GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Najstraszniejszy wypadek w całym twoim życiu.

07.01.2007
22:53
[1]

dr. Acula [ Generaďż˝ ]

Najstraszniejszy wypadek w całym twoim życiu.

Życie nie jest usłane różami, ani nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą.Więc każdemu może się trafić jakieś nieszczęście.
Czasem będzie pociągało w skutku bardzo wiele, a czasem będzie tylko miłym/strasznym wspomnieniem.
Zapewne każdy miał mniejesze lub większe nieprzyjemności takie jak: wypadek samochodowy, napad czy może po prostu śmierć bliskiej osoby.

Jaki był w waszym życiu "wypadek", który wyrwał w waszej pamięci największe piętno?



PS: Zdaje sobie sprawę, że nie każdy chce o tym mówić. Więc naturalnie nie nalegam na to.

07.01.2007
22:54
[2]

Kucyś [ BIE(L)ANY ]

nom ja kiedys jak jechalem na rowerze to poskou ze skoczni wyglebile sie i wozcielem se lebo o kamien i mialem wstrząsieie mozgu

07.01.2007
22:54
[3]

sergi__ [ Czas Ludzi Cienia ]

Miałem złamany 12 odcinek kręgosłupa w wyniku...

07.01.2007
22:58
[4]

Jerryzzz [ E ]

Hmmm... Duuuza siekiera chciala zaprzyjaznic sie z moja dlonia i sie to jej udalo, bardzo gleboko, po dzis mam sprawiajaca problemy blizne, a bylo to ponad 6 lat temu... Potracenie przez bordową nexię i ucieczka kierowcy to przy tym pikuś...

07.01.2007
23:01
smile
[5]

Leilong [ Generaďż˝ ]

Jeśli chodzi o wypadki do których doszło...
Chyba zjazd na sankach na brzuchu z góry tak stromej, że mało kto daje tamtędy na piechotę.
No i do dziś, (pewnie już do końca zycia) elegancka blizna na 5 szfów.>

edit: na ręce przy nadgarstku

07.01.2007
23:04
[6]

Klivert [ Konsul ]

tak 3 metry po betonie trzy blizny w tym jedna do o koła oka. dobrze że jest mało wyraźna i trzeba się przyglądać aby ją zobaczyć

07.01.2007
23:07
[7]

Wiewiórk [ -Szyszuni !!! ]

Z naj nieprzyjemniejszych :
grupka dresów ( 5 - 8 ) gonilo mnie przez 2,5 km aż nie dobiegłem do domu :(
to było okropne poprostu tak znikąd sie wzieli jak sobie szedłem i gadałem przez telefon
a z wypadków to ....

ach opowiem : po za tym że miałem 2 wypadki samochodowe :(

Pojechaliśmy na rowerach z kumplem na polane gdzie skaczą na motocrosach było mnóstwo hoopek a ja wybralem najmniejszą
kumpel mówił zeby nie jechac a ja pojechałem
wolno wolno skok ...
... za hopą był rów taki na pól metra
przednie kolo mi w ten rów wpadlo i zrobiłem front flipa :D
Rower ( rama uderzyła mnie w łeb i miałem rosciętą głowę
12 szwów :(

07.01.2007
23:07
smile
[8]

Filipeusz [ Cielaczek ]

Wlazłem do pralki i nie mogłem wyjść.

07.01.2007
23:07
[9]

craym [ Senator ]

Jechalem na ramie roweru z gosciem, ktory siedzial na sodelku, bylem maly i sie balem, prosilem tamtego, zeby mnie zsadzil ale on nie chcial i w pewnym momencie niechacy wepchalem piete w szprychy przedniego kola, rower pszefikolkowal, a ja uderzylem glowa o ziemie, do dzis mam blizne na lewej brwii.

07.01.2007
23:08
[10]

Kurdt [ Modrzew ]

Po kłótni między sobą i ojczymem moja mama wsiadła w samochód i chciała pojechać do domu (byliśmy na obiedzie w Katowicach, jakieś 30km od mojego miasta), no i pojechałem z nią, Opel Vectra 2.2tdi, 160km/h (wiadomo, wkurzona kobieta), droga DK1 Katowice - Pszczyna, nagle zakręt, lód, pas zieleni, przeciwległy pas, po drodze obrót o 360 stopni... i zatrzymała się przed drzewami, równolegle do nich i do jezdni. Nic się nie stało. To, że nic nie jechało akurat to był czysty cud.

Samochody zatrzymały sie, jeden koleś podchodzi żeby zobaczyć, czy wszystko ok i... "uwierzyłbym we wszystko, ale nie w to, że to zrobiła kobieta."

Nigdy w życiu wcześniej ani później tak się nie bałem jak przez te dwie-trzy sekundy.

07.01.2007
23:08
[11]

Jerryzzz [ E ]

edit

07.01.2007
23:09
smile
[12]

Janczes [ You'll never walk alone ]

2 złamania
pierwsze gdy miałem 4 lata spadłem z jakichs schodków i złamałem obojczyk, lecz niewiele to pamietam.
drugie gdy miałem 8 lat spadłem z roweru i złamałem ręke w okolicy nadgarstka...

