GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Złoty vs. Euro - Czy jesteś za zmianą waluty w Polsce na Euro?

06.06.2006
18:48
smile
[1]

Psycho_Mantis [ MGS Fan ]

Złoty vs. Euro - Czy jesteś za zmianą waluty w Polsce na Euro?

Jak w temacie. Czy jesteście za wprowadzeniem w Polsce Euro ? ---------->

Zapraszam do dyskusji, która jak sądze już niedługo rozpocznie się mediach.

Jak zawsze z wprowadzeniem Euro łączy się wykorzystanie tego przez handlowców i "przyśrubowanie" cen w górę o kilka centów (jak to było w przypadku wprowadzania Euro w innych państwach). Wadą jest również to, że Polska utraci kontrolę nad walutą...
Można się spodziewać, że wstąpienie do strefy Euro może być konieczne o ile reszta państw naszego regionu rzuci się na zmianę waluty. Wtedy nie będziemy mogli zostać ostatnim przytułkiem gdyż w punktu widzenia wymiany handlowej jak i walut (co w dzisiejszych czasach łączy się z olbrzymim ryzykiem) jest to bardzo korzystne... o ile kurs będzie zdroworozsądkowy.

Publikacje NBP dotyczące wprowadzenia Euro w Polsce itp. --->

06.06.2006
18:56
smile
[2]

Psycho_Mantis [ MGS Fan ]

A to dla przykładu poparcie Polaków dla wprowadzenia Euro - sondaże przeprowadzone przez PGB. -->
Niestety jest to okres: listopad 2004 - czerwiec 2005. Nie mogę dotrzeć do nowszych badań...

11.2004 --> tak 40%, nie 38%, nie wiem 22%
06.2005 --> tak 26%, nie 46%, nie wiem 28%

graficznie ---------->

06.06.2006
19:02
[3]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Jestem przeciw. Z kilku powodów.

1. Nie jestem przeciw ponieważ oznaczałoby to utracenie przez nas jakiejś części suwerenności. Dla mnie to akurat nie odgrywa żadnej roli w tej kwestii.

2. Jestem przeciw ponieważ waluta pełni ważną rolę stabilizacji gospodarki. W strefie Euro zaś są najbardziej niewydolne gospodarki UE - m.in. niemiecka i francuska, ale też portugalska.

3. Wprowadzenie Euro wiązałoby się z wejściem do strefy której zadaniem jest stabilizowanie tychże niewydolnych gospodarek co pozwala im odkładać reformy na później.

4. Wejście do strefy Euro powinno się odbyć po:
- zreformowaniu gospodarki polskiej
- zliberalizowaniu gospodarek europejskich
- odejściu od consensu socjalnego

5. Trudno wymagać żeby polska podporządkowywała się rygorom europejskim skoro same państwa będące w strefie Euro te rygory naruszają cały czas.

6. Dopóki te kwestie nie zostaną uregulowane jestem przeciw i tak zagłosuję w referendum.

06.06.2006
19:09
[4]

Psycho_Mantis [ MGS Fan ]

Misiaty --->

Ad. 4. Naruszają i wymigują się od płacenia kar za ich narzuszenie (Niemcy, Francja).

Jednak 1 i 2 się ze sobą łączą. Wejście do Euro to utrata kontroli nad jedną z ważnych elementów systemu gospodarczego - a więc utrata części suwerenności gospodarczej.

Ciekawe jest to narzekania płyną z Włoch, które Euro wprowadziły... i nie tylko stamtąd.

06.06.2006
19:11
[5]

Coolabor [ Piękny Pan ]

jestem przeciw, euro to zbyt szybko utworzona waluta i przez to jest sztuczna

jesteśmy zbyt słabi gospodarczo, żeby pozwolic sobie na utratę prowadzenia własnej polityki pieniężnej

poza tym wybitni amerykańscy ekonomiści podają szereg argumentów przeciwko nie tylko stworzeniu euro, ale i obecnym funkcjonowaniu tej waluty. Przewidują, że euro zniknie za najwyżej 30 lat. Nasz kraj miałby ważna funkcję wzmocnienia strefy euro, gdzie jak wiadomo leżą niewydolne gospodarki europy zachodniej (przede wszystkim francji i niemiec).

No i wiadomo, że ceny by wzrosły, jak to było na zachodzie. Generalnie nie ma sobie co głowy zawracac, bo euro i tak upadnie.

PS A jakbyśmy już mieli wchodzic, to pewnie ustawiliby tak niski kurs, że zabiłby nasz eksport...

06.06.2006
19:12
[6]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Coolabor - 25 lat to szybko? :)

Co do kursu - kurs zostałby ustalony dwa lata przed wejściem, na poziomie na jakim by był. Czyli akurat nie to byłoby dla nas zagrożeniem. Zagrożenia są inne.

06.06.2006
19:17
[7]

Coolabor [ Piękny Pan ]

ja tam wolę jak się kurs kształtuje płynnie

i po co komuś pozwalac na wpływanie na naszą gospodarkę przez oddawanie im naszej polityki pieniężnej? Niemcy i Francja i tak nie spełniają warunków odnośnie deficytu i co? i jajco z tego sobie robią. A nam narzucają restykcje odnośnie wahań kursów i wspomnianegoż deficytu...

żenujące

06.06.2006
19:19
[8]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Kiedys bylem wielkim zwolennikiem, tak z 10 lat temu, czasami mam wrazenie, ze europejscy politycy pozostali na poziomie rozwoju 11 latka ;) Mowiac szczerze nie widze zadnych plusow rekompensujacych koszty i wady.

06.06.2006
19:21
smile
[9]

Ward [ Senator ]

Misiaty - jesteś eurosceptykiem ?
choćby w wąskim zakresie euro-waluty ?
jestem zdziwiony ;->

06.06.2006
19:22
smile
[10]

olivier [ Senator ]

Tu nie ma nic do rzeczy żaden Eurosceptyzm, Euroeuntuzjazm czy jakiekolwiek idealizmy. Żadnego Euro w Polsce. Wiem z pierwszej ręki i wierzcie mi że w Niemczech obecne ceny w euro to te same kwoty co 5-6 lat temu w markach niemieckich (ówczesny kurs wynosił wtedy 1e =1,6 DM), choć przeciętny Niemiec i tak tego zbytnio nie odczuł, podobna sytuacja miała miejsce w innych krajach UE. Wprowadzenie Euro w Polsce i praktyki jakie za tym pójdą, wykończy ludzi definitywnie.

06.06.2006
19:24
[11]

Bigkangoo [ Not For All ]

ZDECYDOWANIE NIE.
Napewno nie w przeciągu najbliższych 6 -8 lat.

06.06.2006
19:25
[12]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Ward - z roku na rok jestem eurosceptykiem w coraz szerszym zakresie.

06.06.2006
19:28
[13]

Walrus [ Pretorianin ]

Pomimo waszych obaw, które częściowo podzielam, uważam, że Polska powinna wstąpić do strefy Euro jak najszybciej. Z dwóch zasadniczych powodów:
1. By odebrać pokusę grzebania przy pieniądzu co poniektórym małpkom z młotkiem, mającym na to wielka ochotę.
2. By umożliwić przedsiębiorcom prowadzącym handel zagraniczny długoterminowe planowanie. Z własnego doświadczenia wiem jak zmiany kursowe potrafią „zjeść” całą zaplanowaną marże. Niestety ubezpieczenia są bardzo drogie i znacznie obniżają konkurencyjność polskich przedsiębiorstw.

06.06.2006
19:32
[14]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Ja także jestem przeciw, ale z tego powodu, że złotówka po reformach, to w końcu pewna waluta. Od ponad 5 lat stosunkowo stabilna (kurs do $ na poziomie 3,10-3,50), a od jakiegoś czasu słyszy się że złotówka jest mocna (dla niektórych zbyt mocna).
Podobny problem mieli Brytyjczycy, gdy zastanawiali się nad przyjęciem euro. Nie oddali funtów i... okazało się, że zrobili dobrze, gdyż wzrost gospodarczy jest tam szybszy niż w większych krajach (Francja, Niemcy), które wuro wprowadziły.
Także mocna waluta, to nie jest powód do wprowadzenia euro. Byśmy my nie odczuli gwałtownie zamiany, w Polsce musi też być stabilna gospodarka i "zachodnie" relacje zarobki-ceny. Inaczej właśnie pozostaną nam stare zarobki, a ceny wywindują się zgodnie z wartością euro.

06.06.2006
19:40
[15]

Psycho_Mantis [ MGS Fan ]

No proszę, się zrobiło gorąco :D

Walrus ---> Stabilnośc dla eksporterów to dla mnie JEDYNA zaleta, dlatego również jestem przeciwny.

Reasumując (na 8)
Tak - 1
Nie - 7

Najgorsze jest to, że jak kraje z naszego regionu zaczną Euro wprowadzać może rozpocząć się dyskusja na zasadzie wstąpienia do UE - "nie mamy innego wyjścia"...

06.06.2006
19:45
[16]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Walrus:
"1. By odebrać pokusę grzebania przy pieniądzu co poniektórym małpkom z młotkiem, mającym na to wielka ochotę. "

Wolisz malpki z mlotkiem z Brukseli? ;)

06.06.2006
19:48
[17]

golmann [ chcesz piwo ?? to se kup ]

NIE

1.Było by wielkie zamieszanie zmiany cen

2.Gdy ktoś pracuje za granicą zyski będą mniejsze

06.06.2006
19:49
[18]

Zenedon_oi! [ Konsul ]

Walrus - -> Na wahaniu kursu jedni tracą a drudzy zyskują dlatego nie widzę dlaczego stabilność ma być zaletą.

06.06.2006
20:12
smile
[19]

Da_Mastah [ Elite ]

To wszystko, co mówicie zależy :-)) Akurat po tym, co miała zaoferować strategia lizbońska oraz jak bardzo ugodowymi ludźmi są Chirac i (był) Schroeder, to można co najwyżej załamać ręce :-)) Co zresztą napisał LooZ i ma rację :-)

Ale do rzeczy...

