GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

"We Were Soldiers" (czyli po naszemu "Byliśmy Żołnierzami") wrażenia po premierze:)

14.07.2002
19:57
smile
[1]

Yoghurt [ Senator ]

"We Were Soldiers" (czyli po naszemu "Byliśmy Żołnierzami") wrażenia po premierze:)

Oh well, poświęciłem się, bo jako mmaniak filmó wojennych wstałem dziś (a dziś niedziela przecież:)) o godzinie 9:00 czasu warszawskiego , aby na godzinę 11:00 tegoż samego czasu dotrzeć do Galerii Mokotów (czemu nikt mi nie powiedział, że to otwierają dopiero od 10? Zakupy se chciałem zrobić a tak to gniłem jak dureń 40 minut na ławce, nawet kiosku w pobliżu nie ma:)).... Po cóż dotrzeć? A no na premierę "Byliśmy Żołnierzami". I oto, jakie wrazenia wyniosłem, gdy zapalili światło...

Cóż, film wojenny to mój ulubiony gatunek, dlatego moglem nie zauważyć paru buraczków zauroczony scenami batalistycznymi... Co nei znaczy, ze parę takowych baboli się nie trafiło... Ale zaczniemy od plusów:
+Wymienione już przeze mnie sceny batalistyczne. Robią naprawdę niesamowite wrażenie. Szczególnie sceny nalotu napalmowego i fajczenia się obu stron (napalm ma to do siebie, że celny on nie jest:)) oraz sekwencje walki wręcz, gdy obie strony wpadają po trzech dniach nieustannych walk w jakby delirium i już po porstu leca z czymkolwiek w łapie na wroga...Lub też walki w nocy, które ukazują, jak blisko jest w stanie podejść przeciwnik, zanim zorientuje się, że jest tuż przed nasza lufą...
+Muzyka... Klimatyczna i pasuje do filmu- muzyka klasyczna przeplatana jakby wietnamskimi brzdąkami czasem:) Cóż, "Lot Walkirii" z "Apocalypse Now" i tak to nie jest, ale naprawdę robi dobre wrażenie...
+Dbałośc o szczegóły- co prawda to standard w filmach wojennych z Hollywood, ale musze tu naprawdę pochwalić pracę krawców (najmniejsze pierdółki na mundurach obu stron), technicznych (wszelkie "gadżety z lat 60 na miejscu) i kolesi od efektów (zasłony dymne rozwiewane przez helikoptery i zwijające się w kłeby płomienie napalmu i skutki tych bombardowań oraz makabryczny wręcz realizm trafienia człowieka pociskiem...)... No i wietnamcvzycy mówią po wietnamsku, a francuzi po francusku, a nie wszyscy szprechają anglosaskim:)
+Mel Gibson... W Bravehearcie i w Patriocie udowodnił, że nadaje się do ról haryzmatycznych dowódców.... Tu tez za bardzo przesłodozny nie był... Cóż, wzorowany był na autentycznej postaci i nikt tu nic nie ubarwiał(pułkownik Moore napisał książkę o bitiwe w dolinie La Drang i konsultował się z rezyserem i Gibsonem podczas zdjęć)
+Reszta obsady... Pamiętacie kolesia, który grał snajpera w "Szeregowcu Ryanie"? (cholera, nigdy nazwiska nie moge kolesia spamiętac:))... Tutaj wcielił się w reportera wojennego, który po bitiwe przestał wierzyć w jakiekolwiek ideały- naprawdę dobrze zagrane... Nie wpsominając już o innych aktorach, którzy przeszli prawdziwe szkolenie wojskowe...
+Wreszcie pokazano wietnamczyków z ludzką twarzą... Ich dowódca jest tak samo załamany jak Moore, patrząc na ofiary bitwy i nie jest slepo wykonującym rozkazy sztabu idiotą,a utalentowanym strategiem... Wypada też wspomnieć sceny, gdzie ukazano, jak żołnierzom wetnamskim tez tęskno do rodzin i do domu, bo w końcu nie tylko amerykanki miały prawoi płakać za swymi mężami...

