GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Obsługa - czyli Wielmożny Pan Sales Manager vs Klient

09.11.2006
00:16
[1]

GlockPL [ Legionista ]

Obsługa - czyli Wielmożny Pan Sales Manager vs Klient

Witam,
Pochodzę z Opola i pewnego razu przyszedł do mnie kolega i zapytał czy nie mógłbym mu doradzić w kupnie sprzętu. Oczywiście mu doradziłem co i jak ceny też podałem. Obecnie głównie kupuję przez internet i kontakt ze sprzedawcami ograniczam do minimum bo im poprostu nie wierzę. Więc podałem ceny z internetu, ale okazało się że kolega chce kupić na raty i woli to zrobić na miejscu nawet kosztem ceny. No trudno przeszliśmy całe Opole odwiedziliśmy 5 sklepów. Oto wnioski z tej przechadzki:
1. Każdy ze sprzedających miał nas gdzieś wisiało mu czy sprzeda czy nie.
2. Niekompetencja do potęgi "Czy ta płyta ma magistralę 1066 bo coś mi ten model chipsetu nie pasuje?" odp. sprzedawcy "tak ma bo obsługuje Core2Duo więc musi mieć" to ma czy może ma jak się później okazało nie miała. Ale co tam przecież on powiedział chyba więc nie popełnił błędu. Do zwolnienia jak dla mnie przecież mógł sprawdzić wiadomo że nie można wiedzieć wszystkiego tylko poco ściemniać wystarczyło instrukcję otworzyć.
3. Gdy zaptałem czy można liczyć na rabat przy zakupie (kwota koło 2500) koleś zjechał mnie że chyba sobie żartuję że z takim zakupem to w mięsnym dostanę, jakbym brał 100 sztuk to wtedy by mi dał. Ogólnie chamstwo.
4. A już największą męczarnią dla sprzedających było pytanie "co by Pan polecił?" wtedy wzrok wędrował ku sufitowi a potem na półkę żeby sprawdzić co mają akurat. Następnie patrząc na mnie z nienawiścią w oczach coś tam odbąkną ale i tak już nie chciało mi się go słuchać. Poziom doradzania i przekonania o tym co się poleca poniżej Rowu Mariańskiego.
Podsumowując: jak początkujący przyszły posiadacz komputera może liczyć na dobrą i rzetelną obsługę która z chęcia go wysłucha i mu doradzi. Tak jak śmiał się z tego Laskowik w swoim skeczu Pan sprzedawca i biedny klient który do sklepu na kolanach wchodzic musi.
Pozdrawiam wszystkich sprzedawców których ta wypowiedź nie dotyczy mam nadzieję że gdzieś tam jest ich paru.

09.11.2006
01:21
[2]

Vader [ Legend ]

100% racji. Obsługa w sklepach komputerowych to generalnie chamstwo i arogancja, w polączeniu z niewiedzą i brakiem zainteresowania czymkolwiek. Są oczywiscie wyjątki. Czasem już milsza obsługa jest w urzędach skarbowych.

09.11.2006
01:26
[3]

Coy2K [ Veteran ]

na szczęście mam kolege, który pracuje w firmie komputerowej, ma przeogromną wiedzę na temat komputerów i wszelkiej maści komponentów do nich wiec zawsze gdy robie zakupy zwracam sie do niego, a on nie tylko doradzi mi co kupic, ale tez ze szczegolami powie dlaczego to, a nie tamto, czemu nie ma sensu doplacac 300zł do takiego procesora itp.

dlatego nie musze użerać się ze sprzedawcami ale swego czasu pamietam jak kupowalem bez niczyjej pomocy to po prostu sam doszukiwalem sie takich i takich informacji i przychodziłem do sklepu z gotową listą, zadnych pytań, żadnych zbędnych gadek :)

09.11.2006
01:36
[4]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Nie od dzisiaj wiadomo, że kupując komputer nie idzie sie do przypadkowego sklepu... A jeśli nie mamy żadnego zaufanego, to tak jak mówił Coy (ja też zawsze tak robie), benchmark.pl, tomshardware, i porównujemy, dopasowujemy, analizujemy i kupujemy :)

pozdro

09.11.2006
01:40
[5]

Coy2K [ Veteran ]

Loczek gorzej jak ktoś nie ma internetu i nie ma jak sprawdzić :)

09.11.2006
03:30
smile
[6]

Radzik [ Jaroo the PiSsmaker ]

Sróbujmy podejść do tematu obiektywnie - spojrzeć również z drugiej strony barykady. Z góry zaznaczam, że nie pracuję i nie pracowałem w sklepie komputerowym :)
Na dzień dobry polecam obejrzeć 'Clercks' Kevina Smitha.

1. Nastawienie do tzw. 'klienta'.
Temat-rzeka...
'Dziś prawdziwych klientów już nie ma' możnaby zaśpiewać... No są niby - 1/20-30, różnie bywa w zależności od branży, sezonu itp. Zgodnie z zasadą Pareto 20% klientów generuje 80% dochodu, jeśli dobrze pamiętam - resztę można sobie dośpiewać. Pozostali to zwiedzający, niemający z kim poplotkować, zagrzewający dupy, bo na przystanku nudno czekać, bo deszcz pada... Mamuśki, których dzieci to właśnie sprzedawca ma pilnować, bo jaśnie pani burdel na półkach musi robić w stanie pełnego relaksu i spróbuj tylko zwrócić uwagę, że dzieciątko coś właśnie zniszczyło... Cwaniaczki naruszające estetykę czy szeroko pojętą pełnowartościowość towaru, by na następny dzień wrócić i przy zakupie bezczelnie domagać się rabatu za towar wciąż w pełni funkcjonalny... Niszczący tuż przed upływem gwarancji i domagający się wymiany na nowszy typ/zwrotu pieniędzy. Złodzieje, czekający tylko aż odwrócisz wzrok i zajmiesz się kim innym, by ściągnąć coś z półki... Można tak godzinami wyliczać... Nic tylko wyeksponowany towar odgrodzić drutem kolczastym i elektrycznym pastuchem na dokładkę. Sprzedawca, który nie dostaje prowizji od obrotu, a ma jedynie za zadanie odstać (szczęśliwiec odsiedzieć) swoje 8h w stanie pełnej kurwicy z przylepionym uśmiechem na ustach powtarza sobie w duchu mantrę "Wypier***, wypier***,...". Jeśli dorzucimy na dokładkę zespół Aspergera, trudno nie współczuć, ale co to obchodzi tzw. 'klienta'... I tak godziny, dni, miesiące, lata... Kiedy już przyjdzie taki, który faktycznie chce kupić, co mniej cierpliwi już na sam widok sięgają pod ladę po siekierę... ;-)

