GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

a życie po to przecież jest by pożyć

26.12.2006
17:33
smile
[1]

Mazio [ Mr Offtopic ]

a życie po to przecież jest by pożyć

mieć czy być?
jako golowy subaryta zadaję sobie pytanie czy pójdę do nieba?
zastanawia mnie czemu to co dobre jest z reguły na n - niezdrowe, niemoralne lub drogie?
żyjecie zgodnie z zasadami? Ja tak - staram się być dobrym człowiekiem... nie szkodzę nikomu, a i tak jestem przez mój hedonizm postrzegany jako gorszy niż ten co w imię pięknych zasad i wielkich słów szkodzi tym, których uważa za gorszych od siebie
w ten drugi, świąteczny dzień przekazuję Wam znak pokoju i myśl - jesteśmy jak wiatry pod kołderką rzeczywistości - czas jak śnieg uniesie nas, zasypie i zapomni. Zanim to nastąpi chcę czegoś w życiu doznać.

26.12.2006
17:35
smile
[2]

Kuba_Krk [ Konsul ]

Na wieki wiekow Amen

jesteśmy jak wiatry pod kołderką fajne porownanie :D

26.12.2006
17:41
[3]

FemmeFatale [ right side never sleeps ]

Mazio jak ja Cię strasznie lubię za te Twoje maziowe przemyślenia...:)

co do tematu ..żyję wg własnych zasad, które dość mocno odbiegają od ogólnie przyjętych stereotypów..także nie mogę dać jednoznacznej odpowiedzi :)
póki co, nie żałuję niczego i budze sie z uśmiechem na ustach, wiec chyba jest tak jak być powinno...:)

czas pokaże..
a rachunek przyjdzie na koniec ;)

26.12.2006
17:42
smile
[4]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Bardzo fajny temat, w sam raz na okres poświątecznej konstatacji, że wraz z kolejnymi upływającymi świętami, mamy bliżej, niż dalej do końca.

Chciałbym delikatnie przestrzec przed stwierdzeniami w rodzaju:

nie szkodzę nikomu

Raz, że nie szkodzić to za mało, dwa, że czasami tylko nam się zdaje, że nikomu nie szkodzimy.
Radzę nie popadać w samozachwyt i mówię to całkiem poważnie z własnej perspektywy, która często mówi "nikomu nie szkodzę" - ale czasami życie sprowadza boleśnie do parteru.

Moja teoria nt. pójścia do nieba jest na tyle kontrowersyjna, że nie będę jej tu przytaczał - mogłaby rozeźlić zarówno co żarliwszych GOLowych katolików, jak i ateistów.

26.12.2006
19:58
smile
[5]

Mazio [ Mr Offtopic ]

w życiu mam do stracenia tylko życie

26.12.2006
20:16
[6]

Finthos [ Konsul ]

A mi tam się wydaje, ze nie szkodzić w zupełności wystarczy ;) Tzn. jakby wszyscy chociaż nie szkodzili, to by nie było źle...

26.12.2006
20:20
smile
[7]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Raz, że nie szkodzić to za mało,

e, fanzolisz ;)
Nie szkodzic wystarczy, a dalej to już niech każdy sam dba o swój tyłek.

czasami tylko nam się zdaje, że nikomu nie szkodzimy.


Hm, możesz podać jakiś przykład? Raczej łatwo jest stwierdzić kiedy komuś dzieje sie jakaś krzywda z naszego powodu. Choć dopuszczam możliwość pomyłki oczywiście.

Mazio - Pluń na tych co cie oceniają, kolekcjonuj hormony szczęścia, bo tyle twoje ile go naprodukujesz. Masz dobre podejście do życia, ja mam zdaje sie bardzo podobne i dlatego pozdrawiam! :) Zresztą wiesz, że i tak cie lubie ;)

26.12.2006
20:23
smile
[8]

matisf [ X ]

Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi
Bo nie jesteś sam
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen cię nigdy więcej nie obudzi,
Teraz śpij

Niech dobry Bóg zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr porywa spokój,
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil

Idź własną drogą, bo w tym cały sens istnienia,
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia, bez niepotrzebnych niespełnienia
myśli złych

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil

Jak na deszczu łza,
cały ten świat nie znaczy nic, o nic
Chwila która trwa, może być
najlepszą z twoich chwil
Najlepszą z twoich chwil



26.12.2006
20:33
smile
[9]

Anduril [ Konsul ]

piekna piosenka matisf ... ostatnio czesto u mnie leci .

26.12.2006
20:42
[10]

Krasper [ Pretorianin ]

Każdy jest szczęśliwy w takim stopniu w jakim się za takiego uważa.

26.12.2006
20:43
smile
[11]

Baron Munchausen [ Centurion ]

Mazio z całym szacunkiem , jesteś największym grafomanem jakiego przyszło mi poznać ostatnim czasem ,twoje wywody są wręcz żenujące .
Teraz się tylko zastanawiam się czy ty nie robisz sobie jaj z "gówniarzy" z gola i śmiejesz się z ich ignorancji czy też przybywasz tu hedonisto ,subaryto/sybaryto aby pławić się w poklasku ludzi nie znającym się na rzeczy.

A co do tematu zawartym w tym dziele jakim z pewnością jest twój post,po konstatacji tejże paraleli
myślę,że błądzisz nie wystarczy nie czynić zła trzeba mu się przeciwstawić .Przez takie podejście elit
zgniłego zachodu jeden niespełniony "artysta"malarz już kiedyś zaludnił świat mogiłami.

