GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Moje opowiadanie.

08.11.2006
20:46
smile
[1]

PaWeLoS [ Admiral ]

Moje opowiadanie.

Witam!
Zamieszczam tutaj kawałek mojego opowiadania. Chciałbym, żebyście ocenili te moje wypociny :) Jeśli Wam się spodobają, to będę zachęcony do dalszego pisania, a jeśli nie... cóż, chyba dam sobie na razie z tym spokój.
No ale nie będę Was już trzymał w niepewności. :)
Pozdrawiam.

--------------------------------

I

Bar „U Nellego” był zwyczajnym miejscem dla osób, które chciały się od czegoś uwolnić. Szare ściany bez zdobień i zadymione wnętrze nie przypominało, a przynajmniej nie powinno przypominać nikomu o problemach. A nawet gdyby, to szybko tonęły one w szklankach wypijanego alkoholu.
Mężczyzna w czarnym płaszczu siedzący przy barze miał trzydzieści lat, ale wyglądał przynajmniej na czterdzieści kilka. Czarne, gęste włosy kontrastowały ze zmarszczkami na czole i wokół ciemnych oczu.
On należał do tych, którzy nie potrafili zapomnieć. Spędził w knajpie dużo czasu, ale z godziny na godzinę czuł się coraz gorzej.
Rzucił barmanowi napiwek i chwiejnym krokiem wyszedł z pomieszczenia. Skierował się w stronę samochodu.
Otworzył drzwi i usiadł na tylnym siedzeniu. Nie miał zamiaru nigdzie jechać. Wyjął ze schowka rewolwer. Załadował sześć kul do magazynku i zakręcił nim. Przyłożył lufę do skroni. To nie była rosyjska ruletka w której ma się szansę pięć do sześciu na przeżycie. Jego mógł uratować tylko Bóg.
Nie wierzył w Boga.
Huk wystrzału rozniósł się echem po całej dzielnicy.