2. Kompetencje
Super sprawa pracować zgodnie z wykształceniem i zamiłowaniem. Gorzej, kiedy tkwisz w robocie, której nienawidzisz, tematu brzydzisz się zgłębiać, codziennie powtarzasz sobie, że jesteś najgorszym sprzedawcą na świecie, ale w domu gęby do wykarmienia, kredyty do spłacenia, 30% bezrobocie w okolicy itd. - powody takiej tragicznej pułapki również można mnożyć w nieskończoność. Branża komputerowa to pół biedy - wszystko można sprawdzić w internecie, ale bądź kucharzem, pracując w spożywczym, elektronikiem w sklepie RTV, mechanikiem samochodowym w komisie... Ba, gorzej - bądź kreatorem mody w odzieżowym, dekoratorem wnętrz w budowlanym - weź się dokształć, gdzie liczy się gust...
Co więcej - 'klient' ma sprzedawcę za wróżkę. 'Klient' nie musi wiedzieć, jaką ma powierzchnię ścian, kiedy kupuje farbę. Jaką ma średnicę felgi, kiedy kupuje kołpaki. Jak licznie zjedzie się rodzina, kiedy radzi się, ile kg mięsa ma kupić na zrazy. Czy ma DDRy czy DDR2..? To ma wiedzieć sprzedawca - jeśli nie wie, to jest niekompetentny. 'Klient' nie musi okazywać szacunku ciężkiej pracy sprzedawcy, zadając sobie minimalny trud sprawdzenia rzeczy podstawowych - sprzedawca ma szklaną kulę, z której będzie mógł wszystko wywróżyć, o ile jest kompetentny...

3. Rabaty
Nie ma to jak klient, który jeszcze nic nie kupił, a już żebra - najlepiej z tekstem "Obleciałem wszystkie sklepy w mieście i tu jest wyraźnie najtaniej, a dostanę rabat na te sznurówki? Jednej osobno kupić nie można?" ;-) Poezja... Żeby choć jeden wiedział, że istnieje coś takiego jak NAPIWEK... Interesuje kogoś, że sprzedawca to nie właściciel i nie udziela rabatów? Wpadnie ktoś na to, że ów 'rabat' to wydzieranie pieniędzy z portfela właściciela sklepu? A liczy ktoś, czego tak właściwie żąda?
Przy cenie np 10zł netto za szt. od hurtownika płaci się temu hurtownikowi 12,20zł z vatem. Jeśli cenę sklep ustali na 15zł, to 22% z tego wynosi 3,30zł, więc 1,10zł trzeba zanieść do Urzędu Skarbowego w ramach VAT. W sklepie zostaje 15-13,3=2,7zł. Załóżmy, że koszty działalności (czynsz, prąd, wypłaty dla pracowników itd.) to 0,70zł. Zostaje 2zł. Z tego niesiemy 19% znów do skarbówki w ramach podatku dochodowego, zakładając, że mamy to niesamowite szczęście mieścić się w pierwszym progu ;-). Co zostaje? 1,42zł. Klient daje 15zł, sprzedawca do swego portfela wrzuca 1,42zł... Pomnóżmy przez 10 - z 10szt. mamy utarg 150zł - 14zł zysku. A dom utrzymać za te 14zł też trzeba - opłaty, żarcie, ubranie,.... Klient życzy sobie teraz rabat przy 10szt. Ile mu dać? 2zł? 'Chamstwo' powie, 'Kpiny w żywe oczy'... Niektórym chyba się wydaje, że sklep to instytucja charytatywna, a właściciel-bogacz dokłada do interesu... Burżuj cholerny...
Być takim sporzedawcą, patrzeć, jak padają wokół sklepy w danej branży, czuć, że robota pewna nie jest, bo szefostwo ma kłopoty finansowe i uśmiechać się do żebraków, co to drzwi jeszcze nie zamkną, a już się drą o rabaty... I za co? Za 5 chlebów w spożywczym? Za 5 par skarpet w odzieżowym? Za komplet opon w salonie samochodowym? Za jedną kartę graficzną w komputerowym, choćby i za 2 500zł? Siekiera... Gdzie jest siekiera...?
Zapamiętać raz na zawsze - rabat wynosi pełne 100%... napiwku. Chętniej dadzą rabat bez prośby, jeśli uznają, że się należy, niż żebrakowi.

4. Ulubione pytania/odpowiedzi klientów.
Co by Pan polecił?
Taki normalny...
Standardowy...
Nie wiem, bo to na prezent...
A można będzie zwrócić?
Poproszę takieee... eee... coś?
Ile? Ja nie wiem... tyle co wszyscy biorą...
Czemu tak drogo?
.
.
.

Błagam, zrozumcie człowieka - on tam stoi i musi to wszystko znosić... A wystarczy wejść do sklepu z promiennym uśmiechem, nie zachowywać się jak u siebie w oborze i okazać szacunek dla jego pracy, wiedząc, czego, ile, w jakim rozmiarze, itp. się chce kupić, żeby diametralnie poprawić sprzedawcy humor. Ja wiem, że sprzedawca nie jest idealny, jeśli nie uśmiecha się MIMO WSZYSTKO, ale sprzedawca też człowiek i zszargane nerwy mieć może.
GlockPL---> Szlag Cię trafił po 5 sklepach - pomyśl, jak musi nosić sprzedawcę po kilkudziesiędziu a nawet więcej 'klientach' w ciągu dnia? Codziennie... Uśmiech pomaga - warto spróbować.

09.11.2006
07:15
[7]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> Radzik

Reszty nie skomentuję, ale w kwestii kompetencji zdecydowanie się z tobą nie zgadzam. Brak wykształcenia w kierunku, a nawet nienawiść do pracy, nie jest nawet cieniem usprawiedliwienia. Przeważnie jest tak, że w sklepie komputerowym najlepiej poinformowany jestem ja (a uważam się za sprzętowego laika), nie daj boże jeśli jeszcze wezmę ze sobą kumpla hardware'owca.
Z jednej strony sklepy komputerowe prowadzą mniej lub bardziej szeroko zakrojone kampanie pod tytułem "w markecie kupuj masło, nie komputer", a z drugiej kompetencje personelu bardzo często są porównywalne, a ceny - wyższe.

edit: swoją drogą podane przez ciebie przykłady pracy niezgodnej z wykształceniem są akurat w tym świetle obciążające: sklep RTV dla elektronika czy komis dla mechanika to dziedzina banalna, ale nadal w branży. To trochę tak, jakby usprawiedliwiać niekompetencję profesora uczącego w podstawówce :)

Karygodny jest nie tyle brak entuzjazmu i uśmiechu od ucha do ucha (wszyscy jesteśmy ludźmi), lecz nagminny brak elementarnego zainteresowania i najbardziej istotnych pytań. Sprzedawca liczy, że kwestia DDR czy DDR2 w ogóle nie pojawi się w czasie rozmowy, a jakby co, to potem klient będzie miał problem. O spojrzeniu na półkę po pytaniach "co by pan polecił" już nie wspomnę, bo to żelazny standard. Ileż razy chciano mi wciskać wykastrowane wersje jakichś kart graficznych czy płyt głównych, bo sprzedawca nie wiedział, co znaczą te literki po numerze chipsetu.

Moje doświadczenia z ostatnich 10 lat są takie, że dobry zakup w sklepie nie-internetowym zrobię tylko wtedy, kiedy idę tam wyposażony w skompilowaną na bazie sieci listę tego, co mnie interesuje.