26.12.2006
20:50
[12]

Minas Morgul [ Senator ]

A ja myślę, że 42

26.12.2006
20:59
[13]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Minas Morgul - tyle dróg musi przejść każdy z nas? :) czy na jakie pytanie właściwie odpowiadasz? :D

Baron Munchausen - bo to nie jest filozofia społeczna, dla mas. Jednostki które tak postępują jak Mazio opisał nigdy by nie zbudowały działającego społeczeństwa. To jest teoria dla pasożytów, outsiderów i socjopatów. Przynajmniej ja tak to widzę.

26.12.2006
21:01
[14]

Minas Morgul [ Senator ]

BIGos - O uniwersalny sens życia :)
Ponoć wynosi dokładnie 42

26.12.2006
21:02
smile
[15]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Minas Morgul - też czytałem Adamsa ;) najlepszy był ten kawałek, kiedy wymyślali odpowiednie pytanie do odpowiedzi :D

26.12.2006
21:26
[16]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Mazio
chyba sybaryta:). Chyba, że suraryta to jakaś nowa - nieznana mi postawa:D. Wiem - czepiam się:D

A co do całości - to o ile pamiętam człowieka uszlachetnia cierpienie a nie przyjemność. Ta ostatnia prowadzi zwykle do totalnej degrengolady i obojętności wobec wszystkich i wszystkiego. Może zatem warto by było w tym dążeniu do poprawiania jakości życia nie przeginać. Albo inaczej. Jeżeli będzie się poprawiało - przyjąć to z wdzięcznością. Ale też nie czynić z ulepszania celu samego w sobie. Wyjdzie ci wtedy błędne koło bezpośrednie: jeżeli za dobro uznasz przyjemne życie a za cel jego poprawę, to nigdy celu nie osiągniesz celu a tym samym nie masz szans być człowiekiem spełnionym. To zaś - jak się zdaje jedna z podstawowych cech życia dobrego:D

26.12.2006
21:36
smile
[17]

Flyby [ Outsider ]

..biim ..skoro juz bić w dzwony świąteczne ..baaam ..dzwony filozofii ..biiim ..skoro to filozofia jednostki ..baam ..tak niemodna ostatnio ..biim ..to nie ma ona przełożenia na społeczne zachowania ..baam ..i BIGos ma rację ..surowe osądy Barona M. są niepotrzebne ..baaam
..w dodatku deklaracje Mazia wskazują że w gruncie rzeczy funkcjonuje nad wyraz poprawnie w społecznych ramach ..(psia, sznur od dzwona mi się urwał) ..tylko sobie użyć chce póki może ..bimm ..bimm ..bimm (juz po dzwonie, też sie urwał)

26.12.2006
22:29
smile
[18]

Baron Munchausen [ Centurion ]

Widze,że czepiliście się w mojej wypowiedzi kwestii tego co Mazio napisał,fakt jego postawa średnio mi się podoba najlepiej Attyla opisał dlaczego. Surowy osąd jak to napisał kolega F. dotyczył jednak tego jak to napisał .
Ja rozumiem średnio znam się na poezji jestem tylko zwykłym zmianowym robotnikiem ale na wszystko co w życiu ważne jak mozna taką grafomanie pisać

jesteśmy jak wiatry pod kołderką rzeczywistości - czas jak śnieg uniesie nas, zasypie i zapomni

Poczytałem trochę jego poezji i takich kwiatków jest znacznie więcej,mimo iż lubię i szanuje jego osobę to muszę powiedzeć Mazio ikona tego forum uwielbiany przez wszystkich jest miernym poetą.
Gdyby takie wypociny zamieścił jakiś nowy użytkownik został by zjechany z góry na dół ,panie i panowie nie oszukujmy się .. KRÓL JEST NAGI!

26.12.2006
22:39
[19]

promyczek303 [ sunshine ]

w życiu mam do stracenia tylko życie Święte słowa. Byle tylko nie stracić go za wcześnie...




26.12.2006
22:39
[20]

Xaar [ Uzależniony od Marysi ]

BIGos -> o jakiej książce mówicie?

26.12.2006
22:40
[21]

yellowfox [ Uśmiechnij się ]

Mazio --> miales takie schizy ze stawales obok siebie i zastanawiales sie nad sensem ludzkosci i tym czy w zyciu jest cos oprocz chemi? czy jest w nim choc odorbina magii?

btw
to nie sa refleksje zjaranego ziolem ludka

26.12.2006
22:47
[22]

Bramkarz [ brak abonamentu ]

Xaar

"Autostopem przez Galaktykę" Douglasa Adamsa

26.12.2006
22:48
[23]

Flyby [ Outsider ]

..panie Baronie, czy nie wziął pan pod uwagę możliwości że Mazio może traktować swoją twórczość z przymrużeniem oka ? ;) ..W dobie obecnej kiedy to co nazywamy kulturą ulega przekształceniom i odkształceniom .. kiedy jesteśmy już po epoce wieszczów przez duże i małe W ..Kiedy na wszystkie prawie zdobycze sztuki takiej i owakiej patrzyć musimy przez filtr massmediów, ustawionych na poklask i zarobek, próby zastosowania klasycznej krytyki do tego co prezentował nam Mazio dla naszej uciechy przecież i podtrzymania trochę bardziej serio sentymentów, mijają się trochę z celem ;)
..To taka poezja lekka i podkasana, kiedyś nazywana okolicznościową i jeżeli tylko znajduje wdzięcznych odbiorców to chwała jej za to i chwała jej twórcy .. (Flyby chrypnie, odstawia na mównicę karafkę z wodą i niechcący rozbija szklankę)

26.12.2006
22:53
smile
[24]

Xaar [ Uzależniony od Marysi ]

Bramkarz -> Dzięki :)

A tak apropo maziowego tematu to ja oprócz nieszkodzenia staram się i lubię pomagać... no i przyjemności też sobie nie odmawiam :)

26.12.2006
23:04
[25]

berentzen [ Konsul ]

po to zeby GRAC i grac na pececie

26.12.2006
23:12
[26]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Każdy ma prawo do takiego stylu życia, jaki mu odpowiada - oczywiście o ile nie narusza suwerenności innych, ale nie używajcie argumentów w rodzaju - "nie próbujcie Maziowi zabierać jego sposobu na życie". Każdy ma swój kodeks moralny, swoje poglady na życie, ale nie każdy (delikatnie powiedziane) tak bardzo się z tym afiszuje.

