GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy może istnieć związek, który opiera sie wyłącznie na....

22.07.2002
20:24
[1]

Peter14 [ Chor��y ]

Czy może istnieć związek, który opiera sie wyłącznie na....

Czy może istnieć związek, który opiera sie wyłącznie na sexie, który jest swoistym układem między partnerami niekochajacymi się. To właśnie doprowadziło mnie do ogromnych dygresji na temat miłości.

22.07.2002
20:28
smile
[2]

Astrea [ Genius Loci ]

Chyba reflaksji, tak chciales napisac? :-) Jesli nie robisz krzywdy drugiej osobie, ani niczego wbrew sobie, to mozliwe jest wszystko :-)

22.07.2002
20:29
smile
[3]

ronn [ moralizator ]

nie, a slowo "dygresja" nie bardzo pasuje w tym zdaniu.

22.07.2002
20:29
[4]

Astrea [ Genius Loci ]

'refleksji' miało byc, sorry :PPP

22.07.2002
20:32
[5]

Rogal [ Amor omnia vincit ]

Chyba oglądałeś przed chwilą "Jezioro Marzeń" , jezeli nie to polecam jutro powtórke o 8:45 był własnie odcinek na ten temat , taki związek istnieć według mnie moze , ale albo po pewnym czasie któraś ze stron zacznie coś czuć do drugiej osoby albo taki związek sie szybko rozpadnie , ale zeby doprowadziło cie to do ogromnych dygresji na temat miłości to dziwne jak dlamnie ...

22.07.2002
20:34
[6]

Tofu [ Zrzędołak ]

Według mnie nie może - po pierwsze, nawet jeśli partnerzy będą mieli naprawdę dużą wyobraźnię seksualną to taki układ prędzej czy później się wypali... A poza tym - czy coś takiego można w ogóle nazwać związkiem?

22.07.2002
20:37
smile
[7]

Peter14 [ Chor��y ]

sorry przejęzyczyłem.. Tam powinno być refleksji.

22.07.2002
20:43
[8]

zulu [ Konsul ]

Wszelkie rosterki miłosne, niespołnione oczekiwania wobec partnera i cała ta karuzela spowodowana jest tym, ze ludzie starają się omijać swoją wrodzoną (zaprogramowaną) skłonność do poligami. Dotyczy to również kobiet, chociaż zdaję sobie sprawę ze w Waszym przypadku, miłe Panie, ta skłonność nie ujawnia się aż z taką mocą. Niemniej istnieje i powinniście to zaakceptować zamiast na siłe oczekiwać od partnera wierności. Wyjdzie to na dobre i Wam i Waszym partnerom. A związek będzie długi i satysfakcjonujący jak żaden inny.

22.07.2002
20:46
[9]

Astrea [ Genius Loci ]

zulu - sugerujesz ze kazda kobieta ma we krwi poligamie??? Wiekszej herezji daaaawno nie slyszlam. Wiesz kiedy kobieta zaczyna myslec o nastepnym partnerze? Wtedy, gdy dotychczasowy sie "psuje" :P

22.07.2002
20:49
[10]

N'avoie [ Pretorianin ]

to jest sprawa bardziej skomplikowana... takich związków jest coraz więcej

22.07.2002
20:49
[11]

zulu [ Konsul ]

Astrea - ta skłonność jest zawarta w duszy kobiety na tej samej zasadzie, według której człowiek obdarzony szczególnie litościwym i współczującym sercem jest zdolny do czynienia zła. Przykro mi ale taka jest prawda. Na razie nie przewidujemy zmian w tej sprawie.

22.07.2002
21:00
smile
[12]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Zanim wyszlam za maz, prowadzilam jedynie takie zwiazki. I wiecie co, to byly najpiekniejsze czasy... Nie bylo zakochania, byla pewna fascynacja. Nie szukalam zwiazkow uczuciowych. Moi kochankowie rowniez nie. Nie bylo zadnych problemow. Bawilismy sie dobrze, a widzac sie na ulicy traktowalismy sie jak kumple. Milosc to slepa uliczka i przynosi wiele rozczarowan. Uwazam, ze jasno okreslone zasady gry daja wiecej emocji i uczuc, niz zakochanie sie i rozowe okulary. Pewnie niektorzy powiedza, a co jak pojawi sie ciaza?. To moze byc problem. Ale w tym wypadku istnieja zabezpieczenia. Po za tym, kazdy powinien byc swiadomy co robi i w kazdej chwili przygotowany na owa ewentualnosc. Nie wyobrazalam sobie ladowac z kims w lozku, ktory nie zdawalby sobie z konsekwencji. A wiec, trzeba tez uwazac z kim sie idzie. Nigdy nie szukalam na "sile". Nigdy nie stawialam sie w sytuacji, ze musze. Owe zwiazki byly spontaniczne, aczkolwiek dobrze przemyslane. Mysle, ze takie kontakty sa zdrowe i na miejscu. Wrecz nalezy urozmaicac wlasne zycie seksualne, by byc bardziej pomyslowym i otwartym na rozne nowosci. Decydujac sie na staly zwiazek jest bardziej dojrzalym i doswiadczonym. Wierzcie mi, ze ten element zycia malzenskiego jest bardzo wazny i fajnie jest, gdy dwoje sie rozumie i potrafi uzywac swojej fantazji i nagromadzonych doswiadczen. Co do stalosci takich kontaktow. Niektore moga przezywac lata, mimo ze ludzie nie spotykaja sie wiecej. Wspomnienia i dreszczyk emocji na sama mysl.... Mialam wiele, ktore juz po pierwszym razie zakonczylam. Mysle, ze natura wyposazyla nas w ten poped, by czerpac z niego przyjemnosc i cieszyc sie nim. Sex dostarcza takich wrazen, ze narkotyki przy tym to dziecinada. Polecam tym, co jeszcze nie mysla o stalych zwiazkach - eksperymentujcie duzo i gorliwie. Roznorodnosc partnerow ma tez swoje zalety. MYSLCIE PRZED TYM O KONSEKWENCJACH I ZAGROZENIACH. NIE LAPCIE OKAZJI. CIAZA NIE JEST JESZCZE TAKA STRASZNA. MYSLCIE O CHOROBACH. TEGO NALEZY SIE OBAWIAC. Pozdrawiam

22.07.2002
21:04
[13]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

zulu - > Kobiety tez maza o skokach w bok, choc prawda jest, ze czynia to zadziej niz mezczyzni. Moze inaczej, zadziej o tym mowia otwarcie, bo sie wtydza. Boja sie, ze zostana nazwane kurwami i dziwkami...

