GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Studenckie olewactwo.

12.06.2006
18:56
smile
[1]

^quqoch^ [ Patryk ]

Studenckie olewactwo.

Studia w Polsce bardzo często są nudne, bo i profesor sfrustrowany (ma kilka tysięcy studentów, kilka stanowisk), i student zmęczony. Wykłady często są niezmiernie nudne, a sama idea niektórych nie przyda się w życiu. Profesor patrzy na studenta z pozycji jakiegoś króla, magnata, a sam na przykład, mimo że profesorem jest 20 lat, niewiele wie o wykładaniu. Ten wstęp jednak nie jest przeciw systemowi, w którym jednak wiele zmienić trzeba. Chodzi o studentów. Już któryś raz czytam forum, rozmawiam ze znajomymi i tak dalej i wychodzi, że student olewa studia na całego. Czy to jest UJ, gdzie na 80 osób z listy na wykład przyjdą 3, czy inne szkoły, student często jeszcze chwali się i cieszy tym, że np "za 30 minut jedzie po notatki na jutrzejszy egzamin". Uważam to za przejaw cwaniactwa, który bardzo mnie denerwuje, bo ci ludzie szerokim łukiem i ciepłym moczem olewają fakt, że mają szansę, okazję, stuciować za darmo. Niby z niej korzystają, ale co z tego, jak i 70 proc. osób może czasem nie zdać egzaminu, a sesje wrześniowe (nazywane "kampaniami wrześniowymi") to normalka. Jestem za bezpłatnym studiowaniem, ale, na Boga, niech będzie jakaś większa przesiewka, bo do białej gorączki doprowadzają mnie tacy cwaniacy, studenciki uważające się za inteligencję, dla których sportem jest zaliczyć egzamin na 3.0, mimo że na wykładzie byli np 4 razy. Ja ich przyszłością się nie obchodzę, bardzo często (choć nie zawsze) są to ludzie bez ambicji, którym i magister nie przyniesie jakiejś światłej kariery. Są jednak ludzie, którzy marzyliby o studiowaniu, ale nie mogą, przez takich bystrych studenciaków, którzy na liście zajmują miejsce, a na wykład nie chodzą. Czas dorosnąć, drodzy studenci, ile jeszcze chlanie, imprezy w akademikach, zaspanie na egzaminy i mądro-głupie odzywki do profesorów będą prawdziwą chlubą studenta? A co się stało ze wspaniałymi zwyczajami? Kiedyś studia dawały nam ludzi światłych, ogólnie wyedukowanych, specjalistów znających języki, humanistów jednym słowem, inteligencję (wiecie, że angielskie słowo intelligentsia pochodzi z polskiego? Zastanówcie się, ile angielskich słów pochodzi z polskiego a ile słów przechodzi z angielszczyzny do polszczyzny...). Dzisiaj, to prawda, jest mnóstwo zdolnych, ambitnych studentów (z których większość, zdaje się, wyjeżdża szybko za granicę), ale dla przeciętnego studenta syndrom olewactwa to chwała i chluba. Wszystko fajnie, dowcipy studenckie o tym, ile pije medyk a ile uniwerek są zabawne, ale w którymś momencie wypada zacząć też cenić edukację za to, czym jest, za to, co nam daje i kogo z nas czyni. Nie chodzi też o kucie, bo jest wielu ludzi z wielką wiedzą, ale jednak strasznie nieżyciowych, nieinteligentów po prostu. Kiedy jednak dobra znajomość literatury, muzyki, malarstwa przestanie być wstydem? Za daleko się zapędziłem, to prawda, bo zaczęło sie od chodzenia na wykłady. Powtarzam zatem jeszcze raz - macie za darmo studia i gówno sobie z tego robicie, najważniejsze, czego można się nauczyć, to jak zrobić kona profesorów i profesorki na egzaminie czy jak przelać hektolitry wody na ustnym. I dla mnie kiedyś chwalenie się nie chodzeniem na wykłady było jakimś głupim dowcipem, ale kiedy czytam (a teraz czytam coraz częściej, bo nadeszła sesja) kolejne wypowiedzi o tym, ile to wykładów ktoś opuścił, ilu notakek nie zrobił i jak bardzo jest cwany w tym wszystkim, to krew mnie zalewa.

12.06.2006
18:57
[2]

Azzie [ bonobo ]

ej zarzuc akapity bo mi sie zrenice wykrecaja...

12.06.2006
18:58
[3]

Tomus665 [ Legend ]

Nie masz większych proiblemów ??

Może naucz się pisać zrozumiale i bardziej zwięźle bo czepiasz się " studenciaków ' a sam nie potrafisz napisać tekstu poprawnie.

12.06.2006
19:03
[4]

maraska [ Chor��y ]

quqoch, ale nie przesadzaj, duża częśc z tym ludzi-cwaniaków o których piszesz podczas studiów mądrzeje i zaczyna doceniać fakt że mogą zdobywać wiedzę.
a to że cweaniak studiuje a ktoś nie bo nie jest dość cwany? To raczej wina szkolnictwa że z byle liceum można iść niemalże na każde studia jak masz wysoką średnią. Jednak chyba nardziej sprawiedliwe były egzaminy.

12.06.2006
19:03
[5]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

quqoch

A tak w skrocie to do czego pijesz i o co Ci chodzi ? Skonczyles studia ? Jakie?

Generalizujesz, wyolbrzymiasz i przesadzasz. :)

12.06.2006
19:05
[6]

^quqoch^ [ Patryk ]

Widzę, że już stosowane są argumenty ad personam, a nawet gdybym był dziesięciolatkiem to nic to nie zmienia w dyskusji. Studiowałem w Polsce, teraz studiuję w Stanach, za co płacę ciężką kasę i stąd moje zdenerwowanie, bo studiując tylko w Polsce ciężko to odczuć, bo w Polsce nikomu na takich szczeólikach nie zależy. Zamiast pytać się mnie co skończyłem zastanów się lepiej, po co bronić leni.

12.06.2006
19:07
[7]

Bury Pies [ Konsul ]

Co najmniej 1/3 przedmiotów na większości studiów istnieje po to, żeby były etaty dla asystentów. Studenci też są ignorowani przez wykładowców i gwałt się gwałtem odciska. Jeśli jakiś pajac zapowiada, że egzamin będzie z wykładowego materiału, a wszyscy wiedzą, że obowiązuje wyłącznie skrypt sprzed lat, to nie dziwię się ludziom wybierającym kserowane notatki w przeddzień.

12.06.2006
19:07
[8]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Ale ja nie bronie leni. Codziennie widze ludzi ktorzy nie wiedza po co przyszli na uczelnie. Ale tego sie chyba nie zmieni. Po prostu wiecej widze ludzi, ktorym jednak zalezy.

12.06.2006
19:08
[9]

stanson [ Szeryf ]

^quqoch^ --> przyznaj sie, ze wlasnie dochodzisz do siebie po wpierdolu, ktory spuscil Ci mierzacy 150 centymetrow wzrostu lamusek studiujący archeologię ;)
Ewentualnie pijany moze jestes...? Albo zakuwales poswiecajac ostatnie kilka tygodni swojego zycia osobistego, oblales a kolezka, ktory w 2 godziny napisal sciage wszystko ladnie zaliczyl...? Nie wiem, jaja sobie robie, ale Ty naprawde masz chygba jakis problem...
A tak poza tym - szczere gratulacje. Napisałes najdłuższy znany mi post, ktory az w tak wielkikjm stopniu jest bezsensowny... HOWGH!! :D

12.06.2006
19:08
[10]

^quqoch^ [ Patryk ]

Bury>To prawda, dlatego też napisałem o profesorach i ich fatalnym podejściu. Słyszę, jak np na AGH ludzie zaliczenia mają o 2, 3 w nocy, bo akurat wtedy jaśnie pan profesor udziela audiencji.

Mae> Na pewno ta dyskucja niczego nie zmieni, ale warto czymś sobie zająć czas.

12.06.2006
19:11
[11]

MasterDD [ :-D ]

Ludzie nie sa jednakowi prosze Ciebie.

Jedni zlewaja wyklady, drudzy sie kuja a nastepni nie potrafia zrobic jednego akapitu na strone A4.

Od czlowieka zalezy i od jego tolerancji, kogo bedzie tolerowal, ganil i podziwial.

Po studencku odpowiem Ci, ze mam na Ciebie 'wbite'.
Wale wyklady i nie zalezy mi na 5.0. Jezeli to dla Ciebie taki klopot, ze ktos sie nie uczy, to zloz jakies pismo/zazalenie.
Ja natomiast powiem Ci - wroc do Polski j. polskiego sie pouczyc, bo widocznie przespales pare lekcji.

12.06.2006
19:12
[12]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

^quqoch^ ---> W życiu liczy się nie tylko pracowitość, ale także kreatywność. Po co chodzić na wszystkie wykłady, gdy na wielu z nich nie ma nic ciekawego? Strata czasu.

12.06.2006
19:13
[13]

^quqoch^ [ Patryk ]

MasterDD> Wytknij moje błędy, ale nie o tym mowa. Cieszy mnie, że są studenci, którzy zdają na 5 mimo nie chodzenia na wykłady, mój polonista taki był - ale on uczył się, mimo że nie siedział na wykładzie. Ale pewnie zdajesz sobie sprawę, jak to wygląda u dużej części studentów. Napisałem kilka razy, że są studenci świetni, więc nie wkładaj mi w usta słów, których nie wypowiedziałem. Nie generalizuję, po prostu mówię co widzę i już.

Cainoor> To też i o tym napisałem, że wiele wykładów to strata czasu i nieprzydatna nuda. Ale przestańcie kawałkować tort na małe części. Każdy może nazwać cwaniactwo kreatywnością.