A odpowiedź na pytanie, czy wystarczy nie szkodzić jest nieoczywista. Nie szkodzić wystarczy do czego? Do zbawienia, satysfakcji, zmieniania świata na lepsze? Do tego trzeciego na pewno nie wystarczy. To jest właśnie podstawowy problem współczesnego człowieka - każdy goni za sobą, a że płaci podatki i nikogo nie zabija, to uważa się za człowieka moralnego. Duże słowa.

I absolutnie nie uważam siebie za idał, czy nawet pół-ideał. W ostatecznym rozrachunku może wyjść na to, że zrobiłem więcej złego, niż dobrego - nie mam tej pewności. Ale w żadnym razie nie będę dopuszczał do afirmacji bierności.


BIGos---->

Hm, możesz podać jakiś przykład? Raczej łatwo jest stwierdzić kiedy komuś dzieje sie jakaś krzywda z naszego powodu. Choć dopuszczam możliwość pomyłki oczywiście.

Wiesz ilu mężów twierdzi, że nie szkodzi swoim żonom, bo przynosi do domu pensję i się nie puszcza? Myślę, że całkiem sporo. A że żona chciałaby żeby mąż ją kochał? Pytanie, czy nie bycie skurczybykiem, które zmierza po prostu do bierności i obojętności, uprawnia do stwierdzenia, że komuś nie szkodzimy. Myślę, że powinniśmy wzajemnie tworzyć nasze życie lepszym, a nie tylko wypełniać plan minimum o treści "nie szkodzić", bo wtedy siłą rzeczy komuś zaszkodzimy.

26.12.2006
23:15
smile
[27]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Attylo - wiem, ży sybaryta - to był pszytyk w kierunku ereytego ;)

26.12.2006
23:17
smile
[28]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Munchausen buraku kochany - to cytat z Pratchetta (część pierwsza), a druga z piosenki Anny Marii Jopek. Idź sobie błyszczeć gdzieś indziej

i jeszcze dodam - do swojej "twórczości" mam stosunek wesoły - piszę i zdaję sobię sprawę, że nie ma w tym wiele wartości literackiej, ale wiesz czemu ludzie to lubią? Bo czują, że płynie nie z chęci zostania ikoną na forum, a z potrzeby. Mam w dupie opinie innych - piszę - bo lubię. Pozdrówka krytyku literacki :)

26.12.2006
23:35
smile
[29]

Mazio [ Mr Offtopic ]

obnaż mnie jeszcze zanim pójdę spać, jako hedonista gdy tylko mrużą mi sie oczy piszę wierszyk:

za nogą ciągnąc nogę
już idę od Was dzisiaj
za nic mam misia czapkę
(przybiłem ją do misia)
obejrzę mecz lub zasnę
dopiję resztkę wina
niczego dziś nie wyśnię
choć senność już mnie zgina
a Wy gdzieś tam daleko
w dyskusji współpartnerzy
wypijcie zdrowie Mazia
co wlany "gdzieśtam" leży...

prawda, że słabiutkie? :))

26.12.2006
23:53
smile
[30]

Flyby [ Outsider ]

..niech dźwięczy muza Mazia
a czasem i szkłem brzęczy
niech Mazio wiersze pisze
gdy smętek w kącie jęczy
..więcej nam da uciechy
ten jego wierszyk mały
niż wieszcz oprawny w skórę
i w nudzie doskonały.. ;)

26.12.2006
23:57
smile
[31]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Oj, ktoś tu przesadził z ciderem :>

27.12.2006
00:49
[32]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Attyla - "A co do całości - to o ile pamiętam człowieka uszlachetnia cierpienie a nie przyjemność."

Nie znam takiego prawa ;) Co to w ogóle znaczy: "uszlachetnia" ?

"jeżeli za dobro uznasz przyjemne życie a za cel jego poprawę"

Nie, nie, nie ;) Widać, że obce ci jest takie podejście. Dobrem i celem jest przyjemne życie, a jego poprawa tylko środkiem do celu. Narzędziem.

"nie masz szans być człowiekiem spełnionym. To zaś - jak się zdaje jedna z podstawowych cech życia dobrego"

Kwestia gustu ;) Myślę, że czułbym się zajebiście spełniony gdybym miał furę kasy, wielką chatę, kochającą najbliższą rodzinę blisko siebie i zero dalszej ;) To właśnie nazywam przyjemnym życiem i nie uważam, aby dążenie do niego miałoby mi przynieść niespełnienie.
Gdzie widzisz błąd?

Hajle Selasje - Jak sie kogoś nie kocha to się z nim nie bierze ślubu, proste. Szczególnie z tego powodu, że unieszczęśliwia to oboje, co w świetle omawianej mini-filozofii wydaje się miernym pomysłem na życie. Twój przykład mnie nie przekonał, bo nie stosuje się do zasad naszej 'symulacji'.

27.12.2006
01:06
smile
[33]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Jak sie kogoś nie kocha to się z nim nie bierze ślubu, proste.

Nie, to nie jest proste, bo bierność, obojętność i grzech zaniechania to choroby zazwyczaj uaktywniające się w dłuższym okresie czasu.

