GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Powiedzcie mi, jak było kiedyś?

30.10.2006
19:24
[1]

Danley [ Pontifex Maximus ]

Powiedzcie mi, jak było kiedyś?

Witam wszystkich.

Na wstępie powiem, że ten temat będzie o szkole, jednak nie został on zamieszczony w odpowiedniej kategorii celowo, ponieważ nie będziemy tu rozwiązywać żadnych prac domowych.

Wiele lat temu, gdy jeszcze byłem w podstawówce (teraz jestem już po szkole średniej), w klasie opowiadał nam nauczyciel, jak było kiedyś, gdy on sam był uczniem.
Jeśli ktoś na lekcji zachowywał się niewłaściwie, ewidentnie przeszkadzał – woźny zabierał go do odpowiedniego kantorka, spuszczał pospolity łomot jakimś specjalnym narzędziem do tego celu przeznaczanym (już nie pamiętam nazwy), uczeń wracał do klasy, fakt faktem popłakiwał trochę, ale przynajmniej był spokojny i już nigdy nie sprawiał żadnego problemu. Podobnie było na przerwach, jeśli ktoś zbyt dużo sobie pozwalał.
Niekiedy sam nauczyciel wymierzał uczniowi karę w postaci ciągnięcia za ucho czy uderzeniu linijką po palcach (uczeń musiał położyć ręce na ławce).

Sam osobiście zakończyłem już edukacje szkolną, moje pytanie wynika z czystej ciekawości. Teraz się zastanawiam – czy tak było naprawdę w latach 60, 70, czy nawet 80? Czy tak rozprawiano się z niesforną dzieciarnią w szkole?

Gdy widzę jak szkoła wygląda dzisiaj, to niebardzo chce mi się wierzyć w te słowa. Jak doszło do tego, że nagle uczniowi wolno wszystko, a nauczycielowi nic?
Sam osobiście znam nauczyciela, który wyleciał z pracy, przez to, że uderzył ucznia, nie w twarz – w ramię. Nauczyciel ten to naprawdę dobry znajomy, znam tego człowieka od lat i wiem, że jest niesamowicie spokojny i nie zrobiłby tego, gdyby nie został sprowokowany. Po prostu pewien uczeń uczestniczył w lekcji inaczej – ewidentnie przeszkadzał swoim zachowaniem i robił to nagminnie. W końcu posunął się zbyt daleko i jak się cała sprawa zakończyła? Człowiek ten dalej poniża różnych nauczycieli, przeszkadza w lekcjach nie daje się innym uczyć, natomiast nauczyciel? Szuka pracy.
Kilkakrotnie w mediach była nagłaśniana jakaś sprawa, że nauczyciel uderzył ucznia, zawsze oczywiście stawano po stronie pokrzywdzonego, nawet nie próbując dojść do tego, jak do tego doszło? Bo liczy się to, że uczeń został uderzony..
Dzieciaki czują się bezkarnie i co? Jakiś Toruń się pojawia, jakieś inne sytuacje dręczenia nauczyciela. Więc ja się pytam – jak ten nauczyciel ma sobie radzić z „napastnikami” jak za samo dotknięcie takiej osoby niemal automatycznie wylatuje z roboty? Niby kto w obecnych czasach chce szukać pracy, a tym bardziej z „wilczym biletem” w branży???

Problem jest od dawna, a już teraz temat nikogo nie rusza, chociaż to dopiero początek prania brudów publicznie, a będzie coraz gorzej. Każdy dzieciak doskonale wie: "róbmy co chcemy, nic nam nie zrobią".

30.10.2006
19:31
[2]

Api15 [ dziwny człowiek... ]

To zalezy, też od charakteru nauczyciela i jego nastewienia do ucznia. U mnie w szkole sa ogolnie dobre stosunki z nauczycielami,
ale moze to dlatego, że jak jakiś uczeń przeszkadza to od razu dostaje pałe? A wiadomo w szkole średniej jednak trzeba uwazać na oceny, bo w tej szkole NIE MUSZA Cie przepuscic dalej.