II

Nigdy nie zwracałem uwagi na oczy. U nikogo. Chociaż patrzyłem się na nie setki tysięcy razy u tysiąca osób, nie widziałem ich. Były dla mnie za taką specyficzną mgłą. Służyły tylko do nawiązania kontaktu; żeby wiedzieć, że ktoś mówi akurat do mnie. Nie wiedziałem, co ludzie w nich widzą. Często słyszałem podniecone głosy opisujące wielkość, kolor, a nawet głębokość oczu. Nie rozumiałem tego.
Do momentu, kiedy ją zobaczyłem.
***
Gęsty śnieg ograniczał widoczność do kilkudziesięciu metrów, sprawiając ułudę spokoju i bezpieczeństwa. Wydawało mi się, że nikt zza tej zasłony nie może dostrzec moich błędów i życiowych porażek, których ostatnio doświadczałem coraz więcej.
Jechałem do domu szeroką, raczej bezpieczną autostradą, kierując niebieskim Peugeotem 306CC. Kupiłem go trzy lata temu. Część pieniędzy pożyczyłem od rodziny, resztę wziąłem na kredyt. Raty, znaczy się. Mimo, że zarabiałem całkiem nieźle, jak na dzisiejsze czasy, to nie byłem w stanie odłożyć większych sum co miesiąc.
Jechałem do domu z moim dawnym kolegą. A w zasadzie kolegą moje żony, Felice. Paul, człowiek średniego wzrostu z krótkimi, wymodelowanymi włosami i dużym, charakterystycznym nosem, zamyślony wpatrywał się za okno, na krajobraz, który mijał zdecydowanie za szybko. Ciężko dostrzec coś konkretnego, pędząc z prędkością 130 km/h.
Nie widziałem go od ładnych paru lat. Aż wczoraj, niespodziewanie, zadzwonił i powiedział, że ma sprawę do Felice. Mi nie chciał nic powiedzieć, ale zgodził się żebym go podwiózł. Łaskawiec.
- Co tam u Ciebie słychać, Paul? – zacząłem rozmowę.
- Nie pytaj nawet, Peter... Nie mam pracy, samochodu, komornik prawie puka mi do drzwi. – Głos miał obojętny, dobrze umiał skrywać swoje emocje – Nie mam kobiety. To chyba jest najgorsze.
Ja miałem żonę. Zgrabna, wysoka. Czego chcieć więcej? W tamtym momencie jednak nie mieliśmy ze sobą dobrych stosunków. Cokolwiek to znaczy.
-Widzisz – kontynuował – ty wracasz do domu, wiesz, że czeka na ciebie ciepły obiad, ciepłe kapcie, gazetka, pilot... A ja... zresztą, co się będę żalił. Masz pewnie własne problemy. .
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Miał całkowitą rację.
- Włącz radio – poleciłem tylko.
***
Kiedy ją zobaczyłem, jej oczy wydały mi się tak niewiarygodnie piękne, że aż nienaturalnie.
Idealnie współgrały z delikatnym zarysem twarzy, prostymi, ale bezbłędnie ułożonymi włosami i... tym czymś, co sprawia, że kobieta jest cudowna.
***
Paul, wciąż wpatrzony w szybę samochodu, powoli odwrócił się i z lekkim ociąganiem nacisnął odpowiednie przyciski.
Radio w moim samochodzie było nowoczesne. Odtwarzało płyty CD z muzyką w formacie mp3, miało niezły wygląd, a podłączonych było do niego sześć głośników rozstawionych w strategicznych miejscach pojazdu.
W radiu leciały wiadomości. Standard, tu jakaś afera korupcyjna, jakiś koleś gwałci i zabija kobietę, potem sport, pogoda i informacja o warunkach na drogach. To mnie zainteresowało.
Na autostradzie A4 utworzył się kilkukilometrowe korek w okolicach Katowic. Radzimy zjechać wcześniej i poruszać się bocznymi drogami.
Jako że poruszałem się akurat tą trasą, skręciłem w odpowiednim miejscu.
***
Ludzie mówią, że najważniejsze jest wnętrze człowieka, a nie jego wygląd. I jedno i drugie było u niej równie wspaniałe. Miała wszystko, co ktokolwiek mógł sobie wymarzyć. Naprawdę. Spotkałem ją pewnego pięknego, ale jakże feralnego dnia.
***
Przebywając kolejne kilometry czułem coraz większy spokój. Nie rozmawiałem z Paulem, bo i nie było o czym.
Przejeżdżając przez jakieś zadupie w tylnym lusterku zauważyłem radiowóz policyjny. Krótki sygnał dał mi do zrozumienia, że powinienem zjechać na bok. Przez chwilę przyszła mi na myśl ucieczka. Jednak nie da się uciec przed własnym życiem.
Nadepnąłęm na pedał hamulca i samochód powoli zatrzymał się na poboczu.
-Co jest grane? – zapytał mój pasażer – Chyba nie jechałeś za szybko?
- Nie wiem, Paul, naprawdę nie wiem.
Fukcjonariusz podszedł do mojego pojazdu.
- Dzień dobry, sierżant Moris Moore. Proszę przygotować prawo jazdy, dowód rejestracyjny pojazdu i ubezpieczenie.
Pokazałem mu moje dokumenty i wrócił z nimi do radiowozu.
- Rutynowa kontrola – rzuciłem do Paula.
Popatrzył się tylko na mnie, po czym odwrócił się w drugą stronę.
Po krótkiej rozmowie ze swoim kolegą policjant wyszedł ze swojego auta i zaczął się zbliżać do mojego. Ręką sięgnął do kabury i wyciągnął pistolet. Obszedł szerokim łukiem i zatrzymał się w odległości kilku metrów od boku mojego Peugeota, celując lufą prosto we mnie.
-Peterze McConney. Proszę wysiąść z samochodu z rękami wyciągniętymi w górę i powoli położyć się na ziemi.
Zrobiłem to. Nie było sensu się opierać.
- Peterze McConney. Jesteś aresztowany pod zarzutem gwałtu i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Śnieg opadał powoli, zbierając się na moich plecach. Tworzył swoistą zasłonę.
Nie dla mnie. Już nie dla mnie.
***
Była piękna. Była ideałem kobiecości.
Wbrew temu, co powiedział sierżant Moore, umarła szybko i bezboleśnie.

