GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

moje dowcipy

28.07.2006
19:33
[1]

halohalohalo [ Konsul ]

moje dowcipy

NARODOWY

Króliczek pomyślał, że mogłby zrobić coś dobrego. Tak więc otworzył bardzo luksusowy kibelek z muzą na życzenie. Jako pierwszy klient przyszedł tygrysek. Króliczek go pyta:
- Jaką muzę ci zapuścić, tygrysku?
- Wiesz, może jakiś hip-hop.
Tygrysek wszedł do kibelka, a króilczek zapuścił mu muzę. Po jakimś czasie wychodzi i mówi"
- No, niezły wypas, królik- i rzucił mu piątaka.
Nastepnie przyszla tygrysica. A króliczek pyta:
- Jaką muzę ci zapuscić, tygrysico?
- Hm, może jakiś dance.
Tygrysica weszła do kibelka, króliczek zapuścił muzę, no i tak jak tygryskowi wczesniej, tak tez jej sie podobało i dała piątaka. Interes się kręcił, aż w pewnym momencie przybiega do kibelka niedżwiadek. A króliczek jak zawsze z pytankiem:
- Jaką muzę ci zapuścić, niedźwiadku?
Niedźwiedziowi bardzi się chciało, więc powiedział od niechcenia:
- Cokolwiek, tylko daj mi się załatwić!
No to króliczek wpuścił niedźwiadka i zapuścił mu muzę. Po chwili wychodzi z kibelka niedżwiadek, cały obsrany od pasa w dół, podchodzi do królika i krzyczy:
- Kuźwa, królik, jeszcze raz mi hymn puścisz!!!


POLITYCZNY

Polski minister udał się w oficjalną podróż do Francji. Jednym z punktów wizyty była kolacja u jego francuskiego odpowiednika. Widząc jego wspaniałą willę, z obrazami wielkich mistrzów na ścianach, pyta, jak on zapewnia sobie taki poziom życia ze skromnej pensji urzędnika republiki.
Francuz zaprasza go do okna"
- Widzi pan tę autostradę?
- Tak.
- Ona kosztowała 20 miliardów franków, firma wypisała fakturę na 25, a różnicę przekazała mi. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedzas owjego odpowiednika. Kiedy podjeżdża, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac, jaki widział w życiu. Stwierdza od razu:
- Dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie,ale w porównaniu do pana...
Polski minister podchodzi do okna:
- Widzi pan tę autostradę?
- Nie.
- No właśnie.


FIZJOLOGICZNY

Dyrektor szukał pracownika. Dał ogłoszenie, jego ludzie egzaminowali chętnych, aż zostało czterech. Dyrektor zadawał im pytania:
- Co jest najszybsze na świecie?
Facet pomyślał chwilę i mówi:
- To myśl. Wpada do głowy i jest.
- Świetnie- komentuje dyrektor.
Zwraca się do drugiego z tym samym pytaniem.
- Mrugnięcie- odpowiada kandydat.- Mruga się cały czas, a tego nie zauważamy.
- Bardzo dobrze- mówi dyrektor i pyta trzeciego. Ten mówi:
- Nie ma nic szybszego niż światło.
- Doskonale! A pan?- pyta czwartego kandydata.
- Według mnie najszybsza jest sraczka- kiedy źle się poczułem i pobiegłem do kibla, nawet nie zdążyłem pomyśleć, mrugnąć czy zaświecić światło i zesrałem się w gacie.


Żona do męża:
- Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci,
patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne!
Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż:
- Taaa... Poszczęściło Ci się.
Po paru dniach żona znowu mówi:
- Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie,
futro z norek wisi. Przymierzam - mój rozmiar!
Mąż kręci głową z podziwem:
- Szczęściara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu,
ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wkładam wczoraj rękę pod
poduszkę, wyciągam bokserki, przymierzam - i nie mój rozmiar!!


- Dlaczego autobus jeżdżący do Wąchocka jest szerszy niż dłuższy?
- Bo wszyscy chcą siedzieć przy kierowcy
- A dlaczego jest dłuższy niż szerszy?
- Bo się ludzie przyzwyczaili do kolejek.

28.07.2006
19:53
smile
[2]

$heyk [ Master Chief ]

Parę niezłych, ale nie mów, że sam je wymyśliłeś, bom niektóre już dawno słyszał...

28.07.2006
19:58
[3]

halohalohalo [ Konsul ]

Nie wymyslilem.Na pewnej stronie o dowcipach byly

28.07.2006
20:09
[4]

halohalohalo [ Konsul ]

oceniajcie dowcipy ktore sa w tym temacie

28.07.2006
20:25
smile
[5]

Curierek [ Legionista ]

szkoła:

W szkole podstawowej była wizytacja - przyjechał pan z kuratorium. Pech chciał, że wybrał sobie lekcję języka polskiego w pierwszej klasie - w klasie, w której uczył się znany wszystkim Jasio. Lekcję prowadziła młodziutka, atrakcyjna polonistka w krótkiej spódniczce i obcisłej bluzeczce. Pan wizytator został posadzony w ostatniej ławce, razem z Jasiem, bo to było jedyne wolne miejsce. Zajęcia polegały na tym, że pani pisała na tablicy zdanie, a dzieci zgłaszały się do odczytania go na głos. W pewnym momencie podczas pisania pani upuściła kredę, schyliła się po nią, podniosła i pyta:
- Drogie dzieci, kto teraz przeczyta co napisałam
Między innymi zgłosił się Jasio, który nie zwykł był zabierać głosu na lekcji. Pani widząc jego podniesioną rękę chciała dać mu szansę wykazania się i poprosiła go do odpowiedzi.
- Ale ma dupę. - powiedzial Jasio.
- Źle! Dwója! - krzyknęła pani momentalnie czerwieniejąc na twarzy.
W tym momencie Jasio obraca się do wizytatora i głosem pełnym oburzenia mówi:
- Jak się nie zna literków, to się nie podpowiada!


zwierzęta:


Niedźwiadek kupił motorek. Zadowolony jedzie przez las i spotkał zajączka.
Pyta się:
- Ty zając chcesz się przejechać?
- No pewnie.
- Wsiadaj.
Jadą przez las 40 na godzinę, 50, 60. Nagle niedźwiadek poczuł mocny uścisk i mokro. Pyta się:
- Ty zając, zlałeś się ze strachu?
Na to zajączek ze spuszczona głową.
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem.
Zając postanowił się odegrać. Zapożyczył się i kupił szybszy motorek. Szukał niedźwiadka. W końcu szczęśliwy znalazł. I pyta się:
- Ty niedźwiedź chcesz się przejechać?
- No pewnie.
Jadą przez las 40 na godzinę 50, 60, 70, 80. Nagle zajączek poczuł mocny uścisk i mokro. Szczęśliwy pyta się niedźwiadka:
- Ty niedźwiedź, zlałeś się ze strachu?
Na to niedźwiadek ze spuszczoną głową:
- Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem.
Zając szczęśliwy odpowiada.
- No to się zaraz zesrasz, bo nie mogę dosięgnąć do hamulca



myśliwy:



Myśliwy wybrał się na biegun, aby upolować niedźwiedzia polarnego.
Po kilku godzinnym oczekiwaniu wreszcie pojawia się niedźwiedź. Myśliwy celuje kilka minut po czym strzela i nie trafia.
Za chwile na ramieniu czuje łapę,odwraca się i widzi misia do którego strzelał. Miś mówi:
-Wiesz, my tu mamy takie zasady, że jak ktoś na nas poluje i nie trafia to my go gwałcimy.
Co powiedział to zrobił.
Myśliwy się wkurzył, wrócił do domu, codziennie kilka godzin trenuje strzelanie. No ale minął rok, myśliwy znowu pojechał na biegun, ukrył się i czeka. Po kilku minutach pojawia się ten sam niedźwiedź.
Myśliwy celuje, celuje, strzelił - nie trafił. Po chwili czuje łapę na ramieniu,odwraca się a tam stoi niedźwiedź, który mówi:
- Wiesz stary zasady znasz, co ja ci będę tłumaczył.
Myśliwy się totalnie wkurwił. Wrócił do domu i cały czas trenował.
Minął rok i znowu pojechał na biegun. Zaczaił się i po kilku minutach pojawił się niedźwiedź. Myśliwy celuje, pół godziny strzela i nie trafia. Po chwili czuje łapę na ramieniu, odwraca się a tam stoi niedźwiedź, który mówi:
- Stary, ty tu chyba nie przyjeżdzasz na polowanie...



pudel:


Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe
życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki.
"Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada do padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie: "Mmmm... jaki smaczny ten lampart... rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co za rozkosz...".
Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy. "Oj,
niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co robić?"
Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wnerwił się strasznie.
Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby byłaświadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie: "Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta, a ta cholera, nie wraca i nie wraca..."

29.07.2006
17:14
[6]

halohalohalo [ Konsul ]

Sierżant tłumaczy zasady metrycznego układu jednostek:
- W układzie metrycznym woda wrze przy 90 stopniach.
Na to szeregowiec:
- Najmocniej przepraszam, panie sierżancie, woda wrze w temperaturze 100 stopni.
- Oczywiście, co za głupia pomyłka! To kąt prosty wrze przy 90 stopniach.

- Tato kto to jest tranzwestyta??
- Nie wiem. Zapytaj mamy... On ci powie...

Stary Żyd dawał do gazety nekrolog po swojej żonie i spytał o cenę.
- Do pięciu wyrazów za darmo.
- Nooo... to niech będzie: "Zmarła Zelda Goldman."
- Ma pan do dyspozycji jeszcze dwa wyrazy.
- To niech będzie: "Zmarła Zelda Goldman, sprzedam Opla."

Podoficer do rekrutów:
- Musicie zawsze patrzeć wrogowi prosto w oczy. Kowalski! Co się tak na mnie gapisz!?

Jasiu przybiega do mamy:
- Mamo, mamo, mowią że ja jestem nienormalny!!
- A kto tak mówi, Jasiu?
- Muchy.

Egzamin na Wydział Prawa i Administracji na Uniwersytecie Gdańskim. Egzaminator do starającego się o przyjęcie:
- Dlaczego chce Pan studiować właśnie prawo? I to u nas?
- Tato... nie wygłupiaj się...

W stołówce w kolejce po zupę rozmawiają dwaj studenci:
- Masz jakieś wieści z domu?
- Niestety. Ani złotówki.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.