30.10.2006
19:31
[3]

brutu [ Uwielbiam Cię Aguś ]

Ciekawy temat na dyskusje, nie zylem w tamtych czasach i raczej trudno bedzie uzyskac tutaj odpowiedz, na forum o grach :), ale mnie zastanawia kwestia metamorfozy calego szkolnictwa - od czasow, w ktorej uczen dostawal po lapach, przez czasy podczas ktorych nie dostawal, ale zachowywal sie, do czasow w ktorych nauczyciel nie moze zrobic nic.

Problem lezy oczywiscie glownie w rodzicach,jednak wg mnie rodzice maja obecnie mniejszy wplyw na wychowanie potomstwa niz kilkanascie lat temu - dziecko ma za duzo roznych mozliwosci, przez co moze wybrac i te zle.

Ale tego sie zienic pewnie nie da, pomysly Giertycha, choc sluszne (jedne z nielicznych), nie maja wiekszych szans na powodzenie, za bardzo liberalni sie stalismy, a odwrocic sie tego nie da - spojrzmy na zachod.

BTW. w gimnazjum (moj brat chodzi) aktualny jest teraz kawal - Wiesz,ze Giertcyh postanowil wprowadzic przezroczyste kosze na smieci? taa,dlaczego? Zeby nauczyciel mogl widziec oprawcow :)

30.10.2006
19:45
[4]

Danley [ Pontifex Maximus ]

Nawet gracze kiedyś do szkoły chodzili, albo chociaż słyszeli o tym jak było, więc forum o grach nie jest najgorszym miejscem do zadania takiego pytania. Zależy mi na kilku opisach tamtych czasów, aby móc przekonac się do słów mojego nauczyciela z podstawówki.

30.10.2006
19:52
[5]

Totominio [ Chor��y ]

jedno jest pewne, dzieciaki w komunizmie byly mniej pierdolniete niz teraz

30.10.2006
19:53
[6]

Lutz [ Generaďż˝ ]

Pamietam jak nauczycielka kiedys u mnie na lekcji polamala linijke na dupie kolesia, wziela nastepna i kontynuowala. A koles.... no coz skonczyl na bruku i tak.

Pamietam, ze kiedys bano sie pewnych rzeczy, pamietam tez ze jak mi dziadek opowiadal co sie dzialo u niego w szkole to sie za glowe lapalem - dla mnie wtedy jego szkola to byl prawie oboz, teraz sytuacja sie powtarza, nie jestem sobie tylko w stanie wyobrazic co bedzie dalej :) (tak ze dwa pokolenia do przodu

30.10.2006
20:06
[7]

Atreus [ Senator ]

Taaa? A popatrzcie teraz, co wyrosło z tych "komunistycznych" dzieciaków? Czy ta obecna dzieciarnia to nie ich dzieło?

30.10.2006
20:09
[8]

monixxx [ Konsul ]

Chyba rzeczywiście tak było. Ja chodziłam do podstawówki w latach 80- tych i miałam wychowawczynię "starej daty". Kiedys dostałam od niej,za szarpaninę z koleżanką, wskaźnikiem po tyłku. Nie mogłam swobodnie usiąść prze kilka dni więc chyba trochę przegięła, ale co po niektórym dzieciakom przydałoby sie takie manto.

30.10.2006
20:16
smile
[9]

mirencjum [ operator kursora ]

Owszem, chodziłem do szkoły w latach 60-70. Trudno w to uwierzyć, ale szkoła wyglądała całkiem inaczej. Uczniowie chodzili w mundurkach i na rękawie musiała być tarcza szkoły. To w jakiś sposób hamowało głupie wybryki w drodze do szkoły, bo można łatwo było dojść skąd uczeń jest.