Misiaty:

"2. Jestem przeciw ponieważ waluta pełni ważną rolę stabilizacji gospodarki. W strefie Euro zaś są najbardziej niewydolne gospodarki UE - m.in. niemiecka i francuska, ale też portugalska."

Co do tej Francji, to bym się zgodził, bo oni chyba bardzo lubią, jak państwo się nimi opiekuje ;-)) Jeśli chodzi o Niemcy, to mały wzrost gospodarczy z drugiej strony może świadczyć o tym, że są po prostu w innym miejscu krzywej cyklu koniunkturalnego niż my chociażby, więc w zasadzie teraz sporo może być w rękach EBC (swoją drogą niedawno były spekulacje, co do podwyżki stóp procentowych w strefie Euro, ale małe szanse - taka podwyżka z drugiej strony mogłaby zachęcić zagranicę do inwestycji na terenie Niemiec, ale to też oczywiście zależy :-)) A jeśli chodzi o tę stabilizację gospodarki, to musiałbyś dokładnie sprecyzować, o co konkretnie Ci chodzi - proszę :-))

"3. Wprowadzenie Euro wiązałoby się z wejściem do strefy której zadaniem jest stabilizowanie tychże niewydolnych gospodarek co pozwala im odkładać reformy na później."

W zasadzie chodzi o to, żeby cały czas ujednolicać i globalizować, czyli w miarę możliwości wyrównać inflację we wszystkich krajach strefy, co pozwoliłoby na dłuższą metę wreszcie konkurować ze Stanami (co było założeniem strategii lizbońskiej, ale jak widać przywódcy niektórych krajów UE lubią Johna Maynarda Keynesa ;-)) Swoją drogą właśnie dzięki współpracy i dążeniu do kompromisów (jak by chociażby w każdym państwie dałoby się korzystać z takiego samego gniazdka 220 ;-))), to by można było się mierzyć z USA...

"4. Wejście do strefy Euro powinno się odbyć po:
- zreformowaniu gospodarki polskiej
- zliberalizowaniu gospodarek europejskich
- odejściu od consensu socjalnego
"

Z tym się zgadzam. Zyta osatnio mówiła, że gdyby wyłączyć OFE z sektora finansów publicznych, to podobno już byśmy spełniali kryteria konwergencji...

"5. Trudno wymagać żeby polska podporządkowywała się rygorom europejskim skoro same państwa będące w strefie Euro te rygory naruszają cały czas."

Chodzi Ci o deficyt budżetowy i dług publiczny? Taka Belgia ma np. dług na poziomie 120% PKB, ale to nic nie szkodzi, bo ma wysoką wiarygodność kredytową, więc wcale to nie musi nikomu przeszkadzać. Niemcy są zdaje się trzecim na świecie pożyczkobiorcą. Oba państwa mają u Fitcha ratingi długoterminowych papierów dłużnych conajmniej wyższe niż AA+ (czyli druga, co do wagi), co oznacza prawdopodobieństwo spłacenia wierzytelności powyżej 99,5% - sam robiłem ostatnio o tym prezentację :-)))

Psycho:

"Jednak 1 i 2 się ze sobą łączą. Wejście do Euro to utrata kontroli nad jedną z ważnych elementów systemu gospodarczego - a więc utrata części suwerenności gospodarczej."

To fakt. O wysokości stóp procentowych będą decydować ludzie, którzy muszą przy okazji mieć na uwadze inflację w pozostałych krajach strefy Euro. Z drugiej jednak strony ceny wyrównują sie stosunkowo wolno, więc przy okazji wejścia polska gospodarka przez jakiś czas mogłaby się stać bardziej konkurencyjna na tle innych, co z kolei pociągnęło by za sobą inwestycje zagranicy, spadek bezrobocia, zwiększenie wpływów podatkowych... Kolejną dobrą rzeczą jest to, że eksporterzy nie tracili by wreszcie milionów złotych na ruchu kilku pipsów kursu EUR/PLN, więc jak widać ryzyko walutowe względem krajów strefy by zniknęło, a pozostałby chociażby dolar czy jen, które są tańsze...

Coolabor:

"jestem przeciw, euro to zbyt szybko utworzona waluta i przez to jest sztuczna"

Nie rozumiem :-)

"poza tym wybitni amerykańscy ekonomiści podają szereg argumentów przeciwko nie tylko stworzeniu euro, ale i obecnym funkcjonowaniu tej waluty. Przewidują, że euro zniknie za najwyżej 30 lat. Nasz kraj miałby ważna funkcję wzmocnienia strefy euro, gdzie jak wiadomo leżą niewydolne gospodarki europy zachodniej (przede wszystkim francji i niemiec)."

Nazwiska! :-)) Hmm, z tego co ja wiem, to najbardziej krytykują nadmierny keynesizm w krajach UE i właśnie bardziej skłaniają państwa do ujednolicania - to pozwoli stworzyć ogromny rynek konkurencyjny dla Stanów, o którym wcześniej pisałem. Poza tym łatwiej się tym wszystkim wtedy zarządza. Druga sprawa, to mogły to być po prostu obawy o osłabienie dolara w obliczu wyhamowującej amerykańskiej gospodarki, napięć w Iranie (a co za tym idzie wzrostu cen ropy naftowej), no i oczywiście spekulacji nad zmianą sposobu wyceny rynków towarowych (np. część wyceniana byłaby w Euro, a nie w dolarach), co oczywiście utrudniłoby Amerykanom finansowanie swojego deficytu, bo jak wiadomo są największym pożyczkobiorcą na świecie.

"No i wiadomo, że ceny by wzrosły, jak to było na zachodzie. Generalnie nie ma sobie co głowy zawracac, bo euro i tak upadnie."

A od kiedy inflacja jest zjawiskiem niezdrowym?

"PS A jakbyśmy już mieli wchodzic, to pewnie ustawiliby tak niski kurs, że zabiłby nasz eksport..."

Ale o jaki kurs chodzi? Bo o ile mi wiadomo, to nam zależy by wejść po jak najniższym kursie, by móc wykorzystać różnicę w cenach (w Polsce by się wtedy więcej kupiło mówiąc najprościej). Opłacalność eksportu spada, gdy krajowa waluta się umacnia :-))

Misiaty:

"Co do kursu - kurs zostałby ustalony dwa lata przed wejściem, na poziomie na jakim by był. Czyli akurat nie to byłoby dla nas zagrożeniem. Zagrożenia są inne."

Tak. To się zdaje nazywa Currency Board, czyli EUR/PLN byłby na sztywno.

Wozu:

"Podobny problem mieli Brytyjczycy, gdy zastanawiali się nad przyjęciem euro. Nie oddali funtów i... okazało się, że zrobili dobrze, gdyż wzrost gospodarczy jest tam szybszy niż w większych krajach (Francja, Niemcy), które wuro wprowadziły."

Anglia jest potęgą eksportową mimo silnej waluty ze względu na specyfikę biznesów, które eksportują swoje dobra/usługi. Z takich ciekawostek, to już chyba nigdzie indziej na zamówienie Ci nie wyklepią młotkiem Rolce Royce'a :-))))

Pozdrawiam

06.06.2006
20:14
smile
[20]

Loon [ Perfekt ]

Kiedyś nie, w chwili obecnej TAK.
Dlaczego? Wydawalo mi sie, ze Euro zabije ducha polskości i polskiego złotego - ale okazuje sie, ze rewers monety bedzie zawieral charakterystyczne cechy danego państwa. Ponadto Europa naprawde sie jednoczy i moim zdaniem wprowadzenie tej waluty w naszym kraju to kwestia czasu. Pytanie - jak dlugiego?

06.06.2006
20:18
[21]

Walrus [ Pretorianin ]

LooZ^ -> To nie kwestia sympatii, po prostu Euro jest obecnie walutą większości krajów EU, a będzie z czasem oficjalną walutą w całej Unii. Jako taka jest i będzie poddana szczególnemu nadzorowi i nie będzie podatna na populistyczne zapędy polityków poszczególnych krajów. Wierz mi, system monetarny to bardzo delikatna struktura, łatwo ją zepsuć, a bardzo trudno naprawić.

Goldmann ->
1. Podobne do tego przy denominacji, nic strasznego, ot wszystko zostanie przeliczone po kursie, nic strasznego się nie stanie.
2. Doprawdy nie wiem dlaczego, będą takie same, bądź większe, gdyż nie będzie potrzeby wymiany waluty po kursie kupna.

Zenedon_oi! -> Stabilność w handlu zawsze jest zaletą. Uważasz, że jedni tracą a inni zyskują, a ja mówię, że w ogólnym rozrachunku tracimy wszyscy. Wahniecie kursu o 10% przy niezabezpieczonym kontrakcie może spowodować upadek przedsiębiorstwa, co z tego, że inne w tym czasie zarobiło więcej niż planowało. Dużo korzystniejsze dla gospodarki jest by oba przedsiębiorstwa zarobiły zaplanowana kwotę. Dlatego też obecnie zwykle te przedsiębiorstwa zabezpieczają się, rezygnując z możliwych nieplanowanych zysków na rzecz obniżenia ryzyka. Niestety takie ubezpieczenie kosztuje, dodatkowo obniżając konkurencyjność. Uwierz długoterminowe planowanie produkcji na eksport bądź na importowanych podzespołach jest w warunkach ciągłych wahań kursowych niemożliwe.

06.06.2006
21:04
[22]

Sizalus [ Generaďż˝ ]

Przeciw.

Argumenty podane powyżej.

06.06.2006
21:16
[23]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Walrus

To nie kwestia sympatii, po prostu Euro jest obecnie walutą większości krajów EU, a będzie z czasem oficjalną walutą w całej Unii. Jako taka jest i będzie poddana szczególnemu nadzorowi i nie będzie podatna na populistyczne zapędy polityków poszczególnych krajów. Wierz mi, system monetarny to bardzo delikatna struktura, łatwo ją zepsuć, a bardzo trudno naprawić.

