GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Polskie Studia - teoria a praktyka

29.06.2002
17:57
smile
[1]

Bzyk [ Offensive ]

Polskie Studia - teoria a praktyka

Być studentem, to wielki zaszczyt. Przynajmniej w dawnym systemie wykształcenie było na wagę złota i było domeną ludzi bogatych lub mających tzw. "plecy".

Dzisiaj studiuje zatrważająca ilość młodzieży. Jak nie na dziennych to na zaocznych. Mieć przed nazwiskiem trzy, lub więcej literek to żaden problem - szczególnie, jesli się słono płaci (patrz: zaoczny system kształcenia).

Mam już za sobą trzy lata obserwacji, jak to psychicznie gnębi się polskich studentów, jaki poziom nauczania serwują panowie wykładowcy i jaki mają stosunek do swoich podopiecznych. Przykłady można by mnożyć: losowe zaliczenia egzaminów, żenujący poziom wykładów, łapówkarstwo etc.
Kadra nie bierze się z sufitu. Ci, co robili kiedyś tylko na państwowych, teraz zarabiają na prywatnych (na kilku przynajmneij etatach) i na tym cierpi nie tylko student (a ten cierpi przede wszystkim), ale praca naukowa i jej rozwój. Kiedyś jakiś profesorek napisał w Wyborczej, że prywatne uczelnie za kasę rozdają dyplomy (z małymi wyjątkami,bo nie wszystkie prywatne uczelnie są do niczego).Płaci się za naukę multum kasy, która zasila konta szefów uczelni i jej kadry.Sprawa jest jasna:dziś dyplom magistra, bez względu na uczelnię, jaką kończymy i tak gówno jest warty.Na studiach się po prostu studiuje i tyle.Jak nas coś interesuje to sami przekopiemy sterty materiałów żeby się czegoś nauczyć.Liczy się nasz talent, zainteresowanie i umiejętoności, a dyplom jest tylko punktem wyjścia.

Koledzy i koleżanki zamierzający niebawem studiować: nie pchajcie się z wszelką cenę na renomowane uczelnie, bo nie w tym rzecz. Wszędzie jest podobnie, z tym że na tych mniej renomowancych nie ma "wyścigu szczurów" i "chodzenia po trupach".

Polski student,
Piotr "Bzyk" B.

29.06.2002
18:05
[2]

The Dragon [ Eternal ]

Jasne.. szkola wyzsza im. Jana Kowalskiego w Pipidowku daje takie samo wyksztalcenie jak np AGH. Interesujaca teoria. Nie ma sensu isc na studia po to, zeby moc powiedziec, ze sie studiuje. Studia sa prrygotowaniem do pracy. Po liceum nie jestes do niej przygotowany, a po studiach tak. Chyba, ze wybierzesz jakis dziwny kierunek.

29.06.2002
18:15
[3]

Bzyk [ Offensive ]

takie AGH :) znajomy tam studiował przez rok i bardzo nie podobał mu się tamtejszy klimat, relacje między studentami. Ale wiadomo: AGH, Warszawa, renoma. Poza tym Dragonie, nie pisze o pipidówku, a np. o uczleniach pokroju polibudy Gdańskiej, bydgoskiego ATR.

29.06.2002
18:20
smile
[4]

Nyhos [ Droogie ]

Przepraszam was forumowicze,ale mam pytanie poza tematem. Bzyk.Czy ty napisałeś artykuł do CDA o emulatorach C64?

29.06.2002
18:22
[5]

Bzyk [ Offensive ]

Nyhos >> tak przyjacielu :) Do SS tez, swoją drogą interesujesz się C64 ?

29.06.2002
18:23
[6]

The Dragon [ Eternal ]

Bzyk - ja ide na politechnike warszawska i oczekuje od tej uczelni, ze mnie wyedukuje, ze tak powiem :)

29.06.2002
18:24
smile
[7]

Nyhos [ Droogie ]

Bzyk--->ja grałem na C64 jak miałem 4 latka :)

29.06.2002
18:29
[8]

Bzyk [ Offensive ]

Dragon >> aaa... wiec dopiero zaczynasz studiowac? Powiem Ci w skrocie jak bylo w moim przypadku. W LO mialem zawsze ponad 5.0, na maturze szóstka z matmy i z ustnego z polaka. Ale kujonem nie byłem! :) Mialem idealy, wierzylem w polskie studia, ze czegos KONKRETNEGO mnie naucza. Czesciowo sie zgadza, bo na Telekomunikacji dowiedzialem sie wielu ciekawych rzeczy... jednak dzieki sobie, wykladowcy tylko naprowadzili na dany temat, dali wskazówki... na tym w koncu polegaja studia :) Ale mam caly czas na mysli inny wymiar: to, w jaki sposob TRAKTUJE sie studenta, jaki jest poziom nauczania etc. Wiec nie przestrasz sie, jesli rozczarujesz sie tym, do czego dażyłeś a co osiągnąłeś.... powodzenia. Nyhos >> jesli nadal ciągnie Cię do c64 i chcialbys odbyc nostalgiczna podróz wstecz: emu64.pl - zapraszam.