Nie do pomyślenia były jakieś dyskusje z nauczycielem, był jedyną wyrocznią. Po łapach nieraz dostałem linijką za gadanie na lekcji. Była "koza" czyli siedzenie samotnie w ostatniej tzw. "oślej ławce. Popularne było zostawianie ucznia za karę po lekcjach, do pomocy przy sprzątaniu szkoły.

Uczeń całkowicie niezdyscyplinowany był szybko przenoszony do innej szkoły, nieraz w bardzo odległym rejonie miasta. Tak jak i teraz, były porachunki między uczniami, ale to wyglądało inaczej niż obecnie. Koledzy jednego i drugiego w ustronnym miejscu, po lekcjach obserwowali walkę tyko dwóch. Było całkowitym dyshonorem kopanie leżącego lub używanie jakichś narzędzi.

Gdy z jakimś młodzieńcem były duże problemy, szkoła powiadamiała MO. W normalnym trybie charakter prostowali podczas jednej wizyty na posterunku. A gdy było potrzeba, to klient szybko był umieszczany w ośrodku wychowawczym, gdzie dla dobra socjalistycznej ojczyzny uczył się i pracował ciężko fizycznie.

30.10.2006
20:20
smile
[10]

Lupus [ starszy general sztabowy ]

Kiedyś w latach 70-tych były 8-mio klasowe szkoły podstawowe. Nie było takiego luziku jak teraz. Uczniowie nosili mundurki, białe kołnierzyki i tarcze szkolne na rękawach. Nauczyciele mieli autorytet, a zaprowadzenie na rozmową z dyrektorem było równe karze 25-lat pozbawienia wolności. Nie pamiętam takich wydarzeń jak ostatnio. Owszem były nieoficjalne kary doraźne cielesne polegające na uderzeniu linijką wyciągniętą dłoń. Zapiekło i po krzyku. Twardziele starali się nawet mimiką nie zdradzić cierpienia. Było to na oczach całej klasy i był raz niezły ubaw gdy Leszek K. ( ś.p. ) w ostatniej chwili robił uniki i linijka ze świstem przecinała powietrze. Nauczycielka zdenerwowana przytrzymała jego dłoń ręką i gdy w ostatniej chwili wyrwał swoją dłoń sama sobie dała po paznokciach. :))

Wspaniałe czasy.

30.10.2006
20:28
[11]

davis [ ]

Chodziłem do podstawówki w latach 80-tych i 90-tych.
Dostałem po rękach drewnianą linijką i to nie na żarty. Linijka się złamała.
Byłem "wytargany" za uszy. Koledze z klasy nauczyciel naderwał ucho, leciała krew. Żaden rodzić się o tym nigdy nie dowiedział bo po co?
Na lekcjach była cisza i spokój.
Po zmianach ustrojowych w kraju nagle zaczęły się problemy w szkole. Nauczyciele już nie mogli stosować kar fizycznych jedyne na co mogli się zdobyć to postraszenie szkolnym pedagogiem którego i tak nikt się nie bał. Na początku lat 90-tych zacząłem dostrzegać początki zdziczenia wśród niektórych rówieśników. Na szczęście podstawówkę skończyłem w 92.

Uważam, że jeśli szkoła ma wychowywać to powinna mieć do tego takie same środki jak rodzice, a więc jeśli zajdzie potrzeba to przygłupa sprać tak, że przez tydzień będzie miał problemy z siedzeniem.

30.10.2006
20:29
[12]

mmomm [ Konsul ]

Dokladnie. Respekt do nauczyciela byl, bo na ogol wiekszosc nauczycieli potrafila podejsc do ucznia ze zdrowym rozsadkiem (patrz kilka postow wyzej) :).
Wystawki jeden na jednego - do opuchlej twarzy, ale bez kijow i nozy ;)
Mundurki z tarczami - kazdy wygladal tak samo, prawie ;)

A teraz - jak slysze co sie dzieje.... szkoda gadac.

