GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Gwiezdne Wojny i nie tylko - FORUM SENATU REPUBLIKI #80

21.02.2007
11:57
[1]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Gwiezdne Wojny i nie tylko - FORUM SENATU REPUBLIKI #80

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce... Senat Republiki był miejscem spotkań przedstawicieli gatunków, ras i narodów zamieszkujących układu planetarne ze wszystkich zakątków poznanego Wszechświata. Korzystając z tak znakomitego przykładu zbieramy się tu po raz OSIEMDZIESIĄTY, by prowadzić rozmowy na temat wspaniałych Star Wars oraz wszystkiego, co się z nimi wiąże.
Pozwolicie, że przypomnę Wam historię Galaktycznego Senatu. Stara Republika łączyła niezliczone układy gwiezdne. Tysięce lat wcześniej mieszkańcy galaktyki toczyli ze sobą długie i krwawe wojny. Dopiero potężni rycerze Jedi - strażnicy mistycznej potęgi zwanej Mocą zdołali zaprowadzić pośród nich pokój i sprawiedliwość. Pod przewodnictwem Senatu Galaktycznego cywilizacje rozwijały się a Republika rosła w siłę osiągając szczyty potęgi. Lecz ceną wygodnego trybu życia była słabość. Instytucje rządowe zaczęła ogarniać korupcja i rozprężenie, a liczebność Jedi zmalała do zaledwie kilku tysięcy. Wówczas załamała się równowaga Mocy - nadszedł czas wielkich zmian. Potężny lord Sith Darth Sidious wprowadził w życie ostatnią fazę planu swojego zakonu - planu, który Sithowie realizowali skrycie od tysięcy lat i którego celem było przejęcie całkowitej władzy w Galaktyce. Na przeszkodzie w jego realizacji stali jednak rycerze Jedi - podstępny Sith postanowił więc ich zniszczyć. Sidious wykorzystując swoje zdolności, zyskał ogromne wpływy w słabnącej Republice. Pod przybranym imieniem Palpatine zdołał dzięki intrygom zapewnić sobie zaszczytną funkcję Kanclerza który będac politykiem silnym i pozornie prawym miał byc nadzieją na powrót ładu i praworządności.
Uzyskawszy tak wielką władzę przystąpił do realizacji swojego planu. Posługując się przywódcą ruchu Separatystów - renegatem Jedi - Hrabią Dooku, podstępnie wplątał Republikę w wyniszczającą Wojnę Klonów która wybuchła pomiędzy Separatystami, na czele których stał Dooku a armią republiki wspieraną przez rycerzy Jedi. Ze zmagań tych Republika wyszła pozornie zwycięsko, lecz Jedi ponieśli w tych walkach straty tak wielkie że Sith Sidious mógł wreszcie otwarcie przeciw nim wystąpić. Tak więc przy pomocy armii klonów, nad którą przejął całkowitą kontrolę oraz co ważniejsze wskutek zdrady najpotężniejszego spośród Jedi Anakina Skywalkera - zakon został zniszczony a nieomal wszyscy rycerze Jedi zginęli. Kiedy wreszcie Sith uporał się ze swoimi odwiecznymi adwersarzami ogłosił powstanie Galaktycznego Imperium opierającego swą siłę na armii klonów i nowopowstałej Flocie Imperium. Nastąpił mroczny czas chaosu i nowego konfliktu, ponieważ okrutne rządy tyrana spowodowały wybuch Rebelii. Były to zmagania zacięte i krwawe. Sojusz Galaktyczny był bliski klęski lecz dzięki męstwu powstańców a przede wszystkim bohaterskiej postawie ostatniego spośród Jedi - syna Dartha Vadera, rebelianci zdołali pokonać Imperium i przywrócić ład i porządek w galaktyce. Postawa Luka Skywalkera ma tak wielkie znaczenie, gdyż dokonał on w najważniejszej chwili swojego życia właściwego wyboru. Wyboru którego nie potrafił dokonać jego ojciec Anakin. Darth Vader zdradził zniszczył Jedi i Republikę, ale jego syn pomimo pokus ciemnej strony przywrócił równowagę MOCY. Stało się tak jak głosiła przepowiednia - Skywalker był wybrańcem. Wydaje sie że dla galaktyki nastały szczęśliwe czasy spokoju i prosperity. Będzie tak ponieważ rządy sprawują obecnie ludzie rozsądni i uczciwi oraz zapewne dlatego, że nad przestrzeganiem prawa czuwają nowe pokolenia rycerzy Jedi - jednakże walka nie skończyła się jeszcze i nadal trwa - Ciemna Strona jest wciąż bardzo silna...

21.02.2007
11:57
smile
[2]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Po tradycyjnym wstępniaku kilka spraw organizacyjnych.
Rozmawiamy tu o Star Wars oraz tym co się z nimi wiąże więc o filmach, książkach, grach, komiksach, gadżetach, muzyce filmowej - czyli tym wszystkim, co każdy fan SW zna dobrze i co bliskie jest jego sercu. W tym wątku możesz również znaleźć ciekawych rozmówców na temat Science Ficton w książce i filmie. Wszelkie tematy związane z szerzej pojętą fantastyką są również mile widziane. Zapraszamy do korzystania z Holonetowych połączeń do następujących miejsc oraz

W ostatnim wątku dyskusja przeszła bardzo płynnie od rozmów o winie Vadera przy zniszczeniu Alderaanu, przez spiskowanie jego mieszkańców, aż do błędów logicznych przy łączeniu się obu Trylogii. Dyskusje na pewno na tyle ciekawe, by przenieść je i do tej części obrad Senatu.

A ja zapraszam do trzymania kciuków za moich kolegów po fachu - John Knoll z kolegami z ILM walczy o kolejnego Oskara, tym razem za drugą część Piratów z Karaibów: Skrzynię Umarlaka. Należy im się jak nic, pozostali nominowani w mojej opinii nie mają jak im zagrozić. Teoretycznie, bo wszyscy wiemy jak działa Akademia Filmowa. :)


Link do poprzedniej części wątku: https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=5964264&N=1

21.02.2007
17:35
smile
[3]

Lim [ Senator ]

Świetnie Karrde, szybko i sprawnie! W przyszości spróbujemy osiągnąć granicę max150 postów na wątek. Większa ilość raczej nie jest wskazana ze względu na liczne screeny i niewątpliwe emocje dla których przeniesienie wątku bywa pewnym ukojeniem ;)
Jestem w sieci na kilka kwadransów a mam do przesłania, odebrania zrobienia mnóstwo spraw. Ponadto czeka mnie starcie z okopanym na plażach Normandii Yacą Killerem - kolegą z wątku FrL i nie tylko ;) Co zdążę zrobić – oto jest pytanie…
Zakupiłem kilka(naście) metrów materiałów, wzorem kolorystycznym są tuniki Jedi z załączonej tapety. Mam nadzieję, że nadzieję krawcowa zdąży wykonać zamówienie przed dniem D.

24.02.2007
08:54
[4]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Mogliśmy pójść dalej ale azymut niewłaściwy, ta droga ani nie doprowadzi do przekonania że są tam błędy, nawet bzdury podobno,ani że wszystko jest dobrze . Zapytałem Da_Mastaha o przykłady spraw kontrowersyjnych a zamiast tego eJay określił niezbyt przekonujący przykład jako potwierdzenie bzdur jakoby w filmie widocznych. W tej sprawie trudno mieć wątpliwości, dziwie się nawet nie że je widzicie-ale są takie przesadnie duże. Rzeczywiście Leia nie musiała wiedzieć o adopcji a jej ojczym mógł jej powiedzieć o tym ze walczył razem z Obiwanem. Nagranie Lei jako dowód na jakoby bzdurę nie da się utrzymać. Kiedy pojawi się lepszy przykład zapoznam się i zgodzę z wnioskiem o uznanie za dowód w sprawie jeśli będzie dobry. Będzie o to trudno i jestem ciekawy czy padnie taki przykład.
Która wersja filmu jest na płytach DVD z lektorem, mogę się dowiedzieć?

24.02.2007
10:29
[5]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu marudzisz strasznie, ale skoro tak nalegasz, to mogę Ci podać kilka przykładów, o których dyskutowaliśmy wcześniej. Bardziej chodziło mi o przekonanie Warda do zasięgania wiedzy w EU, aby móc tłumaczyć sobie pewne rzeczy, które w filmach nie zostały w ogóle pokazane/wyjaśnione, ale jeśli już chcesz mieć sprzeczności w samych filmach, to proszę bardzo...

Jak bym chciał być złośliwy, to bym na pierwszym miejscu napisał to, że w SW w kosmosie jest dźwięk, ale powiedzmy, że nie jestem taki i nie napiszę.

1. Zaczęliśmy od tego, że Leia nie bardzo wie kto jest jej ojcem, ani tym bardziej, co działo się podczas wojen klonów. Dam nawet wycinek ze scenariusza i rozłożę go na czynniki pierwsze, żebyś mógł sobie dokładnie przeczytać, co jest nie tak z tą sceną:

"LEIA: General Kenobi, years ago you served my father in the Clone
Wars. Now he begs you to help him in his struggle against the Empire.
I regret that I am unable to present my father's request to you in
person, but my ship has fallen under attack and I'm afraid my mission
to bring you to Alderaan has failed. I have placed information vital
to the survival of the Rebellion into the memory systems of this R2
unit. My father will know how to retrieve it. You must see this droid
safely delivered to him on Alderaan. This is our most desperate hour.
Help me, Obi-Wan Kenobi, you're my only hope.
"

"Serve" oznacza rzecz jasna "służyć", co w oryginale jest tym bardziej niejasne, bo Obi-Wan służył jedynie w Zakonie Jedi, więc miał własnych podwładnych. Jeśli Leia miała na myśli Baila Organę, to powiedziała nieprawdę, bo Bail nie miał uprawnień militarnych, ani tym bardziej nie mógł być zwierzchnikiem jakiegokolwiek z Jedi. Jeśli przetłumaczyć to zdanie jako "służyłeś u boku mojego ojca", to dalej kręcimy się w kółko, bo Bail Organa nie brał udziału w działaniach wojennych. Księżniczka nie mogła wiedzieć, że Vader jest jej prawdziwym ojcem, więc powiedziała bzdurę. Z dalszej części monologu wynika jasno, że Leia mówi o Bailu, jako o swoim ojcu. Wystarczy?

2. Wcześniej w tej scenie Obi-Wan wręcza miecz Vadera Luke'owi mówiąc, że jego ojciec chciał, aby go dostał. Gdzie to jest powiedziane wcześniej w filmie, że Vader tego chce? Obi-Wan po prostu zabiera miecz z pola walki i na tym koniec. Masz cytat, żebyś nie marudził:

"BEN: I have something here for you. Your father wanted you to have
this when you were old enough, but your uncle wouldn't allow it. He
feared you might follow old Obi-Wan on some damned-fool idealistic
crusade like your father did.
"

3. O co chodzi z imieniem Ben Kenobi? Potrafisz powiedzieć, bo ja nie bardzo? Obi-Wan powiedział, że przestał używać tego imienia jeszcze na długo zanim Luke się urodził. Jak to pokazuje Nowa Trylogia? Wiadomo tylko tyle, że Obi-Wan cały czas pozostaje Obi-Wanem w AOTC i ROTS. Szczegół, ale jednak Lucas nie bardzo się postarał, żeby to wyjaśnić.

4. Przy okazji dyskusji o zniszczeniu planety Alderaan poruszyliśmy jeszcze dwie kwestie:

a) Skąd wiadomo, że Vader jest podwładnym Tarkina? Nie przyjął od niego przez cały film ani jednego rozkazu. Dopiero z Oficjalnej można się dowiedzieć, że Tarkin był prawą ręką Imperatora, ale w filmie nie ma o tym ani jednego słowa nawet. Druga sprawa to to, że ciężko nam stwierdzić kto jest ważniejszy, skoro w następnych filmach dowiadujemy się, że zarówno Palp jak i Vader mają władzę nad armią. Vader jest uczniem Palpa, Tarkin wojskowym. Gdzie tu logika?

b) Dlaczego Palp czeka 16 lat z rozwiązaniem Senatu, skoro sam powołał Imperium i sprawował w nim najwyższą władzę? Jeszcze do mniej więcej 1/4 Nowej Nadziei Senat istnieje i opozycja ma nawet w nim jakąś siłę polityczną, która może się sprzeciwić działaniom Imperialistów (jak chociażby Leia powołująca się na Senat, kiedy zostaje aresztowana). Nagle jednym ruchem ręki cała "machina biurokratyczna", o której toczy się dyskusja na Gwieździe Śmierci legła w gruzach i nie stanowi już problemu. Wytłumacz mi to, bo George zaniemógł i nie zdołał.

5. Jakim cudem Leia pamięta swoją prawdziwą matkę? Gdyby w scenariuszu zostało tylko "Just images, feelings...", to jeszcze bym to kupił, ale Księżniczka wymienia nawet kilka cech charakteru. Czyżby potęga Mocy, o której Leia do czasu ROTJ w ogóle nie wiedziała? A może midichlorianki, co?

Na razie tyle. Masz przynajmniej trochę roboty i główkowania. Powodzenia życzę.

Pozdrawiam

24.02.2007
12:43
[6]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Marudzisz strasznie? Młoda krew i jaka niecierpliwa.
Jeśli chodzi o przykad Star wars to jestem starym fanem i nie tylko fanem,do przekonania mnie w tej sprawie trzeba pewnego wysiłku nie tylko jednego niezbyt dobrego przykładu. Za nowe mogę teraz podziękować a odpiszę kiedy to dokładnie przeczytam. W tym czasie może Ty pogłówkujesz i napiszesz czy widzisz w przypadkach wystarczająco dużo powodów dla dość gremialnej krytyki. Twoim zdaniem Gwiezdne wojny mają błędy i książki wolne od nich są lepsze? Film i tak jest podstawą zainteresowania fana, czy to z błędami czy bez.

24.02.2007
14:37
[7]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu:

"Twoim zdaniem Gwiezdne wojny mają błędy i książki wolne od nich są lepsze?"

A czy ja kiedykolwiek napisałem, że książki są lepsze? Ja twierdzę, że książkami się można posługiwać, jeśli chce się poznać coś więcej, czego nie ma w filmach. Jak ktoś się interesuje losami postpalpatine'owskiego Imperium, to niech sięgnie do książek, jak ktoś chce poznać historię Sithów, to niech sięgnie do książek. Nie trzeba mieć tęgiej mózgownicy, żeby zrozumieć takie proste zdania. Tyle razy tu pisałem, że nie wartościuję książek, ani czegokolwiek z EU ponad filmy, ale szlag mnie trafia, jeśli taki Wardziu przyjdzie tutaj i po raz setny będzie mnie pytał czy uważam, że "Pamiętniki Amidali" są lepsze od filmów. NIE! Tyle razy to powtarzam i nie mogę wyjść z podziwu, że jeszcze znajdują się tacy, którzy tego nie rozumieją. EU jak sama nazwa wskazuje jest uzupełnieniem filmów. EU + filmy = Universum Star Wars. Dziękuję, tyle miałem do powiedzenia.

24.02.2007
17:53
smile
[8]

Lim [ Senator ]

Witam Senatorów.

Właśnie wyladowałem na Tatooine. Gdy przepłuczę gardło, przygotuję kilka screenów wraz z cytatami i ochoczo dołączę do dyskusji
jeśli Rycerzyk miał tyle śniegu ile ja widziałem, to musiał być najpiękniejszy urlop naszej Jedi :)

24.02.2007
20:23
[9]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Da_Mastah

O przykładzie z pierwszym mieczem świetlnym Luke'a bym się troszkę kłócił. Obi-Wan jak wiadomo lubił "prawdy z pewnego punktu widzenia", więc zapewne po prostu skłamał. Z innej strony patrząc mógł po prostu powiedzieć że wyjał go z ręki martwego ojca Luke'a którego zabił Vader - byłoby bardziej prawdziwe i nie zdradzające młodemu Skywalkerowi za dużo. Natomiast jest to tu właśnie troszkę zatuszowane późniejszymi kłamstewkami Kenobiego. Oczywiście nie podejrzewam o to "geniuszu" Lucasa - w tej konkretnej sytuacji to akurat przypadek. :)

Natomiast reszta przykładów doskonała - zobaczymy co powiedzą wielbiciele "geniuszu" Flanelowca. ;)

25.02.2007
03:20
[10]

Ben_K [ Konsul ]

Witam

Moze zanim odpowiedza wielbiciele "geniuszu" Flanelowca moze ja cos powiem.

Co do przykladow przytoczonych wczesniej przez Da_Mastah mam kilka zastrzezen.

1) "LEIA: General Kenobi, years ago you served my father in the Clone
Wars.
Tak bardzo wyroznione slowo You served wcale nie oznacza, ze Obi sluzyl "pod nim" czyli byl jego podwladnym. Leia mogla miec tu na mysli Senatora, czyli osobe reprezentujaca Senat Starej Rebubliki, czyli mowila ona prawde, gdyz Rycerze Jedi sluzyli demokracji reprezentowanej przez Senat i Senatorow.

Pamietajcie ze w angielskim tlumaczenie nie moze byc doslowne.

2) Karrde wyjasnil ta sprawe wystarczajaco doklanie, nic dodac nic ujac.

3) Jezeli chodzi o imie Ben to chyba najleprzym wyjasnieniem jest to, ze aby dodac temu wieksze znaczenie Obi troche przesadzil, co nie znaczy, ze zaraz po odwiezieniu dziecka do Larsow nie rozeslal po tatoine plotek o czlowieku imieniem Ben ktory zyl jako pustelnit na tej planecie dosc dlugo by zyskac pozniej miano "Starego szalenca" (Crazy Old man)

4)
a) Wiemy z ksiazki, jezeli ktos przeczytal Nowa Nadzieje, to wie, ze Vader zostal oddany pod roskazy Tarkina przez samego Imperatora, szkoda, ze nie mam ksiazki przy sobie bo zamiescil bym odpowiedni cytat

b) Nie wiem, moze przez 16 lat opozycja nie byla wystarczajaco silna i gdy wkoncu zaczela sie stawiac nie bylo innej drogi jak rozwiazac senat a opozycje nazwac rebbeliantami (terrorystami)

c) Juz jakis czas temu naukowcy udowodnili, ze jest cos takiego jak pamiec genetyczna, czemu im nie wierzyc

25.02.2007
12:20
[11]

Da_Mastah [ Elite ]

Karrde:

"O przykładzie z pierwszym mieczem świetlnym Luke'a bym się troszkę kłócił. Obi-Wan jak wiadomo lubił "prawdy z pewnego punktu widzenia", więc zapewne po prostu skłamał. Z innej strony patrząc mógł po prostu powiedzieć że wyjał go z ręki martwego ojca Luke'a którego zabił Vader - byłoby bardziej prawdziwe i nie zdradzające młodemu Skywalkerowi za dużo. Natomiast jest to tu właśnie troszkę zatuszowane późniejszymi kłamstewkami Kenobiego. Oczywiście nie podejrzewam o to "geniuszu" Lucasa - w tej konkretnej sytuacji to akurat przypadek. :)"

No właśnie się zorientowałem, że i tak Kenobi przekonuje Luke'a do zgłębiania tajników Mocy zasłaniając się tym, że to opowieści Wujka Owena są kłamliwe, co by szybciej skłaniało Skywalkera do wiary w to, co mówi Obi-Wan. Można to zostawić pod znakiem "zbyt duże pole do spekulacji w tej dziedzinie" :-)))

Ben:

"Tak bardzo wyroznione slowo You served wcale nie oznacza, ze Obi sluzyl "pod nim" czyli byl jego podwladnym. Leia mogla miec tu na mysli Senatora, czyli osobe reprezentujaca Senat Starej Rebubliki, czyli mowila ona prawde, gdyz Rycerze Jedi sluzyli demokracji reprezentowanej przez Senat i Senatorow."

Toteż podałem kilka wersji, żeby rozwiać część wątpliwości. Wczoraj z HopkinZem byłem na seansie Oryginalnych Gwiezdnych Wojen z '77 roku i to zdanie było przetłumaczone dokładnie tak jak Ty wyżej napisałeś (wcześniej pisałem swoją wersję nie znając tego tłumaczenia, więc po prostu udało mi się trafić). Faktycznie można sądzić, że Obi-Wan służył Senatowi:

"OBI-WAN: That is why you must help us, Anakin. Our allegiance is to the Senate, not to its leader who has managed to stay in office long after his term has expired."

...ale jak wiemy Obi-Wan był w tym momencie wojskowym i wraz z resztą Zakonu nie pełnił już roli Peacemakera, tylko faktycznie prowadził wojnę (co potwierdza zresztą sam Lucas, bo chodziło mu o pokazanie korupcji człowieka wojną - Peacemakerzy stają się z czasem popsuci przez to, że nie dbają o pokój, a przechodzą do otwartej ofensywy). Skoro więc służył na wojnie, a Bail Organa uprawnień militarnych nie miał - co więcej - wraz z całym Alderaanem nie angażował się w jakiekolwiek działania zbrojnie, to w pierwszej kolejności wypowiedź Lei sugeruje nam, że Obi-Wan faktycznie walczył (co sam potwierdził) u czyjegoś boku na wojnie.

"Jezeli chodzi o imie Ben to chyba najleprzym wyjasnieniem jest to, ze aby dodac temu wieksze znaczenie Obi troche przesadzil, co nie znaczy, ze zaraz po odwiezieniu dziecka do Larsow nie rozeslal po tatoine plotek o czlowieku imieniem Ben ktory zyl jako pustelnit na tej planecie dosc dlugo by zyskac pozniej miano "Starego szalenca" (Crazy Old man)"

No właśnie tego nie wiadomo i dlatego o tym toczy się dyskusja. A pamiętasz czy można o tym przeczytać w jakiejś książce?

"Wiemy z ksiazki, jezeli ktos przeczytal Nowa Nadzieje, to wie, ze Vader zostal oddany pod roskazy Tarkina przez samego Imperatora, szkoda, ze nie mam ksiazki przy sobie bo zamiescil bym odpowiedni cytat"

Tylko na to czekałem :-))) Ciekawe co na to Ward? Uznajemy książeczke czy dalej patrzymy tylko na filmy? :->

"Nie wiem, moze przez 16 lat opozycja nie byla wystarczajaco silna i gdy wkoncu zaczela sie stawiac nie bylo innej drogi jak rozwiazac senat a opozycje nazwac rebbeliantami (terrorystami)"

No właśnie, tutaj otwiera się kolejne pole do tego, by sięgnąć po książki, bo z filmów nie można się za cholerę dowiedzieć. O to mi tutaj przede wszystkim chodzi, żeby pokazać rzeczy w filmach, które są nie do końca jasne/spójne, a istnieje szansa, że w literaturze znajdzie się odpowiedzi na zadawane pytania.

"Juz jakis czas temu naukowcy udowodnili, ze jest cos takiego jak pamiec genetyczna, czemu im nie wierzyc"

Jeśli "jakiś czas temu" oznacza 30 lat i więcej, to jestem w stanie to kupić. Przy czym najlepiej byłoby znać zdanie samego Lucasa czy miał na uwadze takie rzeczy, kiedy pisał scenariusz. Moje zdanie jest takie, że nie miał, skoro kręcił Sagę od środka, zamiast od początku.

Pozdrawiam

25.02.2007
12:29
[12]

Da_Mastah [ Elite ]

I jeszcze jedna sprawa, która dopiero teraz mi się przypomniała:

"THREEPIO: He says he's the property of Obi-Wan Kenobi, a resident of
these parts. And it's a private message for him. Quite frankly, sir I
don't know what he's talking about. Our last master was Captain
Antilles
, but with what we've been through, this little R2 unit has
become a bit eccentric.
"

O kogo chodzi? O Wedge'a? Był jeszcze Bail Antilles, ale to był Senator z Alderaan, a nie kapitan. Tzn. zakładając, że 3PO mówi prawdę, bo miał w końcu wymazaną pamięć (bagatela 16 lat wcześniej). Jest coś o tym w literaturze, albo w filmach?