09.11.2006
08:16
[8]

mirencjum [ operator kursora ]

Parę lat temu jako całkowity ciemniak komputerowy wszedłem do sklepu z zamiarem kupna komputera do gier.Od razu powiedziałem, że komputer ma być do najnowszych gier. Wyczuli ciemnotę i wcisneli mi za duże pieniądze kompa z zintegrowaną kartą graficzną. Prawie żadna gra nie chciała chodzić. Po paru miesiącach musiałem prawie wszystkie bebechy wymienić. Czyli kupiłem dwa komputery przez brak wiedzy obsługi.

09.11.2006
08:20
[9]

Loczek [ El Loco Boracho ]

Radzik: nie zgadzam sie... I to pełną gębą. Mamy w Polsce coś na kształt kapitalizmu, gospodarke rynkową. Kompetencje i znajomość w temacie należą do obowiązków sprzedawcy. Tak samo nastawienie do klienta i odpowiadanie na pytania "Co by Pan polecił?", "A można będzie zwrócić?".

Teraz spójrz na to z drugiej strony. Myślisz, że klient to człowiek któremu leci manna z nieba? Nie - musiał ciężko pracować na kase za którą kupuje sobie teraz komputer. I w związku z tym, ma prawo domagać się uprzejmości, kompetencji i pełnej współpracy sprzedawcy.

09.11.2006
09:00
[10]

doktor_Wyspa [ Pretorianin ]

Ja tam od lat mam zaufana firme komputerowa, ktorej wlasciciel siedzi praktycznie caly czas w sklepie. To jest klucz do sukcesu na mikro-skale. Nie ma czegos takiego, ze pracownicy olewaja klienta, nie ma chamstwa , wszyscy sie znaja na rzeczy. Kupilem juz tam ze dwadziescia komputerow i kilkadziesiat czesci i naprawde ani razu nie odnioslem wrazenia, zebym byl zaniedbany jako klient. Byc moze dlatego, ze ja sie nie 'brandzluje' przed zakupem przy ladzie tylko przychodze i wymieniam dokladnie to, czego chce, krotko i zwiezle bez zbednych glupich (jak dla mnie) pytan 'co by Pan polecil', znam sie na komputerach i wiem czego chce, nie zdajac sie na łaske sprzedawcy i tego co akurat ma w magazynie. W dzisiejszych czasach jest internet i naprawde wszytko mozna sobie sprawdzic: przeczytac setki testow i tysiace opinii.
Wspomniany sklepik sie ciagle rozwija i stanowi naprawde spora konkurencje dla wiekszych sieci. Po prostu ma lepsze ceny i zero problemow z serwisem. Dla mnie o ile ceny sa dosc wazne (wiadomo, nie moga byc z kosmosu) to na pierwszym miejscu stoi serwis.
Oczywiscie zawsze taniej mozna kupic w internecie, ale niestety w przypadku awarii realizacja gwarancji trwa dluzej i czasem jest to strata czasu, na ktora nie moge sobie pozwolic.

Pozatym prawa rynku wyklucza szanse jakiejkolwiek firmy, ktora bedzie zatrudniac nieuprzejmych i niekompetentnych sprzedawcow - ludzie po prostu beda kupowac gdzie indziej.
Ja bym w takim sklepie nie kupowal nawet jesli mialby najnizsze ceny w miescie. Niestety ja nie z tych, ktorzy jak zostana wyzywani od idiotow to od razu ida nastepnego dnia o 5 z rana zeby zlapac telewizor z tira.

09.11.2006
09:01
[11]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> mirencjum

A nie było tak, że pełne zamówienie brzmiało "ma być komputer do najnowszych gier, ale taki tani"? :)

09.11.2006
09:20
[12]

mirencjum [ operator kursora ]

Gregor Eisenhorn ---> Ja myślałem, że to się kupuje jak telewizor. Dam 2500 zł (cztery lata temu) i za tę cenę będzie dobra nowoczesna maszyna. Mam do sklepu żal za tą zintegrowaną kartę, bo jakby mi wsadzili GF2 to bym w ówczesne gierki sobie grał. A jak zachwalali nowoczesność tego zestawu. Pamiętam ten śmiech kolegi, gdy się dowiedział co kupiłem. Trzy miesiące później kupiłem nową płytę. nowy procesor, nową kartę graf. Czyli nowy komputer.

09.11.2006
09:23
smile
[13]

GlockPL [ Legionista ]

Radzik
Myslę że jestem dobrym klientem poszedłem powiedziałem co chcę zajęło mi to minutę nie byłem marudny bo sprzęt miałem już wybrany więc takiego klienta życzę wszystkim i sam kiedyś byłem sprzedawcą wiem jak to jest, fakt w myślach niejednokrotnie urządzałem krawą łaźnię z piłą mechaniczna a'la Doom, ale istnieją reguły dobrego zachowania i kultury, a chamstwa nienawidzę. Co do rabatu to chyba każdy ma prawo sie spytać pozatym ten punkt posłużył jako przykład chamskiej odpowiedzi na grzeczne pytanie - znowu się kłania wychowanie\kultura\brak chęci do życia itp. Co do kompetencji nie można usprawiedliwiać takich zaniedbań tym że mamy bezrobocie i mechanik pracuje jako piekarz, a informatyk zostaje fryzjerem (chyba przesadziłem:)). Pracowałem w wielu zawodach ale zawsze starałem się wykonywać moje obowiązki rzetelnie, a dlaczego - no dlatego że potem taki klient kupi np. TV gdzie miało być wejście s-video a nie było i klient przyjdzie wyłoży mi na stół ustawę o ochronie praw konsumenta i będę mu musiał reklamacje przyjąć w dodatku zjedzie mnie z góry na dół, a szef mi do d... nakopie bo same problemy.Powiedz co lepsze. I nawet jak czegoś nie wie wystarczy to powiedzieć ja bym to zrozumiał bo sobie zdaję sprawę, ale wystarczyło się zapytać kolegi, poszukać w instrukcji sam tak robiłem "nie wiem ale zaraz sprawdzę". Z drugiej strony jak on jest taki biedny i wogóle ma przesrane to co ma powiedzieć osoba po drugiej stronie która wydaje swoje ciężko zarobione pieniądze i chce żeby było jak najlepiej, a on wciska "leszczowi" to co nie schodzi pozbywa się starych zapasów i w duchu śmieje się z frajera.Ja nie generalizuję to są moje doświadczenia i tylko odnośnie tych sklepów, które odwiedziłem. Cieszę się że ktoś spróbował spojrzeć na to z drugiej strony owszem nie zgadzamy się ale myślę że o to właśnie chodzi żeby skonfrontować nasze poglądy.

09.11.2006
09:48
[14]

GlockPL [ Legionista ]

doktor_Wyspa
Tak sobie myślę że z Twojej odpowiedzi wynika że sprzedawców nie powinno być wogóle wystarczy robot który poda Ci to co zechcesz i drugi który przyjmie reklamację. Ja tez wiem czego chcę jeżeli chodzi o komputery ale gdybym nie wiedział miałby to być mój pierwszy komputer o internecie tylko słyszałem a w gronie moich znajomych którzy mają komputer nikt się nie zna bo każdemu polecił sprzedawca i co taki czlowiek ma zrobić kupuje co mu polecą. Ja swój pierwszy komputer kupiłem też zdając się na łaskę sprzedawcy. Co do pytań do sprzedawców no nie popadajmy w skrajność wkońcu doradzić chyba może czy to jest głupie pytanie? No nie wiem przecież on po coś tam stoi jak ma tylko towar podawać to tańsze wyjście jest powyżej.

