GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

problem z chłopakiem i USA

14.06.2006
13:37
[1]

naughty_girl87 [ Pretorianin ]

problem z chłopakiem i USA

jestem z moim chłopakiem prawie dwa lata, traktujemy się bardzo poważnie. on wyjechał na 4 miesiące do USA do pracy, początkowo trudno było mi się z tym pogodzić, ale nie miałam wyboru. wiedział że nie ma mnie co przekonywać do wyjazdu do Stanów na stałe, bo nie zgodze się na to - ze względu na moich rodziców.

dziś zadzwonił i powiedział że powinnam poważnie pomyślec o wyjeździe, bo tam życie jest lepsze, więcej się zarabia itp. zaznaczył przy okazji żebym się nie bała, bo on mnie nie zostawi, beze mnie nie chce tam żyć. po raz kolejny obiecał że wróci planowo we wrześniu. to wszystko powinno mnie uspokić, ale mimo jego zapewnień boję się że coś mu się odmieni i stwierdzi że może tam życe beze mnie - a ja nie wyobrażam sobie już bez niego życia, przez tan czas który ze sobą spędziliśmy bardzo się ze sobą zżyliśmy, stał się dla mnie nie tylko chłopakiem ale i najlepszym przyjacielem.

dodatkowo jego rodzina chyba chce żeby on został tam na stałe - przynajmniej tak wnioskuję z ich zachowania ( nie chcą mu pomóc w kłopotach związanych z rekrutacją na studia, mówią coś na temat podjęcia przez niego studiów w USA). także mam problem - z jednej strony wierze w to co mówi, kocham go i on mnie też kocha, ale mimo to boję się. zaczęłam nawet zastanawiać się nad wyjazdem, ale nie mogę i nie chcę zostawić rodziców.

ehh ale to wszystko jest trudne. no ale w sumie nikt nie mówił że będzie łatwo. wyrzuciłam z siebie wszystko, lepiej mi teraz, może będę w stanie popatrzeć na to z dystansu. ciekawa jestem jakie jest wasze zdanie o moim problemie. tylko proszę bez głupich komentarzy.

14.06.2006
13:39
[2]

Kompo [ alkopoligamista ]

To może powinnaś zacząć poważnie myśleć nad tym wyjazdem?

14.06.2006
13:42
[3]

olivier [ Senator ]

Jedź. Jak długo można trzymać się Mamy za spódnicę?

14.06.2006
13:42
[4]

_nyx_ [ !!!!!!!!!!!!!!1111111111 ]

Rzuci cie i zostaniesz imigrantka bez szans na normalne zycie.

Zdobadz wyksztalcenie w Polszy dopiero potem mysl o wyjezdzie.

14.06.2006
13:42
[5]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Wyjedź i sprowadź swoją rodzinę tam.

14.06.2006
13:44
[6]

bles [ Konsul ]

Jezeli wszystko jest tam ustawione to ja bym wyjechal, w polsce nic dobrego cie nie czeka oprocz nauki przez caly rok i tyrania na zachodzie w wakacje (no chyba ze masz bogatych rodzicow). A po studiach tyrania przez caly rok i wakacje za upokarzajace pieniadze.

14.06.2006
13:45
[7]

Loiosh [ Generaďż˝ ]

Zdobadz wyksztalcenie w Polszy dopiero potem mysl o wyjezdzie.
Jakby to tam cos znaczylo.

14.06.2006
13:46
smile
[8]

toolish [ Kill 'Em All ]

Powinniście iść na kompromis i oboje zamieszkać np. w Wielkiej Brytanii.

14.06.2006
13:48
[9]

naughty_girl87 [ Pretorianin ]

z moim rodzicami byłby problem - to są już starsi ludzie, nie mieli by szans na znalezienie tam pracy, ( nie znają języka) i nie sądze żeby potrafiliby się zaklimatyzować ( mieszkamy na wsi, a mój chłopak w Chicago). a zostawić ich nie mogę, bo mają tylko mnie.

kolejny problem to wykształcenie - w tym roku zdałam maturę, tam jeżeli chciałabym pojść na studia musiałabym stracić ze 3 lata żeby się dokształcić, a wujechać po to żeby gdzieś zachrzaniać na sprzątaniu do końca życia??.....

eh ale co zrobie jak on będzie chciał zostać...

