GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

skąd się biorą takie przesądy?

18.01.2007
08:15
[1]

yasiu [ Generaďż˝ ]

skąd się biorą takie przesądy?

usiłowaliśmy sobie wczoraj wytłumaczyć, skąd się biorą takie przesądy jak:

'rozdeptanie pająka powoduje deszcz'
'podobnie przy zrywaniu stokrotek'
'przejście pod drabiną powoduje pecha'

i prawdę mówiąc żadnych logicznych uzasadnień nie znaleźliśmy, nielogicznych również...

jakieś pomysły? skądś to się przecież wzięło :)

18.01.2007
08:17
[2]

mycha921 [ Potępiony ]

Nie ma to jednoznacznej odpowiedzi :P

18.01.2007
08:26
smile
[3]

Loon [ jaki by tu stopien? ]

Wydaje mi sie, że jeszcze z czasów pogaństwa.

18.01.2007
08:30
[4]

davis [ ]

To chyba kwestia wychowania i silnej woli. Jedni wierzą w przesądy do końca życia, a drudzy uodparniają się z wiekiem na te głupoty.

18.01.2007
08:30
[5]

Belert [ Generaďż˝ ]

ta szczegolnie tadrabina.Mozna to tlumaczyc tym ze przelażąc pod drabina latwo zostac ochlapanym przez pracujacego wyzej np.malarza.I idziesz na randke ona na ciebie patrzy a ty masz ochlapany gaier a ty ups a to peszek..

18.01.2007
08:52
[6]

mirencjum [ operator kursora ]

Drabina to stary zabobon. Rozstawiona drabina wraz z podłożem tworzy trójkąt, a to oznacza Trójce Święta. Przejście pod drabiną oznacza przeciwstawienie się Bogu. Ale wersja z malarzem i ochlapaniem jest bardziej życiowa.

18.01.2007
09:23
[7]

yasiu [ Generaďż˝ ]

no fakt... z tą drabiną się zgodzę :)

ale o co chodzi z pająkiem i stokrotkami?

davis - mi nie chodzi o to czy ktoś w nie wierzy czy nie, tylko skąd się wzięły :)

18.01.2007
09:25
smile
[8]

Kajetan-TM [ Pretorianin ]

Pająki, mimo że dla niektórych obrzydliwe i instyntkownie rozwalane, są jednak pożyteczne, dlatego ktoś wymyślił ten przesąd. Żeby je ocalić, tak samo jak stokrotki :))

A ja mam pytanie - skąd się wziął przesąd o tym, że odpalanie papierosa od świecy powoduje śmierć marynarza.... słyszałem to kilka razy - pewnie wymyslili producenci zapałek, ale gdzie tu sens, gdzie jakakolwiek logika ? :P

18.01.2007
09:59
smile
[9]

ejpi [ Shit Happens ]

Wierzenie w przesądy przynosi pecha.

18.01.2007
10:07
[10]

alpha_omega [ Senator ]

yasiu ------------> Przeklejam z innego wątku:

Ricoeur zaczyna od koncepcji zmazy, plamy, jako najbardziej archaicznego sposobu odczuwania zła. W przypadku zmazy, plamy zło ma charakter obiektywny, niejako fizyczny - może "zarażać" człowieka (plamić) poprzez obiektywne wydarzenia: żaba wskakująca do ogniska, hiena wydalająca ekstrementa przy namiocie etc. tego typu zdarzenia mogą umieścić człowieka po stronie bytu nieczystego, splamionego, wymagającego rytualnego oczyszczenia. Towarzyszy temu odczuwaniu pierwotny lęk, cierpienie zaś nie jest jeszcze na tym etapie świadomości zła oddzielone od nieczystości (podobne odczuwanie daje się jeszcze zauważyć u naszych babć i dziadków - szczególnie ze wsi np. "za jakie grzechy?"). Jeśli na kogoś spada cierpienie tzn. że jest on nieczysty, zbrukany, tzn. że złamał jakieś tabu, naruszył porządek, przekroczył wzbronioną (acz często dla nas dziś absurdalną) granicę. Następnie w kolejnych rozdziałach pokazuje jak rowijało się pojęcie zła, jakich rozróznień dokonywano, jakie granice pojmowania przekraczano, pokazuje pojawienie się kategorii grzechu, winy itd.