09.11.2006
10:15
[15]

Radzik [ Jaroo the PiSsmaker ]

Gregor Eisenhorn--->
>Brak wykształcenia w kierunku, a nawet nienawiść do pracy, nie jest nawet cieniem >usprawiedliwienia.<
Pisząc o tej części punktu 'Kompetencje', miałem przed oczami scenę z '8mm', kiedy Nicholas Cage poznaje Joaquina Phoenixa...

>Moje doświadczenia z ostatnich 10 lat są takie, że dobry zakup w sklepie nie-internetowym zrobię >tylko wtedy, kiedy idę tam wyposażony w skompilowaną na bazie sieci listę tego, co mnie >interesuje.<
Mam dokładnie tak samo - w zależności od złożoności zagadnienia siedzę x dni w necie, żeby zgłębić temat - choćby rok temu kupowałem sobie LCD - tydzień szperałem po necie, żeby poznać różnice pomiędzy typami matryc, przeczytać testy sprzętu, itd. itp. i poszedłem do sklepu prosząc o konkretny model Samsunga lub F-S. Byłem nawet na tyle dziwaczny, że poprosiłem, by w miarę możliwości, kontaktując się z hurtownią, poprosili o model pozbawiony padniętych pixeli, a chętnie wezmę taki, który ma wgiętą czy przyrysowaną obudowę - że ni interesują mnie walory estetyczne, a użytkowe. Nie oczekiwałem przy tym, że sprzedawca rzuci wszystko, oleje innych klientów i przez kilka dni będzie mi robił wykład nt wad i zalet matryc TFT, MVA itd., co to jest dithering, efekt UFO, jakie są normy bad pixeli, itp., itd. żebym łaskawie dokonał w pełni świadomego wyboru. Prosta zasada - za niewiedzę się płaci. Jeśli nie chcę być naciągnięty, a mam do wydania konkretną sumę, to zadaję sobie trud wejścia w temat, a do sklepu idę dopiero wtedy, kiedy wiem, czego chcę. Ale może dziwny ze mnie klient, który ze sprzedawcą chciałby gadać jak najmniej - stąd robię dziwne założenia, że sprzedawca też chciałby rozmowę ze mną ograniczyć do minimum.

09.11.2006
10:31
[16]

Radzik [ Jaroo the PiSsmaker ]

GlockPL---> Ależ ja wcale nie twierdzę, że sprzedawca jest krystalicznie czysty - podejmując taką pracę, ma się niejako w ramach obowiązków służbowych wpisaną życzliwość, chęć pomocy itd. i dupa z niego, nie sprzedawca, jeśli wypuszcza niezadowolonego klienta. Chciałem tylko podejść do tematu od drugiej strony, żeby nie palić zaraz takiego na stosie - jeśli się podejdzie ze zrozumieniem i uśmiechnie się na dzień dobry, to taki sprzedawca może zachować się jak całkiem inny człowiek - jestem tego pewien.
Oczywiście - chamstwo i niesprowokowaną złośliwość też się spotyka i w wielu przypadkach nie ma na to wytłumaczenia. Jeśli tak właśnie trafiłeś, to tylko współczuć - olej i więcej nie idź tam, gdzie czujesz się intruzem.
Ja tylko zwracam uwagę, że medal miewa dwie strony - która z nich wypada w danym przypadku nie mnie sądzić.

09.11.2006
11:02
[17]

Coolabor [ Piękny Pan ]

To niestety smutna prawda.
U mnie w mieście też nie ma sprzedawców, którzy byliby jednocześnie otwarci i uprzejmi, a przy tym doskonale znali się na tym co sprzedają.

Jak słyszę jak facet prezentuje laptopa to mi aż żal dupę ściska. Zaczyna chrznić o wyjściach, slotach, gdy ja mu prosto powiedziałem - jakie macie laptopy z Core 2 Duo? A ten mi wyciąga ze strony netowej (do której i ja mam dostęp) listę z prockami Core Duo i zaczyna czytać...

Rok wcześniej rozglądałem się za monitorami lcd i gdy już jednego sobie oblukałem, poprosiłem o podłączenie do kompa, aby zobaczyć jak prezetuje się w pracy. W 2 sklepach, gdzie znalazłem interesujący mnie model goscie podłączali 17-calowy monitor w rozdzielczosci 1024x768. Poniewaz wtedy byłem zielony, to dziwiłem się, że te lcdki mają obraz nieostry i pytałem sprzedawców dlaczego tak jest. Niestety, żaden nie wiedział, że 17" LCD pracują z jedną, natywną rozdzielczością.

Oczywiscie byłem traktowany jak intruz - to już inna sprawa, a sami sprzedawcy zachowywali się jakby wszystkie rozumy pozjadali - taka arogancja, zarozumialstwo i ignorancja.
A jeśłi są w miarę życzliwi, to nie znają sie na rzeczy. Tragedia :)

09.11.2006
11:03
smile
[18]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

Kiedyś byłem sprzedawcą w sklepie komputerowym...
Myślę że kompetentnym bo kompy to moja pasja.
I chyba dobrym bo klienci byli zadowoleni i wracali.

Ale niestety z powodu klientów o jakich pisze Radik odpuściłem sobie.
90% przypadków nie wiedział co chce kupić, jak próbowałem się dowiedzieć ich potrzeb (tzn co mają i co będzie kompatybilne) to z powodu swojej niewiedzy zachowywali się jak na przesłuchaniu...
Dobijający byli też ludkowie "bo mi kolega polecił/powiedział". Przecież grafika PCIE nie ruszy na AGP (itp.) ale oni słuchać nie chcą... i jak tu takiemu pomóc.

Rabaty... Nie wspominajcie mi. przecież nie będę dopłacał do interesu, ja tu sprzedaje nie jestem właścicielem.

09.11.2006
11:06
[19]

doktor_Wyspa [ Pretorianin ]

GlockPL ---> takich robotow niestety jeszcze nie ma , ale jak beda to z pewnoscia zastapia spora czesc sprzedawcow :)
Troche oczywiscie przesadzilem z tymi 'glupimi pytaniami' ale jak przychodzi jakis kompletnie zielony koles, ktory pierwszy raz na oczy widzi komputer no to chyba przsada jest wymagac by obslugiwal go sprzedawca z profesjonalna wiedza na poziomie encyklopedycznym o kazdym z podzespolow jakie sprzedaje. Pierwszy komputer kupujesz w ciemno bo sam nie wiesz czego chcesz. Sprzeawca moze Ci najwyzej doradzic cos mniej wiecej , ale jak ktos pyta o ddr i ddr2 to znaczy sie cos tam o komputerach liznal i z pewnoscia nie jest to jego pierwszy komputer.

