GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Prowokacja czy glupota cz. III

28.11.2006
05:32
[1]

Kharman [ ]

Prowokacja czy glupota cz. III

Attyla

czy ty w ogóle przeczytałeś co napisałem? Jakoś na to nie wygląda:)

Dlaczego zakładasz dwubiegunowość konfliktu? Myślisz że pozostałe nacje czy religie nie będą miały swoich przedstawicieli w parlamencie? Już pisałem, nie tylko muzułmanie się mnożą, Hindusi idą z nimi łeb w łeb, Anglicy jakoś specjalnie im nie ustępują. To że zakładasz że każda muzułmanka ma piątkę dzieci to już nie mój problem. I przestań ich w końcu postrzegać jak jednomyślną masę.

Weterani Cezara też potrzebowali "tylko" własnego kawałka ziemi. Otworzyło to drogę do pryncypatu.

"Tylko" nie mialo służyć umniejszeniu skali problemu. To jest właśnie to co dostaniesz jak podniesiesz rangę religii w życiu codziennym za wysoko, bandę oszołomów którzy zaczną polować na inaczej myślących aby udowodnić światu że coś im się należy wyłącznie z racji tego że tak chcą, tudzież że ich droga to jedyne słuszne rozwiązanie a pozostali żyją w zakłamaniu/grzechu/nieświadomości* i trzeba ich ratować choćby się miało ich przy tym zabić.
* - niepotrzebne skreślić

Ban na stosowanie zasłony twarzy została wprowadzona w wyniku zamach stanu i dyktatury wojskowej na początku XX w.

No i gdzie ty widzisz problem? Przecież masz w dupie miliony.

Nie bronię muzułmanów. Po prostu wiem, że tego rodzaju metody na pewno nie zniwelują istniejących różnic a je zwiększy.


To chyba dobrze, w końcu dojdzie do konfrontacji z muzułmanami, i może znajdzie się ktoś kto powie stanowcze nie zalewowi barbarzyńców. Albo komuś się urodzi w główce "plan ostatecznego rozwiązania kwestii muzułmańskiej"? Bo sam stwierdziłeś, a w każdym razie ja odniosłem takie wrażenie, że z Arabami to inaczej jak siła się nie da. Z twojej pozycji to ja widze same plusy.

Szacunek nie zakłada braku prawa do ocen. Tak jak tolerancja nie oznacza życzliwości i wspierania. Nie rozumiesz drugie, więc nie zrozumiesz i pierwszego, ale to źle świadczy nie o mnie.

1. nie ja stwierdziłem, że komuniści pozbawieni są honoru a autorzy wszystkich znanych mi kodeksów honorowych (i nie bez przyczyny)
2. nigdzie nie twierdziłem, że jestem ideałem. Ale jeżeli tyn tak uważasz... :D
3. nie jeżdżę po tobie a krytykuję twój światopogląd. Dokładnie to samo robisz ty wobec mojego światopoglądu a ponieważ nie przechodzisz do inwektyw, to nie mam powodu czuć się obrażonym. Być honorowym nie znaczy nie znosić krytyki. Znaczy tyle, żeby nie dawać możliwości przekraczania granicy dobrego smaku i kulturalnego dyskursu.

Określenia typu "idioci", "czerwone mendy" wychodzą w moim jakże upośledzonym pojmowaniu poza zakres oceny, ale pewnie ty znasz pozytywne znaczenia tych określeń. Dalej, przyjmując twoja taktykę przyjmowania osobiście obraz wyrażanych en masse, muszę stwierdzić że stosując w/w wobec ludzi na lewo od ciebie, z którymi w mniejszym lub większym stopniu się zgadzam, obraziłeś w mniejszym lub większym stopniu mnie. Chyba potrafisz dostrzec różnicę między krytyką poglądów a obrzucaniem kogoś niewyszukanymi wyzwiskami? Dodam jeszcze że twoje wrzucanie wszystkich z lewa do komunistycznego worka również kwalifikuje się pod próbę obrazy, zwłaszcza dla ludzi którzy są daleko od komunizmu ale nie uważają za stosowne bicia pokłonów twojemu liberalnemu bożkowi. Bo w końcu dla ciebie to wszystko jedno, nie?

Masz porażającą wręcz właściwość traktowania wszystkiego jako wystąpienia agresywnego wobec twojej osoby.

To napisałeś do sYs|yavora

1. zaklada sie a priori, ze natura stosuje tylko rozwiazania skuteczne i celowe. Pytanie zatem na czym polega skutecznosc i celowosc istnienia organizmow zywych i na czym polega ich wyzszosc nad martwymi - z punktu widzenia tejze natury? Innymi slowy PO CO istnieje zycie? Pytanie teleologiczne,a zatem odpowiedz nie moze wynikac z empirii
2. jezeli czlowiek jest tylko robotem biologicznym, to jak to sie stalo, ze wogole powstal? Mozemy zalozyc przypadkowosc. Jednak mi i nie tylko mi wydaje sie, ze tycz zbiegow okolicznosci jest zbyt wiele, zeby mogly zaistniec. Innymi slowy - jezeli wziac pod uwage, ze genom np. czlowieka, ze nie wspomne o innych organizmach zawiera miliardy rozstrzygniec i dyspozycji, ktore musialyby powstac wylacznie na skutek przypadku. Zatem postepujac zgodnie z brzytwa Okhama mozna zadac pytanie: co jest bardziej prawdopodobne - to, ze swiat jest chaosem i wszystko, co sie z niego wylanilo jest wylacznie dzielem przypadku (wszystko - czyli te niezliczone ilosci regol i rozstrzygniec, ktore powoli zyczynamy odkrywac), czy tez istnieje istota wyzsza - niematerialna i ponad fizyczna, ktora stworzala i sama fizycznosc i doprowadzila do powstania wszystkich tych regol i rozstrzygniec? Pytanie jest bardzo trudne - i moim zdaniem odpowied na nie jest bardzo trudna, choc fundamentalna w znaczeniu.
3. Po cholere wogole powstal ten robot? Dla przenoszenia kodu genetycznego? To po diabla powstal ten kod?


A ja odpowiedziałem, wtrącając się, tak

Ad.1. Po nic. Istnieje dla samego istnienia. To jest właśnie problem całej masy filozofów, teologów i innych im pokrewnych zawodów, za dużo myslą i w końcu znajdują pytanie na które odpowiedź jest zbyt prosta dla ich wysublimowanych umysłów, więc sobie dobierają absoluty, istoty wyższe, cele nadrzędne i tym podobne. Oczywiście poszukiwania tak pokrętnych odpowiedzi wynikają też z nieopisanych pokładów egocentryzmu rasy ludzkiej i jej poczucia wyjątkowości.
Ad.2. To wszystko przez przypadek. Twoja egzystencja ma u swych podwalin czysty przypadek, rodzice uprawiali seks akurat tego dnia a nie innego, z kilku milionów plemników akurat ten z połową twojego kodu genetycznego dotarł do jajeczka. Kto wie jakby rodzice poszli do łóżka dzień później lub wcześniej to byłbyś kobietą? Ale i tak to nie byłbyś ty tylko inny byt ludzki.
Ad.3. Patrz ad.1.

Na co ty byłeś łaskaw wystawić mnie za moje poglądy, poza nawias człowieczeństwa, tym zdaniem

Wiesz - wspolczuje ci... Tylko czy mozna wspolczuc workowi kartofli?

Jakby ci to wyjaśnić, odbiór przekazu zależy od odbiorcy a nie od nadawcy. I tak to jest że ty interpretujesz jaja na krzyżu tak jak interpretujesz, ja robię to po swojemu, a powyższe zdanie uważam za zadzieranie nosa przez kogoś kto uważa że ma do tego prawo bo jest predysponowany z racji wyznawanych poglądów. I nic cholibka, na to nie poradzisz...

To wysadzanie nie bierze się znikąd. Muzułmanie mają "genetycznie" zaprogramowaną agresję. I ta agresja jest źródłem wszystkich różnic. Ale przy odrobinie złej woli rzeczywiście można zredukować je do stwierdzenia o różnicy w wysadzaniu.


Ooooo... interesujące, religijne uwarunkowania genetyczne... no, no, i tylko agresję religia wpisuje w geny? Może jeszcze pojemność i kształt czaszki?

Co do pani Nieznalskiej, skończę to tak, ty oceniaj sobie to jak chcesz, a ja zostanę przy tym że sąd to była kompletna paranoja i gra pod publiczkę w wykonaniu eLPeeRków.

29.11.2006
22:20
[2]

Vader [ Legend ]

Adamek --> Wystarczy ze w jakimś przemówieniu uzyjes jakiegoś słowa, które kiedy wypowiedział Papież. I czekaj na efekt:)

29.11.2006
22:23
smile
[3]

wysia [ Generaďż˝ ]

"sorki jestem tu 2 raz i jaki jest regulamin tej zabawy w ta prowokacje i glupote bo niekumam"
No wlasnie, gupi jakis ten wontek, a w ogole mogliby to w karczmach zakladac, co nie?

<<<---

29.11.2006
22:44
[4]

eros [ elektrybałt ]

Vader ----> Dokladnie, zwlaszcza gdy wypowiedz dotyczy Ducha Sw., co do ktorego tak wypowiadal sie Jezus:

"Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. "
(Ew. Łukasza 12:10, Biblia Tysiąclecia)

To jest wlasnie cokolwiek z repertuaru slow Wojtyly...

29.11.2006
22:47
smile
[5]

Coolabor [ Piękny Pan ]

Co to znaczy bluźnić przeciwko duchowi św.? Jakies przykłady?

29.11.2006
22:53
[6]

eros [ elektrybałt ]

Coolabor ------> Napisales to, zeby cos napisac, czy by zablysnac dowcipem? Slownika jezyka polskiego w domu nie masz? Google nie potrafisz uzywac?

29.11.2006
23:03
[7]

Coolabor [ Piękny Pan ]

z owego linka wynika, że bluźnić mozna jak sie jest świadomym znaczenia podmiotu bluźnierstwa i to najlepiej jak sie jest po jakichs studiach teologicznych - wtedy bluźnierstwo jest pelne, dorodne i bardzo be. Bo co to za bluźnierstwo jesli czyni je osoba nieświadoma sprawy?

29.11.2006
23:05
[8]

Kharman [ ]

Coolabor --> obawiam się że aby pociągnąć wątek bluźnienia przeciw Duchowi Świętemu musielibyśmy dostać od Soulcatchera specjalna dyspensę na rozmowy na tematy religijne.

I tak poza tym możecie skończyć z tym tematem? Bo mi jeszcze z takim trudem dłubaną odpowiedź do Attyli Soul razem z wątkiem skasuje.

30.11.2006
10:59
[9]

eros [ elektrybałt ]

Vader ----> w odroznieniu od swiadkow Jehowy jestem swiadomy tego co pisze/mowie, a nie miedle jak katarynka stale tych samych slow. Mialem przyjemnosc probowac dyskutowac pare razy z takimi ludzmi. Nie da sie.
Ty natomiast probujesz bagatelizowac cos, co jest szczegolnie silnie podkreslone w Nowym Testamencie, a nie ma tam wielu tak mocnych slow. Rozumiem ze Tobie to kolo tylka lataja kwestie religijne, a katolikow masz w glebokiej pogardzie, ale jestes chyba w stanie pojac, ze niektore moga byc dla takich ludzi wazne, a wypowiedzi pani z Bozej laski prof. S. nie dosc, ze nie ukazaly slynnej "lewicowej wrazliwosci", to jeszcze pokazaly grubianstwo i glupote w pogoni za chwilowym poklaskiem.

30.11.2006
11:00
smile
[10]

eros [ elektrybałt ]

Coolabor -----> Znaczy sie pani prof. byla nieswiadoma znaczen podstawowych dla katolika? No nareszcie ktos podkresla jej niekompetencje...

30.11.2006
11:01
[11]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman
Dobrze, że dodałeś tą linkę:D
1. Dlaczego zakładasz dwubiegunowość konfliktu?
W ogóle nie zakładam konfliktu. Zakładam rozkład kultury zachodu w obliczu demograficznej aktywności wschodu. Ponieważ zaś jestem nieodrodnym synem kultury zachodu, to jej autodestrukcja martwi mnie. To wszystko.
Tolerowanie obcości jest jak najbardziej na miejscu. Nie na miejscu jest twierdzenie, że "ich kultura jest równie dobra co nasza", bo jedynym skutkiem takiego gadania jest nihilizm kulturowy. Do tego dołóż odrobinę hedonizmu, wedle którego jedynym wyznacznikiem dobra jest przyjemność i masskultury, która spłyca wszystko do poziomu szlamu a masz obecny Zachód stojący w obliczu ludzi przekonanych o wyższości własnej kultury duchowej. Tak jak starożytni barbarzyńcy postrzegali Rzymian jako osoby piękne, nieśmiertelne itp itd (elfy), tak jednocześnie gardzili ich swobodą obyczajową. Dopóty byli barbarzyńcy na ziemiach rzymskich w mniejszości nie było problemu. W chwili, kiedy znaleźli się w większości - przejęli władzę polityczną i skutecznie usunęli pozostałości antyku z życia społeczności.

I przestań ich w końcu postrzegać jak jednomyślną masę.
Nie postrzegam ich jako masy jednomyślnej i spiskowującej ale jako masy monokulturowe i obce, które dopóty dopóki będą w mniejszości, będą zanurzeni w kulturze zachodu a kiedy staną się większością, kultura zachodu - jako pozbawiona zdeklarowanych "wyznawców" - zniknie.

"Tylko" nie mialo służyć umniejszeniu skali problemu. To jest właśnie to co dostaniesz jak podniesiesz rangę religii w życiu codziennym za wysoko, bandę oszołomów którzy zaczną polować na inaczej myślących aby udowodnić światu
"tylko" dla ciebie - jest w rzeczywistości "aż". jest - ponieważ tylko dzięki takim "oszołomom" istnieje taki drobiazg jak poczucie więzi kulturowej i odporność na obce - gorsze z naszego punktu widzenia (naszego - Europejczyków) - wpływy. Nihilizm moralny i kulturowy prowadzi wprost do efektu pryncypatu jeśli można to tak nazwać.

To chyba dobrze, w końcu dojdzie do konfrontacji z muzułmanami, i może znajdzie się ktoś kto powie stanowcze nie zalewowi barbarzyńców
Nie dojdzie do żadnej konfrontacji. Nie będzie wedle naszej optyki żadnego "upadku". Ale za 1000 - 2000 lat jakiś kolejny Gill będzie pisał o upadku cesarstwa zachodniego w obliczu zalewu barbarzyńskiego. I będzie uzasadniał "konieczność" upadku degeneracją Europejczyków i świeżą energią barbarzyńców. Tymczasem zarówno wtedy jak i dzisiaj nie było i nie będzie żadnego spektakularnego upadku, bo znikną tylko po prostu anachroniczne już struktury formalne i zostaną zastąpione bardziej odpowiadającymi rzeczywistości. W masie muzułmańskiej Szariat i usunięcie swobody osobistej jest czymś najzupełniej naturalnym - ale z punktu widzenia obecnego człowieka to niemal zbrodnia. Dla nas - synów kultury europejskiej będzie to nie do przyjęcia tak długo - jak długo będziemy istnieli. Ale dzięki obecnemu nihilizmowi to już nie długo.

Określenia typu "idioci", "czerwone mendy" wychodzą w moim jakże upośledzonym pojmowaniu poza zakres oceny, ale pewnie ty znasz pozytywne znaczenia tych określeń.
"pożyteczny idiota" to termin wprowadzony do słownika przez twojego mentora - Lenina
"czerwona menda" nie odnosi się do ludzi tylko o innych poglądach a do rewolucjonistów. Wobec nich nie czuję się zobligowany żadnymi względami, jako, że od zawszę stanowili największą zarazę cywilizacji. Jeżeli masz się - lub - co gorsza jesteś - taki - to pretensje masz do siebie, bo ja tylko bronię się przeciw agresji nihilistycznej.

Ad.1. Po nic. Istnieje dla samego istnienia.
No i to właśnie nazywa się nihilizm. Nie ma żadnych przyczyn. Nie ma żadnych skutków. Nie ma wartości i nie ma ich naruszania. W zasadzie to nie ma niczego poza przypadkowym zlepkiem aminokwasów. I nie jest to kwestia zbyt dużej ilości myślenia "całej masy filozofów, teologów i innych im pokrewnych zawodów". To jest kwestia świadomego bytu. Myślę - więc jestem. Jestem - więc myślenie jest przyczyną. Jako, że myślenie i zdolność obserwacji nie jest przyczyną samoistną wszechrzeczy ale tylko jej postrzegania, to nie my jesteśmy jej przyczyną ani ona naszą. Nie w nasz zatem i nie we wszechrzeczy tkwi Źródło. Tak jak pisałem - jest to odpowiedź na pytanie teleologiczne, więc nie ma sensu szukać na nią potwierdzenia empirycznego. To tak jak z postępowaniem karnym. Zamiar sądzimy ze skutków.

Ad.2. To wszystko przez przypadek.
Przypadkiem może spaść mi na głowę cegła. Ale przypadku nie ma w zdradzie małżeńskiej. Chyba, że będziesz się tłumaczył kumplowi, którego żonę przeleciałeś, że tylko się potknąłeś i przyszpiliłeś ją do ziemi swoim przyrodzeniem.:D
Co to jest przypadek? jest to zjawisko niezwykłe w całej masie zjawisk przewidywalnych. Tylko skąd w takim razie wzięła się replikacja tego przypadku? Też przypadek? A replikacja replikacji, która przyczyniła się do powstania odrębnej rzeczywistości, w której przewidywalnym jest to co poza nią może być kosmicznym przypadkiem? znowu przypadek? Nie za wiele ich aby? Do czego dojdzie naukowiec widzący w każdym zjawisku przypadek? Czy w ogóle można mówić w takich okolicznościach o nauce, skoro przyjmuje się, że nie istnieją zjawiska normalne w określonych okolicznościach? Skąd zjawiska normalne, skoro warunki takimi nie są? Chaos jest dobrym wytłumaczeniem dla człowieka o duszy niewolnika.

Ad.3. Patrz ad.1.
Skoro tak, to nie istnieje przyczynowość i nie istnieje skutkowość. Nie istnieje zatem nic, co byłoby przewidywalnym. Niczego zatem nie ma. Tylko nie pasuje do tego obrazu (które wedle twojej teorii także jest przypadkowym) chociażby to, że ze sobą korespondujemy. Przypadkiem może być to, że zetknęliśmy się na tym forum, ale nie jest przypadkiem to, że nie zgadzamy się ze sobą. Tak jak nie jest przypadkiem to, że woda zamarza w temperaturze 0 stopni Celsjusza.

Na co ty byłeś łaskaw wystawić mnie za moje poglądy, poza nawias człowieczeństwa, tym zdaniem
Nie ja cię pozbawiam człowieczeństwa a ty sam. Dla mnie jesteś człowiekiem - istotą obdarzoną duszą i rozumem. Nie mogę odpowiadać za to, że sam pozbawiasz się duszy a rozum przyjmujesz za wypadek przy pracy.


Jakby ci to wyjaśnić, odbiór przekazu zależy od odbiorcy a nie od nadawcy
Masz rację. Tyle, że nie możesz winić nadawcy za nie uwzględniania przez odbiorcę kontekstu, w jakim nadawca działa i do czego się odnosi. Innymi słowy naprawdę nie możesz mieć mi za złe, że we własnym pojęciu jesteś tym samym czym jest worek kartofli. Ja tylko werbalizuję to o czym ty myślisz. Nie w tej formie, ale rzeczy nie zmienią się gdy zmienimy słowa je określające.

