GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

"Religia komputerowych maniaków" - ciekawy artykuł

30.11.2006
13:14
[1]

Soulcatcher [ Admin ]

"Religia komputerowych maniaków" - ciekawy artykuł



Ciekawy artykuł, niestety zgadzam się z tezami Jarona Laniera

30.11.2006
13:19
[2]

Yaca Killer [ Regent ]

Czytałem rano. Kilka fragmentów potrafi się odcisnąć w pamięci. Między innymi:

"... o prawdzie decydują najbardziej nawiedzeni. Kryje się za tym narcyzm wszystkich tych małych chłopców, którzy chcą odcisnąć na świecie własne piętno, wypisać sprejem na murze swoje inicjały, ale jednocześnie są zbyt tchórzliwi, by pokazać twarze."

Jak to łatwo zauważyć, choćby na tym forum.


30.11.2006
13:21
[3]

zarith [ ]

nieco nawiedzony ten pan lanier, ale w dużej części ma rację.

30.11.2006
13:25
smile
[4]

Caine [ Książę Amberu ]

Yaca, ukradłeś mi najlepszy cytat. Chociaż :
Prawda wiąże się zawsze z odpowiedzialnością.
też jest mocne.

Bardzo prawdziwy artykuł. Strasznie mnie ciekawi, czy niektórzy GOLowicze pozwalają sobie na chamstwo również w realu.

30.11.2006
13:31
[5]

Soulcatcher [ Admin ]

a mi się podoba ten cytat:

Przeraża mnie wizja, że za piętnaście czy dwadzieścia lat wychowanie mogłoby opierać się na zasadzie wziętej z Wikipedii: przekazujemy średnią wszystkich poglądów.

30.11.2006
13:37
[6]

pecet007 [ Talk to the claw ]


a mi się podoba ten cytat:

Przeraża mnie wizja, że za piętnaście czy dwadzieścia lat wychowanie mogłoby opierać się na zasadzie wziętej z Wikipedii: przekazujemy średnią wszystkich poglądów.


Nie przesadzajmy, może i nie zawsze ta średnia ma rację, jednak raczej Wikipedia zachowuje neutralny punkt widzenia, więc punkt niejako średni i myślę że nie ma w tym nic złego. Oczywiście każdy może ją edytować (w przybliżeniu, bo niektóre hasła są zamknięte z powodu wandalizmu) - i mogę dzięki temu pojawiać się jakieś nie ścisłości, jednak moim zdaniem właśnie dzięki temu ma ona przewagę nad innymi encyklopediami... Po za tym nigdy nie wiadomo czy ktoś 'sławny' edytujący hasło o samym sobie, jest faktycznie tym za kogo się podaje... Istnieje większa szansa że tak jest, niż że tak nie jest, oczywiście również uważam że ewentualne edycje trzeba sprawdzić zanim bezmyślnie się je cofnie.

Tyle jeśli chodzi o moje zdanie o wiki, nie mniej podzielam część poglądów tego pana

30.11.2006
13:40
[7]

Bramkarz [ brak abonamentu ]

Gdyby miał pan taką możliwość, co zmieniłby pan w internecie?

Wynalazłbym technikę pozwalającą pobierać pieniądze bezpośrednio za dostarczane treści. Zachęciłoby to wielu ludzi do organizowania i publikowania w sieci rzeczy ambitnych. Natychmiast pojawiłoby się mnóstwo najróżniejszych poważnych wypowiedzi i kolektywizm straciłby rację bytu.

Nie widzę tej zależności.

30.11.2006
13:44
[8]

eJay [ Gladiator ]

Gość ma sporo racji, ale w niektórych momentach wysuwa zbyt radykalne wnioski. Jedynie katastrofa kulturowa doprowadziłaby do nauczania dzieci na zasadzie średniej wszystkich poglądów. Jeżeli przekazujemy pozytywne wzorce, ta sa to wzorce przerabiane własnie przez masy, w większości sprawdzone.

30.11.2006
13:53
[9]

graf_0 [ Nożownik ]

Bzdurny artykuł, bzdurne argumenty

O mnie na przykład napisano tam, że jestem filmowcem, co po prostu nie odpowiada prawdzie. Poprawiałem wielokrotnie, ale wciąż było to zmieniane na powrót do fałszywej wersji.
- gdyby napisano to w encyklopedii "eksperckiej", to pan Jaron Lanier mógłby nie mieć szans na poprawienie wpisu przez miesiące. A w Wikipedii może to zrobić bez problemu, zaś jeśli dodatkowo przedstawi źródła to ten wpis nie zostanie najprawdopodobniej już więcej zmieniony przez innych.

struktury elektroniczne, w przeciwieństwie do ludzkiej kultury, nie podlegają ewolucji. Są niejako zamknięte. [...] Proszę spojrzeć na historię MIDI. To standard techniczny opisywania muzyki przez komputer[...] Autor powinien zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy standardem technicznym takim jak midi, a projektem społecznym jakim jest np. Wikipedia. WIki mogłaby być redagowana nawet na glinianych tabliczkach, tu nie chodzi o technologię tylko o ideę.

