Mazio [ Mr Offtopic ]
Błękitny horyzont
Chciałbym Wam napisać o pewnym fenomenie literackim jakiego udało mi się niedawno odkryć. Autor jest (był) mi zupełnie nie znany, nie spotkałem nigdy osoby, która wcześniej mówiła mi o nim czy polecała, a także nie czytałem wcześniej żadnych recenzji.
Chodzi mi o Wilbura Smitha urodzonego w 1933 w Rodezji w Afryce co ma znamienny wpływ na jego książki.
Jak wielu młodych chłopców przeszedłem niegdyś okres fascynacji powieścią przygodową (seria o Tomku Alfreda Szklarskiego, opowieści o Korsarzu Janie Martenie i wiele innych) literatura awanturnicza i przygodowa, pełna wzruszających męskie serca honoru i odwagi, i wielu tych uczuć, których nieraz dzisiaj zdarza się brakować... Fascynujące przygody Robin Hooda, Winetoo, piratów dobrych i złych, mężczyzn śmiałych, mistrzów w swojej klasie i panów rzeczywistości jaką kształtują dookoła siebie stopniowo zanikła i ustąpiła poszukiwaniu lepszych światów kreowanych przez bohaterów fantasy i literatury fantastyczno-naukowej.
Aż nagle, przypadkiem zupełnie, w bibliotece w obcym kraju trafiłem na dość grubą i niezbyt pięknie wydaną książkę nieznanego autora pod tytułem "Monsun". Doprawdy, gdybym miał coś innego i bardziej mi znanego, z zakresu literatury jakiego ostatnio oczekuję pewnie zniechęciłby mnie opis z tylnej okładki, przytoczę Wam opis z okładki do z części "Błękitny horyzont", którą dziś właśnie skończyłem:
"Kolejny po "Drapieżnych ptakach" i "Monsunie", tom popularnej sagi historyczno-przygodowej przedstawiający losy rodziny Courtney'ów. Powieść, w której opisana z rozmachem przygoda splata się z wątkami miłości, nienawiści, zdrady i zemsty.
Po wielu bitwach morskich Tom i jego przyrodni brat Dorian docierają do Przylądka Dobrej Nadziei. Tom rozpoczynają nowe życie, budując fortunę na handlu z Orientem> Na podbój kontynentu rusza nowe pokolenie Courtney'ów, ich młodzi synowie Jim i Mansur. Jim zakochuje się w Louisie, młodej więźniarce, którą uratował z holenderskiego żaglowca. Ścigany przez pułkownika Keysera i jego zbirów, musi uciekać w głąb kraju osławionym "Zbójeckim Szlakiem". W zwycięskiej potyczce z okrutnym plemieniem Nguni dowodzonym przez diaboliczną królową Manatasee, które przemierza Afrykę wybijając inne plemiona, zdobywa ogromne bogactwo - wielkie stado bydła i zapasy kości słoniowej. Tymczasem śmiertelni wrogowie Doriana i Toma próbują zastawić pułapkę..."
Cóż takiego niezwykłego urzekło mnie w literaturze Smitha - wyobraźcie sobie język przejrzysty i kompetentny, bez egzaltacji opisujący przygody godne wymarzenia, umiejętnie stopniując nastrój i plotący bez wysiłku wątki i przemycający tony wiedzy o tamtych czasach, o broni, wojnie, polowaniu, żeglarstwie. Dołóżcie do tego brutalność pola walki rodem z lądowania na Omaha Beach z "Szeregowca Ryana" i najśmielsze sceny erotyczne jakie umiecie sobie przywołać przed oczy nie myśląc o pornografii, piękne dziewczyny i niebanalnych bohaterów stopionych w wirze namiętności, walki i przeznaczenia, a wyobrazicie sobie jedną z najpiękniejszych bajek dla dorosłych jakie Mazio miał okazję przeczytać. Trylogia ta nadaje się natychmiast na ekranizację z rozmachem godnym "Władcy pierścieni", a po wyjściu z kina każdy mężczyzna nosiłby dumny uśmiech pełen tęsknoty za tym zgubionym światem, a kobieta łzy i drżącą pierś w obliczu odnalezienia obrazu prawdziwych miłości.
Książki te, banalne w swej prostocie, nigdy nie wejdą do kanonu literatury światowej. Nie dane będzie im raczej podbić świata intelektualistów, a z braku jakiejkolwiek promocji pewnie nie dotrą również pod strzechy. Może jednak, za czas jakiś, ktoś o odpowiedniej literackiej charyzmie dojrzy w nich piękno przygody, oceanów i usłyszy śpiew słonych lin okrętowych ustami Monsunu...
polecam:
"Drapieżne ptaki"
"Monsun"
"Błękitny Horyzont"
i nie czytany jeszcze przeze mnie
"Triumf słońca"
jeśli ktoś się skusi - do zobaczenia za błękitnym horyzontem - czekam tam na Was z przygodą :)
Mazio [ Mr Offtopic ]
dają darmowe piwo?