No, ale istnieją tez minusy... A raczej jeden, za to spory, najczestszy w amerykańskich filmach wojennych...
-Patetyzm miejscowy... Tzn. niektóre sceny przyprawiają o ból zeba, gdy słyszymy znowu, jak amerykańscy chłopcy "każą powiedzieć żonie i dzieciom" tudzież padają z okrzykiem na ustach za ojczyzne niczym w ardzieckich filmach... Pamiętacie "Pancernik Potiomkin"?:))) No, ale tak dużo tych scen nei jest, widac, że żadnemu nie chciało się umierać ze śpiewem na ustach, widac strach, pot i łzy...

Ogólnie rzecz biorąc, kolejny porządnie zrealizowany film wojenny z moralizatorskim przesłaniem o bezsensowności wojny... Co prawda "Czasu Apokalipsy" i "Plutonu" nie przebije, jesli chodzi o "tematykę wietnamską", ale plasuje się u mnie na równi z takimi doskonałymi filmami jak "Hamburger Hill", "Patrol" i "Full Metal Jacket"....

Moja ocena- 8/10

Jak już obejżycie, podzielcie się uwagami, może ktoś uważa ten film za kolejny kiczowaty film "o dzielnych amerykanskich chłopcach"... Ja nie podzielam tego zdania, ale racja jest jak dupa- każdy ma swoją :P

14.07.2002
19:59
smile
[2]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

Ja tam wybieram się na film jutro. Jakoś mam sentyment do tego gatunku. Cały czas żałuję, że nie oglądnąłem Ryan`a na wielkim ekranie :((

14.07.2002
20:01
[3]

merkav [ Aguś ]

Ja niestety do najblizszego kina mam 70 kilosow ale jusz go zasysam .Ale skoro gra Mel Gibson to film musi by zarabisty:)))

14.07.2002
20:20
smile
[4]

Yoghurt [ Senator ]

Merkav- na ekranie kompa to nie to samo, co w kinie z dolby digital 5.1:) Kule sobie latają, wybucy za tobą, przed toba.... Voytas ma czrego żałowac, że nie widział Ryana na wielkim ekrtanie.... Zresztą, każdy film wojenny powinno się oglądać pierwej w kinie, bo są to niezapomnaine wrażenia....

14.07.2002
20:25
smile
[5]

Mr_Baggins [ Senator ]

merkav --> w sieci to pewnie screener, szkoda czasu...

14.07.2002
20:38
[6]

merkav [ Aguś ]

Wiecie "Jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma"

14.07.2002
20:40
[7]

Negocjator [ * ]

Yoghurt --> Filmu nie widziałem, wybiorę się w tm tygodniu. Czytałem gdzieś, że brak w tym filmie głębi, ot takie bezrefleksyjne, pięknie pokazane kino. Zgadzasz się ?

14.07.2002
20:43
smile
[8]

Yoghurt [ Senator ]

Negocjator- a doszukaj się głębi w brudnej i krwawej jattce, jaką urządzili amerykanom wietnamcyzcy w La Drang- oscara wręczę ci klęcząc przed tobą i śpiewając hymn rosji po szwedzku:)

14.07.2002
20:51
[9]

Negocjator [ * ]

Yoghurt --> Nie oczekuję po tym filmie studium psychologicznego, ale lubię filmy po obejrzeniu których zapamiętam coś więcej niż 'fajowe efekty'.

14.07.2002
20:54
[10]

Iceman_87th [ Generaďż˝ ]

Jezeli we were soldiers bedzie mial chociaz w polowie taki klimat jak Black Hawk down to bedzie to dobry film. btw, slyszalem, ze w WWS jest watek milosny. Mam nadzieje ze sie przeslyszalem. moze ktos potwierdzic ze sie myle?