Powołujesz się na system monetarny. Wyobraź sobie, że Polska akurat ten system ma oceniany celująco. Złotówka jest przewidywalna, niezależna od polityki, co ostatnie zamieszania udowodniły i doceniana na zachodzie. Łatwo zepsuć system monetarny, problem jest inny - gospodarka Unii jest wolna jak żółw oraz niestabilna jak coś niestabilnego ;)

06.06.2006
21:22
[24]

Bramkarz [ brak abonamentu ]

I tak zdecydują Chińczycy na spółkę z Arabami, jak przejdą na Euro w handlu ropą to nie będziemy mieli wyjścia.

Do tego zależy czy nasza gospodarka tak jak dzisiaj będzie opierała się na eksporcie na Zachód.

06.06.2006
21:25
[25]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Bramkarz - 85% rezerw wszystkich państw jest w dolarze. Nie zmienia się to mimo słabnięcia dolara. Dlaczego? Bo słabnięcie jest wynikiem świadomej polityki USA. Czasy się zmieniają, ale waluta chwilowo nie. Powoli przymiarki wskazują na Bretton Woods 2 ale kiedy to nastąpi...

06.06.2006
21:32
[26]

kiowas [ Legend ]

Jak najbardziej za.
Zalety przeważają nad wadami, których z powodów ich oczywistości (choć jak widzę wśród gawiedzi nie dla wszystkich) nie chce mi się wymieniać.

06.06.2006
21:38
[27]

Coolabor [ Piękny Pan ]

Arabowie przechodza na euro, głownie z przyczyn ideologicznych :) ale to nic.

Gospodarka europejska jest beznadziejna w porównaniu do amerykańskiej, o chińskiej nie wspominając.

a do tego co napisał Da Mastah: nie pamiętam nazwisk naukowców amerykańskich, ale byli to ekonomiści, m.in. jeden z nagrodą Nobla. Czytałem o tym m.in. we Wprost jakis miesiąc temu i wcześniej.
Nie mówię nigdzie, że inflacja jest niezdrowa dla gospodarki, ale zobacz, co napisał olivier - ceny poszły w górę, z powodu wprowadzenia euro właśnie, a nie że na rynku pojawiło się więcej pieniądza. Dlatego nie widzę powodu, żeby na tą walutę przechodzic. Najlepiej - oddac prowadzenie polityki pieniężnej urzędasom z banku europejskiego, to oni już by nam ustawili stopy procentowe nie jak nam pasuje, ale jak pasuje im w ich ogólnej koncepcji (grzmot wie jakiej, bo UE od lat jest w tyle pod względem wzrostu i rozwoju gosp.)

W polskim przypadku ceny poszłyby drastycznie w górę (w ramach wspólnego rynku), a pensyjki na pewno nie...

edit: Misiak dobrze prawi, powrót do Bretton Woods i tak nastąpi :) i to pewnie w europie szybciej nawet (razem ze śmiercią euro)

06.06.2006
22:18
[28]

Walrus [ Pretorianin ]

Misiaty -> Gdyby w Polsce miała być kontynuowana dotychczasowa linia polityki pieniężnej to o złotówkę byłbym spokojny, niestety tak jak napisałem wcześniej, obawiam się małpek, którym młoteczki w rekach już drżą ze zniecierpliwienia. Pomijając jednak to wszystko, wprowadzenie Euro, w kontekście naszego uczestnictwa w EU, uważam za nieuchronne. A alternatywy dla Unii nie widzę. Unia jaką jest każdy widzi. Kraje „starej unii” okres szybkiego rozwoju maja dawno za sobą, zabrnęły w przejadanie posiadłego, zakumulowanego bogactwa. Co nie znaczy, że nie mają potencjału, kapitałowo są wciąż potęgą. Kraje „nowej unii” są wciąż u podnóża ścieżki rozwoju, jesteśmy konkurencyjni cenowo w większości nisko przetworzonych produktów przemysłowych, by nadal się rozwijać potrzebne są dwa elementy: stabilizacja gospodarcza i kapitał. I tego potrzebujemy od EU. Wprowadzenie Euro ułatwi zarówno przepływ kapitału, jak i w dwójnasób pozytywnie wpłynie na stabilizacje gospodarki. Poprzez zmniejszenie wpływu doraźnej polityki rządowej na wartość pieniądza oraz wyeliminowanie ryzyka kursowego dla znacznej części przedsiębiorstw prowadzących handel zagraniczny.
Ciekawi mnie dlaczego uważasz, że gospodarka Unii jest niestabilna. Poza zwykłymi fluktuacjami koniunkturalnymi nie zauważyłem większych wahań gospodarek krajów starej EU.

06.06.2006
22:20
[29]

.:VeGo:. [ The Love is Back ]

tak jesli przelicznik bedzie ten sam 1zl = 1 eur

06.06.2006
22:23
[30]

Azzie [ bonobo ]

Jestem bardzo goracym zwolennikiem euro. Optuje za jednostronnym natychmiastowym wprowadzeniem euro :) Nie musielibysmy spelnic ich zadnych wymogow :)

Wozu: Co Ty za glupoty pierdzielisz. W ciagu 5 lat kurs dolara zmienial sie od 4.50 do ponizej 3.00...

06.06.2006
22:25
[31]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Walrus - niestabilna biorąc pod uwagę kilka kwestii. Na zachodzie trwa dyskusja w sprawie odejścia od powojennego consensu socjalnego. Jeśli kraje starej Europy tego nie zrobią, czeka je niemiła niespodzianka. Wskazałbym tutaj na kilka zagrożeń:
- niewydolny system emerytalny
- rozrośnięta do granic możliwości opieka społeczna która zmniejsza dynamikę rozwoju
- znaczne deficyty budżetowe i rosnące zadłużenie państw będących fundamentem UE
- łamanie zasad wyznaczonych przez UE
Prócz tego mamy jeszcze roszczeniowe społeczeństwa które blokują jakiekolwiek reformy (Francja). Mamy społeczeństwo podzielone na bogatą północ, biedne południe - Włochy. Mamy społeczeństwo które nie może wyjść z pewnego marazmu - Niemcy. Europa wymaga reformy, jej gospodarka kuleje, nie rozwija się. Ale reform nie ma. Nie wiem czy warto popierać taką Europę.

06.06.2006
22:41
[32]

Victor Sopot [ Konsul ]

Coolabor ----> Na 99% jestem pewien że mówił to Milton Friedman.

06.06.2006
22:46
smile
[33]

marcin94 [ Piesiec ]

Euro? Bleeeee.......

06.06.2006
22:49
[34]

Coolabor [ Piękny Pan ]

Victor Sopot > też tak mi się zdaje

06.06.2006
22:54
[35]

Squall [ Centurion ]

Pewnie ze za.
Nie sluchajcie tyc bzdur wygadywanych przez Romka, Andrewa, Leszka i Jarka ze euro jest beee, oni sa ksenofobami.

Misiaty masz wybor albo europa albo ciemnogrod, ja wybieram ta pierwsza opcje, a reformy przyjda wswoim czasie bo kazdy sobie zdaje sprawe z koniecznosci ich przeprowadzenia ale jak znam zycie nasz jakze cudowny rzad bedzie strasznie biadolil i zamiast kilkuset mln euro nie dostanie nic bo bedzie sie klocil o kilka mln-glupie ale prawdziwe.

06.06.2006
22:59
[36]

Klemens [ Generaďż˝ ]

TAK.

Ze względów głównie ideowych.


A tak swoją drogą - wszystkim entuzjastom suwerennej polskiej polityki monetarnej, obaw przed obciążaniem jej niespełniającymi kryteriów gospodarkami Niemiec i Francji etc. etc. pragnę przypomnieć, że obecna sytuacja u nas jest zasługą pana Balcerowicza i spółki. Sęk w tym, że wszystkie znaki na niebie i ziemi( a także przy Wiejskiej) wskazują, iż czasy suwerenności i niezależności RPP niechybnie się kończą, a naprawdę, ale to bez najmniejszych wątpliwości i zawahań mogę stwierdzić, że z dwojga złego lepiej już by było, gdyby naszą politykę monetarną określali europejscy politycy, a nie tylko wyłącznie nasi...

06.06.2006
23:14
smile
[37]

Da_Mastah [ Elite ]

Misiaty:

"Nie zmienia się to mimo słabnięcia dolara. Dlaczego? Bo słabnięcie jest wynikiem świadomej polityki USA."

Ale piszesz o EUR/USD czy USD/PLN czy może bardziej ogólnie? :-)) I w jakim przedziale czasowym? Bo z jednej strony stopy procentowe w Ameryce rosną, co ma zapobiec inflacji i zapewniać napływ kapitału zagranicznego, a z drugiej strony słabe dane z gospodarki oraz spekulacje nt. podwyżki stóp w krajach strefy Euro z kolei spowodowały sytuację odwrotną (czyli spadki dolara) :-)) Jeśli możesz, to proszę sprecyzuj jeszcze o jakiej świadomej polityce USA mówisz? :-)

"Na zachodzie trwa dyskusja w sprawie odejścia od powojennego consensu socjalnego. Jeśli kraje starej Europy tego nie zrobią, czeka je niemiła niespodzianka. Wskazałbym tutaj na kilka zagrożeń:
- niewydolny system emerytalny
- rozrośnięta do granic możliwości opieka społeczna która zmniejsza dynamikę rozwoju
- znaczne deficyty budżetowe i rosnące zadłużenie państw będących fundamentem UE
- łamanie zasad wyznaczonych przez UE
"

Tu się zgadzam, jeśli chodzi o opiekuńczość (szczególnie w przypadku Francji). Podobno Polska ma najnowocześniejszy w Europie system emerytalny (zdaniem Zyty Gilowskiej - ja się nie znam, tylko przytaczam :-)), więc gdybyśmy wyłączyli OFE z sektora finansów publicznych, to już moglibyśmy negocjować datę przystąpienia do Euro, z uwagi na obniżkę deficytu w tymże sektorze. Spowodowałoby to również konieczność reformy systemów emerytalnych w pozostałych państwach ze strefy. Jeśli chodzi o deficyty budżetowe, zadłużenei i to łamanie zasad, bo w zasadzie wszystko jest ze sobą powiązane, to jak mówiłem - to zależy :-)) Deficyt budżetowy nie jest złym zjawiskiem, jeśli nie napędza nadmiernie wzrostu długu publicznego, który z kolei - jak wcześniej pisałem - może (tak jak w przypadku Belgii) przyjąć większe rozmiary, tylko po pierwsze: trzeba liczyć się z odpowiednimi restrykcjami, które dotyczą kolejnych progów udziału długu w PKB (typu, że banki nie mogą udzielać poręczeń, jeśli przekroczy ileś tam procent itp.), po drugie: w wypadku wysokiej wiarygodności kredytowej państwa wcale wysoki dług publiczny nie musi być aż tak straszny, jak go malują - ba! Nawet można zarobić całkiem sporo na obligacjach, skoro mają ratingi na poziomie AA+ :-))

"Prócz tego mamy jeszcze roszczeniowe społeczeństwa które blokują jakiekolwiek reformy (Francja). Mamy społeczeństwo podzielone na bogatą północ, biedne południe - Włochy. Mamy społeczeństwo które nie może wyjść z pewnego marazmu - Niemcy. Europa wymaga reformy, jej gospodarka kuleje, nie rozwija się."