14.06.2006
13:50
[10]

meryphillia [ Progressive ]

Szczerze dziewczyno??

Albo od razu zapomnij, albo jedz.
Na odleglosc milosc nie ma najwiekszego sensu i szansy powodzenia, a juz masz raczej pierwsze znaki, iz gosciu zaczyna sie mocno zastanawiac co dla niego wazniejsze.
Moze jestem brutalny, ale taka jest rzeczywistosc. A skad to wnosze, pewnie zapytasz?...

Poltora roku temu zostawilem w domu najsliczniejsza kobiete, jaka w zyciu zostawilem i trafilem do Anglii. A teraz nawet juz nie mam z Nia kontaktu i z tego co slyszalem, ma meza i dziecko :?

No ale zycie sie toczy dalej...

14.06.2006
13:50
[11]

Coolabor [ Piękny Pan ]

bez sentymentów wyjechałbym i szczerze mówiac trochę Ci zazdroszczę...

edit: zauważyłem, że ci co wyjeżdżają rzeczywiście mają w nosie tych, co zostają w kraju - i niezależnie czy są to ich dziewczyny/chłopaki, przyjaciele, znajomi... z doświadczenia wiem, że kontakt się urywa a i oni potem dziwnie się odnoszą do dawnych znajomych itd. Taki swoisty snobizm... :P

meryphillia > Twój wybór, ponoś teraz konsekwencje i nie miej do nikogo żalu. respect

14.06.2006
13:51
smile
[12]

toolish [ Kill 'Em All ]

Poltora roku temu zostawilem w domu najsliczniejsza kobiete, jaka w zyciu zostawilem i trafilem do Anglii. A teraz nawet juz nie mam z Nia kontaktu i z tego co slyszalem, ma meza i dziecko :?


nieźle...

14.06.2006
13:54
smile
[13]

meryphillia [ Progressive ]

toolish >>> ta bylbys na moim miejscu, to bys inaczej spiewal :?

...szczegolnie ze w Anglii, spotkac przesliczna dziwczyne, to tak jak w Baltyku zostac pozartym przez Wieloryba (skojarzenie z Wielorybem, jak najbardziej trafione :))))))

14.06.2006
13:56
[14]

Bramkarz [ brak abonamentu ]

60 pomysłów na godzinę?

https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=4820430
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=5031693
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=5091933

W twojej sytuacji wypada sobie na poczatku odpowiedzieć na pytanie czy z tym chłopakiem zamierzasz być do końca życia :)

PS. No jeszcze pozostaje sprawa legalności pracy i pobytu w USA

14.06.2006
13:57
[15]

SebNET [ Nigga 4 Life ]

Ja bym na twoim miejscu wogole sie nie zastanawial tylko jechal do US do chlopaka, tam przynajmniej bedziecie mieli jakas przyszlosc, a w Polsce to mozna sie dorobic tylko garba, niczego wiecej. A jesli Ci zalezy na rodzicach to przeciez mozesz ich odwiedzac co jakis czas, samoloty lataja przeciez z US do PL :-) A przeciez moga oni rowniez Ciebie i twojego chlopaka odwiedzic w US, zaden problem. Mowie Ci nie zmarnuj tej szansy, ja na twoim miejscu wogole bym sie nie zastanawial tylko pakowal graty, wiatr w zagle i fruu na zachod :-)

14.06.2006
13:59
[16]

Artur20 [ Generaďż˝ ]

Prosta sprawa jak dla mnie. Jesli wiesz ze na 100% nie mozesz wyjechac (obojetnie z jakich wzgledow, ale nie ma takiej opcji ze wyjezdzasz), to wyjscia sa dwa. Albo on wraca do Ciebie, albo się pożegnacie i bedzie to "nieszczesliwa milosc" :-) Raczej to drugie, bo mam wrazenie ze dla niego pobyt tam bardziej sie liczy niz Ty.