25.02.2007
14:09
[13]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Chodzi o Raymusa Antillesa, osobistego pilota/kapitana rodziny Organa. Był kapitanem Tantive IV gdy została ona przechwycona przez Vadera, a sam Antilles został przez niego uduszony. I tak, oficjalnie oba roboty były jego własnością.

Choć tu też jest nieścisłość, bo według nowelizacji "A New Hope" nasz Antilles miał na imię Colton.
Poza tym "Antilles" to bardzo popularne corelliańskie nazwisko. :)

25.02.2007
16:51
smile
[14]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Lim, śniegu zaiste Kasieńka miała pod dostatkiem :)
W tym roku jest mi wyjątkowo trudno wrócić do rzeczywistości :|

25.02.2007
17:23
[15]

Ben_K [ Konsul ]

Jezeli chodzi o Antillesa to sam Lucas jak i Poradnik Encyklopedyczny mowia tu o zbieznosci nazwisk. Natomiast Bail Antilles nie mial z tym niec wspolnego. Wyjasnienie Karrda jest wystarczajaco wiarygodne, Antilles mog byc polskim Nowakiem albo Kowalskim

25.02.2007
18:32
smile
[16]

eJay [ Gladiator ]

Myślę, ze to info troszke zaboli Warda:)

26.02.2007
11:52
smile
[17]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Go, go ILM!! :]
Dobra robota, chłopaki - :)
Ach, pracować tak kiedys z Knollem... trzeba będzie sie postarac. ;)

Swoją oscarową drogą - nagrodę dla najlepszego reżysera wręczali "trzej przyjaciele z boiska", co widać na załączonym obrazku. :)


eJay

Warda gdzieś "wcięło"... mam nadzieje, że nie przytłoczyły go nasze argumenty... ;)

26.02.2007
19:51
[18]

Lukis171 [ Poznańska Pyra ]

Wracam do dyskusji :) I mam nadzieję że dłużej teraz już zagrzeję na senatorskiej posadzie :D

Co do miecza to wiemy że według kłamstw Obi Wana to Vader zabił Anakina więc Obi Wan naginał jakoś fakty. Gdyby powiedział Lukowi że to jest miecz jego ojca, zabrany mu ten by pewnie go nie wziął.

Imię Ben Kenobi. Może potem się wyrobiło gdy Obi Wan chciał uniknąć mówienia o nim w ten spósób. Zawsze mogł to usłyszeć Vader.

Niestety Lucas kręcąc częsci I, II, III nie do końca podporządkował się starej trylogii i niektóre fakty nie zostaną nigdy rozwikłane.


A pro po książek. Aktualnie jestem na serii X-Wingów a za sobą mam trygolię Thrawna i Episody I i II. To tak w woli pochwalenia się :D.


Mnie ciekawi jednak fakt Qui Gon Jinna. Yoda mówi Obi-Wanowi że Qui-Gon zwycieżył śmierć jednak ani razu nie mamy sceny kiedy Qui-Gon się pojawia. Tymbardziej na końcu PJ. Dziwne prawda??

Ostatnia sprawa...

Do teraz nie mogę zrozumieć o co chodziło w tym teście na Dagobah kiedy Luke "zabił" Anakina (w tej grocie). Obejrzałem ten moment ze 100 razy i nie mogę dojść o co w tym chodzi...

26.02.2007
20:04
[19]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Luke pytał się Yody co zastanie w tej grocie - zielony pokurcz odpowiedział, że tylko to co zabierze ze sobą.
A Skywalker zabrał tam ze sobą przede wszystkim dwie rzeczy - gniew i strach, toteż gdy maska "Vadera" opadła, zobaczył pod nią sam siebie. Zobaczył jak może skończyć, jeśli tych uczuć nie wyciszy. Zresztą wiele mu nie brakowało - dwukrotnie.

A z Benem (imieniem) jest taki problem, że w IV epizodzie Obi-Wan wyraźnie zaznacza, że to imię powstało zanim Luke się narodził.
Zresztą Da_Mastah dał tu gdzieś stosowny cytat ze scenariusza.

26.02.2007
20:38
[20]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Tak jeszcze oskarowe przemyślenia.
To zdjęcie powyżej z szanownym gronem reżyserskim natchnęło mnie do jednej myśli - za cholerę nie uwierzę, że "wręczający" nie byli dobrani do pana Scorsese. Czyli wszelkie emocje z tym komu przypadnie nagroda można o pewien kant potłuc.
Co jak co, ale spotkanie tej czwórki przy jednym złotym człowieczku to pewna, zamierzona, ironia "losu".

26.02.2007
21:12
smile
[21]

Da_Mastah [ Elite ]

Karrde:

Tego cytatu akurat nie wklejałem :-)) Ale już spieszę:

"BEN: Well of course, of course I know him. He's me! I haven't gone by
the name Obi-Wan since oh, before you were born.
"

Lukis:

Jeśli Ci się przypomną jakieś wątki z Nowej Trylogii, które nie za bardzo zgadzają się ze Starą, stoją z nią w jawnej sprzeczności, albo po prostu zostały nie dokończone, to napisz, bo o tym właśnie dyskutujemy. Nie mam teraz dużo czasu, a kiedyś nawet pamiętałem większość rzeczy, do których można się było przyczepić... Także wklejaj ile wlezie :-))

26.02.2007
21:14
[22]

Lukis171 [ Poznańska Pyra ]

Mnie np interesuje los Chewbacci (cziubaka XD). Dlaczego z ważnego członka Wookiech stał sie przemytnikiem??

26.02.2007
23:20
smile
[23]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

To nie odbyło się tak. Juz służę historią. :)

Otóż pewnie wiesz, że Imperium w pewnym momencie "odkryło", że wookie są idealnie predysponowani do ciężkiej pracy fizycznej. Byli też dumną rasą, więc wszelkie ewentualnie propozycje byłyby z miejsca rozpatrzone negatywnie. Znaleziono więc rozwiązanie idealne w swej prostocie - Kashyyyk najechano, podbito, a każdy wookie w galaktyce został uznany niewolnikiem, którego można "lekko" obić i oddać w ręce "właścicieli", znaczit Imperium (w łapaniu wookiech-niewolników przodował Bossk, którego poznać miałeś nieprzyjemność na odprawie łowców nagród na mostku superniszczyciela Vadera w ep. V - oślizgły i zły do szpiku kości gad). Jak więc widzisz, wookie skończyli jako tania siła robocza do najpodlejszych i najcięższych prac.

I teraz w tych realiach mamy Chewbacce, zmuszanego do pracy na jakimś okręcie, ciągnącego już resztką sił. A z drugiej strony imperialnego nadzorcę, który widząc jakiś drobny błąd Chewie'go, postanowił, że ten egzmeplarz już się wyeksploatował. W tym miejscu pojawia się kolejna dramatis personae - młody, wyjątkowo obiecujący oficer Imperium, pnący się błyskawicznie po szczeblach kariery militarnej. Nasz nowy bohater będąc świadkiem całej sceny, podjął decyzję, która zmieniła galaktykę.

Nim ciało nadzorcy wystygło do normalnego, trupiego poziomu, młody ex-oficer pilotował już statek z sobą i wookiem jak najdalej od wszelkiego Imperium.
Wookie poprzysiągł mu wierność aż do śmierci (life debt) za uratowanie życia i choć naszemu ex-oficerowi na początku nie za bardzo "pasił" chodzący za nim wszędzie dwumetrowy dywan, koniec końców...


Ot taka mała lekcja historii. :)

28.02.2007
13:59
smile
[24]

karas_PL [ Kotwica Kołobrzeg ]

Mam pytanie o rade...

Jakoże jestem wiernym fanem całej sagi Star Warsów, chciałbym zacząc przygodę z książkami.
Jaką byście zaproponowali na dobry początek? Najlepiej, gdyby była z okresu 4,5,6 epizodu.

28.02.2007
14:39
smile
[25]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Dziedzic Imperium, Ciemna Strona Mocy (rozstrzelać tłumacza), Ostatni Rozkaz - ergo Trylogia Thrawna. :)
Na początek jak znalazł. :)

28.02.2007
14:57
[26]

Lukis171 [ Poznańska Pyra ]

Trylogia Thrawna jest genialna :D


Wnioskuje ze ten ex oficer to Han Solo?? Są o tym książki??

28.02.2007
15:00
smile
[27]

eJay [ Gladiator ]

Apropos rozdania Oscarów. Spielberg, Coppola i Lucas podchodza do mikrofonu, po czym Spielberg wygłasza tekst "Wiemy jak to jest, stojąc tu na tej scenie...", po czym Lucas pół żartem/pół serio kontruje "Ej, ale ja nigdy nie otrzymałem Oscara!". Cała sala zaczęła ryczeć ze śmiechu:)

28.02.2007
15:12
[28]

Ward [ Senator ]

Da_Mastah - chciałeś to wytłumaczyć na przykałdzie który był niedobry moim zdaniem a Ben szybko się z tym rozprawił , nie wiem czy Ciebie przekonał ale napisał to tak jasno że bez złej woli nie mozna jego tłumaczenia odrzucić
piszesz o zasięgu UE i wyjaśnianiu spraw z filmu , pisałem to pare razy - jeśli nie ma czegoś w filmie to mozna ale nie trzeba się tym zajmować , nie uzupełniałem i nie będę uzupełniał świata star wars opowiastkami różnych naśladowców Lucasa - czemu? dlatego bo większość z nich jest słabej jakości że rumienić się trzeba czytając różne opowiastki albo kartując cieniutkie jak wypłata komixy

gdzie ja napisałem że książki są lepsze
myślę że tu można to przeczytać że w czym są według Ciebie lepsze
W filmie są bzdury i sprzeczności, których nijak teraz nie da się odkręcić. Najważniejsze w kanonie książki i komiksy są takowych pozbawione, co czyni je wiarygodnym źródłem wiedzy. Mało tego, pozwalają wyjaśnić sprawy, które nie zostały wyjaśnione w filmach.

nie zgadzam się z tym bo ani nie pokazałeś ''bzdur'' a przykłady podane nie utrzymają się zbyt długo dla znawców filmu , ani nie pokazałeś że fanowi filmu do czegokolwiek są potrzebne próby wyjaśniania czegoś przez autorów różnych historyjek , jednak nie odmawiam sprawiedliwego potwierdzenia że parę książek jest dobrych
jesteśmy tu tak długo że można się zorientować i przyzwyczaić do tego , że paru starych senatorów nie uważa UE za ważne nie tylko źródło ale i coś wartego poświecenia większej ilości wolnego czasu , tak jestem jednym z nich a Senat jest takim małym światem fanów w próbówce gdzie wszystkiego można znaleźć po trochu
czyli nie zmuszam do oglądania po 10 razy w roku filmu , nie namawiam ani nie zabraniam szukania sęka w desce , niech każdy widzi starwarsy jak chce , to i tak najlepsza seria filmów w historii kina

28.02.2007
15:35
[29]

Da_Mastah [ Elite ]

Ward:

"chciałeś to wytłumaczyć na przykałdzie który był niedobry moim zdaniem a Ben szybko się z tym rozprawił , nie wiem czy Ciebie przekonał ale napisał to tak jasno że bez złej woli nie mozna jego tłumaczenia odrzucić"

A przeczytałeś moją odpowiedź geniuszu? Jak byś nie zauważył, to Ben w najważniejszym przykładzie podał odwołanie do literatury, a o to tutaj mi chodziło. Jak tego nie widzisz, to możesz tu nie przychodzić i nie robić burdelu swoimi "merytorycznymi argumentami" w stylu "szybko się z tym rozprawił".

"piszesz o zasięgu UE i wyjaśnianiu spraw z filmu , pisałem to pare razy - jeśli nie ma czegoś w filmie to mozna ale nie trzeba się tym zajmować , nie uzupełniałem i nie będę uzupełniał świata star wars opowiastkami różnych naśladowców Lucasa - czemu? dlatego bo większość z nich jest słabej jakości że rumienić się trzeba czytając różne opowiastki albo kartując cieniutkie jak wypłata komixy"

A ten dalej swoje... Cały czas sugerujesz, że niby jestem tym, który stawia literaturę ponad filmami, a tak nie jest. Jeśli ktoś wyprodukował crap, to chyba jasne, że mało kto z całego fandomu będzie na to zwracał uwagę, nie sądzisz? Z drugiej strony masz literaturę, która tak jak filmy urosła do rangi kultowej, jak wcześniej przywołana Trylogia Thrawna. Poza tym zważ na to, że broszurki spod znaku SW muszą być przez flanelowca zatwierdzone, dotarło?

"myślę że tu można to przeczytać że w czym są według Ciebie lepsze
W filmie są bzdury i sprzeczności, których nijak teraz nie da się odkręcić. Najważniejsze w kanonie książki i komiksy są takowych pozbawione, co czyni je wiarygodnym źródłem wiedzy. Mało tego, pozwalają wyjaśnić sprawy, które nie zostały wyjaśnione w filmach.
"

Boże Ty widzisz i nie grzmisz... [']

EJay kiedyś nawet Ci przetłumaczył (ale widzę, że jego robota poszła na marne), że książka czy komiks zawiera dokładnie to, co autor chciał przekazać, a to oznacza, że treść została kilkanaście razy weryfikowana i nawet - wyobraź sobie - podlegała korekcie, co pozwoliło się autorom ustrzec błędów.

"nie zgadzam się z tym bo ani nie pokazałeś ''bzdur''"

Nie wcale... Chciałem po prostu zrobić z siebie błazna przed wszystkimi...

"a przykłady podane nie utrzymają się zbyt długo dla znawców filmu"

No i to jest dyskusja z Wardem. "Te przykłady nie są dobre!" - koniec... [']

"ani nie pokazałeś że fanowi filmu do czegokolwiek są potrzebne próby wyjaśniania czegoś przez autorów różnych historyjek"

A to pokazał już Ben, co oczywiście odebrałeś, jako totalne zgnojenie moich tez. Przeczytałeś w życiu chociaż jakieś wypracowanie? Miałeś w szkole J. Polski? Wardziu, chociaż jedną stronę...? Bo już zaczynam się o Ciebie martwić...

"jednak nie odmawiam sprawiedliwego potwierdzenia że parę książek jest dobrych
jesteśmy tu tak długo że można się zorientować i przyzwyczaić do tego , że paru starych senatorów nie uważa UE za ważne nie tylko źródło ale coś wartego poświecenia większej ilości wolnego czasu , tak jestem jednym z nich a Senat jest takim małym światem fanów w próbówce gdzie wszystkiego można znaleźć po trochu
czyli nie zmuszam do oglądania po 10 razy w roku filmu , nie namawiam ani nie zabraniam do szukania sęka w desce , niech każdy widzi starwarsy jak chce , to i tak najlepsza seria filmów w historii kina
"

To już nawet sam ze sobą się nie zgadzasz, tak? Uważasz przeciwnie, ale jednak się zgadzasz. Kompletnie nie widzę sensu w powyższej wypowiedzi. I nie UE, tylko EU. I nie opowiadaj bzdur z tym oglądaniem SW na swój sposób. To, że jesteś fanboy'em Lucasa i zaakceptujesz nawet najgorszy crap spod jego ręki, nie oznacza, że jak coś powiesz, to tak jest. To, że tłumaczysz sobie pewne rzeczy na swój sposób nie oznacza, że wszyscy mają to przyjąć do wiadomości, zwłaszcza kiedy tego nie udowadniasz.

28.02.2007
16:34
[30]

Ward [ Senator ]

Da_Mastah - cieszę się ze nadal sprawiaja Ci przyjemność nazywanie fana star wars fanboyem lucasa :->

nie pisz o gnojeniu jakiś tez bo gnojeniem nie jest ich całkowite odrzucenie , nie podałeś lepszych przykładów a te podane spopielił Ben aż z ameryki , tak doskonale to zrobił że nie da się go poprawić , doceniam że starasz się pokazać różne braki w starwarsach , tylko że ci to nie wychodzi za bardzo ;->
łatwo używasz słowa ''bzdura'' , uważam że wytykanie filmowi ''bzdur'' na przykładach które nie pokazują nic z bzdury podobno widocznej w filmie jest herezją ;->

czemu nie zrozumiałeś tego co napisałem to już nie mam pojęcia , to jest dość proste-
uważam że każdy może brać to ze starwarsów co mu się podoba , filmy i tak są najważniejsze
uważasz że w książkach nie ma bzdur a w filmie są widoczne , Twoje prawo i gust ja nie tylko się z tym nie zgadzam w szczegółach i ogólnie uważam że to nieprawda , ogladałem film tyle razy i tak dokładnie że mogę to powiedzieć , zgodzić się z tym nie musisz oczywiście Da_Mastah

28.02.2007
16:44
smile
[31]

eJay [ Gladiator ]

czemu nie zrozumiałeś tego co napisałem to już nie mam pojęcia , to jest dość proste-
uważam że każdy może brać to ze starwarsów co mu się podoba , filmy i tak są najważniejsze


Ja nie moge:D Da_Mastah to jest przeciez walenie grochem o ściane:D Ja mam jeszcze 2 wiadra grochu, a ty chyba całą koparkę skoro chce Ci się gadać z takim merytorycznym zerem:D

28.02.2007
16:48
[32]

Da_Mastah [ Elite ]

Ward:

"cieszę się ze nadal sprawiaja Ci przyjemność nazywanie fana star wars fanboyem lucasa :->"

Nadal?

"nie podałeś lepszych przykładów a te podane spopielił Ben aż z ameryki , tak doskonale to zrobił że nie da się go poprawić , doceniam że starasz się pokazać różne braki w starwarsach , tylko że ci to nie wychodzi za bardzo ;->"

A co on takiego zrobił, że udało mu się spopielić te moje tezy, bo czytam jego odpowiedź na moje punkty i nie widzę niczego, co byłoby niezgodne z moim poglądem. Jedyną rzeczą, do której miał wątpliwości, to przetłumaczenie "you served" jako "służyć pod kimś", to wszystko. Jak wiemy, Bail Organa nie walczył na wojnach, Obi-Wan walczył. Przedstaw proszę swój tok myślenia, bom chyba ślepy i głuchy... Reszta przykładów drogi Wardziu jest spekulacją, o którą mi chodziło. Przykłady zdarzeń, które podałem wcześniej nie są wyjaśnione w filmach, a jedyną pomocą ku ich wyjaśnieniu jest zasięgnięcie do źródeł zewnętrznych, co przede wszystkim pokazał Ben. Miał on zastrzeżenia, co do moich punktów, które następnie wyjaśniłem. Nie napotkałem riposty, więc uznałem, że sprawa została przeze mnie wyjaśniona. Wszystko jest napisane jak na dłoni Wardziu, tylko że jak zwykle pozwoliłeś sobie przetłumaczyć niektóre fakty tak, aby Ci odpowiadały. Nadal stoimy w punkcie, gdzie w filmie istnieją wydarzenia/rzeczy, które stoją ze sobą w sprzeczności lub są nie wyjaśnione na kinowym ekranie. Wyboldowane dociera czy mam jeszcze podkreślać (jeśli to coś pomoże oczywiście)?

"łatwo używasz słowa ''bzdura'' , uważam że wytykanie filmowi ''bzdur'' na przykładach które nie pokazują nic z bzdury podobno widocznej w filmie jest herezją ;->"

Czyli jak rozumiem Leia wie, że jej ojcem jest Vader i ma jego osobę na myśli prosząc Obi-Wana o pomoc, tak?

"uważasz że w książkach nie ma bzdur a w filmie są widoczne , Twoje prawo i gust ja nie tylko się z tym nie zgadzam w szczegółach i ogólnie uważam że to nieprawda ,"

To nie jest kwestia gustu... A to, że Ty uważasz, że coś jest jakieś, to można sobie o kant dupy potłuc.

"ogladałem film tyle razy i tak dokładnie że mogę to powiedzieć , zgodzić się z tym nie musisz oczywiście Da_Mastah"

No, czyli Leia od początku wie, że Vader jest jej ojcem. Sprawa zamknięta, jak rozumiem...?

eJay:

Widzisz, ale przynajmniej tylko w oczach Warda on ma rację :-)))))

28.02.2007
17:35
smile
[33]

Ward [ Senator ]

eJay - trafiłeś w dziesiatkę , trochę przypadkowo :->
nie możesz mnie przekonać że film jest pełen bzdur ani wiadrem grochu ani koparką , mogę tak uważać ? jeśli tak to dziękuję za tolerancję :->

Da_Mastah - nie rozumiesz - to nie JA uważam
A to, że Ty uważasz, że coś jest jakieś, to można sobie o kant dupy potłuc.
tylko fani star wars uważają że film jest najważniejszy , siebie dałam w tym przykładzie byś mnie nie posądzał że mówię za kogoś innego
nie uważam że można lubić coś bardzo i krytykować podobnie mocno , niedoróbki w starwarsach pewnie jakieś są ale nie mam śmiałości nazywać ich bzdurami , bo kim jestem w świecie fanów starwars - i kim jesteś Ty i eJay ?
ani alfy ani omegi nie ma między nami , jesteśmy tylko fanami którzy mają swoje zdanie na jakis temat , ja widzę geniusz Lucasa , Ty często mu go odmawiasz , ja piszę ''moim zdaniem w filmie nie ma błędów'' , Ty piszesz dobitnie ''w filmie są bzdury i sprzeczności'' , widzisz różnicę?

co spopielił Ben ? dowody na ''bzdury'' które podałeś okazały się Twoimi spekulacjami , uważam że Ben dokładniej oglądał te sceny i jego wnioski są dobre a Twoje złe , pewnie że można sobie ''pospekulować'' ale nie wychodząc odrazu z założenia że to dowodzi ''bzdur'', bo to założenie postawiłeś sobie na samym początku

a tu popełniłeś błąd (gdybym był ''dowcipny'' to bym napisał że możesz to rozbić...)
Miał on zastrzeżenia, co do moich punktów, które następnie wyjaśniłem. Nie napotkałem riposty, więc uznałem, że sprawa została przeze mnie wyjaśniona
- może Ben nie miał czasu a może uznał że ta sprawa jest tak przez niego wyjaśniona , że nie da się tego lepiej wytłumaczyć i nie ma co wchodzić w dobrze już wyjaśniony przykłady? musisz o to zapytać Bena zanim uznasz że kogoś te spekulacje przekonały

np. możesz powiedzieć o ile się nie pogubiłeś w szukaniu ''bzdury'' , czego dowodem jest to
Czyli jak rozumiem Leia wie, że jej ojcem jest Vader i ma jego osobę na myśli prosząc Obi-Wana o pomoc, tak?

28.02.2007
17:42
smile
[34]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Ward jak zwykle na temat i konkretnie...
Nie mam już sił do niego...

Wardziu, fanem star wars jestem ja, Da_Mastah, eJay, Long, Lim i inni przewijający się sporadycznie przez łamy Senatorowie (przepraszam jeśli kogoś pominąłem). Ty, jesteś fanboyem Lucasa. Przeanalizuj kilka wątków wstecz, porównaj przedstawione wyżej osoby do siebie, a może zrozumiesz czemu.

28.02.2007
17:46
smile
[35]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Ward, ffs, to że ktoś jest fanem nie oznacza, że nei może krytykować! TO właśnie odróżnia FANA od FANBOYA!

ale nie mam śmiałości nazywać ich bzdurami , bo kim jestem w świecie fanów starwars

Odpowiem Ci kim ja jestem - fanem, dzięki któremu Lucas prosperuje. Więc mam prawo krytykować co mi się nie podoba. Nie zmienia to w niczym faktu jak bardzo SW lubie.


--edit:
Kurcze, sorry, miał być edit...