07.01.2007
23:10
smile
[13]

Deczko [ Chor��y ]

kucys--> :D najstraszniejszy to w tym wszystkim jest Twoj opis tego wypadku...jak masz jakies rodzenstwo w podstawowce to daj mu do sprawdzenia zanim dodasz posta ok ? :>


e: a u mnie najgorsze bylo chyba zlamanie nogi na nartach, w dwoch miejscach poszla...poza tym to jakos mnie nieszczescia mijaly :)

07.01.2007
23:15
[14]

Nazgrel [ Ogniu krocz za mną ]

W tamte wakacje podczas gdy przeprowadzałem rower przez przejście dla pieszych na skrzyżowaniu (miałem zielone światło) jakiś debil bez wyobraźni tak mi przypieprzył, że przetoczyłem się przez cały jego samochód - wzdłuż. Nie wiem jakim cudem, ale jedyne co mi się stało to parę siniaków i rozcięta skóra pod brwią. Jeszcze ciekawsze jest, że wsiadłem na rower i pojechałem dalej, o tym, że mi w ogóle krew leci (miałem czerwone pół twarzy) dowiedziałem się godzine później jak zaschnięta krew zaczęła swędzieć. Rezultat - 3 szwy, blizny nie widać - trzeba się mocno przyjrzeć.

Poza tym chyba nic strasznego mi sie nie dzialo, chyba tylko "wypadek" na orczyku parę lat temu, kiedy zapomniałem o tym drążku między nogami, a przed mną pojawiła się metalowa bramka dokładnie na wysokości krocza. Bolało jak siedem nieszczęść :P

07.01.2007
23:16
smile
[15]

MDstc [ Pretorianin ]

Spadłem ze schodów po pijanemu na sylwestra :D

07.01.2007
23:21
smile
[16]

N00ne [ Pretorianin ]

3 lata huśtawką jednoosobową bez obciążenia 4 szwy.
10 lat upadek ze zjeżdżalni złamana ręka
11 lat Wyścig z Kolegą zakończony nieuczciwą kosą i Uderzeniem w ścianę 8 szwów.
12 lat duża huśtawka z obciążeniem do 200kg 0.5 cm od pulsu 12 szwów.
13 lat wywrotka na rowerze i most... 5 szwów
15 lat Samochód osobowy... Wjazd w plecy... Złamania obu nóg i wstrząśnienie mózgu 4 szwy.

teraz mam 18 lat i 3 Lata bez wypadku ;)

07.01.2007
23:24
[17]

djforever [ eXplorer ]

Na wfie graliśmy w kosza, qmpel rzucil pilke mocno, a ja wystawiłem prosto palce i...
jednego mi tak wygięło, że pekła skóra i żyła, 3 szwy :/
no ale dobrze że sie nie złamał

07.01.2007
23:24
[18]

sergi__ [ Czas Ludzi Cienia ]

N00ne--> i tak mnei nie przebijesz :) od 1 klasy podstawówki do 6 klasy w kazdym roku jakis wypadek i gips pozniej 2 lata spokoju i w 3 zlamany kregoslup rok po tym w LO ulamany przedni ząb w 2 klasie srodstopie złamane i spokoj od tej pory :P minal mniej wiecej rok :P

07.01.2007
23:25
smile
[19]

N00ne [ Pretorianin ]

sergi__ ===> hehe mocne ;) przynajmniej widać, że coś w życiu robisz ;)

07.01.2007
23:26
[20]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

Hmmm jechałem na doskorolce, zaczepiłem o jakąś dziurę i wyrżnąłem mordą w studzienkę.

Kilkanaście szwów...

A tak to nic więcej, nigdy złamania nie miałem, conajwyżej stłuczenie (ostatnio podczas gry w siatkówkę)

07.01.2007
23:32
smile
[21]

.:Jj:. [ The Force ]

Kiedyś się poślizgnąłem na mokrej podłodze i poleciała krew z nosa, a tak.. parę razy się skaleczyłen nożem.. a tak na poważnie- spalił mi się komputer. To była tragedia. Poza tym nic, dzięki Bogu.

07.01.2007
23:33
smile
[22]

Sonny Silooy [ Elegant Gypsy ]

wsadzilem goly zad w pokrzywy jak malem 3 latka

07.01.2007
23:37
[23]

Volk [ Generaďż˝ ]

Jak mialem 6 lat jechalem z wujkiem samochodem i na skrzyzowaniu jakis koles uderzyl nas w bok na czerwonym swietle. Kilka dni lezalem w szpitalu. Szczescie w nieszczesciu ze jechalismy Volvo.

07.01.2007
23:40
smile
[24]

coolerek89 [ Mówcie mi cool ]

Ja ogólnie wypadków nie miewałem w życiu dużo.
Ale dwa największe co miałem to :
Jakieś 4 lata temu (13 lat) huśtałem sie na huśtawce ,a mój inteligenty kolega chciał zobaczyc czy kamień spadnie przede mna zanim ja sie bujne z powrotem. Kamyk połowie mniejszy od mojej głowy xD. Efekt? Warga spuchnięta przez tydzień tak, że zatykała mi dziurki od nosa :D i przesuniety jeden z górnych siekaczy do dzisiaj.
A drugi to też za gówniarza (jakieś 12 lat), zabawa na placu zabaw na karuzeli. Ja kręciłem w środku a na niej siedziało z 10 dzieciaków, więc siła rażenia bardzo duża. Zakręciłem ich tak mocno że jak usiadłem po środku to tak mi sie we łbie zakołowało że spadłem. Nie wiedzieć czemu (chyba z szoku) podniosłem łeb i jebud.A karuzela bardzo cięzka i na dodatek metalowa. Efekt? Cały ryj zryty do krwi od upadku i na dodatek 5-cio cm rozciecie na głowie, 3 szwy :)

07.01.2007
23:42
[25]

PatriciusG. [ frank zappa ]

Jako łebek wypieprzylem sie tak, ze 'doswiadczylem' mocnego ucisku na krtani - prawie sie udusilem...

