GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

The World of Fallout (Fallout 1,2 & Tactics - część 248)

09.02.2006
12:30
smile
[1]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

The World of Fallout (Fallout 1,2 & Tactics - część 248)

Ogromny tuman kurzu poruszał się szybko poprzez spękaną i wysuszoną słońcem ziemię. Mimo lejącego się z nieba potwornego żaru, stojąca pośrodku pustkowia grupa podróżnych starała się trzymać fason i wyglądać groźnie. W promieniach słońca, przy wtórze szumiących cicho elektrycznych silników, pobłyskiwały groźnie jasnymi refleksami wypolerowane lufy obrotowych działek. Tylko w ten sposób można było zasłużyć sobie tutaj na szacunek oraz respekt. I przeżyć. Tuman kurzu, przy potwornym metalicznym zgrzycie, zatrzymał się nagle kilka metrów od grupy. Powoli opadający pustynny pył odsłonił kanciastą sylwetkę opancerzonego hummera. Na boku dało się odczytać zatarty juz nieco napis: "To drink and to serve". Skrzypnęły dawno nie oliwione drzwi. Obok pojazdu pojawiła się zwalista sylwetka kogoś odzianego w pancerz wspomagany. Na jej lewej piersi widniał nabazgrolony koślawymi, czerwonymi literami napis.
- "Pee-yack" - odczytał mozolnie najwyższy z podróżnych.
- Kim jesteście!? - zagrzmiała w odpowiedzi metalicznym głosem zewnętrznego interkomu potężna postać.
- Eeee... - w głosie przywódcy grupy dało się wyczyć narastającą niepewność - To chyba... chyba my tu jesteśmy od zadawania pytań...?
- Racja, racja - odpowiedział metaliczny głos - Więc pytajcie. O wszystko. Po to tu jesteśmy...

© Wstępniak by Mysza

Obsada telenoweli:
Alfonso Gonzales peeyack, Hose Antonio MaLLy(R), Rudolfo Vein, Hombre Lechiander, Gringo M'q, Donna Isaura Gwiazd, Juan Sanchez Villa-lobos Myszakez, Don Huanito :Serafin:, Alehandro geeshu i Straszliwy Pedro erav (incognito), Burro Raziel (He's still here;))
W stanie spoczynku:
Don Faolan, Almondo 45ACP, Azalia Karmelita Sayyadina Av'Lee (Lady Karolcia), Huan Carlos Yoghurt, Ferdinand Peleque, Herr =MaDE MaN=, Maria brongar2, Franco xywex, Perudżio Najmad, Serdżio Thornag, Hose @d@m, Lucjano Andreas DarkStar, Miguel de Torquemada

Maskotka wątku: Suhoj - wielokrotnie banowany mutant
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Falloutowe strony na serwerach różnych [ale za to bezpiecznych, bo Straszliwy Pedro Erav nie ma do nich dostępu ;) ] :

Polskie:
» https://fallout.cdprojekt.com/
» https://www.f2corner.prv.pl/
» https://www.fallout.art.pl - stąd można zassać Awakena!!!
» https://www.fallout3.phx.pl/ - 13. schron
» https://www.ninemili.neostrada.pl/45ACPWeapMod.v1.0.eng.zip - weapon mod 45ACP do Fallouta 2

Zagraniczne:
» https://www.nma-fallout.com/ - No Mutant Allowed
» https://www.fallout.ru/ - rosyjska strona o Falloucie
» https://www.nukacola.com
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nadal aktualne głosowanie na ulubionego NPC-a, którego można przyłączyć do drużyny:
[zasada głosowania: jeden człowiek - jeden punkt, który można podzielić na dowolną ilość bohaterów - nie czekaj, zagłosuj juz teraz!]

Zagłosowało 30 osób.

Cassidy - 8,75 pkt
Sulik - 7,94 pkt
Dogmeat - 4,76 pkt
Marcus - 2,75 pkt
Goris - 2,15 pkt
Ian - 2,05 pkt
Vic - 0,4 pkt
Lenny - 0,1 pkt
Bess - 0,08 pkt
Yellow Dog - 0,07 pkt
Laddie - 0,05
Myron - 0,05
Skynet Robot - 0,05
K-9 - 0,05
Robodog - 0,05
Miria - 0,05
Davin - 0,05
Tycho - 0,05
Katja - 0,05
Xarn - 0,05

Poprzednia Krypta:

09.02.2006
12:41
smile
[2]

Lechiander [ Wardancer ]

I co Mallenki!!

09.02.2006
14:14
smile
[3]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

-->Lechiander
A o co chodzi ?

09.02.2006
14:22
smile
[4]

Lechiander [ Wardancer ]

JUż zapomniał! Źle z nim...

:-D


A w ogóle to już się chcialem doczepić, dlaczego linka do 13 nie ma, ale patrzę - jest. Trzeba mi więc siedzieć, kurna, cicho. :-)

11.02.2006
14:55
smile
[5]

Lechiander [ Wardancer ]

Wiecie co, fanatyki (błąd zamierzony :-P ), pomimo tego, że nigdy nie porównywałem obydwu cRPG, bo ich po prostu porównywać nie można!!!, to jednak napiszę to co następuje. Sami tego chcieliście! :-P
A jeśli dalej twierdzicie, co twierdzicie, to zwykłe lamy jesteście i tyle! :-P

P:T jest IMHO dla mnie najlepszym cRPG w historii gier komputerowych!!! Rzekłem! Kurwać!
I to pod każdym względem! :-P

:-D

11.02.2006
19:52
smile
[6]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

A w ogóle to już się chcialem doczepić, dlaczego linka do 13 nie ma, ale patrzę - jest. Trzeba mi więc siedzieć, kurna, cicho. :-)

Haaaa! Wiedziałam! Wiedziałam, pierdoło, że będziesz go chciał przegapić ;)))))
Kazałeś wstawić, to wstawiłam, wyobraź sobie, że ja posty w tym wątku naprawdę czytam - chociaz znam takich, co wrednie sugerują, że jest inaczej ;))

14.02.2006
00:30
[7]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Jak to jest z perkiem "Bonus Rate of fire" czy też Szybki "palec" po polsku. Ponoć można go dobrać na 9 poziomie (tak na wszystkich znanych mi stronach o F2 łącznie z "No Mutant Allowed", tylko "13 schron" twierdzi, że dopiero na 15. Otóż jestem na 9 poziomie, spełniam te 3 niezbyt wygórowane statystyki (PE mam 8, IN 9 a ZR nawet 10) i za przeproszeniem 4 litery!!!!! (na D). Czyżby "13 schron" miał rację, czy coś jest w tym więcej???????????

14.02.2006
00:48
[8]

Yoghurt [ Legend ]

13 schron ma rację. W wielu wypadkach. W tym też.

14.02.2006
03:22
[9]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

To jednak dobra strona. Znaczy się na NMA pobłądzili a wszyscy pokopiowali. Tylko trzynastka się nie dała. BRAWO.

Dziękuję Huanie Carlos.

14.02.2006
08:07
[10]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

O w morde jeża... Yoghurt!
(wybaczcie oftop ale jestem w szoku...)

14.02.2006
08:28
smile
[11]

Negocjator [ * ]

Witam.
Gdzie mogę kupić Fallouta po angielsku?
Może ktoś z Was chciałby sprzedać?

14.02.2006
11:08
[12]

Suhoj [ Fochmistrz ]

Negocjator
Masz u mnie plusa. Od dawna walczę ze spolszczeniami!! Gry powinny być tylko w oryginale. Wiadomo, że oryginał to angielski. Ktokolwiek spróbowałby wydać grę o niemiecku na pewno nie mógłby liczyć na zbyt.

Wkurza mnie, że w EMPIKU nigdy nie ma wersji angielskich.

Powiem więcej, systemy operacyjne też powinny być tylko po angielsku. Nie chciało się uczyć najłatwiejszego języka na świecie - to spierdalać kurna!! Wersje po polsku mogliby posiadać i uzywać jedynie ludzie 45+ lat. Inaczej karałbym jak przestepstwo.

Zawsze mnie ponosi :)


Powodzenia, ale jeśli kupisz, to raczej tylko w sklepie netowym w UK albo z drugiej ręki.

14.02.2006
11:35
[13]

Vein [ Sannin ]

Yoghurt - OMG ducha zobaczylem !!! :D co słychować, jaktam studia ? akurat trafiles na kolejne zmiany na forum...

14.02.2006
11:37
[14]

Vein [ Sannin ]

przepraszam że post za postem, ale chce sprawdzic kilka rzeczy :D

spoiler start

spoiler stop


zobaczymy jak to dziala :D

14.02.2006
12:09
[15]

Negocjator [ * ]

Suhoj --> Swoją drogą Fallout jest świetną pozycją do podszlifowania
angielskiego. Nie jestem orłem, dlatego prócz świetnej zabawy podszkolę
jeszcze język.

BTW. Byłem już chyba we wszystkich sklepach w Szczecinie i wszędzie
mają (jeśli w ogóle mają) wersję zlokalizowaną.

14.02.2006
12:29
smile
[16]

Lechiander [ Wardancer ]

<![VIP]martinez> o czym jest gra fallout ?
<[0.7MB]Remx_psv> sam Fallout RPG post nuklearne czasy
<[0.7MB]Remx_psv> po 3 wojnie atomowej
<Tecumseh25> a juz byla?
<[0.7MB]Remx_psv> co byla ?
<Tecumseh25> no jak co
<Tecumseh25> 3 wojna
<[0.7MB]Remx_psv> tak byla Jedi i Sithowie nawed byli :P
<[0.7MB]Remx_psv> przespales :P
<Tecumseh25> co ty mi tu bajki opowiadasz
<Tecumseh25> to byla 3 wojna swiatowa czy nie?
<[0.7MB]Remx_psv> a bylo sie uczyc Histori a nie grac w gry
<Tecumseh25> sam matole nie wiesz
<Tecumseh25> to po co sie pytasz
<[0.7MB]Remx_psv> lol przecie to ty sie pytasz czy byla 3 Wojna swiatowa a nie ja
<[0.7MB]Remx_psv> a jezeli pytasz sie czy byla to znacyz zes sam jest matoł bo nawed dzieci ktore maja 8 lat wiedza ile ich było :P
<![VIP]martinez> przecie kazdy wie ze byly 4 wojny sw


Negocjator ----> Popatrz na Allegro. Albo niech Ci ktos po prostu przegra.

14.02.2006
21:44
smile
[17]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Negocjator --> jeśli szukasz jedynki, to mogę jedynie zaoferować przegranie z angielskiego oryginału, który był dołączany do Tacticsa.
Dwójkę również mogę przegrać z egzemplarza F2 dorzuconego do Tacticsa lub odstąpić Ci wersję, która swego czasu ukazała się w CD Action - zdaje się, że była angielska, chyba że to mnie się coś popieprzyło :)

15.02.2006
06:12
[18]

Yoghurt [ Legend ]

Tak tak to ja, w przeciwieństwie do łyzek- istnieję.

Ot, po prostu sprawdzając sobie niusa o C&C First Decade na golu zobaczyłem, ze kurde jakies mi tu zmiany nawprowadzali, więc sobie myśle- a co mi tam, zajże na stare śmieci, co my tam mamy.

Miło być wciąż na liście, widze że gwardia nadal gnije wytrwale na miejscu i wspomaga. Co jakiś czas zajże, co mi szkodzi.

Vein- na studiach jak na studiach: nikt sie nie uczy, wszyscy mają ciekawsze zajęcia, nie po to tyle sie człowiek uczył od 7 roku życia do matury, zeby teraz jeszcze sobie głowe jakimiś pierodłami zawracac. od nauki to ja mam innych ludzi, ja odpowiadam za czesc rozrywkową :)

15.02.2006
06:44
[19]

Stitch001 [ Witcher ]

O kurde Yoghurt!!! O_O
Pierwsza osoba z tego forum, z którą rozmawiałem (no powiedzmy, że ta zjebka była rozmową ;) ) przywędrował na forum. Dalej pojawiasz siew acp (o ile to byłeś ty)?
A co studiujesz, ciekawość?

15.02.2006
08:23
smile
[20]

Negocjator [ * ]

Gwiazd --> Aż się zdziwiłem Twoja propozycją. Chyba się nie spodziewałem :).
Ciesze się bardzo. Interesuja mnie, jak napisałem, obie części.
Napisz, jak widzisz sposób przesłania płyt i ile sobie za nie życzysz.
Pzdr.

15.02.2006
11:27
smile
[21]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Heja. Wlasnie obserwuje nowe zmiany kosmetyczne gola.Ladnie to wyglada. A co do najlepszej gry, to niestety Lechu, ale niezgodze sie z Toba :-P
Fallout 4 ever!
Pozdro dla Yoghurta ( a gdzie 0% jogurtu sie podziało) ? ;-)

15.02.2006
14:34
[22]

Yoghurt [ Legend ]

Sticz- nie, trolowanie na acp mi sie znudziło jakiś czas temu.

A studia- UW, wydział dziennikarstwa i nauk politycznych, tzw. Europeistyka. Nie wiem co sie po tym robi i co tak w ogóle jest motywem przewodnim tego kierunku (bo o Europie to mało było), ale fajne laski, materiał prosty i sporo wolnego czasu, więc z czystym sumieniem polecam każdemu, kto ma w dupie najbliższe pare lat :)

Gwiazd- fallout 1 i 2 dodawane do CDA były w wersji angielskiej, całe szczescie.

Pijack- 0% jogurtu nadal we mnie, bo za jogurtami nie przepadam do dziś. Za to kaszka-smakija czekoladowa to jest cos, co moge zezrec o każdej porze dnia i nocy. Tyle że ksywa "Smakija" brzmi jakos tak... kobieco. A Yoghurt od razu znamionuje twardego madafaka :)

Przy okazji najlepszej gry- Planescape Torment jest 2 co do doskonałości erpegiem (zaraz po eFach rzecz jasna) i jako jedyna z polonizacji gier jest w 99% perfekcyjna.

15.02.2006
23:13
smile
[23]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Negocjator --> Aż się zdziwiłem Twoja propozycją. Chyba się nie spodziewałem :). - hoho, czyżbym kojarzyła się ze smokiem, który siedzi na stosie swoich śmieci i zachłannie strzeże każdej jednej rzeczy? <śmiech>
[edit] Po namyśle postanowiłam rozwiązać częściowo tę zagadkę. I tak bym Ci pomogła z Fallem, ale napisałeś kiedyś w innym wątku jedną z najfajniejszych rzeczy na świecie - a mianowicie zacząłeś zdanie od słów "Ja mam iMaca w domu" ;))) Jak to powiada mój chłop: "MacAddicts powinni trzymać się razem" :))

Chwilowo plan wygląda tak:
- dostajesz przegraną jedynkę [właśnie się przegrała przed momentem :)]...
- ...oraz dwójkę z CD-Action
[chyba że chcesz mieć obie wersje z tych dołączonych do Tacticsa, bo zdaje się, że wersja z CD Action wymaga wgrania patcha do przemocy ;) - wtedy przegram Ci tego normalnego F2]

Ponieważ nie masz w profilu maila, na który mogłabym się odezwać - bardzo bym prosiła o jakiś cynk na maila będącego połączeniem mojego nicka i @gmail.com, ok? Jeżeli wrzucisz mi namiary na siebie jeszcze dzisiaj bądź jutro rano [idę do pracy na 13, więc pewnie rano zajrzę do sieci], to mogłabym to wszystko wysłać już jutro wieczorem :)

Napisz, jak widzisz sposób przesłania płyt i ile sobie za nie życzysz.

Sposób przesłania widzę pocztą, a życzę sobie za nie szerokiego uśmiechu i obietnicy, że spędzisz przy Fallu trochę wolnego czasu :)

15.02.2006
23:55
[24]

Yoghurt [ Legend ]

dżizas, to sa jeszcze na tym świecie dobrzy ludzie, co robią coś bezinteresownie? Rispekt. Ja tam bym piątaka wziął od płytki, no, ale to tylko ja.