14.06.2006
14:03
[17]

el f [ RONIN-SARMATA ]

4 miechy to nie tak wiele, marynarze mają regularnie nawet i dłuższe okresy rozłąki i jakoś żyją ;)

Jak nie możesz czy nie chcesz wyjechać, to nie wyjeżdżaj. A jeśli chodzi o rodziców, to... chłopaków czy nawet mężów możesz mieć wielu, rodziców masz tylko jednych i innych mieć nie będziesz.

14.06.2006
14:19
smile
[18]

sasquath_ [ Konsul ]

zapyataj sie co tam robi:)


"rodziców masz tylko jednych i innych mieć nie będziesz"---> trudno zeby bylo inaczej, ale jak mawiaja: sukces moze miec wielu ojcow.




14.06.2006
14:28
[19]

szuru-buru [ Konsul ]

Jak przyjedzie to się ochajtajcie (skoro go kochasz) i jako jego żona wyjedz tam z nim.....

14.06.2006
14:33
[20]

kiowas [ Legend ]

Tak jak mówi elf - dobrze, że jestes przywiązana do rodziców i chcesz im pomagać.

Jeśli facetowi na tobie zależy będzie musiał wybierać - życie z tobą, może cięzsze, czy bez ciebie, może latwiejsze.

14.06.2006
17:22
[21]

naughty_girl87 [ Pretorianin ]

szczerze to myśle być z nim do końca życia ( tylko proszę bez tekstów że to śmieszne w moim wieku ) nawet rozmawialiśmy o małżeństwie w kontkeście wyjazdu. ale strach nadal pozostaje.

a do Polski jestem bardzo przywiązana, była w Stanach 3 razy i mimo tego co tam widziałam to prawie się rozpłakałam jak wyszłam z samolotu na Balicach, taka byłam szczęśliwa że wróciła. cięzko jest mi wyobrazić sobie życie z dala od Polski.

14.06.2006
17:27
[22]

toolish [ Kill 'Em All ]

W twoim wieku to śmieszne mówić, że chcesz być z kimś na stałe :)

Podziwiam przywiązanie do kraju, też mam bardzo podobne, czuję się elementem Polski mimo, że jest to państwo absurdów i, że wychodząc po 22 gdziekolwiek można dostać kosę w plecy. Patriotyzm to właściwa rzecz, ale jeżeli Polska będzie szła tą drogą, którą teraz idzie to ja po studiach emigruje. Wymarzone miejsce: Kalifornia, a konkretniej San Francisco :)

14.06.2006
17:29
smile
[23]

bartek [ ]

toolish, tylko nie wychodź w San Francisco po 22.

14.06.2006
17:45
smile
[24]

Deepdelver [ Legend ]

Podsumowując: zamierzasz wyjechać z chłopakiem do USA, do Rzeszowa (bo w Krakowie grasuje morderca), żeby razem robić aplikację sędziowską, w związku z czym uczysz się japońskiego, żeby się tam jakoś dogadać. Coś pokręciłem? ;D

No offence. :)
A tak na poważnie - wrzuć na luz, wszystko samo się jakoś ułoży i wyjaśni.

14.06.2006
17:53
[25]

Coy2K [ Veteran ]

im więcej Was wyjedzie, tym ja sobie będę bardziej przebierał w posadach :)

14.06.2006
18:33
smile
[26]

Flyby [ Outsider ]

..jak to jest?! ..przeciez jeżeli sie kogos kocha to jedzie się za nim nawet za ocean bo to on(ona) jest całym światem.. moze też być odwrotnie, jego miłość jest tak wielka że rzuca wszystko i wraca zza wielkiej wody ;) ..a może być tak że się mijacie w tym dążeniu ku sobie bo choć są uczucia i potrzeby to nie na tyle silne aby sprostać przeciwnościom..

14.06.2006
19:06
smile
[27]

koksin [ Konsul ]

Jesli ja mialbym wybor miedzy USA a Polska, nie zastanowilbym sie ani sekundy. Pobedziesz tam kilka dni i pokochasz ten kraj. TO JEST ZUPELNIE INNY SWIAT. Chyba ze masz miszkac pod mostem i zebrac nie znajac angielskiego, to wtedy lepiej nie jedz.