28.02.2007
17:52
smile
[36]

Ward [ Senator ]

Karrde - jeśli mieć wybór tak-
być fanboyem Lucasa albo autora jakiejś książki EU , to co wybierasz ?

a krytyki nikomu nie odmawiałem , jest jednak sprawa jakości , ilości i potrzeby

28.02.2007
18:03
[37]

eJay [ Gladiator ]

eJay - trafiłeś w dziesiatkę , trochę przypadkowo :->
nie możesz mnie przekonać że film jest pełen bzdur ani wiadrem grochu ani koparką , mogę tak uważać ? jeśli tak to dziękuję za tolerancję :->


Oczywiście ze możesz, ale nie wmawiaj mi, ze filmy sa dla mnie najwazniejsze.


być fanboyem Lucasa albo autora jakiejś książki EU , to co wybierasz ?

WTF? A co to za wybór?

a krytyki nikomu nie odmawiałem , jest jednak sprawa jakości , ilości i potrzeby

No widzisz Wardziu, my przytaczamy argumenty (nawet bezposrednio ze scenariusza filmu), a ty wpierasz, ze to złe i nie jestesmy fanami SW (dosłownie). A potrzeba jest zawsze potrzebna:), bo gdyby nie fani ROTS mógłby być najgorszym filmem ever.

28.02.2007
18:46
[38]

Da_Mastah [ Elite ]

Ward:

"tylko fani star wars uważają że film jest najważniejszy"

Tylko fani Star Wars są świadomi istnienia czegoś takiego jak Universum SW i mają na uwadze to, że fan to też taki człowiek, którego interesują książki, komiksy czy memorabilia. Ty takiego myślenia nie wykazujesz i dlatego nie można z Tobą dyskutować o niczym poza filmami (chociaż z tym jak widać też są niemałe problemy).

"siebie dałam w tym przykładzie"

Aaaa-HA!

"nie uważam że można lubić coś bardzo i krytykować podobnie mocno , niedoróbki w starwarsach pewnie jakieś są ale nie mam śmiałości nazywać ich bzdurami , bo kim jestem w świecie fanów starwars - i kim jesteś Ty i eJay ?"

A jak by Karrde nazwał efekty specjalne z Nowej Trylogii "pstrokacizną", albo zaczął je merytorycznie krytykować, to też byś w niego niebiańskie gromy ciskał, bo jak można podnieść rękę na kochanego George'a (zwłaszcza, że zajmuje się tym profesjonalnie; to samo było w przypadku eJay'a, któremu odmawiałeś wiedzy o grach komputerowych)? Ja nie jestem jedyny Wardziu, bo dyskusje o nieścisłościach w fabule filmów toczą się nie tylko na forum Gry-OnLine. Jak widać SW interesują się także ludzie bystrzy, którzy wychwytują nie tylko to, że na planie jeden ze StormTrooperów uderzył się w głowę, ale także to, co się do nich mówi z ekranu.

"ani alfy ani omegi nie ma między nami , jesteśmy tylko fanami którzy mają swoje zdanie na jakis temat , ja widzę geniusz Lucasa , Ty często mu go odmawiasz , ja piszę ''moim zdaniem w filmie nie ma błędów'' , Ty piszesz dobitnie ''w filmie są bzdury i sprzeczności'' , widzisz różnicę?"

Oczywiście, że widzę. Przede wszystkim nie akceptuję bezkrytycznie wszystkiego, co do mnie trafia i jest oznaczone marką SW - w tym tkwi różnica. A co do Lucasa, to podziwiam go za pomysł i jego pierwotne wykonanie, bo faktycznie udało mu się wymyślić coś, z czym będzie się identyfikować masa ludzi na całym świecie. Jednakże jestem w stanie wykazać różnice w poszczególnych etapach jego twórczości i jedne aprobować, a drugie krytykować. Akurat na przestrzeni czasu wg mnie Lucas jest najlepszym przykładem Anty-Midasa, któremu udało się spieprzyć coś, co było naprawdę dobre. W ubiegły weekend oglądałem oryginalny Epizod IV. Oglądałem ten film już z 50 razy, jak nie więcej i muszę przyznać, że ilekroć oglądam po raz kolejny, to i tak się czuję jak bym oglądał po raz pierwszy. Można było zrobić dobre filmy? Można. Można było 30 lat później nakręcić crap? Też można.

"co spopielił Ben ? dowody na ''bzdury'' które podałeś okazały się Twoimi spekulacjami , uważam że Ben dokładniej oglądał te sceny i jego wnioski są dobre a Twoje złe , pewnie że można sobie ''pospekulować'' ale nie wychodząc odrazu z założenia że to dowodzi ''bzdur'', bo to założenie postawiłeś sobie na samym początku"

A skąd wiesz, że Ben oglądał dokładnie te sceny, a ja nie? I niech Ben przyjdzie i napisze mi jak wół przed oczami, że nie zgadza się z tym, co napisałem i użyje merytorycznych argumentów, które dowiodą, że wypowiedź Lei nie jest niejasna/sprzeczna względem fabuły, skoro tak próbujesz uprzedzać fakty. O ile mnie mój wzrok nie myli, Ben napisał, że ma kilka zastrzeżeń, a nie, że uważa moje tezy za zupełnie fałszywe. Odpisałem mu kulturalnie o co mi chodziło, a potem jak widzisz, Ben wrócił do Senatu i pomógł mi rozwikłać zagadkę Kapitana Antillesa na spółkę z Karrde. Nie napisał nic, co by mogło podważyć to, co napisałem wcześniej, więc nie można mówić, że uważa on tak lub tak, nie rozumiesz?

"może Ben nie miał czasu a może uznał że ta sprawa jest tak przez niego wyjaśniona , że nie da się tego lepiej wytłumaczyć i nie ma co wchodzić w dobrze już wyjaśniony przykłady? musisz o to zapytać Bena zanim uznasz że kogoś te spekulacje przekonały"

No to czego mi tu gadasz, że spopielił moje tezy, co? Nagle zmieniasz zdanie i sobie myślisz, że może sobie myślał co innego, a może nie miał czasu, a może coś tam... Niech wróci, powie, że piszę piramidalne pierdoły i będzie dla wszystkich jasne, co ma na myśli.

"np. możesz powiedzieć o ile się nie pogubiłeś w szukaniu ''bzdury'' , czego dowodem jest to
Czyli jak rozumiem Leia wie, że jej ojcem jest Vader i ma jego osobę na myśli prosząc Obi-Wana o pomoc, tak?
"

A to jest kulturalne pytanie do Ciebie drogi Wardziu, żeby wszyscy mogli się w Senacie dowiedzieć, w jaki sposób filmy tłumaczą Ci omawianą scenę.

"Karrde - jeśli mieć wybór tak-
być fanboyem Lucasa albo autora jakiejś książki EU , to co wybierasz ?
"

1. Patrz eJay.
2. Ani jedno, ani drugie.
3. A mamy w ogóle w Senacie fanboy'ów EU?

28.02.2007
19:25
[39]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

uważam że każdy może brać to ze starwarsów co mu się podoba , filmy i tak są najważniejsze
I ja się na przykład z tym zgadzam. Na początku był jednak film (nie licząc scenariusza) i to sprawia, że jest najważniejszy. Jego niedoskonałości, jeśli takie są, wynikają z tego, że nikt nie spodziewał się takiego sukcesu opowieści o rycerzach, księżniczce i Mocy.
Zastanawiam się, czy ktoś sięgnął po książkę EU, nim obejrzał w kinie film. Nie zastanawiam się, czy ktoś poprzestał tylko na filmach, bo znam odpowiedź na to pytanie.

28.02.2007
19:31
[40]

eJay [ Gladiator ]

Rycerrzyk--->Ale my nie rozmawiamy o tym co było 20 lat temu, tylko to co jest teraz, a teraz mamy sporo niedopowiedzeń w NT, a uzupełnień nalezy szukać w UE. Poza tym nikt nie kazał pisac Lucasowi takich bzdur o matce Lei, no chyba, ze autor sam nie zna swoich filmów, wtedy nagana.

Zastanawiam się, czy ktoś sięgnął po książkę EU, nim obejrzał w kinie film.

To zależy jeszcze jaką ksiazke - bezposrednio nawiazującą do filmu czy tez opowiadajaca losy zupelnie innych postaci. Ja sam po ATOC czytałem "W poszukiwaniu Jedi" - historia dziala sie juz po ROTJ.

28.02.2007
19:59
[41]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

eJay
Ale my nie rozmawiamy o tym co było 20 lat temu, tylko to co jest teraz,

Domyślam się, że 20 lat temu nie było takich dylematów, bo nie było tylu książek. Uważam, że DZISIAJ ważniejszy jest film, czyli źródło.

To zależy jeszcze jaką ksiazke - bezposrednio nawiazującą do filmu czy tez opowiadajaca losy zupelnie innych postaci. Ja sam po ATOC czytałem "W poszukiwaniu Jedi" - historia dziala sie juz po ROTJ.

Hmmm... ale co z tego wynika? Zastanawiam się, czy ktoś przed obejrzeniem jakiegokolwiek filmu sięgnął po jakąkolwiek książkę sw, a później po następną. Wiele osób przyznaje, że książki mają raczej kiepski poziom.

28.02.2007
20:18
[42]

Ward [ Senator ]

Da_Mastah - pozwolisz że pokażę Ci na przykładzie że piszesz szybko a wystarczy przecież się zastanowić i nie trzeba zaraz mieczem scinać głowy jak luke w czasie treningu u Yody– trochę typowo , co ten Ward gada - No to czego mi tu gadasz, że spopielił moje tezy, co?

piszę że Ben spopielił Twoja (jak sam pisałeś) dywagacje - Tak ?
Ty w odpowiedzi , że dodałeś coś a skoro Ben nie odpisał to uznajesz ze masz rację
ja na to że to pochopny sąd i powinieneś zapytać o to Bena - to chyba dość proste i możesz tak zrobić?

dajesz przykłd efektów i piszesz o Karrde , czemu Karrde miałby krytykować efekty w starwarsach?
nie krytykował też scen w king-kongu a byłoby co miejscami , pewnie jest dobry w tym co robi – czy tak dobry jak pracujący w ILM ? nie mam powodu niewierzyć , ale czemu miałby krytykowac tych ''kolegów po fachu'' ?
teraz powiedz mi kto tak często jak jak Ty krytykuje starwarsy , albo inaczej – kto ją krytykuję tak mocno ? nie powiem że nikt bo można to zobaczyć i zauważyłem taki mechanizm , daję przykład - Ty piszesz że w filmie są bzdury , parę dni potem eJay dodaje Gdyby stawiac same filmy za źródło wiedzy o SW dochodzimy do takich bzdur jak powyższa opsana przez Da_Mastaha - czyli już wtedy coś udowodniłeś Da_Mastah ?
moim zdaniem NIE , pokazałeś ze masz jak niektórzy wątpliwości a ja powiadam że ich nie mam tam gdzie je widziałeś
czy ja na wysilam się żeby Was albo wasze opinie ośmieszyć , wkleić jakiś LOL , wyciągnąć wiaderko grochu , napisać - pan jest zerem panie ziobro, itd ?
NIE , bo macie prawo mieć swój gust i o nim pisać , moim prawem jest bronić tego w co wierzę
samo nazwanie czegoś lub kogoś bzdurą , fanboyem albo kosmitą nie zmieni rzeczywistości która jest taka
1 film jest najważniejszy dla fanów star wars , chyba dla wszystkich ;->
2 książki są i dobre ale w dużej części słabiutkie i trudno je porównywać z filmem
3 Lucas jest genialny i bogaty , co się często niepodoba ;->
Ben w tym co napisał świetnie złączył film i książki które warto czytać , zgadzam się z nim też w tej sprawie w jakiej daje za przykład nową nadzieję , przypomnij sobie jakie to były ustalenia dawno temu w czasach w jakich drobny igiełka nie była jeszcze widłami a mała zadra harpunem na wieloryba - wczasach kiedy Leia nie musiała mówić że jest adoptowana by nie wyjść na niedoinformowaną albo kłamliwą osobę
dawno temu sam Lim to pisał ze 3 razy i wszyscy się zgadzali - najpierw film , potem książki jakich treścią jest film a potem cała reszta , wtedy się z tym wszyscy zgadzali –ja zdania nie zmieniłem bo to i prawdziwe i mądre , sam bym chętnie wyszukłą wiele ''niedoróbek'' w filmie , ale jak to ma być dowodem na filmową bzdurę to nie chcę tego robić , co innego szukanie tego z samego zainteresowania dla swojego ulubionego filmu , co innego szukanie dla pokazania ''bzdur'' podobnoe zrobionych przez Lucasa , ''błędy'' są ale nie tam gdzie ich szukasz Da_Mastah
Rycerzyk - ma Pani Jedi całkowitą rację , czy się ciesze że się za mną zgodziłaś i mam napisać ''zgadzam się z Rycerzykiem , jest mądra i ogólnie ok. ?
nie mam śmiałości do tego sprowadzać , przyznałaś rację prawdzie i faktom , dzieki :->

28.02.2007
20:56
[43]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Wydaje mi się, że niektórzy wielbiciele sw biorą to wszystko zbyt poważnie. Jakieś dociekania, analizowania, wyszukiwania ... czego właściwie?

Mnie w filmie najbardziej irytuje to, że Ben nie wie, że Leia jest jeszcze jedną/ostatnią nadzieją, gdyby Luke nie poradził sobie z Vaderem. Jak to, Ben nie wie o Leii? Cóż, widocznie taką koncepcję miał Lucas w 1980 roku. Koncepcja zmieniła się 20 lat później – jego prawo. Han był na początku jakimś zielonym ludzikiem, a koniec końców został największym przystojniakiem trylogii ;-) Zmieniła się koncepcja.
Stali bywalcy Senatu wiedzą, że nie jestem bezkrytyczna w stosunku do Lucasa i do trylogii, ale akurat w tym przypadku będę broniła reżyserskiego prawa do kręcenia filmu takiego, jaki się twórcy podoba (nawet jeśli nie podoba się to widzowi) i będę broniła filmu, bez którego nie było by EU.

Wardziu, na dwóch palcach jednej ręki można policzyć sytuacje, w których się zgadzamy i to jest właśnie jedna z tych sytuacji ;-) Filmów będę broniła zawsze jak lwica, bo .... bo tak :-)))

28.02.2007
21:02
smile
[44]

Ward [ Senator ]

Rycerzyk - aż na dwóch? a myślałem że na jednym palcu , hee-hee
ale ten jeden wystarczy za 20 innych ;->

28.02.2007
21:17
smile
[45]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Wardziu - kiedyś już też Cię poparłam, chociaż nie pamiętam o co chodziło :-) Sam fakt poparcia MOCno wrył mi się w pamięć ;D

28.02.2007
21:37
smile
[46]

Ward [ Senator ]

Rycerzyk - to musiało być we wielkanoc albo wigilię ;->

może stary Ben o tym wiedział , tylko nie chciał mącić Lukowi w głowie ?

01.03.2007
01:57
smile
[47]

Ben_K [ Konsul ]

Witam

Na poczatech chcialbym podziekowac za to niespodziewane wyroznienie jakie mnie spotkalo ostatnio w Senacie. Nie liczylem ile postaow zostalo napisane od mojej odpowiedzi na post Da_Mastah ale moje imie pojawia sie wlasciwie w kazdym kolejnym poscie, dziekuje jest mi bardzo milo ze traktujecie mnie z takim wyroznieniem.

Teraz do sedna sprawy

Da_Mastah ---> Napisalem odpowiedz po to by wyprowadzic cie z blednego tlumaczenia scenarjusza. Moim postem chcialem rowniez zwrocic uwage na fakt, iz sa rzeczy nie do konca wyjasnione ale nie mozna do nich dokladacjakies niewiadomo jakiei ideologii. Moim zdaniem Leia do konca czyli az do Ep VI kiedy to luke powiedzal jej ze jest jej bratem nie wiedziala o tym, ze Vader jest jej ojcem, a nawet czytajac pozniej wydane ksiazki nie chciala sie z tym faktem pogodzic.
Co do pozostalych punktow owego posta, to na jeden, wyjasnienie zaproponowal Karrde a ja jedynie zgodzilem sie z jego interpretacja gdyz wygladala mi ona na sensowna i zblizona do mojej, po co wiec bylo pisac dwa razy to samo.

Do pozostalych moich odpowiedzi to w dalszym ciagu podtrzymuje moje stanowisko, jest to moja opinia na temat problemow jakie przedstawil Da_Mastah inni moga miec inne zdanie na ten temat, a to ze nie komentuje takich postow to nie znaczy, ze sie z nimi zgadzam, znaczy to ze wyrazilem swoja opinie i zaakceptowame czyjas opinie, punkt widzenia.

Ward ---> Zeby nie bylo jakis niedomowien za chwile, ja nie krytykuje opinni innych a co za tym idzie nie mozesz powiedziec, ze spopielilem czyjs punkt widzenia, ja go tylko skorektowalem, poniewaz zobaczylem, ze Da_Mastah popelnil blad w tlumaczeniu i sie nim zle zasugerowal tworzac swojego posta. Zrobie toponownie z kazdym innym postem, jezeli uznam to za stosowne.

Jeszcze jedna sprawa poruszalem to juz wielokrotnie ale zrobie to jeszcze raz, kazdy ma prawo do wlasnej opini na kazdy temat, bledem jest jedynie sugerowanie innym opini ktora moze byc bledna, wiec prosze o powstrzymywanie sie o sugerowania czegokolwiek zwlaszcza jezeli dotyczy ludzi piszacych i udzielajacych sie aktywnie w Senacie.

Mam tu na mysli sugerowanie czegos czego nie zrobilem ale przez ostatnie kilka postow odnioslem wrazenie ze cala sprawa dotyczy mnie bardziej niz Da_Mastah i Warda.
Prosze uszanowac mnie i nie wkladac w me usta slow ktorych nie powiedzialem bez wczesniejszej konsultacji ze mna.

Pozdrowienia z Wietrznego Chicago przesyla Ben.

01.03.2007
09:00
[48]

eJay [ Gladiator ]

Rycerzykk--->

Domyślam się, że 20 lat temu nie było takich dylematów, bo nie było tylu książek. Uważam, że DZISIAJ ważniejszy jest film, czyli źródło.


Jeżeli stawiamy za źródło film to jak wspomniałem wcześniej mamy mnóstwo niedopowiedzeń czy idiotyzmów. To tak jakby wydac Encyklopedie z hasłami od C do L.

Hmmm... ale co z tego wynika? Zastanawiam się, czy ktoś przed obejrzeniem jakiegokolwiek filmu sięgnął po jakąkolwiek książkę sw, a później po następną. Wiele osób przyznaje, że książki mają raczej kiepski poziom.

Jest wiele bardzo dobrych książek o SW, tylko niektórzy zapominaja, ze te słabsze zaakceptowane są przez genialnego flanelowca.

Ward--->

moim zdaniem NIE , pokazałeś ze masz jak niektórzy wątpliwości a ja powiadam że ich nie mam tam gdzie je widziałeś

Jak na dłoni pokazał niezgodność między OT a NT, a ty piszesz, ze są watpliwosci. Watpliwosci to sa wtedy gdy zastanawiamy się czy Obi Wan do prania kostiumu uzywal Persila czy Ariela. Tu mamy pokazane w filmie niezwykle czysto i wyraźnie - Luke i Leia rodzą się, 5 sekund pozniej nastepuje zgon Padme.

01.03.2007
09:32
smile
[49]

Ward [ Senator ]

Ben –jesteś zbyt skromny ;->
napisałem ''spopielił'' , Ty mówisz skorektorował , skutek podobny :->
Moim postem chcialem rowniez zwrocic uwage na fakt, iz sa rzeczy nie do konca wyjasnione ale nie mozna do nich dokladacjakies niewiadomo jakiei ideologii.
czyli skorektorowałeś te przykłady które miały być dowodem na ''bzdury''
i mnie się to podoba , podobnie jak wcześniejsze stwierdzenie Da_Mastaha np. eJayowi w czym nie ma nic złego , ktoś się z kimś może zgadzać a z innym nie musi
- wiadomo że nie ''spopieliłeś'' dosłownie , bo raz - to tylko przenośnia a dwa Da_Mastah ma się bardzo dobrze i nadal ma masę wątpliwości , tylko na przykładzie tego co napisałeś okazuje się że każdą z nich można jakoś wyjaśnić na korzyść filmu , czyli można spopielić kogoś wątpliwości nie raniąc ani filmu ani osoby która się wypowiada , zrobiłeś to dobrze bo jesteś Jedi , ja bym tego tak dobrze nie zrobił , przeciez jestem tylko znienawidzonym przez republikanów sithem , zwolennikiem imperium i ciemnej strony :->
tez pozdrawiam wszystkich - hejho-hejho , do pracy by się szło
eJay - masz rację , to jest wątpliwość czy to jest jakieś wytłumaczenie (znowu Ben:->)
Juz jakis czas temu naukowcy udowodnili, ze jest cos takiego jak pamiec genetyczna, czemu im nie wierzyc
jeszcze raz mówię - w filmie jest dużo różnych ''drobiazgów'' jakie można wyciągnąć na dowód czegoś co nam pasuje albo niepasuje , ja tylko nie zgodziłem się żeby zakładać z góry że to dowód na jakaś ''bzdurę'' w filmie

01.03.2007
10:43
[50]

Da_Mastah [ Elite ]

Rycerzyk:

"Na początku był jednak film (nie licząc scenariusza) i to sprawia, że jest najważniejszy. Jego niedoskonałości, jeśli takie są, wynikają z tego, że nikt nie spodziewał się takiego sukcesu opowieści o rycerzach, księżniczce i Mocy."

No i od tego się zaczęła nasza miłość do SW, ale mi chodzi o to jak inni ludzie uważający się za fanów podchodzą do tego w jaki sposób z czasem ewoluowało Universum Star Wars. Zauważ, że Ward wypowiada się o książkach w ogóle ich nie czytając. To tak jak ja bym Ci powiedział, że figurki są do dupy i prawdziwy fan powinien się interesować tylko filmami. Nie o to tutaj chodzi, nie sądzisz?

Moją intencją nie było wmówienie Senatorom, co jest lepsze, a co gorsze. Chciałem tylko pokazać, co możemy zrobić w sytuacjach, gdy wiedza z filmów nie wystarcza do wyjaśnienia pewnych spraw dotyczących wydarzeń czy bohaterów. Ward natomiast wrzuca wszystko do jednego worka i traktuje wszystkie książki czy komiksy na równi z gównem, podczas gdy ja powiedziałem, że są powieści takie jak Trylogia Thrawna i są "Pamiętniki Amidali". Każdy więc wie, w jaki sposób można odnosić się do danych źródeł przy omawianiu konkretnych przypadków.

Dlatego się sprzeciwiłem i podniosłem temat, bo to co robi Ward przekracza wszelkie granice i jest to najzwyczajniejszy brak szacunku dla fanów, których interesuje EU czy memorabilia.

Ward:

"piszę że Ben spopielił Twoja (jak sam pisałeś) dywagacje - Tak ?
Ty w odpowiedzi , że dodałeś coś a skoro Ben nie odpisał to uznajesz ze masz rację
ja na to że to pochopny sąd i powinieneś zapytać o to Bena - to chyba dość proste i możesz tak zrobić?
"

Jak widać po ostatniej wypowiedzi Bena wcale moich tez nie spopielił, więc Wardziu pierwszy wyciągasz pochopne sądy, w które ślepo wierzysz. Ja wyszczególniłem tłustym drukiem fragmenty jego wypowiedzi, które świadczyły o tym, że moich przykładów nie obalał, a miał jedynie wątpliwości i chciał dokonać korekty w pewnych miejscach, co sam zresztą napisał i co zaraz wkleję, żeby Ci udowodnić.

"dajesz przykłd efektów i piszesz o Karrde , czemu Karrde miałby krytykować efekty w starwarsach?"