29.06.2002
18:31
smile
[9]

Nyhos [ Droogie ]

Bzyk--->mók mentorze :*)

29.06.2002
18:33
[10]

XaRaF [ Pretorianin ]

Bzyk >> jeszcze dokładnie nie wiem jak to jest studiować (w poniedziałek egzamin), ale myślę, że w przypadku bydgoskiego ATR-u chyba się mylisz. Mieszkam w Bydgoszczy, na ATR nie startuje, ale coś o uczelni wiem. Prawda, łatwiej się tam dostać bo organizują konkurs świadect. Ale dostanie się a utrzymanie na roku to dwie różne rzeczy. Znam parę osób tam studiujących, tak teraz jak i kiedyś, i wszyscy oni mieli wielki problemy żeby się utrzymać, a nie byli niedoukami. Tak więc ich wysiłek czegoś dowodzi - wykładowcy są wymagający, poziom nauki wysoki. Gwoli wyjaśnienia - startuje na Akademie Bydgoską :) pozdr

29.06.2002
18:36
[11]

Bzyk [ Offensive ]

XaRaF >> ja studiuje Telekomunikacje na ATR wlasnie :) I jestem na IV roku i powiem Ci, ze wykladowcy sa wymagajacy a jednoczesnie ********* - potrafia zdolowac psychicznie ze wiele osob rezygnuje z dalszej nauki. A czy wszyscy tak naprawde sa wymagajacy? Oj, mylisz sie.

29.06.2002
18:36
[12]

The Dragon [ Eternal ]

Bzyk - ja w LO mialem zawsze 4,0 ;) ale na studiach wreszcie bede sie uczyl tylko ciekawych dla mnie rzeczy. Nie oczekuje indywidualnego toku nauczania, czy czegos w tym stylu. Wiem, ze jestem dla takiego wykladowcy tylko jednym z 1000 studentow do ktorych codziennie gada. Pojscie do tego liceum do ktorego poszedlem bylo jednym z wiekszych bledow jakie popelnilem w zyciu i mam nadzieje, ze ze studiami tak nie bedzie :) I nawet jesli ma byc tak, ze wszystkie interesujace mnie informacje bede musial doszukiwac sam, to przynajmniej bede mial gwarancje, ze znajde prace. Chocby po to warto studiowac na lepszej uczelni.

29.06.2002
18:41
[13]

Trapez [ ND4SPD ]

Niestety spora część tego co wyżej napisał Bzyk to prawda. Losowe zdawanie to fakt, sam padłem ofiarą tego systemu. Gość od ćwiczeń dał dwa testy: jeden dało się napisać a drugi nie (znaczy dać się dało, ale wynik z niego mógł być tylko jeden, czyli glan). Oczywiście można iść do dziekanatu tylko każdy kto studiuje wie jak to się może skończyć (dla nie wtajemniczonych: dostaje sie bana na studiowanie). Z moich obserwacji wynika że ok. 90% studentów uczy sie tylko po to żeby zdać a nie po to żeby nauczyć się czegoś co się przyda w zawodzie (co z resztą ciężko uczynić w tym kraju, z takim systemem edukacyjnym jaki mamy). Na tym forum ktoś napisał taki dowcip :" Kolega do kolegi po studiach: wiesz, jak sobie pomyślę jaki ze mnie inżynier to się boję iść do lekarza". Tak to mniej więcej wygląda. Niestety.

29.06.2002
18:52
[14]

Bzyk [ Offensive ]

Trapez >> świete słowa. Mam identyczne doświadczenia. W ogole o "przekrętach" na studiach moglbym duuuzy artykul napisac.. ale sie powstrzymam, bo jestem tu i owdzie rozpoznawany i jeszcze ktos zlozy donos :) Dragon >> przeczytaj post Trapeza. Naprawde jest wlasnie tak, ze z poczatku chce sie uczyc, ale w miare jak plynie czas i widzisz, ze Ci co sobie 'olewają' maja takie same (albo i lepsze) oceny jak Ty, to dajesz sobie spokoj i uczysz sie by tylko zaliczyc. Sa takie egzaminy, z ktorych za pierwszym razem zdaje 10 - 15 % studentów (max. ocena: 3.5) i wtedy naprawde sie cieszysz, ze masz juz spokoj, chociaz nie napisales na 4, czy wiecej. I watpie, by w Twoim przypadku bylo inaczej. Po roku studiowania mozemy na ten temat porozmawiac.

29.06.2002
18:56
smile
[15]

katom [ Konsul ]

ehh to i ja cos powiem nawiazujac do tego, ze dostac sie na uczelnie a utrzymac sie na niej to dwie diamteralnie rozne sprawy!! Posluze sie tu przykladem: zlozylem podanie na AWF i Politechnike (Wroclaw) Ranking szkol wedlug Rzeczpospolitej 6. Politechnika Wrocławska ... 42. AWF Wrocławski na AWF juz wiem, ze sie nie dostalem:( w tym roku bylo 7 osob na jedno miejsce na wydzial Wychowanie fizyczne i jeszcze wiecej na Turystyke i rekreacje, natomiast na Politechnike na wydzial elektryczny o jedno miejsce walczyc beda najprawdopodobniej 2(gora 3) osoby !! a przeciez to taka renomowana uczelnia?! widac wielu ludzi juz zrozumialo czym rozni sie dostanie w rece indeksu, od zapelnienia go pozytywnymi ocenami. Nie wspomnialem o tym, ze utrzymanie sie na AWF-ie nie jest czyms wymagajacym w przeciwienstwie od politechniki, ale to chyba jasne.