Ooooo... interesujące, religijne uwarunkowania genetyczne... no, no, i tylko agresję religia wpisuje w geny? Może jeszcze pojemność i kształt czaszki?
Chmmmm. Nie zauważyłeś cudzysłowia, w jaki wzięte zostało słowo "genetyczny"?

Co do pani Nieznalskiej, skończę to tak, ty oceniaj sobie to jak chcesz, a ja zostanę przy tym że sąd to była kompletna paranoja i gra pod publiczkę w wykonaniu eLPeeRków.
Nie Nieznalska jest przyczyną naszego starcia ale tow. Senyszyn. Ale obie są do siebie podobne. Z tym, że Nieznalska świadomie zestawiła symbole biegunowo od siebie odległe w celach innych niż polityczne. Skutek zaś i w jednym i drugim przypadku jest ten sam. Obie w uwalanych łajnem walonkach wlazły bez zaproszenia i wyłamując drzwi do prywatnej przestrzeni wielu osób. Ty zapewne nie będziesz miał za złe nikomu, kto wejdzie przez okno do twojego domu i wytrze swoje buciory i twój dywan ale nie wszyscy są tak spolegliwi. Jest to tak samo niewiarygodne jak twoja postawa w tej dyskusji. Zwłaszcza, dlatego że ten dywan nie należy do ciebie.

Coolabor - nie - wystarczy dać upust emocjom wobec przedmiotu własnego bóstwa. Dlatego bluźnierstwo nie jest co do zasady niczym zły. Emocje może nie usprawiedliwiają aktów agresji (w przypadku Boga raczej tylko słowna jest możliwa), ale usprawiedliwiają stan, w jakim bluźnierca wypowiedział swoje słowa. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wystosuje wobec kogoś, kto stracił najbliższych i w rozpaczy zaczął mówić przeciw Bogu, zarzutu o obrazę czy naruszenie sacrum, bo luźnierstwo jest w zasadzie aktem samookaleczenia i jako taki nie wchodzi w sferę prywatności innych ludzi. To co wyprawia Senyszyn zaś jest rozmyślnym naruszaniem sfery sacrum ludzi o innym niż jej światopoglądzie. Można to zatem rozpatrywać wyłącznie tak jak w wątku - jako prowokację albo głupotę. Tylko tak - bo jedyne emocje, jakie mogły nią targać jest złość lub nienawiść wobec ludzi a nie wobec Boga.

Eros
Senyszyn nie jest prof z Bożej łaski.

10.12.2006
23:26
[12]

Kharman [ ]

Attyla -->

W ogóle nie zakładam konfliktu. Zakładam rozkład kultury zachodu...


Rozkład? Bo nie jest taka jak to sobie w swoim idealnym świecie układasz? Z sukienkami do ziemi, bo w końcu kostka damska to szczyt obsceny? Z kobietami w czepkach co by rozpuszczonym włosiem nie wodziły mężczyzn na pokuszenie? Czym oprócz działalności tajemniczych "onych" wytłumaczysz ten upadek? Brakiem rozrodu? Już ci napisałem nie tylko muzułmanie maja wielodzietne rodziny, nie wszyscy muzułmanie maja wielodzietne rodziny, pracuje z kobietą która, no kto by pomyślał, jest muzułmanką i ma jedno dziecko, i jeszcze większe zdziwko, nie chce ich więcej!!! No jak nie muzułmanka.

Jeżeli ci się wydaje ze europejczycy przedkładają tolerancje ponad wszystko to jesteś w głębokim błędzie, jest wiele, delikatnie rzecz ujmując, niechęci do "barbarzyńców" i poczucia wyższości wobec ich kultury czy kultur bo w końcu nie z jednego kraju napływają.

Nie postrzegam ich jako masy jednomyślnej i spiskowującej ale jako masy monokulturowe i obce, które dopóty dopóki będą w mniejszości, będą zanurzeni w kulturze zachodu a kiedy staną się większością, kultura zachodu - jako pozbawiona zdeklarowanych "wyznawców" - zniknie.

Znasz historię. I pewnie wiesz że większość kultury Europa importowała. Nawet twoja wielowiekowa tradycja jest z importu, zmodyfikowana, dostosowana ale nadal u podstaw nieeuropejska.

bo znikną tylko po prostu anachroniczne już struktury formalne i zostaną zastąpione bardziej odpowiadającymi rzeczywistości.

No to o co ci chodzi , przecie twoja wielowiekowa tradycja jest zastępowana jako anachroniczna struktura formalna przez nowe odpowiadające rzeczywistości formy, choćby małżeństwa homoseksualne. O co się ciskasz?

"pożyteczny idiota" to termin wprowadzony...

I co? Czyżby geneza terminu czyniła go mniej pejoratywnym w twoich postach? Co w takim razie sądzisz o przymusowej chrystianizacji przeprowadzanej dość rewolucyjnie? Na zasadzie kto nie jest z nami ten jest przeciw nam i trzeba go wyciąć. Tylko chyba trzeba im kolor zmienić. Ale ty oczywiście masz na myśli wyłącznie komunistyczno-socjalistycznych rewolucjonistów bo przed nimi to było po prostu budowanie wielowiekowej tradycji nieprawdaż?

No i to właśnie nazywa się nihilizm.

Co sie nazywa nihilizm? To że ktoś teorii która ty uznajesz za jedyną słuszna za taką nie ma? I nie potrzebuje twojego absolutu czy wszechrzeczy żeby prowadzić normalne życie. Ale przecież nie mogę prowadzić normalnego życia jako nihilista, jestem z góry skazany na porażkę. Zaraz pojawi sie sodomia i gomoria i klops, zacznę ćpać, pić, uprawiać seks pozamałżeński bo w końcu jako nihilista inaczej skończyć nie mogę.

Przypadkiem może spaść mi na głowę cegła. Ale przypadku nie ma w zdradzie małżeńskiej.

Fajnie tak wierzyć w nadrzędną celowość swojego bytu, dobrze że nie jestem aż tak zarozumiały. Wolę jednak przyjmować, że to ja decyduje co ze swoim życiem zrobię. I że mam niesamowite szczęście że istnieję.

Tak w ogóle co ma do tematu zdrada?

Duszy niewolnika? A ty co, wyzwolony dogmatami?

Dokończę jeszcze... podejrzewam jutro

11.12.2006
10:01
[13]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Rozkład? Bo nie jest taka jak to sobie w swoim idealnym świecie układasz?
Jesteś podręcznikowym wręcz przykładem zainfekowania neoliberalnym bełkotem. Wydaje ci się, że "wielokulturowość jest OK, i że jedyne skutki jakie daje są pozytywne. Co więcej nie jesteś w stanie przyznać, że większość bolączek obecnego czasu jest skutkiem implementowania w rzeczywistość tych neoliberalnych utopii. Ich podstawowym założeniem jest autokwestionowane prowadzące do autodestrukcji. I nie chodzi tu o sztywne trzymanie się zasad przodków. Chodzi o to, że kwestionuje się obecnie konfliktogenność kultury wschodu i zachodu. Konklikt, który istnieje od zawsze w tej chwili nie jest dostrzegany. Co więcej - nawet jeżeli dojdzie do ewidentnych tego konfliktu przejawów, to jedynym, na co stać neoliberalnych "intelektualistów" jest pieprzenie komunistycznych farmazonów o nierównościach i innych takich.
Dla przetrwania kultury (i to nie jest postulat ale prawda niepodważalna przez żadnego antropologa kulturowego) konieczne jest przekonanie jej przedstawicieli o własnej wyjątkowości i lepszości. Wy robicie wszystko, żeby zlikwidować poczucie wyjątkowości i lepszości wyłącznie przedstawicieli kultury zachodu. W konsekwencji ci ostatni przestają się z własną kulturą identyfikować zaś przedstawiciele innych kultur nie tracą nic ze swej żywotności. Przede wszystkim dlatego, że propaganda neoliberalna jest dla nich niezrozumiałym i bezsensownym bełkotem opierającym się na kodzie komunikacji całkowicie im obcym. I nawet trudno mieć do nich o to pretensje.
Upadek kultury zachodu jest "zasługą" jej przedstawicieli, którzy nie potrafią i nie chcą szukać złotego środka. Kwestia demograficzna jest skutkiem a nie przyczyną upadku kultury zachodu. Ale będzie tak tylko do chwili, w której "tubylcy" znajdą się w mniejszości.

Jeżeli ci się wydaje ze europejczycy przedkładają tolerancje ponad wszystko to jesteś w głębokim błędzie, jest wiele, delikatnie rzecz ujmując, niechęci do "barbarzyńców" i poczucia wyższości wobec ich kultury czy kultur bo w końcu nie z jednego kraju napływają.
Nie chodzi mi o Europejczyków. Mi chodzi o neoliberalne pranie mózgów, napastliwą propagandę, która za pomocą niewybrednych środków z szantażem emocjonalnym i oparciem własnych tez na prostackich tautologiach dumę w pochodzenia i tożsamość sprowadziła do roli zakazanej i zbrodniczej ideologii. Sztandarowym przykładem tego w Polsce jest Michnik z jego obroną postkomunistycznej własności, nietykalności przywilejów i "dobrej sławy" idącej o lepsze i wmawianiem nam i wszystkim innym rzekomego "anty" wobec wszystkiego co nie polskie i nienarodowe.

Znasz historię. I pewnie wiesz że większość kultury Europa importowała. Nawet twoja wielowiekowa tradycja jest z importu, zmodyfikowana, dostosowana ale nadal u podstaw nieeuropejska.
No teraz to już chrzanisz jak potłuczony. Europa zawsze była pod wpływem kultur obcych i tego nie można uniknąć, bo kultury zawsze wzajemnie się przenikają. Jednak zawsze polegało to na przyjmowaniu form i nadawaniu im własnej treści. Teraz zaś istnieje mania usuwania treści nawet z form rodzimych i zastępowanie ich importowanymi nowościami podawanymi w formie panaceum na wszelkie problemy. Cały New Age to właśnie taki prostacki nurt bazujący na fascynacji magią - rojeniami o możliwości zaspokojenia potrzeb za pomocą abrakadabra. Najpierw rewolucjoniści miejscy, potem komunistyczni a ostatnio neoliberalni dążyli do usunięcia z życia ludzi warstwy duchowej. Potem podano im atrakcyjną w formie i bezwartościową w treści papkę newageowych zaklęć. W rezultacie przeciętny Holender wie więcej o Buddzie czy Mahomecie niż Chrystusie. Woli też zaspokajać własne potrzeby duchowe religiami importowanymi czy quasireligiami w rodzaju ufologii czy scjentyzmu niż zwalczanym i bez przerwy opluwanym chrześcijaństwem.

O co się ciskasz?
Głównie o to, że nie ciskasz się ty i tobie podobni. O to, że przyjmujecie bezkrytycznie obce naszej kulturze i mentalności formy i treści. Mi zwyczajnie zależy na tym, żeby także moja córka mogła cieszyć się niezależnością intelektualną i dużą dozą swobód politycznych i mentalnych. Zależy, bo importowane składniki nie dostosowują się do tych wartości ale je powoli usuwają. Rozwój społeczności idzie sinusoidalnie i dołek duchowy charakteryzujący się swobodą obyczajową, wyznaniową, intelektualną itp itd ustępuje miejsca szczytowi charakteryzujący się fanatyzmem religijnym, zniewalaniem mentalnym i intelektualnym. Chcę zwyczajnie jak najbardziej oddalić moment powrotu do zamordyzmu. Chcę, bo wiem co można wtedy stracić.

I co? Czyżby geneza terminu czyniła go mniej pejoratywnym w twoich postach?
Nie poradzę nic na to, że "pożyteczny idiota" mieści w sobie wszystko co mam do zarzucenia miejscowej michnikowszczyznie. Nie poradzę nic na radosną samokastrację intelektualną wszystkich tych, którzy uznają bez chwili namysłu czy zastanowienia dogmaty produkowane przez propagandę. Mogę tylko wskazywać na te fakty i mieć nadzieję, że to coś zmieni. Zresztą ostatnio widać coraz dowodniej, że nadzieja ta nie jest płonna. Michnik i wybiórcza popełnili rytualne samobójstwo intelektualne. Doprowadzili do powstania warstwy bezkrytycznych idiotów sprzeciwiającym się wszelkim przejawom niezależnej od oficjalnej myśli czy komentarza. Mały przykład. Tuż po śmierci komunisty Kuronia IPN opublikowało jego zeznania z przesłuchań prowadzonych przez bezpiekę. opublikowano jego słowa wskazujące przedstawicielom władzy komunistycznej na konieczność dogadania się z opozycją polityczną. Jaka była reakcja wybiórczej? Otóż zaczęli zbierać pdopisy pod protestami przed opluwaniem pamięci "wspaniałego człowieka". Oczywiście pies z kulawą nogą nie zajżał nawet do tych dokumentów. po co - skoro Michnik i ferajna podali im na tależu gotoe danie? A że danie to ulepione było z oszustwa, emocjonalnego szantażu i zakrzykiwania ewentualnej opozacji to już dziesiąta sprawa. W końcu od 1989 r. Michnik miał czas, żeby wyszkolić sobie odbiorców. Tylko co do cholery złego czy niewłaściwego było w publikowaniu słów nieżyjącego Kuronia? Właśnie. Złe było to, że opublikował to IPN a nie tuba Michnika.

Co w takim razie sądzisz o przymusowej chrystianizacji przeprowadzanej dość rewolucyjnie?
Kolejny mit i kolejna bzdura. Nie chrystianizacja była przymusowa a feudalizacja. Kościół był poza despotyzmem jedyną formą administrowania państwami znanym w średniowieczu. Jeżeli w miejscu A powstawał głód ziemi spowodowany ograniczeniami w możliwości podziału lenn to powstawała też duża ilość "luźnych" rycerzy. Jeżeli nie dało się ich zagospodarować wojnami wewnętrznymi, rozpoczynano ekspansję. Dodawano do tego aspekt religijny, bo każda wyprawa zbrojna kosztowała kwoty, które tym bezlennym rycerzom były zupełnie niedostępne. Stąd i królowie i wielcy feudałowie dołączali się do akcji. Ty oczywiście o tym nie wiesz, a nawet jeżeli wiesz, to wzruszasz ramianami, bo jedyce co widzisz to zły i wiecznie głodny władzy Kościół i jego kastę "czerńców". I g**** cię obchodzi, że na zamianę wolnych, żyjących na etapie demokracji wojskowej chłopów w poddanych feudalnych nie było innej metody jak miecz, ogień i krzyż. Winny jest Kościół a religia jest zbrodnicza. A dlaczego? Bo jest.

I nie potrzebuje twojego absolutu czy wszechrzeczy żeby prowadzić normalne życie.
Czy aby na pewno? Nie twierdzę, że każdy niewierzący jest amoralny. Twierdzę, że każdy niewierzący pozbawiony jest zewnętrznych hamulców, których brak łatwo prowadzi do zła. Co więcej samo istnienie takiej alternatywa usuwa hamulce nawet u osób, które zachowują jeszcze formy religijności. W Europie średniowiecznej nie były znane choroby weneryczne, bo nieznane były prostytucja i rozwiązłość wschodu.Wyprawy krzyżowe to ujawniły a skutkiem była "niemoc" większości uczestników wypraw.
A sprawa Anety K? Nie można powiedzieć, że taka podłość nie pojawiłaby się w społeczności uznającej czystość moralną. Jednak zjawisko permanentnie samotnej matki wielu dzieci godzącej się na wolną od hamulców ale nie wolną od skutków rozwiązłość jest obecnie co najmniej powszechne a na pewno jest akceptowane.

Fajnie tak wierzyć w nadrzędną celowość swojego bytu, dobrze że nie jestem aż tak zarozumiały. Wolę jednak przyjmować, że to ja decyduje co ze swoim życiem zrobię. I że mam niesamowite szczęście że istnieję.
Kto jest tu zarozumiały? Ja który poddaję się rygorystycznym zasadom życiowym czy ty, który uważasz, że ich nie potrzebujesz? Ja, który uważam, że jestem dzieckiem Boga i jego woli podlegam, czy ty, który żyjesz w złudzeniu własnej suwerenności?

Dokończę jak dokończysz:D

14.12.2006
22:36
[14]

eros [ elektrybałt ]

Tak a propos sztuki, tym co nia jest, a co nie jest. Kompilacja z dwoch krociutkich artykulow z ostatnich numerow "Wprost":

"Niedawno w Nowym Jorku czlowiek uznawany za artyste powiesil sie za penisa, urywajac go. Pozniej spryskal krwia przerazona publicznosc, ktora wiedziala, ze jest chory na AIDS. Gdy oznajmil, ze krew jednak nie byla jego (penis byl), rozentuzjazmowana garstka widzow krzyknela: Wow! Niesamowite!"

"Prof. Donald Kuspit, uznany w swiecie krytyk sztuki, zostal okrzykniety przez polskich kolegow po fachu hochsztaplerem i niemal faszysta. Za to, ze odwazyl sie napisac ksiazke, ktora zmiazdzyl niemal wszystko, co uwazane jest przez nich za sztuke wspolczesna.
Autor analizuje zjawiska takie jak performance, happening czy konceptualizm, a takze dorobek tworcow zainspirowanych zachowaniami pacjentow klinik psychiatrycznych. Wg Kuspita, spisek wspolczesnej sztuki polega na probie udowodnienia, ze kazdy jest artysta, a wszystko sztuka - zwlaszcza banal - i ze kazdy w tej grze chce sprzedac przede wszystkim swoje "ja". Przykladem jest kompozytor Karlheinz Stockhausen, ktory zachwycony zamachem z 11 wrzesnia, stwierdzil, ze to najpiekniejszy performance, jaki widzial."
Niestety ksiazki tej ("Koniec sztuki") na razie nie udalo mi sie zdobyc, bo z checia umiescilbym tu jej co ciekawsze fragmenty.

Attyla ----> Senyszyn nie jest prof z Bożej łaski.
Znaczy sie pomiot diabelski, czy wyrazasz swoj szacunek dla autorytetu? ;)

15.12.2006
09:35
[15]

Attyla [ Flagellum Dei ]

eros
Znaczy się pomiot diabelski, czy wyrazasz swoj szacunek dla autorytetu? ;)
co to za pytanie w ogóle? Chyba, że za boga uznać Jaruzela albo innego Urbana:)

16.12.2006
00:38
[16]

Kharman [ ]

Kontynuując...

Chmmmm. Nie zauważyłeś cudzysłowia, w jaki wzięte zostało słowo "genetyczny"?


Zauważyłem. I? Zmienia to coś? Jest mniej obraźliwe? W końcu to nie jest jakiś wielki problem aby rozwinąć twoją "genetykę" w genetykę, całkiem sprawnie to poszło panu z wąsem.

Nie Nieznalska jest przyczyną naszego starcia ale tow. Senyszyn. Ale obie są do siebie podobne. Z tym, że Nieznalska świadomie zestawiła symbole biegunowo od siebie odległe w celach innych niż polityczne. Skutek zaś i w jednym i drugim przypadku jest ten sam....

Hmmm... skoro juz się w mieszkalne metafory bawimy to ja wolę otwarte przestrzenie, mam światopoglądową klaustrofobię i nie chce się zamykać w czterech ścianach jednej opcji. Tak więc nie ma czego wyważać w moim wypadku. Cholera nawet nie ma dywanu, tylko łąka jak okiem sięgnąć, o a tam drzewko sobie rośnie. A łajno z twoich walonek deszczyk zmyje. I w zasadzie to nawet trawka na tym skorzysta, bo to w końcu dobry nawóz takie łajno.

