GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Przyjaźń

03.02.2006
00:36
[1]

Mazio [ Mr Offtopic ]

Przyjaźń

mam więcej lat niż to forum... i wyzbyłem się dawno złudzeń. Twardo stąpam po gruncie. Bez nadziei, że istnieje przyjaźń. Choć wierzę w miłość. Mimo to jednak dałem się oszukać. Nie ma przyjaźni - jeśli w grę zaczynają wchodzić pieniądze nic nie znaczy wyciągnięta dłoń i bezinteresowna pomoc. To o tyle boli, że przecież tyle słyszy się o stereotypie Polaka na obczyźnie - zły, chytry, wykorzystuje, w ogóle jest synonimem zła. Pewnie jestem. Ale pomogłem i pomagałem. Ostatni k**** raz. Dziś gdy patrzę jak szczury spakowały walizki by wynieść się z dnia na dzień (jutro płatność) z mieszkania, które wynajmuję. Gdy przypominam sobie ile było rozmów po alkoholu o tym, że razem, że silniejsi, że przecież... to szkoda mi. Nie warto. Słyszycie? Nie warto pomagać... kim jesteście wobec siły rodziny, wobec koleżeństwa z podwórka? Ot przybłędy. Dlatego zapomnijcie co piszę. Olejcie to i wierzcie sobie, że Wam się uda! I tak wspomnicie moje słowa...

03.02.2006
00:39
[2]

Vader [ Senator ]

Najgorsze jest własnie to, że jak jesteś w porządku to zawsze znajdzie się skurwiel, który Cię wykorzysta i jeszcze będzie się tym szczycił. A reszta mu przyklaśnie, jakiż to on życiowy i zaradny.

03.02.2006
00:57
[3]

The LasT Child [ GoorkA ]

(Napisane już po napisaniu reszty postu) Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, gdyż jestem bardzo zmęczony. Ale to mam do powiedzienia na ten temat
----

Nie wiem czy mam przyjaciół, ale za takiego kogoś traktuję trzy osoby. Przyjaciela z podstawówki, koleżankę z liceum i kolegę z liceum. Niestety nie mogę spędzać z nimi tyle czasu ile bym chciał, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

To był tylko taki mały wstępik. Gdyż głównie chciałbym się jednak odnieść do zdania

Gdy przypominam sobie ile było rozmów po alkoholu o tym, że razem, że silniejsi

Muszę przyznać, że jestem osobą nieufną. A już szczególnie nie akceptuje gadania o tym kto przyjaciel kto wróg po %%%. Bo po alkoholu łatwo się otworzyć jak i palnąć jakąś głupote, wykrzywić jakiś obraz, zapomnieć o niemiłych sytuacjach. Poza tym bawić się przy alkoholu to można z każdym. Staram się większą uwagę w ocenianiu ludzi zwracać przez pryzmat życia z nimi, a mniej przez to jak się wspólnie potrafimy bawić.

Nie wiem co mogę jeszcze dodać od siebie... może to, że warto pomagać. Warto do momentu kiedy widzi się w tym sens. Lecz jeśli się zauważy, że przez swoją dobrą wolę zostaje się wykorzystywanym, to nadszedł czas powiedzieć: dość. Ty tak zrobiłeś. To boli (zgaduję, sam na szczęście mnie życie jeszcze uchowało od takich sytuacji). Ale myślę, że za jakiś czas będziesz zadowolony, że to zrobiłeś niż jakbyś miał ciągle być zwodzonym... . Jeśłi dobrze pamiętam, to przypomnij sobie to, że Tobie też ktoś kiedyś pomógł.

Trzymaj się!

03.02.2006
01:11
[4]

Mazio [ Mr Offtopic ]

dziś chciałem wykrzyczeć...
rozsądek przyjdzie z czasem - doceniam szczególnie Twój wpis Last Child - Ty wiesz dlaczego...