Myślę, że tego typu przesądy mają sporo wspólnego z tymi dawnymi stanami świadomości, z pogańskimi wyobrażeniami dotyczącymi struktury etycznej świata.

18.01.2007
10:38
[11]

yasiu [ Generaďż˝ ]

no tak... coś w tym jest - faktem jest że w tej chwili te przesądy funkcjonują bardiej jako ciekawostki niż rzeczywiste wierzenia :)

18.01.2007
10:40
[12]

alpha_omega [ Senator ]

yasiu ------------> O, to zależy w jakiej kulturze.

18.01.2007
10:43
[13]

Wormsek [ Pretorianin ]

Nawiązując do tego co napisał mirencjum, to kiedyś coś mi się o uszy obiło, że pod drabiną diabeł na ciebie czeka, więc lepiej nie przechodzić, czy jakoś tak :P

18.01.2007
10:46
[14]

Mul Bagienny [ Pretorianin ]

Inny przesad:
Witanie sie przez prog domu z gosciem przynosi pecha.

18.01.2007
10:50
[15]

erton F [ Konsul ]

Chyba faktycznie alpha jest najblizej prawdy w kwestii pierwotnosci przesadow, chociaz ja bym tego nie laczyl z kategoriami czystosc/splugawienia ktore w naszej kulturze sa wyraznie zaznaczone na innych polach. Nie mowie juz o katolicyzmie bo to oczywiste, ale np bardzo ciekawie w grypserze (grypsujacy maja 2 reczniki - osobny do wycierania sie ponizej i osobny powyzej pasa itd). Przesady to jak dla mnie po prostu wynik naturalnej checi to porzadkowania swiata, budowania zasad, nawet absurdalnych (przejawem przerostu tych checi jest nerwica natrectw). Czesc ma tez zapewne charakter funkcjonalny - tj ktos byl przekonany co do ich realnych funkcji, znacie eksperyment z malpami, bananem podwieszonym pod sufitem i drabina?

Sorry za stylistyke, ale nie mam teraz czasu

18.01.2007
11:03
[16]

alpha_omega [ Senator ]

erton F -----------> Ale te kategorie zmazy odnosi się do bardzo zamierzchłych czasów - wejście w obszar kultury chrześcijańskiej usunęło takie wyobrażenia, a część po prostu przekształciło, zmodyfikowało. To co obserwujemy teraz to jedynie wypaczone refleksy dawnych wyobrażeń. O róznych dawnych, prymitywnych formach wierzeń bardzo obszernie pisze Mircea Eliade. Kategorię zmazy jaką tutaj przedstawiłem zaczerpnąłem jednak z Symboliki zła Paula Ricoeur'a.

18.01.2007
11:07
[17]

alpha_omega [ Senator ]

Takie przesądy to rzecz niewątpliwie interesująca, ale jeszcze ciekawsze są zwyczaje panujące w innych kulturach i ich - nierzadko - skrajna odmienność od naszego odczuwania np.:

"Każdy człowiek o jakimś potencjalnym znaczeniu, czy to mężczyzna, czy kobieta, już jako małe dziecko przystępował do tej ekonomicznej rywalizacji. Niemowlęciu dawano imię, które wskazywało tylko miejsce urodzenia. Kiedy nadchodził czas przybrania imienia o większym znaczeniu, starszyzna w rodzinie dawała mu pewną liczbę derek do rozdania, a gdy otrzymał imię, rozdzielał tę własność pomiędzy swoich krewnych. Ci, którzy otrzymali od dziecka podarunek, uważali za punkt honoru odwzajemnić mu się natychmiast i z ogromną nawiązką. Obdarzony wódz, ilekroć potem rozdzielał swą własność w wymianie publicznej, w trójnasób oddawał dziecku to, co od niego otrzymał. Pod koniec roku chłopiec musiał odpłacić się ze stuprocentową nawiązką ludziom, którzy go początkowo finansowali, ale resztę zatrzymywał dla siebie, a równało się to pierwotnej liczbie derek. Przez kilka lat rozdzielał ów zapas i gromadził procent, aż byt w stanie zapłacić za swe pierwsze tradycyjne imię w czasie uroczystej uczty zwanej potlaczem. Gdy już chłopiec byt gotów, zbierali się jego wszyscy krewni i star­szyzna plemienia. W obecności całego ludu, wobec wodza i starców plemienia ojciec przekazywał mu wtedy imię, które określało jego pozycję w plemieniu [...]"