22.07.2002
21:11
[14]

Astrea [ Genius Loci ]

zulu ---> OK. Niech bedzie. Ale wiesz do czego namawiasz? Zauwazyles jaki schemat mozliwosci pozanormatywnego alternatywnego postepowania przedstawiles? Jesli ktos ma sklonnosc do czegos, to niech to u diabla zrobi - niech zaakceptuje wlasne fixy a bedzie szczesliwszy... Mam ochote zakatrupic urzednika w US i.... moge to zrobic! Jestem do tego zdolna! Nastepnym razem nie bede sie powstrzymywac - bedzie mi lzej i bede miec satysfakcje, jednym slowem stane sie szczesliwa... ble!! albo: Ten facet owszem, kocha mnie i umie gotowac, ale jest kiepski w lozku, wezme sobie kochanka, albo dwoch! On na pewno to zaakceptuje bo przeciez bede szczesliwsza!!! A wiec szczescie za wszelka cene! Niech zyje bal! Ufff... arthemide --> co to znacxzy ze "ciąża nie jest jeszcze taka straszna" ?? Skad to wiesz? I dlaczego zajscie w ciaze stawiasz na rowni z chorobami przenoszonymi drogą płciową?

22.07.2002
21:16
[15]

zulu [ Konsul ]

arthemide - popieram Twój pogląd na "rozwiązłą" seksualność. Nierozumiem jednak dlaczego uważasz, ze ciąża i związane z tym rodzicielstwo wyklucza kontynuowanie takiego stylu życia (oczywiście rozumiem czysto fizjologiczne argumenty, które przeciez nie trwają długo)? Czy nie wydaje Ci się ze "przemeblowanie" w całym podejściu do spraw seksu może być trudnością o poważnych konsekwencjach, że Twój partner będzie się czuł jak ryba wyciągnięta z wody, nie będzie mu łatwo pogodzić się z nową sytuacją?

22.07.2002
21:32
[16]

Rob(no)Ot [ Pretorianin ]

przez 3 lata zylem w związku z kobietą, który opierał się tylko na seksie. Powiem wam ze był to bardzo ciekawy okres mojego zycia, niczego nie żałuje tak samo jak moja była partnerka. Nie bylo to uczucie czysto duchowe i dlatego ten zwiazek nie miał szans przetrwac dłużej. Więc jesli chodzi o mnie to jestem pewny ze takie związki nie trwają wiecznie. :D

23.07.2002
00:09
[17]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Dlaczego uwazam, ze ciaza moglaby byc problemem? Otoz, takie zwiazki nie sa baza do budowy rodziny. Takie zwiazki to zaspokojenie potrzeb nizszych, co nie znaczy prymitywnych. Sex jest jak jedzenie i spanie. To czysto zwierzecy instynkt, ktory kontrolowany moze dawac wiele odprezenia i radosci. Jezeli taki zwiazek ma bazowac tylko na seksie, to dzieci sa raczej nieporzadane. Inna sprawa, gdy oboje pragna i seksu i dzieci. W tym watku wyraznie mowa jest tylko o zwiazkach "lozkowych". A te nie trwaja wiecznosc. To sa jedynie przelotne romanse, maloznaczace w zyciu uczuciowym. Dlatego tez w takim przypadku dziecko mogloby byc wielkim problemem. Wyobrazcie sobie, ze kochacie sie z kims, z kim jest super, ale jako partnera na cale zycie sobie niewyobrazacie. I co, gdy okaze sie, ze dziecko w drodze? Znam pare takich przypadkow. Po 2-3 latach malzenstwa te rozpadaly sie, a dziecko bylo najbardziej pokrzywdzone. Byly zlosci i klotnie, gehenna. A tylko dlatego, ze byla to wpadka. Tak wiec, wyrobilam sobie zdanie co do takich malzenstw... Astrea - > Dlaczego uwazam, ze dziecko z takiego zwiazku to prawie jak choroba? Wlasnie dlatego, ze mam szacunek dla dzieci, ze uwazam, ze to istoty zaslugujace na takie samo powazne traktowanie jak dorosli. Dlatego, ze dzieci z takich zwiazkow nie maja lekko. Sa jedynie "efektem ubocznym", wyrzutem sumienia. One nie sa kochane, one sa nienawidzone. One pokrzyzowaly plany zyciowe... Czy nie lepiej zapobiegac takim sytuacjom? zulu - > Owszem, teoretycznie jest mozliwym miec dziecko z jednym facetem, z innym prowadzic zycie rodzinne, a jeszcze z innym uprawiac sex. Namow cale spoleczenstwo do takiego myslenia i problem sam sie rozwiaze. Kobieta majac dziecko jest fizycznie uzalezniona od mezczyzny. Wyobrazasz sobie swieza mame, ktora z noworodkiem, czy niemowlakiem idzie do pracy zarobic na chleb? Ja nie. Ten swiat jest juz tak ulozony, ze pewne rzeczy sa trudne do zmienienia. Samo to, ze to dziecko potrzebuje matki przez 24 godziny, a nie 2 godziny dziennie.

23.07.2002
00:29
smile
[18]

Mephistho [ Centurion ]

Arthemide ---> kla, klap, klap! W pelni sie z Toba zgadzam!

23.07.2002
00:47
smile
[19]

m6a6t6i [ hate me! ]

<---- arthemide, przepraszam ale takie jest moje zdanie na temat Twoich pogladow.

23.07.2002
00:49
[20]

massca [ ]

m6 - nie przepraszaj tylko napisz jakie jest twoje

23.07.2002
00:50
[21]

kami [ malutkie maleństwo ]

ja tez sie nie zgadzam

23.07.2002
00:51
[22]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

m6a6t6i - > Kazdy ma inne i po to jest forum

23.07.2002
00:53
[23]

m6a6t6i [ hate me! ]

massca nie chce pisac, poniewaz ten temat jest bardzo drazliwy. zapewne ile osob tyle opinii i zaraz beda jakies sprzeczki. a ja nie mam na to ochoty. po prostu zaznaczam, ze sie nie zgadzam. wiecej nie mam ochoty tutaj pisac. dlatego przepraszam.

23.07.2002
00:54
[24]

m6a6t6i [ hate me! ]

athemide - no przeciez ja Cie nie krytykuje. i wiem do czego sluzy forum, wierz mi.

23.07.2002
00:57
[25]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Ludzie, ja nie szukam ani zwolennikow ani przeciwnikow moich pogladow. Wiec prosze, niech kazdy wyraza swoje opinie na temat watku, a nie na temat moich pogladow.

23.07.2002
00:58
[26]

m6a6t6i [ hate me! ]

arthemide - ludziu, no przeciez negujac twoje racje wyraziem tym samym swoje. bardzo zwiezle. i na tym koncze obecnosc w tym watku.

23.07.2002
00:58
[27]

m6a6t6i [ hate me! ]

arthemide - ludziu, no przeciez negujac twoje racje wyraziem tym samym swoje. bardzo zwiezle. i na tym koncze obecnosc w tym watku.