Przeraża mnie wizja, że za piętnaście czy dwadzieścia lat wychowanie mogłoby opierać się na zasadzie wziętej z Wikipedii: przekazujemy średnią wszystkich poglądów.
To jedyne rozsądne podejście do tematu przekazywania informacji encyklopedycznej - inaczej będziemy mieli encyklopedie takie jak kiedyś gdzie 10 stron liczyła sama tylko lista partii komunistycznych z całego świata. Informację oddzielić od ideologii i oceny. Choć akurat w kwestii wychowania ocena faktów i informacji jest niezbędna.

Jeden z najbardziej wpływowych ekonomicznych bossów w Dolinie Krzemowej opowiadał mi ostatnio na przykład, że w oparciu o sukces metody Wikipedii szuka teraz algorytmów, z pomocą których będzie można trafić na taką muzykę, jaką większość ludzi uważa za dobrą. Więc tutaj autora boli, boi się że straci robotę kompozytora:). Powinien mieć więcej wiary w jakość swoich kompozycji :)

To prawda. Ale ten system może być również obezwładniający. Weźmy na przykład Google – ta wyszukiwarka zbiera owoce pracy kolektywu. Zarabia kolosalne pieniądze, mimo że zbudowana jest w całości na pracy innych – a ci nie dostają nic. Tutaj zgadzam się z autorem w całej rozciągłości ale jego rozwiązanie Wynalazłbym technikę pozwalającą pobierać pieniądze bezpośrednio za dostarczane treści. Zachęciłoby to wielu ludzi do organizowania i publikowania w sieci rzeczy ambitnych. uważam za całkowicie błędne - po pierwsze "informacja chce być wolna" więc każdą płatnie udostępnianą informację natychmiast udostępniono by na zasadach "pirackich", a nawet jeśli nie to z drugiej strony "zły pieniądz wypiera dobry", innymi słowy większość ludzi zamiast płacić korzystałoby z darmowych, gorszych źródeł wiedzy i informacji.

Moim zdaniem rozwiązaniem problemu wyszukiwania i monopolu Google jest zbudowanie międzynarodowymi siłami darmowego, wolnego silnika wyszukującego - dostęp do obiektywnej, niezależnej wyszukiwarki jest równie istotny co sam dostęp do internetu.

30.11.2006
13:56
[10]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

Wiara w tak zwaną mądrość mas, przekonanie, że kolektyw dysponuje jakąś wyższą inteligencją, już wiele razy w historii doprowadziły do społecznych i politycznych katastrof

Wszyscy fani tzw. Ministra Sprawiedliwości Zi0br0 i obecnego rządu w ogóle powinni sobie to wytapetować na ścianie i czytać co najmniej raz dziennie.

Sam tekst w gruncie rzeczy o niczym. Żeby zobaczyć, do czego zdolne są anonimowe masy, z kilkoma radykalnymi krzykaczami wmieszanymi w tłum, nie potrzebny jest Internet. Wikipedia istotnie jest przykładem ogłupiającej, zbiorowej autocenzury, ale zaszkodzi tylko osobom opierającym się na niej bezkrytycznie. Dzięki podanym źródłom bardzo łatwo można dotrzeć do skrajnych, subiektywnych opinii na dany temat, w najgorszym przypadku uzyskamy więcej słów kluczowych do dalszego wyszukiwania.

Czy należy się martwić tymi rzeszami równających w dół, niezdolnych do samodzielnego myślenia? Oni zawsze byli, są i będą. Czy czerpią swoje poglądy z brukowców, czy z politycznych artykułów Wiki, nie ma większego znaczenia. Czym różni się komputerowe generowanie "idealnej muzyki" od zatrudniania INDYWIDUALNYCH (!!!!111one) speców od marketingu, którzy pomagają dostosować produkt do gustów jak najszerszej grupy odbiorców? To wynalazek dużo starszy od samego Internetu.

Z każdym kolejnym rokiem komputery mają coraz większy wpływ na nasze wzajemne kontakty i nasz sposób myślenia o życiu. Dzięki komputerom również idee maniaków w coraz większym stopniu stają się częścią kulturowego mainstreamu.