Nie wiem czemu. Nie zrozumiałeś kompletnie. Chodziło mi o pokazanie, co by było, gdyby... Nie wnikam już w to czy Karrde miałby jakieś powody, żeby krytykować efekty specjalne w Nowej Trylogii, ale postawiłem hipotezę, co by się stało, jeśli by się takiej krytyki podjął. A przywołałem to, bo jak wiadomo lubujesz się w ujmowaniu ludziom wiedzy w tematach, którymi zajmują się profesjonalnie, bo masz swoje przekonania i za nic ich nie zmienisz, mimo rzeczowych argumentów potwierdzających fałszywość tych przekonań. Dla porównania przypomniałem Ci, jak kiedyś stwierdziłeś dumnie, że eJay się nie zna na grach komputerowych, bo skrytykował Twoją ulubioną grę - Battlefront.

"teraz powiedz mi kto tak często jak jak Ty krytykuje starwarsy , albo inaczej – kto ją krytykuję tak mocno ? nie powiem że nikt bo można to zobaczyć i zauważyłem taki mechanizm , daję przykład - Ty piszesz że w filmie są bzdury , parę dni potem eJay dodaje Gdyby stawiac same filmy za źródło wiedzy o SW dochodzimy do takich bzdur jak powyższa opsana przez Da_Mastaha - czyli już wtedy coś udowodniłeś Da_Mastah ?"

Odbierasz mi prawo do krytyki czegoś, co może istnieć m.in. dzięki mojej (pieniężnej) ingerencji? Jak chcesz sobie poczytać wypowiedzi fanów, którzy mają coś do zarzucenia Nowej Trylogii, to poczytaj sobie fora na stronach albo to może wreszcie uwierzysz, że jest nas dużo więcej niż pięciu (chociaż wątpię).

A co do udowadniania, to podałem jasne przykłady i potwierdziłem je nawet cytatami ze scenariusza, żeby nie było wątpliwości. Wyjaśniłem dokładnie o co chodzi w każdej sprawie, a Ty do teraz nie odpowiedziałeś merytorycznymi argumentami na żaden z nich. Napisałeś po prostu, że przykłady nie są Twoim zdaniem dobre i na tym koniec, czyli nic się nie zmieniło. Mogę czekać w nieskończoność, aż się doczekam.

"moim zdaniem NIE , pokazałeś ze masz jak niektórzy wątpliwości a ja powiadam że ich nie mam tam gdzie je widziałeś"

Ponawiam więc pytanie do Ciebie. Czy Leia prosząc Obi-Wana o pomoc miała na myśli Vadera, jako swojego ojca?

"NIE , bo macie prawo mieć swój gust i o nim pisać , moim prawem jest bronić tego w co wierzę"

To nie kwestia gustu Ward, powtarzam po raz kolejny... A to, że Ty nie myślisz, tylko wierzysz sprawia, że nie można z Tobą w ogóle dyskutować na temat, bo kończy się zawsze na atakach personalnych, albo ocenach wszelkich rzecz i zjawisk w kategoriach czarno-białych.

"1 film jest najważniejszy dla fanów star wars , chyba dla wszystkich ;->"

Od tego się zaczęło. Nie kwestionuję tego, jak byś nie zauważył.

"2 książki są i dobre ale w dużej części słabiutkie i trudno je porównywać z filmem"

Trzeba wiedzieć, jak podchodzić do poszczególnych pozycji. Najlepiej zacząć od tego, żeby je przeczytać, bo dopiero potem można się wypowiadać. Książki wraz z filmami stanowią Universum SW i są zatwierdzane przez samego Lucasa. Nie porównuję książek z filmami w kategoriach jakościowych, tylko merytorycznych, bo to ma sens. A to, co chciałem Ci przekazać, to jedynie świadomość, że literatura jest częścią świata Gwiezdnych Wojen i należy mieć na uwadze to, że służą one w wielu sytuacjach jako źródło wiedzy, z pomocą którego można wyjaśniać pewne sprawy nie wyjaśnione w filmach. Przeczytaj jeszcze raz, jak Ben po raz pierwszy odnosił się do moich wypowiedzi i zwróć uwagę, że we wszystkich podpunktach, poza pierwszym odnosił się do źródeł zewnętrznych. W filmach są sprzeczności, które właśnie w ten sposób możemy sobie wyjaśnić, bo Lucas tego nie zrobił.

"3 Lucas jest genialny i bogaty , co się często niepodoba ;->"

Jak chcesz być złośliwy, to ja też w takim razie i powiem jeszcze ogólniej niż Ty. Ameryka jest bogata i też niektórym się to nie podoba. Dodam jeszcze, że nie podoba się także to, że atakuje państwa, w których mieszkają terroryści.

"Ben w tym co napisał świetnie złączył film i książki które warto czytać"

No i proszę, zapętlasz się, bo to samo ja Ci chciałem wytłumaczyć, tylko że mi nie wierzysz, a Benowi z niewiadomych powodów tak, mimo tego, że napisał dokładnie to, co chciałem przeczytać.

"dawno temu sam Lim to pisał ze 3 razy i wszyscy się zgadzali - najpierw film , potem książki jakich treścią jest film a potem cała reszta , wtedy się z tym wszyscy zgadzali –ja zdania nie zmieniłem bo to i prawdziwe i mądre , sam bym chętnie wyszukłą wiele ''niedoróbek'' w filmie , ale jak to ma być dowodem na filmową bzdurę to nie chcę tego robić , co innego szukanie tego z samego zainteresowania dla swojego ulubionego filmu , co innego szukanie dla pokazania ''bzdur'' podobnoe zrobionych przez Lucasa , ''błędy'' są ale nie tam gdzie ich szukasz Da_Mastah"

Wardziu, to nie jest wyszukiwanie na siłę, ani tym bardziej dla samego wyszukiwania. Postawiłem tezę, chciałeś dowodów, przedstawiłem dowody - cała filozofia. Nie jest przedmiotem dyskusji to, że filmy Lucasa są tak genialne, że w ogóle nie można ich krytykować, zauważyłeś? Skoro cały czas piszesz to samo, to znaczy, że nie zauważyłeś, nad czym mocno ubolewam.

Ben:

"Na poczatech chcialbym podziekowac za to niespodziewane wyroznienie jakie mnie spotkalo ostatnio w Senacie. Nie liczylem ile postaow zostalo napisane od mojej odpowiedzi na post Da_Mastah ale moje imie pojawia sie wlasciwie w kazdym kolejnym poscie, dziekuje jest mi bardzo milo ze traktujecie mnie z takim wyroznieniem."

W końcu co my byśmy bez Ciebie zrobili? :-))) Musisz wiedzieć będąc w odległej Ameryce, że są tutaj ludzie, którzy o Tobie pamiętają :-)))

No i przede wszystkim dzięki za wsparcie w dyskusji, bo sam bym rady nie dał.

"Napisalem odpowiedz po to by wyprowadzic cie z blednego tlumaczenia scenarjusza. Moim postem chcialem rowniez zwrocic uwage na fakt, iz sa rzeczy nie do konca wyjasnione ale nie mozna do nich dokladacjakies niewiadomo jakiei ideologii. Moim zdaniem Leia do konca czyli az do Ep VI kiedy to luke powiedzal jej ze jest jej bratem nie wiedziala o tym, ze Vader jest jej ojcem, a nawet czytajac pozniej wydane ksiazki nie chciala sie z tym faktem pogodzic."

Otóż to. Jeśli chodzi o tłumaczenia, to przytaczałem przykłady, które widziałem na własne oczy, ponieważ oglądałem filmy z tyloma wersjami tłumaczenia akurat tej jednej wypowiedzi chociażby i faktycznie można stwierdzić, które z nich są właściwe, a które nie.

Co do wyjaśniania spraw, to powinieneś dokładnie przeczytać ten powyższy cytat Ward. Teraz przynajmniej będziesz wiedział, że mówiłem prawdę i wiedziałem, co chciał mi wyjaśnić Ben. Odwołania do zewnętrznych źródeł.

Pozdrawiam

01.03.2007
13:29
[51]

Resksio [ Konsul ]

Tak to bym poukładał
Filmy i gry
Książki które się tak nazywają jak filmy
Inne ksiazki
Komiksy

Filmy i gry i tak są najlepsze, książki interesują mniej ludzi.
Nie umywają się do filmów.

01.03.2007
13:53
[52]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Da_Mastah, szczerze podziwiam Cię za anielską cierpliwość. Bardziej łopatologicznie tego nie dało się wyjaśnić i jeśli to do Warda nie trafi, to wątpię by trafiła go nawet asteroida wielkości Teksasu z argumentami.

Odnośnie krytyki efektów, to pomimo że było o przytoczone nieco pobocznie, to z chęcią wyrażę swoją opinię.
ILM odwalił kawał fantastycznej roboty przy efektach do Nowej Trylogii, ale pod względem jakości technicznej. Przy pierwszej bitwie w epizodzie 3 komuś solidnie odp***lo - rezyserska i merytoryczna klapa. Technicznie arcydzieło.

A teraz Ward, możesz powiedzieć, że sie nie znam, ale uważam, że w King Kongu nie ma miejsca na zbytnie krytykowanie VFX. WETA Digital naprawdę solidnie zapracowała na Oscara - pewnie, zawsze będą niedoróbki, ale przeważająca większość ujęć z małpą była fantastyczna.

Zresztą jak ktoś chce, mogę zrobić analize błędów VFX w prequelach, choć nie będzie to długa lista. :)
Ale pewnie i tak nikogo to nie interesuje. ;)


Resksio

Akurat gry są w większości nie-kanoniczne i zawierają najwięcej bzdur (Jerec i Ciemni Jedi z superniszczycielem za czasów imperium?) - ergo, powinny być na samym dole tej listy.

01.03.2007
13:58
[53]

Resksio [ Konsul ]

Może i powinny być na dole ale są fajne.
Do gier ciągnie ludzi do ksiażek jakoś niezawielu.
Nawet ci co nie lubią filmu czasem sobie pograją a na pewno nie wezmą się za ksiażkę.

01.03.2007
14:00
[54]

Lukis171 [ Poznańska Pyra ]

zgubiłem sie troche...jaki jest aktualnie temat dyskusji??

01.03.2007
14:08
[55]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Obawiam się, że tematy są różne, różniste i zmieniają się wraz z biegiem dyskusji. Generalnie to od jakiegoś czasu jest Ward vs Reszta w każdej niemal kwestii. Wynika to prawdopodobnie z tego, że Ward ani nie potrafi podać argumentów, ani ich przyjąć.

01.03.2007
14:11
[56]

Lukis171 [ Poznańska Pyra ]

hmm Wars vs Reszta :D A jakies konkretniejsze tematy?? Cos widze z ksiazkami zwiazane.

01.03.2007
14:14
smile
[57]

Resksio [ Konsul ]


a ja Karrde czytam to jakoś od połowy i myślałem że to jest DA_Mastah kontra reszta
przeczytam pierwszą połowę i może wyjdzie na remis ale nie jestem pewny bo to mi jakoś brzydko pachnie że w filmie jest pełno bzdur, zobaczy się jak będzie dalej

01.03.2007
14:27
[58]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Lukis, przeczytaj, to będziesz wiedział jaki jest temat, proste. Przecież Ci nie będę streszczał, czy ściągi pisał.

Resksio, ponieważ tylko Da_Mastah ma siłe dalej rzucać wiadrami grochu o ścianę.

01.03.2007
14:35
[59]

Resksio [ Konsul ]

Może i nie ma siły, mnie by nie musiał przekonywać
odrazu bym powiedział prawdę że książki się dla mnie mało liczą w porównaniu do filmu, może dla niego inaczej ja wolę tak jak jest
Filmy i gry to jest to!

01.03.2007
19:40
smile
[60]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah
No i od tego się zaczęła nasza miłość do SW, ale mi chodzi o to jak inni ludzie uważający się za fanów podchodzą do tego w jaki sposób z czasem ewoluowało Universum Star Wars. Zauważ, że Ward wypowiada się o książkach w ogóle ich nie czytając.

Kiedy czytam słowa "ludzie uważający się za fanów", to od razu mi się kojarzy z tekstem "każdy fan powinien", czyli kojarzy mi się ŹLE :-]
Może dlatego tak świetnie się z Wardem rozumiemy, ponieważ ja też nie przeczytałam ani jednej książki :D :D :D Próbowałam przebrnąć przez trzy. Dwie z nich w wersji powielaczowej, kiedy "normalnych" książek z serii sw jeszcze u nas nie było. Trzecią całkiem niedawno. Wynudziłam się do połowy jak mops przy każdej z nich i już nie chce mi się więcej.
Nie oznacza to, że dyskryminują książki. To znów kwestia gustu, a o gustach ... wiadomo co.

To tak jak ja bym Ci powiedział, że figurki są do dupy i prawdziwy fan powinien się interesować tylko filmami. Nie o to tutaj chodzi, nie sądzisz?

Znowu "prawdziwy fan powinien". Gdybyś tak powiedział, to nie zrobiłoby to na mnie większego wrażenia. Z tego, co mi wiadomo jest mała garstka ludzi w Polsce, którzy zbierają stare ludziki. Mało kogo to kręci. Powiem Ci więcej, mój dobry kolega Lorienjo interesuje się wyłącznie książkami i komiksami sw, a figurki nazywa "durnostojami" :-) Nasze zupełnie rozbieżne zainteresowania nie przeszkadzają nam się kumplować od wielu lat, bo łączy nas ta sama pasja – Gwiezdne Wojny. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego wiedzy poza-filmowej.

Moją intencją nie było wmówienie Senatorom, co jest lepsze, a co gorsze. Chciałem tylko pokazać, co możemy zrobić w sytuacjach, gdy wiedza z filmów nie wystarcza do wyjaśnienia pewnych spraw dotyczących wydarzeń czy bohaterów.

W takim razie OK - zgadzam się z Tobą w 100%.

Książki wraz z filmami stanowią Universum SW i są zatwierdzane przez samego Lucasa.

Ale co z tego, że są zatwierdzone? To trochę wygląda na brak obiektywizmu, czyli przyjmowanie w ciemno wszystkiego, co podpisał Lucas. To właśnie większość z nas (ja również w dyskusji o prequelach) zarzuca Wardowi, który tym razem jednak nie zachwyca się książkami i takie jego prawo.
A swoją drogą, dlaczego wytyka się brak konsekwencji w filmach, a nie pisze się o "bzdurach" w książkach. W końcu to książki powstały "obok" filmu i z filmu czerpały, a nie odwrotnie.

EJay
Jest wiele bardzo dobrych książek o SW, tylko niektórzy zapominają, ze te słabsze zaakceptowane są przez genialnego flanelowca.

Komentarz - jak wyżej.

Poza tym jestem trochę zawiedziona początkiem tej dyskusji.

"Serve" oznacza rzecz jasna "służyć", co w oryginale jest tym bardziej niejasne, bo Obi-Wan służył jedynie w Zakonie Jedi, więc miał własnych podwładnych. Jeśli Leia miała na myśli Baila Organę, to powiedziała nieprawdę, bo Bail nie miał uprawnień militarnych, ani tym bardziej nie mógł być zwierzchnikiem jakiegokolwiek z Jedi. Jeśli przetłumaczyć to zdanie jako "służyłeś u boku mojego ojca", to dalej kręcimy się w kółko, bo Bail Organa nie brał udziału w działaniach wojennych. Księżniczka nie mogła wiedzieć, że Vader jest jej prawdziwym ojcem, więc powiedziała bzdurę. Z dalszej części monologu wynika jasno, że Leia mówi o Bailu, jako o swoim ojcu. Wystarczy?

A ja to odebrałam zupełnie inaczej. Czy zawsze "służyć" oznacza być posłusznym, oznacza wspólną walkę na polu bitwy? Pomyślałabym, że raczej byli z Bailem po jednej stronie, że się wspierali, że obydwaj byli przeciwko Imperium.

Wcześniej w tej scenie Obi-Wan wręcza miecz Vadera Luke'owi mówiąc, że jego ojciec chciał, aby go dostał. Gdzie to jest powiedziane wcześniej w filmie, że Vader tego chce? Obi-Wan po prostu zabiera miecz z pola walki i na tym koniec.

To jest najbardziej niepoważny zarzut, czy też dowód na "bzdurność" filmu, bo czy wszystkie dialogi musimy widzieć na ekranie??? A może Anakin powiedział o tym Benowi, kiedy jeszcze się przyjaźnili i spędzali ze sobą dużo czasu??? A może Ben zwyczajnie skłamał, chcąc zachęcić Luke'a do nauki? O jedno zdanie tyle krzyku??? Bez sensu.

Jakim cudem Leia pamięta swoją prawdziwą matkę? Gdyby w scenariuszu zostało tylko "Just images, feelings...", to jeszcze bym to kupił, ale Księżniczka wymienia nawet kilka cech charakteru. Czyżby potęga Mocy, o której Leia do czasu ROTJ w ogóle nie wiedziała? A może midichlorianki, co?

Szukając życiorysu matki Leii znalazłam taki tekst:

Niejasności
Pod koniec Powrotu Jedi Luke zapytał Lei o to, czy pamięta swoją prawdziwą matkę. Ta odpowiedziała, że pamięta ją bardzo słabo, tylko obrazy i uczucia, co może wskazywać na to, że Leia wiedziała, iż została adoptowana (Breha Organa zmarła, gdy Leia miała 19 lat). Nie wiadomo jednak czy jej wspomnienia to prawdziwe wspomnienia Padmé Amidali, czy też wczesne wspomnienia Brehy Organy.
Źródło:

Jak się okazuje wszystko można wytłumaczyć... tylko po co?
Kiedy czytam te posty, widzę jaki dystans mam do starwarsów i cieszę się, że tak właśnie jest.
Prequele i klasyczną dzieli 20 lat. Lucas nie chciał się ściśle trzymać klasycznej i tak też zrobił. Z resztą potwierdził swoją "niewierność" CT poprawkami w wersji DVD 2004. Dlatego zalecałabym odrobinę zdrowego rozsądku we wgryzaniu się dzieje "odległej galaktyki" i w łapaniu za słówka bohaterów. To w końcu tylko bajka.

01.03.2007
20:32
[61]

Da_Mastah [ Elite ]

Rycerzynko, coś się ostatnio przestaliśmy rozumieć, ale zaraz to naprawię :-)))

"Kiedy czytam słowa "ludzie uważający się za fanów", to od razu mi się kojarzy z tekstem "każdy fan powinien", czyli kojarzy mi się ŹLE :-]"

Mnie też się tak kojarzy, ale to nie są moje słowa, jeśli przeczytałaś moją wcześniejszą dyskusję z takim jednym Panem :-))

"Nie oznacza to, że dyskryminują książki. To znów kwestia gustu, a o gustach ... wiadomo co."

No właśnie, nie dyskryminujesz książek, a to chce przetłumaczyć Wardowi, który filmy traktuje jak świętość, a całą resztę wrzuca do jednego wora. Tak samo, jak słowa "prawdziwy fan" i tym podobne są nadużyciem, tak samo nadużyciem jest mówienie o wszystkich książkach/komiksach/memorabiliach, że są do dupy.

Po raz kolejny unikam wartościowania tutaj czegokolwiek, bo o tym co ważniejsze, to można sobie podyskutować w oddzielnym temacie. Chodziło mi przede wszystkim o pokazanie Wardowi, że dzięki książkom możemy poszerzać naszą wiedzę, którą czerpaliśmy wcześniej z filmów, czego on za nic nie chce przyjąć do wiadomości, mimo że moje wypowiedzi nie zawierają ani wartościowań, ani ataków personalnych.

"Znowu "prawdziwy fan powinien". Gdybyś tak powiedział, to nie zrobiłoby to na mnie większego wrażenia. Z tego, co mi wiadomo jest mała garstka ludzi w Polsce, którzy zbierają stare ludziki. Mało kogo to kręci. Powiem Ci więcej, mój dobry kolega Lorienjo interesuje się wyłącznie książkami i komiksami sw, a figurki nazywa "durnostojami" :-) Nasze zupełnie rozbieżne zainteresowania nie przeszkadzają nam się kumplować od wielu lat, bo łączy nas ta sama pasja – Gwiezdne Wojny. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego wiedzy poza-filmowej."

To znowu nie moje słowa. Następnym razem będę uprzedzał, żeby nie było wątpliwości. Mnie też Gwiezdne Wojny pozwalają kumplować się z Wardem, a nawet pozwalać dyskutować na różne tematy z nimi związane, ale nie będę stał biernie, jeśli ktoś mówi, że coś jest białe/czarne, bo tak jest i koniec.

"W takim razie OK - zgadzam się z Tobą w 100%."

No i o to mi chodziło. Pełna świadomość istnienia czegoś więcej niż filmów i podchodzenia do rzeczy z dystansem.

"Ale co z tego, że są zatwierdzone? To trochę wygląda na brak obiektywizmu, czyli przyjmowanie w ciemno wszystkiego, co podpisał Lucas."

To raczej było mówienie bardziej z perspektywy George'a. Pisaliśmy wcześniej, że książki dzielimy na Trylogie Thrawna i "Pamiętniki Amidali", więc skoro i te i te są jednakowo zatwierdzane, to chyba nie my jesteśmy tymi, co przyjmują rzeczy w ciemno :-)))

"A swoją drogą, dlaczego wytyka się brak konsekwencji w filmach, a nie pisze się o "bzdurach" w książkach. W końcu to książki powstały "obok" filmu i z filmu czerpały, a nie odwrotnie."

Dałem Senatorom wolną rękę, żeby takowe znaleźli. I nawet jedna rzecz została przytoczona przez niejakiego Talona :-))) Nazwiska nie podam :-))) Powiem tylko tyle, że chodziło o nazwisko Antilles. Wyjaśnienie widnieje jak wół kilkanaście postów wyżej.

"A ja to odebrałam zupełnie inaczej. Czy zawsze "służyć" oznacza być posłusznym, oznacza wspólną walkę na polu bitwy? Pomyślałabym, że raczej byli z Bailem po jednej stronie, że się wspierali, że obydwaj byli przeciwko Imperium."

Jeśli się służy na wojnie, to nie oznacza? Już nawet abstrahując od słowa "służyć", które nam tu bruździ najbardziej, Leia i tak mówi "(...) w Wojnach Klonów". Oczywiście, że można traktować to jako łapanie za słówka, jednak nie zmienia to faktu, że skoro pisałem wcześniej o filmowych bzdurach, a Ward chciał, żebym je pokazał, to pokazuję. Aż po najmniejszy szczegół...

"To jest najbardziej niepoważny zarzut, czy też dowód na "bzdurność" filmu, bo czy wszystkie dialogi musimy widzieć na ekranie???"

Kolejna rzecz, na którą czekałem. Nie widać w filmie, można zasięgnąć innych źródeł, tak jak to zrobiłaś z Wikipedią. Wardziu nie chce, jego sprawa... Mnie sumienie nie zżera, kiedy mam przeczytać coś, czego nie napisał w scenariuszu George.

"A może Ben zwyczajnie skłamał, chcąc zachęcić Luke'a do nauki? O jedno zdanie tyle krzyku??? Bez sensu."

A pewnie :-D Nie widać w filmie - jest pole do dyskusji.

"Jak się okazuje wszystko można wytłumaczyć... tylko po co?"

Cytat z Wikipedii tylko potwierdza mój punkt widzenia o potrzebie istnienia źródeł zewnętrznych, z których można czerpać wiedzę. Rozumiesz już, o co mi chodziło w tej całej dyskusji? :-))

"Dlatego zalecałabym odrobinę zdrowego rozsądku we wgryzaniu się dzieje "odległej galaktyki" i w łapaniu za słówka bohaterów. To w końcu tylko bajka."

Merytoryczna krytyka, to nie objaw obsesji, ani żadnego fanatycznego malkontenctwa, tak jak tu co poniektórzy uważają. Skoro interesujemy się wszyscy SW, to zawsze możemy znaleźć coś, o czym możemy podyskutować, nawet jeśli chodzi o rodzaj papieru toaletowego, którego używał Vader (jeśli w ogóle był w stanie się załatwić).

Pozdrawiam

01.03.2007
21:17
smile
[62]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah

Rycerzynko, coś się ostatnio przestaliśmy rozumieć, ale zaraz to naprawię :-)))

No koniecznie, bo zaczynam się już niepokoić ;-D

Tak samo, jak słowa "prawdziwy fan" i tym podobne są nadużyciem, tak samo nadużyciem jest mówienie o wszystkich książkach/komiksach/memorabiliach, że są do dupy.

