w życiu czym np. jest sprawiedliwość. Czym jest? Śmiało - choćby uogólnienie z czynów uważanych za sprawiedliwe.

31.03.2007
15:33
[15]

Herr Flick [ Wyjątek Krytyczny ]

Co zaś się tyczy sztuki - narzeka się w dzisiejszych czasach, że magia znika ze świata. Świat staje się jasny, naukowo określony, nie ma w nim miejsca na metafizykę, na dwuznaczność, na jakiś sens poza sensem codzienności. Swoim przykładem - tym jaki podałem - pokazuję tylko jak jednoznaczność może niszczyć sztukę. Fallen Art to był tytuł, który łączył spadanie (które jest głównym elementem fabuły) z upadłą sztuką (która także jest w tym filmie obecna, zresztą na tej dwuzxnaczności bazuje przesłanie filmiku). Natomiast tytuł Sztuka spadania jest jednoznaczny, nie wydobywa już takiego bogactwa sensu, w stosunku do fabuły nie jest już tak odpowiedni. Inaczej - sztuka, przynajmniej w niektórych swoich przejawach, bazuje na dwuznaczności. Tyle. Czy to naprawdę takie zabawne?

PS. To piszę ja alpha_omega - żeby nie mylić faz, siedzę u kumpla i niechcący z jego konta zarzuciłem posta, co jest dziwne bo wcześniej logowałem się ze swojego.

31.03.2007
15:43
[16]

alpha_omega [ Senator ]

Już nie mówiąc o zarzucie powtarzania się - co jest wręcz śmieszne zważywszy, że mało kto starał sięzrozumieć nawet tak 'wyjaśniony' tekst. Inaczej - powtarzanie, które odbyło się celem wyjaśnienia, nie odniosło skutku. Zreszta powtarzanie jest często naświetleniem, ujęciem z wielu różnych stron - szkoda, że niektórzy nawet tego nie widzą, bo dla nich podobne pojęcia są równoznaczne, a powinny być różne.

31.03.2007
15:52
[17]

Flyby [ Outsider ]

..bo to jest tak alpha, jakbyś się wybrał do Hyde Parku z tekstem filozoficznym - znakomicie większa część słuchaczy w żaden sposób nieprzygotowana do filozofii, Twój tekst zmuszona by była przyjmować na zasadach obcych Ci lub w danej chwili niepotrzebnych ;) ..Co bardziej cierpliwi słuchacze docenialiby styl, modulację głosu, wyrwane z kontekstu zdania ale niestety nie treść, nie calokształt ..Gdybyś miał szczęście znalazłby się może jeden odbiorca na tyle obkuty aby wdać sie z Tobą w dyskusję która by Ciebie usatysfakcjonowała .. Czy to aby na pewno wina słuchających Cię ?

31.03.2007
16:09
[18]

alpha_omega [ Senator ]

Problem w tym, ze to nie jest tekst filozoficzny, daleko temu do tego. Ten tekst jest bardzo prosty, jest zauważniem - przypadkowym - pewnych analogii.

31.03.2007
16:32
[19]

Herr Flick [ Wyjątek Krytyczny ]

I tak - to jest wina słuchaczy. Nie byłaby taką, gdyby po prostu ten wątek olali, ale jeśli starają się zabrać głos, to wymaga się od nich, ażeby przynajmniej starali się zrozumieć wypowiedź na jaką odpowiadają. Właśnie z tego względu Soul zwalcza głuypie odpowiedzi juniorom, choć trzeba przyznać, że jeśli pytanie jest banalne i proste to i u mnie powoduje chęć ironizowania. Nie mam natomiast takich ciągot, jeśli czegoś nie rozumiem, lub uważam, że nie rozumiem. To dość naturalne - to właśnie rózni osobę która najpierw myśli później mówi, od osoby, która najpierw mówi, później myśli. Natomiast wobec zbytniej prostoty nikomu nie chce się zachowywać powagi i wtedy trzeba się zmuszać. Prawdą jest jednak i to, że często uważamy za proste i warte jedynie ironii to, co tak naprawdę takim nie jest. Zawsze wtedy ośmiesza się człowiek i wcale nie twierdzę, że sam jestem od takich zachowań wolny. A jednak zawswze powodują one u mnie kwaśny uśmniech, szczególnie jeśli wiążą się z chorobliwym samozadowoleniem, bo ja dążę do tego, ażeby takie zachowania w sobie wyeliminować.