08.11.2006
20:53
[2]

toaster [ Got Poofs? ]

Przeczytałem tylko początek i nawet nawet, ale pisane takim codziennym słownictwem nic nadzwyczajnego.

ps. np. "(...)w szklankach wypijanego alkoholu.
Mężczyzna w czarnym płaszczu siedzący przy barze miał trzydzieści lat(...)" Dziwnie trochę przeszedłeś z opisywania otoczenia do jakby głównej akcji ?

08.11.2006
20:55
smile
[3]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

U mnie prolog to polowa twojego :D

08.11.2006
20:56
[4]

mirencjum [ operator kursora ]

Nie jestem znawcą, ale mi się podoba.

08.11.2006
20:58
smile
[5]

R1D [ Pretorianin ]

Opowiadanie jest super :)
Rozwijaj swój talent a moze do czegos dojdziesz;)
Tez chciałem kiedys tak pisac ale nie mam do tego żyłki :P

Orlando ===> napisał ze to jego kawałek opowiadania

08.11.2006
21:01
smile
[6]

PaWeLoS [ Admiral ]

Orlando---> To jest prolog :)
Mam oczywiście pomysł na całe opowiadanie, ale nie jestem pewien, czy jest sens pisać.

08.11.2006
21:09
smile
[7]

Kompo [ alkopoligamista ]

Paul i Peter jadą autostradą A4, a policjant nazywa się Moris Moore? Emigranci ze Stanów?

08.11.2006
21:11
[8]

PaWeLoS [ Admiral ]

Kompo---> Dokładnie :)
A tak na serio to mi całkowicie nie pasują polskie imiona. Chyba po prostu zmienię realia na hamerykańskie :)

08.11.2006
21:11
[9]

Marrovack [ Konsul ]

podoba mi się, lubię takie klimaty, ale mam takie same zastrzeżenia jak Kompo - skoro akcja dzieje się w Polsce to weź chłopie uzywaj polskich imion :) Ja wiem że to co tworzysz to swiat alternatywny ale smiesznie to wygląda.

08.11.2006
21:13
smile
[10]

MMaaZZii1155 [ Kocham Szwedki ]

nawet mi sie podoba :P

08.11.2006
21:14
smile
[11]

Kompo [ alkopoligamista ]

PaWeLoS - > podoba mi się Twoje opowiadanie, kiedy uraczysz nas następnym kawałkiem? :)

Orlando - > daj linka do tego Twojego i Marolla, miałem kiedyś, ale już nie mam. :D Skończyliście to już, czy cały czas 'in progress'? :)

08.11.2006
21:15
smile
[12]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

PaWeLoS - spojrzalem na "I" i "II", stad to moje stwierdzienie...

Chwalimy sie opowiadaniami? A co mi szkodzi!

Jeszcze dziesięć lat.
Jeszcze dziesięć lat tej samej rutyny. Pobudka, prysznic, śniadanie, siłownia, spacerniak, obiad, cela, kolacja, spanie. I tak od dziesięciu lat. Dziesięć lat potu, brudu, przekleństw, gwałtów i przekupstw. I jeszcze przeżyje drugie tyle. Ale czego można wymagać od Zakładu Karnego, gdzie przesiadują najwięksi zbrodniarze kraju. I tak nieźle się urządziłem. Choć nie zasłużyłem sobie na to. A może zasłużyłem. Nigdy się raczej tego nie dowiem. Jednak wiem jedno. Gdy tylko wyjdę, zabije się. Dla mnie już nie ma życia, szczęścia, miłości. Zostałem wyprany z uczuć, a z moją historią nikt normalny nie przyjmie mnie do pracy. Czasami mam chęć zakończyć swój żywot w więzieniu, ale nie mam wystarczająco dużo odwagi by to zrobić. Ale później nie będę miał. Nie.