16.12.2006
01:25
[17]

Vader [ Legend ]

eros -->

W ogole już nie pamiętam o czym pisaliśmy, pozatym chyba mój post znów usunięto. Cholernie trudno dyskutować, gdy masz przeciw sobie administracje :\ Więc jak za czasów zaborów, będzie trzeba pisać "nie wprost":

Nie twierdzę, że cechujesz się zacietwierzeniem umysłowym tak jak reprezentanci pewnej organizacji o skrócie SJ. Nie pamiętam czego dotyczyla moja wypowiedz, więc ten wątek pomine. A że nie da się z nimi dyskutować to fakt, jednak wielu im podobnych jest także po waszej stronie barykady. Ostatnio miałem nieprzyjemność rozmowy z taka osobą. Z pozoru miła i sympatyczna kobieta, materiał na dobrą znajomą, ale jak temat zszedł na religię, to byłem oszołomiony tym, jak można reprezentować aż tak betonowy sposób rozumowania. To już z księdzem łatwiej było dojśc do kompromisu i wspólnych wniosków.

Wypowiedz Senszyn bagatelizuję, bynajmniej nie z jakiejś pogardy wobec Katolików. Szczerze powiedziawszy, to mi wcale nie przeszkadzają. Powiem więcej, uważam, że wiara pełni bardzo pożyteczną rolę i daleki jestem od tego by ludzi zmuszać do jej porzucenia. Ateizm, podobnie jak fizyczny determinizm czy relatywizm to bardzo niebezpieczne stanowiska poglądowe, pomimo ich prawdziwości. Jednak nie widzę powodu by robić wielką aferę z powodu wypowiedzi pani profesor Senszyn. Zgadzam się z tym, że jej wypowiedz mogła urazić czyjeś uczucia religijne. Ale gdyby zawsze i wszędzie uwzględniać czyjeś uczucia, to szybko doszlibyśmy do wniosku, że nie możnaby powiedzieć niczego. Dlaczego naprzykład, uczucia religijne są ważnejsze niż uczucia patriotyczne, polityczne, czy chociażby klasycznie rozumiane, w sensie emocjonalnym. To już można opowiedzieć dowcip o blondynce jednak o Chrystusie już nie, gdyż byłaby wielka afera. Zamiast dystansu - mamy postawy agresywne. Byle słowo staje się pretekstem do medialnej wojny, byle tylko postawić na swoim. Przykładów można mnożyć i to nie tylko takich, które dotyczą was. Chociażby sprawa ze zdjęciem pani w bikini, którym jeden wykładowca zakończył swoją prezentację. Zwykły żarcik - a jest afera, bo "uraziło" to jakąś aseksualną studentkę-feministkę. Nie wiem jak Ty, ale ja nie chciałbym żyć w kraju, gdzie byle słowo lub żart jest związane z publicznym potępieniem.

A może jest to jedynie egzemplifikacja tego, o czym mówi zachód? Że Polacy to naród ponuraków?

(..) a wypowiedzi pani z Bozej laski prof. S. nie dosc, ze nie ukazaly slynnej "lewicowej wrazliwosci", to jeszcze pokazaly grubianstwo i glupote w pogoni za chwilowym poklaskiem.

- Obecnie, to lewica jest mitem.Praktycznie nie istnieje. Ja może jestem lewicowy, ale nie SLD. Oni stanowią dziwaczną hybrydę mieszanych ideałów co w połączeniu z ich przeszłością daje kuriozalny efekt. Z lewicową wrażliwością mają mniej więcej tyle wspólnego, ile ja z willą ojca imperatora Rydzyka, czyli nic, ale to chyba nikogo nie dziwi. Jednak, gdy mam wybór: pozytecznych idiotów z SLD, a skrajne narodowo-[censored] oszołomstwo - to już wolę SLD.

18.12.2006
09:17
[18]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman
1. wąsów nie noszę
2. walonek nie mam i nigdy nie miałem. Zresztą nie ma sensu ubierać mnie w części twojej prywatnej garderoby.
3. co do twojej klaustrofobii, to ta choroba wiele wyjaśnia ;)

Vader
Ale gdyby zawsze i wszędzie uwzględniać czyjeś uczucia, to szybko doszlibyśmy do wniosku, że nie możnaby powiedzieć niczego.
Tak się składa, że takim językiem operuje dyplomacja. Mimo to jednak ludzie potrafią się dogadać. Zresztą nie jest to kwestia kodu komunikacji czy wolności słowa ale zwyczajnie kwestia dobrego wychowania i smaku. Problem w tym, że teraz wszelkie normy zachowań na skutek egalitazyzmu, który usuwa autorytety, autorytet tworzy z zachowa motłochu. Co więcej, ponieważ elity składają się w dużej części z przedstawicioeli tego motłochu, to słabe umysły bardzo łatwo poddają się tej chamizacji języka i zachowań. Towarzyszka Senyszyn udowodniła tylko, że jest typowym przedstawicielem słabszej umysłowo części elit poddającej się bezkrytycznie chamizacji, o której wspominałem. Można do tego podejść tak jak w warunkach wychowania bezstresowego (dwa słowa a trzy głupstwa) albo też wręcz odwrotnie. Nie wierzę, żeby na Senyszyn zrobiło to jakiekolwiek wrażenie, ale "pluć świni w oczy a ona mówi, że deszcz pada" to nie jest godna pochwały zasada życiowa.

Dlaczego naprzykład, uczucia religijne są ważnejsze niż uczucia patriotyczne, polityczne, czy chociażby klasycznie rozumiane, w sensie emocjonalnym
Uczucia nie dzielą się na błache i istotne. Ale z zasady nie należy fajdać do własnego gniazda. A choćby cały armia Senyszynów protestowała, to kultura zachodu z jej dobrymi z złymi cechami pochodzi wprost z chrześcijaństwa. Zwłaszcza w Polsce, która stanęła na drodze europeizacji w momencie chrztu. Zresztą kto teraz gromadzi wokół siebie polonię na całym świecie? Partie komunistyczne czy Kościół? Co jest w stanie pogodzić wiecznie skłóconych Polaków? lektura Kapitału? Od pewnego czasu jeżdżę po spotkaniach z polonią w krajach europy w związku z wątpliwościami dotyczłącymi umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. gdzie odbywają się te spotkani? Jak sądzisz? I teraz przy tym wszystkim pojawia się taka czerwona świnia i chrzani to co chrzani.

To już można opowiedzieć dowcip o blondynce jednak o Chrystusie już nie, gdyż byłaby wielka afera.
No oczywiście. przecież Chrystus był Żydem więc taki żart byłby antysemityzmem.

Zamiast dystansu - mamy postawy agresywne.
Agresja się rodzi z poczucia zagrożenia. Tego zaś by nie było, gdyby nie istniały spory światopoglądowe. Ponieważ jednak jesteśmy ludźmi to spory takie są nieuniknione w każdych warunkach, więc nie ma co ubolewać nad tym. Każde zjawisko ma swoje dobre i złe strony i nie ma sensu poszukiwać idealnych rozwiązań. idealna zgodna nie istnieje i trzeba to uznać. Dlatego takie jak ta sytuacja będą się zdarzały. Klaustrofobia światopoglądowa Senyszyn rodzi zjawiska odwrotne u jej przeciwnoków. To czy dojdzie do wojny czy nie zależy tylko od temperatury wzajemnej wymiany zdań. Im więcej inwektyw i paskudzenia tym temperatura sporu wyższa i tym łatwiej może dojść do eksplozji emocji.

Nie wiem jak Ty, ale ja nie chciałbym żyć w kraju, gdzie byle słowo lub żart jest związane z publicznym potępieniem.
Tego nie unikniesz. Dlatego dobrze ci będzie w kraju, w którym nie atakuje się michnikowszczyzny. jednakże ta ostatnia totalnie się skompromitowała. Można być inernacjonalistą ale nie powinno się do tego namawiać innych. Dopóki dopóty świat będzie oferował znacznie mniejsze ilości dóbr niż człowiek posiadał potrzeb, będą istniały sprzeczne interesy. I zdrowo jest bronić własnych interesów. Chorobą jest usuwanie poczucia wspólnoty interesów, bo daje to większe szanse przedstawicielom innych grup interesów.

A może jest to jedynie egzemplifikacja tego, o czym mówi cała Polska? Że Europa to dom publiczny świata?

Obecnie, to lewica jest mitem.
Dzięki tow. Michnikowi i innym kuroniom mamy w tym kraju mnóstwo partii peerelowskich i ani jednej normalnej. "Prawica" musi być bardziej lewicowa niż komuniści żeby zdobyć i utrzymać władzę a "Lewica" z tych samych powodów adoruje Kościół.

18.12.2006
12:00
[19]

Kharman [ ]

Attyla -->

Jesteś podręcznikowym wręcz przykładem zainfekowania neoliberalnym bełkotem.

Nie wiem jak ty ale ja uważam że moja droga jest zdecydowanie lepsza dla mnie niż twoja, czy jakiegoś muzułmanina, i mogę nawet powiedzieć że jest wyjątkowa. Gdyby jak to pięknie ujmujesz "neoliberalni "intelektualiści"" (to oczywiście jest twoja ocena i nie ma w najmniejszym stopniu oddźwięku pejoratywnego) nie uważali że ich rozwiązania są lepsze to byś się nie czuł przez nich taki osaczony. (Oczywiście ty zaraz napiszesz że gdzie, jaki osaczony, to jak szczekanie jakichś kundli jest, ja się mam świetnie.)
Nie mam zamiaru pozwalać abyś ty lub ktokolwiek inny mówił mi jak mam żyć, co jeść, jak się ubierać, co robić w wolnym czasie. Jak i nie widzę najmniejszego powodu aby zakazać ci chodzić do kościoła, po prostu grzeje mnie co robisz ze swoim życiem dopóki nie utrudniasz mi mojego.

Nie chodzi mi o Europejczyków. Mi chodzi o neoliberalne pranie mózgów

Ja tam wiem kim jestem, skąd pochodzę i nie mam problemów z tożsamością, ale nie stawiam tego na pierwszym planie, więc jestem pomiot zła.

No teraz to już chrzanisz jak potłuczony.

Nie znam New Age i w zasadzie mało mnie obchodzi.
Mógłbyś zdefiniować warstwę duchową? Bo podejrzewam że mamy różne definicje.

W rezultacie przeciętny Holender wie więcej o Buddzie czy Mahomecie niż Chrystusie.

Czy to przypadkiem nie ty pisałeś w którymś wątku edukacyjnym że wykształcenie do życia potrzebne nie jest? Boli że inni zlewają twoje ideały? Ty zlewasz ich, więc masz swoje poczucie lepszości u tych hedonistycznych neoliberałów.

Głównie o to, że nie ciskasz się ty i tobie podobni. O to, że przyjmujecie bezkrytycznie obce naszej kulturze i mentalności formy i treści.

Jeżeli zgodnie z sinusoidą mamy dołek to zamordyzm dotknie twoje prawnuki, a że dotknie tak czy tak to roztrząsanie tego jest mało istotne. Swoją drogą to byłby ciekawy widok gdybyśmy mieli szanse tego dożyć, Attyla Wielki Obrońca Tradycji stający wbrew tendencjom restauracji ładu moralnego, "bo to zamach na wolność i prowadzi do zamordyzmu"

Nie poradzę nic na to, że "pożyteczny idiota" mieści w sobie wszystko co mam do zarzucenia miejscowej michnikowszczyznie.


Co mnie obchodzi Michnik?

Kolejny mit i kolejna bzdura. Nie chrystianizacja była przymusowa a feudalizacja.

Wszystko jednio chodzi o metodę, z resztą jesteś zdaje się przedstawicielem poglądu że ze społeczeństwem to tylko batem można rozmawiać.

znowu na raty ale nic na to nie poradzę...

19.12.2006
15:52
[20]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Nie mam zamiaru pozwalać abyś ty lub ktokolwiek inny mówił mi jak mam żyć, co jeść, jak się ubierać, co robić w wolnym czasie.
Choroba... Dlaczego, kiedy nie masz już nic do powiedzenia zawsze mówisz coś takiego jak to wyżej? Różnica pomiędzy zgłaszanie zastrzeżeń do chamskich ataków na sacrum wielu ludzi w tym raju a nakazywaniem kto jak winien żyć jest ogromna. Może zatem uznajmy ten oczywisty fakt i dajmy sobie z tym pass.

Ja tam wiem kim jestem, skąd pochodzę i nie mam problemów z tożsamością, ale nie stawiam tego na pierwszym planie, więc jestem pomiot zła.
Skoro tak uważasz...

Mógłbyś zdefiniować warstwę duchową? Bo podejrzewam że mamy różne definicje.
Tak jak różne mamy definicje sprawiedliwości. twoja jest społeczna a moja sprawiedliwa. I próba definiowania przestrzeni duchowej jest równie awykonalna. Dla ciebie rzeczywistość duchowa nie istnieje, bo nie istnieje nic, co mogłoby istnieć bez oparcia o bazę ciała. Dla mnie ciało to temporalne miejsce pobytu duszy. Duszy o którą opoera się cały światopogląd.

Czy to przypadkiem nie ty pisałeś w którymś wątku edukacyjnym że wykształcenie do życia potrzebne nie jest?
Nie ja. No chyba, że chodziło o survival.

Attyla Wielki Obrońca Tradycji stający wbrew tendencjom restauracji ładu moralnego, "bo to zamach na wolność i prowadzi do zamordyzmu"
Możesz sobie kpić. To nie zmienia faktu, że mamy różne postrzeganie wolności. Twoje jesz przerażające anarchistyczne i dlatego się nie dogadujemy.

Co mnie obchodzi Michnik?
Nie wiem co cię Michnik obchodzi ale wiem, że to co on i jego akolici nawygadywali ty wchłonąłeś i uznałeś za własne.

Wszystko jednio chodzi o metodę, z resztą jesteś zdaje się przedstawicielem poglądu że ze społeczeństwem to tylko batem można rozmawiać.
1. jak wszystko to nie jedno:)
2. nigdy nie twierdziłem, że ze społeczeństwem należy rozmawiać za pomocą bata. Zawsze mówiłem, że społeczeństwo to abstrakt i mit wymyślony przez XIX wiecznych pożytecznych idiotów.

19.12.2006
16:17
smile
[21]

SUPERMETALIC [ Konsul ]

O co tu chodzi??? Czyżby znowu ktoś miał chętkę na małą kłutnię??? Ale obrażanie innych jest tu zabronione... Jeśli się mylę, to mnie poprawcie.



ps.: Jestem Polakiem, katolikiem i mam białą skurę, mimo to nie mam nic do innych ras i wyznań (nic nie sugeruję!).

19.12.2006
16:22
smile
[22]

dolomith [ Generaďż˝ ]

SUPERMETALIC --> hehe, a co by bylo gdyby powstal taki jeden maly watek i szybko znikl i wszyscy by sie wzajemnie powyzywali... ale by niektorym ulzylo... :] hehe...
Ba! a jakie niektorzy tworza wiazanki (oczywiscie takie bez wulgaryzmow). Jest ktos chetny do takiego zalorzenia watku <LOL>

19.12.2006
16:34
[23]

Andre770 [ Koniokwiciur ]

To wszytko czytać??? Po co tyle wody lejecie...

21.12.2006
03:32
[24]

Kharman [ ]

Czy aby na pewno? Nie twierdzę, że każdy niewierzący jest amoralny. Twierdzę, że każdy niewierzący pozbawiony jest zewnętrznych hamulców, których brak łatwo prowadzi do zła. Co więcej samo istnienie takiej alternatywa usuwa hamulce nawet u osób, które zachowują jeszcze formy religijności.

Buahahahahahaaaaa.... brak zewnętrznych hamulców, dobre... oczywiście rodzina i najbliższe otoczenie i ich oceny postępowania danego osobnika nie maja najmniejszego wpływu na moralność człowieka, bo każdy New Age'owiec to krwawy seryjny morderca, ale oni jeszcze nie są najgorsi bo w coś tam wierzą i jakieś śladowe ilości kanonów moralnych się dzięki temu do ich zdegenerowanych umysłów przedostają, zakałą rodu ludzkiego są ateusze którzy krew noworodków pija do obiadu żeby nabrać sił przed codzienna wieczorna kazirodczą orgią bo ci to już żadnych standardów moralnych nie maja, bo jak mogą mieć skoro nie ma w ich życiu absolutu niezbędnego do poznania granic wolności. Bo tylko absolut poparty rzecz jasna instytucją da gwarancje moralnego prowadzenia, w końcu kradną tylko ateiści.

W Europie średniowiecznej nie były znane choroby weneryczne, bo nieznane były prostytucja i rozwiązłość wschodu.Wyprawy krzyżowe to ujawniły a skutkiem była "niemoc" większości uczestników wypraw.

Nie były znane czy może ówcześni nie wiedzieli co ich wykańcza?

A sprawa Anety K? Nie można powiedzieć, że taka podłość nie pojawiłaby się w społeczności uznającej czystość moralną. Jednak zjawisko permanentnie samotnej matki wielu dzieci godzącej się na wolną od hamulców ale nie wolną od skutków rozwiązłość jest obecnie co najmniej powszechne a na pewno jest akceptowane.

Czystość moralną? O ile się nie mylę to u podstaw twojego światopoglądu tkwi przekonanie że człowiek po szyję uwalany jest w grzechu, więc nikt nie jest czysty moralnie, w zasadzie jakby to rozwinąć to wychodzi że rozgrzeszenie niedzielne jest nieważne bo ksiądz tez jest grzesznikiem w momencie spowiedzi jako że wszyscy jak jeden są obciążeni grzechem pierworodnym którego zdaje sie ot tak sie nie usuwa, moge sie mylić ale do tego potrzebny jest chyba sąd ostateczny, nieprawdaż?

Kto jest tu zarozumiały? Ja który poddaję się rygorystycznym zasadom życiowym czy ty, który uważasz, że ich nie potrzebujesz? Ja, który uważam, że jestem dzieckiem Boga i jego woli podlegam, czy ty, który żyjesz w złudzeniu własnej suwerenności?

A kto powiedział że nie potrzebuję? Niepotrzebne mi twoje, które tak usilnie starasz sie narzucić wszystkim dookoła. Te które mam na razie mi wystarczają, jak będzie zapotrzebowanie na nowe to sobie jakichś poszukam. Tylko że wybiorę je sam a nie przyjmę jako prawdy objawione w pakiecie startowym.
Poza tym nawet jeśli jestem zarozumiały to tylko dlatego ze uważam że moje rozwiązania dla mnie jako jednostki sa lepsze niż twoje, wracamy tu do braku poczucia lepszości którym tak ciskasz na lewo i prawo. Popatrz, jednak mam.

1. wąsów nie noszę

Zawsze mi sie wydawało że poglądy sa niezależne od owłosienia na twarzy, czyli co jak zapuścisz brodę i wąs to pójdziesz w stronę leninizmu? :D Chociaż do tego to jeszcze musiałbyś wyłysieć, ale może odrobina Che gdzieś tam sie pojawi.

2. walonek nie mam i nigdy nie miałem. Zresztą nie ma sensu ubierać mnie w części twojej prywatnej garderoby.


Wiesz, gnoju można nanieść i na lakierkach, walonki nie są do tego niezbędne.

3. co do twojej klaustrofobii, to ta choroba wiele wyjaśnia ;)

Są też agorafobicy. Widać symptomy... :)

Choroba... Dlaczego, kiedy nie masz już nic do powiedzenia zawsze mówisz coś takiego jak to wyżej? Różnica pomiędzy zgłaszanie zastrzeżeń do chamskich ataków na sacrum wielu ludzi w tym raju a nakazywaniem kto jak winien żyć jest ogromna. Może zatem uznajmy ten oczywisty fakt i dajmy sobie z tym pass.


No popatrz, dla mnie istnieje ogromna różnica miedzy zygotą a płodem (nie chcę ciągnąć tematu, chodzi o zobrazowanie kwestii ze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia).