14.07.2002
20:55
[11]

Yoghurt [ Senator ]

Zapamiętasz też pare innych wątków- bo nie tylko o efekty tu chodzi... Ukazano parę przemian psychologicznych- z kolesia, który uważa się za supermana w załamanego faceta, ze wspaniałego pilota pozostał wrak człowieka, dziennikarz także raczej wypalił się po 3 dniach w tej krwawej łaźni.... Ne mówiąc już o ukazaniu sytuacji zon, które żyją na jednym osiedlu i po koleji dostają pocztą nekrologi...

14.07.2002
20:58
smile
[12]

Yoghurt [ Senator ]

Wątek miłosny to raczej nie jest, chyba że ktoś mówi o tym, jak żegnają się żołnierze z żonami:) PS- Black Hawk Down bardziej mi się podobał, bo był genialny, WWS jest "tylko" bardzo dobry:)

14.07.2002
21:02
smile
[13]

Iceman_87th [ Generaďż˝ ]

milo slyszec ze nie ma watku milosnego wg mnie BlackHawk down byl genialnym filme bo nie byl obsadzony znanymi aktorami i dzieki temu nie bylo jednego glownego bohatera co filmowi tylko wyszlo na dobre. Nie bylo tez takiego wyraznego amerykanskiego patosu a la dzień niepodleglosci. A tu jest Mel i tego sie obawiam. Zreszta juz mam na dysku ten film i dzisiaj wyrobie sobie wstepna opinie (przed wizyta w kinie)

14.07.2002
21:09
smile
[14]

Yoghurt [ Senator ]

Mel tu pierwszych skrzypiec nie gra, choć nacisk musi być na niego, jako dowódcę całej sieczki.... Ale zapewniam, nie ma go w całym filmie:)

15.07.2002
00:31
smile
[15]

Iceman_87th [ Generaďż˝ ]

Ja tez juz jestem po wstepnej premierze. Coz, film bardzo dobry. Gdyby wyciac te okolo 1/3 z poczatku (jakies zbiorki kola gospodyn wiejskich, frazesy w hangarze i na placu), oraz wlasnie kilka scen w typowo amerykanskim, patetycznym stylu (tu tez zalicze prace listonoszek, scena z taksowkarzem i koncowka z dzieciakami) powiedzialbym nawet, ze bylby nawet odrobine lepszy od Plutonu i odrobine gorszy od Czasu apokalipsy. ps. scena z goracym mozdzierzem trafiona w przyslowiowa dziesiatke. Poza tym mozna sie w niej doszukac takze glebszych podtekstow.

15.07.2002
00:44
[16]

ainaval [ Konsul ]

dzis bylem... Faktycznie pierwsza czesc filmu... no coz, w kinach amerykanskich moga to pokazywac, ale u nas wystarczylby skrot ;) Sceny walki ++++ bardzo dobrze zrealizowane, choc Gibson w pewnym momencie za duzo tam robi, no dowodca idealny, jeszcze prawie ostatnia posluge zmarlym daje, to juz przegiecie... No i kule swiszcza, a on stoi jak Swierczewski, co sie kulom nie klanial ;-) Dobrze, ze Wietnamczycy nie zostali pokazani jak ostatnie bambusy, ale w miare inteligentny prezeciwnik... Co jeszcze... no scena gdy Mel podejmuje decyzje o Broken Arrow, tez troche zbyt patetyczna... ale trzeba pamietac, ze to jest film "rekrutacyjny" jak takie podobno w USA nazywaja :) Czyli chyba ma ciut inna wymowe niz Apocalypse Now albo Platoon... koncowa ocena... 6,5/10 ogolnie 7/10 z filmow wojennych...