Tu również się zgadzam, a we Francji widać sporo podobieństw do Polski, bo tu też nikomu się nie chce pracować ;-)))

Coolabor:

"(...) o chińskiej nie wspominając."

Istnieje szansa, że chińska koniunktura jest mocno przegrzana, więc cały trick będzie polegał na tym, by utrzymywać stan gospodarki po stronie pracochłonnej, a nie kapitałochłonnej. Swoją drogą usztywnienie Juana względem Dolara mogło być pierwszym krokiem do tego, by uśpić uwagę inwestorów i nie wywołać nadpodaży na rynku.

"nie pamiętam nazwisk naukowców amerykańskich, ale byli to ekonomiści, m.in. jeden z nagrodą Nobla. Czytałem o tym m.in. we Wprost jakis miesiąc temu i wcześniej."

Żartowałem z tymi nazwiskami :-))) Ale jak już zacząłeś się zastanawiać, to może to był Stiglitz, albo Mundell?

"Nie mówię nigdzie, że inflacja jest niezdrowa dla gospodarki, ale zobacz, co napisał olivier - ceny poszły w górę, z powodu wprowadzenia euro właśnie, a nie że na rynku pojawiło się więcej pieniądza. Dlatego nie widzę powodu, żeby na tą walutę przechodzic. Najlepiej - oddac prowadzenie polityki pieniężnej urzędasom z banku europejskiego, to oni już by nam ustawili stopy procentowe nie jak nam pasuje, ale jak pasuje im w ich ogólnej koncepcji (grzmot wie jakiej, bo UE od lat jest w tyle pod względem wzrostu i rozwoju gosp.)"

O co chodzi z tym wzrostem cen w związku z wprowadzeniem wspólnej waluty, bo nie za bardzo rozumiem. We Francji np. jak było drogo we Frankach, tak jest i w Euro... A jeśli chodzi o to oddawanie polityki pieniężnej urzędasom, to też wszystko zależy :-)) Zależy jak na to patrzeć i zależy kogo spytać :-)) Bo właśnie dzięki ujednolicaniu waluty, usprawnianiu przepływu kapitału i siły roboczej, właśnie dzięki standaryzowaniu norm, procesów - ogólnie - tworzenia wspólnoty, Europa będzie miała szanse stworzyć naprawdę konkurencyjny rynek dla Stanów, tylko słusznie tutaj koledzy piszą, że jeśli dalej system opieki socjalnej będzie na takim poziomie, jak teraz oraz kraje członkowskie nie będą umiały dojść do porozumień, to nic z wielkich marzeń nie pozostanie. To samo można powiedzieć o wzrostach cen, o których wspominał olivier (tylko niech to jeszcze dokładnie wyjaśni :-)) - to zależy :-)) Bo z jednej strony ludzie mogą pójść do pracy, by produkować i zwiększać swój dochód, a z drugiej strony może to wykończyć tych, którzy będą myśleli, że nic nie muszą robić, a i tak będą żyć z czyjejś kieszeni.

Walrus:

"Pomijając jednak to wszystko, wprowadzenie Euro, w kontekście naszego uczestnictwa w EU, uważam za nieuchronne. A alternatywy dla Unii nie widzę. Unia jaką jest każdy widzi. Kraje „starej unii” okres szybkiego rozwoju maja dawno za sobą, zabrnęły w przejadanie posiadłego, zakumulowanego bogactwa. Co nie znaczy, że nie mają potencjału, kapitałowo są wciąż potęgą. Kraje „nowej unii” są wciąż u podnóża ścieżki rozwoju, jesteśmy konkurencyjni cenowo w większości nisko przetworzonych produktów przemysłowych, by nadal się rozwijać potrzebne są dwa elementy: stabilizacja gospodarcza i kapitał. I tego potrzebujemy od EU. Wprowadzenie Euro ułatwi zarówno przepływ kapitału, jak i w dwójnasób pozytywnie wpłynie na stabilizacje gospodarki. Poprzez zmniejszenie wpływu doraźnej polityki rządowej na wartość pieniądza oraz wyeliminowanie ryzyka kursowego dla znacznej części przedsiębiorstw prowadzących handel zagraniczny."

Tak. Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty podpisując traktat akcesyjny. Można oczywiście na okrągło to wejście opóźniać poprzez niespełnianie kryteriów, ale faktem jest, że żadne referendum nie ma tu jakiegokolwiek znaczenia. Ewentualnie, jeśli nasz deficyt będzie się utrzymywać na poziomie wyższym niż 3% PKB, to są podobno jakieś kary z Funduszu Spójności zdaje się... I masz rację, jeśli chodzi o ułatwienie przepływu kapitału. Wyrównanie cen będzie następowało, ale nie natychmiast, lecz powoli, a zwiększający się popyt na nasze tańsze dobra będzie działał nie tylko na ceny, ale wpierw na zwiększenie zysków przedsiębiorstw, a w dalszej kolejności na wpływy podatkowe (zmniejszający się deficyt) i bezrobocie.

Pozdrawiam

06.06.2006
23:18
[38]

Walrus [ Pretorianin ]

Misiaty -> Liczyłem na zestawienie wyników głównych wskaźników ekonomicznych za jakiś okres czasu. Bo takowe swego czasu analizowałem i nic wskazującego na niestabilność gospodarek największych państw EU nie zauważyłem. To co wymieniłeś to są zagrożenia dla gospodarek tych krajów, z których, co być może Cię zaskoczy, zdają sobie oni doskonale sprawę. Niestety społeczeństwo po długotrwałym wzroście gospodarczym, zaczęło jego konsumpcję, a tą jak wiadomo trudno jest pohamować. Do dobrego łatwo przyzwyczaić, trudniej pozbawić. Miedzy innymi dlatego Unia zdecydowała się na rozszerzenie. To nowe państwa Unii mają dać zastrzyk do rozwoju, do reformy wewnętrznej. Unia będzie musiała się zreformować, chociażby poprzez zmianie kosztów pracy, inny rozkład zasobów, realokacje kapitału. Większość przedsiębiorców z krajów starej unii z którymi się spotykam zdaje sobie z tego sprawę. Obawiają się tego, lecz wiedza, że jest to nieuchronne jeżeli Europa ma przetrwać nie tylko jako ośrodek kultury, ale tez i silny, liczący się w świecie ośrodek gospodarczy. Sama stara unia nie jest w stanie dłużej konkurować gospodarczo na świecie, nowe kraje Unii tym bardziej. Razem mamy szansę. Ja nie widzę dla Polski alternatywy. Bliżej nam do Unii Europejskiej niż gdziekolwiek indziej. W końcu jesteśmy Polakami, Europejczykami, Europa to nasze miejsce, nasza kultura, nasza tradycja. Wszelkie izolowanie się uważam za niesłychana bzdurę. Czy to, że czuje się obywatelem EU, Europejczykiem, mieszkam dziś w Krakowie, jutro w Dusseldorfie, a pojutrze w Pradze znaczy, że jestem mniej Polakiem? Ja tak nie uważam, należy skończyć z chorym nacjonalizmem i fałszywie widzianym patriotyzmem. Dotyczy to nie tylko Polaków, ale też innych nacji obywateli EU, jeżeli tak się nie stanie to faktycznie Europa zostanie skansenem, do którego będą przyjeżdżać Chińczycy zdjęcia sobie zrobić.

06.06.2006
23:31
smile
[39]

Caine [ Książę Amberu ]

Przeciwny. Jeśli euro wytrzyma do 2016 - jestem skłonny zmienić zdanie. Milton Friedman dawał tej walucie ok. 10 lat.

Da_Mastah: Przed wprowadzeniem euro czeka nas dwuletni okres prowadzenia sztywnego kursu złotówki. Czyli: skup interwencyjny w razie wyskoczenia poza widełki. I ograniczenie pola manewru Banku Centralnego. Popraw mnie, jeśli coś przekręciłem.

Pytanie brzmi: Jak poradzimy sobie, jeśli ktoś spróbuje powtórzyć numer Sorosa z funtem?

BTW: podnoszą się głosy (bodajże we Włoszech) za wystąpieniem z Eurolandu. Po prostu polityka monetarna EBC pasuje do włoskiej gospodarki jak pięść do nosa.

06.06.2006
23:32
smile
[40]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Azzie -> W takim razie szkoda, że jeszcze bardziej nie popierdzieliłem :). Bo to oznacza, że tym bardziej jestem przeciw wprowadzenia euro :).

06.06.2006
23:38
smile
[41]

Da_Mastah [ Elite ]

Caine:

"Przed wprowadzeniem euro czeka nas dwuletni okres prowadzenia sztywnego kursu złotówki. Czyli: skup interwencyjny w razie wyskoczenia poza widełki. I ograniczenie pola manewru Banku Centralnego. Popraw mnie, jeśli coś przekręciłem."

Hmm, mówisz tutaj chyba o kursie stałym, a nie sztywnym :-) To właśnie stały kurs polega na tym, że Bank Centralny musi interweniować w wypadku przekroczenia widełek i wtedy następuje to, co mówisz. Natomiast kurs sztywny cały czas utrzymuje walutę względem drugiej na niezmienionym poziomie, czyli ewentualny napływ kapitału zza granicy ma wpływ na inflację.