09.11.2006
11:08
[20]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> Radzik

Mam dokładnie tak samo - w zależności od złożoności zagadnienia siedzę x dni w necie, żeby zgłębić temat - choćby rok temu kupowałem sobie LCD - tydzień szperałem po necie, żeby poznać różnice pomiędzy typami matryc, przeczytać testy sprzętu, itd. itp. i poszedłem do sklepu prosząc o konkretny model Samsunga lub F-S.

A wiesz dlaczego to zrobiłeś, dlaczego ja tak robię i dlaczego robi tak wiele innych osób? Bo dbają o swój interes i nie mają za grosz zaufania do "specjalistów" w sklepach.

Byłem nawet na tyle dziwaczny, że poprosiłem, by w miarę możliwości, kontaktując się z hurtownią, poprosili o model pozbawiony padniętych pixeli, a chętnie wezmę taki, który ma wgiętą czy przyrysowaną obudowę - że ni interesują mnie walory estetyczne, a użytkowe.

Moje wrażenie jest takie, że w sklepie każda dodatkowa prośba, to problem. W najlepszym wypadku westchnienie, w najgorszym odmowa. Dla kontrastu, sklepy internetowe czy sprzedawcy na Allegro bez problemu spełniają dodatkowe prośby, modyfikują oferty itp.

Nie oczekiwałem przy tym, że sprzedawca rzuci wszystko, oleje innych klientów i przez kilka dni będzie mi robił wykład nt wad i zalet matryc TFT, MVA itd., co to jest dithering, efekt UFO, jakie są normy bad pixeli, itp., itd. żebym łaskawie dokonał w pełni świadomego wyboru.

Przerysowujesz i znów w złą stronę. Uważny fachowiec, któremu "się chce" nie ma podciągnąć każdego pana Nowaka i pani Kowalskiej do swojego poziomu, ale ma się dostosować do poziomu klienta, w myśl zasady, że równać w dół to żaden problem.
Jeśli przyjdzie hax0r i spyta, jaka jest różnica między potrójnym alpha-dither-triliasingiem, a pełnoekranowymi bump-shaderami, to powinien dostać odpowiedź. Natomiast na pytanie: która karta będzie lepsza do gier, wystarczy "ta".
Wiadomo (nam), że bardzo często w świecie sprzętu zdarzają się ewidentne wpadki. Karty teoretycznie szybsze mają gorszą wydajność, napędy zaliczają dużą liczbę błędów na nagranych płytach, jakiś chipset odmawia współpracy z RAMem danego producenta...

Pamiętam, jak sam słyszałem próbę wciśnięcia klientowi GeForce MX jako "nowszej wersji" karty.

09.11.2006
11:14
[21]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

MIrencjum - sam sobie przeczysz.
Wyczuli ciemnotę i wcisneli mi za duże pieniądze kompa z zintegrowaną kartą graficzną
Czyli kupiłem dwa komputery przez brak wiedzy obsługi.


Raczej przez brak wiedzy u Ciebie, kupiłes dwa komputery. A poszedłeś do strasznie chamskiego sklepu.

Ale tak to jest, gdy chodzi się do sklpeów typu Vobis, czy media markt. Tam priorytetem jest dostanie kasy, a nie zadowolenie klienta.
Ja osobiście też kupowałem we wrześniu nowego kompa, ale w takim sklepie, gdzie i wytłumaczyli mi i dostałem rabat dla studentów.

09.11.2006
11:29
[22]

Grah [ Chor��y ]

Moja przygoda z zakupem monitora skonczyla sie zmiana sklepu.
W najblizszym mi sklepie (nie bede daleko chodzi, a i ceny maja znosne) zamowilem monitor. Wszystko bylo ladnie i ciekawie, rozmawialem z szefem i to nie pierwszy juz moj zakup (ale ostatni). Umowilismy sie na konkretna cene i na termin dostawy. Jutro. Zostawilem telefon i prosbe o wszelkie informacje dotyczace zamowienia.

Nastepnego dnia okolo 19tej zadzwonilem z pytaniem co z monitorem. Dowiedzialem sie, ze nie maja i ze zamawiaja. OK
Nastepnego dnia okolo 19tej zadzwonilem z pytaniem co z monitorem. Dowiedzialem sie, ze nie zamowili, bo nie moga, ale napisali do Samsunga kiedy monitor bedzie.
Nastepnego dnia okolo 19tej zadzwonilem z pytaniem co z monitorem. Dowiedzialem sie, ze Samsung im nie odpowiedzial i ze czekaja.
Postanowilem przeczekac 3 dni, maile dosc dlugo chodza, moze po weekendzie bedzie.
Nastepnego dnia okolo 19tej zadzwonilem z pytaniem co z monitorem. Dowiedzialem sie, ze Samsung im odpowiedzial - ze nie wiedza.
Juz zły. Nastepnego dnia okolo 19tej zadzwonilem z pytaniem co z monitorem. Dowiedzialem sie, ze dostali telefon od Samsunga, ze tego monitora juz nie produkuja, ze jedynie jakies pozostalosci w roznych magazynach moga byc.
Zdziwiony, bo monitor jako jedyny uzyskal niedawno TCO06 oraz samsung nie ma dla niego nastepcy rozlaczylem sie. Zadzwonilem do Samsunga, oczywiscie nic takiego miejsca nie ma.
Zadzwonilem jeszcze raz by z milym inaczej panem porozmawiac i potwierdzic owe rewelacje, oczywiscie potwierdzil.

Ciagle zdziwiony poszedlem 100m dalej do kolejnego sklepu i kupilem ten sam monitor stojacy u nich na polce. Mila obsluga, dodatkowa gwarancja na pixele.

Slowem, co sklep to obyczaj. W jednym (tutaj Eldorado Computers - Warszawa) pracuje banda ignorantow, w innym znowu mili i sympatyczni ludzie.


Wlasnie mi sie przypomnialo jeszcze jedno z Eldorado:
Stoje, czekam na fakture za zalegly towar (bo oczywiscie blad na fakturze moze sie zdazyc, ale poprawic trzeba, a nie... 'o jezu, tozto tylko literowka'). Wchodzi klient. Oglada laptopy. Laptop sprzet nietani, sprzedawca startuje do niego (zostawiajac moja fakture w polowie pisania...).
- Witam, szuka pan czegos?
- Tak chcialem kupic laptopa do pracy.
- Ten jest bardzo dobry, najnowszy procesor (Cel M - 2 tygodnie temu), duzo pamieci (256...) duzy ekran (panorama). W sam raz do edycji tekstow, duzo lepszy niz ten tutaj, bez panoramy i ze slabszym procesorem.
- Ma system?
- Tak, linux.
- A nie ma z Windowsem?
- Niestety ten moedl nie ma, ale ten ma (pokazuje na ten 'bez panoramy i ze slabszym procesorem'), ten bedzie wiec swietny dla pana.

Po prostu mnie zamurowalo.

