GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Kserowanie = kradziez ?

18.07.2002
20:39
smile
[1]

Pik [ No Bass No Fun ]

Kserowanie = kradziez ?

Dzisiaj wypozyczylem ksiazke z biblioteki z potrzebnymi mi testami, ide z ta ksiazka na ksero, a kobieta mowi mi, ze moze mi przekserowac tylko 20% tej ksiazki bo takie jest prawo, a powyzej to jest nielegalne i zabronione. Doslownie zdebialem. Przeciez rownie dobrze moglbym skserowac 20% drugie 20% skserowalby mi kolega, nastepne inny kolega i tak bym mial 100%. Kobieta nie zarobila, pomimo ze miala punkt uslugowy kserowania, sama odmowila sobie zarobku na chleb, ze tak to nazwe. Oczywiscie ksiazke skserowalem w innym punkcie, ale najbardziej zastanawia wlasnie fakt, bo jakby na to nie patrzec to jest jednak piractwo, poniewaz pozbawilem zarobku autora i wydawnictwa, z drugiej zas strony kupilbym ta ksiazke ale to jest stare wydanie i nigdzie nie mozna juz jej dostac. Napewno nie raz kserowaliscie ksiazki jak chodziliscie do szkoly, czy w jakichs tam okolicznosciach i napewno bylo to powyzej 20%. Czy czuliscie sie zlodziejami? Co o tym sadzicie?

18.07.2002
20:42
smile
[2]

KarpxS [ Pretorianin ]

TO BYŁA CHORA KOBIETA!!!!!!!!!! JA BYM NIE WYTRZYMAŁ I CHYBA JEJ COŚ NIEMIŁEGO POWIEDZIAŁ!!!!! ALE MNIE WKUR***** TACY LUDZIE!!!!!!!!!! GRRRRRRRRRR !!!!!!!!!!!WWWWRRRRRRRRR!!!!!!! W twoim przypadku to nie było do końca takie czyste piractwo...ale co tam nawet jakby było to ch**

18.07.2002
20:42
[3]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

kserowanie nie nazwalabym zlodziejstwem, bo co w sytuacji kiedy ksiazka nie jest dostepna na rynku bo nie bylo jej wznowien? mysle ze wykonanie ksera w takim wypadku to jedyne wyjscie szczegolnie ze wiemy jak wyglada stan naszych bibliotek...

18.07.2002
20:43
[4]

^quqoch^ [ Paweł Romanowicz ]

Nie miałem podobej sytuacji, ale to może zadziałać z kumplami :-). Ja tam chciałbym, żeby zrobili bibliotekę internetową, oczywiście płatną, zeby mieć natychmiastowo tekst. Ale i tak drukowałbym, bo większych, dłuższych tekstów na monitorze jakoś czytać nie mogę.

18.07.2002
20:45
[5]

Mr_Baggins [ Senator ]

Nieraz kserowałem książki na studiach i jakoś wyrzutów sumienia z tego powodu nie miałem. Za to jeden z profesorów, (nota bene polska i europejska sława z dziedziny kryminalistyki) wręcz uzależnił dobre zdanie egzaminu od kupna jego książki, kosztowała (3 lata temu) 120 złotych. Trochę dużo jak na kieszeń studenta. Wiele z książek na studiach to pozycje specjalistyczne, bardzo drogie. Do egzaminu często wystarczy znajomość części zagadnienia, kilku-kilkudziesięciu stron, 2-3 rozdziały. Kupowanie drogiej i czasami mało przydatnej książki jest bez sensu. Nie zmienia to faktu, że prawa autorskie, Polacy-złodzieje, jak cię nie stać to kupuj tańsze bla bla bla bla bla bla bla.....

