
kalineczko1993 [ Ayrton Senna ]
Just Cause
Wrzesień 2005 – na rynku pojawił się Total Overdose. Większość graczy okrzyknęła go wtedy bezczelną podróbką GTA. Ja uważam jednak, że to troszkę zbyt pochopne stwierdzenie. Bo czy nieprawdą jest, że powstające dziś gry – w większości bazujące na sprawdzonych już pomysłach – różnią się od siebie? Ano właśnie, i dokładnie tak samo sprawa wygląda w przypadku Total Overdose, a także… Just Cause.
Samobójca!
To zaledwie jedno z kilku określeń, jakie nasunęły mi się na myśl podczas lektury pierwszych zapowiedzi Just Cause. Wynikało bowiem z nich, że bohater JC, Rico Rodriguez, częściej stawał będzie na krawędzi życia i śmierci, niż jakikolwiek kaskader grający w filmach akcji Johna Woo. Chociaż ryzyko to jedno, a finezja wykonywania karkołomnych ewolucji to drugie. Jeśli więc chodzi o widowiskowość akcji, od których Just Cause aż kipi… cóż, tego nie da się opisać, to po prostu trzeba zobaczyć. A mówiąc bardziej potocznie – zabawa w JC zwyczajnie zrywa beret! Zacznijmy jednak od początku, czyli od fabuły. Rico Rodriguez jest tajnym agentem CIA, któremu powierzono zadanie „wkręcenia się” w skorumpowany światek polityków oraz karteli narkotykowych, które za swój raj obrały jedną z południowoamerykańskich wysepek o nazwie San Espirito. Tam, gdy Rico uzyska już szacunek i miano rozpoznawalnej na przestępczej arenie postaci, zacznie wypełniać odgórne rozkazy szefostwa.
Linia fabularna zatem, jak sami widzicie, może nie należy do najoryginalniejszych, ale na potrzeby Just Cause pasuje wręcz idealnie. Po pierwsze dlatego, że umożliwia podziwianie czegoś więcej niż tylko przepełnionych marginesem społecznym podziemi wielkich miast. Ba, w JC będzie można poddać eksploracji całą San Espirito. Powaga! Ale chwileczkę. Pamiętacie Far Cry’a? Z pewnością, zwłaszcza Ci z Was, którzy w niego faktycznie grali. Otóż w tamtej grze mogliśmy bez najmniejszych ogórdek śmigać po całym terenie, jaki przygotowali dla nas producenci. Określenie „niewidzialna bariera”, która tak często występowała w grach, straciła w Far Cry’u całkowicie na znaczeniu. Bohater mógł tam przemieszczać się do dowolnego miejsca na wyspie, a nawet dopłynąć wpław do jednej z sąsiednich! I to samo czeka Was w Just Cause. Panowie z Avalanche Studios bowiem, mając do dyspozycji swój w pełni autorski silnik postanowili, że nadadzą rozgrywce w JC zupełnie inny wymiar. Ale to, że w grze można dostać się dosłownie wszędzie, wcale nie jest jej największym plusem. Na taki już prędzej zasługuje to, w jaki sposób można się dostać. A tu jedynym ograniczeniem jest chyba wyobraźnia gracza. Jeśli więc ktoś lubi długie wojaże, może spokojnie wpakować się komuś do samochodu, albo na motor i ruszać do celu. Jeśli zaś użytkownika pasjonują podróże morskie, nie ma najmniejszego problemu, aby zwiedzić terytoria przy pomocy łodzi, motorówki, skutera wodnego czy inego wodnego pojazdu. Co natomiast tyczy się osób preferujących podniebne igraszki (bez dwuznaczności, proszę), autorzy dorzucili jeszcze możliwość posadzenia tyłka za sterami najrozmaitszych samolotów, a także helikopterów. A na koniec zostawiłem sobie najciekawsze, mianowicie opcję korzystania ze spadochronu. Tak, tak – Rico ma go cały czas przy sobie, więc jeśli tylko zaistnieje taka potrzeba albo gracz będzie miał ochotę poszaleć, może z niego skorzystać. Co ciekawe, wcale nie musi unosić się w powietrzu. Może chociażby śmigać motorem w stronę urwiska, wyskoczyć z niego i puścić ów motor, po czym wydobyć zza pleców spadochon i bezpiecznie dostać się do wybranej części wyspy, albo nawet wylądować na dachu jakiegoś samochodu!