Tak jak różne mamy definicje sprawiedliwości. twoja jest społeczna a moja sprawiedliwa.

Nie ma sprawiedliwej sprawiedliwości, jest tylko sprawiedliwość silniejszego, a że masy sa teraz silne to masz sprawiedliwość społeczną. Ale tylko do pewnego pułapu bo później zaczyna sie sprawiedliwość elit, jakie by nie były.

Dla ciebie rzeczywistość duchowa nie istnieje, bo nie istnieje nic, co mogłoby istnieć bez oparcia o bazę ciała. Dla mnie ciało to temporalne miejsce pobytu duszy. Duszy o którą opoera się cały światopogląd.

Rzeczywistość duchowa również opiera sie o ciało, nieśmiertelności duszy i jej niezależność od ciała jest oparta o promesę wydana przez KK na to ze po śmierci nadal będziesz, i tak ja niczego spektakularnego sie nie spodziewam, ciebie może spotkać anulacja owej promesy. Oni cię co tydzień zapewniają o jej aktualności a ty im wierzysz, taki układ, a odpowiedź przed nami.

Twoje jesz przerażające anarchistyczne i dlatego się nie dogadujemy.

Ależ dlaczego zaraz anarchistyczne, opieram moje poglądy na dość prostym sformułowaniu, moja wolność kończy sie tam gdzie zaczyna sie wolność innego człowieka. Nie będe ci zakazywał modłów czy palił kościołów bo to będzie naruszenie twojej i współwyznawców wolności ale jaja na krzyżu wystawie bo beda wisiały w miejscu do którego odwiedzin ani oglądania pracy nikt cie zmuszał nie będzie. Zachowasz wolność wyboru.

1. jak wszystko to nie jedno:)


Rewolucyjności ówczesnych przemian to nie zmienia...

05.01.2007
01:13
[25]

Kharman [ ]

Attyla --> tak w ogóle to polecam lekturze numer 50 "Polityki" i artykuł "Mężowstręt", są tam opisane pożytki z tradycyjnego podziału na role męskie i żeńskie.
Ale ty zdaje się gazet nie czytasz...

05.01.2007
16:58
[26]

eros [ elektrybałt ]

Kharman -----> Jakie to malzenstwo, kiedy meza prawie nie ma w domu, az do emerytury? Cos Ci sie ewidentnie pomieszalo. Chyba, ze chodzi Ci o to, ze Japonczycy, sa tacy wylewni, czuli zaraz potem jak przyjda z pracy - to do nich podobne. Sytuacje pewnie zmieniloby odwrocenie rol spolecznych - pracujaca mezatka na emeryturze zachowywalaby sie pewnie zupelnie odmiennie, podobnie jak wtedy, gdyby oboje pracowali. Trzeba przyznac - mocny argument - po prostu strzal w dziesiatke!

05.01.2007
18:49
[27]

Kharman [ ]

eros --> no jak to jakie małżeństwo, tradycyjne.
I nie jest to argument tylko ciemna strona tradycji.

05.01.2007
21:28
[28]

eros [ elektrybałt ]

Kharman ---> Dalej sadze, ze nie jest dobry przyklad. Jesli juz to winilbym tutaj mentalnosc a nie tradycje. Tradycje to maja na Nowej Gwinei, zeby niedzielny posilek zakaszac turysta, takie przyklady dawaj :P

05.01.2007
22:41
[29]

Kharman [ ]

eros --> a mentalność to skąd się bierze jak nie z tradycji? Attyla nie jest Attylą bo tak, tylko odnosi swoje postawy do tradycji,jak można wnieść z jego postów tradycja jest podstawą kreowania jego zachowań i sądów, to samo można powiedzieć, o mnie, o tobie, o każdym. Kwestia po której jesteś stronie, czy może stoisz obok.

05.01.2007
23:02
[30]

eros [ elektrybałt ]

Kharman -----> Attyla jest Attyla nie dlatego, ze ktos mu wpoil przekonania i poglady, ktorymi teraz obraca na tym forum. Bycie kims nie zalezy od tradycji, a mentalnosc nigdy calkowicie od tejze zalezna nie jest. To, ze ktos dziedziczy nierobstwo to nie jest tradycja, tylko mentalnosc, ktora z tradycji nie wynika, bo w ten sposob wszelkie zlo i dobro swiata tradycja moznaby tlumaczyc.

05.01.2007
23:24
[31]

Kharman [ ]

eros -> oczywiście że mentalność nie jest całkowicie zależna od tradycji, co nie zmienia w niczym kwestii że w znacznym stopniu od niej zależy, te dwie sprawy są powiązane.

Chciałbym przeprosić za składnię i styl powyższego zdania, potraktujmy to jako wypadek przy pracy...

06.01.2007
07:33
[32]

alpha_omega [ Senator ]

Mocno zależy, ale da się z tego wyzwolić. Ciekawe, że często mamy wtedy przykład dialektyki. Wyzwolenie następuje poprzez przeciwienstwo. Następnie nierzadko buduje się syntezę - tj. z przeciwstawnych światopoglądów wybiera się rzeczy sensowne i formułuje się światopogląd interpretując czynniki danego punktu widzenia w opozycji do spojrzenia przeciwnego. Czasem tzw. ze skrajności w skrajność. To po prostu ułatwia rozumienie przy zmianie.

06.01.2007
07:42
[33]

alpha_omega [ Senator ]

Zresztą - czytajcie. Wtedy tradycja może upaść (lub nabrać innego sensu). Wolność lektury potrafi wyzwolić światopogląd. Między innymi dlatego tak cenię filozofię.

08.01.2007
11:02
[34]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Eros zapomniał wspomnieć o jednym drobiazgu - nie jestem japończykiem. Nie twierdzę też że tradycyjny model rodziny działa w każdych warunkach. Nie twierdzę też, że w zakresie definicji rodziny mieści się współczesny model japoński. Raczej mam duże wątpliwości co do tego czy sytuacja, w której małżonkowie stykają się z sobą od wielkiego dzwonu daje podstawy do tego by twierdzić, że mamy do czynienia z rodziną. Powiedziałbym raczej że mamy do czynienia z parą obcych sobie ludzi, którzy podjęli decyzję o zawarciu związku małżeńskiego nie godząc się na konsekwencje takiego faktu. W każdym razie jeżeli chcesz dostrzegać tu jakiś dowód to chyba tylko na poparcie tez głoszonych prze ze mnie.

Buahahahahahaaaaa.... brak zewnętrznych hamulców, dobre... oczywiście rodzina i najbliższe otoczenie i ich oceny postępowania danego osobnika nie maja najmniejszego wpływu na moralność człowieka, bo każdy New Age'owiec to seryjny morderca
Nie wiem jak na to reagować... Może w ten sposób: istnieje kodeks karny, w którym znajduje się mnóstwo czynów spenalizowanych. Jednak 90% ludzi unika raczej kontaktu z prokuratorem. Czy to znaczy, że kodeks karny jest przeżytkiem? Czy to znaczy, że ponieważ jest skierowany do 10% to nie obowiązuje pozostałych 90%? Czy to, że kodeks zawiera w sobie karę za kradzież znaczy, że każdy człowiek jast kleptomanem? Czy to, że karamy za gwałt oznacza, że każdy facet jest chodzącym gwałcicielem??? Kpisz czy o drogę pytasz???

Powyższego nie należy rozumieć w sposób libertyński - tj. że tabu ukształtowane przez tradycję są dla maluczkich, bo my etycznie czyści jesteśmy wolni od ich przywar i nas nie dotyczą te wszystkie ograniczenia. należy to rozumieć w ten sposób, że zasady dotyczą wszystkich. Bez względu na to, czy powszechnie są one zachowywane czy wręcz przeciwnie. A jak działa "popuszczenie pasa" widać chociażby po obecnych stosunkach między kobietami i mężczyznami. Dawne tabu dotykały w zasadzie tylko tych, którzy się z nimi nie zgadzali. W związku z tym mieliśmy mężów, którzy zdradzali żony i żony, które nie były wierne mężom. Mieliśmy grupę kokot i mieliśmy grupę żigolaków. Rzecz w tym, że obecnie nie da się takich grup wyodrębnić. Nie chcę powiedzieć, że w przeszłości każdy człowiek miał tylko jednego partnera. Chcę powiedzieć, że wtedy wszystko było prostsze. Każdy wiedział czym jest zło i czym jest dobro nie tocząc pseudofilozoficznych na ten temat wywodów. Obecnie relatywizacja doprowadziła do tego, że za dobre uznawane jest wyłącznie to, co jest dobre dla mnie, żłe zaś jest to, co sami za złe uznajemy. O ile zatem w końcu XIX w. mentalność Kalego była powszechnie potępiana ze względu na jej wybitną relatywność i wyśmiewana jako prymitywna i beztreściowa o tyle teraz stała się źródłem natchnienia dla ideologów głoszących "wiek wolności". Jakkolwiek nie brzmiałoby to paradoksalnie - wolność nie jest wartością bezwzględną i nie może istnieć bez regół je ograniczających. Jakkolwiek by ci się to nie podobało - nie wystarczy wszystkiego wrzucać do KK. Przede wszystkim należy ludzi wychowywać tak, by większość określonych reguł łamać nie chciała a nie tylko obawiała się konsekwencji. Konsekwencje zahamują niezdecydowanych. Dla tych, którzy nie mają dylematów moralnych nie istnieją żadne zakazy. Teraz zaś mamy czasy, w których zlikwidowano większość hamulców wewnętrznych (tj. "wbudowanych" w procesie socjalizacji) w związku z czym ci niezdecydowani nie mają dylematów. W zasadzie ten, który powie, że sąsiad czy sąsiad są grzeszni (czyli źli - nie odpowiadającym normom dobra) naraża się na śmieszność. Dzisiaj wyśmiewana jest nie niewierna kobieta a potępiany niewierny facet. Dziś pod pręgierzem staje ten, kto śmie im to w oczy powiedzieć. Do czego jest to bodziec? W sobotę bodaj widziałem kawałek jakiegoś filmu, w którym usłyszałem, jak jakaś nauczycielka powiedziała z przekonaniem w głosie, że dzisiaj rozwody są codziennością i dzieci nie powinny się tym przejmować. Super! O to walczyła komuna i bitwa warszawska tego nie powstrzymała.

Bo tylko absolut poparty rzecz jasna instytucją da gwarancje moralnego prowadzenia, w końcu kradną tylko ateiści.
Z nas dwóch tylko ty bez przerwy żądasz gwarancji. Mi wystarcza tylko potępianie złego i chwalenie dobrego. Ja nie chcę gwarancji, go gdybym ich chciał, to bym kupił nową pralkę albo kuchenkę mikrofalową.

Nie były znane czy może ówcześni nie wiedzieli co ich wykańcza?
Nie były znane. Pierwsza krucjata w połowie zległa, bo nagle się okazało, że istnieją choroby przenoszone drogą płciową. naturalnie Nie używam tu kategorii bezwzględnych. To, że choroby nie były znane należy czytać: choroby weneryczne nie były zjawiskiem powszechnym. Chorowali tylko ci, którzy nie przestrzegali reguł.

Czystość moralną? O ile się nie mylę to u podstaw twojego światopoglądu tkwi przekonanie że człowiek po szyję uwalany jest w grzechu,
U podstaw mojego światopoglądu leży teza, że człowiek ma skłonności do grzechu. Dążenie do wolności to dążenie do wyzbycia się grzechu. Zresztą nie jest top twierdzenie śmieszne, jak niektórzy uważają. Nie może być uznany za zniewolonego człowiek, który chce przestrzegać reguł a nie może taki, który jest do tego zmuszany. Pytanie brzmi: czy wolność osiągniemy likwidując zasady czy ich przestrzagając tak długo aż staną się częścią nas samych? Pytanie, które leży u fundamentu każdego ruchu politycznego bazującego na ruchach etycznych bazujących na obalaniu istniejących autorytetów. Paradoks jest taki, że ruchy sanacyjne zawsze bazowały na kompromitowaniu autorytetów formalnych i zastępowaniu ich autorytetami rzeczywistymi. Tyle, że o ile autorytet formalny (np. Kościoła) łatwo obalić o tyle umieścić na jego miejscu tzen rzeczywisty jest baardzo trudno. W rezultacie na 100% populacji jej 80% było pozbawione jakiegokolwiek autorytetu co dawało pole do popisu dla grup lewackich, żądających likwidacji zasad w ogóle. Skutki mamy już teraz.

Niepotrzebne mi twoje, które tak usilnie starasz sie narzucić wszystkim dookoła.
Zatem czujesz się zniewalany. Czy dlatego, że nie odpowiadają ci reguły czy dla tego, że nie odpowiada ci autorytet? Sądzę, że tobie nie odpowiada "tylko" autorytet. Sam możesz być autorytetem tylko dla siebie. Ty nie zastąpisz innym tego, który starasz się obalić.

Są też agorafobicy. Widać symptomy... :)
co z tego? jeszcze raz zadam to pytanie. Czy likwidacja zasad gwarantuje cokolwiek? Co gwarantuje istnienie zasad? Pierwsze gwarantuje likwidację zła, skoro zło zostanie zlikwidowane jako kategoria etyczna. Drugie gwarantuje ograniczenie zła jako zjawiska.

No popatrz, dla mnie istnieje ogromna różnica miedzy zygotą a płodem
No popatrz. Dla mnie istnieje ogromna różnica pomiędzy posiadaniem daru mowy a mądrością.

Nie ma sprawiedliwej sprawiedliwości, jest tylko sprawiedliwość silniejszego, a że masy sa teraz silne to masz sprawiedliwość społeczną. Ale tylko do pewnego pułapu bo później zaczyna sie sprawiedliwość elit, jakie by nie były.
No tak. W ogóle jest tylko to czego nie ma.

Oni cię co tydzień zapewniają o jej aktualności a ty im wierzysz, taki układ, a odpowiedź przed nami.
1. Nie przypominam sobie takiej gadaniny od kilku miesięcy. jeżeli czegoś słucham bez przerwy to tylko to, że Bóg jest dobrem absolutnym i że życie w Chrystusie do tego Dobra zbliża. Gdzie tu gadka o nieśmiertelności?
2. nie wierzę dla tego, że mówią "oni" ale dla tego, że nie wierzę w nic konkurencyjnego.
3. we mszach zacząłem uczestniczyć dopiero od niedawna (i tu muszę podziękować tobie i tobie podobnym, bo w dużej części dzięki wam się to stało), więc to zapewnianie nie zbudowało we mnie postawy. raczej moja postawa przestała się z formą kłócić.

Ależ dlaczego zaraz anarchistyczne, opieram moje poglądy na dość prostym sformułowaniu, moja wolność kończy sie tam gdzie zaczyna sie wolność innego człowieka. Nie będe ci zakazywał modłów czy palił kościołów bo to będzie naruszenie twojej i współwyznawców wolności ale jaja na krzyżu wystawie bo beda wisiały w miejscu do którego odwiedzin ani oglądania pracy nikt cie zmuszał nie będzie. Zachowasz wolność wyboru.
Wiesz - jakoś ci nie wierzę. W każdym "porządku" laickim roi się od zapewnień o wolnościach i innych takich a potem nie sposób otrząsnąć się z wrażenia, że cały czas jestem pod presją ideologiczną i że ci którzy pieprzą o wolności idei mówią wyłącznie o wolności w ramach ich idei.

08.01.2007
11:28
[35]

Hellmaker [ Nadputkownik Bimbrojadek ]

Tak se tylko ...
"że Bóg jest dobrem absolutnym" - biorąc pod uwagę podstawę wiary chrześcijańskiej - czyli Biblię - Bóg nie jest dobrem absolutnym. Jest Absolutem samym w sobie. Opisywanie Boga jako Dobra Absolutnego jest niedomówieniem. I to poważnym. Na zasadzie - nie kłamię, ale po prostu nie powiem calej prawdy.

08.01.2007
12:03
[36]

J.K.Tank [ Pretorianin ]

W rezultacie na 100% populacji jej 80% było pozbawione jakiegokolwiek autorytetu co dawało pole do popisu dla grup lewackich, żądających likwidacji zasad w ogóle. Skutki mamy już teraz.

>>>Można wiedzieć skąd masz takie dokładne dane?

08.01.2007
13:15
[37]

Kharman [ ]

Attyla -->


Eros zapomniał wspomnieć o jednym drobiazgu - nie jestem japończykiem.

Cóż z tego? Taka jest rzeczywistość tam, poza tym skąd przypuszczenie że to oni podejmowali decyzję? O ile się nie mylę to w Japonii jeszcze do niedawna, a może i nadal małżeństwa były układane przez rodziny. Tradycyjnie. Wiesz bierzemy dwoje obcych sobie ludzi i robimy z nich "rodzinę" bo z punktu widzenia rodziców nowożeńców się to opłaca, służy dobru rodu, bla bla bla...
To że młodzi mogą szczerze sie nie znosić ale związani świętym węzłem małżeńskim będą tkwić w chorej, pełnej hipokryzji sytuacji mało kogo obchodzi. "Bo miłość przyjdzie z czasem"

Tak poza tym, to nie jest współczesny model japońskiej rodziny, to jest tradycyjna droga, młodzi Japończycy nie chcąc obudzić się u boku obcej osoby kiedy nadejdzie emerytura stawiają na związki partnerskie. Moderniści i libertyni przebrzydli, tradycja upadnie, nie będzie rodziny, ruja i poróbstwo... to z pewnością doprowadzi do wzrostu liczby rozwodów i usuwanych ciąż.

Jestem zmuszony pisać na raty, dokończę za jakąś godzinę.

Kontynuując.

Nie wiem jak na to reagować...

Zacznijmy od tego że zasugerowałeś ze jako niezrzeszony nie mam nad sobą żadnego mechanizmu kontrolnego w postaci absolutu i instytucji kościoła, co za tym idzie nie będzie dla mnie najmniejszym problemem zdradzić żonę a później sie rozwieść, bo to że zawiodę ja, oraz pokładane we mnie nadzieje rodziców z jednej i z drugiej strony, a także zniszczę moją reputację wśród znajomych to oczywiście można o kant stołu potłuc bo jakież to ma znaczenie wobec zewnętrznych hamulców w postaci wiary i absolutu, nie?

Obecnie relatywizacja doprowadziła do tego, że za dobre uznawane jest wyłącznie to, co jest dobre dla mnie

Jak to jest że moralność Kalego w wydaniu jednostkowy jest taka be, a w narodowym tudzież wspólnotowo-wyznaniowym już niekoniecznie?

W zasadzie ten, który powie, że sąsiad czy sąsiad są grzeszni (czyli źli - nie odpowiadającym normom dobra) naraża się na śmieszność. Dzisiaj wyśmiewana jest nie niewierna kobieta a potępiany niewierny facet. Dziś pod pręgierzem staje ten, kto śmie im to w oczy powiedzieć.

Może dlatego że taki moralista czepia się na ogół nieistotnych pierdół, tak jak ja usłyszałem że brak zachwytów nad wybetonowanym placykiem ze skrawkami trawnika jest obrazą Boga?

CDN... z przyczyn niezależnych...

Z nas dwóch tylko ty bez przerwy żądasz gwarancji.

Żądam gwarancji? Czego?

To, że choroby nie były znane należy czytać: choroby weneryczne nie były zjawiskiem powszechnym.

Teraz też się specjalnie nie plenią. I w dalszym ciągu chorują ci którzy nie przestrzegają reguł. Ja jeszcze nie spotkałem kogokolwiek z tym problemem, a znam ludzi wyjątkowo wylewnych, którzy potrafią zwierzać się z częstotliwości oddawania stolca. No ale może mało ludzi znam.

