GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Mniejsze z³o

21.03.2007
11:44
[1]

alpha_omega [ Senator ]

Mniejsze z³o

Stawiam pytanie - czy istnieje mniejsze z³o? Przychodzê odpowiedzi z pomoc¹ (a w ka¿dej razie uwalniam j¹ od ³atwych s¹dów) obrazuj¹c sytuacjê ekstremaln¹ w tak wielkim stopniu, ¿e z pozoru jej rozwi¹zanie wydaje siê oczywiste.

Cywilizacja ludzka ginie. Mamy dwa ostatnie statki kosmiczne, oba z t¹ sam¹ iloœci¹ pasa¿erów. Jeden, mo¿e siê z ca³¹ pewnoœci¹ uratowaæ (przynajmniej z obecnych opresji), ale tylko kosztem drugiego. Istnieje równie¿, choæ nik³e, prawdopodobieñstwo uratowania siê obu jeœli z³¹cz¹ si³y. Czy mamy prawo podj¹æ jako ludzie tak¹ decyzjê? Czy mo¿emy stawiaæ przetrwanie gatunku nad ¿ycie innych ludzi?

Postawmy problem inaczej - kapitan statku, który ma w tej sprawie podj¹æ decyzjê wyg³asza takie oto s³owa: "Stoimy przed najstraszniejszym z mo¿liwych pytaniem, przed dylematem czy mamy dziœ postawiæ na szali przetrwanie gatunku dla ratowania ludzkiego istnienia, czy te¿ zapomnieæ, odwróciæ siê i pójœæ dalej, a¿eby niegdyœ, w przysz³oœci, ktoœ nadal móg³ stawiaæ pytania, rozwi¹zywaæ nowe dylematy".

Móg³ stawiaæ pytania... Czy przetrwanie gatunku nie jest w³aœnie tym - istnieniem pytañ, odpowiedzi, dylematów, czy nie jest po prostu nieokreœlon¹ natur¹ ludzk¹, pewn¹ abstrakcj¹, potencjalnoœci¹ ludzkiego modi? Czy dla ratowania ludzkiej natury, przysz³ej, niewyraŸnej potencjalnoœci, dla ratowania pytañ i dylematów mo¿na odwróciæ siê od w tej chwili ¿yj¹cego i cierpi¹cego cz³owieka?; czy mo¿na go dla tego idea³u, jeœli jest to idea³, zostawiæ za sob¹?

Jak Wy widzicie ten problem i - szerzej - problem istnienia lub nieistnienia mniejszego z³a?

21.03.2007
11:46
[2]

yasiu [ Senator ]

to temat rzeka =] polecam opowiadanie 'mniejsze zlo' sapkowskiego... generalnie zlo to zlo, a czy jest mniejsze zalezy chyba tylko i wylacznie od punktu widzenia

21.03.2007
11:53
[3]

diuk [ Genera� ]

Je¿eli pojêcie z³a jest stopniowalne co do oceny skutków (kradzie¿ portfela < morderstwa < zak³ady narodu), to istnieje i wiêksze, a tym samym i mniejsze z³o.

Ocena "stopnia" z³a mo¿e byæ zmienna - w zale¿noœci od punktu widzenia to co jest z³em dla jednych nie musi byæ z³em dla drugich, ocena mo¿e siê tak¿e zmieniæ po ujawnieniu nowych faktów (rozkaz utrzymania pozycji "za wszelk¹ cenê" mo¿e byæ niezrozumia³ym z³em dla setek skazanych na zak³adê, ale jedyn¹ szans¹ dla tysiêcy innych - uciekaj¹cych).

Temat rzeka...

21.03.2007
12:00
[4]

alpha_omega [ Senator ]

yasiu --------->

Albo od stopnia uœwiadomienia (co jest punktem widzenia w takim sensie, ¿e patrz¹c z ró¿nych perspektyw jesteœmy raz bli¿ej, raz dalej pierwotnego sensu, pojêæ najprostszych). Przyznam, ¿e dopiero dziœ w nocy, zupe³nym przypadkiem, w czasie ogl¹dania Battlestar Galactica tknê³o mnie, ¿e tzw. przetrwanie gatunku to abstrakt, ¿e poœwiêcenie kogoœ dla tej potencjalnoœci chyba nawet nie jest dylematem, lecz zbrodni¹.

I to kierujê do wszystkich:

Dylemat jest tu tylko z tej przyczyny, ¿e poœwiêcaj¹c ¿ycie (obecne), ratujemy ¿ycie (obecne). Co jeœli mog³oby byæ inaczej? tzn. gdyby wyobraziæ sobie sytuacjê w której poœwiêcaj¹c ludzkoœæ (realnie ¿yj¹cych ludzi), zapewniamy przetrwanie gatunku?

21.03.2007
12:09
[5]

diuk [ Genera� ]

alpha_omega --> w chwili realnego zagro¿enia ¿ycia nikt nie myœli o zachowaniu gatunku, a jedynie o zachowaniu (w³asnego) ¿ycia.
Cz³owiek jest nawet sk³onny poœwiêciæ swoje ¿ycie ratuj¹c ¿ycie innym, ale robi to w celu ratowania jednostki (cz³onka rodziny, towarzysza broni, a nawet przypadkowego cz³owieka), ale nie gatunku.
Chocia¿ oczywiœcie ratuj¹c jednostki - chronimy przy okazji gatunek, ale raczej nieœwiadomie...

21.03.2007
12:10
[6]

thorgal5 [ Centurion ]

Wybralem najmniejsze zlo. Bylo naprawde malenkie... i plakalo - Marek Raczkowski.

Ten tekst chyb najtrafniej przedstawia jak ludzie motywuja wybor mniejszego zla.

21.03.2007
12:12
[7]

lolowita_ [ Pretorianin ]

W przypadku, który poda³eœ przetrwanie gatunku powinno byæ wa¿niejsze. Jest najwa¿niejsze.

Tak jak napisa³ diuk: " Ocena "stopnia" z³a mo¿e byæ zmienna ". To jak my definiujemy z³o zale¿y od tego jak zostalismy wychowani, w jakiej kulturze zostalismy wychowani, zgodnie z jakimi zwyczajami, idea³ami, celami itp.

21.03.2007
12:12
[8]

kiowas [ Legend ]

Patrzaæ od strony doktryny chrzeœcijañskiej - powinniœmy zrobic wszystko by choæ spróbowac uratowaæ najwiêcej jak siê da.
Patrz¹c pragmatycznie - los ludzkoœci to ma absolutny prymat przed losem jednostek. Wiec nale¿y zrobic co tylko mozna ¿eby zachowaæ nasz rodzaj.

Osobiœcie uwa¿am, ¿e czêsto zdarzaj¹ siê sytuacje gdy metoda mniejszego z³a jest jedyn¹ mo¿liwoœci¹ (vide polska polityka:)

21.03.2007
12:17
[9]

alpha_omega [ Senator ]

diuk -------------> Objerzyj BG (o ile nie ogl¹dasz) - naprawdê œwietny serial.

Sytuacjê rysujê absurdaln¹, wrêcz niemo¿liw¹, zdajê sobie z tego sprawê (trudno sobie wyobraziæ jak mia³oby siê zdarzyæ, a¿eby dla przetrwania gatunku trzeba by³o poœwiêciæ ostatki ludzkoœci), ale chodzi mi miêdzy innymi o sprawdzenia waszego odczuwania. Czy wydobywacie ten sens co ja - tzn. czy odczuwacie sens s³ow: Czy przetrwanie gatunku nie jest w³aœnie tym - istnieniem pytañ, odpowiedzi, dylematów, czy nie jest po prostu nieokreœlon¹ natur¹ ludzk¹, pewn¹ abstrakcj¹, potencjalnoœci¹ ludzkiego modi?; czy te¿ jest to dla Was zwyk³y ci¹g wyrazów. Dlatego tak stawiam problem - a¿ebyœcie siê zastanowili nad tym, jaki sens dla Was ma przetrwanie gatunku, postarali siê w to wg³êbiæ, wyobraziæ i opisaæ w³asne odczucia.

21.03.2007
12:20
[10]

alpha_omega [ Senator ]

lolowita_ i kiowas ---------------->

Ale z ludzkiego punktu widzenia, tak bez zimnej spekulacji i teoretyzowania o priorytetach, szczerze - dlaczego przetrwanie gatunku? (dlaczego ma mieæ wiêksz¹ wartoœæ, ni¿ ¿ycie tu i teraz, w tej chwili, realne losy i dylematy, radoœci i smutki) Czym¿e one w koñcu jest? Czy nie jest w³aœnie oczekiwaniem istnienia pytañ, odpowiedzi, dylematów, czy nie jest po prostu nieokreœlon¹ natur¹ ludzk¹, pewn¹ abstrakcj¹, potencjalnoœci¹ ludzkiego modi?

21.03.2007
12:21
[11]

diuk [ Genera� ]

Czy zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimê i Nagasaki by³o z³em? Wielkim Z£EM?

Analizy sztabów amerykañskich wykazywa³y, ¿e Japoñczycy nie myœl¹ o kapitualcji, ¿e bêd¹ broniæ swoich wysp do ostatniego ¿o³nierza i cywila. Nieodwracalne straty wœród ¿o³nierzy amerykañskich szacowano na kilkaset tysiêcy, straty wœród Japoñczyków (¿o³nierzy i cywilów) na 5-6 mln.

Czy wobec takich faktów u¿ycie bomb atomowych i kapitulacja Japonii nie by³o mniejszym z³em?

21.03.2007
12:27
[12]

kiowas [ Legend ]

alpha ---> to chyba oczywiste dlaczego? Gdyby zale¿a³o ci tylko i wy³acznie na sobie, na 'tu i teraz', nie obchodzi³oby ciê co siê stanie z twoim potomstwem. Przecie¿ przetrwanie gatunku to fundament funkcjonowania wszelkich gatunków.

diuk ---> zniszczeniu obu miast z pewnoœcia by³o mniejszym z³em dla Amerykanów, ale nie dla japoñczyków. Patrz¹c z ich perspektywy, lepiej byloby umrzeæ w walce ni¿ zupelnie bezbronnym.

21.03.2007
12:29
[13]

diuk [ Genera� ]

alpha_omega --> pwoiem szczerze: przetrwanie gatunku mam gdzieœ. Nigdy nie poœwiêcê siebie, ani tym bardziej swojej rodziny, w celu enigmatycznego "przetrwania gatunku".

Mogê poœwiêciæ siebie dla przetrwania moich bliskich, ale nie dla przetrwania Leppera, Giertycha SLD, mafii wo³omiñskiej, pracowników ZUS i innych "przedstwaicieli gatunku".

Niesiony chwil¹ ruszê pewnie z pomoc¹ gin¹cemu cz³owiekowi, ale nie bêdê wtedy analizowa³ zagro¿enia w³asnego ¿ycia - przyjmê, ¿e jakoœ mi siê uda. Je¿eli uratowanie innego cz³owieka bêdzie wi¹za³o siê z absolutn¹ pewnoœci¹ mojej œmierci - oj, to bêde musia³ siê zastanowiæ... Co na to moja rodzina? Kto j¹ utrzyma? Kto pójdzie na œlub córki?

21.03.2007
12:32
[14]

Bramkarz [ brak abonamentu ]

Twój przyk³ad zak³ada istnienie jakiegoœ demiurga, który decyduje.
Wiêc wszystko bêdzie zale¿a³o od jego subiektywnej oceny, skrzywionej zapewne przez instynkt samozachowawczy.

21.03.2007
12:34
[15]

diuk [ Genera� ]

kiowas --> cywile japoñscy organizowani byli w oddzia³y pospolitego ruszenia, wyposa¿eni zostali w ³uki i dzidy... Rybacy przyspodabiali swoje ³ódki do ataku na amerykañskie okrêty wojenne - poprzez za³adowanie materia³ów wybuchowych...

Z perspektywy 4.8 mln Japoñczyków (z tych 5-ciu mln, co mieli zgin¹æ) lepszy by³ jednak wariant historyczny - oni i ich dzieci prze¿yli. I maj¹ dziœ niepodleg³¹, siln¹ Japoniê.

21.03.2007
12:36
[16]

alpha_omega [ Senator ]

kiowas -------------> Ale potomstwo nie przetrwa - nawi¹zujê teraz do bardziej rygorystycznego pytania:

Dylemat jest tu tylko z tej przyczyny, ¿e poœwiêcaj¹c ¿ycie (obecne), ratujemy ¿ycie (obecne). Co jeœli mog³oby byæ inaczej? tzn. gdyby wyobraziæ sobie sytuacjê w której poœwiêcaj¹c ludzkoœæ (realnie ¿yj¹cych ludzi), zapewniamy przetrwanie gatunku?

Czym jest wtedy to przetrwanie gatunku? Chcesz, a¿eby przetrwa³ gatunek, a wiêc chcesz tego, a¿eby w przysz³oœci bli¿ej nieokreœlone, potencjalne, dziœ nie istniej¹ce jednostki ludzkie, mog³y nadal stwiaæ pytania, pisaæ powieœci, zachwycaæ siê uœmiechem dziewczyn, prze¿ywaæ swoje dylematy i rozterki. Ale wyobraŸ sobie obrazowo ten przysz³y œwiat: przecie¿ to jest idea³, abstrakt, tak naprawdê pragnienie przetrwania gatunku jest pragnieniem istnienia ludzkiej natury, pragnieniem gestów i s³ów, uniesieñ i upadków, namiêtnoœci i zauroczeñ, ale to wszystko to tak naprawdê potencja ludzkiego modi (potencjalnoœæ tego co przypisujemy cz³owiekowi, która pragnie byæ zachowana jako wzór), to jest nieokreœlone, niekonkretne, abstrakcyjne, jest jak marzenie - i nie odczuwa tu i teraz, nie ¿yje tu i teraz, nie tworzy tu i teraz, a dlatego czegoœ poœwiêcamy realne tu i teraz ostatnie pokolenie, które mog³oby jeszcze do koñca cieszyæ siê ¿yciem i zakoñczyæ wraz ze œmierci¹ istnienie ludzkoœci.

21.03.2007
12:42
[17]

kiowas [ Legend ]

alpha ---> jest dokladnie tak jak napisa³eœ - chcemy by przetrwa³y pewne wartoœci, idea³y i cele jakie stawia sobie ludzkoœæ. I jesli nie ja to ktoœ inny ma szansê kontynuacji tego¿.
I stawiaj¹c siebie w czysto abstrakcyjnej i hipotetycznej sytuacji, gdyby,m wiedzia³, ¿e poœwiêcenie ¿ycia mojego czy moich dzieci z ca³¹ i niezaprzeczalna pewnoœci¹ (bo tak to przedstawi³eœ) wplynie na kontynuacjê naszego rodzaju to tak - poœwiêci³bym je.
Inna kwestia to czy wobec tego czego dopuszczaj¹ siê ludzie - czy rzeczywiœcie warto gin¹æ za tak¹ ludzkoœæ...

diuk ---> osobiœcie wola³bym zgin¹æ szturmuj¹c czo³g moj¹ drewnian¹ dzid¹ ni¿ umrzeæ wskutek promieniowania...

21.03.2007
12:49
[18]

diuk [ Genera� ]

kiowas --> pewnie ¿e tak, ale ja mówiê o tych milionach, które zginê³y by przy obronie swoich wysp, a prze¿y³y dziêki temu, ¿e zginê³o straszn¹ œmiercia kilkaset tysiêcy. To by³o z³e - ale by³o mniejszym z³em...

I wnioskujê, ¿e jeszcze nie masz dzieci... Ja w obronie córki bym zabi³ bez wahania (bez wzglêdu na konsekwencje dla mnie), natomiast nigdy bym nawet nie rozwa¿a³ poœwiêcenia jej dla "gatunku"...