29.06.2002
18:57
[16]

Mr_Baggins [ Senator ]

The Dragon --> nie myśl, że na studiach będziesz się uczył tylko tego, co Cię interesuje. Studia to zdawanie egzaminów, a nie uczenie się czegokolwiek. Dragon, studia absolutnie nie przygotowują do żadnej pracy, bo tam obowiązuje naukowe podejście do tematu. Teoria, teoria i jeszcze raz teoria. Jeśli chcesz myśleć o sensownej pracy, to już na pierwszym roku postaraj się o jakąkolwiek praktykę w interesującej Cię dziedzinie. Na własnym przykładzie widzę, że studia niewiele mnie nauczyły w sensie "zawodowym" i gdyby nie praktyka w kancelarii to bym teraz głupiego pozwu nie potrafił napisać i nie wiedziałbym, gdzie napisany pozew zanieść...

29.06.2002
19:00
[17]

kiowas [ Legend ]

DH ---> studia sa przygotowaniem do pracy? Hehehe, po paru latach spedzonych na uczelni smiem twierdzic cos wprost przeciwnego. Praktycznie we wszystkich punktach moge sie zgodzic z Bzykiem. Kumoterstwo, humorzastosc profesorow, zwykle szczescie - to wlasnie decyduje o wyniku egzaminu, nie rzetelne do niego przygotowanie. To na czym sam sie skupisz i o czym bedziesz czytal we wlasnym zakresie zostnie ci po magisterce, nie wiedza nabyta na roznych przedmiotach nauczania. Przynajmniej na mojej uczelni tak to wyglada, a wiem, ze to nie negatywny rodzynek. Postudiujesz troche to sam sie przekonasz.

29.06.2002
19:03
smile
[18]

Nyhos [ Droogie ]

Bzyk--->oświecony zostałem C64 rock's da house!!!! :)

29.06.2002
19:06
smile
[19]

Grucha [ Konsul ]

No tak - prawda boli. Polskie studia panstwowe to w duzej ilosci wypadkow koszmar dla psychiki mlodego czlowieka ktory konczy sie albo licencjatem/magisterka albo zalamaniem psychicznym.Wiem cos o tym.Bylem na 3 roku politologii na poznanskim UAM i po prostu nie dalem rady....Nie odpowiadalo mi ze ci pseudo wykladowcy (w wiekszosci "zwykli" mgr) traktuja mnie na kazdym kroku jak smiecia,ze musze sie prosic o zaliczenie,ze czasami musze sciagac ze oprocz paru wspanialych kumpli reszta ludzi na roku to zwykle lizusy,dziobaki,kujony, ze wreszcie jestem taki zwykly wposrod tej rzeszy ludzi.Tak takie byly moje studia dzienne.... Teraz pracuje,studiuje zaocznie w prywatnej uczelni prawie bezstresowo i chyba jestem szczesliwy ;) mlodszym ode mnie chyba moge polecic taki tryb nauki - uczysz sie zycia(praca) + uczysz sie :) Ale zdaje sobie sprawe ze trace tez sporo z klimatu studiow dziennych -imprezki(chociaz przez 3 lata na UAM wyszalalem sie jak nigdy) ,kumpli i ten PRESTIŻ -bo to sa studia dzienne na panstwowej uczelni...;) Inna sprawa ze po doswiadczeniach na UAM widze ze w prywatnej uczelni znajduje sie 70 % ludzi ktorzy nie dali by rady na studiach panstwowych Co wy o tym myslicie STUDIA PANSTWOWE vs. STUDIA PRYWATNE ???

29.06.2002
19:08
[20]

Bzyk [ Offensive ]

Nyhos >> jakby co pisz na mojego emaila - jest na emu64. Mr_Baggins, Kiowas >> popieram pogląd, że studia nie przygotowują do pracy. Mam kilku znajomych, którzy jesli znalezli prace, to zostali wysylania na jakies kursy, ktore nijak korespondowaly z teoria wylozona na wykladach.

29.06.2002
19:14
[21]

Bzyk [ Offensive ]

w temacie "STUDIA PANSTWOWE vs. STUDIA PRYWATNE" - akurat studiuję na renomowanym/przyszłościowym (?) kierunku Telekomunikacja. Wiec raczej nie zmienilbym studiow dziennych na zaoczne o tym samym profilu. Jednak przyznam sie, ze mialem kilka razy zalamke totalna, bo: -stypendium naukowe to gówno za przeproszeniem. Ledwo można za to akademik opłacić. No i trzeba sie niezle wysilic, zeby takie stypendium dostac. -material na dziennych i zaocznych w sumie podobny - tu ciekawie i tu ciekawie, tyle ze na zaocznych jednego dnia wysluchujesz multum informacji, ktore i tak nie utkwia w Twojej przemeczonej tygodniową praca główce ;) -koledzy na zaocznych maja wieeeelki luz, dodatkowo pracuja, wiec maja miesiecznie kilkaset zlotych dla siebie (nie liczac ok 300 pln na oplacenie studiow :( ). Tak wiec nie mam jednoznacznego zdania, czy panstwowe studia to zdecydowanie lepszy wybor od zaocznych.