"Tym, co głównie pochłaniało Indian z wybrzeża północno-zachodniego, były właśnie rozgrywki mające na celu potwierdzenie i korzystanie ze wszystkich przywilejów i ty­tułów, które można było uzyskać od różnych przodków jako dar czy też dzięki małżeństwu. Uczestniczył w tym w jakimś stopniu każdy, a wykluczenie z tego było piętnem niewolnika. Operowanie bogactwem przekroczyło w tej kulturze wszelkie granice potrzeb ekonomicznych i ich zaspokajania. Obejmowało ono pojęcie kapitału, procentu i straty. Bogac­twem stały się nie tylko dobra, odkładane do skrzyń - aby można z nich korzystać na potlaczach - i nie spożytkowane poza wymianą, lecz - co jeszcze bardziej charakterystyczne - stały się nim także przywileje pozbawione funkcji ekono­micznych. Bogactwem były pieśni, mity, „nazwane" słupy przed domem wodza plemienia, imiona ich psów, łodzi itp. Szanowane przywileje, takie jak prawo przywiązywania tancerza do słupa, przynoszenie tłuszczu tancerzom, aby mogli wysmarować nim twarze, czy kawałków kory cedrowej, aby mogli zetrzeć tłuszcz z twarzy, były traktowane jak bogactwo i dziedziczone. W sąsiednim plemieniu Bella Coola mity rodzinne były własnością tak bardzo cenioną i pielęgnowaną, że wśród elity plemienia weszły w zwyczaj małżeństwa w rodzinie, aby nie trwonić takiego bogactwa między niegodnych posiadania go [...]"

"Dla wodza istniały dwa sposoby uzyskania pożądanego zwycięstwa. Pierwszy to zawstydzenie rywala darem o większej wartości niż to, czym ten mógłby się zrewanżować, doliczając wymaganą nadwyż­kę. Drugi zaś to zniszczenie własności. W obu przypadkach ofiarowanie daru było wezwaniem do rewanżu, chociaż w pierwszym bogactwo ofiarodawcy wzrastało, a w drugim pozbawiał się on posiadanych dóbr. Skutki tych dwóch metod wydają się nam całkowicie różne. Dla Kwakiutlów były to tylko uzupełniające się sposoby pokonania rywala, a najwyższą chwałą w życiu byt akt całkowitego zniszczenia. Było to takie samo wyzwanie jak sprzedaż miedziaków, a rzucano je zawsze celem przeciwstawienia się rywalowi, który, chcąc uniknąć wstydu, musiał wówczas zniszczyć taką samą liczbę wartościowych dóbr."

18.01.2007
11:21
[18]

erton F [ Konsul ]

alpha_omega --> I to jest wlasnie blad ktory popelniasz - ludzie sie duzo nie zmienili. Zwyczaje panujace w tzw prymitywnych kulturach ucza nas duzo o nas samych, oferuja nam inna perspektywe patrzenia na wlasna kulture. Piszesz o skrajnej odmiennosci odczuwania popierajac to cytatami. W pierwszym zamiast "imie" mozesz sobie wstawic np "wyksztalcenie", "pozycja spoleczna", "zawod", "tozsamosc". Drugi - toz to po prostu o gromadzeniu zasobow i obnoszeniu sie nimi. Kiedys ludzie cieszyli sie z prawa "przywiązywania tancerza do słupa", dzisiaj ciesza sie z prawa dokonania rezerwacji w modnej i elitarnej knajpie itd itd. Potlacz jest sprawa inna, przede wszystkim nie powinno sie tutaj mowic o niszczeniu, bo takie publiczne niszczenie jest tez wymiana dobr na szacunek czy inne charakterystyki. Ale i tak motyw np odpalania cygara od banknotu 100$ jest mocno obecny w kulturze zachodu.