16.02.2006
00:09
smile
[25]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Yoghurt, nie sądzę, żebym była specjalnie dobrym człowiekiem, zdaniem wielu osób wręcz przeciwnie ;) - ale akurat przegranie komuś gry to przecież żaden problem. Sama też dostałam kilka razy różne przegrane [i nie tylko] rzeczy od ludzi z tego forum, więc nie jest to dla mnie jakoś specjalnie szokujące, a właściwie wcale.
No i nie przesadzajmy, na płyty i wysłanie jeszcze mnie stać, to nie jest strasznie duża suma... :)

16.02.2006
00:56
[26]

Yoghurt [ Legend ]

Sam za dawnych czasów pare rzeczy z tego forum dostałem pocztą nawet specjalnie o nie nie prosząc (np. wszystkie klipy Yankovica... tom sie zdziwił wtedy),ale to bylo kiedyś, jak byłem młodym idealistą co wierzył w świętego mikołaja. A tu prosze, niespodzianka, jednak coś jeszcze z tego starego forum zostało :)

16.02.2006
01:04
smile
[27]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

jednak coś jeszcze z tego starego forum zostało :) - no już bez przesady, aż takim dinozaurem to ja nie jestem... ;)))

16.02.2006
09:01
smile
[28]

Negocjator [ * ]

Gwiazd --> Wszystko już jest w mailu, który powinien dotrzeć do Twojej skrzynki :).
Wszystko prócz szerokiego uśmiechu, który zdobi...ho ho ho ;) moją twarz.
Dziękuję i pozdrawiam.

16.02.2006
09:19
[29]

geeshu [ Vault Dweller ]

Nie wiem jak was ale mnie nowy wygląd forum drazni... :) Po za tym wszystkie posty mam "porozjezdzane"... hehe Podobno trzeba zainstalowac nowe wersje przegladarek...

spoiler start
No i te nowe opcje :)
spoiler stop


Pozdro.

16.02.2006
11:23
smile
[30]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Negocjator --> thx, doszło, pozwoliłam sobie odpisać, chociaż większość mojej pisaniny można streścić w słowach "ok" ;))

A do nowego wyglądu się przyzwyczajam. No dobra, na początku mnie irytował, ale prędzej czy później i tak to po mnie spłynie, więc co ja będę nerwy tracić? :)
Aha, geeshu, mnie nie rozjeżdza się ani kawałeczek. A mam ostatnią możliwą Operę, więc instaluj nową wersję przegladary :)

16.02.2006
18:28
smile
[31]

Lechiander [ Wardancer ]

Jogurt ---> Widzę, żeś jednak naprawdę powrócił. Cieszy mnie to niezmiernie. :-)))

peeyack ---> I za to, chłopie, Cie kocham! :-D :-)))
Ale bój sie kiedyś ewentualnego spotkania, znowu... ;-)))

16.02.2006
18:31
smile
[32]

Enedweth [ Konsul ]

Jedynie słuszny avatar zastrzeżony :-) ;-) ;-)

16.02.2006
18:41
smile
[33]

Lechiander [ Wardancer ]

Jebią mnie avatary. I tak ich nie widzę...
Tyle w słuszności owych mialem do powiedzenia...

16.02.2006
18:58
[34]

Enedweth [ Konsul ]

Lechiander, spokojnie... Skąd ja wiedziałem, że wkurzy to właśnie Ciebie?

16.02.2006
19:36
[35]

Lechiander [ Wardancer ]

Enedweth ---> Jest Ok. Do Cirebie nic nie mam, bo i dlaczego. Ale po prosty cały szał tego forum na temat avatarów skupił sie w tym jednym moim zdaniu... Znaczy mój komentarz...
Nie bierz do bani i tyle.
Pozdrówka!

16.02.2006
19:46
[36]

Yoghurt [ Legend ]

Alfonso Gonzales- po prostu znalazłem sporo wolnego czasu, więc oto jestem.

Hombre- mam w dupie avatary, to prawda, kto chce niech ogląda, kto nie, to nie, prosta piłka, dla mnie bez różnicy :)

16.02.2006
21:30
smile
[37]

Raziel [ Action Boy ]

som awatary siuper!:D

w ogole to ciekaw jestem czy ktos zauwazyl ze zniknąłem na ponad miech, kompa nie mialem dopiero wczoraj kupilem nowy:)

widze ze Yoghurt sie pojawil hue hue, kupe lat

(zarombiste to nowe forum, moshna se nawet "brak" pshy obrasq ustaffić!)

16.02.2006
23:36
smile
[38]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Coś mi się porobiło. Dotarłem do Vault City i zaraz na wstępie awans. Jestem z Sulikiem i Vicem, każdy z nich awansował po drodze, są na 1 poziomie. Przy poprzednim awansie nie miałem ich przy sobie (musiałem odłączyć obu podczas walki ze szponami podczas przypadkowego spotkania, bo ciągle ginęli). No i teraz klops, nie chcą awansować. Zawzięty jestem, więc przeprowadziłem 300 prób save/load i nic. Wygląda to mocno podejrzanie. Dodam, że do MODOC nie zaglądałem po drodze więc żonaty nie jestem, a poprzedni awans odbył się zaraz po opuszczeniu Nory w drodze do VC - awansował wówczas Vic - później tylko ja no i ....
I jeszcze jedno, obecny awans jest perkowy (12 poziom) więc niby sprzyjający awansom NPC.

16.02.2006
23:55
[39]

Yoghurt [ Legend ]

Którą wersję falla masz?

Jesli jest to PL, to problemu dokładnie nie znam z autopsji (bo polskie wersje syfne są wielce) lecz z doswiadczeń mego kumpla wynika, że podczas polonizacji zlikwidowano parę bugów, ale niektóre zostały (znikający bagażnik, po upaczowaniu wersji PL juz nie ma tego problemu). Nie wiem jakim cudem został tam przeniesiony błąd z wersji UK (tej bez dzieci, bo polski fallout gówniarzy jak najbardziej ma), który polegał na tym, że jeśli odłączało się kolesi od drużyny i awansowało się bez nich, to potem awans na 99% nie był możliwy.

Problem leży, z tego co pamiętam, w kodzie, bo mimo, ze odłączyłeś kolesi, program nadal zalicza ci ich jako "ci, którzy są\byli w drużynie" i głupieje, bo "są, a jednak ich nie ma" i nie wie, czy ich awansowac, czy nie.

Nie mam pojęcia, czy polski pacz pomaga w tym wypadku, gram na amerykanskiej wersji od wieków i nigdy ten problem u mnie nie wystepował.

17.02.2006
04:05
smile
[40]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Aktualnie gram w polską. Wiem, psy na niej są wieszane, sam to niegdyś robiłem, ale uważam, że polonizacja tej gry akurat ma dużo wdzięku. Teksty "tego nie poskładałby nawet Adam Słodowy" bardzo mnie bawią. Ponadto istotnie gra się w nią bardziej komfortowo.
Bardzo mnie Huanie zmartwiłeś. To istotnie wygląda na taki bug. Niemniej, przysiągłbym, że wielokrortnie wcześniej praktykowałem odłączanie postaci i było wszystko OK...... No tak, ale na czas awansu jednak dołączałem. Taa tu Dogmeat pogrzebany.......

17.02.2006
12:24
smile
[41]

Raziel [ Action Boy ]

odrobina czułości przyjaciele, moze jakies skromne "witaj Razielku, cięszymy się że wróciłeś"?

17.02.2006
13:59
[42]

Yoghurt [ Legend ]

<głask głask> Lepiej burro razielku?

Kalganie, problem masz nielichy, bo w tym wypadku pomaga jeno load z miejsca w którym ostatnio miałeś swych ziomali ze sobą przed awansem lub... zmiana wersji gry na amerykanską i konwersja sejwów (czasami nie działa, 13 schron kiedyś miał taki dynks do konwertowania, ale nie dam głwoy czy jest tam wciąż).

Co do polonizacji- akurat z polonizacją fallouta walczę z prostej przyczyny- owszem, taki Tactics przetłumaczony został starannie, pierwszy i drugi eF także, aale jedno mnie uderza całkowicie. Ameryka. Klimat filmów SF z lat 60. Rednecki z równin i zachodniego wybrzeża. I mówią kurna po polsku! To tak jakby Mel Gibson zasuwał w mad maksie mickiewiczowskim 13-zgłoskowcem. Nie pasuje mnie i tyle. Ale nikogo nie odwodze od grania w PL, jesli mu tak wygodniej, po protstu mnie skręca jak sam w takową gram.

17.02.2006
15:08
smile
[43]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Już Huanie cofnąłem się do wyjscia z Nory, na szczęście niedaleko. Co do klimatu, to zgoda, ale na usprawiedliwienie - mam i przeszedłem wersję angielską, niemniej było to wieeki temu. Polskiej wersji nadal nie przeszedłem, pierwsza próba w 2002, obecnie ponawiam. Zgadzając się z Twoimi argumentami, należy jednak przyznać, że CDP zrobił kawał rzetelnej roboty. Wprawdzie nadal są kwiatki w postaci złego opisu "skilled", gra tu i ówdzie wywala się do windy (ale i oryginał też miał taką tendencję, choć bardziej umiarkowaną) i można się jeszcze poprzyczepiać, jednak nie przeszkadza to, patrząc z dystansu, ocenić BARDZO wysoko tę lokalizację.

17.02.2006
16:04
[44]

Yoghurt [ Legend ]

Cóż,z awsze pwotarzam ze jedyna dobra lokalizacja to Planescape: Torment (kurde, Morte i "Riplej, riplej, oooo, nie dali ripleja"... cudo)- doskonałe tłumaczenie miliona tekstów, zachowany schizolski klimat, doskonale dobrane głosy i ślicznie przetłumaczony slang.

Z tego samego powodu np. nie podoba mi się egmontowskie tłumaczenie Kaznodzieji, komiksu, ze się tak wyraże, zajebistego. Po prostu w języku polskim nie da rady oddać teksańskiego akcentu Priczera, irlandzkiego zaciągania Cassidiego, a wiązanki bluzgów nie brzmią już tak madafakersko jak w oryginale. Z tegoż powodu mam wersje amerykanską komiksu- po prostu lepiej sie człowiek wczuwa w świat przedstawiony. Same goes for Fallout, i tyle.

Grałem w polską wersję jedynki i to co mnie wręcz odrzuciło, to "Złomowo". No co to ma być ja sie pytam? Nazwy własne, jak Junktown czy Deathclaw powinni zostawić w spokoju, bo resztki ameryki postnuklearnej uciekają wszystkimi otworami jak gracz wchodzi do "Złomowa" tudzież "Nory". Ja wiem, ze to poprawne tłumaczenie, zgodne z duchem, ale nie brzmi, po prostu nie brzmi.

Jako polonizację także oceniam Fallouty wysoko, jednak dobra polonizacja nie oznacza wcale, że chce mi sie w zlokalizowaną wersję grać. Może to przyzwyczajenie, moze moje ortodoksyjne poglądy starego komputerowego geeka, który pamięta, jak grał za gówniarza w Monkey Island czy Day of the Tentacle ze słownikiem w ręku... Ale do polonizacji nikt mnie nie przekona :)

17.02.2006
17:01
smile
[45]

Raziel [ Action Boy ]

nie no bez głaskania mi tutaj...:P

co do kwestii polonizacji to jestem tego samego zdania juz od przeszlo 100iluśtam częsci wątku, czyli od kiedy wyszla polonizacja F1 i F2.

Z początku bylem calemu projektowi w ogole przeciwny itp. teraz jednak mając za sobą dosyc dlugi kontakt z polskimi wersjami tych gier mogę szczerze powiedzieć że to kawał dobrej roboty. Zdecydowanie dla ludzi ktorzy chcą poznać fallouta ale angielski nie jest ich dobrą stroną. Inna sprawa to klimat... "Złomowo" , "Krypta 13" czy mój faworyt "Słoneczny opiekacz" zaowocowały szerokim "rogalem" na mojej twarzy...;D

No ale cóż, spolszczone gry są jak filmy z dubblingiem (choć moze nie jest to dobry przykład gdyż fallouty zostaly spolszczone jedynie "napisowo":), wiesz o co chodzi ale klimatu w pełni nie poczujesz. Wiadomo że produkt w wersji prosto od twórcy jest najlepszy.

17.02.2006
18:33
smile
[46]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Po pierwsze i najważniejsze:
Negocjator --> Falle poleciały do Ciebie zgodnie z obietnicą już wczoraj. Priorytetem, więc niedługo powinny się pojawić. Powinnam wcześniej dać znać, że wysłałam zgodnie z planem, ale tak się zakręciłam wczoraj wieczorem, że robię to dopiero dzisiaj. Excuzes-moi :)

Mnie polonizacja Falla podobała się od początku, "słoneczny opiekacz" budzi moje wyjątkowo ciepłe uczucia, generalnie uważam, że włożono kawał dobrej roboty w cały ten projekt i do niczego nie musiałam się przekonywać, bo od początku byłam na tak. No i ja w ogóle nie widzę problemu, bo gdy ma się zarówno wersję polską, jak i angielską, to możliwość wyboru języka stanowi jedynie dodatkowe urozmaicenie :)
Generalnie nawet z polonistycznego punktu widzenia nie było zbyt wielu miejsc, do których można by się było przyczepić. Aczkolwiek popieram zdanie, że najlepszą lokalizacją Torment jest i basta, o! ;) Każdy, kto tak twierdzi [ukłon w stronę Yoghurta] ma rację :)

btw: Yoghurt, pozwolę sobie się nie zgodzić [mam takie prawo, a co ;))] w kwestii komiksu - moim zdaniem polska wersja "Kaznodziei" jest naprawdę dobra. Znam oryginał i wiem, co masz na myśli, pisząc o charakterystycznych dla bohaterów sposobie mówienia, nie zmienia to jednak w niczym faktu, że mnie wersję polską czytało się z dużą przyjemnością, a kupiłam ją już po tym, jak kilka razy przemieliłam angielską. Wielkiego rozczarowania nie było. No może tylko trochę Cassa żal, to mój ulubiony bohater ;)

No i zgodnie z życzeniem --> "witaj Razielku, cieszymy się że wróciłeś" <wykonuje taniec z pomponami ;))>

No i to by było na tyle. Możecie sobie do woli jeżdzić po moim zdaniu, bo i tak zaraz wychodzę na piwo :))

18.02.2006
01:56
[47]

Yoghurt [ Legend ]

Zwiezda- Jak już mówiłem- pod względem stylistycznym, ortograficznym czy jakimkolwiek innym spolszczenie Fallouta jest poprawne, to oczywiste. Ale tak samo nie pasuje mi jezyk polski w postapokaliptycznej ameryce jak westerny krecone w NRD (ach ci indianie krzyczacy do niebieskich kurtek "Hende hoch!". Poezja).

Co do Priczera- to samo. Ja jestem ortodoksem jezykowym dlatego, że pewnych rzeczy z jednego języka nie da się przełożyć na inny, niezaleznie od tego, jak zajebistego tłumacza się zatrudni. To co np. zrobiono z Sin City w polskiej wersji mnie zabija. Tak samo dobiła mnie nadgorliwość tłumacza w przypadku "300" Millera (ja wiem, ze "spartiaci" jak najbardziej istnieli i jest to poprawne, ale rzesz do jasnej cholery, jak napisał Miller "spartans" to juz mu zostawcie to "spartans" jako "spartanie").
Raz, ze klimatu "brudnej" ameryki sie nie poczuje, jeśli będzie ona w języku innym niz slangowy amerykański (to jakby usłyszec nigrosów z getta mówiących do siebie nie "Yo nigga, whazzup fucka" a "siema, jak tam co tam czarnuchu"), dwa, że pewne bardzo "poetyckie" wiązanki i idiomy wykorzystywane z lubością przez Cassa sa po prostu nie do ugryzienia przez tlumacza polskiego. I cos się przez to traci.