- Karszczyk!
Głos klawisza rozbrzmiał niczym wiosenna burza. Nie zwróciłem na niego uwagi. Musze jeszcze wyrobić dwie serie.
- Coś do ciebie mówiłem do cholery!
Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Aż śmiać mi się zachciało, myśląc, że ten młody szczyl może tak do mnie mówić. Pewnie nie doszedł jeszcze do trzydziestki.
- Nie widzisz, że jestem zajęty?
- Rusz się, albo tak ci zrobię, że sztanga ci odetnie głowę.
- Dobra, przekonałeś mnie - Odstawiłem sztangę, wolno wstałem i wytarłem się ręcznikiem. - O co chodzi? Dupy dawno nie miałeś, że masz sprawę do mnie?
- Nie pomyślałbym o tym, nawet jak byś był kobietą
- Czy to oświadczyny?
Widać, że zaczął się złościć. Lekkie śmiechy na sali tylko potęgowały jego gniew. Widać, że dopiero zaczyna prace.
- Prokurator chce się z tobą widzieć.
- A kwiaty przyniósł? Ja taki łatwy nie jestem - Pobyt tutaj pięknie wyrobił we mnie poczucie humoru. Szkoda tylko, że nie wszyscy odbierają to w pozytywny sposób.
- Ruszaj się, już! - Podniósł pałkę policyjną jakby to była gaśnica. - Masz pięć minut na przebranie się.
Wszedłem do jasnego pomieszczenia bez okien, ale za to ze stołem, po którego przeciwnych stronach znajdowały się krzesła. Było bardzo duszno, a moje stare płuca już nie działały najlepiej. Ale i tak to wytrzymam.
Oprócz mnie i młodego klawisza byli dwaj starsi rangą, których już dobrze znałem i prokurator. Miał na sobie tanią marynarkę, spodnie o dwa numery za małe i damskie buciki, najpewniej żony. Okulary i łysina dodawały mu ładne parę lat. Gdyby miał jeszcze brodę to można by się do niego zwracać "dziadziu".
Spokojnie usiadłem na krześle, opuściłem wzrok na kajdanki, żeby nie patrzeć na nikogo. Po chwili przemówił Twardy, jeden ze strażników:
- Wiem, że jesteś spokojny i nie robisz żadnych numerów, ale jak zaczniesz rozrabiać, wrzucę cię do jednej celi z Włochatym i Parówą. Więc uważaj.
- Dobrze mamusiu - Nie przestawałem patrzeć na kajdany.
- Najpewniej wiesz, czemu cię ty wezwałem - Po raz pierwszy odezwał się prokuratorzyna. Mówił głosem spokojnym, doniosłym, jakby planował dwa razy każde słowo, zanim je wypowie.
- Raczej tak, ale nie obrażę się jak mnie doinformujesz. - Dopiero teraz podniosłem wzrok.
Znów odpowiedział tym samym spokojnym głosem.
- Chodzi o sprawę z 1996, nr 98674141AR, w która zostałeś zamieszany i otrzymałeś wyrok skazujący na 20 lat pozbawienia wolności, bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. - Zabrzmiało to jakby podawał wieczorne wiadomości. Żałosne. Lecz ja się nie odzywałem. - Wezwałem po ciebie, gdyż chciałbym omówić z tobą jedną rzecz.
- A jaką? - Spytałem prosto, bo chce mieć tą sprawę za sobą.
- A dokładnie taką, że możemy skrócić twój wyrok o te dziesięć lat.
Zaniemówiłem. Przez pierwszą chwile nie uwierzyłem w to, co słyszę. Serce zaczęło mi bić szybciej, płuca zaczęły szybciej pracować.
Dziesięć lat.
- Ale... jak? - Poczułem się jak nastolatek pytający nauczycielkę, czemu ma mieć niedostateczną ocenę na koniec.
Prokurator wyjął dyktafon i położył na stole.
- A tak, że nam dokładnie opowiesz, co się wtedy wydarzyło. - Jego głos przestał brzmieć tak oficjalnie... podniośle... brzmiał normalnie. Patrzyłem na to ustrojstwo, co miało nagrać moje zeznanie. Ciągle walczyłem ze sobą, czy pójść na współprace czy pokazać im środkowy palec. - Nie musisz się spieszyć, rozumiem, że to może być trudna decyzja.
- Dobra, zgadzam się. - Powiedziałem to, ale sam nie wierzyłem w to, co mówię. Ale już nie było odwrotu. Urzędnik się uśmiechnął.
- Zdejmijcie mu kajdanki, będzie się nam wygodniej rozmawiało.
Po chwili miałem wolne ręce. Kości i mięśnie poczuły ulgę. Po chwili prokurator włączył maszynę i sugestywnie dał mi znać żebym zaczynał. Przez parę sekund milczałem.
- Owego dnia, nic nie zapowiadało tego, co się wydarzyło...