30.10.2006
20:46
smile
[13]

@lb@tros [ Horned Reaper ]

A to jak jest teraz to przechodzi wszelkie granice. Dlaczego nie ma już kuratorium oświaty i wychowania jak to było dawniej? Dlaczego z tego zrezygnowano? Dlaczego postawiono na bezstresowe wychowywanie młodzieży? I po co wprowadzono gimnazja? :/

30.10.2006
20:53
smile
[14]

Arczens [ Legend ]

Pamietam mojego nauczyciela od wychowania fizycznego, ile on mi dal w kosc :)

31.10.2006
18:33
smile
[15]

Herr Pietrus [ Gnuśny leniwiec ]

Dlaczego wedlug niektórych strój determinuje zachowanie czlowieka? Dlaczego nikt nie wspomni, ze młodziez buntowala sie przeciwko mundurkom? Dlaczego chodziłem do gimnazjum, miałem w klasie kilku debili, i na niektórych lekcjach siedzieli cicho jak trusie, naprawdę bojac sie nauczyciela, a na innych zachowywali sie jak kompletni idioci, wszystkim przeszkadzaąc? Dlaczego próbuje sie zrzucic calą winę za zachowanie uczniow na szkołę? Dlaczego to KTOŚ ma wychowywac, KTOS ma wynierać gry i filmy i tym kimś nie są rodzice? I czy w dzisiejszym porąbanym świecie nie byłoby przypadow znęcania sie nauczycieli nad uczniami, tak jak są uczniow nad nauczycielmi?...

I dlaczego w Polsce wszystko reformuje sie na opak, patrząc w przeszłosć albo na zachód, a nie na to, co mamy u siebie?

EDIT: to dla każdego, kto w tym wątku zapytal dlaczego :-D

31.10.2006
18:40
smile
[16]

Apach [ Konsul ]

Ja myślę, że jest trochę inaczej.
Zauważcie, że te "bezstresowe wychowanie" to się musiało przecież skądś wziąć.
Uważam, że rodzice którzy byli tak męczeni za młodu, czują potrzebe dania swoim dziecią tego czego nie dostali gdy oni byli dziećmi. Czyli oni chcą dać im więcej luzu, a jako że oni nie mieli bardzo mało "luzu", to efekt jest kompletnie odwrotny i dają im pełną swobodę.

31.10.2006
18:44
[17]

wysiu [ ]

"Czyli oni chcą dać im więcej luzu, a jako że oni nie mieli bardzo mało "luzu", to efekt jest kompletnie odwrotny i dają im pełną swobodę."
Inaczej, za bezstresowym wychowaniem sa dzieci hipisow itp, ktore mialy luzu mnostwo, a dzisiaj uwazaja, ze wyrosly na madrych doroslych. Blednie.

31.10.2006
18:45
[18]

Enedweth [ twoja strata ]

Kiedyś jeden z sędziwych nauczycieli jakiegos przedmiotu zawodowego nam się zwierzył jak to u niego w szkole wyglądało: "My dla naszych nauczycieli byliśmy polskimi świniami i oni umieli zrobić z nami porządek. Dlatego ze wszystkiego miałem bardzo dobry."

;-)

31.10.2006
18:48
smile
[19]

PunkNotDead [ Lion of Judah ]

No i widzicie jak było, gdy mirencjum chodził do szkoły. Tak go ładnie ustawili i wychowali na takiego GOLowicza, który ma gwiazdkę :)

31.10.2006
18:53
[20]

Koostka [ Centurion ]

Moi rodzice wspominali mi kiedyś, że jak któreś z nich dostało w łapke linijka, to nawet sie w domu nie przyznawali, bo ponownie by dostali. Tak to kiedys wygladalo- rodzic sluchal nauczyciela, a nie swoje dziecko. A dzisiaj? Szkoda słów:/

31.10.2006
18:55
[21]

mirencjum [ operator kursora ]

PunkNotDead ---> Ku chwale ojczyzny!