Walrus [ Pretorianin ]
Ha ha. I za to Cię lubię Mazio. Mężczyzna z duszą chłopca.
Poszukam „Drapieżnych ptaków” w księgarni, przeszliśmy podobną drogę, że tak powiem „ półliteracką”, więc pewnie mi się spodoba. Dzięki za rekomendację
ereyty [ Bragiel ]
Mazio-czy mi się wydaję, czy w Anglii ludzie czytają ksiązki? Gdy byłem w Anglii to w metrze, w pociągach, autubusach widziałem ludzi czytających -nie darmowe gazety, nie jakieś tabloidy-tylko zwykłe, grube ksiązki.
W Polsce to raczej nie do pomyślenia-w autobusach czy pociągach większość siedzi nad laptopami, gra na komórkach, rzadko kotś czyta gazetę, a osobę czytającą książkę w polskich środkach transportu to widziałem ostatnio jakieś 10 lat temu.
Xaar [ Uzależniony od Marysi ]
ereyty -> codziennie jeżdzę do warszawy i spotykam takich ludzi w pociągach, tramwajach, autobusach, metrze i nawet na przystankach... często ludzie czytają na stojąco nie mając gdzie usiąść :)
Mazio -> poszukam w bibliotece... jak tylko oddam tam książkę którą czytam właśnie po autobusach i pociągach od paru miesięcy :P
Mazio [ Mr Offtopic ]
warto...
pierwszej książce jaką czytałem towarzyszył nastrój niedowierzania... gdy po paru stronach z niewinnej opowieści o trójce braci zrobiło się erotycznie, po chwili znajomo agresywnie (ach te solówy), a potem wiatr wydął żagle pomyślałem ze zdziwieniem, że ów Wilbur Smith jest właśnie takim dużym chłopcem... lubi to co ja i piszę o tym o czym najbardziej chciałbym czytać. Potem było już jedynie lepiej. Epopeja rodu Courtneyów narastała od małej historii po epicką opowieść z rozmachem godnym przygodowych romansów, wojennych i historycznych powieści korsarskich czy wreszcie orientalnych baśni z tysiąca i jednej nocy. To wszystko bez egzaltowanych opisów czy lania wody. Czysta przygoda w kapsułce czasu jakiej nie powstydziłby się żaden z wielkich dziewiętnastowiecznych mistrzów owego gatunku ale za to z charakterem opisów wdzięków kobiecych i ich partnerów, przewag wojennych i prawideł przemocy jakich nie mogli by oni u siebie zamieścić. Do tego zawarto wiele prawd o ludzkim charakterze i jego ciemnych, jak i jasnych stronach tak nie nachalnie podanych, że nie wyczuwam tu żadnego mentorstwa lub obłudy. I całe szczęście, że zamówiłem tym razem aż 10 książek z Liderii... będę miał co czytać na dłuższy czas.
Polecam:)
Walrus [ Pretorianin ]
Kusisz, kusisz Maziu. Ale mnie już nie musisz.
Zaledwie 11,00 PLN w Merlinie wersja kieszonkowa.
Mazio [ Mr Offtopic ]
Kolejna część "Tryumf słońca" zapowiada się równie miodnie... jestem dopiero na początku opowieści ale pamiętam z "Pustyni i w puszczy" (kto z gimnazjalistów czytał już Prusa ?;) o powstaniu Mahdiego. Tak więc skoczyliśmy o ponad sto lat od czasów Doriana i Toma i ich daleki potomek znalazł się w samym środku Chartumu, w wirze wojny Mahdiego. Oś akcji jeszcze się nie nawiązała ale podoba mi się nawiązanie do innej książki autora, którą już czytałem czyli "Gdy poluje Lew", która opowiada o dalszych losach jednej z linii Courtneyów...
swoją drogą gdyby Anglia miała jeszcze dwie gałęzie tego rodu nigdy nie stracili by Imperium
prawie jak Czterej pancerni! ;)
polecam
earthquake [ Generaďż˝ ]
Przeczytałem trzy pierwsze książki z cyklu "Saga Rodu Courteneyów", dalsze powieści były już niestety poza moim zasięgiem. Dobra, lekka i przyjemna lektura na wakacje bez większych aspiracji do bycia czymś lepszym. I dobrze bo takie książki też są potrzebne.
Imho tylko raz pan Smith zaskoczył mnie na minus, a to przy okazji lektury "Czarownika" gdzie poziom erotyki przekracza wszelkie znane mi granice smaku, ba powiedziałbym, że pisarz fetyszyzuje tam męski członek.