Zgoda. Sama nie lubię generalizowania, chociaż czasem mi się to zdarza :-(

Po raz kolejny unikam wartościowania tutaj czegokolwiek, bo o tym co ważniejsze, to można sobie podyskutować w oddzielnym temacie. Chodziło mi przede wszystkim o pokazanie Wardowi, że dzięki książkom możemy poszerzać naszą wiedzę, którą czerpaliśmy wcześniej z filmów, czego on za nic nie chce przyjąć do wiadomości, mimo że moje wypowiedzi nie zawierają ani wartościowań, ani ataków personalnych.

Znów zgoda. Po prostu w pewnym momencie odebrałam tę dyskusję jak atak na filmy. Było by fajnie, gdybyśmy potrafili opowiadać sobie o tym, co lubimy lub nie w sw, a czasami zaczynamy toczyć wojenki. Może po prostu tak bardzo jesteśmy zaangażowani w temat, że niektóre uwagi traktujemy zbyt serio.
W pewnym sensie rozumiem Warda (albo mi się tak wydaje ;-)). W Encyklopedii Sansweeta większość haseł jest mi obca, ponieważ nie dotyczy filmów. Nie mam specjalnej chcicy zgłębiania losów innych bohaterów, ale uważam, że książka jest super dla dociekliwych wielbicieli EU ;-) Domyślam się, Ward ma podobnie i dlatego nie czuje specjalnego sentymentu do książek.

Mnie też Gwiezdne Wojny pozwalają kumplować się z Wardem,

:D :D :D

No i o to mi chodziło. Pełna świadomość istnienia czegoś więcej niż filmów i podchodzenia do rzeczy z dystansem.

Tak jest. Ale koniecznie bez wskazywania co jest lepsze ;-)

Kolejna rzecz, na którą czekałem. Nie widać w filmie, można zasięgnąć innych źródeł, tak jak to zrobiłaś z Wikipedią. Wardziu nie chce, jego sprawa... Mnie sumienie nie zżera, kiedy mam przeczytać coś, czego nie napisał w scenariuszu George.

No to jeszcze należy sobie wyjaśnić o jakich książkach mówimy. Jeśli chodzi o encyklopedie, przewodniki i takie tam – jak najbardziej używam i jestem za.

A pewnie :-D Nie widać w filmie - jest pole do dyskusji.

Pole do dyskusji tak, ale nie dowód na "bzdurę" (czepiam się :D) w filmie.
Jest w Insiderze taki dział, w którym czytelnicy zadają pytania dotyczące filmów. Są niezwykle dociekliwi :-) Czasem odpowiedzi są tak wymyślne, że mam wrażenie, że każdą rozbieżność można jakoś wytłumaczyć. Fantazja odpowiadającego nie zna granic ;-))) Można spróbować zapytać o Kenobiego i Organe. Na pewno da się to jakoś sensownie wytłumaczyć :D

Cytat z Wikipedii tylko potwierdza mój punkt widzenia o potrzebie istnienia źródeł zewnętrznych, z których można czerpać wiedzę. Rozumiesz już, o co mi chodziło w tej całej dyskusji? :-))

I stała się jasność ;-)
A na marginesie ... tłumaczenie z Wikipedii nie bardzo mnie przekonuje :-)

Merytoryczna krytyka, to nie objaw obsesji, ani żadnego fanatycznego malkontenctwa, tak jak tu co poniektórzy uważają. Skoro interesujemy się wszyscy SW, to zawsze możemy znaleźć coś, o czym możemy podyskutować, nawet jeśli chodzi o rodzaj papieru toaletowego, którego używał Vader (jeśli w ogóle był w stanie się załatwić).

Może tak, ale czasami tak zajadle bronimy swoich racji i używamy takich mocnych słów, że zastanawiam się czy jeszcze jestesmy fanami, czy już fanatykami. Najtrudniej jest wtedy, kiedy nie chcemy zrozumieć drugiej strony, bo z góry wiemy, co komu w głowie siedzi.

01.03.2007
21:33
smile
[63]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Widzisz, Rycerzynko, tylko z Tobą można merytorycznie podyskutować, wymieniać się argumentami, jak to bardzo ładnie pokazaliście z Da_Mastahem w postach powyżej.
Ward zna tylko jeden argument - "bo tak jest". Ewentualnie drugi - "większość fanów tak uważa". I może faktycznie czasem dajemy upust zbyt negatywnym emocjom, ale jest to po prostu frustracja.

Ale oby więcej takich dyskusji jak powyżej. :)
Z wielką chęcią się do nich dołącze. :)

--edit

Ach, zapomniałem dodać - położyłem swe przemytnicze łapska na komplecie "najoryginalniejszej" Oryginalnej Trylogii, toteż dziś w nocy odprawiam maraton pod hasłem "Han Shoots First!". :]

02.03.2007
15:43
smile
[64]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Karrde
Widzisz, Rycerzynko, tylko z Tobą można merytorycznie podyskutować,
Myślę sobie, że nie TYLKO ze mną ;-)))

Ach, zapomniałem dodać - położyłem swe przemytnicze łapska na komplecie "najoryginalniejszej" Oryginalnej Trylogii, toteż dziś w nocy odprawiam maraton pod hasłem "Han Shoots First!". :]

To musiała być upojna noc :-) Gratuluję zakupu! Wspaniała rzecz.
Każdy prawdziwy fan powinien to mieć ;D

02.03.2007
15:49
smile
[65]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

"Myślę sobie, że nie TYLKO ze mną"

Oczywiście, że nie - słowo "tylko" zostało tam użyte w innym znaczeniu. :)

A noc była upojna, indeed. Po tych wszystkich edycjach specjalnych edycji specjalnej, już zapomniałem jakie Gwiezdne Wojny naprawdę kocham. Te lekko zaszumione od taśmy filmowej, z pięknymi mieczami świetlnymi i dość "suche" i takie... imperialne jeśli chodzi efekty. :)
Mniód. :)

02.03.2007
18:31
smile
[66]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Karrde

Po tych wszystkich edycjach specjalnych edycji specjalnej, już zapomniałem jakie Gwiezdne Wojny naprawdę kocham. Te lekko zaszumione od taśmy filmowej, z pięknymi mieczami świetlnymi i dość "suche" i takie... imperialne jeśli chodzi efekty. :)

Prawda, że cudne? Polejmy sobie jeszcze trochę tego miodku, bo za chwilę wpadnie jakiś waleczny Senator i zepsuje tę sielską atmosferkę :)

02.03.2007
21:00
smile
[67]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Kurczę, Rycerzynko, znów ciągnie mnie do oglądania SW jak małego Olka, który zobaczył je po raz pierwszy. Cudne uczucie, powrót wspomnień. :)
Właśnie znów obejrzałem Nową Nadzieję i chyba nie wytrzymam i puszczę Trylogię do końca, pal licho prace i spanie. ;)

Wstyd się przyznać, ale chyba prequele jakoś wpłynęły na moje postrzeganie Gwiezdnych Wojen. Teraz po obejrzeniu Oryginalnej... znów mnie ten świat uderzył. :)

03.03.2007
09:00
smile
[68]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Karrde

Kurczę, Rycerzynko, znów ciągnie mnie do oglądania SW jak małego Olka, który zobaczył je po raz pierwszy.

Moja reakcja była podobna. Oglądałam w kółko przez cały tydzień :)

Wstyd się przyznać, ale chyba prequele jakoś wpłynęły na moje postrzeganie Gwiezdnych Wojen.

Taaak ... uzmysłowiły jaka genialna jest klasyka ;-)))

03.03.2007
20:58
[69]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Upierać się że książka ma jakąś przewagę nad filmem jest niepodobna, ponieważ książki mają niewielu odbiorców w porównaniu do filmu. Da_Mastach przekonuje że są tam jakieś błędy. Nie dyskutuję na ten temat bo mam swoje przekonanie i w tej sprawie ich nie zmienię. Łatwiutko rzucić hasło o filmowej bzdurze i przewadze książki,bo nikt się nie zajmie szukaniem błędów w książkach, wiecie chyba czemu? Dla tego że ogromne grono zainteresowanych gwiezdnymi wojnami uważa, że książka nie jest mu potrzebna do bycia fanem. I mają rację jeśli pomyśleć jakie demony wywołuje porównywanie filmu do książki, co samo już jest pomysłem wątpliwym dla fana Star wars, którego nie można ignorować jako sprawczej mocy dla powstania tej odmiany podkultury.
Ale sprowadza mnie pytanie o film nie o książkę, Od kogo pożyczyć Star wars z lektorem?

03.03.2007
22:08
[70]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu:

"Upierać się że książka ma jakąś przewagę nad filmem jest niepodobna, ponieważ książki mają niewielu odbiorców w porównaniu do filmu."

Pewnie. Najlepiej od razu powiedzieć, że nawet nie istnieją, bo nie istnieją także fani, którzy by je czytali.

"Łatwiutko rzucić hasło o filmowej bzdurze i przewadze książki,bo nikt się nie zajmie szukaniem błędów w książkach, wiecie chyba czemu?"

To wynika rzecz jasna z powyższego, bo skoro nie ma fanów czytających książki, to nie ma także komu szukać tych błędów.

"Dla tego że ogromne grono zainteresowanych gwiezdnymi wojnami uważa, że książka nie jest mu potrzebna do bycia fanem."

Amerykę odkrył!

"Od kogo pożyczyć Star wars z lektorem?"

Nie profanuj SW lektorem. Jak chcesz puścić film dzieciakowi, to naucz go języków. Ja miałem 5 lat jak się angielskiego zacząłem uczyć. A w dzisiejszych czasach oglądam filmy tylko w oryginalnej wersji językowej.

03.03.2007
22:13
smile
[71]

eJay [ Gladiator ]

Moze jeszcze dubbing?:D

SW z lektorem obejrzałem doslownie 2 razy i tylko wtedy gdy byly na Polsacie. Jak byly na C+ wybierałem sobie wersje z napisami. Głosów sir Aleca Guinessa, James'a Earla Jonesa czy zartow Hana nie podrobi zaden lektor. Nie wspomne o dubbingu, ktory w NT wypadł tak żałosnie, ze pozostaje jedynie właczyć napisy. I tu chyba kazdy sie ze mną zgodzi?:)

03.03.2007
22:17
smile
[72]

Da_Mastah [ Elite ]

Ja mu mogę Prequele zdubbingować :-))))

04.03.2007
01:34
smile
[73]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Wielką wesołość budzi prośba o film z lektorem? Czemu lektor ma podrabiać głos Guinnesa tylko eJay może wiedzieć. Chyba że jakiś błąd się wkradł w zdanie o podrabianiu, to nie ma tematu.
Poprosiłem o to co ktoś wcześniej reklamował. Czytacie chyba to co piszą okazyjnie odwiedzający senat gier-online ? Pisałem trzy razy ze mam syna który nie potrafi jeszcze czytać płynnie a już ogląda gwiezdne wojny. Śmiech jaki wzbudziła moja prośba jest i tak mniejszy od oświadczenia że w filmie są bzdury jakich w książkach nie widać.
Pozdrawiam panie Da_Mastach ale na bezludna wyspę zabrałbym zestaw filmów i niesamowitą panią (czy pannę?) Rycerkę a nie książki i ich orędownika. Nie obraź się za szczerość :-)))

04.03.2007
07:41
[74]

Ben_K [ Konsul ]

Witam Senatorow

Dzis nie bede sie wtracal w wasze dewagacje na temat wyzszosci Swiat gdyz jako polonista i szczesliwy posiadacz calkiem niezlej kolekcji ksiarzek nie moge sie opowiedziec po ktorejs ze stron. Dla mnie zawsze beda ksiazki i filmy bele byly by o Gwiezdnych wojnach i przeczytam nawet najgorsza szmire bele mowila o swiecie ktory kocham.


Tak wlasciwie to wpadlem powiedziec wszem i wobec, ze przed chwila kupilem wejsciowke na celebration 4 czyli conwent Star Wars odbywajacy sie tym razem w Los Angeles w Maju tegoz roku. Zapytam retorycznie czy ktos sie wybiera, a jak nie to postaram sie zamiescic calkiem spora liczbe zdiec z konwenty.

Pozostaje wiec czekac do maja

Pozdrawiam Ben

04.03.2007
10:42
[75]

eJay [ Gladiator ]

Reppu--> lektor stara sie nie tylko tłumaczyć to co postac mówi, ale odzwierciedla tez emocje zmieniajać ton rozmowy. Przeciez wersje z lektorem tłumią oryginalny dzwięk.

Pisałem trzy razy ze mam syna który nie potrafi jeszcze czytać płynnie a już ogląda gwiezdne wojny.

W takim razie nie puszczaj mu OT, bo sie zanudzi na śmierć. Za mało efektów, strzelania i walk na miecze:) Podobny eksperyment przeprowadzilem z 13-letnim kuzynem. Włączyłem ANH, ledwo wytrwał do sceny w kantynie.

04.03.2007
11:55
smile
[76]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah
Wydawało mi się, że się dogadaliśmy, ale coś się zepsuło :-|

Pewnie. Najlepiej od razu powiedzieć, że nawet nie istnieją, bo nie istnieją także fani, którzy by je czytali.

I nie rozumiem dlaczego tak się "rzucasz" skoro wcześniej pisałeś o tym, że chciałeś jedynie pokazać, że można czerpać z czegoś poza filmem. Nikt nie kwestionuje tutaj istnienia książek, prawda?

Nie profanuj SW lektorem. Jak chcesz puścić film dzieciakowi, to naucz go języków. Ja miałem 5 lat jak się angielskiego zacząłem uczyć. A w dzisiejszych czasach oglądam filmy tylko w oryginalnej wersji językowej.

Żenujące...

Reppu
Dla tego że ogromne grono zainteresowanych gwiezdnymi wojnami uważa, że książka nie jest mu potrzebna do bycia fanem.

To o mnie :-)))

Wypowiedzi z "odcinka" 73 nie skomentuję, bo nie wypada ;-)

04.03.2007
12:46
smile
[77]

Da_Mastah [ Elite ]

Rycerzyk:

Na napinkę odpowiadam napinką - nic prostszego. To za każdym razem muszę pisać posty śmiertelnie poważnym tonem? Nudno by tu było jak cholera :-)))

A teraz już zupełnie poważnie. Byli wojskowi nie mają poczucia humoru - szczerze, sądziłem że to podły stereotyp, aż do momentu, kiedy poznałem Reppu. Druga sprawa, to uwielbiam to, kiedy ktoś nie czyta kompletnie moich postów, czyli tym samym nie ma bladego pojęcia o czym piszę (muszę pogratulować Tobie, Benowi, eJay'owi i Karrde, bo Wam jak widać zależy na tym, żeby podtrzymać tutaj dyskusję na odpowiednim poziomie). Trzecia sprawa, to uwielbiam również, kiedy ktoś przychodzi w środku dyskusji, przeczyta ze trzy ostatnie posty i napisze coś kompletnie od czapy i oto mamy koniec dyskusji (vide Reppu). Rozmawialiśmy o wartościowaniu? Rozmawialiśmy. Zrozumieliśmy się? Zrozumieliśmy. Więc o czym jest do cholery jego ostatni post?

"Żenujące..."

Pewnie, że żenujące. Szczerze mówiąc wolałbym głosić poglądy "prawdziwych fanów", nie sądzisz? Napiszę trochę zdań o tym, że książki są do dupy, figurki do dupy, komiksy do dupy, bo prawdziwy fan uznaje tylko filmy i nic poza tym. Napinka i czarno-bielizm, to coś, co trzyma Senat przy życiu.

Już wiesz o co mi chodzi Rycerzynko? Osłabiają mnie za każdym razem ludzie, którzy wpadają na pięć minut tylko po to, żeby mi obwieścić prawdę objawioną o tym, co jest lepsze, a co gorsze. Ani razu nie powiedziałem, że wywyższam książki i cokolwiek z EU ponad filmy, a mimo tego znajdują się tutaj osoby, które usilnie chcą mi wmówić, że tak jednak twierdzę. Kiedyś to się podobno to nazywało wpychaniem dziecka w brzuch. Napiszę jeszcze raz: Wrzucanie książek/komiksów/figurek do jednego wora, albo ich negowanie w sposób, w jaki robi to Ward czy Reppu jest zwykłym brakiem szacunku dla ludzi, którzy się nimi interesują. I to się wiąże w bardzo dużym stopniu z nazywaniem siebie "prawdziwym fanem" itp.

Reppu:

"Śmiech jaki wzbudziła moja prośba jest i tak mniejszy od oświadczenia że w filmie są bzdury jakich w książkach nie widać."

Zostałem sprowadzony do parteru, nie ma co...

"Pisałem trzy razy ze mam syna który nie potrafi jeszcze czytać płynnie a już ogląda gwiezdne wojny."

No to nie mam pytań w takim razie...

"Pozdrawiam panie Da_Mastach"

Jak widać jego ojciec też ma problemy z czytaniem, więc odwołuje to, co napisałem wcześniej o wersji z lektorem.

"ale na bezludna wyspę zabrałbym zestaw filmów i niesamowitą panią (czy pannę?) Rycerkę a nie książki i ich orędownika. Nie obraź się za szczerość :-)))"

A żonę i syna by zostawił w cholerę. Nie obraź się za szczerość :-)))

04.03.2007
12:57
smile
[78]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah, coś bardzo drażliwy jesteś dzisiaj.

04.03.2007
13:02
smile
[79]

Da_Mastah [ Elite ]

Chcieli mnie sprowokować, to niech mają, zrobiłem raz wyjątek, może to cokolwiek wyjaśni :-)))

Ale wiedziałem, że nie przestałaś mnie lubić :-D

04.03.2007
13:27
[80]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah A żonę i syna by zostawił w cholerę. Nie obraź się za szczerość :-)))
Reppu nie napisał, że zamiast żony i syna, ale zamiast książek i Ciebie.
Na resztę odpiszę wieczorkiem, żeby później nie żałować tego, co napisałam... panie Milusiński :P

04.03.2007
14:35
smile
[81]

Grassus [ Konsul ]

Reppu: Co Ci po filmach na bezludnej wyspie? Jak je oglądać? ;-)
Przepraszam ze sie tak nieładnie wpycham w dyskusje ale to trochę nielogiczne

04.03.2007
15:28
smile
[82]

olivierpack [ Generaďż˝ ]

Grassus. No jak to? Można je pieścić, muskać, pobudzać wyobraźnię:))

Po starej znajomosci wybaczcie tą nagłą wizytę. Prawdopodobnie była już o tym tutaj mowa, ale może nie wszyscy wiedzą... wczoraj widząc reportaż w TV24 nie mogłem uwierzyć, wieś Grabowiec nieopodal Torunia doceniła przesławnego członka rady Jedi.

04.03.2007
15:57
smile
[83]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah

A teraz już zupełnie poważnie. Byli wojskowi nie mają poczucia humoru - szczerze, sądziłem że to podły stereotyp, aż do momentu, kiedy poznałem Reppu. Druga sprawa, to uwielbiam to, kiedy ktoś nie czyta kompletnie moich postów, czyli tym samym nie ma bladego pojęcia o czym piszę (muszę pogratulować Tobie, Benowi, eJay'owi i Karrde, bo Wam jak widać zależy na tym, żeby podtrzymać tutaj dyskusję na odpowiednim poziomie). Trzecia sprawa, to uwielbiam również, kiedy ktoś przychodzi w środku dyskusji, przeczyta ze trzy ostatnie posty i napisze coś kompletnie od czapy i oto mamy koniec dyskusji (vide Reppu). Rozmawialiśmy o wartościowaniu? Rozmawialiśmy. Zrozumieliśmy się? Zrozumieliśmy. Więc o czym jest do cholery jego ostatni post?

Wydaje mi się, że mamy tutaj do czynienia z typowym objawem reakcji alergicznej :-)
Reppu po prostu wyraził swoje zdanie. Z resztą dowodem na to, co powiedział jest istnienie mojej skromnej osoby, która kocha starwarsy, ale bez "Dziedzica Imperium" może żyć i mieć się całkiem dobrze. Wypowiedź nie była ani zaczepna, ani prowokująca. Również przyłączyłam się do waszej dyskusji pod koniec, ale na szczęście mi się nie oberwało :P :D

Pewnie, że żenujące.

Żenująca była Twoja odpowiedź na temat dvd. Niezły mądrala z Ciebie :-)
Od razu wyjaśniam, że nie lubię wersji z lektorem. W TV nie oglądam sw nigdy, ponieważ irytuje mnie zarówno czytający jak i przerwy reklamowe. Mam natomiast kilkumiesięcznego chrześniaka Maćka, któremu będę chciała pokazać Gwiezdne Wojny jak najwcześniej się da (jeśli rodzice do tego dopuszczą ;-)) i nie chciałabym z tym czekać, aż ten młody człowiek pozna angielski na tyle biegle, żeby zrozumieć treść filmu.

Wrzucanie książek/komiksów/figurek do jednego wora, albo ich negowanie w sposób, w jaki robi to Ward czy Reppu jest zwykłym brakiem szacunku dla ludzi, którzy się nimi interesują. I to się wiąże w bardzo dużym stopniu z nazywaniem siebie "prawdziwym fanem" itp.

Hmmmm... no to ja zupełnie tak tego nie odebrałam. Jesteśmy uczuleni na inne pyłki ;-)

Po kilku postach miodku wróciliśmy do typowej atmosfery forum. Może to dobrze, bo od nadmiaru miodku można ugrzęznąć w króliczej norce.

04.03.2007
16:16
smile
[84]

Da_Mastah [ Elite ]

Rycerzyk:

"Wydaje mi się, że mamy tutaj do czynienia z typowym objawem reakcji alergicznej :-)"

Tak. Na ludzką głupotę, która nie zna granic.

"Reppu po prostu wyraził swoje zdanie."

Do końca życia mogę Ci przy każdej okazji wyrażać swoje zdanie, że figurki są do dupy, chcesz tak? :-))) I będę to robił w taki sposób, że aż mnie znienawidzisz do reszty :-))))

Albo czy mogę na tę część Senatorów, która nie czyta za bardzo książek mówić analfabeci? W końcu to nie ma znaczenia czy ktoś przeczytał 2 czy 3 książki, w całości lub nie, dobre czy kiepskie - chodzi o wyrażanie własnego zdania :-)))

"Z resztą dowodem na to, co powiedział jest istnienie mojej skromnej osoby, która kocha starwarsy, ale bez "Dziedzica Imperium" może żyć i mieć się całkiem dobrze."

Nigdzie nie napisałem, że tak nie może być.

"Żenująca była Twoja odpowiedź na temat dvd. Niezły mądrala z Ciebie :-)"

Rycerzynko toć to była napinka, no... Co mnie obchodzi czy ktoś lubi wersje z lektorem czy chce puszczać dzieciom, jak po drugiej stronie próbują mi wmówić kim jest "prawdziwy fan" i w jaki sposób powinien kochać Star Wars...