23.07.2002
01:03
smile
[28]

massca [ ]

mysle ze takie zwiazki moga istniec i istnieja. wymagaja tylko jednego - IDEALNEJ rownowagi. potrzeb, oczekiwan, dystansu, zaangazowania, emocji, pociagu seksualnego, a nawet sytacji materialnej. w kazdym innym wypadku zwiazek taki przeradza sie w niespelniona milosc. a jesli taka rownowaga istnieje to i tak zwiazek taki w kazdym momencie moze zostac zerwany przez jedna ze stron. przez ta, ktora sie pierwsza w kim innym zakocha. i tyle. dzieci bym w to nie mieszal, jesli ktos jest na tyle glupi ze nie potrafi sie zabezpieczyc przed ciaza to niech lepiej sobie da spokoj z tymi sprawami.

23.07.2002
01:03
[29]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

m6a6t6i - > :-))) Sprytny jestes

23.07.2002
01:08
[30]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

massca - > Dobrze to ujales. Sex idzie super odgraniczyc od milosci, od uczuc.

23.07.2002
01:16
[31]

Eldoth [ Konsul ]

moze odwroce pytanie .. czy mozliwy jest zwiazek bez sexu? owszem...czy jest on zdrowy czy nie?...na pewno nie naturalny kochasz kogos i sex jest naturalnym dowodem tej milosci w koncu dajesz niejako czastke siebie... zwiazek dla sexu nie jest zwiazkiem a czyms w rodzaju zaspokajania potrzeby sexu , trudno mowic tu o uczuciu ...czysta naturalna zadza. powiedzmy sobie szczerze kochani...sex jak wszystko na tym swiecie sie nudzi , rutyna zabija namietnosc , rodzi zdrady , w najlepszym przypadku klutnie . Milosc latwo sobie wmowic , a partnerzy ktorzy sa ze soba i sie nie zaskakuja ciagle czyms nowym sa ze soba z przyzwyczajenia . Do zwiazku trzeba dojrzec , a temat tego watku moze byc jedna z wielu drog ktore finalnie doprowadza do dojrzalosci . Kazdy wiek ma swoje prawa... zacznijcie zyc ze swymi prtnerami wtedy kiedy poczujecie ze macie im wiele do zaoferowania , przemysleliscie wszystko i wiecie co jest do zaryzykowania a co do stracenia,...sa ludzie ktorzy wierza iz nie ma milosci...jest dopasowanie charakterow + biologia , i nie kazdy potrzebuje wbrew pozorom do szczescia drugiego czlowieka...sa ludzie bardzo niezalezni , ktorzy przeszywaja swe zycie niczym rozpedzona lokomotywa lamiac wszystko co jest na ich drodze do celu. nalezy takich uszanowac i nie oceniac... kazdy ma swoja definicje szczescia , a zycie i nasza codziennosc wypaczyla niestety wiele cnot ktore kiedys wiodly prym: szacunek,zaufanie , poswiecenie... zyjemy w czasach gdzie liczy sie konsumpcja ...nie tylko konieczna do przetrwania...ale tez i konsumcja wszyskiego.

23.07.2002
09:25
smile
[32]

Dorotka [ Chor��y ]

Peter14---> taka RELACJA pomiędzy dwojgiem ludzi to strata energii, czasu, zgubiłabym też co istotniejsze swoją godność oraz zatraciła wartość. Sex bardzo zbliża i scala ZWIĄZEK, zgada się, ale takie zbliżenie ma sens tylko wtedy gdy się kocha. Nie ma jak miłość, namiętność, pragnienie, pożądanie w jednym i na dodatek x 2 - czy czuliście kiedyś coś podobnego? Podobno 90 % ludzi na świecie nie trafi na swoją drugą połówkę i nie dowie się co znaczy kochać - życzę wszystkim (tym co chcą) aby znaleźli się w tych 10 %.

23.07.2002
09:33
[33]

massca [ ]

Eldoth - odpowiedz na twoje odwrocone pytanie nie powinna w naszym katolickim kraju sprawiac problemu :)) no ale nie bede wchodzil na stary, wytarty temat "czystosci malzenskiej" bo ten kabaret maglowalismy juz duzo razy. Eldoth + Dorotka - macie duzo racji, wiadomo ze seks+milosc to najlepsza kombinacja z mozliwych , ale bywa tak ze nie zawsze jest nam to dane. na pewno istnieje seks bez milosci ale w milosc bez seksu ciezko mi uwierzyc (przynajmniej jesli mowimy o zdrowych, mlodych ludziach). nie zgodze sie natomiast z twierdzeniem ze seks bez uczucia nie ma sensu. to tak jakby powiedziec ze jedzenie w macdonaldzie nie ma sensu. pewnie ze taki bigmac to nic przy domowym obiadku mamusi, ale czasami wlasnie na takiego fastfooda mamy ochote....

23.07.2002
09:35
smile
[34]

matchaus [ Legend ]

podsumujmy.... sex bez miłości jest śmieszny miłość bez sexu jest smutna... I to by było na tyle.

23.07.2002
10:25
smile
[35]

Dorotka [ Chor��y ]

massca---> :-) seks i jedzonko, tak? Są po prostu gusty i guściki, ja nie zadowoliłabym się wieśmac'iem w serwetce, wybrałabym natomiast tymczasowy głód a potem sprawne zakupy i gotowanko w domku, lubię zdrowe jedzonko i nie tylko... Pomimo tych naszych różnych gustów wszyscy w trójkę zgadzamy się co do najlepszej kombinacji - w nieco innej jak dla mnie kolejności massco :-) a mianowicie - "miłość + seks" ale niektórym trudno wytrwać we wspomnianym już powyżej "głodzie" i stąd "seks bez miłości" czyli tzw. sport. Sport, można to tak ująć? zgadzasz się z tym? Miłość bez seksu? Istnieje massco, istnieje taka miłość pomimo tego, że trudno Ci w to uwierzyć. Hej! Uprzedzając wszelkie reakcje zapewniam jestem zdrowa, młoda i on też - kwestia zasad, charakteru ... Pozdrawiam, Dorota nie idealistka a realistka. matchuaus---> to była synteza??? Jest jeszcze parę wniosków do wyprowadzenia.

23.07.2002
10:42
smile
[36]

matchaus [ Legend ]

Dorotka --> Ależ możemy jeszcze gadać przez całą noc! :) Lecz będzie to dyskusja w stylu "czy pyłek ma tyłek"... (nikogo nie obrażając!) Niemniej, jeśli czas pozwoli, jestem otwarty na kolejne wnioski...

23.07.2002
11:00
smile
[37]

massca [ ]

Dorotko - no oczywiscie, w teorii tak to fajnie wyglada jak piszesz, kontrolujesz glod, nie chodzisz do fastfoodow itd. Jestes rozsadna i porzadna, czekasz zawsze na wielka milosc zanim pojdziesz do lozka... Ale na takie tez sa metody, uwierz mi :)))) Pozdrawiam M.