09.11.2006
11:39
smile
[23]

Widzący [ Senator ]

Prowadziłem kiedyś sklepik komputerowy (jaja nie?) i znam ten cyrk z jednej i z drugiej strony. Właściwie byłem w luksusowej sytuacji bo nie musiałem uganiać się za zyskiem, wielu moich dawnych klientów jest w pewien sposób ze mną zaprzyjaźniona, gawędzimy miło gdy los skrzyżuje nasze ścieżki.
I jak zawsze w każdej sytuacji z obu stron lady stoją ludzie, normalni i tak jak całe społeczeństwo różni. Idioci, gbury i aroganci są sprzedawcami i kupującymi, również ludzie mili i spokojni, fachowcy i entuzjaści. Żaden indywidualny przypadek nie powinien uprawniać do takiej generalizacji jaką widać w tym wątku. Napiszcie że w tym konkretnym sklepie obsługa jest do dupy i napiszcie dlaczego, to będzie OK, ale nie piszcie że wszyscy sprzedawcy to chamy albo że wszyscy klienci to idioci, bo to zwyczajnie nieprawda.

09.11.2006
11:47
[24]

daniekW [ Pretorianin ]

1.Sprzedawca mily nie jest bo: Zarabia w granicach 800 zł. Pracuje zazwyczaj w centrach handlowych ktore pracuja non stop do 22.00. Chlopina musi wrocic do domu kolo polnocy a rano na 9.00 mozilwe ze musi byc w pracy. Z racji tego ze zarabia malo nie stac go na samochod wiec tlucze sie czasem nawet nocnymi.
2. Nie daje rabatow bo: Czasem bardziej mu sie oplaca nie sprzedac niz sprzedac z rabatem. Gdy da rabat dostaje opierdziel od dyra handlowego ze zaniza marze gdy nie sprzeda opierdziel dostaje nie on tylko zazwyczaj kierownik salonu ( a opierdziel kierownika ma gdzies bo to koles ktory robi to co on tylko ma stowke wiecej i wiekszosc odpowiedzialnosc)
3. Sprzedawca prawdy Ci nigdy nie powie i nie doradzi fachowo bo: Szefostwo karze mu sprzedawac to co zalega magazyn lub sam probuje wcisnac to z czego bedzie mial jakies bonusy( bony sodexho lub tym podobne)
Tak wiec panowie jak chcecie cos kupic to pytac na forach bo tylko tutaj mozna dostac w miare obiektywna inforacje na dany temat. Mowie to po 10 latach pracy w firmie komputerowej dosc duzej za srednio 1100 zl miesiecznie. Walnalem to i pojechalem do Belgii pracowac do knajpy i powiem Wam ze stalem sie milszym czlowiekiem. Praca byle jaka ale po wyjsciu z niej moglem sobie pozwolic na wiele gdyz zamiast 1100 zl mialem w kieszeni w granicach 5000 zl.
Uczcie sie sami bo SPRZEDAWCA TEZ CZLOWIEK I TRAKUJE WAS JAK POTENCJALNEGO FRAJERA.Smutne lecz prawdziwe

09.11.2006
11:57
smile
[25]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

-->daniekW
SPRZEDAWCA TEZ CZLOWIEK I TRAKUJE WAS JAK POTENCJALNEGO FRAJERA.Smutne lecz prawdziwe

Niestety nie wszyscy... W tym momencie mnie obraziłeś.

09.11.2006
12:00
[26]

daniekW [ Pretorianin ]

Oczywiscie nie wszyscy. Jesli urazilem to przepraszam. Ale powiedzmy 90% na pewno tak podchodzi do klienta. Nawet jakby chcieli fachowo pomoc to nie moga bo nie bedzie to w interesie firmy dla ktorej pracuja. Nie mowie ze tak powinno byc. Moze w mniejszych sklepach gdzie sprzedaje wlasciciel z kims jest inaczej. W duzych sieciach jest tak w 100%.Pozdrawiam

09.11.2006
12:01
smile
[27]

@$D@F [ Generaďż˝ ]

jakies 2 lata temu kupowalismy z dziewczyna kompute, mial byc dla niej i mialy na nim chodzic gry, internet i wogole taki uniwersalny :)

jej ojciec pojecal do komputerowego i zapytal sie co maja, poskladali mu taki sprzet ze szkoda slow
z lista czesci pojechalsmy do niego i kazda pozycje na naszej liscie zmienial, ale sie nie odzywalem, skonczylo sie na takim samym zestawie co dal wczesnije
test
"radeona 9550 nie mamy ale mamy 9250, to jest to samo"
inny sklep - gosc nie wiedzial co gdzie jest, wpisywal z kartki ponad 30 minut w kompa i powiedzial ze nie maja czesci :|

09.11.2006
12:03
[28]

mirencjum [ operator kursora ]

NewGravedigger ---> Raczej przez brak wiedzy u Ciebie, kupiłes dwa komputery. Przecież napisałem, że nie miałem żadnej wiedzy o komputerach. Nawet nie wiedziałem, że podzespoły można sobie wybierać. Byłem pierwszy raz w sklepie z komputerami (to mały sklep , który oferuje sprzedaż i servis w przypadku problemów). Ja chciałem komputer do grania i byłem pewien, że ten zestaw, który mi zaproponowali będzie dobry. Teraz wiem, że to nie był gotowy sprzęt, tylko go składali z zamówionych przez siebie części. To po jakiego grzyba dali mi tą zintegrowaną kartę. A jeszcze po czasie bardziej znający się kolega powiedział mi, że wgrali mi pirackiego Windowsa. Bez oporów to potwierdzili i za każde wgranie pirackiego systemu na nowo (uczyłem się dopiero wszystkiego i mieszałem) brali na żywca 40 zł.

09.11.2006
12:04
[29]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

-->daniekW

Ale powiedzmy 90% na pewno tak podchodzi do klienta. Nawet jakby chcieli fachowo pomoc to nie moga bo nie bedzie to w interesie firmy dla ktorej pracuja. Nie mowie ze tak powinno byc. Moze w mniejszych sklepach gdzie sprzedaje wlasciciel z kims jest inaczej. W duzych sieciach jest tak w 100%.Pozdrawiam

Z tym się w pełni zgadzam...

09.11.2006
12:09
[30]

GlockPL [ Legionista ]

Jak już wcześniej wspomniałem "sam kiedyś byłem sprzedawcą wiem jak to jest, fakt w myślach niejednokrotnie urządzałem krawą łaźnię z piłą mechaniczna a'la Doom, ale istnieją reguły dobrego zachowania i kultury" więc mógłbym też opowiedzieć to z drugiej strony i to prawda zarówno za ladą jak i przed nią stają różni ludzie i ludziska, to samo o klientach mógłbym powiedzieć co o sprzedawcach. Ten wątek założyłem wczoraj po odwiedzeniu tychże sklepów z kolegą któremu komp się spalił bo poprostu musiałem o tym napisać. Po pierwszej wizycie myślałem no trudno koleś ma zły dzień ale po trzeciej już miałem dość i czułem się jak po 20 minutach pobytu w sklepie Real (każdy kto z dziewczyną\mamą\żoną tam był i stał w kolejkach wie o czym mówię:)). Może dla odmiany założę wątek przedstawiający sprawę od drugiej strony myślę że wtedy byłoby sprawiedliwie zresztą w sumie nie ma sensu bo te same cechy charakteru może mieć sprzedawca co i kupujący.
Może pomysł z tymi robotami nie jest najgorszy:) oczywiście żart. Aha no i jeszcze raz powtarzam to tylko odczucia dotyczące tych paru osób z którymi wczoraj rozmawiałem. Nie generalizuję i nie będę bo napewno są osoby rzetelne i podchodzące do swoich obowiązków poważnie. Pozdrawiam

09.11.2006
12:38
smile
[31]

sajlentbob [ Generaďż˝ ]

hehehe - niezłe wkręty niektórzy mają

Podsumowując: sprzedawca powinien być zawsze uprzejmy i uśmiechnięty, oprócz wysokiego poziomu zdolności interpersonalnych powinien być kompetentny tzn. w odczuciu niektórych, znać się na elektronice jak elektronik po PW, na oprogramowaniu jak informatyk po UW, na grafice jak grafik profesjonalista itp. Mile widziane byłoby też wykształcenie pedagogiczne coby swą przeogromną wiedzę potrafił w prosty i zrozumiały laikowi sposób przekazać.