29.06.2002
22:08
[22]

miluch [ Pretorianin ]

Swięta prawda Panowie i Panie. Kto ma w życiu szczęscie temu się powiedzie choćby nic nie umiał. Też czasami się zastanawiam po co uczyć się przez tydzień po 10 godzin dziennie na exam, skoro inni usiądą w wyższych rzędach i wszystko ściągną i też zdadzą. Jednak w moim przypadku jest tak: uczę się tego czego jestem w stanie się nauczyć. Druga rzecz to satysfakcja jeśli zdam bez ściągania i do tego mam w głowie coś nowego, nierzadko interesującego ( ale mi się zrymowało ! ). Ale już po sesji więc " ja i oni będziemy piwo pić ". Pozdrawiam studentów i bardzo nieliczne grono fajnych wykładowców.

29.06.2002
22:14
[23]

Bzyk [ Offensive ]

miluch >> gratuluję Centuriona :) Już wymyśl sobie przydomek na Generała, hehe :) Nasunęła mi się jeszcze jedna myśl: każdy - w tym ja - dostrzega psychiczne znęcanie się nad studentami przez niektórych wykładowców, ale prawie każdy boi się temu procederowi sprzeciwić, bo jak napisał ktoś wcześniej : "można dostać za taki donos BANA na studiowanie". Niestety, takie są realia, że wśród grupy np. 100 studentów na roku, tylko kilkoro jest w stanie się sprzeciwić... reszta to "szczurki", kujony i nie_wiadomo_jakie_typy, którym wszystko jedno, bo i tak z n-tym razem zdadzą.... i tak historia się powtarza. Kolejne narzekania, kolejna zmowa milczenia.

29.06.2002
23:08
[24]

Drackula [ Bloody Rider ]

troszke sobie tego poczytalem i coz moze wypowiem sie i ja: studia do dupy czy nie to jush zalezy od czlowieka, jakby cofnac soe do czasow LO to raczej bylem tym najgorszym srednia niewiele wystawala poza 2,3 ale coz na studia isc trzeba bylo. mimo ze bylem najgorszy to szybko zobaczylem ze moje LO okazało sie naprawde renomowana szkola , aby nie mylic to chodzi mi tu raczej o zasob wiedzy ktory zdobylem, poniewaz ze orzel nie bylem to dostalem sie w czolowce na dzienne fizyka z informatyka na uniwerku gdanskim oraz z konkursu(co bardzo dziwne ) na polibude lodzka. pewnie was zastanawia co wybralem - oczywiscie PL ( dziwne nie? )i z perspektywy czasu wcale nie zaluje. wrzucili mnie na kierunek o ktorym nie mialem pojecia ale jakos sie ciagnalem. mieszkanie w akademiki\u dostarczylo mi dodatkowo rok nauki a to za sprawa dobrych kolegów ;) ale twego tez nie zaluje. dopiero na studiach okazało sie jak tam naprawde jest. wykladowcy sa rozni ale mimo to to wiekszosc z nich cie czegos nauczy jesli zrozumiesz ich tok rozumowania. wiem ze to dziwne ze wykladowca moze byc dobry i zarazem brac lapuwy ale tak jest, co nie oznacza ze trzeba wszystkich zaraz na stos. to wina naszego systemu ze zostajac magistrem na studiach dostajesz tylko marne 700 zyli wiec sytuacja wymarzona do wciskania takiemu lapuwy.teraz po 6 latach moge powiedziec ze na studiach nauczylem bardzo duzo i jestem w stanie podjac prace tylko ze gdzie? nie ma zadnych mozliwosci po moim kierunku - Inzynieria materialowa. i tu przydało sie to ze czasami tzeb uwierzyc w siebie. w zeszlym roku skladalem podanie o praktyki zagraniczne , oczywiscie trzba bylo troszke naklamac co do jezyka ale sie udalo. okazalo sie to miom zbawieniem bo pojechalem tam i okazalo sie ze polscy studenci sa naprawde dobrzy tylko potzrba im zachodniego wypozarzenia. wszystko to zaowocowalo tym ze w padzierniku zaczynam podyplomowe studia na zachodzie a wcale nie bylem jakims tam kujonem, w dupe niomu nie wlazilem, jak dostawalem 3,5 to mi zwisalo poprawianie tego na 4, aha i unikalem sciagania. na studiach sie nie przemeczylem bo mase sobie tez pogralem na kompie;) ale staralem sie byc uwazny na uczelni. nie chce tutaj urazac zadnych uczelni typu uniwerek czy jakies prywatne itp. ale wszystko to mozna potłuc o dupe zna troche ludzi z tych uczelni i jesli nie zaczniesz pracowac w czasie studiow to do pracy nie masz szans byc przygtowanym. a co do jakości polskiego szkolnictwa to spad na leb na szyje, i niech mi nikt nie mowi jak to tera ciezko na pierwszym roku i ile to musz sie napracowac bo jak zaczynalem to mialem na pierwszym po 40 godzin tygodniowo a po tych wszystkich reformach szkolnctwa wyzszego i niby poprawie nauczania mająich tylko 20 więc drodzy przyszli studenci nie przemeczycie sie za bardzo. a kto powiedzial ze polskie 6 literek nic nie znaczy to powiedzila zle bo mimo ze naszych tytulow ni uznaja na zachodzie to z uznaniem patrza na kogos po polskiej uczelni technicznej. no to na razie tyle jak sie watek rozwinie to moze cos jeszcze wypoce

29.06.2002
23:19
[25]

Kyahn [ Kibic ]

Ja powiem tak,mam za sobą rok studiów na Polibudzie Warszawskiej,na wrzesień mam fizykę (niestety pokpiłem sprawę).Na razie niczego się nie nauczyłem,no może trochę.Jakieś tam podstawy programowania,trochę jakichś kabli,ale po co to nie wiem.Można jednak powiedzieć,że studia to jest "szkoła życia",jak się nie mieszka w tym mieście co się studiuje.Nie zauważyłem znęcania się nad studentami,ani jakichś "dziwnych egzaminów". Mam nadzieję,że w przyszłych latach nauczę się czegoś pożytecznego,całe szczęście,że mam możliwości załatwiania sobie praktyk. Pozdr.