Po dalszy ciag zapraszam na premium ;)

ale nie jestem pewien, czy jest sens pisać.

PISZ!! Tylko tak wyrobisz sobie styl.

08.11.2006
21:18
smile
[13]

brutu [ Uwielbiam Cię Aguś ]

Mi tez sie podoba, czyta sie przyjemnie, tak trzymaj.

I pamietaj - wydawcy to zlodzieje, umiesc opowiadanie w necie! :)

Tylko fakt, obcojezyczne imiona nie pasuja. Ew. w krotkich epizodach,ale skoro Katowice, to Piotra daj, Pawla :)

Orlando --> Twoje tez zapowiada sie ciekawie, jak napiszesz i wydasz na GOLu w premium cale, daj znac, wtedy kupie abonament tygoniowy i przeczytam ;)

08.11.2006
21:20
smile
[14]

shubniggurath [ Mongoose Dog ]

Miło się czyta, kiedy kolejny fragment?;)

08.11.2006
21:21
smile
[15]

MMaaZZii1155 [ Kocham Szwedki ]

Orlando --> dobre :]

08.11.2006
21:24
smile
[16]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

brutu - jak skoncze, dam na ogolny :)


MAAAARRRROOOOOOLLLLLL!!!!!! WRRRAAACCCAAAAAJ!!!!

08.11.2006
21:25
smile
[17]

PaWeLoS [ Admiral ]

Orlando---> Wklej tutaj albo wyślij mi na maila, bo brakuje mi 9 goli do miesięcznego abonamentu...
Fragment mi się podoba, lubię więzienne klimaty.
Swoją drogą sam chciałem napisać coś w tym temacie, ale uznałem, że za bardzo jestem spaczony Zieloną Milą, Skazanymi na Shawshank i innym Prison Breakiem, żebym mógł coś oryginalnego wymyśleć :)
Kompo, shubniggurath---> Myślę, że umieszczę dopiero jak całość napiszę. Mam nadzieję, że do końca roku się wyrobię :)
Dzięki za wsparcie duchowe :)

08.11.2006
21:26
smile
[18]

brutu [ Uwielbiam Cię Aguś ]

No to swietnie, czekam :)

PaWeLoS --> Na Twoje czekam[y] z taka sama niecierpliwoscia. Ale nie spiesz sie, to nie jest dobry doradca, a juz na pewno nie w pisaniu. Spojrz na Mickiewicza - ile napisal, a jaka mierna jakosc ;P :)

Fragment mi się podoba, lubię więzienne klimaty :)

brzmi dwuznacznie ;)

08.11.2006
21:27
smile
[19]

mirencjum [ operator kursora ]

Mi pasują obydwa opowiadania. Czekam na więcej.

08.11.2006
21:27
smile
[20]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

Wysle ci na meila, pisarze powinni sobie pomagac. I nie ustalaj terminu. Ja... znaczy sie, MY mamy trzy rozdzialy a piszemy od bodaj czerwca ; p

Chcecie czesc I rozdzialu?

08.11.2006
21:29
smile
[21]

Kompo [ alkopoligamista ]

Orlando - > a nie myśleliście nad wydaniem książki? :P
Daj to w Wordzie na yousendit albo coś takiego. :)