Vader - <smutny uśmiech>

nie robię z siebie męczennika - wasze neurony gdzieś tam zapiszą - Wy, roześmiani umkniecie myślami w swoje, najważniejsze światy. Życie zrówna każdego z nas. Chciałem się podzielić smutkiem z najlepszą formą przyjaciół. Takich, których można zresetować.

03.02.2006
01:22
[5]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

Na ile Cie przekręcili?

Ja uwazam, ze jest przyjaźń. Prawdziwa, bezinteresowna, dozgonna. Narazie sie nie zawiodlem, ale życie jakie jest, kazdy wie.

03.02.2006
01:33
[6]

Mazio [ Mr Offtopic ]

to niewymierne Cainoorze - przekręcili mnie na zaufanie. Najbardziej boli, że przecież miałem już nie ufać nikomu. A dziś usłyszałem: mam swoją rodzinę - myślałeś, że zrobię coś dla Ciebie? A gdy zszokowany zrobiłem złą minę usłyszałem, że jestem władczy i brak mi dla nich szacunku. Przekręcili mnie na styl w jakim się coś robi, na formę. Na treść byle kto mnie już nie przekręci. Aż tak naiwny nie jestem. Po fakcie gdy były wspólnik przejmuje interesy, gdy kolega i Twoja żona..., gdy załatwiasz komuś pracę, a on potem nie ma czasu by Ci pomóc, gdy sam jesteś bez niej, gdy pożyczasz kasę kumplowi na życie, a on potem nie odbiera Twoich telefonów... myślisz, że uwierzę w przyjaźń? ehh... aż tak naiwny nie jestem. Teraz nawet gdy mam wpisać numer karty kredytowej to oszukuję przy trzeciej cyfrze. ;P

raz w życiu być niezależnym - biednym ale sobą... to mi się marzy

chociaż chciałem uwierzyć... Pambu świadkiem. Taki sobie dałem kredyt zaufania. I zawiodłem sam siebie. Ale, ale... opiszcie swoje przyjaźnie - niech się napaszę tym czego mi życie nie daje. Może to ja jestem felerny?

03.02.2006
01:40
[7]

PatriciusG. [ GAMBLE ]

Ech... Smutne jest to co tu napisaliście... Gdyby nie to, że wątek jest o przyjaźni prawdopodobnie bym się tu nie dopisał. Prawdopodobnie także mój post wiele nie wniesie ale przynajmniej chce się wyżalić – jestem osoba raczej... naiwną. Miałem wiele osób które traktowałem jak przyjaciół ale każda mnie zawiodła. Takie czasy widocznie. Po prostu potrzebowałem oparcia, dostawałem go ale tylko poprzez myśl ze mam kogoś kto mi pomoże, ale kiedy dochodziło do konkretów... Ja sam z siebie byłem wstanie zrobić wiele dla takiej osoby – pomóc, wesprzeć... A kiedy naprawdę potrzebowałem pomocy i oparcia zostawałem sam i znów mnie bolało to że zaufałem komuś komu nie powinienem? Może tak było zawsze? Może prawdziwi przyjaciele zawsze byli jedynie w książkach i opowiadaniach a zawsze niebyli godni zaufania? Albo po prostu ta nasza epoka skłania ludzi do takich zachowań?...

Też wierze w miłość ale nie w przyjaźń... Może wierze w miłość tylko z jakiegoś przekonania że bez niej życie było by puste i nie bez sensu?

I z nabytym doświadczeniem wiedząc że prawdziwych przyjaciół nie znajdę dalej ufam ludziom... Może bez tego czuł bym się źle? Nie potrafię dusić wszystkiego w sobie i dlatego musze mieć kogoś kto mnie wesprze duchowo... dlatego za każdym razem wierze ze będzie inaczej... i za każdym razem na wierze się kończy... Teraz też mam taką osobę – czy mnie nie zawiedzie? Wątpię... Ale czas pokaże? Ale skrytym też nie można być – tak się nic nigdy nie osiągnie... może kiedyś spotkam osobę którą będę mógł w pełni nazwać przyjacielem?