12.06.2006
19:14
[14]

stanson [ Szeryf ]

Bo w życiu to trzeba sobie umieć radzić. A jak ktoś nie potrafi, bo z zasady jest ciotą to od razu sfrustrowany i krzyczy anonimowo na forum na tych, którzy sa lepsi od niego.

Panie kolego quqoch --> Toyot nie naprawiam, więc nie spełnię Twej prośby. Bądź jednak pewien, że ci, którzy to robią reprezentuja sobą o wiele więcej niż ty.

12.06.2006
19:16
smile
[15]

Deepdelver [ Legend ]

^quqoch^ -->
teraz studiuję w Stanach, za co płacę ciężką kasę i stąd moje zdenerwowanie
Znaczy pracujesz i jednocześnie studiujesz za granicą, a mimo to nie masz większych problemów niż absencja polskich studentów na wykładach? Bo jeśli nie pracujesz, to de facto rodzice płacą i nie za bardzo masz się z czym ciskać. :P

BTW skoro ktoś uczący się do egzaminu jedną nockę zdaje go lepiej niż wykładowe kurki grzejące miejsca na pierwszej grzędzie to znaczy dokładnie tyle, że kurki nie nadają się na studia albo z niego niezły sokół. :D

BTW2 jakbym miał chodzić na wykłady co poniektórych moich profesorów czy asystentów to ze studiów wyszedłbym głupszy niż przyszedłem. Tytuł naukowy nie znaczy wcale, że ten ktoś nie plecie głupot.

12.06.2006
19:18
[16]

^quqoch^ [ Patryk ]

Deep> Toteż napisałem o profesorach. Jeśli ktoś zdaje po jednej nocy to po pierwsze ma szczęście, a po drugie taka wiedza szybko wywietrzeje, po trzecie studia powinny być (ale najczęściej nie są) jakimś rodzajem ulepienia człowieka, albo dania mu narzędzi do takiego siebie ulepienia, jakim się chce być. Teraz wszystko jest ważne, by było szybkie i efektywne, a takie nocne studiowanie może pomóc na egzaminie, ale niewiele to daje w życiu, przynajmniej tak mi się zdaje.

12.06.2006
19:22
[17]

Loiosh [ Generaďż˝ ]

Ale to sa dorosli ludzie i robia co chca. Nikomu miejsc nie zabieraja(albo przynajmniej nie beda zabierac), bo teraz jest nowa matura, z ktorej wyniki sa bardziej obiektywne i jezeli uzyskali lepszy wynik od innych i dostali sie na te studia, to juz ich sprawa jak to wykorzystuja.

12.06.2006
19:22
smile
[18]

Buczo. [ Bradypus variegatus ]

Materiał który jest na wielu wykładach do niczego się studentowi w życiu nie przyda. Tak właściwie to większość kierunków uczy przedewszystkim umiejętności kombnowania i radzenia sobie w sytuacjach podbramkowych (w 1 dzień nauczyć się tego co inni w 2 tygodnie), które to jak wiadomo bardzo sięprzydają ;)

12.06.2006
19:23
[19]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

^quqoch^ napisałeś:
"Ale przestańcie kawałkować tort na małe części. Każdy może nazwać cwaniactwo kreatywnością. "

- Jaki tort i jakie przestańcie?? Wyłumacz mi o co Ci chodzi. O to, że cwaniak po studiach nie będzie miał takiej samej wiedzy, jak ten co zaliczał wszsystko na 5 i był obecny na każdym wykładzie?
Czy może o to, że są ludzie, którzy nie dostali się na studia, bo cwaniak był lepszy i się dostał? I teraz biadolą, że oni by lepiej skorzystali niż cwaniak. Hmm, sprecyzuj o co Ci chodzi.

12.06.2006
19:23
[20]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Loiosh -> Nowa matura to najwieksza porazka dzisiejszych czasow, lacznie z brakiem egzaminow wstepnych na uczelnie wyzsze.

12.06.2006
19:24
[21]

^quqoch^ [ Patryk ]

Loiosh> Może masz rację, ja dostawałem się jeszcze za starej.

Buczo.>Powtarzasz to, co napisałem, zgadzam się z tym, ale też piszesz o sytuacjach podbramkowych, a kto najczęściej doprowadza do takich sytuacji? Dlaczego wielu studentów musi nauczyć się w jeden dzień tego, czego inni w dwa tygodnie?

Cainoor> O to, że dzisiejszy student jest leniem, mówiąc krótko. Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że ktoś podatki płacic za wielu leni musi, a oni na lenistwie spędzają lata i narzekają, że studiowanie jest takie okropne. A ja zapewniam, że mnóstwo ludzi marzyłoby o studiowaniu, tak jak marzyli o tym np podczas wojny.

12.06.2006
19:26
[22]

Kijano [ Generaďż˝ ]

Maevius -> niby dlaczego ?

12.06.2006
19:26
[23]

stanson [ Szeryf ]

"Dlaczego wielu studentów musi nauczyć się w jeden dzień tego, czego inni w dwa tygodnie? "

bo jedni są sprytniejsi od innych.



^quqoch^ --> ok, żal mi z ciebie zartowac, wiec powiem ci wprost, ze ty straszne głupoty wypisujesz. Wyjatkowe wręcz.

12.06.2006
19:27
[24]

maraska [ Chor��y ]

Quqoch- no ale to chyba ich sprawa ile czasu przeznaczają na naukę.
Czasem ci co robili przez 2 dni cały materiał zdadzą lepiej niż ci co stukali na pamięć przez cały rok.

12.06.2006
19:27
[25]

Buczo. [ Bradypus variegatus ]

quqoch --> Ale po co uczyć się czegoś 2 tygodnie skoro można w 1 dzień?

12.06.2006
19:27
[26]

Azzie [ bonobo ]

Jezu jaki dramat. Jak ktos marzy o studiowaniu to niech studiuje!

Jakos nie slyszalem jeszcze o osobie ktora jest pracowita, ma dobre wyniki a nie moze studiowac bo jakis cwaniak zajal mu miejsce.

12.06.2006
19:28
smile
[27]

Deepdelver [ Legend ]

^quqoch^ --> wprost przeciwnie. Wykłady w większości przypadków to takie "lekcje" dla studentów, którzy nie wyrośli jeszcze z liceum i nie potrafią sami gospodarować swoim czasem.

W moim przypadku prowadzący nie wychodził zwykle poza materię podręcznika, zatem mogłem ten materiał spokojnie przegryźć w domu, a w czasie nudnego wykładu siedzieć z koleżankami na kawie albo grać z kumplami w piłę. Mój poziom wiedzy na tym nie ucierpiał, studia skończyłem bez większych problemów, a notatkami z wykładów paliłem w piecu u kolegi w górach, bo i tak się zdezaktualizowały. :)

12.06.2006
19:28
[28]

^quqoch^ [ Patryk ]

maraska> To prawda, ale takich światłych jest mniejszość. Tak trudno przyznać czy zauważyć, że dla studenta juwenalia to czasem jedyny przejaw życia studenckiego? Mówisz o geniuszasz, a ja się pytam kto przez dzien nauczy się dobrze materiały z całego semestru, jeśli jest to np. literatura angielskojęzyczna z 15 do 18 wieku?

Deep> To miałeś o tyle dobrze, że nie wychodził psor poza podręcznik, nie każdy profesor tak ma, chyba o tym wiesz. Zresztą albo mowimy o jakichś pojedynczych przypadkach, albo o dużej części studentów.

12.06.2006
19:29
[29]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

^quqoch^ napisał:
"O to, że dzisiejszy student jest leniem, mówiąc krótko.:

- I tu Cię boli! Przeciez sam jesteś studentem, czyli sam jestes leniem? Chłopie, gdzie Ty żyłeś. Przeciez tak jest od zarania dziejów. Student dzienny = leń, bo nie pracuje, co? Wolne żarty.

Pokaż mi te miliony, które chcą, są pracowite, a nie mogę studiować.

12.06.2006
19:30
[30]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Kijano, na przyklad ->

Egzamin ustny z j. polskiego czyli prezentacja. Smiech na sali.

12.06.2006
19:30
[31]

frer [ Generaďż˝ ]

Jak sobie ludzie wybrali uczelnie, gdzie profesorowie w ogóle olewają studentów to ich sprawa. Ja jestem na PK gdzie akurat większość wykładowców zawsze idzie na ręke studentom. Niektórym to aż się dziwie, bo jak z majcy koleś potrafi dopuścić studenta do 5 poprawki i marnuje dla niego czas to raczej trudno narzekać z pozycji studenta.
Co do obecności na wykładach to nie jest ona konieczna. Ja byłem na jednym wykładzie z hydrogeologii, a zdałem na 3.5. Byli i tacy co dostali 4.5 chociaż przez pół roku nie widzieli kolesia od wykładów. Wystarczyło albo ściągać, albo przeczytać dwa razy skrypt i luz.

edit: Btw co ci do tego, że inni nic nie robią, boli cię to, to zmień studia. Ja staram się jak mogę i widzę jak inni się opieprzają, ściągają i jakoś przechodza nie robiąc nic, ale mam to gdzieś, bo dla mnie się liczą tylko moje oceny.

12.06.2006
19:31
[32]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Deepdelver

Z innej beczki - czy studia nie sa samouctwem ? Jesli tak, to po co w ogole sa ? Napisales kiedy, ze ucza myslenia. Moglbys sprecyzowac teraz swoja dawna opinie ? :)

12.06.2006
19:31
[33]

Kijano [ Generaďż˝ ]

Maevius-> a na jakiej uczelni USTNY polski jest brany pod uwage? Brane sa tylko pisemne

12.06.2006
19:32
[34]

^quqoch^ [ Patryk ]

Cainoor> Nic o pracy nie pisałem, a zatem jeśli chcesz dyskutuj sam z sobą, bo nie lubię gdy ktoś mówi za mnie. To chyba proste do zrozumienia. Nigdzie mnie nie boli, sam jestem leniem, ale po prostu wkurza mnie stopień, do jakiego olewactwo doszło w Polsce. Możesz temu zaprzeczać wszystkimi siłami, ale zapytaj któregokolwiek rektora i dowiesz się.