Pozdrawiam

06.06.2006
23:46
[42]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Da_Mastah

Ale piszesz o EUR/USD czy USD/PLN czy może bardziej ogólnie?

EUR/USD. W stosunkowo długim, kilkuletnim, okresie czasu.

Jeśli możesz, to proszę sprecyzuj jeszcze o jakiej świadomej polityce USA mówisz?

Mówię o polityce która prowadzi do przewartościowania dolara. Ma to związek z monetarną polityką Chin oraz kilku państw azjatyckich które kosztem silnego dolara utrzymywały swoje waluty oparte właśnie o niego. Chinom zapewniło to wzrost rezerw walutowych do około 660 mld $ w 5 lat, od 2001 kiedy te rezerwy nie przekraczały 100 mld $. Skok jest więc ogromny przy czym najwięcej na tym traci gospodarka amerykańska. Spadek wartości dolara o 25% chińczycy nazwali szokiem i tragedią, ale może zmusi to Azjatów do zmiany stanowiska wobec dolara.

Deficyt budżetowy nie jest złym zjawiskiem, jeśli nie napędza nadmiernie wzrostu długu publicznego

Dług publiczny ma to do siebie, że jest na tyle wredny, że trudno go zlikwidować. Mały deficyt, owszem, nie jest zły. Jednak na dłuższą metę, Keynsistowskie założenia polityki, oparte w dużej mierze na większych wydatkach niż przychodach, nie sprawdzają się. Udowodniła to znakomicie Europa Zachodnia.

07.06.2006
00:12
[43]

Da_Mastah [ Elite ]

Misiaty:

O właśnie, o to mi chodziło :-))

"EUR/USD. W stosunkowo długim, kilkuletnim, okresie czasu."

Tak. Tu się zgadzam w takim razie, bo od jakichś pięciu lat Euro bardzo się względem Dolara umocniło :-)) W pierwszej chwili pomyślałem, że chodzi Ci o całkiem niedawne czasy, ale dobrze, że sprecyzowałeś :-))

"Mówię o polityce która prowadzi do przewartościowania dolara. Ma to związek z monetarną polityką Chin oraz kilku państw azjatyckich które kosztem silnego dolara utrzymywały swoje waluty oparte właśnie o niego. Chinom zapewniło to wzrost rezerw walutowych do około 660 mld $ w 5 lat, od 2001 kiedy te rezerwy nie przekraczały 100 mld $. Skok jest więc ogromny przy czym najwięcej na tym traci gospodarka amerykańska. Spadek wartości dolara o 25% chińczycy nazwali szokiem i tragedią, ale może zmusi to Azjatów do zmiany stanowiska wobec dolara."

Bardzo ciekawy temat poruszyłeś :-)) Ogólnie aktualna kondycja amerykańskiej gospodarki, to interesująca sprawa z tego względu chociażby, że to właśnie kraje wschodnio-azjatyckie pożyczają amerykańskiemu Departamentowi Skarbu najwięcej pieniędzy. Kolejna sprawa to to, że Fed ma teraz ciężkie zadanie do wykonania, a mianowicie obniżenie inflacji. Dlatego też podwyższają stopy procentowe i chcą umocnić Dolara,by tym samym spowodować spadek opłacalności handlu ropą naftową i oczekiwać na obniżkę cen (co by pośrednio spowodowało ten oczekiwany spadek inflacji). Dochodzi do tego jeszcze spłata długu (wykup obligacji), zaś z drugiej strony okazało się ostatnio, że rozwój gospodarczy nieco wyhamował, więc będą musieli uważać, żeby za bardzo nie przechłodzić gospodarki. Warto się jeszcze nad tym pozastanawiać, jak minie sezon huraganowy, który jak zawsze sprzyja podwyżkom cen ropy...

Ok, idę spać. Jutro jeszcze pogadamy :-))

Dobranoc wszystkim!

Pozdrawiam!

07.06.2006
06:47
[44]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Da_Mastah - gospodarka amerykańska od europejskiej różni się dość zasadniczo. Tak samo różnią się możliwości wychodzenia z kryzysów czy lekkich dołków. O ile w Europie jakiekolwiek zmiany są powolne, ociężałe i niemożliwe do przeprowadzenia na większą skalę, o tyle w Stanach całość jest znacznie bardziej elastyczna.

Nie chodzi tutaj jednak o rozpatrywanie samej gospodarki amerykańskiej, bo nie to jest tematem wątku. Większym problemem jest problem samego Euro. O ile niepodważalnym argumentem jest możliwość pobudzenia eksportu oraz stworzenia lepszych warunków dla handlu, o tyle moim zdaniem kontrargumentem w tym wypadku jest ociężałość całego systemu gospodarek tworzących koszyk Euro. Nie zapominajmy, że w momencie przyjęcia Euro, gospodarka Polska zacznie być postrzegana jako pewna integralna część tak więc uwarunkowania tworzone przez w dużej mierze nieliberalne gospodarki Francji czy Niemiec, zaczną nagle być swoistym brzemieniem dla inwestorów w Polsce. Zamykanie się nie jest oczywiście wyjściem, jednak zbyt hurraoptymistyczne traktowanie europejskiej polityki monetarnej, wspólnej waluty, również nie jest dobrym wyborem. Złoty środek w tym wypadku leży kilka lat później i to dopiero wtedy, gdy państwa europejskie zdadzą sobie sprawę, że poza planami reform, należy je przeprowadzić. Gosdpodarka europejska miała od 2000 roku aż do 2010 przejść metamorfozę i stać się najbardziej konkurencyjną gospodarką na świecie. JUż dziś wiadomo, że to założenie nie zostanie zrealizowane nawet w najmniejszej części. Skoro UE nie wykazuje żadnych zdolności do samonaprawy, należy się zastanowić, czy Euro będzie mogło w dłużym okresie bezpiecznie funkcjonować w takich warunkach. To, że jakaś gospodarka jest duża stawia przed nią szereg wymagań, aby tę wielkość zachować. UE ich nie spełnia.

07.06.2006
08:11
[45]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Jestem przeciw i tak zaglosuje

07.06.2006
08:17
smile
[46]

LooZ^ [ be free like a bird ]

Boosz, Misiaty niedlugo zaproponuje wyjscie z Unii!

07.06.2006
08:44
smile
[47]

anen [ Clone Gaming Studios ]

Misiaty - Wyglad Geirtycha , Moc Lepera zrobi z ciebie Premiera :D
A niech zostanie , pojedzie sie do niemiec na prace , wroci sie i jest sie bogiem :P

07.06.2006
09:15
[48]

Azzie [ bonobo ]

Jak OPEC wreszcie przestanie rozliczac rope tylko w dolarach to zobaczymy czy ten dolar bedzie taki mocny... Jeszcze Chiny troche ich waluty wyprzedaja i bedziemy mieli dolara po 2 zl.

A zyska na tym oczywiscie euro :)

07.06.2006
12:09
smile
[49]

Da_Mastah [ Elite ]

Misiaty:

"Da_Mastah - gospodarka amerykańska od europejskiej różni się dość zasadniczo. Tak samo różnią się możliwości wychodzenia z kryzysów czy lekkich dołków. O ile w Europie jakiekolwiek zmiany są powolne, ociężałe i niemożliwe do przeprowadzenia na większą skalę, o tyle w Stanach całość jest znacznie bardziej elastyczna."

No, to zależy, ale w gruncie rzeczy masz rację, na co wskazuje obecna sytuacja. Szybkość zmian - tak jak mówisz - zależy od jakości współpracy pomiędzy państwami członkowskimi. Z drugiej strony Oceanu Stany właśnie dlatego, że są Zjednoczone, to udaje im się szybciej dokonywać pewnych reform i przechodzić etapy rozwoju (jak chociażby reformowano system podatkowy a następnie wprowadzano podatek liniowy, co trwało kilka lat, a zaczęło się zdaje w latach 70-tych). Warto więc ujednolicać rynek europejski, czyli wprowadzać wspólną walutę, by móc zapanować nad polityką pieniężną Unii jako całości. Wcześniejsze konsekwencje takiego ujednolicania (jak chociażby zróżnicowanie cen) mogą w krótkim okresie zapewnić konkurencję jeszcze pomiędzy poszczególnymi państwami, ale na dłuższą metę z kolei konkurencja pchnie rynki w stronę równowagi, dzięki czemu będzie można konkurować na arenie międzynarodowej jako wspólnota.

"Nie zapominajmy, że w momencie przyjęcia Euro, gospodarka Polska zacznie być postrzegana jako pewna integralna część tak więc uwarunkowania tworzone przez w dużej mierze nieliberalne gospodarki Francji czy Niemiec, zaczną nagle być swoistym brzemieniem dla inwestorów w Polsce."

Zaś z drugiej strony, rozwój polskiej gospodarki uczyni ten kraj bardziej atrakcyjnym wśród państw członkowskich i wtedy to Francuzi i Niemcy będą musieli się wziąć porządnie do pracy, by nie zostać w tyle, ani nie zastanawiać się dlaczego mają doczynienia np. z odpływem siły roboczej do Polski.

Pozdrawiam

07.06.2006
12:11
smile
[50]

Buggi [ Konsul ]

Złotówki mi się znudziły. Wolę euro

07.06.2006
12:11
[51]

Azzie [ bonobo ]

Jeszcze jedna bardzo wazna zaleta wejscia do strefy euro bedzie duzo wieksze zintegrowanie polskich bankow z europejskimi. To co sie dzieje teraz przy transakcjach miedzynarodowych to po prostu tragedia... Nie chce mi sie nawet pisac aby sie nie denerwowac :(

07.06.2006
12:13
[52]

mc_bacza [ HellBoy ]

Kiedys (za kilka lat) : ok. Teraz (w najblizszym czasie, np. 2 lata) : broń Boże

07.06.2006
15:00
[53]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Da_Mastah

to udaje im się szybciej dokonywać pewnych reform i przechodzić etapy rozwoju (jak chociażby reformowano system podatkowy a następnie wprowadzano podatek liniowy, co trwało kilka lat, a zaczęło się zdaje w latach 70-tych).