21.03.2007
12:52
[19]

alpha_omega [ Senator ]

kiowas -----------> No, to wreszcie siê porozumieliœmy. Wiesz, ja w³aœnie pierwszy raz odczu³em to jako zupe³ny abstrakt i poczu³em, ¿e chyba wola³bym nawet w przypadku pierwszej sytuacji próbowaæ ratowaæ ten statek, ni¿ walczyæ o przetrwanie gatunku. Jakoœ tak na to spojrza³em, z takiej perspektywy: to coœ w rodzaju pójœcia na pewn¹ œmieræ, dla dotrzymania zobowi¹zañ wobec drugiego cz³owieka, który tu i teraz mnie moralnie zobowi¹zuje. Tak w³aœnie jak w przypadku rodziny - jej zobowi¹zanie jest silniejsze, ni¿ zobowi¹zanie wobec neutralnego cz³owieka; tak samo mocniej odczu³em zobowi¹zanie wobec cz³owieka tu i teraz, ni¿ wobec idea³u przetrwania gatunku.

diuk -------------> No tak, rodzina to jednak najsilniejsza wiêŸ na jak¹ staæ cz³owieka, zobowi¹zanie wobec niej jest chyba silniejsze od wszelkich zobowi¹zañ, nawet tych wobec ludzkoœci. Tu odzywa siê jednak ego, ale - wydaje siê - zdrowe ego.

21.03.2007
12:53
[20]

kiowas [ Legend ]

diuk ---> naprawdê uwa¿asz, ¿e Jankesi tak d³ugo naje¿dzaliby wyspy japoñskie, ¿e wskutek ich inwazji œmieræ ponios³yby miliony? Przecie¿ to czysta fantastyka...
To, ¿e ty nie rozwa¿a³byœ czegos podobnego nie znaczy, ¿e inni poszliby twoim tropem...

21.03.2007
13:05
[21]

diuk [ Genera� ]

kiowas --> to nie jest wynik moich rozwa¿añ, tylko wynik lektur (g³ównie ksi¹¿ek historycznych) :-)

Amerkañskie dowództwo wiedz¹c o przygotowaniach Japoñczyków do obrony i znaj¹c skutecznoœæ i determinacjê stosunkowo niewielkich si³ japoñskich (³acznie z atakami samobójczymi) na uprzednio zajêtych wyspach przyjê³o plan blokady i strategicznytch bombardowañ wysp celem zag³odzenia Japoñczyków. Taka by³a alternatywa - albo kilkusettysiêczne straty w³asne albo wielomilionowe przeciwnika. Nie by³o - do czasu pojawienia siê bomy atomowej - innej drogi do kapitulacji Japonii.

edit: nawet wiêcej, ni¿ pamiêta³em...

"Cesarz ju¿ w 1942 zosta³ powiadomiony o niemo¿liwoœci wygrania tej wojny. W 1943 dowództwo floty japoñskiej stwierdzi³o, ¿e klêska jest nieunikniona. W maju 1945 zaproponowano Rosji rolê mediatora. Stalin nie odpowiedzia³ na t¹ ofertê, gdy¿ ju¿ w styczniu w Ja³cie sojusznicy obiecali mu du¿e korzyœci terytorialne w zamian za przyst¹pienie w sierpniu do wojny z Japoni¹.
Japonia stworzy³a swój plan obrony terytorium zwany „Operacja Decyzja”. Przewidywa³ on u¿ycie 10 tysiêcy samolotów samobójczych (w wiêkszoœci przerobionych samolotów szkoleniowych), 53 dywizje piechoty i 25 brygad. Razem 2 miliony 350 tysiêcy wyszkolonych ¿o³nierzy. Oprócz tego przewidywano wsparcie wojska 4 milionami cywilnych pracowników armii i marynarki oraz 28-milionow¹ milicj¹ cywiln¹. Uzbrojeni mieli oni byæ m.in. w bambusowe w³ócznie, ³uki i strza³y. Alianci obliczyli, ¿e je¿eli inwazja oka¿e siê konieczna, to straty w ludziach bêd¹ dla nich wynosi³y oko³o miliona zabitych i rannych, po stronie japoñskiej spodziewano siê liczby 10 do 20 milionów. Dlatego te¿ celem aliantów by³o z³amanie oporu Japonii zanim inwazja bêdzie konieczna."

21.03.2007
13:10
[22]

kiowas [ Legend ]

diuk ---> mnie to nadal nie przekonuje :)

21.03.2007
13:11
[23]

Molzey [ Pretorianin ]

kiowas---->
mogli jeszcze produkowaæ B-29 i bomby zapalaj¹ce, i po prostu lataæ tak d³ugo i paliæ Japoniê, a¿ zabiliby kilka milionów ludzi i dalsze kilka, kilkanaœcie zag³odzili na œmieræ.
A przecie¿ ¿adna inna opcja ni¿ kapitulacja Japonii nie interesowa³a USA.

21.03.2007
13:13
[24]

diuk [ Genera� ]

kiowas --> przypomina mi siê takie powiedzenie: wolê umrzeæ we œnie, z uœmiechem na ustach, jak mój dziadek, a nie wrzeszcz¹c z przea¿enia, jak jego pasa¿erowie ;-)

21.03.2007
13:18
[25]

kiowas [ Legend ]

Molzey ---> dlatego zgodzi³em siê, ¿e z puntu widzenia USA jedna bombka i pozamiatane to najlepsze z najgorszych wyjœæ.

21.03.2007
13:18
[26]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Klasyczny etyczny dylemat na ten temat wygl¹da nastêpuj¹co:

motorniczy tramwaju z uszkodzonymi hamulcami znajduje siê na rozstaju torów w w¹skim tunelu - na torach prowadz¹cych w lewo widzi grupkê 5 osób, na torach prowadz¹cych w prawo znajduj¹ siê trzy osoby, jedyne co mo¿e uczyniæ, to prze³o¿yæ wajchê.

W któr¹ stronê ?

21.03.2007
13:23
[27]

diuk [ Genera� ]

Mr.Kalagan --> to oczywiste.

Wali w grupê 5-ciu osób. Wiêksze sznase na wyhamowanie...

21.03.2007
13:40
[28]

alpha_omega [ Senator ]

Mr.Kalgan -------------> Tak, tylko takie dylematy iloœciowe s¹ ju¿ nieco oklepane; zreszt¹ nie maj¹c wyjœcia tzn. nie maj¹c szansy, a¿eby nikogo nie przejechaæ, powinien wybraæ prawdopodobieñstwo mniejszej iloœci cierpienia (a wiêc zwracaæ równie¿ uwagê np. na wiek, bo raczej mniej osób bêdzie op³akiwa³o staruszkê, ni¿ kilkuletnie dziecko), b¹dŸ - jeœli nie uznaje mniejszego z³a, losowo.

Ciekawsza jest jednak np. sytuacja kiedy czysto teoretycznie przeciwstawimy ¿ycie ludzi w³aœnie przetrwaniu gatunku. A wiêc ¿ycie ludzkie swego rodzaju pragnieniu ocalenia wzoru zachowañ (i ogólnie potencji sytuacji egzystencjalnej). Ciekawsze jest to o tyle, ¿e zmusza nas do zastanowienia czym w ogóle jest pragnienie przetrwania gatunku, a dok³adnie czego ono dotyczy. Jest to swego rodzaju radykalne przeciwstawienie idea³u i aktualnie istniej¹cego ludzkiego ¿ycia.

21.03.2007
13:52
[29]

Vader [ Legend ]

alpha -->

Nie da siê tutaj dojœæ do wniosku jednoznacznego, ani znaleŸæ rozwi¹zania. Dla relatywisty istnieje kryterium mniejszego z³a, dla kogoœ kto na si³ê próbuje fakt relatywizmu negowaæ - nie ma odpowiedzi ¿adnej. To w zasadzie koñczy dyskusje, ale postawi³eœ pare innych ciekawych pytañ:

Czy mamy prawo podj¹æ jako ludzie tak¹ decyzjê?
- Zawsze mnie trochê odstrêcza³o wysuwanie argumentu lub pytania w którym zawarte jest wyra¿enie "czy mamy prawo jako ludzie", bowiem odwo³uje siê prawie na pewno do jakiejœ religii. S³owem: rzeczywiste brzmienie zdania jest: Czy Bóg nam na to pozwoli³? To pytanie ma sens tylko wobec cz³owieka, który wierzy. Bo jaki inny sens mo¿e mieæ to pytanie? Czy istnieje jakiekolwiek inne prawo, ni¿ prawo stanowione w danej chwili przez cz³owieka? - nie. Odpowiedz zatem brzmi: Oczywiscie, ¿e mamy prawo podj¹c tak¹ decyzjê. Ka¿da decyzja jak¹ podejmujemy ma swoich beneficjentów i swoje ofiary. Jest to okrutne, szkoda ¿e tak jest.

Czy mo¿emy stawiaæ przetrwanie gatunku nad ¿ycie innych ludzi?
- Z biologicznego punktu widzenia jest to calkowicie normalne. Przetrwanie gatunkowe jest absolutnym priorytetem. Ale pozostaje zapytaæ: Czy cz³owiek jako istota myœl¹ca, musi œlepo pod¹¿aæ scie¿k¹ zwierz¹t? Moim zdaniem nie musi i nie powinien. No ale za³ó¿my teoretycznie, ¿e masz podj¹c decyzjê: Próbujemy uratowaæ siê razem, chocia¿ wiesz, ¿e to pewna pora¿ka. Móg³byœ skazaæ na smieræ 5 tysiêcy ludzi a teraz skazujesz 10 tysiêcy. Dla relatywisty wybór jest oczywisty. Wybiera siê mniejsze z³o.

Czym jest to przetrwanie i czy jest a¿ tak istotne? W pojêciu "przetrwania" kryje siê wypadkowa woli prze¿ycia wszystkich jednostek. Ka¿dy chce prze¿yæ bez wzglêdu na wszystko. Sprawa oczywista. W momencie, gdy nie wszycy mog¹ prze¿yæ zaczynaj¹ siê schodki. Bo pojawia siê pytanie: kto ma a kto nie ma, i dlaczego? Nie wiem. Nie ¿yczê sobie, ani nikomu z was podejmownia takich decyzji. Bo to jest najprawdziwsze piek³o na ziemii.

21.03.2007
13:57
[30]

Lukxxx [ Konsul ]

abstrahujac od decyzji, jesli kapitan statku decyzje da pod jakies glosowanie, czy jakas inna demokracja to jestesmy zgubieni (dlatego w samolocie pilot nie pyta nikogo w ktora strone skrecic)

21.03.2007
13:59
[31]

Vader [ Legend ]

Demokracja nadaje siê tylko do czasów pokoju i wzglêdnego dobrobytu. W sytuacjach ca³kowicie krytycznych trzeba szybkich i niekwestionowalnych decyzji.

21.03.2007
14:07
[32]

kocher [ Konsul ]

Nie ma mniejszego z³a! Jest tylko dobro, albo z³o. To tak jak z bólem zêba albo jest albo go nie ma. Ca³a reszta to tylko próba oczyszczenia sumienia lub usprawiedliwiania jakiejœ ideologii. Powstaje pytanie czy mo¿e istnieæ cz³owiek dobry? Tak jak kryszta³ bez skazy. Moim skromnym zdaniem mo¿na nas podzieliæ na tych co d¹¿¹ do dobra lub z³a. Ale to nie zmienia faktu, ¿e mniejsze z³o nie istnieje.

21.03.2007
14:13
[33]

alpha_omega [ Senator ]

Vader --------------->

Zawsze mnie trochê odstrêcza³o wysuwanie argumentu lub pytania w którym zawarte jest wyra¿enie "czy mamy prawo jako ludzie", bowiem odwo³uje siê prawie na pewno do jakiejœ religii. S³owem: rzeczywiste brzmienie zdania jest: Czy Bóg nam na to pozwoli³? To pytanie ma sens tylko wobec cz³owieka, który wierzy. Bo jaki inny sens mo¿e mieæ to pytanie?

Nie chodzi³o mi o Boga, chodzi³o mi raczej o to odczucie moralnoœci, tê jego najbardziej elementarn¹ czêœæ jak¹ nazywamy cz³owieczeñstwem. Zbyt wiele czyta³em o innych kulturach, zbyt siê zag³êbia³em w teskty myœlicieli o rozmaitych, czêsto rozbie¿nych pogl¹dach, a¿eby twierdziæ, i¿ idea cz³owieczeñstwa istnieje w jakimœ absolutnym sensie. Wartoœci absolutne, to dla mnie wartoœci jakich nie powinno siê podwa¿aæ np. dekalog jest takim j¹drem moralnoœci, co do którego przyjêcia chyba ¿aden zdrowy cz³owiek nie mia³by obiekcji (z wyj¹tkiem czêœci religijnej). A jednak zgodzisz siê chyba, ¿e mo¿emy umownie przyjaæ, i¿ istnieje pewien pierwiastek moralny, który spo³eczeñstwa zachodnie zgodnie przyjmuj¹ za oznakê moralnej zdrowotnoœci, za pewien kodeks bycia wobec drugiego, za pewien wykaz zobowi¹zañ i powinnoœci. Czy w tym sensie, jako ludzie, moglibyœmy tak post¹piæ? Czy ten pierwiastek - który nie ukrywajmy, w pewnych sytuacjach u wiêkszoœci jednostek szybko zosta³by zapomniany - dozwala nam tak post¹piæ?

No ale za³ó¿my teoretycznie, ¿e masz podj¹c decyzjê: Próbujemy uratowaæ siê razem, chocia¿ wiesz, ¿e to pewna pora¿ka. Móg³byœ skazaæ na smieræ 5 tysiêcy ludzi a teraz skazujesz 10 tysiêcy. Dla relatywisty wybór jest oczywisty. Wybiera siê mniejsze z³o. [...]
Czym jest to przetrwanie i czy jest a¿ tak istotne? W pojêciu "przetrwania" kryje siê wypadkowa woli prze¿ycia wszystkich jednostek. Ka¿dy chce prze¿yæ bez wzglêdu na wszystko. Sprawa oczywista. W momencie, gdy nie wszycy mog¹ prze¿yæ zaczynaj¹ siê schodki. Bo pojawia siê pytanie: kto ma a kto nie ma, i dlaczego? Nie wiem. Nie ¿yczê sobie, ani nikomu z was podejmownia takich decyzji. Bo to jest najprawdziwsze piek³o na ziemii.


Ale wyobraŸ sobie sytuacjê w której w³aœnie nikt nie ma przetrwaæ (czysto hipotetycznie), a ta samozag³ada, niejako ofiara z ludzkoœci pozwala w jakiœ cudowny sposób przetrwaæ naszemu gatunkowi (tzn. dziêki temu odrodzi siê on za jakiœ czas). Brak ofiary poci¹ga zaœ za sob¹ wraz z wymarciem ostatnich pokoleñ koniec naszego gatunku. Wtedy przetrwanie gatunku traci cechy wypadkowej woli przetrwania wszystkich jednostek, staje siê pewnym idea³em przeciwstawionym
¿yciu tych ludzi, którzy ju¿ aktualnie istniej¹.

czy te¿ zapomnieæ, odwróciæ siê i pójœæ dalej, a¿eby niegdyœ, w przysz³oœci, ktoœ nadal móg³ stawiaæ pytania".

Móg³ stawiaæ pytania... Czy przetrwanie gatunku nie jest wtedy w³aœnie tym - istnieniem pytañ, odpowiedzi, dylematów, czy nie jest po prostu nieokreœlon¹ natur¹ ludzk¹, pewn¹ abstrakcj¹, potencjalnoœci¹ ludzkiego modi ? (potencjalnoœci¹ tego co przypisujemy cz³owiekowi, która pragnie byæ zachowana jako wzór)

Gdybyœ wtedy mia³ wybieraæ - jak byœ zdecydowa³?

21.03.2007
14:13
[34]

diuk [ Genera� ]

kocher --> brak bólu zêba jest jednoznaczny (nie boli i ju¿).

Ból zêba ma szereg odcieni: æmi, boli, boli jak cholera, boli kilka na raz itp.

