GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Szkolne absurdy

24.09.2006
14:54
smile
[1]

laki laki laki [ Centurion ]

Szkolne absurdy

-jednym z nich jest nauka gry na flecie chłopców w wieku 14 lat (bo dziewczyn to jeszcze zrozumiem)

-następnym są prace domowe! siedzimy w szkole ponad połowę dnia a jak wracamy to odrabiamy lekcje!! i nie ma czasu na rozryke ani na naukę przed sprawdzianem

- na kartkówkach nauczyciel zadaje pytanie i daje minutę na rozwiązanie i już jest następne! człowiek dostaje takiego stresa że jak coś wie to nie zdąży napisać!! (ja miałem 5 długopisów na wypaddek gdyby jeden sie zacinał. 4 z nich sie zacinały a piąty sie rozlał)

piszcie nastempne przykłady!! zobaczcie w jakim MATRIXIE żyjemy!! co nam kładą o fajnej szkole od zerówki do głowy!!

24.09.2006
14:58
[2]

InterPOL [ Generaďż˝ ]

nastempne??? Idz lepiej sie troche pouczyc.

24.09.2006
14:59
[3]

master53 [ Hans Kloss ]

- Obowiązkowa plastyka i muzyka w gimnazjum. Dla mnie to jest totalne nieporozumienie. Edit: I to w klasie mat-fiz-inf

24.09.2006
15:01
smile
[4]

shadzahar [ Konsul ]

"-jednym z nich jest nauka gry na flecie chłopców w wieku 14 lat (bo dziewczyn to jeszcze zrozumiem)"

Bądźmy tolerancyjni - może któremuś z chłopców się to też przyda?

24.09.2006
15:02
smile
[5]

MaZZeo [ LoL AttAcK ]

nastempne

juz widze jak ty sie uczysz do sprawdzianu, hahaha.

flety - a do jakiej szkoły sie zapisałeś? Chyab do muzycznej skoro grasz na flecie na lekcjach <lol2>

prace domowe - haha, no pewnie, chciałoby sie nie meic lekcji. Swoją drogą ciekaw jestem ile jest tych lekcji, bo ja w gimnazjum miałem czas na rozrywkę i naukę

kartkówki - jak sie dorbze nauczysz to ci minuta starczy leniu.

Boże ratuj. :D

master53 - gimnazjum to stara podstawówka, więc sie nie dziw że masz te przedmioty. Poza tym to że masz taki profil, to znaczy że do tych przedmiotów przywiązuje się większa wagę, a nie że tylko tego masz sie uczyć...

24.09.2006
15:04
[6]

mrEdDi [ Sygnatariusz ]

- dla mnie totalnym absurdem jest biologia i WOK w klasie mat-inf-fiz :] (liceum:P)
- bezsensowne kartkówki :) po co to komu lepiej robić sprawdziany po dziale :]

24.09.2006
15:08
[7]

Kozi2004 [ Generaďż˝ ]

Ja jestem w Technikum budowlanym i muszę uczyć się biologii i chemi.

24.09.2006
15:10
smile
[8]

mrEdDi [ Sygnatariusz ]

Kozi2004 ---> hehe ja też nie przepadam za tymi przedmiotami ale musi niestety tak być i trzeba się ich uczyć :P

24.09.2006
15:13
smile
[9]

sebekg [ Generaďż˝ ]

polska edukacja!!!!!!!!

24.09.2006
15:13
smile
[10]

KogUteX [ cziken ]

A ja jestem w klasie matematycznom informatydznej i musze ksionszki czytać.

24.09.2006
15:14
smile
[11]

<buziaczek> [ Chor��y ]

Dla mnie najgorsi są nauczyciele. Może i by było dobrze jakby sie tak nie darli, ale nie oni na cały głos wydzierają się na lekcji, chociaż nie ma wcale hałasu.
Przynajmniej u mnie tak jest.

24.09.2006
15:15
[12]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

dla mnie totalnym absurdem jest biologia i WOK w klasie mat-inf-fiz :] (liceum:P)

co z tego, że klasa mat-fiz-inf? Poszedłeś do placówki, której sama nazwa mówi za siebie, liceum ogólnokształcące. Przepisz się do technikum albo zawodówki, jeśli chcesz ,mieć tylko to, co uważasz za potrzebne. A tak masz wszystkiego po trochu.

dyskusję na ten temat można ciągnąć godzinami......

24.09.2006
15:23
[13]

Kozi2004 [ Generaďż˝ ]

NewGravedigger ---> Już pisałem, że w technikum budowlanym ucze się biologi, woku i wystkich tych dupereli co w LO. Jedyna rużnica jest taka, że mam jeszcze do tego przedmioty zawodowe. I to ma być normalne??

24.09.2006
15:24
smile
[14]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

-jednym z nich jest nauka gry na flecie chłopców w wieku 14 lat (bo dziewczyn to jeszcze zrozumiem)

Skoro są to lekcje muzyki, to czego masz się niby uczyć? Na palcach gwizdać? Ja wiem, lepiej przed komputerem wtapiać wzrok ...

-następnym są prace domowe! siedzimy w szkole ponad połowę dnia a jak wracamy to odrabiamy lekcje!! i nie ma czasu na rozryke ani na naukę przed sprawdzianem

Prace domowe są po to, byś ćwiczył i szlifował wiedzę, której część przekazali Ci nauczyciele na lekcjach. Myślisz, że ktokolwiek by cokolwiek wyniósł pożytecznego kończąc szkołe, gdyby nie było prac domowych? M.in. po to są prace domowe, byś się na tyle uczył, by później na sprawdzianie były dobre wyniki. Sucha wiedza wykładana niekiedy na lekcjach nie wystarczy, by opanować materiał z matematyki, fizyki czy chemii - nie mówię o ortografii, interpunkcji sprawdzanej dyktandami na j. polskim.


- na kartkówkach nauczyciel zadaje pytanie i daje minutę na rozwiązanie i już jest następne! człowiek dostaje takiego stresa że jak coś wie to nie zdąży napisać!! (ja miałem 5 długopisów na wypaddek gdyby jeden sie zacinał. 4 z nich sie zacinały a piąty sie rozlał)

Kartkówki mają na celu sprawdzenie przygotowania ucznia do lekcji w danej chwili - powinieneś się przygotować przed lekcją i opanować materiał w stopniu dostatecznym. Wtedy nawet rozlewające i zacinające się długopisy nie stanowiłyby dla Ciebie problemu. Jak jest pytanie na minutę, to można bardzo dużo napisać jeśli się wie o co chodzi (esencję na pewno się uda wydobyć, czyli to co nauczyciel oczekuje). I mówienie o stresie jest niczym innym jak krętactwem - to nie matura, nie egzamin na studia tylko zwykła kartkówka.

master53 ---> nawet na studiach technicznych masz przedmioty humanizujące. Człowiek powinien się znać minimalnie na każdej dziedzinie inna sprawa, że w szkołach nauczyciele przesadzają z materiałem plastyki/muzyki dla klas o całkiem innym kierunku. W dodatku światopogląd i przeświadczenia uczniów w niczym nie pomagają podczas kształcenia tych przedmiotów.

KogUteX ---> żartujesz czy tak na serio piszesz ? :-)

Kozi2004 ---> trochę kultury i wiedzy co, gdzie masz nie zaszkodzi Ci. Chyba, że planujesz taki poziom kultury i wiedzy jak panowie robotnicy, którzy nawet przez przypadki odmieniać nie potrafią ...

24.09.2006
15:24
[15]

wysiu [ ]

Kozi --> Ale co ci przeszkadza np taki polski, skoro i tak sie go nie uczysz?

24.09.2006
15:25
[16]

Lysack [ Latino Lover ]

ja jestem w technikum elektronicznym i jak dla mnie totalną porażką są:

-chemia przez wszystkie 4 lata na poziomie liceum, przy czym wystarczyłaby przez rok i odnosiła się do zwiazków występujących jedynie w elektronice, czyli na przyklad czym wytrawić płytkę itp. połączona z zajęciami praktycznymi
-historia (2 godziny), która jest jednym z najtrudniejszych przedmiotów w mojej szkole. kolega, który chodzi ze mną teraz do klasy nie zdał drugi raz w drugiej klasie właśnie przez historię. tym samym chodząc już 4 rok do tej szkoły jest dopiero w drugiej klasie. moim zdaniem co jak co, ale z takich przedmiotów jak historia powinno się przepuszczać niejako warunkowo, bo rozumiem jak ktoś nie zda z przedmiotu technicznego - nie zdał, bo by sobie nie poradził w następnej klasie, no ale z historii... w zeszłym roku sam byłem zagrożony z historii, a wiele osób ze szkoły pisało egzamin komisyjny... kilku nie zdało jedynie przez historię...
-biologia, również przez 4 lata, moim zdaniem wystarczyłby rok, góra 2 lata, w ciągu których moglibyśmy się nauczyć jedynie anatomii człowieka, udzielania pierwszej pomocy, a także co nieco o porażeniach i innych urazach mogących występować w zawodzie.
-zaledwie 3 godziny matmy w tygodniu, przy czym powinniśmy prowadzić poziom rozszerzony, który wymaga przynajmniej 4 godzin w tygodniu, a jeśli mielibyśmy robic zadania na lekcjach to chociaż 5 godzin... dodam, że ja już załapię się na maturę z matmy, a myśląc o studiach powinienem zdawać matmę na poziomie rozszerzonym, co przy prowadzeniu poziomu podstawowego jest rzeczą prawie niemożliwą.
-w technikum elektronicznym, w którym można wybrać profil technika informatyka technologia informatyczna jest jedynie w pierwszej klasie, co ciekawe, koleżanka w liceum ma po 3 godziny informatyki przez 3 lata.
-niemiecki - sto razy bardziej od niemieckiego wolałbym się uczyć japońskiego na przykład. w elektronice język japoński jest niezwykle rozpowszechniony, przy czym niemieckiego nie ma prawie wcale. japoński, pomimo tego, ze jest znacznie trudniejszy to jest niezwykle dochodowy i przyszłościowy:) inną anomalią dotyczącą niemieckiego jest to, że przez 4 klasy w każdej mam jego po 2 godziny, a angielskiego mam po 2 godziny przez pierwsze 3 klasy, a w 4-tej klasie tylko jedną godzinę angielskiego! a przecież angielski w przeciwieństwie do niemieckiego jest językiem obowiązkowym na maturze...

24.09.2006
15:27
[17]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Lysack ---> obowiązkowy jest język obcy - możesz sobie wybrać angielski albo niemiecki ... nawet japoński.

24.09.2006
15:28
smile
[18]

VYKR_ [ Vykromod ]

<-- polski system edukacji

24.09.2006
15:30
[19]

Lysack [ Latino Lover ]

na serio? jesteś tego pewien? bo ja do tej pory żyłem w przekonaniu, że język angielski jest obowiązkowy, a do tego możesz sobie dobrać jakiś inny język obcy jeśli chcesz... ale skoro tak to troche lepiej, ale co mi po tym jak jestem pewien że i tak nie będę zdawał niemieckiego... myślę, że powinien być w czwartej klasie podział na tych co chcą zdawać niemiecki i na tych co chcą zdawać angielski. ja wolałbym mieć 2, a nawet 3 godziny angielskiego i jedną niemieckiego

24.09.2006
15:35
smile
[20]

Jade^1 [ Generaďż˝ ]

a niby o co chodzi z tymi fletami i dziewczynami?

24.09.2006
15:36
smile
[21]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Lysack ---> za mojej kadencji tak było (pierwsza nowa matura). Podczas ostatniej też się nic nie zmieniło chyba, więc dalej możesz sobie wybrać, jaki język zdajesz. Ja przez całe 3 lata liceum miałem 3 godziny angielskiego non-stop, co wychodzi, że zakres godzinny na 3 lata wynosi 9 godzin języka. Niemieckiego miałem 2 godziny przez dwa lata, więc 4 godziny na 3 lata. Czy już jesteś w klasie maturalnej czy dopiero 3 rok? Bo możliwe, że w maturalnej klasie dadzą wam 3h angielskiego.

Co do matematyki - powiem Ci jedno, też miałem przesrane. Moja klasa miała takie podejście do matmy, że szkoda gadać. Chodziłem do LO bez ogólnie przyjętych profili, były fakultety. Matmę zdawałem na rozszerzonym i gdyby nie moja intensywna nauka miesiąc przed maturą i jeszcze zajęcia z przygotowania z matmy do matury na polibudzie krakowskiej (gdzie teraz studiuję), to cieńko by było ze mną ... Licz tylko na siebie i zakuwaj te przedmioty, które są ważne na maturze dla CIEBIE. Z reszty możesz mieć dopy i tak nikt ich Ci nie policzy przecież. Jak się dostaniesz na studia, to o maturę Cię tylko dzieci będą pytać w przyszłości.