W USA nie ma podatku liniowego.

Wcześniejsze konsekwencje takiego ujednolicania (jak chociażby zróżnicowanie cen) mogą w krótkim okresie zapewnić konkurencję jeszcze pomiędzy poszczególnymi państwami, ale na dłuższą metę z kolei konkurencja pchnie rynki w stronę równowagi, dzięki czemu będzie można konkurować na arenie międzynarodowej jako wspólnota.

Konkurencja w Europie to sprawa bardzo odległa. Sama waluta nic nie zmieni, a waluta bez przeprowadzenia zewnętrznych zmian nic nie da. O co chodzi? Przypominasz sobie może ostatnią dyskusję w UE nad liberalizacją rynku usług? Przypominam, że liberalizacji nie dokonano. Tak samo rolnictwo - system socjalistyczny eliminuje konkurencję w sposób skuteczny. Sztucznie zawyżane ceny żywności gwarantują pewnego rodzaju stabilizację ale UE przez to wolniej się rozwija.

Azzie

Jak OPEC wreszcie przestanie rozliczac rope tylko w dolarach to zobaczymy czy ten dolar bedzie taki mocny... Jeszcze Chiny troche ich waluty wyprzedaja i bedziemy mieli dolara po 2 zl.

Nie masz racji. Mocny dolar przeszkadzał amerykańskim eksporterom. Po prostu bardziej opłacało się importować (czyli eksportować z UE do USA) niż eksportować z Ameryki. Słaby dolar to duże zyski dla eksporterów w Stanach i tragedia dla Europejskich eksporterów. Pozatym nie zapominajmy, że USA ropę pozyskuje z innych źródeł niż OPEC.

Zalety

Te oczywiście istnieją i są poważne, jednak wady tego rozwiązania również są duże. Trzeba to wszystko racjonalnie przeanalizować i do strefy Euro przystąpić, ale dopiero gdy Europa zacznie się reformować.

07.06.2006
15:08
smile
[54]

Lutz [ Generaďż˝ ]

Jezeli o mnie chodzi moga w Polsce wprowadzic funty albo franki szwajcarskie, ale euro - po moim trupie.

Pozdro

07.06.2006
15:29
smile
[55]

Da_Mastah [ Elite ]

Misiaty:

"W USA nie ma podatku liniowego."

Nie ma, dlatego napisałem "wprowadzano", a nie "wprowadzono" :-)) Ale trochę pogmatwałem widzę, jak to pisałem, bo chodziło mi o szybkośc zmian w systemie. O ile dobrze pamiętam, to po prostu obniżyli podatki, zmodyfikowali progi i uprościli maksymalnie podatki federalne, bo na początku to w ogóle chciano chyba, żeby po prostu jak najmniejszy odsetek bogatych płacił wysoki podatek. A propos liniowego, to pojawiały się wtedy publikacje, które miały na celu przekonanie Reagana (to dopiero poźniej, w latach 80-tych) do wprowadzenia tego podatku bodajże Roberta Halla, który był za całkowitym wywaleniem podatków federalnych od razu. Ale dzięki, że zwróciłeś na to uwagę, bo bym bzdurę palnął :-))

"Konkurencja w Europie to sprawa bardzo odległa."

Sprecyzuj jak bardzo :-)) Wyrównanie cen może nastąpić i po 20. latach. Do tego czasu przedsiębiorstwa będą musiały się restrukturyzować (cały czas napływałby kapitał zza granicy, rosłaby inflacja, a wysoki popyt na nasze dobra spowodowałby zwiększenie zysków firm), by potem nie obudzić się z ręką w nocniku i nadpodażą towaru na rynku. Kwestia tego czy konkurencyjność naszej gospodarki przetrwałaby dłużej zależy od tempa dostosowań przedsiębiorców.

"Sama waluta nic nie zmieni"

Nie rozumiem.

"a waluta bez przeprowadzenia zewnętrznych zmian nic nie da."

W pewnym przypadku to racja, ale mówiłem o drugiej stronie medalu :-)) Czyli pozytywnym szoku popytowym na nasze dobra.

"Przypominasz sobie może ostatnią dyskusję w UE nad liberalizacją rynku usług?"

Mam za słabą pamięć :-)) Jeśli możesz, to przytocz proszę główne tezy, bo nie chce znowu zaliczyć wpadki :-))

Pozdrawiam

07.06.2006
16:06
smile
[56]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Da_Mastah

Sądzę, że co do liberalizacji wystarczy ten link:



Dobrze, że jest taka propozycja, jednak jej akceptacja nie będzie oznaczała automatycznego wejścia w życie. Przed samą dyrektywą jest jeszcze długa droga i wiele wskazuje na to, że jej założenia zostaną ograniczone właśnie przez Francję i Niemcy. Niestety, ale bez tego wprowadzenie zdrowej konkurencji na rynku unijnym jest kwestią długich lat, trudną drogą której obawiają się niewydolne gospodarki. Rząd Polski, wcześniej Belki, teraz Marcinkiewicza, walczy o tę dyrektywę, jednak sama idea liberalizacji dla Francuzów wydaje się zbyt daleko posunięta.

Bez tych kroków wprowadzenie Euro jest co najwyżej gwarantem stabilności, krótkotrwałej zresztą, dla gospodarki francuskiej i niemieckiej. Sama waluta, choć jej wymowa jest znaczna, zaczyna stwarzać problemy eksporterom dla których eksport staje się po prostu nieopłacalny. Niekorzystnie silne Euro może jest dumą niektórych państw członkowskich, jednak może być zabójcze dla samej gospodarki. Zaś twierdzenie, że polityka monetarna prowadzona centralnie, dostosowana do warunków największych graczy, jest korzystna dla Polski jest co najmniej chybione. Polska ma zupełnie inne warunki rozwoju niż państwa starej UE, jej droga nie może być z prostej przyczyny drogą tamtych państw - po prostu Polska musi się rozwijać, polityka monetarna musi być dostosowana do wschodzącej, dynamicznej gospodarki, zaś sama waluta musi spełniać rolę pośrednio stabilizatora gospodarki a pośrednio zwiększać jej efektywność. Wątpię, żeby PiS odważył się w znacznym stopniu, mimo deklaracji, zmienić linię polityki pieniężnej, raczej są to obawy wynikające z postaci kontrowersyjnych wicepremierów. I mimo mojej niechęci do tego rządu, wierzę w zdroworozsądkowość w tej kwestii.

07.06.2006
16:20
[57]

blood [ Killing Is My Business ]

jestem na NIE bo doprowadzi to do sztucznego podniesienia cen towarów i usług

07.06.2006
16:21
smile
[58]

alpha4175 [ Jeep Driver ]

Jestem za! Wprowadzić! A to że troszkę na cenach pokantują to normalne!

07.06.2006
16:21
[59]

PunkNotDead [ Konsul ]

jestem za euro

07.06.2006
16:22
[60]

Regis [ ]

Euro - jak najbardziej.

Ale nie teraz, nie przy takiej polityce finaqnsowej wladz i przy takiej sytuacji gospodarczej kraju.

07.06.2006
16:29
[61]

Adamss [ beer & chill ]

Aktualnie - przeciw. Polska IMO nie udźwignie ciężaru jakim jest waluta Euro i nie zapewni odpowiednich środków do "przetrzymywania bezproblemowego" takiej waluty jaką jest Euro. Za 2 lata będę na tak :).

07.06.2006
16:40
smile
[62]

Psycho_Mantis [ MGS Fan ]

Regis ---> Naszego kraju? My to pół biedy, przeczytaj wyżej jak jechano po Francji i Niemczech - te kraje powinny się przede wszystkim zreformować!


Pozatym kierowanie stopami procentowymi w stylu "wspólnotowym" może prowadzić do tego że nas i nasze potrzeby będzie się olewać i jeśli Francja i Niemcy będą potrzebować podwyżek stóp (a dla nas będą korzystne obniżki) to stopy zostaną podniesione...

Jeszcze raz: EURO NIE

07.06.2006
16:52
smile
[63]

Piotr44 [ Generaďż˝ ]

Zdecydowanie Euro !!!

07.06.2006
17:08
[64]

donald_duck [ Pretorianin ]

bardzo ciekawa dyskusja, szkoda, że mało takich ostatnio na golu. Pomijając kilka kretyńskich wypowiedzi o ciemnogrodzie. nareszcie jakieś argumenty i zero wstawek o tym jaki to PiS be, a PO wspaniała. Idzie na lepsze.

Jest tylko małe ale - o tym czy Polska przyjmie euro nie tylko my decydujemy. Polska musi spełnić pewne wymagania, bardzo surowe wymagania. Do tego stopnie, że jesłiby postwaić je teraz wszyskim państwom Unii, to żadne by nie przeszło.

Ja patrzę na polityke gospodrczą z punktu widzenia człowieka, a nie wyimaginowanej gospodarki. To gospodarka i państwo jest dla człowieka, a nie na odwrót. Jeśłi wprowadzenie Euro polepszloby sytuację ludzi to jak najbardziej, jeśli nie to veto!!!:) Juz dosyć sie w swoim życiu nasłuchałem o zaciskaniu pasa i pracowaniu dla przyszłych pokoleń tudziez dobrobytu państwa(najczęsciej rozumianego jako bogacenie się wąskiej grupy).

Oczywiscie mozna walnąc definicjami, cytować wybitnych ekonomistów, wynosić pod niebiosa Balcerowicza i udowowdnić, że Euro będzie dobrodziejstwem dla narodu, co odczujemy za 20 lat:)) Tylko, ze ja, podobnie jak przeważająca większość narodu, nie chce cierpieć kolejnych 20 lat dla dobra przyszłych pokoleń. Za 20 lat już mnie najprawdopodobnie nie będzie na tym łez padole:)))

A niestety zapowiada się własnie ten czarny scenariusz po wprowadzeniu euro.