PS. Ja .... powalone konta. Coś nie tak jest na tym kompie.

31.03.2007
16:38
[20]

Anoneem [ Generaďż˝ ]


" Fallen Art - tytuł, który jest częścią sztuki. Tylko dlatego, że jest dwuznaczny (sztuka spadania/upadła sztuka).


W którym miejscu jest dwuznaczny ?? "fallen art" = "sztuka upadła". Zaś "sztuka spadania" = "art of falling", czyż nie ?

"Znam wiele tekstów, których zrozumienie byłoby dla 99% osób na tym forum zbytnim wyzwaniem - właśnie dlatego, że nie usiłują oni nawet zrozumieć, lecz własne niezrozumienie biorą za oznakę głupoty tekstu. "

Och, musisz się czuć potwornie osamotniony :) A nie wziąłeś pod uwagę że otoczenie nie ma obowiązku odrabiać prac domowych na zadany przez Ciebie temat ? Ja się osobiście odbijam od wielu zagadnień nie dlatego że "są głupie" (bo taka postawa pachnie przedszkolem) ale dlatego że brak mi energii i motywacji do mobilizowania swojego (dość przeciętnego zapewne) potencjału umysłowego do roztrząsania czysto teoretycznych zagadnień.

"Bo tak naprawdę często nawet nie zastanawialiśmy się w życiu czym np. jest sprawiedliwość. Czym jest? Śmiało - choćby uogólnienie z czynów uważanych za sprawiedliwe."


Jako że siadam teraz nad KPK: Sprawiedliwie jest ukarać jednostkę winną przestępstwa karą która odpowiada ciężarowi jej winy i stopniowi demoralizacji.

Edit: I już żałuje że to napisałem :)
Edit 2: A ten tytuł wątka to skąd ?

05.04.2007
17:11
[21]

alpha_omega [ Senator ]

Oczywiście czysto językowo masz rację. Na tym poziomie jeszcze nie ma tej dwuznaczności. Jednak w jęz. polskim, tak samo jak w angielskim (gdzie taki tytuł został nadany), tytuł upadła sztuka wytwarza sens metaforyczny. Oglądając filmik stykamy się w pierwszym momencie ze zdarzeniem śmiertelnego skoku człowieka. Termin 'sztuka' w tytule 'sztuka spadania' przywodzi na myśl raczej to ze swoich znaczeń, które bliskie jest takim pojęciom jak: zdolność, umiejętność, wyczyn, popis. I właśnie tak to w pierwszej chwili - a właściwie przez większą część filmu - odbieramy. Generał urządzający dla rozrywki krwawe popisy. Bliżej tym wrażeniom do odczucia sportu, niż powiązania sensu ze sztuką. Warto zaznaczyć, że pojęcia 'wyczynu' i 'popisu' i w ogóle sam charakter sportu są natury czynnej. Dopiero tytuł 'Upadła sztuka' z miejsca wyznacza płaszczyznę metafory wnosząc skojarzenie z biernym procesem upadku (jako staczania się) i wiążąc już na samym początku upadek człowieka z upadkiem sztuki. Rodzi to i takie interpretacje jak ta, że nasz głód intelektualny i poznawczy, nasza usilna i czynna chęć nowości powoduje w pewnym momencie jakiś poślizg, który - z początku niezauważalnie - ciągnie nas w dół w otchłanie nudy, dekadencji i moralnej oraz estetycznej degrengolady. Tęsknoto za jakimś zaginionym sensem w świecie, w którym wyśmiewa się sens dostarczany przez tradycję, w którym ten sens już nam nie wystarcza, z natury rzeczy popycha nas w ramiona zwyrodnienia i coraz głębszej samotności.

Oczywiście można powiedzieć, że i przy polskim tytule taka interpretacja jest możliwa. Owszem - jednak dzieło, aby nabrało pełni wyrazu, musi rozwijać swój sens od początku, a z czasem go jedynie pogłębiać. Nie oglądamy filmu, ażeby po obejrzeniu usiąść i zastanawiać się o co to też mogło tam chodzić. Metafora musi być uderzająca; późniejsze zastanowienie winno być jedynie pogłębieniem, a nie odcyfrowywaniem. W skrócie - doznanie estetyczne przy pierwszym obejrzeniu tego filmiku jest dużo głębsze jeśli znamy jego angielski tytuł, gdyż wtedy od pierwszej sceny, klatka po klatce, rozwijamy i pogłębiamy jego metaforyczny sens. Nie gapimy się na spadającego faceta i na to jak został zanimowany.