23.07.2002
11:22
smile
[38]

Attyla [ Legend ]

hmmmm. No tak... Sex bez zobowiazan. Tak, to bardzo proste. Caly jednak w tym ambaras, zeby dwoje chcialo naraz. Poza tym owa chec powinna trwac i ustac u obydwojga jednoczesnie i nie niesc ze soba naprawde zadnych konsekwencji. Choroby. Tu nie zgodze sie z Artemida. Wlasnie choroby nie sa problemem. W wiekszosci przypadkow da sie je wyleczyc. A dziecko? Piszesz, ze je szanujesz, a jednoczesnie traktujesz je jako przedmioty - jako uboczny efekt zabawy doroslych. Wlasnie. Doroslych? Na czym owa "doroslosc" polega? Na tym, ze rodzice nie mowia ci juz co wolno a co zabronione? A może to czas, w ktorym rodzicow zastepuje wlasna odpowiedzialnosc? Bo czegos takiego jak zwiazek bez zobowiazan nie istnieje. A wlasciwie teoretycznie moze zaistniec, ale prawdopodobienstwo tego nie jest wieksze jak kolejny upadek na Ziemie asteroidy w przeciagu nastepnych 2 lat. Dla mnie osobiscie jezeli dochodzi do takiego zwiazku to jest to przede wszystkim ze strony jednego z partnerow objaw niesamowitego wrecz egocentryzmu a ze strony drugiego niesamowitej wrecz naiwnosci i wiary, ze takie "cos" moze przeksztalcic sie z czasem w cos "prawdziwego". Podstawowa wiec konsekwencja takiego zwiazku sa niemal zawsze zawiedzione nadzieje jednej ze stron. Inna konsekwencja jest strywializowanie w pojeciu uczestnikow roli takiego zwiazku w zyciu. Najpierw sie bawia a potem wydaje im sie, ze nic sie nie stanie jak wycofaja sie ze zwiazku, ktory mial byc "tym prawdziwym", kiedy cos nei wyjdzie. Slowem konsekwencja tego sexu bez zobowiazan jest latwosc nawiazywania i rozwiazywania zwiazkow. To zas czy chcecie czy nie chcecie prowadzi do deprecjacji rodziny, odpowiedzialnosci i zaufania jako wartosci podstawowych. Zwroccie tez uwage na inna kwestie - moim zdaniem zasadnicza. Ludzie, ktorzy decyduja sie na zwiazek bez zwiazku jako jedyny cel wspolnego przebywania uwazaja zaspokajanie wzajemnych potrzeb fizycznych. Artemide napisala, ze sa to potrzeby nizsze co nie znaczy, ze sa prymitywne. Ciekawym w takim razie co twoim zdaniem jest prymitywne a co nie? Czy przypadkiem nie jest tak, ze za prymitywne uwaza sie to co nie zostalo zmodyfikowane przez cywilizacje? Tak sie sklada zas, ze cywilizacja przytepiala zawsze naturalne popedy. I te do sexu i te do przemocy i jeszcze inne. Jednym ze srodkow podstawowych bylo powolanie instytucji malzenstwa. Innym bylo penalizowanie niewiernosci itp przejawow dzialan ze wszech miar naturalnych i jednoczesnie spolecznie szkodliwych. Podstawowa wartoscia zwiazku mezczyzny i kobiety bylo zawsze zapewnienie przetrwania swojemu potomstwu i sobie. Wymagalo to scislej wspolpracy miedzy czlonkami rodziny. Wymagalo to wzajemnej lojalnosci poczucia odpowiedzialnosci. Rozwoj cywilizacji doprowadzil nas do momentu, w ktorym istnienie rodziny nie jest konieczne do przetrwania jednostki. Jednostki wiec przestaly byc kolkami w maszynerii klanu i upodmiotowily sie. Naturalna konsekwencja tego prosesu jest utozsamianie interesu ogolu z interesem wlasnym., Slowem dobre jest to, co jest dobre dla mnie. Reszta sie nie liczy. Mamy wiec zupelne odwrocenie relacji. Jeszcze do niedawna wlasna przyjemnosc byla dopuszczalna tylko o ile nie tyle nei szkodzila innym, co jezeli im nie sluzyla. Do niedawna wiec przyjemnoscia, na ktora jednostka mogla sobie pozwolic byla dopuszczalna i moralnie "czysta" tylko wowczas, gdy przynosila korzysci innym. Teraz zas Dopuszczalne jest to, co innym nie szkodzi (przynajmniej teoretycznie) a jednostce przynosi przyjemnosc. Skutki sa jakie sa - tj za przejaw samorealizacji nie uwaza sie realizacji powinnosci a przyjemnosci a wszelkie zwiazane z tym wartosci ida do lamusa. Skoro nie musze miec oparcia w mlodszym pokoleniu dla kontynuowania wytwazania srodkow przezycia to po co mi mlodsze pokolenie? Skoro do przetrwania nie jest potrzebna rodzina, to po diabla ja zakladac? Skoro wykonywanie obowiazkow nie jest jedyna dostepna droga do zapewnienia sobie przetrwania, to po co wykonywac obowiazki? I w koncu, skoro mam tylko okreslona miare zycia, a moge ja wykorzystac do realizacji swoich przyjemnosci lub do realizacji obowiazko, ktorych realizacja nie jest konieczna, to czy nie lepiej jest ulegac przyjemnosciom? Skutkiem tego jedynym celem zycia dla bardzo wielu ludzi jest osobista przyjemnosc a wszystko inne jest niepotrzebnym balastem. W rezultacie zabawa jest jedynie slusznym stylem zycia. Wszystkie zas powinnosci sa uwazane za bzdure i kajdany dla wlasnego ego. Ego wiec rosnie w sposob nieograniczony a wszystko inne marnieje i usycha. Wystarczy tego utyskiwania. Jest jak jest i na to wiele poradzic nie mozna. Adrem zatem. Zjawisko istnieje. jego skutki sa wedlug mnie jednoznacznie negatywne i dla samych uczestnikow (oczywiscie mowie o skutkach dlugofalowych, bo na krotka mete to moze byc calkiem przyjemne) i dla calej reszty.

23.07.2002
11:23
smile
[39]

matchaus [ Legend ]

tja... massca ma rację... Życie jest przesycone zwierzęcym magnetyzmem! Kto nie kocha się jak zwierze nie zna życia! I nie gadajcie mi tu dyrdymałów, że nie krzyczycie i nie gryziecie w trakcie seksu, bo nie lubicie, albo nie jest to w Waszym stylu! Jesteśmy zwierzetami - kto to dobrze zrozumie może dopiero smakować swój intelekt. A piszę to z powodu tych głębokich instynktów dla których pożera się big macki zlizując majonez z tłustych paluchów. Fakt - nie zawsze, ale....