27.12.2006
01:07
smile
[34]

Mazio [ Mr Offtopic ]

tylko czemu wychodzi wam, że cieszenie się życiem równa się byciu skurwysynem?

27.12.2006
01:12
[35]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Paudyn - znaczy dokładnie w momencie jak sie hormony skończą?

Normalne, a czego sie spodziewałeś? Wielkiej-Miłości-Do-Końca-Życia? No cóż, sądze, że coś takiego nie istnieje. Fascynacja drugą osobą kiedyś przechodzi i właśnie wtedy przydaje się umiejętność: "nie szkodzić". Żeby doprowadzić do znośnego kompromisu i po prostu żyć dalej nie krzywdząc się wzajemnie.

27.12.2006
01:22
smile
[36]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

BIGos ::::> To super, tylko, że to wcale nie zmienia faktu, iż Jak sie kogoś nie kocha to się z nim nie bierze ślubu, proste. wcale nie jest proste, bo bierność, obojętność i grzech zaniechania to choroby zazwyczaj uaktywniające się w dłuższym okresie czasu. Chyba, że mówimy o małżeństwach zawartych z rozsądku, nie zaś z miłości, ale nie o tych tutaj rozmawiamy, bo to nie w nich miłość z czasem wygasa, w nich może jedynie z czasem zostać wzniecona.

27.12.2006
01:26
[37]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Paudyn - nie rozumiem co mi chcesz powiedzieć. Jeśli pomijamy małżeństwa z rosądku to właśnie jest i tyle. Jeśli bierzesz z kimś ślub to znaczy, ze go w danym momencie kochasz - lub myślisz, że kochasz, ale na jedno wychodzi. A że potem przestajesz? To już jest wyjaśnione w poście [35].

27.12.2006
01:38
[38]

Hajle Selasje [ Eljah Ejsales ]

Nieprawda.
Przy zaangażowaniu obu stron dwoje ludzi może być w sobie zakochanych do śmierci, w najgorszym wypadku uczucia będą się sprowadzały do sympatii i szacunku, ale przy zaangażowaniu jednej strony, a bierności drugiej (bierności wedle zasady "nie szkodzić"), dojdzie albo do rozpadu z hukiem (rozwód), albo do powolnego gnicia małżeństwa i narastających pretensji.
Bierność nigdy nie jest rozwiązaniem.

27.12.2006
01:50
[39]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

BIGos :::> Chcę Ci powiedzieć, że równie dobrze mógłbyś powiedzieć kolesiowi, który stracił robotę, a spłaca kredyt, że jak się nie ma kasy, to się nie bierze kredytu. Tylko, że w momencie, gdy ten kredyt zaciągał, kasę miał, inaczej by go nie dostał. Kapiszi?

27.12.2006
10:29
[40]

Herr Pietrus [ Gnuśny leniwiec ]

taaa... nie czytam poważnych książek z głębokim przeslaniem... Nie operuję językiem w tak zaawansowany sposob, by wygłosic naukową ( lub pseudo-naukowa ) i filozoficzną tyradę.... Ale mogę Wam powiedzieć jedno: zgadzam sie z Maziem, choc sam zyję zupełnie inaczej ( choć staram sie to zmienić ) Tak naprawdę świat od jakiegos czasu wydaje mi sie zbyt.... zapsuty? by jakiekolwiek zlożone zasady moralne mogly w nim zadzialać. Kazdą można w końcu zrelatywizować, albo podważyć przy pomocy prostych gierek słownych ( za to z jednej strony podziwiam, a z drugiej nienawidzę filozofii ;-)), każdą wypaczy nasza ludzka niedoskonałość. Do tego stopnia, ze nawet nasze "nie szkodzic" wzbudziło kontrowersje... ( a przecież czerpanie radości z zycia nie musi byc bolesne dla innych - nawet jeśli jest zwiazane ze zdobywaniem majątku, przecież mozna sie wzbogacic w sposob uczciwy...) Jest może nawet bardziej kontrowersyjne niż cala reszta zasad, bo krótkie i lakoniczne... Ale - moim zdaniem - bardzo konkretne. Zaklada przeciez nie wyrządzanie jakiegokolwiek cierpienia i szkody innym. Dlatego popieram Mazia. Dlatego, ze znam osoby postepujace podobnie jak on - zwykle usmiechniete, zadowolone, i postepujące uczciwie w stosunku do innych.

27.12.2006
10:39
[41]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Paudyn - No, a potem bym dodał, że chyba nie myślał, że będzie pracował tam do końca życia?
... skoro już operujemy takimi metaforami ;) To czego nie możemy kontrolować (koniec miłości, strata pracy, etc) należy uwzględniać w swoich planach na przyszłość.

Hajle Selajse - Chyba nie do końca rozumiesz o co mi chodzi. Bierność o której piszesz ma w dupie szkodzenie czy nieszkodzenie.
Ja nie piszę o takiej bierności. Chodzi mi po prostu o kodeks moralny złożony z jednej jedynej zasady - 'nie rób drugiemu co jemu niemiłe' . To właśnie uważam za nieszkodzenie i jeszcze się nie zawiodłem na tej zasadzie ;)

27.12.2006
10:54
smile
[42]

_zielak_ [ Thief ]

Mazio --> sam pewnie lepiej wiesz kim jesteś, ale ja (na podstawie napisanych przez ciebie postów) nie uważam cię za hedonistę.

Hedonizm (za wikipedią) to to pogląd uznający przyjemność za najwyższe dobro, natomiast unikanie cierpienia i bólu jest głównym warunkiem osiągnięcia szczęścia.

Z twoich postów zaś wynika, że najważniejsza dla ciebie jest nie przyjemność, a radość w życiu.