U podstaw mojego światopoglądu leży teza, że człowiek ma skłonności do grzechu.

O ile się nie mylę to ludzkość jako taka jest naznaczona grzechem pierworodnym. Każdy podpada pod niego w chwili narodzin, o, pardon, w chwili poczęcia. Więc żaden z grzesznych uczynków nie przebije tamtego, jakkolwiek czysto moralnie bym żył i tak będę grzesznikiem, to po co się bawić w cotygodniowe rytuały skoro i tak nie zmyją one ze mnie tego pierwszego? A co ciekawsze wszystkie złe uczynki które mi ksiądz odpuści i tak zostaną wyciągnięte na Sądzie Ostatecznym i będę z nich rozliczony. Więc na jedno wychodzi, czy będę należał czy nie, tyle że teraz oszczędzam czas jaki by mi zabrało chodzenie na msze i mogęgo inaczej spożytkować.

Pytanie brzmi: czy wolność osiągniemy likwidując zasady czy ich przestrzegając tak długo aż staną się częścią nas samych? ...

Nigdy nie zlikwidujesz zasad, co najwyżej możesz zaproponować czy narzucić nowe które w ten czy inny sposób będą odnosiły się do starych. Jakkolwiek pociągająca byłaby anarchia to jest ona nie do zrealizowania bo populacja (żeby nie używać tego wstrętnego terminu społeczeństwo) i tak wykształci prędzej czy później jakieś zasady współistnienia swoich członków.

Zatem czujesz się zniewalany.

Niespecjalnie...

Czy dlatego, że nie odpowiadają ci reguły czy dla tego, że nie odpowiada ci autorytet?

Głównie reguły oraz instytucja polityczna za nimi stojąca, autorytet, jeżeli o Bogu tutaj mowa, nie należy do tematu.

co z tego? jeszcze raz zadam to pytanie. Czy likwidacja zasad gwarantuje cokolwiek? Co gwarantuje istnienie zasad?

Istnienie zasad nie ogranicza zła a jedynie pozwala je zdefiniować, choć i tak w relacji do przyjętego kodeksu, zmienisz zasady zmieni się zakres zła, poza tym im sztywniejszy kodeks tym więcej zła bo tym więcej działań ludzkich jest z zasadami niezgodnych.

CDN...

No tak. W ogóle jest tylko to czego nie ma.

No więc co to jest sprawiedliwa sprawiedliwość?

Nie przypominam sobie takiej gadaniny...

Twoja dusza podobno jest nieśmiertelna i po śmierci ciała nie znika. Chyba takie są założenia?

Wiesz - jakoś ci nie wierzę.

Nie interesuje mnie to czy mi wierzysz, nie piszę tutaj żeby uzyskać twoja akceptację.

08.01.2007
19:08
[38]

eros [ elektrybałt ]

Hellmaker -----> Nie wiem jaki teolog Ci takich glupot naopowiadal, lecz sa to zwykle herezje.

(Kim zatem jest Bóg, skoro nie jest ani per se, ani "aktem istnienia"? Co jest istotą Boga? By odpowiedzieć na to pytanie, Tischner, w sposób paradoksalny, szuka sojusznika w św. Anzelmie. Jeśli w Bogu najwyższe nie jest to, że jest On per se, to co faktycznie jest najwyższe? Autor Świata ludzkiej nadziei proponuje własną interpretację argumentu ontologicznego, wychodząc od centralnego dla tego argumentu sformułowania: "Jesteś czymś, ponad co niczego większego nie można pomyśleć". Taki byt, w rozumieniu Anzelma, to byt nieskończenie doskonały, byt konieczny, wszechmocny. Istnienie Boga wypływa z tej konieczności bądź wszechmocy. Taka interpretacja Boga jako bytu nieskończenie doskonałego jest jednak interpretacją ontologiczną. Interpretacja Tischnera nie jest ontologiczna, lecz agatologiczna (przy czym ontologia jest tu rozumiana już inaczej niż poprzednio - jako myślenie w kategorii istnienia). Tym, "ponad co niczego większego nie można pomyśleć", jest Dobro. W ten sposób w miejsce najwyższego Bytu Tischner wprowadził Dobro, a w miejsce logiki bycia - dramat. To właśnie dopiero intuicja Dobra pozwala myśleć o Bogu jako czymś, co jest "naj...": "tym, ponad co niczego większego nie można pomyśleć, jest absolutne Dobro. Czy absolutne Dobro może nie istnieć? Dobro niejako samo przez się »domaga się« zaistnienia. Absolutne Dobro domaga się zaistnienia w sposób absolutny. To, co domaga się istnienia w sposób absolutny, nie może nie zaistnieć. Jego istnienie musi być takie, jakie jest jego wymaganie istnienia. Bóg - jako Dobro absolutne - istnieje" (SOIC, s. 270). Istnienie wypływa zatem z samej natury Dobra, inaczej jednak u Boga, inaczej u człowieka.

11.01.2007
10:29
[39]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Cóż z tego?
Ano chociażby to, że nie widzę powodu by bronić ich zwyczajów.

Co do układów małżeńskich to poza emocjonalnymi nie istnieją argumenty dowodzące ich mniejszej skuteczności w zakresie dobrego życia małżeńskiego niż małżeństwa będące dziełem zauroczenia czy przypadku.

Zacznijmy od tego że zasugerowałeś ze jako niezrzeszony nie mam nad sobą żadnego mechanizmu kontrolnego w postaci absolutu i instytucji kościoła, co za tym idzie nie będzie dla mnie najmniejszym problemem zdradzić żonę a później sie rozwieść, bo to że zawiodę ja, oraz pokładane we mnie nadzieje rodziców z jednej i z drugiej strony, a także zniszczę moją reputację wśród znajomych to oczywiście można o kant stołu potłuc bo jakież to ma znaczenie wobec zewnętrznych hamulców w postaci wiary i absolutu, nie?
Zachowujesz się jak kobieta. Wszystko bierzesz do siebie. Przeczytaj raz jeszcze to co napisałem, i spróbuj nie odnosić tego do siebie czyli do skali mikro a do skali makro. To co napisałem nie mogło być skierowane do ciebie chociażby z tego powodu, że nie znam ciebie i nie ejstem w stanie oceniać.

Jak to jest że moralność Kalego w wydaniu jednostkowy jest taka be, a w narodowym tudzież wspólnotowo-wyznaniowym już niekoniecznie?
Postawa większości pseudointelektualistów. Skala mikro musi się równać skali makro. Na takie coś nie ma metody poza odesłaniem na reedukację.

Może dlatego że taki moralista czepia się na ogół nieistotnych pierdół, tak jak ja usłyszałem że brak zachwytów nad wybetonowanym placykiem ze skrawkami trawnika jest obrazą Boga?
Czy ja pisałem coś o trawnikach?

Żądam gwarancji? Czego?
A na co udziela się gwarancji? Chyba nie na to, że rzecz będzie szwankowała w wręcz odwrotnie?

Teraz też się specjalnie nie plenią. I w dalszym ciągu chorują ci którzy nie przestrzegają reguł.
No tak. teraz zapewne usłyszę wykład na temat jak to rozwój technologii i medycyny likwiduje konieczność utrzymywania barier etycznych. Znaczy, że jak pojawi się jakiś Frenkenstein, nie będziemy musieli utrzymywać penalizacji zabójstwa, bo i po co, skoro ofiarę będzie można wskrzesić? A może nawet sklonować ze świadomością dochodzącą do momentu traumy.

O ile się nie mylę to ludzkość jako taka jest naznaczona grzechem pierworodnym.
Przeoczyłeś chrzest i ofiarę Chrystusa. Co - Żydem jesteś?:)

Jakkolwiek pociągająca byłaby anarchia to jest ona nie do zrealizowania bo populacja (żeby nie używać tego wstrętnego terminu społeczeństwo) i tak wykształci prędzej czy później jakieś zasady współistnienia swoich członków.
to nie jest odpowiedź. nihilizm etyczny stworzy tylko etykę rewolucyjną a jak jest ona pojemna, to wie każdy myślący.

Niespecjalnie...
To na cholerę te protesty? Dla protestów samych?

Głównie reguły oraz instytucja polityczna za nimi stojąca, autorytet, jeżeli o Bogu tutaj mowa, nie należy do tematu.
Autorytet ma Kościół jako instytucja a nie Bóg. Bóg jest ponad to. Wobec Niego bluźnierstwem by było używanie takich słów. zatem przeszkadza ci autorytet Kościoła. A dlaczego? Bo głosi inne niż twoje poglądy? To dla czego nie polemizujesz z poglądami a atakujesz ich nosiciela? Bo to łatwiejsze i nie wymaga takiego przygotowania merytorycznego? Bo tu za wystarczające kompetencje wystarczy nienawiść czy chociażby niechęć?

Istnienie zasad nie ogranicza zła a jedynie pozwala je zdefiniować, choć i tak w relacji do przyjętego kodeksu, zmienisz zasady zmieni się zakres zła, poza tym im sztywniejszy kodeks tym więcej zła bo tym więcej działań ludzkich jest z zasadami niezgodnych.
Zdefiniowanie zła pozwala je zidentyfikować. Ludzie z natury - choć mają skłonność do zła - dążą do dobra. Zatem zdefiniowanie zła większą ich część zniechęci do wykonywania działań określonych jako złe. Ergo - zasady ograniczają rozmiary zła.

No więc co to jest sprawiedliwa sprawiedliwość?
jest tym czym jest sprawiedliwość społeczna czy rewolucyjna moralność - zabawką w rękach etycznego nihilisty.

Twoja dusza podobno jest nieśmiertelna i po śmierci ciała nie znika. Chyba takie są założenia?
Taki jest dogmat. Nie wymaga on zatem powtarzania.

Nie interesuje mnie to czy mi wierzysz, nie piszę tutaj żeby uzyskać twoja akceptację.
Czyli nie istnieją przyczyny tej wymiany zdań? Grafomanem jesteś czy co?

12.01.2007
10:02
[40]

Kharman [ ]

Attyla -->

Co do układów małżeńskich to poza emocjonalnymi...

Phi! Emocje, zdrowie psychiczne, kto by się tym przejmował przy doskonałym mariażu... jakieś nieistotne pierdoły...

Zachowujesz się jak kobieta. Wszystko bierzesz do siebie. Przeczytaj raz jeszcze to co napisałem, i spróbuj nie odnosić tego do siebie czyli do skali mikro a do skali makro. To co napisałem nie mogło być skierowane do ciebie chociażby z tego powodu, że nie znam ciebie i nie ejstem w stanie oceniać.

To z resztą pozbawionych zewnętrznych hamulców osób jesteś na ty? Znasz ich doskonale, piłeś wódkę niejeden raz itd. Jak piszesz o wszystkich w skali makro to piszesz też o mnie, i nie widze najmniejszego powodu aby nie odnosić tego do siebie. W końcu jestem jednym z tych bez hamulców.

Postawa większości pseudointelektualistów. Skala mikro musi się równać skali makro. Na takie coś nie ma metody poza odesłaniem na reedukację.


Taaak wiem, w skali makro moralność Kalego nazywamy interesem narodowym tudzież wyższą koniecznością, ewentualnie prymatem moralnym.

Czy ja pisałem coś o trawnikach?

Nie, napisałem ci tylko dlaczego domorośli moraliści są śmieszni, czepiają się rzeczy nieistotnych.

No tak. teraz zapewne usłyszę wykład...

Nie, nie przeczytasz wykładu, bo i co miałbym dodać? Chcesz żyć w swoich katastroficznych wizjach to żyj, co mi do tego, tylko nie rób innym wody z mózgu.

Przeoczyłeś chrzest i ofiarę Chrystusa. Co - Żydem jesteś?:)

Obawiam się że nie mogę tutaj napisać co bym chciał bo watek poleci. Postaram się podesłać na maila, ale jeszcze muszę to skomponować.

to nie jest odpowiedź. nihilizm etyczny stworzy tylko etykę rewolucyjną a jak jest ona pojemna, to wie każdy myślący.


Już ci napisałem, nie da się zniszczyć zasad, można co najwyżej stworzyć nowe tyle że i tak w odniesieniu do starych. Ty zakładasz, że twoi przeciwnicy ideowi chcą zaprowadzić pustkę w tym miejscy, śnij dalej.

To na cholerę te protesty? Dla protestów samych?

W moim obecnym miejscu zamieszkania nie czuję sie zniewalany, w Polsce w zasadzie też nie, chociaż dlaczego miałbym nie prowadzić dysputy z osobami które chcą z kraju zrobić klechistan?

Autorytet ma Kościół jako instytucja...


Kościół jako instytucja nigdy u mnie autorytetu nie miał i szczerze wątpię aby miał szanse kiedykolwiek go uzyskać. Więc jak może mi przeszkadzać coś co nie istnieje? Pojedynczy ksiądz jako osoba, dlaczego nie, ale żadnego nie znałem dostatecznie długo aby usłyszeć cokolwiek poza kazaniem.
Więc zostają reguły, a no i wciskanie mi ich na siłę, poprzez polityków prawoskrętnych.

Zdefiniowanie zła pozwala je zidentyfikować.

Masło maślane?

Bez ludzi którzy przyjmą zasady pozostaną one jedynie słowami na papierze, tudzież tablicach, same z siebie nic nie robią, nie ma żadnego ergo, jest: ludzie (ewentualnie absolut, jak kto woli) --> zasady --> ludzie --> postępowanie, w takiej kolejności, bez zabawy w skoki.

jest tym czym jest sprawiedliwość społeczna czy rewolucyjna moralność - zabawką w rękach etycznego nihilisty.

Zaraz, zaraz, napisałeś że twoja sprawiedliwość jest sprawiedliwa w odróżnieniu od mojej społecznej, więc pytam co to jest sprawiedliwa sprawiedliwość?

Czyżby kolejna adefiniowalna z definicji wartość absolutna?

Taki jest dogmat. Nie wymaga on zatem powtarzania.

Ano tak, ja w kościele to na pogrzebach jestem, dlatego mi się wydawało ze na każdej mszy o tym mówią, a i jeszcze śluby nawiedzam ale tam o nieśmiertelnej duszy raczej nie mówią.

Czyli nie istnieją przyczyny tej wymiany zdań? Grafomanem jesteś czy co?

Robię to dla rozrywki, czasami dość masochistycznej trzeba przyznać. A no i nie chcę abyś zapomniał że oprócz prawomyślnych są tez inni.

15.01.2007
11:30
[41]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Phi! Emocje, zdrowie psychiczne, kto by się tym przejmował przy doskonałym mariażu... jakieś nieistotne pierdoły...
Czasami warto przeczytać i zrozumieć. Nawet to co ja napisałem. Pisząc o argumentach emocjonalnych nie miałem na myśli krótkoterminowych zwykle "cierpień młodego Wertera" wywołanych rozstaniem z osobą nie miłą rodzinie a "argumenty" w rodzaju tego twojego. Osobiście znam 4 ustawione małżeństwa. Nie widzę różnicy w funkcjonowaniu ich i mojego własnego. A mają znacznie dłuższy staż niż mój własny.

To z resztą pozbawionych zewnętrznych hamulców osób jesteś na ty?
Nie. Wódki nie piłem z nikim i nigdy itp. Ja nie odnoszę się do nikogo konkretnego ale do zjawiska, którego poszczególne przypadki są reprezentacją. Na tym w końcu bazują wszystkie "nauki" społeczne. Ważne tylko to, by przez ciągłe myślenie w kategoriach en masse nie wpaść na idiotyczny pomysł istnienia transcendentnej istoty nazywanej przez zidiociałych XIX wiecznych "yntelektualystów" społeczeństwem.

Taaak wiem, w skali makro moralność Kalego nazywamy interesem narodowym tudzież wyższą koniecznością, ewentualnie prymatem moralnym.
Poza tym, że nie wiem co to takiego ten "prymat moralny" to jedyne w twoim poście zdanie, z którym w pełni się zgadzam.

Nie, napisałem ci tylko dlaczego domorośli moraliści są śmieszni, czepiają się rzeczy nieistotnych.
Co jest takie nieistotne? Niewierność? Pozwól, że w tej sprawie będę miał zdanie diametralnie różne od twojego. Myślę, że twoja przyszła żona też (chyba, że instytucje małżeństwa uznałeś za "przeżytek" i preferujesz eufemistycznie zwany obecnie wolny związek, czyli życie na kocią łapę albo konkubinat. Jednak nie sądzę, by i w takim przypadku ewentualna partnerka pochwalała takie zachowania. Chyba, że jesteś "ultranowoczesny" i preferujesz chłopców - oczywiście w wieku powyżej 18 lat, bo inaczej będziesz wyklęty - i słusznie - jako pedofil).

Chcesz żyć w swoich katastroficznych wizjach to żyj, co mi do tego, tylko nie rób innym wody z mózgu.
Wizjach? I do tego katastroficznych. Żadnych wizji nie miewam. Nie słyszę głosów i nie spotykam duchów (nawet nieczystych).

Już ci napisałem, nie da się zniszczyć zasad, można co najwyżej stworzyć nowe tyle że i tak w odniesieniu do starych.
Napisałeś to w odpowiedzi na następujące moje słowa:
"to nie jest odpowiedź. nihilizm etyczny stworzy tylko etykę rewolucyjną a jak jest ona pojemna, to wie każdy myślący."
Czy napisałem tu, że da się zlikwidować zasady? Coraz częściej dajesz mi powód to twierdzenia, że potrzebujesz poprawy rozumienia przeczytanych tekstów.

W moim obecnym miejscu zamieszkania nie czuję sie zniewalany, w Polsce w zasadzie też nie, chociaż dlaczego miałbym nie prowadzić dysputy z osobami które chcą z kraju zrobić klechistan?
No - jakie mocne słowa! I jakie straszliwie głupie... Czy dla ciebie naprawdę nie ma nic pomiędzy państwem komunistycznym, gdzie tolerowane są wyłącznie przejawy religii świeckich, gdzie kapłanami są politycy a klechistanem (tego drugiego nie podejmuję się nawet zdefiniować, bo nie znam w historii żadnychprzykładów, które mogłyby zasłużyć na takie określenie)? Współczuję

Kościół jako instytucja nigdy u mnie autorytetu nie miał i szczerze wątpię aby miał szanse kiedykolwiek go uzyskać.
Czyli sprawy zdrajcy wielgusa używasz wyłącznie jako oręż walki antywyznaniowej. Dlatego twierdzę, że tacy jak ty nie mają prawa się na ten temat wypowiadać. To czy by został on metropolitą warszawskim czy nie - tak czy owak by ciebie nie dotyczyło. Dotyczy to wyłącznie tych, których dotyczy. A oni do kościołów chodzą nie dla wielgusa i innych ubeckich sprzedawczyków tylko z zupełnie innych - tobie nieznanych - pobudek. Oni mogliby się zniesmaczyć mianowaniem wielgusa, ale Kościół nie utraciłby ich zaufania. Dlatego, że Kościół, to przede wszystkim oni. To co się stało tylko ich umocniło.

Masło maślane?
Za słownikiem PWN
definicja to objaśnienie znaczenia wyrazu, wyrażenia lub pojęcia
identyfikacja to
1. «ustalenie czyjejś tożsamości»
2. «rozpoznanie czegoś na podstawie jakichś cech»
3. «utożsamienie jednej osoby z drugą, polegające na przeniesieniu stosunku uczuciowego żywionego do pierwszej osoby na drugą; też: takie utożsamienie jednego przedmiotu z drugim»
4. «utożsamianie się z inną osobą»
5. «utożsamianie się jednostki lub grupy z przekonaniami albo wartościami innych ludzi lub innej grupy»

masło maślane? A może warto wrócić na trochę do kraju o wziąć korki z jęz. polskiego?