:-)

Edit:
Jade^1 ---> w szkole użytkownika 'laki laki laki' i chłopcy i dziewczynki uczą się grać na flecie :-)

24.09.2006
15:37
[22]

Hitman14 [ Bad N Fluenz ]

Kierunek technik-informatyk i m.in. takie zajęcia:

- zarys wiedzy o gospodarce (bankowość, podatki, te sprawy)
- matematyka z elementami statystyki (pierwsze zajęcia i funkcja liniowa - po prostu super przydatne)

24.09.2006
15:38
[23]

SULIK [ olewam zasady ]

Kozi2004 - wiesz jak sie nazywa jeden z kierunkow wydzialu agh ktory zajmuje sie poniekad budownictwem ? (a jest to wydzial inzynierii materialowej i ceramiki) - technologia chemiczna

i tak naprawde chemia w zyciu budowlanca jest tak samo przydatna jak wytrzymalosc materialowa, fizyka, matematyka, czy tez wf :)
ale aby to stwierdzic niestety bedziesz potrzebowal duzo wiekszej wiedzy z zakresu chemii


Lysack -co do chemii w elektroniku - aby poznac na czym polega wytwarzanie plytek drukowanych - potrzeba dosc sporej wiedzy przykladowo na temat ciagu galwanicznego, elektrolizy, trawienia, etc. a aby zrozumiec te elementy niestety trzeba znac tez podstawy :)

Hitman14:
"Informatyka (ang. computer science, computing science, information technology) – dziedzina nauki i techniki zajmująca się przetwarzaniem informacji – w tym technologiami przetwarzania informacji oraz technologiami wytwarzania systemów przetwarzających informacje, pierwotnie będąca częścią matematyki rozwinięta do osobnej dyscypliny nauki, pozostającej jednak nadal w ścisłym związku z matematyką.

Termin ten zaproponował w październiku 1968 r. Romuald Marczyński w Zakopanem na ogólnopolskiej konferencji poświęconej "maszynom matematycznym" na wzór fr. informatique i niem. Informatik.

Informatykę można podzielić na dwie główne dziedziny. Pierwsza z nich – analiza – obejmuje analizowanie informacji przepływających w świecie rzeczywistym, druga zajmuje się tworzeniem oraz używaniem systemów służących do przetwarzania informacji, a obejmuje projektowanie systemów informatycznych, programowanie oraz korzystanie z systemów informatycznych.

Obecnie systemy informatyczne tworzone są głównie z wykorzystaniem komputerów jako narzędzi do przetwarzania informacji.
"

24.09.2006
15:38
[24]

$ebs Master [ Konsul ]

Lysack --> obowiazkowy jest jezyk obcy, a to jaki sobie wybierzesz to juz twoja sprawa

24.09.2006
15:41
smile
[25]

fazikjunior [ Pretorianin ]

A nauczyciel potrafią jeszcze powiedziec, że nic się nie uczymy!

24.09.2006
15:41
smile
[26]

Szczur_ek [ Pretorianin ]

masz przerabane... nie zazdroszcze...

24.09.2006
15:42
[27]

Vader [ Legend ]

Panowie. Popełniacie jeden poważny błąd, w swoim rozumowaniu.
Ktoś uczęszcza, na przykład, do budowlanki - i uważa, że skoro interesuje go budownictwo, to w szkole powinien wyłącznie uczyć się o budownictwie. Nic bardziej mylnego. Szkoła średnia, nie ważne czy technikum, czy liceum - ma za zadanie zapewnić wam wykształcenie średnie. W dużym uproszczeniu, osoba legitymująca się wykształceniem średnim, jest obyta w literaturze, sztuce, naukach scisłych i przyrodniczych na poziomie okreslonym w programie, a w przypadku technikum - także dochodzi do tego wiedza zawodowa.

Jeżeli ktoś nie chce się uczyć biologii w technikum budowlanym, to zawsze może wybrać się do zawodówki, gdzie program jest bardzo ograniczony.

Kolejna sprawa: Nawet jak się jest świetnym budowlańcem, elektrykiem, informatykiem (..) - to brak znajomości języka polskiego, poprawnej pisowni, podstaw literatury i sztuki bardzo rzutuje na życie towarzyskie. Jeżeli zaczniesz obracać się w lepszym towarzystwie - to praktycznie nie masz o czym rozmawiać. Sądzicie, że całe życie waszymi tematami będą dupcie, sex, walenie, wódka i 1001 sposobów na marszczenie gruchy? Być, może, ale jak nie chcecie być przegrani towarzysko, to oprócz wymiarów cegły dobrze jest wiedzieć, czym była metoda elenktyczna i maieutyczna w filozofii Sokratesa, jak się gra na flecie, kim był Jacek Malczewski i jaki znany polski muzyk komponował pieśni pod natchnieniem jego obrazów, oraz z której opery pochodzi słynne "quando la donna e mobile".

Bo być wykształconym, to coś więcej niż zarabiać pieniądze.

Nie twierdze, że sam nie mam braków. Mam ich mnóstwo, ale daleki jestem od jakichkolwiek prób usprawiedliwiania swojej niewiedzy. Jej świadomośc powinna być wyłącznie motorem do położenia większego nacisku na swój intelektualny rozwój.

24.09.2006
15:46
[28]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

fazikjunior ---> a jak dostajesz banie, to co ma powiedzieć ? Widocznie za mało się uczycie.


Vader ---> bardzo dobrze piszesz. W tym semestrze miałem na kierunku budownictwo przedmiot: Filozoficzne podstawy kultury. I bardzo się cieszę, bo facet, który prowadził wykłady (tylko wykłady mieliśmy) mówił na tyle ciekawie i zrozumiale, że nie muszę się wstydzić przed kolegami/koleżanki z uczelni humanistycznych brakiem wiedzy z podstawowych zagadnień filozofii czy kultury :-)

24.09.2006
15:49
smile
[29]

KogUteX [ cziken ]

KogUteX ---> żartujesz czy tak na serio piszesz ? :-)

Żartuję oczywiście.

24.09.2006
15:50
[30]

NewGravedigger [ spokooj grabarza ]

Kozi--np służą one po to, żebyś pisał poprawnie wyraz różnica

Łysack--sto razy bardziej od niemieckiego wolałbym się uczyć japońskiego na przykład.
ja bym chciał uczyć się 12 godzin tygodniowo dialektu mandaryńskiego i bla bla bla.
Taką sobie wybrałeś klasę, więc co teraz narzekasz? Widziały gały co brały, prawda?

24.09.2006
15:53
smile
[31]

sekus27 [ Pretorianin ]

A MÓJ KOLEGA DOSTAŁ TAKĄ UWAGĘ W PIĄTEK: "RAFAŁ Ś. WYRZUCIŁ KOLEDZE PIORNIK PRZEZ OKNO" :D

24.09.2006
16:00
smile
[32]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

seksus27 ---> i co z tego?

24.09.2006
16:03
smile
[33]

mmomm [ Konsul ]

Buahahah, wam nie potrzeba faktycznie szkol, tylko szkol specjalnych :)

24.09.2006
16:03
[34]

Lysack [ Latino Lover ]

Grzesiek ->
właśnie w klasie maturalnej zabierają nam jedną godzinę angielskiego, czyli zakres na 4 lata mam 7 godzin, przy czym niemieckiego mam 8. na razie jestem w drugiej klasie, wiec jeszcze 2 lata przede mną, no ale jednak już powoli warto myśleć o maturze.

jeśli chodzi o matmę to gdy było jeszcze technikum 5-letnie mieli po 5 godzin matmy tygodniowo co razem daje 25 godzin, a ja teraz mam po 3 godziny przez 4 lata co daje ponad 2 razy mniej... a do zakresu materiału z tamtych lat doszedł jeszcze jeden dział, czyli materiał się powiększył, a liczba godzin zmalała...

na wszystkie studia techniczne najważniejszymi przedmiotami na maturze są matematyka i fizyka, a takze chemia lub informatyka:)
fizykę zabierają nam całkowicie w klasie maturalnej, więc też będę świetnie przygotowany przez szkołę:/ jedynym plusem jest to, że moim wychowawcą jest nauczyciel fizyki i będzie prowadził nam lekcje na godzinie wychowawczej.

ja przymierzam się do zdawania na maturze następujących przedmiotów:
-polski -porównując do liceum jesteśmy z materiałem do przodu, pomimo, że mamy jeden rok do przodu, wiec myślę, że nie będzie problemu
-matma - mój szwagier jest naprawdę niezły z matmy, ukończył jakieś studia techniczne w USA i teraz mi pomaga co nieco z matmy, więc myślę, że jakośc sobie poradzę
-angielski - dzięki koleżance ze stanów(polka, ale wyjechała) z którą rozmawiam po angielsku, dzieki szwagrowi, który jest obywatelem stanów, a także dzięki różnym gazetom po angielsku które sobie zamawiam do domu z przyjemnością się kształcę w tym języku:)
-fizyka - dodatkowa godzina zamiast lekcji wychowawczej przez wszystkie 4 lata, a także wciaż ten sam szwagier - przez kilka lat był laureatem olimpiad fizycznych, myśle że pomogą mi zdać również ten przedmiot:)
-informatyka - nauczyciel, który uczył mnie w pierwszej klasie, a z którym jestem obecnie na "ty" zawsze jest chętny do pomocy, a w 3 klasie prawdopodobnie będę miał z nim specjalizację w profilu informatycznym, więc możliwe, że jakos się uda:)

ja wcale nie uważam, że czegoś nie powinienem mieć wcale, ale dla mnie dziwnym jest, że kosztem historii czy też biologii mam ucinane godziny przedmiotów zawodowych. przecież możnaby niektóre przedmioty zamiast 4 lata uczyć przez 2, a przez pozostałe 2 organizować zajęcia dodatkowe dla tych którzy chcą zdawać mature naprzykład z danego przedmiotu...

na przykład na geografii... mi wystarczy wiedzieć gdzie leży jaki kraj, gdzie są ważniejsze rzeki itp, a nie potrzebuję informacji jaki wiatr wieje na antarktydzie od 23 lipca do 27 sierpnia... to mi jest najzwyczajniej niepotrzebne, a zabiera mi jedynie czas w szkole, a także w domu, bo tego muszę się uczyć do sprawdzianu...

Grabarzuuu -> poszedłem do tej szkoły ze względu na przedmioty techniczne, ale powinno się uczyć tego co jest przydatne w danym zawodzie... gdyby 90% elektroniki produkowanej było w hiszpanii to chciałbym się uczyć hiszpańskiego:)

w technikum powinno się uczyć szczegółowo przedmiotów technicznych, a przedmioty poboczne powinny być prowadzone jedynie na poziomie podstawowym z nastawieniem na działy przydatne w zawodzie oraz mogące być przydatne w codziennym życiu.

24.09.2006
16:05
[35]

alpha_omega [ Senator ]

Obowiązkowa gra na flecie to powinna być już w przedszkolach - a najlepiej na skrzypcach, bądź pianinie. To jedyny sposób, ażeby rozwinąć słuch absolutny.

24.09.2006
16:05
[36]

Maliniarz [ The Watcher ]

Ale pierdolicie za przeproszeniem. Od czego jest szkola PODSTAWOWA? Od czego jest liceum OGÓLNOKSZTAŁCĄCE? Myslicie ze ktos sobie tak dla jaj te instytucje ponazywal? A wlasciwie, co mnie to boli, lepiej zeby wiecej matolow na ulicach bylo, to wtedy bede mial wieksza szanse zeby w przyszlosci lepsza robote dostac...

24.09.2006
16:07
smile
[37]

Kot in the Fog [ Centurion ]

Najlepszą uwagę dostał mój kuzyn:
"Mateusz zabrał koledze krzesło"
Nauczycielka kazała przyniesc podpis rodzica. Na następny dzień kuzyn przychodzi z uwagą a pod nią: "A czy kolega nie mógł sobie wziąść drugiego krzesła?"

24.09.2006
16:09
smile
[38]

Arxel [ Legend ]

heh.,. u mnie na kierunku mat-inf tez jest paranoja;] (obecnie 2 kl LO)

5H matmy - spoko..
4H ang - spoko
4H fizy - spoko
1H infy - mat-inf? taaa.... (w 1kl. byly 2 infy :D)
i uwaga najlepsze..
6H polskiego :D ja rozumiem ze potrzebujemy polskiego.. niemam nic przeciwko ale dajce se spokuj.. wybralem mat-inf zeyb miec nie wiecej niz 3-4 godz. polskiego... nie ze mi niepotrzebny tylko jakos niemam talentu do pisania rozwazan porownan i innych rzeczy...
ostatnio takie zadanie:
"Porównaj zabieg majacy skompromitować krytyków monarchy w satyrze Do Króla z fragmentem satyry Palinodia. (...)"
i jak taki uczen mat-inf ma do cholery wiedziec co to jest jakis zabieg majacy na celu skompromitowac krytykow (...) i do tego porownac tenze zabieg.. no paranoja ;]


aa jeszcze jedno.. ciagle nam babka mowi ze z polskiego jestesmy z materialem do tylu.. ja tam sie nie dziwie jak 3H w tyg. zajmuje jej pytanie nas.. :/ mamy w pon 2H, wt -1 sr -1 i pt-2
teraz to nam zostana 2H w tygodniu na lekcje.. bo codziennie bedzie pytac znajac zycie:/

aa wspominalem ze jeszcze ta babka jest moja wychowawczynia?... n/c

24.09.2006
16:09
[39]

VYKR_ [ Vykromod ]

Vader--> przesadzasz. nie mozna wymagac, aby kazdy po liceum, nie mowiac o technikum czy zawodowce, byl wielkim erudyta i znal sie na Sokratesie, Malczewskim, Kaczmarski i jeszcze Verdim. Zapomnialem o czyms? Ach tak! Zapomnialem o biologii, chemii, fizyce, po, woku, sroku, boku, loku, suddoku i bollocku...
Do liceum codza normalni ludzie, to nie jest antyk i rensesans. I nie tylko z tego powodu, ze nie edukuje sie juz tylko elita, a normalni mlodzi ludzie - takze dlatego, ze zasob naszej wiedzy jako ludzkosci jest juz tak duzy, ze jeden czlowiek w zyciu nie ogarnie calosci naszego dorobku cywilizacyjnego. Sorry, Winetou, ale ostatni gosc ktory orientowal sie we wszystkim, kopnal w kalendarz gdzies w XIX wieku.
Na ten temat mozna by gadac dlugo, ale konkluzja jest jedna: liceum powinno nauczac, jak skutecznie orientowac sie i egzystowac we wspolczesnym swiecie. Oczywiscie oznacza to wiedze ogolna, ale na pewno nie w takim stopniu jak ty chcialbys. No trudno, jesli ktos chce byc sophisticated, to juz jego w tym glowa i jego wlasna samodzielna praca. Zreszta, nie mow mi, ze ciebie w liceum nauczali wlasnie tego wszystkiego - zaloze sie, ze tzw. kulture wyzsza poznawales sam, najwyzej z pomoca kogos milego - tak jak znaczaca wiekszosc. Poza tym szkola nie powinna tylko wbijac uczniom do glowy wiedze - o wiele wazniejsze w zyciu sa umiejetnosci i umiejetnosc samodzielnego myslenia, podejmowania dzialan.