"któremu będę chciała pokazać Gwiezdne Wojny jak najwcześniej się da"

A tak z ciekawości zapytam, bo Reppu też chce puścić film dzieciakowi, który jeszcze się dobrze czytać nie nauczył. To jakiś wyścig jest? O co chodzi z tym pokazywaniem filmów jak najwcześniej? To coś mu da? Jak puścisz mu klasyczną, to nie zrozumie, a jak prequele, to będzie ryczał podczas sceny balkonowej Anakina i Padme :-)))))))

"Hmmmm... no to ja zupełnie tak tego nie odebrałam. Jesteśmy uczuleni na inne pyłki ;-)"

Ale i tak masz do mnie słabość ;-))) Już myślałem, że się ode mnie odwrócisz czy coś... ;-)))

Pozdrawiam

04.03.2007
16:24
smile
[85]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Da_Mastah, młodzieżowa gwara, młodzieżowy styl bycia i krytyka autorytetów w tematyce która nas tu sprowadza na rozmowy. Zastanów się czy napastliwości w przekonywaniu do swoich opinii, którą innym tak łatwo zarzucasz nie jest widziana w tym co czasem piszesz. Zastanów się spokojnie bo nikt nie chce przecież nikogo skrzywdzić albo obrazić. Ale czytam często że coś jest na pewno bzdurne, ktoś niemądry, inny pazerny, to są twierdzenia typowe dla okresu młodzieńczego buntu. Skoro tylko na napinkę odpowiadasz napinką to na powagę i szczerość w opowiadaniu o swoich przyzwyczajeniach i gustach odpowiadaj tym samym. Nikt nikogo nie gwałcił i nie zgwałci za przekonania i tak powinno zostać.
Zauważyłeś że nie dyskutowałem w sprawie hipotez które zgłosiłeś? Podobnie nie podjąłem tematu przy uwadze o tym, że powinienem wysłać swojego malucha na kurs nauki języka angielskiego. Nie czuję powołania do przekonywania wyznawcy geocentryzmu że to w co wierzy jest w centrum wszechświata. Sam do tego dojdziesz z wiekiem. Może już po odbyciu służby wojskowej? W przykładzie na temat towarzystwa jakie bym wybrał dla spędzenia czasu nie szukaj podwójnego dna. Towarzystwo Rycerzykka w czasie rozmów o Star wars by mi zapewniło, jak myślę miłe spokojne chwile, czy mógłbyś mi zapewnić to samo nie jestem pewien.
To pożartowaliśmy sobie na koniec. Przecież wszyscy mamy jakieś tam poczucie humoru.

Grassus, bezludna wyspa nie musi być szałasem bez wygód :-)

04.03.2007
16:33
smile
[86]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah

Do końca życia mogę Ci przy każdej okazji wyrażać swoje zdanie, że figurki są do dupy, chcesz tak? :-)))

Szczerze mówiąc nie ma to dla mnie znaczenia :-) A nawet lepiej - nie jesteś dla mnie konkurencją z zdobywaniu ludzików :D

I będę to robił w taki sposób, że aż mnie znienawidzisz do reszty :-))))

"do reszty" :D :D :D

Albo czy mogę na tę część Senatorów, która nie czyta za bardzo książek mówić analfabeci? W końcu to nie ma znaczenia czy ktoś przeczytał 2 czy 3 książki, w całości lub nie, dobre czy kiepskie - chodzi o wyrażanie własnego zdania :-)))

Hmmm...możliwe, że mam ten sam kłopot z czytaniem postów co Reppu, bo nie zauważyłam takiej sugestii w jego wypowiedzi.
Na Ciebie Reppu działa tak, jak na mnie Ward - zawsze dopatruję się drugiego dna i najeżam nim jeszcze przeczytam ;-) Pwiem Ci, że trzeba z tym walczyć, bo to jest Ciemna Strona Mocy :-) Pozdrawiam Warda, z którym ostatnio przez chwilę się zgadzałam :-)))

Nigdzie nie napisałem, że tak nie może być.

:D No to ja Ciebie już w ogóle nie rozumiem. A może Ty jesteś kobietą??? Z babkami ciężko się bardzo dogadać ;-)

A tak z ciekawości zapytam, bo Reppu też chce puścić film dzieciakowi, który jeszcze się dobrze czytać nie nauczył. To jakiś wyścig jest? O co chodzi z tym pokazywaniem filmów jak najwcześniej? To coś mu da?

Nie wiem jaki plan ma Reppu. Gdybym ja miała dzieci, pewnie próbowałabym jak najwcześniej "zarazić" je swoimi pasjami. Wzięłabym je na basen, na narty, pokazałabym starwarsy itd. Nie chodzi o wyścigi, tylko o podzielenia się czymś, co jest Ci bliskie z drugą osobą.

Już myślałem, że się ode mnie odwrócisz czy coś... ;-)))

Nie widzisz moich reakcji, kiedy czytam te ... posty :P

04.03.2007
18:14
[87]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu:

"Da_Mastah, młodzieżowa gwara, młodzieżowy styl bycia i krytyka autorytetów w tematyce która nas tu sprowadza na rozmowy. Zastanów się czy napastliwości w przekonywaniu do swoich opinii, którą innym tak łatwo zarzucasz nie jest widziana w tym co czasem piszesz. Zastanów się spokojnie bo nikt nie chce przecież nikogo skrzywdzić albo obrazić. Ale czytam często że coś jest na pewno bzdurne, ktoś niemądry, inny pazerny, to są twierdzenia typowe dla okresu młodzieńczego buntu."

To ile ja mam lat wg Ciebie? Z tego, co pamiętam jeszcze jak waterhouse tutaj bywał i używał merytorycznych argumentów, to sprowadzało się do tego samego... Czekam na odpowiedź...

"Skoro tylko na napinkę odpowiadasz napinką to na powagę i szczerość w opowiadaniu o swoich przyzwyczajeniach i gustach odpowiadaj tym samym. Nikt nikogo nie gwałcił i nie zgwałci za przekonania i tak powinno zostać."

Pisanie do ludzi na forum bez uprzedniego czytania ich postów nazywasz powagą?

"Nie czuję powołania do przekonywania wyznawcy geocentryzmu że to w co wierzy jest w centrum wszechświata."

A skąd wiesz, że ja wierzę? Bo moim zdaniem jest zupełnie przeciwnie i to mnie właśnie różni od Warda. On wierzy i dlatego tłumaczy sobie rzeczy tak, by mu odpowiadały, a ja muszę czerpać z zewnątrz racjonalne przesłanki do tego, by móc podjąć się dyskusji nt. czegokolwiek. Jak mi przyszedłeś w połowie dyskusji i napisałeś, że mało kto czyta książki, to myślałem, że ręce mi opadną... Ty też masz takie samo podejście jak Wardziu do wszystkich spraw?

Rycerzyk:

"Szczerze mówiąc nie ma to dla mnie znaczenia :-)"

Nawet nie wiesz, jak bardzo potrafię być nieznośny :-)))

"A nawet lepiej - nie jesteś dla mnie konkurencją z zdobywaniu ludzików :D"

No, w sumie najlepiej by chyba było, jak bym od tego zaczął :-)))

"No to ja Ciebie już w ogóle nie rozumiem. A może Ty jesteś kobietą??? Z babkami ciężko się bardzo dogadać ;-)"

A może, właśnie :-> Napiszę więc jeszcze raz w kontekście tamtej Twojej wypowiedzi. Nigdzie z mojej strony nie pada stwierdzenie, że fanom do szczęścia potrzeba koniecznie literatury. Napisałaś, że nie potrzebujesz "Dziedzica Imperium" i masz się dobrze. Ja się z tym zgadzam. Chyba, że autorka miała co innego na myśli :->

"Nie widzisz moich reakcji, kiedy czytam te ... posty :P"

No i tym optymistycznym akcentem udowodniłaś mi, że byłem głupcem mając jakąkolwiek wiarę w ludzi... Idę popełnić samobójstwo...

04.03.2007
18:26
smile
[88]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah

Nawet nie wiesz, jak bardzo potrafię być nieznośny :-)))


Nie wiesz jaką potrafię być harpią ;D

A może, właśnie :-> Napiszę więc jeszcze raz w kontekście tamtej Twojej wypowiedzi. Nigdzie z mojej strony nie pada stwierdzenie, że fanom do szczęścia potrzeba koniecznie literatury. Napisałaś, że nie potrzebujesz "Dziedzica Imperium" i masz się dobrze. Ja się z tym zgadzam.

Czyli mnie wolno mówić, że nie lubię książek, tak? Dziękuję :-)))

No i tym optymistycznym akcentem udowodniłaś mi, że byłem głupcem mając jakąkolwiek wiarę w ludzi...

Jak zwykle zakładasz najgorsze :P

04.03.2007
18:32
[89]

Da_Mastah [ Elite ]

Rycerzyk:

"Czyli mnie wolno mówić, że nie lubię książek, tak? Dziękuję :-)))"

To nie widziałaś różnicy między "nie lubię", a "są do dupy"? Właśnie na tym to polega. To tak jak w tym dowcipie:

- Fantasy jest do dupy.
- Czytałeś?
- Nie, bo jest do dupy.

Wardowi nie chodzi nawet o to, że książek nie lubi, tylko po prostu równo wszystko traktuje jak crap, jakby faktycznie tak było. Myślałem, że w pierwszej chwili to do Ciebie trafiło.

04.03.2007
18:48
smile
[90]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Czyli słowem-kluczem jest tutaj "d..." ;)

Uwielbiam to forum! :-))) Potrafi mnie wkurzyć, zasmucić i rozbawić jednego dnia.

04.03.2007
18:51
[91]

eJay [ Gladiator ]

Da_Mastah--->Tu akurat stane po stronie (sic!) Warda. Docenił on parę książek:) Wiec z tym uogólnianiem nie jest tak do końca źle:) Mi bardziej chodzi o to, ze dla Warda "prawdziwy" fan musi przede wszystkim sugerować się filmami.

04.03.2007
19:28
smile
[92]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Dla rozluźnienia atmosfery obrazki.

Oscarowa ...

04.03.2007
19:29
smile
[93]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

... czapeczka ;-)))

04.03.2007
19:35
smile
[94]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Rycerzynko, powiedz proszę, że masz tą czapeczkę i mi ją... dasz? ;)

04.03.2007
20:03
smile
[95]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Karrde

Rycerzynko, powiedz proszę, że masz tą czapeczkę

Mam :) Zdjęcie jest trochę do bani - czapeczka jest w ładnym głębokim granatowym kolorze z zielonym haftem :)

i mi ją... dasz? ;)

Hmm... no tu muszę powiedzieć >nie< :-))) Dostałam ją na gwiazdkę. Teraz jest mi jeszcze droższa ;-)

04.03.2007
20:19
smile
[96]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Ok, ustaliliśmy posiadanie dobra, czas przejść do ceny. Ile sobie życzysz, droga Rycerzynko za odstąpienie praw własności do wyżej wykazanego przedmiotu na czas nieokreślony? :D

04.03.2007
22:03
smile
[97]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Karrde, mam taką zasadę, że nie sprzedaję prezentów, tym bardziej gwiazdkowych. Negocjacji nie będzie. Mogę zapytać, czy wszyscy koledzy mojego kolegi wyprzedli już swoje czapeczki, czy coś jeszcze zostało :-)

04.03.2007
22:37
smile
[98]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. :)

Poczekam na taką z własnym nazwiskiem, którą osobiście dostanę. ;)

05.03.2007
16:30
smile
[99]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Karrde, z tego co widzę wystarczy odwiedzać ebay ;-)

05.03.2007
20:54
smile
[100]

Karrde [ Visual Effects Artist ]

Na to nie wpadłem, Rycerzynko! :)

Behold! Kolekcja wiosna/lato 2007 by Karrde/ILM. ;-))






05.03.2007
22:01
[101]

Da_Mastah [ Elite ]

To ja też coś wkleję ciekawego:

06.03.2007
00:14
smile
[102]

Ward [ Senator ]

o kur..cze , Da_Mastah jakby się pogodził z innych przekonaniami –nawet bardzo innymi od swoich
znaczy nie z przekonaniami w każdym szczególe ale z tym że w ogóle są inne , dobra robota senatorzy z różnych frakcji , kolor zakonnej komży nie miał tu znaczenia bo poszło o obronę wiary w to , że coś co się ubóstwia od lat nie jest szajsem pełnym niedoróbek i bzdurek
Rycerzyk – też pozdrawiam , pokazaliście z Reppu jak się robi ''agresywne'' negocjacje lepiej od anakina i amidali , te były całkiem spokojniutkie ale tak mi się jakoś ładnie skojarzyło ;->
teraz nawet te przykłady Da_Mastaha z początku lepiej wyglądaj , w końcu dobry skutek 100 postów napisanych w jednej sprawie

czytaliście komentarze w linku eJaya do nowego startreka ?


06.03.2007
09:21
[103]

eJay [ Gladiator ]

Ward--->A czytałeś komentarze na Filmwebie odnośnie Ataku Klonów - ?

06.03.2007
09:35
[104]

Da_Mastah [ Elite ]

Ward, nie pozwoliłem Ci się odezwać.

06.03.2007
15:52
smile
[105]

Reppu [ Generaďż˝ ]

A czy ja mogę się odezwać Da_Mastah?

06.03.2007
16:11
[106]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Pytasz Da_Mastah na ile pana ocenić? Zwyczajowo nie oceniam ale wyraźną prośbę spełniam. Masz około 20 lat ale niektóre odpowiedzi dają powód myśleć że mniej. Lekki egocentryzm w tym co piszesz o pewnych sprawach jest czasem widoczny. To nie jest jakaś specjalna wada i wszyscy przez to musieli kiedyś przejść. Z tego wyrasta się wraz z nabywaniem większego doświadczenia o innych planetach i gwiazdach, innych ludziach i opiniach. Bardzo życzę panu by w moim wieku był fanem serii, jaką miał za wyjątkową w czasie kiedy nowe pokolenie stawiało dopiero pierwsze niepewne kroki. Ciesz się że jesteś młody, niczego w tym wieku nie brakuje, tylko doświadczenia.
Nie warto obrzydzać sobie tego, co się bardzo lubi. Pozdrawiam Da_Mastah.

Waterhouse? Trudno mi coś powiedzie o jego argumentach ale wspominasz go chyba bo pisał momentami w podobny sposób w Star wars. Nie pamiętam tego pana poza jedną niezbyt obiektywną opinią o Star wars i Star Trek. I to opinią jakiej nie można było nazwać dobrze uargumentowaną. Dość dużej dyskusji to było pretekstem ale nie będziemy pisać o nieobecnych choćby bardzo ich brakowało. Jego wyborem jest miejsce które odwiedza. Nie będę mówił o nieobecnych bo to niedobry zwyczaj. Interesujących fanów i to Star wars jest tu całkiem duża ilość i to czasem jakich niesamowitych ;-)

A płyt z lektorem nie było i niema. Kto się ofiarował podłożyć lektora pod płyty starszej trylogii?


06.03.2007
17:30
[107]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu:

"Masz około 20 lat ale niektóre odpowiedzi dają powód myśleć że mniej."

A które odpowiedzi i dlaczego?

"Lekki egocentryzm w tym co piszesz o pewnych sprawach jest czasem widoczny."

Ja egocentrykiem? No tutaj znowu muszę poprosić, tym razem o dogłębną analizę, bo jest dokładnie odwrotnie.

"Z tego wyrasta się wraz z nabywaniem większego doświadczenia o innych planetach i gwiazdach, innych ludziach i opiniach."

Sugerujesz, że w dyskusjach totalnie nie biorę pod uwagę cudzego zdania? W sumie ile razy się mogę powtarzać... Ale zrobię to po raz kolejny. Dyskusja na poziomie merytorycznym polega na tym, że rozmówcy stawiają tezy i popierają je argumentami, które najczęściej dotyczą sprawy, nie zaś sądów wartościujących. One z kolei są częściej elementem czyichś opinii, bo zależą od punktu widzenia i siedzenia wyrażającej je osoby. Twoje stwierdzenie, że mało kto czyta książki jest subiektywną opinią, bo jest niczym nie poparta i do tego nieprawdziwa. Więc idąc Twoim tokiem myślenia powinienem w tym momencie napisać, że wieje to egocentryzmem i jest to typowy symptom okresu dojrzewania, tak? Zauważyłem, że w ten sam sposób reagujesz za każdym razem, kiedy pojawiają się rzeczowe argumenty. W przypadku waterhouse'a było identycznie, nie wliczając w to słów, które go obraziły i dzięki którym po dziś dzień go w Senacie nie ma.

"Ciesz się że jesteś młody, niczego w tym wieku nie brakuje, tylko doświadczenia."

A w czym mi konkretnie tego doświadczenia brak i jaki to ma związek z tematem dyskusji?

"Trudno mi coś powiedzie o jego argumentach ale wspominasz go chyba bo pisał momentami w podobny sposób w Star wars."

Łatwiej napisać parę linijek "obiektywnych sądów", "prawdziwych fanów" itp. bo się nawet poszukać w poprzednich wątkach nie chce... Potem dlatego wychodzą podczas dyskusji takie paszkwile, że człowiek nie wie nawet jak zareagować.

"Nie pamiętam tego pana poza jedną niezbyt obiektywną opinią o Star wars i Star Trek."

Bo nie ma czegoś takiego, jak obiektywna opinia. Swoją drogą chętnie bym usłyszał od Ciebie tę obiektywną nt. SW i ST.

"I to opinią jakiej nie można było nazwać dobrze uargumentowaną."

No tak, gdzie się będzie stary koń trudził, żeby z kimś na poziomie podyskutować, a co dopiero przeszukać starsze wątki... Pamiętamy na czyje życzenie argumenty nie padły? Czy na starość już niestety...?

Za łatwy jesteś jak na wapniaka :-D

06.03.2007
18:15
smile
[108]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Da_Mastah
Ward, nie pozwoliłem Ci się odezwać.
Ciemna Strona Mocy?

06.03.2007
18:30
[109]

Da_Mastah [ Elite ]

Tak. Od czasu, gdy Lim zameldował wykonanie zadania, mamy wolną rękę w Senacie.

06.03.2007
19:21
[110]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Panie Da_Mastah. Które odpowiedzi o tym świadczą?
Jakieś dwa przykłady z brzegu
no i tym optymistycznym akcentem udowodniłaś mi, że byłem głupcem mając jakąkolwiek wiarę w ludzi... Idę popełnić samobójstwo...
- nie pozwoliłem Ci się odezwać

Te w których do mnie się zwracałeś, albo o mnie do osób trzecich opuszczam abyś wiedział że to nie jest nic osobistego. Nie zarzucam że w tym co piszesz jest brak ogólnej wiedzy, ale widoczny brak doświadczenia i jakieś misjonarskie zacięcie do przekonania że moja ulubiona seria jest inna niż widzą to moje oczy. Na pewno możesz coś przekazać od siebie ale jeszcze więcej nauczyć się od innych, nazywanych wapniakami.

Czy to nie właśnie szlachetny, doświadczony ale nieobecny Lim pisał o filmach z lektorem ;-)
Jak będzie z tymi filmami ?

06.03.2007
19:53
[111]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu:

Do przykładów się nie odniosę, bo jeden dotyczy zupełnie innej osoby, a drugi jest zwykłą prowokacją, czyli tłumacząc na Polski: pustosłowiem. Nie będę Ci tłumaczył, co jest prowokacją, a co nie i jak się na nie reaguje w danych sytuacjach, bo spodziewam się oskarżeń o brak szacunku do starszych...

"widoczny brak doświadczenia"

Jeszcze raz pytam, zupełnie poważnie. O co chodzi? O jakie doświadczenie chodzi? Jaki ma ono związek z tematem naszej wcześniejszej dyskusji?

"jakieś misjonarskie zacięcie do przekonania że moja ulubiona seria jest inna niż widzą to moje oczy."

Pomyliłeś się. W wielu filmach są błędy, nie tylko SW, ale to nie sprawia, że nie mogą dostawać wysokich ocen i że nie mogą być zwyczajnie dobrymi filmami. Zaobserwowałem, że razem z Wardem macie tendencje do generalizacji oraz formułowania wniosków, które nijak mają się do tego, co tu próbuję wyjaśnić (vide powyższy cytat - nikomu nie wmawiam, że SW to coś innego niż widzi, no bądźmy poważni; nie dość, że masz mnie za gówniarza, to jeszcze za idiotę, cieszy mnie to niezmiernie).

"Na pewno możesz coś przekazać od siebie ale jeszcze więcej się nauczyć od innych, nazywanych wapniakami."

Dlatego całe życie otaczam się ludźmi lepszymi od siebie, którzy umieją swoją wiedzą i pracą zbudować w moich oczach autorytet, a nie poprzez osądzanie, spekulacje i nie odróżnianie opinii od faktów. Zamiast pouczać i sugerować, że Twój wiek sam już świadczy o tym jak wielką masz wiedzę i jakie to Ci daje prawo do wyrażania ponadczasowych osądów, zacznij dawać przykład w Senacie, żeby każdy na drugi raz wiedział, że ma do czynienia z kimś kto jest mądry, ma praktyczną rzeczową wiedzę i umie udzielać odpowiedzi popartych źródłami informacji.

07.03.2007
11:17
smile
[112]

Grassus [ Konsul ]

Może ktoś sie skusi?

08.03.2007
12:49
[113]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Zauważam że masz Da_Mastah pewne przyzwyczajenie do powoływania się na dwóch panów W. Jeden jest podobno uosobieniem światła drugi podobno ciemności. Następnym przyzwyczajeniem jest łączenie swoich opinii z tym pierwszym panem W, cudzych opinii z tym drugim, ja tych panów ani innych osób tak łatwo i szybko nie oceniam. Lepiej pozostać przy ocenie opinii a nie ludzi i tu mam zdanie raczej odmienne. Jeden pan W. nie ma czasu dla swoich kolegów, chociaż mógłby zobaczyć że na jego głos czekają, drugi W powinien się pytać o pozwolenie by wystąpić z szeregu i złożyć meldunek? To pewnie przez dużą zażyłość tego grona ale mnie to czasem trochę dziwi. No ale co ci starzy wiedzą :-) Ale moze wyjść poza przykłady panów W. i zauważyć że większe grono miało małe albo duże zastrzeżenia do tych jakoby bzdur i czas zastanowić się czy prawda albo może lekka przesada? Twoje opinie czytam, czasem przyjmuję, jednak są czasem dość oryginalne.
Mając doświadczenie nie atakuje się plutonem żołnierzy przez pole minowe na umocnione pozycje bronione przez kompanię piechoty. Takim atakiem była szarża odważnych ale młodych rekrutów na okopy wapniaków którzy siedzą w nich 20 albo 30 lat. Wsparcie przykładów-artylerii było za słabe. A wiesz co najbardziej dziwi tych doświadczonych nazywanych wapniakami? Po co jest ten atak? Pozdrawiam.

08.03.2007
16:44
[114]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu:

"Zauważam że masz Da_Mastah pewne przyzwyczajenie do powoływania się na dwóch panów W. Jeden jest podobno uosobieniem światła drugi podobno ciemności."

Z Wardem dyskutuję na bieżąco, więc trudno, żebym się do niego nie odnosił, a Waterhouse'a przywołałem tylko po to, żeby odświeżyć Twoją pamięć. To była tylko jedna sytuacja i na tym koniec. Nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy identyfikowanie każdego z nich ze światłem i ciemnością...

"Następnym przyzwyczajeniem jest łączenie swoich opinii z tym pierwszym panem W, cudzych opinii z tym drugim, ja tych panów ani innych osób tak łatwo i szybko nie oceniam."

O jakie opinie chodzi i gdzie dokonałem takiego połączenia? Chodzi Ci o Warda? Co złego jest w przytaczaniu jego słów?

"Lepiej pozostać przy ocenie opinii a nie ludzi i tu mam zdanie raczej odmienne."

O proszę, proszę i kto to mówi?

"Jeden pan W. nie ma czasu dla swoich kolegów, chociaż mógłby zobaczyć że na jego głos czekają,"

To nie jest kwestia tego czy ma czas czy nie, w każdym razie zrobił to, przy czym ja powinienem pozostać, a za namową Lima wróciłem, czyli się stąd wynieść i przestać tracić czas na bezcelowe dyskusje.

"Ale moze wyjść poza przykłady panów W. i zauważyć że większe grono miało małe albo duże zastrzeżenia do tych jakoby bzdur i czas zastanowić się czy prawda albo może lekka przesada?"

No, ja to zauważyłem, nie wiem jak Ty. Nie dyskutowałem z innymi tylko z Wardem uważasz?

"Twoje opinie czytam, czasem przyjmuję, jednak są czasem dość oryginalne."

To źle?