15.07.2002
00:51
smile
[17]

Iceman_87th [ Generaďż˝ ]

na PRO7 wlasnie leci "Lot Intrudera" jakby to kogos interesowalo

15.07.2002
07:26
[18]

garrett [ realny nie realny ]

pierwsza pozytywna recenzja tego filmu :) ale chyba dzięki niej wybiore się do kina aby go obejrzeć. Do tej pory czytałem tylko w necie , że film powstał wręcz na zamówienie narodu amerykańskiego, że gloryfikuje armie, jest wręcz narzędziem propagandowym i to kolejny amerykański film , w którym żołnierz amerykański umiera z textem na ustach "za ojczyznę", major jest jak ojciec dla żołnierzy, czarne jest czarne a białe jest białe.

15.07.2002
09:26
smile
[19]

AnnataR [ Salon des Refusés ]

Dla mnie film wyjatkowo przecietny. Co z tego ze kule swistaja w powietrzu? Teraz takie rzeczy juz nie powinny zaskakiwac. Patetyczna papka, nie wiem co gorsze, to czy 'Pearl Harbor'. Zaraz jak wróciłem z kina to odpaliłem 'Kompanie Braci'.... to jest dopiero swietny film wojenny (no wlasciwie serial). O.

15.07.2002
09:29
[20]

AnnataR [ Salon des Refusés ]

PS: Ale to oczywiscie moja opinia :) Jezeli dla kogos najwazniejsze jest zeby w filmie kule mu świstały z lewej do prawej, to 'We Were Soldiers' spełnia ten wygórowany warunek w 150 %.

15.07.2002
13:26
smile
[21]

Voytas_WRC [ Rajdowiec ]

Ściągnąłem trailer filmu no i co tu dużo mówić... dobrze, że gra snajper z szeregowca Ryan`a :)) Jakoś polubiłem tego kolesia. Na film na pewno warto się wybrać, ponieważ nie dużo ostatnimi czasy powstaje takich produkcji. Tylko jest jedno ale... qrna nie mam z kim pójść :( Moja panna popukała się w głowę, jak jej powiedziałem. Samemu nie chce mi się leźć. Choroba i znowu fajny film mi przepadnie :((

15.07.2002
21:41
[22]

Roko [ Generaďż˝ ]

Dzisiaj i ja się wybrałem. Film jest OK ale taki super to już nie. Faktycznie określenie "film rekrutacyjny" dobrze do niego pasuje. Realizatorzy w końcówce za bardzo postarali się i podali straty wietnamskie ( 1800 zabitych ) z całej operacji, która trwała ponad 2 tygodnie, a amerykańskie tylko z 3 dni walki na lądowisku X-Ray tj. 42 ( w całej operacji ponad 300 zabitych ). Buraki : -wybuchy pocisków haubic 105mm to jakieś kpiny, -Mel Gibson na czele swoich chłopców bagnetami rozpędza Wietnamczyków Bueee.... Takie sceny to były w "Zielonych Beretach" z Johnem Waynem. Ogólna ocena 6/10 Książki pana pułkownika nie czytałem ale zainteresowanym polecam "Powiedz, że się boisz" Roberta Masona, który był pilotem śmigłowca desantowego i brał udział w operacji przedstawionej w filmie.

15.07.2002
22:05
smile
[23]

Yoghurt [ Senator ]

AnnataR- "Kompanii" nic nie przebije, zgadzam się:) ALe sam napisałem, że "Byliśmy..." jest porządnie zrealizowanym filmem wojennym, a poniewaz dośc mało tego tałatajstwa na rynku, to znaczy, że film jest dobry:) Ja proponuję mały ranking filmów wojennych:) Zastanawiam się, czy zakładac oddzielny wątek, czy przprowadzić go już tutaj:)

15.07.2002
22:08
smile
[24]

Yoghurt [ Senator ]

Ach, Roko- To, że mel rozpedza wietnamców bagnetami, to fakt historyczny:) Serio, chłopaki były tak zdesperowane, że po porstu rzucili się na siebie nawzajem no i amerykańćąłę wręcz "wygrali".... Co prawda Bitwa w La Drang raczej była nie do końca rozstrzygnięta, ale ogólnie rzecz biorąc tutaj chłopaki z USA wykazali się naprawdę determinacją i bohaterstwem, więc nie marudź:)