Bez ludzi którzy przyjmą zasady pozostaną one jedynie słowami na papierze, tudzież tablicach, same z siebie nic nie robią,
To właśnie było podstawą dla rewolucji kulturalnej Mao. I właśnie tego nie chcę w kraju, w którym żyję.

Zaraz, zaraz, napisałeś że twoja sprawiedliwość jest sprawiedliwa w odróżnieniu od mojej społecznej, więc pytam co to jest sprawiedliwa sprawiedliwość?
A to wynik mojej dysleksji. Nie "sprawiedliwa" miało być a "naturalna" lub "boska" jak kto woli. powinieneś się był domyślić. Ale też to mój błąd.

Czyżby kolejna adefiniowalna z definicji wartość absolutna?
Wiesz - ze sprawiedliwością naturalną jest tak, że o ile ktoś komuś we łbie nie namiesza, to ten ktoś będzie dokładnie wiedział co jest sprawiedliwe a co nie. Bez definiowania tego z natury adefiniowalnego pojęcia. Tak się składa, że w takich przypadkach ludzie mają dziwnie zbieżne zakresy funkcjonowania takich pojęć. A jeszcze dziwniejsze, że zakresy te nie opierają się na Kapitale Marxa ani wypocinach jakichś lewackich idiotów nazywających siebie liberałami a na Dekalogu, czyli kilku prostych zaleceniach spisanych przez pewnego Żyda na kamiennych tablicach na górze Synaj.

Robię to dla rozrywki, czasami dość masochistycznej trzeba przyznać. A no i nie chcę abyś zapomniał że oprócz prawomyślnych są tez inni.
No to życzę dobrej zabawy.
PS. Mógłbyś mi podać definicję albo przynajmniej przybliżony zakres znaczeniowy terminu "prawomyślny"???

16.01.2007
02:53
[42]

Kharman [ ]

Attyla -->

Czasami warto przeczytać i zrozumieć.

Nawet przez myśl mi nie przeszło pisanie o, jak to ująłeś, "cierpieniach młodego Wertera", znasz 4 ustawione małżeństwa, cudownie, szerokiej i równej drogi im życzę jeżeli taki układ im pasuje, ale nic na siłę.

Nie. Wódki nie piłem z nikim i nigdy itp. Ja nie odnoszę się do nikogo konkretnego

Nadal nie widze powodu aby tego nie odnosić do siebie, skoro jestem przedstawicielem zjawiska które ty oczywiście opisujesz en masse i w zasadzie to o mnie nie piszesz ale jakby o mnie.

Poza tym, że nie wiem co to takiego ten "prymat moralny"


Za słownikiem PWN:
prymat «pierwszeństwo kogoś lub czegoś pod jakimś względem albo dominacja nad innymi osobami lub rzeczami»

Moralny jest wtedy kiedy ty twierdzisz że jesteś lepszy ode mnie bo twoje zasady są adefiniowalnymi z definicji wartościami absolutnymi z którymi nie ma co dyskutować i albo je przyjmę albo muszę iść się reedukować do skutku. W dalszej drodze ty postanawiasz mi pomoc zrozumieć swoje prawdy na przykład przystawiając rozgrzane żelazo do różnych części mojego ciała, a najśmieszniejsze jest to, że robisz to dla mojego dobra. Oczywiście jeżeli ktoś robi to samo w stosunku do ciebie to już dokonuje zamachu na wielowiekową tradycje albo coś podobnego.

Tylko że nadal jest to moralność Kalego tylko nie jeden Kali kradnie jedna krowę, tylko wioska Kalego wybija inną wioskę żeby zabrać ich krowy i pastwiska. A powód zawsze sie jakiś znajdzie, choćby to że tamci maja krzywe nosy.

Co jest takie nieistotne? Niewierność?

A od kiedy czyjeś sprawy rodzinne są sprawą pani Jadzi spod dwójki. Dorośli są? To niech się pani Jadzia odczepi bo jeszcze przykre słowo usłyszy za wtrącanie się w nie swoje sprawy i ciśnienie jej skoczy.

Resztę pozwolę sobie zignorować, niemniej dodam że prowokator z ciebie beznadziejny.

Wizjach? I do tego katastroficznych. Żadnych wizji nie miewam. Nie słyszę głosów i nie spotykam duchów (nawet nieczystych).

Chyba posunąłem się do nadinterpretacji twoich słów, założyłem ze jeżeli w średniowieczu weneryków nie było to uważasz że teraz się plenia na potęgę.

Napisałeś to w odpowiedzi na następujące moje słowa:

A ja to napisałem w odpowiedzi na te słowa:
Pytanie brzmi: czy wolność osiągniemy likwidując zasady czy ich przestrzegając tak długo aż staną się częścią nas samych? ...
Oczywiście postanowiłeś to zignorować. Poza tym daje tu o tobie znać twoje poczucie prymatu moralnego, jak ktoś ma zasady ale nie sa to twoje to jest to nihilizm, brawo. Likwidacja zasad to według ciebie co? Nie anarchia?

No - jakie mocne słowa! I jakie straszliwie głupie...

Ależ dlaczego? Po prostu ty masz niską tolerancję na "lewą" stronę i wypisujesz te straszliwie głupie słowa o rozpadzie rodziny z winy związków homoseksualnych, ja mam za to niską tolerancję na zakaz handlu w niedzielę, tudzież religie w szkołach i na maturze. Ot i tyle.

Czyli sprawy zdrajcy wielgusa używasz wyłącznie jako oręż walki antywyznaniowej.

Używam? Aaaaa... no tak, znowu piszesz ad personam a myślisz en masse. Sprawa Wielgusa zasadniczo mi wisi, nie mój problem, jedyne nad czym się zastanawiałem podczas tego całego show to kiedy zobaczę go po otwarciu puszki... Czy może jeszcze to trwa? Telewizję ograniczyłem do Cartoon Network bo gdzie indziej Wielgus to, Wielgus tamto, czy aby może?... itd.

To właśnie było podstawą dla rewolucji kulturalnej Mao. I właśnie tego nie chcę w kraju, w którym żyję.

Pozwolę sobie powtórzyć: jest: ludzie (ewentualnie absolut, jak kto woli) --> zasady --> ludzie --> postępowanie, w takiej kolejności, bez zabawy w skoki. Być może właśnie obrażam twoje uczucia religijne ale tak to działa, teraz, za twoimi drzwiami, w Polsce dnia 16-01-2007. I nic na to nie poradzisz.

A może warto wrócić na trochę do kraju o wziąć korki z jęz. polskiego?

Nie dzięki, nie skorzystam, wspomnienia traumy z liceum są w dalszym ciągu świeże.

Wiesz - ze sprawiedliwością naturalną jest tak, że o ile ktoś komuś we łbie nie namiesza, to ten ktoś będzie dokładnie wiedział co jest sprawiedliwe a co nie.

To po co kodeks karny, przecież i tak wszyscy zostaną na końcu sprawiedliwie osądzeni? No i nie jest to sprawiedliwość naturalna.

"prawomyślny" = konserwatywny liberał, tylko nie myśl ze to ma jakieś pozytywne znaczenie, to tylko określenie wynikające z tego że uważacie siebie za jedyną prawdziwą prawicę.


--------

Ciekawe ile osób nawiedza ten wątek, mogliby zainstalować jakiś licznik odwiedzin.

16.01.2007
04:57
[43]

Belert [ Generaďż˝ ]

Ze tez ci sie Gosciu chce tak produkowac : adefiniowalne z definicji taaa .....tylko to jest forum o grach komputerowych a nie o polityce .Wiec przestan ..... i zjmij sie graniem w gry a nie zawrcaniem nam glowy i czytaniem Twoich kilometrowych wypocin.Juz wole Misatego tez lubi duzo pisac ale Ty to juz przegiąłeś.

17.01.2007
00:41
[44]

Kharman [ ]

Belert --> pijesz do kogo? Bo jeżeli do mnie to adefiniowalne z definicji wartości absolutne to patent Attyli.

17.01.2007
06:25
[45]

alpha_omega [ Senator ]

Kharman ------------> Zastanów się nad jednym. Nad tym punktem, który jest szczególnie istotny dla kilku ostatnich postów tego wątku tj. nad problemem zastąpienia zasad, zasadami rewolucyjnymi. Zasada rewolucyjna jest przyjęciem dążenia, które objawia się w znoszeniu i podważaniu zastanego porządku. Attyla i ja również, wiele razy wskazywaliśmy już na to, że takiemu działaniu należy przypisywać bezwładność.

Ruchy kulturowe, które wyrastały z walki o np. prawa homoseksualistów przekształciły się (wyrodziły w społeczeństwie) nastawienie na negację. [Często jest to - w przypadku jednostek - kwestia psychologii. Walcząc np. o opodatkowanie Kościoła, człowiek nabiera negatywnego stosunku już nie tylko do pewnych aspektów jego działalności, ale do Kościoła w ogóle; podobnie jest z zasadami porządku społecznego]. Stąd nie zatrzymały się nawet w tych państwach w których powinny się były zatrzymać, albowiem osiągnęły swe cele, lecz poszły i cały czas idą znacznie dalej. Nie wystarczyło np. homoseksualistom wywalczenie związków prawnych, koniecznie chcą je nazywać małżeństwem.

Tego typu nawet zdawałoby się niewinne postulaty są przeprowadzane na drodze tzw. pseudointelektualizmu tj. stosowania racjonalnych metod, "matematycznych" wywodów na gruncie, który jest bardzo delikatny i bardzo trudny do ujęcia pojęciowego. Takiemu zadaniu może - i to nie zawsze - sprostać wybitny filozof, po pogłębieniu pojęć, rozjaśnieniu związków, zbadaniu historii, poświęceniu na to lat pracy, lektury, analizy. W żadnym jednak wypadku pseudointelektualiści jacy zazwyczaj się tym zajmują (politycy unijny np. - nawet jeśli są wybitnymi prof. ekonomii, to uznając, że i w takich tematach mogą ot tak zabierać głos czyni ich pseudointelektualistami; tym bardiej różnego rodzaju lobbyści).

W efekcie skuteczna walka o te postulaty rozegrała się na płaszczyźnie populistycznych, powierzchownych, pseudoracjonalnych wywodów. Efekty? Retoryką wykorzystywaną dla osiągnięcia postulatów homoseksualistów mogą się teraz skutecznie posługiwać lobbyści tzw. pozytywnej (promującej takie postawy) pedofilii. To nie jest problem wirtualny. Jedyne co stoi im na przeszkodzie to... zdrowy rozsądek. Tak - drowy rozsądek!!! I tylko on bo retoryka wykorzystywana wcześniej przez homoseksualistów była tak ogólna i powierzchowna, że odróżnienie na jej gruncie zboczenia jakim jest pedofilia wymaga szczególnych, karkołomnych, bez zdroworosądkowych twierdzeń wręcz nieprzekonujących argumentów.

To co tutaj mówię to tylko nakierowanie. Analogiczne procesy budzą się wszędzie i starają się podważać coraz to nowe zasady. Popatrz chociażby w dziedzinę popkultury, która wciąż na nowo stara się podważać i wyśmiewać sztukę wysoką. Wyrasta dzieciarnia, która naprawdę święcie jest przekonana, że dj Tiesto czy Scooter ma większy talent muzyczny, niż miał Mozart czy Bach (to dalej jedynie nakierowania). W efekcie jesteśmy kulturą bez twarzy; wobec Arabów prezentujemy się jak rozkapryszone, nie wiedzące czego chce, skłócone wewnętrznie dziecko, które każdego dnia zmienia zdanie i samo podważa i znosi własne dokonania.

Ty po prostu chyba nie chcesz tego widzieć.

Co zaś do grzechu pierworodnego, kolejny raz proponuję przeczytać:

17.01.2007
06:32
[46]

alpha_omega [ Senator ]

Co do grzechu pierworodnego i w ogóle dyskusji o wartościach. A najlepiej całą książkę - warto. Wiele mówi o tym jak kształtowało się przez wieki w człowieku poczucie zła, jakim zmianom podlegało, jakie granice musiało przezwyciężyć. Lekturę proponuję zresztą wszystkim uczestnikom wątku.

18.01.2007
00:23
[47]

eros [ elektrybałt ]

alpha ---> Wszystko ok, ale czy moglbys dac jakis namiar na ksiazke? Tytul, wydanictwo, albo sklep, gdzie cos takiego zanabede...

18.01.2007
05:45
[48]

alpha_omega [ Senator ]

Paul Ricoeur - Symbolika zła. Tytuł i autor były podane pod koniec udostępnionego rozdziału (warto go przeczytać, żeby zobaczyć czy ten rodzaj refleksji oparty o teksty mityczne, biblię, tragedię grecką etc. trafia w nasz gust). Książka niestety dawno nie była już wznawiana, dlatego pozostają biblioteki (najlepiej - po co wydawać pieniądze na nieznany nam bliżej tytuł), czy antykwariaty.

Nie znajdziemy w niej jakichś pełnych odpowiedzi, jednak sama refleksja jest bardzo ciekawa - Ricoeur zaczyna od koncepcji zmazy, plamy, jako najbardziej archaicznego sposobu odczuwania zła. W przypadku zmazy, plamy zło ma charakter obiektywny, może jakby zarażać człowieka (plamić) poprzez obiektywne wydarzenia: żaba wskakująca do ogniska, hiena wydalająca ekstrementa przy namiocie etc. Towarzyszy temu odczuwaniu pierwotny lęk, cierpienie zaś nie jest oddzielone od nieczystości. Jeśli na kogoś spada cierpienie tzn. że jest on nieczysty, zbrukany, tzn. że złamał jakieś tabu, naruszył porządek, przekroczył wzbronioną (acz często dla nas dziś absurdalną) granicę. Następnie w kolejnych rozdziałach pokazuje jak rowijało się pojęcie zła, jakich rozróznień dokonywano, jakie granice pojmowania przekraczano, pokazuje pojawienie się kategorii grzechu, winy itd. Daję spis rozdziałów:

Spis treści:

Część pierwsza. Symbole pierwotne: zmaza, grzech, wina

Wstęp. Fenomenologia „wyznania"
1. Spekulacja, mit i symbol
2. Kryteriologia symbolu
3. Filozoficzne „powtórzenie" wyznania

Rozdział I. ZMAZA
1. Nieczystość
2. Lęk etyczny
3. Symbolizm plamy
4. Sublimacja lęku:

Rozdział II. GRZECH
1. Kategoria „wobec Boga": Przymierze
2. Nieskończone żądanie i skończone przykazanie
3. „Gniew Boży"
4. Symbolizm grzechu:
I. Grzech jako „nicość"
5. Symbolizm grzechu:
II. Grzech jako „ustanowienie"

Rozdział III. WINA
1. Narodziny nowej instancji
2. Wina a obwinienie karne
3 Skrupulatność
4. Impas winy
Zakończenie. Rekapitulacja symboliki zła w pojęciu niewolnej woli

Część druga. „Mity" początku i końca

Wstęp. Symboliczna funkcja mitów
1. Od symboli pierwotnych do mitów
2. Mit a gnoza: symboliczna funkcja „opowiadania"
3. O właściwą „typologię" mitów mówiących o pochodzeniu zła i jego kresie

Rozdział I. DRAMAT STWORZENIA I „RYTUALNA" WIZJA ŚWIATA
1. Pierwotny chaos
2. Rytualne powtórzenie stworzenia i figura Króla
3. „Recesywna" forma dramatu stworzenia: Król hebrajski
4. „Mutantna" forma dramatu stworzenia: Tytan helleński

Rozdział II. ZŁY BÓG I „TRAGICZNA" WIZJA ISTNIENIA
1. Tematy pre-tragiczne
2. Tragiczny węzeł .
3. Wyzwolenie z tragiczności czy wyzwolenie poprzez tragiczność

Rozdział III. MIT „ADAMICKI" I „ESCHATOLOGICZNA" WIZJA DZIEJÓW
1. Pokutnicza motywacja mitu „adamickiego"
2. Struktura mitu: „chwila" upadku
3. „Przebieg" dramatu kuszenia
4. Usprawiedliwienie a symbole eschatologiczne

Rozdział IV. MIT DUSZY WYGNANEJ A ZBAWIENIE PRZEZ POZNANIE
1. Mit archaiczny: „dusza" i „ciało"
2. Mit końcowy
3. Zbawienie i poznanie

Rozdział V. KOLISKO MITÓW
1. Od statyki do dynamiki mitów
2. Potwierdzenie tragiczności
3. Jak sobie przyswoić mit chaosu
? 4. Walka między mitem adamickim a mitem wygnania

Wnioski. Symbol daje do myślenia

18.01.2007
06:28
[49]

alpha_omega [ Senator ]

Tytuł i autor były podane pod koniec udostępnionego rozdziału

Sorry, w pierwszym przypisie :)

24.01.2007
21:44
[50]

eros [ elektrybałt ]

No, panowie, wierze, ze w tym watku przeczytam jeszcze niejednego ciekawego posta. Czekam...

25.01.2007
12:27
[51]

Attyla [ Flagellum Dei ]

choroba - zapomniałem o tym wątku na śmierć:D

Kharman
znasz 4 ustawione małżeństwa, cudownie, szerokiej i równej drogi im życzę jeżeli taki układ im pasuje, ale nic na siłę.
właśnie rzeczy w tyn, że na początku było na siłę. W jednej parze nawet dziewczyna złożyła pozew rozwodowy. Tyle, że w okresie próbnym się pogodzili i teraz wszystkim życzę, żeby żyli ze sobą tak jak tych dwoje. Chodzi po prostu o to, że tzw. "małżeństwo z miłości" wcale takim nie jest. To małżeństwo wynika z zauroczenia, które bardzo szybko przemija. Potem zaś przychodzi szara codzienność, która stanowi niezły dysonans z żarem pierwszych chwil, w związku z czym ludziom się wydaje, że coś się popsuło. W związku ułożonym jest na odwrót. Najpierw nic a potem zaczyna się robić coraz cieplej. Moim zdaniem nie jest to zła alternatywa.

Nadal nie widze powodu aby tego nie odnosić do siebie, skoro jestem przedstawicielem zjawiska które ty oczywiście opisujesz en masse i w zasadzie to o mnie nie piszesz ale jakby o mnie.
jakby - robi dużą różnicę

prymat «pierwszeństwo kogoś lub czegoś pod jakimś względem albo dominacja nad innymi osobami lub rzeczami»
Czujesz dominację moralną przedstawicieli kościoła nad sobą? No to masz szansę się nawrócić:)

Moralny jest wtedy kiedy ty twierdzisz że jesteś lepszy ode mnie bo twoje zasady są adefiniowalnymi z definicji wartościami absolutnymi z którymi nie ma co dyskutować i albo je przyjmę albo muszę iść się reedukować do skutku.
No to mylisz pojęcia. To co napisałeś może działać tylko wtedy, gdy masz instytucjonalny przymus. Nie ma teraz czegoś takiego. To na co ty cierpisz to nie podległość a mniejsza lub większa fobia lub poczucie winy. W każdym razie nie jest ci wygodnie z tą twoją postawą. Może więc czas utożsamić się z nią na tyle by była dla ciebie czymś naturalnym albo przestać się oszukiwać? Ja miałem podobnie. Rozum mówił - "stary - to jakieś zabobony, żadnych duchów i bogów nie ma" ale wewnątrz czułem że sam siebie oszukuję. W ostatnim czasie przestałem się oszukiwać - i jest mi z tym baaardzo dobrze.

Tylko że nadal jest to moralność Kalego tylko nie jeden Kali kradnie jedna krowę, tylko wioska Kalego wybija inną wioskę żeby zabrać ich krowy i pastwiska. A powód zawsze sie jakiś znajdzie, choćby to że tamci maja krzywe nosy.
Tak się składa, że krów jest zawsze za mało. I tak się składa, że to Kościół właśnie potępia wojny napastnicze. Tyle, że z wojną jest tak jak z kłótnią między małżonkami: likwiduje napięcie - chyba, że któraś ze stron przesadzi i dochodzi do rozwodu i totalnej nienawiści.