Model dobry, wnioski do bani :-)

21.03.2007
14:57
smile
[35]

kocher [ Konsul ]

diuk---> Nic na to nie poradze, ¿e z dobrem i z³em jest jak z bólem zêba.
A co do wniosków jeœli pozwolisz zadam pytanie:
Ukrad³em 500 z³ samotnej emerytce, ograbi³em bogacza z 500 mln. z³. Kiedy jestem z³odziejem, albo mo¿e kiedy jestem wiêkszym z³odziejem. A kiedy na ulicy zabra³em dzieciakowi CD-action to kim jestem? Wiêkszy czy mniejszy?

21.03.2007
15:00
[36]

alpha_omega [ Senator ]

Brak bólu zêba nie jest pojêciem jednoznacznym, a ju¿ z pewnoœci¹ nie jest pojêciem dostatecznie precyzyjnym. Bo có¿ oznacza brak bólu zêba? Zdrowie? Znieczulenie? Staroœæ? Zreszt¹ skoro szklanka mo¿e byæ zarówno do po³owy pe³na, jak do po³owy pusta, to dlaczego z¹b nie mo¿e nie boleæ wcale, nie boleæ jak cholera, nie boleæ dostatecznie, nie boleæ wzglêdnie, i nie boleæ propagandowo? :P

21.03.2007
15:18
smile
[37]

jojko999 [ Genera� ]

w moim regionie na takie sytuacje mówi siê; jak siê nie obrócisz to du.a z ty³u, a "mniejsze z³o" brzmi tak bardziej filozoficznie

21.03.2007
15:30
[38]

kocher [ Konsul ]

Ból albo jest albo go nie ma. Jeœli go nie ma to poprostu go nie ma. Natomiest jeœli jest to wtedy mo¿e mieæ ró¿ne przymiotniki okreœlaj¹ce jego charakter.

21.03.2007
15:31
[39]

wysia [ Senator ]

kocher --> Czyli zgadzasz sie, ze moze byc slabszy i mocniejszy bol, tak samo jak i mniejsze i wieksze zlo?

21.03.2007
15:35
smile
[40]

jojko999 [ Genera� ]

kocher--->Kiedy jestem z³odziejem, albo mo¿e kiedy jestem wiêkszym z³odziejem. A kiedy na ulicy zabra³em dzieciakowi CD-action to kim jestem? Wiêkszy czy mniejszy?

Odp: co najwy¿ej g³upszym. Paragraf podobny a zysk ¿aden

21.03.2007
17:10
smile
[41]

kocher [ Konsul ]

wysia---> Wrêcz przeciwnie. Ani dobro, ani z³o nie posiada przymiotników. Jest jednoznaczne.
W historii nowo¿ytnej jest wiele przyk³adów do czego prowadzi³o dodawanie przymiotników do tych wartoœci.
Natomiast cz³owiek... No có¿, jest to istota myœl¹ca, posiadaj¹ca nieskoñczon¹ iloœæ przymiotników.

21.03.2007
17:15
[42]

wysia [ Senator ]

kocher --> Zatem twierdzisz, ze kradziez batonika w sklepie, i wielokrotne morderstwo, sa moralnie zle/dobre w takim samym stopniu?

21.03.2007
18:36
smile
[43]

kocher [ Konsul ]

wysia---> doda³aœ/eœ/ przymiotnik!!!
Ale bardzo dobre pytanie, nad którym warto g³êbiej siê zastanowiæ. Oczywiœcie zarówno kradzie¿ jak i odebranie ¿ycia jest z³e.
Czym w istocie jest moralnoœæ skoro na przestrzeni wieków tak czêsto i diametralnie by³o poddawane zmianom w przeciwieñstwie do pojêcia dobra i z³a, które s¹ wartoœciami niezmiennymi.
Czy moralnoœæ nie s³u¿y ideologiom, doktrynom? Czy w istocie rzeczy nie komplikuje zrozumienia istoty dobra i z³a?
Dwa przyk³ady:
1. europa œrodkowa, œredniowiecze, gdzieœ w okolicy ujœcia Pilicy do Wis³y - osoba stanu wy¿szego za zabicie kmiecia innej osoby wy¿szego stanu ma uiœciæ xyz denarów/za swojego kmiecia nic nie musi uiszczaæ/. Osoba wy¿szego stanu za zabicie innej osoby wy¿szego stanu bêdzie poddana s¹dowi kasztelañskiemu itd. itd. itd.
2. europa œrodkowa, XX wiek, gdzieœ nad £ab¹, albo nad Wis³¹ albo nad Wo³g¹ - ukochany syn, jedynak poinformowa³ stosowne w³adze co matka do ojca powiedzia³a na temat obowi¹zuj¹cej moralnoœci i co na to odpowiedzia³ ojciec...................
Czy wówczas ¿yj¹cy uwa¿ali to za niemoralne? Czy moralnoœæ nie charakteryzuje siê nieskoñczon¹ liczb¹ przymiotników? Moralnoœæ pani Dulskiej, moralnoœæ drobnomieszczañska, morolnoœæ wolnych obywateli Rzymu, moralnoœæ niewolnika, moralnoœæ królewskiej floty, moralnoœæ pirata, moralnoœæ stanu wolnego, moralnoœæ po zawarciu zwi¹zku ma³¿eñskiego.... Uf!!! A¿ opuszki palców spuch³y od stukania po klawiaturze.

21.03.2007
19:18
[44]

alpha_omega [ Senator ]

kocher ------------> No to jak siê w koñcu zapatrujesz na standardowy dylemat przytoczony ju¿ przez Mr.Kalgan:

motorniczy tramwaju z uszkodzonymi hamulcami znajduje siê na rozstaju torów w w¹skim tunelu - na torach prowadz¹cych w lewo widzi grupkê 5 osób, na torach prowadz¹cych w prawo znajduj¹ siê trzy osoby, jedyne co mo¿e uczyniæ, to prze³o¿yæ wajchê.

W któr¹ stronê ?


Zreszt¹ jaki jest wniosek z Twoich wywodów? ¯e z³o i dobro s¹ wzglêdne, bo okreœleñ natury z³a i dobra oraz rozró¿nieñ miêdzy nimi dokonuje w³aœnie moralnoœæ. W absolutne wartoœci mo¿na jedynie wierzyæ, nie daje siê ich racjonalnie wywieœæ.

21.03.2007
19:26
[45]

alpha_omega [ Senator ]

Poza tym - jeœli z³o jest zawsze tym samym z³em, to czym jest sprawiedliwoœæ, skoro zabicie w obronie w³asnej i morderstwo ze szczególnym okrucieñstwem maj¹ byæ tym samym z³em. Uczenienie z³a absolutnym jest cofniêciem siê do moralnoœci przedsemickiej (i co za tym idzie - przedchrzeœcijañskiej), albowiem moralnoœæ chrzeœcijañska i semicka wnosz¹ pojêcie winy, a wiêc wzglêdnoœci wartoœciowania uczynku przynajmniej w stosunku do motywu. A wiêc nie ma mowy o czymœ takim jak czyn obiektywnie z³y. Podobnie - mówisz, ¿e kradzie¿ jest zawsze kradzie¿¹: a zatem kradzie¿ chleba dla ratowania ¿ycia jest tym samym co napad na staruszkê?

21.03.2007
19:37
smile
[46]

kocher [ Konsul ]

alpha-omega---> gratuluje rzuconego tematu! Zobacz jak du¿o wypowiedzi i jakie zdrowe zainteresowanie tematem. Brawo!!!
Czy mam odpowiedzieæ wprost czy zachêcimy innych do dyskusji? To bardzo ciekawe.

21.03.2007
19:39
[47]

alpha_omega [ Senator ]

kocher -------------> Wal wprost. Kto jest zainteresowany, zainteresowania od tego nie straci, kto nie jest, ten nie bêdzie, a¿ podroœnie :P

21.03.2007
19:51
[48]

kocher [ Konsul ]

alpha_omega--->
Ale jeœli wœrod tych trzech osób stoi mê¿czyzna jedyny ¿ywiciel siedmiorga dzieci, a obok niego m³oda kobieta w ci¹¿y trzymaj¹ca za rêke szescioletni¹ córke, a w tym drugim tunelu piêciu narkomanów?

21.03.2007
20:13
smile
[49]

Widz¹cy [ Legend ]

Dobro i z³o to pojêcia maj¹ce sens wy³¹cznie w ludzkiej œwiadomoœci, jako takie s¹ wytworem rozumu a ten zaœ powsta³ jako skuteczne narzêdzie przetrwania. Narzêdzie tak skuteczne ¿e a¿ groŸne, osi¹gneliœmy absolutny prymat na ca³ym globie, niszczymy niewygodne lub tylko smaczne gatunki zgodnie z nasz¹ woln¹ wol¹. Unicestwiamy innych ludzi z pe³nym b³ogos³awieñstwem naszych kap³anów, eksterminujemy ca³e narody w imiê dobra lub w reakcji na ich z³e obyczaje.
Tacy w³aœnie jesteœmy wiêc pytanie jest de facto b³êdnie postawione, dobro to jest wtedy jak my zd¹¿ymy unicestwiæ ten drugi statek a z³o to wtedy gdy oni to uczyni¹ z naszym statkiem. Uzasadnienie znajdziemy póŸniej, po latach zaœ uczynimy z niego niezbêdn¹ koniecznoœæ i bêdziemy ³kali nad naszym okrutnym losem, losem na wskroœ dobrych ludzi, zmuszonych do okrutnej odpowiedzi na niecne zamiary Onych.

21.03.2007
21:39
[50]

kocher [ Konsul ]

Odpowiadaj¹c na dylemat motorniczego mówiê, ¿e ka¿dy wybór w tym konkretnym przypadku jest z³y. Nawet jeœli pojedzie do tunelu z trzema osobami do koñca ¿ycia nie wybaczy sobie, ¿e tak post¹pi³.
Obecnie przyjêta moralnoœæ, sprawiedliwoœæ, postawa godna cywilizowanego cz³owieka - obojêtnie jak siê to zdefiniuje - dostrze¿e podstawy do z³agodzenia wyroku dla motorniczego który prze³o¿y wajchê w prawo o ile nie bêdzie takiej sytuacji, o której mówi³em w swojej poprzedniej wypowiedzi.
Co ja bym zrobi³ na miejscu tego motorniczego. Przekrêci³ wajchê w prawo. Dlaczego tak bym post¹pi³? Bo ¿yjê tu i teraz. Takie wartoœci sprawiedliwoœci wpajano od dziecka w szkole, w mediach, w codziennym ¿yciu. Ale czy to oznacza, ¿e nie jestem wielokrotnym zabójc¹?
Z³o i dobro to wartoœci ponadczasowe,a nie wzglêdne. Wartoœciami wzglêdnymi jest sprawiedliwoœæ, moralnoœæ, etyka i... cz³owiek.
Czy tym samym cofamy siê do ery przedsemickiej? Do czasów archaicznych?
Czy je¿eli kobieta nadal rodzi dzieci tak samo jak w erze kamienia ³upanego to tym samym nasza cywilizacja cofa siê do tej ery?
Dlaczego nam tak trudno pogodziæ siê z istnieniem jednoznacznych i niezmiennych praw? Skoro uznajemy, ¿e rodz¹ca kobieta w XXI wieku jest normalnym, naturalnym przejawem fizjologii to czemu odwiecznie szukamy lepszego/gorszego z³a lub dobra?
UWAGA! Teraz bêdzie jak w amerykañskim filmie: GUILTY!!!
Tak.Tak. Wszyscy mamy poczucie winy,¿e nie jesteœmy idealni,a jedynie d¹¿ymy do doskona³oœci. W tym przypadku do dobra lub z³a. Cz³owiek to istota myœl¹ca i do niej nale¿y wybór. Cz³owiek mo¿e manipulowaæ tymi wartoœciami poprzez pojêcie sprawiedliwoœci, moralnoœci, wy¿szoœci nad ni¿szoœci¹.....lista mo¿liwoœci jest nieskoñczona, w celu osi¹gniêcia w³adzy nad innymi lud¿mi przyk³ady s¹ liczne: wojny krzy¿owe, konkwista, kolonializm, totalitaryzm, wojny azteckie...skok w bok...
Moim skromnym zdaniem jest tylko dobro albo z³o w czystej formie, bez jakichkolwiek odcieni szaroœci czy blasku.
W aspekcie dobra/z³a purpurowe serce niczym siê nie ró¿ni od ¿elaznego krzy¿a.

21.03.2007
22:37
smile
[51]

Widz¹cy [ Legend ]

To ja bardzo proszê o przyk³ad ponadczasowego z³a oderwanego od ludzkiej œwiadomoœci. Mo¿e byæ okreœlone na chwilê - rok i trzy miesi¹ce od Big Bang albo na dowolny moment okresu jurajskiego.

21.03.2007
22:40
smile
[52]

Deser [ neurodeser ]

Ja tam tylko rozrózniam z³o w³asne i obce :) W³asne... jak siê g³upio trzasnê w ³eb. Obce, wiadomo... samo z³o :P

21.03.2007
22:42
[53]

VYKR_ [ Vykromod ]

kocher--> witamy w czarno-bialym swiecie, bratku.

jak juz slusznie zauwazono, dobro i zlo sa tylko wytworami ludzkiej swiadomosci, raczej pewna skaza w naszym umysle, ktory chetnie przyjmuje zerojedynkowe spojrzenie na swiat.
dla mnie osobiscie wszelkie kontrukcje moralne, ktore maja sie opierac na jakis wartosciach absolutnych, zyciu, wolnosci etc. sa zwyczajnie nieprzystajace do swiata, dlatego IMO dobre jest to, co pozwala osiagnac rownowage wewnetrzna, a zle to, co ja burzy. stety albo niestety, dla kazdego bedzie to co innego.

edit: co do opowiadania Sapkowskiego... tam jest dobrze pokazane, jak czlowiek moze zostac wmanewrowany, z tego prostego powodu, ze nigdy nie zna calej sytuacji. podonie tu - nie wiemy, ktory ze statkow ma wieksza szanse na przetrwanie. moze zaden, moze oba. nie wiemy, czy posrod tych 3 osob nie ma kogos, kto wynajdzie lekarstwa na raka albo przyszlego zbrodniarza. i nigdy nie bedziemy wiedziec - i to trzeba zaakceptowac.

21.03.2007
22:51
[54]

$heyk [ Master Chief ]

Widz¹cy ---> Dajê przyk³ady - holokaust, apartheid. Przyk³ady z³a mo¿emy rozpatrywaæ tylko przez pryzmat historii ludzkoœci. Takie pojêcie nie odnosi siê do zwierz¹t czy martwej natury. Tylko cz³owiek wykszta³ci³ u sobie poczucie winy. Ale IMO po to jest potrzebne pojêcie 'mniejszego z³a' - ¿eby móc jakoœ ze sob¹ ¿yæ, usprawiedliwiæ swe z³e postêpki.

21.03.2007
22:56
smile
[55]

wysia [ Senator ]

$heyk --> Ale co Tyranonozaura obchodzi jakis apartheid? Doczytaj rozmowe..:)

21.03.2007
23:01
smile
[56]

Leilong [ STARSCREAM ]

Ja bym uratowa³ jeden statek, i wcale d³ugo bym siê nie zastanawia³ nad tym...

21.03.2007
23:01
smile
[57]

Widz¹cy [ Legend ]

$heyk -> "To ja bardzo proszê o przyk³ad ponadczasowego z³a oderwanego od ludzkiej œwiadomoœci." Tak zdaje siê stoi w moim poœcie, to co to s¹ za przyk³ady? Nie istnieje ponadczasowe z³o czy dobro, ta "ponadczasowoœæ" odnosi siê tylko wy³¹cznie do okresu istnienia ludzkoœci.

21.03.2007
23:03
[58]

$heyk [ Master Chief ]

wysia ---> Tak, wiem. Ale jednak z³a nie da siê oderwaæ od ludzkiej œwiadomoœci. IMHO ¿aden inny gatunek mieszkaj¹cy na tej planecie nie rozró¿nia dobra od z³a...