18.01.2007
13:06
[19]

alpha_omega [ Senator ]

erton F -----------> Ależ nie - ja nie przeczę, że dawne czasy mówią wiele o nas wpółczesnych. Chodziło mi o to, że miałeś obiekcje co do różróżnienia czyste/nieczytste, a takie rozróznienie było bardzo charakterystyczne dla kultur prymitywnych; dopiero później uległo transformacji np. w obrębie kultury chrześciajańskiej. Dlatego uważam za bardzo prawdopodobne, że obecne przesądy, tkwią gdzieś w mroku wieków właśnie w takim odczuwaniu, w tym co Ricoeur nazywa zmazą właśnie. Wiąże się to z tabu, tj. z istnieniem przedmiotów, którym nadawano inny sposób ontologicznego istnienia, niż rzeczom świeckim. Były to przedmioty, czy sytuacje posiadające pewną magiczną moc. Nawet świętość (sacrum) była czasami na tyle intensywna, że była tabu, mogła człowieka zabić, nie można było jej naruszyć bez np. uprawnień kapłańskich.

Co do różnic kulturowych - tak, tylko wszelkie różnice na świecie mogą być jedynie tego typu róznicami, których Ty nie uważasz za różnice. Gdyby rozumować w ten sposób wszystko sprwadzilibyśmy do natury - bo w każdej róznicy tkwi jakaś podstawa rozróznienia, każdy indywidualny obyczaj opiera się w swojej głębi na pewnych uniwersalnych odczuciach (no może nie każdy - niektórzy twierdzą, że odczuwania czasu niektórych plemion nie daje się bez karkołomnych operacji przełożyć na jęz. angielski); róznica to właśnie inna struktura, inne powiązania elementarnych odczuć. A jednak fakt, że po akcie małżeństwa w pewnych kulturach para przenosi się najpierw do rodziny żony - gdzie przez dłuższy czas poniżany jest mąż, następnie do rodziny męża, gdzie przez dłuższy czas poniżana jest i traktowana jak obca żona, wreszcie zdobywa - w równie dziwny sposób - własną siedzibę dalekie jest od naszych pojęć o świecie. Podobnie jak rytualne wygryzanie mięsa z ramienia, czy pełna akceptacja zabójstwa, bądź choćby owa zmaza, która dla nas wydaje się czymś absurdalnym, bowiem dawno wyszliśmy z kręgu rozumowania magicznego.

18.01.2007
13:58
[20]

alpha_omega [ Senator ]

Dokonać można jeszcze pewnego rozróżnienia. Wyszukujesz analogiczność umysłem spekulatywnym, który często dociera w swoich analizach do źródeł, ale nie potrafi już w dany sposób odczuwać. A więc spekulacja/odczuwanie (przeżycie). Przyznasz, że odczuwać wartość "wyksztalcenia", "pozycji spolecznej", "zawodu", "tozsamosci"; to jednak co innego (także w sposobie odczuwania, a nie tylko jego sytuowaniu), niż odczuwać wartość imienia.