A od kiedy czyjeś sprawy rodzinne są sprawą pani Jadzi spod dwójki. Dorośli są?
1. to nie jest sprawa Jadzi spod 2
2. jeżeli dochodzi do zdrad - to nie - nie są

i może dobrze, że ktoś im to wreszcie uświadomi.

Poza tym mówiłem o tym tysiąc razy - ale chyba muszę powtórzyć raz jeszcze - jest pewne różnica między potępianiem pewnego zjawiska mimo świadomości, że będzie ono zawsze występowało a obojętnością lub przyzwoleniem. Publiczne potępianie takiego zjawiska pomaga niektórym podejmować słuszne decyzje. A chyba zachowanie wiary swojej własnej żonie jest czymś dobrym?

Resztę pozwolę sobie zignorować, niemniej dodam że prowokator z ciebie beznadziejny.
Nic dziwnego, skoro nie była to prowokacja.

Oczywiście postanowiłeś to zignorować. Poza tym daje tu o tobie znać twoje poczucie prymatu moralnego, jak ktoś ma zasady ale nie sa to twoje to jest to nihilizm, brawo. Likwidacja zasad to według ciebie co? Nie anarchia?
Nie nie anarchia. po prostu przyjąłem, że nie jesteś idiotą i zdajesz sobie sprawę z tego, że natura nie znosi pustki i zawsze ją jakoś wypełnia. A że nowe zasady zawsze powstają w opozycji do starych, to wychodzi to co wychodzi - dysonans.

Używam? Aaaaa... no tak, znowu piszesz ad personam a myślisz en masse.
Nie myślę tu en masse. Czujesz się niepewny wobec chrześcijaństwa - boisz się nim "zaradzić". Zarazić czymś, co w twoim przekonaniu może odebrać ci suwerenność intelektualną (uspokoję cię - nie może i nie odbierze). Strach powoduje agresję. Agresję wobec Kościoła w całości. Tu zatem nie ma nic z en masse. En masse by było wtedy, gdybym to widział w kategoriach walki politycznej - ale takich nie mogę użyć bo ty - bez urazy - żadną znaczącą siłą polityczną nie jesteś.

To po co kodeks karny, przecież i tak wszyscy zostaną na końcu sprawiedliwie osądzeni? No i nie jest to sprawiedliwość naturalna.
choćby po to by wyeliminować powtarzalność czynów, które pasują tylko sprawcy.

25.01.2007
14:21
[52]

Kharman [ ]

Attyla -->

właśnie rzeczy w tyn, że na początku było na siłę. W jednej parze nawet dziewczyna złożyła pozew rozwodowy. Tyle, że w okresie próbnym się pogodzili i teraz wszystkim życzę, żeby żyli ze sobą tak jak tych dwoje...

Odnośnie związków z zauroczenia, napisz coś o czym nie wiem, to że nie będzie wiecznie cacanie jest oczywiste i jeżeli ktoś zakłada że zawsze będzie jak na pierwszej randce to żyje marzeniami.

jakby - robi dużą różnicę

?

Czujesz dominację moralną przedstawicieli kościoła nad sobą? No to masz szansę się nawrócić:)


Żeby mieć poczucie dominacji moralnej ze strony kościelnych musiałbym najpierw uznac Kościół za autorytet, ustaliliśmy juz że takie cos nie ma miejsca, więc nie chodzi o to czy oni cokolwiek maja tylko co im sie wydaje tudzież że sprawiają wrażenie że im sie wydaje.

No to mylisz pojęcia. To co napisałeś może działać tylko wtedy, gdy masz instytucjonalny...

Nie, jeszcze raz, nie chodzi o to co sie właściwie dzieje a o to co sie tobie i tobie podobnym wydaje. A przymus instytucjonalny w zasadzie też występuje wystarczy popatrzeć na LPR i jego poprzedników w sejmie i ich pomysły. Nie czuj sie urażony zestawieniem z LPR, po prostu dla ułatwienia wrzucam was do jednego wora z karteczką "Prawica".

To na co ty cierpisz to nie podległość a mniejsza lub większa fobia lub poczucie winy. W każdym razie nie jest ci wygodnie...


To teraz mi napisz jaka jest moja postawa, bo widać nie wiem co myślę.

Tak się składa, że krów jest zawsze za mało.

Nadal: Kali ukraść - dobrze, Kalemu ukraść - źle.

Poza tym mówiłem o tym tysiąc razy

A mów i potępiaj sobie, mogę nawet się szarpnąć i zafundować ci megafon, tylko nie rób z tego prawa.
I nie wyskakuj mi tu ze zniesieniem penalizacji zabójstw czy gwałtów bo o ile na początku to nawet było zabawne to teraz wieje nudą.

Nic dziwnego, skoro nie była to prowokacja.


To co to było, straciłeś panowanie nad klawiaturą?

Nie nie anarchia. po prostu przyjąłem, że nie jesteś idiotą i zdajesz sobie sprawę z tego, że natura nie znosi pustki...

Co ja w takim razie tam napisałem?

Dokończę później...

Nie myślę tu en masse. Czujesz się niepewny wobec chrześcijaństwa - boisz się nim "zaradzić".

Cóż mogę napisać na takie głupotki, od dziecka żyłem w kraju chrześcijańskim a rodzice wychowywali mnie opierając sie o dekalog. Kiedyś prawie poszedłem na religie do Kościoła (to było jeszcze kiedy się nie ulokowali w szkołach) ale stwierdziłem że malowanie obrazków i słuchanie historii, jak mi to koledzy przedstawili, to w zasadzie strata czasu bo od historii mam książki a rysowanie wtedy tez mnie jakoś nie ruszało, widać słaba reklama.
Problem tkwi w tym że z czasem wyrobiłem sobie taką a nie inna opinie o Genezie i stoi ona w sprzeczności z tym co twierdzą kościelni, ale ten temat pozostanie nietknięty ze względu na zasady forum. Dalej, to ze sam kieruję sie w życiu dekalogiem (mniej więcej) nie oznacza że tego samego wymagam od innych, nie widze tez powodu aby innym nie ułatwić życia jeżeli nie oznacza to kosztów z mojej strony, tak jak związki homo, nie ma to żadnego wpływu na moje życie, jest kompletnie obok, wiec dlaczego nie.
Podejrzewam że gdyby przyjrzeć sie mojemu życiu to wyszłoby ze jestem lepszym chrześcijaninem niz niejeden świętoszek radio maryjny. Ale tego nie zrobimy... bo nie.
Kto tu sie kogo boi? Ja ich czy oni mnie, bo udowadniam że można się bez nich obyć?

choćby po to by wyeliminować powtarzalność czynów, które pasują tylko sprawcy.

Ale KK jest nienaturalny więc niesprawiedliwy, jak możesz popierać istnienie tak jawnej niesprawiedliwości, codziennie tysiące jesli nie miliony, ba miliardy ludzi cierpi z tego powodu, chyba tylko muzułmanie z krajów gdzie obowiązuje szariat mają zapewnione sprawiedliwe prawo.

31.01.2007
14:17
[53]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Odnośnie związków z zauroczenia, napisz coś o czym nie wiem, to że nie będzie wiecznie cacanie jest oczywiste i jeżeli ktoś zakłada że zawsze będzie jak na pierwszej randce to żyje marzeniami.
skoro masz świadomość przypadkowości w związkach emocjonalnych, dlaczego utrzymujesz, że są one "lepsze" niż związki ustalane przez rodziców? Bo to dogmat?

jakby - robi dużą różnicę
Znaczy tyle, co jest to skierowane do ciebie nie przeze mnie a wskutek pruzeprowadzonej przez ciebie interpretacji i oceny. Jeżeli zatem ja wypowiadam się en masse, to to czy ty uznasz to za mówienie o tobie zależy wyłącznie od cuiebie. Ja na to nie mam żadnego wpływu i nie mogę za to ponosić odpowiedzialności.

Żeby mieć poczucie dominacji moralnej ze strony kościelnych musiałbym najpierw uznac Kościół za autorytet
Nie mówię o formalnym uznaniu a o poczuciu tego, że Kościół ma rację. Nie wszędzie - ale w większości kwestii. Ja miałem podobnie. Przechodziłem od otwartej wrogości do niemal neofityzmu głównie dzięki temu, że uświadamiałem sobie bezzasadność swoich fobii. Nie zmienia to jednak faktu, że zmiany, jakie nastąpiły po Soborze Watykańskim II uważam, za poważny błąd, a obecną naukę społeczną Kościoła za komunizm kościelny. Różnica między nami zatem polega na tym, że ja nie wstydzę się tego, że w dużej mierze zostałem ukształtowany przez Kościół oraz nie boję się przyznać z nim wspólnoty a ty jesteś jeszcze na etapie przeczenia dla przeczenia samego.

Nie, jeszcze raz, nie chodzi o to co sie właściwie dzieje a o to co sie tobie i tobie podobnym wydaje.
Innymi słowy przeszkadza ci to, że ja i mi podobni nie jesteśmy obojętni? Tyle, że w świecie, w którym każdego leżącego z definicji uznaje się za pijanego a babcię próbującą przejść przez jezdnię za zawalidrogę takie pogłębianie obojętności chyba nie jest pożądane?

To teraz mi napisz jaka jest moja postawa, bo widać nie wiem co myślę.
Nie chodzi o to cie wiesz, czy co wydaje ci się, że wiesz ale o to co myślisz. Chodzi nie o to co wywieszasz na widok publiczny a to co chowasz wewnątrz.

Nadal: Kali ukraść - dobrze, Kalemu ukraść - źle.
Inaczej: jeżeli jest, że Kali okradnie mnie albo ja okradnę Kalego, to zawsze będzie lepiej dla mnie jeżeli to ja go okradnę a nie on mnie. Właśnie o taki wybór się rozchodzi, kiedy piszę o tym, że dóbr jest zawsze mniej niż potrzeb. Zawsze będzie tak, że kraj A może powiększyć stan posiadania wyłącznie kosztem kraju B.

To co to było, straciłeś panowanie nad klawiaturą?
stwierdzenie faktu

01.02.2007
16:36
[54]

Kharman [ ]

Attyla -->

skoro masz świadomość przypadkowości w związkach emocjonalnych, dlaczego utrzymujesz, że są one "lepsze" niż związki ustalane przez rodziców? Bo to dogmat?


Co rozumiesz przez przypadkowość? To ze nie zawsze jest różowo? Niby związki układane maja wieczną zabawę? Weź sie zastanów.

Pokaż mi dwudziestolatka który o swoim życiu myśli w kategoriach obowiązku i ma plan. Ja słyszałem o takim jednym i ponoć nie dało się z gościem wytrzymać. Mechanizm jest ten sam, bo pomijając chemię, ludzie spodziewają się po małżeństwie nowej jakości, a tu się okazuje, że to to samo a w zasadzie gorzej bo oprócz siebie trzeba jeszcze brać pod uwagę męża/żonę i budować tzw. przyszłość na co mało kto w tym wieku ma ochotę.
Jedne i drugie związki muszą się dotrzeć tyle, że te z zauroczenia maja na to szansę przed ostatecznym krokiem. Ile czasu trzeba aby poznać drugiego człowieka, rok narzeczeństwa? To jest nic, bo to wyłącznie randki na których każdy się puszy żeby wypaść jak najlepiej i ukrywa wady.

Znaczy tyle, co jest to skierowane do ciebie nie przeze mnie a wskutek pruzeprowadzonej przez ciebie interpretacji i oceny. Jeżeli zatem ja wypowiadam się en masse, to to czy ty uznasz to za mówienie o tobie zależy wyłącznie od cuiebie. Ja na to nie mam żadnego wpływu i nie mogę za to ponosić odpowiedzialności.

Przypomnij sobie z matematyki lekcje o zbiorach, to jeszcze podstawówka, jeżeli masz zbiór o którym mówisz i cechą elementów tego zbioru jest to że są to ludzie bez przynależności religijnej to siłą rzeczy pisząc o zbiorze piszesz też o jego elementach. Oczywiście możemy mieć jeszcze podzbiór ludzi niezrzeszonych ale realizujących zasady, ale to niczego nie zmienia bo nadal piszesz o głównym zbiorze, więc nie piszesz en masse tylko generalizujesz.

Nie mówię o formalnym uznaniu a o poczuciu tego, że Kościół ma rację. Nie wszędzie - ale w większości kwestii.

Ja mogę przyjąć że Chrześcijaństwo ma w większości wypadków rację. Kościół zawsze będzie tylko i wyłącznie grupą polityków którzy wykorzystują wiarę do własnych celów. Tak, świadomie tutaj generalizuję, ale niewiele mnie obchodzi co na ten temat sądzisz.

Innymi słowy przeszkadza ci to, że ja i mi podobni nie jesteśmy obojętni? Tyle, że w świecie, w którym każdego leżącego z definicji uznaje się za pijanego a babcię próbującą przejść przez jezdnię za zawalidrogę takie pogłębianie obojętności chyba nie jest pożądane?


Zgubiłeś temat, nie chodzi o to czy jesteś obojętny czy nie, chodzi o to że masz poczucie prymatu moralnego a dla mnie to nic innego niż moralność Kalego. To że sobie to owiniesz w bibułkę niczego nie zmieni.

Inaczej: jeżeli jest, że Kali okradnie mnie albo ja okradnę Kalego, to zawsze będzie lepiej dla mnie jeżeli to ja go okradnę a nie on mnie. Właśnie o taki wybór się rozchodzi, kiedy piszę o tym, że dóbr jest zawsze mniej niż potrzeb. Zawsze będzie tak, że kraj A może powiększyć stan posiadania wyłącznie kosztem kraju B.

Tylko dlaczego bawisz się w jakieś eufemizmy zamiast nazwać rzecz po imieniu? Bo lepiej brzmi, tak poprawnie?

02.02.2007
10:54
[55]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Co rozumiesz przez przypadkowość? To ze nie zawsze jest różowo?
Nie. Przypadkowość, to opieranie decyzji wyłącznie na emocjach. Zero namysłu, oceny, perspektywicznego myślenia itp. Po prostu - ludzie zachowują się co do zasady jak psy w rui. W ostateczności wszystko zależy od przypadku. Uda się albo nie - ryzyk fizyk. Nie wiem, czy małżeństwa układane są lepsze. Mają jednak pewien element weryfikacji kandydata i kandydatki. Zapewne też zmniejsza
się przez to ryzyko rozpadu, choć z drugiej u bardziej emocjonalnych osobowości strony istnieje pewne ryzyko, że nigdy nie dojdzie do pojednania. Jednak najwyraźniej zyski rekompensują ryzyko, skoro był to sposób stosowany tysiące lat. I nie wysilaj się na małżeństwa traktowane jako interes. Takich jest od groma nawet pod rządami emocji.
Jakby jednak nie było - na pewno nie ma żadnego powodu, by twierdzić, że związki nie opierane o emocje są gorsze niż związki emocjonalne. Ocena zysków i strat daje jednak wynik korzystniejszy dla układów.

Pokaż mi dwudziestolatka który o swoim życiu myśli w kategoriach obowiązku i ma plan
Nie znam dwudziestolatków. Moja córka na 12 lat, więc nieco jej brakuje. Jednak już teraz widać, że jest to dziewczynka mądra i odpowiedzialna. I nie jest ona jedyna w swojej klasie.

Mechanizm jest ten sam, bo pomijając chemię, ludzie spodziewają się po małżeństwie nowej jakości, a tu się okazuje, że to to samo a w zasadzie gorzej bo oprócz siebie trzeba jeszcze brać pod uwagę męża/żonę i budować tzw. przyszłość na co mało kto w tym wieku ma ochotę.
Jeśli tak na prawdę myślisz to bardzo mi ciebie żal. Uważasz, że uwzględnianie planów partnera w swoich pogarsza sprawę? To niezwykle ciekawe. Ja to robię od zawsze i jakoś nie zauważyłem żadnego pogorszenia.

Przypomnij sobie z matematyki lekcje o zbiorach, to jeszcze podstawówka, jeżeli masz zbiór o którym mówisz i cechą elementów tego zbioru itd
jeżeli uznać, że ludzie są zero jedynkowi, to zapewne masz rację. Marx też postrzegał łudzi jako wartości jednoznacznie pozytywne i jednoznacznie negatywne i też miał rację. Udowodnili to Lenin, Stalin i następcy realizujący "naukowy" komunizm mistrza Marxa.

Kościół zawsze będzie tylko i wyłącznie grupą polityków którzy wykorzystują wiarę do własnych celów. Tak, świadomie tutaj generalizuję, ale niewiele mnie obchodzi co na ten temat sądzisz.
No widzisz - czasami przydałoby się, żebyś pochodził na lekcje religii. Może wtedy zapamiętałbyś definicję Kościoła. A defincja jest taka: Kościół to mistyczne ciało Chrystusa. Innymi słowy Kościół to zbiór wszystkich ludzi, którzy wierzą w to, że Chrystus jest Zbawcą i uznają system wartości, przez niego głoszonych. Z tego wynika tylko, że (tu odniosę się do twoich zbiorów), że ponieważ kler to ludzie poddawani nie tylko powołaniu do funkcji kapłańskich ale też ludzie pragnący łatwego i wygodnego życia (z tego samego powodu jest mnóstwo ludzi, którzy wbrew powołaniu decydują się na policję czy armię), to część tego kleru do Kościoła nie należy. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak materia jest bardzo delikatna i nie można jej rozpatrywać z poziomu kogoś, dla kogo ludzie mogą być dobrzy albo źli. Jest cała masa ludzi, którzy chcą być dobrzy a są słabi i jeszcze większa masa ludzi, którym wisi to jacy są. Ci ostatni to podstawowy materiał pracy ewangelizacyjnej w Polsce.
W każdym razie fakt, że przedstawiciele kleru wypowiadają się w kwestiach również policzycznych nie jest ani dziwne ani niewłaściwe w kraju, w którym 95% ludzi deklaruje się jako chrześcijanie. ten procent zapewne spadnie, teraz bo kościół nie jest już jedyną opoką o którą można się oprzeć, gdy władza i państwo zbyt cisną, ale powrót jest tylko kwestią czasu. To że ludzie mają potrzeby religijne widać aż nadto dobrze. Dlatego prędzej czy później świat się zradykalizuje. I tym szybciej to nastąpi im szybsze nastąpią zmiany wpływające na radykalizację postaw. Zatem zarówno w moim jak i twoim interesie powinno leżeć oddalanie tego momentu. Chyba, że ty myślisz na zasadzie "po mnie choćby potop".

Zgubiłeś temat, nie chodzi o to czy jesteś obojętny czy nie, chodzi o to że masz poczucie prymatu moralnego a dla mnie to nic innego niż moralność Kalego. To że sobie to owiniesz w bibułkę niczego nie zmieni.
To w takim razie ty też jesteś Kalim, bo walczysz ze mną na tym forum. Innymi słowy uważasz, że twoje poglądy i twój światopogląd jest lepszy niż mój. Żeby było śmieszniej to nie jest to dziwne. Aby nie zwariować trzeba mieć światpogląd. Taki lub inny. A posiadanie światopoglądu oznacza jednocześnie uznanie, że mój jest lepszy niż jakikolwiek inny. Dlatego - jeżeli tak to rozumiesz - to każdy normalny człowiek jest Kalim.
Ja to widzę nieco inaczej. Wszyscy jesteśmy egocentryczni - i nie da się tego usunąć bez usunięcia zdrowych zmysłów. Chodzi o to, byśmy w tym swoim egocentryzmie nie posuwali się za daleko. Musimy dbać o własne interesy, i powinniśmy uwzględniać w tym interesy innych ludzi. Cały system wartości chrześcijańskich temu służy. Temu miały - jako religie konkurencyjne - służyć socjalizm i komunizm. Tyle, że chrześcijaństwo nei opiera się o człowieka a o byt wyższy, w związku z czym każdy składnik tych wartości ma przymiot objawienia i jako taki nie podlega zbyt łatwo relatywizowaniu. Brak tego elementu jest głównym powodem klęski wszelkich świeckich religii w rodzaju komunizmu. Tu relatywizowanie jest elementem walki politycznej lub klasowej jak kto woli i to też w ekspresowym tempie prowadzi do totalitaryzmu.