A te dwa słowa - mimo tego iż często (imho błędnie) uważane są synonimy - wyrażają dwie diametralnie rózne postawy.

27.12.2006
10:56
smile
[43]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

BIGos :::> Rzecz w tym, że na starcie nie zakładasz porażki, bo po co w takim razie się uczysz i dążysz do poszerzenia swoich perspektyw i zwiększenia szansy na lepsze życie? Porozmawiamy za lat kilka, gdy zaczniesz już żyć, przynajmniej częściowo, na własną rekę, czyli będziesz zarabiać i dokładać się do gospodarstwa domowego. W którymś momencie zapragniesz iść na swoje (do tego niestety w dzisiejszych czasach potrzebny kredycik), no a to przecież dopiero czubek góry lodowej. Wtedy sam zobaczysz, co jest, a co nie jest proste i jak ma się rzeczywistość do jej "racjonalnej i chłodej" oceny.

27.12.2006
11:02
[44]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Paudyn - Och, pracowałem już i się dokładałem, przez parę miesięcy mieszkałem i utrzymywałem się sam, za następne parę bedę już mieszkał zupełnie sam na 'nie-do-końca' swoim, ale przynajmniej dla mnie wynajętym mieszkaniu. Choć teraz znów zyję na cudzy koszt, to wydaje mi się, że wiem o czym piszę.

A to nie tyle jest zakładanie porażki co po prostu trzeźwe spojrzenie. Pracę zmienia się w życiu czasem wiele razy, a miłość nie trwa wiecznie. Warto to uwzględnić w swoich planach. Tak już po prostu jest i lepiej się po prostu dostosować, a nie trzymać rzeczywistości z łzawych telenowel i romansideł.

27.12.2006
11:07
smile
[45]

LechuMaster [ Centurion ]

zycie jest po to zeby zyc jak najdluzej i cieszyc sie z tego co mamy... przecierz kazdy z nas wynosi jakas radosc z zycia... kazdy na swoj sposob ma swoje szczescie... najwazniejsze jest to aby zyc w zgodzie i byc zdrowym a reszta sama przyjdzie :)

27.12.2006
11:15
smile
[46]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

BIGos ::::> Jak już wspomniałem, pogadamy za kilka lat, gdy to na siebie będziesz brał najważniejsze decyzje, dotyczące przyszłości i sam ponosił ich konsekwencje, z rodzicami, nie na pierwszym planie, ale w tle. Coś czuję, że rychło zmienisz swoje zapatrywania na wiele rzeczy i tzw "trzeźwe spojrzenie na życie" ;o)

27.12.2006
11:19
[47]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Bigos

Nie znam takiego prawa ;) Co to w ogóle znaczy: "uszlachetnia" ?
To znaczy wydobywa z człowieka najlepsze cechy: Ponieważ znam następne pytanie, odpowiem:). Chodzi o przychylność wobec innych ludzi wyrażana na miliardy sposobów. Może to być rozdanie majątku ubogim a może być uśmiech na ulicy czy załatwienie czegoś, co załatwić możemy.

Nie, nie, nie ;) Widać, że obce ci jest takie podejście. Dobrem i celem jest przyjemne życie, a jego poprawa tylko środkiem do celu. Narzędziem.
Bzdura. Ani ty ani nikt inny nie jest w stanie zdefiniować dobrego życia. To zaś rodzi faktyczny brak celu, do którego dążysz, co w połączeniu z naturą ludzką, w którą wpisane jest nienasycenie, daje efekt taki jak opisałem. Tobie dzisiaj się wydaje, że osiągnięcie stanu x da co satysfakcję. problem tylko w tym, że nigdy nie będziesz w stanie stwierdzić: "osiągnąłem stan x i mam dobre życie". Stan x jest najzwyczajniej na świecie stanem nieosiągalnym. To zresztą tylko jedna strona medalu. Koncentrując się na realizacji potrzeb materialnych, które rosną w miarę konsumpcji, tracisz z widoku inne - znacznie ważniejsze kwestie.

Kwestia gustu ;) Myślę, że czułbym się zajebiście spełniony gdybym miał furę kasy, wielką chatę, kochającą najbliższą rodzinę blisko siebie i zero dalszej ;) To właśnie nazywam przyjemnym życiem i nie uważam, aby dążenie do niego miałoby mi przynieść niespełnienie.
Gdzie widzisz błąd?

Już napisałem. Słowa takie jak "wielki", "fura" czy "kochający" są tak pojemne, że zmieści się w nich wszystko. Ponieważ zaś jesteś nastawiony na poprawianie, to nigdy nie osiągniesz stanu wypełniającego zakresy tych wyrażeń, bo im więcej uzyskasz, tym większe staną się twoje potrzeby. W końcu nie będzie nic poza niezrealizowanymi potrzebami i czymś, co ktoś inny uznałby zapewne za życie doskonałe. To jakie jest życie zależy nie od tego ile i jakich domów, samochodów i innych dóbr będziesz posiadał ale od tego co i jak będziesz postrzegał. Jako osoba w niedostatku patrzysz na swoją szklankę i widzisz to, że jest do połowy pusta. Wystarczy jednak spojrzeć na nią raz jeszcze i dostrzec, że jest w zasadzie pełna i proporcje się odwracają. Pamiętaj - jeżeli będziesz dążył do poprawiania - twoja szklanka zawsze będzie pusta. Będzie, bo wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Jak sie kogoś nie kocha to się z nim nie bierze ślubu, proste.
Czy mógłbyś powiedzieć co miałeś na myśli mówiąc o kochaniu? Ja wiem jedno - śluby są zawsze dziełem przypadku i hormonów:). To co jest później to już czas wzajemnego dopasowywania, kompromisów, walki, itp, itd. Pary, które się wzajemnie "dotrą" i ich związkiem nie targają sprzeczne emocje telepiące się od gorącej miłości go gorącej nienawiści są postrzeganie przez bardzo wiele osób jako stare, znudzone i zblazowane pary, które żyją ze sobą jedynie z przyzwyczajenia a oddychają wspomnieniami. Tak to w każdym razie widać z jednej z piosenek Ciechowskiego, w której refrenem jest odgłos ziewania i gwizdka czajnika. Tymczasem prawdziwe uczucie zaczyna się wtedy, kiedy wiemy o sobie już wszystko i jesteśmy w stanie z zamkniętymi oczyma przewidzieć swoje ruchy a mimo to dobrze nam ze sobą i jedno nie wyobraża sobie świata bez drugiego. Ale i tu trzeba nastawienia pozytywnego. Na pewno nic dobrego nie wyjdzie ze związku z kimś, kto szuka masy napięcia erotycznego i emocji przez całe życie. W takim przypadku - jeżeli druga osoba będzie spokojna - będzie z czasem postrzegana jako coraz nudniejsza - a jeżeli będzie energiczna i aktywna, to też nic z tego nie będzie, bo obie osoby się szybciej zagryzą niż dogadają.
Klucz - jak i w poprzednim przypadku leży w naszym postrzeganiu świata.