A tak BTW, gdyby w szkole mnie zmuszali do wkuwania na pamiec informacji o Kaczmarskim, znienawidzilbym go. Na dzwiek pierwszych taktow "Zesłania studentów" dostawalbym zapewne odruchów wymiotnych. A znam takich ludzi - np. moja znajoma, ktora znienawidzila muzyke klasyczna przez szkole muzyczna... Dlatego ciesze sie, ze nikt nie probowal mnie "ukulturalniac" na sile.

24.09.2006
16:12
[40]

kalineczko1993 [ Ayrton Senna ]

dla mnie totalnym nieporozumieniem jest ocenianie WF i muzyki i plastyki. Przeciez jeden jest gruby i jedno kółko zrobi w 5 min i za to dostanie 3 chociaż biegł jak najszypciej mógł a ten chudy zrobi to w 3 min i dostanie 5. Palstyka nie każdy ma zdolności manualne(jakoś tak chyba to się nazywa) a po trzecie przeciez nie kazdy umie spiewać! MATRIX totalny!!!

24.09.2006
16:12
smile
[41]

Hitmanio [ Legend ]

Phi... ja najbardziej z podstawówki wspominam uwagę kolegi: "Kolegę wchodzącego do klasy atakuje krzesłem" ;)

24.09.2006
16:13
[42]

alpha_omega [ Senator ]

VYKR_ -----------> Bzdury pleciesz, liceum ma bardzo nikły zakres wiedzy wymaganej do jego skończenia, powiedziałbym nawet, że dawniej program był znacznie szerszy (także, a może nawet w szczególności, w XIX wieku; choć oczywiście nie uczyliśmy się wtedy rzeczy jeszcze nie znanych, co nie zmienia faktu, że wymagania były znacznie, znacznie wyższe). Śmieszne jest Twoje powoływanie się na obecny zasób wiedzy ludzkości, zważywszy na fakt, że w liceum z każdego przedmiotu uczy się kompletnych podstaw, spraw elementarnych, podstawowych. Nawet studia nie uczą pełni wiedzy z jakiejś dziedziny, a jedynie przygotowują do samodzielnych poszukiwań i wpajają narzędzia, które to umożliwią. Jednym słowem - Vader ma 100% rację.

I nie wiąż naiwnie słabości pedagogicznych nauczycieli, z tym czego trzeba się uczyć. To żaden argument. To, że ktoś Ci wpajał jakieś teksty na pamięć nie oznacza, że poznanie tych tekstów nie było wartościowe. A tekstów uczy się na pamięć z jednego względu - ze względu na pamięć.

24.09.2006
16:16
smile
[43]

żbike [ Konsul ]

Maliniarz--- zgadzam się z tobą w 100% jak widzę te wasze narzekania to mi się scyzoryk otwiera normalnie ludzie czego wy narzekacie to co wy macie to jest małe miki pójdziecie na studia(choć sądząc po waszych postach oczywiście co niektórych to wątpie że niektórzy zdadzą maturę) to wtedy będą dopiero absurdy, a tu to dajcie spokój. Pewnie najlepiej zlać sobie całkowicie naukę i zapieprzać za 600 zł na budowie tak wtedy to będziecie narzekać. Ja kiedyś narzekałem a teraz to dzienkuje nauczycielom że dawali taki wycisk bo teraz to bym ani me ani be więc nie narzekać tylko uczyć się

24.09.2006
16:16
[44]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

VYKR_ ---> problem polega na tym, że jeśli uczniowie nie będą "ukulturalniani na siłę", to w niedługim czasie będzie syf, chamstwo i całkowity burdel w Polsce i na świecie. Myślisz, że taki uczeń sam przysiądzie do książki "Wiedza o kulturze" czy jakiejkolwiek innej ? Nie. A jak za młodu się mu nie właduje do głowy pewnych zasad, to w przyszłości na 100% po taką książkę nie sięgnie.

Arxel ---> 6h polskiego, byś kiedyś w przyszłości pisał "spokÓj" a nie "spokuj" :-)

24.09.2006
16:19
[45]

Maliniarz [ The Watcher ]

kalineczko1993 -> bredisz; w innych przedmiotach na ocene wplyw maja umiejetnosci, a nie sam wklad. Jeden uczy sie do klasowki pol godziny - dostaje 5, a drugi caly dzien i ledwo na 3 sie lapie. Sprawiedliwe?

VYKR_ -> ino po czesci masz racje, lo wszystkiego nie nauczy. Ale nie mozna isc w druga strone, ze skoro nie nauczy wszystkiego, to niech juz lepiej niczego nie uczy. Geografia, biologia, fizyka, matematyka, chemia, ze juz o polskim nie wspomne - te wszystkie dziedziny w przyszlym zyciu jakos sie przydaja. Jesli nie wprost, to prowadza do rozwoju czlowieka, przynajmniej nie pozwalaja mu stac w miejscu. To jest potrzebne.

24.09.2006
16:21
[46]

alpha_omega [ Senator ]

Jak ma się nie nauczyć wszystkiego? W liceum? Przy przyłożeniu się nie widzę problemu. Ale też przecież to nie polega na nauczeniu się i pamiętaniu wszystkiego, tylko na nabyciu pewnej kultury intelektualnej, zdobyciu narzędzi poznawczych, na rozwoju umysłu etc.

24.09.2006
16:24
[47]

frer [ Freelancer ]

Wiecie co, kiedyś myślałem jak większość z was, ale po roku studiów widze, że jedynym szkolnym absurdem było wymaganie nauki przedmiotów które w ogóle mi teraz nie są potrzebne.

następnym są prace domowe! siedzimy w szkole ponad połowę dnia a jak wracamy to odrabiamy lekcje!! i nie ma czasu na rozryke ani na naukę przed sprawdzianem

Na studiach teoretycznie jest mniej przedmiotów i godzin, ale prawda jest taka, że trzeba poza zajęciami się naprawdę narobić. W liceum odrabianie zadań kończyło się na zarżnięciu od kogoś zadania przed samą lekcją lub napisaniu na odwal w domu. Na studiach często trzeba posiedzieć parę godzin nad zadaniem żeby w ogóle zrozumieć o co chodzi, a potem następne pare godzin żeby zadanie zrobić.
Do tego nie ma tak fajnie, żeby sobie nie przyjść na zajęcia, bo się zadania nie zrobiło, a potem wymigać się usprawiedliwieniem od rodziców. Komuś się nie chce chodzić to nikt go nie zmusza, tylko po dwóch lub trzech nieobecnościach można się zdziwić, że już się nie jest na liście studentów.

na kartkówkach nauczyciel zadaje pytanie i daje minutę na rozwiązanie i już jest następne! człowiek dostaje takiego stresa że jak coś wie to nie zdąży napisać!! (ja miałem 5 długopisów na wypaddek gdyby jeden sie zacinał. 4 z nich sie zacinały a piąty sie rozlał)

To niby ma być stres, to ciekawe co być powiedział na egzamin gdzie w pół godziny trzeba odpowiedzieć na 4 pytania z matematyki i to nie jakieś rozwiązywanie zadań, nawet nie rozwiązywanie całek, a wypisywanie twierdzeń i wyprowadzeń, a czasem i dowodów jakie były na wykładach. Zresztą to jeszcze nic, bo czasem bywa tak, że niektórzy po 5 poprawek dostają, a bywają wykładowcy którzy odwalą tylko obowiązkowy egzamin, jedną poprawkę i jak ktoś jeszcze nie zdał to płać człowieku za warunek i zdawaj już po sesji.

Zmierzam do tego, że w liceum pomimo pewnych bezsensowych sytuacji macie naprawdę jak u pana Boga za piecem, więc nie macie chyba na co narzekać. :)

24.09.2006
16:24
[48]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

żbike ---> 600 zł na co ? Na dzień/tydzień/miesiąc ? :-]

Ja mam nadzieję, że to zwykły przejaw buntu młodzieńczego, że kiedyś minie i wyjdą co niektórzy z wypowiadających się w tym wątku na ludzi.

Swoją drogą w Polsce trzeba się nacharować nieźle na budowie, żeby utrzymać rodzinę - robota po 16-18h na dobę za łączny zarobek 2 tysięcy złotych za miesiąc to śmieszne pieniądze. Ojciec mojej dziewczyny (cieśla) wyjechał do Danii - pracuje sobie wygodnie i elegancko za najniższą stawkę (w dokumentach jest najniższa stawka, ale i tak mu płacą pare euro mniej), jednak za miesiąc potrafi tam wyciągnąć ponad 5 i pół tysiąca złotych...

24.09.2006
16:33
[49]

frer [ Freelancer ]

Grzesiek --> Na miesiąc pewnie, w biedronce na kasie, bo na budowie jako robol co tylko pustaki nosi to wyrobi więcej. Kumpel jako technik budowlany w wakacje zarabiał ok. 3000 zł na miesiąc. Oczywiście nie ma tak dobrze, że 8h i do domciu, tylko się robi po kilkanaście godzin.

24.09.2006
16:55
[50]

VYKR_ [ Vykromod ]

alpha_omega-->
liceum ma bardzo nikły zakres wiedzy wymaganej do jego skończenia
true, true. pytanie tylko, dlaczego ta wiedza uczona jest tak malo efektywnie i dlaczego proces nauki czesto uniemozliwa rozwoj w czymkolwiek innym? Nie wiem alpha czy masz jakikolwiek kontakt z licealistami, ale podam ci prosty fakt: ludzie ktorzy sa w tzw. renomowanych liceach spia po 4h dziennie. wnioski wyciagnij sam. Niektorzy nauczyciele maja tak horrendalne wymagania, ze profesorowie na uczelniach lapia sie za glowy - i sorry, ale nie bede oszczedzal nauczycieli, bo cialo pedagogiczne po prostu daje ciala: ma slabe umiejetnosci przekazywania wiedzy, nie potrafi sobie poradzic z mlodzieza albo wrecz przeciwnie: jedyna ich metoda na edukacje jest robienie rzezi stawianiem pal jak popadnie; sa slabo zmotywowani, dostaja psie pieniadze i dlatego nawet nie dziwie sie, ze maja gdzies uczniow; wreszcie, ich metody nauczania sa przestarzale podobnie jak i ich wiedza - popatrz ilu uczy dziadkow z waskim swiatopogladem - tak, ze poza swoim przedmiotem swiata nie widza? Sprawdza sie powiedzenie, ze "jak na niczym sie nie znasz, zawsze mozesz zostac nauczycielem". Oczywiscie nie mowie, ze wszyscy nauczyciele sa tacy - ale takich jest mnostwo.
Ale moze dosc narzekania, czas na konkrety - zgadzam sie ze wszystkimi, ktorzy mowia, ze wymagania powinny byc wyzsze. Ale za tym musi isc poprawa jakosci nauczania i musi sie to zaczynac juz w podstawowce, a gimnazjum nie moze byc, jak teraz, 3 latami zmarnowanymi na powtarzanie materialu z nieznacznymi dopowiedzeniami. Tak naprawde jest multum pomyslow na usprawnienie naszego systemu edukacji, po prostu nalezy wprowadzic je w zycie. Wzorow wcale nie trzeba szukac daleko. I wlasnie to, co mowisz o studiach czyli przygotowanie do samodzielnej pracy i poznawania, umozliwienie rozwoju, powino zaczynac sie wczesniej niz studia. Duzo wczesniej.
BTW 1 co do tekstow na pamiec - w gimnazjum mialem mnostwo tych bzdur. Efekt? Z Inwokacji nie pamietam wiecej niz pierwszej linijki, a ta chyba tylko dlatego ze zawsze wywolywala u mnie pusty smiech. Inne wiersze, szczegolnie Slowackiego, ktorego osobiscie uwazam za grafomana i niespelnionego maminsynka - wywalone z pamieci niczym po wcisnieciu Shift+Delete. Co do tezy, iz mialo mi to poprawic pamiec - jakos nie zauwazylem. Potrafie szybko zapamietac duza liczbe logicznie powiazanych faktow np. z historii - ale z wkuwaniem na pamiec zdecydowanie nie jest dla mnie, uwazam to za idiotyzm. Mimo tego, pare moich ulubionych wierszy potrafie wyrecytowac z pamieci - ale cala kwestia w tym, ze CHCIALEM sie je nauczyc - a nie bylem do tego zmuszony.
BTW 2 - Vader ma 100% rację - jesli wy dwaj sie zgadzacie, to znaczy ze Apokalipsa czai sie tuz za rogiem :)

Grzesiek--> owszem, nalezy ukulturalniac, ale nie w taki sposob jak teraz - zwykle kazac wkuwac na blache zbiory nie powiazanych ze soba informacji. W ten sposob mozna obrzydzic, a sek w tym, zeby zachecic mlodego czlowieka do kultury. I przede wszystkim do poznawania jej samodzielnie. Zabawny fakt - znam paru ludzi z pewnego renomowanego liceum, z ktorymi o sztuce mozna gadac godzinami - aczkolwiek z malym zastrzezeniem, bo jesli wyjdziesz w trakcie rozmowy poza zakres tego, co mieli na lekcjach i czego kazali im sie nauczyc, natychmiast sa zaklopotani i nie potrafia na wlasna reke podjac chocby proby interpretacji czegos nowego, nieznanego. To jest wlasnie slepa uliczka, do ktorej prowadzi ukulturalnianie na sile.