23.07.2002
11:38
smile
[40]

eeve [ Patrycjószka ]

A ja sie troche zgadzam z Arthemide, a troche sie nie zgadzam :) Jesli dwoje ludzi chce ze soba sypiac i nic poza tym - krzyzyk na droge, ja nie mam nic przeciwko. Sa przeciez duzi i robia co uwazaja za stosowne. I rzeczywiscie jak sie im 'wpadnie' to maja nie lada problem. Jesli o mnie chodzi to ja sie do takich zwiazkow po prostu nie nadaje. Dla mnie sex = milosc. Jesli sie to komus nie podoba to trudno, ale ja mam takie zdanie i juz. Swoja droga jestem szczesliwa (pod kazdym wzgledem!) mezatka i nie rozgladam sie za skoknieciami w bok. Massca ---> "dzieci bym w to nie mieszal, jesli ktos jest na tyle glupi ze nie potrafi sie zabezpieczyc przed ciaza to niech lepiej sobie da spokoj z tymi sprawami" .... khem, khem, a wiesz, ze zadna metoda antykoncepcyjn nie jest w 100% skuteczna (poza celibatem of couse) :) ze swojego doswiadczenia wiem, ze 99,9% nie zawsze wystarcza... a potem to juz zalezy od punktu widzenia :) ja tam swojego synka nie planowalam, tyle ze tatusiem jest facet, ktorego kocham i z ktorym chce byc zawsze, wiec patrze na to troszke inaczej (moje dziecko jest moim oczkiem w glowie, a nie przeszkoda do realizacji planow zyciowych), tzn, nie jak na zwykla 'niefortunna' wpadke.

23.07.2002
12:02
[41]

massca [ ]

attyla - jak zwykle omotales omotales i nic z tego nie wyniknelo , masz cholerne problem stary ze streszczaniem sie i wydobyciem sedna wypowiedzi w kilku zdaniach. ale moze to wlasnie twoja strategia? zameczyc dyskutanta ciagiem skomplikowanych i zawilych zdan ?? :)) matchaus - racja. ale nie kazdy jest taki jak piszesz. niektorzy sa tacy, niektorzy musza sie "rozkrecic" a niektorzy zawsze zachowaja umiar, spokoj i dystans. nie ma co tego oceniac, bo jak pisalem - jedni lubia czasami przekasic macdonalda , inni siedza tam dzien w dzien a inni sa wegetarianami na wodzie i rzodkiewkach.... eeve - ryzyko jest zawsze, ale to nie znaczy ze trzeba zrezygnowac z seksu albo sie nie zabezpieczac. pozostaja poza tym jeszcze bardziej radykalne wyjscia z sytuacji. i jeszcze jedno na koniec : nie chce prowadzic dyskusji w kierunku w ktorym (jak zwykle z uporem maniaka) podaza attylla : seks dla seksu ma byc alternatywa dla normalnego zwiazku. NIE. nie jest alternatywa i nigdy nie bedzie. kazdy czlowiek potrzebuje uczucia drugiej osoby i "sport" mu tego nie da. ale to nie wyklucza seksu dla seksu i nie oznacza ze cos takiego jest "be"... moze po prostu osoby ktore juz sa w stalych zwiazkach maja teraz inne podejscie i traktuja takie zwiazki tak jak swiezo upieczony kierowca traktuje swoj wysluzony rower - "juz nigdy nie wsiade na tego grata"... oczywiscie, ze jesli ktos slubowal wiernosc malzenska do konca zycia i naprawde kocha swojego partnera zyciowego to nie mysli na przyklad o goracym, wakacyjnym romansie czy szybkim biurowym flircie z kolezanka z pracy - ale NIE KAZDY jest w tej komfortowej sytuacji bycia z kims wymarzonym. ja obecnie w takiej nie jestem, co nie oznacza ze nie wierze w takie cos i co z drugiej strony nie wyklucza przelotnych zwiazkow, ktore tez potrafia byc mile i fascynujace...

23.07.2002
12:22
[42]

Misio-Jedi [ Legend ]

Arthemide---------->Z tego co napisałaś wynika że dawałaś ...... na lewo i prawo. Mam 2 pytania: 1. Co na to twój mąż? 2. Czy nie uważasz że to nie fair wychodzić za mąż po tak intensywnym dawaniu?

23.07.2002
12:23
smile
[43]

Dorotka [ Chor��y ]

massca---> (do wcześniejszej wypowiedzi) :-)))))))) Massco nie wymądrzałabym się tak znając zaledwie teorię (teraz) Masz rację, myślę, że po tej stronie "barykady" stoją osoby, które poznały już co to prawdziwa miłość. Ty jeszcze na to czekasz, wspaniale doczekasz się więc, tego Ci życzę. Attyla---> niebezpieczne jest to co napisałeś o łatwo uleczalnych chorobach wenerycznych. Mało kto zdaje sobie sprawę ile takich chorób, przenoszonych drogą płciową, w ogóle występuje, ktoś zgadnie? Otóż jest ich ponad 80 i większość z nich nie powoduje żadnych niepokojących objawów. Nikt o tym nie mówi, nikt nie mówi o zagrożeniach jakie niesie za sobą seks z licznymi partnerami. I nikt nie powie, dlaczego? Jeśli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o PIENIĄDZE. A czy wiecie do czego prowadzi nie wykryta przed urodzeniem dziecka choroba weneryczna przyszłej mamy (w końcu kobieta prędzej czy później zdecyduje się na urodzenie dziecka)? np. urodzeniem dziecka upośledzonego nawet w stopniu znacznym. Dużo i długo by można jeszcze wymieniać konsekwencje ale to nie robi niestety takiego wrażenia jakie mogłoby zrobić gdybyście mogli zobaczyć takie chore dzieciaczki.

23.07.2002
12:23
[44]

eeve [ Patrycjószka ]

Massca ---> ale czy ja pisze zeby rezygnowac? Nieee... (mowy nie ma :P) Tak sie po prostu chcialam lekko doczepic do Twojej wypowiedzi, bo wydaje mi sie ze niekiedy w ciaze mozna zajsc pomimo pigulek, czy prezerwatyw i glupota nie ma tu nic do rzeczy (poza tym jestem zdenerwowana przeprowadzka i sie mimowolnie czepiam czego sie da :P). Poza tym jesli zdarzy sie nieplanowana ciaza, to juz wtedy robi roznice z kim sie wpadlo. Bo my z Ryskiem pewnie bysmy sobie dzidzia zaplanowali tylko troche na pozniej, a skoro nam sie 'pospieszyl' to o tych radykalnych srodkach mowy nie bylo. Co prawda jak patrze na dziewczyny (poznane w szpitalu na oddziale polozniczym), ktore w wieku 16/17 lat powychodzily za maz, bo "tak wypadalo ciezarnej przeciez!" a teraz sie rozwodza, to nie wiem czy plakac, czy rzucac bluzgami... no coz niestety teorie, ze za 1 razem i przy pelni ksiezyca w ciaze zajsc nie mozna sa nadal w uzyciu...ehh... ja jednak wole swoje tabletki...