Jednocześnie indywidualność i niszowe zainteresowania są promowane na niespotykaną wcześniej skalę. Kiedyś entuzjaści-kolekcjonerzy srebrnych cukiernic spędzali cały żywot nierozumiani przez otoczenie. Teraz mogą dyskutować, wymieniać się doświadczeniami z podobnymi sobie. Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Internet mimo wszystko przyniósł więcej pozytywnych zmian, niż negatywnych. Co najwyżej zwiększyła się skala pomiędzy ekstremalnym dobrem i złem. Proporcje pozostają od wieków niezmienione. Idioci bez zdolności samodzielnego myślenia pozostaną idiotami, a indywidualiści nadal będą sobą. Po prostu jednych i drugich łatwiej dostrzec.

Facet ewidentnie jest przyzwyczajony do inkasowania forsy za ładnie brzmiące "i tak i nie".

30.11.2006
14:07
[11]

Raziel [ Action Boy ]

mówiąc całkowicie szczerze - to ten artykuł to w moim odczuciu jedna wielka bzdura.

30.11.2006
14:09
[12]

Deepdelver [ Legend ]

Nie ma w tym artykule żadnego stwierdzenia dotyczącego internetu, którego wprost nie dałoby się przełożyć na naszą rzeczywistość. "Mądrość mas" odbija się w globalnych gustach, naukowym i artystycznym mainstreamie, reklamie, telewizji, wyborach parlamentarnych. Autor narzeka na 25-letni skostniały format MIDI, a wystarczy spojrzeć na przeciętną operę - tu nic nie zmieniło się od setek lat, sztampa i wyfraczone napuszone towarzystwo, któremu coś się gremialnie podoba albo nie.

W świecie realnym podobnie jak w przypadku Google rzadko to pomysłodawca odcina kupony od swoich nowatorskich rozwiązań. Bo nie ma czegoś takiego jak autonomiczna rzeczywistość wirtualna, przenosimy do niej nasze naturalne zachowania. I może dobrze, że zauważamy ich patologiczne aspekty, w realu za bardzo do nich przywykliśmy by je dostrzec.

Generalnie artykuł całkiem ciekawy i opatrzony kilkoma trafnymi tezami, ale pisany z perspektywy "mądrej głowy", która myśli że tylko ona potrafi selekcjonować i weryfikować informacje. Wikipedia to kapitalne źródło "pierwszego kontaktu", a czasem i cenne uzupełniające. Nikt chyba nie traktuje go jako wyroczni, co w przypadku "papierowych" encyklopedii jest przecież notoryczne.

Dlatego zupełnie nie podzielam poglądów autora.

30.11.2006
15:08
smile
[13]

Caine [ Książę Amberu ]

Ojej, co za emocje. Ciekawe, skąd tyle personalnych ataków na autora. Notabene potwierdzajacych jego tezę.

30.11.2006
15:38
[14]

Vader [ Legend ]

Ja też się z autorem nie zgadzam. W swoich atakach na Wikipedię przypomina mi pewnego giganta prasowego w Niemczech, który zapowiedział wojnę przeciwko wszelkim darmowym wydaniom prasy. To oczywiscie tylko smętna ideologia. Oprócz masy, którą opisuje autor, jest także druga grupa ludzi. Osoby, które uważają się za swoistych "iluminati", ludzi, którzy pojęli świat, kosmos i Boga i wiedzą kto jest zły a kto dobry, kto jest elementem masy, a kto nie. Która encyklopedia jest dobra, a która pisana przez "smarkaczy piszących sprajem". Nieświadomie, stają się drugim kolektywem, którego postrzeganie ogranicza się do wydalania treści o przeciwnym znaku, w stosunku do treści masowych.

Wikipedia to piękna idea, ale nie pozbawiona błędów. Pokażcie mi jednak encyklopedię bezbłędną. Albo pracę naukową bezbłędną. Jakąkolwiek monografię czytam, tak znajduję błędy. W oznaczeniach, obliczeniach, niewłaściwych sformułowaniach. Trzeba zawsze liczyć się z tym, że źródło informacji może być niewiarygodne. Dlatego zawsze dane pobiera się z kilku różnych źródłem, a gdy pisze się pracę naukową - podstawą są przede wszystkim własne badania.

Zagrożenia internetu, to przede wszystkim piractwo, przestępstwa sieciowe, gniazda skompromitowanych ideologii i organizacji przestępczych (faszyści, różne sekciarstwo, pedofile). Można by wymienić setki powazniejszych zagrożeń niż Wikipedia. Ale być może, chodzi o coś innego? Być może darmowa idea źródła informacji, jest solą w oku dla ludzi, których filozofia ogranicza się do "płatności za wszystko"?