31.10.2006
19:11
[22]

Sn33p3r [ Johnnie Walker ]

Patrzac na dzisiejsze gimnazja krew mnie zwyczajnie zalewa!Bez urazy dla tych, ktorzy je skonczyli i byli "normalni", ale moim zdaniem 90% gimnazjalistow to banda idiotow!Za #$%$# powinni powiesic tego, ktory wprowadzil gimnazja!Przeciez to wylegarnia durniow, balwanow, kretynow itp.!

mirencjum---->Widze, ze stara dupa z Ciebie:]

31.10.2006
19:20
[23]

Flyby [ Outsider ]

.. Zaczynając od drugiej strony ..było palenie papierosów po ustępach połączone z wymianą nowinek seksualnych..był handel i kradzieże .. epidemie gier klasowych oraz "wynalazków" ..używanie tabaki, produkcja urządzeń i materiałow poł-wybuchowych ..dokuczanie sobie oraz nauczycielom ..zamiast gadgetów elektronicznych były książki i pisma czytane na lekcjach ..obowiązywała "hierarchia silniejszego" a "kujony" były ledwo tolerowane ..próbowano alkoholu ..mniejsze możliwości jakie dawało otoczenie (utrudniona dostępność używek i rozrywek) zastępowano pomysłowością..
..A władze szkolne? ..liczył się i był doceniany autorytet nauczycielski ..niektórych bano się bo bili i wrzeszczeli..inni potrafili nawiązać kontakt, pokazać możliwości i potrzebę wiedzy ..Rodzice mieli racje "po szkole"..starali się na pierwszym miejscu uwzględniać racje pedagogów, nie kwestionować ich decyzji a jeżeli już to w sposób "bezpośredni", bez udziału dzieci ..To wszystko uległo zmianie ;)
..tak, było coś w rodzaju "wilczego biletu" ..szkoły pozbywały się "niepokornych" a oni wędrowali po całym kraju ..potem zostawały już tylko "wieczorówki" czyli praca i nauka ..To nie były dzisiejsze szkoły "zaoczne" ..Chodzić do "wieczorówki" znaczyło dla tych młodszych pierwszą życiową "przegraną" ;)

31.10.2006
19:56
[24]

monixxx [ Konsul ]

Apach===> Mówisz bez sensu. Jak ja chodziłam do szkoły to dostałam raz manto- bo sobie zasłużyłam. Szanowałam nauczycieli i dobrze się uczyłam- i miałam mega luzy. Tym "ułożonym" uczniom wolno było więcej, na więcej rzeczy przymykano oko ( wagary itp.) i to był przywilej. A jak ktoś dawał popalic to go nauczyciele zbiorowo "brali w obroty". I tak powinno być. należę do tego "ciemiężonego", jak napisałeś, pokolenia i mam nadziej, że moje dziecko też kiedyś będzie tak "ciemiężone" jak ja. Wolę żeby dzieci ( w tym moje własne) dostawao raz za czas w szkole po łapach, niz żeby koledzy rozebrali moją ( powiedzmy) córkę na oczach całej klasy i udawali, że ją gwałcą. Ja jak miałam 14 lat to byłam w końcowym stadium zabawą Barbie, a nie myślałam o seksie.

31.10.2006
20:18
[25]

mirencjum [ operator kursora ]

Sn33p3r ---> dupa jak dupa, nic poważnego, z tym da się żyć.

31.10.2006
21:27
[26]

Lutz [ Generaďż˝ ]

flyby tak z ciekawosci, jestes okolo 78 rocznika ? bo to co piszesz to juz po takiej dosc sporej zmianie pokoleniowej (zaczelo sie pare lat po stanie wojennym)

31.10.2006
22:05
smile
[27]

Flyby [ Outsider ]

..stary jestem jak kamień przydrożny, Lutz ;) ..pewnie znacznie starszy niż myślisz

31.10.2006
22:17
[28]

Llordus [ exile ]