Inny przykład - myślenie magiczne na gruncie którego pojawia się pojęcie tabu. Przeżyłeś kiedyś coś takiego? Być może wydaje Ci się, że tak, ale sądzę, że się mylisz. Ja przeżyłem - paliłem wtedy marihuanę, a że miałem i mam do tej pory zaburzenia emocjonalne, dostałem raz ataku paniki (ot pewnego czasu nie ruszam już tego gówna - zabawa psychotropami kiedy ma się zaburzenia psychiczne pogłębia je i może się skończyć tragicznie). Otóż graliśmy w pokera na kapsle od piwa. W pewnym momencie zacząłem odczuwać obecność upostaciowanego zła, czegoś potwornego, bliskiego gwałtownemu, chorobliwie mocnemu wyrzutowi sumienia (w wyrzucie sumienia mamy ten strach metafizyczny kontaktu ze złem, znalezienia się w obrębie złego, zapoczątkowania przez nas skrajnie negatywnej sytuacji od której nie ma ucieczki, której już nie możemy zmienić, a która nas określa, przekreśla, zabija) w kapslach żubra. Żadne inne tylko kapsle żubra robiocę za najmniejszą walutę wydawały mi się realnie złe. Było to tak uderzające i intensywne, że poprostu wpadłem w panikę - irracjonalnie, ogólnie, poprostu się bałem (choć lęk jest tutaj lepszym określeniem, niż strach), ba byłem bezprzedmiotowo przerażony. Może to brzmi śmiesznie, ale nikomu nie życzę takiego przeżycia.

Myślę, że podobne odczucia leżą u podłoża zmazy, czystego/nieczystego, tabu, i dalej - naszych przesądów.

I masz rację mówiąc, że jest to w pewien sposób powiązane z zaburzeniami neurotycznymi.

18.01.2007
16:51
[21]

erton F [ Konsul ]

alpha_omega -->

"Chodziło mi o to, że miałeś obiekcje co do różróżnienia czyste/nieczytste, a takie rozróznienie było bardzo charakterystyczne dla kultur prymitywnych; dopiero później uległo transformacji np. w obrębie kultury chrześciajańskiej"

Nie do konca tak - to rozroznienie jest mi znane, trudno tutaj byloby dyskutowac z faktami. Zgadzam sie tez, ze uleglo mocnej transformacji i nie jest juz tak oczywiste i namacalne (co zreszta jest jakas zasada rzadzaca wiekszoscia starych wynalazkow kulturowych). Jednak nie wydaje mi sie by wlasnie w tym tkwilo zrodlo przesadow. Dlaczego? Po czesci tak podpowiada mi intuicja, analiza przesadow, chociaz nie mozna ich wszystkich tez wrzucac do jednego worka. Zakaz przechodzenia pod drabina, czy podawania reki przez prog wydaje mi sie wynikiem wspomnianego wczesniej pedu ku systematyzowaniu swojego zycia, tworzeniu kodeksow, zasad. Stluczone lustro czy zakaz odpalania papierosow od swieczek - tu faktycznie tkwi lek, cos nieczystego, czego esencja jest czarny kot.

Jednak jesli szukac gdzies czystosci/nieczystosci nalezaloby w pierwszej kolejnosci spojrzec tam gdzie byly one obecne wczesniej - w sferze religii i seksualnosci. W przypadku przesadow staje sie to o wiele bardziej dyskusyjne. Wroce jeszcze na chwile do "wczesnosci" bo jest to temat ciekawy, nie mamy bowiem pewnosci na ile odkrywane w XXw kultury odpowiadaja temu co my wyobrazamy sobie za pierwotna forme naszej kultury. Z racji mniejszej komplikacji sa blizej tego stanu, ale prawda jest taka, ze rozwijaja sie tak samo dlugo jak my. Oczywiscie mozna powiedziec, ze robia to wolniej, z drugiej strony robia to w nieco innych warunkach wiec i po innym torze ow rozwoj pedzi. Nie chce tutaj zaczynac dyskusji bo sam nie mam wyklarowanego zdania na ten temat - jest to po prostu rzecz warta przemyslenia.