30.06.2002
00:53
smile
[26]

miluch [ Pretorianin ]

Bzyk - > Nie wiem, czy zauważyłeś, że jestem już Pretorianinem. I to bez stasowania.

30.06.2002
02:06
[27]

Bzyk [ Offensive ]

Drackula >> zgadzam się całkowicie z Tobą, ale ostatnie zdania Twojego posta nie zgadzają się z moimi obserwacjami. Otóz np. na ATR Bydgoszcz dawniej jak i teraz na pierwszym roku (kierunek Telekomunikacja) jest ponad 30 godzin tygodniowo i jest to bardzo trudny rok do przebrnięcia. Dodatkowo utrudniają studentom życie, bo NIE MOŻNA POWTARZAĆ PIERWSZEGO ROKU. Na innych kierunkach jest łatwiej, chociaż na pewno znajdzie się uczelnia, gdzie na pierwszym roku jest 'istny test na wytrzymałość' (psychiczną).

30.06.2002
02:26
smile
[28]

Wujek Nolster [ Centurion ]

Po 1 - AGH to nie Warszawa tylko Krakow... Ja studiowalem pol roku na politologi na UJ w Krakowie. Duzo fajnych dup i masa profesorow-sadystow. W sumie kierunek interesowal mnie, ale jak zobaczylem, ze koles, ktory pol zycia spedzil na uniwerku (+wyjazdy zagraniczne itp.) zarabia mniej niz ja to nie mialem motywacji i nie udalo mi sie zaliczyc socjologii, wiec podziekowalem za studiowanie. Nastepnie, zeby nie pojsc do wojska, zapisalem sie do WSZ-POU w Krakowie - taka prywatna szkola "byznesowa" ;) I co sie okazalo... Kierunek, ktory calkowicie mnie nie interesowal okazal sie calkiem interesujacy i przyjemny. Do tego wykladowcy sa bardzo spoko, czesto ida na reke, nie ma przekupstwa, bo egzaminy sa sprawdzane przez komisje (szkola ma autoryzowany przez brytyjska uczelnie program). Po zajeciach mozna isc pogadac sobie z wykladowaca o przedmiocie, mozna zadawac pytania. Ja na przyklad czesc problemow zwiazanych z praca dyskutowalem z wykladowcami i baardzo mi pomogli - czesc z nich na codzien zajmuje sie nie tylko wykladami, ale tez praca w swoim zawodzie, wiec moga podzielic sie cennym doswiadczeniem. Daja kolejno licencjata, magistra lub magistra i MBA. Duzym plusem jest to, ze na 15 osobowa grupe zazwyczaj okolo 3 osoby slucha wykladowcy, a reszta sie opierdala, wiec jesli czegos nie rozumiem to rozmawiam o tym z wykladowca, bo jest na to czas, poniewaz wiekszosc po prostu odbebnia szkole. Jestem bardzo zadowolony z tej szkoly, sporo sie nauczylem i z powodzeniem wykorzystuje to w pracy. Polecam!

30.06.2002
02:38
[29]

Bzyk [ Offensive ]

Wujek Nolster >> No to fajnie, że Ci się udało. Sorki za umiejscowienie AGH w Wawie - cóż, "Nie prznoście nam stolicy do Warszawy" .. chciałoby się rzecz ;) W kwestii stosunków student-wykładowca... ja niestety nie doświadczyłem interesujących rozmów po zajęciach. Oczywiście, czasami profesor, tudzież doktor na koniec wykłado wypowiadał święte słowa: "czy są jakieś pytania?", na które odpowiadało głuche echo :) Jednak spotkałem się i z takimi przypadkami, że umówiłem się z doktorkiem na daną godzinę, by omówić to i owo, przychodzę a on do mnie: "przepraszam, ale teraz nie mam czasu". Umawiam się na inny termin, zjawiam się.. a w gabinecie pustka. Nikt nie odpowiada. Więc darowałem sobie konsultacje u tego Pana. Ja wiem, że dzisiejsza większość kadry naukowej jest zabiegana (uczą gdzie się da, by zarobić godziwy pieniądz, często pracują w dużych firmach dodatkowo, by dorobić do pensji naukowej), ale takie traktowanie studentów to... nawet etyczne nie jest.

30.06.2002
11:08
[30]

beeria [ Konsul ]

wujek ---> tez studiuje w wsz-pou, tyle tylko ze w wawie. Z czystym sumieniem moge ja polecic kazdemu, kto ma troche zachomikowanej kasy. Angielski na calkiem wysokim poziomie, ale najwazniejsze - wykladowcy nie 'olewaja' studentow...