To ja sobie pozwole opisac przypadek jaki zaobserwowalem jeszcze w szkole podstawowej (znaczy sie wtedy gdy ja chodzilem :) ). Mielismy w klasie takiego spadochroniarza, co to juz ze 2 lata chyba zdazyl opasc (a to nie byla jeszcze 8 klasa :) ). No i koles byl przerosniety, glupi jak but, ale z wysokim mniemaniem o sobie, dosc silny i nawet krzykliwy. Skutek byl tego taki, ze nasza pani od sowietyzacji (j.rosyjski), o wzroscie 1,60 byla niestety nieco zastraszona przez kolesia. Inni nauczyciele roznie. Ale raz zdarzylo sie na zajeciach technicznych, ze wiekszosc klasy miala pomoc w jakichs prostych pracach na terenie szkoly, w zamian za ocene oczywiscie ;), po czym w ktoryms momencie facet zrobil obchod i okazalo sie ze goscia nie bylo tam gdzie trzeba. Wrocilismy do klasy, pod koniec lekcji wchodzi koles i slyszy od ludzi z klasy, ze wlasnie dostal ndst od faceta. Koles rzucil torbe przez cala klase i ruszyl na faceta z tekstem "co jest, k...a!". W tym momencie bardzo spokojny i sympatyczny czlowiek jakim byl nauczyciel, wstal, przywalil pacjentowi w ryja na odlew i bylo po sprawie. Nigdy wiecej gosciu nawet glosu nie podniosl na tych zajeciach.
Wniosek nasuwa sie prosty - bydlo trzeba trzymac krotko i jak sie buntuje to lac po ryju.

31.10.2006
22:33
smile
[29]

zbm [ Unlimited Test Driver ]

Llordus--> trochę to smutne, acz prawdziwe. + wiecej trzeźwego myslenia rodziców.

ile ja się naoglądałem w podstawówce (a było to dobreee kilka lat temu:), jak mój rówieśnik robił rózne dziwne rzeczy, dyrektorka wzywała jego mame na rozmowe, a ona z japą na dyrektorkę, ze jakto, ze to niemozliwe ze jej dziecko, ze się czepiają itd

grunt to pokazać dziecku, że jest bezkarne.

Finał? mamusia jest teraz chora a synek dyma panienki na dyskotekach i jeszcze ją bije, zeby mu kase dawała. ot życie:/

31.10.2006
22:58
[30]

Tomuslaw [ Generaďż˝ ]

Zachowanie dzieci i młodzieży nie jest bezpośrednio (chociaż są wyjątki) winą rodziców. Przyjdzie taki do domu "cześć mamo :* cześc tato :*", a pójdzie do szkoły i jest "diabłem" (delikatnie mówiąc). Może po prostu nie jest akceptowany w szkole i stara się tam swoim zachowaniem zwrócić na siebie uwagę. Może, nie wiadomo. Ale jedno jest pewne. Z tego powodu żaden rodzic nie powie "powróćmy do starych metod", kiedy synek taki grzeczny w domku... cóż...

Głupotą było wprowadzenie gimnazjów, ale o tym się już sporo mówiło, więc nie będę powtarzał (dla większości osób) rzeczy oczywistych.

Jednak trzeba sobie coś uzmysłowić. Ludzie, którzy mają byc pedagogami, nauczać i być w pewnym sensie autorytetem, muszą - moim zdaniem - przechodzić testy psychologiczne. Nauczyciel musi "mieć jaja", że się tak wyrażę. Nie może uczyć taki dupek, który będzie mówił "o, rany, nie wsadzaj mi tego kubła na głowę". Opamiętajmy się. Niektóre osoby (może i większość, ale tego dokładnie określić nie potrafię) w życiu nie pozwoliłyby sobie na to. W poprawczakach czy domach wychowawczych pracują ludzie, którzy (może i głosem, modulacją, wyglądem - tego też nikt nie jest w stanie określić, to wszystko względy psychologiczne) mają zajęcia nawet z mordercami czy gwałcicielami i nigdy jeszcze na nikogo nie krzyknęli, a jakoś sobie radzą (fakt autentyczny).