"Mając doświadczenie nie atakuje się plutonem żołnierzy przez pole minowe na umocnione pozycje bronione przez kompanię piechoty. Takim atakiem była szarża odważnych ale młodych rekrutów na okopy wapniaków którzy siedzą w nich 20 albo 30 lat. Wsparcie przykładów-artylerii było za słabe. A wiesz co najbardziej dziwi tych doświadczonych nazywanych wapniakami? Po co jest ten atak? Pozdrawiam."

Korzenie sobie powyrywaj. Nic z tego nie rozumiem. Sugerujesz, że przykłady/dowody na sprzeczności i niejasności w filmach były pretekstem do ataku na starszych ode mnie? Albo, przepraszam, na "prawdziwych fanów"? Jaki atak? Na kogo/na co?

Pouczasz mnie cały czas, a sam nie zrobiłeś nic, żeby merytorycznie kwestionować moje tezy. NIC! Niektórzy mieli w pewnych miejscach zastrzeżenia, które wyjaśniałem na bieżąco. Może napisz rzeczowo z wykorzystaniem cytatów, bo zauważyłem, że ci starsi z doświadczeniem mają tendencje do pisania opowieści o okopach kompletnie od czapy, z których niespecjalnie cokolwiek wynika...

08.03.2007
19:34
smile
[115]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

wapniaków którzy siedzą w nich 20 albo 30 lat

Oj tam od razu "wapniaków" ;D

Składam Panom najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Kobiet i zalecam troszeczkę więcej luzu, o jaki i mnie czasami tutaj trudno :-) Niech Moc będzie z Wami!

08.03.2007
23:48
smile
[116]

Lim [ Senator ]

Dziewczyny, kobietki, kobiety ;)
Towarzyszą Star Wars od samego początku.
Kobiety delikatne i powabne...

08.03.2007
23:50
[117]

Lim [ Senator ]

oraz zdecydowane, groźne i silne ;)

08.03.2007
23:54
smile
[118]

Lim [ Senator ]

Serdeczne życzenia dla Mistrzyni Jedi od senackiej ekipy i mistrza Yody który wpadł z – a raczej wpadł w kwiaty.

Zdążyłem-zdążyliśmy w ostatniej chwili :)

09.03.2007
08:07
[119]

Lim [ Senator ]

Zanim powrócimy do bieżącego tematu, polecam Wam wesoły filmik na przywitanie miłego, słonecznego dnia.
Monty Python i Star Wars – czyli Król Artur gromiący czarnego rycerza. Przy okazji polecam wszystkim Świętego Graala M.Pythona, film nieomal tak ,,stary’’ jak SW i prawie tak samo doskonały ;)


09.03.2007
08:20
smile
[120]

Lim [ Senator ]

od tygodnia chciałem zapytać o coś Vitiego...a tak, przypomniałem sobie ;)

10.03.2007
15:21
[121]

Resksio [ Konsul ]

Ten u góry to chyba nie jest gość z gwiezdnych wojen?

Wy się i tak nie zgodzicie bo jak dla kogo najważniejszy jest film to jest najważniejszy
a jak książka to książka.
Pytanko ,czy w batlefront można grać przez oko ?

10.03.2007
15:50
smile
[122]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Wracając do nauki języków obcych ;-)

10.03.2007
16:00
smile
[123]

Resksio [ Konsul ]

Dobra , teraz już widzę że w filmie są byczki heheheheeh
chyba że wiecie jak ten robot tam wszedł?
ale film i tek jest najlepszy i przez film są te wszystkie gry i ksiażki, nic nie mam do filmu bo jest dobry i najważniejszy z całych gwiezdnych wojen

10.03.2007
16:09
smile
[124]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Resksio

chyba że wiecie jak ten robot tam wszedł?
Każde dziecko to wie! Odpowiedź brzmi M.O.C. ;-)

nic nie mam do filmu
Hahahaha spróbowałbyś mieć :P

10.03.2007
16:15
smile
[125]

Resksio [ Konsul ]

o kurka wodna, podsadził go mocą
racja!!!!!!
Pewnie jak się długo gwiezdne wojny ogląda to się dużo wie
jak dłuzej to więcej
Też będę kiedyś wiedział wszystko :-))))

10.03.2007
20:23
smile
[126]

Grassus [ Konsul ]

Resksio---> ja bym raczej zapytał jak on tam wszedł (R2D2) jak Luke odlatywał z Dagobah? :_)

11.03.2007
23:28
smile
[127]

Da_Mastah [ Elite ]

12.03.2007
00:09
[128]

Reppu [ Generaďż˝ ]

Panie Da_Mastah. Star wars jakie są każdy widzi, ja nie widzę żadnego problemu w tym że są ludzie którzy Star wars mają za coś ważnego albo inaczej, za coś niepotrzebnego. Zmuszać kogoś do przyjmowania własnej optyki niepodobna. Twoją lekką zmianę widzę i się z niej umiarkowanie cieszę, od udowodnienia bzdur filmowych doszedłeś do zastanawiania się nad przykładami na znalezione dowody niejasności. Tak się zdobywa doświadczenie :-D

12.03.2007
12:47
[129]

Da_Mastah [ Elite ]

Reppu, a ja widzę, że z Tobą da się poważnie porozmawiać tylko w cztery oczy, bo przez Internet ciężko odczytać intencje rozmówcy. Proponuję zakończyć temat, bo chyba nie zanosi się na to, żebyśmy obaj doszli do jakiejś sensownej konkluzji, a żaden z nas chyba nie lubi się powtarzać, nieprawdaż?

12.03.2007
21:43
smile
[130]

Lim [ Senator ]

Korzystając z chwili czasu doniosę się do kilku spraw.
Na wstępie informacje odnośnie płyt DVD z lektorem, poszukiwanych przez rodziców pragnących zapewnić swoim pociechom szybki start w świat Star Wars.
Nowa trylogia jest dostępna z dubbingiem, natomiast klasyczna z lektorem. Ta wersja jest tym bardziej pożądana...

12.03.2007
22:08
[131]

Lim [ Senator ]

z powodu postaci, która pojawi się obok mistrza Yody.

Warto zwrócić uwagę na to, iż dubbing jest spotykany wyłącznie w przypadku jednej z części Sagi - Zemsty Sithów wydanych na DVD. Muszę to dokładnie sprawdzić ;)
Skąd wiec lektor w Klasycznej trylogii i dubbing w Mrocznym Widmie i Ataku klonów?
Otóż te płyty DVD zostały wykonane z plików zapisanych na dysku, po emisji w jednej ze stacji tv satelitarnej. Dubbing z filmów nowej trylogii pochodzi z filmów kinowych wykonanych w polskiej wersji językowej i jest dość dobrej jakości, podobnie jak tłumaczenie lektora w Klasycznej Trylogii. Ze względu na sposób wykonania i ilość osób posiadających w tej chwili tą wersję, jest to zestaw dość trudny do znalezienia ;)

12.03.2007
23:08
smile
[132]

Lim [ Senator ]

Teraz sprawa książek i filmów, doświadczenia w przywoływaniu przykładów, ich analizowaniu jak i w prowadzeniu dyskusji ;)
Trudno zaprzeczyć że z wiekiem, ilością odbytych rozmów i powtórnie obejrzanych filmów nabywa się w tym temacie pewne doświadczenie. Jednakże warto pamiętać, że cenne jest samo dążenie do przedstawienia i rozwikłania pewnych zagadnień. Mamy przykład z ostatnich rozmów, które niezbyt fortunnie zboczyły w kierunku nie porównania, lecz przeciwstawienia poszczególnych star-warsowych mediów. Pamiętacie rozmowy sprzed miesięcy i lat i wnioski jakie przyjęliśmy dawno temu? Bardzo podobne do prawideł, którymi rządzą się inne podobne senatowi miejsca. Źródłem pierwszym i najważniejszym dla fana jest film, bowiem film jest niekwestionowaną skarbnicą wiedzy fana Star Wars - wiedzy czystej, nieskażonej rozmaitej jakość dodatkami.
Film jest takim właśnie źródłem… ale jednocześnie katalizatorem dla powstania świata EU, który poszerza uniwersum SW dając nam dodatkową przyjemność śledzenia losów bohaterów licznych serii książek, komiksów i gier. Czy ograniczać świat Star Wars wyłącznie do filmów? Tego nie możemy żądać, tym bardziej trudno jest odmówić licznej rzeszy Fanów prawa, do ignorowania lub wręcz odrzucania tego, co z UE jest związane. Jedna uwaga mimochodem, jeśli postronny ktoś chce zapytać o pojawiający się skrót - Expanded Universe (EU) to rozszerzony (wszech)świat Gwiezdnych Wojen, czyli wszystko to o czym dowiadujemy się z innych źródeł niż film ;)

Czy można (czy trzeba?) mówić o hierarchii poszczególnych źródeł? Robiliśmy to kiedyś, dochodząc do konsensusu, iż filmy kinowe i książki pisane na podstawie scenariusza filmowego są najcenniejszymi i nie kontrowersyjnymi źródłami informacji. Mamy więc sześć kinowych filmów i sześć książek o tych samych tytułach. Następnie dochodzimy do innych źródeł , czyli rozmaitych encyklopedii, przewodników, książek i książeczek, które choć popularne, to mogą lecz nie muszą być uznawane za źródło kanoniczne dla fana Star Wars :)

Czy możemy wykazać na przykładach jak ów mechanizm sprawdza się w praktyce?
Oczywiście że tak !

12.03.2007
23:25
[133]

Attyla [ Flagellum Dei ]

A nie można do tego podejść ot tak - po prostu? Filmy zyskały megapopularność. Ten i ów zapragnął uszczknąć odrobinę z tego lukrowanego tortu i napisał pierwszą, drugą, setną książkę. O jakość mniejsza - w końcu fan i tak kupi. Bez względu na to, czy w innych warunkach za taki "dziełem" obejrzałby się pies z kulawą nogą. Siła masowej kultury. Potem pojawiły się setki gadżetów i innych przedmiotów, które służą jednemu celowi - wyciągnięciu kasy z kieszeni naiwnych i ślepych wielbicieli serii. Staw Wars to chyba najbardziej opłacalna i dochodowa produkcja wszechczasów - co więcej - najprawdopodobniej będzie to niewyczerpana kopalnia kasy do końca świata i o jeden dzień dłużej. Film ma w sobie to coś. Odrobinę mistycyzmu, którego tak brak na co dzień. Trochę new age'u, tajemnicy i wartkiej akcji. Wystarczy, żeby przyciągać kolejne pokolenia.
Wydaje mi się jednak, że - jak ze wszystkim - nie wolno tu przesadzać. Uznać to za świetną produkcję dającą fajną i raczej nieprzeterminowującą się zabawę - ok. Ale uwielbienie przechodzące w fanatyzm to stanowczo za dużo. życzę zatem wszystkim dobrej zabawy i umiaru. Film - choćby najlepszy nie zastąpi realnego życia. Nie rozwiąże naszych problemów. Ot da chwilę wytchnienia.

12.03.2007
23:37
smile
[134]

Apocaliptiq [ Parapsychic Man ]

nie ma to jak Apo jedi:)

13.03.2007
00:34
smile
[135]

Lim [ Senator ]

Attyla ---> oczywiście można, tylko że właśnie w takich szczegółach jest pies pogrzebany a niekiedy kość niezgody - a raczej nie pies lub kość z powiedzenia, tylko autentyczna przyjemność z prowadzenia podobnych analiz, na chwałę Impe... Republiki oczywiście. Dążenie do (jeszcze większej) wiedzy i prawdy jest świętym Graalem fanów Star Wars, również na tym forum ;)

Poszukajmy sceny z filmu, którą porównamy z jakimś innym źródłem. Sceny pierwszej z brzegu…a najlepiej dosłownie pierwszej – pościgu gwiezdnego Niszczyciela za Tantive IV z księżniczką Leią na pokładzie. Na ekranie widzimy maleńki stareczek ścigany przez potężny okręt, miotający w kierunku uciekiniera wiązki promieni z turbolaserów. Starek zostaje trafiony, wciągnięty do przepastnego wnętrza olbrzyma a następnie zdobyty abordażem przez odział szturmowców imperium. Książka nie dysponując możliwościami wizualnego przekazu, buduje w wyobraźni czytelnika obraz tych zdarzeń ciekawymi opisami i narracją.
Mamy więc groźna sylwetkę okrętu najeżoną działami, niewielką grupę rebeliantów w pomiętych mundurach, gotujących się na śmierć z wyrazem zdecydowania widocznym na twarzy. Mamy laserowe promienie trafiające zbroje szturmowców i roznoszące na wszystkie strony strzępy ciała i kości itd., itp.
Czy scenie w filmie lub jej opisowi czegoś brakuje? Skądże, film po 30 latach ogląda się z przyjemnością, podobnie jak czyta się treść książkowej Nowej Nadziei. Teraz spróbujemy użyć do analizy tej sceny danych z bardzo popularnego źródła. Zagłębimy się w magię liczb towarzyszących filmowi…

Corellian Corvette, uzbrojenie: dwa podwójne turbolasery, załoga do 30-165 osób, osłony 10SBD
Gwiezdny niszczyciel – w zależności od wersji
od 10 poczwórnych baterii turbolaserów,40 podwójnych baterii turbolaserów,80 wyrzutni rakiet, 10 emiterów promienia ściągającego, 2 dywizjony myśliwców - do 50 baterii ciężkich turbolaserów,50 ciężkich turbolaserów,20 dział jonowych,10 emiterów promienia ściągającego,6 dywizjonów myśliwców, obsadzonych ponad 40 tysiączna załogą.

Nie wspominam o superniszczycielach, bowiem wieść gminna głosi, że są uzbrojone w ponad 1000(!) ciężkich dział i obsadzone ponad ćwierćmilionową(!) załogą. Dysproporcja sił dość przerażająca, prawda? Jednak w filmie nie zaprzątamy sobie tym głowy, wszystko wygląda na świetnie dopasowane i przemyślane. Powyższe liczny, często szerzej nieznane, jeszcze nie powodują wątpliwości.

13.03.2007
01:13
[136]

Lim [ Senator ]

O ile scena pogoni Niszczyciela za maleńką korwetą może znaleźć uzasadnienie, nawet w obliczu przytoczonych ze źródeł około starwarsowych liczb, to gdy dojdziemy do finału filmu czeka nas nielada zagadka.
Jak autorzy opracowań z rozmaitych źródeł zdołają uzasadnić powodzenie ataku nielicznej grupy myśliwców rebeliantów na potężna Gwiazdę Śmierci? Wiemy, że atak małych statków był zaskoczeniem, wiemy że rebelianci dysponowali wiedzą o wrażliwym punkcie stacji bojowej. Ale atak kilkunastu - kilkudziesięciu doskonałych co prawda myśliwców, na stację o takim potencjale (skrzętnie wypisuję dane)

1 superlaser
5000 baterii turbolaserów
5000 ciężkich turbolaserów
2500 dział laserowych
2500 dział jonowych
768 generatorów promienia ściągającego
600 dywizjonów myśliwców

Ile było dział w rejonie ataku wiemy dokładnie z filmu, przygotowania do ataku są dobrze opisane w książce
zwróćcie też uwagę na te umocnienia, to wieże artylerii ciężkiej ustawione na osiach równoleżnikowych i klika baterii chroniących osie południkowe. W dodatku generatory pola powodujące spore odchylenie nad szybem. Jak sądzę manewrowość w tym sektorze będzie mniejsza niż zero trzy. Gdzie się jednak podziały te setki dywizjonów myśliwców, mających roznieść rebeliantów w bezpośredniej walce?
Może film jest tu zbyt ubogi w swym wizualnym przekazie? Może powinniśmy odszukać powody i okoliczności, które wyjaśnią te rozbieżności? A może jednak niekoniecznie, lub niekoniecznie w sposób iście ,,inkwizycyjny'';) Ten przykład pokazuje pewien rozbrat EU z filmem, widoczny tu i wielu innych miejscach. Krótkie odniesienie do przykładów postaci z filmu i rozmaitych książek, oraz wniosek jaki z tego płynie, przedstawię jutro… a raczej już dzisiaj.

Dobranoc wszystkim, dobranoc... Waterhouse ;)

13.03.2007
11:20
[137]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Lim

Prawda jest jedna - Imperium i Rebeliantów ani wojen gwiezdnych nie ma. To tylko wytwór czyjejś wyobraźni przeniesiony na filmową taśmę. Baśń. Tu nei można dochodzić prawdy z tej prostej przyczyny, że prawdy w tym nie ma nawet za grosz. Zawsze będzie to zatem dyskusja jałowa i bezproduktywna. Poza przypadkiem, gdy bądzie to traktowane przez strony sporu jako metafora. ćwiat gwiezdnych wojen nie miał być spójny ani całkowity. To świat na tyle spójny, że sprzeczności nie są widoczne z perspektywy kinowego widza i całkowity na tyle na ile całkowity jest świat jakiejkolwiek innej bajki. Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... To jest świat gwiezdnych wojen. Cała reszta to już przesada wiodąca do oderwania od rzeczywistości. W rzeczywistości nie ma Jedi i nie ma Sith. Nie ma mieczów świetlnych i broni laserowej (przynajmneij takiej jak ta z kina). Nie ma Imperium i nie ma powstańców. I to jest prawda wystrczająca dla omówienia całej sprawy. Jedyna głźbia jakiej tu można się doszukać to głębia chęci stworzenia produktu zdolnego przynosić dochody.

13.03.2007
11:44
smile
[138]

Ward [ Senator ]

Attyla – no chwila, chwila , jak to? co Ty mówisz ?
to nie było gwiazdy śmierci z 1000 dział , to jakaś bajeczka ? SZOK ;->

To świat na tyle spójny, że sprzeczności nie są widoczne z perspektywy kinowego widza i całkowity na tyle na ile całkowity jest świat jakiejkolwiek innej bajki.
no i BINGO o ile ja dobrze to rozumiem to i ci co siedzą w tym masę czasu i nawet okazyjnie się tym zajmujący wiedzą, że to jest spójne -o to chodzi że są ludzie którzy wolą żeby to było spójne albo inni którym na tym mniej zależy

13.03.2007
18:57
smile
[139]

Da_Mastah [ Elite ]

Lim:

"Źródłem pierwszym i najważniejszym dla fana jest film, bowiem film jest niekwestionowaną skarbnicą wiedzy fana Star Wars - wiedzy czystej, nieskażonej rozmaitej jakość dodatkami."

"Film jest takim właśnie źródłem… ale jednocześnie katalizatorem dla powstania świata EU, który poszerza uniwersum SW dając nam dodatkową przyjemność śledzenia losów bohaterów licznych serii książek, komiksów i gier. Czy ograniczać świat Star Wars wyłącznie do filmów? Tego nie możemy żądać, tym bardziej trudno jest odmówić licznej rzeszy Fanów prawa, do ignorowania lub wręcz odrzucania tego, co z UE jest związane. Jedna uwaga mimochodem, jeśli postronny ktoś chce zapytać o pojawiający się skrót - Expanded Universe (EU) to rozszerzony (wszech)świat Gwiezdnych Wojen, czyli wszystko to o czym dowiadujemy się z innych źródeł niż film ;)"

Na takie odpowiedzi czekałem. I proszę, można? Można. I nie trzeba było wcale robić aluzji, że ktoś jest za młody, aby zrozumieć pewne rzeczy kiedy nie bardzo pod ręką znajdują się argumenty.

"Czy można (czy trzeba?) mówić o hierarchii poszczególnych źródeł? Robiliśmy to kiedyś, dochodząc do konsensusu, iż filmy kinowe i książki pisane na podstawie scenariusza filmowego są najcenniejszymi i nie kontrowersyjnymi źródłami informacji. Mamy więc sześć kinowych filmów i sześć książek o tych samych tytułach. Następnie dochodzimy do innych źródeł , czyli rozmaitych encyklopedii, przewodników, książek i książeczek, które choć popularne, to mogą lecz nie muszą być uznawane za źródło kanoniczne dla fana Star Wars :)"

A nie wrzucać wszystkiego do jednego worka z napisem "chłam".

Attyla:

Nareszcie wróciłeś :-))) Szkoda naprawdę, że tak rzadko wpadasz... Może sobie nas podwieś? :-))

"Prawda jest jedna - Imperium i Rebeliantów ani wojen gwiezdnych nie ma."

Tak jest w zasadzie z każdym produktem dla masowej kultury, ale jak widać można się zakochać w filmach, sztukach teatralnych, książkach, muzyce itp. To bardziej powinno się chyba traktować jako hobby, pasję jakąś, że w fikcyjnym świecie, który ktoś stworzył każdy odnajduje coś dla siebie i jednych fascynuje typ broni używanej przez StormTrooperów w Nowej Nadziei, a inni mogą interesować się np. losami bohaterów lektur szkolnych, tudzież doszukiwać się jakiegoś przesłania czy głębokich wartości. To taki punkt widzenia ludzi, którym różne bodźce pobudzają wyobraźnię :-))) Dlatego nie można zadać pytania "co autor chciał przez to powiedzieć", bo się na nie nie da odpowiedzieć :-))) A swoją drogą, to udało Ci się zapoczątkować może jakąś dyskusję na temat ogólnej roli jakiejkolwiek twórczości w życiu człowieka :-)))

A co do racjonalnych przesłanek, czyli krótkowzrocznego celu jakim jest zarabianie pieniędzy, to absolutnie się zgadzam. Twórca też musi z czegoś żyć, a żyje dzięki temu, że są na świecie ludzie, których może zainteresować to, co wymyśli. Akurat w przypadku amerykańskiego kina, to moim zdaniem jest to rzemiosło, bo tylko tam w zasadzie możemy mówić o istnieniu czegoś takiego, jak "przemysł filmowy" :-)) Bo w końcu filmy produkuje się po to, by utrzymać te całą bandę kiniarzy, którzy muszą sprzedawać popcorn i miejsca na seanse, bo też w końcu z czegoś żyją ;-))) Ale z drugiej strony faktycznie udało się Lucasowi coś wynaleźć, bo to dzięki niemu mamy THX, Skywalker Sound, ILM czy Pixara, który co prawda rozwinął się dopiero po odejściu spod skrzydeł George'a, ale jednak jest to jego twór.

Pozdrawiam

13.03.2007
21:32
smile
[140]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Panie Lim, lepiej późno niż wcale ;-)

> Czy ograniczać świat Star Wars wyłącznie do filmów? Tego nie możemy żądać, tym bardziej trudno jest odmówić licznej rzeszy Fanów prawa, do ignorowania lub wręcz odrzucania tego, co z UE jest związane.

Trudno też zmuszać rzesze fanów, których EU nie pociąga, do sięgania po książki.
Wydaje mi się, że nikt z nas nie był za spaleniem tych książek na rynku Tatooine ;-)

Attyla
> A nie można do tego podejść ot tak - po prostu?

Nie można, bo to jest najlepsze i najprostsze rozwiązanie, a Senatorowie nie idą na łatwiznę ;-)

Lim
Corellian Corvette, uzbrojenie: dwa podwójne turbolasery, załoga do 30-165 osób, osłony 10SBD
Gwiezdny niszczyciel – w zależności od wersji od 10 poczwórnych baterii turbolaserów,40 podwójnych baterii turbolaserów,80 wyrzutni rakiet, 10 emiterów promienia ściągającego, 2 dywizjony myśliwców - do 50 baterii ciężkich turbolaserów,50 ciężkich turbolaserów,20 dział jonowych,10 emiterów promienia ściągającego,6 dywizjonów myśliwców, obsadzonych ponad 40 tysiączna załogą.