12.06.2006
19:32
smile
[35]

stanson [ Szeryf ]

"dla studenta juwenalia to czasem jedyny przejaw życia studenckiego?"

albo tu studiujesz -
albo gejem jestes
albo zes cos dziś brał
albo nie wiem co innego :)

12.06.2006
19:35
[36]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

^quqoch^ ---> Ty chyba się z choinki urwałes. Bo w USA nikt nie olewa studiów? Haha. Dobre żarty! Za nerwowy chłopie jesteś. Bądź sobie w tym USA i nich poziom olewactwa w Polsce już Cię tak nie denerwuje.

12.06.2006
19:35
[37]

erton [ Fink ]

Nie rob scen quqoch jak nie masz racji. Proponuje najpierw postudiowac w Polsce na panstwowej uczelni.

12.06.2006
19:36
[38]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Kijano -> UJ Dziennikarstwo.

Poza tym egzaminy wstepne na uczelniach technicznych (o innych nie wiem) eliminowaly ludzi ktorzy nie nadaja sie, nie poradza sobie albo nie maja dostatecznie w glowie by studiowac dany kierunek. Byl na nich zdecydowanie wyzszy poziom i wymagaly czegos wiecej niz usmiech i szept do ucha od nauczyciela na nowej maturze.

12.06.2006
19:36
[39]

frer [ Generaďż˝ ]

Napisales kiedy, ze ucza myslenia. Moglbys sprecyzowac teraz swoja dawna opinie ? :)

Studia uczą myślenia, szczególnie inżynierskie. Nam ciągle wykładowcy mówią, że musimy zacząć muśleć jak inżynierowie i od inżynierskiej strony patrzyć na problemy. Tego się właśnie uczymy.

Nigdzie mnie nie boli, sam jestem leniem, ale po prostu wkurza mnie stopień, do jakiego olewactwo doszło w Polsce.

I co z tego, wiesz co będzie za pare lat. Ci co sobie wszystko zlewali poprostu pracy nie znajdą, bo będą marnymi pracownikami i sobie będą wtedy pracę olewać, a ci co się naprawde uczyli nie będą mieć problemów.

12.06.2006
19:37
[40]

^quqoch^ [ Patryk ]

Cainoor> Gdybyś używał więcej argumentow na temat, a mniej ad personam czy nawet, jak to nazwać, ad solum?, byłbym wdzięczny. I właśnie to, jak studiują w Stanach zmieniło moje myślenie, bo polskim studentom w głowie nie mieści się frekwencja 100 procent i tym podobne.

frer> Pewnie masz rację, przyszłość pokaże.

12.06.2006
19:41
smile
[41]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

^quqoch^ ---> Sam napisałes, że jesteś leniem. Mam zacytować? Na nieobowiązkowe wykłady frekwencja nie musi być 100%, nie wiesz o tym? A np. na egzaminie już jest do pomyślenia taka frekwencja. Na wykłady, gdzie obecność jest obowiązkowa też pewnie mnóstwo osób umie sobie wyobrazić frekwencje 100%. Albo 99%, bo czasem ktoś może być chory. Dopuszcza się taką możliwość, wiesz? :)

Tak generalizujesz, że po prostu nóż się w kieszeni otwiera. Wyjechałeś do USA i standardowo stałeś sie bardziej amerykański, niż tamtejsi studenci. A piłem z nimi wiele razy :) Ale nie... absolutnie sobie nie wyobrażam, by mogli nie pójść na zajęcia. LOL :D

12.06.2006
19:44
[42]

frer [ Generaďż˝ ]

polskim studentom w głowie nie mieści się frekwencja 100 procent i tym podobne.

Na wykładach trudno się takiej frekwencji spodziewać, szczególnie jak godziny są tak ustawione, że trzeba by po 3 razy na uczelnie przyjeżdzać albo siedzieć tam całymi dniami. Za to np. na ćwiczeniach czy laborkach to już obecność jest obowiązkowa, czasem nawet 100%. Pamiętam sytuacje jak u mnie w grupie jeden koleś opuścił 2 ćwiczenia pod rząd to groziło mu już skreślenie z listy.

12.06.2006
19:45
[43]

^quqoch^ [ Patryk ]

Cainoor> Czyli piłeś z bardzo reprezentatwyną częścią studentów, sam sobie naroiłeś i teraz sam uważasz się za znawę edukacji w Stanach. W Stanach, jeśli wykłady są obowiązkowe, to się na nie chodzi, ale wiesz czemu? Bo za to płaci się pieniądze. Tutaj zupełnie żaden student nie myśli o tym, kto mu studia funduje, kiedy na Zachodzie jest to wydatek rzędu 150-200 tyś zł rocznie. Ale za darmo profesorowie nie spadają z drzew, ktoś im musi zapłacić, ktoś też płaci UJ-wi, by go było stać na kosmiczny kampus.

frer> Ja sam musiałem po trzy razy przyjeżdżać na uczelnię, znalazłem wyjście - pracowałem w czasie między zajęciami.

12.06.2006
19:47
[44]

The LasT Child [ GoorkA ]

rozumiem o co Ci chodzi i się zgadzam. niestety u nas w kraju zrobienie czegoś po najmniejszej linii oporu/oszukanie kogoś jest dla niektórych powodem do dumy.
Wg mnie wiele uczelni powinno być zlikwidowanych, gdyż poziom który tam jest, jest naprawde niewielki. Dwa lata temu zdawałem tak na wszelki wypadek na polibude radomską. Kierunkiem była administracja. Egzamin wstępny składał się z dwóch części: historii i języka obcego. Obie były równo punktowane. A co ciekawe posiadanie certyfikatu FC lub ZD powodowało, że odrazu się dostałeś na dany kierunek (trzeba było mieć 28 na 60 punktów! Certyfikat dawał 30 ;/). I to ma być uczelnia, która chce się liczyć!
Chciałbym by możliwość studiowania była powszechnie dostępna. Niestety dziś nie wszyscy, którzy mają możliwość rozwijania się potrafi to uszanować.
Sam nie jestem wybitnym studentem (po pierwszym roku jak narazie 3, 4, 4, dziś dobrze napisałem egzamin. liczę na 4). Ale boli mnie czasem to jak łatwo można dostać zaliczenia ;/.

edit: a już w ogóle marzeniem jest to, by matura miała jakąś wartość. a nie była tylko papierkiem, który każdy dostanie ;/

edit 2: włąśnie przeczytałem to co napisałem. oczywiście podpisuje się pod tym i prosze o wybaczenie, bo dopiero wstałem po krótkiej drzemce i czasami jeszcze "odlatuje" ;)

12.06.2006
19:49
[45]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

^quqoch^ ---> A wyobrażasz sobie, że w USA mozna dostac stypendium? ło matko! I wtedy nie trzeba płacić za studia, a jedynie trzeba mieć dobre wyniki. Obecność wcale nie jest obowiązkowa. Zależy na czym.

Teraz z drugiej mańki. Wiesz, ze w Polsce też się płaci za studia? Masz troche małą wiedze, jeśli myślisz, ze wszyscy studenci w Polsce studiują za darmo.

12.06.2006
19:50
[46]

^quqoch^ [ Patryk ]

Cainoor> Piszę o studentach dziennych uczelni państwowych. I sam mam stypendium za osiągnięcia w nauce, więc wyobrażam sobie.

12.06.2006
19:52
[47]

frer [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ --> Ja wole olać wykład i skserować sobie notatki, wiele nie trace.
W USA studenci płacą za naukę, efekt taki, że jak się nie ma bogatej rodzinki to w 90% przypadków można się pożegnać ze studiami. Pozatym bez studiów tam do czegoś można dojść, a u nas tylko w polityce. Co do ilości studentów to weź pod uwagę, że państwowe uczelnie mogą w nich przebierać, wybierać i dostają się tylko ci co mają jakieś szanse (pozatym student musi się podporządkować i nie może podskakiwać), a na prywatnych uczelniach panuje zasada, student płaci, student wymaga i przez to poziom jest marny. Tu się kryje główna różnica pomiędzy Polską, a USA. U nas nie ma prywatnych uczelni na naprawde wysokim poziomie, są raczej takie które są traktowane jako uczelnie drugiej kategorii. W USA natomiast najlepsze uczelnie są prywatne i studenci sami się pchają na nie i są gotowi za naukę płacić...

12.06.2006
19:56
[48]

^quqoch^ [ Patryk ]

frer> Tak jak napisał Cainoor, można być biednym i studiowac na świetnych uczelniach, bo stypendiów jest co niemiara - dla ambitnych. Tylko trzeba sobie na to stypendium zapracować i pracować cały czas, bo za niższą srednią niż w umowie stypendialnej jest ono odbierane i pozamiatane. Jest drugi wątek, o którym pisałem, mianowicie wykłady. Studenci w Polsce nie chodzą na wykłady, ale bardzo często im się nie dziwię, bo sam miałem wykłady u takich tuz wykładania jak Erhard Cziomer i jemu podobni. W Stanach natomiast duża część profesorów to wspaniali i zaangażowani ludzie, którzy znają cię z imienia i któyrm ty też mówisz po imieniu. No, ale można tak robić, jeśli ma się średnio 1 profesora na 17 czy 20 studentów, a studiując w Polsce np u Palecznego czy Kubiaka, jesteś jednym z tysięcy.