Tylko dlaczego bawisz się w jakieś eufemizmy zamiast nazwać rzecz po imieniu? Bo lepiej brzmi, tak poprawnie?
jw.

03.02.2007
20:05
[56]

Kharman [ ]

Attyla -->

Nie. Przypadkowość, to opieranie decyzji wyłącznie na emocjach.

Od kiedy to sposób podejmowania decyzji zależy od rodzaju związku? Zawsze byłem przekonany że to zależne od charakteru danej osoby.

Nie znam dwudziestolatków. Moja córka na 12 lat, więc nieco jej brakuje. Jednak już teraz widać, że jest to dziewczynka mądra i odpowiedzialna. I nie jest ona jedyna w swojej klasie.

Wybacz, ale 12-letnie dzieci maja szmat drogi przed sobą, jeszcze przed nimi bunt nastolatka, nowe szkoły, budowanie pozycji wśród nowych grup rówieśniczych, no i zacznie działać chemia. Pogadamy jak będzie miała 22 lata. Chociaż o ile pamięć mnie nie myli to tez za wcześnie.

Jeśli tak na prawdę myślisz to bardzo mi ciebie żal. Uważasz, że uwzględnianie planów partnera w swoich pogarsza sprawę? To niezwykle ciekawe. Ja to robię od zawsze i jakoś nie zauważyłem żadnego pogorszenia.

Czy w jakikolwiek sposób dałem do zrozumienia, że pisze o sobie?

jeżeli uznać, że ludzie są zero jedynkowi, to zapewne masz rację.

Oj, chyba kiepsko u ciebie z matematyką, zbiory nie oznaczają systemu zerojedynkowego. Zapytaj córki.

No widzisz - czasami przydałoby się, żebyś pochodził na lekcje religii.


To o czym piszesz to teoria, w praktyce każda zorganizowana religia dzieli się na kastę kapłanów i całą resztę. A jak się zaczyna grzebać w podwalinach, bo w końcu tym chyba jest dekalog, to już to niewiele ma wspólnego z zachowywaniem tradycji.

To w takim razie ty też jesteś Kalim, bo walczysz ze mną na tym forum. Innymi słowy uważasz, że twoje poglądy i twój światopogląd jest lepszy niż mój. Żeby było śmieszniej to nie jest to dziwne.

Jest równie dobry, a w osobistym wymiarze to faktycznie jest przezajebisty, że pozwolę sobie bluzgnąć. Nie potrafię sobie wyobrazić lepszego. Niemniej nie widze powodu aby inni myśleli tak samo jak ja, byłoby nudno.

05.02.2007
10:38
[57]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman

Od kiedy to sposób podejmowania decyzji zależy od rodzaju związku?
Gdzie coś takiego napisałem? Napisałem tylko, że przypadkowość to efekt podejmowania decyzji pod wpływem emocji. Zresztą w takich warunkach trudno nawet mówić o decyzjach. Trudno, bo nie ma racjonalnej oceny stanu faktycznego i oceny skutków zastosowania takich a nie innych rozwiązań. Co więcej - taki sposób nawiązywania relacji implikuje emocjonalne "rozwiązywanie" problemów w czasie późniejszym a zatem implikuje wojnę o władzę, która bardzo często kończy się rozpadem wbrew wszelkim argumentom. Czym jest rozwód jak nie efektem nadmiaru emocji, które doprowadzają w końcu do zaklasyfikowania małżonka jako wroga lub przedmiot, który nie spełnia MOICH potrzeb. Ta rozbuchana emocjonalność w połączeniu z powszechnym egocentryzmem rodzi skutki trudne do zaakceptowania. Zwłaszcza, gdy ich ofiarą padają dzieci.

Wybacz, ale 12-letnie dzieci maja szmat drogi przed sobą.
No ma. Cóż z tego? Ja byłem podobny w jej wieku. Zostało mi to do dzisiaj. Po drodze był wiek 20 lat. Teraz jestem nieco za stary by mieć znajomych w wieku 20 lat, więc opieram sądy na własnych doświadczeniach i tego co widzę u mojej córki i jej kolegach/koleżankach ze szkoły.

Czy w jakikolwiek sposób dałem do zrozumienia, że pisze o sobie?
Mechanizm jest ten sam, bo pomijając chemię, ludzie spodziewają się po małżeństwie nowej jakości, a tu się okazuje, że to to samo a w zasadzie gorzej bo oprócz siebie trzeba jeszcze brać pod uwagę męża/żonę i budować tzw. przyszłość na co mało kto w tym wieku ma ochotę. Te słowy są twoje. Nie są cytatem czy wypowiadaniem kwestii aktorskich. To raz. Po wtóre
moja wypowiedź zaczyna się od wyrazu "jeżeli".

Oj, chyba kiepsko u ciebie z matematyką, zbiory nie oznaczają systemu zerojedynkowego. Zapytaj córki.
Oj. Kiepsko u ciebie z czytanie ze zrozumieniem. Cała moja wypowiedź bazuje na założeniu, że ludzie nie są zerojedynkowi i nie da się ich umieścić w jakichkolwiek szufladach bez znacznego uogólnienia, bo każdy - w zasadzie - jest dla siebie zbiorem.

To o czym piszesz to teoria,
To jest teoria dla ciebie - bo nie masz pojęcia o tym o czym mówię. Oczywiście nie istnieją "cywilne" organizacje ludzi połączonych wspólnym wyznaniem. Oczywiście nie istnieją żadne instytucje i organizacje ad hoc stworzone dla realizacji ewangelicznych zaleceń. jest tylko baza trepów w czarnych sutannach i masa szeregowców nie mających nic do gadania. Jedni są wyobcowani z drugich i są to zbiory, z których jeden ma ewidentnie serwilistyczny charakter wobec drugiego. jest ta, bo Kharman tako rzekł.

Nie potrafię sobie wyobrazić lepszego. Niemniej nie widze powodu aby inni myśleli tak samo jak ja, byłoby nudno.
A to co tu robisz daje wyraz twojej grafomańskiej istocie. Nie realizujesz tu bowiem żadnych nadziei poza poczuciem złudnej wielkości wywołanej faktem umiejętności sklecenia w miarę składnych wypowiedzi.

05.02.2007
11:55
[58]

Kharman [ ]

Attyla -->

Gdzie coś takiego napisałem? Napisałem tylko, że przypadkowość to efekt podejmowania decyzji pod wpływem emocji.

A braku emocjonalnych decyzji związki układane w żadnym stopniu nie gwarantują, tak samo jak te z zauroczenia nie oznaczają wyłącznie tego typu decyzji. To jest kwestia charakteru. Chyba koniec tematu.

No ma. Cóż z tego? Ja byłem podobny w jej wieku. Zostało mi to do dzisiaj. Po drodze był wiek 20 lat. Teraz jestem nieco za stary by mieć znajomych w wieku 20 lat, więc opieram sądy na własnych doświadczeniach i tego co widzę u mojej córki i jej kolegach/koleżankach ze szkoły.


Nadal, pogadamy za 10-12 lat. Ty to nie twoja córka.

Oj. Kiepsko u ciebie z czytanie ze zrozumieniem. Cała moja wypowiedź bazuje na założeniu, że ludzie nie są zerojedynkowi i nie da się ich umieścić w jakichkolwiek szufladach bez znacznego uogólnienia, bo każdy - w zasadzie - jest dla siebie zbiorem.

No więc właśnie, generalizujesz. Cieszę się że mamy to wyjaśnione.

To jest teoria dla ciebie - bo nie masz pojęcia o tym o czym mówię.

Obawiam się że jestem zbyt cyniczny aby przyjmować tego typu teorie za rzeczywistość. Ludzie nigdy nie osiągną wspólnoty o której piszesz bo zawsze na drodze staną im osobiste interesy. A kapłani zawsze będą stanowili odrębną grupę, gdyby było inaczej to każdy wierny mógłby w niedzielę odprawić mszę i wygłosić kazanie. Kobieta też.

A to co tu robisz daje wyraz twojej grafomańskiej istocie. Nie realizujesz tu bowiem żadnych nadziei poza poczuciem złudnej wielkości wywołanej faktem umiejętności sklecenia w miarę składnych wypowiedzi

Za każdym razem kiedy tu piszę mam nadzieję ze w końcu do ciebie dotrze że twój system nie jest jedynym który się sprawdza, a umożliwienie innym korzystania z ich wolności nie zakończy istnienia cywilizacji.

18.02.2007
02:17
[59]

Kharman [ ]

Attyla --> Tak mnie naszło, jakiś czas temu rozwijałeś apokaliptyczna wizje samotnej matki umierającej z głodu w obliczu światowego kryzysu żywnościowego (w każdym razie tak zrozumiałem te płacze o efekcie cieplarnianym).
I mam pytanie. Kto według ciebie przyczynia się do tegoż efektu cieplarnianego, podli komuniści z socjalistycznej Unii Europejskiej ustalający coraz drastyczniejsze normy emisji spalin, czy liberałowie ekonomiczni których wali jak trują środowisko, bo liczy się rezultat w słupkach? A kary za przekroczenie norm mają wliczone w koszty działalności. Powiedz jak sądzisz gdyby nie te socjalistyczne pierdoły to czy którykolwiek z elyty (bo kto jak nie przemysłowcy są elytą w liberalnym raju) pomyślałby o założeniu filtrów na swoje kominy, albo zaopatrzeniu swojej fabryki w oczyszczalnię ścieków przemysłowych?

18.02.2007
09:03
[60]

Belert [ Generaďż˝ ]

Kharman masz sporo racji ale to powinno byc 80% elyta 20% komuchy z zastrzezeniem zeby nie wiecej bo wtedy sa juz patologie.

18.02.2007
18:00
[61]

Kharman [ ]

Belert --> Wszystko pieknie, ale raj wg Attyli to 120% liberalizmu podlanego sosikiem z tradycji bedacej panaceum na wszelkie bolaczki tego swiata.

19.02.2007
08:57
[62]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Kharman.

Nie jestem matematykiem, więc mogę się myślić, ale nie może być czegoś 120%:). To po pierwsze. Po drugie to jakoś nie widzę u siebie skrajnego liberalizmu. Skrajny byłby wówczas, gdybym żądał likwidacji jakichkolwiek regulacji ą łącznie z kodeksem cywilnym. Tymczasem żądam tylko "drobiazgu": zakończenia wreszcie reformowania tego pieprzonego socjalizmu i wprowadzenia wolnego rynku. Reformowały jaruzele, kiszczaki i inne takie, próbowały wszelkie władze od 1989 r. Skutek jest jaki jest: budżet stoi na skraju przepaści (wystarczy pogorszenie sytuacji gospodarczej na świecie) a my nadal radośnie utrzymujemy grud smród i ubóstwo. Choćbyś był nie wiem jak czerwony, to musisz uznawać, że aby wydawać - torzeba mieć najpierw co. Oczywiście można żyć na kredyt. Sęk w tym, że to można robić tylko w bardzo określonym cuzasie. Prędzej czy później musi się to skończyć katastrofą. A katastrofa będzie miała bardzo prosty scenariusz:
1. nastąpi pogorszenie kondycji gospodarki wiatowej (a to wystąpi na pewno)
2. Nasza gospodarka, która stoi wyłącznie na eksporcie zareaguje zapaścią stokroć silniejszą
3. Spowoduje to obniżenie dochodów państwa przy zachowaniu tych samych wydatków
4. to musi doprowadzić albo do gigainflacji albo do astronomicznych kosztów pieniądza
5. oba zjawiska przyniosą ten sam mniej więcej skutek: drastyczne zmniejszenie PNB a zatem i ogromne bezrobocie, niepewność rynku itp.
6. brak możliwości zwiększania w nieskończoność deficytu musi doprowadzić albo do drastycznych cięć socjalu, co spowoduje ogromne niepokoje motłochu albo do usunięcia nadmiaru gotówki z rynku, co kolejny raz iodbierze wszystkim ludziom wszystko to co do tej pory zarobili.
7. scenaeiusz z inflacją jest raczej mało prawdopodobny w czystej postaci, więc będzie albo czysty wariant węgierski albo mieszany (tzn. brak możliwości zapchania dziury spowoduje poparcie dla likwidacji niezależności banku centralnego i kierunek na wariant inflacyjny)

Możesz sobie kreować nie wiem jakie ideologie, ale ideologie nie napełniom ludzim kabzy. Wręcz przeciwnie. Im dłużej będziemy zwlekali z likwidają NEPu czyli "społecznej gospodarki rynkowej" i zastąpieniem go wolnym rynkiem, tym katasrofa będzie większa.

Co do efektu cieplarnianego, to słychać zarówno panikujących "zielonych" jak i tych naukowców, którzy twierdzą, że zmiany klimatyczne są zupełnie naturalne i bez względu na naszą działalność będą występowały. To jedno. Po drugie - to o czywiście możemy coraz bardziej opancerzać gospodarkę nowymi pomysłami ekologicznymi i innymi odmianami socjalizmu, ale to doprowadzi tylko do przspieszenia katastrofy gospodarczej i przyspieszenie moich apokaliptycznych przewidywań, które oby nigdy nie zostały zrealizowane.

W każdym razei dziwi mnie tylko to, że po stuleciu praktykowania marksizmu, jego wyznawcy ciągle się rodzą i bez przerwy szkodzą. Amnezja? jaskra? Skretynienie? Nie wiem.

19.02.2007
12:23
[63]

Kharman [ ]

Attyla --> Aaaa... czyli jak widzę jesteś jednym z tych którym nie przeszkadzają rzeki wyglądające jak ściek byle tylko liberales uber alles mieli się dobrze. W końcu po co komu jakaś przyroda jeżeli możemy cieszyć się wzrostem gospodarczym.

19.02.2007
16:13
[64]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Nie istnieje źródło mogące bez wątpienia stwierdzić, że zmiany klimatyczne spowodowane są uprzemysłowieniem świata. Istnieją tylko wróżby z fusów i innych fascynujących przedmiotów. Jeżeli jesteś takim straszliwuie racjonalnie nastawionym człowiekiem, to powinieneś opierać swoje przekonania na udowodnmionych faktach a nie niejasnych i wzruzszalnych teoriach. Ja nie wiem co powoduje globalne ocieplenie co nie przeszkadza mi we własnym zakresie dbać o otoczenie biologiczne.

I jeszcze prezent ode mnie: tekst JKM z jego bloga:

Ale wprowadzenie go, w cyklu krótszym niż 100 lat to rewolucyjna utopia.
Tak to wygląda."

Ciekawe: jak można nazwać utopią coś, co przecież istniało? Przecież między rokiem 1863 a 1885 w całej Europie nie było ani jednej granicy celnej! Bez żadnej-tam "Wspólnoty Europejskiej" ani choćby "Europejskiego Obszaru Gospodarczego". Był to zresztą okres największego rozkwitu Europy. By zdać sobie sprawę z siły państw, które NIE chroniły swojej gospodarki ani NIE miały państwowego przemysłu dość powiedzieć, że Prusy, zwyciężywszy w 1870 roku Francję, nałożyły na nią ogromną kontrybucję: 5 miliardów franków w złocie! I Francja - choć musiała poświęcić sporo wysiłku, by pokonać Czerwonych Łajdaków zwanych "komunardami", którzy opanowali Paryż - spłaciła to w ciągu 3 (trzech!!) lat!

Spłaciła - bo państwo nie musiało dopłacać do państwowych kolei, nie musiało dopłacać do państwowych stoczni, nie musiało płacić zasiłków dla bezrobotnych, nie musiało płacić "becikowego", nie dopłacało do "Funduszu Ubezpieczeń" - itd. Co zabawniejsze: Francuzi nie umarli wcale z głodu (co groziło Rumunom, gdy śp.Mikołaj Ceauşescu postanowił spłacić pozaciągane pożyczki...), a stopa urodzin była wysoka: na jedną kobietę przypadała prawie czwórka dzieci!

Jednocześnie wspaniale rozwijał się przemysł, handel - a nawet rolnictwo. Dopiero idee socjalistyczne rozłożyły ten piękny kraj - do czego walnie przyczynił się kretyński pomysł zezwolenia komunardom na powrót z wygnania.
Wniosek: każde ustępstwo poczynione Czerwonej Hołocie kończy się fatalnie dla tych, co mają zbyt miękkie serca!

By nie było nieporozumień: przez "Czerwoną Hołotę" rozumiem bynajmniej nie członków PZPR (wśród których, oczywiście, tej Hołoty było sporo!) lecz wszystkich wierzących w "sprawiedliwość społeczną", "solidaryzm", "kolektywizm", "opiekuńczość państwową" i temu podobne bzdury.

W socjalizm mają prawo wierzyć dzieci, kobiety i starcy. Ci z rozmiękczeniem mózgu, oczywiście. Znam osobiście zacnego profesora ekonomii, który za "komuny" nie mógł zostać nawet docentem habilitowanym - bo w swojej pracy doktorskiej, napisanej w okresie odwilży 1956 roku, nieopatrznie napisał, że socjalizm nie ma żadnych szans w konkurencji z kapitalizmem. Biedak wegetował na obrzeżu oficjalnej socjalistycznej nauki - ale trwał. Złamał Go dopiero rok 1990. Zaczął coś bredzić o tej "sprawiedliwości społecznej". Nasz wspólny znajomy, wolnorynkowiec, specjalnie przyleciał z Kalifornii, by Go spytać: co Mu się stało? A On na to: "Tak, ja wiem, że wygaduję nonsensy - ale jak widzę tę biedę naokoło, to nie mogę inaczej..."

Cóż: był już w wieku bardzo podeszłym.

Jeśli więc zauważycie Państwo, że w jakiejś wypowiedzi powołam się na "sprawiedliwość społeczną" lub zażądam "wyrównywania szans" - to proszę natychmiast przestać czytać moje blogi, i napisane po tej dacie artykuły - kontentując się tymi, które napisałem, gdy byłem jeszcze przy zdrowych zmysłach!

02.03.2007
03:59
[65]

Kharman [ ]

Attyla --> mylisz się zakładając że jestem zwolennikiem bezmyślnego rozdawnictwa. Zakładam prosta zasadę: jak nas stać to dlaczego nie? Taką zasadę stosuje we własnym budżecie domowym, mieszkanie, rachunki, jedzenie, coś odłożyć, jak zostanie to można poszaleć. A miałem fazy że praktycznie obracałem w palcach każdego pensa, zastanawiając sie czy aby jest to konieczny wydatek.

02.03.2007
07:05
[66]

Belert [ Generaďż˝ ]

eee bo z rozdawnictwem jest tak jak z otwarciem puszki pandory jak juz zacznie leciec to leci.A to nie jest niestety worek bez dna.Juz teraz widac ze zwiekszany jest fiskalizm panstwa .Az strach pomyslec co bedzie przed wyborami .

02.03.2007
08:14
[67]

PrEd4ToR [ ››SuperNatural‹‹ ]

jak czytam te wasze wypociny to czuje sie jakbym slyszal rzecznikow prasowych..

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.