24.09.2006
17:03
[51]

alpha_omega [ Senator ]

VYKR_ ------------> Prawda jest taka, że obecnie program jest okrojony w stosunku do tego, jaki istniał kiedy ja chodziłem do liceum. Nie przykładałem się zbytnio do nauki - i teraz tego żałuję - ale naprawdę śmieszne jest te Twoje gadanie o 4 godzinach snu. Takie jazdy to są na studiach, kiedy na jeden tydzień (z jednego przedmiotu) trzeba np. więcej przeczytać, niż było trzeba przez rok liceum (mówię o jęz. polskim teraz). Co więcej - tutaj też prawie każdy wykładowca myśli, że jego przedmiot jest najważniejszy.

A co do jakości nauczania - nic nowego nie odkryłeś, nauczycielem zostać jest bardzo łatwo (wiem bo sam robiłem specjalizację, którą rzuciłem w p...., nie tylko z tej przyczyny, że nie chcę uczyć, ale też z tej, że nauczanie na takiej specjalizacji to największe oszołomstwo jakie istnieć może - wiedza kompletnie nieprzydatna, poziom nauczania zerowy) i tyle.

Tak czy siak - nauczenie się na dany tydzień w liceum to żaden problem z obecnej mojej perspektywy, wystarczy odrobina, naprawdę odrobina systematyczności. A jeśli ktoś przykładając się Bóg wie jak nie jest w stanie tego osiągnąć, to nie jest to winą szkoły, ale jego poziomu intelektualnego. Najczęściej jest to jednak winą wieku dorastania i olewania nauki.

24.09.2006
17:16
[52]

frer [ Freelancer ]

alpha_omega --> Na studiach wbrew pozorom (przynajmniej u mnie) większość wykładowców zdaje sobie sprawę, że mamy kilka przedmiotów i większość potrafi iść studentom na ręke jak trzeba coś załatwić, ustalić termin zaliczenia, poprawki itp. Pozatym materiału jest naprawdę dużo, ale mówienie o spaniu po 4 godziny dziennie, czy całonocnej nauce to pieprzenie nawet jeśli o studia chodzi. Uczyć się trzeba, ale przy spaniu po 4 h to na drugi dzień w ogóle myśleć się nie da. Chodzi o efektywność nauki, bo o wiele więcej można się nauczyć w krótszym czasie jeśli się potrafi naukę rozplanować niż przez kilkanaście godzin bez przerwy. Btw nauczycielami zostają niestety najczęściej ludzie którzy nic innego sobie w życiu do roboty nie znajdą, a są za cieńcy żeby załapać się do pracy na uczelni. Dostają marne grosze, odwalają kiepską pracę i dlatego traktują uczniów jak traktują, żeby próbować udowodnić światu jacy to oni nie są wspaniali. Ujawnia się ich chora ambicja udawania kogoś nim naprawdę nie są, czyli ludźmi którzy coś znaczą. :)

24.09.2006
17:18
[53]

alpha_omega [ Senator ]

VYKR_ -------------> Dodatkowo - wkuwanie wierszy na pamięć (nie jest istotne, że ich po pewnym czasie nie pamiętasz) i w ogóle uczenie się czegokolwiek na pamięć utrzymuje pamięć w kondycji. To jest po prostu naukowy fakt i nie ma o czym tu dyskutować.

frer -------------> Mówisz o systematyczności - to jest oczywistość. Ale jakbyś miał kilka tysięcy stron do przeczytania w ciągu tygodnia, to wybacz, ale czasami naprawdę musisz siedzieć po nocach. Ja to olewam, kiedy jest taka sytuacja, ale znam ludzi co cały wolny czas poświęcają na tego typu rzaeczy.

24.09.2006
17:54
smile
[54]

VYKR_ [ Vykromod ]

alpha_omega--> o tym czy spi sie 4 godziny czy normalnie decyduje tylko i wylacznie "poziom" liceum. Zaznaczylem, ze pisze o uczniach tych najbardziej "renomowanych" liceów - bo takich mam znajomych...
Tak zupelnie BTW - odnosze niejasne wrazenie, ze nie odbierasz 95% tego, co ludzie do ciebie pisza na forum - i tutaj jest to samo. Mowimy dwoma jezykami - ty ze liceum jest banalnie latwe, a ja, ze system nauczania, material itd. nadaje sie do jednej wielkiej poprawki...
Zas co do uczenia sie wierszy na pamiec - jesli juz czegos sie ucze, poswiecam czas i energie, to lubie to potem powiedziec z pamieci. O zadnym z wierszy wkuwanych do szkoly nie moge tego powiedziec. O wierszach ktorych uczylem sie z wlasnej incjatywy, ktore do niczego nie byly mi potrzebne i do niczego nie wymagane - wrecz przeciwnie...

A teraz wybaczcie panowie, ale mam writing na jutro i czeka na mnie Szymborska. Niestety nie naleze do tych co moga siedziec na forum w nieskonczonosc :P

24.09.2006
18:01
[55]

alpha_omega [ Senator ]

VYKR_ ------------> A ja z kolei mam wrażenie, że Ty uważasz, że muszę odpowiedzieć na każde konkretne zdanie, ażeby na nie wszystkie odpowiedzieć. To błędne mniemanie. Co do uczenia się na pamięć - swoje powiedziałem - a Ty dalej swoje głosisz, wbrew faktom, bo naukowo dawno zostało udowodnione, że angażowanie pamięci utrzymuje pamięć w formie i każde dziecko przy odrobinie wysiłku myślowego rozumie, jaki jest w takim wypadku cel pamięciówki. Podobnie z innymi problemami. Licea na najwyższym poziomie mają jedynie większe wymagania co do poznania materiału, nie co do materiału (ten - niestety - jest określony odgórnie). Mówiłem o całościowym poznaniu materiału, a nie o zdawaniu, bo to jest już bardzo łątwo osiągnąć. Nadal będę utrzymywał, że licealny materiał, dla przeciętnie inteligentnego ucznia, który uczy się systematycznie, jest stosunkowo prostym wyzwaniem. Zważ też, że mówiłem do czego służy taka nauka - bo na pewno nie do tego, ażeby na zawsze sobie program wszystkich przedmiotó przyswoić.

O poziomie nauczania - może nie zauważyłeś - swoje powiedziałem.

24.09.2006
18:07
[56]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

VYKR_ ---> prawda jest też taka, że kto ma być człowiekiem kulturalnym, wykształconym i umiejącym się zachować to będzie. Niestety tak jak piszesz, program jest źle skonstruowany. Dodatkowo przeświadczenie nauczycieli, że ich przedmiot jest najważniejszy. Wtedy rodzi się niechęć ucznia do przedmiotu. Nauka powinna być przyjemna. Ale nie chce mi się już o tym pisać ... :-)

24.09.2006
18:08
smile
[57]

viesiek [ Legend ]

ja w gimnazjum musiałem grać na "flażolecie" i nadodatek sam musiałem go kupić!!! kosztowało mnie to aż 5 złotych!!!!!

24.09.2006
18:11
[58]

alpha_omega [ Senator ]

Grzesiek ----------> Nauka przyjemna? Buhahaha. Dawno podobnej bzdury nie słyszałem - jak ma być przyjemna skoro większość nie chce się zwyczajnie uczyć, a nie, że nie chce się uczyć w określony sposób. Większość nie wypracowała w sobie przyjemności kształtowania własnej wiedzy i umysłu i tutaj żaden program nie pomoże - każdy na dobrym poziomie będzie nieprzyjemny.

Dodam - proszę o Wasze propozycje zmian programowych; nie mówię o zmianach jakości nauczania przez nauczycieli.

24.09.2006
18:23
[59]

Lysack [ Latino Lover ]

alpha_omega -> nauka naprawdę może być przyjemna. Jako przykład mogę podać mojego nauczyciela od informatyki. Uczniowie mówią do niego na "ty" na lekcjach każdy robi co chce. jedynym warunkiem jest zaliczenie, albo oddanie jakiejś zadanej pracy. można zrobić ją w domu, a to dlatego, że on miał do nas zaufanie i my to szanowaliśmy. nie było przypadku, żeby ktoś od kogoś ściągnął pracę, ze względu na zwyczajny szacunek do nauczyciela. na koniec roku został wykonany test który pisała cała klasa. okazało się, że grupa która miała tego nauczyciela napisała najlepiej, a pozostałe grupy, które musiały wykonywać ćwiczenia na lekcjach, miały dyktowane regułki i nie mieli żadnej swobody na lekcjach napisali o wiele gorzej.
innym przykładem przyjaznego nauczania był mój sor od historii. zawsze opowiedział jakiś dowcip na lekcji, jak opowiadał historie dotyczące danego tematu to wszyscy go słuchali, a ze sprawdzianów były same 4 i 5, a teraz mam sorkę, która wchodzi na lekcje, sprawdza pracę domową, albo robi sprawdzian, siedzi całą lekcję i powie może ze 2 zdania, a na koniec lekcji mówi tylko co mamy przeczytać w domu. i ja u tamtego nauczyciela miałem 4, a u tej sorki miałem z trudem 2. coś w tym musi być, skoro poziom trudności na sprawdzianach był jednakowy... Ja do tej pory więcej pamiętam z tego co on mnie nauczył jedynie na lekcjach, niż z tego co mnie sorka nauczyła i dodatkowo zakuwałem do zaliczenia...

po prostu na lekcjach musi być lekka swoboda i dużo rozmowy z uczniami - co ważne! rozmowy z odrobiną humoru, bo wtedy o wiele lepiej przyswaja się wiedza. bo co to za lekcja, kiedy się przychodzi, nauczyciel sobie siedzi i co jakiś czas odpyta kogoś. uczniowie są zestresowani, a jedyne co wynoszą z lekcji to "żeby mnie tylko nie spytała"

24.09.2006
18:25
[60]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

alpha_omega ---> Może źle się też wyraził - nauka powinna dawać uczniowi satysfakcję. Mnie np. wielką satysfakcję sprawił fakt, iż świetnie zdałem kolokwium z całek na analizie matematycznej - musiałem się przyłożyć, mimo tego nie było dla mnie to nieprzyjemnym zajęciem.

Zmiany programowe - ciężko tutaj mówić o czymkolwiek, bo program programem, a nauczyciel będzie go realizować "po swojemu". Dla przykładu - lekcje historii. Giertych słusznie ma rację, że za mało uczniowie się uczą o historii własnego kraju (nie popieram faktu wprowadzenia lekcji patriotyzmu, itd,itp) - wreszcie ktoś to zauważył. W LO poznałem znakomicie historię Francji, Stanów, Niemiec, wszystko analizowane rok po roku, tylko nie historia Polski. Prawda jest taka, że z historii współczesnej Polski - najważniejszej wg mnie (dawne dzieje też ważne, jednak bez przesady) - nie poznałem nawet w 50%. Skończyło się na roku ok 1920 bodajże ... Program zakłada ... zakłada i nici z tego - w innych szkołach poznali historię Polski od deski do deski, ja nie. Sam musiałem czytać, szukać informacji, żeby nie wyjść na głąbą wobec starszych, który nie ma pojęcia o własnym kraju i jego historii.

Edit:
Lysack ---> dobrze piszesz. Swoboda, brak ma bariery komunikacyjnej między nauczycielem a uczniami oraz szacunek wzajemny (bo bez tego będą kosze fruwały albo kredy leciały ... ).

24.09.2006
18:30
[61]

alpha_omega [ Senator ]

Lysack ---------------> Wyjątek potwierdza regułę - albo inaczej: konkret nie stanowi jeszcze o prawidłowości - przez co rozumiem to, że nie jest regułą, iż luz zwiększa wyniki, a wręcz odwrotnie, często umożliwia olewkę jakiej folguje większość współczesnej młodzieży.

I druga sprawa - mówisz nie o programie, a o poziomie nauczania, który ja również oceniam negatywnie, ale widzę inne drogi wyjścia. Nie może być tak, że zachodzi kompletne luzactwo; nie w wymaganiach tkwi problem, ale w braku realnego, ludzkiego kontaktu na linii nauczyciel-uczeń; w braku chęci otworzenia umysłów; w programie, który ogranicza się do przyswojenia, a nie zrozumienia; w sztywności programu, który nie dopuszcza szerszej inwencji pedagoga (co byłoby błogosławieństwem w przypadku pedagoga na poziomie) etc.

Grzesiek ---------------> Tu się zgadzam, ale też ta satysfakcja zależy w dużo większej mierze od Ciebie, niż od nauczyciela. Jak powiedział (mniej więcej tak) bodajże Mark Twain - oficjalna edukacja niegdy nie stanęła na drodze mojego rozwoju. Chodzi o to, że uczysz się tylko dla siebie - wiem, że to rodzicielska oklepana formuła, ale może wreszcie warto ją emocjonalnie przyswoić i otworzyć się tym samym na pełny rozwój.