Jest więc tego sporo, bez dwóch zdań, a co najważniejsze – jest naprawdę widowiskowo. Jednak najbadziej podoba mi się to, że w Just Cause nie ma czegoś takiego, jak liniowość rozgrywki. Chociaż nie, może też nie do końca. Sprawa z tą nieliniowością wygląda bowiem w ten sposób, że podczas kiedy użytkownik wykonuje jedną z około dwudziestu głównych misji fabularnych, nie ma możliwości wyboru – leci jedna za drugą, dokładnie tak, jak zaplanowali to sobie scenarzyści. Jeśli natomiast chodzi o setkę zadań pobocznych, tych można podejmować się w całkowicie dowolnej kolejności. No ale piszę o tych misjach, a nie wspominam, jak one wyglądają tak naprawdę. Jedną z pierwszych jest wydostanie przywódcy pewnego kartelu z więzienia położonego na wyspie. I jakież tu nastąpiło zdziwienie z mojej strony, kiedy zauważyłem, że w Just Cause występuje cykl zmian dnia i nocy! Szczena mi po prostu opadła, bo pamiętam taki motyw głównie z przytaczanego już niejednokrotnie, i wydanego kawał czasu temu, Far Cry.W takim wypadku pomyślałem sobie, że lepiej będzie przeprowadzić akcję ratunkową właśnie w nocy. Zaczekałem zatem troszeczkę, aż na horyzoncie wyraźnie zacznie rysować się zachód słońca, po czym na motorze dostałem się na plażę, skąd wpław (trwało to dość długo) przepłynąłem na wyspę z więzieniem. Tam zaczaiłem się na wartownika na wieżyczce, a następnie po jego cichym wykończeniu wtargnąłem do głównego sektora kicia. Mój cel znajdował się na samym dole, ale od czego są schody. Kiedy przywódca kartelu był już uwolniony, niczym w filmie Desperado szedłem spokojnym krokiem rozwalając po drodze każdego z pojawiających się klawiszy. Co więcej, robiłem to z zupełnie innego ujęcia niż trzecia osoba. Było to niemal jak z pierwszej, ponieważ po naciśnięciu odpowiedniego klawisza myszki kamera zbliżała się do ramienia bohatera i z takiego też ujęcia pokazywała, co dzieje się wokół. A wystrzały, wybuchy i inne spektakularne akcje wyglądają wtedy naprawdę imponująco. Wrażenia zatem, jak sami widzicie, są po prostu niesamowite. Śmiem nawet stwierdzić, że ta produkcja to nie jest zwykła gra – to w zasadzie interaktywny film!
A jeśli dodać do tego sporą ilość narzędzi zniszczenia, jak chociażby karabiny maszynowe, pistolety, broń białą oraz wyobraźnię gracza… resztę dopowiedzcie sobie sami. Na uwagę zasługuje też fakt, że Rico może skorzystać z podręcznego komputera, dzięki któremu w każdej chwili będzie mógł wezwać np. wsparcie w postaci pojazdów zmechanizowanych. Albo dajmy na to, będzie miał także możliwość zabrania się do dowolnego miejsca na podręcznej mapie (kryjówki, itp.). Rozgrywka jest więc naprawdę rozbudowana, i tylko od gracza zależy, jak ją przeprowadzi. I właśnie na podstawie takiego zabiegu mogę w stu procentach stwierdzić, że Just Cause nie znudzi się tak szybko. Zwłaszcza że misje są złożone, co dodatkowo wydłuża czas zabawy.
Zawartość JC już znacie. Czas więc przejść do technicznej warstwy gry. Avalanche dzięki zastosowaniu najnowszych bajerów oddało graczom produkt, który z całą pewnością nie będzie musiał wstydzić się grafiki. Mnie osobiście najbardziej podobały się zachody słońca – coś pięknego, a o refleksach na wodzie właśnie podczas zachodu już nie wspominam. Bajka! Co tyczy się wyglądu lokacji, nie można im nic zarzucić. Wyglądają klimatycznie, są odpowiednio zagospodarowane, niczego im nie brakuje. Podobnie zresztą jak samym postaciom występującym w JC. Szkoda jedynie, że muzyka czasami kuleje. Ściślej rzecz ujmując chodzi o to, że niekiedy pewne kawałki mogą wkurzyć zamiast budować klimat. A jeśli ktoś dodatkowo nie lubi latynoskich rytmów, niech lepiej od razu wyciszy w menu muzę. Cóż mógłbym rzec na koniec... Just Cause polecam wszystkim, dosłownie wszystkim fanom gier akcji. A zwłaszcza tym, którzy lubują się w GTA, Total Overdose i Far Cry’u. Jestem całkowicie przekonany, że Just Cause dostarczy Wam mnóstwa emocji. Zatem, adios!
Just Cause to akcja w najlepszym wydaniu – śliczna grafika, ciekawe i złożone misje, niesamowity klimat. Lepiej uwierzcie, bo to nie bujda. Zresztą, sprawdźcie sami.
8.6
Muzyka niekiedy irytuje
Spore wymagania dla maksymalnych ustawień
Ogromna grywalność
Różnorodność sposobów na wykonanie misji
Bardzo duża przestrzeń eksploracyjna
Spektakularne, „filmowe” akcje
Nieliniowość
Cykl dnia i nocy
Śliczna oprawa wizualna
Długość rozgrywki
Co sądzicie jak dla mnie zapowiada się znakomicie!
fajny Książę [ Centurion ]
świetna gierka. bez dwóch zdań lepsza od total overdose, ale i gorsza od san andreas (dla mnie oczywiście) \. moja ocena to -9
Dony_Brasco [ Konsul ]
Czy to prawda ze mapka jest trzy razy większa niz w San Andreas? Czytalem w CD-Akction że gosciowi przelecenie mapy samolotem zajeło mu poł godziny naszego czasu.
endrzi®reloaded [ napster ]
mapa moze duza, ale wszystko bardzo podobne, ciagle prawie to samo;/ sterowanie 3+/10, inteligencja preciwnika 5+/10, ogolnie gra slaba, ale nie najgorsza
Spocony_Pan [ Pretorianin ]
Ja mam Tą Gre na PS2 i grafika (oczywiscie)nie powala,nie mozna zabardzo unikac strzałów,(rzut na ziemie albo cos jak matrix) no i włażenie na dach pojazdu - jak mozna na jednej rece sie podciagnąc i zrobic fikołka i przy 230 km/h sie spokojnie trzymac na daszku?1 dla ,mnie 8-