08.11.2006
21:31
smile
[22]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

Rozdział I

Owego dnia, nic nie zapowiadało tego co się wydarzyło, padał deszcz, było szaro i zimno. Jak zwykle siedziałem sobie w moim małym, obskurnym mieszkanku. Zza ścian słyszałem drapanie mysz, a do moich nozdrzy dostawał się zapach stęchlizny i wilgoci. Pomyślałem, że kiedyś dorobię się lepszej dziupli. Spokojnie siedziałem i wpatrywałem się w okno, a raczej w to, co za nim było - mokre ulice z kałużami, walające się po chodniku papiery. Odechciało mi się wszystkiego, ciśnienie było niskie, bo strasznie chciało mi się spać. Wtem zadzwonił mój stary, zdezelowany telefon.
Odebrać czy nie? Z jednej strony to mogła być ta zasrana pinda, której wiszę nie tylko kasę, albo również może to być On, albo piękna, delikatna i inteligentna dziewczyna, która chce spędzić ze mną resztę życia. Oj tak, na pewno to ostatnie.
Dźwięk telefonu znów dał znać, że ktoś chce ze mną rozmawiać. Popatrzyłem przez okno, na zewnątrz nadal padało. Przez szczelinę w drewnie było słychać dźwięk przewróconego śmietnika, darcie się faceta z budynku naprzeciwka, jak to on zepsuł sobie życie żeniąc się i to wszystko jej wina, choć nie raz widziałem jak bzykał się z jakąś dziwką, kiedy jej nie było. Prawdziwy mężczyzna.
Dźwięk telefonu znów dał znać, że ktoś chce ze mną rozmawiać. Przestałem skupiać się na oknie, usiadłem na łóżku, po stronie gdzie był telefon. Postanowiłem poczekać, jeśli komuś jest tak pilno, to na pewno poczeka, a jak nie, to lepiej dla mnie. Byłem zbyt zmęczony by gdzieś wychodzić. Kłótnia zaczynała się rozkręcać.
Lecz telefon nie zadzwonił ponownie. Lekko się uśmiechnąłem, że w końcu ktoś się mną przejął i dał trochę odpocząć. Wstałem i rozejrzałem się po moim mieszkaniu.
Właściwie trudno to by nazwać mieszkaniem. Ściany pomalowane kiepską jasną farbą, ociekający sufit, jeden kaloryfer na pokój, łazienkę i kuchnie no i oraz okna, które przepuszczały zimne powietrze i dźwięki. Szkoda tylko, że ciągle tej samej kłótni.
Tak, to mój dom. Telewizor, stolik a na nim tani wazon, łóżko, kibel, prysznic, stolik na telefon. Więcej mi nie było potrzebne. A przynajmniej tak sądziłem.
Poszedłem do łazienki, żeby po pobudce nie mieć mokrych gaci. I kiedy tam byłem, usłyszałem jakby ktoś majstrował przy drzwiach. I na pewno nie było to pukanie.
Przystanąłem jeszcze chwilę i nawet wstrzymałem mocz. To był dźwięk szurania metalu o metal, zupełnie tak jakby ktoś robił coś wytrychami. W ułamku sekundy odlałem się do końca i pomyślałem, że najlepiej będzie zaczaić się na nieproszonego gościa. Stanąłem w małej wnęce za drzwiami i myślałem. Myślałem, czego ktoś może szukać w tej norze, nie miałem tutaj nic wartościowego, ani nic, co komuś było tak potrzebne, że nie mógłbym mu tego dać. Wtedy usłyszałem dźwięk przekręconego zamka. Dobrze, że zamknąłem drzwi podwójnie. Niech ten sukinsyn tylko tutaj wejdzie to dostanie w łeb. Moment… ale czym? Przecież nie sieknę go ręką. Czym prędzej wziąłem wazon z jakimiś zwiędłymi kwiatkami, które dostałem od nie pamiętam już, od kogo i z jakiej okazji. Zamek grzmotnął po raz drugi. Widziałem jak klamka ugina się tak jak w zwolnionym tempie… serce zabiło mi mocniej i poczułem natychmiastowe działanie adrenaliny. Zza uchylonych drzwi wysunęła się dłoń zdobiona czarną rękawiczką. Wyczekałem. Postać stała w miejscu, na pół w mieszkaniu, na pół poza nim. Chyba upewniała się czy teren czysty. Z drugiego planu słyszałem wydzierającą się parę.. Pomyślałem, ze chętnie teraz zastrzeliłbym ich oboje. W mieszkaniu wreszcie nastąpił pierwszy krok, ujrzałem skórzane czarne buty, postać ruszyła dwa kroki dalej powoli i bezszelestnie zamykając drzwi nie patrząc za siebie. Postawiłem jeden krok i wziąłem zamach. Po sekundzie rozległ się huk roztrzaskanego wazonu. Uderzyłem go prosto w kark. Tajemnicza osoba padła jak ścięta, zauważyłem, że z jego ręki wypadło coś błyszczącego. Szybko złapałem rzecz, którą okazał się scyzoryk sprężynowy. Nie ogłuszyłem chyba gościa do końca, bo jeszcze wydawał jakieś jęki i drgał. Odwróciłem jego dobrze zbudowane i masywne ciało… miał na twarzy kominiarkę. Postanowiłem, że urządzę sobie z nim pogawędkę. Jednym susem skoczyłem do kuchni po linkę do wiązania mięsa i jakiś zatłuszczony ręcznik. Obwiązałem petenta liną na krześle i miałem już przygotowaną do zakneblowania szmatkę w rękach, gdy postanowiłem odkryć, kto był tak miły i bezczelnie włamał się do mojego domu. Położyłem rękę na bawełnianej kominiarce i jednym ruchem ściągnąłem ją z poobijanej głowy. Nie umiem opisać zdziwienia, jakie wtedy mnie ogarnęło…