07.01.2007
23:45
[26]

Bajt [ O RLY?! ]

Wracalem samochodem ze szkoly, miesiac odkad jezdzilem autem. Jade osiedlowa uliczka, jakies 40 km/h, skrecam w lewo w ulice tuz przed moim blokiem i nagle JEB, jak mnie cos nie walnie, szok. Jakis wariat wyprzedzal samochod jadacy za mna, ale nie widzial ze ja skrecam w lewo i walnal w bok mojego auta od strony kierowcy. Od uderzenia walnalem glowa o kant bocznej szyby (mialem otwarte okno), braklo pare mm, a oberwalbym w oko ;/ Ogolnie gdyby dziad walnal pare cm w bok, to mogloby mi nogi zmiazdzyc, ale jakos nic mi sie nie stalo. Mialem po prostu farta, ze wyszedlem z tego calo. W przeciwienstwie do auta, ktore bylo zdemolowane ;( Na szczescie udalo sie naprawic i dalej nim jezdze ;)

PS. Facet zlamal ze 4 przepisy przy tym 'wyprzedzaniu' a pierwsze co zrobil po zderzeniu to sprawdzil, czy jego samochod nie jest czasem zadrapany.

07.01.2007
23:46
smile
[27]

stasiuworld [ Pretorianin ]

Ja miałem , że podczas skoku na rowerze w powietrzu źle coś zrobiłem i w powietrzu spadałem na ziemie i później mi się cała rzuchwa ruszała i żebra bolały:D Always hardcore:P

08.01.2007
00:08
[28]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

booże, jakim cudem wy jeszcze żyjecie?

08.01.2007
00:09
[29]

Snopek89 [ Pretorianin ]

Popękana kość przedramienia w ok 6 miejscach. Gdyby nie szybko założony gips, to przy pierwszym lepszym uderzeniu miałabym z ręki galaretkę.

Jak miałam ok 7 lat, oberwałam od brata metalowym autkiem, efekt: blizna nad górą wargą.

6 lat - po raz pierwszy złamany nos. Przez tego samego brata co zrobił mi krzywdę autkiem :P Nos połamał mi kijem od miotły.

13 lat - nos złamany po raz drugi, przed kolege z którym się biłam jak wracałam ze szkoły przed urzędem miasta :D (ja wygrałam :P)

15 lat - wracając z treningu wywaliłam się i 'wybiłam sobie kolano

Jeszcze kilka raz nadepnęłąm na deskę z wystającym gwoździem, kilka razy głowę rozbiłam.

A najbardziej się bałam jak moja mama jechała 120km/h 2-tonowym samochodem i nagle zachciało jej się zakręcać w wąską uliczkę. Nie trafiła w nią, w ostatniej chwili wykręciła spod płotu sąsiada i latarni. Byłam zapięta wszystkimi trzema pasami jakie znajdują się na tylnich siedzeniach a prawie wyrzuciło mnie do tyłu. Na szczęście nic się nie stało.

08.01.2007
00:14
[30]

Stranger [Gry-OnLine] [ Metallicar ]

Hmm... będzie to chyba wypadek z liceum - jazda po dachu maluszka (byłem przechodniem) = złamana noga, miesiąc w szpitalu i 4 w gipsie :) tak poza tym nic poważnego :)

08.01.2007
00:27
[31]

bles [ Konsul ]

Jak juz wszyscy mowia w sumie o wypadkach to ja mialem dosc nieprzyjemna sytuacje. Jechalem glowna ulica we Wroclawiu autem, nagle ni stad i ni z owad, trafil mnie z duza predkoscia Focus w drzwi od mojej strony. Wyrznalbym glowa w szybe i pewnie sie konkretnie zalatwil, zycie mi uratowala kurtyna. Po wypadku w szoku doszedlem do wniosku ze nie mam dokumentow, wiec dzwonie do swojej dziewczyny ktora mieszkala ulice dalej, zeby podrzucila mi dokumenty autem, no i zabrala mnie jak juz laweta przyjedzie. Ona na to ze juz jest w pizamie i jej sie nie chce, a tydzien pozniej mnie zostawila. :(

08.01.2007
00:35
[32]

Gepard206 [ Final Fantasy 7 ]

Takich wielkich wypadków nie miałem, ale kilka groźnych się spotkało:

Na chrzcinach siostry ciotecznej (miałem ok.6-8 lat) rozwaliłem taką ławeczke w piaskownicy.... a potem 10 cm gwóźdź wbił mi się w noge..

Zbierałem dla cioci wiśnie na drzewie i niefortunnie gałąź się złamała a ja zsunełem się pomiędzy dwoma drzewami....Niezłe miałem szramy....

A takim wypadkiem który we mnie naprawde przestraszył był ten w którym znajomi mojego taty cieli drzewo u nas na działce i ja byłem przy nich, tak się stało ,że jeden podłożył rękę i o mały włos a nie odcieło by mu jej....

To tyle.... Nie zamierzam mieć więcej przeżyć...

08.01.2007
00:40
smile
[33]

Danley [ Pontifex Maximus ]

Jak przez mgłę pamiętam wypadek sprzed lat, kiedy jechałem z ojcem w nocy, a na szosie za wiaduktem leżał człowiek - został niestety rozjechany. Pierwszy raz widziałem wtedy zabitego człowieka i to już jako mały smyk...