Co do różnic kulturowych - tak, tylko wszelkie różnice na świecie mogą być jedynie tego typu róznicami, których Ty nie uważasz za różnice. Gdyby rozumować w ten sposób wszystko sprwadzilibyśmy do natury - bo w każdej róznicy tkwi jakaś podstawa rozróznienia

Nie neguje roznic, ale uwazam, ze Ty przypisujesz im zbyt wielka wartosc. To jest troche sprawa samego podejscia - za znacznie bardziej pouczajace uwazam podobienstwa i przezylem swego rodzaju szok gdy zaczalem je odkrywac. Ty myslisz bardziej systematycznie, logicznie wychodzac z zalozenia, ze wynalazki kultur pierwotnych i naszej dzieli przepasc mimo, iz maja wspolne zrodlo. Nie potrafie tak odczuwac jak oni - oczywiscie i gdy czytam o np dziwacznych i absurdalnych rytualach zalotnika na ktorejs z wysp, w pierwszej chwili chce mi sie smiacm ale potem zastanawiam czy nasza damsko-meska gra pozorow, obarczona przeciez tez wieloma niepisanymi regulami jest AZ tak inna? Dla nas jest po prostu oczywiste, ze tak ma byc i najczesciej uwazamy taki stan rzeczy za sluszny. Sek w tym, ze taki prymitywny czlowiek rozumuje w ten sam sposob.

To samo jest z mysleniem magicznym - zastanawialbym sie czy dziesiejszy swiat jest tak bardzo odczarowany. Przestajemy wierzyc szamanom, zaczynam naukowcom. Z perspektywy zwyklego czlowieka to ciagle pelne poleganie na liderach i jest cos magicznego w tym, ze jemy miliony aspiryn nie majac bladego pojecia w jaki sposob to ma pomagac, a jedynie, ze ma. Nie wiem czy mnie rozumiesz - nie neguje tutaj oczywiscie nauki, nie jestem szalencem. Jest roznica miedzy jedzeniem zbadanych naukowo lekow z udowodnionym dzialaniem, a rzuciem korzenia bo tak sobie ktos wymyslil. Mamy ta przewage, ze jak ktos jest zainteresowany moze sobie sprawdzic jak dziala ta aspiryna. Chodzi tu o szara jednostke, jej wybory i bezrefleksyjność.

Co do przezycia - raczej nie mialem, moze w dziecinstwie kiedy wierzylem w szatana i doswiadczalem jego obecnosci, ale nie, az tak intensywnie.

18.01.2007
16:55
[22]

yasiu [ Generaďż˝ ]

a może ktoś ma jakieś absurdalne wytłumaczenie tych dwóch przesądów? :)

18.01.2007
17:52
[23]

alpha_omega [ Senator ]

erton F -------->

Zacznę od cytatu:

"Analogiczna funkcja obrzędowa przypada progowi ludzkich domostw i dlatego cieszy się on takim szacunkiem. Liczne obrzędy towarzyszą przekraczaniu progu domu: składa mu się pokłon, bije czołem, dotyka pobożnie dłonią itp. Próg ma swoich "strażników": bogów i duchy, które bronią wejścia zarówno przed złośliwością ludzką, jak przed potęgami demonicznymi i niosącymi chorobę. Na progu składa się ofiary bóstwom opiekuńczym. Tam też niektóre kultury paleoorientalne (Babilon, Egipt, Izrael) zlokalizowały sąd. Próg, drzwi w sposób bezpośredni i konkretny wskazują na przerwanie ciągłości przestrzennej; stąd ich znaczenie religijnem gdyż są symbolami przejścia, a równocześnie przez nie przejście w istocie się dokonuje"

Podobnie i w literaturze dawnych wieków, zachowującej jeszcze owe pierwotne wierzenia, również słowiańskiej, natrafia się na szacunek dla progu domostwa, dla tego punktu nieciągłości przestrzeni, dla tej granicy. Także trzeba zachować dużą ostrożność w ferowaniu wyroków, albowiem zachowania, które dziś wydają nam się jedynie porządkowaniem, jakąś obiektywizacją, noramlizacją stosunków, niejednokrotnie wywodzą się w swoich źródłach z nieznanego nam już odczuwania, z jakiejś bojaźni wymuszającej pobożny szacunek, z jakichś dawnych wierzeń w których niejasne siły - duchy i duszki, demony i chochliki, bogowie i bożki wywierały realny, codzienny i bardzo silny wpływ na powszednie życie.