12.06.2006
20:02
[49]

frer [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ --> To u mnie są wykładowcy którzy normalnie z imienia studentów znają, przynajmniej tych bardziej aktywnych, więc nie widze problemu. Co do stypendium to niby jest, ale jak na cały wydział 10% studentów chyba dostaje stypendium i to tylko na jeden semestr, więc wcale nie jest pewne czy później się dostanie to do kitu z czymś takim. Zresztą nie każdy jest na tyle dobry, nawet gdy jest pracowity żeby dostać takie stypendium.

12.06.2006
20:02
smile
[50]

Deepdelver [ Legend ]

Maevius -->
Z innej beczki - czy studia nie sa samouctwem ?
W dużym stopniu powinny być.

Jesli tak, to po co w ogole sa ?
Żeby nauczyć metody naukowej zdobywania wiedzy. W innym wypadku nabyta wiedza jest wadliwa, niepełna i zapewne będzie skutkować błędnym wnioskowaniem.

Napisales kiedy, ze ucza myslenia. Moglbys sprecyzowac teraz swoja dawna opinie ? :)
Moje studia były dość specyficzne (prawo) ale myślę, żemożna to odnieść do większości kierunków studiów. Otóż jedyną realną wartością jaką z nich wyniosłem jest to, że nauczyłem się myśleć jak prawnik i odpowiednio formułować swoje osądy. Obejmuje to szereg zagadnień m.in. budowę norm, metody wnioskowania prawniczego, zasady dyskursu, problematyka systemu i hierarchii źródeł prawa, pewne zasady ogólne, odpowiedni aparat pojęciowy itp.

Nabyta wiedza "materialna" ma dla mnie znaczenie drugorzędne, bo prawo ulega dynamicznym zmianom i większość tego co się uczyłem się zdezaktualizowało. Na bieżąco muszę śledzić wszelkie zmiany i projekty zmian. Poza tym dotarcie do interesującego Cię aktu prawnego to kwestia sekund w dobie laptopów, dostępu do netu i odpowiednich aplikacji dla prawników. Dlatego wszystko może się zmienić, ale i tak będę posiadał jedną cechę odróżniającą mnie od pozostałych śmiertelników, czyli własnie myślenie "prawnicze", co dla innych jest nie do przeskoczenia. To nie wyraz przynależności do jakieś kasty wtajemniczonych, ale prosta konsekwencja specjalizacji naszego życia społecznego. :)

12.06.2006
20:08
[51]

^quqoch^ [ Patryk ]

frer> Ja nie chcę pisać porówniań między systemem amerykańskim a polskim. Student amerykański bardzo często ma wiedzę mniejszą niż polski licealista, ale tamten jest pracowity i robi to, co do niego należy, choćby błędnie.
Proszę Cię też, nie pisz "czarne", jak ja napiszę "białe", bo tak do niczego nie dojdziemy. Przecież ja sobie doskonale zdaję sprawę z tego, że są w Polsce wspaniali profesorowie (ja np bardzo polubiłem Aleksandra Bryka, który dyskutował ze studentami, a nie tylko wykładał, czy Andrzeja Manię po prostu za jego obycie). Wiadomo też, że mało osób stypendia dostaje, a jeśli już, to małe kwoty. W Stanach natmiast, chociaż studia są płatne, to stypendia mniejsze lub większe dostake np 70 procent studentów, i to są liczby normalne.
Zawsze byłem za darmowymi studiami, bo uważam, że wypada mieć mądry naród. Polacy tacy są, vide ostatnie badania IQ Europejczyków, ale z samą inteligencją wypada jeszcze nabyć jakiegoś zachowania i szacunku dla czasu profesora, dla podatników, którzy składają się na takie studia (a, jak już pisałem, studia to rzecz piekielnie droga). Jeśli już nie ze zwykłej "miłości do wiedzy" (bo brzmi to patetycznie i pewnie śmiesznie), to chociaż z tej własnie szansy powinien sie student cieszyć. Wiadomo, że nie na co dzień wychodzić z flagą i tak dalej, ale kiedy widzę powiedzonka typu takie, które przytoczyłem (to jedno właśnie przelało czarę goryczy, dlatego powstał ten temat - cytat "za 30 minut jade po notatki...") to po prostu się denerwuję, chociaż pewnie niepotrzebnie. Ale, jak już napisałem, ja wiem że niczego to nie zmieni, jednak przynajmniej można sobie czymś zapchać czas.


Deep> Zgadzam się z tym co piszesz o swoich studiach, bo studia powinny uczyć przede wszystkim myślenia, i na przykład (szczególnie w erze internetu, google itd.) powinny uczyć gdzie mam znaleźć najnowsze informacje, najnowsze rozporządzenia i tym podobne, bo, jak piszesz, takie informacje szybko tracą swoją wartość. Nie uczyć się kpk na pamięć, ale wiedzieć, gdzie szukać przydatnych rzeczy, o.

12.06.2006
20:09
[52]

stanson [ Szeryf ]

Wywnioskowałem z twoich wypowiedzi, że watek ten stworzyles z bardzo banalnego powodu wywołanego olbrzymim rozczarowaniem i zażenowaniem. Mi sie zdaje, ze po prostu boli cie fakt, iz ty konsekwentnie dymasz na wszystkie zajecia i wyklady, wkuwasz non-stop, zawalasz noce, zycia "studenckiego" nie uswiadczyles, a mimo to i tak sesji nie zaliczasz, bądź brniesz przez nią mozolnie docierając do niezgodnych z oczekiwanymi wyników. przy tym wszystkim dobija cie to, ze otaczają cie ludzie, ktorzy olewają generalnie otaczajaca ich rzeczywistosc, imprezują, dymaja, pija, bawia sie, czyli robią to po co są studia - uczą się życia i cwaniactwa, bo mimo wszystko brna dalej. Mają w d...e spora czesc zajec - a ida dalej bez wiekszego wysiłku, dzieki swemu cwaniactwu i kombinowaniu.

No w sumie, teaz bym sie wkurzyl... Kolego, za duzo teorii wiesz o zyciu a szkoda, bo zycie to kombinowanie a studia po prostu idealnie do nauki tego sie nadają.


frer --> I co z tego, wiesz co będzie za pare lat. Ci co sobie wszystko zlewali poprostu pracy nie znajdą, bo będą marnymi pracownikami i sobie będą wtedy pracę olewać, a ci co się naprawde uczyli nie będą mieć problemów. ----> Dawno mnie tak nic nie robawiło!!! LOL :))))

12.06.2006
20:11
smile
[53]

Mayhem [ Henry Chinaski ]

Byłem w tym semestrze na dwóch wykładach... wstyd mi :) Rzecz w tym, że zdawałem egzamin wstępny tak jak ci wszyscy pracowici ludzie, którym zabieram miejsce... i jakimś cudem oni odpadli... Może to więc oni się nie nadawali? :)

Swoją drogą quqoch to masz ciekawe poglądy jak na byłego studenta krakowskiej fabryki magistrów (o ile dobrze pamiętam) :)

12.06.2006
20:12
[54]

emii [ Generaďż˝ ]

Ja kończę studia na prywatnej uczelni i to nie dlatego ,że nie próbowałam zdawać na państowe studia tylko dlatego,że miałam egzamin z umiejętności wokalnych i malarskich no i pani mi powiedziała,że śpiewać nie potrafię( kończę pedagogikę wczesnoszkolną).No,a zmierzam do tego, że nawet ludzie,którzy za szkołę płaca kupe kasy miesięcznie leją na wykłady , nie raz tak było, że na grupę 30 osób było tylko 5.Wykłady są nie obowiazkowe, no chyba ,że sobie wykładowca tak zazyczy ,bo i tak bywało, no ale za nie chodzenie były konsekwencje.
Ja akurat bywałam na wykładach, bo nie wyobrażałam sobie potem nauki do egzaminu nie wiedząc o co chodzi, dlatego tez wystarczyło jak uczyłam sie na dwa dni pzred i ok zaliczałam.
No ale np mój ostatni egzamin teraz był z półtora roku i musze się przyznać, że nie chodziłam regularnie zreszta jak cała grupa.To był jeden jedyny egzamin na całe moje studiowanie na który byłam tak nie przygotowana, no ale 4 dostałam.Tylko troszkę dłużej się pouczyć musiałam niz zwykle.
Studiowanie to każdego indywidualna sprawa, a że jeden sobie potrafi poradzić i się w tym odnaleźć, a inny nie to już jego sprawa.
Co do imprezek to jeśli ktoś potrafi je pogodzić z nauką to super, nie ma nic lepszego jak studenckie imprezki.

12.06.2006
20:26
smile
[55]

Isam [ Senator ]

Na wstępie, wszytkim, gratuluje swietnych wypowiedzi i w rezultacie ciekawego tematu :]


Może teraz troche ja o studiowaniu, które ciągle uprawiam.

Na pierwszym roku chodziłem jak zreszta wiekszosc na wiekszosc wykladow. Co to dało? Właściwie nic.
Jeżeli czlowiek ciekawie prowadzi przedmiot (pozdro dla dr Kruka) to i bedzie mial cala sale wykładową zapełnioną. Natomiast wykłady nieciekawe i o wczesnej porze nie będą cieszyly sie wielka frekwencja :]

Pragne zaznaczyc słowo studiować w słowie studiowanie, gdzie w tym słowie jest chodzenia na wykłady? Albo zakuwania do niewiadomo której :]
Chyba własnie w tym zabawa, że zawsze pod koniec semestru jest przerabane bo cały semestr sie balowało. Następnie trzeba sie nakombinować żeby zaliczyc.
W ten sposob studia to świetna szkoła życia, tez trzeba sie nakombinować i ci ktorzy sie najlepiej zakreca beda mieli najłatwiej.