08.01.2007
00:43
smile
[34]

rethar [ Staszek Szybki !est ]

zjazd na sankach z leśnej górki+pieniek --> połamane 3 kości srodrecza nastawiane operacyjnie = dwie blizny z wierzchu dloni i kilka miesiecy noszenia 6 drutow wystajacych przy kostkach palcow...aha no i pewien % uszczerbku trwalego z tego wynikajacego w poruszaniu 3 palcami

pomyslec ze to tylko sanki XD

08.01.2007
00:58
smile
[35]

gromusek [ Piwa dajcie ! ]

mialem pare latek. Skoczylem z szafki na lozko. Na lozku stala szklanka. Do tej pory mam pare centymetrowa blizne na policzku. 2 mm i nie mial bym oka :/

08.01.2007
01:00
[36]

Lysack [ Latino Lover ]

moja pierwsza śmierć... i to z tak błahego powodu...

potem każdy wypadek w którym mogło mi się coś stać traktowałem nazbyt poważnie...

08.01.2007
01:25
[37]

Harrvan [ Senator ]

Kiedy zdalem sobie sprawe ze zycie to nic wiecej niz jedno wielki smierdzace g**** i ze sa ludzie dla ktorych jestes zerem i nie chca ze bys zyl odplacajac ci w ten sposob za okazana dobroc

Zycie idealisty Don Kichota walczacego z wiatrakami jest bardzo trudne ...

08.01.2007
02:49
[38]

mikmac [ Senator ]

ze tez nikt nie wspomnial dwoch kostek zlamanych w klopie.. :)

kiedys juz opisywalem co mi sie zdarzylo juz przytrafic.. nie bede do tego wracal ;)

08.01.2007
02:51
smile
[39]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Tak a propo


a wiecie ile kaw może stanowić zagrożenie dla zdrowia? :)

Bo jutro koło którego jak nie zalicze, to semestr bede musiał od razu poprawiac :(

08.01.2007
03:01
smile
[40]

gargigosu [ Centurion ]

dla mnie nie byly najgorsze moje wypadki, tylko wypadek samochodowy ktory widzialem wracajac z wakacji.

debil fiatem wyprzedzal "na trzeciego". koles z nad przeciwka (jechal roverem - chroni kierowce rownie dobrze jak tekturowe pudlo) uciekl do rowu, uderzyl bokiem w drzewo ktore sie czesciowo zlamalo na samochod.

kiedy ludzie sie zatrzymali a ja jako maly dzieciak podszedlem do tego miejsca, widzialem kolesia ktory opieral glowe na kierownicy (dach go od gory docisnal) z ktorej wystawala cala czerwona od krwi poduszka powietrzna. zmarl.


pozdr.
m.

08.01.2007
06:24
smile
[41]

InsicT [ Konsul ]

Jak jechałem na rowerze, to przyp**** mi malczan z boku. Na szczęście tylko 3 szwy za uchem i olbrzymi siniak na udzie. Poza tym wsadziłem kiedyś palca w "orbite" huśtawki, wynik zmiażdżony palec.

08.01.2007
06:46
smile
[42]

gofer [ ]

mikmac - > griz i jego kostki przebijają wszystko, co w tym wątku napisano ;)))

08.01.2007
08:24
[43]

`-NaZgul-` [ Pretorianin ]

gdyby nie moje glany juz bym nie mial stopy..a to dlatego ze rabalem drewno zapatrzylem sie zamachnalem sie i uderzylem siekiera w metalowy przod glanow...poczulem ja na palcu...:P

08.01.2007
08:33
smile
[44]

oski 34 [ Konsul ]

grałem na asfaltowym boisku do piłki nożnej, kumpel podstawił mi nogę i ... posunąłem się z 3 metry po asfalcie .
skończyło się kolanem i łokciem zdartym do kości i mnóstwoma otarciami

08.01.2007
08:33
smile
[45]

stanson [ Szeryf ]

O co chodzi z kiblem i kostkami? :)

W życiu nie mialem nigdy strasznych wypadkow, najbardziej zapadl mi w pamiec dzwon sprzed okolo poltora roku; przywalilem przy 80km/h w pijanego goscia, ktory wyjechal mi z podporzadkowanej prosto pod maske. Ale nic mi sie nie stalo poza drobnymi otarciami, poducha mi tylko w nos wystrzelila, wiec nie wiem czy sie kwalifikuje do tego watku :P

08.01.2007
08:36
[46]

Obscure [ ExcalibuR ]

Kiedyś pamietam uciekałem przed kumplem bo się gonilismi bigne, biegne ida ludzie chce ich wyminac ale zdarzyłem zaliczyc glebe przed nimi.

Albo jadac na rowerze wdusiłem przedni hamulec i przechyliło mnie zrobiłem salto, a rower na mnie wylodował (mocno bolało)

08.01.2007
08:47
smile
[47]

DeLordeyan [ The Edge ]

Ja pamiętam, jak jechałem na rowerze na dosyć zapiaszczonej ścieżce, a, jak zwykle, jechałem dosyć szybko. Nagle jakiś bachor wyskoczył mi na drogę. W sumie w ostatniej chwili zrobiłem szybki skręt, ale na piasku rower stracił przyczepność. No i kilka metrów przejechałem na lewej nodze z pedałem wbitym w łydkę i rąbnąłem głową o ławkę - to wszystko cały czas sunąc po dróżce z rowerem na sobie. :) Założyli mi tylko kilka szwów (głowa + noga). Dziwi mnie to, że za cholerę nie mogę znaleźć urwanej połówki pedała, który wbił mi się w nogę... ;)

08.01.2007
10:13
[48]

mirencjum [ operator kursora ]

Samochód "SYRENA" potrącił mnie na przejściu dla pieszych. Była konieczna naprawa w szpitalu.