18.07.2002
20:47
[6]

Ayertienna [ Konsul ]

Mialam podobna sytuacje - w bibliotece ksiazka jest raz w roku (miejska biblioteka w Bydg -->sic! ), ostatnie wydanie w roku 1996 , ksiazka dla studentow archeologii (chyba), nie do dostania nigdzie a probowalam w Wawie, Toruniu, Bydg. i Bielsku... Kobieta ktora to kserowala troche sie krzywila ale jak jej to wszystko wyjasnilam jakos przelknela i nie robila problemow :) Nie czuje sie zlodziejka jesli probowalam wszystkich dostepnych metod zdobycia tejze ksiazki (w razie gdyby ktos mial watpliwosci chodzi o "Zapomniany Swiat Sumerow" Btw jakby ktos mial na zbyciu to dam kazde pieniadze), ale gdybym mogla ja normalnie kupic to pewnie czulabym sie jak zlodziej...a tak mozna powiedziec ze jestem usprawiedliwiona (podobnie jak czuje sie rozgrzeszona kopiujac Legend of Kyrandia bo niby gdzie mam kupic te gre?)

18.07.2002
20:49
smile
[7]

Lady [ Sorceress Sephiria ]

Popieram Etke to było jedyne wyjście. Takie działanie mozna nazwać "stanem wyższej konieczności" ,który de facto zwalnia z odpowiedzialności karnej hyhyhyh ;P.

18.07.2002
20:51
smile
[8]

Etka [ Imprinterka Dusz ]

no wlasnie Lady - wiec nie ma mozliwosci wprowadzenia w zycie zakazu kopiowania ksiazek- co innego rozpowszechnianie tego , ale w takiej sytuacji to koniecznosc :)

18.07.2002
20:52
[9]

Annihilator [ ]

takie kopiowanie popieram - mus to mus - jak to powiedzial jakis profesor - w nauka jako cel uświęca środki :)

18.07.2002
20:56
[10]

Pik [ No Bass No Fun ]

I tutaj rodzi sie pytanie: czy jezeli cos jest trudno dostepne tudziez nieosiagalne jak chocby unikatowy egzemplarz danej ksiazki czy oryginal jakiejs starej gry, to czy mam prawo to skserowac - skopiowac - ukrasc? (niepotrzebne skreslic ;) I czuc sie rozgrzeszonym? Czy moze jednak postapic wedle czystego sumienia i nie stac mnie to nie kupuje, nie potrafie kupic to nie kseruje, nie kopiuje?

18.07.2002
20:58
[11]

Annihilator [ ]

Pik -> ja uważam że jak coś jest NIE do dostania to mozesz to skopiować.

18.07.2002
21:00
[12]

Mr_Baggins [ Senator ]

Pik --> to jeszcze zależy, jak bardzo i do czego jest potrzebne. Jeśli gra, to można się obyć, ale książka do ezaminu to co innego.

18.07.2002
21:39
[13]

Adamos7 [ Generaďż˝ ]

nie macie powazniejszych problemow ??? zaluzmy sytuacje ze ksiazka jest dostepna i kosztuje ok 100zl, a skserowac mozna za powiedzmy 30zl i nie stac nas na ta 100zl, to co wtedy robicie ??? dajecie sobie spokuj ? w przypadku gdy w ksiazce zawarte sa wazne dla was inforamcje np. na egzamin tez ? co do porownywania gier do ksiazek, gra bedzie taka sama jak oryginal, a ksero ksiazki niestety nie jest nawet marna kopia tejze ksiazki

18.07.2002
21:40
smile
[14]

Adamos7 [ Generaďż˝ ]

zaluzmy=zalozmy

18.07.2002
21:47
[15]

Pik [ No Bass No Fun ]

Adamos7 ===> kopia gry nie jest taka sama jak oryginal, poniewaz: nie posiada pudelka, instrukcji, CD ladnie nie wyglada a takze nie posiada dodatkowych gadgetow, ale jednak kopia jest ta sama gra, a ksero ksiazki? kolorowe czy czarno-biale jest bardzo zblizone do oryginalu, ale sens i tresc sie nie zmienia czyli takze jest ta sama ksiazka.