14.06.2006
19:48
[28]

naughty_girl87 [ Pretorianin ]

Deepdelver ----> hmm w gruncie rzeczy to nic nie pokręciłeś :P ;) a japońskiego już się uczę :)

Flyby ----> eh, masz racje, mam nadzieje że okaże się że kochamy się na tyle że jakoś będzie. muszę być dobrej myśli ale to wcale nie jest proste.

koksin -----> byłam w USA 3 razy, rzeczywiście to ciekawy kraj i inny świat, ale ja tam nie pasuje. dla mnie Stany są dobre na odpoczynek, oderwanie się od rzeczywistości, ale nie na stałe zamieszkanie.

14.06.2006
19:55
smile
[29]

piokos [ Malpa w czerwonym ]

wydaje mi się, że w USA nie można zostać kiedy mi się podoba. Powiadom ambasadę, że chłopak ma zamiar zostać nielegalnie, będą go mieli na oku :)

21.06.2006
16:43
[30]

Obiwan1992 [ Generaďż˝ ]

zwiazki na odleglosc niemaja przyszlosci

21.06.2006
16:54
[31]

blood [ Killing Is My Business ]

W pewnym wieku czlowiek zaklada swoja rodzine. Najwazniejszy wtedy jest partner, dzieci i zaspokajanie ich potrzeb. Rodzice (nalezy im sie oczywiscie ogromny szacunek) wtedy zchodza na drugi plan i jesli mialabys ich zostawic dla dobra wlasnej rodziny, to czemu nie ? Ale na to chyba jeszcze jestes za mloda.

btw. jak ty chcesz dalej z nim budowac zwiazek, skoro mu nie ufasz ?

21.06.2006
17:02
smile
[32]

CHESTER80 [ get LOST ]

Jedź, tam na prawdę jest inne życie, a jak będziecie we dwoje to będzie wam łatwiej. Z rodzicami możesz rozmawiać na żywo przez internet, będziecie też na pewno przyjeżdzać na święta, będzie dobrze.

21.06.2006
17:13
smile
[33]

Kanon [ Befsztyk nie istnieje ]

Jedź, podróże wzbogacają.

21.06.2006
17:14
smile
[34]

sabdajm [ Pretorianin ]

Ja bym zrobił inaczej na Twoim miejscu. Jedź do Stanów w odwiedziny i powiedzmy ze zostań z nim z 2 miesiące. W ten sposób wasz związek nie straci ze względu na długą rozłąkę i trochę sobie popracujesz zarabiając całkiem solidną kasę! A potem wracajcie do Polski bo bez wykształcenia nie ma sensu tam się dłużej męczyć. On też po paru miesiącach będzie miał już dosyc Stanów i za***** w pracy. Poza tym chyba jesteście jeszcze za młodzi żeby sięna stałe przeprowadzać:P

21.06.2006
17:21
[35]

blackhood [ Jedi Knight ]

Otóż to, jedź na kilka miesięcy, żeby pobyć razem, ale spróbuj z nim poważnie pogadać właśnie o tym, o czym wspomniał sabdajm, czy nie za wcześnie na przeprowadzkę na stałe.

21.06.2006
17:47
[36]

Minas Morgul [ Senator ]