15.07.2002
22:15
smile
[25]

Roko [ Generaďż˝ ]

Hehehe.. Może ich tam rzeczywiście ganiał ? Kto wie. W filmie jednak przedstawili to tak, że to właśnie ta akcja przesądziła o zwycięstwie. O B52 jakoś nic nie wspomnieli... Szkoda że Mel zgubił swój piękny miecz oburęczny - z takim orężem na pewno wygrałby całą wojnę :)))

15.07.2002
22:34
smile
[26]

Faolan [ BOHEMA ]

II wojna światow - "Szeregowiec Ryan" i "Kompania Braci" Wietnam - "Czas Apokalipsy" Obecne - "Helikopter w Ogniu" Narazie tyle bo mi pamięć szwankuje.

16.07.2002
02:58
[27]

ainaval [ Konsul ]

Faloan => ja do Twojej listy dodam moze tylko: Wietnam - "Pluton" Obecne - pierwsze pol godziny "Zloto pustyni" ;-)

17.07.2002
17:50
[28]

kapral [ Konsul ]

Świetny film, po prostu doskonały. Z drugiej strony to juz się robi sztampowe, ciągle ten sam schemat najpierw mordercze szkolenie(choć nie zawsze) a potem rzeźnia w wietnamie(patrz: "Full Metal Jacket", "Tiger Land(w polsce nie emitowany)" czy "We were Soldieres". Poza tym dziwię sie, w "We were Soldieres" wszyscy od początku wojny mieli M-16 (Vietnam war type-troche gorsza wersja, z mniejszym magazynkiem), widziałem tylko jednego M-14. A poza tym wszyscy od razu mieli Irokezy, niebyło ani jedneg sikorskiego. Jakieś to dziwne. No ale może się czepiam

17.07.2002
18:19
[29]

Yoghurt [ Senator ]

kapral- widze, ze nie tylko ja widziałem TigerLand:) Swoją droga- ciekawe, czemu nie widzieliśmy go w Polsce.... Acha- zauważ, ze gadali o tym, ze M-16 to nowe karabiny. Ale był to już rok 65, a amerykanie panoszyli się tam już od dwóch lat, więc jest to mozlwe, choć wysłużony M-14 nie był wycofywany szybko ze służby, ze względu na większa niezawodnośc (Sam sierżant powiedział "nie lubie tego całego nowego karabinu- jakiś plastik , ja tam wolę pistolet":)

17.07.2002
19:41
[30]

ainaval [ Konsul ]

kapral -> a ja mam inne pytanie - czy w 65-tym huey'e mialy juz bocznych strzelcow albo podwieszane uzbrojenie? I w ogole czy te UH-1 z filmu to nie jest jakas pozniejsza wersja (tzn czy wtedy nie lataly takie "krotsze", z wezszymi drzwiami)???

17.07.2002
19:58
smile
[31]

Yoghurt [ Senator ]

ainaval- a i owszem... Cytat z ksiązki Jhona Pimlota- "Wojna w Wietnamie".... Akurat w ramach opisu operacji La Darng są podane statystyki helikopteów amerykańskich- mamy Cobrę, mamy "carryalla", mamy i hueya:) oto co jest tam napisane: "Śmigłowiec do transportu żołnierzy i wsparcia Bell UH-1 D Iroquois Huey maks. prędkość: 127 mil\h maks. ciężar: 9500 funtów Zasięg: 248 mil Uzbrojenie: cztery karabiny maszynowe 7,62mm (dwa zamocowane na pylonie, nieruchome, DWA NA SWORZNIACH W DRZWIACH, OBSŁUGIWANE PRZEZ STRZELCA BOCZNEGO), 38 sztuk rakiet 2,75 cala (pylony). Możliwość transportu drużyny piechoty (6-8 żołnierzy) stoi jak byk, ze miały ckmy boczne:))

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.