A Cassa faktycznie szkoda, bo był niezły MoFo, ale ogólnie koncówka Pricza mnie rozczarowała. Jakas taka... bez wykopu? Bez totalnie zabójczej puenty? No, czegoś mi brakowało w każdym razie.

18.02.2006
08:36
smile
[48]

Negocjator [ * ]

Gwiazd --> Merci beaucoup! :)
Czekam z niecierpliwością :).
Pozdrawiam.

18.02.2006
09:25
smile
[49]

Raziel [ Action Boy ]

Gwiazd --> ochh witam i dziękuję naprawdę nie trzeba bylo;))))))))

Co do polonizacji Tormenta to zabrać w tej kwestii zdania nie moge. Mam Tormenta bo go kiedyś wygrałem, zaczęłem sobie pykać i nie powiem bylo przyjemnie, pograłem tak ze 4 dni po pare godzin i...save mi padł. A sejwowalem na jednym przez wiekszosc czasu, a więc zaowocowało to głośnym "nosz kur@$!!!" i od tego czasu jakos nie moge sie do gry ponownie zabrać. Zniechęca mnie ta sama bieganina i gadanina po raz kolejny, ale jestem pewien ze jak znajde duuuzo czasu to grę odświeżę.

18.02.2006
17:12
[50]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Gralem niedlugo w Pt, bo jakos mi nie pasuje klimat, ale musze przyznac - lokalizacja byla ok.
==>Lechu
Dzieki. A ewentualnego spotkania sie nie boje, bo jak znam zycie, to Cie na nim nie bedzie ;P

19.02.2006
17:57
smile
[51]

Lechiander [ Wardancer ]

peeyack ---> Co racja, to racja...

19.02.2006
22:57
smile
[52]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Yoghurt --> coś mi się zdaje, że rozmowa zaczyna zmierzać w kierunku bycia nie tyle "ortdoksem językowym", co "ortodoksem językowym - o ile dotyczy to angielskiego" ;) Rozumiem, co masz na myśli, pisząc o nieprzekładalności wyrażeń, slangu i idiomów z jednego języka na drugi, ale w tej chwili wchodzimy już na temat celowości tłumaczenia jako takiego.
Zakładając kompletnie ortodoksyjną postawę, można dojść do wniosku, że wszelkiego rodzaju utwory/dzieła/whatever powinno się pozostawiać w wersji oryginalnej, a to już chyba byłoby nadużycie. Owszem: Falle, "Kaznodzieja" i "300" są w wersji angielskiej, ale czy nadal byś się upierał przy nietłumaczeniu, gdyby były w wersji np. francuskiej lub szwedzkiej, o chińskiej czy arabskiej nie wspominając? :)

Spartan też znam jedynie wersję oryginalną - od jakiegoś czasu poluję na "300", ale - wpieniająca sprawa! - jakoś nigdzie nie mogę wyniuchać, a jak już widzę, to zwykle zszarganą i podartą przez czytających. A ja NIENAWIDZĘ kupować książek i komiksów, które mi ktoś wcześniej np. w Empiku wymacał i wytłuścił na wszystkie strony :)

19.02.2006
23:03
[53]

Yoghurt [ Legend ]

Zwiezda- Gdy widze pieprzonych empikowych czytaczy, to nie omieszkam ich zbluzgać, kurwa, ludzie, empik nie czytelnia.

Cóż, gdyby 300 czy KaźńZłodzieja były po francusku w oryginale, nie czepiałbym się, bo z języka francuskiego to ja znam tylko Wule wu kusze awek mła sesła, żetę, merde i Allo allo. Nie miałbym się wtedy prawa czepiać, bo nie mam porównania. W amerykanskiej wersji porównanie mam i mając do wyboru oryginał czy przekład- niemal zawsze wybiorę oryginał.

Oczywicie nie zabraniam tłumaczyć, o nie. Dla tych, którzy wyboru nie maja (kuleją językowo, nie mają dostepu do innej wersji) przekłąd jest jedynym słusznym rozwiązaniem, a gdy jest to dobra translacja, tym lepiej. Jednakowoż powtórze- mając wybór, wybieram angielski, tak samo jak anglik znający dobrze polski (tak, wiem, abstrakcja :)) wolałby przeczytać sobie "48 stron" po naszemu (pomijając już fakt, że po innemu nie ma :)), bo niektórych dowcipów przełożyć się nie da tak, by sie nakryc nogami ze smiechu i nawet Wierzbięta by nie uradził. Ot, cała filozofia moja.

Edit: A 300 możesz albo kupić w internacie (z komisklandii czy imago). A tak na marginesie- cóż, ja mam to szczescie że dorabiam sobie w sklepie komiksowym i mam dostep do paru rzeczy, o których zwykli śmiertelnicy nawet nie mają pojęcia, więc radze ci- mast wydawac kupe kasy na słabsze polskie wydanie takiego Arkham Asylum czy 300, lepiej sprowadzić sobie z USA: taniej, prosciej, ładniej :)

19.02.2006
23:35
smile
[54]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Yoghurt --> empikowi czytacze nie wpieniają mnie aż tak bardzo, dopóki zachowują jakąś ogólną kulturę i ogładę - w końcu sam Empik poustawiał w wielu miejscach kanapy i stoliki, niejako zachęcając do siedzenia i przeglądania. Ale - na bogów! - na tych kanapach właśnie! Krew mnie zalewa, jak muszę manewrować między rozłożonymi na podłodze młodocianymi, którzy zalegają wprost pod półkami wypełnionymi tym, czego szukam. Jeśli dodamy do tego częsty brak poszanowania dla tego, co przeglądają, to po jakimś czasie większość egzemplarzy nadaje się jedynie do wywalenia, nie do kupienia, niestety. Dlatego zwykle większe i ważniejsze zakupy, które zwykle są dogłębnie wyczytane w Empiku [jak np. Sandman czy Kaznodzieja], kupujemy w sklepach komiksowych.
Btw: pracujesz w takowym? Szczęściarz :) Kto wie, może coś u Ciebie kiedyś kupowaliśmy* ;))

Oczywiście, że znając obie wersje, możesz porównywać do woli. Czytanie oryginałów ma przecież w ogóle swój niezaprzeczalny urok, szczególnie widoczny w przypadku nazw znaczących lub wspomnianego przez Ciebie specyficznego słownictwa/akcentu postaci. No i nie musisz się bać, że pomiędzy Tobą a autorem istnieje jakikolwiek "pośrednik" w postaci tłumacza, który [nawet nieświadomie albo w dobrej wierze] mógł cokolwiek wypaczyć. Tyle tylko, że działa to jedynie w przypadku oryginałów powstałych w języku, którym posługujesz się na tyle biegle, żeby wyłapać niuanse i smaczki wplecione tam przez autora. Stąd moje twierdzenie, że siłą rzeczy ograniczyliśmy się jedynie do angielskiego, nieco niesłusznie uogólniając dyskusję do przekładów jako takich :)
A tak w ogóle to i tak będę się upierać, że najlepiej mieć/znać i oryginał, i wersję polską, żeby móc sobie do woli wybierać :))

...tak właściwie to się chyba generalnie zgadzamy, n'est-ce pas? :)

* [refleksja po jakimś czasie] ...o ile jesteś z Warszawy, a nie mam zielonego pojęcia, dlaczego zakładam z góry, że jesteś... :)

[edit]
Korzystając z tego, że widzę tu peeyacka, pozwolę sobie zapytać: synu, nie wpadłbyś Ty tutaj do nas, hm? :)) Odgrażasz się i odgrażasz, że kiedyś zawitasz do stolycy, więc ekipa wwwais czeka na Ciebie intensywnie od dwóch lat - może czas nadrobić zaległości? Od czasu, jak wpadliście do mnie z Myszą minął już kawał czasu, Mysza zdążył się już tu nawet osiedlić, Ty też mógłbyś tak skończyć ;)

20.02.2006
00:27
[55]

Yoghurt [ Legend ]

Zwiezda- jedno słowo: komikslandia. Moje posiadówki tam od jakichś 3 lat, zblizające się niebezpiecznie do homoseksualnych związków relacje z resztą indywiduów, czeste obłsugiwanie kasy (gdy reszta ekipy sie, delikatnie mówiąc, opierdala:)) i wyjazdy na targi do Łodzi w charakterze sprzedawcy mogę zaliczyć jako "Dorabianie", choć nie figuruję na payrollu :)

No i w kwestii translacji jak najbardziej sie zgadzamy- mój błąd, że ograniczyłem się tylko do szekspirowskiego dialektu, ale ta sama kwestia "lepiej oryginał niż przekład" dotyczy także tych, którzy znają inszy język, chocby i swahili.

A co do czytaczy- przejżec, oczywiście, prosze bardzo, przeglądajcie sobie, czy kupić warto, ale na poganskie bóstwa północy, nie czytać całości. jak widze takiego małolata co wygodnie rozsiada się pdo półką z komiksami w Juniorze, tłuste długie włosy opadaja mu na oczy a slina skapuje na kolejne kartki, to mi Zippo samo w kieszeni odpala. A o tych, co skrycie w kąciku czytają kolekcję X gmerając jednoczesnie we własnych spodniach to aż boje się pomyslec.

20.02.2006
00:38
smile
[56]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Yoghurt --> hoho! Komikslandia, powiadasz. Obracam się właśnie w stronę swojej półeczki z komiksami - coś mi się zdaje, że duża część z nich przechodziła wobec tego przez Twoje ręce :) To ulubiony... wróć!... to właściwie jedyny sklep, w którym kupujemy z chłopem rzeczy, na których nam bardziej zależy. Zdaje się, że tylko Hellboy został hurtowo kupiony w innym miejscu, poza tym jesteśmy wam wierni ;)

Poza tym, że zgadzamy się w kwestii przekładów, to i nasze zdania na temat empikowych czytaczy są podobne. Dobrze, że oni hurtowo atakują chyba jedynie dział komiksowy, ewentualnie półki z fantastyką polską i obcą - zapewne przez fakt, że reszta książek wydaje im się zbyt skomplikowana. Niestety, to, co dzieje się tam, gdzie siedzi ta szarańcza, kwalifikuje ich nieraz imho do odstrzału. Dziwię się, jak spokojnie obsługa znosi szarganie egzemplarzy po zabrudzonej podłodze, trzymanie na kolanach kilkunastu sztuk, co nieuchronnie prowadzi do łamania rogów i zaginania kartek, ślinienie paluchów podczas czytania lub rzucanie przeczytanych tytułów gdziekolwiek w okolicy, zapewne z myślą, że same się przetoczą na właściwe miejsce. Ja raczej nie byłabym tak tolerancyjna, ale w ogóle uważam, że do książek & innych wydawnictw drukowanych powinno podchodzić się z pewnym szacunkiem - takie tam zboczenie polonistyczne ;)

20.02.2006
00:56
[57]

Yoghurt [ Legend ]

No to w ramach kryptorekalmy dodam, że w maju komikslandia robi konkurencje marcowej WSK i organizuje własny zjazd poj... znaczy sie, konwent dla miłośników komiksów. Ale o tym sza, jakby co, to nic nie wiesz...

A jak wykryć moja obecność na sklepie? Taki długowłosy (jest czterech, może być trudno poznac :)), bez bródki (coby dac więcej podpowiedzi),, bez okularów, wysoki przystojny szatyn (a jak :)), bluzga az za dużo, kłóci się ze wszystkimi, smieje sie z mangowców i nie moze sie doliczyć reszty ze wzgledu na liche umiejętności matematyczne. No i zazwyczaj jak ktoś jest opieprzany to słyszysz "Yoghurt ty szmato" albo coś w tym stylu :) (kurde, brzmi jak ogłoszenie matrymonialne w internecie).

Ostatnio jakiejś wesołej parze dostarczyłem masy rozrywki ze szwadronem, bluzgając na gildię, Marsa, Wilqa i odgrazając się srogimi recenzjami dla ożywienia skostniałego zinu KZ. To nie wy czasem Zwiezdo ze swym chłopem? :)

U mnie nie jest to moze zboczenie polonistyczne, ale do książek podchodzę z czcią nabożną, stron nie zaginam, a uzywam zakładek. A co bardziej wartościowe trzymam w szklanej gablotce, coby sie nie kurzyły zbytnio.

Ale wracając do głównego tematu wątku... eeeee.... no... Fajny ten Fallout, nie?

20.02.2006
01:16
smile
[58]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Ooooo, konwent, powiadasz... yyyy, znaczy: jaki konwent? Nie wiem NIC o żadnym konwencie! ;) Zadowolony? Będę milczeć jak omszały grób [i czekać na dodatkowe informacje!] :)

Najprostszym sposobem odkrycia Twojej obecności w sklepie byłoby zapewne wejście z gromkim huknięciem "Yoghurt, wystąp!" na ustach - być może to by Cię poderwało na tyle, żeby wyskoczyć na środek i zaprezentować się w całej okazałości. Jeśli to za mało, to możemy na dwa głosy ryknąć "Yoghurt, kurrrrwa, wystąp!", ale nie wiem, czy Ty i klienci się nie spłoszycie ;)
Nie, to nie nam się odgrażałeś, ja w ogóle przez jakiś czas u was nie byłam, bo od czasu, jak pracuję w dwóch miejsach, nie mam na to czasu, niestety. Ale mój chłop jakiś czas temu nawiedzał was z ferelnym Sandmanem, który mu się trafił przed świętami, więc jeśli kojarzysz kogokolwiek, kto najpierw dokupił sobie kilka brakujących Sandmanów, a potem odkrył, że jeden jest częściowo niezadrukowany, to był to właśnie Kermit :)
Swoją drogą nas nie powinno być specjalnie trudno wykryć, jak przyjdzie długowłosa blondynka na czarno, a obok niej wielki długowłosy z bródką [też na czarno], to możliwe, że to my :)

Moje zboczenie polonistyczne doprowadziło mnie do tego, że nie kupuję niczego w Trafficu. Po prostu nie jestem w stanie znieść tego, że przed kasami znajduje się oszklona wnęka w podłodze, a w tej wnęce leżą m.in. książki - na samym wierzchu moje ulubione wydanie "Kubusia Puchatka". Wrrr. Widok tych wszystkich ludzi przewalających się po szklanej podłodze doprowadza mnie do drgawek, bo mam wrażenie, że latają bezpośrednio po książkach, a wtedy czuję się, jakby mi biegali bezpośrednio po sercu ;)

Fallout? Jaki Fallout? ;p Ja tu i tak ciągle offtopiczę ;p

20.02.2006
01:33
[59]

Yoghurt [ Legend ]

"Yoghurt kuuurwaaa wystap" by poskutkowało, bo ja sie nie spłosze, a tym bardziej zachęci mnie to do rozmowy, bo sobie pomysle "O, ktoś kto zna mój dialekt" :). Zazwyczaj to ja raczej jestem od strasznie 15-letnich mangówek które nie doczytały kartki "To nie empik" albo nieletnich miłosników hentajów którzy pytają o syfny "G-Taste" na DVD ("Prosze pokazać dowód".... muahahahaha!). Krótko- "płoszyć to my, nie nas", choć za performens który sie czasem na sklepie odstawia (a majacy pierwotnie na celu odstraszać) powinniśmy pobierac jakieś stałe opłaty od kupujących, tyle rozrywki dostarczamy. (tance do starych przebojów Micheala Jackosna, spiewanie klientom Małej Chinki Czikuczikulinki, odstawianie Las Maquinas De La Muerte przy pomocy kartonów na paczki czy zostawianie toreb z Sailor Moon pod drzwiami przez co ewakuuje się metro... wysadzanie korków, urywanie zlewów na zapleczu... oj, mozna by tak wyliczac bez końca, jestesmy już dobrze znani ochronie metra i panom policjantom z pobliskiego posterunku. Ale o tym tez sza:))

Kolesia od Sandmana kojarze, ale nie zapadł mi "wyglądowo" w pamiec, nastepnym razem będę wypatrywał w takim razie.