Może tutaj należy szukać pryczyny? Może część dzisiejszych nauczycieli (w szczególności "ta nowa seria") są "bez jaj" (o czym zdołałem się przekonać ja i moi bliscy, nie tylko jeśli chodzi o ten zawód) ? Może rzeczywiście trzeba robić testy psychologiczne dla tego zawodu i - co za tym idzie - zwiększyć pensje, by "odpowiedni ludzie" (przepraszam, że użyłem takiego sformuowania) chcieli gnać do szkół? Może...

31.10.2006
23:04
[31]

$heyk [ Master Chief ]

Nie rozumiem pewnej rzeczy: skoro pokolenie rodziców, których dzieci teraz są obecnie tak rozbestwione, uczyło się w szkole, gdzie nauczyciel miał autorytet, to dlaczego teraz zawsze murem stoją za swoim dzieckiem głusi na argumenty pedagogów i/bądź stron poszkodowanych??

Poza tym teraz, żeby przenieść kogoś do innej szkoły, trzeba wypełnić tyle biurokratycznego g*wna, że w zasadzie dyrektorzy wychodzą z założenia, że nie warto tego robić, bo za rok czy dwa chuligan będzie pełnoletni i wtedy sam przestanie chodzić.

31.10.2006
23:11
[32]

Llordus [ exile ]

$heyk --> jesli idzie o biurokratyczne gowno, to moze u nas jest zle, ale w takich USA to jest tragicznie :) Kiedys na necie ogladalem jakis program nt edukacji w USA. Wynikalo m.in. z niego, ze zwiazki zawodowe nauczycieli sa tam bardzo silne i bardzo mocno bronia praw nauczyciela, w tym chronia go przed zwolnieniem. Skutkiem ubocznym takiej polityki jest np. problem ze zwalnianiem nauczycieli molestujacych seksualnie dzieci. Byl przedstawiony jakis dyrektor szkoly, no i facet wyszedl i mowil, ze w przypadku molestowania przez nauczyciela zwiazek opracowal procedure postepowania. No i pokazuje jakas kartke A4 z diagramami - troche tego bylo, ale mysle sobie - nie jest zle. Po czym koles zrobil fiku miku z palcami i ta strona A4 trzymana na wysokosci twarzy rozwinela mu sie do samych stop i jeszcze troche na ziemi sie nawarstwilo (a gosciu niski zbytnio nie byl jesli mozna to oceniac na takim filmiku ;) ). Wtedy pomyslalem sobie ze zwiazki zawodowe to jest jednak plaga, a nie dobrodziejstwo. To taka dygresja mala na temat biurokracji, niestety troche smutna.

31.10.2006
23:13
[33]

$heyk [ Master Chief ]

W zasadzie najlepsza sytacja ze szkolnictwem jest w Finlandii. Z jednej strony to dlatego, że jest to bogaty kraj, ale tak naprawdę to główną przyczyną problemów w Polsce jest stopień demoralizacji młodzieży, a nie brak kasy.

A co do USA - to już z kolei przegięcie w drugą stronę.

01.11.2006
00:26
[34]

Danley [ Pontifex Maximus ]

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, troche mi sie to wszystko rozjaśniło, odnoścnie minionych czasów.

Jeśli chodzi o samą kwestię brutalnej agresji to wymieniłbym wiele czynników, ale poprzestanę na tych najważniejszych:
- rodzice zapracowania / zajęci nie zajmują się dziecmi w sposób odpowiedni
- nauczyciele nie są odpowiednio przeskoleni do radzenia sobie z agresją
- uczniowie zażywją narkotyki (99% niewykrywalne przez niekompetentnych w tej dziedzinie nauczycieli), co jeszcze bardziej ich pobudza do takich zachowań
- i wiele, bardzo wiele innch powodów, nad którymi naprawde bardzo trudno zapanowac

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.