Wszystko super Lim, ale mimo że jestem "techniczna", to tak naprawdę te informacje nie są mi potrzebne, kiedy widzę tę scenę na ekranie. Czy w tym wszystkim jest jeszcze miejsce na wyobraźnię? Mam dreszcze kiedy widzę Tydirium, mimo że nie wiem jaki ładunek może przewozić i jak liczną załogę można do niego zapakować. Może po prostu nie jestem drobiazgowa ;-)

> Jak autorzy opracowań z rozmaitych źródeł zdołają uzasadnić powodzenie ataku nielicznej grupy myśliwców rebeliantów na potężna Gwiazdę Śmierci? Wiemy, że atak małych statków był zaskoczeniem, wiemy że rebelianci dysponowali wiedzą o wrażliwym punkcie stacji bojowej. Ale atak kilkunastu - kilkudziesięciu doskonałych co prawda myśliwców, na stację o takim potencjale (skrzętnie wypisuję dane)

To taki galaktyczny Grunwald ;D

Attyla
Prawda jest jedna - Imperium i Rebeliantów ani wojen gwiezdnych nie ma. To tylko wytwór czyjejś wyobraźni przeniesiony na filmową taśmę. Baśń. Tu nei można dochodzić prawdy z tej prostej przyczyny, że prawdy w tym nie ma nawet za grosz.

Czasem/często wydaje mi się, że wszyscy o tym zapominają.

Ward

>>To świat na tyle spójny, że sprzeczności nie są widoczne z perspektywy kinowego widza i całkowity na tyle na ile całkowity jest świat jakiejkolwiek innej bajki.
>no i BINGO o ile ja dobrze to rozumiem to i ci co siedzą w tym masę czasu i nawet okazyjnie się tym zajmujący wiedzą, że to jest spójne -o to chodzi że są ludzie którzy wolą żeby to było spójne albo inni którym na tym mniej zależy


I coś w tym jest. Może po prostu trzeba traktować EU i filmy jak dwie różne historie. Dla człowieka, który nie jest skażony EU film jest rzeczywiście spójny i widz taki jak ja potrafi sobie wszystko jakoś zgrabnie połączyć w całość. Sprawa się komplikuje, kiedy sięga się po informacje spoza kina. Tak naprawdę cieszę się, że nie czytam EU. Mogę się ot tak po prostu delektować filmem, bawić się tym, co widzę na ekranie. Jestem szczęśliwą rycerką.

PS. do diaska, czy wszystko zawsze musi do wszystkiego pasować???!!!


14.03.2007
14:29
[141]

Lim [ Senator ]

Popatrzcie na krótki filmik, poza imponującą kolekcją chcę zwrócić Waszą uwagę na plakat widoczny w ostatnich sekundach.

14.03.2007
16:04
[142]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Widziałam ten plakacik jakiś czas temu przy okazji newsa. Nie mogę teraz tego znaleźć :-(

15.03.2007
15:34
[143]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Martash
ten wątek jest podwieszony na stałe:D Jednak w pierwszej kolejności "obrabiam" krucjaty:D

To bardziej powinno się chyba traktować jako hobby, pasję jakąś, że w fikcyjnym świecie, który ktoś stworzył każdy odnajduje coś dla siebie i jednych fascynuje typ broni używanej przez StormTrooperów w Nowej Nadziei, a inni mogą interesować się np. losami bohaterów lektur szkolnych, tudzież doszukiwać się jakiegoś przesłania czy głębokich wartości.
nie wiem czy zauważyłeś, ale nie jest tak jak piszesz. Nie ma ludzi interesujących się losami Mistrza lub Małgorzaty przed i po wydarzeniach opisanych przez Bułhakowa. Nie ma fanatyków Verne poszukujących wejścia do wnętrza Ziemi lub róbujących zbudować armetą wystrzeliwującą ludzi na Księżyc. Poza małymi dziećmi nie ma naśladowców Wołodyjowskiego, Janka z czterech pancernych i innych Klossów. Zjawisko, o którym pisałem odnosi się do niewielkiej części wytworów kultury masowej takich jak saga SW, bajki Tolkiena czy powiastki o Harrym. Wszystkie te rzeczy powodują, że ich "konsumenci" barduzo szybko popadają w obłęd nie różniący się wiele od upojenia alkoholowego. Tyle, że alkohol wywietrzeje po paru godzinach snu a jak niektórzy twierdzą, po palcu wetkniętym w gardło:D a te "upojenia" trwają latami całymi i nie słabną a często wręcz przeciwnie - przeradzają się w prawdziwą obsesję. ślady tego wariactwa zauważyłem w waszej dyskusji na temat źródeł "wiedzy". Toż to wygląda z zewnątrz jak spory teologiczne o zasadności dołączenia do Biblii tekstów nie uwzględnionych w Soborze Nicejskim!!!

A swoją drogą, to udało Ci się zapoczątkować może jakąś dyskusję na temat ogólnej roli jakiejkolwiek twórczości w życiu człowieka :-)))
mam nadzieję:)

Rycerzyk
Nie można, bo to jest najlepsze i najprostsze rozwiązanie, a Senatorowie nie idą na łatwiznę ;-)
Nie wiem czy sam siebie mogę zaliczyć do Senatorów, ale jako sporadyczny uczestnik dyskusji uzurpuję sobie do tego prawo. Mimo to podchodzę do tego ot właśnie tak - po prostu. Tak samo jak do innych wybitnych dzieł kultury. Stosuję cytaty i odniesienia i wogóle traktuję znajomość trylogii SW jak wymogi podstawowe stawiane osobom kulturalnym. Od czasu do czasu dostaje mi się nawet, jeżeli w jakiejś dyskusji na tematy fundamentalne powołam się na Luka albo inną postać lub zdarzenie ze SW.
Dlatego też nie uważam się za zwykłego konsumenta, co to zobaczy raz i już do tego nie wraca. SW należą do mojego stałego repertuaru. Mimo to jednak nie popadam w amok, kiedy wspominam SW. Co więcej - dziewię się waszemu zaangarzopwaniu i - prawdę mówiąc - nieco mnie ono niepokoi.

PS. do diaska, czy wszystko zawsze musi do wszystkiego pasować???!!!
święte słowa księdza prałata z Nowogródka:)

Jestem szczęśliwą rycerką.
Błąd to czy następczyni Lei?:D

15.03.2007
16:01
smile
[144]

Da_Mastah [ Elite ]

Attyla:

"Nie ma ludzi interesujących się losami Mistrza lub Małgorzaty przed i po wydarzeniach opisanych przez Bułhakowa. Nie ma fanatyków Verne poszukujących wejścia do wnętrza Ziemi lub róbujących zbudować armetą wystrzeliwującą ludzi na Księżyc. Poza małymi dziećmi nie ma naśladowców Wołodyjowskiego, Janka z czterech pancernych i innych Klossów."

No może faktycznie przykład z literaturą szkolną był zły, chociaż nie wiadomo czy faktycznie nie ma ludzi, którzy zainteresowali się książkami na tyle, aby szukać odniesień w życiu codziennym. Nie wiadomo także w jakim stopniu naśladowcy bitew pod Grunwaldem czy ogólnie członkowie bractw rycerskich, albo rekonstruktorzy armii z drugiej wojny światowej zostali zainspirowani wyłącznie wydarzeniami historycznymi, a w jakim stopniu przygodami Czterech Pancernych i Wołodyjowskiego ;-)))) Nie wiem tego, więc nie powinienem przywoływać przykładu...

Ale swoją drogą wydarzeń historycznych nie można chyba zaliczyć do produktów kultury masowej, a jednak są ludzie, którzy rekonstruują armie/bitwy tudzież zajmują się kolekcjonowaniem różnych przedmiotów z tym związanych... I jeśli dobrze odczytałem Twoją wypowiedź, to w ten sam sposób podszedłeś do szkolnych lektur, tak? W sensie, że też nie są produktami kultury masowej, żebyśmy się dobrze zrozumieli :-))

"Zjawisko, o którym pisałem odnosi się do niewielkiej części wytworów kultury masowej takich jak saga SW, bajki Tolkiena czy powiastki o Harrym. Wszystkie te rzeczy powodują, że ich "konsumenci" barduzo szybko popadają w obłęd nie różniący się wiele od upojenia alkoholowego."

A no właśnie, dopiero to zauważyłem jak pisałem odpowiedź do poprzedniego cytatu :-))) Chcę więc poznać Twoje zdanie nt. miłośników nie-produktów dla kultury masowej :-))

"Nie wiem czy sam siebie mogę zaliczyć do Senatorów, ale jako sporadyczny uczestnik dyskusji uzurpuję sobie do tego prawo."

Tu każdy tak robi ;-)))

"SW należą do mojego stałego repertuaru. Mimo to jednak nie popadam w amok, kiedy wspominam SW. Co więcej - dziewię się waszemu zaangarzopwaniu i - prawdę mówiąc - nieco mnie ono niepokoi."

O właśnie, m.in. to miałem na myśli mówiąc o traktowaniu jak hobby, bo nie bardzo mogłem znaleźć słów, żeby to wyjaśnić :-))) Ja też nie jestem fanatykiem, który musi wiedzieć czy Boba Fett używał tej samej broni w Powrocie Jedi, co w Imperium Kontratakuje, ale jeśli ktoś skłoni mnie jakąś interesującą wypowiedzią w Senacie do tego, żebym się rozdrobnił, to proszę bardzo :-)) To tak, żeby sobie podyskutować, bo po to jest ten wątek założony :-)) Jeśli ktoś o coś pyta poważnie, to można mu w tym temacie poważnie odpowiedzieć po uprzednim researchu i powołaniu się na merytoryczne argumenty, które zawierają się w całym Universum SW. Mnie zwyczajnie sprawia radość to, że jeśli ktoś coś tutaj napisze, to ja odpowiadając na jego pytania mogę z przyjemnością wrócić do obejrzenia filmów po raz kolejny, albo do zajrzenia do ulubionych książek. To po prostu kwestia tego, że ciągle jestem w kontakcie z ludźmi o podobnych zainteresowaniach.

Pozdrawiam

15.03.2007
19:57
smile
[145]

olivierpack [ Generaďż˝ ]

Czytam was jak zwykle z uwagą i z zainteresowaniem, na skutek treści ostatnich postów nie mogę nie zabrać głosu. Jako zatwardziały beton wierny uniwersum Gwiezdnych Wojen ale tylko temu wykreowanemu w podstawowej trylogii, podniosło mi się wybitnie ciśnienie czytając ostatnie wypowiedzi.

Bardzo soczyście, wręcz filozoficznie opisał Lim koegzystencję filmowego "nowego testamentu" SW (czyli pierwszej trylogii czyli dziejowo drugiej - ale to brzmi:)) z następującymi póżniej "listami apostolskimi" zarówno gatunku i jakości wszelakiej. Opisał próbując dramatycznie zakryć wszystkimi kończynami promienie realizmu przebijające z postu Attyli (133).

Może film jest tu zbyt ubogi w swym wizualnym przekazie? Może powinniśmy odszukać powody i okoliczności, które wyjaśnią te rozbieżności?

Drogi Limie, to nie film jest zbyt ubogi w stosunku do około tematycznych źródeł wszelakich, tak jak analogicznie nie słońce krąży wokół planet, ale planety wokół słońca, nie mówiąc już o pierwszeństwie stworzenia czy wadze (filmu i słońca względem literatury i planet:)). Po części rozumiem sens twojej wypowiedzi, ale tej pobrzmiewającej nuty jakoby film nie do końca pokrywał się z wytworzoną na jego bazię całą religią, już nie rozumiem. Jeśli tak jest to można wytłumaczyć to tylko w ten sposób, że religia ta już dawno wykroczyła poza sens swego istnienia i stała się kultem kultywującym w znacznej mierze siebie samą.
Wracając do przytoczonego przez ciebie przykładu:

10 poczwórnych baterii turbolaserów,40 podwójnych baterii turbolaserów,80 wyrzutni rakiet, 10 emiterów promienia ściągającego, 2 dywizjony myśliwców - do 50 baterii ciężkich turbolaserów,50 ciężkich turbolaserów,20 dział jonowych,10 emiterów promienia ściągającego,6 dywizjonów myśliwców, obsadzonych ponad 40 tysiączna załogą.[...]
1 superlaser 5000 baterii turbolaserów 5000 ciężkich turbolaserów 2500 dział laserowych 2500 dział jonowych
768 generatorów promienia ściągającego 600 dywizjonów myśliwców


Imponujące dane przyjacielu, zaprawdę. Co jednak z nich wynika poza tym, że ktoś miał naprawdę wielką wyobraźnię, czy raczej słabość do dużych liczb i ich zaokrąglania. Na równi z wizjonerskim twórcą tych liczb oglądałem epizody od IV-VI dałbym głowę, że nie mniejszą ilość razy i zarzekam się, że jestem pewny iż imperialny super niszczyciel miał 4999 turbolaserów, gdyż ten jeden między imperialnym kambuzem, a latryną trzeciego poziomu został zdemontowany na skład imperialnych szczotkek typu supermop C7P8. Że niewiadomo i nie mam racji? No niestety nie mam praw do sygnowania swoich teorii solennie opłaconą sygnaturą „TM registered by Lucasfilm Ltd.” Moja wnikliwa teoria nie wzbogaci więc około tematycznego uniwersum SW, czyż to nie smutne i znaczące?

Jak zwykle pozdrawiam:)

15.03.2007
19:57
smile
[146]

Rycerzykk [ Pretorianin ]

Attyla
Mimo to jednak nie popadam w amok, kiedy wspominam SW. Co więcej - dziewię się waszemu zaangarzopwaniu i - prawdę mówiąc - nieco mnie ono niepokoi.

i od razu

Da_Mastah
O właśnie, m.in. to miałem na myśli mówiąc o traktowaniu jak hobby, bo nie bardzo mogłem znaleźć słów, żeby to wyjaśnić :-))) Ja też nie jestem fanatykiem, który musi wiedzieć czy Boba Fett używał tej samej broni w Powrocie Jedi, co w Imperium Kontratakuje, ale jeśli ktoś skłoni mnie jakąś interesującą wypowiedzią w Senacie do tego, żebym się rozdrobnił, to proszę bardzo :-))

Panowie Senatorowie, wydaje mi się, że to nie fakt dostrzegania różnicy w używanej przez Fetta broni świadczy o fanatyzmie. To raczej uczucia i emocje, jakie towarzyszą dyskusji i zdolność zaakceptowania poglądów innych na sprawę. Wszyscy kochamy trylogię, ale każdy z nas kocha w niej coś innego i czasem wygląda to tak, jakbyśmy nie chcieli się z tym pogodzić.
Wydaje mi się, że mam zdrowe podejście do tematu, chociaż czasem, kiedy ktoś z Was atakuje jakąś cechę trylogii, którą szczególnie lubię, to nie mogę się powstrzymać i z mieczem w dłoni staję do walki, zupełnie zatracając się w dyskusji. Czasem jestem za to zła na siebie.
Każdy temat pracy z angielskiego potrafię sprowadzić do tematu "Gwiezdnych Wojen", chociaż reszta mojej grupy wypisuje mądre rozprawki na temat biznesu. Ostatnio spać nie daje mi plakat z "Imperium..." pana Łakomskiego. Myślę o nim nieustannie i zastanawiam się kiedy i czy uda mi się go dostać. Zawsze staram się mieć przy sobie coś, co mówi o moim umiłowaniu gwiezdnej sagi, a w pracy na biurku stoi kennerowy Vader. Obsesja? :-) Jestem fanatykiem? Może jednak nie, ponieważ nie kupuję wszystkiego, co związane z tematyką sw. Dostrzegam "gwiezdne buble" i nie mówię, że zachwyca, skoro nie zachwyca. Fakt, że dyskusje tutaj podnoszą mi czasem ciśnienie (pozdrawiam Wardzia ;-)), ale trudno podchodzić do tematu "na zimno", skoro sw to nasza pasja. Jeśli jestem fanatykiem, to o tym nie wiem. Nie będę tego leczyć, bo lubię ten stan. Oby się tylko nie pogarszał ;-)

Błąd to czy następczyni Lei?:D

Hmmm … powinnam teraz odpowiedzieć: I am a Jedi, like my father before me! ;-)

A co na temat naszego fanatyzmu sądzi Reppu? :-)

15.03.2007
21:14
smile
[147]

Viti [ Ponury Krwiożerca ]

Jakby tego było mało wczoraj na VH1 był program o GW. Przy okazji kupa śmiechu, jak wyglądały dzieciaki przebrane za Ewoki, albo jak wszyscy poszli na lunch a zapomnieli o Kennym Bakerze w robocie (było to w Tunezji).
Sporo było materiałów archiwalnych których nigdy wcześniej nie widziałem.

15.03.2007
22:24
smile
[148]

Ward [ Senator ]

kuma ktoś co mówią na końcu w tym filmie od Lima ?

z instrukcji sprzętu to jeszcze coś rozumiem po angielsku -ale ze słuchu tylko parę słówek na F i S :->
jakoś spokojnie czytam drugi raz co pisał Lim o wchodzeniu na siebie tych dwóch całkiem innych światów starwarsowych , ciemna strona drży jakoś przyjemnie i mówi głosem palpiego z drugiej strony , że i film był i będzie górą :->
ja może bym siekł mieczem i palił ogniem a tu jest negocjacja , wiara w równowagę i pewnie to stąd taka dyplomacja że ostatnim czasem rebelia dość mocno została przyciśnięta– a ''wroga'' trzeba opatrzyć bo co to za gwiezdne wojny bez silnych wrogów , to jakby cała władza była dla imperium albo rebelii - czapki z głów , podoba mi się to :->
Rycerzyk – ten zbiór z filmu o jaki pytałem na początku jest imponujący – znowu się zgodzę
ale co napisać o Twoim zbiorze ? pewnie skromnie że jest największy w Polsce ;->

15.03.2007
22:53
[149]

Da_Mastah [ Elite ]

Ward:

"kuma ktoś co mówią na końcu w tym filmie od Lima ?"

Ale od którego momentu konkretnie? Jak gość stoi przy plakacie i mówi? Bo tam to jest tylko gadka o tym, że w tym roku przypada 30. rocznica SW, w przyszłym wyjdą kolejne serie Clone Wars i w 2009 będzie serial. A w ostatnim zdaniu mówi, że patrząc na plakat wiadomo czego można się będzie spodziewać po serialu.

Czyli będą przygody Boby Fetta :-))))

16.03.2007
10:38
[150]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Mastash
Ale swoją drogą wydarzeń historycznych nie można chyba zaliczyć do produktów kultury masowej, a jednak są ludzie, którzy rekonstruują armie/bitwy tudzież zajmują się kolekcjonowaniem różnych przedmiotów z tym związanych...
Samych wydażeń nie - ale ich rekonstrukcie - i owszem. Tyle, że jest pewna "drobna" różnica między pasjonatami np. Średniowiecza a pasjonatami SW jest taka, że mimo, że obydwie odnoszą się do świata podobnych wartości i podobnego mistycyzmu, to pasjonaci Średniowiecza okazują tęsknotę do czegoś, co istniało. Oni zatem mogą prowadzić dyskusję nad przebijalnością pancerza przez groty wystrzeliwane z łuku angielskiego - bo choć niewiele na ten temat wiemy, to było to rzeczywiste. Tymczasem jaki walor poznawczy może mieć dyskusja dotyczące ilości laserów dostępnych na poszczególnych statkach kosmicznych występujących w SW? Do czego się to odnosi i skąd bierze? Skąd biorą się te setki tysięcy ludzi zamykane w statkach kosmicznych? Przekaz mamy od Jordanesa, Priskosa czy Porfirogenety? Mamy wykopaliska i analizy materiału kopalnego czy tylko świat istniejący wyłącznie w wyobraźni fanatyków i na kartach publikacji?
Jakie wartości niesie w sobie ten obłęd? Czy nie chodzi tu zwyczajnie o powtórne nadanie życiu sensu - pozbawionego przez ultralaicką (czytaj antyreligijną) polityczną poprawność?

I jeśli dobrze odczytałem Twoją wypowiedź, to w ten sam sposób podszedłeś do szkolnych lektur, tak? W sensie, że też nie są produktami kultury masowej, żebyśmy się dobrze zrozumieli :-))
Kultura masowa jest realizacji postulatu XVIII i XIX wiecznych idealistów chcących sprowadzić kulturę pod strzechy. Idealistów, którzy przeoczyli ten drobiazg, że strzechy miały swojł kulturę od zawsze. Skutek realizacji tego postulatu jest łatwy do przewidzenia: kultura obecna nie niesie ze sobą żadnych pozytywnych treści i stanowi zaprzeczenie kultury dotychczasowej. Ta dotychczasowa miała na celu odbarbaryzowanie ludzi poprzez nakłonienie ich do opierania swoich wyborów na rozumie. Cel kutktury masowej jest trudny do określenia. W zasadzie go nie ma. To co jest, to rebarbaryzowanie zachowań i całego świata, zgodnie z tezą, że zenitem kultury jest natura - czyli jej zaprzeczenie. prowadzi to do nihilizmu, od którego niektóre osoby zdają się ratować za pomocą bajek w rodzaju SW.
Samo zjawisko kultury nie jest złe ani dobre. - ono po prostu jest. Złe są skutki a do tych zaliczam grupy fanatyków zjawisk takich jak SW czy Herry Potter

A no właśnie, dopiero to zauważyłem jak pisałem opowiedź do poprzedniego cytatu :-))) Chcę więc poznać Twoje zdanie nt. miłośników nie-produktów dla kultury masowej :-))
A co to jest nie-produkt dla kultury masowej? :D

To po prostu kwestia tego, że ciągle jestem w kontakcie z ludźmi o podobnych zainteresowaniach.
Czyli poszukiwanie własnej przynależności i tożsamości. To rozumiem, choć nie wiem, identyfikowanie się za pomocą SW jest dobre. Odpowiedź jest kwestią czasu.

Lim
Może film jest tu zbyt ubogi w swym wizualnym przekazie? Może powinniśmy odszukać powody i okoliczności, które wyjaśnią te rozbieżności?
Żeby uzupełnić to co napisał Olivierpack dodam tylko, że film nie jest ubogi. Jest taki jaki jest i dodanie do niego lub usunięcie choćby jednej sceny może zepsuć efekt. Co prawda filny SW nie są doskonałe o czym świadczy chociażby to, że dodanie przez Lucasa dodatkowych scen i efektów nie popsuło obrazu (może poza żenującą sceną deptania "ogona" tej maszkary Hutta (czy jak mu tam) przez Hana Solo). Jednak w pewnym sensie pasuje tu wypowiedź Salieriego na temat Wesela Figara z Mozarta.

Rycerzykk
Hmmm … powinnam teraz odpowiedzieć: I am a Jedi, like my father before me! ;-)
Tylko nie próbuj wpływać na stan mojego umysłu!:D Ja mam skrzydełka i trąbę zamiast nosa, więc to na mnie nie działa!:D

Fakt, że dyskusje tutaj podnoszą mi czasem ciśnienie (pozdrawiam Wardzia ;-)), ale trudno podchodzić do tematu "na zimno", skoro sw to nasza pasja. Jeśli jestem fanatykiem, to o tym nie wiem. Nie będę tego leczyć, bo lubię ten stan. Oby się tylko nie pogarszał ;-)
Pomyślmy. Czy umieszczanie w swoim otoczeniu różnych gadżetów przypominających o SW jest normalne? Czy myślenie nieustannie o zdobywaniu kolejnych jest normalne? Czy film lub ich kilka może być pasją? Czy emocjonalne reagowanie na jakiekolwiek oceny jakiegokolwiek elementu jakiegokolwiek wytworu kultury jest normalne?
Odpowiedzi to kwestia prywatnej oceny. Ja jednak nie widzę tu żadnej różnicy pomiędzy tym opisem a opisem stanu mentalnego alkoholika. Pytanie tylko kiedy zaczniesz uciekać przed białymi myszkami? I zauważ, że pierwszą "lekcją" na drodze do usunięcia uzależnienia jest uświadomienie sobie tego stanu i podjęcie decyzji o jego usunięciu. Tobie do tego jeszcze daleko. Miejmy tylko nadzieję, że nie bądziesz kazała swoim dzieciom jeździć rowerkiem w hełmie z zasłoniętymi oczami i przy użyciu mocy:D Myślę zresztą, że szybko cię one z tego wyleczą, bo największą i najwspanialszą mocą jaką znam i widzę jej działanie na każdym kroku jest miłość matki do swojego potomstwa:)

16.03.2007
10:57
[151]

Da_Mastah [ Elite ]

Nowa część: https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=6150337&N=1

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.