W trafficu zas pojawiam sie sporadycznie kupić sobie jakąs gazetkę, ale tez wchodze tam tylko wtedy, gdy akurat postanowię sobie wczesniej opierdzielić pizze na chmielnej z pobliskiej budki. Zresztą- tak wielka powierzchnia, a tak mało interesujących rzeczy.

A Fallout, fallout... czekaj, taka gra była.... Zaraz sobie przypomne.

20.02.2006
01:53
smile
[60]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Hehe, szczerze mówiąc "Yoghurt, kurrrwa, wystąp!" byłoby również zdecydowanie bliższe nam niż np. "Dzień dobry, szukamy pana Yoghurta" <śmiech> :)) Zaczynam podejrzewać, że możemy mieć nieco podobny ten dialekt ;) A Małą Chinkę możemy odśpiewać grupowo, bo ta przerażająca pieśń do dzisiaj mnie rozwala ;))
W okolicach półek z mangą możesz mnie nie szukać, nie jestem ani trochę mangowa, więc omijam zwykle tego typu klimaty szerokim łukiem, żeglując w kierunku rzeczy lepiej mi znanych i bardziej lubianych. Ergo: każda kobieta plącząca się w tamtych okolicach nie będzie na pewno mną :)

Swoją drogą przechodziłam koło was jakiś tydzień temu późnym wieczorem i przyuważyłam na wystawie Hellboya Juniora. Oj, kusi :) Nie wykluczam, że się po niego objawimy, można by od razu tę "300" wciągnąć i dokupić Lobo, bo to właśnie u was uzupełniamy kolekcję... hmmm, tak naprawdę to zawsze się coś znajdzie, co wpadnie w oko, jak sądzę :)

Traffic to w ogóle taki ubogi Empik, ani jakoś specjalnie przyjemny, ani bogato zaopatrzony, nie przekonałam się do niego. Ich jedyna przewaga nad Empikiem to karta pozwalająca uzyskać [bodajże] 7% zniżki, podczas kiedy w Empiku nie ma takiej możliwości. Niby nic, ale jak pomyślę, ile miesięcznie idzie na książki, to pewnie trochę można by zaoszczędzić. No ale dla tych paru marnych groszy zniżki nie będę przecież u nich kupować, pfff ;)

Żeby było cokolwiek na temat - czyli nawet o Fallu! - to dodam jedną rzecz a propos polonizacji, która mi się strrrraszliwie nie spodobała: Torr i jego błędy ortograficzne typu "pomusz mi". Do dzisiaj twierdzę, że to był totalnie durny pomysł na pokazanie jego braku inteligencji. W końcu Torr MÓWIŁ jak ćwok, a nie PISAŁ w ten sposób, więc to niezbyt trafiony patent.

20.02.2006
03:07
[61]

Yoghurt [ Legend ]

Przyjdź, kup, to zwieksza obrót :)

Jakby co, to na sklepie bywam od wtorku do czwartku (choć bywa że i w pozostale dni tygodnia) w godzinach poranno-popołudniowych (wieczorami nawet Yoghurty czasem chodzą na wykłady)

A co do Torra- owszem, bląd irytujący, bo lepiej byłoby "Ty mi pomóc". W tłumaczeniu Fallouta proces "konwertowania" był o tyle prostszy niż inne polonizacje, że podczas edycji plików dialogowych nie trzeba było ściśle trzymac się limitu znaków i pisac co i ile dusza zapragnie. Rozumiem, gdyby taki zabieg był wymuszony przez "30 literek i nie więcej w tym dialogu, bo nam sie wykrzaczy", ale przy dość dużej dowolności można sie było pokusić o Torra gadającego bezokolicznikami (tak jak to czynił w wersji angielskiej)

21.02.2006
00:17
[62]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Mi tez sie to rozwiazanie nie podobało, zglaszalem to do CD Projektu przy lokalizacji, ale nie chcieli zmieniac. Trudno sie mowi. Opcja z Kali jeść, Kali spać była by duzo lepsza.
P.S. Jak wyglada bezokolicznik po angielsku? Nie to zebym sie przyczepial, ale myslalem ze czasowniki w angielskim nie odmieniaja sie ;P
Gwiazd, masz na to jakas madra teorie? W koncu to Twoj konik ;-)

21.02.2006
00:26
smile
[63]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

To zależy, przez co się nie odmieniają. Bo przez takie np. czasy odmieniają się jak najbardziej :)

...zresztą, do cholery, mnie pytasz? Ja jestem polonistką, nie anglistką, chcesz, to Ci zrobię wykład o czasowniku w języku polskim ;)

btw: specjalnie dla Ciebie, peeyacku --> cytat: W języku angielskim tworzymy formę bezokolicznika, poprzedzając czasownik słówkiem „to”, np.: „to do” (‘robić’), „to love” (‘kochać’), „to run” (‘biec’).
Teraz jasne? :)

21.02.2006
00:43
[64]

peeyack [ Weekend Warrior ]

==>Gwiazd
Jak widze, zawsze czujna ;-)
Czyli by było: "Kali to eat", "Kali to sleep". Wnioskuje zatem że Torr nie gadał bezokolicznikami po angielsku.
Koncze ta mala dygresje i uciekam w świat numerycznej mapy zasadniczej, bo do jutra trzeba zrobic ta wredote.

21.02.2006
01:06
smile
[65]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Nie pamiętam, jak gadał Torr, a nie chce mi się instalować Falla, żeby to sprawdzić - może ktoś ma jakiegoś screena albo pamięta :)

Widzę, że sprytnie ominąłeś propozycję wykładu na temat czasowników w naszym rodzimym języku. Pfff. Ignoranci, nie dostrzegacie piękna i finezji gramatyki, o! ;p

21.02.2006
01:14
[66]

Yoghurt [ Legend ]

Mój, bład :) Torr nie mówił "bezokolicznikami" a mówił niegramatycznie, myląc czasy (i tak używał tylko trzech najprostszych), czesto pomijał wszystkie "isy", "ary" i inne takie oraz sotsował do trzeciej osoby do, nie does. Tyle pamiętam.

21.02.2006
01:42
[67]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Mnie się przez tę całą rozmowę przypomniało, że miałam gdzies screena z rozmowy z Torrem z polskiej wersji Falla. Własnie z ogniem w oczach próbuję zlokalizować na dyskach miejsce, w którym kiedyś upchnęłam folder ze screenami z gry. Jasna cholera, nie wiem, czy ktokolwiek ma taki bałagan na dysku jak ja.
Ale ja to znajdę, zobaczycie. Chociażby dla własnej satysfakcji! :>

[edit po jakimś czasie]
Zwycięstwo! Oto i słynne "pomusz mi" by Torr. Wrrr!

21.02.2006
18:49
smile
[68]

Negocjator [ * ]

Gwiazd --> Paczka z tak wyczekiwaną zawartością dotarła.
Dziękuję!
Dostałem Fallouty w swoje ręce i jutro w pracy zainstaluję
pierwszego na laptopie :). Dzisiaj jeszcze spróbuję go
uruchomić na Macu.

BTW. Pracujesz w szkole?

21.02.2006
18:59
smile
[69]

Raziel [ Action Boy ]

co wy macie za wersję Fallouta. W mojej Torr na przywitanie podaje wartość pracy wyjściowej, wzór na długość fali, po czym mnożąc stałą blancka razy prędkość światła i dzieląc przez pracę wyjściową podaje wynik. Miałem gdzieś screenshota ale chyba niechący skasowałem:/

21.02.2006
21:34
smile
[70]

Lechiander [ Wardancer ]

Chyba stałą Plancka. :-)

21.02.2006
22:00
smile
[71]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

A wiecie co, panowie? Teraz, jak tak Raziel zadał to pytanie, to mi się było skojarzyło, że to chyba screen z rozmowy mojego bohatera, który miał cały jeden punkt inteligencji :) Ergo: bałagan na dysku mam taki, że nawet właściwego obrazka nie umiem zlokalizować, ech.

Negocjator --> uffff! Już się martwiłam, że coś się stało przesyłce, skoro nie dawałeś znaku, że dotarła. Mam nadzieję, że nic się nie uszkodziło w transporcie i że wszystko będzie pięknie działać. Wielu przyjemnych chwil nad Fallem życzę :)

W kwestii btw: ja i szkoła? Buahaha :) Nie jestem ani trochę cierpliwa, nie cierpię dzieci i chyba bym się pocięła suchą bułką, gdyby mi kazano siedzieć w szkole. No fuckin' way! Faktycznie, skończyłam polonistykę, ale z miłości do literatury i od początku wybrałam sobie dwie specjalizacje zawodowe, z których żadna nie była nauczycielską. Ergo: nie mam nic wspólnego z żadną szkołą, za to robię to, co lubię, czyli pracuję z tekstem.
Ale jako ciekawostkę mogę Ci powiedzieć, że dobre 6 lat dawałam korepetycje z polskiego. Chwilami myślałam, że zdurnieję i we wrześniu ubiegłego roku porzuciłam z ulgą to zajęcie w cholerę. Oficjalnie z uwagi na brak czasu, bo ciężko pogodzić dwa zajecia z uczeniem... ale nieoficjalnie też w końcu odetchnęłam, bo już mnie momentami szlag trafiał od tych mamutów :)

28.02.2006
13:08
[72]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

A wiecie co Panie i Panowie. Pomalutku dochodzę w aktualnej partyjce do momentu w którym kończył się mój radioaktywny pamiętniczek. Pomimo swoistej pseudoliterackiej maniery powstawała wówczas solucja bazująca na Jornerowskiej, którą wszakże usiłowałem poprawić i to chyba kilkakrotnie z sukcesem. Poniżej ujednolicony tekst mojego pamiętniczka z 2002 roku, moze ktoś zechce wnieść poprawki? Mam nadzieję, że ciąg dalszy wkrótce nastąpi, wszak czai się pod latarnią na Alei Dziewic w New Reno.

Najpierw w kwestii kreowania bohatera: wydaje się, że gra pomyślana jest tak, że obniżenie jakiejkolwiek cechy poniżej 4 powoduje poważne ułomności odczuwalne przez całą grę. Jeżeli już, no to chyba wytrzymałość, ale nie wydaje mi się to rozsądne. Dlatego Wytrzymałość można określić na 4. Punkty życia niezbyt są istotne, jak już dostaniemy z ciężkiej broni, to i tak w pancerzu cała nadzieja. Ponadto jeżeli bardzo chcemy kolekcjonować punkty życia, to istnieją odpowiednie perki, jeżeli chodzi o odporności, to nie dostrzegłem zbyt dużej różnicy w praktycznej grze pomiędzy 4 a 8. Druga cecha którą również można określić na 4 to siła - nooo, ale to dla bardziej doświadczonych i lekko oszukujących, wprost z Arroyo trzeba pobieżać po pancerz bynajmniej nie do Klamath. Siłę z 4 da się wywindować do 10!!!. Jednak jeżeli nie chcemy udawać wszechwiedzących w pełni wystarczy 5, a i zbytnio z bagażem męczyć się nie będzie-my. Ta wysokość cech od lat była dla mnie pewnikiem, ponieważ po mordzie lać nie lubię (dla walczących pięściami, ma się rozumieć wszystko powyższe prawdą nie jest). Niestety na tym koniec pewników. Ulubioną moją cechą jest inteligencja, i lubię ją podciągnąć do 10 (ach te 20 punktów do rozdysponowa-nia), ale w pełni wystarczy nawet 7 - odradzałbym pomniejszenie tej wartości bo część questów stanie się niedostępna. Charyzmę mam wrażenie, ma swój opty-malny poziom - 6 (w miarę potrzeby można ją stosunkowo łatwo podnieść i to bezperkowo - jak ktoś musi łazić z pełną drużyną, no to 7, ale warto przypo-mnieć, że poziom 6 i tak pozwoli przy zażywaniu specyfików osiągnąć ten cel). Najtrudniej ze zręcznością, nie dość, że to właściwie podstawowa cecha okre-ślająca zakres działania (PA) to jeszcze podnieść ją można jedynie perkiem. albo trzeba pogodzić się z 1 punktem akcji mniej i decydować się na 7, albo windo-wać na 9 (z perka wskazane jest korzystanie w tym przypadku) Szczęście od-grywa rolę w zasadzie jeśli chcemy wyciągnąć z gry maksimum smaczków a i to w powiązaniu z percepcją (percepcja odgrywa większą rolę, mam wrażenie w zakresie specjalnych spotkań) Reasumując: dla chcących gry smacznej i do przeżycia wszystkich questów postać; SI - 5 PE- 8 WY- 4 CH- 6 IN - 7(8) ZR- 10 (9) SZ- 7 (8). Zestawienie bazuje na dobraniu skila giftet (Zdolniacha). Pro-blemem jest drugi, ja używam jatki, ale w grę może wchodzić i szybki cyngiel (no, ale co ze smaczkiem snajperskim?), finezja, kto wie czy nie zręcznościo-wiec czyli Small Frame. Bardzo poważnie można też traktować Dobroduszność. Reszta jest w zasadzie bezwartościowa lub wręcz szkodliwa, a skilled czyli ku-jon bardzo fatalny.


Czasu mało, gra powolutku się rozwija. Kilka donosów z mojej rozgrywki. W Arroyo Braminy po prostu nie chciały opuścić obejścia, nie wybiłem ich - praw-dę mówiąc strasznie sprytne, otaczają tak, że ruszyć się nie można i umarł bez butów. Niemniej pierwszego perka po awansie na 3 poziom dobrałem przed sa-mym wyjściem z Arroyo. Zgodnie z poradami Jornera dobrałem "Orientację" - chociaż zawsze najpierw dobierałem szybszą naukę - ale Jorner ma zdecydowa-nie rację. W drodze do Klamath same niespodzianki, najpierw skorpiony + chwasty (x2) a na deser natknąłem się na jakowyś obszarpańców z nożami i włóczniami w sile 5, którzy prosząc o zostawienie ich w spokoju zaatakowali mnie. Bój był ciężki, jako, że w broni białej po wybraniu dobrotliwości już od samego startu idzie gra jak krew z nosa, ale dzięki punktom akcji (Zręczność 10) jakoś udawało się kluczyć, nie trafiać, uciekać, nie trafiać, obrywać, znów ucie-kać, trafiać (czasem dzięki szczęściu krytycznie) itd. Koniec końców długie le-czenie po walce (3X lecz + 1 pierwsza pomoc), zebranie fantów - mieli trochę szmalu i .... na planszy jest jaskinia. Wstępuję w głąb a tu jakowyś złodzieje z kastetami, nożami bojowymi, a co gorsza każdy przy sobie miał stimpak. Zło-dziei w tych podziemiach było chyba z tuzin, na szczęście można było wywa-biać trochę pojedynczo. Uffffffff. No save/loadując - inaczej absolutnie nie dało rady) wyskakując z podziemi na powierzchnię i z powrotem (w celu posiadania 4 akcji po rząd) udało się ubić 11. Dwunasty miał rewolwer. Dupa, ale, ale nie!!! W podziemiach były 3 skrzynki ze skarbami, rewolwerowiec pilnował komór z 2 skrzyniami, zaglądam do skrzynki w oddalonej od gościa odnodze, a tam riffle (chyba Hunting na 5,26 czy cóś) niestety z jednym magazynkiem 233. No i po rewolwerowcu. W sumie z ciał i skrzyń zdjęto 16 stimpaków, 3 kastetu, 3 noże bojowe, 5 włóczni, pistolet z 3 magazynkami, strzelbę z niepełnym magazyn-kiem i ponad 1300 sztuk złota. I tak dotarłem 31 lipca około 15.30 do Klamath. (acha w podziemiach awansowałem na 4 poziom z przyzwoitym zaawansowa-niem na 5). ponieważ objuczony byłem do granicy 150 funtów (nawet było trze-ba z dwa ogony skorpionie wyrzucić z miejsca u Adrin (tylko ona miała, pod Gekonem kiepskie zaopatrzenie) nabyłem zbroję ze skóry Braminów (za 1370, ale nie wydałem ani grosza, tylko szmelc) i zabrałem się za najbardziej skom-plikowane tam zadanie tj. Braminy. (oczywiście najpierw rozkradłem mieścinę w drobiazgi, pootwierałem wszystko co zamknięte itd). Zadanie rozwiązałem tak - trochę inaczej niż w solucji u Jornera. Z Duntonami nie rozmawiałem o pracy (chociaż pohandlowałem), przyjąłem zlecenie Torra, ubiłem pierwszego skorpiona, poszedłem po szczypce (niestety znów nie znalazłem zastosowania, podobno Duntonowie ich używają), następnie pogadałem z Duntonami przyj-mując zlecenie (Karma -10) a następnie przekonałem ich, że są obserwowani i żeby się zmyli (chociaż ekran dialogowy tego nie pokazuje otrzymuje się 250 exp + około 50 karmy - rozwiązanie Jornera daje jedynie 150 exp, spadek karmy o 60, 50 sztuk złota i chyba z 6 sztuk mięsa). Opcja ta przy mojej INT 7 stała się możliwa po uzupełnieniu erudycji do 70 (po awansie nie rozdysponowuję z za-sady punktów skillowych, ale czynię to w miarę potrzeby). No a dalej już nor-malnie, przestraszyłem Torra (znów -10 karmy), wybiłem skorpiony (bez 150 za zadanie) przyjąłem zlecenie na odszukanie gostka w lokacji z robotem, odnala-złem (karma skoczyła do 185) zdobyłem 400 exp. za robota i Torra, następnie krygując się, że niczego od Adrin nie chcę w zamian, sprawiłem, że uwolniła Sulika i awansowałem na 5 poziom. A teraz wybijam szczury i zobaczę co da się zrobić z tym stropem.

