GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Interactive movie - czy to jeszcze gra? Czyli o Dreamfallu i Fahrenheicie nieco inaczej.

10.02.2007
13:22
[1]

Taven [ Wu-Tang Killah ]

Interactive movie - czy to jeszcze gra? Czyli o Dreamfallu i Fahrenheicie nieco inaczej.

Od razu mówię, że przygodówek nie trawię wybitnie. Dwie części Monkey Island przeszedłem praktycznie z solucjami w ręku tylko po to, aby napawać się świetnym humorem i scenariuszem, Syberie mnie uśpiły, a Najdłuższa Podróż zanudziła mnie na śmierć (wysiadłem w połowie gry). Zaprawdę, nic mnie w tym gatunku nie przyciąga ze spraw z zakresu "grania". Argh, ignorant ze mnie, nie ma co :)

Gram właśnie w Dreamfalla (bez znajomości jedynki - no co, dostałem, to wypada chociaż zagrać) i nasunęły mi się takie dziwne przemyślenia. Bo fabuła - niby świetna, akcja nieustannie zaskakuje, a całość scenariusza sprawia wrażenie epickiego fantasy, gdzie niejedno jeszcze może zaskoczyć. W jakiś sposób gra mnie odrzuca i to konkretnie, żeby nie powiedzieć - nudzi. W jaki? Otóż z grą nie ma nic wspólnego. To film.

Podobnie było z Fahrenheitem. Ileż to ja się naczytałem opinii o rewelacyjnym klimacie, fabule, emocjach - a ja ni w cholerę nie mogłem ich znaleźć. No ok, może SAM scenariusz był dobry (do połowy), ale kompletnie się zmarnował. Bo co to za gra, w której nie mogę grać? Interakcja równała się niemal zeru - oprócz wybierania kwestii dialogowych (łał!) i walenia w klawisze (łaaaał!) w sekwencjach zręcznościowych (pomijam tą "nieliniowość" za dychę) NIC nie mogłem zmienić. I jeśli moją niechęć do gier przygodowych mogę tłumaczyć kwestiami gustu itp. to tu będę bezlitosny - panowie i panie, cofamy się w rozwoju. Bo coś takiego już było. FMV się nazywało i ponoć było totalnie do dupy. A przynajmniej gry tak zrobione ponoć takie były.

Nie boję się nazwać Fahrenheita ani Dreamfalla kaszankami. Grając w nie czułem się jak idiota, któremu łatwo wmówić, że jak wejdzie w ogień to zmieni się w ropuchę. Że niby ja to gram. Że niby mam wpływ, GRAM. Taa, jaaasne. Ale, ale. Można podejść jeszcze z innej strony - jako do filmu. Jednak znowu pudło, i tu nic z mojej strony. Ten odblask niby-gry na produkcie jest po prostu za silny.

Hmm, jestem ciekawy, co na to wszystko sądzą hardkorowi fani adventure games. Dreamfall został przyjęty przez ogół raczej dość chłodno, ale taki Last Express jest wychwalany pod niebiosa. A moda na "interactive movies" zdaje się, dzięki Bogu, ponownie przeminęła. Bo tytułów na horyzoncie (przynajmniej jakichś głośniejszych) jakoś nie widzę. Zresztą tam, moja przygoda z tym "gatunkiem" się definitywnie zakończyła. Idę posprzedawać trochę na Allegro :)

13.02.2007
20:32
[2]

Taven [ Wu-Tang Killah ]

Widzę, że wątek się kompletnie nie przyjął to chyba kwestia środka dnia.