"ta "ponadczasowoœæ" odnosi siê tylko wy³¹cznie do okresu istnienia ludzkoœci." Zgadzam siê z tob¹ w pe³ni

21.03.2007
23:13
[59]

PatriciusG. [ Legend ]

Istnieje...

21.03.2007
23:16
smile
[60]

VYKR_ [ Vykromod ]

PatriciusG.--> dziekujemy za wyczerpujaca wypowiedz.

22.03.2007
09:53
smile
[61]

kocher [ Konsul ]

VYKR_ ---> A czy Sapkowski nie szuka usprawiedliwienie dla niedoskona³ej doskona³oœci cz³owieka?
Czarno-bia³y œwiat czy nie jest jedynie drobnym fragmentem nieskoñczenie kolorowego œwiata? Konstrukcj¹, szkieletem, rdzeniem. Spójrzmy na wodê. Jest w oceanie, w jeziorze, w kranie, w organizmach, w Coca-coli, w b³ocie, para, œnieg. Jaka ogromna ró¿norodnoœæ! A jak na pozór ró¿ni siê od siebie. Na pozór?
Czy nie jest to nadal jedynie jedna cz¹steczka tlenu i dwie wodoru.

22.03.2007
10:11
[62]

mikmac [ Senator ]

Dodam tylko taka mala dygresje do tematu motorniczego i tramwaju.
Jak JA bym sie zachowal? Nawet bym nie patrzyl gdzie ile ludzi stoi - kompletnie mam to w dupie. Ocenial bym szanse gdzie JA mam wiekszo opcje na przezycie - bo przeciez tramwaj nie ma hamulcow! W sytuacjach awaryjnych mysli sie o wlasnej dupie, jak sie nie zgadzacie, tzn, ze jeszcze wasze zycie nigdy nie zalezalo od waszej decyzji.

22.03.2007
10:44
[63]

diuk [ Genera� ]

kocher -->
"Z³o i dobro to wartoœci ponadczasowe,a nie wzglêdne.
(...)
Moim skromnym zdaniem jest tylko dobro albo z³o w czystej formie, bez jakichkolwiek odcieni szaroœci czy blasku."


Z³o i dobro nie jest materialne (nie istnieje w formie materialnej tak jak na przyk³ad drzewo).
Z³o i dobro jest jedynie ocen¹ (istnienia czegoœ/czyjegoœ dzia³ania itp.).

Ocena jest z natury rzeczy subiektywna (zale¿y od uwarunkowañ osoby oceniaj¹cej - chyba ¿e chcesz zaprz¹c do oceny bezstronn¹ istotê bosk¹).

Je¿eli nie dopuszczasz skalowania dobra i z³a, to czy dopuszczasz chocia¿ wspó³istnienie dobra i z³a w ramach JEDNEGO uczynku? Czy te¿ zak³adasz, ¿e ka¿dy uczynek da siê okresliæ jednoznacznie: z³e/dobre?

22.03.2007
10:58
[64]

Lukxxx [ Konsul ]

Vader

Demokracja nadaje siê tylko do czasów pokoju i wzglêdnego dobrobytu. W sytuacjach ca³kowicie krytycznych trzeba szybkich i niekwestionowalnych decyzji


NIE! Demokracja nie nadaje sie nigdzie, ALE w czasach dobrobytu i pokoju jej negatywne efekty sa czesto obserwowane po 100-200-300-400 latach, wiec ludzie maja to w dupie i ciesza sie, ze "moga soba sami rzadzic", za to w czasach wojny negatywne efekty moga wystapic od paru godzin do paru miesiecy/lat wiec nawet Ci chcacy rzadzic idioci trzesa tylkami i wiedza, ze nie maja kompetencji do odpowiednich decyzji

22.03.2007
11:36
[65]

cioruss [ oko cyklopa ]

jeszcze wracajac do meritum:

sprawa jest bardzo prosta, wracam po drugi statek. w przypadku porazki nie bedzie juz nikogo, kto bedzie mogl nazwac moja decyzje zla lub dobra, co uwalnia ja od ludzkiego uproszczenia i zaszufladkowania. A przetrwanie jednego gatunku nie jest niezbedne, jesli spojrzy sie na calosc z duzo(duzo, duzo) wiekszej perspektywy i jako takie niczego nie wnosi w skali kosmosu - minie miliard lat, wyksztalci sie kolejny.

22.03.2007
11:46
smile
[66]

kiowas [ Legend ]

Lukxxx ---> rzeczywiœcie masz racjê, faktem powszechnie znanym jest, ¿e o niebo lepiej ¿y³o siê ludziom za czasów œredniowiecznych monarchii, oœwieceniowych absolutyzmów czy XX-wiecznych totalitaryzmów.
Demokracja sux!!

22.03.2007
11:50
[67]

wysia [ Senator ]

kiowas --> Tylko na jakiej podstawie zakladasz, ze polepszenie poziomu zycia w porownaniu do kilkuset lat wstecz wyniklo z demokracji, a nie np z rewolucji przemyslowej? A co do XX-wiecznych totalitaryzmow - przypominam, ze Hitler objal wladze w demokratycznych wyborach.

22.03.2007
12:10
[68]

kiowas [ Legend ]

wysiu ---> oczywistym jest, ¿e branie pod uwagê tylko jednego czynnika jest zbyt wielkim uproszczeniem. Ale wszyscy wiemy doskonale, ¿e tak jak niezaprzeczalne wady naszego systemu s¹ widoczne go³ym okiem, tak w obecnych warunkach globalnych sprawdza siê on najlepiej z wszystkich istniej¹cych.

22.03.2007
13:01
[69]

kocher [ Konsul ]

Widz¹cy---> czeka³em, a¿ ktoœ odpowie na Twoje pytanie, dlatego zwleka³em z odpowiedzi¹.
Przyk³ad z³a/dobra w oderwaniu od ludzkiej œwiadomoœci.
W skali makro to materia i antymateria, w skali mikro ³adunek dodatni i ujemny. Czy to s¹ parametry ponadczasowe nie zwracaj¹ce uwagê na nasz pogl¹d w tej sprawie?

22.03.2007
13:05
[70]

wysia [ Senator ]

kocher --> LOL, ale pierdzielisz:) Ladunek dodatni to bedzie przyklad zla czy dobra?

22.03.2007
13:21
[71]

Vader [ Legend ]

Lukxx -> A co jest lepsze? Komunizm? Dyktatura? To te¿ ju¿ wszystko by³o - i mia³o op³akane konsekwencje. Jakbym mia³ wybieraæ - wolê zawsze demokracje.

22.03.2007
13:42
[72]

kocher [ Konsul ]

wysia---> do wyboru do koloru o ile chcesz po³¹czyæ ze sob¹ coœ co siê nie da po³¹czyæ.

22.03.2007
15:28
[73]

wysia [ Senator ]

Przepraszam, czy tylko ja nie rozumiem o czym kocher pisze??

kocher --> Przeciez sam chwile wczesniej podales te rzeczy jako wlasny przyklad dla Widzacego. Jestes pijany, czy na jakichs drugach? Przeczytaj dwa ostatnie wlasne posty..

22.03.2007
15:56
[74]

kocher [ Konsul ]

wysia---> nie z³oœæ siê, ale jak mo¿na po³¹czyæ pojêcie oderwane od ludzkiej œwiadomoœci z pojêciem zwiazanym z ludzk¹ œwiadomoœci¹? Przemyœl to g³êbiej.

22.03.2007
16:38
[75]

alpha_omega [ Senator ]

kocher ------------> Przyznam, ¿e ja ju¿ sam nie wiem o czym Ty mówisz. Przyk³adowo (przyk³ad z tramwajem): nie, nie jesteœ wtedy wielokrotnym morderc¹, bo morderstwo z definicji nie jest równoznaczne z pozbawieniem kogoœ ¿ycia - musi byæ zarazem przestêpstwem, a takim nie jest np. pozbawienie kogoœ ¿ycia w obronie w³asnej, czy sytuacja o jakiej mówimy (btw. wyroku skazuj¹cego w tym przypadku wcale nie bêdzie).

Tak - tym samym cofamy siê do czasów archaicznych, cofamy siê do moralnoœci pierwotnej, do elementarnego strachu przed zmaz¹ o jakim pisze P.Ricoeur i wielu religioznawców (m.in. M.Eliade). To w³aœnie moralnoœæ pierwotna - choæ nie mo¿na jej chyba jeszcze nazywaæ moralnoœci¹ - by³a lêkiem przed obiektywnym "z³em". Zmaza by³a obiektywna, dzia³a³a jak wirus, zara¿a³a: wydarzenie obiektywne (jak wydalenie odchodów przez hienê przy namiocie) stawa³o siê przyczyn¹ zbrukania cz³owieka i sprowadza³o na niego pomstê. Jest to pierwotne, nerwicowe wyobra¿enie z³a i ono w³aœnie wi¹¿e siê z poczuciem jakiegoœ obiektywnego, absolutnego istnienia rozró¿nienia z³e/dobre. Tylko to pierwotne odczuwanie jest dla nas absurdalne: kara³o niejednokrotnie wydarzenia dla nas obojêtne, a za obojêtne uwa¿a³o np. zabójstwo. Chrzeœciajañstwo i judazim, maj¹ skrajnie odmienne wyobra¿enia na ten temat, wyobra¿enia chrzechu, winy, motywy dzia³ania itd.

Jednym s³owem, jeœli uwa¿asz, ¿e istnieje obiektywne, absolutne z³o i dobro, to muszê zapytaæ sk¹d czerpiesz informacje na temat tego, co w rzeczywistoœci jest tym z³em, a co nim nie jest?
Dojdziemy tym pytaniem do tego, ¿e dozna³eœ po prostu jakiegoœ objawienia i, ¿e zwyczajnie w to wierzysz. Jeœli zaœ wiara ta pochodzi z wiary w jakiegoœ Boga, to pytam siê w jakiego? Bo chyba nie w chrzeœciajañskiego Boga winy i sumienia, Boga sprawiedliwoœci (obiektywne i absolutne rzoró¿nienie dobro-z³o nie ma ze sprawiedliwoœci¹ nic wspólnego, gdy¿ potêpia za przypadek), Boga m¹droœci. Bóg absolunego dobra i z³a, to Bóg okrutny, który traktuje cz³owieka jak zabawkê.

22.03.2007
16:44
[76]

alpha_omega [ Senator ]

edit:

kocher ------------> Przyznam, ¿e ja ju¿ sam nie wiem o czym Ty mówisz. Przyk³adowo (przyk³ad z tramwajem): nie, nie jesteœ wtedy wielokrotnym morderc¹, bo morderstwo z definicji nie jest równoznaczne z pozbawieniem kogoœ ¿ycia - musi byæ zarazem przestêpstwem, a takim nie jest np. pozbawienie kogoœ ¿ycia w obronie w³asnej, czy sytuacja o jakiej mówimy (btw. wyroku skazuj¹cego w tym przypadku wcale nie bêdzie).

Tak - tym samym cofamy siê do czasów archaicznych, cofamy siê do moralnoœci pierwotnej, do elementarnego strachu przed zmaz¹ o jakim pisze P.Ricoeur i wielu religioznawców (m.in. M.Eliade). To w³aœnie moralnoœæ pierwotna - choæ nie mo¿na jej chyba jeszcze nazywaæ moralnoœci¹ - by³a lêkiem przed obiektywnym "z³em". Zmaza by³a obiektywna, dzia³a³a jak wirus, zara¿a³a: wydarzenie obiektywne (jak wydalenie odchodów przez hienê przy namiocie) stawa³o siê przyczyn¹ zbrukania cz³owieka i sprowadza³o na niego pomstê. Jest to pierwotne, nerwicowe wyobra¿enie z³a i ono w³aœnie wi¹¿e siê z poczuciem jakiegoœ obiektywnego, absolutnego istnienia rozró¿nienia z³e/dobre. Tylko to pierwotne odczuwanie jest dla nas absurdalne: kara³o niejednokrotnie wydarzenia dla nas obojêtne, a za obojêtne uwa¿a³o np. zabójstwo. Chrzeœciajañstwo i judazim, maj¹ skrajnie odmienne wyobra¿enia na ten temat, wyobra¿enia chrzechu, winy, motywu dzia³ania itd. I nie podawaj tak absurddalnych i nieuprawnionych porównañ jak to z porodem: sam doskonale wiesz, ¿e popadasz w ten sposób w œmiesznoœæ*

Jednym s³owem, jeœli uwa¿asz, ¿e istnieje obiektywne, absolutne z³o i dobro, to muszê zapytaæ sk¹d czerpiesz informacje na temat tego, co w rzeczywistoœci jest tym z³em, a co nim nie jest?
Dojdziemy tym pytaniem do tego, ¿e dozna³eœ po prostu jakiegoœ objawienia i, ¿e zwyczajnie w to wierzysz. Jeœli zaœ wiara ta pochodzi z wiary w jakiegoœ Boga, to pytam siê w jakiego? Bo chyba nie w chrzeœciajañskiego Boga winy i sumienia, Boga sprawiedliwoœci (obiektywne i absolutne rzoró¿nienie dobro-z³o nie ma ze sprawiedliwoœci¹ nic wspólnego, gdy¿ potêpia za przypadek), Boga m¹droœci. Bóg absolunego dobra i z³a, to Bóg okrutny, który traktuje cz³owieka jak zabawkê.

Na koniec - dobro i z³o same s¹ okreœleniami. Nie wiem zatem jak mog¹ byæ absolutne - nale¿¹ do istoty bytu? Ka¿dy uczynek jest b¹dŸ dobry b¹dŸ z³y? Ka¿dy byt jest taki? *I chyba tak to widzisz - buduj¹c analogiê porodu, albo pozoli³eœ sobie na chwyt erystyczny, albo widzisz w z³y i dobru jak¹œ zasadê bytu. Manicheizm?

22.03.2007
16:54
[77]

Dark Elf [ Konsul ]

za poprzednikami polecam kazdemu przeczytanie opowiadania sapkowsiego ; wpisze tutaj moze 2 , ale jakze znaczace cytaty


Geralta :
"Z³o to z³o. Mniejsze, wiêksze, œrednie, wszystko jedno, proporcje s¹ umowne a granice zatarte (...), je¿eli mam wybieraæ pomiêdzy jednym z³em a drugim, to wolê nie wybieraæ wcale."

i Renfri :
Istnieje tylko Z³o i Wielkie Z³o, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Z³o. Bardzo Wielkie Z³o, Geralt, to takie, którego nawet wyobraziæ sobie nie mo¿esz, choæbyœ myœla³, ¿e nic ju¿ nie mo¿e ciê zaskoczyæ. I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, ¿e Bardzo Wielkie Z³o chwyci ciê za gard³o i powie: "Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochê mniejsze". (...) Mniejsze z³o istnieje, ale my nie mo¿emy wybieraæ go sami. To Bardzo Wielkie Z³o potrafi nas do takiego wyboru zmusiæ. Czy tego chcemy, czy nie."


Polecam ca³¹ sagê wogóle - naprawde , moim zdaniem to kawa³ ARCYDZIE£A.
( oczywiscie to moje zdanie i nie kazdy musi sie z tym zgadzac )

Sam czytalem ja 3 razy. W wakacje zamierzam zrobic to jeszcze raz.

22.03.2007
19:25
[78]

alpha_omega [ Senator ]

UP.

22.03.2007
19:30
smile
[79]

marwijk [ Konsul ]

Patrz¹c na gramatykê mo¿na podzieliæ z³o na mniejsze i gorsze. Skoro:
STOPIEÑ RÓWNY | STOPIEÑ WY¯SZY | STOPIEÑ NAJWY¯SZY
z³y gorszy najgorszy


Gorszy jest gorszy od z³y, wiêc mamy odpowiedŸ.

