GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Moje opowiadanie

20.10.2006
21:43
[1]

j-bobo [ Pretorianin ]

Moje opowiadanie

pozwolę sobie przedstawić fragment mojego opowiadania/powieści.
na początek kika informacji:
1. To jest mój pierwszy tekst na taką skalę. Pisany był rok, dwa lata temu, kiedy to jeszcze nie mialem doswiadczenia.
2. ogólna sytuacja przedstawia sie mniej wiecej tak:
farmy w okoloicy miasta zostaly napadniete przez orkow. nie bylo oficjalnej informacji o potencjalnym zagrozeniu wiec w miescie zapanowala panika. wladze poprosily o pomoc w wybijaniu (dobijaniu) "partyzantki" orkowej jednego z dowodcow armii, ktora akurat w tym czasie byla niedaleko, a znana byla ze skutecznosci w takich "atrakcjach". oddzial przybyl, jednak nic nie zechcial zrobic, wiec wymyslili sobie, ze urzadza sobie polowanie-turniej. do polowania zglaszali sie ludzie z okolic, m.in zbigniew. grupa ruszyla w las. zbigniew, poniewaz byl z naury samotnikiem postanowil sie rozlaczyc i isc samemu. jednak kilka chwil po odejsciu grupa zostala zaatakowana przez orkow, co spowodowało ze zbigniew sie wrocil ( w ostatniej chwili, bo orkowie mieli juz zabijac.. tak sie akurat walka potoczyla - mieli po prostu ludzi na jeden strzal...) w nagrode za to dali mu orkowe topory, co mialo byc takim jakby dowodem ze udalo mu sie pokonac orkow, co pozwalalo otrzymac nagrode...
3. przepraszam jesli kogos urazilem iloscia bledow ortograficznych w moich wypowiedziach.
4. IMIĘ BOHATERA SPECJALNIE ZMIENIŁEM, to taka jakby CENZURA
5. jest to szkic roboczy (w wielu miejscach mam duze luki, ktore z czasem bede dopracowywac, a bledy zmieniac...)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
(...)Zbigniew szedł ścieżką przez las na zachód. Starał się nie myśleć o wadze niesionych w skórzanym worku trofeów. Jedynie czasami przez głowę przelatywała mu myśl typu: "Jacy ci Orkowie muszą być silni, by mogli unieść taki oręż. Podziwiam żołnierzy, którzy pokonali armie orkową w dwóch wojnach. To musiało być trudne. Ale na szczęście się udało. Ciekawe zresztą, skąd ci Orkowie się tu wzięli. Raczej nie przypłynęli, bo zapewne ich statki nie wytrzymałyby takiego ciężaru. Mam wrażenie ze oni nie są zbyt inteligentni, by wogóle mogli zbudować okręty. Tak czy inaczej, te topory są ciężkie i mam nadzieje ze ich nie pogubię. Tez mi je musieli dać. Sam bym sobie zdobył, a tak musze dźwigać, a oni polują w najlepsze. Ale może to i lepiej".
Nagle poczuł ruch w worku i po chwili drugi fragment trzymanego pod pachą worka wypadł mu z ręki. Mężczyzna odskoczył na odległość kilku stóp, by spadająca broń nie przygniotła mu nogi. Odgłos uderzającego oręża o ziemie odbił się echem pomiędzy drzewami, co spowodowało nagłe poruszenie w lesie. Bohater ujrzał gromadę unoszących się w powietrzu ptaków, spłoszonych dźwiękiem toporów. Ze zdenerwowaniem Zbigniew zabrał się pospiesznie do ponownego zbierania i chowania do worka ekwipunku.
Przypadkiem spojrzał kątem oka na kotlinę rozciągającą się za nim. Popołudniowe słońce oświetlało większy niż wcześniej obszar krainy a spowodowane to było przesunięciem się cienia góry nieco bardziej na wschód. Nie udało się bohaterowi zlokalizować polanki, na której doszło kilka chwil temu do walki. Wśród zielonych koron drzew z trudem dojrzał przestrzeń miedzy nimi gdzie biegła droga do kotliny.
W chwilę później worek był znów zapakowany, wiec bohater ruszył dalej w kierunku miasta. "Mam nadzieje ze ten worek się nie rozleci. Nie mam najmniejszej ochoty nosić tych toporów pojedynczo. Wolę mieć to jak najszybciej z głowy" -pomyślał biorąc worek.
Po kilku kwadransach Zbigniew zobaczył rozpościerające się przed nim mury miasta. Wydało mu się z tej perspektywy większe niż przed południem, kiedy jeszcze był wewnątrz.
Wysokie mury z kamiennej cegły, co kilka, kilkanaście, a może i kilkaset metrów przerywane były większymi od ścian obronnych wieżami zakończonymi ostrymi spiczastymi czerwonymi dachami. Pod nimi na każdej z konstrukcji znajdowały się pomieszczenia, w których byli strażnicy. Zbigniew po wyjściu spomiędzy drzew zauważył okalającą mury fosę. Podążając wzrokiem po ścieżce ujrzał z zadowoleniem wejście do miasta przez Wschodnia Bramę.
(...)
mam nadzieje ze dacie jakos ocene i ewentualne rady...

