GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Porody rodzinne

14.06.2002
08:43
[1]

Patrokles [ Konsul ]

Porody rodzinne

Do podjęcia przeze mnie tego wątku zmotywowała mnie jedna z audycji radiowych poświęcona porodom rodzinnym, własne doświadczenia nabyte podczas narodzin moich 2 kolejnych synków oraz relacja mojego przyjaciela, któremu 3 dni temu urodziła się córeczka.

Wiem, że w podejściu ludzi do porodów rodzinnych wiele się w ostatnim czasie zmieniło i coraz częściej pary decydują się na wspólne uczestniczenie w przyjmowaniu potomka na świat. Są jednak i tacy, którzy z różnych przyczyn pozostają sceptyczni bądź zdecydowanie przeciwni.
Ciekaw jestem jakie jest wasze zdanie w tej materii.

14.06.2002
08:45
smile
[2]

Attyla [ Legend ]

Jestem zdecydowanie za. Co prawda sam nie uczestniczylem przy narodzinach mojej malej dziewczynki, ale cesarskiego rodzinnosc nie dotyczy:-))))))

14.06.2002
09:28
[3]

Patrokles [ Konsul ]

Może kiedyś i to stanie się możliwe. Nie wiem jednak ilu panów by to wytrzymało.

14.06.2002
09:47
[4]

Leia [ Pretorianin ]

Patrokles ---> kobiety wytrzymuja duzo gorsze rzeczy, Wy musicie sie tylko przygladac. Nie powiesz mi chyba, ze facet tego nie zniesie? Wrazliwcy, kurdebele... ;-) Ja jestem zdecydowanie za porodami rodzinnymi. W koncu to dziecko obojga rodzicow, nie?

14.06.2002
09:53
smile
[5]

Attyla [ Legend ]

Leia - zniesc cesarskie nie jest tak trodno. Zwlaszcza, ze spisz jak zabita:-))))) To facet musialby sie przygladac jak kroja mu ukochana i wytrzymac widok krwi, na ktory wielu jest uczulonych. Efekt jest tym potezniejeszy, ze zwykle zaden z tych niefortunnych tatusiow nie ma wczesniej zadnych doswiadczen z krwia. Powiem Ci tylko, ze podczas pierwszej sekcji zwlok, jaka ogladalem zemdlalo lub zemdlilo sie wprost na podloge ponad 3/4 grupy w ktorej bylem. Grupy w wiekszosci zlozonej z tych nad wyraz wytrzymalych dziewczyn:-))))))) A trzeba Ci wiedziec, ze krojenie zywego jest jeszcze ciekawcze;-)))))

14.06.2002
10:11
[6]

Patrokles [ Konsul ]

Attyla. Właśnie przypomniałeś mi moje wrażenia z sekcji. To było chyba na 4 roku prawa. Efekt wizualny jest niczym w porównaniu do zapachów. Moje "ulubione" to podczas piłowania czaszki no i wydobycie wnętrzności. Co ciekawe nikt z grupy nie zemdlał tylko jednej panience zakręciło się w głowie.

14.06.2002
10:12
[7]

Ines [ Ines ]

Nie przechodzilam przez porod rodzinny, wiec sie nie wypowiem. Ale mam co nieco do tego, cytuje: [zniesc cesarskie nie jest tak trodno. Zwlaszcza, ze spisz jak zabita:-)))))]. Przez to akurat przeszlam i choc dostalam ogolne znieczulenie, to niestety jak przez mgle, ale slyszalam rozmowe lekarzy i czulam jak mnie tna, tylko ze nie moglam nic powiedziec (pozniej to sie wyjasnilo, ze przez jakas cholerna rurke w gardle do oddychania, czy cos w tym stylu). Wydaje mi sie, ze po TYM przezyciu wiem, jak wyglada pieklo, bo wtedy czulam sie tak, jakby mi diabli wnetrznosci wyrywali i nie dawali mi nawet chwili wytchnienia, zeby odpoczac od tego okropnego bolu. Nie zmienia to faktu, ze dziecko swoje pokochalam odrazu i kocham i nie przenioslam na niego tych negatywnych odczuc. Minelo juz 10 lat, a ja do tej pory zywo to wszystko pamietam i ze strachu przed tym bolem nie zdecydowalam sie nigdy na drugie dziecko. Chcialam nawet adoptowac drugie, ale maz sie nie zgodzil. Ale moze gdyby byl przy pierwszym cesarskim, to inaczej odnislby sie do tego. Przepraszam, ze troche przydlugie i nie calkiem na temat.