22.03.2007
21:56
smile
[80]

kocher [ Konsul ]

alfpa_omega--->odpowiadaj¹c na wszystkie Twoje ostatnie pytania moglibyœmy naruszyæ regulamin Forum! Zastanawiam siê jak odpowiedzieæ... Mo¿e ujmê to tak.
Istnieje tylko dobro albo z³o w czystej postaci. Bardzo zgrabnie wy³o¿yli to moi liczni przedmówcy
Czy mia³em wizjê? - nie, nie mia³em.
Sk¹d czerpiê swoj¹ wiedzê? - z wnikliwej obserwacji wszystkiego co siê wokó³ mnie dzieje, a ponadto lubiê zg³êbiaæ historiê i skojarzenia same przychodz¹.
¯ycie to nie spacerek w pogodny poranek... Ale ca³e szczêœcie, ¿e tak jest!!! Gdyby zostawiæ w spokoju ¿elazo albo wêgiel nie mielibyœmy ani stali, ani diamentów.
Mo¿e z tak prostego powodu istnieje tylko dobro albo z³o bez odcieni.

22.03.2007
22:25
[81]

VYKR_ [ Vykromod ]

kocher--> Sapkowski jest po prostu realista, co zreszta bardzo zreszta sluzy jego fabulom.
reszte pomine.

alpha_omega--> pamietam, ze wrzuciles kiedys kawalek Ricoeura na forum. czy masz moze calosc tej ksiazki w jakiejs formie elektroniczej? chetnie poznalbym calosc.

22.03.2007
22:28
[82]

Misiaty [ Konserwatywny libera³ ]

alpha

OdpowiedŸ jest wydaje mi siê prosta. Tzn.?

Do przetrwania gatunku potrzeba co najmniej 2000 osób, w tym 1000 kobiet i 1000 mê¿czyzn. Gwarantuje to, ¿e populacja rozroœnie siê wystarczaj¹co, ¿eby nie dosz³o do mieszanek niekorzystnych.

I teraz zadajemy sobie pytanie - czy na ka¿dym statku jest w³aœnie ta liczba osób, niezbêdna do przetrwania. Jeœli tak - nale¿y poœwiêciæ ¿ycie ludzi z drugiego statku i uczyniæ z tegom mit który bêdzie sprzyja³ rozwojowi kolonii. Jeœli nie - nale¿y za wszelk¹ cenê ratowaæ drugi statek i uczyniæ z tego mit który bêdzie sprzyja³ rozwojowi kolonii.

Czyli - mniejszym z³em jest wybór który pozwala ca³kowicie zrealizowaæ za³o¿enia, nawet przy mo¿liwych kosztach i mo¿liwych zaniechaniach.

22.03.2007
22:38
[83]

umek [ Szczêœliwy Konfident ]

Strasznie relatywne, zale¿y od ludzkiego pragmatyzmu...
Misiasty- dobrze zobrazowane, jeœli naszym celem jest sama w sobie etyka, to wiadomo...
Jeœli racjonalnie za³o¿ymy, ¿e przetrwanie, to równie¿ wiadomo...
Moim zdaniem istnieje coœ takiego, jak mniejsze z³o, ale nie zawsze wolno nam (jeœli kiedykolwiek) je wybraæ

23.03.2007
02:59
[84]

alpha_omega [ Senator ]

kocher -------------> ¯adnego regulaminu byœ nie naruszy³, póki byœ nie przegi¹³ w krytyce etc. Tak¿e czekam na szersz¹ wypowiedŸ.

Nawet jeœli przyj¹æ, ¿e z³a nie powinniœmy stopniowaæ, a dzieliæ uczynki na dobre i z³e i nic wiêcej, to nie obronisz tezy, ¿e z³o jest niezale¿ne od motywu, a w ka¿dym razie musisz przyznaæ, ¿e to motyw decyduje o okreœleniu jakie nadajemy sprawcy.
W innym wypadku i przy za³o¿eniu istnienia Boga, wpadniesz w doktrynê predestynacji, w której ka¿dy jest z góry przeznaczony b¹dŸ do zbawienia, b¹dŸ do potêpienia. Przed predestynacj¹ broni nas bowiem jedynie wolna wola i pojêcie winy, które obejmuje pojêcia motywu oraz dobrej lub z³ej chêci (jeœli chcesz widzieæ z³o i dorbo w czystej postaci, to szuka³bym go raczej tu, a nie w ocenie obiektywnej sfery zdarzeñ, wola jest dobra b¹dŸ z³a, tego raczej siê nie stopniuje). Boga zreszt¹ musisz za³o¿yæ, inaczej - skoro z³o i dobro uwa¿asz za oddzielne od cz³owieka - nie wiem, gdzie mia³oby tkwiæ Ÿród³o ich rozró¿nienia.

Twoja metaforyka wci¹¿ przywodzi na myœl doktrynê manichejsk¹ - dlatego radzi³bym pisaæ wprost. Obrazy w rodzaju czarno-bia³ej konstrukcji, szkieletu, rdzenia œwiata nasuwaj¹ myœl o pêknieciu bytu na dwie zasady: zasadê dobra i zasadê z³a. Koœció³ manicheizm uzna³ za herezjê niemal 2000 lat temu, o ile pamiêtam pogl¹d ten zwalcza³ ju¿ œw. Augustyn. Radzi³bym te¿ pisaæ wprost, bo metaforom jakie przywo³ujesz - choæ tobie siê mo¿e wydaj¹ jasne - mo¿na przydaæ setki znaczeñ. Ot chocia¿by takie fragment:

Gdyby zostawiæ w spokoju ¿elazo albo wêgiel nie mielibyœmy ani stali, ani diamentów.
Mo¿e z tak prostego powodu istnieje tylko dobro albo z³o bez odcieni.


czy mam przez to rozumieæ kolejne powtórzenie tego samego tj. ¿e wszelkie bogatsze sensy, pochodz¹ od cz³owieka, ¿e s¹ urabianiem pierwotnego sensu w ludzkie formy? Tak jak z tym lodem, col¹, które ró¿ni¹ siê du¿o dla nas, a w gruncie rzeczy s¹ inn¹ form¹ tego samego itd.? A mo¿e jeszcze mam tu doczytaæ, ¿e w³aœnie ten brak spokoju (poznawczego? egzystencjalnego?), brak poranka i s³oneczka, rodzi w nas to zagmatwanie pierwotnych sensów, to zagubienie w chaosie, te poszukiwania i próby sca³kowania œwiata? Mogê tak gdybaæ do rana. Pisz jaœniej.


VYKR_ ---------> Nie mam tego tekstu w formie elektronicznej. Ksi¹¿ka zatytu³owana jest: "Symbolika z³a", najlepiej szukaæ w bibliotekach b¹dŸ antykwariatach i-netowych (tak¹ drog¹ j¹ pozyska³em).

Misiaty ---------------> Œwietny obraz socjotechniki :)

23.03.2007
03:07
[85]

alpha_omega [ Senator ]

I dajê jeszcze raz linka do tego fragmentu Symboliki z³a:

23.03.2007
13:57
[86]

kocher [ Konsul ]

alpha_omega---> Na tym polega rola metafor - sk³aniaj¹ do myœlenia.
Czamu ca³y czas starasz siê zaszufladkowaæ rozmówcê do konkretnej grupy doktrynalnej o wyrazistym obliczu? To nie ma sensu gdy¿ nie zak³adam grupy, a tym samym nie prowadze rekrutacji. Dziele siê tylko przemyœleniami i bacznie œledzê wypowiedzi bo w tym jest ca³e niematerialne bogactwo.
Nasza ró¿nica zdañ, chyba pozorna, polega na tym, ¿e mówiê o istnieniu tylko z³a i dobra w czystej postaci jako wartoœciach niezmiennych, ponadczasowych i nadrzêdnych. A z drugiej strony pozornie sobie zaprzeczam, twierdz¹c ¿e z³o/dobro objawia siê w konkretnych formach. Oba te pojêcia s¹ nierozerwalnie zwi¹zane ze œwiadomoœci¹, ale czy wobec tego wyklucza to ich niezmiennoœæ i ponadczasowaoœæ, a tym samym niezale¿noœæ od naszej woli i œwiadomoœci.
Mówi¹c Z³o/Dobro i z³y/dobry poruszamu siê w ca³kiem innych p³aszczyznach, rozmawiamu o ró¿nych pojêciach, choæ ze sob¹ powi¹zanych.
Ja ca³y czas mówiê o Z³o/Dobro pisanych z du¿ych liter, bez przymiotników. :)

23.03.2007
16:02
[87]

alpha_omega [ Senator ]

Jednym s³owem g³osisz doktrynê pokrewn¹ platonizmowi, ja natomiast nie wierzê w jak¹œ sferê ponadczasowych, niezmiennych idei. Inaczej mówi¹c - dla ciebie istnieje gdzieœ sfera idei, które s¹ jednoœci¹ analogii wszystkich mo¿liwych czynów z³ych (idea z³a) i wszystkich mo¿liwych czynów dobrych (idea dobra). A czemu staram siê szufladkowaæ - bo przywyk³em do jasnych i sprecyzowanych dyskusji (te uwa¿am, pozwalaj¹ naprawdêprzewartoœciowaæ œwiatopogl¹d, w odró¿nieniu od inych, które daj¹ jedynie pewien posmak poznawczy), a nie jedynie czegoœ co jest bliskie uprawianiu poezji.

23.03.2007
16:15
[88]

alpha_omega [ Senator ]

I mam jeszcze pytanie:

Piszesz - a z drugiej strony pozornie sobie zaprzeczam, twierdz¹c ¿e z³o/dobro objawia siê w konkretnych formach. Czy zatem dopuszczasz mo¿liwoœæ, ¿e Z³o/Dobro objawia siê w konkretnych formach w ró¿nym stopniu? Wtedy Z³o i Dobro by³oby ponadczasowe i niezmienne jako idea, ale w konkretnych przejawach, konkretny np. czyn móg³by byæ mniej lub bardzij bliski czystemu z³u.

23.03.2007
16:21
[89]

alpha_omega [ Senator ]

Szerzej (cholerny edit i telefony):

I mam jeszcze pytanie:

Piszesz - a z drugiej strony pozornie sobie zaprzeczam, twierdz¹c ¿e z³o/dobro objawia siê w konkretnych formach. Czy zatem dopuszczasz mo¿liwoœæ, ¿e Z³o/Dobro objawia siê w konkretnych formach w ró¿nym stopniu? Wtedy Z³o i Dobro by³oby ponadczasowe i niezmienne jako idea, ale w konkretnych przejawach, konkretny np. czyn móg³by byæ mniej lub bardzij bliski czystemu Z³u czy czystemu Dobru. Z takim czymœ móg³bym siê zgodziæ z tym zastrze¿eniem, ¿e dla mnie Z³o i Dobro by³yby istniej¹cymi ponad jednostkowym odczuwaniem wypadkowymi odczuwania ca³ej spo³ecznoœci danej kultury. Nie by³yby zatem niezmienne i ponadczasowe, ale nie by³yby te¿ podleg³e kaprysom jednostki i by³yby wzglêdnie trwa³e. Przy za³o¿eniu istnienia Boga, by³yby zaœ ponadczasowe i niezmienne, ale nadal czyn taki jak pozbawienie kogoœ ¿ycia, móg³by byæ bli¿szy, b¹dŸ dalszy idei czystego Z³a, a wiêc w ró¿nym stopniu, w zale¿noœci od sytuacji, obci¹¿a³by cz³owieka.

23.03.2007
19:24
[90]

kocher [ Konsul ]

alpha-omega--->
W takim razie szanujê Twoje szufladkowanie choæ go nie popieram.
Proponuje, celem uproszczenia rozwa¿añ, wprowadziæ symbolikê.
Dobro/Z³o to inaczej +/-
dobro/z³o pozostaje bez zmian czyli dobro/z³o.

24.03.2007
12:07
[91]

kocher [ Konsul ]

alpha_omega--->
Twoje milczenie uznajê jako akceptacjê propozyji.
Jak s³usznie zauwa¿y³eœ przy za³o¿eniu Boga, albo jeœli ktoœ odrzuca go przyjmuj¹c istnienie ponadczasowej, niemierzalnej dla naszej percepcji formy doskona³ej inteligencji +/- istnieje, ale... i tu powstaje drobna ale zasadnicza ró¿nica. Wychodzê z za³o¿enia, ¿e +/- jest niezmiennym, ponadczasowym, niezale¿nym od naszej œwiadomoœci parametrem. Poprostu rdzeñ. ale jedmoczeœnie ma ogromny wp³yw na nasz¹ œwiadomoœc, gdy¿ jest parametrem nadrzêdnym. St¹d w swoich rozwa¿aniach. którymi siê poprzednio dzieli³em, poszed³em krok dalej usi³uj¹c poszerzyæ przemyœlenia o celowoœæ niezmiennoœci +/-. Przyk³ad: ¿elazo-stal, wêgiel-diament. W kontekœcie powy¿szych rozwa¿añ moim zdaniem motorniczy zawsze pozbawia ¿ycia, tym samym stawiam znak (-).
Przejd¿my teraz do z³a/dobra, które przypominam nie jest dla mnie to¿same z +/-.
Przechodzimy do sfery naszej œwiadomoœci na któr¹ mamy wp³yw, a tym samym jest zale¿na od naszej woli, percepcji, emocji, systemu wartoœci stworzonej przez nas, historii, prawa, potrzeb fizjologicznych. po³o¿enia geopolitycznego itd. itd. I w tej sferze z³o/dobro jest stopniowalne, motorniczy nie jest zabójc¹ tylko nieœwiadomym sprawc¹ wypadku ze skutkiem œmiertelnym, Dla amerykanów purpurowe serce jest symbolem bohaterstwa i poœwiêcenia, a ¿elazny krzy¿ jest form¹ z³a, natomiast dla niemców odwrotnie. Umo¿liwia nam ¿ycie tu i teraz z poczuciem spe³niania sie. Czy istnienie takiego dobra/z³a jest dobre? I tak i nie. Tak, gdy¿ pozwala nam ¿yæ. Nie, gdy¿ jest bezpoœrednio zale¿ne od przyjêtej doktryny, która jest zmiennym parametrem bo my j¹ tworzymy czasem bli¿êj rdzenia czasem bardzo daleko od niego.

24.03.2007
19:23
[92]

alpha_omega [ Senator ]

No dobra, a ja Ci zapodam tak¹ oto rozkminkê.

Chyba przyznasz, ¿e z³o mo¿e byæ powodowane mow¹. Tak jak zgrzeszyæ mo¿na myœl¹, mow¹ i uczynkiem, tak z ca³¹ pewnoœci¹ z³o mo¿na wyrz¹dziæ przynajmniej uczynkiem i mow¹. A zatem skoro z³o mo¿na powodowaæ mow¹ to rozwa¿my ten problem g³êbiej. Zastanówmy siê nad sytuacj¹ kiedy ktoœ próbuje poni¿yæ s³owem cz³owieczeñstwo drugiego cz³owieka. Teraz powstaje pytanie - w czym tkwi z³o? Raczej nie w jakimœ wydumanym absolutnym znaczeniu s³ów - mo¿e siê bowiem zdarzyæ, ¿e wypowiadne s³owa, które s¹ sk¹din¹d rani¹cej i poni¿aj¹ce, s¹ wypowiadne w sytuacji np. ¿artu b¹dŸ w sytuacji teatralnej. Z jednej strony nie istnieje wtedy z³a wola, a zdrugiej równie¿ nikt nie czuje siê ura¿ony. A zatem jeœli uznaæ, ¿e z³o i tak ma wtedy miejsce, to zunalibyœmy jak¹œ magiczn¹ moc s³ów, z³o tkwi¹ce w samej formule wypowiedzi kjonkretnych zwi¹zków fonetycznych. A wiêc musimy odrzuciæ tê koncepcjê. Kiedy wiêc zaczyna siê z³o? Gdy zachodzi pewna sytuacja w której ktoœ czuje siê dotkniêty i - z drugiej strony, mówi¹c o woli - kiedy ktoœ posiada wolê spowodowania takiej sytuacji. A wiêc z³o dotyczy wtedy cz³owieka i to dotyczenie cz³owieka jest dla zaisntnienia samego z³a konstytutywne. Z³o jest dlatego, gdy¿ czyjeœ cz³owieczeñstwo zostaje umniejszone, z³o jest dlatego, i¿ ktoœ chcia³ umniejszyæ czyjeœ cz³owieczeñstwo. Skoro z³o tak bezpoœrednio i istotowo dotyczy odczuwania ludzkiego, to jest absurdem twierdziæ, i¿ z³o poni¿aj¹ce cz³owieka w ma³ym stopniu i z³o poni¿aj¹ce cz³owieka w stopniu znacznie wiêkszym, jest tym samym. Tyle... nie ma co siê rozwodziæ. Zreszt¹ hjestem dziœ nie wstanie.