08.01.2007
10:19
[49]

hohner111 [ TransAm ]

1. za małolata ojciec zepchnał mnie dla zartow na rowerze z naprawde wysokiej górki...po sturlaniu sie zdarciu plowy skory gigantycznych sinców i mega płaczu okazało sie ze nic strasznego mi sie nie stało...oprocz tego ze mialem 2 miesieczne strupy na calym ciele...
2. za malolata wsadzilem glowe tuz przed rozpedzona huśtawke i nie zdazylem glowy zabrac, efekt - pare minut nieprzytomny na podworku i potem do odmu z wieeeelkim siniakiem, nawet do szpitala nie pojechalem tylko tydzien lezalem przed TV...
3. obcialem sobie lewy kciuk nozem co go dostalem od wujka (walilem nozem w pudełko i walnalem w palec...), palec trzymal sie na skórze i mięsie :D kosc przecięta ;D tatuś nastawił, wzial patyczek od loda, podłożył, zawinął, za 3 tygodnie zdialem i paluszek jak nowy do dzisiaj ;P
4. 9 razy wybita kosc ze stawu barkowego w 9 roznych sytuacjach nie chce mi sie opisywac ;) ale powiem jedno: bolało....a teraz przy zmianie pogody nie wie jak mam sie ruszac :D
5. pewnie coes jeszcze bylo ale nie chce mi sie myslec, teraz staram sie juz na seibei uwazac...

08.01.2007
10:21
smile
[50]

stanson [ Szeryf ]

9 razy wybita kosc ze stawu barkowego

no ładnie :O

08.01.2007
10:22
smile
[51]

wysia [ Generaďż˝ ]

"ojciec zepchnał mnie dla zartow na rowerze z naprawde wysokiej górki"
"kosc przecięta ;D tatuś nastawił, wzial patyczek od loda, podłożył, zawinął"
Fajny tata. Na tej hustawce to pewnie tez on sie hustal.

hohner --> Wierze, wierze, ale z tym palcem to jednak mogl cie zabrac do lekarza...:)

08.01.2007
10:25
[52]

hohner111 [ TransAm ]

wysia - nie musisz wierzyc

akcja z górką była jak jeszcze byłem na poziomie jezdzenia na rowerze REKSIO :]

akcja z nożem w Szwecji u wujka...zostalem w domu pilnowany przez jakas stara babe, wiec robilem co chcialem, zrobilem sobie QQ, rodzice przyjechali a ojciec był ratownikiem dorgowym i miał jakies pojecie o tym wszystkim i mi naprawił palec. Ale jednak w sumie tym kciukiem mam mocno utrudnione zginanie, no ale działa :D

tatusia to mam kochanego :]

08.01.2007
10:25
[53]

ON Line [ Pretorianin ]

Ja spadlem z 3m z dachu na plechy:)

08.01.2007
10:32
[54]

Goofy23 [ FC Barcelona ]

3 razy złamana lewa ręka i raz prawa noga.
Sport to zdrowie...

08.01.2007
10:34
[55]

hohner111 [ TransAm ]

wysia - nie wiem czmeu nie pojechalem na składanie i zszywanie, teraz mam małą już ale brzydką blizne :/ ale pewnie coś z dokumentami, problemami językowymi (wujek jeszcze nie do konca znał Szwedzki chyba, mieszkał tam z rok) itd. ale to juz dawno było, żyje sobie z tym palcem i mam sie dobrze ;)

08.01.2007
14:19
smile
[56]

Apach [ Konsul ]

Jazda na nartach i przypadkowe wbicie sie narty w śnieg...

08.01.2007
14:29
smile
[57]

pooh_5 [ Konsul ]

Strasznych wypadkow nie mialem i mam nadzieje nie miec...O takich bzdetach jak wetkniecie do nosa kredki i jego zlamanie nie ma co mowic..;]

08.01.2007
14:34
smile
[58]

Darekpwl [ Pretorianin ]

Kiedy o tym myślę, na czole pojawiają mi się krople zimnego potu...

Kulig... Byłem na kuligu z ludźmi, których nigdy wcześniej nie widziałem. Był tam jakiś grubas, mój znajomy, ja i woźnica. Jechaliśmy i jechaliśmy. Gdy zrobiło się ciemno, zatrzymaliśmy się, by zrobić ognisko. Nagle rozłegło się wycie wilków i usłyszeliśmy szelest w pobliskich drzewach. Od razu wskoczyliśmy na sanie i po chwili pędziliśmy do najbliższej wioski. Za nami pokazały się pierwsze wilki. Doganiały nas. Ktoś zawołał:
-Wyrzućmy grubego!
Wraz z moim znajomym jak gdyby ogarnięci jakimś szałem chwyciliśmy grubasa za fraki i zrzuciliśmy z sań. Chwilę później rozległy się dzikie wrzaski człowieka rozdzieranego przez wilki...
Mieliśmy chwilę spokoju, kiedy to znowu pojawiły się za saniami. Nie wahając się ani chwili chwyciłem nagle mojego znajomego i wypchnąłem. Próbował biec za nami po śniegu, jednak potknął się i rzuciła się na niego cała wataha. Pamiętam ten krzyk do dzisiaj...
Wilki jednak nie zaspokoiły swego głodu, po chwili znów były za saniami. Wtedy woźnica wyrzucił mnie z sań. Wylądowałem twarzą w śniegu, przez głowę przebiegła mi tylko jedna myśl- "O kurwa". Błyskawicznie podniosłem się i chciałem schwać się w zaroślach. Wilki jednak mnie zauważyły i pobiegły za mną...