Co do przykładu z historii - cóż, to właśnie kwestia sztywności programu (także jego nieprzemyślanej formuły) i niedopuszczania do szerszej inwencji pedagogów.

24.09.2006
18:31
[62]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Vader i Grzesiek mają dużo racji, ale koryguję jeszcze 2 błedne rzeczy:

"Prace domowe są po to, byś ćwiczył i szlifował wiedzę, której część przekazali (...)"

Prace domowe są niepotrzebne. W wielu krajach (m. in. w wielu stanach USA i Japonii) prace domowe w naszym rozumieniu nie istnieją (i uprzedzam, niech żaden wesołek nie rzuca nepotwierdzonych opinii o niskim poziomie intelektualnym amerykanów, bo zmieszam z błotem jak psa). Oczywiście wiąże się to z dłuższym przebywaniem w szkole, ale to i tak lepiej niż robienie zadań samemu. Nauczyciel jest w stanie wskazać błędy i je skorygować. Czym innym są zadania pisemne np. języka polskiego czy angielskiego, a czym innym zadania z matmy. Nie jest istotne KIEDY i GDZIE się robi zadania, a tylko ILE się ich robi, więc równie dobrze, a nawet wygodniej robić je w szkole. W końcu ona od tego jest.

alpha_omega - Zastanawia skąd czerpiesz dane nt programów nauczania?
Skąd ci przyszło do głowy, że teraz w liceach jest mniej nauki?
Powiem ci coś - jest JESZCZE WIĘCEJ, a to z powodu tej idiotycznej reformy, która dodała do programu mase nowych i niepotrzebnych rzeczy, ale jakos zapomniała odjąć inne.
PONADTO teraz do opanowania większej ilości materiału z matematyki (ale mniejszej ilości jej działów, piszę jak jest, np. nie ma liczb innych niz rzeczywiste w LO, natomiast reszta działów jest pogłebiona) jest mniej czasu. Kiedyś było 4 lata, teraz jest 3. A gimnazjum to tylko powtórka z podstawówki i lekkie przygotowanie do LO.
Przyjrzyj sie dokładnie swoim wspomnieniom, bez idealizowania przeszłości, a potem porównaj je z obecnym podręcznikiem do matmy.

24.09.2006
18:36
[63]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

BIGos ---> bo zmieszam z błotem jak psa No comment :-)

Słusznie piszesz - człowiek się nie nauczy na jednym przykładzie, trzeba dużo ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

Jeszcze spytam o te liczby. O co Ci chodzi pisząc"nie ma liczb innych niz rzeczywiste w LO". Przecież nie było w programie nigdy liczb zespolonych :-)

24.09.2006
18:38
[64]

misztel [ +0,10gr! ]

Mój kolega dostał kiedyś taką uwagę : "Wrzucił rower kolegi do kanału" ( ale nie kanał aki pod ulica, tylko taka prawie jak "rzeczka", a drugi kumpel kiedyś nucił piosenkę z reklamy piwa Żubr, i dostał uwagę "Dominik nuci pod nosem piosenkę reklamową" ;-))

24.09.2006
18:39
[65]

alpha_omega [ Senator ]

BIGos -----------> Czasu jest mniej to fakt, program jest zawężony - to też fakt. Nie wierzysz - popytaj wykładowców uniwersyteckich matematyki, którzy są przerażeni zmianami programowymi (bo później na studiach zachodzi potrzeba dokształcania z poziomu liceum).

24.09.2006
18:40
[66]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

Grzesiek - jak nie było?
moja profesor z matematyki twiedzi, że kiedyś były.
Kiedy? - nie mam pojęcia, ale ona uczy już z górką 40 lat, więc jest duże pole do popisu.

24.09.2006
18:41
[67]

alpha_omega [ Senator ]

BIGos ---------------> Wykładowcy matematyki niestety jednoznacznie twierdzą, że program licealny jest coraz bardziej zawężony i prowadzi to do kuriozalnych sytuacji na studiach. A co do liczb zespolonych - może kiedyś były, ale na pewno nie na profilach ogólnych, chyba, że były jeszcze wcześniej - za komuny.

24.09.2006
18:45
smile
[68]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

BIGos ---> ja miałem zespolone liczby dopiero na pierwszym semstrze na Algebrze z geometrią różniczkową ... do szczęścia nie potrzebne btw :-]

To tylko dobry przykład, że program jest krojony, a uczniom dalej źle. Najlepiej jak zlikwidują tą głupią instytucję szkoły :-]

24.09.2006
18:47
[69]

frer [ Freelancer ]

Grzesiek --> W liceum raczej trudno o satysfakcję, a przynajmniej nie z wszystkich przedmiotów. Np. ja naprawdę czułem się usatysfakcjonowany jak zdałem egzamin z matematyki na 4.0 i nie tylko dlatego, że dostałem taką ocene, ale głównie dlatego, że nauczyłem się naprawdę dużo do tego egzaminu, a przede wszystkim zrozumiałem tą wiedzę (ale pytania miałem łatwe, np. o równanie Bernoulego, całkę niewłaściwą 1 rodzaju, wyprowadzenie iloczynu wektorowego).
Na studiach taka nauka naprawdę sprawia przyjemność, ale w liceum gdzie trzeba się uczyć z przedmiotów niejednokrotnie nielubianych raczej ciężko mówić o satysfakcji.
Nauczanie historii jest ok, problem jest w tym, że w liceum powtarza się jedynie to co było w podstawówce i gimnazjum. Nie wiem jak u was, ale u mnie przez takie powtarzanie niepotrzebnie 2 razy uczyłem się historii do 20 wieku, a historii od okresu międzywojennego do współczesności w ogóle.

Lysack -- > Masz rację jeśli chodzi o swobodę i rozmowy z uczniami, ale jeśli chodzi o naukę powinna w grę wchodzić także elastyczność i pewne poświęcenie jeśli chodzi o pomoc uczniom. To jest właśnie problem szkół średnich, że nauczyciele trzymają się pewnych przestarzałych wzorców, każą się czegoś nauczyć, coś zrobić i nie ma miejsca na ulgi. Pozatym rzadno nauczyciele poświęcają czas uczniom poza lekcjami, a nawet jeśli to rzadko uczniowie wiedzą, że mogą iść po pomoc do nauczyciela.
To właśnie lubie na studiach, że jak czegoś nie wiem, potrzebuje pomocy przy projekcie to idę do prowadzącego ćwiczenia (bo do wykładowców rzadko można się dostać) i pytam. Nawet jeśli trzeba zrobić jakiś projekt czy zadanie to nawet z wyznaczonym terminem oddania zawsze można iść i poprosić o przedłużenie. To się nazywa przyjazne nauczanie. Niestety dopiero studia otwierają oczy na to jak powinna wyglądać efektywna nauka. :)

alpha_omega --> U nas wykładowcy (nie tylko od matematyki) załamują się poziomem matematyki w liceum, szczególnie jak są sytuacje, że ludzie niby po maturze nie mają zielonego pojęcia jak liczyć pochodne nawet.

24.09.2006
18:52
[70]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

alpha_omega - o tym właśnie piszę - pomija się sie niektóre całe działy - nie powiem ci w tej chwili które, bo pamiętam dokładnie, ale inne są za to poszerzone o więcej twierdzeń, dowodów i wzorów.
I rzeczywiście jest tak, że wykładowcy skarżą się na nikły poziom wiedzy, bo po prostu są przywyczajani do tego, że podstawy tych liczb zespolonych (lub czegoś innego, pamięć mi płata figle chyba ;)) to już były. To, że za rok bedę się czuł jak debil, choć z matmy jestem nienajgorszy mnie też przeraża...

Grzesiek - Uczniowie zawsze będą marudzić, zresztą i tak każdy zawsze będzie marudzić.
Nie znam cię i nie wiem co robisz, ale ze 100% pewnością twierdzę, że jesteś niezadowolony z małej ilości wolnego czasu, niskiej płacy, stanu dróg i tysiąca różych innych rzeczy, mimo, że wiele z nich poprawiło się ostatnio.
Natomiast te prace domowe to mogliby rzeczywiścię zlikwidować, chętnie posiedzę nawet te 10h lekcyjnych w szkole jeśli tylko w domu bedę miał czas wolny. A na program nie narzekam, ale też nie pozwole sobie wmówić, że się opieprzam albo jestem głupszy od osób które miały szczęście (!) kończyć szkołe starym systemem.

24.09.2006
18:53
[71]

alpha_omega [ Senator ]

Prawda jest bardzo bolesna - cały problem tak naprawdę tkwi w nauczaniu na przyswajanie, a nie rozumienie.

I teraz poproszę licealistów i gimnazjalistów, tudzież uczniów podstawówki, jacy tutaj zabierali głos (studentów i poststudentów poproszę o nie zabieranie głosu) o podanie pewnego dowodu.

Otóż korzystacie od pierwszych lat podstawówki z faktu przeminności mnożenia, to jest aksjomat, a więc rzecz nieudowadnialna na gruncie matematyki. Prosiłbym o podanie eksperymentu myślowego, który udowodniłby to w jęz. naturalnym, tj. o podanie takiej sytuacji z rzeczywistości, która pokazuje oczywistość przemienności mnożenia. Liczb zespolonych nikt z miejsca na studiach nie wymaga, broń Boże.




BIGos ------------> Nie, nie o to chodzi wykładowcom, chodzi im o to, że się usuwa z programu nawet takie rzeczy jak bodajże granica funkcji (albo coś koło tego z analizy). Chodzi im także o to, że nie uczy się rozumowania matematycznego i ktoś kto końćzy liceum na 5, tak naprawdę nie rozumie podstaw, a korzysta jedynie ze schematów; ma np. kłopoty ze zrozumieniem ułamków.

24.09.2006
18:54
[72]

Lysack [ Latino Lover ]

pisząc o swobodzie nie mam na myśli "a to dzisiaj nie zrobimy lekcji bo mi sie nie chce". ucznia można porównać do takiego malutkiego dziecka... jak będziemy mu siłą otwierać buzie i wpychać na siłę, że aż się będzie dławił to niemal pewne jest że to jedzenie od razu mu zbrzydnie, chociażby nie wiem jakie było smaczne to będzie mu się źle kojarzyło... właśnie dlatego są te wszystkie zabawy "za mamusie, za tatusia". Nauczycielami powinni zostawać ludzie, którzy potrafią nawiązać kontakt z innymi. na przykład mój nauczyciel od elektrotechniki opowiadał nam o przebiegu prądu na podstawie dziewczyny, czyli "jak złapiemy dziewczynę za kolano to wzrasta napięcie, ale tym samym maleje opór...", opowiadał też historię jak zrobił zwarcie jak sobie baraszkował z baśką na sianie;] wszyscy się śmiali, ale dzięki temu dokładnie zrozumiałem co i jak;)

alpha -> zależy jaki luz. luzy można podzielić na "luz z olewactwem" i "luz z szacunkiem". ten pierwszy jest zły, bo uczniowie robią co chcą bo mają za dużą swobodę. skoro się nie muszą uczyć to po co? luz z szacunkiem jest o tyle dobry, że uczniowie nie boją się zapytać nauczyciela gdy czegoś nie rozumieją... ja mam na przykład gg do niektórych nauczycieli i odrabiając pracę domową mogę się zapytać gdy czegos nie rozumiem, ale nie dostanę bezpośredniej odpowiedzi, tylko na przyklad "jaki jest wzór na to? no to skoro masz ten wzór to połącz go ze wzorem na to i pomyśl troszkę". Gdy się nie zrobi pracy domowej to nauczyciel nie ma oporów żeby postawić jedynkę, ale uczeń rozumie że zrobił źle - po lekcji wtedy idzie, dostaje konkretny materiał do nauczenia i na następną lekcję zglasza się do odpowiedzi.

a teraz to u innych nauczycieli jest się traktowanym jak śmieć, chcąc się poprawić uzyskuje się odpowiedź, że nauczycielowi nie chce się mnie odpytać, pomimo, że siedzi sobie za biurkiem i grzebie w paznokciach... każdemu się może zdarzyć nie nauczyć się, a od tego jest potem termin na poprawę...

a najgorsze są młode nauczycielki, które chcąc sobie wyrobić respekt wśród uczniów chcą na samym początku udupić jak najwięcej osób.

co do liczb zespolonych to akurat jest paranoja. na elektrotechnice miałem je w pierwszej klasie, natomiast w programie matmy są one zaplanowane na klasę 3-cią. w programie elektrotechniki nie ma nauczania liczb zespolonych - uczeń już wtedy powinien je umieć.

podsumowując:
swoboda - owszem, ale bez popuszczania, bez olewania uczniów, bez robienia wolnych lekcji. swoboda ma mieć na celu nawiązanie kontaktu uczeń - nauczyciel, jak między przyjaciółmi. coś w tym jest, bo mnie zawsze kolega lepiej nauczy niż nauczyciel...

24.09.2006
18:54
[73]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]


- na kartkówkach nauczyciel zadaje pytanie i daje minutę na rozwiązanie i już jest następne! człowiek dostaje takiego stresa że jak coś wie to nie zdąży napisać!!