25.03.2007
14:22
[93]

kocher [ Konsul ]

Po co mno¿yæ wyimaginowane zda¿enia? Przyjeliœmy symbolikê +/- i z³o/dobro. Uczynek i mowa to p³aszczyzna z³a/dobra.

25.03.2007
15:17
[94]

alpha_omega [ Senator ]

I to jest absurd - jaka p³aszczyzna z³a/dobra? Czy ona ma byæ kompletnie oddzielna od p³aszczyzny +/-? Ten przyk³ad ma ci w³aœnie pokazaæ, ¿e +\- i jego zachodzenie jest powi¹zane z cz³owiekiem i jego odczuwaniem w sposób bezpoœredni. Po to w³aœnie mno¿ymu niuanse, a¿eby poznaæ, jak one siê do siebie maj¹; mno¿e je po to, a¿eby Ci pokazaæ, ¿e ich absolutny rodzia³ jest bezensem.

25.03.2007
15:23
smile
[95]

VYKR_ [ Vykromod ]

Gadal alpha_omega do obrazu...

25.03.2007
15:49
smile
[96]

alpha_omega [ Senator ]

A dlaczego do obrazu :)

25.03.2007
19:51
[97]

kocher [ Konsul ]

Twórca Forum to Wielki Cz³owiek, mo¿e o tym jeszcze nie wie, ale jest WIELKI.

Wczeœniej przedstawi³em swój pogl¹d, ¿e +/- (w skrócie bez zbêdnego przytaczania ca³ego wywodu) jest nad¿edne, ponadczasowe, niezale¿ne od naszej œwiadomoœci, ale jednoczeœnie maj¹ce wp³yw na œwiadomoœæ. Wp³yw nad¿êdny oczywiœcie. Tym samym œwiadomoœæ nie ma wp³ywu na +/-. a jedynie na z³o/dobro. Przy czym z³o/dobro te¿ nie ma wp³ywu na +/- bo jest pod¿êdne w stosunku do niego i jest od niego zale¿ne.
Mo¿e pos³u¿ê siê przyk³adem:zima jest zim¹. i nic sobie nie robi z tego co o niej myœlimy. To, ¿e by³a, jest i bêdzie nie zale¿y od nas ale jednoczeœnie wp³ywa na nas. Jedyne co mo¿emy z ni¹ zrobiæ to zmieniæ jej nazwê i oczywiœcie przygotowaæ sie na jej nadejœcie.
Odpowiadaj¹c na pytanie: w aspekcie dobra/z³a jest czyn poni¿aj¹cy w ma³ym stopniu i czyn poni¿aj¹cy w du¿ym stopniu. Tak jak jest wiêksze i mniejsze z³o i wiêksze i mniejsze dobro. S³owo, drwina jest zale¿na od naszej œwiadomoœci tym samym mieœci siê w kategorii z³a/dobra.

Ale w moim przekonaniu, w aspekcie +/- nie ma stopniowania. I znowu powracam do pytania czemu to mo¿e s³u¿yæ. Ale wracaj¹c do tematu. Skoro sam u¿ywasz gradacjê czyn dalszy i bli¿szy idei czystego z³a tym samym nie odrzucasz idei czystej formy z³a i czystej formy dobra.
A to nic innego jak +/-. :)

26.03.2007
07:51
[98]

alpha_omega [ Senator ]

kocher --------------> Tylko czym jest to czyste z³o i dobro? Sk¹d pochodzi, kto jest odpowiedzialny za ten absolutny podzia³?

Poza tym wystarczy spojrzeæ iloœciowo - to czy czyn jest bli¿szy czy dlaszy idei czystego z³a lub dobra zale¿y od tego w jakim stopniu uczestniczy w tej idei. Dany czyn o w pe³ni okreœlonych warunkach uczestniczy w idei z³a i dobra zawsze w tym samym niezmiennym stopniu. To czy czyjeœ cz³owieczeñstwo zostaje poni¿one w mniejszym lub wiêkszym stopniu jest w³aœnie jednym z warunków. Mo¿na oczywiœcie twierdziæ, ¿e +/- s¹ niestopniowalne, ale to tylko kwestia umowy. Z³o i dobro ró¿ni¹ siê tylko tym od +/- ¿e nigdy nie wype³niaj¹ wszystkich w³asnoœci +/-.
To nie oznacza, ¿e s¹ zale¿ne od pogl¹dów cz³owieka, ¿e s¹ w dowolny sposób zmienne, ¿e przy tych samych warunkach mog¹ byæ rózne. Zale¿ny od pogl¹dów cz³owieka jest tylko jego szacunek stopnia uczestnictwa z³a/dobra danego czynu w idei +/-. Chodzi mi o to, ¿e rónie¿ +/- ma swoje uczestnictwo w wydarzeniu poni¿enia cz³owieczeñstwa drugiego cz³owieka i stopieñ tego uczestnictwa jest zale¿ny od realnego odczucia poni¿enia doznanego przez cz³owieka.

Jednym s³owem +/- to znaki (dodatni/ujemny), z³o/dobro to liczby, zmienny jest jedynie nasz szacunek, ale dany czyn o okreœlonych warunkach (a do warunków tych zalicza siê równie¿ odczucie ludzkie), ma zawsze t¹ sam¹ liczbê z danym znakiem.

Tak i tylko tak to widzê.

26.03.2007
19:05
[99]

kocher [ Konsul ]

W ca³ym znanym nam wszechœwiecie i tym makro i mikro istniej¹ niezmienne, kluczowe zasady, prawa, dogmaty. Przyk³ad wody jest bardzo dobrym tego przyk³adem. Co by z ni¹ nie zrobiæ zawsze pozostaje atomem tlenu i dwoma atomami wodoru. Sk¹d to pochodzi i kto jest odpowiedzialny za ten absolutny podzia³. Im d³u¿ej przygl¹dam siê ró¿nym dogmatom nadrzêdnym ( liczbê mnog¹ u¿y³em œwiadomie) tym wiêksz¹ paranoj¹ staje siê dla mnie teoria prabulionu z przypadkowym wy³adowaniem elektrycznym na skutek czego dosz³o w konsekwencji do ewolucji materii o¿ywionej i nieo¿ywionej. Jak dla mnie œwiat jest zbyt doskona³y (i mikro i makro) aby by³ wypadkow¹ przypadkowych przypadków.
Na szczêœcie œwiadomoœæ, wola, odczucia cz³owieka, nawet dobre chêci nie maj¹ wp³ywu na te niezmienne kanony. Ale¿ to by³by cyrk gdyby by³o inaczej!

28.03.2007
15:25
[100]

alpha_omega [ Senator ]

Wiesz, porównywanie praw fizycznych do problemu z³a i dobra wydaje mi siê b³êdem. Zreszt¹ prawa te s¹ bardzo czêsto zwyczajnym prawdopodobieñstwem, a jedynie na pewnym poziomie uogólnienia wydaj¹ siê nam w pe³ni okreœlonymi, œcis³ymi (w sensie pe³nej przewidywalnoœci) regu³ami. Dlatego nie wiem sk¹d ta niewiara w przypadek.

28.03.2007
23:32
smile
[101]

kocher [ Konsul ]

alpha_omega---> Cieszê siê, ¿e znów Ciebie widzê.

Moim zdaniem w matematyce, fizyce i innych naukach œcis³ych istniej¹ niezmienne zasady, które ulegaj¹ zmionom jedynie wówczas gdy my uœwiadomimy sobie, ¿e dokonaliœmy b³êdnego za³o¿enia. To œwiadczy o tym, ¿e s¹ niezmienne, a jedynie my jesteœmy niedoskonali. Nie znaliœmy prawa ci¹¿enia dopóki jednemu z nas jab³ko nie spad³o na g³owê. A do tego momentu ró¿ne dziwne rzeczy g³osiliœmy. Dobro/z³o ró¿ne dziwne rzeczy, +/- prawo ci¹¿enia.
Id¹c dalej tym tokiem myœlenia nauki œcis³e to materia nieo¿ywiona. Je¿eli materia nieo¿ywiona podlega takim zasadom to dlaczego zaprzeczaæ ich istnieniu dla materii o¿ywionej? Nielogiczne,a Œwiat jest brutalnie logiczny.

Przypadki oczywiœcie s¹, tylko nie dotycz¹ istotnych spraw i nigdy nie wystêpuj¹ w tak d³ugim ci¹gu.
Napewno widzia³eœ trójwymiarowy obraz DNA lub RNA. Có¿ za perfekcja! A teraz we¿ najwiêkszy zestaw klocków Lego i wrzuæ do du¿ego pojemnika. Mo¿esz robiæ z nimi wszystko z jednym wyj¹tkiem. Nie wolno ci ich sk³adaæ. Czy powstanie prosta bry³a np. idealna kula. Ka¿dy potrafi ulepiæ kulê, przecie¿ nie jest to takie trudne. A jednak trudne.
Jeszcze jest lepszy klops! Z cz¹stek materii nieo¿ywionej powstaje materia o¿ywiona, która z czasem przekszta³ca siê w materiê nieo¿ywion¹. Kwadratura ko³a czy bewzglêdna logicznoœæ?
Przypadek czy konsekwencja logicznego ci¹gu?

05.04.2007
20:10
[102]

alpha_omega [ Senator ]

Ale pos³uguj¹c siê tak dalekimi analogiami i ogólnymi metaforami mo¿na dojœæ do dowolnych wniosków. Nie ma ¿adnego odobieñstwa miêdzy prawami fizyki, a z³em/dobrem, gdy¿ o z³u/dobru mo¿na jedynie mówiæ w przypadku istot ¿ywych i to nie jako o prawach nimi kieruj¹cych, ale raczej o okreœleniach sytuacji i dzia³añ, które b¹dŸ afirmuj¹ ¿ycie (dobro), b¹dŸ je niszcz¹ (z³o). Mniejszym z³em by³oby zatem to co mniej szkodzi ¿yciu (tak¿e zdrowiu psychicznemu), a wiêkszym dobrem to co bardziej to ¿ycie afirmuje. O samej zaœ winie mo¿emy mówiæ tylko i wy³¹cznie przy dodatkowym za³o¿eniu, ¿e istnieje wolna wola, i tak samo wina jest zale¿na od 'motywów' i 'chêci' i 'realnego stopnia' wyrz¹dzenia z³a.

05.04.2007
22:43
smile
[103]

kocher [ Konsul ]

alpha_omega---> Witam! :)

I ponownie siêgamy g³eboko czyli zbli¿amy siê do j¹dra tematu, który dotkn¹³ prawie wszystkich aspektów i niby do niczego nie doprowadzi³. A jednak. Podzieli³eœ Œwiat na fizyczny /martwy/ i istot ¿ywych /¿ywy/. Czyli mamy œwiat sk³adaj¹cy siê z materii martwej i materii ¿ywej. Obie te materie s¹ tak od siebie odmienne, ale jednoczeœnie nieroz³¹czne. Funkcjonuj¹ w tej samej czasoprzestrzeni. S¹dzê, ¿e jak do tej pory nie mamy co do tego odmiennego zdania.

06.04.2007
11:27
[104]

alpha_omega [ Senator ]

Ale ja siê nie mogê zgodziæ na istnienie jakiejœ zasady +/- w analogii do zasad fizycznych, gdy¿ - nawet jeœli uznaæ, ¿e materia ¿ywa ma pod³o¿e w postaci materii martwej (a wtedy, skoro uwa¿asz, ¿e wszystko opiera siê na œcis³ych zasadach, mo¿na zapytaæ gdzie widzisz miejsce dla wolnej woli) - to +/- nie mo¿e byæ jakimœ logicznym rozró¿nieniem (1/0) o dwu wartoœciach, gdy¿ jest okreœleniem pewnych uk³adów, struktur fizycznych, a nie praw (które te struktury wytwarzaj¹). Zachodzi uk³ad oddzia³ywañ chemicznych w mózgu (ktoœ go wywo³a³ - np. obrazi³ nas), który sprawia, ¿e odczuwamy przykroœæ. Ten uk³ad rózni siê znacz¹co od innego, analogicznego uk³adu, w którym odczucie przykroœci jest wiêksze, lub mniejsze, b¹dŸ chocia¿by ma odmienny odcieñ. Nie widzê powodu dla którego +/- mia³oby okreœlaæ jedynie ogólne ramy (np. wszystkich odczuæ przykroœci), a nie wg³êbiaæ siê w pe³niê skomplikowania danej struktury (uk³adu), a wiêc nie stopniowaæ tych odczuæ.

Có¿ z tego, ¿e œwiat jest brutalnie logiczny. Albo poœwiêcamy woln¹ wolê i wtedy - owszem - mo¿emy siê zastanawiaæ czy nie istnieje jakiœ wzór, który rozró¿ni wszystkie wspólne uk³ady i struktury (odpowiadaj¹ce za jaŸñ organizmów ¿ywych) na te dobre i z³e (+/-); albo utrzymujemy woln¹ wolê i wtedy o ¿adnym wzorze nie mo¿e byæ mowy, gdy¿ +/- jest zwi¹zane z jaŸni¹ (jej odczuwaniem), a ta jako wolna nie podlega œcis³ym prawom. Jaki jest jednak sens +/- kiedy wolna wola nie istnieje? - gdy wolna wola nie istnieje nie istnieje te¿: wina, sprawiedliwoœæ etc.

06.04.2007
19:38
[105]

kocher [ Konsul ]

To jest oczywiste, ¿e wolna wola, œwiadomoœæ istnieje. Mo¿esz skrêciæ w lewo, albo w prawo. Mo¿esz kupiæ bu³kê, albo rower. Mo¿esz dzisiaj byæ lekarzem, a jutro mo¿esz byæ biznesmenem w sektorze produkcji broni. Dziœ mo¿esz byæ mê¿czyzn¹, jutro mo¿esz byæ kobiet¹... Zaraz! Co to znaczy!? To moja wolna wola nie zawsze jest wolna!?
Materia martwa i ¿ywa istnieje w tej samej czasoprzetrzeni i podlega tym samym prawom, a jednoczeœnie ka¿da z nich ma swoje oddzielne prawa?
Zadaj¹c pytania sam nimi odpowiadasz na w³asne pytania. Mamy g³az i cz³owieka. Przecie¿ to oczywiste, ¿e wola, œwiadomoœæ cz³owieka mo¿e oddzia³ywaæ na g³az. Przecie¿ g³az to bezmózgowiec który oddzia³ywuje na nasz¹ œwiadomoœæ kiedy pojawi sie przed naszymi oczami. Cz³owiek istota wy¿sza posiada mózg /zwierzeta to tylko wybryk natury/, dzieki czemu posiada w³asn¹ wolna wole, œwiadomoœæ bo przecie¿ zachodz¹ w nim procesy chemiczne i fizyczne. A ka¿dy wie, ¿e te chemiczne i fizyczne pod mikroskopem elektronowym to skomplikowane zbiory atomów i elektronów. O obok mamy drugi zbiór atomów i elektronów. Wszystko jasne i logiczne. Wy³¹czamy mikroskop elektronowy i patrzymy przed siebie. Nie, to niemo¿liwe! G³az!?
Przeciez to czysty absurd! To jak paranoja. A mo¿e jednak nie....