________________________________________

Czy ja powiedziałem coś nieprawdziwego? Zdarzają się teksty naprawdę bardzo skomplikowane i wymagające wprawy w czytaniu dzieł tego rodzaju jak również znajomości pojęć wypracowanych w dziełach wcześniejszych; a więc wymagające systematycznej analizy i długiej, dogłębnej lektury (czasami stronę trudno zrozumieć). Dlaczego jednak o tym napisałem? Bo z doświadczenia wiem, że w przypadku takich tekstów wiele osób z miejsca je skreśla trudność własnego odbioru biorąc za oznakę głupoty tekstu. Wydaje mi się, że osoby, które wchodzą do wątku i piszą coś, aby tylko napisać (wyśmiać) mają kłopot z tym właśnie przyzwyczajeniem. Ja rozumiem, że jeśli ktoś pyta po raz setny o rzecz, którą można w pół minuty znaleźć w google, to może to każdego skłonić do ironii i szyderstwa, ale na Boga - czy tak również być musi kiedy sugeruję pewne proste, aczkolwiek przy bliższym rozważeniu - myślę - ciekawe pytania? Czy ja się zapytałem o cd-key'a do gry X? Połowa z tych osób zapewne słyszała pogląf, że jednoznaczność niszczy magię w świecie. Tylko dla nich często to jest właśnie tyle - same słowa, formułka: jednoznaczność niszczy magię w świecie.


-------------------------------------------

Nie - to nie jest Sprawiedliwość. To tylko ludzka jej namiastka. Każdy porządny ustawodawca, który tworzy prawo, stara się pogodzić pragmatyzm z ideałem, którym jest właśnie Sprawiedliwość (przez duże S). Aby więc zajmować się ludzką sprawiedliwością, wpierw należy się zastanowić jak ująć Sprawiedliwość, na jakich pojęciach się ona zasadza, jakie pojęcia angażuje w swoim działaniu. Że to bzdura? Ba! - niegdyś w kodeksach nie byłoby stwierdzenia (podkreślone): odpowiada ciężarowi jej winy i stopniowi demoralizacji. Sama zresztą wina inaczej bywała rozumiania, właściwie nie jako wina, a jako naruszenie obiektywnego tabu (tak więc np. morderstwo z premedytacją niczym mogło się nie różnić w swej prawnej wadze od zasłabnięcia na rusztowaniu is spuszczenia komuś cegły na łepetynę). Tego typu rozróżnienia jak właśnie morderstwo/nieumyślne spowodowanie śmierci, wysrastają z dziejowej refleksji nad pojęciem Sprawiedliwości, a nie sprawiedliwości. Ta druga sprawiedliwość to jedynie kodyfikacją, która stara się pogodzić względy praktyczne z jak najdokładniejszym przybliżeniem prawa do wyroków Sprawiedliwości.
Sprawiedliwość (przez duże S) można i nawet powinno się rozważać oddzielnie od sprawiedliwości, choćby celem odkrycia, jak ugoólnienie nie przystaje do rzeczywistości ludzkiej z całym jej skomplikowaniem; badź - jeśli ktoś jest wierzący - dla rozważenia czy Bóg może człowieka potępić za jakiklwiek czyn, skoro ludzka psychika jest zależna od tak wielu czynników niezależnych od naszej woli.

------------------------------------

A tytuł wątku to refleks pijackiej dyskusji sprzed paru miesięcy, kiedy to zastanawialiśmy się czy i czym rózni się cehabezce od hasamo. Różni się. Jedno jest pozbawione konkretu, drugie po prostu jest samotne. Czy lepiej kogoś utracić i tęsknić, czy po prostu tęsknić za w ogóle kimś?