naughty_girl87 - sabdajm dobrze gada. Przede wszystkim powinnaś myśleć o sobie. Nie wiem, jakie (i czy) planujesz zdobyć jakieś wykształcenie, ale jeżeli masz jakieś ambicje pracy dajmy na to w zawodzie, w którym nie znajdziesz roboty bez studiów (bo w USA da się bez wyższych studiów spokojnie wiązać koniec z końcem. Wujek znajomego wstawia drzwi i żyje sobie "na full wypas"), to nie zastanawiaj się i spróbuj iść na kompromis.
Nie jesteście jeszcze małżeństwem, łączy Was dość luźna znajomość (wiem, wiem, co to znaczy miłość, moja powstrzymała mnie przed wyjazdem na studia do Dublina i teraz tego trochę żałuję [właściwie to był przelotny epizod, nie wiem, czy można to nazwać miłością... ot po prostu, odkochała się i już]). Tyle, że w moim wypadku to obojętne, czy będę studiował tu, czy za granicą. Wiem, co to znaczy snuć w głowie plany, dopasowując się do osoby i robić sobie wyrzeczenia, ale są jednak pewne sprawy, których nie należy przedkładać ponad inne. I też wiem, że związki na odległość nie mają szans (ba.. przyjaciel wyprowadził się do Anglii, po roku wprowadziła się do niego żona i po pół roku, jak tylko angielski podszlifowała, znalazła sobie Stevena)
Ja bym na Twoim miejscu pojechał spokojnie na te 2-3 miesiące do Stanów. Świetnie podszkoliłabyś język, zdobyłabyś drobne doświadczenie w kwestii pracy. Zresztą naukę w Stanach też możesz kontynować, ale podowiaduj się najpierw wszystkiego.
Z tego, co widzę, Ameryka nie jest Twoim wymarzonym krajem i tam nie pasujesz. Rób wszystko, abyś kiedyś nie obudziła się z ręką w nocniku.
Zakładamy wersję ultra pesymistyczną (broń Bożę nie życzę), że chłopak się "odkochuje", a Ty zostajesz w miejscu, w którym wcześniej mogłaś wytrzymać tylko dlatego, że on był blisko. A do Polski nie ma już za czym wracać.. daleko od rodziny.. itd. itp.
Widzisz, wiele opcji jest :)
"Tam" się co prawda żyje nieporównywalnie lepiej i nawet zwykły człowiek bez niewiadomo jakich skrótów przed nazwiskiem może prowadzić przyjemne i godne życie, ale musisz się zastanowić, czy TY aby na pewno tego chcesz, bo jeżeli chcesz tam pojechać tylko i wyłącznie ze względu na chłopaka, to odradzam, poszukajcie innego rozwiązania. Ja szczerze mówiąc, nie wiem, jakbym się w takiej chwili zachował. Do Stanów na pewno bym na wakacje wyskoczył, ale później wątpię, czy bym tam się wyprowadził :)
Cokolwiek Ci ludzie napiszą tu na forum, to musi być Twoja decyzja.

27.07.2006
22:36
smile
[37]

Shilka the Red [ Ponury Grzybiarz ]

loiosh -> wbrew pozorom nie masz racji

moze papier nic ci nie daje ale tutaj nie tyle patrza na papiery co na to co umiesz, ja zaczalem jako gosc od lutowania i naprawiania plytek drukowanych (choc skonczylem budownictwo:]), jak zoabczyli ze umiem autocada, solidworksa, MES to dali mi kompa biurko i chca zebym tu zostal jako inzynier;] (wlasciciela nie obchodzi ze nie mam papierow zadnych, widzi co umiem), dziwne ze nikt tutaj zadych programow do MES nie uzywa (dla mnie spoko:]), wysylaja do policzenia do innej firmy i placa za to duzo, a pomysl ze u nas na studiach to podstawa, przyjezdzajac tu po maturze dalej bym lutowal plytki, a tak mam wiedze i umiejetnosci i chyba sie bystrosci na studiach tez nauczylem;], bo naprawiac te plytki nauczylem sie tutaj juz wlasnie dzieki studiom (tak mi sie wydaje)

moze jakos gloryfikuje studia w polsce ale takie mam przekonanie:]

pech chce ze musze wracac sie obronic, ale i tak tu nie wracam bo wracam tez do dziewczyny, i moze jka bedzie kiszka zyc w polsce to uderze do anglii albo gdzies indziej z nia, jesli sie da razem do stanow to czemu nie, jelsi sie nie da, trudno, i tez mi rozni ludzie wkrecaja i nie moga tego zrozumiec:]]

