Tlaocetl [ Zwycięzca spod Gazali ]
rocznica D-Day, wątek wspominkowy
Ostatnio (heh, z rok... :/ ) nie mam specjalnie czasu na zaglądanie na forum, ale z okazji wczorajszej rocznicy D-Day pomyślałem, że każdy z nas ma jakieś ulubione zdarzenie z tego dnia, przeczytane w której z książek, czy obejrzane gdziekolwiek...
Może znajdą się pasjonaci którzy chcieliby takie wydarzenie, ciekawą akcję opisać w tym wątku, coś w rodzaju mikro-migawek z tamtego dnia...
PS. pod wieczór postaram się wrzucić (przeklepać z książki ;) moją "ulubioną akcję"
mac bac [ Pretorianin ]
myśle , że na tym forum niewiele już zostało osób które jeszcze Ten Dzień pamiętają:)
p-203 [ Pretorianin ]
dodam też tu - bardzo ciekawa strona - związna z walkami w Normandii
olivier [ Senator ]
Pamiętają, pamiętają choć nie bezpośrednio. Ale dziś już jest 7 czerwca.
von Izabelin [ Ruhm oder Tod! ]
pamiętają pamiętają, wczoraj kupa osób na gg miała opisy związane z 6th of June:)
Giovanii [ Chor��y ]
Moim ulubionym zdarzeniem z D-Day jest...
walka członków organizacji Todt z wojskiem amerykańskim przy pomocy łopat-tacy Gdyńscy Kosynierzy tylko troche inaczej;)
a wyczytałem to w P.Carell: Alianci nadchodzą
Hanoverek [ Generaďż˝ ]
ciekawy choc kontrowersyjny artykuł o "braniu jeńca" a w zasadzie nie braniu , przez obie strony w trakcie walk w Normandii . Podobnoż jesli chodzi o Polakow , sprawa idzie w tysiące (Falaise)
Caine [ Książę Amberu ]
Dziwna jakiś ten artykuł. 700 000 Niemców wymordowanych przez zachodnich aliantów? I nikt do tej pory nie podniósł larum? Czemu brakuje podobnej relacji z frontu wschodniego? Nie przekonuje mnie pan Czwartosz.
LooZ^ [ be free like a bird ]
Fakt mordowania jencow rowniez przez Polakow musial miec miejsce, nikt chyba nie ma watpliwosci, ale skala tutaj opisywana jest moim zdaniem co najmniej zadziwiajaco wysoka.
-Stirlitz- [ Konsul ]
Rewelacje Grzegorza Cz. zasługiwałyby na osobny wątek, gdyby nie to, że nasz rodzimy historyk-rewizjonista ma w zwyczaju stawiać jakąś tezę, a następnie szuka "dowodów" na jej potwierdzenie, a gdy jakieś dowody nie pasują do jego układanki to najzwyjczajniej je pomija (vide jego artykuł o udziale 1 DPanc w Operacji Totalize).
Chociaż z drugiej strony nie zdziwiłbym się gdyby część niemieckich jeńców pod Chambois faktycznie została w pewnym momencie "unieszkodliwiona" i byłoby to całkiem uzasadnione, co przyzna każdy, kto wie, w jakich warunkach przyszło wtedy walczyć naszym pancerniakom. Zdarzają się bowiem sytuacje, gdy los własny jest ważniejszy od losu jak by nie było wroga.
W 1415 roku pod Azincourt, w następstwie klęski dwóch pierwszych ataków francuskiego rycerstwa w ręce Anglików dostało się kilka tysięcy jeńców, których liczba zaczęła przewyższać całą armię Henryka V. Co więcej zbrojna wycieczka z pobliskiego zamku Azincourt zaatakowała w tym czasie angielskie tabory. Jako, że trzecia linia Francuzów wciąż stanowiła realne zagożenie Henryk nakazał wybicie jeńców, a jego rozkaz pomimo protestów niektórych rycerzy, którymi jednak bardziej kierowały względy finansowe niż sumienie, został wproawdzony w czyn. Czy Henryk postąpił słusznie? No to wyobraźcie sobie sześciotysięczną armię angielską, która wciąż ma przed sobą ma co najmniej dwukrotnie silniejszego nieprzyjaciela, a na tyłach kilka tysięcy jeńców pilnowanych przez garstkę żołnierzy, a wszystko to na polu bitwy usianym bronią. Co ciekawe współcześni nie widzieli w takim rozwiązaniu nic zdrożnego. Po prostu czyn wymuszony okolicznościami. Zresztą i tak około półtora tysiąca jeńców, tych którzy rokowali największe nadzieje na zysk z okupu, uszło z życiem. No cóz? Biednemu zawsze wiatr w oczy ;)
A gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości jaki to ma związek z walkami w Normandii, to pamiętajmy, że tytuł tak lubianego na tym forum i nie tylko serialu "Kompania braci" zapożyczony jest od Szekspira, a konkretnie z przemowy Henryka V do jego armii przed bitwą pod Azincourt.
Ot taka ciekawostka.
This story shall the good man teach his son;
And Crispin Crispian shall ne'er go by,
From this day to the ending of the world,
But we in it shall be remember'd;
We few, we happy few, we <b>band of brothers</b>;
I dzielny wojak historię powtórzy
Swemu synowi; i zawsze już odtąd,
Od dzisiejszego dnia do końca świata,
Kiedy nastanie świętego Kryspina,
W ludzkiej pamięci znowu ożyjemy:
My, garść - szczęśliwy krąg - gromadka braci;
(William Szekspir, Henryk V, Akt 4, Scena 3)
Rah V. Gelert [ Generaďż˝ ]
Problem z braniem jencow nie istnieje jedynie w wojnie pozycyjnej - tam ich od razu mozna odeslac na tyly.
A co zrobic z nimi jak tych tylow nie ma? Jak np podczas ladowania spadochroniarzy w Normandi? Albo jak oddzialy biorace jencow sa w okrazeniu, odciete od zaopatrzenia, z glodowymi racjami zywnosciowymi?
Pewnie wiekszosc z nas widziala "Szeregowca ..." tam oddzial bierze jenca z obslugi stanowiska km, wlasnie zginal ich kolega i ... palaja zadza mordu, odwetu. Ponadto nie bardzo maja co z nim zrobic. Ciagnac go ze soba? Przeciez ktos musi go pilowac, a w tak malym oddziale w razie potyczki kazdy karabin jest potrzebny. A jak go puszcza wolno na 99% jak trafi na Niemcow bedzie walczyc przeciw nim.
Biorac pod uwage realia wojny, to ze zolnierze na codzien ocieraja sie o smierc, ktorej widok im spowszechnial, niesadze aby jeniec w realu dlugo porzyl. Dostal by kulke w leb. Niestety na wojnie jest prosta zasada: albo ja zabije wroga albo wrog mnie.