Szczególnie z tego powodu, że unieszczęśliwia to oboje, co w świetle omawianej mini-filozofii wydaje się miernym pomysłem na życie. Twój przykład mnie nie przekonał, bo nie stosuje się do zasad naszej 'symulacji
W świetle tego co napisałem HS miał rację w 200%

27.12.2006
11:27
smile
[48]

_zielak_ [ Thief ]

BIGos --> miłość może trwać wiecznie, i często trwa wiecznie... Prawdą jest, że w starszym małżeństwie uczucia mogą zanikać, że małżonkowie nie będą na siebie patrzeć z taka namiętnością jak dawniej, że nie bedzie w nich szaleć burza hormonów. Ale miłość to nie tylko uczucia ale też coś więcej - to odpowiedzialonośc i troska o drugą osobę, to szacunek do niej, to chcęć dawania jej szczęścia i wolności. A tego często nie brakuje osobom które byłyby ze sobą choćby i sto lat.

27.12.2006
12:28
smile
[49]

Mazio [ Mr Offtopic ]

ach gdzież to mój krytyk co odarł mnie z szat - czyżby wystrzelił się na armatniej kuli po rozum do głowy? Panie baronie - jak tam rozbiór cytatów - czyżby miał pan bana na google? ;)

_zielak_ - ten temat był w założeniu trochę przewrotny - jeśli ktoś widział mój żart pod tytułem "jestem gwiazdą typu mirra..." to pewnie wie jak dostało mi się po głowie od ereyty za mój "hedonizm, subarytyzm" itp. Również za grafomanię, brak gustu, za powodowanie suszy w Etiopii i ocieplanie się klimatu. Zastanawiałem się długo nad sobą bo lubię wiedzieć kogo golę w lustrze i wyszło mi mniej więcej to co tak ładnie napisałeś - czerpię z życia radość. Radość, którą w miarę możliwości staram się dzielić z innymi bo niewiele innego mam ludziom do zaoferowania. Nie jestem typem altruisty, który potrafiłby rzucić swoje życie i poświęcić się innym. Cóż, nigdy nie mówiłem, że jestem idealny - mimo to po swoich życiowych przejściach odzyskałem radość istnienia i uważam to za sukces. A suckesem warto się podzielić. Zresztą każdy potrafi osiągnąć wiele w życiu jeśli mu się chce życ. I to właśnie próbuję osiągnąć...

jestem nie pomocny i co z tym w mordę zrobię
nie pomogę ci ja, taki ze mnie człowiek
wcale mnie nie kręci twoja wdzięczność wielka
a wszystkie problemy niech cholera wszelka
może to z zawiści, może też z tupetu
kiedy byłem w szkole - brakło Internetu
zamiast pomagania wolę choć raz sprawić
by w twe szare życie uśmiech jeden wstawić
bo z uśmiechem leniu raźniej szukać będzie
odpowiedzi, która sama nie przybędzie

wiecie jak ktoś nazwał moją "twórczość"? Nie wierszyki, nie poezja, nie wiersze czy rymowanki nawet, a... MAZIZMY! Taaak, zupełnie jak gumpizmy ;D I cieszy mnie to, że taki niezbyt mądry, niedouczony burak jak ja potrafi czasem zawrzeć w swojej głupiej formie i głupiej myśli mądrość wiejskiego głupka... uniwersalną i prostą. Bo przecież nie każdy jest geniuszem. ;)))

Attylo i ereyty - wyciągnąłem do Was rękę z przeprosinami i zgodą przed świętami - czytaliście?
Baronie - jestem nagi, różowiótki i radosny - gdybym mógł postawiłbym Ci piwko. :)

Hakuna Matata!!!

ps. dzięki Zielak :)

27.12.2006
12:37
smile
[50]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Mazio
rękę z przeprosinami i zgodą? To ja potrzebowałem jakowychś przeprosin? Chyba, że na tym wątku był jakiś post, który z różnych względów usunięto zanim zdążyłem go przecvzytać. Jeżeli nie, to nie ma powodu do przeprosin, czy dążenia do zgody, bo chyba nie było ani wojny ani obrazy jakowejś:)

27.12.2006
12:41
[51]

stanson [ Szeryf ]

Przepraszam, ze Wam przerwe, chcialem tylko wtracic swoje spostrzezenie - ze jak czlowiek ma dobrze w zyciu, jest szczesliwy i to okazuje (a najgorzej to juz jest jak sie tym probuje podzielic z innymi) to zazwyczaj w okol znajdzie sie wiele osob, ktore maja ochote go najlepiej za tenze fakt powiesic. Smutne to cholernie.