Więc UP wieczorny, parę dni później. :)

13.02.2007
20:43
[3]

czekers [ make love not war ]

Ja równierz jak ty nie trawie przygodówek. Fakt przeszedłem obie części rózowej pantery, ale też z solucjami, tak na prawde to jedyna porządka jak dla mnie rpzygodówka xD. Ale mam Fahrenhaita i.. ta gra mnie zauroczyła... Człowieku, i tak masz już przesrane życie, a jak byś się czuł jakbys zupełnie nieswiadomie zabił w kiblu zupełnie obcego człowieka! Do tego zima, Nowy York... Policja siedzi ci na ogonie uciekasz do brata (nie pamietam czy brata, cyz przyjaciela) księdza, prosisz o pomoc, lecz w pewnym momencie zakochujesz sie! jednak pojawia się czarny kruk... Wszystko tracisz, gra zaczyna się od nowa! Ten wspaniały klimat, cudowna muzyka.... ah! Kurde, to najlepsza gra na świecie pod względem klimatu... Kurwa, no musze to napisać: Ten klimat jest boooski!
A jeżeli chodzi o nieliniiowość.. Jest, drobna.. W fahrenhaicie

spoiler start
Jest taki moment, idziesz parkiem, widzisz jak dziecko bawi się przy stawie, nagle do niego wpada... W okolicy tylko policjant (pamiętaj że jesteś scigany), ale za daleko by pomóc dziecku... Ot co ja zrobiłem: przeszedłem koło dziecka, policjant mnie nie zauważył...
spoiler stop
I wiecie co? Musiałem wczytywać gre, bo sumienie by mnie zajebało...
No i ostatnie: Pomiędzy grą a Interaktywnym filmem jest różnica - to pierwsze to gra sama w sobie, a to drugie to przyszłość kina... I TAK MA BYĆ!

14.02.2007
00:40
[4]

Misio-Jedi [ Legend ]

Ano ja tez nie jestem fanem przygodowek, raz zagralem w jedna - Grim Fandango. Gralem dla ladnej grafiki, wlasciwie nie tyle gralem co potraktowalem gre jako interaktywny film i przeszedlem z poradnikiem, zadnej zagadki nie probowalem nawet rozwiazywac, zreszta wydawalo mi sie ze w zyciu bym nie wpadl na rozwiazanie zadnej z nich.

14.02.2007
01:02
smile
[5]

zarith [ ]

a czym się na dobrą sprawę różni film interaktywny od takiego dooma? niczym, poza tym że w doomie jest więcej klikania i gorszy scenariusz. no i złudzenie tego, że nie jesteś prowadzony jak po sznurku.

ale prawda jest taka, że wszystkie, absolutnie wszystkie gry sprowadzają się do tego, żeby w odpowiednim momencie i w odpowiednim miejscu wcisnąć odpowiedni guzik.

14.02.2007
16:12
[6]

Taven [ Wu-Tang Killah ]

zarith <--- no wiesz, w strategiach masz masę możliwości poprowadzenia taktyki, w PES-ie każdy mecz może być inny, a w cRPG-ach czy MMORPG postać rozwijasz i wyposażasz na wiele sposobów.

Ale tak z natury czysto ogólnej: to prawda, wiele gier prowadzi nas po sznurku. Ale robią to subtelniej, złudzenie "grania" postacią jest dużo lepsze, bo ma się to wrażenie, że to, jak sterujesz postacią odzwierciedla w jakiś sposób umiejętności grającego. Ale te prymitywne, "flash games - style'owe" gierki jeszcze da się przegryźć (ale nie za 100zł), ale to, że 3/4 samej rozgrywki to cut-scenki? Nie przeboleję (i zasypiam).

16.02.2007
19:21
[7]

Taven [ Wu-Tang Killah ]

Misio-Jedi <--- heh, dokładnie. Wielokrotnie próbowałem obudzić w sobie zapał do tego gatunku, ponoć pełnego znakomitych tytułów i miałem takie samo wrażenie. IMO przygodówki z logiką nie mają nic wspólnego - liczy się raczej umiejętność kreatywnego myślenia przyczynowo-skutkowego, niestandardowego kojarzenia i, przede wszystkim, duuuuże zasoby cierpliwości.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.