23.07.2002
12:46
[45]

massca [ ]

dorotko - ja na to JESZCZE nie czekam, bo juz mam to za soba, po prostu cos bylo i sie skonczylo, wierze w to ze moze sie przydarzyc to jeszcze nie raz czy dwa wiec wiem jak jest po obu stronach barykady. a za zyczenie dziekuje. misio-jedi - a czy ty "dajesz na prawo i lewo" czy tylko o tym marzysz ?? a moze chcialbys za zone wziac dziewice? zawsze rozliczasz swoje partnerki z przeszlosci ? eeve - rozumiem. nie ma co bic piany ani zaczynac dyskusji o slusznosci / nieslusznosci aborcji i o planowaniu rodziny bo wiesz jak to sie skonczy. ciesze sie ze wam sie wszystko uklada ! pozdrow ryska :)

23.07.2002
13:13
smile
[46]

Sickman [ Centurion ]

podejrzewam, ze misio jedi to daje raczej raz prawa, a raz lewa ;)))))) nigdy nie moglem zrozumiec takiego toku myslowego: facet, ktory "posuwa" panienki to cool-gosc, a kobieta, ktora ma wielu partnerow to od razu dupodajka, czy w innej wersji szmata itp. zalosne.

23.07.2002
13:36
[47]

Misio-Jedi [ Legend ]

Massca-------->Spokojnie, wyczuwam u ciebie sporą irytację. Po pierwsze nie zakładaj tak od razu że jestem facetem, w necie nigdy nie wiadomo. Jeśli chodzi o moje pytanie do Arthemide, interesuje mnie czy ona widzi w tym jakikolwiek problem (przypuszczam że nie widzi) otóż problemem jest właśnie małżeństwo bo świat jest mały i zawsze może się zdarzyć że b. kochanek i mąż wpadną na siebie – sytuacja niezręczna co tu kryć – a prawdopodobieństwo takiego spotkania jest wprost proporcjonalne do ilości b. kochanków

23.07.2002
13:53
smile
[48]

Siegfried [ Generaďż˝ ]

Misio-Jedi---->wszystko zależy od tego jakich się miało kochanków(-ki) i jakiego ma się męża (żonę)..jestem pewien że arthemide dobierała ich właściwie i nie ma z tym problemów czy obaw, nieprawdaż?:)

23.07.2002
14:55
[49]

Misio-Jedi [ Legend ]

Sickman-------> >>nigdy nie moglem zrozumiec takiego toku myslowego<< no to pozwól że ja ci go wyjaśnię: Bo tak się składa że takie rozumowanie bierze się z obserwacji a nie z uprzedzeń, a już na pewno nie z seksistowskich stereotypów. Otóż jestem feministą bo uważam że kobiety mają pod wieloma względami przesrane ale nie pod tym względem, pod tym względem przesrane mają faceci. Możesz się ze mnie naśmiewać ale przedtem odpowiedz mi na pytanie: Czy masz dużo kochanek? Czy zdobywasz je z łatwością, mimochodem, bez wysiłku a może same pchają ci się do łóżka i nie możesz się od nich opędzić? Być może tak właśnie jest, w takim razie moje gratulacje, ale oto moje następne pytanie: Ilu twoich znajomych może to samo powiedzieć o sobie? Trzech, ośmiu a może wszyscy ? Żeby długo nie gadać: takich facetów jest jak na lekarstwo... A takich kobiet? czy to ci jeszcze nic nie mówi? Każdy facet chciałby być Don Juanem ale tylko niewielu ma predyspozycje, z kobietami jest dokładnie odwrotnie. A konkluzja jest taka: Być kobietą i mieć wielu kochanków – to nie jest żadna sztuka, to właśnie dla tego i tylko dla tego facet zawsze będzie „cool-gość” a baba „dupodajka” i to jest ta różnica której kobiety nie zrozumieją

23.07.2002
15:14
[50]

Attyla [ Legend ]

Ej Massca - jak zwykle wszystko sprowadzasz do parteru. Wyobraz sobie, ze nie mam klopotow z artykulowaniem swoich mysli ani w wersji "ustnej" ani pisemnej". Tutaj zas rozmawiamy o kwestii, ktora zwyczajnie jest zbyt skomplikowana, by zamknac ja w kilku slowach. Poza tym nie twierdze, ze sex dla sexu ma byc alternatywa dla normalnego zwiazku. Zeby podjac taka teze trzeba by bylo zdefiniowac najpierw "normalny wniosek". tego zas nie robilem. Trudno tez zarzucac mi upor maniaka, skoro wypowiadam sie na ten temat pierwszy raz w tym watku. Upor mozna mi zarzucic wylacznie w promowaniu tradycyjnego stylu zycia i co za tym idzie modelu rodziny. Nie zwrociles uwagi na to, ze nie twierdze, ze taki styl zycia jesz niedopuszczalny. Ja twierdze, ze styl ten jest zwyczajnie szkoldliwy i, ze za szkodliwosc nie dziala tu i teraz, ale siega znacznieglebiej i dalej niz mogloby sie to wydawac. A styl ten jest szkodliwy dlatego, ze to co kiedys wywolywalo powszechny sprzeciw teraz wywoluje powszechna obojetnosc. Ludzie nie zyja juz ze soba ale obok siebie. I naturalna konsekwencja tego faktu jest skakanie z kwiatuszka na kwiatuszek by uszczknac jak najwiecej nektaru. Sek w tym, ze wiekszosc z tych skaczacych nie zdaje sobie sprawy z tego, ze nektaru ubywa:-)))) W koncu moze dojsc do tego, ze kwiatek trafi na motyla, ktory nie gustuje w wyeksploatowanych kopalniach;-))))), ze nie wspomne o tym, ze takie doswiadczenia wplywaja na poglad i motyla i kwiatka Dorotko - nie twierdze, ze choroby nie sa problemem wogole. W moim pojeciu sa one po prostu problemem niewielkim w porownaniu z dziecmi. Przede wszystkim dlatego, ze przypadkow, w ktorych choroba mamusi wplywa na dziecko jest statystycznie niewiele. Chociaz zeczywiscie sama mozliwosc zaistnienia takiej sytuacji stawia problem chorob przynajmniej na rowni z "problemem" dzieci.

23.07.2002
15:18
smile
[51]

Attyla [ Legend ]

I jeszcze do Misia - jedi - pisales, ze kazdy facet chcialby byc don Juanem. Zmartwie cie, ja takich ambicji nigdy nie mialem:-))))))))) A skoro tak, to nie wszyscy (wiem, wiem - czepiam sie - ale co zrobic? Taka juz moja natura:-))))))))

23.07.2002
17:57
smile
[52]

Misio-Jedi [ Legend ]

Siegfried-------> Czy chodzi ci o to że nie leją się po pyskach ?