Wiecej nie dam ; p

08.11.2006
21:35
[23]

Coolabor [ Piękny Pan ]

Niegłupie. Może wyjść cos ciekawego :)

Dopatrzyć się można kilku błędów logicznych w opowiadaniu, jak i poszczególnych zdaniach, np.:

Szare ściany bez zdobień i zadymione wnętrze nie przypominało, a przynajmniej nie powinno przypominać nikomu o problemach - opinie w narracji powinny być jednoznaczne wg mnie. To przez nie czytelnik poznaje z czym ma do czynienia i tylko na nich się opiera. Warto rozwinąć opisy, wszak w powieściach czy opowiadaniach to one budują klimat.

Jechałem do domu z moim dawnym kolegą. A w zasadzie kolegą moje żony, Felice - nie za bardzo to pasuje - dawny kolega, który w zasadzie jest kolegą żony. To czytelnik ma go traktowac jako dawnego kolege narratora czy kolegę żony?

Ja miałem żonę. Zgrabna, wysoka. Czego chcieć więcej? - no, mało to literackie :)

- Włącz radio – poleciłem tylko. - nie za bardzo pasuje polecenie włączenia radia dawnemu koledze :)

sześć głośników rozstawionych w strategicznych miejscach pojazdu - inaczej bym to ujął lub chociaż rozwinął pod jakim względem startegicznych. W rozmowie potocznej wiemy o co chodzi, jednak nie zamierzasz chyba naśladować stylu Masłowskiej z tego co widzę :)

Dalej już nie analizuję, ale jedno jeszcze przykuwa uwagę - imiona bohaterów są obcojęzyczne, a akcja dzieje się w Polsce, jakieś Katowice tam zostały wspomniane :)

Nie chciałbym, żeby post był traktowany jako czepianie się. Po prostu to wzbudziło moje zastrzeżenia w trakcie czytania.

08.11.2006
21:36
smile
[24]

wishram [ lets dance ]

Podobają mi się.

08.11.2006
21:37
smile
[25]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

Coolabor - to mojego nie czytaj, bo sie załamiesz ; p

08.11.2006
21:43
[26]

Coolabor [ Piękny Pan ]

Orlando, to pierwsze opowiadanie naprawdę dobre. Słownictwo naturalnie dobrane, czyta się płynnie i przyjemnie. Większych błędów nie zauważyłem :)

08.11.2006
21:43
smile
[27]

PaWeLoS [ Admiral ]

Coolabor---> Wcale tak Twojego posta nie traktuję, wręcz przeciwnie, jestem wdzięczny za spostrzeżenia :)
Orlando ----> Doszło, dzięki. Myślałem, że będzie tego trochę mniej, ale jestem mile zaskoczony :)

08.11.2006
21:45
smile
[28]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

Czytaj, na zdrowie :D
Masz tam napisane, ktory fragment jest moj, ktory MAROLL'a

Coolabor - no patrz, spodziewalem sie od groma bledow ;)

08.11.2006
22:16
smile
[29]

Orlando [ Friends Will Be Friends ]

I jak, podoba sie?

08.11.2006
22:27
smile
[30]

PaWeLoS [ Admiral ]

Przeczytałem pierwszy rozdzial i jak dotąd całkiem całkiem. Tylko przeczytaj to jeszcze raz bo znalazłem kilka drobnych błędów/powtórzeń. Nie wpływają one jednak na odbiór całości :)
Jutro postaram się napisać coś więcej, bo teraz idę spać :)
Pozdrawiam.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.