Na studiach docenisz ze masz CAŁA minute ;)

Ale tak powaznie, to z wiekszoscia punktow sie zgadzam. Zwaszcza z odbrabianiem lekcji. Teraz nauczyciele nie maja czasu, zeby ronic przyklady, wiec zadaja do domu, uczniowie nie nadarzaja i wszytsko jest bes sensu. A to dlatego ze nauczycielom sie za mało placi i maja za duzo klas. Oglonie polskie szkolnictwo zostawia duzo do zyczenia.

24.09.2006
19:00
[74]

BIGos [ bigos?! ale głupie ]

alpha_omega - Myślę, że się mylisz i myślę, że wiem dlaczego.
Akurat limesy, logika, czy zadania które wymagają zauważania pewnych rzeczy i stosowania ciekawych 'trików' (jak ja to nazywam), czyli po prostu zadania nieelementarne są czeste na poziomie rozszerzonym. Rzecz w tym, że teraz prawie każdy chce mieć studia i stąd osoby, które niekoniecznie rozumieją matematykę, czy istotę rozwiązywania matematycznych, bez problemów docierają tłumnie do ostatniego szczebla masowej edukacji. Stąd też wynika zdanie wykładowców nt. nauki w LO. Ani młodzież nie jest głupsza, ani LO łatwiejsze, tylko po prostu za mało osób chce kończyć technika i szkoły zawodowe.

24.09.2006
19:00
[75]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

BIGos ---> czasu wolnego mogę mieć mnóstwo i mało - wszystko zależy ode mnie, jak ja sobie rozplanuję, nie mogę mieć do nikogo pretensji. W LO też miałem dużo dla siebie - a czy poświęciłem to na naukę czy lenistwo było w moich rękach. Tutaj nietrafiłeś. Niska płaca - nie pracuję nigdzie, jednak chwytam od czasu do czasu robotę na zlecenie (wideofilmowanie,montaż) i to ja dyktuję warunki - najniższe na rynku z tego co wiem, a jakbym chciał to mógłbym podyktować wyższe tylko wiązałoby się to z mniejszym czasem na naukę i zareklamowaniem się tu i tam. Dlatego też na niską płacę nie mogę narzekać, chociaż wiem jak jest i człowiek musi się nakombinować (w dobrym tego słowa znaczeniu), żeby wyjść na swoje. Zły stan dróg - też nie trafiłeś, chociaż trochę masz racji. Wiele dróg jest remontowanych, dużo modernizacji widzę codziennie i narzekać nie mam prawa. Lecz są miejsca, gdzie cywilizacja nie dotarła i mimo usilnych starań nic zdziałać nie można. Ale to temat na inny wątek :-] Ogólnie zadowolenie z życia mi się poprawiło - jeśli brałeś udział w moim wątku "Życia sens ..." To jest już lepiej :-)

Co do prac domowych - zawsze się znajdą tacy, którzy woleć będą siedzieć z książką przed Tv, niż 10h w szkole :-)

24.09.2006
19:04
[76]

Lysack [ Latino Lover ]

przemienność mnożenia powiadasz?

jest sobie dziewczyna i chłopak. niezależnie czy chłopak ma tę dziewczynę po lewej czy po prawej swojej stronie to przyjemność z przebywania razem mają taką samą, tak jak wynik jest taki sam w matematyce.

a jeśli chodzi o poziom nauczania to kiedyś było materiału tyle samo bądź mniej(zależy z jakich przedmiotów) a szkoła średnia trwała o rok dłużej, przez co było łatwiej przyswoić sobie ten materiał. a teraz...

jeśli chodzi o matmę to gdy było jeszcze technikum 5-letnie mieli po 5 godzin matmy tygodniowo co razem daje 25 godzin, a ja teraz mam po 3 godziny przez 4 lata co daje ponad 2 razy mniej... a do zakresu materiału z tamtych lat doszedł jeszcze jeden dział, czyli materiał się powiększył, a liczba godzin zmalała...

24.09.2006
19:04
[77]

alpha_omega [ Senator ]

BIGos ----------> Nie mylę się bo limesy jest na poziomie licealnym o profilu ogólnym łatwiej zrozumieć, niż równania z dwiema niewiadomymi, a niemożność zrozumienia matematyki nie jest winą niskiego IQ (bo na poziomie licealnym każdy może to zrozumieć, kto się nadaje do szkoły publicznej) tylko nauczycieli, którzy uczą schematów i tym samym rodzą wrażenie, że matematyka zawiera się w formułkach (sam tego doświadczyłem, bo w liceum przez to matmy się prawie nie uczyłem - po prostu babka nie chciała nikogo nauczyć [wskazać dróg rozumowania; rozwiązywaliśmy po schematach zadania], skupiała się tylko na tych, którzy już w podstawówce - uczestnicząc w olimpiadach i rozwiązując tym samym setki zadań - otworzyli się na bogactwo matmy). I jest bezsensem ograniczanie programu.

Lysack --------> Niestety, to niczego nie wyjaśnia w sprawie przemienności :)

24.09.2006
19:09
[78]

taurus_pl [ Legionista ]

Lysack => Jestem w technikum informatycznym i podobnie mam tylko trzy godziny matmy tygodniowo, w tym raz w miesiacu jedna odpada na rzecz zajec Wychowania Rodzinnego, na ktorym odrabiamy zadania z innych przedmiotow, a poczciwa nauczycielka je śniadanie :>. Wracajac do matematyki - nie wyobrazam sobie matury z tego przedmiotu za trzy lata. Mamy uciazliwa kobite, nie dogadujemy sie z nia, leci z zadaniami jak burza, a my rybka... Katastrofa! Pod koniec poprzedniego roku zagrożen z matmy było ok 60% uczniow. Chcialem pisac matme rozszerzona, ale coz... bedzie dobrze jak zdam podstawowy poziom.

Rok temu mielismy dwie godziny fizyki, a w tym tylko jedna nam zostala. (n/c)

Z reszta jest w porzadku. Trzy godziny języka polskiego tygodniowa, jedna geografia, jedna historia. Duzo przedmiotow technicznych (zawodowych).

24.09.2006
19:10
[79]

Filevandrel [ czlowiek o trudnym nicku ]

Na początku zaznaczam, że jestem z klasy informatycznej

ARXEL

Jeżeli dalej popełniasz błędy ortograficzne, to widać, że są Ci te lekcje polskiego potrzebne:)

"Porównaj zabieg majacy skompromitować krytyków monarchy w satyrze Do Króla z fragmentem satyry Palinodia. (...)"

Jeżeli przerabialiście te satyry nie powinieneś mieć z tym problemu. Nie jest to naprawdę trudny temat.

i jak taki uczen mat-inf ma do cholery wiedziec co to jest jakis zabieg majacy na celu skompromitowac krytykow (...) i do tego porownac tenze zabieg.. no paranoja ;]

Ośmieszyłeś się tym tekstem:)


Edit- mam godzinę mniej polskiego niż Ty i widzę, że wszystko zależy nie od ilości tej nauki a od jej jakości.

24.09.2006
19:37
[80]

alpha_omega [ Senator ]

Jeszcze - bo zaraz zmywam się sprzed kompa - kilka słów wytłumaczenia.

Dlaczego limesy są łatwiejsze? Bo tak naprawdę poza zrozumieniem definicji, nic więcej w liceach na profilu ogólnym nie było wymagane, a ta jest stosunkowo prosta. Do obliczeń granic także stosowało się schematy. Natomiast równania z dwiema niewiadomymi to bardzij skomplikowany problem. Mam pewne wątpliwości czy ktoś w tym wątku tak naprawdę rozumie do końca jak to jest, że czasami uzyskujemy po obu stronach to samo i tym samym źle skonstruowaliśmy równania (bo wykorzystaliśmy w obu tę samą właściwość), a w innym wypadku uzyskujemy konkretny wynik. To wie każdy, ale czy do końca rozumie? Ja o sobie tego powiedzieć nie mogę.

Natomiast co się tyczy eksperymentu myślowego:

Bierzemy pewną ilość koszyków w każdym taka sama, pewna ilość jabłek. Bierzemy teraz nowe koszyki w liczbie równej ilości jabłek jaka znajdowałą się w każdym z wcześniejszych koszyków (tyle ile było w jednym z nich, a wkażdym było tyle samo). Do każdego nowego koszyka wrzucamy po jednym jabłku z każdego z wcześniejszych koszyków. I mamy eksperyment myślowy przemienności mnożenia.

24.09.2006
19:49
[81]

Lysack [ Latino Lover ]

I mamy eksperyment myślowy przemienności mnożenia... który z trudem zrozumiałem i który ma zrozumieć dziecko z podstawówki.

najlepsze przykłady to są na sytuacjach z życia, czyli dziewczyna i chłopak. albo idziesz do sklepu i kupujesz coś tam, żeby coś tam i ma ci starczyć na randke, albo średnia długość pocałunku to tyle i tyle ile będziesz się musiał całować, żeby zajęło ci to tyle czasu ile posiadówa w toalecie:D

przykłady muszą być proste, a czasem wrecz prostackie i dobrane do przedziału wiekowego... no ale kurde, jabłka i gruszki zawsze mnie wkurzały na matmie na owocach dużo trudniej mi sobie coś wyobrazić niż na liczbach...

24.09.2006
20:19
smile
[82]

kuba_2323 [ Konsul ]

Ja musze sie nauczyc grac na flecie juz w 1.gimnazjum :D, kolejny absurd to dla mnie spiewanie chlopcow w wieku dojrzewania(wiadomo ze wiekszosc ma mutacje), w-fy na pierwszych lekcjach(potem caly dzien sie chodzi upoconym :/ ).
A w podstawowce jedne schody sluzyly do wchodzenia a drugie do schodzenia (totalna glupota) np. mialo sie nastepna lekcje w sali ktora bylo bezposrednio nad ta w ktorej sie dopiero mialo lekcje, a byla to sal przy schodach, a trza bylo okrazyc cala szkole :/

I najwiekssza glupota, ktorej moj mozg nigdy nie zrozumie: nie mozna bylo siadac na przerwch(w podstawowce) :/
Mielismy zryta dyrke

24.09.2006
21:02
[83]

infernus67 [ Prezes Misiura ]

laki laki laki jeżeli chciałeś się wypłakać to ci sie udało.
ja też uczyłem się w podstawówce grać na flecie i nie jojczyłem z tego powodu.

24.09.2006
21:24
[84]

frer [ Freelancer ]

infernus67 --> A może mu się nie podoba, że ktoś na siłę chce z niego zrobić muzyka?? Mi by się to nie podobało, ale na szczęście u mnie takich głupot nie było. Za to miałem w podstawówce porąbaną nauczycielke plastyki która na siłę chciała z wszystkich robić artystów i znawców sztuki. Nawet kartkówki potrafiła robić, a jak ktoś bezbłędnie napisał to odrazu oskarżała o ściąganie i przepytywała. :P

24.09.2006
22:25
[85]

alpha_omega [ Senator ]

Lysack ----------> Co Ty mówisz? Przykłady jakie podajesz w ogóle nie są eksperymentem myślowym, tylko metaforą, która niczego nie dowodzi. Poza tym, mój przykład jest banalny, powiedziałbym na poziomie podstawówki właśnie - jeśli ma się problemy z jego zrozumieniem to są dwie możliwości:

a) napisany jest zbyt zawile (z czym się zgadzam, bo źle był ujęty stylistycznie)
b) ktoś nie rozumie tak prostych rzeczy, a więc raczej matematyką nie powinien się zajmować

24.09.2006
22:44
smile
[86]

Vany Van [ Konsul ]

Cudowna sytuacja:

Jestem w LO, mowie do gosciowy od polaka "prosze panią", a ona na to: "na pani to ty mozesz mowic sprzataczce" no i co?

nie zaje()ać?

24.09.2006
22:50
[87]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Vany Van ---> człowiek wykształcony bardzo sobie ceni tytuł jaki uzyskał. Jak do profesora powiesz doktorze na studiach to też możesz mieć przewalone. Niektórze mają niestety fioła na tym punkcie, ale biorąc pod uwagę doktorów i profesorów to ich rozumiem - napracowali się na ten tytuł. Natomiast nie oszukujmy się - magistra może mieć każde przy minimalnych chęciach i predyspozycjach, więc nauczycielka trochę przesadza. Jeśli powiedziałeś "Proszę panią", a nie "Proszę pani" to powiedz, żeby te swoje teksty włożyła do ... :-)

24.09.2006
23:08
[88]

Lysack [ Latino Lover ]

alpha -> zdecydowanie wersja a:) jakoś nie potrafię sobie tego w miarę szybko wyobrazić:) mówię, że to ma być proste i przystępne:)

24.09.2006
23:19
[89]

Tomuslaw [ Generaďż˝ ]

Grzesiek

człowiek wykształcony bardzo sobie ceni tytuł jaki uzyskał

Niektórzy chcą byc tak nazywani mimo posiadania "tylko" (a może tylko?) magistra. Chodzi im bardziej o.. ogólnie przyjętą zasadę, od dawna występujacą w ogólniakach, że nauczyciela określa się mianem profesora. Tylko skąd ta zasada?

24.09.2006
23:24
[90]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Tomuslaw ---> w ogólniakach tak się mówi, ale uczeń nie powinien dostać nagany (że się tak wyrażę) za to, że zwróci się nie używając żadnego tytułu.

Hah, bawi mnie jedna sytuacja - nie porzucając szkolnych nawyków, do swojej lektorki z języka powinienem mówić pani profesor ... A tutaj taka sobie magisterka :-)

24.09.2006
23:26
[91]

Tomuslaw [ Generaďż˝ ]

w ogólniakach tak się mówi

to to ja wiem, bo ogólniaka ukończyłem.