Dziekuje za uwage.

edit: poprawiłem pare błedów stylistycznych i ortów ;)

12.06.2006
20:29
smile
[56]

stanson [ Szeryf ]

<bravo>

12.06.2006
20:29
[57]

frer [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ --> Nie wiem czy wiesz, ale studia techniczne itp. kosztują podatnika o wiele więcej niż studia humanistyczne czy różne kierunki dla nierobów jak socjologia itd. Problem tkwi w tym, że coraz więcej osób idzie na łatwizne i polibudy tracą studentów, a co za tym idzie przyjmują byle kogo. Btw nie musisz podawać nazwisk, bo 99% osób tutaj one nic nie mówią, a jest coś takiego jak ustawa o ochronie danych osobowych. :)

stanson --> Ładne podsumowanie tematu... :D

Wracając do obecności na wykładach to ja chodze tylko na te na których naprawde się coś mogę nauczyć. Tak np. na informatyke chodziłem, efekt taki, że się czegoś nauczyłem i mam 5 na semestr, a 2/3 osób czeka do września.

12.06.2006
20:30
[58]

^quqoch^ [ Patryk ]

I zgadzam się, bo też nie napisałem, że studiowanie to zakuwanie całonocne, przeciwnie, nawet napisałem, że nie o to chodzi. Boję się tego napisać, bo mogą mnie wyśmiać, ale kiedyś studia to też był ferment. Dzisiaj to jedyny ferment(acja), jaki zachodzi na uczelniach (no, uogólniam, bo przecież ciągle coś się dzieje) to ten alkoholowy.

12.06.2006
20:35
smile
[59]

stanson [ Szeryf ]

a według ciebie ten.. "ferment alkoholowy" to od dzisiaj panuje?

12.06.2006
20:35
[60]

frer [ Generaďż˝ ]

Ja się przyznam, że jeszcze ani razu nie zakuwałem po nocach. Zwykle koło 23 już tak mam dość, że i tak nic mi do głowy nie wchodzi. :)

12.06.2006
20:35
[61]

$ebs Master [ Konsul ]

^quqoch^ --> ale kiedyś studia to też był ferment
mozesz mnie oswiecic co miales na mysli? :) sory ale jestem jednak na studiach technicznych :P

12.06.2006
20:36
[62]

Isam [ Senator ]

ouff ... jeszcze co do pieniedzy podatników.
5 rok informatyki. Wszyscy moi najblizsi znajomi (z kierunku that is) pracuja, czesc z nich ma umowe o prace. Płąca ZUSy, składki, OFE, PIT/CIT itd. Myśle ze jezeli chodzi o moje studia to powoli zaczynaja sie państwu zwracać :]

edit: ja pracuje juz dwa lata.

12.06.2006
20:37
smile
[63]

Xaar [ Uzależniony od Marysi ]

a wiecie czym się kończy szkolne olewactwo?
(dla znających niemiecki)

https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=5157153&N=1

12.06.2006
20:37
[64]

^quqoch^ [ Patryk ]

frer> Też nigdy nie siedziałem w nocy nad książkami.
Sebs>
Isam> Masz rację, oni też płaca podatki. Nie chcę się czepiać, ale pracują na swoją korzyść, a podatki jakie płacą, jeśli płacą średnie, ich edukacji raczej nie pokrywają.

12.06.2006
20:41
[65]

$ebs Master [ Konsul ]

^quqoch^ --> dzieki :) kurde ile to czlowiek moze sie nauczyc ciekawego w najmniej spodziewanym momencie :D
a tu maly link dla osob, ktore mysla ze znaja dobrze jezyk polski - POWODZENIA :D

12.06.2006
20:44
smile
[66]

^quqoch^ [ Patryk ]

Sebs> :), fajne to.

Podsumowanie :
Ilość udzielonych odpowiedzi : 11
poprawnych : 6
błędnych : 5

12.06.2006
20:44
[67]

Aen [ MatiZ ]

Jestem na ciężkich studiach (Weterynaria) i opisany przez Ciebie problem praktycznie u mnie nie występuje - Cwaniaczki i leserzy zwyczajnie wylecą na pysk bo nie poradzą sobie z materiałem. Oczywiście znam przykłady ludzi z innych kierunków którzy na egzamin potrafią pójśc z toną ściąg w klapie i sianem w głowie, ale na wielu kierunkach, na przykład właśnie moim, nie da się po prostu życ z dnia na dzień i leciec na ściągach - Nawet jeśli jakoś skończysz studia, to wygryzie Cię konkurencja i opinia publiczna już w zawodzie.

12.06.2006
20:45
[68]

^quqoch^ [ Patryk ]

Aen> Pewnie masz rację, zawsze studiowałem humanistykę, a medyczne to bodaj najcięższe studia.

12.06.2006
20:46
[69]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

W jednej kwestii sie z Toba nie zgadzam. Co jest złego w kombinowaniu i cwaniakowaniu przed sesja? Czy zycie nie polega na tym, ze tzreba sobie radzic jakos? Moim zdaniem tak. A jesli ktos nie chodzi na wyklady (z jakichkolwik przyczyn, czasem nei jest to zwykle olewnaie czy lenistwo) ma duzo nieobecnosic na cwiczeniach, wszytsko załatwia w ostatniej chwili a sesje zalicza lepiej od niejednego pilnego studneta to chyba cos w tym jednak jest.
I nie mozna zawsze zwalac na szczesliwy traf, bo szczescie moze miec na jednym, dwoch egzaminach, a nie na wszystkich przez te wszytskie lata. Jak Cie tacy denrwuja to im nie dawaj notatek i powiedz, ze Cie denerwuja. Proste:) Nikt nikimu nic nie kaze, jak ja nie chodziłam na wyklady to mnie nie złoscilo jak mi odmawiali pozyczania notatek. Szłam do ludzi, ktorzy pozyczali w zeszłym semestrze i bylo ok.
Czasem wydaje mi sie, ze zycie to jedno wielkie cwane kombinowanie a im lepiej Ci to wychodzi tym lepiej dla Ciebie. A na pewno łatwiej. Poza tym ludzie koncza studia, znajduja sobie prace i dobrze im sie zyje (z wyjatkami, oczywiscie). Wiec w czym problem? :)

12.06.2006
20:49
[70]

$ebs Master [ Konsul ]

^quqoch^ --> 6? wow ja mialem 4 i to dlatego ze strzelalem wiekszosc, a ogolnie nie uwazam sie za osobe ktora posluguje sie ubogim jezykiem :D

sorry za oftopic juz nie bede :)

12.06.2006
20:49
[71]

frer [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ --> Wydatek państwa na jednego studenta to podobno prawie 10 tysięcy za chyba semestr na studiach technicznych. Przynajmniej tak nam mówili. Nawet zaoczni studenci pokrywają max 50% kosztów studiowania tylko.

12.06.2006
20:49
[72]

^quqoch^ [ Patryk ]

X-C> Moim zdaniem takie podejście do sprawy nie da nam już następnego Miłosza czy Turowicza.

frer> Nie wiedziałem tego, dzięki za informację, w sumie myślałem, że trochę więcej.

12.06.2006
20:49
[73]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

X-Cody

Tak, jest. Ściągi. Cudów nie ma.

12.06.2006
20:51
[74]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

macie za darmo studia - wybacz, nie wszyscy mają... ja płące ciężką kase zeby studiować (a w zasadzie olewać). Dlaczego olewam? Bo pracuje. Pracuje dużo i ciężko. Zarabiam pieniądze, które w tej chwili dużo więcej mi dają niż jakies denne wykłady z ekonometrii bądź statystyki. Czasem nie daje rady połączyć studiowania z pracą, dlatego nie stawiam sie na uczelni. I niestety nie zmienisz podejścia studentów swoimi postami - dlaczego? Bo każdy kto kiedyś był studentem wie, że studiowanie jest na drugim miejscu po imprezach, alkoholu, ludziach, seksie itp. Jeszcze jak na UG studoiowałem, to na inauguracji profesorzy i SAM DZIEKAN mówił że życie studenta to przedewszystkim imprezy, a doiero później studiowanie. No więc cóż w tym złego, że młody człowiek chce sie bawić a nie uczyć historii StaroCerkiewnoSłowiańskiego, czy słuchać ledwo trzymających sie przy życiu ze starości profesorów od statystyki (których tytuł jest 3x dłuższy od nazwiaka i imienia...)

Po to sie jest młodym, żeby zyć, a nie siedzieć w książkach całe życie i zostać takim zmarnowanym ledwo zipiącym staruszkiem - specjalistą od ekonometrii...

Pozatym niektórzy studiują dlatego, żeby do cholernego woja nie iśc i z reguły ci są najbardziej wyluzowani. Rozumiem Twoje podejście, ale w obecnych czasach nie potrzeba nam inteligentów i wielce wykształconych humanistów, tylko specjalistów w bardzo różnych dziedzinach. Tak jak kiedyś ludzi żyli z pisania poezji, wierszy, byli wieszczami narodowymi i Bóg wie kim jeszcze, tak dzisiaj kto pisze wiersze? Szymborska jeszcze? Nawet jak piszą, to kto ich czyta?
Tak więc widzisz ze czasy sie zmieniają i trzeba sie do nich dostosować, a studiowanie same w sobie jest ciekawym doswiadczeniem, I POWTARZAM JESZCZE RAZ - młody człowiek musi sie bawić a nie tylko kuć kuć kuć. NA to nie ma lekarstwa :)


Pozdrawiam.


[edit]
byk ort :P

12.06.2006
20:55
[75]

^quqoch^ [ Patryk ]

Kamikaze, dwie sprawy. Pierwsza: wyraźnie napisałem, że chodzi mi o dziennych studentów uczelni państwowych, a zatem nie musisz mi tłumaczyć swojej sytuacji. Po drugie, nie wiem skąd to podejście kilku osób, że człowiek zaangażowany nie ma życia, mało chleje i mało się bawi. Ja przeciwnie, lubię co jakiś czas wyskoczyć do pubu itd., zbędna generalizacja.
A młodym się jest nie tylko po to, by się bawić, bo ciężko stwierdzić, żeby zabawa spełniała wszystkie ludzkie potrzeby.