05.04.2007
17:58
[22]

alpha_omega [ Senator ]

Jeszcze odnośnie tytułu wątku. Istnieją dwie szkoły intepretacji pewnych zjawisk językowych. Załóżmy, że zarówno 'hasamo' jak i 'cehabezce' oznaczają w języku po prostu 'ch', czyli zwyczajnie nazywają znak graficzny. Jedna szkoła będzie twierdzić, że dla ludzkiego rozumienia nie ma znaczenia, czy posłużymy się nazwą 'cehabezce' czy nazwą 'hasamo'. Druga zwróci uwagę na to, że nie znaczą one dokładnie tego samego (choć oznaczają to samo), bowiem naświetlają swój desygnat z róznych stron (patrz poprzedni post, gdzie z tej różnicy wyprowadzam dylemat egzystencjalny) i że ma to znaczenie dla naszego rozumienia sensu. Ten przykład nie jest może najlepszy, gdyż mamy tu do czynienia z sytuacją hipotetyczną, a i różnica znaczeń jest zamknięta w obrębie wyrazu (mało kto wypowiadając jakiś wyraz widzi w nim coś więcej niż zlepek głosek oznaczających coś konkretnego; poeci np. bardzo często dostrzegają, że oznaczać to samo, to co innego, niż to samo znaczyć - dlatego poezja wnosi takie bogactwo barw i odcieni), ale podobny problem można rozciągnąć na np. wyrażenia opisowe. Choć mam jeden przykład wyrazów, który - wydaje mi się - rozjaśni ten problem.

K. Ajdukiewicz podaje taki oto wdzięczny przykład i pyta: czy rzeczywiście nazwie 'trójkąt' przydajemy to samo znaczenie co nazwie 'trójbok'?

05.04.2007
18:01
[23]

Finthos [ Konsul ]

Uuk?

05.04.2007
18:21
[24]

alpha_omega [ Senator ]

errata: oczywiście zakładamy, że oznaczają 'h', a nie 'ch'. Taki zresztą desygnat nadaliśmy tym nazwom na samym początku - od tego zaczęła się pijacka rozkminka, od żartu z japońskim brzmieniem na temat litery 'h. Umililiśmy sobie w ten sposób powrót z piwem na łono imprezy, po tym jak musieliśmy podjąć tę wyprawę na skutek opróżnienia całego prowiantu % :)

05.04.2007
21:30
[25]

blood [ Killing Is My Business ]

Chyba twoja teoria nie jest trafna, ponieważ nie wszystkim ludziom podoba się techno.

05.04.2007
21:31
[26]

Virus_Man [ Crysis ]

Jeszcze odnośnie tytułu wątku. Istnieją dwie szkoły intepretacji pewnych zjawisk językowych. Załóżmy, że zarówno 'hasamo' jak i 'cehabezce' oznaczają w języku po prostu 'ch', czyli zwyczajnie nazywają znak graficzny. Jedna szkoła będzie twierdzić, że dla ludzkiego rozumienia nie ma znaczenia, czy posłużymy się nazwą 'cehabezce' czy nazwą 'hasamo'. Druga zwróci uwagę na to, że nie znaczą one dokładnie tego samego (choć oznaczają to samo), bowiem naświetlają swój desygnat z róznych stron (patrz poprzedni post, gdzie z tej różnicy wyprowadzam dylemat egzystencjalny) i że ma to znaczenie dla naszego rozumienia sensu. Ten przykład nie jest może najlepszy, gdyż mamy tu do czynienia z sytuacją hipotetyczną, a i różnica znaczeń jest zamknięta w obrębie wyrazu (mało kto wypowiadając jakiś wyraz widzi w nim coś więcej niż zlepek głosek oznaczających coś konkretnego; poeci np. bardzo często dostrzegają, że oznaczać to samo, to co innego, niż to samo znaczyć - dlatego poezja wnosi takie bogactwo barw i odcieni), ale podobny problem można rozciągnąć na np. wyrażenia opisowe. Choć mam jeden przykład wyrazów, który - wydaje mi się - rozjaśni ten problem.