30.06.2002
12:10
smile
[31]

Schwarz [ Konsul ]

hmmmm... przeczytalem ten watek od deski do deski i ciekawe rzeczy piszecie:) ja studiuje dopiro rok i to wieczorowo, takze moze sie najbardziej nieznam, ale osobiscie niemam takich przykrych doswiadczen... to ze studia dosc cienko przygotowywuja do zawodu to fat, jak narazie to same suche ffakty nic ciekawego nie wnoszace, duzo jakiejs niepotrzebne(imho) historii... to ze niektorzy zaliczaja semestr kompletnie nic nie robiac to tez fakt, ale coz oni moim zdaniem traca... do wiekszosci moich wykladowcow niemam najmniejszych zastrzezen, sa mili zawsze pomoga, fakt zawsze sie trafi jakas stara ..... uczaca statystyki ktora chyba uwielbia upierdzielic czlowieka, ale to jest samo zycie... ktos mowil ze bedzie sie uczyl na studiach tylko tego czego bedzie chcial... hehe no niezbyt, ale coz z duza niechecie podchodzilem do podstaw filozofii, a jak zabieralem sie za tatarkiewicza to myslalem ze nie podolam, ale okazalo sie to bardzo ciekawe i bardzo chcialbym jeszcze conajmniej semestr filozofi... takze mi ogolnie rzeczbiorac studia i tamtejsi ludzie sie podobaja aha i studiuje psychologie na uś

30.06.2002
12:13
[32]

The Dragon [ Eternal ]

Schwarz - widzisz chodzi poprostu o to, ze mam przed soba informator z pw i jest tam wykaz przedmiotow ktore beda np na pierwszym roku. Generalnie matematyka+fizyka na 101 sposobow ;) I coz moge powiedziec... chyba nie ma z tych dwoch przedmiotow rzeczy, ktora by mnie nie interesowala :) Tylko o to chodzi :)

30.06.2002
12:15
smile
[33]

Schwarz [ Konsul ]

>Generalnie matematyka+fizyka na 101 sposobow ;) brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr fuuuuuuuuuuuuj

30.06.2002
12:37
[34]

Bzyk [ Offensive ]

Dragon >> hmmm... też uwielbiam fizykę, to moja druga - po c64:) - pasja. Ale wybrałem Telekomunikację, bo co można po fizyce robić ? Znajomy - jeszcze większy maniak ode mnie - wybrał fizukę na UMK w Toruniu. Przyjmowali bez egzaminów, bo chętnych było może 12-tu :) No i zrezygnował po pierwszym semstrze, bo TA fizyka z TĄ którą lubił i samodzielnie studiował nie miała wiele wspólnego.

30.06.2002
12:41
[35]

The Dragon [ Eternal ]

Schwarz - psychologie tez kiedys bede chcial studiowac, ale to pozniej ;) Bzyk - no ja ide na informatyke. pierwsze 2 lata to ogolny program elektroniki a pozniej 3, czy tam 3,5 roku ze tak powiem "czysta" inf. Taki jest plan. Egzamin w poniedzialek. Jak nie wyjdzie, to bedzie automatyka i robotyka.. (o tym to juz tak duzo nie wiem :) )

30.06.2002
12:46
[36]

Bzyk [ Offensive ]

Dragon >> też miałem iść na informę... ale najbliższą uczelnią byłby UMK w Toruniu.. bo w Bydgoszczy 3 lata temu jeszcze takiego kierunku na "dziennych" nie było. Dobrze że wybrałeś polibudę, bo informa na uniwerku to porażka totalna (takie słyszałem opinie). Ale cały czas irytuje mnie fakt, iż na studiach informatycznych przed dwa lata wałkuje się Teorię Obwodów ("druty" :) i inne pierdołki :) Niektórzy INFORMATYCY (przez duże F) mają własnie z tymi przedmiotami kłopot i niekiedy nie są w stanie przebrnąć tych pierwszych dwóch latek. Cóż, takie życie widocznie.

30.06.2002
12:48
smile
[37]

Adamos7 [ Generaďż˝ ]

witam wszystkich studentow oraz pozostalych jeszcze nie studentow :-), mam takie pytanko, czy na studiach prywatnych rowniez jak na panstwowych aby wybrac jakas specjalizacje trzeba osiagnac jakas srednia ??? od pazdziernika ma zamiar isc do wyzszej szkoly bankowej, szczerze nie mam zbyt wiekszej weidzy na ten tamat, ale kase zawsze lubilem ;-) wiec mysle ze nie bedzie tak zle, po 1,5 wybiera sie roku specjalizacje i osobiscie wybralbym informatyke w finansach, ale nie wiadomo czy nie bedzie to wygorowana specjalizacja, chociaz typowe ekonomiczne powinny miec wyzsze wymagania ???

30.06.2002
15:04
[38]

Bzyk [ Offensive ]

Adamos7>> na Telekomunikacji na ATR Bydgoszcz po 6-tym semestrze aby dostać się na wybraną specjalizację trzeba mieć dobrą średnią,,, tzn. jesli przyjmują na "Multimedia" 32 osoby, to gdy jest większa ilość chętnych, ci z gorszymi średnimi nie są przyjmowani i trafiają na specjalizację przydzieloną im na siłę (czasami prawdziwe porażki w stylu "Komutacja Cyfrowa").