18.07.2002
22:19
smile
[16]

Lady [ Sorceress Sephiria ]

W kwestii Gier. Niedostępne gry często sa na necie jako Abandonware czyli opuszczony towar. A to znaczy ze producent sam dobrowolnie zrzeka się praw do danego tytułu czyniąc go, dobrem publicznym. A wiadomo ,ze dobra publicznego moze korzystac kazdy. Wiec chyba tą kwestie mamy chociaz w czesci wyjasnioną.

18.07.2002
22:26
smile
[17]

Adamos7 [ Generaďż˝ ]

Pik--> jestem ciekawy co sie lepiej czyta ? super express z ktorego farba zostaje na dloniach, czy np ckm'a (nie pisze ozdjeciach) :-) wiadomo cena nieporownywalna, ale jakosc ksiazek ma duze znaczenie

18.07.2002
22:29
smile
[18]

eeve [ Patrycjószka ]

Plik ---> to sie nazywa wybieranie mniejszego zla ;) jak nie mozesz dostac jakiejs ksiazki to sie z niej nie nauczysz, a jak sie nie nauczysz, to dostaniesz szmate na egzaminie, a jak skserujesz i sie nauczysz... ble, to zalezy od zestawu pytan :P W kazdym razie, przynajmniej masz sensowna wymowke :) Co do gier to wyglada troszke inaczej: jak nie grasz, to nikt nie da Ci paly za egzamin (wrecz przeciwnie - masz wiecej czasu na nauke), i w ogolenic sie zlego nie stanie. Ja mam tego fuksa ze wiele ksiazek mam 'po mezu' (ten sam kierunek) a wiekszosc jest latwo dostepna w sklepach (tylko czemu cholera tak droga?) lub bibliotekach, choc nie ukrywam ze czasem musze conieco ksernac, bo pani w bibliotece 'wypozyczy' mi cos trudno dostepnego na godzinke lub dwie (z kwasna mina "pani wie ze ja nie powinnam pani nawet na chwile pozwalac wynosic tej ksiazki z biblioteki?)

18.07.2002
22:44
[19]

pgstudent [ Chor��y ]

Hahaha dziwie sie tu poniektorym, przeciez kserowanie ksiazki ma wiecej wpolnego kopiowaniu gier czy programow niz kradziesz na ulicy, lub brutalne napady na bezbronne staruszki - jak ktos kiedys porownal kradziez gry. Nie wiem gdzie ci wszyscy "obroncy oryginalu" sa teraz. Czemu nie ujadaja, nie podgryzaja? Moze wyjechali na wakacje???

19.07.2002
05:56
[20]

Piotr - Tolkien [ Konsul ]

Ja powiem wszystkim szczerze i bez bicia, że wiele książek, zarówno zestawy testów do nauki do egzaminów, jak i zwyczajnie, bez problemu dostępne na rynku podręczniki kserowałem, kopiowałem, odbijałem i co tam jeszcze można z tym robić Nigdy nie spotkałem się z tym, aby ktoś, jak np: nauczyciel wygłosił jakąkolwiek negatywaną opinię o kserowaniu książek, ani tym bardziej, aby odmówiono mi skserowania, często wręcz przeciwnie (jeśli chciałem fragment - a może odbić panu ten rozdział do końca? a na pewno nie?) W liceum nauczyciele (oprócz tych oczywiście, którzy robili zbiórki klasowe na oryginalne podręczniki, aby odebrać później bonusy postaci mikser, sokowirówka, zmywarka itp. - tak tak, pewno to dobrze znacie?) sami zachęcali i namawiali do kupna używanych książek albo przekserowania sobie, a usługi kserokopiarskie świadczył jeden z nauczycieli (po normalnych cenach, ale na całe książki to dawał nawet zniżki) A może ja tylko mieshkam w jakimś strashnie dziwnym miejscu? Wiecie o jakim polskim mieście mówi się miasto mostów i kościołów?