27.12.2006
12:56
[52]

Vader [ Legend ]

Co tu dużo mówić. Trzeba tak żyć, aby w godzinie śmierci żałować jaknajmniej, w duży uproszczeniu rzecz ujmując. I oczywiscie, przy realizacji swoich pragnień - nie skrzywdzić nikogo, a przynajmniej ograniczyć krzywdę innych do minimum.

27.12.2006
13:39
smile
[53]

_zielak_ [ Thief ]

Mazio --> z tamtym watkiem nie miałem kontaktu, więc nie udało mi się wyczuć ironii w twoim stwierdzeniu, że jesteś hedonistą. Ale cieszę się, że jednak tak naprawdę się za niego nie uważasz. :) (bo co jak co - ale hedonizm uważam za jedną z bardziej pustych i unieszczęśliwiajacych filozofi życiowych)

Co do relacji z innymi ludźmi, i tego czy ich krzywdzimy czy tez nie:
Uważam, że nie krzywdzić kogoś jest równoznaczne z darzeniem tego kogoś szacunkiem. Z mojej definicji szacunku wynika iż - szanuję człowieka to znaczy pozwalam mu być tym kim on chce być i żyć tak jak chce on żyć (co do drugiego może żyć tak jak chce - pod tym warunkiem, że przez swój sposób życia szanuje również innych)
Przykładowo: prześladować żyda ze wzgledu na jego wiarę; wyśmiewać kolegę z klasy dlatego, że jest wrażliwy i pisze wiersze; traktować murzyna za kogoś gorszego od nas - to wszystko są przykłady braku szacunku i jednoczesnie przykłady krzywdzenia innych...

Myśle, że szacunek powinnien być podstawową relacją między ludzką; bo nie dość, że jest wartościowy sam w sobie to w dodatku tylko na jego solidnych fundamentach mogą wyrosnąć inne głębsze relacje jak miłość czy przyjaźń.

Trochę namieszałem, ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi. :)

27.12.2006
14:00
[54]

frer [ Freelancer ]

stanson --> Kwestia wychowania. Niestety u nas panuje zasada, że jak ktoś się choć trochę wybija to trzeba go zrównać... z glebą. :P
Chociaż czasem sam mam ochotę z czystej zawiści wbić komuś nóż w plecy (nie dosłownie oczywiście) to tego nie robię, bo wiem, że mi to korzyści i tak nie przyniesie. ;)

27.12.2006
14:02
smile
[55]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Paudyn - Być może, trudno mi przewidzieć przyszłość ;) Ale prorokujecie mi tu na forum takie teksty od z górką 5 lat i co rusz przestawiacie granice ;) A to jak skończysz gimnazjum to zobaczysz, a to jak bedziesz miał 18 to zobaczysz itd itp. Nie twierdzę, że nie zobaczę, ale na razie nie widzę ;)
Pozdr.

Attyla -
"To znaczy wydobywa z człowieka najlepsze cechy: Ponieważ znam następne pytanie, odpowiem:). Chodzi o przychylność wobec innych ludzi wyrażana na miliardy sposobów. Może to być rozdanie majątku ubogim a może być uśmiech na ulicy czy załatwienie czegoś, co załatwić możemy."

Nie wątpie, że wydobywa choć nie mam na to dowodów. A to, czy te cechy są takie najlepsze to już zalezy od indywidualnych upodobań ;) Czy raczej od przyjętego kodeksu moralnego.

2 następne akapity:

Masz w sumie rację mówiąc, że nie da się osiągnąć tak postawionego celu.
Ale, jak to się mówi, chodzi o to żeby gonić króliczka, nie o to żeby go złapać. To taki kolejny sofizmat ;) Może byc tak, że gdy człowiek jest spełniony to wypełnia go nuda - nie ma już czego zdobywać, nie ma do czego dążyć. Po prostu sądzę, że różnym ludziom co innego daje szczęście.

Myślę, że ty też dążysz do dobrego, przyjemnego/radosnego życia. Chodzi tylko o to jak się je definiuje.

Miłość:
To też jest kwestia definicji. Ja przyjąłem, że miłością nazywamy fascynację drugą osobą, "motylki w brzuchu", popęd seksualny... Czyli właściwie same hormony. Nie twierdzę, że kiedy taka burza wygasa związek już do niczego się nie nadaje. Po prostu "polecam" zakochiwać się w kimś (i brać ślub) z kim mógłbyś się zaprzyjaźnić. No bo na końcu sama przyjaźń po prostu zostaje.

Podsumowując - rzeczywiście rzecz leży w postrzeganiu świata. Ale co to ma do tego quasi-hedonistycznego podejścia do życia? Można przecież patrzeć na świat pozytywnie, dążyć do wyznaczonych sobie celów a przy tym czerpać z życia pełnymi garściami nie umartwiając się i nie odmawiąjąc sobie endorfin. Cała dyskusja sprowadza się do tego, żeby z dążeniem do przyjemności nie przesadzać. Ok, tu się zgadzamy, tylko chyba co innego uważamy za przesadę.

_zielak_ - Temat miłości wicznej czy niewiecznej to może już zostawmy, nigdy nie byłem mężem z 40letnim stażem, więc bardzo ciężko byłoby mi się wypowiadać na takie tematy ;) A to wszystko co pisałem powyżej wynika po prostu z obserwacji.