Nie wiem czy mój post wniósł cokolwiek ale czułem jakąś wewnętrzną potrzebę żeby to wszystko napisać... nie wiem czemu akurat tutaj ale nigdy nie mówiłem że jestem w pełni normalny... I tak już wiele przez ‘przyjaciół’ straciłem więc to mi chyba wielkiej różnicy nie zrobi...

03.02.2006
01:43
[8]

ronn [ moralizator ]

Mazio --> Mowisz o przyjazni, czy bardziej o bezinteresownej pomocy? Ja Ci powiem, ze w te wakacje mi i moim znajomym kolezankom wlasnie w Edynburgu pomogla, grupa nieznajomych Polakow. Widzielismy ich po raz pierwszy w zyciu. Mielismy gdzie mieszkac, pomogli znalezc prace, swietnie bawilismy sie przez cale wakacje. O nic nawet nie prosilismy, sami zaproponowali nam pomoc. Gdy spotyka cie cos takiego mozna patrzec z radoscia w przyszlosc. Porazilo mnie to, znamy sie 5h, dostajemy klucze do domu, dostep do laptopa.. Nie mialem konta w banku, wiec wplacilem je na konto kolegi, ktorego znalem kilka dni. Kilkaset funtow, nawet przez mysl nie przyszlo mi, ze moze mnie oszukac, ani jemu, ze ja moge zrobic cos takiego jemu. Jak konczyla mi sie kasa, to musial prosic, zeby mi nie oferowali pozyczyki :-)

Wracajac do przyjazni. Wedlug mnie nie mozna sie z kims 'zaprzyjaznic' w rok, albo dwa. Ten proces jednak troche trwa.

03.02.2006
01:44
[9]

foxx [ lisek ]

Przyjazn istnieje, ale trudno ja znalesc... wiele razy zdazylo mi sie ze myslalem ze moge ufac komus bliskiemu, komus kogo znam bardzo dobrze a pozniej sie okazywalo ze jest skonczonym skurczybykiem. No ale nie nalezy sie calkowicie odwracac po tym do swiata plecami i byc takim samym skurczybykiem jak ten ktos... warto pomagac, lecz nie nalezy oczekiwac wdziecznosci bo mozna sie bardzo latwo zawiesc. Jesli ktos jest warty twojej uwagi nie czekaj az da ci o tym znac, to samo przyjdzie w odpowiednim momencie. Bedzie lepiej, zawsze moze byc lepiej, trzeba tylko w to uwierzyc...

Najwazniejsze w zyciu to: poczucie humoru, milosc, przyjazn i kasa

jak masz to wszystko to mozesz sie uwazac za szczesciarza...

03.02.2006
01:46
smile
[10]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

Ja mam dwóch przyjaciół od 9 lat i jeszcze sie na nich nie zawiodłem. Z podniesioną głową patrze w przyszłość. Miłość, przyjaźń... te uczucia naprawde istnieją, tylko nie kazdemu dane jest jezaznac, niestety :|

03.02.2006
01:49
[11]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Mazio - w życiu, najważniejsze jest byś rano i wieczorem, stojąc w łazience przed lustrem, mógł z sympatia spojrzeć na faceta na przeciwko.
Jezeli komuś pomagasz, to przecież nie dlatego żeby on w zamian coś dla Ciebie zrobił, robisz to dla siebie, dla swojego sumienia i z szacunku do samego siebie.

"raz w życiu być niezależnym - biednym ale sobą... to mi się marzy" - to bądź, niekoniecznie biednym ale sobą :-)
Niezaleznym to nie bedziesz bo we współczesnym swiecie nikt nie jest niezależny - ani biedny ani najbogatszy. Ale być uczciwym i zyczliwym każdy może, jeśli chce...