14.06.2002
10:19
[8]

Leia [ Pretorianin ]

Attyla ----> teraz sie cesarskie ciecie robi przy tzw znieczuleniu zewnatrzoponowym. Delikwentka jest przytomna, gada z lekarzem, tylko bolu nie czuje np od szyi w dol. Krew sika... jest wesolo ;-) Chociaz dla mnie sto razy bardziej obrzydliwa jest np operacja powiekszania piersi... A ogladanie zakrwawionego dzidziusia to chyba kazdy zniesie :)

14.06.2002
10:23
[9]

ojciec Rydzyk [ Legionista ]

NIE SA WAM POTRZEBNE ZADNE NOWOMODNE PORADY rodem z szatanskiej brukseli!!! Calkowiecie wystarcza wam porady udzielone na naukach przedmalzenskich - dostepne takze w wersji korespondencyjnej (po informacje dzwon do naszego radio ma ryja). Pamietajcie musicie zyc naszym radiem i kosciolem! Kola naszego radio ma ryja udziela wam wszelkiego wsparcia. Zapisujcie sie do nich. Stancie sie czlonkiem wielkiej rodziny przyjaciol radio ma ryja.

14.06.2002
10:25
smile
[10]

~Łupieżca~Umysłów~ [ sp. z o.o. ]

Nigdy nie byłem ojcem , ale sądze że mógłbym tego nie wytrzymać nerwowo :)

14.06.2002
10:36
[11]

Attyla [ Legend ]

Sam oczywiscie cesarki nie przezylem, wiec nie moge sie wypowiadac. Slyszalem jednak co nieco i z tego plynela moja ocena cesarki. Mnie tez kiedys kroili. Chcieli mnie uspic, ale zgodzilem sie tylko na miejscowe. Rzeczywiscie jest tak jak piszesz Ines, moze z wyjatkiem tego bolu. Rzeczywiscie czulem jak mi grzebali w bebechach, ale na tym koniec. Bol nadszedl dopiero pozniej. Ale nie taki jakiego sie spodziewalem. Bylo to raczej tepe i szorstkie. W kazdym razie nic szczegolnego. A zniesienie widopu okrwawionego babaska naprawde nie powoduje takich efektow jak krew ze swierzej rany. Znosilem kiedys z gor do szpitala kolesia z otwartym zlamaniem goleni to wiem:-))))). Najwiekszym problemem bylo zalozenie opatrunku, ucisku i usztywnienie, bo krew sikala jak glupia. Naprawde nie czulem sie wtedy najlepiej. Zwlaszcza, ze mialem wtedy bodaj 15 czy 16 lat i byl to pierwszy taki widok w moim zyciu.

14.06.2002
10:42
[12]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Mój ojciec był na porodzie rodzinnym mojego brata. Wszystko szło dobrze, do momentu kiedy kazali mu przeciąć pepowine. A jest on zupelnie do mnie nie podobny i nie znosi widoku krwi. Ale dzielnie odwrócił głowę i przeciął.

14.06.2002
10:45
[13]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Ja raczej nie mam za sobą doświadczeń porodowych(jeszcze) ale uważam ze to indywidualna sprawa rodziny i powinni to sobie ustalać wcześniej. Myślę że bym chciała żeby przy moim porodzie uczestniczył mąż- w końcu to on też narobił, nie?:) I nie mówcie ze facet bardziej cierpi w czasie porodu, bo mnie śmiech bierze:))

14.06.2002
10:51
[14]

kami [ malutkie maleństwo ]

Jestem za i podzielam zdanie Foxxxy, facet bardziej cierpi? Smiech na sali... Delikatni sie znalezli.. Shadowmage --> to Ty tak krew lubisz?;)

14.06.2002
10:57
[15]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Kami-->pewnie, że tak. Nawet zastanawiałem sie nad studiwaniem medycyny, ale wtedy moja babcia by mi sie zwierzała ze swioch wszystkich problemów, a to potrafi być naprawdę wkurzające.

14.06.2002
10:58
[16]

kami [ malutkie maleństwo ]

Shadow --> i jeszcze moze tez jestes wampirem?

14.06.2002
10:58
[17]

Attyla [ Legend ]

A kto tak twierdzi? Facet bardziej cierpi? Toz to oczywista bzdura!

14.06.2002
10:58
smile
[18]

kami [ malutkie maleństwo ]

Jak ja..