Jak myślicie, co się ze mną stało?

spoiler start



No jak to co, pożarły mnie :)



spoiler stop

08.01.2007
14:36
[59]

nutkaaa [ Panna B. ]

1/ Wybiłam prawą ręką szybę w drzwiach i jakimś cudem nie poszła do szycia (jednak blizny mam do dzisiaj).
2/ Upadłam na pręt zbrojeniowy który wbił mi się na kilka cm w brzuch (również bez większych uszczerbkow na zdrowiu).
3/ Zaryłam szczęką w krawężnik na kuligu który zorganizował mi ojciec ;)
4/ Rozpędzałam się z górki na nowym rowerze na boisku szkolnym (na końcu był płot) i jak przyszło do hamowania to zapomniałam, że hamulce są w kierownicy a nie w pedałach ;) Efekt: na twarzy idealnie odciśnięta siatka od płotu ;)

08.01.2007
14:38
[60]

halski88 [ Pan Prezes ]

ostatnio, samochód stracił cały bok....

08.01.2007
14:42
[61]

Foks!k [ Medyk ]

Jak do tej pory nic poważnego mi sie nie stalo ;) Raz skręciłem kostke :P i pare razy wybiłem palec.

08.01.2007
14:56
smile
[62]

kawason [ Junior ]

pszeczytałem wszystkie rozmowy na gg mojej siostry

08.01.2007
14:59
[63]

pizmak [ Generaďż˝ ]

14 szwów na głowie po Specialu czarnym.
Złamanie z przemieszczeniem stawu łokciowego, w czasie walki zapaśniczej;)

08.01.2007
15:04
smile
[64]

KuczerSky [ Pretorianin ]

Hmmmm .... niech pomyśle ;)

a tak kiedyś rozciołem sobie głowe o kant stołu okropną to tej pory mam bliznę : (

08.01.2007
15:11
smile
[65]

MadaKośnik [ - Adept od kuromacania - ]

Jechałem kiedyś na rowerze bardzo szybko (goniłem kumpla który mnie wyzywał ) , a tu nagle wyjechał mi łepek na 3 kółowcu ( tak ze 3 lata ). Jemu światełko odpadło a ja przejechałem po betonie jakieś trzy metry :/ najgorsze było to, że musiałem z kumplem uciekać przed ojcem tego bachora...

08.01.2007
15:20
[66]

lo0ol [ Jónior ]

1.Bawilem sie z kumplami w chowanego i przy 'zaklepywaniu sie' kumpel mnie pchnal i nadzialem sie czolem na wystajacy gwozdz.
2.W ostatnim miesiacu szkoly podstawowej podczas przebierania sie na W-F oparlem sie o futryne drzwi tak ze palce mialem pod zawiasami, w tym momencie kumpel zamknal drzwi i probowal je zamknac na klucz ale jak zaczleme sie drzec to po kilku sekundach otworzyl.

08.01.2007
15:22
smile
[67]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

Poki co, to tylko zlamanie reki w lokciu z przemieszczeniem.

08.01.2007
15:24
[68]

Radko [ Pretorianin ]

w zyciu mialem dwa dosyc straszne wypadki samochodowe. jeden byl taki ze ojcec jadac ze mna przywalil w bok tira ktory chcial sie przeslizgnac na czerwonym, a drugi to czolowka z jakims niedorobionym tunerem w pseudo sportowym aucie wyprzedzajacym na zakrecie. na szczescie byl unik i po boku poszlo, pare zadrapan tylko. poduszek nie bylo w obu autach, troche sie obilem... ale i tak do konca zycia nie zapomne tych dwoch par swiatel samochodowych zblizajacych sie w moja strone ze spora predkoscia :p byl jeszcze jeden wypadek ktory mna wtrzasnal, bez mojego udzialu na szczescie. mianowicie na drodze do tyskiej gieldy kwiatowej jakis rowerzysta wpadl pod tira... niezle go przeciagnelo, byla okropna smuga krwii na asfalcie i pozwijany rower. reanimowali zmasakrowane cialo, watpie zeby z tego wyszedl. ale najgorsza rzecza w moim zyciu byl ponad roczny pobyt w szpitalu, ale to sie nie kwalifikuje do wypadku :p

08.01.2007
15:30
[69]

Splinter_fraz [ Stalker ]

Skręciłem sobie nogę.
Rozbiłem sobie czoło o kaloryfer i teraz mam bliznę, wtedy miałem chyba 3 lata :(

08.01.2007
15:32
smile
[70]

kiowas [ Legend ]

Co za banda oferm....
Nic tylko by się łamali i rozcinali.

08.01.2007
15:54
[71]

Gonsiur [ Hitokiri Battousai ]

W sumie to nic strasznego mi sie nie przydarzylo zbytnio, jedyne zagrozenie zycia mialem chyba w wieku 3 lat przy operacji wyrostka, no ale tego to nie pamietam ;).
Najgorszy wypadek to dla mnie stluczenie + wybicie nadgarstka i skruszenie kosci w kciuku, a wszystko to sie dokonalo w czerwcu ubieglego roku przez moja wlasna glupote (spadlem gdy sie wydurnialem na obreczy kosza) niby nic powaznego, ale przez miesiac nie moglem grac w kosza (to dla mnie bylo najgorsze ;<) i do teraz mam z nadgarstkiem problemy.
Oprocz tego pare mniejszych czy wiekszych blizn glownie na nogach, oczywiscie z okresow beztroskiego dziecinstwa ;).