A co do ostatniego posta - widzisz, ty to nazywasz szacunkiem, ja po prostu twierdzę, żeby nie szkodzić. A chodzi oto samo ;)

27.12.2006
14:48
[56]

Attyla [ Flagellum Dei ]

BiGos
Może zatem inaczej. Różnica między nami polega głównie na tym, że ty (tam mi się wydaje - a przynajmniej jest to cech wspólna większości ludzi wyznających twoje podejście do życia) żyjesz dla siebie ja zaś żyję dla innych. Tobie przyjemność sprawia to co jest przyjemne fizycznie i mentalnie tobie a ja cieszę się ze sprawiania radości i przyjemności członkom mojej rodziny.
Nie chcę się wypowiadać o tym, które podejście jest lepsze a które gorsze, bo to nic do rzeczy nie ma. Ale z twoją postawą bardzo łatwo skrzywdzić innych. Zwłaszcza najbliższych. Inna sprawa, że przy takim podejściu chyba trudno mówić o prawdziwej bliskości. Dlaczego? jeżeli człowiek nastawiony jest na siebie samego, to sam jest dla siebie centrum zainteresowania i potrzeby innych realizuje o tyle o ile służy to realizowaniu celów własnych. Podejście takie zatem prowadzi do instrumentalnego traktowania innych osób. Dajmy na to - w związku z kimś takim kobieta jest OK do czasu, w którym się nie znudzi albo nie zastąpi jej inna - sprawniejsza w wyzwalaniu doznań. W takich warunkach raczej trudno o więzi z prawdziwego zdarzenia. To raczej wylęgarnia spółek cywilnych, w których ludzie łączą się w pary wyłącznie w celu realizacji osobistych interesów i na czas, kiedy takie interesy są realizowane. W takim układzie nie ma miejsca na wierność, bezinteresowne oddanie i pozostawanie razem bez względu na bilans.

teraz najważniejsze - powyższego nie bierz do siebie. Nie znam cię i nie wiem jaki jesteś. Nie wiem czy i w jakim stopniu odpowiadasz tej charakterystyce. Ocena należy do ciebie i do ciebie należy ocena czy to dobrze, że wynik jest taki jaki jest, czy też nie.

27.12.2006
19:51
[57]

Baron Munchausen [ Centurion ]

Mazio droga ty moja ćwikiełko złotousta,widze,że jesteś bardzo niekonsekwentny w swoich wypowiedziach najpierw wysyłasz mnie bym błyszczał gdzie indziej najlepiej w towarzystwie kuli armatniej, a chwile potem pragniesz bym jeszcze troche jadu wylał na twą twórczość lekką łatwą i przyjemną rzekłbym ,że o nieśmiertelnym utworze Boysów mówisz pod tytułem bodajże "Niech Żyje Wolność " a nie o swojej twórczości.

Bana na google póki co nie mam ,niestety nie zorientowałem się(zresztą nie tylko ja pierwsze osoby w tym wątku ładnie cię pochwaliły za twoje "maziowe przemyślenia " a ty ich nie wyprowadziłeś z błędu) ,że cytujesz kogoś .Wypadało by napisać ,że nie są to twoje słowa,.Jednak moja krytyka nie opierała się tylko do tego co napisałeś w pierwszym poście
a również tego co można przeczytać na poema.art chyba ,że tam też zamieściłeś tylko garść zmiksowanych cytatów o co jednak cię nie podejrzewam.

Twierdzisz ,że nie piszesz by być ikoną ,ale niestety albo stety nią jesteś, pamiętam ,że w jakimś wątku jakich setki dotyczącego jakiegoś głupiego filmiku ,do twojej wypowiedzi która określiła filmik jako żenade gawiedz była zachwycona tym obrazem po twojej wypowiedzi każdy z góry na dół jechał to "dzieło".

Nie wierze też ,że nie przejmujesz się opinią innych nie dlatego tu zamieszczasz swoje przemyślenia by potem nie cieszyć się z pozytywnych opini innych użytkowników , jak też nie wierze,że moje słowa nie wzbudziły w tobie odwrotnej reakcji.

Pozdrawiam i piwo już pije za twoje zdrowie ,wszak prawdziwa cnota krytyki się nie lęka;)

27.12.2006
20:42
smile
[58]

Mazio [ Mr Offtopic ]

wiesz towarzyszu Munchausen, trzeba umieć odróżniać cytaty od plew zanim się za krytykę literacką zabierze... w kwestii orientowania się zdążyłem zauważyć, że nie jesteś mistrzem w owej trudnej sztuce płynięcia z prądem, choć manierą mi się zdaje być Twój bunt przeciw wielu. Oczywiście moja "twórczość" na poemie niczym nie jest innym jak potwierdzeniem znanego aforyzmu "jedzcie gówno, tysiące much nie mogą się mylić" i skoro zadałeś sobie trud by mnie w końcu zdemaskować to chętnię wypnę gołą dupę na klapsa. Czy jestem ikoną tego forum ,nie wiem ale i dbam o to niebardzo bo przecież ja tu po prostu piszę, a oceniają mnie inni. W każdym razie dziękuję Ci za wybranie mnie z tłumu. No i szczerze Cię polubiłem Rysiu :)) Będę w przyszłym roku na Pikniku Gola - przekonaj się osobiście czym bufon i ptak niebieski czy może jednak można mnie do serca utulić.
Serdeczne pozdrowienia i staropolskie czuwaj. Buziaki w kulę załączam ;)

27.12.2006
23:36
smile
[59]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Mazio - bedziesz na pikniku? W PL?
No, jak przysięgałem nigdy w życiu nie wybierać się więcej na żaden zlot internetowy to teraz mnie kusisz ;)

Attyla - Bardzo trafnie napisany post, cieszę się, że napisałeś tez ostatni akapit. Szacun, zią, jak mawiają moi kumple ;)
pozdrawiam.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.