07.06.2006
17:29
smile
[65]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

donald_duck

Ja patrzę na polityke gospodrczą z punktu widzenia człowieka, a nie wyimaginowanej gospodarki. To gospodarka i państwo jest dla człowieka, a nie na odwrót. Jeśłi wprowadzenie Euro polepszloby sytuację ludzi to jak najbardziej, jeśli nie to veto!!!:)

No proszę, jeśli odrzucić emocje i spojrzeć na argumenty to można się zgodzić w wielu punktach. Masz tutaj całkowitą rację. Tak jak i tu:

Oczywiscie mozna walnąc definicjami, cytować wybitnych ekonomistów, wynosić pod niebiosa Balcerowicza i udowowdnić, że Euro będzie dobrodziejstwem dla narodu, co odczujemy za 20 lat:)) Tylko, ze ja, podobnie jak przeważająca większość narodu, nie chce cierpieć kolejnych 20 lat dla dobra przyszłych pokoleń

Planowanie na dekady jest bardzo niebezpieczne z jednego powodu - gospodarka światowa nie jest stabilna. To, że dzisiaj coś pięknie wygląda na papierze, nie znaczy, że ziści się za te kilkanaście lat. Najlepszym przykładem jest tu wspomniana przeze mnie wcześniej strategia UE z roku 2000 która nie jest w ogóle realizowana.

Planowanie ma to do siebie, że plany trudno wcielić w życie. Pozytywne skutki Euro nie byłyby aż tak wielkie, jak to się powszechnie sugeruje. Dlaczego? Nie dlatego, że ekonomiści z prof. Balcerowiczem na czele się mylą, bo się nie mylą. Jednak w pewnym sensie są idealistami. Aby wykorzystać jakiś potencjał, trzeba być gotowym na jego przyjęcie. Wstąpienie do UE, które moim zdaniem było mądrą decyzją, nie przyniosło do końca oczekiwanych efektów. Nie z winy UE, Niemiec czy Francji ale z winy Polski która nie radzi sobie z korzystaniem z unijnych funduszy. Wstąpienie do strefy Euro byłoby bardzo dobrą decyzją jeśli potrafilibyśmy korzystać z siły Unii która polega na dofinansowywaniu różnych projektów. Jednak patrząc na postępy w budowie autostrad które są kluczem do rozwoju, mogę wątpić w umiejętność korzystania ze środków UE.

Czemu autostrady są kluczem? Otóż inwestycje są kierowane w rozwinięte regiony, skąd transport będzie tani i prosty. Transport w Europie to głównie ciężarówki które potrzebują dobrych dróg. Autostrady zapewniłyby dopływ inwestycji na wschód. To jeden z argumentów przeciwko Euro. Bez infrastruktury wschód Polski się nie rozwinie.

Dlatego moja wizja jest taka - Euro tak, ale po reformach UE i modernizacji Polski.

07.06.2006
17:32
smile
[66]

Psycho_Mantis [ MGS Fan ]

donald_duck: "bardzo ciekawa dyskusja, szkoda, że mało takich ostatnio na golu" ---> Przyszedł mi do głowy taki problem, a jak sie okazało na GOLu nigdy nie byłą wątku poświęconego temu problemowi...

Jest tylko małe ale - o tym czy Polska przyjmie euro nie tylko my decydujemy. Polska musi spełnić pewne wymagania, bardzo surowe wymagania. Do tego stopnie, że jesłiby postwaić je teraz wszyskim państwom Unii, to żadne by nie przeszło. ---> Musimy spełnić wymagania, których w tej chwili Francja i Niemcy nie spełniają a wręcz olewają. Dla mnie potrzeba reform na zachodzie... Już nie mówię o tych u nas w kraju...

07.06.2006
17:40
[67]

Cainleen [ Centurion ]

Jestem PRZECIW.
Wszystkie argumenty, jakie chciałem podać, już zostały wymienione, więc nie będę ich powtarzał. Powiem tylko, iż podzielam
pogląd, że euro to sztuczny twór i czeka go jedynie upadek.

07.06.2006
18:27
[68]

Walrus [ Pretorianin ]

Misiaty -> Niestety pokutuje w Tobie, jak i w wielu innych brak zrozumienia idei Wspólnoty Europejskiej. Nie dlatego jesteśmy w EU, że jesteśmy wrogami w stosunku do innych jej państw. Jesteśmy w unii gdyż jesteśmy przyjaciółmi i stawiamy sobie te same cele. Ciągły równomierny rozwój i wzajemną pomoc członków wspólnot mająca skutkować utrzymaniem, a nawet podniesieniem rangi Europy na świecie. Myślenie kategoriami własnego podwórka, które w naszym przypadku, porównując do podwórek sąsiadów zza płotu, wygląda doprawdy żałośnie, jest bardzo krótkowzroczne. Wytykasz tutaj problemy gospodarek europejskich potęg, obyśmy my tylko takie problemy mieli. Wiele dziedzin naszej gospodarki to ruina, wymagająca potężnych nakładów, system emerytalny to prawie bankrut, uzależnieni jesteśmy od surowców, materiałów i technologii. Nasz pojedynczy głos w świecie nie znaczy nic. Jedyną szansą na zapewnienie stabilnego i bezpiecznego rozwoju jest związanie się w strukturę stanowiącą jakąś siłę. Moglibyśmy związać się z Rosją, USA lub Chinami, jednak we wszystkich tych przypadkach nieuniknienie stalibyśmy się wasalami. EU zaproponowała nam najuczciwsze warunki współpracy, jest nam najbliższa kulturowo jak i geograficznie. Moim zdaniem nie mamy alternatywy. Potrzebujemy Unii nawet bardziej niż ona nas. Gdy kilka lat temu, jeszcze przed wstąpieniem Polski do EU odwiedzałem francuskich i niemieckich partnerów z branży. W tonie ich wypowiedzi, pomiędzy gładkimi słowami, dało się usłyszeć strach. Obawę przed zmianami. Uwierz, oni bali się rozszerzenia bardziej niż my, a są to bardzo dobrze wykształceni i doświadczeni ludzie. Co musieli odczuwać ich pracownicy obawiający się o swoją pracę mogę tylko zgadywać. Zdawali sobie jednak doskonale sprawę, że zmiany są nieuniknione, dla naszego wspólnego dobra. Unia Europejska rozszerzyła się, nie jest to jeszcze pełnoprawne rozszerzenie lecz już widać, że świat się nie zawalił. Parę firm musiało zmienić strukturę, inne się wyspecjalizowały jeszcze inne zmieniły branże lub lokalizację, generalnie narasta akceptacja dla tej drogi rozwoju Europy. I w tę stronę należy podążać. Nie będzie to proces łatwy, ani krótkotrwały i to nie tylko dla nas ale też i dla reszty Unii. Ważne by przebiegał, gdyż jest nieunikniony by Europa mogła być konkurencyjna gospodarczo. Jak pisałem wcześniej, nie zależy mi na błyskawicznym wprowadzeniu Euro w Polsce, gdyby politykę fiskalna prowadziły inne osoby, a polityka monetarna była kontynuowana, moglibyśmy jeszcze z niezależności monetarnej wynieść nieco korzyści. W obecnej sytuacji jednak szybkie wprowadzenie Euro uspokoiło by mnie nieco. Naprawdę źle się inwestuje wiedząc, że za chwilę jakiś nieuk i frustrat będzie decydował o wartości pieniądza.

donald_duck -> Takie poglądy jak Twoje nazywam roszczeniowymi. Żadnych propozycji wyciagnięcia Polski z kryzysu, tylko informacja, że trzeba Ci dać, bo nie będziesz czekał. Biedny męczennik, nacierpiał się 20 lat. A co zrobiłeś by pomóc sobie i innym?

07.06.2006
21:36
[69]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Walrus

Niestety pokutuje w Tobie, jak i w wielu innych brak zrozumienia idei Wspólnoty Europejskiej. Nie dlatego jesteśmy w EU, że jesteśmy wrogami w stosunku do innych jej państw. Jesteśmy w unii gdyż jesteśmy przyjaciółmi i stawiamy sobie te same cele. Ciągły równomierny rozwój i wzajemną pomoc członków wspólnot mająca skutkować utrzymaniem, a nawet podniesieniem rangi Europy na świecie.

Przyjąłeś ciekawy sposób prowadzenia dyskusji, którego ja bardzo nie lubię. Zarzucasz brak zrozumienia idei stawiając się przy tym wyżej, aczkolwiek jak doświadczenie uczy, niczego nie można być pewnym. Jeśli jesteś idealistą to będziesz wierzył w to co powiedziałeś, polityka jednak jest niestety pewną wypadkową interesów a te są partykularne. Trudno mi dostrzec w działaniach Wspólnoty cele ideowe, deklarowane przy przeróżnych okazjach w działaniach Francji i Niemiec oraz innych działaniach Polski, Anglii czy Portugalii. Wspólnota jest raczej swoistym Forum do dyskusji, nie ma jednak żadnego znaczenia w takim sensie na arenie międzynarodowej, co udowodniła w przypadku wojny w Iraku. Być może Ty nie rozumiesz dzisiejszych polityków, jednak tego Ci nie zarzucam, bo trudno dostrzec w Chiracu wolę stworzenia jakiejś formacji europejskiej która nie byłaby skłócona. Owszem, powiesz, że Wspólnota to coś więcej niż tymczasowi przywódcy. Na papierze tak, w działaniu nie.

Myślenie kategoriami własnego podwórka, które w naszym przypadku, porównując do podwórek sąsiadów zza płotu, wygląda doprawdy żałośnie, jest bardzo krótkowzroczne. Wytykasz tutaj problemy gospodarek europejskich potęg, obyśmy my tylko takie problemy mieli. Wiele dziedzin naszej gospodarki to ruina, wymagająca potężnych nakładów, system emerytalny to prawie bankrut, uzależnieni jesteśmy od surowców, materiałów i technologii. Nasz pojedynczy głos w świecie nie znaczy nic

Tu powinienem urwać dyskusję bo udowodniłeś, że nie czytałeś moich postów i oskarżasz mnie o coś, czego nie napisałem. Proponuję abyś doczytał a potem podyskutujemy. Nie będę pisał dwa razy tego samego.