19.07.2002
08:09
[21]

Pik [ No Bass No Fun ]

Zaczynam sie w tym momencie dziwic co niektorym, bo dla mnie kradziez to jest kradziez i wymowka typu, ze to jest mniejsze zlo czy zlo konieczne jest az dziwna i smieszna. Idac dalej takim tokiem myslenia: gdy nie bede mial na jedzenie to moge komus ukrasc 100zl, tyle ile mi bedzie potrzebne na tydzien, zeby przezyc. W koncu nie ukradlem mu 1000zl, nie pozbawilem go calkowitych srodkow do zycia i ogolnie rzecz biorac jestem usprawiedliwiony i mam czyste sumienie, bo przeciez jakbym nie ukradl to bym z glodu umarl (porownaj, jakbym nie skserowal ksiazki to bym egzaminu nie zdal). Wiem ze dyskusja zaczyna sie rozrastac na inne fronty, ale dla mnie kradziez to jest kradziez, obojetnie czy 1 grosza, czy stu tysiecy zlotych i nie ma usprawiedliwienia. Nie mozna na kradziez przymykac oczu.

19.07.2002
08:34
[22]

diuk [ Konsul ]

Założenia: 1. Jestem w potrzebie posiadania jakiegoś dobra, i to nie ze swojego widzimisię, tylko inni tego ode mnie wymagają 2. Nie mogę tego dobra nigdzie dostać, nikt mi go nie chce dać, chociaż szukałem 3. Istnieją możliwości techniczne zdublowania tego dobra, o ile będę posiadał egzemplarz Możliwe działania: 1. potrzebuję kasy, nikt mi nie chce dać, podbieram więc znajomym/rodzinie, wkładam na lokatę lub gram na giełdzie, po stosownym czasie odsetki dla mnie, a kapitał cichcem podrzucam pierwotnym włascicielom. 2. potrzebuję gdzieś dojechać, pożyczam więc czyjś samochód bez wiedzy własciciela, załatwiam swoje sprawy, cichcem zwracam pojazd (nawet zatankowany do pełna) 3. nie idzie mi sprzedaż produkowanych przez mnie spodni, doszywam więc metki "oryginal yeans" i opycham na bazarach Czy widzicie w tym coś nagannego (pytanie do tych, co nie widzą nic nagannego w kserowaniu książek)?

19.07.2002
09:06
[23]

mom [ Centurion ]

-->Pik wybacz lae nazywanie kradzieza kopiowania ksiazki niedostepnej inna metoda jest bez senu. Kradziez polega na zabieraniu komus czegos co jest jego wlasnoscia. W przypadku kopiowania ksiazki polagaloby to na tym ze zamiast kupic (np. za 100zl) skserwoalbys z 30 - czyli starciliby wydanictwo i autor . Tyle ze w przypadku niedostepnych w Polsce ksiazek (niezleznie do ich rodzaju) NIGDY by nie zarobili - bo nie ma fizycznej mozliwosci abys im zaplacil. NIe mozesz wiec ukrasc komus pieniedzy ktorych nie ma. A sam pamietam ze na studiach nie tylko sam kserowalem ksiazki ale i kupowalem skrypty zlozone (przez biblioteke) z fragmentow, czasem dosc obszernych roznych pozycji. Wg. Twojej definicji byloby to klasyczne wredne piractwo - bo nie dosc ze kradli to jeszcze sprzedawali skradzione dobra - tyle ze bez podobnej praktyki studenci nie przeczytaliby lektor na zajecia. Kradzieza w tym momecie nazwalbym kserowanie ksiazki dostepnej, sczegolnie takiej ktora nie jest komus niezbedna bo "zal kasy na nia" - czyli analogiczna sytuacja jak piractwo

19.07.2002
09:43
[24]