14.06.2002
11:00
[19]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Eeee, tam. Wampiry to przeżytek. Rozkładam je jednym palcem. A i posiłki nie bywaja zwykle zbyt higieniczne.

14.06.2002
11:02
[20]

kami [ malutkie maleństwo ]

Shadow --> przezytek czy nie, jestesmy i nic sie juz nie da zrobic Ale zbaczamy z tematu. Chcialam jeszcze dodac ze krew w tym wszystkim to akurat male piwko, bol jest najistotniejszy.

14.06.2002
11:03
[21]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

to daletego,ze faceci sa w gruncierzeczy tacy...słabi ;) ja nigdy nie zgodze sie na porod rodzinny:/ z taklich powodów, ze nei che abu ojceic moich dzici patrzył na to całe zajscie...moje cierpieni (moze krzyki) mnostwo krwi, zkrwawione dziecko i ja. To nie ejst widok dla faceta. Pokarzą mu mnie z dzieckiem jak bedzie po wszystkim.

14.06.2002
11:35
smile
[22]

Attyla [ Legend ]

Nie przesadzaj X-Cody z ta slaboscia. Nie siest tak zle. Oczywiscie, ze jest kupe niedorobionych palantow ale i tak wiekszosc wie po co nosi portki:-)))))))

14.06.2002
11:57
[23]

Patrokles [ Konsul ]

A ja wam powiem, że przeżycia sa niesamowite. Wszyscy demonizują poród, szczególnie ci którzy nie wiele mają z nim do czynienia. Nie mogę się wypowiadać co do cierpień i zmagań rodzącej. Wiem jednak, że w przypadku porodu mojej żony, ona bardzo potrzebowała mojej obecności, szczególnie podczas pierwszego dziecka. Doniosłość chwili, oczywiście dla osób choć trochę uświadomionych, przesłania wszelkie kwestie estetyczne. Pomyślcie jesteście świadkiem narodzenia waszego dziecka, krwi z waszej krwi. widzicie jego pierwsze oddech i słyszycie pierwszy dźwięk jaki wydał na tym świecie. Tuż po porodzie ojciec wraz z dzieckiem przechodzi do kącika noworodka, tam jest świadkiem wszystkich zabiegów wykonywanych przez położną lub pediatrę a następnie dostaje dziecko w swoje ramiona. Są to chwile nie zapomniane. A uczuć towarzyszących nie da się opisać. Podobnie jak nie da się słowami uczucia rodzącego się w sercu na widok dziecka w pierwszych chwilach po urodzeniu, gdy zostaje położone na piersiach matki. Wtedy w jednej chwili przerażone często płaczące stworzenie w jednej chwili cichnie i w poczuciu bezpieczeństwa wtula się w tą, która go nosiła przez 9 miesięcy i którą czuło w dzień i w nocy. Największy twardziel wymięka.

14.06.2002
12:28
[24]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Patrokles-->Pięknie to powiedziałes...

14.06.2002
12:47
[25]

Astrea [ Genius Loci ]

Ines---> bardzo współczuję... Swoją drogo to nie była medycyna tylko kowalstwo. Znieczulenie powinno zadziałac! Nie powinnas NIC czuc! Konowały jedne...A potem narzekają ze przyrost naturalny jest ujemny :-(( To bylo piekielnie przykre doswiadczenie, ktorego najgorszemu wrogowi sie nie zyczy, jeszcze raz wspolczuje. Co do porodow rodzinnych... Rodzilam w panstwowym szpitalu w maximum intymnych i sprzyjajacych porodowi warunkach: tzn. rodzilysmy po trzy na sali a na korytarzu czekały nastepne panie ;-) Nie bylo mowy o wejsciu kogokolwiek z rodziny, ale nie o tym chcialam pisac. Otoz... Niektorzy panowie zle znosza widok krwi. Slyszalam nawet ze po porodzie rodzinnym mąż nabrał takiego wstretu do swojej zony, ze doszlo do rozwodu! No i ciekawa jestem co by bylo, gdyby kazdy mąż obecnej w tym krytycznym dniu ze mna na sali na sali kobiety uslyszal, co ona o nim sądzi przechodząc przez tzw. bóle... A teksty padałyt różne, np. taki: "Ty sk@#$%^&&&*... więcej ci nie dam!!!!!!!!" Czy to bylo spontaniczne? Czy w obecności męża padłyby inne słowa...? ;))))))))))

14.06.2002
12:57
smile
[26]

eeve [ Patrycjószka ]