30.06.2002
15:51
[39]

Ezrael [ Very Impotent Person ]

Trapez ---> Generalnie się z Tobą zgadzam: uczenie się po to żeby zdać. Z drugiej strony stosuję ten system, bo jestem leń totalny i uczę się dopiero jak muszę. Powiedziałbym: wina z obydwu stron. Mr_Baggins ---> Właśnie - teoria, zwłaszcza podobała mi się logika formalna :) Nasz wykładowca jest znany w całej Łodzi - nie mówi, tylko intonuje i śpiewa... a tak nawiasem udało Ci się uzyskać aplikację??? Bo jak czytam jak to wygląda, to mi się zimno robi... kiowas ---> correctomundo, sam nie pamiętam 3/4 materiału z ubiegłej zimowej sesji... i 1/4 z ostatniej... Grucha ----> państwowe vs prywatne? Kurcze nie wiem, głupio jest generalizować, ale fakt faktem, że na uczelnie prywatne zapisują się ludzie, którym nie udało dostać się na państwowe... tyle jeśli chodzi o poziom nauczania. Z drugiej strony - jestem na dziennych, a bywam na co 5 wykładzie, bo po prostu nie chce mi się słuchać materiału, który w 99% jest w książce. miluch ----> ooooojojoj!!! exam??? Ładnie to tak???!!! Pisz po polsku!!! :))) I do wszystkich: wykładowcy nie przestają mnie zadziwiać, bo miałem takiego, na którego wykładach cała aula ryczała bez przerwy ze śmiechu, za to na egzaminie potrafił oblać 4 osoby w ciągu 5 minut, najprawdopodobniej dlatego, że mu się spieszyło...

01.07.2002
00:09
[40]

Bzyk [ Offensive ]

[IRONIA] Jeszcze przypomniała mi się śmieszna historia z ostatniego egzaminu: jeszcze przed przybyciem wykładowcy, kupiliśmy Panu ciasteczka z kremem i dwie gazety (Wprost i Polityke). Położyliśmy na biurko. Facet przyszedł, spojrzał i się zarumienił, podał pytania i na drugi dzień okazało się że na ok. 120 osób oblało 5. Żyć, nie umierać :) Jaką zasługę w tym miały ciasteczka z kremem i prasa tego nikt nie jest pewien :) Znowu innym razem egzamin był z Panem profesorem, utytułowanym, cenionym naukowcem od "przetwarzania obrazów cyfrowych". Pan w ciągu semestru przychodził na własne wykłady "w kratkę", z tendencją spadkową... odbyło się może 40% zaplanowanych wykładów. Gdy przyszła pora egzaminu, spóżnił się 15 minut... wszedł na aulę i zapytał: "To ja z Państwem mam dzisiaj egzamin ??? Przecież umawialiśmy się za tydzień" - cóż, przyznaliśmy profesorkowi rację (o ile mnie pamięć nie myli). Finalnie zdało jakieś 20%. Nie było ciasteczek i prasy. Może to był nasz błąd ??? [/IRONIA] ps. tagi XML ([IRONIA]) zastosowano celowo, by nikt nie musiał się domyślać i błędnie interpretować przekazaną treść :)

01.07.2002
01:54
[41]

DeV@sT@toR [ Senator ]

Bzyk----> Masz świętą rację. Co prawda nie jestem jeszcze studentem, ale myślę iż doświadczenia wyniesione z liceum upoważniają mnie w znacznym stopniu do zajęcia konkretnego stanowiska w tej sprawie. Znam wiele osób uczących się w renomowanych liceach, które nie umieją dosłownie nic - mimo całkiem niezłych ocen na świadectwach. Nauczyciele nawet nie starają się nauczać - podają jedynie informację (ktoś zainteresowany daną dziedziną bez problemu znajdzie je sam) i ewentualnie "sprawdzają" wiadomości. Piszę "sprawdzają" gdyż wyniki takiej egzaminacji nie mają częstokroć żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistej wiedzy ucznia, lecz są efektem rozmaitych poufnych rozmów, znajomości etc. Nie ważne jaką szkołę skończymy - hobbyści, ludzie zainteresowani daną dziedziną i tak zdobędą wymaganą wiedzę na własną rękę. Szkoły tzw. renomowane tym się jedynie różnią od pozostałych iż mają w programie dodatkowe, najczęściej zbędne zagadnienia, które nic konstruktywnego nie wnosząc, stają się niejednokrotnie nie lada problemem dla uczniów (ludzie uczą się różnych niepotrzebnych bzdur co powoduje iż w rezultacie ich wiedza z poszczególnych dziedzin jest bardzo uboga). Wnioski są oczywiste.

01.07.2002
02:14
[42]

Wujek Nolster [ Centurion ]

DeV@sT@toR - akurat jesli chodzi o dobre szkoly to sie nie zgodze. Chodzilem do jednego z lepszych liceow w Krakowie (nr2, "Sobieski") i jednego jestem pewien - nauczylem sie tam uczyc, przyswajac wielkie ilosci materialu, a poza tym nie mialem do czynienia z chamami z podworka i zostalem w pewien sposob ukierunkowany. Owszem, bylo mnostwo wiedzy "bez sensu", ale pozniej moi znajomi, ktorzy poszli na przerozne informatyki i telekomunikacje nie skarzyli sie na problemy z matematyka czy fizyka, a na prawie i medycynie tez wiekszosc zaliczyla pierwsze semestry bez problemu. Dobre licea nie tylko sa snobistyczna jazda, ale na dluzsza mete dobrze sluza.