Jednak jesli szukac gdzies czystosci/nieczystosci nalezaloby w pierwszej kolejnosci spojrzec tam gdzie byly one obecne wczesniej - w sferze religii i seksualnosci.

Zgadza się - zmaza ma bardzo silne powiązanie z seksualnością (tutaj widzi jej początek Ricoeur, zresztą w ogóle wydaje się, że pierwotne zakazy właśnie z tej sfery się wywodzą), jak i z religią. Tylko owe przesądy o których mówimy niejednokrotnie właśnie z tymi obszarami, a z religią w szczególności (a może po prostu tylko do tego momentu możemy je jeszcze jakoś prześledzić), miały niegdyś ścisły związek. Bardzo często było tak, że wyrastały jeszcze z wierzeń pogańskich, a z nastaniem chrześcijaństwa uzyskiwały nową intepretację. Wreszcie i ona zostawała zapomniana, a przesąd zmieniał się w zwyczaj i dziś - bez badania dawnych tekstów, bez wywiadów przeprowadzanych w zapadłych i zabonnych jeszcze wsiach, trudno wpaść na ich rzeczywiste źródła.

Nie neguje roznic, ale uwazam, ze Ty przypisujesz im zbyt wielka wartosc. To jest troche sprawa samego podejscia - za znacznie bardziej pouczajace uwazam podobienstwa i przezylem swego rodzaju szok gdy zaczalem je odkrywac.

Oczywiście, ale najbardziej szokujące jest z początku odkrycie właśnie faktu, że mimo skrajnych zdawałoby się różnic, coś dla innych kultur wydaje się tak oczywiste i normalne, jak dla nas nasze codzienne zachwania. Jest to o tyle uderzające, że np. etyka wyznawana przez te kultury jest czasami w niektórych punktach całkowitym zaprzeczeniem naszego pojmowania wartości. Dopiero później zauważa się podobieństwa, zaczyna się dostrzegać analogie, dopiero z czasem człowiek się reflektuje, że przecież i u nas, patrząc z odpowiedniej perspektywy, wiele zachowań zdawałoby się racjonalnych, jest tak naprawdę czymś wyuczonym, jest oswojoną irracjonalnością. Takie porównania - tak jak mówisz - mogą nam bardzo wiele powiedzieć o nas samych, właśnie poprzez impuls do odmiennego spojrzenia, poprzez to, że demaskują jako umowne, a często irracjonalne coś, co dotychczas byliśmy skłonni uważać za porządek nieomal kosmiczny.

18.01.2007
18:09
[24]

monixxx [ Konsul ]

tutaj znalazłam co nieco o tym skąd ( podobno) wzięły się niektóre przesądy

18.01.2007
18:15
[25]

alpha_omega [ Senator ]

Aspiryny, aspiryny - tak, ludzie zawsze potrzebują jakiejś wiary, jakiegoś zdania się na coś/kogoś. Maskotki na maturach są z pewnością pewną miłą tradycją, ale czy tylko? Czy różowe majtki zakłada się jedynie po to, ażeby pochwalić się kolegom i koleżankom? Mi tam się koleżanki inaczej, niż słownie nie chwaliły :( a do tego nie potrzebne im było, ażeby te majtki rzeczywiście mieć na sobie. Człowiek w takich działaniach znajduje psychologiczną autoafirmację - coś jak samorealizująca się przepowiednia. Wierząc nabiera pewności siebie, mając tę pewność działa skuteczniej, skuteczniej działając, potwierdza w swoim mniemaniu skuteczność zabobonu. Dobrze mieć jakąś pomocną siłę za sobą. Wiara znosi też zagubienie - wiemy dokładnie jakie czynności należy wykonać, ażeby zwiększyć szanse powodzenia; a jeśli spotyka nas niepowodzenie zawsze możemy sobie powiedzieć, że po prostu nasz przyjacielski demon poszedł sobie na piwo z sukubą, bądź sprowadzić je do braku rózowych majtek.

18.01.2007
18:25
[26]

alpha_omega [ Senator ]

Tfu. Chyba czerwone powinny być. Mniejsza z tym :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.