To teraz wersja z mojego (babskiego) punktu widzenia :). W istocie przezycia sa niesamowite, tym bardziej, ze kiedy zaczyna byc naprawde nieznosnie, to obecnosc bliskiej osoby jest naprawde niezbedna... (porod z jednej strony jest cudownym przezyciem, z drugiej zas przez pewien czas kobieta odczuwa pewnego rodzaju... dyskomfort, ze to tak ujme :P) Moj kochany maz byl obecny przy narodzinach naszego synka i uwazam ze bez niego po prostu bym sobie nie poradzila. Jego obecnosc sprawila ze nie bylam tak spanikowana i przestraszona. Dzieki niemu czulam sie naprawde pewnie i bezpiecznie. Kiedy w koncu nasze malenstwo przyszlo na swiat popatrzylam na mine mojego Rysia. Byl taki dumny i jednoczesnie wzruszony... tego sie po prostu nie da slowami opisac. Pozniej jak moj maly skarb mial bezdech i zabrali mi go na kilka godzin, to tez nie wiem co bym zrobila, gdyby mojego Rysia przy mnie nie bylo... Partokles ---> co to jest kacik noworodka? Tam gdzie mieszkam niestety nie ma czegos takiego i wszystkie zabiegi na dzidziusiu wykonywane sa w obecnosci obojga rodzicow :) P.S. A tak wyglada moja dzidzia po ponad 2 1/2 roku po urodzeniu (no... musialam sie pochwalic) - akurat robilismy ciasto:))

14.06.2002
13:05
[27]

eeve [ Patrycjószka ]

Astrea ---> w miescinie gdzie mieszkam porod rodzinny jest jedynym sposobem, zeby miec odrobine intymnosci, bo w przeciwnym razie to moga byc i 4 kobiety na sali (sa jeszcze 2 zapasowe lozka na korytarzum jakby sie zdarzylo wiecej rodzacych w danej chwili) :))

14.06.2002
13:05
[28]

Patrokles [ Konsul ]

eeve. Kącik noworodka jest chyba w każdym szpitalu w Szczecinie gdzie mieszkam. To małe pomieszczenie wydzielone z lub sąsiadujące z salą porodową. Tuż po porodzie ojciec wraz z dzieckiem przechodzi tam i czeka aż położne i lekaż "oporządzą" mamę, tj. m.in. zszyją. Potem po około 30 minutach wszyscy znów są razem.

14.06.2002
13:48
smile
[29]

draczeek [ Konsul ]