12.06.2006
20:55
[76]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Kamikadze ->

A kto Ci kazal wybrac kierunek na ktorym ucza watpliwie przydatnej ekonometrii ?

12.06.2006
20:55
[77]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

Maevius --> Sciaganie to tylko drobniutki fragment tego całego kombinowania, a i czesto udaje sie bez nich. To jest po prosyu dar.
edit: poza tym przedmoty ktore nam sie nie podobaja znajde sie WSZEDZIE. 10pkt dla Ciebie jesli wytlumaczyc mi na jasna cholere bede w policji potrzebowała znac historie wychowania ze szczegołami.
quqoch --> Jesli ktos ma talent bedzie go rozwijał, a nie olewał :) Na studiach masz mase pzredmiotow, sam o tym pisales, czesc jes to porstu ogolna i nic nie poradzisz. Sama mam przedmioty, ktore imho sa zapchajdziurami dla godzin, ale co zrobic? albo wychodze i strace czas, albo cos wymysle i zalicze. Sa za to przedmioty ciekawe, ktorych az sie chce uczyc, z tymi nie bede kombinowac. I tyle. Nie od ocen z egzaminow zalezy czy bede dobra w soim zawodzie.
edit:
Kamyk --> Imho przesadziłes. Zycie to nie jest tylko wieczna zabawa, chociaz niektorzy tak je traktuja, coz, nie byłoby zle ;) ale tak nie jest. Poza tym kiedys ludzie mogli utrzymac sie z pisania poezji, teraz na pisanie moga sobie pozwolic juz bogacie, a wierz mi, ze chcetnych do czytani I PISANIA jest duzo.
Juz lepiej pisac powiesci jak Don Brown (imho kiepskiej jakosci) bo sa sensacyjne i sie sprzedadza, co? Otoz moim zdaniem to jest złe, ze ludzie z talentami czesto musza najpierw sie dorobic, a potem wracaja do wykonywania tego, z czego wiele lat temu mogliby sie urzymac, a co robia naprawde dobrze.

12.06.2006
20:57
[78]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

X-Cody

Nie powiesz mi ze czlowiek ktory nic nie robil przez caly semestr zda wszystkie egzaminy bez wspomagaczy w postaci mega przekretow, podkladow, sciag i innych oszmacajacych rzeczy.

Taki czlowiek nie jest ani sprytny, ani nie daje sobie rady, ani nie zdobedzie dobrze platnej pracy.

12.06.2006
20:58
[79]

^quqoch^ [ Patryk ]

X-C> Może masz rację, w Polsce miałem przedmioty tak nudne, że Boże uchroń, na których nie bywałem (co potem było widać po ocenach), ale np. na filozfii byłem zawsze, a egzamin zdałem świetnie - po prostu mnie to ciekawiło i nawet profesorka była znośna. Może powinno się robić bardziej specjalistyczne studia, tak, by studentów nie zanudzać rzeczami, które im się nie przydadzą? No, ale jakiaś ogólna wiedza musi być. Sam musiałem zaliczyć matematykę...

12.06.2006
21:05
[80]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

Maevius --> Nie zamierzam Ci nic wmawiac. Tak jest. Naprawde czesto materiały z 45 godzin wykladow mozna sie nauczyc w 2 dni. Im nudniejsze wyklady tym łatwiej sie ich potem nauczyc szybko, bo czesto wykladowcy po prostu dygresjuja i przynudzaja, a egzamin obejmuje mała czesc tego.
quqoch --> Wlansie o tym mowie :) Mam naprawde fajne pzredmioty na uczelni, ale jest kilka strsznych. Wiec te sobie delikatnie odpuszczam. Ale nie sciagam, po prostu ucze sie ich po łebkach, zeby napisac. Zawsze cos w tej głowe zostanie, a egzamin zdany.

12.06.2006
21:06
[81]

frer [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ --> Po co poszedłeś na jakieś lamerskie studia gdzie tylko patrzą jak zapchać program jakimiś bzdurami. Ja w tym semestrze miałem same przydatne przedmioty matematyke, czyli podstawe, miernictwo na którym między innymi mierzyliśmy niwelatorem i teodolitem, hydrogeologie, która nawet była ciekawa itd. Wszystko ma jakiś cel.

12.06.2006
21:15
smile
[82]

Sn33p3r [ Johnnie Walker ]

Życie

12.06.2006
21:27
[83]

^quqoch^ [ Patryk ]

frer> O studiach, tak jak wcześniej o liceum, miałem jakieś nie wiadomo skąd wzięte wyobrażenie, że tam zrobią ze mnie człowieka kulturalnego i że to musi mieć sens. Okazało się, że nie zawsze.

12.06.2006
21:43
[84]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

Maevius - po pierwsze: jak nie umiesz w miare poprawnie napisać mojej ksywy, to chociaż ją skopiuj.
Po drugie: Wybrałem kierunek studiów zarządzanie i marketing. Ekonometria i stata sie jakoś same wbiły, ale te czasy mam już za sobą... i nie chce do tego wracać.

X-Cody ---> ja nie mówie że cały czas sie trzeba bawić :) trzeba połączyć przyjemne z pożytecznym, STUDIA + ZABAWA (a raczej zabawa + studia) ^^

quqoch ---> to nie generalizacja, tylko jak sie zasuwa naprawde ciężko to nie ma czasu na zabawe.. niestety. Ja tez lubię wyskoczyć do pubu co jakiś czas, tylko własnie tego "co jakiś czas" a w zasadzie słowo kluczowe: "Czas(u)" jest za mało żeby sie móc porządzie zabawić :)

12.06.2006
21:50
[85]

^quqoch^ [ Patryk ]

Ale Ty pracujesz i to można zrozumieć. Sam powinieneś się denerwować, że sam ciężko pracujesz na możliwość studiowania, a wielu nie pracuje, a studiuje - "za darmo".

12.06.2006
21:55
[86]

Buczo. [ Bradypus variegatus ]

quqoch --> Ale nikt nie studiuje za darmo bo wygrał studia na loterii, najpierw musiał na to zapracować (zdać egzaminy) albo być "geniuszem" i zdać od ręki ;)

12.06.2006
21:57
smile
[87]

ronn [ moralizator ]

Podsumowanie :
Ilość udzielonych odpowiedzi : 11
poprawnych : 7
błędnych : 4

12.06.2006
21:59
[88]

^quqoch^ [ Patryk ]

Buczo.> A myślisz, że na płatne studia dostaje się każdy? Kiedy w moim uniwerku 78 procent ludzi się odrzuca, już nie powiem o Harvardzie, Brownie, Boston College itd.

12.06.2006
22:10
[89]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

Skończyłem studia dzienne, pracę na pełny etat zacząłem od początku czwartego roku. Nie dało się siła rzeczy połaczyć jednego z drugim, zatem kombinowałem jak mogłem. Dziś mam skończone studia, dobrą pracę w prywatnej firmie i spore (jak na absolwenta studiów dziennych) doświadczenie (że o zarobkach nie wspomnę). "Uczciwi" koledzy i "uczciwe" koleżanki chodzące pilnie na wszystkie możliwe zajęcia mają po tysiaka na rekę w budżetówce, czy innym podobnym molochu, bo nie mieli kiedy wcześniej "wziąć byka za rogi". Nie zamieniłbym się z nimi.

12.06.2006
22:16
[90]

frer [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ --> Twój problem, że takie studia wybrałeś. Ja wybrałem dobre, które już zmieniły na lepsze mój światopogląd i wiem, że warto się uczyć. Zresztą na studiach można poznać wielu ciekawych ludzi. Nie mówie tylko o kumplach ze studiów, ale chociażby wykładowców. Przez okres podstawówki, gimnazjum i liceum wyrobiłem sobie pogląd, że nauczyciele mają gdzieś uczniów, że większość nawet nie lubi swojej pracy i dlatego ją olewa. Natomiast na studiach już myśle inaczej, bo trafiłem na wykładowce matmy, po którym widać, że naprawde lubi swój zawód i potrafi dzięki temu świetnie uczyć. Efekt jest taki, że przez rok studiów uczyłem się z matmy więcej i chętniej niż przez wcześniejsze 12 lat. :)

Co do pracy podczas studiów to są takie studia które na to pozwalają, a nawet takie, że dodatkowa praca jest naprawde przydatna, bo pozwala odrazu zdobywać doświadczenie. Niestety nie każdy ma taki luksus. Na niektórych kierunkach nie ma mowy o pracy w zawodzie na pół etatu. :/

12.06.2006
22:16
[91]

Buczo. [ Bradypus variegatus ]

quqoch --> Więc uświadomie Cię że w Polsce najpierw zdaje się na dziennie, a gdy się tam nie dostaniesz idziesz na zaoczne. Przynajmniej tak robi 95% ludzi, no chyba że kogoś nie stać na studia (nawet dzienne) i musi iść do pracy.