Mazio [ Mr Offtopic ]
a może były kultury, które go fetyszyzowały?
Mazio [ Mr Offtopic ]
coś drastycznego...
earthquake [ Generaďż˝ ]
Zachęcony twoim przypomnieniem mi Wilbura Smitha, zacząłem poszukiwać jego książek w swojej miejskiej bibliotece. Niestety nie znalazłem tam nic z serii o Courteneyach, ale za to był drugi cykl Smitha: "Saga rodu Ballantyne'ów". Jestem świeżo po lekturze "Lampart poluje w ciemności" ( 2 wieczory i już po wszystkim :-).
Znowu głównym bohaterem jest Afryka, tyle że już współczesna i postkolonialna, której młode państwa niestety ciągle borykają się z ogromnymi problemami powodującymi krwawe konflikty.
Ogólnie jest brutalnie, interesująco i momentami bardzo smutno.
Meghan (mph) [ Tarzana przez Tarzana ]
To ja Ci nie mówiłam o Wilburze? Jego powieść "Szlak Orła" jest jedną z moich ulubionych książek, do których wracam po raz n-ty, choć znam je prawie na pamięć (a właściwie nie choć, tylko dlatego właśnie :)) Wygrzebana w domowych zasobach gdzieś w 5 klasie podstawówki - byłam wtedy na etapie kryminałów i powieści sensacyjnych, a notka na okładce jest bardzo oszukańcza, sugeruje książkę tylko i wyłącznie akcji. Bardzo się teraz cieszę, że tak zostało to opisane, może inaczej nigdy bym nie sięgnęła?
Potem w bibliotece rzuciłam się wręcz na sagę Courtneyów, Centaine de Thiry była moją bohaterką i chciałam być równie dzielna, jak ona. Przeczytałam też kilka pojedynczych książek, na żadnej się nie zawiodłam.
P.S. Tak mi się kojarzy, że kiedyś w wątku Magdy o książkach była rozmowa właśnie o Wilburze, ale mogę się mylić, pamięć jest zawodna.
Mazio [ Mr Offtopic ]
Nie Meguś - witaj :)
dawno nie miałem okazji z Tobą rozmawiać i w ogóle dość rzadko trafiam na Twoje wpisy na forum
mam nadzieję, że wszystko u Ciebie ok i jesteś zadowolona z życia. Serdecznie Cię pozdrawiam i ściskam :* :)
Nie, nie mówiłaś mi o Smithie - zupełnie przypadkowo na niego wpadłem w szkockiej biblitoce. Środkowy tom Monsun tak mnie zaciekawił, że najpierw zamówiłem z Merlina jedną, a potem dziesięć jego książek. Obecnie skończyłem sagę Balantynów na "Płaczu Aniołów" i niestety ostatniej części nie ma do kupienia... :/
Wrażenia z kolejnych książek (od czasu gdy pisałem pierwszy post w tym temacie przeczytałem cztery) są niezmiennie zabarwione fascynacją. Zamierzam jedynie sprawdzić jak wiele wartości historycznych niesie owa lektura. Jeśli autor pod płaszczem przygód bohaterów dość wiernie oddaje historię, kulturę i obyczaje Rodezji (dziś Zimbabwe) i innych opisywanych krajów do całej otoczki rewelacyjnej przygody pełnej akcji, brutalnej wojny, miłości, seksu i opisów przyrody można na plus dodać wartości poznawcze. Ze zdumieniem zaczynam postrzegać iż zakochuję się w tym świecie tak bardzo, że myślę o pojechaniu do RPA by samemu zobaczyć to o czym Smith pisze (on jest Rodezyjczykiem). Dzięki mojemu pobytowi i pracy w Szkocji takie wizje mogą być realne...
Opis walk plemienia Matabele z białymi pod koniec dziewiętnastego wieku oraz końcówka "Płaczu Aniołów" gdzie akcja przenosi się do lat sześćdziesiątych naszego stulecia po prostu mną wstrząsnęły. To piękna i co najważniejsza mądra lektura. Smith nie kusi się o zajęcie strony i łatwą ocenę ludzi uczestniczących w tych strasznych historiach... uwydatnia moralne zawiłości wojny i uczestniczących w niej ludziach bez taniego uciekania się do schematycznych wzorców - pisze tak, że człowiek żałuje, że nie umie szybciej czytać by jak najprędzej dowiedzieć się co dzieje się dalej. To rzadki talent - bo łącząc obie te półkule wymyka się szufladce literatury jedynie łatwej i przyjemnej. Ot, moim skromnym zdaniem, mało znany geniusz...
polecam znowu
ps. Meguś :)