23.07.2002
18:16
[53]

FalconTm [ Generaďż˝ ]

Owszem, moga istniec, tylko co taka osoba bedzie mogla zaoferowac partnerowi swojego zycia?W jaki sposob uszczesliwi druga polowe?Zwiazek monogamiczny bedzie dla niej zbyt nudny i bezsensowny.Po co krzywdzic druga osobe, ktora naprawde pokocha? Pozdrawiam

23.07.2002
18:49
[54]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Misio-Jedi - > to jest moj drugi post: - >" Kobiety tez maza o skokach w bok, choc prawda jest, ze czynia to zadziej niz mezczyzni. Moze inaczej, zadziej o tym mowia otwarcie, bo sie wtydza. Boja sie, ze zostana nazwane kurwami i dziwkami..." I wlasnie doczekalam sie z Twojej strony takiej opinii. Powiem Ci w prost: nie wart jestes, by z Toba rozmawiac,a tym bardziej sie umawiac, bo nie wiadomo jakich klopotow bys narobil. Spokojnie, znajdziesz dziewczyne, ktora jest dziewica i jest najlepsza. Zadna jej nie dorowna technika i zaangazowaniem. Powiedz mi jeszcze, Jestes prawiczkiem (dziewica)? Jesli chodzi o spotkanie mojego meza z bylymi kochankami. Wiesz, nie bylo z tym problemow. Poznalam ich przy okazji, gdy bylismy w Polsce. Po co ukrywac, po co klamac. Jestesmy dorosli. Siegfried - > Dobrze sie domysliles. Dorotka - > doceniam Cie. Przynajmniej wiesz, czego chcesz i twardo darzysz do celu. Zycze Ci wytrwalosci. :-) All - > nie wstydze sie moich pogladow i czynow. Rozmawiam otwarcie i szczerze bo wiem czego chce i naogol nie ma wtedy problemow i nieporozumien. Ci co tego nie potrafia docenic, nie warci sa mojego glebszego zainteresowania. Cenie ludzi, ktorzy maja odwage mowic o sobie i wyrazac wlasne popglady wyrobione na podstawie osobistych doswiadczen. Niestety wielu potrafi jedynie zajmowac sie analizowaniem zycia innych osob, bojac sie odkryc swoja twarz. Tacy sa najbardziej niepewni, nigdy nie wiadomo co mysla naprawde.

23.07.2002
18:55
[55]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Zeby nie bylo nieporozumien. Skoki w bok - na mysli mialam czeste zmiany partnera ale nie w momencie, gdy jest sie w zwiazku malzenskim. Przyznam sie, ze uzylam zlego okreslenia. W przypadku malzenstwa takie cos nie funkcjonuje. I niekoniecznie popieram, bo nic dobrego zdrada nie przynosi, jezeli ktos chce to malzenstwo utrzymac.

23.07.2002
18:57
[56]

massca [ ]

Attyla - rozumiem twoje tradycyjne podejscie i nie polemizuje z nim, bo w ogole polemika miedzy nami jest ciezka gdyz reprezentujemy calkiem skrajne swiatopoglady - co nie oznacza ze nie zgadzamy sie w pewnych kwestiach. tyle ze jak sam piszesz nie uznajesz pewnych zachowan i nigdy do nich nie dazyles, wiec zastanawiam sie skad twoje oceny o szkodliwosci, o tym kto co moze czuc i jak postrzegac swiat po przejsciu takowych..? obserwacje - tak zapewne powiesz, ale najwnikliwsza obserwacja nie zastapi ci wlasnego doswiadczenia. co do szkodliwosci - jest duzo szkodliwych rzeczy na tym swiecie i jest duzo pokus - czesci z nich jestem w stanie sie oprzec, czesci nie - nie dotyczy to tylko seksu. czy siedzenie po kilka, kilkanascie godzin przed komputerem i granie w gre nie wyglada z zewnatrz szkodliwie ? co powiedza o nas - graczach - normalni ludzie? ze to glupota, strata czasu, itd. nigdy nie zrozumieja tego uczucia kiedy bierzesz ze sklepowej polki pudlo z gra, celebrujesz w domu zrywanie folii, ogladanie plytek, instrukcji, instalacji, pierwszego odpalenia gry.... zaglebiania sie w rozgrywke, poznawania coraz nowszych niespodzianek, stawiania czola coraz wiekszym wyzwaniom, walki z wirtualnym przeciwnikiem, tego znanego kazdemu z nas uczucia "jeszcze raz i koncze".... tak samo jest z seksem , uzywkami, alkoholem, hazardem - obiecujemy sobie ze to juz koniec, skacowani skladamy szczere deklaracje ze juz wiecej nie bedziemy pic, splukani po nocnym pokerze odzegnujemy sie na zawsze od karcianego stolika itd. a jednak ciezko jest przestac. wszystko ma swoja cene. ale czy warto - moze powiedziec tylko ten kto chociaz raz ją zapłacił...

23.07.2002
19:09
[57]

Misio-Jedi [ Legend ]

Arthemide--------> myślę że źle mnie oceniasz, ale mniejsza o to. Najpierw gadasz jak to każdy ma prawo do swojego zdania, a jak ktoś ośmieli się przedstawiać swoje to zaczyna się święte obużenie. Powodem mojego zapytania są zainteresowania - powiedzmy - socjologiczne a nie chęć czepiania się, w końcu nic mi do tego z kim sypiasz jak, gdzie i jak często ale też i ciebie nikt nie zmuszał do opowiadania na forum o twoim życiu sexualnym.

23.07.2002
19:19
[58]

Alvarez [ missing link ]

===> Misio-Jedi [Generał] "Arthemide---------->Z tego co napisałaś wynika że dawałaś ...... na lewo i prawo. Mam 2 pytania: 1. Co na to twój mąż? 2. Czy nie uważasz że to nie fair wychodzić za mąż po tak intensywnym dawaniu? " Czlowieku, czy ty sie zastanawiasz co piszesz? Tak glupiej i ordynarnej wypowiedzi na tym forum jeszcze nie czytalem. Rozumiem, ze jest to forum dyskusyjne, kazdy ma prawo mowic co mysli itd ale sa pewne granice dobrego wychowania. Tym bardziej, ze mowisz o kobiecie i to o takiej ktorej nie znasz. Twoje metne proby tlumaczenia nie zacieraja niesmaku jaki odczuwam. Nie bede tez pisal co mysle o Tobie i twoich wypowiedziach bo nie chce lamac zasad o ktorych pisalem wyzej. ps. Jezeli masz chociaz odrobine przyzwoitosci to powinienes przeprosic Arthemide.

24.07.2002
10:03
smile
[59]

Misio-Jedi [ Legend ]

Po namyśle przyznaję że moja wczorajsza wypowiedź mogła być odebrana jako obraźliwa (w zamierzeniu nie miała taką być) ARTHEMIDE, - GDZIEKOLWIEK JESTEŚ - PRZEPRASZAM CIĘ !