Było to 5 lat temu... Bardzo dobrze to wspominam(y) :))) W wyniku całego zajścia biega sobie takie małe/fajne i "przeszkadza" (częściej _pomaga_ żyć). A co do "porodów rodzinnych".... Myślę, że to oczywiste, ale napiszę: przede wszystkim musi być zgoda obu stron na chęć uczestnictwa w tym WIELKIM wydarzeniu. Bez zmuszania drugiej strony. (np. "Skoro mnie kochasz, to...") Druga sprawa: "Szkoła Rodzenia" i zdobycie jak największej ilości informacji na temat porodu. Ten mąż potem ma przecież pomagać! Matka (tu paradoks!) - też! No chyba, że poród ma się na 100% skończyć "cesarką" i wiadome jest to już przed terminem. Matka pozostaje pod "opieką" położnych, ale dysponując pewną wiedzą może sama trochę sobie ulżyć/pomóc - przecież jest świadoma (pod warunkiem, że nie stosuje się na "dzień dobry" narkozy,znieczulenia i oxytocyny). Ci, którzy przeszli przez szkołę rodzenia być może wiedzą co to jest. Przyspieszacz, stymulator skurczów, coby się dziecko szybciej urodziło i położne mogły sobie wcześniej pójść na plotki/kawę/papierosa. (Tak, taaak. Mam negatywne zdanie o służbie zdrowia, ale troche się nasłuchałem/doświadczyłem. Oczywiście zdarzają się wyjątki potwierdzające! regułę). Podobno o tej oxytocynie i innych rzeczach/metodach/lekach stosowanych w trakcie porodu nie usłyszy się na każdej szkole rodzenia. Bo po co "pacjent" ma się wtrącać do pracy "profesjonalistów"? Myśmy trafili na położną nie związaną z żadnym szpitalem, kliniką, przychodznią. Prowadziła prywtną praktykę położniczą i szkołę rodzenia też. Przygotowała nas "na medal", czego dowodem jest zdrowe, radosne i prawidłowo się rozwijające dziecko. Oczywiście nie wszystko w przypadku porodów jest kwestią wiedzy - jest jeszcze Bóg. Nooo... w takich _ciężkich_ chwilach jak poród powinno się o tym szczególnie pamiętać (choć naprawdę nie ma na to czasu! - refleksja przychodzi później). Bo co jeśli coś się nie uda? Jeśli któreś nie przeżyje/urodzi się kalekie/itp. ? Oczywiście nie bierze się takiej ewentualności pod uwagę! Robi się po prostu tyle ile można w tym przypadku zrobić. Jak najbardziej pomóc. Jak najmniej zaszkodzić. Oczywiście, że to bzdura, że facet cierpi w trakcie porodu. No może jakiś bardzo empatyczny, albo jak w czasie skurczu żona kopnie go w krocze. ("To przez Ciebie TAK cierpię!" ;) JA nie cierpiałem. Fakt, że nie miałem czasu. Ciągle było coś do zrobienia. Poród zaczął się o 13: 00, a skończył trochę po pólnocy. Byłem obecny przy niej caly czas. A poza tym "poród rodzinny" to nie tylko matka + ojciec. Czasami bywa tak, że matka dziecka woli urodzić swoje "małe" w obecności swojej matki (czyli "babci małego"), albo innej drogiej osoby. Petrokles --> Chyba jesteś świeżo po całym zajściu. Ja pamiętam wszystko barzdzo kiepsko, właściwie to tylko atmosferę napięcia i oczekiwania (radosnego - oczywiście!) A może tylko _chcę_ tak to pamiętać? Asrea --> Współczuję. NA-PRA-WDĘ!!! Chcesz 100 % intymności przy porodzie? Zawsze pozostaje możliwość urodzenia dziecka w domu. Nasze babki tak rodziły naszych rodziców i co? Źle było? To jest dopiero prawdziwy poród rodzinny! A tak w ogóle to ciekawe jak polskie prawo ustosunkowuje się do tego typu porodów ( w domu)? Wolno, czy nie???

14.06.2002
14:41
[30]

eeve [ Patrycjószka ]

Partokles ----> to nic jak tylko pozazdroscic waruknow... ale w koncu Szczecin jest znacznie wiekszy niż Brzeg na Opolszczyznie, gdzie wszystkie zabiegi na mamusi i dzidzi sa wykonywane w obecnosci tatusia, a to niekiedy bywa krepujace, zwlaszcza jesli chodzi o mamusie, brrr... Draczeek ----> porody w domach nie sa raczej praktykowane (chyba ze kobieta sie na polozniczy nie zglosi i nikomu nic nie mowiac urodzi w domu), wlasnie ze wzgledu na cudowny stan polskiej sluzby zdrowia... bo przeciez jak na porodowce maja jedno KTG (dla niewtajemniczonych: takie cos co bada tetno dziecka i sile skurczow porodowych) to go do jakiegos domu nie wywioza... poza tym jak taki madry lekarz nie zorientuje sie ze przy porodzie cos jest nie tak, pomimo ze zapowiadal sie bez komplikacji to kicha. Moja kolezanka na przyklad trafila pod skalpel po kilku godzinach akcji porodowej, gdzie lekarz nie zorientowal sie ze dziewczyna sobie rodzi a dziecko nijak sie nie ma jak wydostac na swiat, bo skurcze i owszem wystapily, ale poza nimi organizm nie przygotowal sie jak nalezy (czytaj: zero rozwarcia)... i jak przyszla zmiana lekarzy to w ciagu 5 minut zrobili jej cesarke ( i teraz ma takie ciach na pol brzucha)...

14.06.2002
19:12
[31]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

draczeek--->Porod domowy jest mozliwy, aole musi byc obecna połozna ze szpitala i trzeba podpisac kupe papierkow, ze w razie czego sami bierzecie odpowiedzialnosc.

15.06.2002
11:35
smile
[32]

DKAY [ Generaďż˝ ]

Mówcie dziewczyny co chcecie ale ja mógłbym tego nie wytrzymać. Myśle że mojej partnerce nie pomógłby zbytnio widok jak robię się blady po czym upadam na ziemię niczym trafiony. Mówie poważnie.

15.06.2002
12:17
[33]

Leia [ Pretorianin ]

DKAY ---> chyba troche przesadzasz. Twoja kobieta mialaby to wytrzymac, a Ty nie? Beeee.... Zapraszam na watek o zniewiescieniu facetow ;-)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.