Cześć. zbyt dużo to się u mnie nie działo. Wykończyłem Kruula, ze stropami nic się nie dało zrobić, ja tu jeszcze wrócę. Acha - ten gość od klucza istotnie sam go daje, tyle, że trzeba wyjść z opcji dialogu, wejść ponownie, zagadnąć o klucz, a kiedy spyta po co wskazać na szczury no i dalej dialog rozwija się jeszcze przez dwie czy trzy kwestie i klucz nam ofiarowuje. Ale ja i tak go kradnę. W solucjach piszą, że za qwst ze szczurami jest 3000 exp (łącznie ma się rozu-mieć), jak by nie robić mnie wychodzi zawsze ok 2500. Nie wiem skąd oni mnożą te szczury. W Klamath do chwili obecnej znalazłem 4 egzemplarze "Ko-ciej Łapki" 1. Koleżanka Jenny, 2. Duntonowie, 3. magazyn Duntonów, 4. Ki-bel.

No, to w Klamath koniec końców zostałem osobą powszechnie ubóstwianą przez tłum. Po kilku próbach rozwiązania dylematu zdecydowałem się na uka-trupienie Duntonów. Ponieważ, mimo, że szuje, staje za nimi całe miasto, roze-grałem to tak, wszedłem do ich kanciapy, ZAMKNĄLEM DRZWI, zastrzeliłem obu, wyłączyłem tryb walki, zabrałem co tam mieli i bez przeszkód wyszedłem na miasto. Skutek, natychmiastowy wzrost reputacji do maksymalnego pozio-my, 80 exp, i wzrost karmy o 15 czy nawet 25. Koniec końców przed opuszcze-niem Klamath miałem 460 karmy. Jedyna niedogodność tego rozwiązania pro-blemu, to fakt, że do łaźni wejść się w ogóle nie da, łaziebny stoi w drzwiach i stroi do mnie słodkie minki czyniąc sexualne propozycje, ale wejść się nie da, nawet po kilku dniach. Tak więc, jeżeli ktoś chce na maksa wykonać quest bra-miński wskazaną przeze mnie drogą, to wcześniej musi uporządkować wszystko w łaźni. Uwaga, zabijanie Duntonów nie jest konieczne, wystarczy nie żądać nagrody za Torra lub Smileya, konsekwencją będzie zapowiedź uwolnienia Su-lika, jednak zamiast korzystać z tej oferty, należy Sulikowi wręczyć 350 dolców, zainkasować 500 exp, wrócić po 100$ do Mrs Buckner. Skutek ubustwienie. Ale jak kto lubi, Duntonowie nieco odrażający. W drodze do Den tylko jedna przy-goda z 6 rozbójnikami (program zaoferował nawet możliwość ich wyminięcia, ale jak ja lubię pustynię...) Uzbrojeni we włócznie i noże, ale strasznie nas poha-ratali z Sulikiem. Zużyłem 3 stimpaki!!! i po walce Sulik miał 3 punkty życia a ja 6. Trochę nas podleczyłem i dotarliśmy do DEN.

Sprawozdanie z Nory. Przybyłem 7 sierpnia nieci nadwątlony na zdrowiu i po zapoznaniu się z lokalnymi ogłoszeniami i okradzeniu paru mieszkanek (faceci jakoś mniej zasobni w fanty) udałem się do Rebeki. Uregulowałem sprawę dłu-gu (pożyczyłem gostkowi te 50 dolców, niech sobie gra), wysłuchałem opowie-ści Leanny i awansowałem na 10 poziom, awansował też po raz pierwszy Sulik i udałem się na poszukiwanie książki. Po drodze zawarłem znajomość z lokalną przywódczynią gangu, niejaką Larą (niezła babka) i zobowiązałem się do rozpo-znania sprawy kościoła. Wpadłem do Smithego i rąbnąłem mu gnata a także wyczyściłem szafki, sprzedałem co tam miałem w obu sklepach (oczywiście trzeba cały czas pamiętać aby odkradać gówniarzy), u Flicka nabyłem wreszcie 50 naboi do mojego sztucera oraz magnum z nabojami. Przy przejściu do dru-giej planszy zawarłem znajomość z Joey'em, który chociaż uczynny i rozmowny (podał kilka lokacji) nie zrobił na mnie sympatycznego wrażenia (chyba nie lu-bię dilerów). W zachodniej części miasta wpadłem do knajpy Franka, gdzie na lokalną piękność wydałem 3250 sztuk złota, ale dorobiłem się tytułu Sexperta. Następnie całość mamony ukradłem. Frank poprosił o sprawdzenie dlaczego Rebeka ma tańszy alkohol. Wokół dużej posesji strażników multum, ukradłem im amunicję. Poszedłem do kościoła i zakomunikowałem Markowi, że przysłał mnie jakiś Metzger, wpuścił mnie do środka i zobaczyłem, że kościółek prze-pełniają chemikalia. Wyszedłem z kościoła i przy pobliskim śmietniku odnala-złem książkę Becky. Na wszelki wypadek nie przeczytałem (nie wiem czy do-brze) i odwiedziłem (cały czas kradnąc po drodze) restaurację. Od jednej z klientek posłuchałem straszliwej opowieści o kotku oraz przyjąłem zadanie do-starczenia posiłku dla Smithego. Posiłek dostarczyłem, i postanowiłem odnieść książkę, ale nie było takiej opcji dialogowej. No cóż odkradłem romans urwi-połciom i znów do Becky - i nadal nie ma opcji dialogowej. No to znów do wyj-ścia - UWAGA, to jedyny przypadek z jakim się zetknąłem, aby w czasie od-kradania od jednego smarkacza, drugi w tym samym czasie obrabiał mnie w do-datku Z TEGO SAMEGO TOWARU. Uff, romans zwrócony, a, że strażnik podszedł do stołu gry (bez czekania 10 min, sam z siebie) włamałem się do bimbrowni. Następnie do Lary, a ta wysłała mnie do Metzgera. Poszedłem, wi-dzę Vic uwięziony, przekonałem strażnika aby pozwolił mi się z nim zobaczyć, ten o radiu (NIE DAŁEM), ukradłem wszystkim co tam mieli (Metzger miał shotguna of course), uzyskałem pozwolenie na wojnę Gangów, sprawy Vica nie poruszałem. Następnie wraz z Larą spacyfikowaliśmy kościółek (Sulika na akcję nie brałem). Podczas kiedy cała banda Lary rozstrzeliwała Marka wszedłem do środka i sam załatwiłem resztę (kosztowało to 3 stimpaki). Zabrałem fanty, otrzymałem podziękowanie Lary i polazłem do Mamuśki, otrzymane dzięk-czynne danie podreperowało mnie na nadwątlonym w kościele zdrowiu, niestety dalsze porcje nie były już tak treściwe. Około 1 w nocy wybrałem się ponownie do gildii niewolników, zamknąłem drzwi wejściowe i drzwi do gabinetu Metz-gera, ustawiłem się na progu jednego z pokoi, rąbnąłem 2 razy z magnum do jednego z łowców i cofnąłem się w głąb pokoju. Przyłazili pojedynczo i ginęli pojedynczo. Metzger przyleciał i kopał i długo nie pożył. Ani jednego stimpaka nie zmarnowałem, w kościele było trudniej. Łowcy pod gildia, kiedy z niej wy-szedłem rzucili się do ucieczki (w pełni zdrowia!!!), było ciemno, nic po ma-gnum, przerzuciłem się na sztucer i dostrzelałem drani. Jeden z nich zawrócił i trafił mnie (wprawdzie bez stimpaków, ale na końcu walki miałem tylko 3 HP). I jeszcze jedno, zarówno podczas walki w kościele, jak i w gildii wyrzucało mnie do windy co kilka sekund. Jakieś fatalne miejsca, no dobra, polazłem po Sulika, razem uwolniliśmy Vica (temu ostatniemu dałem Shotguna), następnie wspólnie niewolników i poszedłem do Franka którego uświadomiłem co do bimbrowni, ale i podpowiedziałem, aby zaopatrywał się u Becky. Wszedłem na 11 poziom a Vic na 2. Sulik tym razem nie awansował. Następnie spotkałem ducha Anny no i po zidentyfikowaniu, że medalion ma Joey dumam, przestra-szyć gościa, czy po prostu zastrzelić. Na razie Karma 850. Niemniej w Norze jestem nadal tylko akceptowany.

Joela nie przegadywałem, całą bandę posłałem do piachu. Za przegadanie nie ma xp, a jak się już przegada i kropnie później to i ze wzrostu karmy nici. Na-szyjnik Annie oddałem, kości zakopałem, 1000 $ od Becky nie wziąłem, wola-łem karmę, zamieniłem 2 słowa z Karlem zostawiając go w dobrym zdrowiu, co tam miałem z fantów wymieniłem u Flicka (UWAGA Flicka należy odwiedzać często bo często ma "Kocią Łapkę", w zasadzie niekończące się dostawy, nie-stety zawsze tylko jeden egzemplarz) i Tubbego na uzi stimpaki i naboje (acha zafundowałem Vicowi zbroję z bramina) i nadwątlony na zdrowiu 10 sierpnia przed świtem opuściłem Norę (z okrągłą cyfrą 888 karmy). Nie na długo. Zaraz za bramą natknąłem się na łowców niewolników naparzających się z rabusiami. Łowcy prowadzili 5 niewolników, bandy 4 osobowe. Cofnąłem się ciutkę, bo wrzuciło mnie w samo serce konfliktu, i otworzyłem ogień. Do obu stron, bo w niuanse bawić się nie będę. Zdążyli zatłuc jednego niewolnika. I już ich nie by-ło. Sprzętu to mieli multum, sztucer, uzi (po cholerę wydawałem forsę) pistole-ty, ale naboi to tyle co w magazynkach. Ponieważ Vic tęgo oberwał a z naboja-mi było kiepsko cofnąłem się do Nory. Akurat w sklepach była dostawa więc podreperowałem się w nabojach do rozsądnego poziomu. 12 sierpnia ponowny wymarsz do Kryptopolis. Chyba przed samym Modocem (tak na oko) wpadłem na planszę z 7 czy 8 złotymi Gekonami. Sulikowi nie chciało się walczyć, z dwa ciosy zadał, mnie nic, ale Vic ledwo z życiem uszedł (tzn. niezupełnie, musia-łem loadować bo poległ). Trochę podleczyłem swoimi zdolnościami, ale niezbyt wiele z siebie wykrzesałem a stimpaków nie dam, i kazałem bractwu czekać, samojeden wstępując do jaskini ze szponami śmierci mniejszymi. Ma dwie od-nogi (a może i więcej) za oczyszczenie pierwszej dostałem ponad 2000 exp (jest tego tałatajstwa zatrzęsienie), tyle, że brak fantów.

W jaskiniach szponów śmierci były jeszcze dwie odnogi, ale zero fantów. Na-tomiast w sumie zyskałem ponad 5000 exp. Było też drugie wyjscie na pustą planszę. Ciekawostka. W jednym miejscu w ścianę wtopiony szponik nie dało rady podejść, dało radę zabić. Program dawał komunikat, że w danym momen-cie nie mogę tam podejść. Pomyślałem, że jest tam jakieś sekretne miejsce, usi-łowałem wysadzić przegradzające kamienie dynamitem, bez efektu. Bug? Jakiś pech czy co? Planszy nie udało mi się opuścić, natychmiast po podjęciu wę-drówki nowa przygoda (na tym samym kwadracie) Wpadłem na 9 rozbójników. Przestraszyłem się o Vica nie na żarty, ale patrzę stoję przed samym wejściem do jaskini. Natychmiast wlazłem, rojno od szarych gekonów. Wytłukłem co było przy wejściu, odłączyłem Sulika i Vica i wylazłem do bandytów. Zużyłem 3 stimpaki i niestety całość amunicji do magnum i sztucera. Goście mieli akurat 3 stimpaki, ale 0 amunicji do magnum no i tylko 9 naboi do sztucera. Przerzu-ciłem się na uzi, ale poważnie zastanawiam się nad powrotem do Nory, tyle, że to już 17 sierpnia.

Dobrałem Inteligencję. pomimo długotrwałych starań nikt z towarzyszy nie chciał przeskoczyć na wyższy poziom. Szarych gekonów było 38. Ale to łatwi-zna, znów przejście na kolejną planszę i opuszczam lokację. Z drżeniem serca kontynuuję marsz do Kryptopolis, okazało się, że do Modoc był jeszcze spory kawałek i po drodze znów plansza z rozbójnikami i Gekonami w jaskini. dla odmiany Gekony fioletowe, bezskórkowe natomiast po 70HP. Poszło w sumie 8 stimpaków z czego odzyskałem tylko 1. Znów trochę złomu. Wystrzelałem resztkę naboi 233, uzyskałem 5 sztuk na trupach, karma za to podeszła do 1000. Wracać do Nory sensu nie było, więc minąłem Modoc i jak zobaczyłem w od-dali światła Kryptopolis wpadłem na 8 bimbrowników i znów jaskinię z Geko-nami, tyż fioletowe. I tam na razie jestem Co za podróż!!!! KOSZMAR. Bim-brownicy nastawieni pokojowo więc nie wiem czy ich likwidować, może tylko okraść, natomiast w jaskini rojno jak nigdy. Żeby te bydlaki miały chociaż skór-ki.
Droga do Kryptopolis, ech... No więc jeszcze w tamtych jaskiniach 13 poziom, Sulik awansował po raz drugi. później wstaweczka filmowa z rozstrzeliwaniem rodziny, później znów bandyci po których odziedziczyłem CAWS (niestety mam za mało siły aby używać) i dotarłem do Kryptopolis. Uleczyłem napromie-niowanego (wiem, że to kosztowne, ale skoro kradnę na potęgę wszystko wszystkim, to kilka dobrych choć bezsensownych uczynków dobrze mi robi na samopoczucie, uwolniłem Joshuę, dałem narzędzia Val, odebrałem walizkę od kaznodzieji ani słowem nie wspominając o wynagrodzeniu, zawarłem znajo-mość z Pierwszą Obywatelką (ciekawe, ukradłem jej mentaty, a niby wprowa-dziła zakaz używania narkotyków). Złomu mam tyle, że przechowuję w barze u Cassidego (przyłączyłem). Harry rozśmieszył mnie, chyba nie pamiętałem, że za ukradzione mu fanty, można kupić ponadto drugie tyle. W rezultacie i Vic i ja w stalowych ubrankach. Poczytałem trochę książek w wersji nieelektronicznej, z dwie czy 3 znalazłem ponadto, zdumiewająco łatwo naprawiłem robota me-dycznego, przyjąłem zlecenie obchodu Gecko, nie spałem z żoną Joshuy nato-miast dostarczyłem kontrabandę alkoholową do baru. wszystko 3 września pa-miętnego roku. Ukradłem wszystkim co tam mieli i polazłem do Gecko. Wresz-cie uczciwy kupiec, nie da się okraść, uczciwie więc opchnąłem część złomu (co z tego wszystko tanie u niego jak barszcz, więc cała czwórka ugina się od fan-tów, a szafki w barze nadal pełne). No dobra, zrobiłem co się dało, obszedłem GECKO i z powrotem do Kryptopolis, Harry miał nową dostawę, więc znów to i owo upchnąłem, przekazałem Holodysk komu trzeba, wziąłem części do reak-tora, z Lynette nie gadałem, wpadłem do córki Vica po zestaw narzędziowy i z powrotem do Gecko. Mam już część do samochodu, jest 17 września i trzeba naprawiać reaktor optymalizując komputery. Zamiast CAWSA mam FN Pala (dałem drugiego Cassidiemu, ale amunicji do tego trochę mało, za to pozostałej ledwo unoszę.