Ale skąd się wzięła ta zasada? Czy dawniej (np. przed wojną) nauczyciele liceów posiadali tytuł profesora?

24.09.2006
23:29
smile
[92]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Tomuslaw ---> może przed wojną właśnie uczniowie mieli większy szacunek do nauczycieli (nie może, lecz na pewno), taki młokos, który dobrze wiedział, że jego prawa są bardzo małe (nie to, co teraz się wyprawia) nawet przez chwilę nie pomyślał, żeby się sprzeciwić nauczycielowi, nie mówiąc o chamskich i opryskliwych wypowiedziach, z którymi mamy do czynienia dzisiaj. Jak widać nawyk mówienia "profesor" do magistra pozostał, a kultura i szacunek zostały ładnie zapomniane ... :-(

24.09.2006
23:31
[93]

DEXiu [ Generaďż˝ ]

Tomuslaw ==> To jest na tej samej zasadzie, jak do lekarza mówi się "doktor" a do farmaceuty "magister" (co akurat odpowiada stanowi faktycznemu) - taki zwyczaj.

Vany Van (ten poniżej) ==> A tobie byłoby miło gdyby się do ciebie zaczęli nauczyciele zwracać "chłopcze" "chłoptasiu" "dziecko" albo "smarkaczu/gówniarzu"? Bo tylko taki tytuł ci przysługuje. Jeśli tak bardzo cię gryzie ten "profesor" to mów "proszę pani" albo "pani(e) magister(-trze)" (wtedy to będzie jazda :D)
P.S. Aha - i żebyś się z tym "magistrem" nie skuł bo doktorzy w LO się zdarzają ;)

24.09.2006
23:32
smile
[94]

Vany Van [ Konsul ]

Grzesiek --> powiedzialem "Proszę Panią"

acha i jeszzce jedno:

ja moglbym mowiec Pani Profesor jakby jeszzce ten tytul miała ;]

z%^bana regula zeby w liceum mowic do nauczycieli panie profesorze. ;]

nie ze mną te numery. jak nie ma papierów to bede mowil nawet i na "ty" <joke> :)

24.09.2006
23:35
[95]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Vany Van ---> na 'ty' to lepiej sobie zostaw jak już będziesz miał tego magistra kiedyś :-) W szkole powinna wisieć gablota z gronem pedagogicznym, a tam widnieć powinni nauczyciele wraz z tytułami - zapamiętaj kto jest doktorem i wal tylko do tego "panie doktorze", do reszty pan/pani - ja tak robiłem :-) Jednak to jest zalecane tylko w takich skajnych przypadkach jak Ty masz - za nic nie poddaj się i nie mów "profesor" ;-)

24.09.2006
23:36
[96]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

DEXiu --> on właśnie powiedział "proszę panią", a nauczycielka się zaczęła o to strzępić.

I mówi się proszę paniĄ a nie pani :-) Zapamiętajcie to...

24.09.2006
23:37
smile
[97]

@lb@tros [ Horned Reaper ]

Arxel --> U mnie wygląda to tak:

5H polskiego
3H matmy
0H geografii
0H historii
0H biologii
0H chemii
0H fizyki

3 klasa LP

xD

A jeśli chodzi o absurdalne rzeczy w mojej budzie to w tej chwili nie mogę sobie nic przypomnieć. Może to, że w szkole uczy pewna nauczycielka, która już dawno powinna przejść na emeryturę. Gdyby jeszcze była dobra w tym co robi to bym rozumiał...

24.09.2006
23:41
[98]

Vany Van [ Konsul ]

DEXiu -->> mowia na Ty, bo nie mam tytulu, ale dlaczego ja mam mowic profesorze skoro tez tego tytulu nie posiadają??

"Jeśli tak bardzo cię gryzie ten "profesor" to mów "proszę pani" "
proszę paniĄ sie mowi jesli juz, poza tym mowia na nas chlopcze ;]

a tak jeszzce jedno..u nas nie ma doktora w LO ;]

24.09.2006
23:44
[99]

frer [ Freelancer ]

Tytułowanie kogoś "profesorem" jeśli nim nie jest moim zdaniem jest bez sensu, ja tak nikogo z nauczycieli nie nazywałem. Jeśli jednak jakiś nauczyciel każe tak do siebie mówić to moim zdaniem ma coś zjechaną psychikę, bo sam się tytułu nie dorobił, a wymaga jego używania.
Nawet na studiach z tego co zauważyłem to w większości przypadków jak student używa zwrotów "panie doktorze/profesorze" to zwykle żeby się podlizać. :P

Vany Van --> To masz marne LO jak nie ma ani jednego doktora, bo u mnie w LP uczyło mnie dwóch. :)

24.09.2006
23:45
[100]

DEXiu [ Generaďż˝ ]

Byćmoże o tej porze już nie wychwytuję ironii, ale w szkole do nauczycielki pisze się i mówi "proszę PANI" (paniĄ to można prosić o coś, a nie jako zwrot grzecznościowy)

24.09.2006
23:47
[101]

Vany Van [ Konsul ]

Cytat Grzeska:
"I mówi się proszę paniĄ a nie pani :-) Zapamiętajcie to..."

jest 2:1

:D

24.09.2006
23:50
smile
[102]

DEXiu [ Generaďż˝ ]

Poprawka: jest 2:10 :) Mój głos się liczy za 5 :P Podobnie mojej nauczycielki polskiego ;D

24.09.2006
23:50
[103]

Lysack [ Latino Lover ]

proszę paniĄ - skrót myślowy od "proszę panią o wysłuchanie mnie"

przynajmniej ja to tak rozumiem

24.09.2006
23:52
[104]

Vany Van [ Konsul ]

DEXiu -->> tak sobie tłumacz :D
hehe :)

24.09.2006
23:52
smile
[105]

wysiu [ ]

"prosze pani"
To "pani" - czy ktos moglby wyjasnic jaki to przypadek moglby byc?

24.09.2006
23:53
[106]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

wysiu ---> a jak powiesz "mogę panią prosić do tańca" czy "mogę pani prosić do tańca" ?

24.09.2006
23:56
smile
[107]

Vany Van [ Konsul ]

Znakomity przykład, popieram Grzeska.

zawsze sie zbijano z tzw.. "pse pani"

:D

25.09.2006
00:01
smile
[108]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Vany Van ---> Tak samo nie mówi się "Mi się to nie podoba" ...

Nie można tak mówić. Czy mówi się "Mi to daj" albo "Go widziałem." ? Nie!
Mówi się "Mnie to daj", "Jego widziałem" albo ... "Daj mi to", "Widziałem go".
Czyli powiemy prawidłowo "Mnie się to nie podoba" albo "Nie podoba mi się to".

Wszystko zależy, z której strony mamy czasownik - tłumacząc na chłopski rozum :-)
Wykłada profesora Miodka nie idą w las :-)

25.09.2006
00:02
[109]

Vany Van [ Konsul ]

ale dlaczego akurat do mnie kierujesz te slowa?

ja o tym wiem. czyzbym w któryms poscie sie pomylil i zwracasz mi uwage?

jesli tak to srry. :) ale raczej staram sie tego przestrzegac.

edit: literowka :P

25.09.2006
00:03
[110]

DEXiu [ Generaďż˝ ]

Przykład Grześka ("mogę panią prosić do tańca") to forma biernika. Odpowiadając na pytanie wysia - "pani" w zwrocie grzecznościowym "proszę pani" to forma wołacza.
To tyle jeśli chodzi o lekcję na dzisiaj (wczoraj ;) ). Dobranoc wszystkim.

25.09.2006
00:05
[111]

Vany Van [ Konsul ]

3maj sie

edit:

tez spadam, dobranoc wszystkim

25.09.2006
00:07
smile
[112]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Vany Van ---> do Ciebie była tylko pierwsza linijka, taki wstęp do całej wypowiedzi kierowanej do wszystkich :-)

25.09.2006
00:09
[113]

Vany Van [ Konsul ]

spoko :)

juz jarze :D

C'ya

25.09.2006
00:09
[114]

krejn [ Legionista ]

Vader napisał:
Jeżeli zaczniesz obracać się w lepszym towarzystwie - to praktycznie nie masz o czym rozmawiać. [...]
Być, może, ale jak nie chcecie być przegrani towarzysko, to oprócz wymiarów cegły dobrze jest wiedzieć, czym była metoda elenktyczna i maieutyczna w filozofii Sokratesa, jak się gra na flecie, kim był Jacek Malczewski i jaki znany polski muzyk komponował pieśni pod natchnieniem jego obrazów, oraz z której opery pochodzi słynne "quando la donna e mobile".


Serio uwazasz, ze warto wiedziec takie rzeczy? Dla mnie umiejetnosc gry na fujarce czy kompozycje muzyka natchnionego obrazami Malczewskiego to kompletne bzdety (straszny ze mnie ignorant) dzieki ktorym moglbym co najwyzej zablysnac w, jak to ladnie okresliles, lepszym towarzystwie. O takich rzeczach nie pogadam z panem Antkiem, ktory przez 29 lat machal lopata, ale to wlasnie on jest dla mnie lepszym towarzystwem bo jest po prostu przyzwoitym czlowiekiem. Ale coz ja moge wiedziec? Widac nie zglebilem dostatecznie nauk starozytnych filozofow.

Przeprawszam, ze zboczylem nieco z tematu, ale irytuja mnie ludzie, ktorzy uwazaja ze kazdy powinien podzielac ich zainteresowania i zboczenia zawodowe. Dziwnym trafem sa to zawsze humanisci. Ludzie zajmujacy sie naukami scislymi maja chyba troche wiecej pokory.

25.09.2006
00:16
[115]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

krejn ---> Vader chyba nie myślał o popadaniu w takie skrajności. Podał przykład dlaczego należy humanizować ścisłowców - żeby mieli jako takie pojęcie o świecie.

25.09.2006
00:32
smile
[116]

Hitman14 [ Bad N Fluenz ]

człowiek wykształcony bardzo sobie ceni tytuł jaki uzyskał. Jak do profesora powiesz doktorze na studiach to też możesz mieć przewalone.

Prawda. U nas gość od gospodarki zrobił dwa tytuły magisterskie i już na pierwszych zajęciach pisząc na tablicy swoje nazwisko wyraźnie zaznaczył, że jest "magister magister". :) Do tego innej grupie powiedział, żeby zapamiętali, żeby tak właśnie wpisywać go w indeksie podczas sesji poprawkowej. ^_^

25.09.2006
01:57
[117]

blood [ Killing Is My Business ]

Mi doskwiera naganne ustalanie terminów sprawdzianów przez nauczycieli, oraz przekraczanie ich limitów (kartkówek także) w tygodniu. Mimo, iż to praktycznie niemożliwe, to ich terminy powinny być wyznaczone odgórnie na cały rok, tak jak ilość godzin danego przedmiotu w tygodniu w danej klasie. Dzięki temu nie byłoby sytuacji, że cały tydzień się obijamy, a nastepny tydzien tyramy. To jest naprawde wkurzające i stresujące. Często przez nieobecność nauczycieli na lekcjach musimy nadganiać materiał. Czemu mimo ich winy my musimy za to odpowiadać ?

25.09.2006
02:03
smile
[118]

Mobii [ Seicento 1.1 Killer ]

widze ze wwiekszosc mlodych chcialaby nie chodzic do szkoly, albo jak juz pojdzie to nic nie robic, pisac jeden sprawdzian na pol roku jak we sesji na studiach) i jeszcze dostac minimim 3.0 z tego :) a potem po tym wszystkim tacy ludzie ida do rzadu i tworza 4 RP....

apeluje!!
POPATRZCIE NA RZADZACYCH I POMYSLCIE ZE ONI TEZ TAK KOMBINOWALI JAK WY I TERAZ MAMY TEGO EFEKTY :P

25.09.2006
07:05
smile
[119]

zbm [ Unlimited Test Driver ]

blood --> jak na studiach będziesz miał 3 kolosy jednego dnia to zrozumiesz, że to co teraz wypisujesz jest, powiedzmy sobie,
mało znaczące :) a uwierz mi, że zmienisz zapatrywania na ilość nauki, którą będziesz mógł nazwać "za dużo":)

edit --> aa i oczywiście zobaczymy czy jako dorosły człowiek będziesz mógł zwrócić uwagę
profesorkowi, że za dużo materiału daje:)

25.09.2006
08:47
[120]

frer [ Freelancer ]

zbm --> Właśnie z profesorami, najczęściej zwyczajnymi jest ten problem, że oni robią sobie dosłownie co chcą na uczelni. Ilość materiału to inna kwestia, ale bywa właśnie tak, że wykładowca daje kilkaset stron materiałów, a studenci muszą sobie to pokserować i wkuwać. :P

Grzesiek --> To właśnie jest kompletna głupota, że humaniści uważają, że powinno się humanizować ścisłowców, bo według nich każdy powinien się znać na literaturze, sztuce itp, a sami uważają, że im matematyka i znajomość fizyki do niczego nie jest potrzebna. Właśnie z takich głupot wynika to, że matura z matematyki nie jest obowiązkowa i mamy naród w którym połowa ludzi nie wie jak się mnoży ułamki proste. :)

blood --> Tylko weź pod uwagę, że na te kartkówki i sprawdziany materiał rzadko przekracza kilkanaście stron, więc można się tego nauczyć w godzinę jak się poświęci czas w domu, więc jeśli nie chcesz skończyć na jakimś zarządzaniu w wyższej szkole krzaki to prędzej czy później zmienisz podejście i będziesz ślęczał nad książkami i zeszytami. :)

25.09.2006
08:58
[121]

Telemach [ Centurion ]

Jak pójdziecie na studia, to się zmieni podejście do życia ....