08.01.2007
15:57
smile
[72]

stanson [ Szeryf ]

<== kiowas

08.01.2007
16:03
[73]

Grucha [ Generaďż˝ ]

Potrącony przez samochód na granicy słowacko-austriackiej a potem pobyt w przerażającym szpitalu w Bratysławie...

Skutek : połamane kości prawego śródręcza i efektowna blizna po operacji dłoni :)

08.01.2007
16:08
[74]

Yari [ Juventino ]

Jak wyliczanka to wyliczanka :

1 rok - tak namiętnie i szybko raczkowałem , że wyrżnąłem głowa o kaloryfer. Głowa rozcięta a potem zszywana. Do dziś mam malutką łysinke i bliznę na czubku głowy :).
6-7 lat - idąc do przedszkola nie chciałem trzymać taty za rekę . Spotkała mnie kara , potknąłem się i wycedziłem o krawężnik. Rozcięty łuk brwiowy i sporo szwów.
8-9 - jadąc z tatą , bratem i kuzynem to ,,skamieniałego miasteczka" mieliśmy malutki wypadek , podczas wyprzedzania ciężarówki ta niespodziewanie przyspieszyła i podczas zjeżdżania na prawy pas ,,rąbnęła" nas w bok. Jakimś cudem skonczyło siętylko na kilku odłamakch szyby w ciele i w gniecionych drzwiach samochodu.
10-11 - u babci na wakacjach. Kuzyn rzucił we mnie patykiem. Trafił idealnie centymetr pod okiem. Kilka szwów i dziękowanie Bogu że nie straciłem oka.
11-12. - Wlazłem do boksu z owczarkiem niemieckim mojego przyjaciela. Zapowiadała się fajna zabawa. Zabawnie miał jednak chyba tylko pies. Ja natomiast do dziś mam idealny odcisk jego szczęki a szczególnie kłów na prawym ramieniu i lewym kolanie.

I od tego czasu był względny spokój. Zdarzały się już raczej ,,pierdółki":). Choć jedna taka ,,pierdółka" zostawiła mi blizne tzn , prasując kilka miesięcy temu przypaliłem sobie przez przypadek udo ( byłem w samych slipach :) ).

08.01.2007
16:27
[75]

MAROLL [ Legend ]

Jak miałem gdzieś nie wiem z 10-11 lat majstrowałem przy wielkiej żelazno-drewnianej bramie wystawionej z 'zawiasów'. No to elegancko spadła mi na nogę. Blizna jest :)

08.01.2007
16:58
smile
[76]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

Upadłam na pręt zbrojeniowy
nadzialem sie czolem na wystajacy gwozdz.



o kurw*

08.01.2007
17:01
[77]

mos_def [ Generaďż˝ ]

Z fizycznych:
jak bylem w 2 klasie podstawowki na basenie mielismy skakanie na głeboka wode (po raz pierwszy) Problem w tym ze sie nie przyznalem nikomu ze nie bylo mnie na ostatnich zajeciach jak trener mowil co trzeba robic zeby utrzymac sie na powierzchnii... a basen mial 4m głebokosci ;)

z psychicznych... wole o tym ne mowic ;)

08.01.2007
17:02
[78]

Prz3mOL [ Chor��y ]

Narodziny.

08.01.2007
17:04
[79]

jajko w imadle [ Pretorianin ]

mnie np. pogryzł pies. wilczur... do dzisiaj mam na lewej ręce kilka dobrze widocznych blizn, łącznie może ze 20 szwów...

08.01.2007
17:05
[80]

mos_def [ Generaďż˝ ]

Prz3mOL >> lekarz miał ciezka reke ? ;)

08.01.2007
17:18
[81]

Spider-Man 3 [ Legionista ]

To będzie chyba moment w którym z boku walnęła mnie podczas jazdy inne auto. Cudem nic się nikomu nie stało.

08.01.2007
17:23
[82]

Ghorri [ Konsul ]

wybicie palca? naprawde.
jakoś nigdy nic nie łamałem, ani nikt mnie nie bił...
tylko jestem bardzo chorowity i w szkole częto mało brakowało do nieklasyfikowania...

08.01.2007
17:23
[83]

arturszyma [ Pretorianin ]

Urodziny.

08.01.2007
17:23
smile
[84]

Ultron [ Centurion ]

no to ja miałem przeciętą brwe bo sanki po nich przejechały i rozcięta warge bo wywaliłem sie na lodzie

08.01.2007
17:23
[85]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

spider - myślę, że największym przeżyciem dla Ciebie będzie, gdy dostaniesz książkę do nauki języka.

To będzie chyba moment w którym z boku walnęła mnie podczas jazdy inne auto

08.01.2007
17:35
[86]

gad1980 [ Konsul ]

Potezny zawal serca bardzo bliskiej mi osoby na 3 dni przed najwazniejszym dniem w moim zyciu...

Poza tym wypadek przyjaciela na Zakopiance - brak sledziony, wszystkie zebra zlamane, sltuczone serce, 3 tyg. spiaczki. Jechal na narty z ojcem. Jako pasazer. Poslizg. Bogu dzieki wyzyl i czuje sie swietnie.

Smierc kolegi z klasy w gorach. Lawina.

To wszystko wydarzylo sie w krotkim okresie czasu i uswiadomilo mi jak bardzo krucha jest nasza egzystencja. Zmienilem wtedy NIECO podejscie do zycia.