Naprawiłem elektrownię za pomocą Festusa (przy moim wysokim gadane, nie robił problemów). Nie jest to rozwiązanie dające maksymalną ilośc punktów (najlepiej zaprogramować robota - różnica w sumie ok. 1000 exp), ale przy mo-jej wytrzymałości 4 ręczne robótki w pomieszczeniu reaktora niezbyt wskazana, na save/loadował bym się do nieprzytomności a i tak wyszedłbym nadwyrężony, więc sobie darowałem). Mam piękną kolekcję różnokolorowych kart z 7 żół-tych, z 6 czerwonych, niebieską, zieloną........ Można już układać pasjansa. Ghule miały też dwie "kocie łapki" (no, po prostu nie można nie zaglądać im do kieszeni). Jedna Kocia łapka była także gdzieś w Kryptopolis (mam ich już 6 czy 7). No i zupgradowałem całą broń dającą się unowocześnić, czyli wszystkie magnum, strzelby, FNki. Za darmo (naturalnie ukradłem pieniądze wydane na usługę , użyłem ich ponownie i tak do skutku). Przyszła pora, aby pograć sobie w tragica.

Zwiałem z wioski Ghuli, (zagrałem raz w Tragica, wygrałem talię, nic z tego chyba nie ma to odpuściłem - jeżeli ktoś wie coś o tragicu, niech da znać, wrócę. Szczurka znalazłem, ale nie chciało mi się z nim gadać, więc po okradzeniu paru jego wyznawców (postanowiłem wracać do Nory i nic nie robić już w Krypto-polis, a jeszcze jest parę rzeczy, doktorek, barmanka, mianowanie na obywatela, zwiedzenie Krypty - nie wchodziłem w combat mode - no i Lenny w Gecko, nie mam koncepcji co z nim, przyda się??? W drodze do Nory prawie sielanka, jed-na plansza z 5 modliszkami (ale i tak musiałem loadować bo Cassidy zastrzelił Vica z CAWSa (w walce wszyscy są kretynami, można od biedy liczyć na Suli-ka, jeżeli wogóle chce mu się walczyć, bo bywa różnie). xp. za dużo nie było, zaraz za Modoc natrafiłem na walkę rabusiów ze skorpionami - wyrżnąłem, wreszcie trochę fantów (zostawiłem złom w Kryptopolis), jaskinia ze szponosz-czorami (uff 4000 exp.) nawet drużyna walczyła niezgorzej, może to dlatego, że Cassidy zaraz na wstępie oberwał od dużego szpona śmierci i zaległ na kilka rund, więc nie wystrzelał reszty. Dalej do Nory droga była tym razem spokojna, mam samochód, zainstalowano mi też oszczędzacz paliwa z Klamath, pieniędzy na szczęście nie dało się odkraść, więc sprzedałem za nie trochę fantów, no i chyba pora na Modoc.

Droga do Modoc była znów pełna przygód. Nie ma o czym pisać, jak dotąd bez spotkań specjalnych. Bandyci, Gekony, jaskinie ze szponami śmierci. Tyle, że awansowałem na 15 poziom, Cassidy zaliczył pierwszy awanas (na 15 poziomie wybrałem znajomość anatomii). W Modoc zacząłem od szczurów, czyli poletko Farrela. tenże coś mówił o konflikcie z Korneliusem i sprawie zegarka, więc wysadziłem kibelek (odłłączyłem drużynkę), znalazłem zegarek, torbę, i jakieś tam i.... Po pierwsze poszedłem z zegarkiem do Farrela, 1500 exp, wzrost repu-tacji i karmy i Farell poprosił o zegarek zobowiązując się oddać go Corneliuso-wi. ALE zegarek pozostał w moim ekwipunku! Zatem poszedłem do Corneliusa, wysłuchałem przeróżnych bredzeń i otrzymałem ponownie quest na odnalezie-nie zegarka, po czym oświadczyłem, że winny jest szczur i zegarek oddałem (jak głosił tekst został wyrwany mi z rąk) chociaż zostałem oskarżony o zło-dziejstwo. zaowocowało to ponownie uzyskaniem 1500 exp, wzrostem karmy, a reputacja NIE SPADŁA. W dodatku, pomimo wyrywania zegarek nadal pozo-stał w moim bagażu. I teraz dumam, sposób przecież prosty rozwiązania questu, więc dlaczego wszelkie solucje nie wspominają o takiej możliwości rozwiązania tego questu (i to z Jornerem włącznie) widząc możliwość zwrotu zegarka jedy-nie albo Corneliusowi albo Farrelowi?????? (Uwaga - warunkiem takiej mak-symalizacji zysków z tego questu - a i jedyną bodaj drogą aby być ubóstwionym w Modoc jest uzyskanie go od Farrela a nie Corneliusa, z którym po raz pierw-szy rozmawiać należy dopiero po "zwróceniu zegarka" Farrelowi). Teraz roz-mowa z rzeźnikiem i dzięki temu, że drużynka nadal odłączona wybiłem te psy czy tam wilki nie uszkadzając ani jednego bramina, nawet na 1HP. Mnie też nic nie ubyło, w Modoc stałem się lubiany. Bessy nie uzdrowiłem (na razie, ciężko chora, wręcz umierająca, ale sądzę, że jak uzdrowię ją za miesiąc po odprowa-dzeniu Karla, to tylko wyjdzie nam obojgu na dobre), przyłączyłem więc druży-nę, pogadałem z szeryfem i na farme duchów. No, po drodze rymarz, quest na jego syna i dodatkowy towarzysz w postaci pieska). Co do podziemnej populacji poszło jak zwykle prosto, (zadziwiające jak wiele podręczników mają ci ode-rwani od świata powierzchni ghule i ludzie, podciągnąłem sobie nieźle small gun's i elektronikę). List do szeryfa doręczyłem, wyjaśniłem sprawę Karla, znów na farmę, dostałem fajową strzelbę (wreszcie nie muszę żałować CAWS), i do szeryfa. Najdziwniejsze, że nikt mi żadnego terminu na doprowadzenie Karla nie wyznaczył, zostałem bożyszczem Modoc, syna do rymarza doprowadziłem i awansowałem na 16 poziom (Sulik awansował 3 raz). W amory się nie bawiłem (zresztą bez CH 8 to tylko kłopoty z tego wynikają), do stodoły nie zaglądałem i pomimo, że nikt mnie o to nie prosił polazłem do Nory (pieszo cały czas) Do Nory doszedłem 12 listopada (dwie, nie warte wzmianki przygody) i tu miła niespodzianka, akurat zainwestowane w hazardzistę pieniądze zwróciły sie z olbrzymim zyskiem. Nie wydziwiałem i dar przyjąłem (wiem, nie polepszyłem sobie o te 10 punktów karmy, ale aż takim idiotą to nie jestem). No i teraz trzeba po Karla, dokończyć Modoc i budzić Wallego. Cd, nastąpi, być moze.

Tieoreticznie nic ciekawego, pogadałem z Karlem i poszedł sobie na farmę, po-gadałem z ciemiężcą Wollego i wysłałem go do Gecko. Jest tylko jedna trapiąca mnie kwestia. W Norze jestem Akceptowany i nic więcej, wszystkie questy wy-konane, Yoghurt, jak się tam stać Bożyszszczem, albo chociaż lubianym??, pró-bowałem odstrzelić co niektórych, np. tego od mumii (po uwolnieniu ghoula jest nieszczęśliwy i nas nie lubi), no więc nie pociąga to straty karmy, można też bezkarnie zabić tych szczeniaków pod jego domkiem (bez straty karmy i bez adnotacji o zabójcy dzieci), ale nic z tego nie wynika. Wsiadłem do auta i poje-chałem do Modoc (niewielka przygoda z 5 rozbójników). Jo ponownie podzię-kował, nadal nic o Karlu, Na Farmie o północy spotkałem patrol, wszyscy za-dowoleni, Karl nie wrócił. Na farmę polazłem pieszo, brykę zostawiwszy w Modoc, ponieważ okradłem patrol (niektórzy mieli po 9 włóczni - zdumiewają-ce), nie było nic do zrobienia no to do Modoc. Droga krótka, a jednak wpadłem na skorpiony - małe. Okruszki bułeczki z masłem, na planszy jest jaskinia, wla-złem. Wlazłem i w nogi. W jaskini rozbójnicy, ale psiakrew zakuci w zbroje, prażą z CAWSów, H&K G11e i najwyraźniej ktoś ma broń energetyczną. Wspólnie ubiliśmy jednego osobnika, ale wylazłem na powierzchnię, (awanso-wałem na 17 poziom, pomimo długotrwałych starań nikt z drużynki tym razem nie awansował), odłączyłem drużynę i w pojedynkę ukatrupiłem 2 kolejnych, dołączyłem drużynkę i wspólnie 4, znów odłączyłem (muszę, pchają się im pod ogień i zostają wypalone szkieleciki). Tych zabitych ograbiłem, kurde, są w Po-wer Armorach, ale ściągnąć im zbroi się nie da. No i czeka mnie wielogodzinna zabawa, strzelam do nich już z H&K G11e (niby mam za mało siły na tą broń, a jednak strzelam!), a w zasięgu wzroku jeszcze z tuzin osobników (cholera wie ile w kolejnych korytarzach). Przecież to początek gry, okolice Modoc, że też musiało mnie takie cóś spotkać. cdn...

Ubiłem jak dotąd 11. Zużyłem (a, nie, amunicja głupstwo) 32 stimpaki (metoda wejdź, oberwij, dołóż, uciekaj, lecz się itd). Parę fajnych zabawek już mam, np, 3 sztuki YK42b - pulse riffle. Nikt z NPC nie chce tego do ręki. Ja podochoci-łem się i zwiększyłem zdolności w broni energetycznej z 0 do 19%. Mogę się wypchać, - 70% niezależnie od odległości. Zaeksperymentowałem i dałem cały zapas skillpointów i zwiekszyłem do 99. Skuteczność broni wzrosła do +22%. To ile trzeba mieć w tej zdolność???? I dlaczego komunikaty, że mam za mało siły na tą zabawkę, jeżeli mam 5 a ona wymaga 3????????
Pustynny wiatr przywiał kolejną stronę pamiętniczka. Strasznie pomięta: Ban-dytów było 18. W sumie zużyłem 40 kilka stimpaków. Z żadnego nie dało się zdjąć zbroi, natomiast bagażnik samochodu wypchałem po wrąbki najlepszą bronią energetyczną - chwilowo eksponaty - i amunicją. W trzech skrzyniach ponad 2000 $ i kilka stimpaków. Dotarłem do Modoc i wypełniłem pozostałe questy (tylko Dathclaw zostawiłem w spokoju, wiem, łącznie z psami to prawie 1000 exp., ale doświadczenia miałem dużo, a że barmanka leczy za darmo do-póki kurczak żyje, to niech jeszcze pożyje. Fajny sposób na jego odstrzelenie dla tych co na niskich poziomach - otwieramy stodołę (no, jak ktoś tak jak ja nie ma 8 siły, to wysadzamy) pokazujemy się kurczakowi i spieprzamy za bramę ogro-dzenia którą zamykamy. Kurczak wyłazi i ustawia się koło ogrodzenia, no i przez siatkę bez stresów ubijamy. Jak piszę darowałem sobie ze względów do końca mi nie znanych, uzdrowiłem Bessy - to był ostatni quest w Modoc i do Gecko. Po drodze jedna przygoda - duże szczury, ale wystarczyło aby wjechać na 18 poziom. Dobrałem perk "szybki palec" czy Bonus rate of fire, jak kto wo-li. W Gecko pobrałem nagrodę za uwolnienie Wallego, do szczurów nadal nie schodziłem i do Kryptopolis. Po pierwsze pogodziłem Valerię z Vicem, następ-nie zostałem obywatelem poprzez McClurego i do Krypty. Wybrałem co się dało - dwa pomieszczenia na 2 poziomie dla mnie chwilowo niedostępne. Poga-dałem z asystentką doktorka, przespałem się z nią, przekonałem do opuszczenia Kryptopolis, odkryłem tajemnicę populacyjną oraz zasiliłem miejscowy bank spermy. Doktorowi jeta dałem, nie szantażując go, ani w ogóle nie wchodząc na odciski, niech produkuje antidotum, zamierzam bowiem skorzystać z jetowego buga podnoszącego statystyki, ogołociłem skrytki w tym tą z paliwem, pogada-łem z komputerami w tym z głównym, rozwinąłem sobie pipboya (z medyczne-go wyciągnąłem informację o ponoszeniu sobie doświadczenia po zakończeniu gry), zoptymalizowałem komputer główny (nadal nie optymalizuję tego w Gec-ko) i po zakończeniu wszystkich questów znalazłem się na rozdrożu. Normalnie następnym etapem było Redding, Jorner radzi raidersów, wykonałem ten quest, ale uznałem, że to jednak zbytnio na siłę, przecież nie zna się tam drogi, ponadto jakby wątki uciekały, już się jest wrogiem publicznym bandytów, a gdzie Reno, cofnąłem i poszedłem starą drogą - nie wiem, coraz bardziej oddalam się od za-leceń Jornera, może robię głupio - w każdym razie decyzja o zaniechaniu rozbi-cia obozu Raidersów i pójścia do Redding zaowocowała pierwszym spotkaniem specjalnym - spotkałem strażnika mostu. Koniec końców, po zobaczeniu pytań w polskiej wersji - niezłe uważam - odstrzeliłem gostka. Taa, wiem spadek kar-my o 10, a płaszcz można dostać i tak, ale różnica 7000 exp. tym razem mnie zniewoliła. Zdołał nasłać tylko dwa braminy i poległ. zaraz potem jeszcze napa-dły mnie gekony a w jaskini koło nich były duże skorpiony, co pozwoliło na awans na 19 poziom. Aktualnie Sulik po 4 awansach, Vic i Cassidy po 2. Wreszcie Redding. Wdowie dałem forsę (niby taka biedna, na czynsz nie ma, a ukradłem jej ponad 30 $). Zapuszkowałem tą złą (konflikt w barze) skąd ja to wiem, okradłem wszystkich, co się dało wyprzedałem na lichwę, ale już w sa-kwach się nie mieści trzeba skoczyć do Krypptopolis i znów wymienić na lektu-ry (ach jakaż tak kopalnia książek). Mam 12 sztuk kociej łapki (można więcej niż 1 egzemplarz dostać specjalnego magazynu?). cdn.....