Ciekawe jak bardzo by autor skompromitował polską incjatywę, która też - o zgrozo!!! (szatan!! mason!!) - polega na darmowym udostępnianiu informacji w internecie: www.atvn.pl

Pozdrawiam. No i tradycyjnie już podpisuje się pod słowami Deepdelvera.

Autor jednak ma w jednym całkowitą rację. Pośrednio wynika z jego wypowiedzi, że internet to głównie informacyjne śmietnisko. Ma rację. Bardzo trudno znaleźć merytoryczne informacje i rzetelne dane.

Caine --> Autor zaatakował nas, więc my atakujemy jego.:)

30.11.2006
16:06
smile
[15]

Widzący [ Senator ]

Zawartość internetu zawsze przyrównywałem do przykładu gigantycznego wysypiska na które zwieziono wywrotkami zawartość wszystkich bibliotek na świecie. Zwieziono i zwalono na jedną bezładną kupę bez indeksów i katalogów. Można rzec że w tej kupie znajdują się wszelkie genialne myśli jakie kiedykolwiek człowiek spisał, jedyny problem to je znależć, na każdą genialną przypadają dodatkowo miliony zwykłych, niemądrych, głupich i fałszywych.
Wikipedia, Google, Yahoo i inne są tylko narzędziami mającymi nam ułatwić odsianie z tej breji sensownych opinii i faktów. Bzdura nabazgrana na parkanie pozostanie bzdurą nawet po wpisaniu do tysiąca internetowych stron. Tylko dla części społeczeństwa sto razy powtarzane kłamstwo staje się prawdą, nasza rola to do tej części nie należeć.

30.11.2006
16:09
[16]

bladyk [ Promyczku boska jestes ]

Podpisuje się pod Razielem - całkowity bullshit...

30.11.2006
16:19
[17]

erton F [ Konsul ]

To co mowi ten facet sie niestety zupelnie nie trzyma kupy, tezy sa poparte argumentami mowiacymi o czyms innym, a wszystko mozna sprowadzic do "wikipedia jest zla"

30.11.2006
16:25
smile
[18]

twostupiddogs [ Senator ]

Vader

"Caine --> Autor zaatakował nas, więc my atakujemy jego.:)"


Jakiś dziwny jesteś. Nie wyznajesz idei wojny prewencyjnej?

30.11.2006
16:58
[19]

Ptosio [ Legionista ]

Zarabia kolosalne pieniądze, mimo że zbudowana jest w całości na pracy innych – a ci nie dostają nic.
Nie dostają nic? To dlaczego wszelkie firmy tak bardzo zabiegają o wysoką pozycję w google? Korzyści są obustronne. Autorzy/właściciele stron mają więcej odwiedzin, google ma kase, a użytkownicy mają ułatwione dnajdowanie informacji w sieci. Oczywiście to wszystko nie jest tak idealne, ale ogólnie rzecz biorąc więcej z google pożytku niźli szkód.

MIDI? Jest ono stosowane tam, gdzie możliwości techniczne uniemożliwiają stosowanie innych, lepszych formatów. Lepsze MIDI od braku dźwięku.

Co do kolejnego zarzutu: spojrzenie na muzykę przez pryzmat matematyki to nie nowość, więc muzyka tworzona przez maszyny jest tylko kwestią czasu. To naturalne, że wraz ze wzrostem mocy obliczeniowej komputerów rodzą się takie pomysły.

30.11.2006
17:23
[20]

Flyby [ Outsider ]

..jakoś mnie autor nie wystraszył - internet, dostępny zresztą w określonych warunkach technologicznych jest wciąż i myślę że jeszcze długo będzie pomocniczym systemem informatyczno-edukacyjnym..Nie jest bo nie może być samoewoluującym systemem a szkoda ;)
..Ma narzędzia (programy) wciąż jeszcze niedoskonałe do selekcji i weryfikowania informacji ale ich zastosowanie wymaga znacznej korekty uzależnionej od odbiorcy ..Można powiedzieć że korzystający z internetu jest trochę w sytuacji starożytnego Greka szukającego porady Pytii Delfickiej - ostateczna redakcja odpowiedzi wymaga jego inwencji i go nie ogranicza w żadnych aspektach osobowych ;)
..Nie jest też zagrożeniem dla indywidualności - nadaje jej tylko pozorną anonimowość..
..I to co pisane wyżej przez innych - jest internet wtórnym odbiciem realnego świata i tak jak każde odbicie ma swoje błędy ..pan Lanier pisze właśnie o takich "krzywych odbiciach", nikt nie lubi kiedy lustro "fałszuje" i zwodzi..

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.