EDIT --> Jak mozna przeczytac - nie sa to MOJE wypadki ale mialy one posrednio ogromny wplyw na moje zycie.

08.01.2007
17:40
[87]

Mc-Muza [ Dark Magic Adept ]

Supermen na pobite butelki - z czego mam blizne po 8 wszwach na calej prawej dłoni :) Wkrecam laski ze to moja linia zycia :D

08.01.2007
17:42
[88]

baro2zx [ Konsul ]

Jakieś 3 lata temu wstałem z Łóżka i podtknełem się o pościel i wywaliłem i się i walnełem o kant ściany miałem rościęty Łeb strasznie bolało...

08.01.2007
18:32
[89]

Lojal [ Pretorianin ]

Odłamek szkła od piwa wbił mi się w ręke od jakiś 10 lat mam pamiątke po tym w postaci blizny

08.01.2007
18:41
smile
[90]

MDstc [ Pretorianin ]

NOOne to ty rzeźnik jesteś.

08.01.2007
18:46
smile
[91]

Agent_007 [ chomik ]

gdy miałem 5 latek przystrzasnąłem sobie siusiaka deską klozetową :P

08.01.2007
18:49
[92]

Yoghurt [ Legend ]

Stanson-> Stare dzieje, kiedyś był watek o wypadkach i zaczynało sie niewinnie od zadrapan zaliczonych przy robieniu orzełka, a potem wątek przemienił się w jeden wielki ROTFL, gdy griz opowiedział o swoim wypadku na klopie, podczas którego muszla się rozpadła a on miał skrecone obie kostki i musiał się wyczołgać z kibla. Do dziś wspominam jako jeden z tzw. "Greatest hits" tego forum.



A co do moich:
3 podstawowa-> Schodziłem do szatni, koles mnie podciął, z 30 schodków prowadzących z parteru nie dotknałem żadnego i lotem koszacym wyrżnąłem górnymi jedynkami w ławkę stojaca naprzeciw zejścia. Pech chciał, ze jedynki wyrosły mi już stałe, a ucieły się tak ładnie w połowie. Ból poczułem dopiero po 5 minutach, bo najpierw musiałem przejść faze cięzkiego szoku. Dosztukowane z diamentów i złota jedynki, ozdabiane dodatkowo moimi inicjałami z szafirów na koronkach dzisiaj mam.

jakies 4 lata temu-> Narty, Nosal, zwykły zjazd, szusuje sobie w dół, gdy pewien snowboardzista postanowił smignąc przede mną. Cóż, xle wyliczył i pojechał mi po deskach. Toczyłem sie prawie na sam dół, a na dobitke jakiś niedorozwój wjechał mi narta prosto w gębę. Efekt- zgubiłem trzonowca.

Liceum-> Chciałem pozyczyć od kumpla cyrkiel, ten rzucił mi cały piórnik. Cóż, problem w tym, ze sam cyrkiel przebił materiał i zdradliwie czekał na kogoś, w kogo mógłby się wbić.... No i wbił się we mnie całym szpikulcem, dokładniej w lewą dłoń, która łapałem frunący przedmiot. Ciekawe, bo byłem tak oniemiały, ze nie czułem bólu, ale ponoc moja mina, gdy ustawiłem ręke poziomo a piórnik dziarsko się trzymał wbity w moją doń, była bezcenna, tak przynajmniej mówili znajomi.

Za młodu-> śmigając na BMXie (biały z zółtymi oponkami- czcijcie mnie) natrafiłem na wkurwiajacego psa sasiadów, który zazwyczaj był zamknięty. Tym razem nie był i wybiegł na ulice, a ja w panice poleeeeciaaaaaaałem w rów. Dopiero jak wróciłem do domu zdałem sobie sprawę, że z łokcia i kolan przez najbliższy miesiąc bede wydłubywał żwir.

08.01.2007
18:58
smile
[93]

Loon [ jaki by tu stopien? ]

To było na nartach, parę lat temu, na dodatek jeździłem wtedy gorzej niż teraz (chociaż wcale nie znaczy to, że źle). Bukowina Tatrzańska, przedostatni pod względem trudności stok (czyli taki mniej więcej średni poziom zaawansowania - przy dobrym śniegu nic trudnego, ale pech chciał, że to był sztuczny :|). Jechałem sobie brawurowo rozpędzony "na krechę" i w pewnym momencie z lewej strony drogę zajechała mi drogę jakaś pani - ewidentna sierota, która jednak czuła się panią stoku :).

Odległość wynosiła może 5 metrów, nie było mowy o hamowaniu, na skręt też było za mało czasu. Wyrżnąłbym w nią i połamał siebie i ją przy okazji, na szczęscie zadziałał instynkt samozachowawczy - przykucnąłem lewą ręka dotykając stoku i na lewym KANCIE nart skręciłem jakieś 5 centrymetrów od ofiary, obsypując ją jedynie delikatnie śniegiem. Co prawda podparlem sie i musiałem się podnieść, pani zbluzgała mnie za nieuważną jazdę (tymczasem ja kobicinie życie uratowałem :)), na szczęscie całą akcję widzieli znajomi i do samego końca zyli w przekonaniu, ze jestem duzo lepszym narciarzem niz jestem to w rzeczywistości, bo całość mojego "tricku" wyglądała ponoć bardzo efektownie ;).

Może opis nie brzmi szczególnie dramatycznie, ale uwierzcie, że gdy pędzi się ze stoku z duuużą prędkością, to całość jest dużo poważniejsza :). No i niestety nigdy potem nie udało mi się już jeździć na "kancie" nart :(.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.