07.06.2006
22:00
[70]

Klemens [ Generaďż˝ ]

Oczywiscie mozna walnąc definicjami, cytować wybitnych ekonomistów, wynosić pod niebiosa Balcerowicza i udowowdnić, że Euro będzie dobrodziejstwem dla narodu, co odczujemy za 20 lat:)) Tylko, ze ja, podobnie jak przeważająca większość narodu, nie chce cierpieć kolejnych 20 lat dla dobra przyszłych pokoleń. Za 20 lat już mnie najprawdopodobnie nie będzie na tym łez padole:))) ( donald_duck)

I tu się różnimy:))) Ale właśnie dlatego ten kraj wygląda jak wygląda...

Dziwi mnie jedno - może nie przyglądam się zanadto wnikliwie( bo faktycznie ostatnimi czasy tak jest:)) dyskusjom na GOLu, ale z tego, co zauważyłem, jesteś zwolennikiem PiSu - cóż więc powiesz na ideę solidaryzmu społecznego? To off-topic, acz nie do końca:)

07.06.2006
22:02
[71]

Brutal007 [ Pretorianin ]

wole euro bo ludzie kt€ży za granica pracuje to jak wymieniaja w kantorze to malo płaca i by była jednolita waluta i juz duzo płaciłem euro to wole to i jest papierowa 5

07.06.2006
22:32
[72]

Walrus [ Pretorianin ]

Misiaty -> To samo co Chiracowi, zarzucam Kaczyńskiemu, czy Lepperowi. Wszyscy oni wypłynęli na fali populizmu podsycanej strachem i obietnicami. To tu jest zasadniczy problem. Problem tkwi w strachu ludzi przed utratą obecnego stylu życia, pracy, ziemi, narodowości itp. Tu jest największa praca do wykonania, dotarcie z ideami wspólnotowymi do przeciętnych mieszkańców unii. Ja się tych strachów nie boję, uważam, że są wyolbrzymiane ponad swoja miarę, a poza tym Europa na prawdę nie ma innego wyjścia jak się jednoczyć, jedynie w całości cos znaczy na arenie gospodarki światowej.

A co do drugiej części Twojej wypowiedzi, pozwolę sobie Cię zacytować.

06.06.2006 22:25 [31] Misiaty [ The End ]
... Wskazałbym tutaj na kilka zagrożeń:
- niewydolny system emerytalny
- rozrośnięta do granic możliwości opieka społeczna która zmniejsza dynamikę rozwoju
- znaczne deficyty budżetowe i rosnące zadłużenie państw będących fundamentem UE
- łamanie zasad wyznaczonych przez UE
Prócz tego mamy jeszcze roszczeniowe społeczeństwa które blokują jakiekolwiek reformy (Francja). Mamy społeczeństwo podzielone na bogatą północ, biedne południe - Włochy. Mamy społeczeństwo które nie może wyjść z pewnego marazmu - Niemcy. Europa wymaga reformy, jej gospodarka kuleje, nie rozwija się. Ale reform nie ma. Nie wiem czy warto popierać taką Europę.


Odebrałem ten post jako wytykanie gospodarkom europejskim ich wad. Weź pod uwagę, że większość tego co napisałeś można wypisz-wymaluj przyłożyć do Polski.

Wybacz mentorski ton w poprzednim poście, to było tak zwane "przeniesienie agresji”.

08.06.2006
06:53
[73]

Misiaty [ Konserwatywny liberał ]

Walrus

Wcześniej napisałem:

Planowanie ma to do siebie, że plany trudno wcielić w życie. Pozytywne skutki Euro nie byłyby aż tak wielkie, jak to się powszechnie sugeruje. Dlaczego? Nie dlatego, że ekonomiści z prof. Balcerowiczem na czele się mylą, bo się nie mylą. Jednak w pewnym sensie są idealistami. Aby wykorzystać jakiś potencjał, trzeba być gotowym na jego przyjęcie. Wstąpienie do UE, które moim zdaniem było mądrą decyzją, nie przyniosło do końca oczekiwanych efektów. Nie z winy UE, Niemiec czy Francji ale z winy Polski która nie radzi sobie z korzystaniem z unijnych funduszy. Wstąpienie do strefy Euro byłoby bardzo dobrą decyzją jeśli potrafilibyśmy korzystać z siły Unii która polega na dofinansowywaniu różnych projektów. Jednak patrząc na postępy w budowie autostrad które są kluczem do rozwoju, mogę wątpić w umiejętność korzystania ze środków UE.

Czemu autostrady są kluczem? Otóż inwestycje są kierowane w rozwinięte regiony, skąd transport będzie tani i prosty. Transport w Europie to głównie ciężarówki które potrzebują dobrych dróg. Autostrady zapewniłyby dopływ inwestycji na wschód. To jeden z argumentów przeciwko Euro. Bez infrastruktury wschód Polski się nie rozwinie.


Dlatego moja wizja jest taka - Euro tak, ale po reformach UE i modernizacji Polski.


Tu nie chodzi o błędy które popełniają Francja czy Niemcy ale o niewydolność gospodarki zarówno europejskiej jak i ułomność polskiej. Co ciekawe i tak Polska nie wypada w jednym tragicznie - dotychczas mieliśmy najbardziej liberalną gospodarkę w porównaniu z państwami UE. Pytanie brzmi czy ten kurs zostanie zachowany.

Zdaję sobie sprawę z tego, że ułatwienia dla przedsiębiorców są argumentem o znacznej wadze. Warto byłoby jednak pamiętać, że teraz przedsiębiorcy mają małą wiedzę o możliwościach i prawach które im przysługują (wiesz, że tylko 30% z nich wie, że mogą wysłać zapytanie do skarbówki w sprawie interpretacji przepisów i że jej odpowiedź będzie wiążąca?) a skoro tak jest, nie można wymagać aby większości z nich zmiany wyszły na dobre. Najpierw trzeba pokazać co mogą już teraz robić w Polsce, w innym wypadku Euro i korzyści które z tego płyną obejmą albo tylko grupę eksporterów albo bardzo wąskie grono posiadaczy firm, nie wszystkich a tylko tych zainteresowanych. Nie można ryzykować jeśli nie potrafimy wykorzystać tego, co od UE już teraz dostaliśmy. Polecam raport Lewiatana na temat sektora małych i średnich przedsiębiorstw - zatrważający obraz wyłania się z tego raportu, obraz braku wiedzy i umiejętności krozystania z możliwości UE.

Oczywiście, gospodarka europejska ma te same wady, jednak to nie oznacza, że łatwiej będzie je rozwiązać wspólnie. Powiedziałbym, że będzie to w znacznym stopniu utrudnione. Najpierw poradźmy sobie z chorobą a potem starajmy się włączyć w Euo. Nie jestem przeciwnikiem wspólnej waluty, jestem przeciwnikiem waluty której jedynym zadaniem (w obliczu choćby liberalizacji którą wspomniałem kilka postów wcześniej) jest stabilizacja sytuacji w kilku państwach Europy.

09.06.2006
14:22
[74]

Walrus [ Pretorianin ]

Misiaty -> Trochę śmieszy mnie to co napisałeś o wiążacej odpowiedzi z US. Miałem nieco odczynienia ze skarbówką i wiem jak wiążące są ich opinie. Kilka lat temu zaprzyjaźniona firma napisała zapytanie do Urzędu Skarbowego w sprawie naliczania podatku 2% od towarów wyprowadzanych ze składu celnego. Idea podatku sama w sobie idiotyczna, gdyż powodująca nieopłacalność posiadania takiego składu. Nie ma takiego podatku nigdzie w Europie. Niemniej jednak firma, chcąc się zabezpieczyć, wysłała takowe zapytanie. Otrzymała odpowiedź, na piśmie, iż taki podatek nie jest wymagany. Nie minął rok gdy w firmie pojawili się kontrolerzy UKS z województwa. Przez 3 miesiące przewrócili księgowość do góry nogami, po czym napisali raport, że firma od 3 lat nie płaci należnego podatku 2% od obrotu na składzie celnym. Miejscowy US wyliczył należną kwotę podatku i niezwłocznie zajął rachunek firmy. Wcześniejsze orzeczenie US okazało się nic nie warte. Firma musiała dochodzić swoich praw w sądzie i sprawę wygrała, po 2 latach. Cała historia postawiała firmę na krawędzi bankructwa, przetrwała tylko dlatego, iż miała dobra renomę i zaufanie kontrahentów. Niestety z tego co wiem wiele składów celnych, szczególnie na ścianie wschodniej Polski upadło właśnie z powodu naliczenia im niesłusznie tego podatku. Niestety nie doczekali wyroków sądów.
Inna kwestia, środki pomocowe z unii dla przedsiębiorstw skierowane są głównie na pewne sektory gospodarki i ochronę środowiska. Kilka lat temu można było dostać środki unijne na inwestycje związane w poprawą konkurencyjności firmy na rynku, jednak z roku na rok przepisy o ich przyznawaniu się zaostrzały i ograniczały do konkretnych branż i przeznaczeń. Środki unijne są skierowane przede wszystkim do budżetów lokalnych na poprawę infrastruktury i rolnictwo. I tam trzeba szukać możliwości ich wykorzystania. Większość przedsiębiorców doskonale wie na czym może zarobić i jakie przepisy wykorzystać, na tym po prostu polega ich praca. Dlatego tez uważam, że mylisz się twierdząc, iż gospodarka na wprowadzeniu Euro nie skorzysta. Każda ułatwienie pracy dla firm działających na rynkach zagranicznych, odbije się na całej gospodarce gdyż powiązania kapitałowe już są duże, a powinny być większe. Tak jak napisałem, i będę się przy tym upierał. EU jest wielką szansą dla Polski, i właśnie współdziałanie z krajami Unii może poprawić sytuację gospodarczą naszego kraju. Sami nie potrafimy tego zrobić, za silne są u nas partykularne interesy zmieniających sie władz, oraz zbyt małe możliwości pobudzenia inwestycji przez rynek wewnętrzny. Po prostu za biedni jesteśmy by szybko się rozwijać własnymi środkami.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.