jakos to zycie w stanach moze i lepsze i latwiejsze ale jakies takei puste, i w ogole mi sie tu nie podoba, moze za pare lat zmienie zdanie i z czystym sumieniem tu wroce (choc przyznam bedzie mi brakowalo nie liczenia sie z drobnymi wydatkami typu pizza ciuchy buty gry itp)

a przerobic dyplom jest bardzo latwo tylko trwa to chyba z 0,5-1 roku (zbierasz brakujace kredyty), kosztuje niewiele, i po skonczeniu jestes pelnoprawnym inzynierem nawet lepszym niz wiekszosc tutaj bo masz 5 lat, bo tutaj duzo osob robi tylko 3 letnie studia (cos jak nasz licencjat)

kiowas -> wlasnie heheh trzeba wybrac co jest dla ciebie wazniejsze]]

28.07.2006
01:24
[38]

koci_kwik [ Podrap mnie po plecach ]

jedz zobacz czy wasze uczucie sie rozwinie
a jesli twoje obawy sie potwierdza i nie bedzie kolorowo to albo wrocisz albo zostaniesz
wiesz ile tam mieszka polakow???? zdziwilabys sie
i nie wazne ze nikogo nie znasz
polonia trzyma sie razem
wiem cos o tym :)

28.07.2006
03:14
[39]

Shilka the Red [ Ponury Grzybiarz ]

koci_kwik -> a mnie akurat denerwuje to ze polonia prubuje zrobic tu na sile ksero polski i wszytsko wychodzi tak tandetnie i zenujaco;// i ci goscie co maja jednoosobwe firmy albo maja pracownikow i ich tepia "zeby im ameryka dala w dupe", i mysla ze sa bog wie jakimi biznesmenami, no i to ciagle nadawanie jakie to inne narodowsci i amerykanie to debile i jak to oni do dupy wszytsko robia;/
jka zaczynalem tu szukac pracy po znajomych ojca to czulem taka zawisc zebym wlasnie poszedl do najgorszej roboty i w dupe dostal, i w pracy teraz mam dwoch polakow i oni sa jacys tacy normalni nie maja zadnych jazd glupich, moze dlatego ze zyja w normalnym swiecie a nei w "pseudopolsce" sprzed 20 lat,

mowilem o tym bratu to mi mowil ze w ameryce jest spoko ale nie w chicago ani NY, on byl chwile w saint louis i mowil ze tam jest zupelnie inaczej, polacy tez sie trafiaja ale sa tacy normalni i fajnie jest spotkac rodaka

nie powtarzam tu tego dlatego "ze nikt tak polaka nie oszuka jak drugi polak" bo mysle ze to 1% wiesniakow psujacy opinie, ale o takim smutnym robieniu pseudopolski ktore wyglada zalosnie zwlaszcza dla kogos kto niedawno przyjechal, na dowod powiem tylko ze w niekotrych sklepach slychac discopolo a przy kasie stoja kasety do kupienia://, a reklamy w polskiej tv wygladaja jak z poczatkow komuny

to taki maly OT

a ty jak sie tu nie widzisz to tu nie przyjezdzaj mozesz sie zdziwic tym rajem, ale jak go kochasz i chcesz z nim byc to przyjedz na kilka miesiecy nic nie tracisz a bedziesz miala jasnosc, bo tak to bedziesz sobei do konca zycia wmawiac ze to byla milosc twego zycia i sie tym gryzla od czasu do czasu

28.07.2006
08:02
smile
[40]

YogiYogi [ Konsul ]

A ja powiem to troche inaczej...

Zauwazam (i nie tylko ja) takie zachlysniecie sie takiego mlodego czlowieka USA zaraz po przyjezdziei. No w koncu ta wymarzona wiza, bilet itd.
I najczesciej po tygodniu, czasem po miesiacu w rozmowie z rodzina w kraju opowiadaja, jak to cudownie i latwo sie tu zyje, jacy wszyscy sa mili, kazdy ma samochod itd.

Potem jest etap poznawania ludzi miejscowych (najczesciej takich, dla ktorych jako gosc z Polski jestes egzotykiem), potem jakas praca. Ani sie taki ktos obejrzy, a juz mysli o pozostaniu i sciagnieciu rodziny.