Pik [ No Bass No Fun ]

mom ===> a jak do tego porownasz kserowanie np. jakichs unikatowych ksiazek np. z biblioteki narodowej czy z jakiegos uniwersytetu? Przeciez one sa takze niedostepne, a jezeli komus material w nich zawarty potrzebny jest do pracy magisterskiej, dyplomowej czy tez do poglebienia wlasnej wiedzy? Rozumujesz, tak, ze jezeli cos jest niedostepne to mam to prawo skserowac, ukrasc czyli podaje jeszcze raz odnosnik do gier, jezeli dana gra w Polsce jest niedostepna to moge ja przekopiowac, bo po co mam np. zadawac sobie trud sprowadzenia jej skads tam. A poza tym, jezeli kobieta z ktora wczoraj rozmawialem w punkcie ksero mowila prawde, tzn. ze prawnie mozna kopiowac 20% danej ksiazki to jak przekserowanie calej ksiazki wyglada w swietle prawa? Przepisy sa po to, zeby je lamac?

19.07.2002
10:09
smile
[25]

R1ven [ Legionista ]

Ludzie nie popadajcie w paranoję. Nie ma nic złego w tym że skserujesz sobie kawałek czyjeść tam ksiązki żeby załużmy wykorzystać to do nauki, to przecież tak samo jakbyś wziął długopis i sobie przepisał.To co już nawet przepisywać nie można? To może robić zdjęcia? Co innego jak np kserujesz całą książke w 300 egzemplarzach i zasuwasz na rynek sprzedawać kserówki.

19.07.2002
14:10
[26]

Piotr - Tolkien [ Konsul ]

R1ven ma rację - co innego kserować na własny użytek, a co innego - na rynek i sprzedawać zauważcie, że piractwem (zgodnie z prawem) nie jest kopiowanie, ale rozprowadzanie kopii z resztą poczytajcie sobie o prawach autorskich - "zabrania się kopiowania i rozprowadzania jakichkolwiek fragmentów tej książki w celach handlowych, marketingowych itp.", a nie "zabrania się robienia kopii na własny użytek" a jeśli ktoś sobie przepisze wiersz - to też jest "kradzież"? a jak wyuczy się na pamięć fragmentu książki?

19.07.2002
14:30
smile
[27]

Aurelius [ Konsul ]

niby kserowanie ksiazek to kradziez, zobazcie zreszta co jest tam napisane na nich: "wszelkie prawa zastrzezone... kopiowanie zabronione itp. itd.), za tem..... badzmy uczciwi i zyjmy w 3 swiecie jako analfabeci

19.07.2002
14:34
[28]

Piotr - Tolkien [ Konsul ]

Aurelius --- jak przeczytasz dokładniej to powinno być napisane : kopiowanie w celach marketingowych zabronione jak tego nie masz, to możesz oskarżyć wydawnictwo o "celowe wprowadzanie konsumenta w błąd" ale wątpię aby ktoś do tego (choć tak głosi litera prawa) przywiązał jakąkolwiek wagę

19.07.2002
15:08
smile
[29]

Lady [ Sorceress Sephiria ]

W kwestii gier od siebie dodam ,że w umowie licencyjnej jest zapisane ,że " WOLNO zrobić sobie kopię CDKA na użytek WŁASNY". Chodzi tutaj o wykorzystanie ,w sensie Back upu tzn.: jeżeli oryginalna płyta uszkodzi się ,zaginie lub po prostu zużyje to twoja osobista kopia spełnia rolę w/w back upu(czyli płyty zapasowej). Dzięki czemu nie jesteś narażony na pójście do sklepu i wydawanie znowu pieniędzy na program , który de facto już LEGE ARTIS nabyłeś!! Podobnie jest z książkami w wykonaniu Piotra. Poza tym jak nauczyciele kazali nam dany cytat z książki zmienić na użytek pracy pisemnej (pastiż,trawestacja itd.) to przepraszam czy można to nazwać kradzieża? Podobnie rzecz ma sie z wyuczeniem fragmentów na pamięć lub przepisywaniem. Równie dobrze kumpel może wziąść moje notatki i przepisać bo spoźnił sie na wykład. De facto moje notatki to moja wlasność intelektualna (jakby nie było) i czy kumpel popelnia kradzież ponieważ przepisuje moje notatki bo potrzebuje? Podejrzewam że nikt z was NIE ma NIC przeciwko temu ,nawet jeśli dowieciem sie PO fakcie że kolega przepisał. Na takim prostym przykładzie widać że dochodzimy do lekkiej paranoi. Skserowanie jako działanie wynikające z WYCZERPANIA wszystkich INNYch MOŻLiWYCH opcji nie może być traktowane jako kradzież przecież ,zwłaszcza gdy WYMAGA się od nas aby dane dobro mieć , a gdy od posiadania danego dobra uzależniony jest nasz los(vide książki i skrypty). A więc powiedzcie sami czy czasem nazywanie kradzieża działania z faktycznej konieczności ( tzw. Działanie w afekcie - de facto NIE karane prawem) nie jest po prostu brakiem zrozumienia lub po prostu niezdrowym poglądem na rzeczywistość?