25.09.2006
08:59
[122]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

frer ---> ale ja nie powiedziałem, że to ma iść w jedną stronę. Jestem jak nabardziej za uściślaniem humanistów :-) Też mnie boli to, że ludzie mają kłopoty z prostym liczeniem ...

25.09.2006
14:24
[123]

blood [ Killing Is My Business ]

zbm - ja nie mówię, że jest dużo, tylko że bez ładu i składu robią co chcą Ci nauczyciele.

25.09.2006
14:41
[124]

Vader [ Legend ]

Krejn --> Dlaczego bzdety? Ja nie zamierzam nikogo do tego zmuszać, jednak dla mnie człowiek wykształcony, powinien wiedzą wykraczać nieco poza wąską gardziel wlasnej specjalizacji. Przy tej okazji powiem, że nie uważam np pana Antka, który macha łopatą, za kogoś gorszego, tylko dlatego, że nie zna się na sztuce czy muzyce. Nie chodzi o to, by takie czyniki były główną wykładnią wartości człowieka. Osobiscie, sto razy bardziej ceniłbym sobię przyjaźń z człowiekiem prostym, ale porządnym i uczciwym - niż z wykształconym ale sk...synem.
Dla porządku: jestem ścisłowcem i pojąć nie mogę, dlaczego wielu scisłowcow odrzuca nauki humanistyczne, sztukę, literaturę, historię - jako gorsze nauki. Jak już wspomniałem: zmuszać nikogo do niczego nie zamierzam, ale chociażby blada orientacja w naukach humanistycznych i artystycznych ma dla mnie duże znaczenie i po prostu inaczej traktuję taką osobę.

25.09.2006
17:25
[125]

Ptosio [ Legionista ]

alpha- Źródło? Czytałem kiedyś, że zaśmiecanie pamięci niepotrzebnymi informacjami powoduje raczej jej pogorszenie, niż poprawę.

Jedną z bardziej bezsensownych rzeczy jest odpytywanie, które zajmuje zwykle ok. 1/3 lekcji. Po odliczeniu wszstkich niepotrzebnych dupereli, na samą "lekcję" zostaje czasem 25-20 minut. Trzeba do tego doliczyć czas, który jest marnowany na dyktowanie natatek, które są często po prostu przepisywniem podręcznika. Zreszą, do cholery, czy przeciętny uczeń liceum(a nawet gimnazjum) jest tak tępy, że napisanie niezbyt skomplikowanej notatki przekracza jego możliwości intelektualne? Gdyby pełna godzina lekcyjna została wykorzystana na przekazywanie wiedzy(a wiedza uczniów byłaby sprawdzana np. co miesiąc klasówką) materiał mógłby być przerobiony znacznie szybciej, dokładniej i lepiej. Ogólnie rzecz biorąc zbyt duży nacisk położony jest na sprawdzanie wiedzy, a zbyt mały na jej przekazywanie(chyba nikt się nie będzie kłócił o to, co jest ważniejsze).
Kolejny bezsens, to nauka gramatyki języka polskiego na poziomie gimnazjalnym, a nawet w podstawówkach. Po co nam wiedza o imiesłowach biernych albo o tym, jak zrobić rozkład logiczny zdania? Czy to się normalnemu człowiekowi przyda w życiu? Czas poświęcony na naukę tych całkowicie zbędnych informacji moża wykorzystać o WIELE lepiej.
Nie narzekajcie na WOS. Jest to jeden z najważniejszych(jeśli nie najważniejszy) przedmiotów w szkole. Wiedza zdobywana na tych lekcjach wpływa nie tylko na wasze indywidualne osiągnięcia, ale także na kondycję całego sppołeczeństwa. Gdyby wszyscy obywatela znali się choć trochę na ekonomii, to o ile lepiej funkcjonowało by państwo! Gdy 80% społeczeństwa nie ma pojęcia kim był Bach, albo jak jest zbudowany atom, to nie wpływa to znacząco na ich życie. Ludzie należący do 20% "mądrych" co najwyżej załamują ręce nad poziomem intelektualnym reszty, ale sami mogą zarabiać przyzwoite pieniądze wieść spokojny żywot. Gdy natomiast te 80% nie posiada elementarnej wiedzy ekonomicznej, to w demokratycznym państwie z wielkim prawdopodobieństwem zaczną się dziać złe rzeczy, które z pewnością odbiją się także na mądrzejszej mniejszości. Nie jest więc koniecznością(choć pewnie by to nie zaszkodziło) dbanie o rozwój słuchu absolutnego,(pozrodiwenia alpha:)) natomiast nie możemy pozwolić, aby chołota uniemożliwiła godne życie mądrzejszym od siebie. W tym miejscu pojawia się także problem promowania przeciętniactwa, takżę bardzo powszechny w polskich szkołach, ale o tym może w innym poście.

25.09.2006
17:29
smile
[126]

Fett [ Avatar ]

trza było iśc do zawodówek....

25.09.2006
17:42
[127]

nutkaaa [ Panna B. ]

Największy szkolny absurd? Dwie godziny religii... Nie wiem kto to wymyślił! Jedna godzina w zupełności by wystarczyła, jeżeli takowy przedmiot musi istnieć w szkole. Wole mieć zamiast drugiej religi, przedmiot który mam poszerzany na swoim profilu. Osoby które rzeczywiście uważają na religi można policzyć na palcach jednej ręki... Zdecydowana większość po prostu na tej lekcji totalnie nic nie robie i jest to zwyczajna strata szkolnego czasu...

25.09.2006
17:44
[128]

erton [ Fink ]

nutkaaa --> A od kiedy religia jest obowiazkowym przedmiotem? Powiedz rodzicom, ze nie chcesz chodzic.

25.09.2006
17:51
[129]

Mogur [ Joga Burito ]

erton--> to w tym przypadku bedzie miala etyke, czyli tez godzina zmarnowana

25.09.2006
18:00
smile
[130]

Soldamn [ krówka!! z wymionami ]

większość szkół nie zapewnia etyki i pozwala iść do domu:)

25.09.2006
18:00
[131]

nutkaaa [ Panna B. ]

erton -> to akurat nie da rady i nie będę tłumaczyc dlaczego... do tego bezsensem jest zwlanianie się z religii, bo jest to w środku lekcji (2h pod rząd) i nie mogę iść do domu, a szkoła nie jest w stanie mi załatwić dodatkowych lekcji które nie zmarnują tego czasu. Z tego co mi wiadomo w mojej szkole nawet nie ma możliwości lekcji etyki... mogę sobie przesiedzieć 2h w bibliotece co również jest pozbawione sensu...

Soldman -> Jak też napisałam: moja szkoła nie zapewnia lekcji etyki, a do domu iść nie mogę bo religię mam w środku lekcji... z resztą mam godzinę drogi w jedną stronę do szkoły...

25.09.2006
18:01
smile
[132]

Grzesiek [ - ! F a f i k ! - ]

Ptosio ---> rozkład logiczny zdania i cała gramatyka jest Tobie potrzebna, by prawidłowo pisać i wysławiać się. Może się wydać bzdurne, ale jeśli człowiek umie rozłożyć zdanie, wie, co to jest orzeczenie, to nie ma problemu z interpunkcją.

Głupi przykład już na Twoim poście:
Gdy 80% społeczeństwa nie ma pojęcia kim był Bach, albo jak jest zbudowany atom, to nie wpływa to znacząco na ich życie.
Przed 'albo' nie daje się przecinka. Przynajmniej przed pierwsze, przed kolejne już tak.
Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że gramatyka nie była Twoim ulubionym etapem kształcenia.

Jeśli ktoś nie wie, ile przecinków powinno być w zdaniu, to jest na to łatwa reguła - jeśli nie mamy spójnika łącznego, to w zdaniu będzie tyle przecinków, ile jest orzeczeń (czasowników).

Po co wiedza na temat "imiesłowów" - by umiejętnie wykorzystać wszystkie możliwości przy pisaniu pracy. Zamiast napisać "budujący" możemy powiedzieć/napisać "który buduje" - w przypadku wyliczeń i powtórzeń jest to bardzo pomocne, więc wiedza na ten temat jest nieoceniona.

25.09.2006
19:38
smile
[133]

Ptosio [ Legionista ]

Grzesiek- Naprawdę mówiąc/pisząc zastanawiasz się, czy dane słowo jest przydawką, czy może dopełnieniem? Zakładając nawet, że jest to skuteczne, to w prawdziwym życiu po prostu nie ma na to czasu. Przyznam, że przecinki wstawiam na "czuja", zresztą pewnie zdecydowana większość forumowiczów tak robi, bo w przeciwnym wypadku musieliby poświęcać każdemu zdaniu zdecydowanie zbyt wiele czasu. Jeżeli rzeczywiście jest tak, jak mówisz, to mogę jedynie zarzucić szkołe to, że przez te wszystkie lata nauki gramatyki nie pokazano mi, jak ją wykorzystać w praktyce.
Z moją ortografią/interpunkcją może nie jest zbyt dobrze, ale nie jest też tragicznie. Mam przynajmniej nadzieję, że moje posty da się zrozumieć:)

Po co wiedza na temat "imiesłowów" - by umiejętnie wykorzystać wszystkie możliwości przy pisaniu pracy. Zamiast napisać "budujący" możemy powiedzieć/napisać "który buduje" - w przypadku wyliczeń i powtórzeń jest to bardzo pomocne, więc wiedza na ten temat jest nieoceniona.
Bzdura. Umiejętność ich wykorzystania zdobywa się w trakcie czytania tekstów inncyh ludzi. Wiedza, że te słowa, których używam nazywają się Imiesłós jakiśtam czegośtam jest mi w tym wypadku potrzebna jak...no, w ogóle niepotrzebna:)

26.09.2006
21:40
[134]

Ptosio [ Legionista ]

Mogę jeszcze dodać, że krzywdę polskiej edukacji wyrządzają testy(w tym matura). Widać to szczególnie w przypadku języków obcych. Zamiast uczyć się porozumiewania w danym języku uczymy się rozwiązywania "zadań maturalnych".
Utarło się przekonanie, że języku obcegonie da się nauczyć w szkole tylko za względu na wielkość grup. To bzdura. Oczywiście zbyt duża liczba uczniów w pewnym stopniu utrudnia przekazywanie wiedzy, ale gdyby lepiej zorganizować lekcje, skuteczność nauczania wzrosłaby diametralnie.

01.10.2006
17:43
[135]

Mac94 [ Pretorianin ]

Nauczycielka z plastyki za dużo wymaga

01.10.2006
17:58
[136]

Zenedon_oi! [ Generaďż˝ ]

BIGos --> Z tym brakiem zadań domowych w amerykańskich szkołach to żeś mnie zastrzelił:D.

01.10.2006
18:17
[137]

RomekAtomek [ Pretorianin ]

Zenedon_oi!, w takim razie patrz na północ. W Szwecji od prac domowych się powoli odchodzi a w Norwegii - nawet nie nosi zeszytów/książek do domów. Teraz porównaj stopień wiedzy Polaka i Norwega czy Szweda, na takim trudnym i "wymagającym" olbrzymiej pracy (w domyśle "homework") polu jak język angielski a dojdziesz do wniosku, że coś jest u nas nie tak.

01.10.2006
18:20
smile
[138]

paranoid666 [ Legionista ]

4 dni w tygodniu powrót o 20.(Technikum)

01.10.2006
18:22
[139]

Liczyrzepa [ Pretorianin ]

drodzy młodzi forumowicze! każde kształcenie niezawodowe, z dowolnego przedmiotu, na wyzszym niz bardzo podstawowy poziom, nie bedzie Wam w zyciu do niczego potrzebne (chyba ze sami zostaniecie nauczycielami). ono jest tylko po to, zebyscie mieli szersze horyzonty myslowe, nie byli cymbałami i rozumieli przynajmniej 90% słów, kiedy czytacie gazetę wyborczą.
a ci, co się nie uczą, czytają potem fakt i też jakoś żyją

01.10.2006
18:25
[140]

Bajuj [ Legionista ]

Kto powiedział, że Religi musi ksiądz uczyć ? Powinno ich wcale w szkole nie być a religie prowadzić teolodzy, przedmiot byłby obowiązkowy, ale wiadomosci na nim obejmowały by wszystko dotyczące religi ( i to każdej,nie tylko o katolikach lecz o innych religiach tez bo są one traktowane pobieżnie lub nie ma o nich wiadomości wcale). I 2 godziny w tygodniu to za dużo, ja 2 klasie technikum mam 2 maty i 2 religie - chyba się komuś coś pomyliło.

01.10.2006
18:44
[141]

Zenedon_oi! [ Generaďż˝ ]

RomekAtomek --> Akurat w mizernym stopniu znajomości angielskiego wśród polskiej młodzieży decydującą rolę odgrywa zatrważająco niski poziom nauczycieli.

01.10.2006
18:46
[142]

raper741 [ Vamos Barca ]

mnie wkurza szycie i szydełkowanie różnych głupich rzeczy :|

01.10.2006
19:14
[143]

golmann [ chcesz piwo ?? to se kup ]

A ja nie narzekam chociaż mam 6 angielskich w tygodniu

Gimnazium

01.10.2006
19:20
[144]

Mati176 [ Supervisor ]

Gimnazium
golman i inni, ktorzy tak narzekaja na szkole - idzcie sie lepiej pouczyc, bo z tego co widac narazie sie nie przemeczacie

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.