05.04.2007
22:52
[27]

alpha_omega [ Senator ]

blood ---------------> Gusta muzyczne... Jest to kwestia - tak mi się wydaje - bądź ideologii, co jest smutną rzeczywistością dzisiejszych czasów (uprzedzenia ideologiczne); bądź przyzwyczajenia w błogiej muzycznej nieświdomości (rozumie się wtedy tylko pewien styl i nie myśli się pójść dalej, to wymaga kroku typu: posłucham przez pewien czas i dopiero ocenię, a nie typowego podejścia: nie podoba mi się i tyle), bądź wreszcie - i to jest chyba w przypadku nielubienia techno główna przyczyna, wyjścia dalej i poznania czegoś, co jest fascynujące na innym (choć czasami i na tym) poziomie niż podświadome oddziaływanie (np. po poznaniu możliwości muzyki klasycznej techno staje się dla nas sztampowe i denerwuje nas wręcz, że działa jedynie elektroniczną szybkością i efektem, czym stara się nas omamić - w spowolnieniu motywy techno są często tak banalne jak motywy disco polo, choć zdarzają się naprawdę ciekawe; ale w swoim własnym tempie wprowadzają w trans, wystarczy prosta sekwencja szybko powtórzona na kolejnych, melodycznie uderzających wysokościach). Jedno nie ulega wątpliwości - nie przepadam za techno, ale - szczególnie po używkach - choćby negatywnie (nawet na dołujący odlot) to jednak techno mnie uderza, nie pozwala przejść obok, zmusza do słuchania choćby to słuchanie było jakby bezsensownym zamyśleniem, pewnym otępieniem. Zauważyłem podobne działanie i na inne osoby. Czasami jest nawet tak, że ludzie bronią się przed techno tylko i wyłącznie z tego powodu, że powoduje ono w nich tego typu odczucia.

05.04.2007
22:59
[28]

alpha_omega [ Senator ]

I vice versa - znaczna część fanów techno, to po prostu miłośnicy tych odczuć nie mający często bladego pojęcia o muzyce.

05.04.2007
23:22
[29]

alpha_omega [ Senator ]

Virus_Man -------------> Proste pytanie - po co skopiowałeś ten tekst? Wydaje mi się, że masz prosty, aczkolwiek i mnie niegdyś nękający problem. Nie chodzi o hasamo i cehabezce. Po prostu dla Ciebie 'oznaczać' i 'znaczyć' to jest to samo i dlatego teskt wydaje Ci się bełkotliwy. Mnie filozofia nauczyła - choć jestem w tej dziedzinie bardzo, bardzo początkujący - rozrózniania delikatnych, subtelnych odcieni znaczeń, choć z początku byłem zagubiony w czasie i przestrzeni i nadal czytając niektóre teksty jestem. Oznaczać coś... dym oznacza, że gdzieś się pali. Nazwy cehabezce i hasamo oznaczają (jakby wskazują) na literę 'h'. Znaczyć coś... dym znaczy, że wybuchła wojna plemienna lub, że czas wybrać się na łowy. Nazwa cehabezce rodzi inne skjarzenia, niż hasamo, znaczą co innego. Jedna zawiera w swym sensie brak litery 'c', druga mówi tylko o tym, że 'h' jest samo, choć obie wskazują na literę 'h'. Mamy dym, więc wiemy, że gdzieś się pali (dym oznacza ogień), ale w samym dymie istnieje pewne rozróżnienie - gdy jest ciągły to znaczy, że mamy wojnę, gdy przerywany - znaczy, że mamy wyprawę łowiecką.

Dwa poziomy rozkminki.

05.04.2007
23:37
[30]

alpha_omega [ Senator ]

Szerzej:

Mamy dym, więc wiemy, że gdzieś się pali (dym oznacza ogień, wskazuje na ogień, jest pewną etykietką), ale w samym dymie istnieje pewne rozróżnienie - gdy jest ciągły to znaczy, że mamy wojnę (poprzez to, że dym oznacza ogień, docieramy do ognia, ale ten dym wkazuje nam pewien motyw, sens związany z ogniem, naświetla pewien konkretny sens rozpalenia ognia - wojnę; etykietka była czerwona), gdy przerywany - znaczy, że mamy wyprawę łowiecką (tutaj naświetlonym sensem ognia są łowy; etykietka była zielona). Podobnie: cehabezce naświetla taki sens litery 'h', który mówi o tym, że owo 'h' ma być bez 'c'; natomiast hasamo, mówi nam tylko tyle, że mamy samą literę 'h' (gdyby ktoś nie znał języka polskiego nie domyśliłby się po tej nazwie, że 'h' odróżniamy właśnie od 'ch'). I cehabezce i hasamo oznaczają (wskazują, desygnują) literę 'h', ale znaczą co innego, wydobywają nieco inny sens, inny aspekt tej litery.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.