I to wszystko dlatego, że a nuż trafi się klient z taakimi wymaganiami (a jak wiadomo w Polsce wymagania mają wszyscy - gorzej, że nikt nie chce za to płacić - ile zarabia sprzedawca? )

Z góry odpowiadam:
Tak. Wiem, że przejaskrawiam ale jeśli ktoś nie chce nawet spróbować zrozumieć
innych to w taki sposób może coś dotrze. (ale są to zapewne tylko pobożne życzenia)

09.11.2006
13:01
[32]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> sajlentbob

Nie. Sprzedawca w sklepie z elektroniką ma się doskonale znać na elektronice, w sklepie z oprogramowaniem na oprogramowaniu, a w sex-shopie na wibratorach. Ma doradzić szczerze i kompetentnie najlepszy zakup stosownie do życzeń klienta. Nie musi być uśmiechnięty jak Ronald McDonald, ale ma być nienagannie uprzejmy, bo na tym - kur*a - polega jego praca.

Nie obchodzi mnie, czy to sfrustrowany doktorant archeologii czy Lance Armstrong w przebraniu sprzedaje rowery, ale jeśli nie zna różnic między przerzutkami czy hamulcami, to nie powinien tam pracować. Proste.

09.11.2006
13:18
[33]

sajlentbob [ Generaďż˝ ]

Gregor Eisenhorn---->
tylko że z twojej wypowiedzi wynika, że sprzedawca powinien znać nie tylko asortyment ale również wszystkie zagadnienia techniczne go dotyczące. (nie tylko zasady działania ale również budowę i znajomość wszystkich detali).
Zdaję sobie sprawę, że moja poprzednia wypowiedź była przegięta, co sam zresztą podkreśliłem ale ty z kolei chcesz, żeby w sklepie pracowali ludzie z wiedzą akademicką na temat sprzedawanych artykułów. Czy zdajesz chyba sobie sprawę że:
Po pierwsze, specjaliści zarabiają dużo pieniążków - na tyle dużo, że właścicielom sklepów nie opłaca się ich zatrudniać
Po drugie, ich praca w sklepie byłaby po prostu marnotrastwem nie tylko wiedzy i talentu ale nawet pieniędzy publicznych (do czasu likwidacji bezpłatnego szkolnictwa)
Jednym słowem żądasz niemożliwego.

09.11.2006
13:50
[34]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> sajlentbob

Rozwój technologii wymaga dokształcania od każdego, choćby po to, by przetrwać na co dzień. Dlatego nie uważam, żeby moje 'wymagania' były wygórowane. Sklep z ręcznikami, kasa w markecie albo spożywczak to miejsce, gdzie może pracować każdy matoł. Sklep RTV AGD jest już sklepem specjalistycznym.

Sprzedawca w takim miejscu musi znać zasady działania i budowę sprzedawanego towaru w takim stopniu, żeby zawsze móc odpowiedzieć klientowi na pytania o to:
- czym sprzęt A różni się od B
- który z nich jest lepszy do zastosowań X i dlaczego

Czasy, kiedy do sprzedawcy w sklepie, "który ma", zgłasza się klient-petent, już dawno minęły. Jak ktoś jest za durny, żeby coś sprzedawać, to niech właściciel znajdzie innego bezrobotnego absolwenta. Mało ich w Polsce?

Nie jestem ani informatykiem, ani elektronikiem, a potrafiłbym:
a. kompetentnie doradzić komuś zakup sprzętu RTV czy komputera
b. w razie trudności z a. znaleźć odpowiednie informacje

To uważam za rozsądne minimum kompetencji sprzedawcy w sklepie specjalistycznym. Jak taksówkarze mogli się nauczyć obsługi GPSu i kas fiskalnych (bo musieli!), to wszystko jest możliwe.

09.11.2006
16:19
smile
[35]

DiabloManiak [ Karczemny Dymek ]

Gregor Eisenhorn chrzanisz jak potluczony. Kazdy sklep jest sklepem specjalistycznym. I to obojetnie czy to "ogolno"spozywczy, ksiegarnia, miesny, sklep z RTV, czy bog wie radzi wiedziec jaki dlaczego?. Bo w kazdym mozna zadac takie pytania ze padniesz nie majac 100% wiedzy o towarze (porownaj 2 wybrane losowo ksiazki w ksiegarni (a dajmy na to masz ich tam bagatela 4.000 rodzajow ;) - znasz wszystkie?), podaj roznice w tytoniu Redbull i Red&white (w tytoniu do skrecania nie papierosach), podaj roznice skaldowa chlebow. Czyli w kazdym sklepie potrzebujesz osoby ktora bedzie miec wystarczajaca (w danej dziedzinie od diabetyki,przez farmacje po ...) i CIAGLE rozwijana wiedze o towarach oferowanych - a komu sie za 800-1000 zlotych chce to robic? Zapomnialem ty po studiach jako bezrobodny absoplwent idziesz na sprzedawce za 800 miesiecznie ;)

09.11.2006
18:52
[36]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> DiabloManiak

a komu sie za 800-1000 zlotych chce to robic?

Choćby tym tysiącom bezrobotnych ludzi z wyższym wykształceniem i nie tylko... 800-1000 to więcej, niż zasiłek.

Kazdy sklep jest sklepem specjalistycznym.

Zgadza się, ale w żabce cię nikt nie zagnie z chleba i mleka (no chyba, że akurat, wtedy gratuluję).
Nie chodzi o wykształcenie, tylko o wiedzę. Nie bardzo rozumiem, skąd się biorą te wszystkie usprawiedliwienia "nie chce się" "za 1000 zł"... Czy ktoś kogoś zmusza? Jak nie umie albo nie chce mu się, to niech spływa do Irlandii garnki zmywać, płacą lepiej, a i intelektualnie się nie zmęczy.