Powiem Ci tak dziewczyno:
Zapomnij o nim. Bo on juz o Tobie zapomnial - tylko on jeszcze tego nie do konca zrozumial.

Nawet jak przyjedziesz juz teraz do niego - to nie sadze zeby bylo jak dawniej. On juz ma znajomych (lokalna polonia, mlodzi Polacy, ktorzy nie sa juz Polakami ale prawdziwymi Amerykanami nigdy nie beda oraz mix lokalnej mlodziezy amerykanskiej, dla ktorej obcy sa ciekawa rozrywka i niczym wiecej).

Przykro brzmi ? Wybacz... ale to z zycia wziete - mialem kiedys przyjaciolke, wspaniala dziewczyne, ktora wyjechala do USA tylko na wakacje, zeby zobaczyc jak tam jest.

Po dwoch miesiacach nie moglismy jej poznac - jakby ja ktos w glowe trzepnal... Tylko "jak tam jest cudownie i latwo itd.". Dodam tylko - okolice Chicago...

Wrocila po kilku miesiacach, ale tylko na chwile, stracilismy ja jako przyjaciolke, cos sie skonczylo i odeszlo bezpowrotnie...

Mysle ze po paru latach przymusowego latania do USA na paromiesieczne okresy w zwiazku z praca (pracuje w PL a tu mamy klientow) , moge bardziej obiektywnie powiedziec:

- Co Wy k...wa wiecie o zyciu w USA poza opowiesciami wujkow i cioci ktorzy nosa nie wysciubili z Jackowa w Chicago, ktorym glupio sie przyznac ze sa tka naprawde nikim w USA ale wstyd wrocic do kraju i sie do tego przyznac... Taka to smutna prawda.
Spogladalem w oczy tutejszym Polakom. Spuszczali glowy mowiac "my nie mozemy juz wrocic - a amerykanami beda moze nasze dzieci ale nie my"

Byl profesor uniwerystetu - jezdzi tirem, ktos inny wkreca srubki na tasmie, a ktos inny sprzata biura w nocy...


28.07.2006
08:25
[41]

Raziel [ Action Boy ]

yogiyogi --> oj mistrzu bo ty wszystko wiesz najlepiej jak tam jest. Jak jest ktoś zaradny i sprytny to sobie poradzi, a jak jest ktoś ciota to będzie całe życie tam zasuwał z miotłą.

28.07.2006
08:33
[42]

flame [ Generaďż˝ ]

Lepiej tam zaczynać nowe życie od wkręcania śrubek za 12 dolców na godzine, dopóki nie znajdzie się coś lepszego( o co jest nietrudno, dla chcącego), niż tu wkręcać za 4 zeta na godzine przez całe życie.
Byłem w USA w sumie ok 3 lata i nie ma porównania co do Polski. Naughty_girl87 pakuj się i zasuwaj do chłopaka. Początki będą ciężkie, lecz potem wszystko będzie łatwiejsze.

29.07.2006
11:02
[43]

FixUS_1 [ Call me Fix ]

Rozumiem, że rodzice mają tylko Ciebie, ale ty również masz swoje życie i powinnaś żyć tak, jak ty tego chcesz. Czy Twoja matka lub ojciec mieszkali z dziadkiem i babką do oporu? Jeżeli ich kochasz, a oni Ciebie, to zrozumieją, że miłość jest dla Ciebie ważna.

Związki na odległość - no cóż znajomy wyjechał do USA miesiąc temu, wraca za 5 miesięcy, zostawił tu dziewczynę, wszystko pięknie kochają się. On do niej dzwoni, rozmawiają sobie, tylko, że dziewczyna już sobie nowego boya znalazła, boi się jednak mu o tym powiedzieć. Z drugiej strony my też nie wiemy jak go o tym poinformować - dziewczyna znaczyła dla niego dużo i Bóg wie co mógłby zrobić. Żal mi go, jak wróci do Polski. W Twoim przypadku może być podobnie (z odwróconymi rolami, bo ty wydajesz się być w porządku;).

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.