Malutki fragment radioaktywnego pamiętniczka: Przypominam, na 19 poziomie dotarłem do Redding. Miasto wkurzyło mnie. Po pierwsze musiałem dwukrotnie przechodzić misje (ze względu na źle rozwiązane questy, a nade wszystko, ze względu, że niechcący ubiłem obstawę kasjera), po drugie, że szukałem drogi jak by tu być przez lokalną społeczność uwielbianym. Nie udało się tego osią-gnąć. Mało tego, podobnie jak w Norze, wyszedłem z lokacji jako jedynie ak-ceptowany. Nie mam koncepcji jak to podwyższyć, nawet zdobycie akceptacji było trudne. Dopiero po następującym rozwiązaniu questu z górnikiem, który pociął panienkę z saloonu (należy go aresztować, dostarczyć do więzienia i tam ZABIĆ) udało się osiągnąć "akceptowalność". Nie udało mi się rozwiązać pro-blemu z drugim chipem do maszyny górniczej - miałem nadzieję, że uda się go wcisnąć drugiej frakcji górniczej - niestety. W kopalniach nie miałem z obcymi specjalnych problemów. Z moimi cechami krytyczne strzały między oczy są już częste, ponadto należy przemieszczać się między poziomami i atakować zawsze od tylca. Łatwizna - Uwaga nie należy dać się dotknąć. Choroba popromienna nie przyjdzie od razu, ale ujawni się po dobie (2 dobach). W sumie awansowałem tam na 20 poziom i podciągnąłem się pod 21. W trakcie rozpracowywania lokacji wpadałem z wizytami do Kryptopolis, Modoc i Nory - musiałem gdzieś upłynniać fanty, ponadto eksploatowałem źródełko książkowe w Kryptopolis. Ppo zakończeniu misji w Redding udałem się do New Reno w drodze najpierw handlarze skórek gekonowych których okradłem, a następnie jakaś banda (nie da rady zabrać wszystkich M-60, wszyscy przeładowani) i jaskinia z gekonami fioletowymi. Awans na 21 poziom i dumam co sobie perknąć. (podczas po-przedniego awansu Vic awansował 2, a może i 3 raz, tym razem nikt nie ze-chciał, a niby przy awansach perkowych jest to łatwiejsze - myślę, że współza-leżności są inne). No to byłoby na tyle, cd czai się wśród gangsterów w NR.....


01.03.2006
08:50
smile
[73]

Lechiander [ Wardancer ]

Powiem, że z niekłamaną przyjemnością czytam ów pamiętnik. :-)

01.03.2006
10:38
[74]

geeshu [ Vault Dweller ]

No ładnie sie to czyta... czekam na ciąg dalszy. :)

01.03.2006
12:02
[75]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Niestety w aktualnej rozgrywce pojawiły sie zgrzyty, wprawdzie dzięki nowemu doświadczeniu kilka spraw mogę doprecyzować, jak również doprecyzowaniu podlegać będzie i kreacja bohatera, ale najprawdopodobniej zacznę grę jeszcze raz, albo znaczną część powtórzę.

Potrzeba mi informacji co się dzieje po zabiciu pechowego psa (specjalne spotkanie). Jedni twierdzą, że statystyki wracają do pierwotnego poziomu, inni, że szczęście wzrasta o + 2, tyle, że nie rozumiem, czy wzrasta o + 2 wzgledem pierwotnych statystyk czy pomniejszonych (a więc do poziomu 4)
Informacja pilnie potrzebna, ukłony.

01.03.2006
12:33
[76]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Mi szczescie wracalo zawsze do normy po zabiciu pieska

01.03.2006
15:34
[77]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Dzięki Peeyack

01.03.2006
15:35
smile
[78]

Negocjator [ * ]

Piękna gra!
Jeszcze raz dzięki Gwiazd za wspaniały prezent.
Stary koń jestem a mam przyjemność, jak za dawnych lat :).
Nie wiem ile Fallout ma lat 6 czy 7, ale miażdży większość obecnych cRPG.
Swoją drogą dziwię się bardzo, że nie powstała trzecia część.
Pzdr.

01.03.2006
16:07
[79]

beo314 [ Konsul ]

Znacie, nie znacie... mnie się podobało.
Z cyklu Photoshop Priday: Postcards from the Video Game World


Znajdziecie tam coś dla siebie.

01.03.2006
16:36
[80]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Chyba zacznę to jescze raz. Oto co koniec końców wymyśliłem w sprawie kreacji bohatera:

No więc w aktualnej grze zbytnio "na pamięć" grałem, a pamięć niekoniecznie dobra, tak więc kilka, niby drobnych, spraw uciekło. Niepotrzebnie też zaeksperymentowałem z bohaterem o przeciętnym szczęściu (5) i to nie jest dobry pomysł, bo jest się odcietym od szeregu znakomitych perków (trafienia krytyczne zarówno ilość jak i jakość).
Nieznacznie zmieniłem także zdanie odnośnie kreacji bohatera. Otóż to nie od poziomu poniżej 4 zaczynają się nieszczęścia ale wręcz od poziomu 4. Należy tak wykreować postać, aby żadna z cech nie schodziła poniżej 5 (no, można na upartego zrobić wyjątki dla siły i wytrzymałości, ale jest sztuką dla sztuki bo jednak poradzić sobie można).
Obecnie mój bohater, nastawiony na wyciągnięcie maksymalnych smaczków (dostęp do maksymalnej ilości questów) polegający w swej karierze na broni palnej ma następujace parametry:
SIŁA 5 Wprawdzie tę cechę można podnieść w trakcie gry do 10, zaczynając od 3!!!! a nie jak w pamiętniczku 4, niemniej przechodzenie 2/3 gry będzie katorgą. A więc 5.
PERCEPCJA 7 Przyszło zgodzić się z Jornerem. Moim zdaniem cecha ta powinna podlegać maksymalizacji do 10, bo i inicjatywa - a będzie miała w wielu potyczkach olbrzymie znaczenie - i skuteczność oka i wreszcie zasadniczy wpływ na spotkania specjalne a także ogromny na zawartość plecaków podczas przypadkowych spotkań, znajdowania broni i pieniędzy itd. Gra oferuje zasadniczo możliwość podniesienia jej o dwa oczka, ale.... jest jednak możliwość podbicia i o to trzecie, a skoro tak......
WYTRZYMAŁOŚĆ 5 Najbardziej nieistotna cecha, no ale trudno też od byle czego chorować. Ponieważ w niektórych questach pożądana jest jej wielkość na 6, można zacząć od 5 i w przyszłości, raczej odległej, doperkować.
CHARYZMA 5 Taa, W wielu miejscach (poczynając od pielęgniarki Troy'a) będzie potrzebna wielkość 6. Do doperkowania w miarę szybkiego, ale można też łykać mentaty.
INTELIGENCJA 8 Jorner radzi nawet 7, ale dla mnie to cecha nr 2 w ważności, więc od początku niech ma wysoką wartość, do maksymalizacji w trakcie gry.
ZRĘCZNOŚĆ 10 Cecha nr 1!!!! Można też doperkowywać i zacząć z 9, ale po co marnować perka w dodatku męczyć się przez 12 poziomów, jak można zacząć od maksimum.
SZCZĘŚCIE 7 i co najwyżej oczko mniej, ale nie radzę!!!!. Duże szczęście to nie tylko szczęście w kartach, ale i ilość spotkań na pustyni i ich jakość, zawartość kieszeni NPC, ilość znajdowanego złota, spotkania specjalne, a nade wszystko szansa na krytyczne trafienia. Powiem krótko, w pamiętniczku powyżej moje szczęście wynosiło 7 czy nawet 8, co się działo można przeczytać, Lechiander wręcz podejrzewał mnie o machlojki (i na drodze do Klamath istotnie reżyserowałem spotkania, później w zasadzie nie było potrzeby - no może z dwa czy trzy razy aby osiągnąć nowy poziom). W aktualnej grze przy szczęściu 5 do Klamath dotarłem jak ostatni nędzarz i to reżyserując spotkania przez całe godziny (było i tak, że po 120 save/loadach osiągałem wreszcie spotkanie na pustyni z JEDNYM SZCZURKIEM). Tak więc kolejna cecha do maksymalizacji w trakcie gry.
Mam wrażenie, że powyższe statystyki będą już dla mnie kanonem.
Teraz co dobrać z traitsów. Gifted (Zdolniacha) już dobrany, pozostaje druga cecha. Zarówno w pamiętniczku jak i w aktualnej grze odszedłem od krwawej jatki na rzecz Dobrodusznej Natury. Argumenty za tym są znaczne o 15% rosną tak potrzebne cechy jak RETORYKA, HANDEL, PIERWSZA POMOC I LECZENIE. wszystko o pierwszorzędnym znaczeniu. Tracimy teoretycznie tyle samo punktów na innych cechach - po 10% na broni palnej zarówno ręcznej jak i ciężkiej, broni energetycznej, walce wręcz, broni białej jak i rzucaniu ale.... W istocie walka wręcz jak i broń biała przydają się jedynie na początku gry i w dodatku jest paru nauczycieli zwiększających znacznie te cechy poczynając od rodzimej wioski, rzucanie w ogóle nam się nie przyda a i broń energetyczna nie taki cymes, zresztą zanim ją posiądziemy będziemy mogli jej znajomość wywindować do pożądanego poziomu. Tak więc dolegliwe jest w zasadzie zmniejszenie naszych umiejętność w małych broniach palnych i w broni ciężkiej. Cudowne przegrupowanie punktów. Niemniej należy zaznaczyć, że i Finezja (zasadniczo brak wad a z biegiem gry trafienia krytyczne staną się regułą) i Drobna budowa (można dodać punkcik np. do Charyzmy) a zwłaszcza szybki cyngiel mają dużo powabu. Jak pomyślę, że przy szybkim cynglu z biegiem gry strzał z magnum będzie kosztował jedynie DWA punkty akcji, a w dodatku będzie to strzał na 60-70% krytyczny...... Może to i przeważać nad strzałami między oczy, zwłaszcza, że w zasadzie jedynie Obcych i Mutantów tak traktować trzeba. No z drugiej strony przez większość gry przygotowujemy się do tych starć.
Na koniec umiejętności (skills) strony tabelki. 1. Broń ręczna (trzeba zrównoważyć naszą dobroduszność) 2. Otwieranie zamków - bardzo!!!! przydatne i 3. Retoryka - ABSOLUTNY NUMER ONE!!!!

No i jeszcze dziś zacznę po raz kolejny z takim bohaterem.

01.03.2006
16:46
smile
[81]

Gwiazd [ buszująca w wątkach ]

Hoho, porównałam statystyki Mr.Kalgana ze swoim bohaterem z Fallouta i z dużym zadowoleniem zauważyłam, że jedyną różnicę stanowi fakt, że ja, w przeciwieństwie do niego, więcej władowałam w charyzmę na rzecz zmiejszonego szczęścia.
A podbudowało mnie to, bo kiedyś Lechu kiedyś próbował mi bezlitośnie wyśmiać mojego bohatera, jak się nim nieopatrznie pochwaliłam na wątku o Tormencie ;))))

Negocjator --> a to się cieszę, że tak miło spędzasz czas przy Fallu :)

Hm, no to miłe jest, owszem --->

03.03.2006
00:28
[82]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Yogurth ---->>> Chyba masz wpływy w "13 schronie". Rubryka "ciekawe questy pełna błędów" Na przykład - wykonanie zadania Duntonów nie jest sprzeczne z przypilnowaniem Braminów. Opis jak tego dokonać w moim pamiętniczku. Natomiast nie masz racji (przynajmniej jeśli chodzi o polską wersję), że Smiley może podnieść wielokrotnie outdoorsmana. Może tak było bez patcha, albo lokalizacja dopatchowała. Chętnie za Twoim pośrednictwem sprzedałbym też patent na zegarek Corneliusa (dwukrotne zaliczenie doświadczenia - nigdzie o tym nic nie znalazłem, opis powyżej w pamiętniczku)

03.03.2006
02:18
[83]

Yoghurt [ Legend ]

Kalgan-> Nie grałem w polską wersję na tyle długo, by sprawdzić wszystkie bajery działajace w wersji amerykanskiej i UK (które też paroma bzdetami się róznią), tak więc nie bede się kłócił w tej kwestii. Co do Duntonów- kwestia wersji, o ile dobrze pamiętam, w 1.0 US pogodzenie Duntonowego questa z brahminowym było wykonalne, w 1.2 nie.

Do 13 schronu to ja napisałem te ciekawostki już ze dwa lata temu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by podrzucić patent z double expem (znam, a i owszem, czegoż to sie nie robiło) własnoręcznie, piszesz mejla i masz :)

Dobrze, ze mi przypomniałes- musze pare zaległych easter eggów podesłac, bo jest nieco więcej niż posiada trzynastka. Kiedys sie za to wezme, na razie czeka mnie kilka recek do KaZetu do napisania :)

Acha- co do statsów postaci- niezła rozpiska, choc dla mnie bohater idealny to zawsze będzie:

Kobieta ze standardowym giftedem i sex appeal (kobiet NPCów waznych do większości questów nie ma, a jak są to i tak można z nimi sie bez problemu dogadac, a z facetami tym bardziej)
Str=5 (więcej nie trzeba, podbić można bez problemu
Per= 6/7 (6 wystarczy do większosci questów, ale warto mieć więcej już z początku- rozwalenie slaversów w den to wtedy bułka z masłem)
En=5 (więcej nie potrzeba)
Char= 7/8 (w połączeniu z płcia, sex appeal i speechem 99% questów da sie załatwić bez jednego wystrzału)
Int=8/9 (da się podbić i warto to zrobić, najwazniejszy współczynnik)
Ag=7/8 (mało na początek, ale gdy przyjmie sie taktyke "gadać nie walczyć" bądź przy randomach- unikać walki, nie ma problemu)
Luck= 5/6 (jako ze zawsze stawiałem w grze takową postacia na gadki, nie na krytyki- luck nie był mi tak potrzebny)
Do tego pakuje w spicza (ZAWSZE) i najczesciej w science (potrzebna przy masie questów), to cała giera moze zostać ukonczona bez jednego, malusieńkiego strzału z mojej strony (NPCe we mnie w randomach postrzelają, moi drużynowi tez pewnie rzucą się do walki, ale sprawdzalem- da się bez problemu z taką konfiguracją nie zmarnować nawet jednego pocisku. Problem moga sprawiac jedynie Wanamingos w kopalni i na tankowcu, wtedy liczyłem na Cassa z jackhammerem i marcusa z Plasmą albo bozarem)

03.03.2006
05:14
smile
[84]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Yogurth ---->> No, no, jak swoją bohaterkę opatrzysz wdzięcznym imieniem Buffy to przejdziesz grę jak burza. W zasadzie w statystykach jesteśmy zgodni, różnica w zasadzie co do Zręczności i Charyzmy. Ja walczę ty masz inne wdzięki OK!!!
Polska wersja jest 1.2 i Smiley nie działa (ma się rozumieć wielokrotnie). No dobrze napiszę o Corneliusie do trzynastki, nie dziwię się, że sprawa znana, tyle, że nigdzie, łącznie z Golumbiczem i Jornerem nie opisana.
W polskiej wersji (1,2) godzę sprawę Duntonów z Torrem (hmmm, jak by to powiedzieć, doświadczenie i karma przybywa, ale Duntonowie obrażeni, Duntonowa nie chce świadczyć usług w burdelu bo okazliśmy się dla jej chłopców nieprzydatni, a z kolei matka Torra smęci o stracie Braminów. Obie strony traktują nas jakbyśmy zawalili misje, niemniej jest DOBRZE.