06.04.2007
20:10
[106]

alpha_omega [ Senator ]

Nie ma wolnej woli, skoro wszystko jest zdeterminowane prawem. Po prostu nasz poziom percepcji jest zbyt u³omny, a¿eby znaleŸæ wszelkie prawid³owoœci, a poniewa¿ ich nie widzimy, to pozorny (dla nas rzeczywisty) chaos nazywamy woln¹ wol¹. Ewentualnie woln¹ wol¹ mo¿emy nazwaæ prawdopodobieñstwo, jeœli rzeczywiœcie czêœæ praw we wszechœwiecie jest jedynie probabilistyczna i je¿eli te prawa maj¹ swój udzia³ w funkcjonowaniu ludzkiego mózgu. Ostatecznie zaœ mo¿emy przyj¹æ, ¿e istnieje Bóg i on nam wolnoœæ woli w sobie znany sposób zapewnia.

Pierwsze jest bezsensem mówienia o +/-, drugie wyklucz fakt, ¿e wszystko jest w pe³ni okreslone (a wiêc wszystkie niemal Twoje analogie), trzecie stwierdza, ¿e +/- jest powi¹zane ze sprawiedliwoœci¹ i win¹, a wiêc nie mo¿e byæ bezwzglêdne, zero-jedynkowe.

06.04.2007
20:25
[107]

w o y t e k [ Gavroche ]

Etyka odpowiedzialnoœci a etyka zasad. Tak nazywa siê odró¿nienie, które jest bardzo przydatne w tej dyskusji. Dostarczy³ go Max Weber.

Gdy mówimy o zasadach, którymi powinien kierowaæ siê cz³owiek odpowiedzialny za setki ludzi, to mówimy o etyce odpowiedzialnoœci. Zgodnie z ni¹ mo¿na, a nawet trzeba stosowaæ œrodki, które by³yby haniebne z pkt. etyki zasad- czyli etyki porz¹dnego cz³owieka. Polityk (ka¿dy odpowiedzialny za ogó³) który miesza te dwa porz¹dki jest z³ym politykiem. Prowadzi swój naród do cierpieñ w dalszej perspektywie - jak np. premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain. Chc¹c uratowaæ pokój za wszelk¹ cenê, oszczêdziæ ludziom ³ez i cierpieñ - doprowadzi³ do sytuacji znacznie gorszej.
W przeciwieñstwie do niego Churchill poœwiêci³ amerykañskich ¿o³nierzy z Pearl Harbour by wci¹gn¹æ USA do wojny i zyskaæ sojusznika w walce z Hitlerem.

Tak niestety jest œwiat skonstruowany - to co jest dobre dla ogó³u bywa okorutne dla jednostki. Oto twardy fakt.

06.04.2007
20:51
smile
[108]

kocher [ Konsul ]

Przecie¿ mamy bezsporne dowody istnienia wolnej woli,a wiêc nie mo¿emy zaprzeczyæ ich istnieniu, a tym samym nie mo¿e byæ chaosem ani prawdopodobieñstwem. Wolna wola jest bo my wp³ywamu na siebie samego i wszystko co nas otacza. Ale z drugiej strony inny cz³owiek mo¿e wp³yn¹c na nasz¹ wolê i martwa materia równie¿. Ale w tym nie ma nielogicznoœci, wrêcz przeciwnie.
Czy isnieje idaalna pró¿nia? Spora grupa naukowców twierdzi, ¿e tak. Do dnia dzisiejszego nie uda³o sie cz³owiekowi jej stworzyæ. W tej sytuacji odnale¿li dowody jej istnienia na obrze¿ach obrze¿nych galaktyk. Ta melodia jakoœ bardzo znajomo brzmi. Nie widzisz jej? Przecie¿ tam jest, o tam. Nadal nie widzisz? Z nieukami nie mamy oczym rozmawiaæ...Jak czegoœ nie potrafimy stworzyæ to przenosimy to dalej ni¿ ramiê siêga. Nie dotkn¹³eœ bo przecie¿ za daleko, ale jak tam dolecimy to dotkniemy.
A czy to nie jest zwyk³a pró¿noœæ i pycha? A póŸniej jak ten biedny cz³owiek zacznie myœleæ to ju¿ sam nie wie co ma myœleæ.

06.04.2007
21:26
[109]

alpha_omega [ Senator ]

Jakie bezsporne dowody istnienia wolnej woli mamy? O ile wiem nie mamy na to ¿adnych dowodów. Co z tego, ¿e wp³ywamy na siebie samego i wszystko co nas otacza? Istotne jest to, czy wp³ywamy skutkiem wolnej decyzji, czy te¿ w swoich decyzjach jesteœmy uwarunkowani. I nie ma dla rozstrzygniêcia tego problemu ¿adnego znaczenia to, czy nam siê wydaje, ¿e dzia³amy w sposób wolny, bo to wydawanie siê mo¿e byæ brakiem precyzji widzenia (chaosem branym za woln¹ wolê), zreszt¹ odbywa siê ono na wy¿szym poziomie, ni¿ ewentualne uwarunkowanie (uwarunkowany jest poziom chemicznych i fizycznych oddzia³ywañ w mózgu, my natomiast znamy jedynie nasz¹ jaŸñ, a wiêc wytwór tych oddzia³ywañ; to, ¿e jaŸñ sama sobie nie wydaje siê uwarunkowana, nie oznacza, ¿e tak¹ nie jest; samo to wydawanie siê mo¿e byæ - i przy pe³nej determinacji zreszt¹ jest - uwarunkowane.

Jeœli zatem twierdzisz, ¿e œwiatem ¿¹dz¹ same œcis³e prawa, to rz¹dz¹ one równie¿ oddzia³ywaniami w naszym mózgu, a wiêc de facto nie mamy wolnej woli. Nie wiem bowiem jak z w pe³ni okreœlonych przyczynowo-skutkowo oddzia³ywañ chemicznych i fizycznych mia³aby powstawaæ wolna wola.

06.04.2007
21:47
[110]

eros [ elektryba³t ]

Dylemat miedzy okreslonoscia praw rzadzacych swiatem a wiec i ludzkim rozumowaniem i podejmowaniem decyzji, a wolna wola jest stary jak swiat. Nie chce sie wymadrzac, ale czy swiat nie jest zawsze w pewnej mierze obiektywnie niedookreslony? Czy istnienie Boga jako istoty omnipotencjalnej implikuje brak wolnej woli? A moze aby postulat wolnej woli byl prawdziwy Bog musialby istniec "poza swiatem" nam znanym i jego prawami i nie miec na jego prawa oraz funkcjonowanie zadnego wplywu? A moze istnieje pewna przestrzen, w ktorej moze wspolistniec jedno i drugie?

Jesli idzie o mniejsze zlo, to o ile ja wiem to w chrzescijanskim, katolickim spojrzeniu nie istnieje cos takiego. Nalezy ratowac kazdego i liczyc na to, ze "Bog wspomoze". Moze dla niektorych jest to podejscie smieszne, ale dla mnie niesie ono nadzieje i ukojenie.

06.04.2007
21:57
[111]

alpha_omega [ Senator ]

eros --------------> W religii chrzeœcijañskiej istnieje mniejsze z³o, choæ w nieco innym sensie. W takim mianowicie, ¿e uczestnictwo uczynku w z³u lub dobru jest stopniowalne. Czym innym jest wyrzec siê Chrystusa (œw. Piotr), czym innym zdradziæ, sprzedaæ (Judasz); jest to równie¿ i dlatego czym innym, gdy¿ odmienne s¹ motywy i sytuacje tych dwóch wydarzeñ, równie¿ i dlatego, ¿e istniej¹ w naszej religii pojêcia dobrej lub z³ej woli.

Myœlê, ¿e ten imperatyw ratowania innych kosztem ryzyka utraty ¿ycia przez nas czy przez postronnych ludzi wynikaæ powinien raczej z tego, ¿e nie jesteœmy w stanie oceniæ skomplikowania pewnych sytuacji, a wtedy - jeœli tylko jest szansa ratunku - lepiej jest wybraæ odruch dobrego serca, ni¿ popaœæ w zimne wyrachowanie. Teraz coœ wyrachowanego - warto zrobiæ tak chocia¿by po to, ¿e wtedy - jeœli nasz decyzja skoñczy siê tragcznie - ³atwiej nam siê podnieœæ jeœli by³a to decyzja kierowana dobr¹ intencj¹, ni¿ jeœli zrodzi³a siê ze strachu i egoizmu. A ma³o rzeczy tak niszczy jak wyrzut sumienia - pokuta za ¿ycia.

06.04.2007
22:09
[112]

mikmac [ Senator ]

zdanie wlasne:
jednostka nie ma najmniejszego znaczenia, jest kompletnie nic nie warta. LIczy sie przyszlosc gatunku/spoleczenstwa.

06.04.2007
23:37
[113]

eros [ elektryba³t ]

Micmac ----> Piszesz to z punktu widzenia siebie jako jednostki ludzkiej czy z punktu widzenia gatunku?

alpha ----> Wydaje mi sie, ze Judasz popelnil jeszcze jeden grzech - nie uwierzyl w boskie milosierdzie i przebaczenie. BTW nie zdolalem nabyc do tej pory nigdzie Ricoeura, wiec zakupilem kolejnego Scrutona :)

07.04.2007
12:00
[114]

kocher [ Konsul ]

I ponownie powracamy do j¹dra dyskusji. +/- a dobro/z³o, prawo ci¹¿enia a metody czerpania wody ze studni, czas a ¿ycie cz³owieka, spo³eczeñstwa, gatunku, foton a miliardy s³oñc.

Z jednej strony wartoœci niezmienne, ponadczasowe, s³upy milowe, Filary Wszechœwiata, szkielet. Z drugiej strony parametry wp³ywaj¹ce i wynikaj¹ce z konkretnej chwili i rzeczywistoœci.

Raczej sk³aniam siê do tezy, ¿e w pewnym sta³ym % œwiat jest niezmiennie zdefiniowany czyli szkielet. Reszta to narzady, miêœnie i inne podroby. Czy ktoœ lub coœ mo¿e byæ poza œwiatem? Nie s¹dzê.
Bezspornych dowodów wolnej woli podrobów jest ca³e mnóstwo: jesteœ g³odny to zjadasz z apetytem, jesteœ g³odny, a odchudzasz sie to nie jesz.

Dlaczego obok siebie nie mog¹ istnieæ ponadczosowe parametry okreœlaj¹ce ca³kowicie odmienne i nie daj¹ce siê po³aczyæ ze sob¹ elementy materii?

07.04.2007
13:48
[115]

alpha_omega [ Senator ]

¯adnych dowodów wolnej woli nie ma. Jesteœ g³odny - pojawia siê sygna³ - jesz. Jesteœ g³odny pojawia siê sygna³, wczeœniej jednak pojawi³ siê inny (priorytetowy) - nie jesz. W obu przypadkach wszystkie sygna³y i ustalenie ich priorytetów mog³o byæ uwarunkowane.

Nasza jaŸñ pozwala nam stawiaæ cele ponad instynktem (muszê siê odchudziæ, a¿eby zrobiæ karierê w telewizji), ale nie oznacza to, ¿e nie jest zdeterminowana. Bardzo mo¿liwe, ¿e w takiej same sytuacji (ca³kowicie identycznej), jaŸñ zawsze postawi sobie ten sam cel. To, ¿e istnieje wy¿szy poziom operacji, ni¿ instynkt, a wiêc poziom operacji nadrzêdny w stosunku do instynktu, w ¿adnym razie nie potwierdza istnienia wolnej woli (niby dlaczego zdeterminowanie ma dotczyæ jedynie instynktów?). Podobnie nie potwierdza istnienia wolnej woli nasza samoœwiadomoœæ, bo ona równie¿ mo¿e byæ uwarunkowana niedostêpnymi dla niej, podœwiadomymi procesami, a ostatecznie chemicznymi i fizycznymi oddzia³ywaniami w mózgu.

Niektórzy myœl¹, ¿e unikn¹ zdeterminowania, poniewa¿ s¹ œwiadomi jego mo¿liwoœci i w danej sytuacji rzuc¹ monet¹. Ale samo postanowienie rzutu monet¹ i wczeœniejsza myœl o mo¿liwoœci zdeterminowania równie¿ mo¿e byæ zdeterminowana. Tutaj nie ma ¿adnej sprzecznoœci.

07.04.2007
14:30
[116]

kocher [ Konsul ]

A czym¿e s¹ te uwarunkowania. To nic innego jak bodŸce zewnêtrzne, wewnêtrzne wp³ywaj¹ce lub maj¹ce wp³yw na nasz¹ woln¹ wolê. Gdyby ich skutek by³ zawsze taki sam wówczas mo¿na przyj¹æ nie istnienie wolnej woli. Ale tak przecie¿ nie jest.
Przypadkowo dobrana grupa ludzi /ale ¿eby by³ jeszcze œmieszniej równie¿ i zwierz¹t/ poddana jednakowemu uwarunkowaniu reaguje w sposób indywidualny. Dlaczego?

07.04.2007
14:40
[117]

alpha_omega [ Senator ]

kocher --------------> Bo nigdy nie znajduje siê w dok³adnie (identycznie) tej samej sytuacji (to niemo¿liwe)? Bo ka¿dy osobnik ma inny system operacyjny?

(przyczynek do dykusji):

07.04.2007
17:26
[118]

kocher [ Konsul ]

alpha-omega jesteœ wspania³y i dlatego opowiem hitoryjkê-zagadkê. Stoi na przystanku tramwajowym zmartwiony mê¿czyzna, któremu uciek³ przed chwil¹ tramwaj. Podchodzi do niego bardzo seksowna kobieta i pyta. Czy mo¿e chce pan porozmawiaæ ze mn¹ na temat tego tramwaju? Pytanie-kim jest ta kobieta?
A co do linku wspania³y dowód niejednoznacznoœci naszej wiedzy na temat wolnej woli. Kiedyœ prowadzi³em pasjonuj¹c¹ dyskusjê z kole¿ank¹ na temat metabolizmu mózgu cz³owieka na poziomie cz¹stek molekularnych i wspaniale nam sie dyskutowa³o do czasu gdy usi³owa³em ustaliæ efekt tego metabolizmu. Zreszt¹ do dziœ jej analogiê naszego mózgu do kombinatu enzymatyczno-biochemiczno-biofizycznego uwa¿am za bardzo trafn¹. Bo to rzeczywiœcie w aspekcie materialistycznym tak wygl¹da. Do dzisiejszego dnia jesteœmy przyjació³mi i nadal nie potrafimy uzgodniæ wspólnego, dla obojga do przyjêcia, stanowiska po co to wszystko i czemu to s³u¿y. To jest jeszcze ma³y dylemant, ale gdy w toku za¿artych dyskusji prze³o¿yliœmy ten kombinat na liczby wytwarzanej energii to nam jej czêœæ gdzieœ wyparowa³a.
A wracaj¹c do tematu czy niepowtarzalnoœæ naszego systemu operacyjego nie jest dowodem naszej wolnej woli. Czy aby napewno mo¿na stwierdziæ, ¿e wszyskie uwarunkowania funkcjonuj¹ poza nasz¹ wol¹. Przecie¿ nie. A je¿eli nie to istnieje przedzia³ wolnej woli.

07.04.2007
18:06
smile
[119]

Widz¹cy [ Legend ]

kocher-> Je¿eli jakoœ zefiniujemy jaŸñ, poznamy wp³yw dynamiki metabolizmu na przewodnictwo i propagacjê sygna³ów, odkryjemy i okreœlimy mo¿liwe zakresy sterowania poprzez neuroprzekaŸniki i dodatkowo rozszyfrujemy jak mózg przetwarza dane. Rozwi¹¿emy parê setek problemów po drodze (jak chocia¿by czy ka¿dy cz³owiek myœli tak samo i jaki jest wp³yw jêzyka i kultury na myœlenie) to mo¿e uda nam siê okreœliæ na ile istnieje coœ takiego jak wolna wola.
My nawet nie wiemy co to jest myœlenie, uwa¿amy za myœlenie to co robimy osobiœcie, co do innych stosujemy ten termin per analogia.