09.11.2006
19:08
[37]

daniekW [ Pretorianin ]

Niestety jesli ktos zatrudnia kogos za 800-1000 zl to nie zatrudnia sobie pracownika lecz wroga. Takie sa realia ze taki czlowiek godzi sie na taka marna pensje lecz instynkt samozachowawczy sprawia ze nie mysli jak dobrze pracowac lecz jak swojemu "kochanemu pracodawcy" dokopac w jakis sposob. Dlatego jest olewanie pracy, kradzieze, korzystanie z telefonow do celow prywatnych itp a masz kochany pracodawca nie jest w stanie na tym zapanowac ( jesli nawet cos mu udowodni to nic mu nie zrobi gdyz zazwyczaj zatrudnia na zlecenie a tutaj swiadectwa pracy nie ma i papierow zepsuc sie nie da) W tej chwili jest taka sytuacja ze pracy za takie pieniadze jest sporo wiec potencjalnemu pracownikowi przestaje na niej zalezec gdyz kolejna prace na przetrwanie za 8 stowek dostanie od reki ( przynajmniej w duzych miastach). Tylko jaki ma to sens. Chodzi o to aby jeden drugiego w balona zrobil a cierpia na tym klienci. Koleczko sie zamyka.

09.11.2006
19:09
[38]

DiabloManiak [ Karczemny Dymek ]

Gregor Eisenhorn jak sam wiesz 1000 zlotych to drobna wyplata jak na obecne czasy (oplacisz komorne, telefon, komorke moze z pradem sie zmiescisz (mowie tu o Warszawie) na zycie moze zostanie ci 10 zlotych. Wiec zasadniczo to pensja dla osoby ktora jest w desperacji gdyz nie ma innych mozliwosci - czyli kto na nia pojdzie? osoba nie umie albo nie chce mu się. Bo wiekszosc osob ktora kojarzy co nie co np. w komputerach bedzie wolala sie zakrecic i zarobic 2k niz isc i stac za 1k. ponad 1k wyciagniesz z ulotek czy nawet z rozdawania gazet (placili kiedys 25 zlotych za okolo 2h rozdawania ) wiec kogo sciagniesz do sklepu za minimalna pensje ?
Wiesz w jednej z wiekszych sieci ksiegarskich pracownikom placa po 800 - 900 zlotych za 8h dziennie a na przykladzie samej ksiegarni zobacz z iloma rzeczami musisz sie zapoznac : nowosci, kojarzyc autorow i styl pisania, znac ksiazki i je czytac (bo co zrobisz jak ktos sie zapyta a spodobala mi sie XXXXX autorstwa YYYYYY macie cos podobnego?) przypominam za 800 - 900 zlotych (na reke). Wiec nie licz na wszechstronie wyksztalconych sprzedawcow jak za ich prace placa drobne.... uwiez sa znacznie przyjemniejsze sposoby zarabiania niz stanie i wysluchiwanie narzekan klientow. Jak by placili wiecej - zobaczylbys pracownikow z ktorym mozna przedyskotowac najnowsze modele kart graficznych, omowic ksiazki itp. A tak jak sklepy realizuja polityke aby jak najtaniej?
A nie zapominaj ze do pracy w sklepie potrzebujesz anielskiej cierpliwosci bo nigdy nie wiesz kto ci wparuje do sklepu i co bedzie robil (jak krotko pracowalem jako sprzedawca nasluchalem sie miedzy innymi ze jestem dzieckiem stalina, hitlera i wcielonym diablem bo przyjmowalem zgodnie z kolejnoscia kolejki :P). A wysluchanie wiazanki tez nie jest za mile zwlaszcza ze klientowi ujdzie to na sucho, a ciebie wywala z roboty jak odpowiesz ;).
Nie zapomianaj lada ma 2 strony

09.11.2006
19:13
[39]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Kiedyś pracowałem, nie tyle jako sprzedawca, ale wsparcie techniczne. Obsługiwałem coś takiego, co zwą Neostradą i jesli proporcje "ograniczoności" kupujących komputer rozkładają się podobnie (a zakładam, że tak własnie jest), jak proporcje tych, którzy zamawiają usługę tepsy, to z tego miejsca chciałbym złożyć szczere wyrazy współczucia wszystkim sprzedawcom w sklepach komputerowych :o))))

09.11.2006
19:17
[40]

Orrin [ Najemnik ]

Jestem na stazu w sklepie komputerowy. Zapraszam na rynek do Ostrzeszowa (poludnie Wielkopolski) Gwarantuje Ci ze zostaniesz fachowo obsluzony (nie przezemnie).

Pytanie teraz czy nasz sklep jest wyjatkiem czy w twoje miasto to wyjatek

10.11.2006
11:16
[41]

Gregor Eisenhorn [ Ordo Xenos ]

---> DiabloManiak

(..)ktora jest w desperacji gdyz nie ma innych mozliwosci - czyli kto na nia pojdzie? osoba nie umie albo nie chce mu się(..)
(..)Wiec nie licz na wszechstronie wyksztalconych sprzedawcow jak za ich prace placa drobne.... uwiez sa znacznie przyjemniejsze sposoby zarabiania niz stanie i wysluchiwanie narzekan klientow.(..)
(..)A wysluchanie wiazanki tez nie jest za mile zwlaszcza ze klientowi ujdzie to na sucho, a ciebie wywala z roboty jak odpowiesz ;).(..)


Po pierwsze, piszesz tak, jakby w naszym kraju praca każdego rodzaju i każdej wysokości uposażenia była dostępna wszędzie i dla każdego, kto zechce jej poszukać. Skąd więc te tabuny absolwentów psychologii sprzątające biura, ludzie po prawie robiący za sekretarki i tak dalej? Oczywiście, biorą się za to z - jak piszesz - desperacji, ale to niczego w efekcie nie tłumaczy.

Spójrz na lekarzy, wszędzie indziej poza prywatnymi gabinetami. W szpitalach, w przychodniach muszą wysłuchiwać pacjentów, którzy wiedzą lepiej (a w tym wypadku, w przeciwieństwie do sklepu RTV szanse na to są żadne), rodziców z pretensjami, że dziecko "znowu kaszle", rodzin osób przyjętych do szpitala, które domagają się o 23:30 sprawozdania od ordynatora (nie "jakiegoś tam" lekarza) o stanie zdrowia bliskiej osoby...
Zastanów się, czego nasłucha się prokurator, z jakim elementem ma na codzień do czynienia.

Jedni i drudzy zarabiają więcej, niż 800zł na rękę, ale pracowali na to wiele lat. Jeśli ktoś decyduje się na pracę w sklepie, niezależnie, czy z braku alternatywy czy z wyboru, nie ma prawa źle jej wykonywać. Jeśli nie on za to odpowie, to zrobi to właściciel sklepu, który już wcześniej chamskiego nieroba powinien na pysk wywalić.

edit:
Nie zgodzę się też, że każdy sklep wymaga porównywalnej znajomości przedmiotu. Sprzedawca w księgarni powinien orientować się w wydawnictwach, książkach i autorach, ale nikt mu nie każe czegokolwiek czytać. Sprzedawca ma się swobodnie poruszać w obiektywnych faktach dotyczących jego branży. Która karta jest wydajniejsza do gier, który telewizor ma trwalsze kolory, kiedy będzie książka "Papużki Faliste" autorstwa Kowalskiego.

"Podobanie się" ksiązki, podobnie jak "smakowanie" szynki z mięsnego, to kwestie subiektywne i nikt nie może żądać od sprzedawcy rozstrzygania ich.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.