Spotkało mnie cosik DZIWNEGO, BARDZO DZIWNEGO. Otóż wstąpiłem ci ja do jaskini ze zbójami, zaraz na początku przed Klamath, zbóje jak to zbóje, mają kastety, włócznie, dobre noże a sześciu z nich uzi. Ci z włóczniami i kastetami straszny opór stawiali i już zwątpiłem postanawiając podkulić ogon, kiedy włąśnie przyszły DZIWY. Otóż wszyscy z uzi i nożami bojowymi zachowywali się jakby nie umieli posługiwać się tym co mieli, wogóle nie reagowali na ciosy (raz mi jedna dała po mordzie). No, a jak już uzi znalazło się w moich rękach to rozniosłem towarzystwo, ogromnie się bogacąć - oprócz 6 uzi, 2 pistoletów z 600 naboi w skrzynkach około 1600 $ i z 6 stimpaków. DLACZEGO TAK ???? Mam nadzieję, że nie będę musiał robić reinstalki gry, bo jak miałbym znów od początku, to rozstanę się z nią na kolejne 3 lata.

03.03.2006
13:36
smile
[85]

chickenom [ Dżunior kĄkretny ]

Bo to widocznie była wojna Gangów, tknąłeś jedną rodzinę, a druga patrzyła jak ich kosisz ^-

04.03.2006
00:46
[86]

Yoghurt [ Legend ]

A wszyscy w gangu byli odziani mniej więcej tak samo? A moze bluzgali na siebie nawzajem? Bo jak wszyscy byli z jednej bandy to zaiste dziwna sprawa.

04.03.2006
03:06
smile
[87]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

To jaskinia a nie spotkanie w terenie, wszyscy jednacy w kurteczkach szarych, bez jakichkolwiek animozji. Było to tak, na hexie nad Klamath wpadłem na traperów, ukradłem im 13 skórek złotych gekonów i z 20 kilka zwykłych. Błogosławiąc los, oto skutki szczęścia na poziomie 7, patrzę jest jaskinia. Wlazłem, patrzę rozbójnik z kastetem. No to do niego, zaostrzoną włócznią rachu ciachu - pudło, oto skutki zmniejszenia percepcji do 7, i w nogi w kierunku wejścia. On za mną, przy samym wylocie zdzieliłem go dwa razy (szansa trafienia 17%) jeden cios wyszedł za dwa i w nogi. W lesie złapałem oddech i z powrotem. Wrzuciło mnie na 10 - 12 kroków od wejścia, kastetowiec zgodnie z oczekiwaniami przy granicy jaskini, tyle, że przypętał się kolejny z włócznią no i zauważyłem w niewielkim oddaleniu jeszcze jednego z kastetem a za jego plecami dziewuszkę z pistoletem maszynowym. Kiepsko, nie dam rady, ale może wykończę z jednego, akurat podleciał ten z włócznią, mam 4 akcje (niestety przy percepcji 7 jest pewne jedynie na 60%, bywa, że przeciwnik odwija się po drugim ciosie), udało się włócznika raz drasnąć (prawdopodobieństwo w pierwszych akcjach jest wyższe). Po 2 ciosach niestety włócznik oddał, przyleciał kastetowiec od wejścia i drugi z głębi jaskini, ta z uzi stała spokojnie. No to w nogi do granicy jaskini, oni za mną dogonili, ale ciosu nie zdołali wyprowadzić. No to znów 2 akcje moją włócznią i do lasu. Nie mogę się oprzeć, żeby nie pokazać, jak walczyć w jaskini z o wiele mocniejszym i liczniejszym przeciwnikiem nie nadużywająć zaklęć save/load. Z praktyki wiem, że da się tak wygrać nawet z kilkomo i ze stimpakami (mają po jednym i niestety się leczą), niestety na broń dystansową się nie poradzi, a już na maszynową. Niemniej, dziewczyna nie zauważyła mnie, więc zasejwowałem i wróciłem do akcji. Trochę tak się pobawiłem, jednega wykończyłem, dwaj pozostali oberwali przyzwoicie, sam w lesie leczyłem się kilkakrotnie bo walili mnie skuteczniej niż ja ich, ale nic to. Pomyślałem dorżnę jescze tych dwu i do domu, no ale podczas kolejnego wskoczenia do jaskini stanąłem oko w oko z dziewczyną z uzi, no to po mnie, myślę, ale, że akcja moja no to z włócznią do niej. Udało mi się nawet wysejwloadować jakiegoś krytyka za 13 (tyle, że wszyscy tam po 50 - 52 mieli życia) i czekam, aż mnie przetnie serią. A ta stoi jak mumia, przylecieli starzy przeciwnicy, a co mi szkodzi wdałem się z nimi w potyczkę, utłukłem jednego, drugi podtłukł mnie, uciekłem (ta dalej nie strzela - ki diabeł) przy wyjściu z jaskini dotłukłem drugiego, ta nawet mnie nie goni, zaciekawiło mnie to wróciłem i zaciukałem. Nie to, żeby nic nie robiła, np. stimpaka zażyła, ale przez dobrych kilkanaście kolejek nie oddała żadnego ciosu i poległa. Przywłaszczyłem sobie uzi + 48 dodatkowych naboi, no i dalej wiadomo, wszyscy z bronią palną ogłupiali a z bronią białą i owszem chętni do bójki, ale już bez szans.
TO NIE BYŁ SEN I NICZEGO NIE ZMYŚLAM. Ki czort???

04.03.2006
14:27
[88]

Yoghurt [ Legend ]

Wot tiechnika, takowego buga tom jeszcze nie miał. Rozumiem wersja pl 1.2? W takim razie nie mam co tutaj się rozwodzić, nie grałem tyle, zeby wyłapać cokolwiek :)

04.03.2006
20:32
[89]

tash [ Legionista ]

mam pytanie: czy istnieje mozliwosc zainstalowania fallouta 1 na win xp?
podczas instalacji wyskakuje okienko ze ta wersja windowsa nie jest obslugiwana
mam wersje z Xtra Klasyki

04.03.2006
21:52
[90]

Yoghurt [ Legend ]

U mnie nie było problemów. Masz SP2?

Rozwiązaniem moze też byc chytra sztuczka- zaznacz plik instalacyjny "zgodność z windows 98" w zakładce zaawansowanych, może działać. Jeśli nawet i to nie ruszy- zaznacz wszystkie pliki na CD i zrób "zgodność z w98". Przy instalacji mojej staruśkiej kopii Red Alerta pomogło (zgodność z w95), moze i Fallout to łyknie.

04.03.2006
23:42
[91]

tash [ Legionista ]

mam tylko SP1, bede probowal z ta zgodnoscia, dzieki

07.03.2006
05:29
[92]

tash [ Legionista ]

Jako ze udalo mi sie zainstalowac gre mam pytanie:
zrobilem dopiero misje w Shady Sands, Junktown i Hub i zostalo mi 99 dni do wyczerpania zapasow wody, czy powinienem sie sprezac z szukaniem chipa czy moge dalej sie wloczyc po mapie i odniesc chip powiedzmy na kilka dni przed uplywem terminu?

I zauwazylem dziwna rzecz, wzialem dwie misje z oslanianiem karawan co w sumie zajelo dwa miesiace a pipboy pokazuje ze minelo tylko 10 dni.

07.03.2006
09:40
[93]

Suhoj [ Fochmistrz ]

Tash

Możesz sobie spokojnie chodzić. Jak będzie się zbliżał termin, to będziesz miał sny hiehie. Możesz również przedłużyć termin, wysyłając karawany z wodą (z Hub) do swojego voulta, wtedy jednak mutanty zaatakują twój vault (ale też pod koniec tego przedłużonego terminu).

Ogólnie spokojnie zdążysz nawet bez wysyłania karawan, ja zawsze wysyłałem bo to 1000exp.

A oczywiście włóczenie się po mapie też trzeba kontrolować, bo w końcu ten termin jednak mija. Jednak bez stresu można się trochę powłóczyć a potem wykonać ostatnie misje.

Chip możesz odnieść nawet na 1h przed upływem terminu. Niestety gra się wtedy kończy, nie tak jak w F2, gdzie można grać po zakończeniu wątku głównego.

07.03.2006
13:42
[94]

Lechiander [ Wardancer ]

Grę można skończyć wszystko spokojnie sobie zwiedziwszy. Każdy kwadracik pola.
Trzeba tylko załatwić mutantów, o których wspomina Suhoj.

07.03.2006
15:56
[95]

M'q [ Schattenjäger ]

Suhoj, coś pomieszałeś. Mutanty atakują V-13 niezależnie czy wysłałeś karawany z wodą, czy nie. Różnica jest taka, że przy nie wysyłaniu pierwszy limit czasu na odnaleznie water chipa to 150 dni, a na atak mutantów z Military Base 500, a przy wysłaniu karawan jest to chyba odpowiednio 250 i 400 jeżeli się nie mylę.

09.03.2006
01:58
smile
[96]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

No, teraz to kompletnie zgłupiałem. Po zabiciu strażnika mostu nie otrzymuję 7000 exp, co najwyżyj po 40 exp za bramina. Aczkolwiek po ogłupieniu strażnika kiedy ten popełnia samobójstwo otrzymuję 500 exp. Chyba polska wersja nieco różni się od oryginału. A może są to zmiany wprowadzone przez patch 1.2 ?????? Przysiągłbym jednak, że było inaczej, kiedy grałem 3 lata temu.

09.03.2006
02:16
[97]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Natomiast w poprzednim wątku pytałem do czego służy stokrotka (czy tam petunia, w grze jednak jest stokrotka). Otóż ona jednak służy - do podniesienia doświadczenia !!!!! Ale trzeba znaleźć na nią nabywcę, czy raczej nabywczynię....

09.03.2006
07:43
smile
[98]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

-->Mr.Kalgan
Możesz sprecyzować o kogo dokładnie chodzi?

09.03.2006
09:08
[99]

peeyack [ Weekend Warrior ]

==>Mr.Kalgan
No wlasnie, komu to opchnac? I ile wzrasta EXP?

==>Gwiazd
Dopiero teraz zobaczylem Twoj edit

Nie wiem kiedy bede sie mogl zjawic. Wszystko sie rozbija o fundusze,ktorych notorycznie brak i mam coraz mniej. Jak sie jakas premi trafi w pracy, to moze zawitam. Poki co - zero wyjazdow. Poza tym widzielismy sie w ubieglym roku ostatnio, a nie dwa lata temu jak bylem z Mysza ;P

09.03.2006
11:02
[100]

Suhoj [ Fochmistrz ]

Lechiander
A no też prawda. Można najpierw załatwić tę bazę mutantów na północy i wtedy już grać do końca. Oni przecież stamtąd najeżdżają vault. Tylko katedrę zostawić i nie ma problemu :)

Zadziwiające, że jeszcze nowi ludzie grają w F. Ja tam oddaję się tylko WoW a w przerwach CSS :)

09.03.2006
11:08
[101]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

MaLLy(R)---->>> O strażnika mostu!!! - spotkanie specjane.

peeyack ---->>> Informację o zastosowaniu stokrotki znalazłem w "13 schronie". Kupuje ją niewiasta w New Reno, ale sam jeszcze nie dokonałem tej transakcji, brak zatem bliższych szczegółów.

09.03.2006
11:36
smile
[102]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

-->Mr.Kalgan
Mnie też o doniczkę chodziło ale najwidoczniej nie dałem tego do zrozumienia .
New reno powiadasz... bedzie trzeba sprawdzić.

09.03.2006
12:07
[103]

Yoghurt [ Legend ]

Myślałem że kwestia stokrotki to tylko falloutowy Urban Legend i miała ona służyć tylkko jako easter egg z Hitchhikers guide. No prosze, trzeba będzie sprawdzić.

Tash- gratulacje, że udał;o sie odpalić najlepszą grę na świecie. O, sory, dwójka była lepsza. No, nieważne, w każdym razie:

Limit czasowy jest tak przemyślany, że możesz sie bawić i odkryć wszystko co jest do odkrycia. Nawet jeśli odniesiesz water-chipa, do skończenia gry musisz jeszcze załatwić mutasów w military base i mastera w katedrze. Przy zakupie karawan z wodą limit dla vaulta zwiększa się o 100 dni, a limit na rozwalenie military base zmniejsza się o 100. Ale i tak jest to kupa czasu, bo mapa w Fallu 1 nie jest duża.

Mastera zostaw sobie na koniec i pobaw się trochę gierśą. Polecam też sprawdzić, na ile sposobów da się rozwalić katedrę z masterem w środku, ja znam 4 :)


A co do Bridgekeepera- pamiętan, ze w wersji US odpowiednio za:
-rozwalenie go było mało expa
-za prawidłowe odpowiedzi, kiedy cię przepuszczał było takoż mało
-za rozwalenie go pytaniem, w Monty Pythonowskim stylu dostawało się parę tysiów

09.03.2006
15:22
[104]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Nie, nie Huanie Carlos. Za rozwalenie bridgekeepera było co najmniej 7000 (a może i 7500) exp. Mało tego, przysiągłbym, że i w wersji polskiej taka przyjemność mnie spotkała, za prawidłowe odpowiedzi nie było nic i nic nadal nie ma, za Montypythonizm dostawało się 500 i tak jest nadal. Jest pewna poszlaka, mam sejw i to wypróbuję, chyba strażnik powinien polec od krytyka (a może odwrotnie).

09.03.2006
16:22
[105]

Mr.Kalgan [ Gold Dragon ]

Mam już jasność!!! Zabicie Strażnika Mostu Śmierci daje 7500 exp pod warunkiem, że w chwili oddania do niego finalnego strzału jest on PRZYTOMNY a ostatni strzał nie jest krytykiem. Tak to się mi przedstawia. Tak czy inaczej zarobiłem 7500 exp.

09.03.2006
17:00
smile
[106]

MaLLy(R) [ Ghoul's Shadow ]

Ja jako fan Monty Pyton'ów uznaję tylko jedną metodę pokonania tego mostu.

09.03.2006
17:41
[107]

Yoghurt [ Legend ]

Streńdż, weri streńdż, że się tak wyrażę. Chwilowo dostępu do falla nie mam (laptop syfiasty strasznie, nawet pasjans sie wiesza, kompa odzyskam najprawdopodobniej w sobote) to nie sprawdzę na gorąco, ale wersja US, zarówno oryginalna i piracka (posiadam obie :)) miały nagrodę za każde rozwiązanie sprawy Bridgekeepera- za rozwalenie go było coś koło 5 tysiów (albo 7, być może masz rację hombre Kalganito), za odpowiedź na pytania puszczał nas i dostawaliśmy jakąś smieszną ilość expa (bodaj 500) a za rozwalenie go metodą słowną zgarniało się coś koło 7 tysiaków. Sprawdze i zobacze jeszcze na swej hamerykanckiej wersji- polskiej na składzie nie posiadam.

10.03.2006
06:23
[108]

tash [ Legionista ]

Yoghurt -> dwojka czeka w kolejce, a jako ze giera przelezala na polce ladnych pare lat wiec jak juz zainstalowalem mam zamiar wycisnac z niej wszystkie soki ;), tyam bardziej ze to pierwsza gra jaka mnie wciagnela po okresie znudzenia grami wszelakimi :)

10.03.2006
09:37
[109]

Suhoj [ Fochmistrz ]

Z tego co pamiętam, to jak rozwalasz go pytaniem w stylu Pythona, to właśnie ona pada od krytyka na serce :) Ja tak miałem... Ale może mi się coś pochrzaniło...

10.03.2006
09:57
smile
[110]

Suhoj [ Fochmistrz ]

Hahaha właśnie zgłosił się do mnie typ. Piotr Sulik

hahahaha

10.03.2006
10:26
[111]

M'q [ Schattenjäger ]

Następna:
https://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=4830855&N=1

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.