19.07.2002
20:21
[30]

sebekg [ Generaďż˝ ]

kolego matka i kseruje, a to polska o byle co się burzą a o to co trzeba to nie

19.07.2002
20:55
smile
[31]

Ar'Saghar [ spamer ]

U mnie na uczelni to az propaguja ksero ksiazek. Wszedzie sa kseroautomaty ,a ksiazki to pozyczaja tylko do ksero. szans nie ma zabrac cos do domu na weekend. Ksero to nie kradziez - bo liczy sie to ze ktos to napisal, a nie w jaki sposob ja to zdobylem (autor juz swoje sianko zgarnal )

20.07.2002
00:11
smile
[32]

pgstudent [ Chor��y ]

Ar'Saghar --> No wlasnie u mnie na uczelni jest to samo, a na dodatek podobnie jest z oprogramowaniem i grami, wiele osob ma przegrywarki dlatego tez nigdy nic nie kupuje tylko przegrywam lub xeruje...

20.07.2002
01:09
[33]

Requiem [ has aides ]

ja bym takiej babie odrazu cos nagadał (ale bez przeklenstw) ze by napewno skserowała:)

20.07.2002
01:35
[34]

Lady [ Sorceress Sephiria ]

Sebek jeśli twój post "kolego matka i kseruje, a to polska o byle co się burzą a o to co trzeba to nie " odnosi się do mnie , to na pewno nie jestem kolegą :).

20.07.2002
19:45
[35]

Pik [ No Bass No Fun ]

W kwestii gier, majac oryginal moge zrobic sobie tzw. backupa (kopie bezpieczenstwa) ale zaplacilem za oryginalna gre autorowi, wydawnictwu itp. Czytaj wykupilem prawa do tej gry do uzytku indywidualnego, w sumie pozyczyc ja moge np. koledze, ale on jej nie moze przegrac. Co do ksiazek to problem jest glebszy, mysle ze majac oryginalna ksiazke takze moge ja skserowac, poniewaz zawsze moze sie wylac na ksiazke kawa, i nie jest to przestepstwo poniewaz takze zaplacilem za ksiazle autorowi i wydawnictwu. Pozyczyc ksiazke jak i gre moge znajomym, ale oni nie moga ksiazki przkeserowac ani gry skopiowac, ja natomiast nie moge im pozyczyc za pieniadze lub sprzedac kopie, dlatego istnieja biblioteki. Motyw wypozyczania dobrze rozwiazali przy kasetach video i filmach DVD, wypozyczalnia placi np. 10 razy tyle za dany film, ale wykupuje prawa kasety, filmu DVD na wlasnosc i moze wypozyczac ludziom czerpiac z tego zysk, ale klienci nie maja prawa zrobic sobie kopii na wlasny uzytek rownie dobrze moga kupic dany film po normalnej cenie do uzytku indywidualnego. Ufff... ale namieszalem :)

20.07.2002
20:20
smile
[36]

Lady [ Sorceress Sephiria ]

Jest to jak najbardziej przejżyste i zgodne z tym co już wcześniej o back upach napisałam. Widzę ,że kolega Pik i ja mamy podobne zdanie w tej kwestii.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.