01.07.2002
02:38
[43]

DeV@sT@toR [ Senator ]

Wujek Nolster-----> Oj, różnie z tym bywa. Osobiście jednak preferuję naukę w szkole o średnim poziomie gdyż daje to pewien komfort psychiczny i nie zmusza mnie do przyswajania nieżyciowej abstrakcji (po co wyrywać sobie najpiękniejsze lata życia z życiorysu - szczególnie iż w ostatecznym rozrachunku róznica poziomów jest marginalna).

01.07.2002
12:05
[44]

Bzyk [ Offensive ]

No to mała zmiana tematu o renomowanych i "zwykłych" Liceach Ogólnokształcących. Otóz z mojego doświadczenia wynika, że nie ma żadnego znaczenia, czy kończysz renomowaną czy nie wybijającą się z peletonu przeróżnych klasyfikacji szkołę średnią. Przykłady ? Skończyłem LO w moim miasteczku. Fakt, miałem wysokie oceny, ale się uczyłem. Zadufani w sobie znajomi, którzy wybrali LO nr.1 w Bydgoszczy często podkreślali, że ONI SIĘ STRASZNIE UCZĄ a dostają co najwyżej ocenę 3+ - o czwórkach i piątkach ciężko w ogóle mówić. Na czym polega tenoma takich liceów ? Na tym, ilu uczniów zakwalifikuje się do różnego rodzaju olimpiad, ilu zda maturę. Ja delikatnie mówiąc PIERNICZĘ takie statystyki, że coś jest renomowane i zajmuje pierwszą trójkę w rankingu szkół wyższych. Gówno prawda! Tam od lat wybierają sobie uczniów, których szkolą pod kątem olimpiady, dają im pełen luz, jeśli chodzi o bieżące przedmioty, wypowiadając co pewien czas sakramentalne: "Dojdziesz na szczyty olimpiady, będzie ok". Inna sprawa: zaniżanie ocen. Ja za to ŻE OPANOWAŁEM dany materiał, odpowiedziałem ok dostaję 5 - czyli: bardzo dobrze się nauczyłeś, logicznie odpowiedziałeś na zadane pytanie i zasługujesz na 5. A w renomowanych: dostanie 3+ żebyś mógł rozgłaszać wszem i wobec, że jest WYSOKI poziom u nas, bo piąteczki to rozdają w LO nr. 4, LO nr.7 (i tu cała lista......) - " Ty możesz być dumny że wybrałeś nas - tutaj nie ma chamów z podworka [parafrazuję WUJKA NOLSTERA)". No i po mniej renomowanym LO dostałem się na bardzo ciężki kierunek (takie są opinie) Telekomunikacja i dotrwałem aż do dnia dzisiejszego, czyli IV-ego roku. Pier*** klasyfikacje, ZAKOŃCZMY TEN WYŚCIG SZCZURÓW!

01.07.2002
12:41
[45]

DKAY [ Generaďż˝ ]

Różnica w poziomie LO zrobi się niedługo bardzo bolesna bo prawie wszystkie uczelnie wprowadzają konkursy świadectw co okazuje się bardzo niesprawiedliwe. Ja się przekonałem że poziom LO nie ma wiekszego znaczenia bo studia to zupełnie inna bajka.

01.07.2002
12:47
[46]

Bzyk [ Offensive ]

DKAY >> masz rację, że będzie różnica ale tylko dlatego, że w renomowanych zaniża się oceny (sztucznie). Dlatego nie warto pchać się do takich szkół.

01.07.2002
12:51
smile
[47]

draco666 [ Konsul ]

Ja moge podac przykład polibudy wroclawskiej:ogolnie rzecz bioroc po ukonczeniu pierwszego roku(wydzial elektroniki,kierunek-telekomunikacja)wrazenia mam mieszane:naprzyjmowali mase ludzi(ok800)i teraz robia wykos(po pierwszym semestrze padlo ok200),kilku profesorow nadaje sie do zakladu zamknietego,slaba organizacja(kolejki)-do plusow mozna zaliczyc dobre wyposazenie pracowni i spoko ludzi,ktorzy w wiekszosci olali "wyscig szczurow" :-)

01.07.2002
12:56
[48]

Bzyk [ Offensive ]

draco666 >> hejka! Czy my się przypadkiem nie znamy ? Jesteś z Torunia? Jesli nie, to spoko, mozemy sie poznac :) No więc ja też studiuję telekomunikację, ale w Bydgoszczy. U nas podobnie było na 1-wszym roku: przyjęli około 200 osób i po pierwszym roku odpadło ok. 120.. a że "spadachroniarzy" przyszło ok. 40-tu, więc drugi rok rozpoczęło 120 studencików. Dopiero na 3-cim roku można było wyżyć. Więcej luzu etc. Najgorzej w ogóle wspominam z drugiego semestru przedmiot o nazwie "Miernictwo analogowe i cyfrowe". To był sajgon. Oblało pierwszy termin egzaminu 80%. Ehhhh. Btw. miałeś już przedmiot "Technika cyfrowa?" Jesli nie, to zapraszam na www.ukladycyfrowe.zone.pl - pewnie i tak prędzej czy później natrafisz na ten przedmiot. pozdrawiam.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.