24.07.2002
11:10
[60]

Attyla [ Legend ]

Zapominasz Massca, ze jestem facetem. Faceci zwykle trudniej odczowaja a ja zapewne mam ten prog jeszcze bardziej obniżony. Zreszta coz ja moglbym stracic na tykim zwiazku z wyjatkiem szacunku do samego siebie, szacunku do instytucji rodziny i przekonania, ze stalosc jest najwazniejszy rzecza, ktorej mozna wymagac od zycia? Tak naprawde to bedac w takim zwiazku wiecej strat moge spowodowac niz otrzymac. I juz to samo jest wystarczajacym powodem by mocno sie nad tym zastanowic. Kobiety co do zasady sa jednak istotami o wiele bardziej wrazliwymi i w zupelnie inny sposob podchodza do spraw, ktore nam zdaza sie nawet lekcewazyc. Zatem doswiadczenie osobiste w tym wzgledzie i tak niewiele by mi dalo. Sadze zreszta, ze w pewnych sprawach dazenie do uzyskania doswiadczenia jest niedopuszczalne chociazby dlatego, ze pod dyskusje poddaje sie sprawy, ktore przedmiotem dyskusji nie powinny byc w zadnym przypadku. Wiem, ze tego rodzaju twierdzenie uznasz przynajmniej za anachronizm, ale pamietaj, ze obecne "liberalne" czasy tez znaja tematy, na ktore nie dyskutuje sie. Nie dyskutuje sie, bo narusza to pewne fundamentalne zasady zycia spolecznego. Jak sadzisz - skad bierze sie owa oslawiona "polityczna poprawnosc"? Kiedys przedmiotem dyskusji nie byla rodzina, macierzynstwo czy wiernosc a teraz przedmiotem dyskusji nie moga byc jakies zupelnie z ksiezyca pochodzace pierdoly. Moze i powoduja one emocje, ale nic z ich wyjatkiem nie niosa. Co do kwestii pokus - to masz oczywiscie racje. Jest ich wiele i ich ilosc rosnie coraz bardziej. Jednak wazne jest abykontrolowac swoje w tym zakresie potrzeby. Powiem Ci tylko, ze poczatkowo (tj kilka - kilkanascie lat temu) i ja mialem z tym niejakie problemy, bo zeczywiscie rwalem sie do kazdej nowej gierki. Tyle, ze po jakims czasie zauwazylem straty jakie z tego powodu ponosze i ja i moi bliscy i objalem to kontrola. Teraz potrafie sie kontrolowac na tyle, ze np przez tydziej wogule nie zasiadam do gier. Oczywiscie ma w tym udzial i ogolny brak czasu, ale jednak siadajac do computra by pisac opinie moge jednoczesnie uruchomic sobie jakas gierce. Chodzi wiec o to by powstrzymac sie od jednego i wziac sie za co innego. Teraz juz mi sie to udaje. Toz samo jest z innymi rzeczami, ktore sprawiaja mi duza przyjemnosc. Dotyczy to nawet tego magicznego sexu. Wystarczy zestawic sobie rachunek ewentualnych zaskow i strat by przechodzila ochota na cokolwiek:-))))) Nie mozna zatem powiedziec, ze nie jestem doswiadczony w zadnym zakresie, ale tez unikam jak ognia rzeczy, z opanowaniem ktorych moglbym miec jakiekolwiek problemy. Samo zycie jest na tyle skomplikowane by wprowadzac do rachunku jeszcze element niepewnosci wlasnych zachowan.

24.07.2002
11:58
[61]

massca [ ]

Attyla - nie zapominam ze jestes facetem , chociaz jak dla mnie - bardzo dziwnym facetem. skoro uwazasz ze o pewnych tematach sie nie powinno dyskutowac i skoro nie masz i nie chcesz miec osobistych doswiadczen - to po co w ogole zabierasz glos? co do pokus - pewnie ze trzeba sie kontrolowac, ale bez przesady. gdyby tak ja Ty robil rachunek zyskow i strat to bedac bardzo rozsadnym czlowiekiem ograniczylbym moja egzystencje do jedzenia, oddychania, spania i wydalania. zamiast tracic czas na rachunki i zastanawianie sie, czerpie z zycia to co mozna, nie robiac przy tym krzywdy nikomu ani sobie.... i tyle.

24.07.2002
12:25
smile
[62]

Siegfried [ Generaďż˝ ]

arthemide---> nie musiałem się domyślać, wiem o co chodzi:)) finalizując dywagacje w tym wątku: związki oparte "czysto" na seksie są oczywiście możliwe, z tym, że z reguły "prosperują" dosyć krótko, do mometu kiedy partnerzy nie będą na siebie patrzeć z pogardą, aby tak nie było niezbędnym warunkiem jest, nazwijmy to "sfera emocji", "system własnych kodów" do której uzupełnieniem koniecznym jest seks...to tyle w bardzo dużym skrócie:)

24.07.2002
12:30
[63]

massca [ ]

moim zdaniem najfajniejsze zwiazki oparte tylko na seksie to relacje miedzy dwojga ludzmi ktorych kiedys laczylo jakies uczucie. maja to za soba, wiec nie ma zagrozenia ze nagle ktos ... cos... znaja sie dobrze i wiedza co lubia , czego oczekiwac , nie maja do siebie pretensji o nowych partnerow itd.

24.07.2002
12:39
[64]

Siegfried [ Generaďż˝ ]

massca--->Ty nazywasz to "ex-uczuciem" ja "systemem kodów", które uczuciem już nie jest ale wzajemną znajmością swoich smaczków i niesmaczków, które nie wymagają wyjaśnień...ale to już nie jest "czysty" sex

24.07.2002
12:54
[65]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Misio-Jedi - > Juz wczoraj doszlo do porozumienia, jednakze pragne teraz i w tym watku oswiadczyc, ze sie nie gniewam i nie gniewalam, co nie swiadczy, ze wszystko wisi i powiewa. To moj sposob na zycie nie zawracac sobie glowy tym, co inni powiedza. To co inni mysla, to juz ich problem. To co robie to moje zycie i znam swoja wartosc, wiem co mysle i nie musze sie przejmowac tym, czy zostane taka zaakceptowana czy nie. Jesli nie to trudno. Najwyrazniej ten drugi czlowiek odbiera na innych falach, za co nie musze go krytykowac, czy deptac. Moim rozwiazaniem jest pozostawienie w spokoju i pokoju. Jesli Cie obrazilam w ktorejs z wypowiedzi, to przepraszam, ze jestes taki wrazliwy :-)). Nie sadze jednak, by tak bylo (obraza). Ciesze sie, ze jednak jestes wporzadku gosc. Cenie Cie za to, ze nie masz klapek na oczach i potrafisz zastanawiac sie nad soba i czynami. To podstawa do skutecznego porozumienia. Ciesze sie na kolejne dyskusje i pozdrawiam.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.