12.06.2006
22:18
[92]

S1KoR© [ surf or die ! ]

tez jestem za zdaniem ze swiat idzie na przod i sie z dnia na dzien zmienia, i faktycznie teraz czlowieka coraz czesciej maszyna zastepuje..swego czasu dobre zdanie krazylo (sadze ze nadal aktualne w niektorych przypadkach) - "idź na studia, bedziesz ksztalconym bezrobotnym" co sie niestety przeklada na rzeczywistosc..mowisz ze ludzie nie korzystaja z darmowych studiow a powiedz mi teraz jak realia wygladaja..czemu tak wielu ludzi z tytulem magistra błąka sie od miejsca do miejsca szukajac roboty za marne 3 grosze? co z tego ze u nas sie wyksztalca, skoro beda musieli uciekac z panstwa w ktorym na nauke rząd przeznacza MARNE 3% wydatkow, i cale studiowanie w pizdu poszlo razem za granice silić ichnią gospodarke. Ja sie naprawde nie dziwie stosunku olewactwa, bo patrzac perspektywistycznie w przyslosc to nie zagrzejesz tu miejsca po takim kierunku jak socjologia czy pschologia (ze nie wspomne o innych kierunkach). jakie masz perspektywy rozwoju chocby dla lekarza? Ja poszedlem na zarzadzanie na studia dzienne i poszedlem do pracy ale nie dlatego ze potrzebuje kasy a wiesz dlaczego ? bo za cholere moja uczelnia nie wymaga ode mnie chocby krzty nauki. jak sie ma raz w tygodniu zajecia to na kogo wine zwalic ? chodzilem w pierwszym semestrze na wiekszosc wykladow i po roku moge stwierdzic ze nic to do mojego zycia nie wnioslo...jak sobie pani profesor usiendzie na auli i wyjmie kartke z ktorej zaczyna czytac caly wyklad to myslisz ze kogos to przekona do przedmiotu ? kogos zacheci ? u nas zauwazylem brakuje profesorow ktorzy sa nimi z powolania i CHCA a nie musza przekazac wiedze studentom..mialem z 8 przedmiotow tylko jeden taki - Historia gospodarcza na ktora chodzilem caly semestr (chociaz do niczego mi sie nie przyda bo z zarzadzaniem to ma malo wspolnego i jest to rodzaj jak ktos wspomnial wykladow dla etatu) i byla bardzo ciekawa bo w ciekawy sposob prowadzona - z ochota a nie przymusem...po 2 stosunek olewacki to ja czesciej u profesury wszelkiej masci widze niz u studentow.

podsumowujac w polsce poprostu po studiach nie ma takich mozliwosci rozwoju jakich sie oczekuje. bo sam papier nie swiadczy o twojej inteligencji..Einstain tez nie byl prymusem w podstawowce i co osiagnal ? tez olewal i na swoje wyszedl...

to w sumie moje skromne 3 grosze.

12.06.2006
22:24
[93]

^quqoch^ [ Patryk ]

sikor> Tutaj wkrada się zupełnie inna rozmowa, tj. bezrobocie w Polsce. Nie zgadzam się, że po studiach nie ma pracy, nie ma dla tych, którzy idą na łatwiznę i, tak jak 80 proc innych studentów, idą na Zarządzanie czy Marketing. W Polsce specjalistów brak, zza granicy muszą ich ściągać. I jest jeszcze jedna rzecz, o czym już pisaliśmy. Jak ktoś olewał studia, jakoś przemknął z pracą magisterską na 3.0 to niech się nie dziwi, że nie ma pracy. A że tak robi wiele osób, to potem wśród absolwentów szkół wyższych jest 40 proc bezrobocia. Mają papierek, ale niewiele umieją.

12.06.2006
22:33
[94]

sebekg [ Generaďż˝ ]

to jest forum o grach/necie itp a nie o nauce, kiedy niektorzy to zrozumieja ?

12.06.2006
22:34
[95]

^quqoch^ [ Patryk ]

sebekg> A gdzie tak napisano?

12.06.2006
22:36
[96]

sebekg [ Generaďż˝ ]

^quqoch^ ---> wchodzisz na www.student.pl czy na www.gry-online.pl ??????????

12.06.2006
22:38
smile
[97]

^quqoch^ [ Patryk ]

sebekg> Pokaż mi w Regulaminie.

12.06.2006
22:42
[98]

frer [ Generaďż˝ ]

sebekg --> LOL, a nie wiesz, że jest coś takiego jak kategorie i nie wszystkie dotyczą gier?? Nie podoba się to sobie ustaw, żeby nie wyświetlało tego wątku lub idz spać zanim mamusia cię opieprzy, że zadługo przy kompie siedzisz. :)

^quqoch^ --> Co do pracy po studiach to się z tobą nawet zgodze. Jak ktoś ledwo przebrnął przez studia to niech się nie dziwi, że pracy nie może znaleść. Pozatym w Polsce dużo osób wybiera kierunki w stylu marketing i zarządzanie (pewnie dlatego, że to najłatwiejsze), a już naprawde ta branża jest przesycona na maxa. Efekt jest taki, że na jednego robola musiałoby przypadać 2 kierowników. Do tego dochodzi kwestia kierunku jaki się wybrało, bo raczej trudno się spodziewać dobrej pracy odrazu po studiach jak się kończyło psychologie, socjologie, politologie itd. czyli kierunki które praktycznie niewiele dają. Absolwentów są tysiące, a pracy niewiele dla nich. Dlatego od jakiegoś czasu już jest taka tendencja, że to właśnie absolwenci kierunków technicznych mają najmniejsze problemy ze znalezieniem pracy, bo inżynierowie są potrzebni i wykonują pracę która naprawde coś znaczy. :)

12.06.2006
22:47
[99]

sebekg [ Generaďż˝ ]

frer ---> nie wtracaj sie i nie wyskakuj z takimi tekstami, chyba masz jakies zle wspomnienia z mamuskami:D, poprostu przy duzo ostatnio pojawia sie tu tematow nie zwiazanych kompletnie z ta domena i tym co sie tu znajduje... skoro wam to nie przeszkadza to widze ze to forum coraz bardziej spada na psy

12.06.2006
22:49
[100]

Isam [ Senator ]

frer ---> to co opisujesz to prawda. Rynek pracy jest tez rynkiem (duh!) i prawa rynkowe na niego działaja. Jezeli wybiera (produkuje) sie kierunek (produkt), na ktory nie ma zapotrzebowania, albo zapotrzebowanie jest pokrywane, to bez solidnych argumentów (promocji - samego siebie?) nie powlaczysz :]
Czyzbym wykrywal nikłą nutke dumy ze (zdobywanego?) wykształcenia technicznego ? :D

sebekg --> a ciebie co ugryzło? Wątek "na każdy temat". TO jest temat każdy :]

12.06.2006
22:50
[101]

sebekg [ Generaďż˝ ]

technicy gora:)

Isam ---> w sumie masz racje:) tak jakos musialem sie z kims popstrykac:)

12.06.2006
22:51
[102]

frer [ Generaďż˝ ]

sebekg --> Sory, ale wkurza mnie takie gadanie. To forum jest jednym z najlepszych jakie znam właśnie ze względu na różnorodność tematów. Zresztą na różne tematy tu się rozmawiało zawsze, a napewno są inne które nie wnoszą nic konkretnego poza nabijaniem postów jak np. gra w skojarzenia itp. pierdoły. W tym temacie prowadzimy przynajmniej ciekawą dyskusję na temat szkolnictwa wyższego i jakich to oszołomów studentów mamy. :D

edit:
Isam --> Nom jestem dumny ze swojego kierunku, może nie jest to kierunek elitarny, a specjalizację i tak będe miał na tyle wąską, że nie wiem jak z pracą będzie, ale wiem, że ucze się czegoś pożytecznego, a nie przelewania z pustego w próżne za co uważam niektóre popularniejsze i lżejsze kierunki o których już pisałem.

12.06.2006
22:52
[103]

sebekg [ Generaďż˝ ]

a daj spokuj z ta gra w skojarzenia:D w sumie to i moze masz racje czytaj tez post wyzej:)

Wracajac do studentow to mnie krew ostatnio zalewala jak byly juwenalia, i co 2 pijany wychodzil z tej imprezki:(:(:( ale o nich to ladnie swiadczylo i zeby to bylo tylko raz ale to jest co roku, szkoda.

12.06.2006
22:55
[104]

Isam [ Senator ]

frer --> nie no kurde polecailes mi ... ja sie "wypowiadam" czasami w grze w skojarzenia, normalnie fochuje sie na cibie z przytupem.

12.06.2006
22:58
[105]

frer [ Generaďż˝ ]

sebekg --> Sam mam takich na roku co prawie non stop potrafią zalani chodzić. Ostatnio mieliśmy praktyki w terenie to kilka osób wyciągneło flaszke i zaczeli pić. Na szczęście skończyło się tylko na tym, że dostali opieprz, ale popsuli opinie całej grupie. :/

12.06.2006
23:01
smile
[106]

sebekg [ Generaďż˝ ]

Isam ---> szczerze powiedziawszy to wszedlem tam raz i tylko raz:D

frer ---> zauwazylem ostatnio ze w Polsce i ogolnie nie mowie tylko o studentach ze bron Boze ale ludzi ostatnio nie potrawia sie bawic bez alkoholu:(

Dobra ide spac:) Dobranoc wszystkim:)

12.06.2006
23:30
[107]

Lukxxx [ Konsul ]

nie chce mi sie czytac dyskucji.

^quqoch^ maz calkowita racje, a wyjscie jest jedno sensowne, koniec z darmowa edukacja! na kazdym szczeblu! (polaczone ze zniesieniem 90% podatkow i w koncu wprowadzeniem kapitalizmu w miejsce socjalizmu). Jak za cos ludzie nie zaplaca to tego nie docenia.

12.06.2006
23:37
smile
[108]

Mr.Puzio [ Konsul ]

Widzisz, swiat jest duzo bardziej skomplikowany niz w reklamie coca coli, mi Mama ani Tata nie placa za studia i za inne rzeczy. Na sieciowke, na podreczniki, na piwo, na fajki, na neta, na inne rzeczy sam musze zarobic, wiec nie pisz bzdur ze to ze tamto, bo mnie tez wiele rzeczy wkurza, np: nadete bogate bubki ktorym nie idzie i ciagle narzekaja.