A ci co wykorzystali Twoją życzliwość - czy naprawdę uważałeś ich za przyjaciół ?

Trzymaj się i... bądź sobą :-)

03.02.2006
01:49
[12]

PatriciusG. [ GAMBLE ]

Biblia nakazuje nam kochać zarówno naszych przyjaciół jak i naszych wrogów. Prawdopodobnie dlatego, ponieważ z reguły są to ci sami ludzie.
Gilbert Keith Chesterton (1874 - 1936)

03.02.2006
02:05
smile
[13]

Mazio [ Mr Offtopic ]

nie el fie - ale przez chwilę jeden z nich był cholernie wiarygodny. Ale może to ja byłem cholernie łatwowierny?

tak ronnie - mogłeś trafić i na mnie. Mam stacjonarny komputer, a nie laptopa, konta użyczałem i oddawałem kasę bez mrugnięcia... jakieś tam NINy, załatwiałem i pracę, i za rękę łapałem jak się w drugą stronę patrzyli, i w ogóle czułem się świetnie bo przecież to fajnie się kimś zaopiekować :) Nie, nie - nie jestem ideałem - schizol i nerwus ze mnie. Warczę i "strasznie dużo wiem". Można nie lubić takich jak ja. Ale ręki która karmi (znów wielki pieprzony cudzysłów) się nie kąsa. Najwyżej się na nią pluje jak już nie karmi. :> Czy na coś liczyłem? Tak - na zrozumienie, że się staram być lepszy niż zazwyczaj. Szczególnie tutaj by nie karmić stereotypów - że Polak Polakowi wilkiem. A tu Polak Polakowi zwisa białoczerwoną nacią od pietruchy...

PatriciusG. - dziś wolę taki aforyzm:
NO TRESPASSERS. Violators will be shot. Survivors will be SHOT AGAIN !!

Wybaczcie pieprzony ton w jaki uderzyłem - już mi lepiej - dzięki Wam. Nie to, że mnie pocieszacie. Ale patrzcie sami - jedenaście postów i każdy na temat... czy to forum nie ma w sobie siły? ;)

wiem, że się plączę i mało danych by uznać, że mam rację - ale nie zamierzam opisywać szczegółów - po prostu powtórzę - nie wierzę w przyjaźń... tak już mam. Ale przecież Cainoorze nie każdy! To cieszy i smuci. Bo mój problem chyba jednak leży we mnie. Dalej będę tu Was wkurzał. Dopóki Soulcatcher mnie zniesie. Internet to naprawdę fajne miejsce - tu wszystko mogę mieć wielkie poza pingiem. :>

03.02.2006
02:33
smile
[14]

paściak [ z domu Do'Urden ]

Będzie ci wynagrodzone. Jak nie teraz, to po śmierci. W to wierze, taką mam nadzieje, bo inaczej ten świat byłby naprawdę beznadziejny, bez sensu i o kant dupy roztrzaś ;p

03.02.2006
08:34
[15]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Mazio - jednym z najstarszych zawodów świata jest zawód... żebraka. Żebrak, żeby dobrze zarabiać musi być wiarygodny. Inaczej przecież, nie zarobi - nie wyciągnie od wrażliwego i współczującego człowieka nic.

Widać trafileś na taki samorodny talent...

I jeszcze ostatnie pytanie na które każdy sam sobie odpowiada - czy lepiej dać się kilka razy naciągnąć ale mieć świadomość, że nie odtrąciło się naprawdę potrzebującego, czy w każdym widzieć podstępnego oszusta chcącego nas wykorzystać i kopnąć w cztery litery ?

A przyjaźń istnieje, tylko że ta prawdziwa jest niezobowiązująca i nie roszczeniowa. Po prostu jest i czasem potrafi objawić się w najmniej spodziewanym momencie i z najmniej spodziewanej strony...

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.