21.10.2006
00:44
smile
[2]

arthemide [ Prawdziwa kobieta ]

Troche krotki kawalek, ale ciekawie sie zaczyna. Do narzekan nie mam duzo. Brakuje rutyny, ale ta zdobedziesz z czasem :) Pisz, pisz, pisz

21.10.2006
01:05
[3]

nagytow [ Firestarter ]

Calkiem ciekawe, ale:

przelatywała mu myśl - po tym raczej spodziewam sie mysli typu 'ale tu ciemno', 'ale tu zimno', 'juz niedaleko', a nie pelnej wypowiedzi. Jakos nie wyobrazam sobie, ze co jakis czas przychodzi komus do glowy taka rozbudowana mysl. Dodatkowo przeszkadzaja mi w tej 'mysli' zdania pojedyncze. Dlaczego To musiało być trudne. Ale na szczęście się udało. a nie To musiało być trudne, ale na szczęście się udało. Poza tym, Zbigniew raczej nie mowilby ciagle 'Orkowie' i 'Orkowie'. Raczej np: Zieloni (tak jak alianci w czasie II wojny światowej uzywali wielu roznych okreslen na Niemcow). Albo w ogole bez okreslenia: zamiast Ciekawe zresztą, skąd ci Orkowie się tu wzięli. byloby Ciekawe zresztą, skąd się tu wzięli.
Tez mi je --> Ze tez mi je
Mowiac o Zbigniewie uzywasz slowa bohater - czy jest on bohaterem? A moze farmerem, zolnierzem, traperem?
Ze zdenerwowaniem Zbigniew zabrał się pospiesznie do ponownego zbierania i chowania do worka ekwipunku. - Wiemy, ze Zbigniew, nikogo innego nie ma :) Wiemy tez, ze do worka, dosc czesto pojawia sie slowo 'worek'.
W chwilę później --> Chwilę później.
Obronne wieze co kilka metrow? Troche przesadziles :)
z zadowoleniem wejście do miasta przez Wschodnia Bramę. --> z zadowoleniem Wschodnia Bramę.

No to tyle co zwrocilo moja uwage. Daj wiecej :)

21.10.2006
08:59
smile
[4]

mirencjum [ operator kursora ]

Nie znam się za bardzo, ale czy musisz tak często używać jednego wyrazu na określenie czegoś. Może więcej zamienników. Np. razi mnie częste użycie słowa "worek".

W chwilę później worek był znów zapakowany, wiec bohater ruszył dalej w kierunku miasta. "Mam nadzieje ze ten worek się nie rozleci. Nie mam najmniejszej ochoty nosić tych toporów pojedynczo. Wolę mieć to jak najszybciej z głowy" -pomyślał biorąc worek.

Ale nie poddawaj się, pracuj.

Przepraszam, ale dopiero teraz zauważyłem, że to zostało już poruszone przez kolegę Negytow(dziękuję za pomoc w pewnym wątku). Przeoczyłem.

21.10.2006
09:11
smile
[5]

rothon [ Malleus Maleficarum ]

Nie nooooo... Moze lepiej jezeli ja sie posmieje, niz masz z tym pojsc w swiat!
Pomijajac paranoiczne imie Zbigniew :-D

"Zbigniew szedł ścieżką przez las na zachód". - las byl na zachod?
"Jedynie czasami przez głowę przelatywała mu myśl typu:" - mysl typu? Przestan... *smieje sie*
"Podziwiam żołnierzy, którzy pokonali armie orkową w dwóch wojnach." - zwykle pokonuje sie ich w czterech wojnach?
"Raczej nie przypłynęli, bo zapewne ich statki nie wytrzymałyby takiego ciężaru." - ciezaru przyplyniecia?
"Raczej nie przypłynęli, bo zapewne ich statki nie wytrzymałyby takiego ciężaru. Mam wrażenie ze oni nie są zbyt inteligentni," - statki?
"Nagle poczuł ruch w worku i po chwili drugi fragment trzymanego pod pachą worka wypadł mu z ręki." - W jakim znowu worku? Jaki drugi fragment? Gdzie pierwszy? Pomijam powtorzenie.

Nie chce mi sie dalej. Co zdanie to jaja. Wywal to i zacznij najpierw czytac. Pisal bedziesz pozniej. Sorry za to, ze jestem taki bezposredni, ale taka jest prawda.

21.10.2006
09:14
[6]

garrett [ realny nie realny ]

stara metoda a zawsze działa :)

schowaj opowiadanie do szuflady, wyjmij za rok, posmiejesz się.... jezeli cudem nadal bedziesz zadowolony załóz wątek ponownie albo wal na jakies portale tematyczne :)

21.10.2006
09:17
smile
[7]

|eLKaeR| [ Patrycjusz ]

j-bobo ---> "(...) ostrymi spiczastymi (...) dachami.", czyli jeśli będziesz podążać tą ścieżką, to dołączysz do zacnego grona Mistrzów Tautologii. Zajmiesz miejsce obok ludzi pokroju "pojedynek jeden na jednego" czy "podziemnych tunelach moskiewskich podziemi".

21.10.2006
10:35
[8]

j-bobo [ Pretorianin ]

1. worek wygladalby mniej wiecej tak jak na rysunku ( strzalki wskazują fragmenty, ktore wypadły Zbigniewowi)
2. imię zbigniew jest tylko zamiennikiem... zamiast niego mozecie sobie czytac jak chcecie.. (taka jakby zmienna)

21.10.2006
11:03
[9]

humanhead [ Pretorianin ]

Eeee, nie ma żadnego wątku miłosnego ;]
Opowiadanie takie sobie, popracuj jeszcze trochę nad rozmaitszym słownictwem.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.