12.06.2006
23:59
smile
[109]

SEW [ O/C addicted ]

^quqoch^--> Nie bede sie czepial Twojego myslenia, chociaz uwazam je za bledne i to Ty tutaj bardzo generalizujesz i uogolniasz. Chce tylko natomiast zapytac o jedno bo normalnie nie wiem juz co myslec. Caly czas sobie zaprzeczasz. Na poczatku piszesz ze kase ktora zarabiasz wydajesz na studia, a kilka postow pozniej piszesz ze masz stypendium ktore pokrywa Twoja nauke. Potem piszesz ze nie opuszczasz zajec i nie rozumiesz tego i znow kilka postow nizej piszesz ze na to co Cie nie interesujesz nie uczeszczasz. Kuzwa zdecyduj sie co?

13.06.2006
00:09
smile
[110]

^quqoch^ [ Patryk ]

SEW>To nie jest temat o mnie, więc jeśli masz coś do dodania to napisz to.

13.06.2006
00:17
smile
[111]

SEW [ O/C addicted ]

^quqoch^--> jak mam prowadzic dyskusje z kims kto daje sam sobie zaprzeczenia i przez to staje sie dla mnie malo wiarygodny.

13.06.2006
00:19
[112]

^quqoch^ [ Patryk ]

Nie musisz, nikt Cię o to nie prosi.

13.06.2006
00:35
[113]

Minas Morgul [ Senator ]

Jest kilka pewników.
Mianowicie najtrudniejsze studia to te źle wybrane. Poza tym, jeśli chodzi o pracę, to ona jest, ale dla najlepszych. Niestety wielkie rzeczy nie powstają małą pracą, pomijając jednostki wybitnie inteligentne.
W chwili obecnej jest tak, że rynek pracy stawia na fachowców. Nie trzeba mieć ukończonych niewiadomo jakich studiów, aby w Polsce, czy zagranicą móc się dorobić pieniędzy zapewniających conajmniej bezpieczny byt, ale trzeba być przynajmniej w jednej dziedzinie dobry, lepszy od innych.
Dla reszty niestety pozostaje zmywak, bez względu na to, czy mieszkają "tu", czy "tam".

13.06.2006
02:58
[114]

Lutz [ Generaďż˝ ]

Widzisz quqoch postaram ci sie w miare prosto odpowiedziec.

Moja dziewczyna ma praktycznie 100% frekw. Jest na studiach wyzszych technicznych, srednia 4.4 chyba z tego co wiem, rok 3, uczy sie do sesji, zdaje, potem ma troche luzu potem znowu sie uczy do sesji, zdaje i tak w kolko. Zakladam ze student amerykanski robi podobnie.

Pytanie co bedzie robil, ile bedzie zarabial i jaki bedzie status spoleczny/materialny studenta amerykanskiego a jak bedzie to wygladalo w przypadku polaka. Mysle, ze uproszczeniem byloby mowic, ze to wina systemu, mysle ze latwiej powiedziec, ze student po prostu nie ma mobilizacji (wiadomo o ktorym kraju mowie)

Nieistotne jest czy edukacja jest platna czy nie, istotne jest czy naklad pracy proporcjonalnie wplywa na poziom zycia/status/satysfakcje z zycia. Wystarczy po prostu ograniczyc dostep (jak to kiedys bylo) i uczynic studia bardziej elitarnymi (drastycznie obnizyc ilosc miejsc). Wtedy odpadki zadowola sie protezami typu colidze i inne potworki za kase.
Uczelnie panstwowe wpadly we wlasne sidla, wlasnie przez otwarcie sie na sredni/niski plebs intelektualny.

Tyle

13.06.2006
03:04
[115]

Maliniarz [ The Watcher ]

frer ->
w Polsce dużo osób wybiera kierunki w stylu marketing i zarządzanie...
Tutaj przyznam racje.

...(pewnie dlatego, że to najłatwiejsze)
Hmmm, ale skad ta pewnosc? Studiowales to, czy tylko uslyszales od babci, ze tak jest?

Efekt jest taki, że na jednego robola musiałoby przypadać 2 kierowników
Tutaj, panie kolego, pokazales tylko tyle, ze lubisz sie wypowiadac na tematy, o ktorych masz niewielkie pojecie. Wiesz jakie sa specjalnosci na tym kierunku? Nie? To dopytaj babci.

13.06.2006
05:51
[116]

frer [ Generaďż˝ ]

Maliniarz --> Mi chodzi głównie o ten kierunek na uczelniach typu: Wyższa Szkoła xxx (podstaw co chcesz). Tam idzie każdy matoł który nigdzie się nie dostał. Wiem, że na budowlance jest prawie 10 różnych specjalizacji i mi to do szczęścia wystarczy. Nie interesują mnie specjalizacje na zarządzaniu, ale prawda jest taka, że dużo osób wybiera ten kierunek, bo im się wydaje, że potem odrazu im ktoś zaproponuje kierownicze stanowisko, a tak łatwo nie ma i ich kontakt z marketingiem kończy się na kasie w tesco... Btw wbrew pozorom jest ograniczona ilość prac dla ludzi po zarządzaniu i marketingu, bo na wiele kierowniczych stanowisk trzeba wykształconych inżynierów do zarządzania, a nie jakiś kierowniczków którzy myślą, że ktoś ich zrobi prezesem orlenu i będą zarabiać miliony. :)

Minas Morgul --> Czasami bywa i tak, że na całym kierunku jest jedna osoba "wybitnie inteligentna", a reszta to całkowici średniacy co na dodatek się nic nie uczą. Tak jest u mnie. Praktycznie wszyscy mają jakieś problemy z zaliczeniem czegoś, muszą się nieźle narobić, a jedna dziewczyna to praktycznie na samych piątkach jedzie. Nawet koleś od majcy ją chwali, bo w tym semestrze ma max z wszystkich kolosów. Takie coś działa dość deprymująco na reszte studentów. :)

Lutz --> No w końcu jakieś logiczne argumenty ktoś podał, bo prawdą jest to co piszesz i z tego wynika właśnie, że studenci się opieprzają, bo im nie zależy. Studia mają za darmo, przechodza bez większych problemów na 3.0 to po co się wysilać... Zresztą perspektywy nie motywują, bo jak inżynier u nas może liczyć na pare tysięcy złotych po kilkunastu latach pracy kiedy w choćby irlandii inżynier może zarabiać nawet 50000 euro rocznie i więcej to aż troche się nie chce uczyć...

13.06.2006
07:31
[117]

^quqoch^ [ Patryk ]

Lutz> No coz, trzeba sie zgodzic z tym, co piszesz, ale, jak juz ktos napisal, mamy kapitalizm i wygrywaja najlepsi, a oni po studiach potrafia zarobic. Ale to prawda, student przecietny moze byc czlonkiem tzw. pokolenia 1200, a to nie musi motywowac.

13.06.2006
14:08
[118]

Xerces [ A.I. ]

Przyznam, ze nie czytalem calego watku (wiec z gory sorry za niescislosci), ale powiem jak wyglada sprawa ze mna na dziennej matematyce. Otoz nie chodze na wyklady bo dawno uznalem ze jest to nieefektywne. Sledzisz co wykladowca pisze na tablicy i nagle w pewnym momencie sie zgubisz bo czegos nie zalapiesz. Potrzebujesz sie dluzej na chwile nad czyms zastanwic a on juz leci dalej. Efekt jest taki, ze przez reszte wykladu siedzisz jak sierota na kazaniu. Nie dziekuje, sam kseruje notatki, skrypty, kupuje książki, szukam materialow w necie i to dosyc intesywnie (w wolnej chwili pomoge komus na tym forum) - w ten sposob w danej chwili moge poswiecic na dane zagadnienie tyle czasu ile trzeba. Ten system jest dla mnie najefektywniejszy i jedyne co bym sobie zyczyl to aby nikt nie wyzywal mnie od olewusa tylko dlatego ze rzadko mozna mnie zobaczyc na uczelni. Chcialem zaznaczyc ze "informuje" ze nie chodze wyklady, a nie "chwale" (bo nie ma czym).
Jak juz ktos pisal, studia uczą tez kombinowania i wyszukiwania dla siebie najlepszej drogi - mysle ze powinnismy respektowac wybory innych. Jedni studiują dla siebie (dla tych najwiekszy respekt) inni dla ocen, jeszcze inni dla samej ideii. Jakichkolwiek by ktos nie mial motywacji - mnie one nie obchodzą.

Inna sprawa to ze zgadzam sie ze jest pelno studentow lejących na wszystko (tyle ze frekfencja nie jest tutaj wyznacznikiem) - nie irytują mnie wcale, ale chyba dlatego ze malo uwagi poswiecam na innych ludzi. Smutną prawdą natomiast jest ze przez wlasnie takich osobnikow podupadl wizerunek studenta. Kiedys slowo "student" oznaczalo kogos na poziomie. Teraz jak sie orientuje slowo "student" oznacza pijaka i balangowicza - dlatego są co raz wieksze problemy ze znalezieniem np. stancji. Dlaczego tak sie stalo? Jezeli ja mialbym typowac to pewnie tak jak frer - w Polsce powstalo zbyt wiele roznych "studiow", na ktore czesto idą ludzie aby "studiowac", migac sie od wojska, albo zeby miec wyzsze wyksztalcenie mimo ze są na nie po prostu za malo bystrzy.

13.06.2006
14:30
[119]

^quqoch^ [ Patryk ]

Xerces> "Kiedys slowo "student" oznaczalo kogos na poziomie. Teraz jak sie orientuje slowo "student" oznacza pijaka i balangowicza."
Podpisuję się po tą wypowiedzią i chyba właśnie w tym jednym zdaniu skróciłeś całe moje pisanie w tym wątku.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.