07.04.2007
18:31
[120]

eros [ elektryba³t ]

alpha ----> Jesli nie potrafimy udowodnic, ze istnieje wolna wola, to pytanie brzmi czy mozemy udowodnic, ze nie istnieje. Czy potrafimy i czy kiedykolwiek bedziemy potrafili pokazac i okreslic te determinante, ktora mialaby kierowac decyzjami czlowieka. Wydaje mi sie, ze to byloby rownie trudne, jesli nie trudniejsze, od udowodnienia pierwszej rzeczy.

07.04.2007
18:42
[121]

alpha_omega [ Senator ]

eros -----------> Jest znacznie ³atwiejsze - wystarczy jakiœ wiek, mo¿e dwa, badañ mózgu, a¿eby ostatecznie siê o tym przekonaæ. Neurobiologia to bardzo m³oda nauka, a ju¿ ma spore osi¹gniêcia, cierpliwoœci.

kocher --------------> A niejednoznacznoœæ jest brakiem dowodów - czy¿ nie? Prawa nauki zaœ sugeruj¹ raczej determincjê, ni¿ wolnoœæ woli.

Nie wiem jak niepowtarzalnoœæ mia³aby byæ dowodem wolnej woli - to ju¿ w ogóle jakiœ wyssany z palca absurd - niepowtarzalnoœæ wynika z prostego prawdopodobieñstwa powtórzenia tego samego kody DNA w dwóch osobnikach i zaprewnianie im dok³adnie takich samych doœwiadczeñ (jest to niewyobra¿alnie ma³o prawdopodobne, ale nie ma nic wspólnego z woln¹ wol¹).

Kim jest kobieta? Nadziej¹ lepszego ¿ycia.

07.04.2007
18:54
[122]

alpha_omega [ Senator ]

I tak - wszystkie uwarunkowania mog¹ funkcjonowaæ poza nasz¹ wol¹, w tym sensie, ¿e ka¿de postanowienie, które nazywamy postanowieniem naszej woli, mo¿e byæ uwarunkowane przez oddzia³ywania na ni¿szym poziomie. I wtedy to, ¿e nam siê wydaje, i¿ wola coœ warunkuje, jest tylko tym, ¿e jesteœmy w pewien uproszczony sposób (np. jêzykowo) uœwiadamiani, i¿ zaszed³ jakiœ proces w naszym mózgu. To, ¿e dostrzegasz obrazek i on przywo³uje inny, nie oznacza, ¿e ty ten obrazek namalowa³eœ. Równie dobrze gdzieœ mo¿e siedzieæ ukryty mechaniczny malarz, który ten obrazek narysowa³, a w danej sytuacji (doœwiadczenie, aktualnœæ, p³ótno) ten obrazek zawsze musia³ skojarzyæ siê z okreœlonym nastêpnym.

Przestañ wci¹¿ kr¹¿yæ wokó³ problemów, które dawno ju¿ wyjaœni³em, próbuj¹c w innych s³owach podwa¿aæ to samo i - tak naprawdê - przy u¿yciu tych samych argumentów (tylko inaczej formu³owanych).

08.04.2007
00:16
[123]

kocher [ Konsul ]

TA kobieta jest magistrem psychologii.

eros barszo zgrabnie to uj¹³. Nauka nie daje jednoznacznych odpowiedzi, a jedynie poszukujemy ich . Kilka postów wczesniej pisa³em o pró¿ni. I jaki teraz argument s³yszê?
A co z mniejszym z³em - jeœli nie ma wolnej woli to nie istnieje pojêcie mniejszego z³a, a przecie¿ jest.

Nie mogê zgodziæ siê tez¹, ¿e jesteœmy zaprogramowanymi cyborgami zbudowanymi na genetycznym kodzie, ze œciœle zaprogramowanym ¿yciorysem. Dla mnie w³aœnie wolna wola skutkuje niepowta¿alnoœci¹. Posiadamy w³asn¹ woln¹ wolê dziêki czemu na ka¿dym kroku decydujemy o ma³ych krokach i du¿ych. Zewnetrzne uwarunkowania, bodŸce mog¹ na nie wp³ywaæ, ale nie mog¹ ich nieodwo³alnie programowaæ.
W³aœnie ta wola jest motorem cz³owieka który podwa¿a niepodwa¿alne doktryny, z których potomni sie œmiej¹. Czy to te¿ jest z góry zaplanowane?
W pewnym sensie Masz racjê, ¿e wci¹¿ kr¹¿ê wokó³ jednego problemu. Tak naprawdê od samego pocz¹tku stawiam pytanie: czy cz³owiek, który jest doskona³¹ konstrukcj¹ s³u¿y jedynie do wytwarzania nawozu!?
Ca³y czas Nauka ucieka w czysty materializm, który niestety prowadzi nas do œlepych uliczek.

08.04.2007
00:39
[124]

alpha_omega [ Senator ]

kocher -------------> Ocho, a dlaczego to magistrem psychologii? Bardzo odkrywcze - móg³bym odpowiedzieæ na sto mo¿liwych sposobów i ka¿dy obroniæ, ale dobra, niech bêdzie sobie magistrem.

Nie mo¿esz siê zgodziæ z tez¹ - w porz¹dku, ale nie twierdŸ, ¿e antyteza tej tezy jest udowodniona, bo nie jest. Kwestia wiary. Zreszt¹ ca³y temat determinacji s³u¿y³ mi tylko do jednego: do wykazna, i¿ Twoje analogie do niezmiennych, prostych, zero-jedynkowych zasad, jakiejœ niskopoziomowej struktury œwiata, musz¹ dopuszczaæ wyj¹tki. Skoro dopuœci³eœ taki wyj¹tek dla zachowania wolnej woli, przestañ ju¿ wci¹¿ pisaæ poezjê o mitycznym +/-, bo nie ma powodu, a¿eby i tutaj nie dopuœciæ wyj¹tku od Twojego pojmowania œwiata (zreszt¹ - s³ysza³eœ o czymœ takim jak brzytwa Ockhama? po co to mityczne +/- I zacytujê sam siebie celem przypomnienia jak zeszliœmy na temat determinacji:

Nie ma wolnej woli, skoro wszystko jest zdeterminowane prawem. Po prostu nasz poziom percepcji jest zbyt u³omny, a¿eby znaleŸæ wszelkie prawid³owoœci, a poniewa¿ ich nie widzimy, to pozorny (dla nas rzeczywisty) chaos nazywamy woln¹ wol¹. Ewentualnie woln¹ wol¹ mo¿emy nazwaæ prawdopodobieñstwo, jeœli rzeczywiœcie czêœæ praw we wszechœwiecie jest jedynie probabilistyczna i je¿eli te prawa maj¹ swój udzia³ w funkcjonowaniu ludzkiego mózgu. Ostatecznie zaœ mo¿emy przyj¹æ, ¿e istnieje Bóg i on nam wolnoœæ woli w sobie znany sposób zapewnia.

Pierwsze jest bezsensem mówienia o +/-, drugie wyklucz fakt, ¿e wszystko jest w pe³ni okreslone (a wiêc wszystkie niemal Twoje analogie), trzecie stwierdza, ¿e +/- jest powi¹zane ze sprawiedliwoœci¹ i win¹, a wiêc nie mo¿e byæ bezwzglêdne, zero-jedynkowe.


I przypadkiem znalaz³em doœæ ciekawy artyku³:

08.04.2007
03:05
[125]

kocher [ Konsul ]

Dlaczego psycholog? Jest to jedno z podstawowych pytañ jakie zadaje swojemu pacjentowi. Chcia³em upewniæ siê czy nim nie jesteœ.

Unikasz odpowiedzi na niewygodne pytania. Wykluczasz istnienie wartoœci absolutnych przyrównuj¹c je do mitologii. Czy istniej¹ wartoœci absolutne czyli zero-jedynkowe w œwiecie?

08.04.2007
04:09
[126]

alpha_omega [ Senator ]

To ju¿ zale¿y od tego co nazywamy wartoœci¹. Przy najbardziej naturalnym rozumieniu tego terminu i przy takim rozumieniu przymiotnika 'absolutny', jakie jest równoznaczne z 'dwuwartoœciowy', odpowiedzia³bym - nie, nie istniej¹. Jak ju¿ mówi³em +/- mogê rozumieæ jedynie w sposób taki, i¿ s¹ one jednoœci¹ analogii wszystkich zdarzeñ dobrych (w perspektywie istotnej dla okreœlenia tych zdarzeñ dobrymi; bo oczywiœcie elementy neutralne tych zdarzeñ nie wchodz¹ w obrêb analogii) i - w przypadku minusa - jednoœci¹ analogii wszystkich zdarzeñ z³ych (w perspektywie istotnej dla okreœlenie tych zdarzeñ z³ymi). O co chodzi? Arystoteles okreœli³ 'bycie' mianem jednoœci analogii (analogii w ogóle, a nie miêdzy konkretnymi wybranymi przedmiotami) - na tej podstawie ³atwo zauwa¿yæ co mia³em na myœli.

Poniewa¿ jestem niewierz¹cy, nie mogê siê równie¿ zgodziæ na istnienie wartoœci absolutnych w takim znaceniu tego s³owa (najbli¿szym chyba rzeczywistego jego sensu), i¿ s¹ one niezmienne, ponadczasowe, niejako pozaœwiatowe (nadane przez si³ê wy¿sz¹). Poniewa¿ jednak jestem humanist¹ wyznajê pogl¹d, ¿e pewne wartoœci powinny byæ absolutnymi dla cz³owieka tzn. nienaruszalnymi (granice, których nie powinniœmy w ¿adnym wypadku przekraczaæ). Nie jestem jednak Bogiem (nie niosê kaganka wszechwiedzy), mogê z innymi ludŸmi jedynie o nich dyskutowaæ staraj¹c siê naœwietliæ ich sens i poprzez pog³êbienie ich rozumienia w dyskusji, sk³oniæ do ich przyjêcia.

Nie wierzê natomiast w ¿adnego rodzaju wartoœci absolutne, które mia³yby mieæ formê niemal quasi-fizyczn¹ i byæ wspisane w konstrukcjê œwiata. Dobro i z³o to okreœlenia szczególnych sytuacji, zdarzeñ, to pewne stany obiektów, a nie same te sytuacje, zdarzenia, obiekty. Dobro i z³o zachodzi wtedy, kiedy pewien uk³ad si³ jest w³aœnie taki, a nie inny. Istnieje niedostêpny dla naszego poznania punkt, kiedy neutralnoœæ przechodzi, b¹dŸ w dobro, b¹dŸ w z³o, ale nie widzê ¿adnego, najmniejszego nawet powodu, a¿eby - przynajmniej w granicach w których mo¿emy coœ oceniæ (a w sensie absolutnym - w ca³ej ogólnoœci) - a¿eby zatrzymywaæ siê na tym przejœciu i dalej z³a/dobra nie stopniowaæ. Odmienne od mojego stanowisko w tym wzglêdzie wydaje mi siê zwyczajnym b³êdem myœlenia logik¹ dwuwartoœciow¹ i zatrzymywaniem siê na najbardziej ogólnych pojêciach.

Dlaczego napisa³em w poprzednim akapicie: dobro i z³o to okreœlenia szczególnych sytuacji? Poniewa¿ dobro i z³o tycz¹ siê jedynie organizmów ¿ywych i jako takie nie dotycz¹ okreœleñ wszelkich sytuacji i dowolnych obiektów, lecz specyficznych. I w³aœnie przez mo¿noœæ odczuwania dobra/z³a - w uproszczeniu radoœci/cierpienia (bo jak mówi³em dobro mo¿na nazwaæ afirmacj¹ ¿ycia, a z³o negacj¹; ale te¿ - poniewa¿ nie wierzê w dobro/z³o absolutne - uwa¿am, ¿e ¿ycie musi odczuwaæ, ¿e jest afirmowane b¹dŸ negowane jeœli ma zaistnieæ dobro/z³o) - powinniœmy zdefiniowaæ ¿ycie i wytyczyæ imperatywy naszego stosunku do innych istot.

To w skrócie by³oby tyle.

08.04.2007
04:28
[127]

alpha_omega [ Senator ]

dopelnienie myœli:

Bo jak mówi³em dobro mo¿na nazwaæ afirmacj¹ ¿ycia, a z³o negacj¹; ale te¿ - poniewa¿ nie wierzê w dobro/z³o absolutne - uwa¿am, ¿e ¿ycie musi móc odczuwaæ, ¿e jest afirmowane b¹dŸ negowane jeœli ma zaistnieæ dobro/z³o i - z drugiej strony - ¿ycie musi odczuwaæ w³asn¹ wolê z³a/dobra, a¿eby mog³o byæ o nie pos¹dzone (z³a/dobra wola). Zreszt¹ moja propozycja zdefiniowania ¿ycia wyklucza, a¿eby byt, który nie odczuwa afirmacji czy negacji nañ skierowanej, móg³ byæ okreœlany mianem ¿ywego. Umieszczam tutaj jedno zastrze¿enie - wystarcza, ¿e to odczuwanie afirmacji czy negacji jest spe³nione na poziomie gatunkowym (zawiera siê w formie bytu), bo niekoniecznie przecie¿ musi byæ takim w przypadku konkretnego istnienia. Tym stwierdzeniem odcinam siê od dzia³añ w rodzaju odcinania osoby w œpi¹czce od aparatury podrzymuj¹cej ¿ycie.

08.04.2007
05:49
[128]

alpha_omega [ Senator ]

Cofam s³owa niniejszego fragmentu:

Jak ju¿ mówi³em +/- mogê rozumieæ jedynie w sposób taki, i¿ s¹ one jednoœci¹ analogii wszystkich zdarzeñ dobrych (w perspektywie istotnej dla okreœlenia tych zdarzeñ dobrymi; bo oczywiœcie elementy neutralne tych zdarzeñ nie wchodz¹ w obrêb analogii) i - w przypadku minusa - jednoœci¹ analogii wszystkich zdarzeñ z³ych (w perspektywie istotnej dla okreœlenie tych zdarzeñ z³ymi). O co chodzi? Arystoteles okreœli³ 'bycie' mianem jednoœci analogii (analogii w ogóle, a nie miêdzy konkretnymi wybranymi przedmiotami) - na tej podstawie ³atwo zauwa¿yæ co mia³em na myœli.

Muszê tê myœl uœciœliæ, bo w powy¿szej postaci prowadzi ona do stwierdzenia jakiejœ metafizycznej rzeczywistoœci z³a i dobra, a przecie¿ nie to by³o moj¹ intencj¹. Dlaczego prowadzi i w jaki sposób - to wyjaœniê póŸniej. Zreszt¹ i inne fragmenty wymagaj¹ pewnych uœciœleñ. Teraz jednak idê skorzystaæ choæ trochê z dobrodziejstw Morfeusza.

08.04.2007
11:04
[129]

kocher [ Konsul ]

Wiem ¿e jesteœ ateist¹. Od po³owy w¹tku wyraŸnie to deklarowa³eœ. Ka¿de Twoje s³owo jest ufiksowane w materialiŸmie. Znam to z autopsji. Bo kiedyœ wszystko by³o dla mnie bardzo logiczne jasne i poszufladkowane. / dlatego teraz nie jestem zwolennikiem szufladek/.
Mo¿e dlatego, ¿e mam naturê dociekliw¹ nie mog³em znaleŸæ odpowiedzi na wiele zasadniczych pytañ. To mnie sk³oni³o do dalszych poszukiwañ i przemyœleñ. Na pewnym etepie naszej dyskusji zastanawia³em sie czy rozmawiam z jedna osob¹, czy z grup¹. I tu na Forum spotykam rozmówcê, który nie jest mn¹ w kontekœcie dnia dzisiejszego. Pyta³eœ czy mia³em objawienie. Nie. Dlatego chodzê, zadaje pytania, jestem poszukiwaczem.
W bardzo grubym uproszczeniu przedstawi³em swoje przemyœlenia w poœcie 123.

Czy teraz kiedy obaj podnieœliœmy przy³bice Jesteœ gotów kontynuowaæ rozwa¿ania?

Zdrowych, pogodnych œwi¹t ¿yczê. :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.